Wydarzenia


Ekipa forum
Wejście
AutorWiadomość
Wejście [odnośnik]30.01.17 21:48

Wejście

Wejście do sklepu z amuletami przy ulicy Pokątnej nietrudno jest zauważyć. Rzadko zdarza się, by ktoś przeszedł obojętnie obok fantazyjnych, drewnianych drzwi w morskim kolorze, przywodzącym na myśl morze Egejskie oblewające plaże Grecji. W okrągły wykusz wprawiony jest przykuwający wzrok witraż z winoroślą, tuż przy drzwiach kwitną egzotyczne rośliny, magicznie utrzymujące zieleń liści przez cały rok. Latem wrota są zawsze otwarte, wypuszczając na zewnątrz charakterystyczną woń cytrusów i świeżej morskiej bryzy.




No, I am not Prince Hamlet, nor was meant to be
Asterion Valhakis
Asterion Valhakis
Zawód : Przedsiębiorca
Wiek : 52
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Nie ma gorszego zła od pięknych słów, które kłamią
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3018-asterion-valhakis https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t3241-skrytka-bankowa-nr-795#54003 https://www.morsmordre.net/t3712-asterion-valhakis
Re: Wejście [odnośnik]30.01.17 22:13
20-sty który?

Nie wróżył sobie szczęścia z gwiazd; wyjątkowo nie zaznajomił się nigdy ze sztuką wieszczenia. Obca mu była zarówno astronomia, zgłębiana przez jego przodków od centaurów, w szczególności od mądrego Chirona, jaki i inne sztuki odczytywania przyszłości, bardziej tajemnicze i uduchowione. Przyjmował je zwyczajnie, ze spokojem i pokorą, choć w pewnym stopniu uważał, że na nie zasłużył Zapracował, długo właściwie egzystując bez żadnych mocniejszych bodźców prócz metalicznego zgrzytu ostrza, przesuwanego po szlifowanym kamieniu. Jedyne pobudzenie zmysłów, które gwarantował sobie niegdyś: drżenie rozkoszy przy eksperymentalnym amulecie, przy tworzeniu nowego rodzaju magii, przy przywoływaniu potężnej mocy prosto z naturalnego rdzenia. Na zasadzie kontrastu zestawiając ze sobą dwie tak skrajnie różne przyjemności, Asterion przyznawał jednak palmę pierwszeństwa tej innej. Nieco pierwotnej, ale dopiero odkrywał jej smaki na nowo, wciąż i wciąż zachwycając się świeżo rozpalonym uczuciem, huczącym w jego piersi niby sztorm zesłany przez Posejdona na zagładę Odysa. Dla króla Itaki to miała być kara, za oślepienie syna boga, zaś Valhakis właśnie odbierał swoją nagrodę. Najdotkliwszy huragan uczuć, wyzwolenie, wspaniała powódź zalewającego go płynnego szczęścia. Miał wrażenie, że w nim tonie, że topi się, ale przecież potrafił oddychać powietrzem wypełnionym bez mała jego czystą radością. Kobieta, którą kocha wkrótce zostanie jego żoną. Nie miał innych marzeń, ponieważ wszystkie, nieśmiało rysujące się w jego głowie, dążyły wprost do niezwłocznego ich spełnienia.
Nie przewidywał komplikacji, Fortuna nigdy nie była dla niego równie łaskawa. Obserwując świat zza szyby swego sklepu miał wrażenie, że przechodniom udziela się to szczęście, jakby nie znali już żadnych trosk. Kto wie, może jakiś śmiałek uwięził Tanatosa i Śmierć przestała trwożyć ludzi, ziszczając ich niedorzeczne pragnienie nieśmiertelności? Valhakis nie czuł potrzeby dorównywania bogom, wystarczyło mu uznanie w oczach Deirdre. Tylko dla niej pragnął pracować i jej aprobatę widzieć, jej uśmiechem karmić się co ranka. Obsługując klientów w sklepie pozostawał więc dziś nieco nieprzytomny, pozwalając sobie na tę drobną niesubordynację, nieustannie błąkającą się w okolicach panienki Tsagirt. Jego narzeczonej. Wkrótce mieli się zobaczyć, a serce Asteriona biło szybciej już na samą myśl - ekscytował się jak młodzieniec, lecz nie potrafił nic poradzić na tak spontaniczne reakcje. Zdecydował się zamknąć sklep wcześniej - na drzwiach już widniała tabliczka, informująca o tym, że zakład jest nieczynny, lecz mimo to zadźwięczał dzwonek u drzwi.
-Deirdre? - rzucił Asterion w głąb sklepu, licząc, że odpowie mu znajomy głos, chociaż nie tak się przecież umawiali. Może jednak Miu zapragnęła zrobić mu niespodziankę i spotkać się z nim nieco wcześniej? Bo nie mogła się doczekać? Wychylił się zza ogromnej półki, przygotowując się na spotkanie szczupłej sylwetki w eleganckich szpilkach i skromnej sukni, lecz zamiast ślicznego obrazka Dei, zastał przed sobą Edgara Burke'a. W jednej chwili z Asteriona prysło całe zadowolenie, jakim emanował; mężczyzna zmarszczył brwi, nie odzywając się słowem i jedynie w duszy przeczuwając kłopoty.




No, I am not Prince Hamlet, nor was meant to be
Asterion Valhakis
Asterion Valhakis
Zawód : Przedsiębiorca
Wiek : 52
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Nie ma gorszego zła od pięknych słów, które kłamią
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3018-asterion-valhakis https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t3241-skrytka-bankowa-nr-795#54003 https://www.morsmordre.net/t3712-asterion-valhakis
Re: Wejście [odnośnik]02.02.17 2:07
Bez różnicy, byle nie 26. Może być 21.
Nie planował na dzisiaj żadnej wizyty w sklepie z amuletami. Nie zamierzał szarpać sobie nerwów, szczególnie, że ostatnio miał na głowie wystarczająco dużo innych problemów. Pojawił się na ulicy Pokątnej jedynie w celu zapełnienia swojej sakiewki galeonami, toteż kiedy tylko to zrobił, ruszył szybkim krokiem w kierunku Nokturnu. Przechodząc obok sklepu Valhakisa, zmusił się, by nawet nie zerknąć na znienawidzony szyld. A jednak zerknął i, jakby tego było mało, wszedł do środka. Nie potrafił powiedzieć dlaczego to zrobił skoro tak bardzo wystrzegał się przekroczenia tego konkretnego progu. Ciekawość? Chęć zdobycia najnowszych informacji odnośnie jego bankructwa? A może wewnątrz znajdowało się coś przypominające mitologiczne syreny, co po prostu zwabiło go do środka i już nie pozwoli wyjść.
Rozejrzał się po pomieszczeniu, jak zwykle niechętnie doceniając kunszt wytworzonych amuletów. Wciąż jednak nie byłby w stanie niczego tutaj kupić, a już tym bardziej podarować komuś bliskiemu. Nie, kiedy każdy z tych amuletów został tchnięty do życia przez Asteriona Valhakisa, mordercę jego ciotki i wroga numer jeden. Wystarczyło jedno spojrzenie na twarz Greka, by w Edgarze zaczęło wrzeć. Tak byłoby i tym razem, gdyby najpierw do jego uszu nie doszedł ten charakterystyczny głos, wypowiadający jej imię, co całkowicie zbiło Edgara z pantałyku. Odwrócił się w jego stronę, spoglądając na niego z lekkim zaskoczeniem. - Słucham? - Podszedł bliżej półki, aby móc lepiej widzieć swojego rozmówcę. Jego milcząca rodzina przeważnie źle sobie radziła w kontaktach międzyludzkich, najczęściej przyjmując pozycję biernego słuchacza, co z kolei sprzyjało nauce takich rzeczy jak odczytywanie języka ludzkiego ciała. Niestety w ramach reguły coś za coś żadne z nich nie było wybitnym mówcą. - Kim jest Deirdre? - Zapytał prosto z mostu, modląc się w duchu, aby jednak nie chodziło o Deirdre Tsagairt. Obawiał się jednak, że Valhakis może odebrać to pytanie na różne sposoby - chociażby jako wyłudzanie cennych informacji, które później będą mogły być wykorzystane przeciwko niemu. I, sądząc tak, prawdopodobnie wiele by się nie pomylił. Wszakże Edgar cały czas poszukiwał sposobu, który ułatwiłby mu zmiecenie Asteriona z brytyjskiej ziemi.
Edgar Burke
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3108-edgar-burke#51071 https://www.morsmordre.net/t3159-nie-stac-mnie-na-wlasna-sowe#52274 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t4912-skrytka-bankowa-nr-811#106945 https://www.morsmordre.net/t3160-edgar-burke#52278
Re: Wejście [odnośnik]02.02.17 9:24
Zaskakujące, jak często ostatnimi czasy niezidentyfikowana siła popychała go wprost na mieliznę - z oceanu głębokiego szczęścia, prosto w ramiona Burke'ów, przypuszczalnie gotowych rozszarpać mu tętnicę zębami i gołymi rękami wyłupić oczy, gdyby tylko okazał się aż tak nieostrożny i pozwolił się podejść. Asterion mimo tych przykrych konieczności, zachowywał zdawkowy umiar, dystansując się z całej siły od przeszłości, bo chociaż rozjątrzona rana czasami się odzywała, to przecież właśnie zakończył ten smutny etap wdowca, ozdabiając rękę kobiety, którą kochał zaręczynowym pierścieniem. Tym samym stał się jej, co uwalniało go jakby od obowiązku zmagania się z oszczerstwami i podle rozpuszczanymi plotkami. I tak nie zdołałby ich powstrzymać: racjonalny osąd sytuacji, w której to Burke'owie byli górą, sygnując swe poglądy szlacheckim nazwiskiem. Nieco rozgoryczało to ambitnego Valhakisa, lecz nie zamierzał rozpaczać, już nie, skoro czuł się człowiekiem spełnionym. Zrealizował swoje marzenie, nie licząc na cud, na przypadek, na pomyślność, samodzielnie wytrącając przeznaczeniu cugle swego losu. Poprowadził go dokładnie tak, jak chciał - od pierwszego momentu, w którym ją zobaczył, coś nieznacznie tknęło dojrzałe serce Asteriona, a ogorzała twarz zapłonęła zainteresowaniem. Bliskości tak fizycznej, jak i psychicznej, zwłaszcza tej drugiej, którą otrzymywał w zaskakującej hojności, aż w końcu Deirdre zgodziła się na krok ostateczny, już na zawsze mający przypieczętować ich związek. Wkrótce, nie śpieszyło mu się, wystarczyła mu wiedza, że Miu właśnie tego chce.
I wśród tego całego cukru, pięknego kalejdoskopu obrazków pod tytułem "żyli długo i szczęśliwie", pojawiał się Edgar. Barczysta sylwetka, chmurne spojrzenie, niski, głęboki, choć nieco zgrzytliwy głos, jakby dobywał się wprost z rzadko używanego gardła. Valhakis instynktownie zwietrzył nieprzyjemności, aczkolwiek nie miał się przecież czego obawiać. To był tylko Burke, prawdopodobnie przybył na spytki, czy aby na pewno nie życzy sobie jego pieniędzy. Ha, Edgar wyciągał pomocną dłoń, a Valhakis tym gardził - nic, tylko szaleniec, ale Asterion miał powody, by nie ufać mężczyźnie i nie wierzyć w jego dobre intencje. Grane raczej topornie; Burke'owie słynęli z innych zalet niż zdolności aktorskie.
-Wybacz, sir - rzekł ostrożnie, prawie służalczo, chociaż daleki był od płaszczenia się przed kimkolwiek - nie spodziewałem się dziś już nikogo - wytłumaczył rzeczowo, lekko skłaniając głowę w ramach rekompensaty za brak należytego powitania - poza narzeczoną - dodał, ignorując dopytanie o personalia, a dość jasno dając Edgarowi do zrozumienia, że powinien natychmiast opuścić jego sklep.




No, I am not Prince Hamlet, nor was meant to be
Asterion Valhakis
Asterion Valhakis
Zawód : Przedsiębiorca
Wiek : 52
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Nie ma gorszego zła od pięknych słów, które kłamią
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3018-asterion-valhakis https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t3241-skrytka-bankowa-nr-795#54003 https://www.morsmordre.net/t3712-asterion-valhakis
Re: Wejście [odnośnik]03.02.17 1:08
Edgar zdawał się usłyszeć tylko dwa ostatnie słowa. Narzeczoną. Tak właśnie powiedział, Burke był tego pewny, a i tak miał ochotę poprosić go o powtórzenie. Zapomniał o celu swojej wizyty, pragnąć jedynie poznać personalia wspomnianej Deirdre. Musiał być pewny, że nie jest nią ta konkretna kobieta. Musiał usłyszeć to z jego ust, inaczej ciekawość i niepewność długo nie dadzą mu spokoju. Nigdy nie życzyłby mu szczęścia w żadnej dziedzinie życia, a już na pewno nie tej miłosnej. Dostał jedną szansę od losu i spektakularnie ją zmarnował, jednocześnie tworząc sobie wielu wrogów. Niemniej, jeżeli chodziłoby o Dei, to tylko spotęgowałoby to uczucie. Znał ją, może nie najlepiej, ale znał. I nie wyobrażał sobie, by mogła spędzić resztę życia u boku Greka. By ktokolwiek mógł to zrobić, biorąc pod uwagę fakt, że w każdej chwili podarowany kawałek biżuterii mógł się zamienić w śmiercionośny amulet. Ten mężczyzna był piekielnie niebezpieczny, ale bardzo rzadko sprawiał takie wrażenie. Chociażby teraz. Zachowywał się tak kulturalnie, że Edgar tym bardziej miał ochotę posłać w jego kierunku jedną z wielu znanych klątw. - Narzeczoną? - Powtórzył, nie kryjąc się ze swoim zdziwieniem. Tym razem to nie mogła być kolejna szlachetnie urodzona panna z pokaźnym posagiem. Valhakis lata świetności miał już za sobą. Poza tym był wdowcem z gromadą córek i, co najważniejsze, w jego żyłach nie płynęła szlachetna krew. Tylko ostatnia desperatka postanowiłaby zrezygnować z wygodnego życia na rzecz ślubu z Grekiem. - Nie wiedziałem, że bierzesz ślub - Dlaczego dopiero teraz? Chyba nie wmówisz mi, że tak długo opłakiwałeś swoją poprzednią żonę pomyślał, podchodząc jeszcze bliżej półki, przy której stał Valhakis. - Znałem niegdyś pewną Deirdre... - powiedział jakby chciał rozpocząć jakąś historię. Nachylił się nad gablotką, przyglądając się leżącemu w niej amuletowi. Nie wierzył w dobre intencje Asteriona. Był przekonany, że jego nowa żona prędzej czy później podzieli los jego ciotki. Zerknął przelotnie na Greka. A może faktycznie się zakochał? Komu udało się owinąć go wokół palca? Edgar oddałby wiele za tą informację i właśnie dlatego też nie zamierzał stąd wychodzić dopóki jej nie zdobędzie.
Edgar Burke
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3108-edgar-burke#51071 https://www.morsmordre.net/t3159-nie-stac-mnie-na-wlasna-sowe#52274 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t4912-skrytka-bankowa-nr-811#106945 https://www.morsmordre.net/t3160-edgar-burke#52278
Re: Wejście [odnośnik]03.02.17 9:40
Małżeństwo jako instytucja w jego wypadku sprawdziło się nieźle, działając bez zarzutu. Na równi ze świetnie prosperującymi interesami dwóch połączonych ze sobą rodzin. Trafiony w punkt biznes życia dla obu zainteresowanych stron, chociaż przed spektakularnym rozłamem, Asterion sądził, że ugrał zdecydowanie więcej. Początkowa protekcja była mu potrzebna - nie oszukiwał się, że w świecie, jakim go zastał, zmonopolizowanym przez szlachetnie urodzonych czarodziejów komuś takiemu jak on (obcemu, a więc: złemu) ciężko byłoby zaistnieć na wolnym rynku. Ponadto kobieta, którą dostał gratis do ich umowy, z biegiem czasu naprawdę stała się jego żoną. Nie tylko formalnie, ale również uczuciowo. Pokochał ją, choć najpierw musiał doświadczyć skrajnego obrzydzenia do własnej osoby, do tego że dobrowolnie niweczy szansę na piękne życie. Europa stała u jego boku, nosiła w sobie jego córki, wspierała go zawsze, nawet, jeśli z początku czuła się odtrącana Zasługiwała na wszystko, co najlepsze, a Valhakis robił co w jego mocy, by jej to zagwarantować. Jej śmierć wstrząsnęła nim silniej, niż reakcja Burke'ów, w pierwszych tygodniach po pogrzebie właściwie nie orientował się w nowej sytuacji, zbierając myśli i poświęcając się córkom. Gdy spotkał się z aktami nienawiści, przyjmował je w zasadzie obojętnie, nie szukając zemsty, ale również nie bojąc się postawić. Nie dawał gnębić się bezkarnie, a pretensje lordów Durham były bezpodstawne, irracjonalne, absolutnie nie dające im prawa do wymierzania sprawiedliwości samodzielnie. Asterion toczył tę cichą wojną, właściwie ograniczając się do defensywy, co może ochłodziło nieco zapał Burke'ów, gwarantując mu pakt o nieagresji. Zawieszenie broni na czas nieokreślony, chociaż zawsze znalazło się kilku działających na własną rękę. Często szczeniaków, podburzonych opowieściami starszego wujostwa, dokonujących drobnych aktów wandalizmu. Za złapanie takiego młodocianego Burke'a na gorącym uczynku, Valhakis najchętniej nakazałby mu zniwelowanie szkód bez użycia magii, lecz ograniczał się do cierpkiego listu do opiekuna. Rzadko jednak zastawał sprawców na miejscu zbrodni - to były tylko dzieciaki i nawet jeśli chlubnie szczyciły się wybitymi szybami, umieszczając gdzieś wśród pęknięć swoje inicjały, bały się spotkania oko w oko z tym greckim monstrum.
Odwrotnie od Edgara, już niemal tradycyjnie wychodzącego Asterionowi na przeciw. Valhakis nie zmienił swego zdania od ich ostatniej rozmowy, nie zamierzał sprzedawać sklepu, ani pożyczać złota, zwłaszcza od niego. Wyprostował już swoje interesy, które od jakiegoś czasu pięły się w górę, zaskakując go coraz lepszym zyskiem, więc tym bardziej nie musiał się zastanawiać nad podziękowaniem Burke'owi i jak najszybszym pożegnaniem się z nim.
-Nie jestem szlachcicem, by pisano o tym gazetach, sir - zauważył, nie dodając, że nie byli przyjaciółmi i nie musiał go powiadamiać o swym szczęściu. Ba, nie chciał, ale najwyraźniej Edgar ożywił się tym faktem (planował obrazowo opisać Deirdre, że zaręczyła się z żonobójcą?), jasno dając mu do zrozumienia, że nie wyjdzie wcześniej, póki nie poczęstuje go odpowiednią dozą informacji.
-Dei pracuje w ministerstwie, więc niewykluczone, że ją znasz, sir - odparł, wpatrując się bystro w oblicze Edgara. Dostałeś, czego chciałeś. A teraz natychmiast stąd wyjdź.




No, I am not Prince Hamlet, nor was meant to be
Asterion Valhakis
Asterion Valhakis
Zawód : Przedsiębiorca
Wiek : 52
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Nie ma gorszego zła od pięknych słów, które kłamią
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3018-asterion-valhakis https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t3241-skrytka-bankowa-nr-795#54003 https://www.morsmordre.net/t3712-asterion-valhakis
Wejście
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach