Wydarzenia


Ekipa forum
Gabinet Raphaela Notta
AutorWiadomość
Gabinet Raphaela Notta [odnośnik]09.07.16 22:52
First topic message reminder :

Gabinet Raphaela Notta

Elegancki w swej prostocie gabinet. Biurko z szarobrązowego drewna, na którym zawsze panuje idealny porządek. Wygodne krzesła po obu jego stronach. Całe pomieszczenie chociaż niewielkie to dzięki jasnemu wystrojowi sprawia wrażenie większego i pacjenci nie czują się tutaj przytłoczeni. Ścianę naprzeciwko wejścia zajmuje w całości regał wypchany po brzegi fachową literaturą. Po prawej od drzwi, pod oknem znajduje się śnieżnobiała i całkiem wygodna, jak na taki przedmiot kozetka. Nieopodal stoi przeszklona szafka z eliksirami pierwszej potrzeby. Nigdy nie wiadomo, kiedy nastąpi nagły wypadek.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Gabinet Raphaela Notta - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Gabinet Raphaela Notta [odnośnik]30.10.16 22:34
Chociaż pogoda za oknem zdawała się subtelnie, ale regularnie zmieniać to dla Raphaela wszystkie dni wydawały się być takie same. Zlewały się w jedną, bezbarwną plamę, pozbawioną jakichkolwiek ostrych punktów. Pacjenci, chociaż tak różnorodni, zdawali się posiadać ciągle takie same twarze. Miał wrażenie, że za każdym razem powtarza dokładnie takie same słowa, chowając się skrzętnie za maską profesjonalizmu i ciepłego, ale sztucznego uśmiechu. Może kochać było zbyt dużym określeniem, ale naprawdę lubił swoją pracę, więc tym bardziej nie rozumiał co nagle się działo. Zrzucał to po trochu na karb nieco depresyjnej pogody czy bardziej prozaicznie na zwykłe przepracowanie. Wiedział, że powoli zatraca się w swoim pracoholizmie i prawdopodobnie widział teraz tego skutki. Cieszył się tym bardziej z tej krótkiej przerwy między jedną wizytą pacjenta a drugą. Rozsiadł się wygodnie na krześle za biurkiem i niewidzącym wzrokiem przyglądał widokowi za oknem. Krople deszczu monotonnie obijały się o szybę tworząc tym samym idealny podkład muzyczny dla jego zmanierowanego dziś nastroju.
Czarna kawa musiała już dawno ostygnąć chociaż dłoń wciąż zaciskała się na kubku, jak gdyby zamarła w połowie ruchu. Jakby napadło go nagle niewysłowione zmęczenie, nie powalające mu dokończyć tej czynności. Najchętniej poszedłby już do domu. A nie powinno tak być. Wszystko było nie tak. Przecież liczyła się nienaganna opinia, uznanie w oczach innych uzdrowiciel czy pacjentów. Ciężko pracował, aby zajmować tę pozycję i posiadać własny gabinet z tabliczką z nazwiskiem na drzwiach. Był perfekcjonistą i nawet jeden gorszy dzień był w jego oczach niedopuszczalną słabością. Mógł pozwolić sobie na własne mankamenty tylko we własnych czterech ścianach, gdzie nikt nie miał prawa zobaczyć jak puszczają barykady. Westchnął ciężko z trudem wyrywając się z własnego marazmu. Palce wolne dłoni zacisnął u podstawy nosa pozwalając sobie na ostatnie chwile użalania się nad sobą.
To właśnie wtedy usłyszał dochodzące zza ściany gabinetu głosy. Rozpoznał lorda Burke głównie w dużej mierze przez fakt, że jego właśnie karta leżała na wierzchu chwiejnej sterty na biurku. Nie był, tak jak już od pewnego czasu, sam. Chociaż Nott za własną młodszą siostrą nie przepadał to małą pacjentkę naprawdę bardzo lubił. Musiał jedynie uważać, aby po jej wizycie nie rozmyślać za bardzo o fakcie, że w innej rzeczywistości mógłby mieć już własne dzieci. Z kobietą, którą kochał. Gwałtownie zerwał się z krzesła o mało co nie rozlewając kawy. Nie mógł o tym myśleć, o niej. Nie teraz. Wziął kilka uspokajających oddechów i spokojnym krokiem podszedł do drzwi. Trzy oddechy później był w końcu gotów złapać za klamkę, a pięć wydechów potem zdołał ją nacisnąć, uśmiechając się przy tym całkowicie naturalnie. Tych pacjentów chociaż lubił.
- Lordzie Burke, lady Burke, zapraszam - otworzył drzwi szerzej i gestem ręki zachęcił do wejścia.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Gabinet Raphaela Notta [odnośnik]30.10.16 23:55
Nie mógł się nie uśmiechnąć, kiedy Esmee usiadła mu na kolanach. Zaledwie parę lat temu nie potrafił wyobrazić sobie siebie w roli ojca, a teraz całe życie podporządkował dwóm pięcioletnim dziewczynkom. Los już nie raz mu pokazał, że lubi zaskakiwać. Aż bał się pomyśleć, co jeszcze go czeka. - Cieszę się, że go lubisz - powiedział. Transmutacyjne zaniki organowe były wystarczającą karą, dlatego też nie chciał tworzyć córce dodatkowych traum w postaci nieprzyjemnych wizyt. Był przygotowany na to, że będą razem skakać od uzdrowiciela do uzdrowiciela, aż w końcu znajdą kogoś godnego uwagi. Na szczęście Raphael od razu przypadł Esme do gustu, więc Edgar mógłby darzyć go szczerą nienawiścią, a pewnie i tak przełknąłby ją i pojawił w jego gabinecie. Drugi powód do szczęścia był taki, że i Edgar nie miał mu nic do zarzucenia oprócz młodego wieku, ale na razie zostawiał tą uwagę dla siebie i nie mówił o niej głośno. Nie widział w tym sensu, skoro na razie każda wizyta przechodziła gładko i bezboleśnie. W każdym razie w tym momencie to Esmee była najważniejsza i to ona miała wychodzić stąd z uśmiechem na twarzy. - Oko w język? - Powtórzył rozbawiony, chcąc nie chcąc wyobrażając sobie taką sytuację. - Nie, na pewno nie. Nie musisz się tego obawiać - powiedział, choć właściwie jej tok rozumowania był jak najbardziej poprawny. Aż skłoniła Edgara do refleksji nad ich wspólną chorobą. Jak to się dzieje? Niby nie raz słuchał tłumaczeń uzdrowicieli, sam również przeczytał niemało książek poświęconych tej tematyce, ale i tak ta choroba wydawała mu się przedziwna. - Chciałabyś, żeby wszyscy się ciebie bali? - Zapytał zainteresowany i, co chyba nie powinno się wydarzyć, pojawiła mu się przed oczami całkiem prawdopodobna wizja siejącej postrach Esmee. Choć po chwili zastanowienia stwierdził, że do Alivii ta wizja pasowałaby jeszcze bardziej. Zaczął delikatnie patatajać nogami, ale przestał, kiedy tylko Esmee zeskoczyła na podłogę. Spojrzał w jej ciemne oczy, tak bardzo przypominające oczy Zivy, przez krótką chwilę trzymając ją w niepewności. - Dobrze, pójdziemy - odpowiedział w końcu, mimo że od samego rana wiedział, że dzisiejszego dnia stoi na przegranej pozycji i będzie zmuszony zgodzić się niemalże na każdą prośbę córki. Zerknął jeszcze raz na zegarek i westchnął cicho, bo w sumie już przyszedł czas na wizytę. I właśnie w tym momencie drzwi gabinetu otworzyły się, więc Edgar wstał i przywitał się z lordem Nottem, puszczając córkę przodem i samemu wchodząc za nią do środka gabinetu.
Edgar Burke
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3108-edgar-burke#51071 https://www.morsmordre.net/t3159-nie-stac-mnie-na-wlasna-sowe#52274 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t4912-skrytka-bankowa-nr-811#106945 https://www.morsmordre.net/t3160-edgar-burke#52278
Re: Gabinet Raphaela Notta [odnośnik]02.11.16 11:02
Odpowiedź tatusia trochę ją zwiodła. Fajnie byłoby mieć tak na chwile mały bałagan na twarzy. Ale tylko na chwilę bo przecież jak napełniałaby sobie policzki słodyczami gdyby stało się coś podobnego!? Na pytanie machnęła przecząco głową. - Tylko troszkę - przyznała nie bardzo wiedząc czy to dobrze czy źle, że chce straszyć ludzi. - nie chce siać po..po..postrachu - w końcu udało jej się wymówić to trudne słowo. - Chce ich trochę przestraszyć. A jak będą się cały czas bać to nie będę miała się, z kim bawić  - wyjaśniła podsumowując wszystko lekkim wzruszeniem ramion. Bo to przecież ważne żeby mieć się, z kim bawić i nie znęcać się wiecznie na Marisuem i nie dać wiecznie pakować się Alivi w jakieś kłopoty! Przyjdzie taki dzień, w którym Esmee nie będzie musiała świecić oczami za całe zło tego świata?
Pulchne rączki objęły tatusia za szyje gdy ten zgodził się na pójście na losy. Oczami wyobraźni już widziała ten wielki deser który sobie zamówi. Nie ważne, że potem będzie ją bolał brzuch i nie będzie miała siły ruszyć palcem. Dostanie lody! Esmee była tak podniecona tą myślą, że dała jeszcze tatusiowi buziaka w policzek bo przecież zasłużył skoro weźmie ją na deser! Chwilę później drzwi do gabinetu się otworzyły. W pierwszym odruchu chciała podbiec do uzdrowiciela i przytulić się do niego.  Ale przecież nie mogła bo była da-mą. Dama to takie strasznie dziwne słowo! Gdy Raphael zwrócił się do niej „lady Burke” w ciemnych oczach wybuchły fajerwerki radości. Nic tak łatwo nie kupowało serca małej dziewczynki jak te słowa. Może pyzatym jak ktoś pomagał jej naprawiać zepsute zabawki ale to przecież tajemnica. - Dzień dobry!- przywitała się grzecznie i ruszyła przodem do gabinetu. Wdrapała się na krzesło przenosząc wzrok na tatusia. - Mogę ja mówić? - spytała nie przestając się uśmiechać. Gdy dostała pozwolenie wyprostowała się ale jakoś nie potrafiła być poważna jak na lady Burke przystało. - Nic mnie nie boli, w nocy też a lekarstwa - tu spociła na chwilę wzrok wyglądając na trochę zakłopotaną. - próbowałam parę razy wylać do doniczek ale zawsze mnie ktoś łapie - jeśli o chodzi o jedzenie sałaty albo groszku to nie są tacy uparci! - Strasznie niedobre to jest- dziewczynka miała nadzieję, że dałoby się coś z tym zrobić. Wolała jednak nie patrzeć w stronę taty bojąc się, że ten jest na nią zły.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Gabinet Raphaela Notta [odnośnik]03.11.16 15:46
Czuł się trochę jak złodziej. Ta sekunda pomiędzy tym jak otworzył drzwi, a pacjenci zareagowali była dla niego niedostępna. Nie powinien być świadkiem czegoś takiego. To był niezwykły moment, który na jedno uderzenie serca wytrącił mu powietrze z płuc. Niezwykłe świadectwo, że wbrew temu, co jemu samemu przyszło przeżyć, istnieje między rodzicem a dzieckiem jakaś niezwykła więź. Coś, czego nie rozumiał, chociaż widział przecież doskonale. Coś, co chciałby kiedyś osiągnąć mimo wątpienia w sukces tego marzenia. Był mistrzem robienia dobrej miny do złej gry, więc ta dziwna sekunda spłynęła po nim bez żadnego wrażenia. Przynajmniej tego zewnętrznego. Uśmiech nie zadrżał, gdy młoda dama powitała go i chyżo skierowała swoje kroki do jego gabinetu. Już było widać, że wychowywana jest w rodzinie szlachetnej, sam pamiętał doskonale, co potrafił wyprawiać dawno temu. Zwłaszcza, gdy dowiedział się o swojej chorobie. Chociaż w tej sytuacji mógł zaryzykować stwierdzenie, że samemu miał gorzej. Starał się jednak unikać takiej gradacji, więc po przywitaniu się z lordem specjalnie odwrócił się do drzwi, gdy je zamykał, aby wziąć kilka głębszych oddechów. To zdecydowanie nie był jego dzień, ale nie miał najmniejszego zamiaru tego jakkolwiek okazywać.
Nie zdążył zająć miejsca za biurkiem, gdy lady się odezwała. Nie krył uśmiechu, kiedy sięgał po jej kartę. Była doprawdy rezolutna i posiadała wspaniałe maniery. Nie można było nazwać jej rozpieszczonym bachorem, które niestety zdarzało się mu się badać. Na szczęście w większości wypadków była to jedynie nadopiekuńczość rodzicielek. Położył dłoń na dokumentacji, ale nie otworzył jej, skupiając cała swoją uwagę na relacji dziewczynki. Z wolna pokiwał głową, gdy wspomniała o próbach konspiracji. Było aktem odwagi z jej strony, że się do tego przyznaje, zazwyczaj pacjenci wolą ten fakt zatajać. Kiedy nastąpiła chwila ciszy otworzył papiery i przemknął po nich wzrokiem. Ostatnia wizyta odbyła się równo miesiąc temu. Szkoda, że nie wszyscy chorzy są tacy dokładni.
- Wiem, że jest okropne - odezwał się, podnosząc wzrok na pacjentkę. - Niestety tylko dzięki temu właśnie nic cię nie boli. - Podniósł się zza biurka i obszedł je, po czym kucnął przed Esmee. - Można spróbować rozrzedzić eliksir jakimś smacznym napojem, co w dużej mierze zabije niedobry posmak, ale wtedy będziesz musiała pić go częściej. I nie będziesz mogła częstować roślinek. - Miał teraz oczy na jej wysokości i przyglądał się jej uważnie. Z własnego doświadczenia wiedział, że dzieci nienawidzą być traktowane jak niezdolne do podejmowania decyzji. Spojrzał jednak Edgara kątem oka, gdyż to jego opinia zapewne zaważy na wszystkim.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Gabinet Raphaela Notta [odnośnik]06.11.16 0:43
Edgar niczym nie różni się od reszty swojej rodziny. Również ma w sobie niewidzialną blokadę okazywania uczuć, budowaną już od najmłodszych lat. Swego rodzaju mur, przez który nikt nie ma prawa się przedrzeć. Emocjonalne angażowanie się w cokolwiek nie przynosi żadnego pożytku - Burkowie mają być twardzi i niewzruszeni, kiedy wszystko dookoła popada w ruinę. Żadnego wzruszenia, współczucia, niepotrzebnego marzycielstwa. Tylko twarde stąpanie po ziemi. Co prawda Edgarowi zdarza się mieć chwile słabości, ale i tak zawsze otacza się chłodną barierą. W jego przypadku jedynym wyjątkiem jest najbliższa rodzina, bo to właśnie ją zawsze stawia na pierwszym miejscu wśród ważnych wartości. Nie mogło być inaczej skoro już we wczesnym dzieciństwie tłumaczono mu istotę dbania o swój ród. Kształcił się, żeby nie narobić wstydu na salonach. Zgłębiał tajniki czarnej magii, dbając o rodzinną tradycję. Pracował ciężko w sklepie, troszcząc się o spuściznę swoich przodków. Wziął ślub z kobietą wybraną przez Nestora. Spłodził z nią córki i, co ważniejsze, syna, który ma w przyszłości przejąć jego obowiązki. Absolutnie całe jego życie jest podporządkowane rodzinie i dbaniu o jej dobro. Dlatego też przed córką wolał być po prostu jej ojcem i nikim innym. Żadnym szmuglerem, dilerem czy znawcą czarnej magii. Ta chwilowa zmiana ról zawsze była dla niego rodzajem odpoczynku. Zresztą nie ma wielu lepszych uczuć od sprawiana radości własnemu dziecku, toteż nawet się uśmiechnął, kiedy dostał od niej tego dziękującego buziaka.
- Tylko na temat - ostrzegł ją. Nie chciał spędzać tu więcej czasu niż to koniecznie. Nie cierpiał szpitali i wątpił, by to kiedykolwiek uległo zmianie. Nie miał również zamiaru komentować jej wzmianki o wylewaniu lekarstw do doniczek. Uraczył ją jedynie niezadowolonym spojrzeniem i przez to musiała się domyślić, że ten temat jej nie ominie i z pewnością zostanie poruszony po powrocie do domu. Nie lubił przeprowadzać takich rozmów przy osobach trzecich - zawsze preferował towarzystwo ludzi dobrze mu znanych. Zresztą nie tylko pouczenia, a i zwykłe rozmowy wychodziły mu wtedy znacznie lepiej.
Zawiesił wzrok na córce, czekając na jej decyzję. Podejrzewał, że pomysł z rozcieńczaniem eliksiru przypadnie jej do gustu, jednak on sam nie był tego zwolennikiem. - Podejrzewam, że i tak nie będzie ci smakować - powiedział, raczej będąc pewnym swoich słów. Zdążył poznać swoją córkę i wiedział, że tak czy siak wyczuje gorzki posmak eliksiru, a fakt, że będzie go jeszcze więcej, tylko dokładał problemów. - Jednak jeżeli bardzo chcesz to raz możemy spróbować - dodał, dając jej pole do popisu.
Edgar Burke
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3108-edgar-burke#51071 https://www.morsmordre.net/t3159-nie-stac-mnie-na-wlasna-sowe#52274 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t4912-skrytka-bankowa-nr-811#106945 https://www.morsmordre.net/t3160-edgar-burke#52278
Re: Gabinet Raphaela Notta [odnośnik]15.11.16 16:29
No i nie będzie lodów . Pomyślała czując na sobie niezadowolone spojrzenie tatusia. Będzie musiała mu wytłumaczyć, że to tylko taka gra. Bawi się z nianiami w to kto lepiej schowa eliksir. One wygrywają bo jak wleje eliksir do kwiatków to od razu to czuć i Esmee przegrywa. Uderzyła obcasami bucików w krzesło i od razu zaczęła słuchać pana doktora. Kiwała potakująco główką udając, że rozumie wszystko co mówi. Nie rozumiała. Czyli jak wypije eliksir to jej na-rzą-dy tak śmierdzą, że choroba ich nie atakuje? Już miała o to zapytać ale zaraz ugryzła się w język. Może lepiej nie, jeszcze ktoś by się zaczął śmiać a ona przecież tak nie lubi gdy ktoś się z niej śmieje. I już miała się zacząć zgadzać na rozcieńczanie eliksiru ale wtedy okazało się, że będzie musiała pić go częściej. Wsunęła się głębiej w krzesło poważnie rozważając ofertę. Była szczęśliwa, że zwrócił się bezpośrednio do niej a nie do Edgara ale mała i tak przeniosła wzrok na tatusia. Tatuś przecież zawsze pomaga w podobnych sytuacjach. [b- Zasmakuje mi [/b]- odezwała się w końcu pewna własnych słów. Teraz pewnie będzie musiała na siłę go pić, żeby udowodnić ze miała rację. Ciężkie jest życie pięciolatka! - Zróbmy tak! - klasnęła w dłonie zadowolona, że jej plan wypalił. Chyba jeszcze do niej nie doszło, że będzie musiała pić eliksir częściej. - Tatę też nic nie boli. Bo on nie podlewa eliksirem roślin –dodaje jeszcze. Chyba znowu zbyt się rozbrykała i nie umie by utrzymać języka za zębami. Ale przecież jej ukochanego tatusia nigdy nic nie boli. Esmee zaczęłaby gdyby usłyszała, że jest inaczej. Tatuś jest przecież niezniszczalny!
Gość
Anonymous
Gość
Re: Gabinet Raphaela Notta [odnośnik]16.07.17 14:21
Doskonale zdawał sobie sprawę z kombinatorstwa jego córek. Wcale się nie zdziwił, kiedy Esmee przyznała się do wlewania eliksiru w wielkie donice kwiatów - zdziwiłby się, gdyby tego nigdy nie zrobiła. Prawdopodobnie sama wpadła na ten pomysł, ale jeszcze bardziej możliwy był scenariusz w którym pomagała jej Alivia. Wszystkie historie o specyficznej więzi bliźniaków wydawały się prawdziwe, kiedy spojrzało się na małe Burke'ówny. Były nierozłączne pomimo zdecydowanych różnic w charakterach. - Dobrze. W takim razie spróbujemy - powiedział, przenosząc wzrok z córki na uzdrowiciela. Wciąż nie uważał tego za dobry pomysł, niemniej skoro Esmee podjęła taką decyzję to pozwolił wprowadzić ją w życie. Wiedział jednak, że rozcieńczenie eliksiru sprawi jedynie, że będzie go więcej. Możliwe, że nie tylko rośliny w domu, ale i w ogrodzie, zaczną być częściej podlewane. - Ale jeżeli wciąż nie będziesz ich pić to wrócimy do poprzednich - zastrzegł. - Nie, nie podlewam - zgodził się i opowiedział uzdrowicielowi o swoim przypadku. Regularnie monitorował stan swojego zdrowia, więc ataki choroby pojawiały się stosunkowo rzadko, a każdy z nich nie był aż tak bolesny czy uciążliwy jak lata temu. Z tego względu dbał o zdrowie córki, zabierając ją na większość swoich wizyt, by nie musiała cierpieć częściej niż jest to nieuniknione. Po zakończeniu rozmowy, Edgar umówił się na termin odbioru nowych eliksirów, po czym wyszedł razem z córką na korytarz. - Pójdziemy na lody, ale w domu porozmawiamy o tych eliksirach - powiedział, nie chcąc łamać wcześniej danego słowa. Zawsze był słowny, również w stosunku do swoich dzieci.
Edgar Burke
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3108-edgar-burke#51071 https://www.morsmordre.net/t3159-nie-stac-mnie-na-wlasna-sowe#52274 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t4912-skrytka-bankowa-nr-811#106945 https://www.morsmordre.net/t3160-edgar-burke#52278

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Gabinet Raphaela Notta
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach