Wydarzenia


Ekipa forum
Mała kawiarnia
AutorWiadomość
Mała kawiarnia [odnośnik]11.09.15 22:14
First topic message reminder :

Mała kawiarnia

★★
Mała kawiarnia nierzucająca się zarówno w oczy czarodziejów, jak i mugoli. By do niej trafić, należy wiedzieć, gdzie znajduje się wejście - wszak wśród reprezentacyjnej architektury Royal Borough of Kensington and Chelsea łatwo pominąć małe drzwi prowadzące do podpiwniczonej części budynku. W pomieszczeniu panuje półmrok, a jedyne oświetlenie stanowią małe, witrażowe lampki na każdym ze stolików. Relaksować się przy filiżance kawy - dosłownie każdego rodzaju na świecie - można na obitych zielonym atłasem sofach lub wygodnych fotelach. W powietrzu wyczuwalny jest zapach parzonej kawy. To miejsce szczególnie upodobali sobie pisarze, jak i poeci, czasami prezentujący tutaj swój dorobek.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:40, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Mała kawiarnia - Page 5 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Mała kawiarnia [odnośnik]21.09.16 20:10
Zacisnęłam mocno usta, jedynie kiwając lekko głową i nie ważyłam się nic więcej powiedzieć na temat mojego ojca. Nie powinnam była tak rozwodzić się na ten temat, należał mu się bezgraniczny szacunek, a swoimi słowami powoli zmierzałam do momentu, gdy ten szacunek przestałby być oddawany. I jak ja bym spojrzała w oczy swojemu kuzynowi a potem memu ojcu? Zawiodłabym nie tylko Nicholasa, nie tylko siebie, ale także Aarona, a tego najbardziej nie chciałam.
- Wiem, wiem, przepraszam - odpowiedziałam pokornie. - Mój ród dla mojego ojca jest bardzo ważny, obawiam się, że już nie może się doczekać aż Olivier urośnie i sam wyda na świat potomka… niestety, musi na to trochę poczekać.
Trochę, czyli jakieś osiemnaście lat. Gdyby Aaron nie umarł, może już teraz byłby dziadkiem, a mój ród wzbogaciłby się o nowych członków, może już kilku? Nie ma jednak co gdybać, mój ukochany nie żył, a ja nie mogłam ciągle myśleć o tym, co by było gdyby.
Za to słuchanie słów Nicholasa było mi bardziej miłe, a tym bardziej słuchanie o jego ślubie. Było to dla mnie bardzo ekscytujące, jak dla każdej młodej damy. I nie było w tym nic dziwnego, bo przy okazji mogłam spojrzeć na całą uroczystość nie tylko przez pryzmat swojego własnego, niedalekiego, wyjścia za mąż.
- Jestem pewna, że lord Nott wybrał idealnie - zawtórowałam mu, przytakując.
Ród Nottów i Parkinsonów był ze sobą bardzo blisko, wiekowe przyjaźnie, często zawierane małżeństwa w obrębie tego rodu sprawiały, że niemal każdy był ze sobą spokrewniony, jednak nie było to dla nikogo niczym dziwnym. Było to wręcz normalne, że kuzyni, nawet ci bliscy, wchodzili ze sobą w związek, aby tylko zachować czystość krwi.
Gdy Nicholat stwierdził, że nic nie wie, starałam się ukryć mały zawód, że moja ciekawość nie została zaspokojona. W tym celu ponownie zanurzyłam usta w herbacie, lekko przymykając oczy.
- Nie, nie, proszę, nie pytaj o nic - poprosiłam. - Nie chciała bym, aby twój ojciec pomyślał, że jestem niewychowaną panną, która wszędzie szuka plotek, informacji. Przepraszam, że cię o to zapytałam, nie powinnam. Poczekam, masz absolutną rację. Jeśli mój ojciec uzna, że to już czas, aby mnie poinformować i przedstawić mojemu narzeczonemu, to wtedy się dowiem.
Wszystko rozumiałam i wszystko akceptowałam, powiem nawet, że nie miałam prawa nieakceptować. Co jak co, ale moi rodzice nie mogli narzekać na moje wychowanie. Chociaż czasami mnie ponosiło, zawsze mogłam zwalić to na mój młody wiek, przeprosić i obiecać poprawę. I następnym razem pilnować się bardziej. Jeśli rozmawiałam z kimś obcym, to było to łatwiejsze, jednak jeśli siedziałam na przeciwko kuzyna, to kolejny raz przyłapywałam się na tym, że odpuszczałam, czego robić nie powinnam.
- Faktycznie, to trochę dziwne, ale nie martw się na zapas. Może być tak, że po prostu tak się ułożyło, a może tak jak ty, długo udawało jej się bronić? Może po prostu zapytaj swojego nestora i rozwiej swoje wątpliwości - powiedziałam spokojnie, z pewnym namysłem. - Dla mojego ojca, nestora, przyszłego narzeczonego i ciebie, mój kurs alchemiczny na pewno nie jest niczym ważnym, jednak dla mnie jest. Jednak oczywiście, jeśli miałabym wyjść za mąż zaraz po opuszczeniu Hogwartu, to zrezygnowałabym z tego pomysłu i poprosiła o zgodę później, już swojego męża.
Znałam na tyle dobrze lorda Notta, że udało mi się wychwycić jego łobuzerski uśmiech, który, bądź co bądź, troszkę mnie wystraszył. Przyglądałam mu się gdy popijał kawę oraz jadł ciasto, by po chwili cicho westchnąć.
- O jakich zajęciach mówiłeś, że mogą mi się spodobać? - zapytałam. - Chodzić na wydarzenia, spotkania u jego boku... to będzie dla mnie wielka przyjemność, jednak to znam. Nie wiem co mogłabym mieć jeszcze do roboty, póki nie urodzę dziecka, oczywiście.



Czas płynieAle wspomnienia pozostają na zawsze

Victoria Parkinson
Victoria Parkinson
Zawód : Dama, twórczyni perfum, alchemiczka
Wiek : 20
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Bo nie miłość jest najważniejsza, a spełnienie obowiązku wobec rodu i męża.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3354-victoria-parkinson https://www.morsmordre.net/t3379-harkan#57453 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f110-gloucestershire-cotswolds-hills-posiadlosc-parkinsonow https://www.morsmordre.net/t3442-skrytka-bankowa-nr-842 https://www.morsmordre.net/t3380-victoria-parkinson#57455
Re: Mała kawiarnia [odnośnik]11.10.16 21:07
Często arystokraci nie myśleli o niczym innym ale o tym, żeby wydać córki dobrze za mąż, znaleźć odpowiednią kandydatkę na żonę dla najstarszego syna i doczekać się wnucząt, które będą dziedziczyć nie tylko nazwisko, ale i majątki i tytuły. Dopiero później mogli zająć się innymi rzeczami już nie martwiąc się tak bardzo o los swojego rodu, który był już ustabilizowany. Nick doskonale zdawał sobie sprawę z tego jak to działa. Mimo że ojciec nie traktował go jak typowego pierworodnego, któremu trzeba jak najszybciej założyć obrączkę na palec, żeby jeszcze zanim ustabilizuje swoje życie zawodowe założył rodzinę, to nestor zadbał o to, żeby jego kawalerski stan nie ciągnął się w nieskończoność. Miał jednak nadzieję, że życie po ślubie nie zmieni się tak diametralnie jak miały to w zwyczaju przedstawiać panie. Nie chciał okłamywać Victorii i wmawiać jej, że jest dla swojego ojca oczkiem w głowie, bo wiedział, że tak nie było i bardzo tego żałował. Właściwie to obiecywał sobie, że jeśli kiedyś będzie miał córkę to na pewno potraktuje ją w inny sposób, bo to naprawdę nie jej wina, że urodziła się dziewczyną, a więc nie będzie mogła przekazywać dalej rodowego nazwiska. Wiedział jednak, że oddanie jej w złe ręce byłoby ujmą na honorze Parkinsonów, więc nie powinna aż tak się tym przejmować.
- Vic, ja rozumiem, że etykieta jest ważna, ale mam wrażenie, że my jesteśmy ze sobą na tyle blisko, że możemy sobie to odpuścić. A przypominam, że wychowywałem się pod bacznym okiem ciotki Adelaide. Potrafię się wypytać w taki sposób, żeby to nie wzbudzało zainteresowania – odpowiedział delikatnie się uśmiechając. Ciotka była swoistym bankiem informacji i wiedziała wszystko o wszystkich ale nikt nie wiedział skąd właściwie ona czerpie te wszystkie informacje. Może to plotkarstwo Nottowie mieli we krwi. Nick na pewno był dumny z tego, że jest jej bratankiem.
- Nie chcę już przypominać nestorowi o tych moich wykrętach… Robię to, czego ode mnie oczekuje i nie ma to żadnego znaczenia, czy panna, którą mi wybrał ma coś do ukrycia przez co tak długo pozostała panną. To i tak niczego nie zmieni, a może utrudnić moją decyzję – odpowieział. W końcu rozważał ten związek tylko w kategorii okazania szacunku decyzji nestora. Mógł próbować dalej odwlekać wyrok, ale wtedy tylko pogarszałby swoją sytuację w rodzie, a tego na pewno nie chciał. Lord Septimus był cierpliwy, ale na pewno i jego cierpliwość miała swoje granice.
- Zostanie alchemikiem nie jest tym, czego się oczekuje od młodej damy – odpowiedział tylko krótko. Wiedział przecież, że Victoria, jak mało która dama w tych czasach, starała się rzeczywiście sprostać tym stawianym jej zadaniom. Jej przyszły mąż na pewno będzie zadowolony z takiej żony. Była piękna, wykształcona i dobrze wychowana.
- Wiesz… – zaczął a oczy mu delikatnie błysnęły – Myślę, że tuż po ślubie dowiesz się o czym mówiłem. Bo w tym momencie mi po prostu nie wypada, kochana – odpowiedział i dopił kawę. Następnie spojrzał na zegarek. – Robi się późno. Pozwól, że dla bezpieczeństwa Cię odprowadzę – dodał urywając już temat.
/zt x2
Nicholas Nott
Nicholas Nott
Zawód : Urzędnik w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Dwa są sposoby prowadzenia walki: jeden - prawem, drugi - siłą; pierwszy sposób jest ludzki, drugi zwierzęcy.
OPCM : 5 +2
UROKI : 5 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 15 +1
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Może impreza?
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t11527-nicholas-nott https://www.morsmordre.net/t11529-black-jack#357518 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t11530-n-nott#357520
Re: Mała kawiarnia [odnośnik]13.05.17 17:23
| 13.04
Doskonale zdaję sobie sprawę, że wolisz spokojne miejsca, jak na dobrze ułożoną damę przystało. Proponuję zatem Małą Kawiarenkę przy Royal Borough of Kensington and Chelsea, miejsce na tyle kameralne i oddalone od niepowołanych oczu, by stanowiło pomysł idealny. Rozumiem wszakże, że zbędny huk i tłum, jaki można napotkać w królewskich ogrodach czy londyńskich parkach nie sprzyja rozmowach takich jak ta.
Nie byłem tu już bardzo długo i z trudem trafiam na miejsce, odnajdując małe drzwi prowadzące do  podpiwnicznej sali. Moje oczy muszą przywyknąć do panującego tu półmroku. Wolałbym inne źródło oświetlenia niż witrażowe lampki przy stolikach, choć muszę przyznać, że nadają temu miejscu specyficzny klimat. Wyczuwam w powietrzu woń świeżej kawy, zapach, za którym nieszczególnie przepadam. Wybieram jeden ze stolików przy wejściu, siadając na obitym zielenią fotelu. Zielony atłas - niemal jak w domu.
Pojawiam się jako pierwszy, zatem w spokoju oczekuję na Twoje przybycie. Nie śpieszy mi się, nie dziś, mam chwilę wytchnienia. Wiem, że malowanie zajmuje trochę czasu, a ja chcę sprawić Lucindzie wyjątkowy prezent. Mam kilka pomysłów, jednak wszystko trzeba najpierw omówić. Nie zawiodłaś mnie pejzażem, który zdobi ściany mojego gabinetu wręcz przeciwnie - namalowane na nim fale są niemal jak prawdziwe, niemal czuję zapach morskiej bryzy.
Choć przyznaję się, że z początku byłem nieco sceptycznie nastawiony. Weasley, rudy Weasley i sztuka? Kiedy jednak usłyszałem o słynnym wernisażu lady Avery i zobaczyłem Twoje obrazy musiałem zmienić zdanie. Byłaś także wszakże Traversem, żoną Glaucusa, jednego z moich starych znajomych - kolejny ślub, który przegapiłem. Kolejna radość, której nie dzieliłem. Choć z pewnością moja nie byłaby tak wielka. Jako Nott mówiono mi by nie ufać Weasleyom. Muszę jednak przyznać, że nie do końca zachowujesz się jak Weasley. Wyglądasz może jak jedna z nich, ale zachowujesz się jak na damę przystało. Powiedziałbym, że nawet lepiej niż spora część z nich. Słyszałem wszak niepochlebne opinie o pewnej Greengrass, a i nawet moja przyjaciółka Lucinda była obiektem wielu narzekań.


Let's stay lost on our way home
Alastair Nott
Alastair Nott
Zawód : Urzędnik Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Hell is empty and all the devils are here
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3799-alastair-nott https://www.morsmordre.net/t3820-iuventas https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3990-skrytka-bankowa-nr-909 https://www.morsmordre.net/t3821-alastair-nott
Re: Mała kawiarnia [odnośnik]13.05.17 19:07
Pamiętny debiutancki wernisaż w galerii lady Avery otworzył przed młodziutką Lyrą zupełnie nowe artystyczne perspektywy. Już nie musiała trudnić się malarstwem ulicznym, godzinami stać na Pokątnej w nadziei, że ktoś ją zauważy i zdecyduje się zamówić u niej obraz. Mogła tworzyć jak na szlachciankę przystało, w zaciszu własnej pracowni, a zamówień z biegiem czasu było coraz więcej. To niezmiernie cieszyło jej wrażliwą artystyczną duszę i to wcale nie z powodu zarobku (jako lady Travers nie musiała już martwić się biedą), a pasji i możliwości rozwijania umiejętności. W ostatnich tygodniach poświęcała malowaniu większość swojego czasu. Jej mąż przebywał teraz na morskiej wyprawie do dalekiej Grecji, więc Lyra, nie chcąc myśleć o samotności i tęsknocie, poświęcała ten czas tworzeniu nowych obrazów.
Pamiętała zamówienie wykonywane dla Alastaira Notta, więc ucieszyło ją, gdy po pewnym czasie postanowił zamówić u niej drugi obraz. Powracający klienci zawsze byli dobrym znakiem, choć biorąc pod uwagę niechęć Nottów do rodu jej pochodzenia, było to zaskakujące. Cieszyło ją jednak, że mimo możliwych uprzedzeń dano jej szansę.
Dziewczątko zgodziło się na spotkanie w niewielkiej kawiarni, a kiedy zbliżała się umówiona godzina, aportowała się w okolicy. Jak się okazało, Nott był już na miejscu. Młódka szybko dostrzegła go przy jednym ze stolików, rozpoznała go, bo już widzieli się przy okazji zamawiania i odbioru poprzedniego obrazu. Gdy szła w jego stronę, mężczyzna mógł zauważyć, że wyglądała skromnie, ale elegancko odziana w granatową suknię i z rudymi włosami wdzięcznie spływającymi na plecy, a błyszcząca na palcu obrączka z morskimi motywami zdradzała jej zamężny stan, zapewne zaskakujący biorąc pod uwagę jej młodziutki wygląd. Nie wyglądała nawet na swoje niecałe dziewiętnaście lat. Chociaż kolor włosów i piegi z pewnością sugerowały jej prawdziwe pochodzenie, ubiór był szlachecki, choć pozbawiony zbędnego przepychu. Wciąż jeszcze czuła się niepewnie, trudno było zresztą wyzbyć się pewnego sposobu myślenia, jaki wyrobiło w niej dorastanie w skromnych warunkach. Dopiero uczyła się, jak być damą, krewne Glaucusa wpajały jej odpowiednie wzorce wyglądu i zachowań, jakie powinna przejawiać lady Travers, uczyły odpowiedniego zachowania na salonach i innych przydatnych umiejętności. Niektóre szlachcianki nadal traktowały ją jako kogoś gorszej kategorii, co rodziło w niej kompleksy, ale i jeszcze większe chęci pokazania, że zasługuje na bycie jedną z nich. Pod tym względem różniła się od większości Weasleyów, ale naprawdę zależało jej na znalezieniu sobie miejsca w tym nowym, wspaniałym świecie, który poznała już po ukończeniu nauki w Hogwarcie i który kompletnie zauroczył jej naiwne serduszko.
- Lordzie Nott – przywitała go uprzejmie zanim po odpowiednich powitaniach usiadła przy stoliku. – Jeszcze nie miałam okazji tu być, choć muszę przyznać, że to miejsce wydaje się całkiem przyjemne.
Spojrzała na niego wyczekująco, ciekawa, czego oczekiwał.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Mała kawiarnia - Page 5 Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Mała kawiarnia [odnośnik]13.05.17 20:24
Uprzejmie wstaję i witam się jak na szlachcica przystało - po odpowiednich powitaniach ponownie siadam i zaplatam palce obu rąk. Przez kilka sekund obserwuję Cię uważnie, choć nie nachalnie. Wyglądasz bardzo młodo - młodziej nawet niż te dziewiętnaście lat. Tym bardziej szokuje mnie nieco różnica wieku między Tobą a Glaucusem. Nie wiem nawet czy się znaliście czy nie, w końcu w tym czasie nie było nie w Anglii. Wiele straciłem.
Nic nie mogę poradzić na to, że pierwsze skojarzenie które nasuwa mi się do głowy kiedy Cię widzę, to Weasley. Ewentualnie Prewett, w końcu oni też są rudzi, jednak co wydaje się niemal niemożliwe, do nich odczuwam jeszcze mniejszą sympatię niż do Twojej rodziny. Wyglądasz na Weasleya, ale ubrana jesteś jak prawdziwa lady Travers. Granat morza, kolory Twojego męża. I lśniąca na palcu obrączka. Przy naszym pierwszym spotkaniu nieco się zdziwiłem - wiedziałem, że jesteś mężatką, jednak nie sądziłem, że aż tak młodą. Ja sam mam przecież niemal dwadzieścia sześć lat - a przynajmniej będę tyle miał za niecałe dwa tygodnie - i moja narzeczona również ma tyle samo. Dzielą nas miesiące, nie lata, tak jak w Twoim przypadku. Sądzę, że nawet mój szalony ojciec nie chciałby bym żenił się tak młodo. Czy dopiero nie skończyłaś Hogwartu? Ja po skończeniu szkoły niemal uciekłem z domu, porwał mnie wir podróży i szaleństwa. I choć wiem, że panny w moim wieku, bo na całe szczęście kawalerowie nie, są posądzane o staropanieństwo, wiele z nich ma conajmniej dwadzieścia parę gdy staje na ślubnym kobiercu. A są i takie jak Daphne, które wciąż uparcie trwają w wolnym stanie.
- Lady Travers - rozpoczynam łagodnym tonem. - Dawno mnie tu nie było, jednak niewiele się zmieniło. To dość spokojne miejsce i ma swój specyficzny urok.
Kiedy już wymieniamy takie typowe angielskie uprzejmości jak ta właśnie, koncentruję się na tym po co tu przyszedłem. Nawet jeśli byłaś teraz lady Travers, miałem na głowie o wiele ważniejsze rzeczy niż bezcelowe spotkania z mężatkami w kawiarniach.
- Moja bliska przyjaciółka, lady Selwyn będzie obchodziła w maju swoje urodziny. Chciałbym podarować jej obraz, konkretnie pejzaż. Jak myślisz, ile czasu zajęłoby Ci, pani, jego wykonanie? - pytam rzeczowo.
Co prawda do urodziny było jeszcze nieco czasu, ale zdaję sobie sprawę, że obrazy można malować całymi miesiącami. Nie znam się na tym aż tak dobrze - owszem, wiem co nie co o namalowanych już obrazach i artystach, lecz sam proces tworzenia takich dzieł jest mi raczej obcy.


Let's stay lost on our way home
Alastair Nott
Alastair Nott
Zawód : Urzędnik Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Hell is empty and all the devils are here
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3799-alastair-nott https://www.morsmordre.net/t3820-iuventas https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3990-skrytka-bankowa-nr-909 https://www.morsmordre.net/t3821-alastair-nott
Re: Mała kawiarnia [odnośnik]13.05.17 22:14
Chociaż Lyrę i jej męża dzieliła znaczna różnica wieku, aż dwanaście lat, czuła się przy nim zaskakująco dobrze i oswoiła się już z myślą, że byli małżeństwem. Na początku było jej dziwnie z myślą, że tak młodo miała wyjść za mąż i to za tyle starszego mężczyznę, którego znała i darzyła bardzo pozytywnymi odczuciami, ale jednak dzieliły ich całe lata doświadczeń. Kiedy on już kończył Hogwart, ona była wciąż dzieckiem, które ledwie sięgało głową ponad stół. Gdy ona opuściła mury szkoły, on był już dorosłym, trzydziestoletnim mężczyzną. Mimo to doceniała fakt, że właśnie on został jej mężem, że nie musiała wyjść za kogoś, kogo nawet by nie lubiła i przy kim czułaby się źle. Glaucus był ciepły, opiekuńczy i troskliwy, w dodatku pozwalał jej realizować się twórczo. Jedynym cieniem podjętej decyzji o małżeństwie było pogorszenie relacji z własną rodziną. Choć minęło kilka miesięcy, wciąż bolało ją, że nie wszyscy cieszyli się jej szczęściem, tym, że mogła rozpocząć nowe życie. Mimo to próbowała odnaleźć się w nowych realiach i otoczeniu, nauczyć się funkcjonować jako żona.
Cieszyła się, że Alastair Nott docenił wykonany przez nią obraz. Wykonując go, trochę obawiała się reakcji, zdając sobie sprawę z nie najlepszych stosunków rodowych. Okazało się jednak, że pejzaż został przyjęty pomyślnie, a jakiś czas później pojawiła się prośba o wykonanie drugiego obrazu, na którą Lyra przystała z zadowoleniem. Lubiła mieć zajęcie i pretekst do tworzenia nowych dzieł, a każde zamówienie czegoś ją uczyło. Była więc ciekawa czego mężczyzna zażyczy sobie tym razem; po formułkach powitalnych szybko jednak przeszedł do rzeczy, a zielone oczy dziewczęcia spojrzały na niego z uwagą.
- Oczywiście, z przyjemnością namaluję obraz dla pańskiej przyjaciółki – odpowiedziała, zastanawiając się, kim była ta kobieta; z tego rodu znała Alexandra i jego kuzynkę Lucindę, ale z całą pewnością istniało więcej lady Selwyn, o których mógł mówić mężczyzna. – Myślę, że powinnam zdążyć do końca miesiąca, staram się wykonywać zamówienia na bieżąco – dodała jeszcze, nie mając pojęcia, że sprawa nieco się skomplikuje, a malowanie obrazu może się wydłużyć i to wcale nie z powodu innych zamówień, które też miała do wykonania. Nie wiedziała jeszcze, czego dowie się za kilka dni, ani co wydarzy się jeszcze później. Wciąż żyła w błogiej nieświadomości tego, że pod jej sercem zaczynał rosnąć owoc jej małżeństwa. Na ten moment mogła więc wypowiedzieć takie słowa, wciąż pewna, że wykonanie zamówienia pójdzie sprawnie i nie dalej niż za parę tygodni Nott otrzyma zamówiony obraz. – Co konkretnie chciałby pan, żebym namalowała? Co ma przedstawiać ten pejzaż? Proszę opisać mi jak najdokładniej swoje oczekiwania – poprosiła po chwili, w końcu do dobrego wykonania zamówienia potrzebowała odpowiednich informacji, co konkretnie miała namalować.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Mała kawiarnia - Page 5 Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Mała kawiarnia [odnośnik]13.05.17 22:31
Choć z pewnością ciężko mi myśleć o Elizabeth jako o mojej przyszłej żonie, cieszę się, że jest przynajmniej w podobnym wieku. Rok czy dwa lata w którąś ze stron nie robią może takiej różnicy... Ale dwanaście lat? Mnie samemu ciężko byłoby wyobrazić sobie ślub z nastolatką, a co dopiero komuś jeszcze o pięć lat ode mnie starszemu. Ale skoro dobrze mu się wiodło, skoro to szczęśliwe małżeństwo, to przecież nie mogę narzekać. Co najwyżej zazdrościć, bo moje raczej takie nie będzie.
Chociaż w istocie nie lubiłem Weasleyów, nie miałem nic przeciwko Traversom – wręcz przeciwnie, czasami marzyłem o tym nazwisku, które wiązało się z taką wolnością. A przede wszystkim potrafiłem docenić dobrą pracę. I cenne przedmioty – moja matka była w końcu Burke, a mój kuzyn Craig bardzo dobrze znał się na sztuce.
Kiwam głową. Oczywiście teoretycznie zgadzając się na to spotkanie już przyjmowałaś moje zamówienie, ale zawsze mogło okazać się, że masz w kolejce sto obrazów i nie znajdziesz tak szybko czasu by je sfinalizować. Słowa o zdążeniu do końca miesiąca jak najbardziej mi wystarczają, są wręcz satysfakcjonujące.
- Doskonale. Potrzebuję go najpóźniej na dwunastego maja – mówię ze spokojem w głosie.
Teoretycznie Lucinda miała urodziny trzynastego, jednak wolałem odebrać prezent co najmniej dzień przed nimi – o tak, na wszelki wypadek. Zastanawiam się chwilę nad odpowiedzią. Chciałbym żeby pejzaż przedstawiał ulubione miejsce Lynn. Od razu myślę o Szkocji i o górach pokrytych fioletowymi wrzosami.
- Była może kiedyś lady w Szkocji? Moja przyjaciółka uwielbia szkockie góry, zwłaszcza Grampiany. Myślę, że zachód słońca to najciekawsza pora do uchwycenia na obrazie – opowiadam, starając się rzeczowo i dokładnie przekazać o co mi chodzi.
O tak, zachody słońca to coś co z pewnością kojarzy mi się z Lucy i jej miłością do Selwynów. Ogniste, jasne barwy i surowe, trawiaste skały. Mogę sobie to nawet wyobrazić i myślę, że bez problemu sprostasz moim oczekiwaniom. Może będzie to wyglądać nawet lepiej niż w mojej wyobraźni? Tak jak poprzednio.
Nawet jeśli nie byłaś w Szkocji, nie powinnaś mieć większych problemów z odnalezieniem odpowiednich zdjęć, a też wydaje mi się, iż większość gór w Wielkiej Brytanii wygląda tak samo. Nie musisz przecież odwzorowywać konkretnego szczytu.


Let's stay lost on our way home
Alastair Nott
Alastair Nott
Zawód : Urzędnik Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Hell is empty and all the devils are here
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3799-alastair-nott https://www.morsmordre.net/t3820-iuventas https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3990-skrytka-bankowa-nr-909 https://www.morsmordre.net/t3821-alastair-nott
Re: Mała kawiarnia [odnośnik]14.05.17 0:58
Lyra czasami zastanawiała się, jak to wygląda od drugiej strony, jak Glaucus postrzegał fakt, że oddano mu nastoletnią młódkę, która ledwie skończyła szkołę. Zaręczyli się w przeddzień jej osiemnastych urodzin, a cztery miesiące później zostali małżeństwem, ponieważ jego matka nalegała na możliwie szybki ślub. Czy czuł się źle, widząc u swojego boku kogoś, kto w jego opinii zapewne był wciąż dzieckiem? Czy miał wyrzuty sumienia, że zabrał jej młodość dla siebie? Nigdy nie miała śmiałości go o takie rzeczy zapytać.
Lyrze wciąż sporo brakowało do przyswojenia wszystkich umiejętności niezbędnych nowej lady Travers, ale w miarę swoich możliwości bardzo się starała, odnajdując przyjemność w poznawaniu nowych rzeczy i zwyczajów rodu swojego małżonka. Polubiła także życie w Norfolk i poświęcała sporo uwagi spacerom po okolicach dworku. Szczególnie polubiła pobliską plażę, gdzie w cieplejsze dni przesiadywała coraz częściej, wpatrując się w morze, zupełnie jakby naiwnie liczyła, że któregoś dnia ujrzy na horyzoncie statek powracającego męża. Taki najwyraźniej był los żony żeglarza, przed czym przestrzegała ją matka Glaucusa, ale choć Lyra wiedziała, że pewnie jeszcze minie trochę czasu do powrotu małżonka, lubiła przysiadać na zwalonym pniu na plaży i wpatrywać się z zamyśleniem w dal.
- Postaram się zdążyć do tego czasu – powiedziała, gdy mężczyzna rzekł, jaki przedział czasowy go interesuje. – Byłam... podczas nauki w Hogwarcie. Ale nie widziałam zbyt wiele poza okolicami samego Hogwartu i Hogsmeade, choć teraz będę mieć pretekst, żeby odwiedzić jakieś inne miejsce i poszukać widoku odpowiedniego na pejzaż. – W ostateczności mogła skorzystać z fotografii w jakichś książkach, ale przy malowaniu wiarygodnych pejzaży najlepiej było zobaczyć je na żywo. Tak samo było z portretami – można było malować je ze zdjęć, ale najlepsze rezultaty osiągało się, mogąc patrzeć bezpośrednio na portretowaną osobę. To oczywiście było o tyle trudniejsze, że wymagało czyjegoś wytrwałego pozowania, i nawet jeśli magiczne farby znacznie skracały czas tworzenia, to i tak trochę to trwało. Jeśli zaś chodzi o pejzaże, teleportacja bardzo ułatwiała sprawę, jeśli chodziło o szybkie pokonywanie niekiedy znacznych odległości, więc udanie się do Szkocji też nie stanowiło ogromnego problemu. – Zachody słońca to piękny i wdzięczny temat do malowania. Miałam już okazję malować kilka z nich, w tym zachód słońca nad morzem w Norfolk. Przez kilka dni z rzędu chodziłam na plażę, obserwując, jak słońce powoli znika za horyzontem i jak zmieniają się barwy nieba, by potem odpowiednio odtworzyć to na płótnie. – Każdy zachód słońca był na swój sposób niepowtarzalny, niebo potrafiło barwić się na zupełnie różne kolory, a czasami w ogóle nie dało się zaobserwować nic poza lekką poświatą rzucaną na zakrywające niebo i słońce chmury. – Podejrzewam, że pan widział w swoim życiu dużo widoków, które mogłyby zostać przemienione w piękny obraz. – W końcu z tego, co było jej wiadomo, pracował w departamencie Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów i zapewne sporo podróżował, więc z pewnością widział dużo więcej niż młodziutka Lyra, której całe życie ograniczało się do kraju, w którym przyszła na świat. Tym bardziej była więc ciekawa jakichś opowieści z dalekich zakątków; zawsze z ogromnym zainteresowaniem słuchała tych, które opowiadał jej mąż.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Mała kawiarnia - Page 5 Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Mała kawiarnia [odnośnik]18.05.17 18:16
Dawno nie widziałem Glaucusa, jestem jednak ciekaw jak żyje mu się w małżeństwie. Szczególnie, że jego żona jest ledwie nastolatką. Szczególnie że jest - była - Weasleyem. Może nawet współczuję Ci nieco, bo nie popieram ani samego sposobu dobierania małżonków, ani zamążpójścia w tak młodym wieku, ale przede wszystkim braku obecności męża. Ciężko jest być związanym z podróżnikiem. Dlatego właśnie ja sam od relacji uciekałem jak najdalej się tylko dało. Właściwie uciekałem od wszystkiego.
Co prawda zdarzało mi się spotkać pary, żeglarzy, podróżników, włóczęgów. Bo kto powiedział, że kobiety nie szukają przygód? Kiwam głową, zadowolony z odpowiedzi. Cóż byłby to za prezent na urodziny gdybym dał go, przykładowo miesiąc po nich? Nie, to musi być ten termin. Zdecydowanie. Dobrze, że choć trochę naoglądałaś się Szkocji. Nawet jeśli nie samych gór - w pewnym sensie chodzi o klimat. W końcu Lucinda nie jest żadnym geologiem i nie będzie dokładnie przyglądać się każdemu pojedynczemu kamieniowi i każdej pojedynczej roślinie na płótnie.
- Norfolk jest w istocie bardzo piękne - muszę przyznać, że bardzo zazdroszczę złotych plaż i widoku morza - mówię, zupełnie szczerze.
Choć kocham zielone lasy Sherwood, kocham również morze. Nawet wtedy kiedy próbuje mnie zabić - tak jak ledwie miesiąc temu. A zachody słońca? Muszą być szczególnie piękne. Widziałem ich już bardzo wiele, każdy kolejny piękniejszy od poprzedniego. Pod tym względem górowały nad nimi chyba tylko zorze polarne i rozgwieżdżone noce. Uśmiecham się mimowolnie na wspomnienie podróży.
- O tak. Z pewnością z wielu z nich mogłyby powstać prawdziwe dzieła sztuki. Niestety malarz ze mnie raczej kiepski, choć czasem żałuję, że nie poświęciłem temu dawniej czasu - przyznaję szczerze.
Czasami umiejętność chwycenia konkretnego momentu, nie tylko widoku, ale i uczuć byłaby bezcenna. Nie można jednak umieć wszystkiego, a malarstwo nie znalazło się nigdy na liście moich priorytetów. To już bardziej rodzina Elizabeth mogłaby się tym zainteresować. Co zadziwiające, dostrzegam jednak, że dla szlachcianek o wiele popularniejsza jest muzyka. Niemal każda śpiewa, gra na instrumencie, tańczy. Nie przypominam sobie zbyt wielu plastycznie utalentowanych artystek. Po chwili przypominam sobie jeszcze o jednej ważnej rzeczy.
- Niemal bym zapomniał - rozpoczynam, zmieniając temat.
Tamten wbrew pozorom nie był teraz dla mnie prosty. Nie kiedy mój Departament likwidowano, nie kiedy zmuszono mnie bym powrócił do Anglii.
- Chciałbym by obraz dla mojej przyjaciółki był nieco większy niż ten, który zamówiłem do gabinetu. Mniej więcej półtora raza większy, o ile to oczywiście możliwe.


Let's stay lost on our way home
Alastair Nott
Alastair Nott
Zawód : Urzędnik Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Hell is empty and all the devils are here
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3799-alastair-nott https://www.morsmordre.net/t3820-iuventas https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3990-skrytka-bankowa-nr-909 https://www.morsmordre.net/t3821-alastair-nott
Re: Mała kawiarnia [odnośnik]18.05.17 21:21
Bycie żoną żeglarza nie mogło być łatwe. Krewne Glaucusa przygotowywały ją na to zanim jeszcze zostali małżeństwem, ale chciała się łudzić, że jego kolejne wyprawy będą łatwiejsze do zniesienia. Może kiedyś, w przyszłości, gdy doczeka się dzieci, które skutecznie odwrócą jej uwagę od nieobecności męża i nie pozwolą zbyt mocno skupiać się na tęsknocie? Jego nieobecność pomogła jej jeszcze bardziej docenić ich relację i jej absolutną wyjątkowość. Mąż stał się dla niej kimś bardzo bliskim, choć niewątpliwie różnili się dość mocno. Lyra nie lubiła szukać przygód, była łagodna i nieśmiała. Ceniła sobie spokój i stabilizację, choć skrycie marzyła o tym, by mąż pokazał jej świat poza granicami Anglii, o którym w dotychczasowym życiu mogła tylko słuchać lub czytać.
Norfolk niewątpliwie było pięknym miejscem. Z pewnością było dużo innych równie pięknych miejsc, ale nie każde było jej domem, i wielu z tych pięknych miejsc nie miała okazji widzieć inaczej niż na ilustracjach w książkach lub na magicznych fotografiach. Ciekawe, jak wyglądałoby jej życie, gdyby urodziła się Traversem i czy mimo młodego wieku miałaby za sobą pierwsze podróże?
- Niestety mam wrażenie, że chyba rzadko malarstwo idzie w parze z podróżowaniem. My, artyści, często musimy zadowalać się opisami lub fotografiami, jeśli chodzi o malowanie rzeczy i miejsc, do których nie możemy tak łatwo się dostać – powiedziała cicho. Trzeba było jakoś sobie radzić z ograniczeniami, których, jako czarodzieje, i tak mieli znacznie mniej. – Ale urokiem sztuki jest także dopowiadanie sobie pewnych rzeczy i to, że wcale nie musimy oddawać rzeczywistości z ogromną dokładnością. W tym, czego nie widzimy, pomaga wyobraźnia.
Lyra także mogła zauważyć, że, wbrew temu co mogła myśleć jeszcze kilka lat temu, gdy była biedaczką odizolowaną od tego szlacheckiego blichtru, malarstwo nie było bardzo popularne i częściej można było spotkać damy pasjonujące się muzyką lub tańcem niż malowaniem. To sprawiało, że jej talent tym bardziej był wyjątkowy i mogła poczuć się odrobinę pewniej, gdy okazało się, że jej szlacheckie koleżanki mimo prywatnych nauczycieli oraz innych luksusów wcale nie malowały lepiej od niej. Dawniej myślała, że tak właśnie jest, że to, co ona okupiła latami wysiłku i pracy nad swoimi umiejętnościami mimo niezbyt sprzyjających warunków, dla nich jest oczywistością. Pojawiając się na salonach, bała się, że zastanie tam dziewczęta malujące znacznie lepiej od niej i że nigdy nie uda jej się zadebiutować. Jednak mimo tego malarskiego talentu odstawała pod innymi względami: jej umiejętności taneczne były bardzo przeciętne, podobnie jak wiedza o muzyce; tą ostatnią wpajała w nią matka Glaucusa dbająca o to, żeby Lyra posiadała wiedzę odpowiednią dla damy.
Mężczyzna nagle zmienił temat, a Lyra poczuła się niemal zawiedziona, że nie posłucha pięknych opowieści z dalekich krajów.
- Oczywiście, mogę stworzyć większy obraz – powiedziała. To potrwa trochę dłużej, ale było to oczywiste, więc nie powiedziała o tym głośno. – Mam wielką nadzieję, że pańska przyjaciółka będzie z niego zadowolona. Nie chciałabym zepsuć jej urodzin nietrafionym obrazem.
Poruszyła się nieznacznie przy stoliku, a jej zielone tęczówki znowu spoczęły na sylwetce mężczyzny, który mimo dawnych rodowych uprzedzeń dał jej szansę, by mogła się wykazać i stworzyć dla niego już drugi obraz.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Mała kawiarnia - Page 5 Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Mała kawiarnia [odnośnik]19.05.17 19:38
Żony żeglarzy, żony dyplomatów. O ironio! Doskonale wiem, że małżeństwo nie przytrzyma mnie w Anglii na bardzo długo. Owszem, nie będę już miał takiej swobody. Owszem, z pewnością znikanie bez słowa nie wchodzi w grę. Jednak zawsze znajdę wymówkę, nawet jeśli mój Departament zostanie zamknięty. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że to dość niewygodna sytuacja dla osoby, która powinna dzielić ze mną życie. Ale w tym wypadku, może to i lepiej? Uciekać od siebie nawet teraz. Znikać. Unikać spojrzenia jej lodowato-błękitnych oczu, unikać swojego własnego spojrzenia w lustrze. Jestem pewien, że akurat ona nie miałaby nic przeciwko wspólnym podróżom. Może właściwie byłem pewien. Bo teraz, czy nie kocha swojej żałosnej Anglii, czy jej rodzina nie pcha się w bezsensowne konflikty? Jej ojciec powinien wiedzieć lepiej, uważałem go za mądrzejszego człowieka. Takiego, który wie jak powinien zachować się w obliczu konfliktu. Takiego, który nie wydałby swojej córki za mnie.
- Również odnoszę takie wrażenie. Choć spotkałem kilka razy wędrujących malarzy. Niektórzy uważają, że to artystyczne… Bycie zagubionym - w istocie, w czasie swoich licznych wędrówek, natrafiałem na wielu przeróżnych ludzi.
Niewielu było jednak młodymi szlachciankami. Nie wszyscy byli malarzami w wykwintnym tego słowa znaczeniu. Chcieli wyrażać siebie, chcieli odnaleźć siebie. Niektórzy nie mieli grosza przy duszy, niektórzy zbijali na swoich obrazach fortunę. Lubili to co robili.
Milczę uprzejmie, gdy mówisz o swojej pasji. Myślę, że wyobraźnia jest ważna we wszystkim związanym ze sztuką. W pisaniu, w rysowaniu, nawet w muzyce. Muzyka bez odpowiedniej interpretacji jest wszakże pusta. W tym sensie nawet polityka była sztuką. Bo czymże były wymyślne pochwały, argumenty, kłamstwa, jeśli nie wytworem wyobraźni? Ciężka praca zawsze górowała nad luksusami i prywatnymi nauczycielami. Ciężka praca, wysiłek, chęć i pasja. Łatwiej przychodzi wszakże to co kochamy. Choć niekiedy to co kochamy, wcale nie jest aż tak proste. Uśmiecham się z uprzejmością gdy słyszę, że nie będzie z tym problemu. Oczywiste jest, że w istocie zajmie to więcej czasu, nie ma jednak dla mnie znaczenia ile - przynajmniej póki oddasz pracę w odpowiednim terminie.
- Wspaniale. Jestem pewien, że lady Selwyn będzie zachwycona. Sama również kocha podróżować - odpowiadam, łagodnym i uprzejmym tonem.
Później rozmawiamy jeszcze przez chwilę, jednak w końcu wybija ta godzina, godzina oznaczająca dla mnie powrót do pracy. Wymieniamy zwyczajowe uprzejmości, jeszcze raz dziękuje, a także dogaduję ostatnie szczegóły w sprawie zamówienie. Nie mam teraz czasu na opowieści o podróżach - może w innych okolicznościach. Może kiedy będą przychodzić mi z większą łatwością,  z uśmiechem, nie ze smutkiem.
Gdy oboje opuszczamy kawiarnię, znikam szybko, przeklinając się w myślach, bo jestem już prawie spóźniony.

z.t


Let's stay lost on our way home
Alastair Nott
Alastair Nott
Zawód : Urzędnik Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Hell is empty and all the devils are here
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3799-alastair-nott https://www.morsmordre.net/t3820-iuventas https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3990-skrytka-bankowa-nr-909 https://www.morsmordre.net/t3821-alastair-nott
Re: Mała kawiarnia [odnośnik]19.05.17 23:30
Artyści byli różni. Lyra może jeszcze nie miała zbyt wielkiego obycia w tym światku, bo nie minął nawet rok, odkąd skończyła szkołę, ale zdawała sobie sprawę, że to dość różnorodna grupa i że można było napotkać artystyczne dusze w każdej warstwie społecznej, i nie wszyscy artyści byli powiązani z salonami. Wielu z nich nigdy nie udawało się zaistnieć, wiele z nich musiało w końcu poszukać sobie innego zajęcia, gdy sztuka okazywała się niewystarczająca.
Ale Lyra marzyła o zostaniu malarką z prawdziwego zdarzenia, nawet kiedy jeszcze kuliła się obok swojej sztalugi na Pokątnej bez względu na warunki, czekając na to, aż ktoś ją zauważy i doceni. Jej nazwisko nie otwierało wszystkich drzwi, nie było gwarancją sukcesu – o ten musiała postarać się sama za pomocą własnego talentu i uporu. To w jakiś sposób nauczyło ją pokory, ale łatwo zachłysnęła się nowym życiem, gdy już udało jej się zostać zauważoną na salonach. Z malarki ulicznej stała się debiutującą artystką tworzącą głównie dla szlachetnie urodzonych klientów, ale często malowała również dla siebie. Ale jako dama i przede wszystkim kobieta była bardzo daleka od wędrownego malarstwa, nawet jeśli często malowała portrety bezpośrednio w posiadłościach swoich klientów. Jej pozycja nie była na tyle pewna, by to ona mogła ustalać warunki swojej pracy, była jedynie młódką i to ona musiała być wdzięczna, że ktoś dawał jej szansę, nie odwrotnie. Mimo to nie wyobrażała sobie, że mogłaby robić w swoim życiu coś innego. Czuła, że malarstwo to jest właśnie to. Lubiła nie tylko tworzyć obrazy, ale i mówić o sztuce. Nott mógł łatwo wychwycić w jej głosie pasję, iście młodzieńczy entuzjazm i zapał mówiący, że to nie jest dla niej tylko praca i zarobek.
- Wobec tego postaram się nie zawieść oczekiwań. Wyślę sowę, gdy tylko obraz będzie gotowy do odbioru – powiedziała, wciąż rozkosznie nieświadoma tego, co przyniosą kolejne dni i tygodnie.
Porozmawiali jeszcze trochę, głównie o sztuce i pokrewnych tematach. Lyra nie czuła się w towarzystwie Notta na tyle pewnie, by zboczyć na grunt odbiegający znacząco od tego zawodowego. Był dla niej po prostu kolejnym klientem, który zamówił obraz i zapewne oczekiwał od niej właśnie tego. Poza tym zapewne był bardzo zajętym czarodziejem, więc w którymś momencie pożegnał ją, zapewne musząc wracać do swoich obowiązków.
Po wymianie pożegnalnych formułek Lyra wróciła do Norfolk, udając się prosto do swojej pracowni, gdzie na ukończenie czekał jeden z wcześniej zamówionych obrazów. A potem, nie myśląc zbyt wiele o samotności i ciszy przerywanej jedynie odległym dźwiękiem fal i cichym stąpaniem kota, zabrała się do pracy.

| zt.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Mała kawiarnia - Page 5 Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Mała kawiarnia [odnośnik]11.07.17 21:27
17 kwietnia 1956

Charakterystyczny dźwięk dzwonka poinformował o przybyciu kolejnego potencjalnego klienta. W pomieszczeniu rozległ się stukot obcasów przerwany jedynie przez dość głośne powitanie z osobami pracującymi w kawiarni. Evey rozejrzała się szybko po pomieszczeniu, wchodząc głębiej do środka. Klientów nie było dużo, dla niej ich liczba była wręcz idealna. Nie było ich zbyt dużo, ale też nie zbyt mało - po prostu w sam raz. Zajmując jedno z wolnych miejsc na uboczu przez chwilę pomyślała jak milej byłoby jej umówić spotkanie w Ministerstwie Magii lub jej mieszkaniu, w którym nikt by ich nie podsłuchał. Pierwsze jednak odpadało, bowiem nie przepadała za ilością osób gnieżdżących się w miejscu jej pracy; drugie zaś nie pasowało, ponieważ była to jej prywatna przestrzeń do której nie chciała zapraszać kobiety. Nie było to jako tako związane z kwestią zaufania, a zasad i usposobienia. Z kobietą, której oczekiwała, nie łączyły ją żadne relacje ponad te zawodowe i wdzięczność za pomoc. Okazji do zapoznania się nigdy jako tako nie miały, a może ich nie dostrzegały?
Cecylia westchnęła. Sięgnęła do spoczywającej na jej kolanach dość dużej torebki, z której wyciągnęła plik dokumentów - akta sprawy, jej prywatne notatki i inne ważne papierki, których potrzebowała przy okazji spotkania. Prawdopodobnie jednak nic by się nie stało, gdyby niechcący ich zapomniała. Tej nocy w ogóle nie spała, dokładnie przeglądając każdą kolejną stronę, wielokrotnie opisanej jej własną ręką trzy lata temu. Później sporządzała nowe notatki, wykresy a nawet rysunki, w których próbowała sama dojść do powodów jej problemu. Ostatecznie po długich rozmyślaniach i drobnych konsultacjach doszła do wniosku, że problem tkwi w eliksirze, który stanowił swoistą podstawę całej sprawy. I chociaż Evey swego czasu zmuszona była uczyć się tejże dziedziny magii, to podczas służby wielu rzeczy zapomniała. Sama sprawa też wymagała nieco bardziej fachowego spojrzenia na wywar, bo jak się okazało, ten stanowił eksperyment. Wówczas udało jej się odnaleźć kompetentną osobę, która pomogła jej dojść do wszystkiego. I to właśnie spojrzenia tejże osoby potrzebowała, by rozwiać wszelkie wątpliwości bądź naprawić błędy, które wcześniej zostały popełnione podczas badania sprawy.
Howell westchnęła, odkładając myśli o sprawie na bok. Na chwilę przeniosła wzrok na ladę, opierając się o wygodny fotel. Potrzebowała kawy i to jak najszybciej. Miała nadzieję wybrać odpowiednią do czasu, gdy pojawi się oczekiwana kobieta.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Mała kawiarnia [odnośnik]16.07.17 20:54
Peony nie spodziewała się dostać takiej sowy. Gdzieś jej udział w tej sprawie przemknął jej między przeprowadzkami, wychowywaniem syna i stawianiem od nowa fundamentów hodowli mandragor. Kiedy jednak dokładnie wczytała się w treść listu wszystko do niej wróciło. To ile czasu poświęciły na dojście do sedna sprawy, która okazała się być o wiele bardziej skomplikowana niż mogło się wcześniej wydawać. Ale w końcu o tym nie mogły wiedzieć. Rozumiała doskonale dlaczego kobieta prosiła ją o spotkanie i chociaż miała milion innych rzeczy na głowie nie mogła powiedzieć nie. Zasmucił ją jednak fakt, że gdzieś w tym wszystkim został popełniony błąd. Może naprawdę myślała, że potrafi uczestniczyć w czymś co nie skończy się fiaskiem. Czasami zastanawiała się czy ktoś nadzwyczaj w świecie jej nie przeklął. Zdarzają się takie rzeczy prawda? A jednak to było dość niezwykłe, że wszystko co dotykała rozpadało się, psuło, albo sprawiało problemy. Każdy pechowiec chyba doskonale wiedział jakie to uczucie. Po wczorajszym nietypowym spotkaniu nadal była lekko wybita z rytmu. Nawet zakupy kory musiały być czymś podobnym do walki o przeżycie. Zastanawiała się nadal kim była kobieta, która jej pomogła chociaż jakby się mogło wydawać dość niechętnie. Peony widziała w niej szlachciankę choć do końca nie mogła być przecież tego pewna. Zostawiając syna pod opieką rodziców teleportowała się w okolice kawiarni, w której umówiła się z  aurorką. Sprout nigdy nie miała szczęścia ani do policjantów ani do aurorów. Chociaż w swojej rodzinie ma ich trochę. Jednak po zniknięciu jej męża ci nie byli dla niej zbyt mili, a nawet ostatnio kiedy odnaleziono jednego z towarzyszy Grega musiała kolejny raz rozgrzebywać całą tę historię. Mogło się wydawać, że skoro to ona była ofiarą całej tej sytuacji to nie powinno sprawiać jej trudności mówienie o prawdzie, ale to nie było wcale takie proste. Kiedyś nawet pomyślała, że łatwiej byłoby jej udawać zasmuconą wdowę niż mówić otwarcie o tych wszystkich latach bólu. Jedno musiała przyznać. Evey wydawała się być miła. A nawet Peony wiedziała, że kobieta jest przemiła chociaż na ludziach nie znała się zupełnie. Szatynka weszła do kawiarni rozglądając się za  poznaną już wcześniej twarzą. Kiedy zobaczyła kobietę uniosła lekko dłoń i uśmiechnęła się ruszając w jej stronę. - Dzień dobry, mam nadzieje, że długo nie musiałaś na mnie czekać… pani czekać… - zaczęła zacinając się przez chwile. Kompletnie zapomniała na jaką formę się umówiły wcześniej.


do not cry because it is over
smile because it happened

Peony Sprout
Peony Sprout
Zawód : własna hodowla Mandragor & warzenie eliksirów
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
nie widziałam cię już od miesiąca. nic.

jes­tem może bledsza,

trochę śpiąca, trochę bar­dziej milcząca, lecz wi­dać można żyć bez powietrza.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3392-peony-sprout https://www.morsmordre.net/t3422-zafir#59251 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f105-west-country-dolina-godryka-73 https://www.morsmordre.net/t4139-skrytka-bankowa-nr-856#82343 https://www.morsmordre.net/t3742-peony-sprout
Re: Mała kawiarnia [odnośnik]23.07.17 15:02
Intensywnie wpatrywała się w listę dostępnych trunków, chociaż w rzeczywistości jej nie czytała. Walczyła z własnymi myślami. Usiłowała odciągnąć je od przykrego tematu jakim była nieścisłość w sprawie. Nie było jeszcze pewności czy do jakiegokolwiek potknięcia doszło, jak na razie pojawiła się jedynie taka możliwość. To jednak wystarczyło, by wyprowadzić ją z równowagi, wprowadzić w stan ciągłego poddenerwowania. Wszystko trwało dość krótko, ale ona zachowywała się jak rozjuszone zwierzę. Nie umiała normalnie funkcjonować z myślą, że coś mogło pójść nie tak. A szczególnie przykrym był fakt, że nie miała pojęcia w którym miejscu pojawił się ewentualny błąd. Wielokrotnie patrzyła w papiery, czytała własne notatki i radziła się innych, ale i tak nie umiała dojść do sedna sprawy. Idąc na to spotkanie miała szczerą nadzieję, iż to w tej małej kawiarni rozwieją się jej wszelkie wątpliwości. Że to tu poczuje ulgę i będzie mogła działać. Uczucie "związanych rąk" było jej niezwykle niemiłe, toteż chciała się go pozbyć. Szukała więc w sobie ostatnie pokłady cierpliwości, by zachować spokój. Nie mogła przecież dać się zwariować, a szczególnie w takiej sytuacji. Ostatnie dni jednak nie były łatwe - powrót do pracy chociaż wiązał się z uczuciami pozytywnymi, był pełen pracy i to zarówno tej papierkowej, jak tej związanej z załatwieniem wszystkiego co potrzebne. Od kilku dni więc na zmianę biegała, by potem zatopić się w oceanie kartek piętrzących się na jej biurku.
Nagle naszła ją ochota na wymierzenie sobie siarczystego policzka, czego ostatecznie nie zrobiła przez wzgląd na fakt, że znajdowała się w miejscu publicznym. Jak szalenie musiałoby to wyglądać? Przyczyną tej nagłej "chęci" było otrząśnięcie. Zrozumiała, że zdecydowanie za dużo ostatnimi czasy marudzi. A przecież powinna pomimo wszystko się cieszyć i tak jak zawsze dojść do wszystkiego powoli. Błędy są czasami nieuniknione, toteż należy umieć im sprostać.
Wtem dostrzegła nową postać w kawiarni. Znajomą postać na widok której na jej twarzy pojawił się uśmiech. Wstała w celu odpowiedniego przywitania się.
- Dzień dobry, cieszę się że przyszłaś - powiedziała. To nagłe zacięcie nie uszło jej uwadze. - Myślę, że możemy sobie mówić po imieniu.
Po tych słowach chwilę odczekała, by usiąść z powrotem na miejscu.
- Dziękuję Ci, że zgodziłaś się ze mną spotkać, chociaż nie do końca dałam ci inny wybór - powiedziała, lecz wtem nagle przerwała z powodu kelnera, który do nich podszedł. Evey bez chwili zwłoki zamówiła dla siebie kawę z odrobiną mleka. Później umilkła pozwalając swojej towarzyszce na złożenie własnego zamówienia.
Gość
Anonymous
Gość

Strona 5 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Mała kawiarnia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach