Wydarzenia


Ekipa forum
Salon
AutorWiadomość
Salon [odnośnik]22.08.18 19:37

Salon

Zwyczajny salon, urządzony w stylu typowym dla klasy średniej.


The reason the world appears to be so ugly,
is we're always trying to paint over it.

Stephanie Pettigrew
avatar
Zawód : profesjonalna dekoratorka lodziarni Fortescue
Wiek : 23
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Tabhair póg dom, táim Éireannach.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4568-stephanie-pettigrew https://www.morsmordre.net/t4577-poczta-stephanie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f282-harley-street-19-1 https://www.morsmordre.net/t4576-stephanie-pettigrew
Re: Salon [odnośnik]22.08.18 20:36
9.08.1956

Ciemnoszare chmury okraszone odrobiną granatu i bieli, osiadły ciężko na niebie uniemożliwiając tym samym obserwowanie feerii barw nieba, stopniowo pogrążającego się w wieczornym mroku. Spomiędzy nich dobywały się miarowe, gardłowe pomrukiwania i jeśli przyjrzeć się horyzontowi, to można było nawet uświadczyć kilka złotych błysków przecinających ciemne kłębowisko. Chłodny wiatr niósł ze sobą aromat nadchodzącego deszczu oraz przenikliwy dreszcz, jeśli tylko dane było mu musnąć odsłoniętą skórę ciała. Jeżeli nie, zadowalał się szarpaniem miękkich kosmyków, porywał do szaleńczego tańca, zmuszał, by pojedyncze włoski przyklejały się do ust muśniętych szminką, wykrzywiających się w grymasie czystego niezadowolenia. Nie można było się temu jednakże w żaden sposób dziwić, to zdecydowanie nie był dobry dzień na jakiekolwiek wyjście. W zasadzie, o takiej porze pragnęło się tylko zaszyć w miękkim fotelu, z narzuconym na kolana kocem, przyjemną książką oraz herbatą stojącą na stoliku obok. Aby dopełnić ten obraz sielskości, brakowało jedynie wesoło trzaskającego ognia tlącego się w kominku i ciasteczek w liczbie trzech, czających się nieopodal parującej filiżanki. Tak, to brzmiało zdecydowanie lepiej niż pełen determinacji marsz, wymagający mocnego zaciśnięcia szczęki oraz kurczowego trzymania średniej wielkości paczuszki tuż przy samej piersi. Nie potrafiła jednak pozostać w bezpiecznych, znajomych czterech ścianach. Nie potrafiła się zmusić do siedzenia w wygodnym fotelu, z wymiętą książką, której strony zdawała się znać na pamięć, z kocem narzuconym niemal na całą niewielką swą postać i filiżanką odżywczej, zdrowej herbatki wysłanej przed kilkoma dniami przez zatroskaną matulę. Nie potrafiła, nie mogła, nie chciała. I nie było na tym świecie nikogo, kto byłby w stanie zmusić ją do wykonania czynności, której dziewczątko było niechętne. Tak więc szła na przekór nadchodzącej burzy, porywistemu wiatrowi oraz ogromnej guli zaległej w gardle. Nie znalazła się przy przypadkowej kamienicy, niewielkie stopy obute w szpilki na wysokim obcasie instynktownie wybierały drogę, przeskakując na trzecim schodku, bo ten wciąż był uszkodzony, a ręka uniosła się sama, pukając w drzwi, nim umysł zdołał zarejestrować, co właśnie wyprawiało ciało pod jego chwilową nieobecność. Drzwi otworzyły się po niecałej minucie, w nich zaś ukazała się znajoma roztrzepana ruda czupryna i niebieskie, pełne niewinnej życzliwości oczy.
Stephanie — wita się Rowan z godnością, wciskając swej gospodyni pakunek wprost w ramiona. Były w nim dwie butelki wina, torba czekoladowych ciastek oraz wiaderko lodów Fortescue, jeśli panna Pettigrew zdążyła zajrzeć do papierowej torby, musiała zrozumieć jedno — sprawa była nadzwyczaj poważna. Zresztą, sama Red wyminęła ją bez słowa i zamiast zatrzymać się, buty i płaszczyk z ramion zdjąć, to ruszyła prosto do salonu, by tam mogła runąć na kanapę i przytknąć do twarzy puchatą poduszkę.
UGGHHHHHHHHHHH — wydarła się, piąstkami uderzając o materac kanapy i majtając przy tym nogami w wyrazie czystej frustracji. Wydzierała się tak jeszcze chwilę, poduszka tłumiła nadwyżkę dźwięków, a gdy wydawało się, że uzewnętrznienie swych emocji zostało zakończone, uniosła się na łokciach i sięgnęła delikatnie po różową kulkę, która siedziała wcześniej na oparciu.
Och, Kulesławie Puszkowy...jak żyć? — zapytała pufka ze zrezygnowaniem, choć czerń oczu z oczekiwaniem przylgnęła w puchatego stworka. Kuleczka jednak nie robił sobie nic z pytań czarownicy, woląc skupić się na ostrożnym skubaniu jej kciuka. Widok jego uroczego pyszczka sprawił, że gula w gardle zelżała jakby. Ale tylko trochę.


I'd rather watch my kingdom fall

...I want it all or not at all
Rowan Sprout
Rowan Sprout
Zawód : Uzdrowicielka na oddziale urazów pozaklęciowych
Wiek : 23
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
And if you take my hand,
Please pull me from the dark,
And show me hope again...

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
...but I want to live and not just survive
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5850-rowan-sprout https://www.morsmordre.net/t5911-cytra https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f188-pokatna-26-3 https://www.morsmordre.net/t5912-skrytka-bankowa-nr-1460 https://www.morsmordre.net/t5928-rowan-sprout
Re: Salon [odnośnik]08.10.18 15:03
Kto by pomyślał, że początek sierpnia będzie obfitował w take tłumy w lodziarni. Byłem święcie przekonany, że większość osób spędzi ten dzień na festiwalu w Weymouth, a nie w naszym niewielkim lokalu, dostępnym niemalże każdego dnia przez cały rok. Brakowało mu nie tylko specjalności, ale też charakterystycznej atmosfery - po prostu nie potrafiłem tego zrozumieć, ale absolutnie nie miałem nic na przeciwko! W miarę możliwości obsłużyłem wszystkich klientów, po czym zmęczony wróciłem do mieszkania i ułożyłem się na łóżku. Nawet nie wiem w którym momencie zasnąłem, ale obudziłem się kiedy niebo nabrało szarych odcieni i wyraźnie szykowało się do nastania nocy. Zszedłem na chwilę do lodziarni, upewniając się, że cały czas stoi (odkąd ożyła nam ściana, robię to o wiele częściej) i zauważyłem wtedy kolorową chustkę na ladzie. Poznałem ją, nie należała do żadnego z klientów tylko do Stephanie. Postanowiłem przejść się na spacer i przy okazji ją oddać, wszak byłem wypoczęty przez tę niezaplanowaną drzemkę. To była świetna decyzja, świeże powietrze otrzeźwiło mnie, aż nie miałem ochoty wracać z powrotem do mieszkania. A gdyby tak do kogoś wysłać list, spotkać się, miło spędzić czas? Może w drodze powrotnej zajrzę do Frances, o tej godzinie powinna być na miejscu.
W końcu staję przed drzwiami do mieszkania Stephanie, trzymając jej kolorową chustę mocno w dłoni, żeby niepozorny wiatr przypadkiem mi jej nie wywiał. Pukam, ale nikt nie otwiera, więc pozwalam sobie nacisnąć na klamkę. Ku mojemu zdziwieniu drzwi otwierają się, więc wchodzę, rozglądam się niepewnie, ostatecznie trafiając do salonu.
- O, uzdrowicielka Sprout - mówię z zaskoczeniem, zauważając od niedawna znajomą sylwetkę. Całe szczęście, że dzisiejszego dnia prezentuję się o niebo lepiej niż wtedy, w przeciwnym wypadku chyba nie przetrwałbym upokorzenia. Obciągam jednak rękaw żółtej jak kanarek koszuli, żeby na pewno przysłonić podłużnego siniaka, którego nabawiłem się podczas walki z Wiklinowym Magiem. - Stephanie, zostawiłaś chustę - mówię, a Stephanie w tym momencie o czymś sobie przypomina, musi iść do lodziarni, i zostawia mnie sam na sam z Rowan Sprout. Stoję przez chwilę w ciszy, rozglądając się po pomieszczeniu jakbym nigdy wcześniej w nim nie był. - Jakieś ciekawe przypadki? - Nie wiem o co można spytać lekarza, a chcę przerwać tę krępującą ciszę. Widzę, że coś jest z nią nie w porządku, jednak zadawanie osobistych pytań wydaje mi się zdecydowanie nie na miejscu.


not a perfect soldier
but a good man

Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: Salon [odnośnik]25.11.18 18:30
Czasami zastanawiano się, jakim cudem tyle kłębiących się emocji jest w stanie pomieścić się w stosunkowo niewielkim ciele młodej uzdrowicielki. Czasem też zakładano się, co będzie przyczyną tego, że rudowłose dziewczę wreszcie wybuchnie całą nagromadzoną furią, jaką w sobie nosi. Ale to nie było tak, że Rowan była jakąś wariatką, gotową rzucić się z idealnie opiłowanymi paznokciami do oczu, ona po prostu się złościła. Często się złościła, choć objawiało się to gniewnym ciskaniem gromów z czerni jej własnych ślepi oraz nerwowym zaciskaniem drobnych dłoni w piąstki, w skrajnych przypadkach natomiast kończyło się na wyrażeniu swych emocji w towarzystwie najbliższych. Bowiem oni nie oceniali, nie mogli oczywiście, gdyż Red znała ich wszystkie sekrety, plus święcie wierzyła, że z jej znajomymi też nie może być wszystko w porządku, jeśli wciąż przy niej wiernie trwali i ni razu nie zaproponowali jej terapii u magipsychiatry jeśli chodzi o kontrolę gniewu. Albo po prostu byli wspaniali. Zdania były podzielone, acz tkwiła w nich swego rodzaju satysfakcja, bo co jak co, ale towarzystwem otaczała się całkiem niezłym. I przeważnie rudym, czego nie do końca rozumiała, acz akceptowała całym swym malutkim zgniłym serduszkiem. Dlatego też nie musiała zapowiadać się nigdy Stephanie, dlatego też nie oczekiwała pytań odnośnie samopoczucia, potrzebowała do szczęścia dźwięku otwieranej butelki wina oraz potulnego kiwania głową, by po wtłoczeniu odpowiedniej dawki alkoholu do krwi, panna Sprout mogła ugiąć się pod ciosem szczerej prawdy. Nienawidziła ciosu szczerej prawdy, właśnie dlatego kupiła ciastka. I lody.
Różowe stworzonko nic nie robiło sobie z emocjonalnych wybuchów tej drugiej rudej, która czasem przynosiła mu przysmaki. W zasadzie nadal znęcał się nad jej kciukiem, reagując dopiero wtedy, gdy drzwi otworzyły się po raz kolejny, a do pomieszczenia weszła jeszcze jedna osoba, która czasem go głaskała. Kuleczka zaćwierkał radośnie, przenosząc się z niewielkich rąk rudzielca na oparcie kanapy, dzielnie ignorując na wpół stłumione przez sam mebel oraz poduszki: nieee bądź nie zostawiaj mnie, tudzież zdrajca! Pettigrew przyglądała się temu ze wzrokiem utkwionym w suficie, prosząc opaczność o zmiłowanie oraz siłę, by mogła poradzić sobie z dramatyzmem przyjaciółki. Ratunkiem jednak wydaje się być sam Florean, któremu powierza wszelkie nadchodzące załamania, sama zaś pod byle pretekstem ulatnia się, bo ma przeczucie, że ilość zakupionych przez Sprout ciastek jest przeraźliwie zbyt mała. Więcej wina też się przyda, bo się przyda.
Nie rusza się z miejsca, być może wciąż trawiona gwałtownymi uczuciami, albo zbyt bardzo przeżyła zdradę różowego stworzenia. Sztywnieje jednak, gdy Fortescue się odzywa niepewnie. Może w innych okolicznościach zrozumiałaby jego potrzebę uniknięcia niekomfortowego milczenia, ale dziś nie rozumiała nic.
Ciekawe przypadki? Ciekawe przypadki?! — powtarza, unosząc się na łokciach. Brwi ma zmarszczone, a ciemne ślepia zmrużone niebezpiecznie. Idealnie ułożone rude loki nieco się roztrzepały, niemniej nie ujmowało to sytuacji ni grama grozy zaległej raptownie w powietrzu — Powiem ci, co jest ciekawym przypadkiem — odparła niepokojąco spokojnie, siadając i poprawiając przy tym ciemną spódnicę — Ciekawym przypadkiem, jest na przykład wtrącanie się w nie swoje sprawy i pouczanie, w chwili, gdy tobie samemu wystaje złamana kość z ciała. Kto tak robi?! — aż wyrzuca ręce do góry, w swoim oburzeniu oraz nieskończonym niezadowoleniu — Powiem ci kto! Matki! Cholerne matki i to młodsze od ciebie — wzdycha, kręcąc głową. Jest wciąż wściekła, ale wciąż nie na tyle by miała rzucić się Florkowi do gardła — I co? Sałata działa? — pyta się, bo w sumie jest wciąż niezręcznie, a ona się gniewa i w ciszy żyć nie zamierza, trochę też ma ochotę na alkohol, ale w tej swojej złości nie jest w stanie stanąć, bo jak stanie to zacznie tupać nogą. A przecież Rowan Sprout jest dorosłą oraz dojrzałą kobietą. Prawda?


I'd rather watch my kingdom fall

...I want it all or not at all
Rowan Sprout
Rowan Sprout
Zawód : Uzdrowicielka na oddziale urazów pozaklęciowych
Wiek : 23
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
And if you take my hand,
Please pull me from the dark,
And show me hope again...

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
...but I want to live and not just survive
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5850-rowan-sprout https://www.morsmordre.net/t5911-cytra https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f188-pokatna-26-3 https://www.morsmordre.net/t5912-skrytka-bankowa-nr-1460 https://www.morsmordre.net/t5928-rowan-sprout
Re: Salon [odnośnik]02.01.19 2:29
Nie spodziewałem się, że trafię tutaj na kogoś jeszcze. W zasadzie miałem nadzieję, że wpadnę na chwilę do Stephanie i wyjdę, kontynuując swój wieczorny spacer. A jednak natknąłem się na uzdrowicielkę Sprout, która nie zapadła mi w pamięci jako osoba szczególnie miła, a jej reakcja na moją uprzejmą próbę rozpoczęcia pogawędki tylko potwierdziła tamto wrażenie. Spojrzałem na nią zaskoczony, odruchowo robiąc krok w tył, jakbym chciał zbliżyć się do wyjścia zanim będzie za późno. Uzdrowicielka Sprout wydawała się rozjuszona niczym wściekły byk, dlatego podziękowałem sobie w duchu za ubranie dzisiejszego dnia żółtej koszuli. A myślałem o czerwonej!
- Złamana kość? Och, no nie wiem... - zacząłem niezręcznie, wzruszając ramionami, ale uzdrowicielka najwidoczniej wcale nie czekała na moją odpowiedź, bo szybko sama jej udzieliła. Wydobyłem z siebie nieme ach!, kiwając niepewnie głową, bo w zasadzie nie wiedziałem czy faktycznie mam jej teraz przytakiwać. - Matki, tak, pewnie, one... Tak, potrafią być okropne! - Zgodziłem się z nią, marszcząc brwi ze złością, jakby jej wściekła aura zaczynała na mnie oddziaływać, chociaż nie do końca tak było. - Takie... ugh, tak! - Tupnąłem nogą na potwierdzenie swoich słów, mimo że nie rozumiałem tej wzmianki o wieku. Młodsze? Jak młodsze? Kompletnie nie rozumiałem o czym do mnie mówi, ale postanowiłem na wszelki wypadek nie drążyć tego tematu, bo to się mogło dla mnie źle skończyć. Chociaż zaczynam tego żałować, kiedy zadaje kolejne pytanie - może jednak popchnę rozmowy na tamte tory? Ta sałata była trochę zawstydzająca, czy naprawdę musiała zapamiętać akurat ten fakt naszego spotkania? - Możliwe. Wygrałem ostatni pojedynek, ale po jednym razie ciężko stwierdzić. Będę dalej próbował - odparłem, wkładając ręce do kieszeni spodni, by zaraz je wyjąć. Czułem się tutaj jakoś tak nie na miejscu. Rozglądałem się po pomieszczeniu, modląc się, żeby Stephanie zaraz tutaj wróciła, bo ja mogę nie przeżyć tej rozmowy. - Ładna spódnica - odzywam się po chwili, karcąc się w myślach. Że też, Floreanie, nie potrafisz nawet na chwilę zamilknąć!


not a perfect soldier
but a good man

Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: Salon [odnośnik]08.02.19 15:21
Pogodziła się już dawno z myślą, iż nigdy nie będzie należała do osób miłych oraz pogodnych, takich, które swą wrażliwością były w stanie poruszyć serca oraz dobrocią własną zmieniały świat już tylko na lepsze. To zaskakująco niewielkie stworzenie nie było najprzyjemniejsze, nawet jeśli przyjemne dla oka — kaprysiła, dąsała się niczym kilkuletnie dziecko oraz domagała się uwagi, jednocześnie nie szczędząc złośliwości nikomu oraz niczemu. Ale czasem, czasem łapała się na tym, że zaokrąglony czubek prześlicznej szpilki niemalże przekracza niewidzialną granicę i jakieś opanowanie więziło w sobie jakże szpetny charakter czarownicy. Nawet teraz, chociaż była wściekła, niezadowolona i nad wyraz nieszczęśliwa, wydawała się zauważyć, jak niepewnie czuje się mężczyzna stojący obok. Ach, to musiało być dla niego niezręczne, tak być świadkiem wylewu emocji zupełnie obcej niewiasty i to w dodatku w obcym domu, gdy właścicielka zaginęła właściwie nie wiadomo gdzie. Róż nieśmiało wkracza na pobladłe policzki i Rowan nagle orientuje się, co właśnie zrobiła, co wściekłość kotłująca się zawzięcie w jej wnętrzu nakazała powiedzieć, a zawstydzenie na dobre osiada na duszy uzdrowicielki, której przecież nie powinna mieć ze względu na koloryt ognistych kosmyków.
Naprawdę? Wygrał pan? To wspaniale! — mówi więc ciszej, uprzejmiej, już nie z zimną furią czającą się, gdzieś w cieplejszych tonach głosu. Była w końcu dojrzałą, niezależną oraz odpowiedzialną kobietą i to oznaczała, że nie powinna straszyć swoją skromną osobą niczego niespodziewających się młodzieńców, zwłaszcza jeśli mają oni coś wspólnego z jedzeniem. A tego nigdy nie jest dosyć. Red więc wzdycha, szczupłe palce wplatając we włosy, jakby tym samym mogła zamaskować nagłe zażenowanie — Proszę wybaczyć, ten wybuch miał być zarezerwowany tylko dla Stephanie. No wie pan, regulamin bycia najlepszym przyjacielem obejmuje takie elementy, także spokojnie, wyszłaby z tego cało. Nie chciałam, żeby ktokolwiek inny był tego świadkiem — przyznaje w końcu, o dziwo szczera w swych przeprosinach. Nawet pociąga nosem smutno, nie tyle z samego nagromadzenia negatywnych uczuć, a z możliwości wzbudzenia poczucia winy u bruneta — Dziękuję? — odpowiada na komplement, zaraz parskając cicho śmiechem, który skrywa za knykciami prawej dłoni. Och. Oby nie zebrało się jej na płacz, tego Florean naprawdę nie przeżyje. Nie ma nic gorszego niż zapłakana, zupełnie nieznajoma dziewczyna!


I'd rather watch my kingdom fall

...I want it all or not at all
Rowan Sprout
Rowan Sprout
Zawód : Uzdrowicielka na oddziale urazów pozaklęciowych
Wiek : 23
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
And if you take my hand,
Please pull me from the dark,
And show me hope again...

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
...but I want to live and not just survive
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5850-rowan-sprout https://www.morsmordre.net/t5911-cytra https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f188-pokatna-26-3 https://www.morsmordre.net/t5912-skrytka-bankowa-nr-1460 https://www.morsmordre.net/t5928-rowan-sprout
Re: Salon [odnośnik]18.02.19 18:51
Cóż. Sytuacja w której się znalazłem była dość krępująca. W zasadzie miałem ochotę zakręcić się na pięcie i po prostu stąd wyjść (trochę obawiałem się o swoje zdrowie i życie kiedy tak spoglądałem na zezłoszczoną twarz Rowan), ale z drugiej strony głupio było mi zostawić ją samą (wcale nie chodziło o to, że obawiałem się odwrócić do niej plecami). Co prawda skończyłem szkołę dziesięć lat temu, ale bycie Puchonem jest głęboko zakorzenione w moich żyłach i opuszczanie ludzi w potrzebie po prostu kłóci się z moim światopoglądem. Dlatego ostatecznie stoję na środku pomieszczenia prawie jak dziecko na dywaniku u dyrektora i czekam na rozwój sytuacji. - Tak, udało się - postanowiłem podchwycić temat, bo był stosunkowo neutralny, a z drugiej strony mogłem dużo o nim opowiedzieć. - W zasadzie całkiem dobrze mi poszło, naprawdę. Wyszedłem z tego bez żadnego draśnięcia - dodaję, wcale nie dlatego, że jestem jakimś chwalipiętą - po prostu cieszę się ze swojego osiągnięcia, bo do tej pory pojedynki szły mi raczej fatalnie. A niewiele osób wiedziało, że od sierpnia regularnie szkolę się z zaklęć defensywnych i naprawdę zaczynało mnie to dołować, że nie widzę absolutnie żadnych rezultatów tych treningów. A tu proszę! Wystarczyło uzbroić się w cierpliwość i w końcu zacząłem zauważać różnice.
Nie spodziewałem się, że uzdrowicielka Sprout przeprosi mnie za swoje zachowanie. Co prawda spotkałem się z nią jedynie raz, ale to mi wystarczyło, żebym uznał ją za osobę dość... butną i raczej nie będącą w stanie do takich czynów. Najwidoczniej jedno spotkanie to jednak za mało żeby poznać drugiego człowieka. - Och, nie szkodzi. Każdy może mieć gorszy dzień - macham ręką, chcąc pokazać, że naprawdę na ten wybuch nie zwróciłem uwagi chociaż tak naprawdę poczułem się zagrożony. - Już zapomniałem - zapewniłem, postanawiając zrobić krok w jej stronę, bo już przestałem się obawiać o własne życie. Mimo wszystko miałem nadzieję, że Stephanie szybko wróci, bo na pewno poradzi sobie z Rowan lepiej niż ja. W końcu jest jej przyjaciółką, a ja? Jedynie irytującym pacjentem, który tylko niepotrzebnie przypominał jej o pracy. I do tego tak smutno pociąga nosem. No nie ma opcji, żebym teraz po prostu stąd wyszedł. Dlatego usiadłem na kanapie. - Nie ma za co - tylko tyle mówię, bo rozmowa o komplemencie byłaby co najmniej dziwna. Kładę dłonie na kolanach i tak siedzę, spoglądając co jakiś czas na drzwi. - Przepraszam za to może dziwne pytanie ale co pani lubi jeść? W sensie... jakie smaki? - Postanawiam skorzystać z okazji i przeprowadzić wywiad potrzebny do pracy. Oby jej odpowiedzi okazały się bardziej pomocne niż odpowiedzi uzdrowicielki Multon.


not a perfect soldier
but a good man

Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Salon
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach