Wydarzenia


Ekipa forum
Biuro policyjne
AutorWiadomość
Biuro policyjne [odnośnik]05.11.16 22:51
First topic message reminder :

Biuro policyjne

Odpowiednik kwatery głównej aurorów stanowi centrum dowodzenia dla czarodziejskiej policji. To tutaj zostają przyjmowane zgłoszenia jak również wstępne przesłuchiwanie przybywających osób szukających pomocy, spisywane są raporty i przeszukuje się dokumenty. Jest to średnich rozmiarów otwarte pomieszczenie z szerokim przejściem pośrodku, po którego bokach znajdują się biurka każdego z funkcjonariuszy. Na samym końcu znajduje się wejścia do gabinetu odpowiedzialnego za jednostkę przełożonego.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Biuro policyjne - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Biuro policyjne [odnośnik]02.12.17 20:59
Dym w pomieszczeniu okazał się działać znacznie silniej niż na zewnątrz - czuła nieprzyjemne pieczenie w ustach i gardle, które wywołało u niej nagły atak kaszlu. Chwilę to trwało zanim przyzwyczaiła się do nowej sytuacji. Dopiero wówczas udało jej się rozejrzeć dookoła i dostrzec źródło tajemniczego światła, które, zgodnie z jej domysłami, okazało się być ogniem. Płomienie już się rozprzestrzeniały powoli, tworząc dość poważne niebezpieczeństwo. Poczuła, iż może dobrym rozwiązaniem byłaby próba ugaszenia go w tej chwili, lecz wówczas spostrzegła nieprzytomnego mężczyznę. W dalszym ciągu nie ruszał się. Pocieszającym, lecz jednocześnie niepokojącym był fakt, że nie dostrzegła śladów krwi. Na pierwszy rzut oka bowiem nie wydawał się dość poważnie zraniony, lecz z drugiej strony nie mogła mieć takiej pewności. Wiedziała jedno - musiała go stąd wydostać i to możliwie jak najszybciej. Była już gotowa ruszyć w jego stronę, mając na uwadze fakt, że ten, jak na jej oko, znajdował się najbliżej ognia. Zanim jednak to uczyniła nagle poczuła, jak ktoś chwyta ją za łydkę. Prawdopodobnie gdyby znajdowała się w innej sytuacji, to przyrównałaby tą chwilę to sceny z jakiejś strasznej książki czy opowieści, których celem było przerażenie odbiorcy w tym właśnie momencie. Teraz jednak nie miała czasu na podobne rozmyślenia. Szybko spojrzała w dół, dostrzegając drugą postać, która wcześniej czołgała się po podłodze. Zaskoczył ją fakt, iż przez czas jaki weszła udało mu się zbliżyć się tak bardzo. Słysząc jego urywane słowa, starała się na nich skupić, by jak najszybciej zrozumieć tak usilnie przekazywaną jej wiadomość. Trudno było jednak poskładać to wszystko w całość, lecz udało jej się dotrzeć do najważniejszej informacji. Problem był jednak taki, że nie mogła z nią wiele zrobić. Teoretycznie mogła porzucić mężczyznę i ruszyć w ślad za zbiegiem, jednak nie tak postępowała. Jej zadaniem było chronić ludzi i ich ratować, a w obecnej sytuacji nie mogła ich zostawić na pastwę losu. Postanowiła zaryzykować i tym razem, zawierzając swojej kobiecej intuicji, która mówiła jej, iż sprawą rabusia zajął już się Raiden. Sama zaś postanowiła skupić się na ogniu i dwóch rannych, którzy znajdowali się w pokoju.
- Spokojnie, inny policjant już zajął się tym - powiedziała, starając się mówić dość wyraźnie, by trafić do umysłu oszołomionego mężczyzny. - Pomogę Ci się z stąd wydostać. Obejmij mnie za szyję.
To mówiąc sama ukucnęła, by pomóc mężczyźnie. Sama ułożyła swoją rękę za jego plecami i pomogła mu wstać. Z początku zachwiali się dość niebezpiecznie, lecz ostatecznie udało im się złapać równowagę. Zaczęli kierować się w stronę wyjścia z pokoju przesłuchań, do miejsca możliwie jak najbardziej oddalonego od dymu.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Biuro policyjne [odnośnik]03.12.17 21:09
Carter zaklął pod nosem, gdy zdał sobie sprawę, że facet obronił się i to całkiem nieźle przed jego zaklęciem. Cholernie nieźle. Co za przebrzydły kutafon. Przynajmniej nie wyszło mu już drugie zaklęcie, co oznaczało, że szczęście nie sprzyjało mu tak świetnie jak wcześniej. Chociaż tyle i aż tyle. Gdy tylko tamten się odwrócił, nie było sensu się zastanawiać. Tym bardziej że im dłużej stał w miejscu, tym bardziej oddalał się od mężczyzny, który chciał skrzywdzić towarzyszącą mu Howell, skrzywdził jego kolegów z pracy... Nie mogło mu to ujść tak łatwo. Najwyraźniej również zabrał policjantowi różdżkę. Ile jeszcze wykroczeń miał dokonać ten kominiarz? Bądź co bądź nawet jeśli nic nie zrobił w sali przesłuchań, teraz nie można było uznać go za niewinnego. Carter żałował, że nie udało mu się go powalić zaklęciem, ale nie powinien za dużo się nad tym rozckliwiać. Powinien był myśleć o tym co działo się tu i teraz. A powinien dorwać tego frajera, który zamierzał zbiec na korytarz.
- Zajmij się nimi! - rzucił, po czym ruszył za uciekinierem.

|rzucam na gonienie? (sprawność?)


Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again

Raiden Carter
Raiden Carter
Zawód : dzień dobry
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I don't know but I been told
A big legged woman ain't got no
s o u l
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Biuro policyjne - Page 4 Tumblr_nd9k6t8Tpx1rjxr81o8_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3256-raiden-carter#55069 https://www.morsmordre.net/t3274-tales#55392 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3526-skrytka-bankowa-nr-834#61585 https://www.morsmordre.net/t3275-raiden-carter#117377
Re: Biuro policyjne [odnośnik]03.12.17 21:09
The member 'Raiden Carter' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 38
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Biuro policyjne - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Biuro policyjne [odnośnik]04.12.17 15:16
Evey udało się wyprowadzić mężczyznę z zadymionego pomieszczenia - ten słaniał się na nogach i kaszlał coraz mocniej; trujące opary, wywołane rozprzestrzeniającym się pożarem, uniemożliwiały mu nabranie oddechu oraz kontynuowanie wypowiedzi. Działały także na Howell, która zaczynała odczuwać pierwsze skutki przebywania w pokoju przesłuchań. Zawroty głowy, duszności, osłabienie - gdy ona i policjant wydostali się do głównej sali z boksami, obydwoje opadli na podłogę. Dym wydobywał się coraz intensywniejszymi kłębami.
- Tam...został...a on ucieka, z różdż...wydostanie się - wybełkotał mężczyzna, osuwając się na podłogę prawie nieprzytomnie.

Raiden, choć wysportowany, nie zdołał dogonić umykającego niezwykle szybko mężczyzny. Gdy Carter wybiegł na korytarz, nie zauważył ani śladu zbiega - natrafił wyłącznie na wysoki, dwumetrowy mur, oddzielający dwie ściany korytarza. Policjant znał rozkład pomieszczeń, wiedział, że najbliższe pokoje to schowek i damska toaleta, a zamknięty murem korytarz prowadzi do wind. Nigdzie nie widział śladów, wskazujących, w którą stronę udał się blondyn. Drzwi do schowka wyglądały na zamknięte.


| Evey otrzymuje obrażenia -15 (zatrucie). Obecna żywotność 205/220.
Na odpis macie 48h (Evey ma uwzględnioną nieobecność).



mapka:
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Biuro policyjne - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Biuro policyjne [odnośnik]09.12.17 17:56
Dużo miał przeklinać w myślach tego wieczoru, a wszystko zaczęło się od niechcianej konfrontacji z panną Howell. Tylko pytanie czy dalej była panną, czy już męczyła jakiegoś biedaka? Raiden musiał jednak skupić się na uciekającym gnojku, który płynnie wyślizgnął się z biura policyjnego na korytarz i zamierzał zniknąć. Niestety zareagował zbyt późno i nie udało mu się go dogonić przed tym jak zniknął mu z oczu. Zostawił w tyle całą resztę, wiedząc, że kobieta nie była ranna, a jedynie jej duma została nadszarpnięta. Jak i jego. Po raz kolejny wyklinał ten dzień, który miał być przecież spokojnym powrotem do normalności. Cóż. Tylko czy właśnie to nie było jego normalnością? Wpakowywanie się w kłopoty nawet wtedy gdy jeszcze nie powinien był pojawiać się w pracy? Gdyby okoliczności były nieco innego, Carter uśmiechnąłby się pod nosem, ale teraz musiał ten nos wytężyć i zacząć węszyć jak na psa przystało. Po prawej znajdowało się wyjście do wind, na lewo biuro aurorów, a przed nim na ścianie były dwie pary drzwi prowadzące do schowka i damskiej toalety. Nie zamierzał jednak zgadywać, gdzie znajdował się tamten chłoptaś. Nie tego go uczono, a myślenia. Dlatego też nie pobiegł ani w prawo, ani w lewo, a jedynie uspokoił oddech i zaczął myśleć. Szukał jakichś wskazówek, nasłuchiwał. Czegokolwiek co mogłoby mu podpowiedzieć, gdzie znajdował się ów zbieg.

|spostrzegawczość III


Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again

Raiden Carter
Raiden Carter
Zawód : dzień dobry
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I don't know but I been told
A big legged woman ain't got no
s o u l
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Biuro policyjne - Page 4 Tumblr_nd9k6t8Tpx1rjxr81o8_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3256-raiden-carter#55069 https://www.morsmordre.net/t3274-tales#55392 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3526-skrytka-bankowa-nr-834#61585 https://www.morsmordre.net/t3275-raiden-carter#117377
Re: Biuro policyjne [odnośnik]09.12.17 17:56
The member 'Raiden Carter' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 21
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Biuro policyjne - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Biuro policyjne [odnośnik]23.12.17 22:48
Pochłonięta postawionymi przed nią tak nagle zadaniami, zapomniała o swoim własnym zdrowiu. Z początku dym był nieprzyjemny i gryzący, lecz i tak mogła zająć się poszkodowanymi. Dopiero gdy przyszło jej w końcu do wysiłku fizycznego, poczuła nagłe osłabienie i zawroty głowy. W skutek tego, gdy w końcu udało jej się wydostać pierwszego poszkodowanego z pomieszczenia, sama na chwilę opadła na podłogę, próbując dojść do siebie i to w miarę jak najszybciej. W jej głowie uporczywie kotłowała się myśl o drugim poszkodowanym, który wciąż przebywał w pokoju przesłuchań. Musiała się do niego jak najszybciej dostać i pomóc mu.
- Spokojnie, inny policjant się tym zajął - powiedziała, siląc się na to, by nie okazywać własnych słabości. - Niech pan leży spokojnie, a ja pójdę pomóc pozostałym rannym.
Z tą myślą powoli zaczęła wstawać, przezwyciężając zawroty głowy. Wzięła kilka głębszych oddechów, próbując napełnić płuca nieco czystszym niż dym. Ponownie ruszyła w kierunku pokoju przesłuchań, chcąc wydostać stamtąd drugiego poszkodowanego. Miała jedynie nadzieję, iż ogień nie rozprzestrzenił się znacznie i że starczy jej sił na wydostanie nieprzytomnego mężczyznę. Choć była zdeterminowana, to drugie wydawało jej się dość ciężkie zważywszy na fakt, iż dym nieco pogorszył jej stan. Dobrze byłoby się go jakoś pozbyć, chociażby poprzez otwarcie jakiegoś okna. Gdyby jednak pozwoliła na dopływ większej ilości tlenu do ognia, ten z pewnością pochłonąłby całe pomieszczenie. Musiała więc albo zgasić pożar albo zdać się na siłę własnych mięśni i wydostać mężczyznę z pomieszczenia.
Wkroczyła do pomieszczenia, od razu przenosząc wzrok do miejsca, gdzie powinien leżeć policjant. Ruszyła w tamtym kierunku, starając się w miarę szybko podjąć decyzję. Postanowiła spróbować choć trochę ugasić płomienie. Wymierzyła w tamtym kierunku różdżkę.
- Nebula exstiguere - powiedziała.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Biuro policyjne [odnośnik]23.12.17 22:48
The member 'Evey Howell' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 35

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Biuro policyjne - Page 4 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Biuro policyjne - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Biuro policyjne [odnośnik]25.12.17 12:00
Wyostrzone policyjnym treningiem zmysły Raidena nie wykazały nic więcej - nawet po dłuższym zastanowieniu się, nie dostrzegł nic, czego nie ujrzałby w pierwszym momencie. Rozsądek podpowiadał, że mężczyzna zapewne pognał prosto do wind, prowadzących do Atrium, wyczarowując za sobą wysoki mur, by opóźnić pościg. Z drugiej strony, mógł też wykazać się sprytem i uprzednio ukryć się w schowku - ewentualnie w damskiej toalecie, już za kamienną przeszkodą.

Howell bohatersko postanowiła wrócić po drugiego mężczyznę. Ponownie wchodząc do pokoju przesłuchań naraziła się na działanie trującego dymu. Podjęła jednak rozsądną decyzję o powstrzymaniu ognia - działanie, które podjęte na początku, mogłoby znacznie usprawnić interwencję - lecz niestety zaklęcie okazało się nieudane. Klątwa była zbyt słaba, by powstrzymać ogień, przeżerający już boazerię pokoju przesłuchań. Lada moment pożar rozprzestrzeni się jeszcze gwałtowniej.

| Evey otrzymuje obrażenia -10 (zatrucie). Obecna żywotność 195/220.
Na odpis macie 48h (Raiden ma uwzględnioną nieobecność). Podjęte przez Was w tej chwili decyzje będą miały kluczowy wpływ na zakończenie mini interwencji. W związku ze znaczną obsuwą czasową, w tej kolejce możecie wykonać dwie akcje, przykładowo: Evey może rzucić dwa zaklęcia a Raiden może zatańczyć taniec balowy oraz rzucić zaklęcie.
Korzystając z okazji - MG życzy Wesołych Świąt. <3



mapka:
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Biuro policyjne - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Biuro policyjne [odnośnik]28.12.17 13:46
Nie żałowała swojej decyzji o powrocie do pokoju, choć działanie dymu stawało się coraz bardziej dokuczliwe. Do tego jej zaklęcie, jakkolwiek bardzo się starała, okazało się być nieudane. W skutek swojej porażki zaklęła pod nosem, czując coraz większą presję czasu. Nie miała jednak zamiaru się poddawać, bowiem w dalszym ciągu dostrzegała szansę na powodzenie - wierzyła, iż może uratować mężczyznę, a i przy odrobinie szczęścia zminimalizować zagrożenie pożarem.
Zakryła twarz rękawem, by chociaż w ten sposób zmniejszyć ilość dymu dostającego się do jej płuc. Prawą ręką zaś ponownie wycelowała w nieprzytomnego mężczyznę.
- Amicus Igni - powiedziała, chcąc tym samym kupić sobie nieco więcej czasu na uratowanie poszkodowanego. Nie było to łatwe, bowiem płomienie odgradzały jej do niego dostęp. Nie chciała jednak ponownie ryzykować nieudaną próbą ugaszenia płomieni - postanowiła spróbować dostać się do nieprzytomnego w nieco inny sposób.
- Subeo - powiedziała, celując w ogień. Chciała tym zaklęciem zrobić sobie przejście do mężczyzny i szybko wydostać go z pomieszczenia.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Biuro policyjne [odnośnik]28.12.17 13:46
The member 'Evey Howell' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 14, 83

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Biuro policyjne - Page 4 Ak2Kizx Biuro policyjne - Page 4 Rsb7Clw
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Biuro policyjne - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Biuro policyjne [odnośnik]31.12.17 14:27
Evey zadziałała instynktownie: powróciła do pokoju przesłuchań raz jeszcze, by uratować ostatniego z mężczyzn. Płomienie szalały coraz intensywniej, ogień lizał już ściany i meble, odgradzając ją od ofiary - na szczęście jedno z zaklęć Howell okazało się udane. Subeo utorowało jej drogę przez pożar: mogła przejść do poszkodowanego i wyprowadzić go z pomieszczenia. Gorąc nie skrzywdził ani kobiety ani funkcjonariusza, lecz niestety dym z żarzących się przedmiotów wypełniał ich płuca, zatruwając i osłabiając organizm. Gdy Howell znalazła się na zewnątrz, usłyszała pokrzykiwania. To zaalarmowani swądem spalenizny aurorzy - było ich niewielu w związku z późną porą - pojawili się w pomieszczeniu, szybko radząc sobie z rozprzestrzeniającym się pożarem. Jeden z nich odebrał od Evey nieprzytomnego mężczyznę, pozostali powiadomili służby medyczne. Powietrze przesycił specyficzny zapach tuż po pożarze, wilgoć, spalenizna i pył.

Raiden zdążył powiadomić dwóch przebiegających aurorów o tym, co wydarzyło się w pokoju przesłuchań. Starsi stażem i doświadczeniem czarodzieje nie byli zadowoleni z przebiegu wydarzeń, lecz nie mieli czasu na udzielenie reprymendy. Sprawnie zniszczyli mur i pognali w kierunku wind. Przesłuchiwany mężczyzna, mając przy sobie różdżkę funkcjonariusza, zdołał przedostać się do Atrium - lecz nawet leniwa, wieczorna zmiana ochroniarzy nie miała problemu z zidentyfikowaniem ściganego, tłumaczącego się anomaliami. Został on wprawnie ujęty, lecz niestety nie przez Cartera i Howell.

Wasi przełożeni nie są zbyt zadowoleni z poczynań tego wieczoru, chociaż ewentualne załamywanie rąk zostało złagodzone w przypadku Evey. Zachowała się niezwykle bohatersko, ratując dwóch funkcjonariuszy z płonącego pokoju. Mogła jednak wcześniej opanować pożar, od razu rzucając zaklęcia gaszące a Raiden - zorganizować pomoc w nieodległym Biurze Aurorów. Zarówno przygnieceni drzwiami policjanci, jak i ci poparzeni i zatruci w wyniku pożaru, szybko wrócili do zdrowia. Nie zapomną jednak nieco nieudanej reakcji Cartera i Howell: choć do panny Evey dotrze za kilka dni anonimowy bukiet kwiatów z podziękowaniami, nakreślonymi dziwnie znajomym pismem.

Biuro policyjne przez najbliższy miesiąc wypełnione jest zapachem spalenizny a pokój przesłuchań zostaje zamknięty do wyremontowania.


| Dziękuję za wspólną rozgrywkę. Możecie dodać post kończący - ale nie musicie.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Biuro policyjne - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Biuro policyjne [odnośnik]02.04.19 15:52
5 października, przed południem

- Witam serdecznie, nazywam się Figg, w czym mogę panu pomóc? - niebieskie oczy dziewczyny wpatrywały się w mężczyznę, który do tego miejsca trafił z powodów jej zupełnie nieznanych. Aparycję miał… Cóż, że odrzucającą to za dużo powiedziane, bo nie było źle aż do tego stopnia, jednak zdecydowanie trudno nazwać to wyglądem przyjemnym. Siwy, co mogło wskazywać, że miał więcej niż sześćdziesiąt lat, a może nawet siedemdziesiąt. Włosy jednak przemigrowały całkowicie ze środka głowy na potylicę i w okolice uszu - były również dłuższe, co nadawało mężczyźnie przedziwnie komicznego wyglądu, zwłaszcza, że zupełnie łysy czubek głowy świecił się w zamkniętych w pułapkach światełkach Lumos Maxima jak księżyc w pełni. Tak, głowa jak księżyc, a włosy jak biały wodospad. Nawet kołtuny na końcu długich białych kosmyków mogły przypominać wodną pianę. Twarz przypominała płótno, na które ktoś nakładał farbę szpachlą. Pełna zagłębień od zmarszczek oraz drobnych blizn. Jedne od drugich trudno już było odróżnić. Usta miał małe, w kolorze ciemniejsze niż naturalnie, ale największą uwagę przyciągał nos - pękaty, czerwony z wielką, świecącą jak latarnia morska krostą na samym środku. Ciekawe czy statki kierowały się w jej stronę, kiedy zbliżały się do londyńskich portów. Marcella patrzyła na mężczyznę, gdy właśnie takie myśli nawiedzały jej głowę i właściwie prawie go nie słuchała. Przy okazji kiedy podszedł do jej biurka i nachylił się nad nim, podtrzymując się, najwyraźniej nie mogąc złapać równowagi, musiała aż nieco odsunąć się do tyłu na swoim krzesełku. Otóż petent śmierdział. Bardzo śmierdział. Mieszanką zapachu długiego niemycia się, brudu ulicy i najtańszej znalezionej gorzoły zmieszanego ze swądem siarki. Znała ten zapach aż za dobrze… Skąd to akurat bardzo proste, ile razy musiała zamieszki z udziałem takich ulicznych rzezimieszków. Ten pan idealnie wpisywał się w stereotyp. Jego ubrania były brudne, gdzieniegdzie nawet porwane, koszula, która miała być, wydaje się, niebieska, teraz ledwie w niektórych miejscach nadal zdradzała swój dawny kolor, który wyglądał bardziej jak plama niż ten oryginalny. Może wytaczał się kiedyś w błocie po mocno zakrapianej imprezie? Wyglądał jakby potrafił.
- A mnie nie obchodzi jak panienka tam ma, miotłę mi ukradli! - Brzmiał tak jak wyglądał. Jakby spędził ostatnie dwadzieścia lat w rynsztoku. Ciekawe jak się tam bawią, bo Marcelka nigdy takich ekscesów nie próbowała. Nawet gdy zdarzyło jej się raz na jakiś czas przesadzić z alkoholem to mimo wszystko udawało się jej trafić do domu. Poza tym naprawdę dużo trzeba było, żeby się spiła, a najtańsze alkohole jej nie zadowalały.
Z kolejnych rozważań bardziej egzystencjalnych wybudził ją w końcu dźwięk skrzypiącego pióra samopiszącego.
- Rozumiem… - zaczęła policjantka tonem zupełnie spokojnym. Podyktowała, by pióro zapisało protokół otwarcia sprawy. - Pana imię i nazwisko?
- Gregory Jones. - Odpowiedział całkiem klarownie. Stalówka pióra już nieco skrzypiała, będzie trzeba zgłosić to do komendanta, żeby wydał jej nowe. Czasami ten dźwięk potrafił być naprawdę irytujący, zwłaszcza przy bardzo długich protokołach. Spytała jeszcze mężczyznę o wiek, zawód, stan cywilny. Któż by się spodziewał, ze był bezrobotny...
- Dobrze, niech pan opowie co zaszło i o jakiej dokładnie porze. - Poprosiła i rozsiadła się wygodnie na twardym krześle. Powoli czuła, że usłyszy historię, jakiej jeszcze świat nie słyszał, coś co przebije wszystkie przedstawienia teatralne na jakich kiedykolwiek była i wszelkie książki przygodowe. W końcu wszyscy wiedzieli, że panowie tacy jak ten, zwłaszcza po kilku łykach z samego rana mają najlepsze historie i mądrości życiowe jakie słyszał świat. Mężczyzna usiadł. Zamknął poły płaszcza na swoim przydużym brzuszku, wziął glęboki oddech. Po błysku w oku otoczonym zmęczoną skórą powiek wiedziała, że to będzie świetne…
- Syn mi wziął i zabrał. - wydał z siebie w końcu mężczyzna i nastała długa pauza. Oczekiwała więcej, że zaraz zacznie opowiadać dalej, coś bardziej odkrywczego, bardziej skomplikowanego, oczekiwała drugiego dna.
- I… Tyle? Po prostu wziął?
- No nie tak po prostu wziął, z ręki mi wyrwał! Miałem lecieć do kumpla, Marka, bo się umówiłem wcześniej w Dziurawym Kotle. I wiesz, jak sobie dziewczyne niedawno znalazł to zupełnie przestał ojca szanować. Wcześniej tak nie było, z jego braćmi też nie, bo to najmłodszy syn, wiesz. Najmniej udany z niego gagatek! Wcześniej dobry z niego chłopak był, a nagle tutaj na polecenie tej baby! Ojca napada, miotłę mu kradnie i jeszcze mówi, że nie odda, że zabiera i koniec. To wiadomo, że ukradł, proszę spisać go i pójść i mu powiedzieć, bo ja nie wytrzymie w tym domu ani chwili. Nie wiem co ja za syna wychowałem, jak to się stało, że się od własnego ojca odwrócił.
Marcella słuchała tego z ustami lekko zaciśniętymi w linię. Czuła, że w tym wszystkim jest drugie dno, jakaś niedopowiedziana kwestia. Jaki pan taki kram, a skoro pan śmierdział historia również była bardzo śmierdząca. Trzeba było się jednak tym zająć… Skoro mężczyzna przedstawiał sytuację jako tak powiedzmy, skomplikowaną, a miotła podobno była warta dosyć dużo prawdopodobnie należało trochę pomóc tej lekko dysfunkcyjnej rodzinie. Nie wiedziała czego się spodziewać po synie, patrząc na postawę ojca, więc poprosiła o pomoc posterunkowego Gallaghera - człowieka, który głównie pomagał jej teraz w sprawach, jak i ona w jego sprawach. To był dosyć niedoświadczony policjant, ale cóż… Ona też nie miała wieloletniego doświadczenia w zawodzie.
Czuła się niezręcznie, gdy była prowadzona przez nieco zataczającego się mężczyznę uliczkami Londynu. Nie musieli myśleć o jakimś innym transporcie, ponieważ mieszkanie znajdowało się podobno niedaleko, w samym centrum. Jednak ulica, na którą trafili wydawała się dosyć… podejrzana. Kamienice dotknął duch czasu - tynk odchodził od poszarzałych ścian w dodatku w klimacie listopadowej szarugi i deszczu przygnębiający był to widok. Zaraz przy skrzyżowaniu tej ulicy z bardziej ruchliwą siedziała staruszka z małym metalowym kubeczkiem na pieniądze… Pewnie była bardzo biedna, ale jako, że ulica była typowo mugolska, Marcella nie sądziła, że galeony będą ją interesowały i minęła kobietę z bólem serca.
W końcu dotarli w odpowiednie miejsce. Mężczyzna wszedł do domu, owszem, jak do siebie, w końcu mimo wszystko mieszkał tutaj. Gallagher oraz Figg weszli do środka zaraz za nim.
- Daniel, złaź, przyszli do Ciebie policjanci, złodzieju niemyty! - krzyknął mężczyzna, dumny z siebie jak nigdy po czym rozsiadł się na przetartej kanapie. Mieszkanie wyglądało dosyć… Dyskusyjnie. Gdzieniegdzie odchodziła tapeta ze ścian, atakowana przez pleśń, zaś meble były dawno potraktowane przez czas startym drewnem. W końcu pojawił się wspomniany Daniel. Chłopak wysoki, niemal tak wysoki jak niezgrabny i barczysty Gallagher, miał pewnie z dwadzieścia parę lat, wydawał się bardzo ułożony. Marcella wyciągnęła notatnik i pozwoliła swojemu partnerowi rozmawiać - tak jak przypuszczała, historia nie była tak czarno biała. Okazało się, że miotła została mężczyźnie zabrana, ponieważ chciał ją prowadzić po pijaku i młodzieniec nie krył się specjalnie ze swoimi planami, które określił w taki oto sposób:
- Jak ojciec będzie chciał wsiąść na miotłę po flaszce, zabiorę mu ją za każdym razem!
Policjanci spojrzeli po sobie. Mogli się domyslić, co tu się stało, patrząc na to, że dodatkowo rozłożony na kanapie pan Bagnold właśnie upijał nieco z piersiówki, niespecjalni skrępowany. Przeprosili za interwencję grzecznie i podziękowali Danielowi za jego interwencję, pomimo wielkiego sprzeciwu ze strony jego ojca. Nie mogli zrobić dla tej rodziny nic więcej… W końcu młody chłopak całkiem nieźle radził sobie z ujarzmieniem ojca.
Trochę przykre, że nie mogli nic więcej poradzić na problemy rodziny, ale do żadnego przestępstwa nie doszło. Mogli zająć się ważniejszymi sprawami w tym czasie. Podczas powrotu do Ministerstwa ucięli sobie pogawędkę na temat kawy, którą oboje bardzo potrzebowali zrobić sobie zaraz po powrocie. Najlepiej mocną i czarną, żeby nie usnąć przed kolejnymi papierkami i raportami, które patrzyły na policjantów swoim złowrogim, niedokończonym spojrzeniem.

| zt


nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
Marcella Figg
Marcella Figg
Zawód : Rebeliantka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
porysował czas ramiona
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6925-marcella-figg#181615 https://www.morsmordre.net/t6971-arkady#183169 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t6991-skrytka-nr-1723#183527 https://www.morsmordre.net/t6972-marcella-figg#183216
Re: Biuro policyjne [odnośnik]05.08.19 14:12
dahlia & elphie31 grudnia
- Na razie, frajerze!
Elphie podniósł głowę znad papierów w momencie, w którym Stevens zamachał mu dłonią na pożegnanie bez odwracania się i opuścił biuro policyjne, ostentacyjnie zatrzaskując za sobą drzwi. Młody policjant rozejrzał się dokoła i jedyne co zobaczył, to puste biurka i ani śladu żywej duszy. No, tak — znów był sam. I tyle zostało po sprawnym biurze policyjnym... Nowy Rok zaczynał się już o północy i wszyscy wzięli tego dnia wolne, żeby móc świętować na całego, Nic więc dziwnego, że mało kto w ogóle myślał o pracy. Tylko nieliczni mieli patrolować okoliczne ulice czy imprezy i Urquart się do nich zaliczał, jednak nie zamierzał łazić po centrum Londynu i zajmować się pijanymi imprezowiczami. O, nie. Być może nie miał żadnych prywatnych planów na tę wyjątkową noc, ale nie zamierzał jej też zmarnować. Dlatego też zgłosił się jako ochotnik do nieco nielegalnej zabawy w Dolinie Godryka. Liczył na to, że przynajmniej uda mu się załapać na jakieś darmowe jedzenie i może spotka tam gdzieś Sama? Odkąd napisał do niego list, wciąż zastanawiał się, czy do niego doszedł i co auror w ogóle o nim sądził? Młody policjant nie dostał jeszcze odpowiedzi a tkwienie w bezruchu i niewiadomej strasznie go irytowało. Przecież miał dobre intencje! Nie chciał nikogo krzywdzić, ale nie zamierzał też tylko patrzeć. Ktoś taki jak Skamander chyba powinien był to zrozumieć, prawda? - A może Stevens ma rację, Panie Malfoy? I twój właściciel jest frajerem? - mruknął do siedzącej na jego biurku małej sówki z oczami jak spodki od filiżanek. Ta tylko zahuczała i poruszyła główką wymownie dając znać czarodziejowi, czego chciała. Elphie zaraz znalazł w kieszonce koszuli kilka ziaren i podał do niewielkiego, acz niezwykle silnego dzioba. - Znów zostaliśmy sami. - No, prócz starej pani Jenkins, która chyba już po raz piętnasty przejeżdżała miotłą ten sam kąt, mrucząc coś pod nosem. Była trochę przerażająca, gdy tak łaziła i mamrotała do siebie. Policjant obserwował ją uważnie, aż nie opuściła biura. Już na zawsze tego dnia. Urquart zerknął na zegar i jęknął, widząc dopiero pierwszą po południu. Do trzeciej było jeszcze sporo czasu, a właśnie wtedy miał oficjalny koniec stażu. Później miał lecieć do domu wskoczyć w jakieś przyzwoite ubranie i od razu przenieść się do Doliny Godryka. Ale do tego czasu... Cóż. Jeszcze trochę zostało, a jemu potwornie się nudziło i znów się zapomniał. Co miał jednak robić? Po prostu nie mógł, nie potrafił i nie chciał tkwić cały dzień przy biurku! Żadne zgłoszenie nie nadchodziło, a nauka do kolejnych testów sprawdzających szła mu tak sobie. Im więcej na to patrzył, tym odpowiedzi jeszcze bardziej mu się mieszały i nie mógł wskazać poprawnych. Odrzucił więc wszystkie papierzyska i zrobił swoją własną imprezę. Owszem! Przy swoim biurku. Podgłośnił dźwięk, żeby lecące w radiu hity były jak najlepiej słyszalne, a do swojego krzesła podoczepiał parę kółek, żeby jeździć nim po całym pomieszczeniu. Starczyło rzucić parę razy Aeris i Elphie zaraz wystrzelił na swoim siedzeniu jak z torpedy, a głośny śmiech roznosił się ponad lecącą muzyką. Siedzący na głowie policjanta Pan Malfoy pohukiwał ze strachu albo z podniecenia — nie wiadomo. Odpowiedzialny za to całe zamieszanie czarodziej raz po raz rzucał zaklęcie porządkowania, by zaraz znów wywołać wicher i tak w kółko, aż nie zdecydował się wrócić do swoje biurka i poprawić zdjęcie rodziców. I wtedy podskoczył gwałtownie, gdy wielki plik papierów uderzył w blat biurka, równocześnie każąc mu się skupić.
- Dahlia! Hej! - rzucił głupio z szerokim uśmiechem, widząc przed sobą tak dobrze znaną sobie postać ciemnoskórej dziewczyny. O, Merlinie. Jak on lubił wpatrywać się w te jej skaczące w rytm kroków włosy. Próbował jakoś powstrzymać tańczący w rytm muzyki ołówek, dlatego przygniótł go dłonią do biurka, udając, że nic się nie działo. - Co ty tu robisz? - spytał z nerwowym uśmiechem, patrząc na zblazowany wyraz twarzy czarownicy, zupełnie jakby była nową Celestyną Warbeck. Godryku... Czemu czuł to dziwne łaskotanie w brzuchu?


woke me from a dream
got me on my feet. And I won't waste my life, even when it's difficult. I'm done with the suffering. And I won't change myself when they tell me, "No"
Elphie Urquart
Elphie Urquart
Zawód : robię za pomocnika latarnika
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
I would've followed all the way
No matter how far
I know when you go down
All your darkest roads
I would've followed all the way
To the graveyard
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7122-elphinstone-urquart#188997 https://www.morsmordre.net/t7135-pan-malfoy#189512 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f31-szkocja-fair-isle https://www.morsmordre.net/t7134-skrytka-bankowa-nr-1760#189510 https://www.morsmordre.net/t7138-elphie-urquart#189668
Re: Biuro policyjne [odnośnik]06.08.19 23:16
Nie. To nie tak, że pytali hej, które z was, frajerzy do potęgi, chce pracować w sylwestra? i ja wtedy entuzjastycznie wyciągnęłam dłoń do góry, podskakując i skandując własne imię. Bo przecież cholera jasna każdy marzy o tym, żeby pracować akurat tej nocy. Nie, to wszystko kurwa nie tak. Miałam takie wspaniałe plany na tę noc - dąsać się na kanapie w salonie, gdy Kaelie będzie próbowała odzyskać podległy sobie teren, więc rozgorzeje walka na śmierć i życie poduszkami oraz ciętymi obelgami. W międzyczasie może opróżniłybyśmy butelkę albo dwie dobrego wina narzekając na to, że jesteśmy piękne, ale pijane. I Kota też upiłybyśmy ochoczo, żeby biegał jak szalony po mieszkaniu wywracając wszystko na swojej drodze. Opowiadałybyśmy potem jaką to super imprezę wspólnie zorganizowałyśmy, jak to było dziko i zajebiście, plus sto punktów do zajebistości. Jednak zamiast nocy przepełnionej absurdem oraz prawdziwą wojną z najzacieklejszym wrogiem i pasożytem w jednym, Brad wypycha nas przed szereg. Tworząc z nas parę skończonych idiotów, garnących się do pracy w dzień powszechnie wolny - od wieczora, znaczy się. Patrzę więc na niego wzrokiem bazyliszka, mocno koncentrując swą wolę do zamordowania zdrajcy, ale wtedy on mruga do mnie tak beznadziejnie. Nie wiem czy chce flirtować czy zacząć bitwę tu i teraz; obserwuję go więc ze zmarszczonymi gniewnie brwiami. On zamiast prosić spojrzeniem o wybaczenie, po czym odkręcić ten cały cyrk, posyła mi jeden ze swoich czarujących uśmiechów. Merlinie, jak ja go nienawidzę. Co za palant. Myśli, że całe moje życie kręci się wokół niego? Że marzę o tym, żeby spędzić w jego towarzystwie całą noc, rozglądając się za podejrzanymi typkami w ciemnych zaułkach? Albo, że z wrażenia zemdleję w jego ramiona, żeby mógł zabawić się w jakiegoś pieprzonego bohatera? Serio? Co ci faceci mają w tych swoich wielkich łbach, siano? Odpowiadam więc krzywym uśmiechem babci po wylewie, ze sparaliżowaną częścią twarzy, po czym wracam do swojej oślej ławki dla kursantów. Dobrze chociaż, że nikt więcej już się mną nie interesuje; wszyscy jak jeden mąż są pochłonięci myślami o dobrej zabawie na sylwestra. Podpieram głowę na łokciu, rysując w notesie tysiąc sposobów na uśmiercenie współpracowników - przebicie włócznią, wetknięcie głowy na pal, spalenie na stosie żywcem, to tylko część z moich ukrytych pragnień. Nieważne, że całe to wybitne dzieło jest tak paskudnym gryzmołem, bo nie mam talentu za knuta, ale grunt, że działa. Kto by pomyślał, że wizualizacja czyjejś śmierci może być taka odprężająca? Powinnam to robić częściej. Nawet uśmiecham się do samej siebie, ale wtedy jak spod ziemi za moimi plecami wyrasta Jenkins. Już skończyła się malować? Chyba tak, bo wygląda jak clown po mocno zakrapianej imprezie. Z miną chimery w rui drze się na mnie, że nie robię nic konstruktywnego, więc już po chwili zostaję zagoniona do papierkowej roboty. Raporty, jeszcze więcej raportów. Stek bzdur. Wyrażam dezaprobatę miną srającego kota, po czym zabieram się za tę dziecinadę. Kreślę piórem po pergaminie jak oszalała, żeby tylko mieć to z głowy. Och, jeszcze muszę zanieść to do policji, co za koszmar. Wychodzę więc ostentacyjnie trzaskając drzwiami. Jakim cudem jeszcze nie wyleciałam na zbity pysk?
Może to moja nieodparta charyzma.
Przestępuję parę kroków, zza drzwi wydobywa się muzyka. Ktoś zaczął balangę wcześniej. Jest ledwie czternasta. Co za niepoważni ludzie. Pukam, ale nikt się nie odzywa, więc wtaczam się do środka pewnym siebie krokiem. Lustruję uważnie pomieszczenie, szukając znajomych mord, w kolejności od najbardziej lubianych, aż na końcu mój wzrok ląduje na… kim on w ogóle jest? Nie wiem, jest jedyną żywą duszą w tym paskudnym miejscu, więc to na jego biurku ląduje wieżyczka raportów. - Cześć, frajerze - witam go, nie wiedząc nawet, że już został dziś tak nazwany. Ciężko się zresztą dziwić. Poza tym, chwilowo nie pamiętam jego imienia, a kiedy wreszcie mi się przypomina, to jest już za późno. Na zadane pytanie unoszę brew z dezaprobatą; wzrok ucieka do dłoni zasłaniającej ołówek i do tego maślanego wzroku, który nie wiem z czego wynika. Pozwalają im tutaj ćpać? - Pracuję. W przeciwieństwie do… niektórych - stwierdzam sugestywnie. Znów, rozczarowana, ale nie zaskoczona. - Raporty dla was, inwigilacje przeprowadzone, do dalszego postępowania - referuję krótko i zwięźle. - Miałam nadzieję, że zastanę Stevensa, ale widocznie wszyscy mają już tę robotę w dupie - mruczę pod nosem, raz jeszcze rozglądając się po pustym pomieszczeniu. Trochę im tego zazdroszczę. Nie muszą się użerać z przełożonymi, tak jak ja. - W takim razie moja obecność tutaj jest stratą czasu - dodaję już głośniej, po czym bez słowa kieruję się do drzwi. Macham jeszcze niedbale ręką zza pleców, to forma pożegnania. Nie wiem po co to robię, może opuszczenie zgnilizny biura wywietrzyło ze mnie główne podwaliny wściekłości.


play with the cat

g e t s c r a t c h e d


Dahlia Meadowes
Dahlia Meadowes
Zawód : kurs wiedźmiej straży, chyba teraz wstrzymany
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
myśli moje obłąkane burzą
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7585-dahlia-meadowes https://www.morsmordre.net/t7653-serein https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f140-fleet-street-93-6 https://www.morsmordre.net/t7655-skrytka-nr-1841 https://www.morsmordre.net/t7654-dahlia-meadowes

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Biuro policyjne
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach