Wydarzenia


Ekipa forum
Kuchnia
AutorWiadomość
Kuchnia [odnośnik]26.07.16 1:49
First topic message reminder :

Kuchnia

Kuchnia to miejsce w "Słodkiej Próżności" dostępne oczywiście jedynie dla personelu, choć kto tak naprawdę wie, czyja niespokojna dusza zabłądzi wśród tych ścian...? Wypiekanie to nie tylko pasja i sposób zarobku, ale również świetna zabawa i terapia w jednym!
Dokładnie w tym miejscu poprzez wszelkie ręczne oraz magiczne batalie - zwane również zabawami - z ciastem powstają słodkie cuda sprzedawane zarówno w sklepie, jak i dostarczane na zamówienia do odbiorców. Tu również mają okazję powstawać nowe przepisy, a także najsłodsze żarty na temat ciężkiej pracy u pani Vanity... Taaak! Strzeżcie się, moi mili, ponoć ściany mają uszy!
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Kuchnia [odnośnik]13.02.17 14:59
The member 'Florean Fortescue' has done the following action : rzut kością


'k100' : 45
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia [odnośnik]17.02.17 21:41
Fakt, pieczenie trwało długo! A jednak Bertie wkręcił się w grę zorganizowaną przez Florka (bo wygrywał!) tak mocno, że gdyby ten się w odpowiedniej chwili nie połapał, ciasteczka pewnie by się spaliły. A jednak wszystko poszło dobrze i Bertie ruchem różdżki (z lenistwa) wyłączył sprzęt, wyprowadził tackę pysznych ciasteczek na górę i już ręcznie przełożył je do miski, żeby elegancko postawić je na stoliku.
- Późno się już robi - zauważył, choć wcale nie był zmęczony. Uśmiechał się zamiast tego wesoło, był podekscytowany, patrzył ja Flo przygląda się ciasteczku i sprawdza je z każdej strony. Na jego komentarz skłonił się lekko z radosnym uśmiechem. Jasne, w końcu nikt nie piecze lepiej!
Też wziął jedno z ciasteczek, bo i królikami doświadczalnymi są wszyscy solidarnie. Albo wszyscy zaraz zamienią się w jakieś skrzydełka much, albo wszyscy zaczną pięknie pachnieć, prawda?
Zjadł swoje ciasteczko także bardzo zadowolony z jego smaku i spojrzał na Flotkę. Czuł, że coś działa. Czuł, że eliksir w jakiś sposób wchłania się w organizm, jednak jego ciało się nie zmieniało, Floreana, a to dobry znak. Spojrzał na swoje dłonie, poruszył nimi, po chwili z resztą dziwne uczucie minęło, co więc mógł zrobić, odczekał jeszcze chwilkę, żeby cokolwiek sobie zrobili, organizm dobrze to przyswoił, uniósł lekko swoją dłoń pod nos, żeby sprawdzić, czy zaczął ładnie pachnieć wanilią. Musi się przecież udać!



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 3 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Kuchnia [odnośnik]17.02.17 21:41
The member 'Bertie Bott' has done the following action : rzut kością


'k100' : 18
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia [odnośnik]22.02.17 0:26
Tu chyba robienie lodów miało przewage nad pieczeniem! Kiedy się robiło lody, one były w sumie od razu gotowe do spożycia! Nawet nie musiały być specjalnie mrożone! A jeśli się chciało przyspieszyć ten proces, można było użyć magii! Zupełnie inaczej niż w pieczeniu.
Florence również wzięła udział w grze wymyślonej przez Florka - ach, on zawsze potrafił jakoś rozerwać ludzi wokół siebie!
Dobrze że Florean dał się przekonać z tym zaklęciem. Gdyby zaczęli od tak sobie majstrować z czarami, mogłoby sie to źle skończyć! Zawsze trzeba było zacząć od źródła! Źródła! Jak widać w tym przypadku wychodziła na wierzch zwyczajowa, Florkowa chłodna ocena sytuacji. W końcu w tym duecie to ona zawsze była głosem rozsądku.
Kiedy ciastka w końcu się upiekły, Florence była równie podekscytowana jak jej towarzysze. Kiedy oni spróbowali po kawałku, nie została długo w tyle i też zaraz wzięła sobie jedno ciastko.
- Mmmm! Pyszne! - zawołała. Zaraz jednak przypomniała sobie co mieli robić i sama również przyłożyła rękę pod nos, by się powąchać. - Udało się?


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 2 +2
UROKI : 12 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Kuchnia - Page 3 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: Kuchnia [odnośnik]22.02.17 0:26
The member 'Florence Fortescue' has done the following action : rzut kością


'k100' : 83
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia [odnośnik]01.03.17 21:58
Był ciekaw. W pierwszej chwili ucieszyło go przede wszystkim, że nie stało się nic złego. Nikt z nich ne zaczął śmierdzieć, ciasteczka nie wybuchały, a i w smaku były całkiem całkiem. Czuć było wyraźnie wanilią, były przyjemnie słodkie i kruche - idealne! Sądząc po minach chyba wszyscy przyznaliby mu rację w tym, że wypiek się udał.
Naczynia już zmywały się w zlewie za sprawą zaklęć, tylko jedna miska była rzecz jasna pełna. Złapał rękę stojącej obok Florki i nawet nie zbliżając się za mocno poczuł, że dziewczyna przyjemnie pachnie - ciasteczkami!
Wrażenie jednak ulotniło się w zaledwie kilka sekund, a Bertie lekko się skrzywił. Przy kolejnych próbach zapach faktycznie się pojawiał, ale równie szybko po prostu znikał.
- Trzeba to dopracować, zapach powinien się utrzymywać tak z godzinę. A żeby pachnieć z godzinę, trzebaby je co chwila ładować do ust. Nie, żebym uważał, że to niefajne, ale jednaak. - stwierdził, wzruszając przy tym ramionami. No, pierwsze koty za płoty, pierwsze spotkanie się udało i i tak poszło im dużo lepiej, niż do ostatniej chwili właściwie sądził!
Zaczął więc powoli zbierać swoje rzeczy. Pora powoli kończyć spotkanie!



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 3 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Kuchnia [odnośnik]03.03.17 0:25
Wanilia! Zdecydowanie czuła wanilię na swojej skórze!
Jej przeczucia z resztą po chwili potwierdził jeszcze sam Bertie. Na twarzy Florence wykwitł szeroki uśmiech. Cóż, może nie pomogła zbytnio w samym eksperymencie (poza wybiciem im z głowy pomysłu o próbach przeróbki tego nieszczęsnego nidoris, które na pewno nie skończyłoby się dobrze) ale i tak cieszyła się z tego małego sukcesu. Bycie królikiem doświadczalnym też miało swoje dobre strony!
- Teraz sądzę, że przyda się tylko kilka kropel esencji utrwalającej. Albo zaklęcie utrwalające. Nie powinno być większego problemu!
Oczywiście przemawiał teraz przez nią optymizm. Mogło się okazać, że utrzymanie tego zapachu jest dużo trudniejsze niż samo przeniesienie woni ciastek na kogoś! Florka była jednak dobrej myśli. Zaraz chwyciła kolejne ciastko i znów wpakowała je sobie do ust.
- Ale nie możemy świętować! Wciąż pozostaje kwestia skutków ubocznych! - zawołała, chociaż jej mina zadowolonego chomika mówiła jasno, że niezbyt się nimi przejmuje. - Bertie, musimy z Floreanem zarekwirować te ciastka i zjeść je, by sprawdzić, czy ten eliksir nie wywoła jakichś innych, nieprzewidzianych skutków! Zgadzasz się ze mną, prawda Florku?
Florence uśmiechnęła się łobuzersko do Bertiego. W chwilę potem chwyciła miskę ciastek w jedną rękę, dłoń brata w drugą i wybiegła ze sklepu. Musieli wracać do swojego interesu, no halo! Bertie też miał klientów do obsłużenia!

zt x3


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 2 +2
UROKI : 12 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Kuchnia - Page 3 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: Kuchnia [odnośnik]03.03.17 13:41
|17.04.1956r, badania naukowe

Minęło sporo czasu od ostatniego spotkania ciasteczkowych badań. Wiele się działo, jednak poszukiwań nie można porzucić, Bertie był bardzo uparty na zrobienie Ciasteczek Pachnę Pięknie. Nie lubił odpuszczać, kiedy już się za coś zabrał, dlatego w kwietniu odczekał aż dostanie dodatkową ilość przerobionego eliksiru wielosokowego. Właściwie to to najbardziej opóźniło badania - trzeba na niego czekać cały miesiąc! Jednak się doczekał, zamówił tym razem bardzo dużą ilość, jeśli w końcu się uda, odezwie się do Flo&Flo i pewnie wyśle im paczkę. Byli wspaniali, że z nim współpracowali i nie chciał, żeby byli na tym stratni. Oczywiście wśród ich marzycielskich planów na przyszłość były także różnego rodzaju lody, więcej pomysłów mieli jednak na cukiernicze wyroby. Co nie oznacza, że zestawu ciasteczek nie mogą ustawić w lodziarni i częstować klientów w ramach miłej promocji, lub nie mogą zrobić lodów ciasteczkowych z kawałkami ciasteczek!
Albo po prostu zjeść i cieszyć się, że pachną wanilią, lub cynamonem.
Było już całkiem ciepło, za oknami coraz częściej świeciło słońce. Bertie zrzucił lekką kurtkę i przewiesił ją przez krzesło pomalowane na ładny, miętowy kolor. Zaraz wyjął różdżkę w gotowości do działania, zaczął mieszać ze sobą odpowiednie składniki wprawionymi ruchami nadgarstka. Nie chciało mu się dziś bawić po mugolsku (choć lubił twierdzić, że ciasta pieczone bez magii, a ręcznie lepiej pachną!), wskazywał na przedmioty, odmierzał odpowiednie ilości mąki, mleka, oleju. Jedynie jajka stłukł po mugolsku, bo jego różdżka wyjątkowo przepada za rozbijaniem ich na ziemię - nigdy nie mógł tego zrozumieć!
Na koniec do wyrobionej masy dodał eliksir. Był w świetnym nastroju, nastawiony na powodzenie - bo przecież musi się udać! Eliksir był dokładnie taki jak ostatnio, zgodnie z radą Flo dorzucił jednak jeszcze jednego składniku: kilku kropel esencji utrwalającej. Kiedy Bertie ją kupował, nasłuchał się o tym, że głównym składnikiem jest pył z pazurów jakiejś wiekowej bestii. Wolał się nad tym głębiej nie zastanawiać, czarodzieje ostatecznie przywykli do picia eliksirów o równie kuszącym składzie, sam eliksir wielosokowy nie kusi zawartością, nikomu nie powinno więc to w żaden sposób przeszkadzać!
Jeszcze tylko uformować ciapki, kółeczka, jeszcze posypać część cynamonem, część wanilią.
I odczekać chwilę na pieczenie - tym razem musi się udać!

zt



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 3 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Kuchnia [odnośnik]03.03.17 13:41
The member 'Bertie Bott' has done the following action : rzut kością


'k100' : 81
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia [odnośnik]12.03.17 23:58
17 kwietnia
Cztery dni. Calutkie cztery dni Abraxas wysłuchiwał niewybrednych i bardzo sprytnych (w jej mniemaniu) wzmianek o ulicy Pokątnej. Najpierw wypytała o wszystko guwernantkę, zarzekając się, że bez wiedzy o tym miejscu nie będzie ćwiczyć pisania, a wtedy tata na pewno się zdenerwuje. Później wyruszyła na poszukiwania w bibliotece, gdzie głównym źródłem informacji był oczywiście jeden ze starszych braci, lecz to drugi obudził w niej prawdziwy i nieposkromiony entuzjazm, opowiadając niestworzone historie o legendarnej Pokątnej.  
Helenka mówiła, że już dawno tam była. Tato.
Nie, nie, to wszystko nie tak. Na Pokątnej zrobiliby to lepiej.
Tato. T a t o. Mają tam najładniejsze kocie kapelusze, wiesz?
Lord Nox potrzebuje kapelusza, tato. To się nie godzi.

Warunek był jeden - tydzień ciszy i spokoju, dlatego musiała bardzo mocno pilnować, aby nie pisnąć słówkiem o ewentualnej wyprawie. Cierpliwość trenowała cały tydzień, wielokrotnie łapiąc się na tym, że do zaprzepaszczenia szanse brakowało niewiele, ale codziennie zapisywała w swoim notatniku kolejną liczbę, pod czujnym okiem pani Abernathy. Jeden. Dwa. Trzy. Czwartego dnia milczenia na temat Pokątnej potajemnie obgadała całą sprawę z Brutusem, wiedząc, że jej nie wyda. Problem pojawił się tam, gdzie entuzjazm rozognił się jeszcze bardziej, dlatego pięć i sześć zapisywała z łapką na ustach - przez dwa dni nie mówiła prawie wcale, w obawie, że coś się nie uda.
Siedem. Najdłuższy ze wszystkich. Nigdy tak wiele razy nie użyła słowa siedem, lecz u schyłku dnia zagościło w zapiskach, a po ciężkich próbach zmuszenia się do snu, wreszcie zamienił się ten wyczekiwany - na nowo pierwszy.
Ubranie miała już przygotowane - zamysł zmieniała kilka razy każdego dnia, wyciągając suknie z szafy i przeglądając się w lustrze w zastanowieniu. Ostatecznie wybrała dosyć lekki strój, ze srebrzystą podszewką, której falbanki omiatały kostki. Zdobiona ciemnozieloną nicią suknia, wyszywana w roślinne wzory - z dopasowaną kolorystycznie pelerynką - była równocześnie wygodna i odpowiednio elegancka. Podczas śniadania Marianne wyściskała tatę, z rumianymi policzkami obiecując, że sprawy załatwi profesjonalnie i będzie bardzo grzeczna. Na wyprawę wyruszyła z guwernantką i lordem Nox, wygodnie usadowionym w jej ramionach. Dygnęła rodzinie na pożegnanie, ledwo panując nad nóżkami, którymi chciała przebierać kilka razy szybciej.
Zachwyt wmurował ją w ziemię i musiały zatrzymać się na kilka chwil, aby Marianne mogła ogarnąć wzrokiem najbliższe otoczenie, ludzi spieszących główną ulicą oraz witryny sklepowe, barwne i wesołe, choć miny czarodziejów nie były tak malownicze. Nie zwróciła na nie uwagi, powoli stawiając kroki i rozglądając się, wyłapując co ciekawsze bodźce. Ponura aura ograniczeń i zasad nie chwytała się jej wcale, za to pani Abernathy minę miała niezadowoloną. Szczególnie, kiedy obok nich wywiązało się nieporozumienie, dla dziewczynki kompletnie niezrozumiałe, lecz na tyle absorbujące i nagłe, że ludzie rozpierzchli się na boki, umykając z zasięgu rażenia policji antymugolskiej. Malfoyówna poddała się rozgardiaszowi i pewna, że idzie za swoją guwernantką wmieszała się w tłum, lądując ostatecznie przy drzwiach Słodkiej Próżności, gdzie nie zdążyła postać zbyt długo, bo jakaś siła pociągnęła ją do wnętrza.
- Na Merlina, dziecko, wracaj do środka! - usłyszała tylko. Okazało się, że to nie pani Abernathy.
- Nox, mamy problem - burknęła pod nosem do kota, niezauważona brnąc wgłąb pomieszczenia - wszyscy zerkali nerwowo przez okna. - Trzeba znaleźć panią Abernathy i powiedzieć jej, że nic się nie stało, tata nie może być zły - wyjaśniła śnieżnobiałemu stworzeniu, wlepiającemu ślepia w klientów i syczącego na nich nerwowo. Dreptała, obracając głowę i podziwiając kolory, ale wciąż mając w pamięci cały problem. Z westchnieniem przekroczyła próg, którego nie powinna przekroczyć - zapach w tym miejscu był niesamowity! - Pani Abernathy szuka mnie zawsze w szafach. Znajdziemy szafę, Nox - zdecydowała, po chwili ciągnąc drzwiczki jednej z tych pod blatem. Hałas był nie do opisania - mnóstwo metalowych form i przyborów wylądowało pod jej stópkami - aż odskoczyła, a kot wyrwał się z jej objęć, miaucząc szaleńczo i uciekając w kąt, gdzie Ri dopadła go i przykucnęła. Chyba potrzebowali innego planu.


Like a lotus blossom soft and pale
Wait and see, when we're through
boys will gladly go to war for you.
With good fortune (and a great hair-do)
you'll bring honor to us all!

Marianne Malfoy
Marianne Malfoy
Zawód : lilia wśród róż
Wiek : 5 i 11/12
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Tata wie wszystko!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4373-marianne-lamia-malfoy#93831 https://www.morsmordre.net/t4379-alohomora https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f229-wilton-w-wiltshire-rezydencja-rodu-malfoy https://www.morsmordre.net/t4457-marianne-lamia-malfoy#95125
Re: Kuchnia [odnośnik]14.03.17 14:44
Kwiecień wypływał mu między palcami niepostrzeżenie. Próbował go łapać, zatrzymywać chwile choć odrobinkę dłużej, jego starania jednak nijak na nic się nie zdawały. Codziennie działo się coś - czy przyjemne, czy nie, cosie nagromadzały się niesamowicie. Bertie zawsze żył dość aktywnie, w jego życiu wiele się działo, wiele wypadów, szaleństw, w większości doprawdy przyjemnych sytuacji.
Był trochę jak opętany wszystkim, co się dzieje. W większości pozytywne wydarzenia mieszały się jednak z coraz silniej ciemniejącą szarością ogarniającą ulice Londynu. Ludzie się bali i ten strach coraz mocniej był uzasadniony. Łapanki, napaści na mugolaków, dziwne ataki, coraz więcej chorej propagandy wciskanej im do głów przez Proroka Codziennego. Nie dało się tego w kółko ignorować.
Dziś był w pracy z Cynthią, ona stała za ladą, on wychodził z nową porcją ciasteczek, kiedy do Próżności weszło jakby więcej osób, pospiesznie, nerwowo, część spuszczała głowy jakby nie chcieli zostać rozpoznani, inni rozglądali się na boki chcąc się upewnić, że tutaj nic im nie grozi. Cynthia podeszła do witryny, Bott złapał za swoją różdżkę pchany wewnętrzną potrzebą wyjścia, zrobienia... no właśnie, czego? Nie zdążył zrobić nic, dwóch funkcjonariuszy policji antymugolskiej, ta nazwa to jakaś kpina - zniknęło razem z jakąś młodą czarownicą. Dostrzegł tylko jej duże, pełne lęku oczy, drgnął, a ich już nie było.
Nie odezwał się ani słowem. Wiedział, że takie rzeczy dzieją się w kółko, jednak patrzenie na to za każdym razem jakby coś w nim zabijało. Chciał wierzyć w dobro na tym świecie. W to, że każdy czasem błądzi, że ludzie robią złe rzeczy, jednak to nie musi znaczyć, że są źli, a może bardziej zagubieni?
Czy tę dziewczynę porwali ludzie zagubieni? Co z nią zrobią? Co ją czeka? Dlaczego została złapana?
Głowę miał pełną pytań, a dłoń Cynthii stanowczo odwróciła go w stronę kuchni. Posłał jej uważne spojrzenie, wiedział o co chodzi, znała go na tyle dobrze by wiedzieć, że lepiej mu będzie teraz w towarzystwie ciastek, nie patrzenia na tych wszystkich ludzi, którzy... cóż, uciekli. Pewnie inne sklepy też dorobiły się w tej chwili niezłego oblężenia, w sobotnie południa na Pokątnej zawsze były tłumy.
Czy gdyby ktoś z tych ludzi zareagował, wszystko byłoby inaczej? Nie miał im tego za złe, każdy pomaga kiedy może, każdy robi to co uważa za słuszne. A jednak żałował, że cały czas stoi obok problemu. Obok tego wszystkiego. Nie jest w stanie nikomu pomóc, za każdym razem wpada na wszystko za późno.
Wszedł do kuchni - obitej nowymi kafelkami, remont był zaledwie... dwa miesiące temu? Miętowy kolor był przyjemny, łagodny. Do tego białe meble z błękitnymi i różowymi akcentami nadawały temu miejscu trochę landrynkowatego uroku. Bertie lubił się z tego nabijać, jednak całkiem dobrze się tu czuł. Wskazał bez słowa różdżką na miskę z przygotowanymi składnikami i trzepaczkę, żeby ta wszystko porządnie wymieszała, kiedy usłyszał głośny trzask. Odwrócił się w stronę dźwięku i uniósł brwi na widok dziewczynki.
Nie trzeba być jasnowidzem, żeby załapać, że była szlachetnie urodzona. Więc gdzie jej rodzice, lub guwernantka? Takie dzieci raczej nie biegają sobie jak chcą. Uśmiechnął się jednak miło - na prawdę lubił dzieciaki!
- Cześć, księżniczko. - uśmiechnął się i dopiero zauważył herb widniejący na guziczku zaraz pod kołnierzykiem jej pięknej sukni. - Lady Malfoy.
Dodał kłaniając się lekko, wyłącznie dla zabawy. Tytuły mało go interesowały, jednak jeśli chodzi o dzieci, to wszystko potrafiło mieć w sobie jakiś niesamowity urok. Kucnął, żeby zrównać wzrok z dziewczynką.
- Domyślam się, że jesteś już duża i bez problemu radzisz sobie sama. W końcu trafiłaś w miejsce, gdzie powstają najlepsze ciasta i ciasteczka na świecie, panienko. A jednak muszę zapytać, gdzie podziewa się osoba, która powinna nosić panienki zakupy. - puścił jej oczko i odwrócił się tylko na sekundę, by wskazać różdżką na mleko, którego kapka dolała się zaraz do mieszanej masy.
Zerknął jeszcze na kota - którego chyba nie powinno tu być jeszcze bardziej niż dziewczynki - ale nic nie mówił. Wysprząta tu zaraz i nikt się nie dowie. Poza tym - zwierzę jest piękne!
- Czy ten przystojny kocur akceptuje tylko głaskanie uroczych panienek, czy i mi wolno?
Dopytał więc zaraz.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 3 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Kuchnia [odnośnik]16.03.17 0:48
Beztroska i nieświadomość okalające postać młodej Malfoyówny były zbawienne - nie musiała trudzić nerwów sprawami dorosłych, politycznymi zawiłościami, rozterkami, dylematami moralnymi i złem - nie rozumiała ich jeszcze. Mogła wyczuwać niesprzyjające emocje i niepokój, ale interpretacje miała zbyt ograniczone, aby dotrzeć do sedna i wyłowić problem. Jej największym była aktualnie niezamierzona ucieczka od guwernantki, zupełnie różna od ucieczek praktykowanych przez resztę osób w Słodkiej Próżności - a trzeba przyznać, że przez chwilę panował w niej niezły tłok. Na szczęście między nogami czarodziejów miejsca było trochę więcej, a przynajmniej wystarczająco, aby mogła przemknąć w nieznane klientom zakątki lokalu. Po krótkim incydencie, kiedy już znalazła cichy kącik i swojego pupila, trzymanego teraz w ramionach nieco bardziej kurczowo niż tego wymagał, wbiła roziskrzone spojrzenie w nieznanego jegomościa, z ciekawością zerkając też na trzepaczkę, wydającą miarowe dźwięki, kiedy poinstruowana szalała w misce. Wyciągnęła brodę do góry, próbując dojrzeć dokładniej, co dzieje się w tamtym miejscu - pociągnęła też noskiem, docierając bardziej do smakowitych zapachów. Ostatecznie nowy towarzysz postanowił się odezwać, dlatego poświęciła mu więcej uwagi, starając się utrzymać kota, aby nie uciekł. Nox - mruknęła ostrzegawczo pod nosem, tonem nieznoszącym sprzeciwu, lecz wciąż dziewczęcym głosem, komicznie pewnym i niecierpliwym. Dygnęła - prawie zgrabnie, bo przeszkadzał jej ten mały lord i pozycja w kuckach - i uśmiechnęła się uroczo, uniesieniem kącików ust rozjaśniając spojrzenie, zaś policzki zaróżowiły się bardzo delikatnie - przecież zwrócono na nią uwagę!
- Lo... - zaczęła, ale ten pan nie wyglądał jej na lorda, dlatego zmrużyła oczka i wyściubiła lekko usteczka, przerywając w pół słowa. Oceniała go chwilę, szukając odpowiedniego zwrotu, ale guwernantki uczyły głównie szlacheckich tytułów i skupiały się na nazwiskach. Tu nie mogła dostrzec herbu (z którym i tak pewnie miałaby mały problem w identyfikacji), ani żadnych wskazówek. Wreszcie, po spojrzeniu pełnym konsternacji, uniosła brodę do góry i z ponownym dygnięciem, głosem mocnym, ale wciąż nieco niepewnym, wypaliła - Książę.
Nie odwracała spojrzenia, choć kolory kusiły swym bogactwem i dziecięcą naiwnością, dobrze jej przecież znaną - musiała być jednak uważna. Ciągle jej powtarzali, że trzeba się pilnować, uważać, patrzeć pod nogi - ale dyskretnie! - i nie zapuszczać się w nieznane miejsca. Trochę kłóciła się z naukami, powodowana własną ciekawością. Ta zaczynała niebezpiecznie przeważać.
- Och. Pani Abernathy na pewno szuka szafy - poinformowała, nie śmiąc wątpić w swoją wersję - nawet kiwnęła ochoczo i entuzjastycznie głową, udowadniając tym przekonanie. - Ciasta? - zapytała półszeptem, gładząc kota po głowie, ale wciąż był niespokojny, dlatego przysunęła go jeszcze bliżej siebie, opierając na kolankach, bo wciąż kucała. Wciągnęła powietrze, obserwując białe mleko, białe jak lord Nox, przelewające się do miski. - To nie ciasto. To mleko - podejrzliwie zmierzyła Bertiego spojrzeniem, zarzucając mu kłamstwo. Nie miała pojęcia, jak powstają ciasta, a w kuchni była tylko raz, z Brutusem - narobili tam takiego bałaganu, że Abraxas kazał postawić skrzata przy wejściu, aby znów nie zawitali w pomieszczeniu. - Nie wolno oszukiwać - skarciła nieznajomego. Kot jakby wyczuł, że temat przeszedł na niego i zasyczał, wyrywając się gwałtowniej.
- Lord Nox jest bardzo niecierpliwy i nie lubi, kiedy ktoś oszukuje. Szczególnie w sprawach ciasta - przestrzegła, niechcący unosząc ostrzegawczo palec do góry, ale z palcem powędrowała cała dłoń, za dłonią łokieć, a spod łokcia wyrwał się kot, z nieprzyjemnym miauknięciem mijając Botta i kręcąc się po kafelkach. - Chociaż lord Nox nie przepada za ciastem. Zawsze oddaje mi swój kawałek - spryciula wychyliła się nieco w bok, zerkając zza nowego księcia na resztę pomieszczenia, ale zaraz przypomniała sobie o tym, że nie wolno rozmawiać z nieznajomymi. Poruszyła się niespokojnie. - Muszę poznać imię księcia, inaczej będzie trzeba wołać tatę. Tak mówił - wyjaśniła cierpliwie, ale nogi cierpły, dlatego podniosła się, łapiąc równowagę, szybko ukazując swoją niezwykłą grację baletnicy. Tylko nieco zachwianą. Ostrożny krok w lewo, łapki za plecy, kolejne ciekawskie spojrzenie na blaty - były jednak trochę za wysoko, aby mogła ogarnąć je wzrokiem tak, jak chciała.


Like a lotus blossom soft and pale
Wait and see, when we're through
boys will gladly go to war for you.
With good fortune (and a great hair-do)
you'll bring honor to us all!

Marianne Malfoy
Marianne Malfoy
Zawód : lilia wśród róż
Wiek : 5 i 11/12
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Tata wie wszystko!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4373-marianne-lamia-malfoy#93831 https://www.morsmordre.net/t4379-alohomora https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f229-wilton-w-wiltshire-rezydencja-rodu-malfoy https://www.morsmordre.net/t4457-marianne-lamia-malfoy#95125
Re: Kuchnia [odnośnik]16.03.17 18:10
Szczere, pełne ciepła rozbawienie wpłynęło na jego twarz, kiedy został nazwany księciem. Dzieci są cudowne i niesamowite, trzeba im to przyznać, a ta laleczka ubrana w piękne stroje i uczona żeby zachowywać się jak dorosła nie zatraciła swojego uroku. Nie był pewien, jak to się stało, że mogła nie wiedzieć jak zwracać się do ludzi - nigdy nie miała do czynienia z nikim spoza szlachty? Nie naprostowywał jej jednak, podobało mu się to określenie (komu by się nie podobało), trochę bawiła go sytuacja. Z resztą czy nie powinien być księciem dla małych księżniczek?
Na informację o szafie także skinął głową poważnie, nawet nie próbując zrozumieć. Mała miała swój świat w którym to zdanie na pewno było bardzo sensowne i oczywiste. Młoda lady była na meblowych zakupach? Nie, to raczej nie odpowiedź. Nie ważne z resztą, musi jednak w inny sposób dowiedzieć się, gdzie owa pani Abernathy się znajduje - nie chciał narobić kobiecinie problemów i na pewno nie mógł małej dziewczynki zostawić ot tak samej sobie. Szczególnie, kiedy na ulicach dzieją się takie rzeczy.
- Widzisz, księżniczko bo z ciastami jest jak z eliksirami. Dobierasz różne składniki i mieszasz wszystko w odpowiedni sposób, musisz się napracować zanim będziesz mogła położyć je na talerz. - sięgnął po taboret i przysunął panience, żeby mogła sobie usiąść. Uśmiechał się przy tym miło, skierował różdżkę na trzepaczkę, a ona wylądowała w zlewie.
- Musisz jeszcze dodać czegoś pozytywnego. Ciasto nigdy się nie uda, jeśli robisz je w gniewie. Ciasta lubią wesoły nastrój, przyjaźń, miłość, kiedy myślisz o tym co najlepsze. Wtedy i one wychodzą najlepsze. Ale ćśśś. To największy cukierniczy sekret.
Dodał jeszcze z pełnią powagi w głosie, na ostatnie zdanie ściszając ton głosu i przykładając palec do ust. Jakkolwiek by to nie brzmiało, na prawdę w to wierzył i widział, że tak jest. Ciasto się nie uda robione w gniewie. Wybuchnie, wyjdzie zakalec, oklapnie, będzie nie słodkie albo za słodkie, po prostu nie takie, na pewno nie dobre - nie ma szans! Tylko pozytywne emocje wolno wpuszczać do kuchni, zdecydowanie! To dlatego Słodka Próżności jest tak świetnym miejscem, bo wszyscy piekarze tutaj doskonale znają ten sekret.
- Ma panienka ochotę mi troszkę pomóc? - zaproponował, wyjmując ciasto z miski i szybko, sprawnie rozwałkowując je na stole. Przy pomocy różdżki (ależ jest dzisiaj leniwy!) przywołał formy do wycinania. Sam często bawił się nożem, tego jednak nie miał zamiaru dawać do ręki małej blondyneczce.
- Lord Nox jest bardzo rozsądny jeśli nie lubi oszustów. Ale ja nigdy nie kłamię, a już na pewno nie w sprawie słodkich wypieków. - dodał jeszcze, puszczając jej przy tym oczko i przybijając do ciasta formę w kształcie kwiatuszka. Forma lekko się poruszała, bo dzięki temu później sam ciasteczkowy kwiatek też będzie zachowywał się jakby lekko poruszał nim wiatr. - Najtrudniejsze są chmury, trzeba pilnować żeby się nie rozmazały i nie wpadły na inne formy, jeśli próbują latać zbyt szybko.
Ostrzegł dziewczynkę, posyłając swoje ciasteczko na przygotowaną już blaszkę i biorąc się za kolejne. Porcja nie była duża, akurat na jednorazowe wsadzenie blaszki.
W zaufaniu pozwolił dziewczynce przez chwilę wycinać, jednocześnie wyciągając inne ciasto z drugiego urządzenia i wynosząc je za ladę, na część z rzeczami na sprzedaż - i roznosząc przy tym cudowny zapach szarlotki, pysznej i jeszcze ciepłej!
Nie porzucił jednak dziewczęcia na długo - nawet nie miałby odwagi, po sobie wiedział, jakie dzieci potrafią być nieprzewidywalne.
- Co panienka robiła, kiedy ostatni raz widziała panią Abernathy? - zagadnął pod koniec wycinania, wyjmując jeszcze przyprawy - wanilię i cynamon - i pokazując panience. - Trzeba wybrać. Kto zje takie ciasteczko, potem będzie pachniał jak ono, a wymieszany zapach i wanilii i cynamonu nie jest już aż tak fajny, jak oba z osobna. Więc?
Pozwolił jej wybrać. Pamiętał, jak mama zaciągała go do kuchni kiedy był mały i dostawał równie odpowiedzialne zadania, jak te które właśnie dawał dziewczynce. Miał nadzieję, że nie oburzy jej, że ktoś zagania ją do pracy. Ostatecznie - to wszystko była zabawa. Dla niego nigdy nie przestała nią być.
Na pytanie o imię, skłonił się lekko. Z jego twarzy nawet na sekundę nie znikał przy tym pełen wesołości uśmiech.
- Gdzie moje maniery! Bertie Bott. Naczelny piekarz Londynu. - a, niechże czemu nie! - A jak panience na imię?



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 3 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Kuchnia [odnośnik]04.04.17 20:32
Marianne nie czytała jeszcze emocji zbyt sprawnie, dlatego rozbawienie malujące się na twarzy nowego księcia odczytała jako radość ze spotkania tak wspaniałej damy - jako przyjemność i prawdziwy zaszczyt, dlatego przyjęła, że zachował się odpowiednio i chyba jest w stanie mu na chwilę zaufać. Tata by się nie obraził, przecież jegomość zachowywał się tak, jak powinien zachowywać się dżentelmen w jej towarzystwie. Nie prezentował się podobnie do jej licznych wujków, o najlepszej krwi, ale przymknęła oko na kilka tatkowych zasad, jeszcze nie do końca wiedząc, jak należało stosować je w praktyce. Niektóre umykały, innych nie chciała w tym momencie pamiętać - gdyby jednak była przy niej pani Abernathy, uważałaby bardziej na swoje poczynania, z całą pewnością nie będąc tak otwartą. Miała do czynienia z osobami spoza grona arystokratów, lecz niezwykle rzadko i nie w tak bezpośrednich konfrontacjach. Przez większość czasu trzymana była pod kloszem, chuchano na nią i dmuchano, szczędząc towarzystwa nieczystych i zbrukanych szlam (nie pamiętała nawet do końca tego wyrażenia, choć zawsze przebrzmiewało grozą i obrzydzeniem). Wiedziała tyle, że ma być grzeczna, uprzejma, że ma być damą - był to bowiem największy zaszczyt, jakiego mogła dostąpić i w swoich wyobrażeniach tak właśnie siebie postrzegała. Pragnęła być w przyszłości damą nienaganną, dlatego już teraz walczyła z dziecięcą ciekawością, próbując rozgraniczać, co jej wypada, a czego nie. Było przecież tyle czynności, o których jeszcze nie miała okazji usłyszeć, ani zobaczyć! Choćby wypiekanie ciast. Było dla niej tajemnicze i nieodkryte.
- Och - odpowiedziała tylko, zdumiona, że pieczenie ciast jest tak skomplikowane jak eliksiry, których nie rozumiała. Usiadła zgrabnie na stołku, składając dłonie na podołku w wyuczonym perfekcyjnie geście, prostując plecki, ale nowe otoczenie delikatnie ją przytłaczało, dlatego opuściła lekko głowę, z pewną nieśmiałością podchodząc do Bertiego - była nim ciutkę zauroczona, ale tylko drobną drobinkę! Słuchała go uważnie i pokiwała posłusznie głową przy tajemnicy, zakrywając usta dłońmi na znak zdumienia i zapewnienia, że tajemnice trzyma dla siebie. Pochwali się tylko Brutusowi, on też powinien wiedzieć, ale on był jej obrońcą, dlatego to się nie liczyło, jemu mówić mogła wszystko.
- I nigdy się książę nie gniewa, kiedy ciasto nie wyjdzie? - zapytała, musząc wiedzieć dokładniej. - A zawsze wychodzi, kiedy nie ma gniewu? A gdyby dodać do ciasta trochę lodów, lody są dobre, to wtedy na pewno wyjdzie? - miała jeszcze kilka razy tyle pytań, ale ugryzła się w język, bo przecież nie wypada tak zasypywać rozmówcy! Pokiwała za to entuzjastycznie głową, chcąc pomóc w przygotowywaniu i zsunęła się ze stołka prawie natychmiast, ożywając.
- To dobrze, książę nie powinien kłamać - uznała, a policzki zaróżowiły się lekko, kiedy puścił jej oczko. Zaśmiała się dziewczęco i niewinnie, zaraz skupiając uwagę na foremkach i wydając z siebie cichy odgłos zachwytu. Zmieniały kształty, odbijając światło w coraz to inny sposób i miała ochotę wypróbować wszystkie na raz!
- Ma książę kotki? Gdyby wyciąć kotka, lord Nox może zdecydowałby się na ciasteczko - podsunęła, rozglądając się za formą kotka, ale nie znalazła takiej, więc uznała, że trzeba poradzić sobie inaczej. - Można mu też wyciąć chmurę, pod warunkiem, że później będzie biała jak lord Nox - kiwnęła głową, zmarszczyła brewki i z pewnością pochwyciła chmurę, próbując trafić w odpowiedni moment i wyciąć kształt z ciasta. Pierwsza próba nie powiodła się tak, jak chciała, ale za drugim razem było lepiej - trzeci, w jej mniemaniu, był już idealny! Dlatego zdecydowała się wyciąć jeszcze serduszko, bijące w rytmie jej własnego, nieco szybciej, kilka kwiatków, misia (machał łapkami) oraz kociołek. Pociągnęła noskiem, wdychając przyjemny zapach z nadzieją, że jej ciasteczka będą pachniały równie wspaniale. Zamyśliła się chwilę, szukając w pamięci odpowiedzi na zadane pytanie.
- Oglądałam kocie kapelusze - wyznała. Później pani Abernathy postanowiła pobawić się w chowanego w tłumie. - Ten, ten! - wskazała entuzjastycznie, niemalże od razu, gdy skończył mówić. Wybrała wanilię, bo miała ładniejszy obrazek, żółtawy kwiatek przedstawiał się ciekawiej od zwykłych, cynamonowych laseczek. - Najlepiej byłoby, gdyby miał książę zapach pomarańczy i truskawek i takich ciemnych jagódek! - zawyrokowała, bo takie właśnie lubiła najbardziej.
- Lady Marianne Lamia z domu Malfoy - przedstawiła się z dumą i szczerą ochotą, dygając z uniesieniem sukni. Na jej skrajach zostawiła mączne ślady dłoni, ale nie zauważyła tego niedopatrzenia, tak jak i tego, że miała biały proszek również na nosku. - Zna pan mojego tatę? - zapytała, ale była pewna, że tatę zna cały świat.


Like a lotus blossom soft and pale
Wait and see, when we're through
boys will gladly go to war for you.
With good fortune (and a great hair-do)
you'll bring honor to us all!

Marianne Malfoy
Marianne Malfoy
Zawód : lilia wśród róż
Wiek : 5 i 11/12
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Tata wie wszystko!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4373-marianne-lamia-malfoy#93831 https://www.morsmordre.net/t4379-alohomora https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f229-wilton-w-wiltshire-rezydencja-rodu-malfoy https://www.morsmordre.net/t4457-marianne-lamia-malfoy#95125
Re: Kuchnia [odnośnik]05.04.17 1:57
Dziewczynka przypominała mu laleczkę. Była taka delikatna i drobna, jednocześnie nauczona pewnej elegancji uroczej w dziecięcym wydaniu, z której z resztą była dumna. Była damą, ale małą damą, dziewczynką, która chyba doskonale odnajdowała się w swoim świecie i cieszyła tym, co ma. Zapewne jej obraz lady był wciąż dziecięcy i niejasny, wiedziała, że musi być grzeczna i śliczna, że musi się dobrze zachowywać, nosić sukienki i pilnie uczyć. Już przez sam sposób mówienia wydawała się maleńką wersją zdjętej z salonów szlachcianki jakiegoś wielkiego rodu.
Nie wiedziała jednak wiele o świecie dookoła. Bertie znał wielu szlachciców, wielu bardzo różnych, a jednak zdążył już zaobserwować, że niejednokrotnie są oni w pewien sposób zamknięci w swoim światku, na zewnątrz wyglądając jedynie w razie potrzeby. Bott za to nie mógł pojąć dlaczego, skoro cały ten świat zawierał w sobie tyle piękna i wyjątkowej magii.
- Oczywiście, należy wiedzieć co i jak połączyć. To też jest ważne, jeśli zapomni się o ważnym składniku, nigdy nie wiadomo co powstanie, podobnie kiedy doda się coś, czego nie powinno. Ale pozytywne emocje to dodatek uniwersalny i szczególny, który bardzo pomaga. I bez niego nie ma szans, żeby ciasto było dobre. To znaczy... może nie być najgorsze, jednak to nie to samo, czułe podniebienie zawsze wyczuje, że coś jest nie tak. A przecież ciasta powinny być perfekcyjne, prawda? To okropnie frustrujące, kiedy są tylko niezłe, nie spełniają oczekiwań.
Objaśnił dziewczynce, uśmiechając się przy tym radośnie widocznie zadowolony z jej zainteresowania. Dzieci są cudowne przez ich otwarte umysły. Niejeden dorosły dawno już zastukałby w swoje czoło i oznajmił, że Bertie Bott bzdury opowiada, a przecież on wie, co mówi i, że taka jest najszczersza prawda. I tę prawdę warto przekazywać, może kiedyś mała dama zechce poderwać ukochanego swoimi ciasteczkami, co jeśli zapomni o najważniejszym składniku?
- Nie. To znaczy lody mogą być dodatkiem, to dobry pomysł. - zaznaczył, bo taka była prawda, lody w cieście są wspaniałe. Szczególnie, kiedy takie małe gałki zaczynają strzelać w ludzi dzięki sproszkowanym uszom chochlików kornwalijskich i tak śmiesznie się przy tym śmieją. Bertie nie mógł nie wspomnieć w myślach drobnego wypadku zaledwie tydzień temu. Postanowił jednak nie mówić o nim dziewczynce, do tego poziomu wtajemniczenia należy dorosnąć zdziecinnieć z wiekiem. - Ale chodzi o coś mniej materialnego. Wiesz księżniczko, na przykład kiedy ktoś się złości, ale tak bardzo mocno, nie musisz na niego patrzeć, żeby to wiedzieć, prawda? Czuć to, ma jakąś taką groźną aurę. Tak samo, kiedy ktoś jest szczerze radosny, albo kiedy robi coś z życzliwości, żeby było miło kolejnej osobie, rozsyła coś pozytywnego dookoła siebie. Myślę, że księżniczki mają do tego szczególny dar. - dodał. Mali chłopcy i małe dziewczynki to przecież takie szalenie szczere istoty i tak bardzo radosne, wcale nie trzeba im wiele, bo cały świat stanowi dla nich zagadkę, a więc i plac zabaw.
- Właśnie takiego czegoś potrzebują wypieki, jeśli mają być perfekcyjne. - widząc, że mała księżniczka chętnie mu pomoże, uśmiechnął się tym szerzej. Choć przecież nie mogło być inaczej, prawda? Wręczył jej zaraz narzędzia pracy patrząc na kolejne wycinane kształty, samemu też wycinając niedaleko.
Pokiwał tylko głową na uwagę o kłamaniu. Posłał jej kolejny radosny uśmiech, kiedy padło pytanie o kota.
- Właściwie to nie mam, ale czy mógłbym nie zorganizować odpowiedniej foremki, kiedy tak piękna księżniczka jej chce? - cóż mógł zrobić, wziął jedną z foremek i zastukał w nią różdżką, aby zaczęła zmieniać kształt. Chwilkę mu to zajęło, trzeba przyznać, pierwsza próba był dość koślawa, jednak do - tym razem dwóch - razy sztuka, kwiatkowa foremka zmieniła się w kota, który poruszał lekko uchem. - Gotowe. Choć obawiam się, że Lord Nox nie będzie przepadał za ciasteczkami. Koty chłoną dobro przez pieszczoty, nie słodycze. - stwierdził, bo wcale nie był pewien, czy kot powinien takie rzeczy jeść. Nie przejmował się jednak tym zanadto świadom, że zwierzęta nie są głupie i jeśli nie powinny to najczęściej po protu nie biorą tego do pyszczków. - Mają inne gusta, jeśli chodzi o jedzenie. Ale jeśli jeszcze mnie odwiedzisz, możemy pomyśleć o specjalnych ciasteczkach tylko dla Lorda Noxa, obiecuję się przygotować i dowiedzieć, jakie składniki powinny zawierać. - stwierdził, bo i czemuby nie wyciąć jakiejś foremki czegoś bardziej dla zwierząt odpowiedniego? Może nie tym powinien się zajmować, ale czy zadaniem cukiernika nie jest uszczęśliwianie ludzi? Nie tylko tych nieszczęśliwych, ale także właśnie tych, którym żyje się dobrze, żeby przez chwilę było jeszcze lepiej. Miał ochotę poczochrać tę małą księżniczkę, trzymał jednak ręce przy sobie uważając, by zanadto jej nie spłoszyć. Może i powinien czym prędzej szukać jej opiekunki, jednak podobało mu się to towarzystwo.
Skinął lekko głową, zastanawiając się nad miejscem. Wydawało mu się, że wie, gdzie mniej więcej szukać, jednak i tak będą zdani na szczęście, mało prawdopodobne, by opiekunka dziewczynki stała cały czas w miejscu. Bertie miał jedynie nadzieję, że nie przydarzyło jej się nic złego w czasie łapanki.
- Dobrze więc, mogą być owocowe. - zadecydował, kiedy dziewczynka sama wymyśliła zapach ciasteczek. W cukierni były wszystkie te składniki, owoce zazwyczaj przeznaczone do muffinek i tortów, teraz jednak idealnie się nadadzą. Sięgnął po pomarańczkę, zaraz posyłając ją do mycia, a następnie do tarki, żeby dostać jej skórkę. Przysunął do siebie ciasteczko w kształcie misia, zrobił palcami dziurki w miejscu oczu i noska i wetknął w nie jagody. Trochę owoców położył na stole, podsuwając dziewczynce.
- Wierzę w księżniczkową kreatywność, do dzieła. - uśmiechnął się szeroko. Rumieniec panienki go rozczulił, sam Bott zaraz jednak poszedł po skórkę, która już została ładnie starta. Co prawda powinna zostać wcześniej wmieszana w ciasto, jednak nie powinno się nic stać, jeśli zrobią to dziś trochę inaczej.
Obsypał nią ciasteczka patrząc, jak jego towarzyszka dzielnie zdobi przy pomocy pozostałych owoców.
- To zaszczyt poznać księżniczkę. - oznajmił z bardzo charakterystycznym dla siebie ciepłym uśmiechem, choć jej nazwisko trochę go zdziwiło. Prędzej oczekiwałby Abbotta, Sewlyna, czy Prewetta. Najwidoczniej jednak nie można szufladkować ludzi, a szczególnie tych małych ludzi!
- Nie miałem tej przyjemności, choć o rodzie panienki faktycznie można często usłyszeć. - rody szlacheckie to dość popularny temat i Bertie nie kłamał. Nie przestawał też być przyjazny i wesoły, miał jedynie nadzieję, że ta urocza dziewczynka nie pozwoli sobie wpoić niektórych idei swojego rodu. Nie zamierzał jednak w żaden sposób jej tu pouczać, wtrącać się, a już na pewno nieuprzejmie komentować jej pochodzenie. To w końcu tylko dziecko.
Młoda dama.
Kiedy ciasteczka były udekorowane, Bertie znów złapał za różdżkę.
- Już za chwilę będą gotowe. - stwierdził a ciasteczka za jego zaklęciem uniosły się, zatańczyły kółko w powietrzu i zaczęły roznosić przyjemnie owocowy zapach. Po dłuższej chwili opadły na stolik ciepłe i pachnące. - Kolejna ważna rzecz o pieczeniu: piekarze mają prawo do pierwszych kawałków, żeby sprawdzić jak wspaniale im poszło. I w nagrodę rzecz jasna.
Oznajmił, zachęcając dziewczynkę gestem, żeby wzięła ciasteczko i zaraz sam sięgnął po jedno, w kształcie chmurki. Wyszły idealnie.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 3 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott

Strona 3 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Kuchnia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach