Wydarzenia


Ekipa forum
Latarnia morska, Little Skellig
AutorWiadomość
Latarnia morska, Little Skellig [odnośnik]04.04.15 19:22
First topic message reminder :

Latarnia morska, Little Skellig

Strzelista, wzniesiona na wysokich skałach latarnia morska umiejscowiona na wyspie Little Skellig, u południowo-zachodnich wybrzeży Irlandii. Little Skellig jest opustoszałą, bezludną wyspą służącą za rezerwat ptaków. Pomiędzy ostrymi i śliskimi skałami, o które nietrudno się rozbić, znajduje się niewielka piaszczysta plaża pełna muszli i krabów. Niegdyś Little Skellig służyło za terenowy ośrodek badawczy Wydziału Zwierząt Ministerstwa Magii. W 1952 r. oddział został przeniesiony do Walii.
Istnieje legenda, według której latarnię zamieszkiwał niegdyś wujaszek Cezar - przebrzydły czarnoksiężnik, który zwabiał do latarni strudzonych marynarzy, a następnie więził ich w środku i torturował. Dziś jednak trudno tu kogokolwiek spotkać.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Latarnia morska, Little Skellig - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Latarnia morska, Little Skellig [odnośnik]19.08.16 18:00
Trafiła. Wytrąciła mu różdżkę. Gdy tylko zobaczył jak ta uderza w posadzkę, podskoczyło mu ciśnienie, a adrenalina na nowo wystrzeliła w jego żyłach. Nie myślał o tym, ale klątwa Ondyny postanowiła wyjątkowo dać mu spokój. Gdyby zaatakowała, mogłoby nie być nawet co zbierać. Morgoth nie myślał. Działał. Dawał się ponieść chwili, zupełnie inaczej od Lynn, która najwidoczniej nie przestawała się zastanawiać nad kwestią czarnoksiężnika. Oboje byli nakręcani jak małe żołnierzyki, które dzięki trybikom chodziły nawet po ścianach. Znali swoje zadanie. Teraz brzmiało ono - powstrzymać mężczyznę. Yaxley zagryzł wargę, gdy różdżka tamtego wystrzeliła w powietrze. A więc doczekali się. Byli coraz bliżej. Fakt, że się teleportował nie oznaczał niczego specjalnego. Mógł ich zaskoczyć, gdyż znał otoczenie, jednak oni mieli różdżki. I byli we dwójkę. 
Nie mieli dużo czasu. Nawet nie wiedzieli, ile już tutaj byli. Ale nie było to ważne. 
- Lynn, czekaj! - krzyknął za blondynką, gdy ta dosłownie rzuciła się, by podnieść upuszczoną broń. 
Jak podejrzewał tamten nie miał zamiaru bawić się z nimi w kotka i myszkę. Zmaterializował się u szczytu schodów. Wyrósł przed Selwyn jak niedźwiedź. Widząc czarnoksiężnika, w Morgothcie zawrzało. Bez myślenia machnął różdżką, rzucając pod nosem: 
Ictusosio.
Usłyszeli łamanie kości i wrzask, ale nie miał czasu na to patrzeć. Doskoczył do Lucindy i pomógł jej wstać, by podejść do czarnoksiężnika, zwijającego się na posadzce. Jego ręka leżała w niemożliwym ułożeniu. Yaxley podszedł do niego, nie spuszczając go z oczu i przykucnął, wbijając dłoń w wyłamane miejsce. Po latarni rozległ się ryk bólu.
- Ty cholerny dzieciaku! - wrzasnął tamten, a Morgoth wbił mu różdżkę pod brodę.
- Dlaczego?! - warknął. Gdy nie doczekał się odpowiedzi, palce zacisnęły się mocniej na złamaniu otwartym. Musiał przyznać, że to wycie niezwykle go satysfakcjonowało. Jednak nie aż tak bardzo jak informacje.
- Nic nie wiesz! - wrzasnął tamten, po czym złapał go za nadgarstek i przeteleportował się razem z Morgothem na wyższe piętro. Yaxley stracił przez chwilę kontrolę i chociaż dalej trzymał różdżkę w dłoni, poczuł na szyi chłód ostrza. Ktoś odciągnął mu głowę w tył i mógł zobaczyć wybałuszone oczy czarnoksiężnika. Znał to spojrzenie. Szalone i gotowe zabić. Takie samo miał Tom Riddle, gdy zamordował tamtego mugola.



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Latarnia morska, Little Skellig [odnośnik]19.08.16 18:38
Słysząc trzask łamanych kości skrzywiła się. Był to dźwięk, którego nie słyszała od dawien dawna, a krzyk mężczyzny przypominał o bólu jaki się z tym wiązał. Stała oparta plecami o ścianę dokładnie się przyglądając całemu zajściu. Już miała zbliżyć się do mężczyzn bo jakaś głupia podświadomość podpowiadała jej, że tak to właśnie się skończy. Nadzieje, że czarnoksiężnik podda się, a Morgo w końcu dowie się prawdy. Jak widać naiwności w tym małym ciele było zbyt wiele. Kiedy zniknęli zostawiając jedynie po sobie odgłos teleportacji przerażona Lynn zaczęła się rozglądać. - Morgo! - krzyknęła w pustkę. Przerażona jak nigdy wcześniej. Czemu o tym nie pomyśleli? Czemu on był zawsze dwa kroki przed nimi. Jakby wiedział dokładnie co zrobią. Już miała wrócić do laboratorium, kiedy usłyszała dźwięk upadającego na ziemię przedmiotu. Bez zastanowienia pobiegła schodami w górę. Biegła tak szybko jak nigdy przedtem nawet nie zastanawiając się czy biegnie w dobrym kierunku. Bała się. Co jeśli się spóźniła? Adrenalina, która ją napędzała nie pozwoliła jej tak myśleć. Wpadła do pomieszczenia z różdżką wymierzoną w stronę czarnoksiężnika, ale widząc zimne ostrze przyłożone do szyi Morgo zawahała się. Tyle wystarczyło bo mężczyzna przeniósł na nią swoje spojrzenie. - No no… - zaczął uśmiechając się bez krzty wesołości. - W końcu w komplecie. Odłóż różdżkę… nie chciałbym, żeby stała Ci się krzywda. Przynajmniej nie tak szybko. - powiedział przenosząc wzrok na trzymanego w ryzach Yaxleya. - Nie wiem czy tak bardzo umiłowaliście sobie głupotę czy po prostu nie kochacie życia… nie wiem co Was skłoniło do przyjścia tutaj tylko we dwoje, ale na szczęście będzie to ostatnia głupia rzecz w Waszym życiu. - Lynn przeniosła wzrok na Morgo, który pewnie gdyby w tym momencie miał coś powiedzieć to kazałby jej uciekać. Nie zrobiłaby tego. Nie zostawiłaby go. Z różdżką w dłoni Lynn stała w miejscu nie chcąc prowokować czarnoksiężnika chociażby skinieniem palca. - No cóż… to wcale nie było łatwe. Duch Oktawiana Parkinsona był uparty. Musiałem się mocno namęczyć, żeby go namówić do… współpracy. A potem jeszcze Wy. Deptaliście mi po piętach myśląc, że o tym nie wiem. A ja wiedziałem wszystko śledząc Wasze ruchy. Przykro mi chłopcze bardziej śledziłem ją niż Ciebie. Ty nie jesteś taki ładny. - ciągnął mężczyzna poprawiając nóż na gardle Yaxleya. - A więc przyszliście do mnie tak jak tego chciałem… a teraz… - mężczyzna nie skończył myśli, bo w tym samym momencie Lynn wyciągnęła różdżkę i krzyknęła – Accio nóż! - wiedziała jakie ryzyko niosło ze sobą to zaklęcie, ale wybrała je przez to, że siła odrzuty innych mogłaby zabić Morgo. Tak nóż tylko lekko wbił mu się w skórę zostawiając po sobie stróżkę krwi. Nie czekając aż nóż dotrze do jej dłoni ponownym ruchem ręki rzuciła - Drętwota – trafiając prosto w czarodzieja i tym samym odrzucając go i całkowicie paraliżując. Nie wiedziała ile to potrwa. Prawdopodobnie nie mieli zbyt wiele czasu, ale wystarczyło by uratować Morgo.


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Panna
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Latarnia morska, Little Skellig - Page 2 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Latarnia morska, Little Skellig [odnośnik]19.08.16 19:18
Nie. Nie. Nie. Nie miał zamiaru umierać w tak beznadziejny sposób. A przynajmniej nie bez walki. Chyba jego przeciwnik nie sądził, że przyłożone ostrze oznaczało koniec? Nie miał pojęcia czy ten staruch zdawał sobie sprawę z tego, że jego śmierć nie zostałaby pozostawiona samej sobie. Nie tylko krew płynąca w jego żyłach o tym świadczyła. Czarny Pan nie lubił, gdy ktoś pozbywał go jego Rycerzy. Szczególnie że jeszcze wczoraj Yaxley nie odznaczył się niczym szczególnym jak jego starsi słudzy, ale był częścią czegoś ważnego. Nie miał umrzeć w taki sposób. Zarżnięty jak zwierzę. Zamierzał wykorzystać ranę, którą zadał tamtemu. Już chciał zareagować, gdy do środka wpadła Lynn z wycelowaną w nich różdżką. Nie, nie, nie. Co ty wyprawiasz?! Ratuj się! Uciekaj, dziewczyno!, krzyczał do niej w myślach, mając nadzieję, że posłucha. Ale oznaczałoby, że jej nie znał. Została, a widok jego na kolanach musiał przez chwilę wybić ją z rytmu działania. Jej priorytety się zmieniły. Jak jego, gdy została ranna. Jednak nie chciał, by to samo robiła dla niego.
Jednak nie poruszyła się. Chciała walczyć. Morgoth nie spuszczał z niej wzroku, obserwując i w razie czego chcąc ją ratować. Słuchał gardłowego głosu czarnoksiężnika, gdy ten wbijał mu nóż coraz mocniej w gardło. Nie był pewien, ale chyba zaczynała uciekać mu stamtąd krew. Leniwie snuła się po szyi, by wniknąć w materiał białej koszuli i zabarwić ją na czerwony kolor. Ale nie czuł bólu. Yaxley trzymał dłoń na ramieniu tamtego, zaciskając ją coraz mocniej, gdy tamten patrzył na Lynn. Nie mów do niej! Zostaw ją! Zostaw ją, do cholery! Gdyby mógł, krzyczałby, jednak zamiast tego był skazany na dźwięk obrzydliwego głosu mężczyzny. Morgoth patrzył w oczy Lynn i delikatnie zaprzeczył ruchem głowy, chcąc jej powiedzieć to, co powiedział jej przed wyprawą do Tower of London Bez bohaterstwa. Nie słuchał tego gadania. Skupił się na niej, idealnie odczytując jej ruchy. Nie chciała go słuchać, więc musiał się podporządkować. Krzyknęła Accio i po chwili przedmiot wyleciał w jej stronę. Nie czekając, podniósł się i uderzył łokciem mężczyznę. Lynn dodatkowo spetryfikowała go i po chwili tamten leżał nieprzytomny u ich stóp. Ale na jak długo? Nie było to ważne, bo Morgoth przejechał wierzchem dłoni po okrwawionej szyi, a potem ustach, by omotać go linami. Patrzył jak te oplatają starucha i zacieśniają się na jego wielkim ciele. Gdy zaklęcie dobiegło końca, a Yaxley był pewny, ze tamten nigdzie się nie wybiera, odwrócił się w stronę Selwyn i podszedł do niej. Dziewczyna stała w tym samym miejscu zszokowana z zakrwawionym nożem w dłoni. Morgoth powoli po niego sięgnął, a gdy ich dłonie się zetknęły, Lynn drgnęła.
- Spokojnie. To ja – mruknął, przejmując od niej broń i dotykając jej policzka. – Już wszystko dobrze. Spójrz na mnie – dodał, zmuszając ją by odwróciła wzrok od leżącego mężczyzny. Gdy to zrobiła, uśmiechnął się delikatnie, patrząc w jej wciąż niepewne zielone oczy. Chciał, by odetchnęła. Trwali tak przez chwilę, aż za plecami nie usłyszeli jęku. Morgoth po raz ostatni zerknął wymownie na Lu, po czym odwrócił się, podchodząc z powrotem do złapanego. – Wybudza się – stwierdził, po czym podniósł ciężkiego czarodzieja i zawlókł go na krzesło, które ustawił zaraz na krawędzi zniszczonej latarni. Wystarczyło popchnąć, by spadł wiele pięter na sam dół i roztrzaskał się o kamienie, które były tak długo jego kryjówką.



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Latarnia morska, Little Skellig [odnośnik]20.08.16 10:08
Dopiero widząc sparaliżowane ciało czarodzieja zdała sobie sprawę z tego, że wstrzymuje oddech. Jakby oddechem, ruchem oczu, drgnięciem palca miałaby zdradzić co planuje. Tylko co planowała? Słuchając słów mężczyzny do końca nie wiedziała czy nadarzy jej się okazja by użyć różdżki. Nigdy nie spodziewała się, że użyje jej przeciwko czarodziejowi w jakikolwiek inny sposób niż podczas pojedynków w szkole. I choć jej umysł podsuwał jej myśl, że nie miała innego wyjścia, że Morgo by zginął gdyby tego nie zrobiła to obraz leżącego czarodzieja paraliżował ją równie mocno co drętwota posłana z jej różdżki. Czas się dla niej zatrzymał. Kiedy strach ugasił adrenalinę płynącą w jej żyłach przed oczami stanął jej obraz Yaxleya z przyłożonym ostrzem do gardła. A co jeśli by jej się nie udało? Co jeśli by nie zdążyła? Co jeśli… zginąłby tutaj? W jej życiu śmierć była częstym choć kapryśnym gościem. Jednak nie wyobrażała sobie innego końca tej sytuacji. Nie wyobrażała sobie widzieć zamiast czarnoksiężnika leżącego na ziemi Morgo. A może właśnie ten obraz powracał jej w głowie tak usilnie, że nie mogła przestać wyjść z otępienia? Czując dotyk na swoich palcach drgnęła przestraszona. Bała się oderwać wzrok od czarnoksiężnika myśląc, że jak tylko spojrzy w innym kierunku ten zniknie, a oni będą musieli zaczynać wszystko od początku. Teraz czuła, że nie mogłaby tak ryzykować. Ani swojego życia, ani Yaxleya. Przeniosła wzrok na czarodzieja dopiero kiedy jego ręka delikatnie zmusiła ją do spojrzenia na niego. Czuła dłoń na swoim policzku, widziała uśmiech na jego ustach, ale całkowicie otępiała nie mogła wypowiedzieć ani jednego słowa. A chciała powiedzieć tak wiele. Chciała powiedzieć, że nigdy w życiu się tak jeszcze nie bała, chciała powiedzieć, że nie chciała tego zrobić, ale nie miała wyjścia. Wzrok z jego oczu przeniosła na ranę na szyi z której nadal spływała lekka stróżka krwi. Przymknęła oczy czując, że przez następne dni ten obraz będzie ją prześladować. Jak mógł mówić, że wszystko jest dobrze? Nie było dobrze. I co więcej było od tego bardzo daleko. Wzrok znowu przeniosła na jego twarz i wtedy czarnoksiężnik za nimi się poruszył. Kobieta drgnęła zaciskając mocno w palcach ciągle trzymaną różdżkę. Patrzyła jak Morgo przenosi mężczyznę i ustawia go tak, że ten niemalże wisi na skraju latarni. Wiedziała czemu miało to służyć. Człowiek widząc zbliżającą się śmierć jest w stanie powiedzieć wszystko. Przynajmniej tak myślała. Myślała, że chodzi o przestraszenie czarnoksiężnika. Widząc jak ten otwiera oczy i zaczyna się rozglądać, a po chwili wzrok zatrzymuje na nich podeszła o krok bliżej. Nie miała zamiaru popełnić tego błędu po raz drugi. Nie miała zamiaru zostawić Morgo znowu z tym szaleńcem. - Skończyłeś w końcu gadać? - zapytała go Lynn spod przymrużonych oczu. - To teraz my mamy do Ciebie parę pytań.


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Panna
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Latarnia morska, Little Skellig - Page 2 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Latarnia morska, Little Skellig [odnośnik]20.08.16 10:54
Było wszystko dobrze. Byli górą, chociaż nie tracili czujności. Nie mogli odpuścić. Nie teraz. I Lynn to wiedziała i musiała zdobyć w sobie tę odwagę jeszcze jeden raz. Zaszli zdecydowanie za daleko, a jeśli biorąc pod uwagę wiek, potęgę i doświadczenie czarnoksiężnika ich szanse na podobną sytuację były bliżej zera niż mogli kiedykolwiek przypuszczać. Ale udało im się. Jakimś cudem dotarli, aż tutaj i schwytali poszukiwanego. Zupełnie jakby wszystko nie zaczęło się od spotkania w Dziurawym Kotle... Jakby Morgoth zamiast tak powiedział nie... Dowiedziałby się tego, co wiedział teraz? Uratowałby matkę z cierpienia? Zobaczyłby swojego ojca chrzestnego? Złamałby jakąkolwiek zasadę? Musieli działać. Dlatego Morgoth tak szybko odszedł od Lucindy i zajął się ich celem. To była zapewne akcja, którą nie mógł się pochwalić każdy Auror. Trzeba było być naprawdę szalonym, by się jej podjąć. Albo kimś, kto kocha swoją rodzinę i jest zdolny poświęcić dla niej wszystko. Bez wyjątku. Ale o tym wydarzeniu mieli wiedzieć tylko oni. Nikt więcej. Obserwował jak mężczyzna się wybudzał i jak ogarniał spojrzeniem jego położenie. Nie musieli być blisko niego. Wystarczyło machnięcie różdżką, by zepchnąć go w otchłań. Opiekun smoków z przyjemnością, by to obserwował, ale musieli wyciągnąć z niego informacje. A przebywanie blisko niego powodowało nieodpartą chęć zobaczenia spadającego ciała. Dlatego też Yaxley odszedł i oparł się tyłem o framugę okna po drugiej stronie okrągłego pomieszczenia zaraz naprzeciwko mężczyzny. W szczelinach hulał wiatr, jednak nie zwracali uwagę na pogodę. W latarni działo się coś zupełnie odmiennego i nawet burza za oknami nie mogła ich dosięgnąć.
Gdy Lynn odezwała się pierwsza, wyczuł w jej głosie nową determinację. Chciała poznać prawdę i była zdeterminowana. Strach przeminął zastąpiony chęcią wiedzy. W końcu byli w tym prawie trzy miesiące. Zasłużyli na poznanie odpowiedzi.
Pytania. 
- Dlaczego moja matka? - spytał momentalnie Morgoth, wiercąc spojrzeniem mężczyznę. - Dlaczego teraz? Po co był ci Oktawian?
Zamiast odpowiedzi czarnoksiężnik roześmiał się ochryple.
- Zachłanny, egoistyczny kochaś szlachciców - warknął tamten,, spluwając siarczyście w stronę Yaxley'a. - Myślisz, że to chodzi o ciebie i twoją mamusię! - Przeniósł spojrzenie na Selwyn i dodał:
- Możecie sobie próbować zrozumieć, ale jesteście tylko głupimi bachorami!
- Które cię złapały - sparował uwagę Morgoth. Czarnoksiężnik jednak wydawał się o wiele bardziej zainteresowany Lynn. Zupełnie jakby wyczuwał kto był bardziej skłonny do delikatniejszych sposobów.



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Latarnia morska, Little Skellig [odnośnik]20.08.16 11:22
Nie wiedziała ile czasu minęło od ich wejścia do latarni. Godzina? Może mniej? Czuła jakby byli tutaj całą noc bawiąc się w kotka i myszkę z mężczyzną tak usilnie próbującym ich zabić. Odnalezienie w sobie siły okazało się być o wiele trudniejsze, ale tak naprawdę kto mógł się jej dziwić? Nawet jako łamacz klątw i poszukiwacz artefaktów nigdy nie była zmuszona do takich działań. Nie miała do nikogo żalu. Sama tego chciała i choć może i nie były to umiejętności rażąco potrzebne to bała się pomyśleć co mogło się stać gdyby jej jednak tu nie było. Gdyby Morgo przyszedł sam. Teraz zapomniała o wszystkim. Chciała tylko się dowiedzieć prawdy. Właśnie po nią tutaj przyszli. Zapomniała o zmiażdżonym ramieniu i o krwi na koszuli Morgo. Zapomniała o leżącym nieruchomo ciele mężczyzny. Czarnoksiężnik zaśmiał się na słowa Yaxleya choć był to śmiech pozbawiony jakiekolwiek wesołości. - Jesteście śmieszni… - zaczął świdrując wzrokiem przestrzeń między nimi. Tak jakby patrzenie na któregokolwiek z nich było stratą czasu. - Myślicie, że wiecie cokolwiek o magii, myślicie, że machanie różdżkami czyni z Was czarodziejów. Nawet szlachecka krew nie robi z Was nikogo szczególnego – warknął przenosząc wzrok na Lynn. - Spędziłem w tej latarni lata! Sam, odseparowany od świata hipokrytów i głupców. Pojąłem magię jakiej nikt z Was nie rozumie i nigdy nie zrozumie. - tu przeniósł wzrok na Morgo patrząc wymownie jakby widział w nim zamiłowanie do tego samego rodzaju magii. - Możecie mi grozić, możecie błagać bym powiedział Wam prawdę, ale prawda jest taka, że nawet nie zdołacie jej pojąć. Bo to… - uśmiechnął się obrzydliwie przenosząc wzrok z jednego na drugie. - … jest nic nie warte. - Lynn wiedziała, że mężczyzna musi być szaleńcem. Mało tego. Szaleńcem pałającym się potężną czarną magią. Tylko, że ona wiedziała już to dużo wcześniej. Czuła ją pod palcami dotykając medalionu. Teraz czuła też ją od niego. - Nie znam Twojej matki, głupcze. Środek do celu. Jesteś za młody, żeby to pojąć. Za głupi. Za arogancki. Za wyniosły. Ale zrozumiesz… widzę, że idziesz w dobrym kierunku. - po tych słowach wybuchł doniosłym śmiechem. Jego śmiech rozbrzmiał w całej latarni i można by pomyśleć, że tylko piorun rozrywający niebo mógłby go zagłuszyć. - Czego potrzebowałeś od Oktawiana Parkinsona? Widziałam Oktawiana i widziałam medalion. Ilość magii jaką włożyłeś w wskrzeszenie go, a następnie nałożenie klątwy na medalion jest niewyobrażalne. Gdybyś tego nie potrzebował… - mężczyzna spojrzał na nią i przymrużył oczy. I choć Lynn nie mogła dłużej znieść jego obrzydliwego spojrzenia to nie oderwała wzroku. Chciała to wiedzieć. - Parkinson był sknerą i zakochanym szaleńcem, ale miał coś czego potrzebowałem. I na Merlina oddałbym tę magię jeszcze raz.


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Panna
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Latarnia morska, Little Skellig - Page 2 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Latarnia morska, Little Skellig [odnośnik]20.08.16 12:01
Czas nie miał teraz większego znaczenia. Chodziło jedynie o informacje, a Morgotha nie obchodziło czy wyciąganie z tego szczura wiadomości miało zająć mu kolejną godzinę czy parę dni. Mógł tu siedzieć i miesiąc byle tylko dowiedzieć się prawdy. Lynn mogła odejść. Wiedział, że teraz byłaby bezpieczna. I to było najważniejsze. Beatrice odzyskała zdrowie, a oni nie musieli się już spieszyć. Przeniósł spojrzenie na Selwyn i zacisnął szczęki, gdy dostrzegł ranę na jej ramieniu. Nic by się nie stało, gdyby odpowiednio sparował zaklęcie. Ale winił też czarnoksiężnika za to, że w ogóle je rzucił. To obudziło w nim jeszcze większą chęć usłyszenia kolejnego krzyku. Bólu i może przerażenia. 
On nie był szaleńcem. Szaleństwo widzieli w Tower Of London. Był człowiekiem, którego wessała magia. Fascynowała go, pochłonęła, oddał się jej całkowicie i służył jej, byle tylko odkryła przed nim swoje tajemnice. Morgoth rozpoznawał to spojrzenie. Wiedział, że coraz więcej osób w jego otoczeniu dawało się temu ponieść. Zupełnie jakby nadchodziła wielka fala, a oni nie mogli się przed nią uchronić. Czarna magia potrafiła wprowadzać w dziwny stan hipnozy... Gdy ten zaśmiał się okrutnie po wypomnieniu Yaxley'owi jego grzechów, przeniósł uwagę z powrotem na mężczyznę.
- Nie jestem taki jak ty – odpowiedział, słysząc porównanie do tego człowieka. Nigdy by nie skrzywił kobiety. Nigdy nie pozwoliłby, by któraś cierpiała. Nie przeniósłby magii ponad rodzinę. Nie to co on. Samotny, odizolowany z własnej chęci... Opuszczony. 
- Nie moja sprawa komu właził do łóżka! Chodziło o wiedzę! - dodał staruch równocześnie patrząc wyzywająco na szlachcica. I podziałało. Morgoth pojawił się przy nim szybciej niż można było się tego spodziewać i przyłożył mu różdżkę do policzka. Końcówka drewna rozgrzała się niemal do czerwoności pod wpływem rzuconego zaklęcia. Mężczyzna spiął się, zaciskając dłonie na oparciach krzesła, ale nie wytrzymał i poniesiony zaskoczeniem krzyknął. Yaxley przytrzymał mu ją w tym miejscu jeszcze chwilę, po czym odsunął ją i spojrzał tamtemu w oczy. – Wiesz, kto nadchodzi – zaczął tak by słyszał go tylko on. – Możesz nas zabić, możesz nam nic nie powiedzieć. Ale gdy on się pojawi, nikt o takiej mocy się przed nim nie uchroni. O co tak naprawdę chodziło? – spytał już normalnie. – Twierdzisz, że moja matka była tylko przypadkową ofiarą? - warknął.



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Latarnia morska, Little Skellig [odnośnik]20.08.16 13:12
Dla niej to także równało się szaleństwu. Nikt taki nie mógł pozostać o zdrowych zmysłach. Nie jeśli  spędził całe życie w osamotnieniu, nie jeżeli jedyne co miał to magia. I to nie zwykła magia, ale ta mroczna, której skutki często równe były najmroczniejszym koszmarom. Może i nie potrafiła tego pojąć, może nie znała czarnej magii, ale miała z nią do czynienia bardzo często. Usuwała ją i widziała skutki jakie ze sobą niosła. Lynn nie rozumiała tej fascynacji. Oczywiście zdawała sobie sprawę z tego, że tajemnice, którą ta magia kryje jest wielka, a chęć jej odkrycia paraliżująca. Tylko czy wpływ jaki ma na czarodzieja nie jest straszny? Czy na pewno na końcu to czarodziej posługuje się czarną magią czy czarna magia czarodziejem? Nie rozumiała dlaczego czarnoksiężnik tak wymownie patrzy na Yaxleya. Co w nim widział? Widząc jak mężczyzna przykłada różdżkę do skóry czarnoksiężnika odwróciła wzrok. Krzyk nie był czymś co chciała słyszeć, a ból na twarzy tym co chciała widzieć. Mogła stąd iść. Mogła pozwolić Morgo załatwić to samemu, ale nie chciała. Zrobili to razem i zakończyć też powinni to razem. Czarnoksiężnik zacisnął szczękę chcąc zahamować krzyk. Już się nie śmiał. Czuł, że zabawa dobiega końca. Wpatrywał się w młodego mężczyznę, a w jego oczach był gniew i furia. - Przypadkową? Nie ma nic przypadkowego w cierpieniu. Szukasz w tym wielkiego spisku, a ten omija Cię szerokim łukiem. Twoja matka była celem Oktawiana. Mężczyźnie ciężko jest odmówić, a robi się jeszcze ciężej, kiedy brat ukochanej zakopuje Cię niemalże żywcem. Tak to ja wybrałem klątwę i tak to ja sprawiłem, że tak bardzo cierpiała jeżeli to właśnie chcesz usłyszeć... - tu przeniósł wzrok na Lynn. - ...ale chyba nie powiesz mi, że zrobiłem to niedbale. Pochwal mnie mała szlachecka suk… - czarnoksiężnik nie dokończył myśli bo Morgo uderzył mężczyznę z pięści w twarz. Dało się słyszeć dźwięk łamanej kości. Przywiązany do krzesła mężczyzna warknął, a z jego nosa poleciała stróżka ciemnej krwi. To rozjuszyło czarnoksiężnika, który wydawać się mogło przez ten cały czas pozwalał im myśleć, że są górą. Nagle mężczyzna krzyknął coś czego Lynn nie zrozumiała. Otaczający latarnię bluszcz zaczął przenikać przez okna i dziury w konstrukcji wytrącając Lucindzie różdżkę z ręki i oplatając jej nogi. Dziewczyna zaczęła rzucać niewerbalne zaklęcia, ale było go za dużo. - Morgo… - zdążyła tylko powiedzieć, kiedy bluszcz przewrócił ją na ziemię i zaczął co raz to bardziej oplatać. Blondynka próbowała się wyrwać. W momencie, w którym ją zaczął atakować bluszcz, części latarni takie jak cegły, drewno i szkło leciały w stronę czarodzieja chcąc go dosięgnąć. To była przewaga jakiej potrzebował czarnoksiężnik. Uwolnił się z więzów wciąż oszołomiony. - Przyszliście do mojego domu z myślą, że ten pozwoli mnie krzywdzić?! - krzyknął i splunął na ziemię krwią. - Powiedziałbym, że miło było Was poznać, ale tak naprawdę nikt nie był mi bardziej obojętny. - dodał, a potem teleportował się z pomieszczenia. Lynn, która teraz próbowała dosięgnąć różdżki krzyknęła w stronę Yaxleya – Idź za nim! Zostaw mnie i idź za nim! - widząc jego wahanie dodała. - Poradzę sobie na Merlina. No już!


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Panna
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Latarnia morska, Little Skellig - Page 2 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Latarnia morska, Little Skellig [odnośnik]20.08.16 13:59
Odpowiedział. W końcu zaczął odpowiadać i cokolwiek im wyjaśniać. Ciągle upominał ich, że nic nie wiedząc i o niczym nie mają pojęcia. Dlaczego wiec nie mógł ich łaskawie oświecić? Najwyraźniej jego pycha wzięła górę, bo czarnoksiężnik zaraz zaczął otwierać usta i najwyraźniej nie miał zamiaru ich zamykać. A przynajmniej nie wcześniej, dopóki ich nie uświadomił. Chciał, żeby stracili nad sobą panowanie, by złamali się psychicznie. Morgoth wiedział o tym i zdawał sobie z tego stuprocentową sprawę. Słuchał jego słów, a nienawiść do tego człowieka rosła z każdą wypowiedzianą przez niego sylabą. Nienawidził go całym swoim sercem. Chciał, żeby cierpiał jak ona. Cały ból dwumiesięcznej walki o życie skumulowane w jednej chwili. Zaraz jednak uciszył go uderzeniem w twarz, gdy zwrócił się do Lynn. Nie chciał, żeby to widziała. Nie chciał, by tamten na nią patrzył lub cokolwiek do niej mówił. Nie zamierzał mu na to pozwalać. Nie spodziewał się, że usłyszy charakterystyczny chrzęst, ale nie mógł zaprzeczyć. Satysfakcja płynęła z tego jak z zasłyszanej pięknej kakofonii dźwięków. Ale to było za mało. Za mało by w pełni go zadowolić. Tym samym Yaxley przypieczętował to, co się stało. Ale nie miał innego wyjścia. Chaos, który zapanował, dosłownie ożywiona latarnia zaczęła ich atakować na chwile dezorientując Morgotha. Widział jak czarnoksiężnik telepie się razem z krzesłem, a zaraz potem usłyszał głos Lynn. Odwrócił się w jej stronę, ale części budynku dosłownie latały, by zepchnąć go w otchłań. Próbował parować i Bronic się przed większymi kawałkami, jednak nie mógł zniszczyć ich wszystkich. Nie słyszał krzyków czarnoksiężnika, który uwolnił się międzyczasie z więzów, by następnie zostawić ich ze swoim domem. 
- Protego! – krzyczał po raz kolejny, chcąc się uwolnić od lawiny bombardujących go przedmiotów. W pewnym momencie poczuł ukłucie w okolicach brzucha, ale dokładnie wtedy stanął przy schodach prowadzących na górne partie. Odszukał spojrzeniem Lynn, nie mogąc uspokoić szybkiego oddechu. Krzyczała do niego, że sobie poradzi. Spojrzał w górę. Wiedział, że on tam był. Jego zaklęcie dalej działało. Nie minęła jeszcze godzina. 
- Wrócę po ciebie!
Zaklął pod nosem, po czym wycelował różdżką w jej stronę i rzucił zaklęcie mające uchronić ją przed urazami. Dopiero wtedy puścił się schodami w górę na sam szczyt latarni. Nie słyszał nic prócz swojego oddechu i piorunów na zewnątrz, które mieszały się w jedną eksplodującą symfonię. 
Gdy znalazł się na samej górze, uświadomił sobie, że wiatr uniemożliwiał usłyszenie czegokolwiek. Był tylko on. Światło latarni dalej wirowało, a cienie po jej drugiej stronie zlewały się uniemożliwiając dostrzeżenie przeciwnika. Ale nie musiał czekać długo. Ten wyłonił się z ciemności niczym duch, celując różdżką w młodego Yaxley'a.
- Crucio!
Morgoth upadł na ziemię, czując niewyobrażalny ból. Zupełnie jakby tysiąc mieczy wbijało mu się w ciało na raz, a dodatkowo rozrywało mięśnie. Płonął od wewnątrz. Tak naprawdę ból, był wszędzie i nie dało się zlokalizować jego źródła. Nie miało to znaczenia. Po chwili tego chciał, żeby przestał. Chciał, żeby po prostu skończył! Nie wiedział, co mówił tamten. Ciśnienie, które drastycznie wzrosło w jego głowie było nie do opisania. Słyszał tylko pisk. Zaraz potem zaklęcie ustało, ale on nie miał zamiaru tego nie wykorzystać.
- Phalanges! – zawołał ostatnimi siłami, a po chwili czarnoksiężnik krzyknął przeciągle. Morgoth mógł wstać, chociaż dalej nie mógł dojść do siebie po potężnym zaklęciu torturującym. Nienawidził tego człowieka. Za to wszystko. Mógł sobie myśleć o czarnej magii, ale powinien zostawić jego rodzinę w spokoju. Powinien zostawić w spokoju Lynn. 
- Vulnerario.
Mężczyzna stracił równowagę, łapiąc się w miejscu serca, po czym spojrzał na Yaxley’a pustym wzrokiem. Wiedział, że przegrał. Gdy otworzył usta, wypłynęła z nich krew, obryzgując twarz starucha. Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale jego ciało spięło się w dziwnej konwulsji i przechyliło w tył. Spadł, zniknął w ciemnościach nocy, gdzie runął prosto w wzburzone morze. Gdy mężczyzna zniknął z oczu, Morgoth jeszcze przez chwilę stał w miejscu, oddychając ciężko. Dopiero wtedy poczuł ból w okolicach lewego boku. Spojrzał w tamtą stronę i zobaczył wbity kawałek szkła. Wyjął go jednym ruchem, chcąc przypalić ranę, ale jego spojrzenie trafiło na stojącą nieopodal Lynn. Patrzyła przerażona na niego, nie mogąc się poruszyć. Morgoth podszedł do niej, złapał za rękę i przeniósł z dala od latarni. 


|zt x2



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Latarnia morska, Little Skellig [odnośnik]13.10.16 21:03
15 marca '56

Czarna Magia jest czymś, co każdy Rycerz Walpurgii powinien mieć opanowane do perfekcji i nie ważne, czy jest się częścią organizacji już od dłuższego czasu, czy tak jak Marianna, dopiero co wkracza w ten jakże mroczy świat. Dziewczyna miała w tej kwestii swoje braki i można powiedzieć, że z ulgą przyjęła fakt, gdy został przydzielony jej nauczyciel, który miał jej pomóc podwyższyć swój poziom. Wszyscy przecież wiedzą, że nauka Czarnej Magii jest o stokroć trudniejsza, niż przyswajanie normalnych zaklęć. A bez praktyki nie można było liczyć na jakiekolwiek dobre rezultaty, tym bardziej, gdy było się pod czujnym okiem Czarnego Pana i gdy za brak oczekiwanych efektów można było słono zapłacić.
Pojawiła się na miejscu o wyznaczonej porze. Było późne popołudnie, na klifie na którym się zjawiła trochę wiało. Miała na sobie czarny płaszcz i ciepłe buty, aby czuć się komfortowo i w żaden sposób nie krępować swoich ruchów. W ręce ściskała swoją różdżkę.
O owej latarni, pod którą właśnie stała, krążyło wiele plotek. Ponoć w dawnych czasach jeden z czarnoksiężników więził tu swoje ofiary i je torturował, a Marianna mogła przysiąść, że czasami, wraz z uderzeniami fal o skały, słyszała ludzkie krzyki. A może to po prostu jej bujna wyobraźnia?
Wyczekiwała Ramsey’a, nie wiedziała o nim zbyt wiele, dlatego nie mogła stwierdzić, jaki ma do niego stosunek. Widywali się tylko podczas spotkań z Czarnym Panem, zdawało się, że nie łączyło ich nic, i oprócz organizacji, do której oboje należeli, nie mieli żadnych wspólnych punktów. Marianna spodziewała się, że dla Ramsey’a może być to strata czasu, ona jednak chciała tę chwilę wykorzystać najlepiej jak tylko mogła.
Nagle jakiś mężczyzna pojawił się na horyzoncie. Kobieta zmrużyła lekko wzrok, a gdy rozpoznała w nim człowieka, na którego czekała, odetchnęła z ulgą. Wyprostowała się lekko, starając się pokazać, że jest gotowa do działania i pracy. W końcu przyszła tutaj, aby się czegoś nauczyć. Zastanawiała się nad miejscem, mogli to robić na dworze przed latarnią lub wejść do środka. Jej to było zresztą bez różnicy, dlatego postanowiła poczekać na decyzję Mulciber’a. Jak mu będzie wygodniej.


A ty? Czy ty? Już rozumiesz też
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się

Marianna Goshawk
Marianna Goshawk
Zawód : Uzdrowicielka rodziny Burke, pomocnica Cassandry
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3736-marianna-goshawk https://www.morsmordre.net/t3750-odynka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f283-pokatna-27-4 https://www.morsmordre.net/t4637-skrytka-bankowa-nr-940#99756 https://www.morsmordre.net/t3753-mari-goshawk
Re: Latarnia morska, Little Skellig [odnośnik]17.10.16 13:50
Nigdy nie lubił dzielić się wiedzą, niezależnie od tego o kim była mowa. Cenił jej wartość i uznawał za najistotniejszą ze wszystkiego, co każdy czarodziej w życiu może zdobyć. Informacja była władzą, wystarczyło to odpowiednio wykorzystać — dlatego też ostrożnie podszedł do powierzonego mu zadania. Marianna była jedną z nich — Rycerzem, by nie powiedzieć pieszczotliwie małą Rycerką Walpurgii; młodszą od Mulcibera czarownicą, od niego też zdolniejszą w magii leczniczej uzdrowicielką. Nie kręcił więc nosem zbyt długo, przekonując samego siebie, że wola Czarnego Pana musi być wypełniona, a dziewczę nie mogło trafić lepiej niż w ręce Ramseya, jeśli w grę wchodziła Czarna Magia. To w niej się miłował od dawna, to ona spędzała mu sen z powiek i sprawiała, że z każdym dniem, w którym pogłębiał swoją wiedzę czuł się silniejszy. Poza tym była uzdrowicielką, a takich sojuszników w tym świecie nigdy nie było zbyt mało, nawet jeśli on ufał tylko Cassandrze.
Pojawił się w kłębie czarnego dymu nieopodal latarni. Drobna sylwetka ciemnowłosej niewiasty od razu zalśniła na tle muru, więc ruszył w jej kierunku, tuż po tym jak poprawił płaszcz i naciągnął kaptur na głowę. Pogoda ich nie rozpieszczała, ostatnio stale padało, a i teraz wiatr dmuchał we wszystkie strony.
— Panno Goshawk — przywitał się ledwie zauważalnym skinięciem głowy i chwycił mocniej skrzynkę, którą trzymał w prawej dłoni. Przykryta była ciemnym płóciennym materiałem i jedynie metalowe wieko, za które trzymał zdradzało co mógł ze sobą nieść.
Mulciber otworzył drzwi latarni i ruchem dłoni zaprosił dziewczynę do środka, czekając aż doceni jego rzadki przejaw grzeczności i wejdzie.
— O wiele przyjemniej i spokojniej będzie tutaj. Na dworze pogoda nie pozwoli się skupić, a wolałbym uniknąć pomyłkowo rzuconego zaklęcia... na kogokolwiek z nas.
Zerknął na nią, przez krótką chwilę ogarniając spojrzeniem jej sylwetkę: ciemne włosy, jasną, wręcz alabastrową cerę, drobne ramiona. Oparł się o drzwi, przytrzymując je i nabrał w płuca sporą dawkę świeżego, zimnego powietrza.



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Latarnia morska, Little Skellig - Page 2 Kdzakbm
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Latarnia morska, Little Skellig [odnośnik]21.10.16 20:46
Obserwując jak mężczyzna się do niej zbliża zwróciła uwagę na rzecz, którą trzymał. Przypominało to jakiś kufer lub skrzynię i nie do końca była pewna, co mogło znajdować się w środku. Skinęła mu jedynie głową, gdy wymówił jej nazwisko, a chwilę później, za ruchem jego ręki, weszła do starej latarni.
Gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi, wiatr momentalnie ucichł. Już nic nie targało jej ciemnobrązowych włosów, jedynie gwizdało, gdy wichura próbowała wedrzeć się do budynku przez szpary. Dopóki Ramsey się nie odezwał panowała między nimi cisza. A gdy już się zwrócił do panny Marianny to ta automatycznie odwróciła się w jego stronę, ponownie kiwając lekko głową.
- Masz rację - przytaknęła jedynie.
Wyciągnęła swoją różdżkę, skoro już wyeliminowali wiatr jako czynnik, który mógłby im przeszkodzić, to wypadałoby chociaż odrobinę rozświetlić to pomieszczenie, aby cokolwiek widzieć. Może nie na tyle, by zwrócić na siebie czyjąś uwagę, o ile w ogóle ktoś na tą starą latarnie ją zwracał, ale by móc dostrzec drugą osobę. A gdy Goshawk była już usatysfakcjonowana kilkoma świecami, które zgrabnie unosiły się nad ich głowami, zerknęła na mężczyznę, by zaraz przerzucić wzrok na skrzynie, czy tam kufer.
- Od czego zaczniemy? - zapytała.
Nie tyle, że była jakoś specjalnie ciekawa, co po prostu chciała się już wziąć do pracy. Wiedziała na jakiej pozycji jest w tej hierarchii, nie dość, że jako kobieta, to jeszcze nowa. Chociaż, może było kilka osób, które były od niej niżej. W każdym razie, chciała pokazać się jak z najlepszej strony, aby następnym razem móc wziąć udział w poważnej misji i się wykazać. Wiedziała jednak, że wymaga to ode niej przygotowania i nauki. Na misji, Czarny Pan, nie potrzebował osób, które do niczego mu się nie przydadzą. Może umiała leczyć, ale powinna też potrafić walczyć, czyż nie?


A ty? Czy ty? Już rozumiesz też
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się

Marianna Goshawk
Marianna Goshawk
Zawód : Uzdrowicielka rodziny Burke, pomocnica Cassandry
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3736-marianna-goshawk https://www.morsmordre.net/t3750-odynka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f283-pokatna-27-4 https://www.morsmordre.net/t4637-skrytka-bankowa-nr-940#99756 https://www.morsmordre.net/t3753-mari-goshawk
Re: Latarnia morska, Little Skellig [odnośnik]21.10.16 22:22
W środku było trochę miejsca. Dobrze. Przede wszystkim było jednak o wiele więcej spokoju — cudownie. Wiatr nie doskwierał tak bardzo, choć póki rozsiewał przyjemny zapach jej włosów nie mógł na niego narzekać. Był człowiekiem narzekającym niezwykle rzadko, a właściwie nigdy. Zamiast tego szukał sposobów na poprawienie sytuacji, a ta uległa zdecydowanej poprawie, gdy tylko znaleźli się w środku. Zamknął za sobą drzwi i ustawił skrzynkę gdzieś w boku tak aby mu nie przeszkadzała. Zrzucił z ramion płaszcz, żeby było mu wygodniej i odwrócił w jej kierunku, mierząc ją wzrokiem z ukosa. Skorzystał z chwili, by wyrobić sobie powierzchowną ocenę na jej temat, co pewnie i jej nie umknęło. Nie była malutka, choć wciąż o wiele niższa od niego. Dość krucha, delikatna, choć błysk w jej oku dodawał jej zadziorności, a potargane od wiatru włosy nieco charakteru. Teraz mógł jedynie sprawdzić, czy miała w sobie to coś, co mogło zainteresować Toma.
— A od czego masz ochotę zacząć?— spytał, a w jego tonie głosu czaił się jakiś marazm. Ruszył wolnym krokiem w jej kierunku, zatrzymując się naprzeciw niej. Zabrał się za podwijanie rękawów czarnej koszuli i wcale się z tym nie spieszył. — Powiedz mi coś o sobie na początek — odezwał się znów, nie czekając nawet na jej odpowiedź. — Pokaż mi co już potrafisz.
Nim postanowił jej cokolwiek zaproponować, chciał ją sprawdzić, analizując dokładnie jej nastawienie i umiejętności. Może znała zaklęcia, które go zaskoczą, a może pewne etapy miała już dawno za sobą. Wbrew wierzeniom niektórych uważał, że niektórzy czarodzieje mają większe lub mniejsze predyspozycje do rzucania określonych zaklęć i nieustanne powtarzanie ich nie musiało poprawiać ich umiejętności. To było jak najzwyklejsza czynność — choć wyuczona mogła przynosić różne skutki w zależności od wielu czynników.
— Marianno...— mruknął z nutą zadumy w głosie, spuszczając wzrok. Znał jedną Mariannę, miał ją w pamięci i jeszcze do niedawna uważał, że już żadna nigdy się w jego życiu nie pojawi. Bo Róża była niepowtarzalna, jedyna w swoim rodzaju. Ale miał ją teraz przed sobą, więc splótł ręce na piersi, powracajac do niej wzrokiem, a jego różdżka pozostawała wetknięta za skórzany pasek spodni.



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Latarnia morska, Little Skellig - Page 2 Kdzakbm
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Latarnia morska, Little Skellig [odnośnik]24.10.16 18:14
Czuła jak ją obserwował. Jak spokojnie swoim wzrokiem zmierzył ją od czubka głowy po same podeszwy jej butów. I przez chwilę nawet zastanawiała się, co o niej pomyślał. Czy widział w niej siłę, czy może wręcz przeciwnie, zobaczył w niej słabość i z góry założył, że nie jest warta chwili poświęconej uwagi? Nie cofnął się jednak, a podszedł do niej bliżej. Słysząc jego pytanie, delikatny, zadziorny uśmieszek przemknął po jej, z pozoru, chłodnej z wyrazu twarzy. Gdy on podwijał swoje rękawy, Marianna zaczęła rozpinać guziki płaszczu, aby również go ściągnąć i ukazać długą spódnicę, oraz nienagannie ułożoną bluzkę, zapiętą na ostatni guziczek. W jego głosie było coś, co pannie Goshawk w pewnym sensie zaimponowało. Czuła od niego bijącą moc, a ona miała chyba słabość do tych osób. Przyciągało ją do nich, chciała czerpać z ich siły, aby samej móc zwiększać poziom swoich umiejętności. Uniosła prawy kącik ust ku górze, zadowolona ze swojego nauczyciela. Nawet jeśli srogi i wymęczy ją równo, to wiedziała już, że coś z tej lekcji uda jej się wyciągnąć.
- Chciałabym zacząć od podstaw, nie jestem osobą, która rzuca się od razu do najtrudniejszych zadań bo wiem, że bez odpowiednich fundamentów cała reszta jest skazana na porażkę. Wolałabym w ten sposób nie zawieść… Czarnego Pana - przyznała z całkowitą szczerością.
Nie miała powodów, aby kłamać czy zatajać prawdę. Wiedziała, że prędzej czy później jej braki wyszły by na jaw, chociaż Czarny Pan wiedział o jej braku umiejętności, to jednak dojrzał w niej coś, co sprawiło, że ją przyjął. Dlatego nie chciała też zawieść swoich kompanów i narazić ich na niebezpieczeństwo. Byli potrzebni, bardziej niż ona.
- Jestem magomedykiem i to leczenie jest moim najważniejszym obowiązkiem. Chociaż będę stać z tyłu, to jednak ktoś te tyły musi pilnować. Oprócz tego, w przyszłości chciałabym opanować animagie - zakończyła swój krótki wywód wyjawieniem swoich przyszłych planów.
Jego zaduma w głosie w pewnym sensie ją niepokoiła. Nie wiedziała co miało to oznaczać i nie była pewna, czy powinna zwracać na to większą uwagę. Jej myśli odciągnęło jej wypowiedziane imię, na co jedynie kiwnęła głową.
- Spróbujmy... - dodała jedynie, cicho.
Miała pokazać co już potrafi, co umie. Trudno było coś wymyślić, jeśli nie miała przed sobą nikogo, czy też niczego, na czym mogłaby pokazać swoje umiejętności. A skoro Ramsey nie ukazał jej zawartości skrzyni, to musiała improwizować. Stała chwilę w ciszy, rozglądając się po pomieszczeniu, w takich starych miejscach zapewne żyją myszy. Panna Marianna próbowała więc wypatrzeć, chociaż jedną, ciekawską, która wychyliła nosek ze swojej dziury. A gdy takowa się pojawiła, skierowała na nią swoją różdżkę.
- Scindet - rzuciła, mając nadzieję, że trafi.


A ty? Czy ty? Już rozumiesz też
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się

Marianna Goshawk
Marianna Goshawk
Zawód : Uzdrowicielka rodziny Burke, pomocnica Cassandry
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3736-marianna-goshawk https://www.morsmordre.net/t3750-odynka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f283-pokatna-27-4 https://www.morsmordre.net/t4637-skrytka-bankowa-nr-940#99756 https://www.morsmordre.net/t3753-mari-goshawk
Re: Latarnia morska, Little Skellig [odnośnik]24.10.16 18:14
The member 'Marianna Goshawk' has done the following action : rzut kością


'k100' : 60
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Latarnia morska, Little Skellig - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 2 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Latarnia morska, Little Skellig
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach