Wydarzenia


Ekipa forum
Brukowana uliczka
AutorWiadomość
Brukowana uliczka [odnośnik]04.12.16 0:49
First topic message reminder :

Brukowana uliczka

Niewielka, wąska uliczka w londyńskiej dzielnicy Bexley zamieszkiwana jest zarówno przez czarodziejów, jak i mugoli. Brukowaną uliczkę po obu stronach otaczają zbudowane z cegły kamienice, które lata świetności mają już za sobą. Na ich parterach mieszczą się sklepy, kilka z nich należy do czarodziejów - ich właściciele urzędowali  niegdyś na ulicy Pokątnej, dzisiaj to tu znaleźli spokojną przystań dla swoich interesów. Magiczne sklepy są starannie ukryte przed wzrokiem mugoli, którzy mijają je nieświadomi, że to, co udaje nieczynny lokal lub kolejną przybrudzoną, ceglaną ścianę, w rzeczywistości skrywa sklep z czarodziejskimi kociołkami, zapuszczony antykwariat pełen starych, magicznych ksiąg czy salon mało znanej projektantki magicznych ubrań, która nie wytrzymała konkurencji ze strony madame Malkin. Czarodzieje, którzy wiedzą, czego szukać, z pewnością znajdą tutaj coś dla siebie.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brukowana uliczka - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Brukowana uliczka [odnośnik]30.12.18 19:28
Florence została ładnie postawiona do pionu, Joe nawet otrzepał jej ubranie z ulicznego kurzu, taki był dobry.
- No, kto by pomyślał: takie spotkanie... musisz na mnie lecieć, Flo - błysnął zębami w bajeranckim uśmiechu, bo przecież nie byłby sobą, gdyby tego nie zrobił.
Pozwolił sobie na żarty, bo przyjaciółce nic nie powinno być - widział, że była cała, nawet dziury w ciuchach nie miała, o zadrapaniu nie wspominając.
O! I nawet marszczyła gniewnie brwi. Pewnie za to przewrócenie jej drobnej osoby, albo za ten jakże wyszukany dowcip.
- Oj, nie dąsaj się, Flo. Dokąd tak gnasz, hm? - zagadnął wesoło, kiedy panna Fortescue wczepiła się w niego niczym kuguchar w poduszkę. W sumie... to akurat było dziwne. Tak samo jak jej zaskoczona i przestraszona jednocześnie mina.
- Hej, wszystko w porządku? - zapytał marszcząc brwi i próbując złapać z nią kontakt wzrokowy.
To możliwe, że jednak zrobił jej krzywdę, kiedy na niego wpadła i przewróciła się na chodnik?
- Coś cię boli? - dopytywał dalej bacznie i z lekkim zaniepokojeniem się jej przyglądając. Naprawdę nie wyglądała źle - krew się nie lała w każdym razie, a to dobry znak. Skoro tak... to skąd u przyjaciółki taka nietęga mina?
- A może zabiorę cię do Dziurawego, co? Na przeprosinowe coś mocniejszego. Rozgrzeje cię, znieczuli... to najlepsze lekarstwo, nie? Co ty na to, Flo? Na jednego głębszego? - zaproponował.
Jak go coś bolało, był chory, albo po prostu miał kiepski humor - to to faktycznie było jego remedium na wszystko. Ognista whiskey - szklaneczka, dwie, ewentualnie cała butelka i do przodu! A skoro działało w jego wypadku, to na nietęgą minę Florence też powinno pomóc, to było akurat całkiem logiczne prawda?
Ba, mógłby być nawet uzdrowicielem w Mungu i wyleczyć w ten sposób wszystkich niezależnie od tego, jakie mieliby objawy chorobowe.
- Chodź, postawię ci - uśmiechnął się dochodząc do wniosku, że to naprawdę najlepsze rozwiązanie i, nie zastanawiając się dłużej, otoczył wczepioną w niego Florence ramieniem w przyjacielskim objęciu i ruszył dziarsko w stronę Dziurawego. To było w końcu tu niedaleko.






Beat back those Bludgers, boys,
and chuck that Quaffle here
No team can ever best the best of Puddlemere!


Joseph Wright
Joseph Wright
Zawód : Bezrobotny
Wiek : 28 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
What if I'm far from home?
Oh, brother I will hear you call.
What if I lose it all?
Oh, sister I will help you out!
Oh, if the sky comes falling down, for you, there’s nothing in this world I wouldn’t do.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zjednoczeni z Puddlemere
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5364-joseph-e-wright https://www.morsmordre.net/t5428-do-joe#123175 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f108-piddletrenthide-79-kamienny-domek https://www.morsmordre.net/t5462-skrytka-bankowa-nr-1335#124469 https://www.morsmordre.net/t5441-joe-wright
Re: Brukowana uliczka [odnośnik]08.02.19 13:56
Przez kilka chwil nie była w stanie nic zrobić - widziała, że Joey cały czas coś mówi, widziała, jak otwiera i zamyka usta, ale nie docierało do niej nawet najcichsze słówko. Zamarła, nie mogąc w stanie objąć umysłem ogromu i powagi sytuacji, w której się znalazła. A Joey nie wyglądał w ogóle na przejętego! Nie miała pojęcia, gdzie chciał ją zabrać, ale kiedy w końcu nieco oprzytomniała - choć nogi wciąż miała jak z galarety - gwałtownie się od niego odsunęła, przerywając jego wesoły marsz.
- Joey! - zawołała, prawdopodobnie zdecydowanie zbyt głośno, bo skoro nie mogła usłyszeć nawet swojego głosu, nie była w stanie modulować jego siły. - Ja nic nie słyszę! Ogłuchłam! - poinformowała go, mając nadzieję, że mężczyzna nie spróbuje jej ponownie zacząć gdzieś ciągnąć. - Pomóż mi!
Zdecydowanie robiła z siebie w tym momencie małą sensację. Mijający ich ludzie oglądali się na nich, zapewne zastanawiając się, co było powodem tego, że Florence tak się wydzierała. Może brali to za kłótnię kochanków? Prawdopodobnie właśnie tak w tej chwili wyglądali. Florka mogłaby się założyć o głowę - nie, żeby w ogóle się teraz przejmowała takimi sprawami. Miała wrażenie, że serce jej zaraz wyskoczy z piersi, musiała jakoś pozbyć się tej głuchoty. Nie wyobrażała sobie już nigdy nie usłyszeć głosu Floreana, Lily czy nawet samego Joeya. A jak miałaby niby pracować? Przecież klienci nie będą jej pokazywać na migi, jaki smak lodów chcą!
- Musisz mi pomóc! - znów uderzyła w decybele. Gdzie najprędzej uzyskałaby fachową pomoc? Prawdopodobnie w Mungu, ale nagle z jakiegoś powodu była przerażona faktem, że miałaby się tam udać sama. To chyba przez to, że nie słyszała nic z otoczenia. Gdy przemierzało się ulice, słuch pozwalał jej nie tylko zlokalizować ewentualne zagrożenie, ale także zwyczajnie poruszać się po mieście. Pozbawiona tego zmysłu czuła się naga i bezbronna. dlatego też spojrzała na Wrighta z wyrazem bezbrzeżnej nadziei i desperacji jednocześnie. Jak to się w ogóle stało, że straciła ten słuch? Czy może była to jakaś anomalia? Miała tylko nadzieję, że lada moment to minie!


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Brukowana uliczka - Page 4 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: Brukowana uliczka [odnośnik]28.02.19 13:03
Wrzask (bo tego się już nawet krzykiem nie dało nazwać) Florence sprawił, że Joe zatrzymał się jak wryty w podłoże i chyba trochę pobladł wpatrując się w przyjaciółkę. Trochę go zamurowało, szczerze mówiąc, tym bardziej, że nie do końca wiedział co się tu wydarzyło. W sensie: w porządku, wpadli na siebie, Flo była trochę zaskoczona... ale przecież zaoferował jej pomoc i alkohol... czemu więc na niego wrzeszczała? I to tak, że przechodzący obok ludzie aż się odwracali, żeby na nich spojrzeć.
- No co? - zapytał sam dużo ciszej i do tego nachylając się do dziewczyny w nadziei, że i ona ściszy głos. Nic z tego - tak mu ryknęła prosto do ucha, że sam przez chwilę sądził, że ogłuchł. Skrzywił się też mimowolnie, odruchowo od niej odsuwając. Ała.
- Jak to? Nic nie słyszysz? Tak kompletnie nic? - dopytywał.
Czy to możliwe, że uderzyła głową w ten chodnik i ogłuchła? Nie no... aż tak przecież nie upadła... Tak mu się przynajmniej wydawało, choć przejął go strach, że skrzywdził własną przyjaciółkę.
Nie odpowiedziała mu, za to znów się rozdarła wołaniem o pomoc. Pobladł trochę, ale pokiwał pospiesznie głową.
Pomoc, no tak, zaraz jej pomoże. Weźmie... na whiskey to już chyba nie, bo ona może nie pomóc na głuchotę, ale do... do Munga?
- Okej, okej! - odpowiedział jej, kiedy znów postanowiła się rozedrzeć na całą ulicę. Sam mówił wciąż szeptem, choć to zapewne nie pomagało jej w zrozumieniu co do niej mówi. I chyba nawet sam na to po chwili wpadł, bo pokiwał głową raz jeszcze.
- WEZMĘ - zacisnął dłoń w pięść tuż przed jej nosem - CIĘ - wskazał na Flo - DO SZPITALA! - przy tym słowie odtańczył swoje, bo najpierw zarysował w powietrzu prostokąt, potem wskazał na najbliższy budynek, następnie jakby czapeczkę na swojej głowie (ten taki czepek pielęgniarek, to chyba oczywiste?), by zaraz z niewidzialnego fartucha wyciągnąć niewidzialną strzykawkę i udać, że robi zastrzyk Florce.
- SZPI-TAL - powtórzył głośno i powoli, by mogła odczytać to słowo z ruchu jego warg. Swoją drogą należałaby mu się jakaś nagroda za to przedstawienie. Może w ogóle powinien zapisać się do pracy z głuchoniemymi czy coś... Tak charytatywnie. "Joseph Wright, ścigający Zjednoczonych z Puddlemere, odwiedza głuchoniemych czarodziejów" - ech, oczami wyobraźni już widział te nagłówki w gazetach. Niezły pomysł, naprawdę.
Zreflektował się jednak, że najpierw to musi się zająć Florką, więc czym prędzej złapał ją za rękę i pociągnął... hm, chyba w dobrym kierunku. Wprawdzie nie był do końca pewny, ale Mung chyba był w tą stronę.


Beat back those Bludgers, boys,
and chuck that Quaffle here
No team can ever best the best of Puddlemere!


Joseph Wright
Joseph Wright
Zawód : Bezrobotny
Wiek : 28 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
What if I'm far from home?
Oh, brother I will hear you call.
What if I lose it all?
Oh, sister I will help you out!
Oh, if the sky comes falling down, for you, there’s nothing in this world I wouldn’t do.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zjednoczeni z Puddlemere
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5364-joseph-e-wright https://www.morsmordre.net/t5428-do-joe#123175 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f108-piddletrenthide-79-kamienny-domek https://www.morsmordre.net/t5462-skrytka-bankowa-nr-1335#124469 https://www.morsmordre.net/t5441-joe-wright
Re: Brukowana uliczka [odnośnik]28.02.19 14:26
W tej całej sytuacji jedna rzecz była w sumie nawet śmieszna - widok miny Joeya, kiedy mężczyzna kulił się w momencie gdy Florence nieświadomie niemal darła się do jego ucha. Chociaż rzecz jasna, obecnie kobiecie nie było w ogóle do śmiechu. Była wręcz przerażona i prawie spanikowana. Dobrze przynajmniej, że mężczyzna w końcu się zatrzymał, nie próbując jeż jej gdzieś ciągnąć. No i chyba zrozumiał, na czym polega problem. Musiał zrozumieć, nie dało się przecież nie słyszeć jej wrzasków...! a przynajmniej na to liczyła.
Czytanie z ruchu jego warg było dość mozolnym zajęciem, szczególnie na początku, kiedy mężczyzna mówił swoim normalnym tempem. Naturalnie nie pojęła więc, co dokładnie chciał jej przekazać, gdy dopytywał się, czy NA PEWNO nic nie słyszy. Potem jednak było już zdecydowanie łatwiej. Nawet bez tej dziwacznej pantomimy i gestów, które pokazywał swoimi rękami, udało jej się zrozumieć słowo "szpital". I szczerze powiedziawszy, do tego pomysłu była już zdecydowanie bardziej przekonana. Uspokojona faktem, że Joey najwyraźniej wiedział, co robić, pokiwała lekko głową. Chociaż nie mogli zapomnieć o tym, że święty Mung znajdował się dość daleko stąd.
Już właściwie miała ruszyć za mężczyzną (chociaż wiedziała, że będzie musiała go w którymś momencie naprowadzić na właściwą ścieżkę, bo podążał obecnie niekoniecznie prosto do szpitala), kiedy do jej głowy wpełzła pewna myśl. Ta głuchota na pewno musiała być wynikiem jakiejś anomalii albo niecelnego zaklęcia. Może udałoby się je zdjąć teraz, bez biegania do Munga? Szczerze powiedziawszy, Florence odrobinę się spieszyło, byłaby zdecydowanie bardziej szczęśliwa gdyby nie musieli wybierać się do szpitala - gdzie prawdopodobnie i tak musiałaby spędzić pół dnia, zanim w ogóle zostałaby przyjęta przez uzdrowiciela! Trochę nie uśmiechało jej się marnować tych godzin, które planowała poświęcić przecież załatwianiu spraw. Złapała więc zaraz Josepha za ramię, już otwierając usta, aby przekazać mu, co wymyśliła, ale zaraz jednak je zamknęła. Postanowiła wygrzebać ze swojej torebki notatnik i ołówek - w ten sposób przynajmniej nie będzie zwracać na siebie uwagi, drąc się wniebogłosy.
"Poczekaj! A może da się to cofnąć zaklęciem? Może Finite Incantatem?" naskrobała na kartce, podtykając ją potem Joeyowi pod nos.


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Brukowana uliczka - Page 4 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: Brukowana uliczka [odnośnik]28.02.19 16:12
O nie, nie, nie! Florence nie "niemal darła się do jego ucha", ale dokładnie to robiła. Nic dziwnego, że się chłopaczyna krzywił - miał przecież sokoli... słuch. Czy coś w ten deseń.
W każdym razie wyglądało na to, że jakoś udało im się dogadać, a przyjaciółka zaakceptowała zaprowadzenie jej do szpitala. Tu się chyba skręcało w taką uliczkę... A nie, nie, to jeszcze nie ta, następna! - Joseph już w myślach przemierzał drogę jaką mieli przejść. Owszem, dość długą drogę, której nie znał jakoś specjalnie dobrze, ale wiedział w jakim kierunku iść. Chyba. Ale to już coś.
- W sumie to dziwna sprawa z tą głuchotą - zaczął już po chwili, chyba nie do końca świadomy, że Florence nadal nic nie słyszała. - Myślisz, że to od tego upadku? Boli cię coś? Głowa na przykład? - zapytał i spojrzał pytająco na przyjaciółkę. Dokładnie w tym samym momencie Flo się zatrzymała, łapiąc go za ramię, co uznał za potwierdzenie swoich domysłów.
- Dziwne, no nie? Może to wcale nie kwestia urazu, tylko... no wiesz - rozejrzał się wokół czy żaden mugol ich nie podsłuchuje - za-klę-cia - poruszył ustami niemal bezgłośnie, ale Florka i tak na niego nie patrzyła zajęta szperaniem w swojej torebce, żeby zaraz wyciągnąć jakiś notatnik.
- Może sam to spróbuję cofnąć? Na przykład Finite Incantatem? - zaproponował pannie Fortescue bazgrolącej coś zawzięcie na kartce. Serio? Teraz jej się zebrało na...
Kartka z koślawym pismem zasłoniła mu na chwilę widok, na co Joe tylko przewrócił oczami.
- Ty tylko udajesz głuchą, co? To był mój pomysł, ja go wymyśliłem - zaznaczył kwaśno. No bo kto to widział tak udawać? I kraść mu pomysły?
- Chodź - rzucił jeszcze zaciągając ją do jakiejś bocznej i chyba ślepej uliczki, coby żaden niepowołany mugol nie mógł ich za dobrze zaobserwować. Jasne, Joe nie zamierzał tu wymachiwać zaraz różdżką, ale należało zachować wszelkie środki ostrożności, tak?
- Ale nie odpowiadam za jakiekolwiek anomalie, zrozumiano? - zaznaczył wyciągając różdżkę z kieszeni, by niemal całkiem schować ją w rękawie. Nie ma to jak czarowanie w mugolskiej dzielnicy.
Finite Incantatem - skupił się na zaklęciu licząc na to, że faktycznie ono wystarczy. I nie wyrządzi więcej szkód niż pożytku.


Beat back those Bludgers, boys,
and chuck that Quaffle here
No team can ever best the best of Puddlemere!


Joseph Wright
Joseph Wright
Zawód : Bezrobotny
Wiek : 28 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
What if I'm far from home?
Oh, brother I will hear you call.
What if I lose it all?
Oh, sister I will help you out!
Oh, if the sky comes falling down, for you, there’s nothing in this world I wouldn’t do.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zjednoczeni z Puddlemere
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5364-joseph-e-wright https://www.morsmordre.net/t5428-do-joe#123175 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f108-piddletrenthide-79-kamienny-domek https://www.morsmordre.net/t5462-skrytka-bankowa-nr-1335#124469 https://www.morsmordre.net/t5441-joe-wright
Re: Brukowana uliczka [odnośnik]28.02.19 16:12
The member 'Joseph Wright' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - CZ' :
Brukowana uliczka - Page 4 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brukowana uliczka - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brukowana uliczka [odnośnik]28.02.19 19:05
Florence chyba zostało tylko i wyłącznie przewrócenie oczami i pokręcenie głową z dezaprobatą. Kątem oka widziała, że Joey cały czas coś miele ozorem, otwiera i zamyka usta, ale chociaż zapewne powietrze wypełniała jego gadanina, Florka nie była w stanie usłyszeć ani słowa. Musiała chyba przyjąć do wiadomości fakt, że Joey albo już zdążył zapomnieć co mu przed chwilą zakomunikowała swoim wrzaskiem, albo może zwyczajnie postanowił się wygadać za wszystkie czasy, korzystając z tego, że Florence mu nie przerwie - chyba że no, krzykiem, ale skoro już przestawiła się na notatnik, uznała, że jednak daruje sobie próby komunikacji werbalnej, bo zwyczajnie było to nieprzyjemne - no i zwracało na nich uwagę. Kobieta widziała w końcu jak ludzie oglądali się za nimi na ulicy, marszcząc brwi i krzywiąc się wyraźnie.
Tak czy siak, nie miała pojęcia o cudownym pomyśle, na który wpadł Joey... i o którym jednocześnie pomyślała ona sama. Jak się jednak okazało, mężczyzna przystał na jej propozycję, co mogła wywnioskować po tym, że złapał ją za rękę i ściągnął w wyraźnie mniej uczęszczaną uliczkę. Z boku to mogło wyglądać trochę podejrzanie, niebezpiecznie może nawet, ale Florence nie opierała się, z szerokim uśmiechem dreptając za przyjacielem. Oczywiście sama też pomyślała o anomaliach, ale była gotowa zaryzykować. Dzięki temu przynajmniej nie zgubią się po drodze do Munga!
Minęła chwila, śmignęła różdżka i nagle... dźwięki, które zaatakowały uszy Florence były wręcz ogłuszające. Nawet jeśli spokojny szum typowy dla ulicy na przedmieściu nie był zbyt głośny, to po tak długim czasie totalnej głuchoty, kobieta przez chwilę miała wrażenie, że jej zmysły atakuje jakaś kakofonia. Odruchowo zasłoniła uszy, próbując się uspokoić... i dopiero po minucie albo dwóch dała radę nieco się ogarnąć. Napięcie naciskające na jej uszy zmalało, a ona westchnęła cicho. Powoli wszystko się uspokajało.
- Ojej... - wyrwało jej się, gdy spojrzała na Josepha - Dziękuję. Już chyba przeszło. To było naprawdę dziwne... - podrapała się w głowę. Nigdy nie sądziła, że tak bardzo będzie się cieszyć, słysząc zwykły szum ulicy, warczenie mugolskich samochodów i szczekanie psa w oddali. Całe szczęście, że to faktycznie było zaklęcie i że udało się je zdjąć bez anomalii - Przepraszam, że nakrzyczałam ci do ucha. Widziałam jak się krzywiłeś. Widzę ci najlepszą ognistą w ramach podziękowań - uśmiechnęła się do przyjaciela a potem przytuliła do niego. Naprawdę uratował jej życie! Florence pozwoliła sobie jeszcze na kilka minut gawędki z Joeyem, ale finalnie musiała pognać dalej - była w końcu na mieście by pozałatwiać pewne sprawunki. Obiecała przyjacielowi uważać na siebie oraz że odezwie się niedługo w sprawie tej ognistej, a potem już pobiegła goniąc za swoimi sprawami.

zt


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Brukowana uliczka - Page 4 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: Brukowana uliczka [odnośnik]28.02.19 20:47
Dobra, Joseph wypowiedział w myślach inkantację i... nic się nie stało. To znaczy dobrze, bo najwyraźniej żadna anomalia nie postanowiła im spłatać figla, ale czy zaklęcie podziałało? Wbił we Florence pytające spojrzenie. Nie był mistrzem zaklęć, tak? Poza tym nie mieli pewności czy Flo straciła słuch w wyniku zaklęcia (oby, bo jeśli to przez niego, to chyba by sobie tego nie wybaczył).
- No... i co? - nie wytrzymał napięcia, kiedy przyjaciółka niespodziewanie zakryła sobie uszy. - Słyszysz różnicę? Podziałało za bardzo? - dopytywał uważnie jej się przyglądając. Ha, był niczym uzdrowiciel, który właśnie chce sprawdzić efekty swej leczniczej działalności. Może powinien pomyśleć o karierze...
Odetchnął z ulgą, kiedy Florence się odezwała. I to odezwała normalnie, bez krzyczenia mu do ucha i wydzierania się na całą ulicę.
- Uff, nawet nie wiesz jak się cieszę! - westchnął zupełnie odruchowo przygarniając ją do swej piersi, coby przytulić porządnie. Ot, tak po przyjacielsku.
- Już się martwiłem, że to przeze mnie! Jak się czujesz? Wszystko w porządku? - dopytywał wciąż jej się bacznie przyglądając, a kiedy zaczęła mu dziękować, stanowczo potrząsnął głową. - Daj spokój, to nic wielkiego! Dobrze, że już w porządku - schował różdżkę tam, gdzie jej miejsce. - Ale tą whiskey nie pogardzę - dodał, coby miała jasność. - Ja też ci wiszę za to, że na ciebie wpadłem tam na rogu, więc pójdziemy razem: ty postawisz mi, ja tobie i będziemy kwita - plan doskonały, czyż nie? - No, to dokąd zmierzasz? - zagadnął.
Po tym wszystkim odprowadził Florence jeszcze spory kawałek, bo choć było mu to nie po drodze, to chciał mieć absolutną pewność, że już wszystko z przyjaciółką w porządku: że słyszy i widzi jak należy i że gada do rzeczy i faktycznie nic jej nie boli. Trochę napędziła mu stracha tą swoją głuchotą.
Na koniec kazał jej obiecać, że będzie na siebie uważać.
- Trzymam cię za słowo z tą ognistą! - zawołał jeszcze za nią, nim sam udał się ponownie w stronę sowiarni. Najwyższy czas wysłać te listy, które miał w kieszeni.

[zt]


Beat back those Bludgers, boys,
and chuck that Quaffle here
No team can ever best the best of Puddlemere!


Joseph Wright
Joseph Wright
Zawód : Bezrobotny
Wiek : 28 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
What if I'm far from home?
Oh, brother I will hear you call.
What if I lose it all?
Oh, sister I will help you out!
Oh, if the sky comes falling down, for you, there’s nothing in this world I wouldn’t do.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zjednoczeni z Puddlemere
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5364-joseph-e-wright https://www.morsmordre.net/t5428-do-joe#123175 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f108-piddletrenthide-79-kamienny-domek https://www.morsmordre.net/t5462-skrytka-bankowa-nr-1335#124469 https://www.morsmordre.net/t5441-joe-wright
Re: Brukowana uliczka [odnośnik]21.03.19 0:25
[28.11]

Anomalie sięgały w najdalsze ostępy Wielkiej Brytanii, to i nie dziwota, że trafiły również na nieco zapomniane i niezbyt często odwiedzane zakamarki Londynu. Tym razem była to stacja transformatorowa na obrzeżach miasta. A jak wiadomo, tam gdzie anomalie tam i - przeważnie - pojawiali się Zakonnicy. Na spotkaniu zostały przydzielone kolejne zadania, podane szczegółowe informacje i chętni zostali podzieleni na grupy. Razem z Samuelem i Jessą mieli sprawdzić i odwrócić skutki osobliwości przy wcześniej wspomnianej stacji. I może to się wydawać trywialne, ale Gabriel naprawdę kilka dni zastanawiał się w jaki najjaśniejszy sposób objaśnić działanie stacji transformowych czarodziejom, który z elektrycznością i urządzeniami mugolskiego pochodzenia nie mieli raczej styczności. Oczywiście stanowiło to tylko jeden z tematów, nad którymi krążyły myśli Tonksa odnośnie z zadania.
28 listopada punktualnie stawił się w bezpiecznej odległości od miejsca kumulacji energii. Oprócz różdżki zabrał ze sobą lusterko dwukierunkowe, którego był nabywcą dopiero od niedawna. Przekonał się wielokrotnie, że ten wynalazek czarodziejskiego świata bardzo przydawał się w sprawnej komunikacji między dwiema zdystansowanymi grupami. Oprócz tego wyposażył się w wynalazek zwany uziemieniem przenośnym, który mógł się okazać nieocenioną pomocą w dzisiejszej misji*. Spokojnie czekał na swoich towarzyszy - zapewne pojawił się nieco wcześniej nadgorliwiec - i obserwował już z bezpiecznej odległości znajdujących się zdecydowanie za blisko źródła magicznej osobliwości mugoli. No, ale oderwał się od swojego poprzedniego zajęcia, kiedy zorientował się, że wśród listopadowej nawałnicy wyłaniają się sylwetki panny Diggory i Skamandera. Przywitał się z z obydwojgiem w wyżej wymienionej kolejności, bo w końcu damy miały pierwszeństwo i bez zbędnego owijania w bawełnę chciał przejść do meritum. - Widzicie tę kamienną wieżyczkę? To stacja transformatorowa. Tymi kablami płynie do niej prąd z samego źródła, w którym jest wytwarzany, z elektrowni. Jednakże jego siła jest zbyt duża, aby w niezmienionej postaci trafić do mugolskich mieszkań, dlatego buduje się takie stacje, aby bezpośrednio przed dotarciem prądu do domu użytkownika zmniejszyć napięcie czyli siłę tego prądu. To tak jakby... o, jakby po rzuceniu Bombardy Maximy, strumień zaklęcia przeszedł przez powiedzmy powłokę i zmienił się w zaledwie niezbyt udaną Bombardę. Cały szkopuł polega na tym, że trzeba to cholerstwo wyłączyć. W środku znajdują się elementy tej całej instalacji. Prąd płynie dopóki obwód elektryczny, połączenie kabli, przez które płynie prąd, jest nierozerwane. W razie awarii w obwodach takich znajdują się odłączniki, czyli coś co robi dziurę w obwodzie, a prąd przestaje płynąć. I co najważniejsze, póki nie uda się tego bezpiecznie wyłączyć, raczej niczego nie dotykajcie. Co efekt będzie gorszy niż po uderzeniu Commotio - zakończył ten swój mini wywód, po czym spojrzał na twarze czarodziejów. - Jeżeli macie jakieś wątpliwości, pytajcie - odparł. Cóż, dla niego były to sprawy oczywiste. Interesował się tego rodzaju urządzeniami i wynalazkami swego czasu, jeszcze w czasie szkoły gdy wracał na wakacje to często obserwował ojca podczas majsterkowania.


/różdżka, lusterko dwukierunkowe (jedna para) i *uziemienie przenośnie jeżeli już wtedy zostało wynalezione (nie znalazłam w internecie wiadomości na ten temat)


Ostatnio zmieniony przez Gabriel Tonks dnia 26.03.19 12:12, w całości zmieniany 1 raz
Gabriel X. Tonks
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6145-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t6193-gabrysiowe-listy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t6795-skrytka-bankowa-nr-1529 https://www.morsmordre.net/t6194-gabriel-tonks
Re: Brukowana uliczka [odnośnik]23.03.19 1:33
Świat czarodziejski - wywrócił się po raz kolejny i Skamander chyba nie pamiętał już, jak wyglądał przed wszystkimi zmianami, które wykrzywiły obraz Londynu i całej Anglii. Nawet anomalie, która na początku stanowiły tak wielkie zaskoczenie, , absurdalnie, stały się bardziej znajome. To, że ewoluowały i nie dały się zakwalifikować pod żadne, stałe "procedury", zmuszało i samych czarodziejów do ... finezji? Do większej... wyobraźni w używaniu magii. Nieważne. Anomalie - szalały i siały jeszcze większe spustoszenie, a tyle przerażające, że wpływały nie tylko na rzeczywistość zewnętrzną. Zmianom ulegali - sami ludzie, chorowali. Magia przepoczwarzała się, wykrzywiała rzeczywistość i tworzyła zupełnie nowe zjawiska. Jak to, które przyciągnęła ich dziś w okolice mugolskich terenów.
Impulsy elektryczne, które - miały mugolom ułatwiać życie, stały się przekleństwem, klątwą, która przemieniała ich ciała w żywą śmierć.
Dyspozycje, które otrzymali podczas spotkania były jasne. Musieli powstrzymać szerzące się na obrzeżach Londynu szaleństwo. Co prawda, nie rozumiał do końca działania wspominanych stacji transformo...wych, ale znajomość mugolskiego świata nie obca była Tonksom. I to brat Just został jednym z jego towarzyszy. Kompletu dopełniać miała Jessa. Z obojgiem wcześniej kontaktował się listowanie, dzięki temu na dzisiejsze spotkanie - wziął ze sobą kilka rzeczy więcej, niż początkowo planował. Wśród nich znalazła się żółta taśma. Skamander był przyzwyczajony, że w pracy nie raz musieli odgradzać miejsca zbrodni przed ciekawskimi gapiami i przypadkowymi... ofiarami. Tutaj - przynajmniej częściowo, musieli zadziałać podobnie. Nie tylko z użyciem magii, ale korzystając z dostępnych elementów. Skażony teren - był najbardziej prawdopodobnym, by nikt przypadkowy nie wtrącił się w ich działania. Do tego była taśma.
Zapatrzył się także w kilka eliksirów, nie zapominając o uposażeniu, który przez ostatnie miesiące stanowiły jego nieodłączny element. Brosza, pierścień, bransoleta - mogły pomóc. Czarna magia była zbyt nieprzywidywanie, by nie przygotować się na jej spotkanie.
Skinął na powitanie Tonksowi, wcześniej - obchodząc przylegająca do wskazanego obiektu - okolicę. Starał się znaleźć miejsca najbardziej nadające się do zaznaczenia - fizycznie - o niebezpieczeństwie. Ale podstawą był obszar, na który chciał nałożyć zaklęcia - nie bezpośrednio na szalejąca stację, ale - wokół. Potrzebował punktów, które najbardziej otwierały się na nieoszczekiwany i przypadkowych gości. te musieli zamknąć najpilniej i repello mugoletum, nadawało się do tego najbardziej. Dopiero, gdy dokonał krótkiego rekonesansu - dostał do czekającego już Gabriela. Nie czekali długo, na ich towarzyszkę.
Słuchał mężczyzny z uwaga, starając się wyłapać możliwie najwięcej z mini wykładu, jaki otrzymali. Wyglądało na to, że podstawa było dostanie się do wyłącznika. W bardzo, bardzo dużym skrócie. Wiódł wzrokiem po częściach, które był w stanie dostrzec z tej odległości, a które wskazywał Gabriel - Zdaje się, że jest jasne - zmarszczył brwi i spojrzał na towarzyszy - pozostaje nam ruszyć oddzieleniem terenu od niepotrzebnych widzów - wyciągnął z kieszeni skórzane rękawiczki, które założył na dłonie, potem sięgnął po taśmę i scyzoryk, które przekazał mężczyźnie. Poprawił kaptur płaszcza i mimowolnie sprawdził zawartość kieszeni. Musieli się pospieszyć.

Mam przy sobie: eliksiry i przedmioty z ekwipunku
Rzut na spostrzegawczość IV lvl


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Brukowana uliczka - Page 4 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Brukowana uliczka [odnośnik]23.03.19 1:33
The member 'Samuel Skamander' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 18
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brukowana uliczka - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brukowana uliczka [odnośnik]25.03.19 20:49
Już od miesiąca nie tylko anomalie spędzały sen z powiek zarówno Zakonnikom, jak i zwykłym czarodziejom oraz mugolom; szalejące burze były z niestabilną magią nierozerwalnie złączone i Jessa wcale nie musiała posiadać tytułu naukowego, by po prostu wyczuwać te zależności. Jednocześnie pod koniec listopada napięcie związanie z naprawianiem magii oraz kulminacyjnym momentem, jakim miała być dla członków Zakonu wyprawa do Azkabanu, sięgało zenitu. Na ustaloną podczas spotkania organizacji misję, rudowłosa wybierała się więc w pełnej gotowości. Chociaż towarzyszyć jej mieli Gabriel i Sam, których znała jeszcze ze szkoły, cała trójka wiedziała, że nie będzie to zwykłe spotkanie, podczas którego będą mogli powspominać dawne czasy. Musieli wykazać się czujnością i umiejętnościami na najwyższym poziomie, jeśli chcieli doprowadzić do porządku sytuację na obrzeżach Londynu.
Na miejsce jak zwykle dostała się na miotle, lądując kilometr od wyznaczonego miejsca i resztę drogi pokonując pieszo. Miała przy sobie zaczarowaną torbę pełną eliksirów, a także schowaną w niej pelerynę niewidkę; amulety wszelkiego rodzaju także posiadała przy sobie – kiedyś już przyniosły jej szczęście, liczyła więc na to, że tak będzie i tym razem. Pojawiła się jako ostatnia, lecz szybki rzut okiem na zegarek wystarczył by upewniła się, że nie jest spóźniona. Po krótkich powitaniach nadszedł jednak czas na przejście do konkretów; nie mogli sobie pozwolić na stratę choćby jednej, cennej sekundy.
Wyjaśnienia Gabriela brzmiały dla niej naprawdę skomplikowanie i gdyby nie porównanie do Bombardy czy Commotio, być może Diggory nie pojęłaby w pełni zagrożenia płynącego z niestabilności prądu. Zielona mgła, która rozścielała się ponad transformatorem była już wystarczająco złowroga, Jessa nie miała więc żadnych pytań i była gotowa od razu przystąpić do działania. Nie byli jednak sami, dlatego celną uwagę Skamandera przywitała skinieniem głowy i poprawiając rozczochrane po locie włosy powędrowała w stronę kilkorga stojących nieopodal mugoli. Miała na sobie ciemny płaszcz i zieloną spódnicę za kolano, nie powinna więc wydawać się dziwacznie przebrana dla ludzi, którzy nie mieli pojęcia o istnieniu czarodziejskiego świata.
- Teren za moment zostanie odgrodzony – rozpoczęła spokojnym, lecz stanowczym tonem, spoglądając po twarzach gapiów – Proszę się rozejść, rano sytuacja będzie już opanowana – zapewniła, rozkładając delikatnie ręce i tym samym dając zebranym do zrozumienia, że nic tu po nich.

wypraszam gapiów, retoryka II

Przy sobie posiadam: różdżka, peleryna niewidka, pazur gryfa zatopiony w bursztynie, bransoleta z włosem syreny, zaczarowana torba, a w niej następujące eliksiry: Eliksir niezłomności (2 porcje, stat. 20), Eliksir kociego kroku (2 porcje, stat. 20, 117 oczek),  Eliksir kociej zwinności (1 porcja, stat. 20), antidotum podstawowe (1 porcja, stat. 5), Eliksir giętkiej mowy (1 porcja, stat. 10), Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 20), Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 23), Eliksir ochrony (1 porcja, stat. 23, moc = 117), Pasta na oparzenia (1 porcja, stat. 10, moc +5), Maść z wodnej gwiazdy (1 porcje, stat. 23), Auxilik (1 porcja, stat. 0) oraz tabliczka czekolady


when the river's running red and we begin to falter, we'll hang on to the edge...come hell or high water

Jessa Diggory
Jessa Diggory
Zawód : łowczyni talentów
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
when it all goes
up in flames
we'll be
the last ones
s t a n d i n g
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Brukowana uliczka - Page 4 Ce647ec3fe24bd170c32be56a874bb97
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5833-jessa-diggory https://www.morsmordre.net/t5851-krasna#138351 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f146-devon-otterton-dom-diggorych https://www.morsmordre.net/t5856-skrytka-bankowa-nr-1442#138516 https://www.morsmordre.net/t5854-jessa-diggory#138467
Re: Brukowana uliczka [odnośnik]26.03.19 12:09
Miał nadzieję, że na miejscu nie będą czekać na nich żadne niespodzianki. Ostatecznie anomalie i elektryczność do połączenie, które budziło w Tonksie pewnego rodzaju - raczej uzasadnione - obawy, ale to w żaden sposób nie wpłynęło na obecność Gabriela tutaj. Wręcz przeciwnie, w końcu ktoś musiał okiełznać tę anomalię, a czemu to miał być kto inny, a nie właśnie on? Nigdy nie uważał się za tchórza i nie miał zamiaru stać się nim właśnie teraz. Nawet jeżeli widok rozciągającej się mgły nad wieżyczką nie napawał optymizmem nawet kogoś tak pozytywnie nastawionego do życia jak Tonks. Chociaż i on miał ostatnimi czasy wrażenie, że ten optymizm coraz częściej go opuszczał.
Chwilę jeszcze czekał, jakby chcąc się upewnić, że żadne z nich nie ma pytań związanych z tym, o czym przed chwilą mówił. Miał nadzieję, że sama instalacja nie zwróci się przeciwko nim i, mówiąc najprościej, rozbicie obwodu wystarczy, aby odłączyć anomalię od prądu. Ale kto wie, mogły to być jedynie pobożne życzenia? Niemniej jednak wyłączenie stacji znacznie ułatwiłoby zadanie, a przede wszystkim czyniłoby to ich misję zagrażającą życiu w trochę mniejszym stopniu. Przede wszystkim musieli odgrodzić teren. A jak to inaczej zrobić, skoro nie w sposób, który mugole znali najlepiej? Dlatego gdy przejął od Skamandera rolkę z taśmą oraz scyzoryk, a następnie ruszył w stronę tłumu gapiów. Ominął ich skutecznie, rozpoczynając swoją pracę z taśmą. Miał jedynie nadzieję, że grupa gapiów nie dopadnie i jego. Rozejrzał się chwilę, a potem zgodnie z dokonanymi obserwacjami ogrodził za pomocą taśmy teren, w tych miejscach, które wydawały mu się wręcz oczywiste. Jednakże - co uważał za najważniejsze - ostrzegawcza taśma rozciągnięta przez Tonksa nie pozostawiała wątpliwości co do obszaru na jaki był uważany przez owe specjalistyczne służby za niebezpieczny. Naprawdę miał nadzieję, że mieszkańcy tej okolicy nie wykażą się ciekawską głupotą i nie spróbują na własną rękę sprawdzić tego, co dzieje się przy stacji.

mugoloznawstwo III
Gabriel X. Tonks
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6145-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t6193-gabrysiowe-listy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t6795-skrytka-bankowa-nr-1529 https://www.morsmordre.net/t6194-gabriel-tonks
Re: Brukowana uliczka [odnośnik]26.03.19 12:09
The member 'Gabriel Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 36
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brukowana uliczka - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brukowana uliczka [odnośnik]26.03.19 22:19
Burzowa aura sprawiała, że listopad przypominał bardziej - wyrwany z mugolskich filmów kadr horrorów. Wyobraźnia spokojnie mogła dopowiedzieć resztę, ale Skamander, nie bał się duchów, ani stworów, o których opowiadali sobie pozbawieni magii ludzie. To nie magiczne, przerażające swym wyglądem istoty - budziły w nim niepokój. Byli nim ludzie - czarnoksiężnicy, nieprzewidywalni w swej "postaci" i okrutne, dla samego okrucieństwa. Nawet szaleństwo przepoczwarzającej się ciemnej magii - chociaż siejące zniszczenie - absurdalnie wolał spotykać i walczyć. Nie musiał się zastanawiać nad powodami dla których siała spustoszenie. Nie była siłą rozumną. Była po prostu mocą. Potężną i piekielnie niebezpieczną, ale pozbawioną inteligencji.
Z tą myślą, obserwował unosząca się mgłę i drgające w oddali impulsy prądu, jak mówił Gabriel. To, do czego była zdolna ta moc w połączeniu z czarna magią - było przerażające. I zanim na dobre zawładnie okolicą i ludźmi, musieli ją powstrzymać. Ale najpierw - pozbyć się kilku, kręcących się niedaleko gapiów i zabezpieczyć teren. Jessa stanęła najbliżej ludzi, skupiając na sobie ich uwagę. Tonks rozpoczął proces odgradzania metodą fizyczną, a Skamander zdecydował się spróbować postawić dodatkowa barierę. Wcześniejszy rekonesans mógł mu pozwolić na ustalenie najbardziej prawdopodobnych miejsc. Wystarczająco daleko od źródła szalejącej anomalii i mugolskiej, elektrycznej stacji, ale odgradzające od potencjalnych gapiów. Nie wiedział też, ile czasu zajmą im działania naprawcze, ani - co takiego, finalnie, spotkają.
Zatrzymał się nieco dalej od ciekawskich oczu. W ciemnym płaszczu z kapturem, ciemnym odzieniu i skórzanych rękawiczkach, mógł próbować nawet skryć się w cieniu nocy, poza zasięgiem spojrzenia. Odnalazł miejsce, które wydawało mu się najbardziej narażone na nieoczekiwanych gości i uniósł różdżkę - Repello Mugoletum - nie było miejsca na niedbałość, czy pospiech. Zaklęcie nie należało do prostych, ale zadanie wymagało od niego więcej. Liczył też, że w razie kłopotu - jedno z jego towarzyszy, wesprze go magią.
Z chwilą, w której wybrzmiała inkantacja, dostrzegł nagły, przeszywający filetem niebo - błysk. Zamrugał, pospiesznie doganiając spojrzeniem pędzący impuls, który - musiał ukształtować się u celu ich misji, ale - tor pokonywanej ścieżki, prowadził wprost... do mugolskich zabudowań. Zdusił przekleństwo, które nie wymknęło się z ust. Nie mieli wiele czasu, ale czy mogli opuścić stanowisko? Gabriel - jako jedyny rozumiał działanie transformatorów i nawet po wysłuchaniu krótkiego wykładu, nie był pewien, czy w obliczu rozwiązania zadania - byłby w stanie samemu wyłączyć to ustrojstwo. A Tonks, potrzebował wsparcia, tym bardziej, że mieli wejść w sam środek szalejącej anomalii. Skamander odpowiadał za powodzenie misji. Nie było czasu na większa analizę. Musieli się rozdzielić - Jesso - odwrócił się, szukając spojrzeniem kobietę i wskazując jej kierunek jaśniejącej impulsem kuli, zmierzającej - we wiadomym kierunku - Musisz tam pójść i pomóc mugolom - cenił jej zdolności w obronie, była w stanie zapobiec tragedii - Weź od Tonksa jedno z lusterek dwukierunkowych. Jeśli będzie bardzo źle - komunikuj się z nami - odwrócił się do drugiego aurora - Masz je, prawda? - już nie patrzył na zakonników, wzrokiem, próbował się przebić przez ciemne niebo i błyskające wyładowania.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Brukowana uliczka - Page 4 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340

Strona 4 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Brukowana uliczka
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach