Wydarzenia


Ekipa forum
Rain Huxley
AutorWiadomość
Rain Huxley [odnośnik]01.03.20 21:40
Talia Tarota


Why you think that 'bout nude?
'Cause your view's so rude
Think outside the boxThen you'll like it
Rain Huxley
Rain Huxley
Zawód : Portowa dziwka, informatorka
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Królowa nigdy nie opuszcza swojego królestwa i płonie razem z nim.
OPCM : 9 +1
UROKI : 21 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t5603-rain-huxley https://www.morsmordre.net/t5628-poczta-rain#131770 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f121-dzielnica-portowa-welland-street-5-12 https://www.morsmordre.net/t5630-skrytka-bankowa-nr-1380#131776 https://www.morsmordre.net/t5629-rain-huxley#131774
Re: Rain Huxley [odnośnik]03.03.20 9:30
Głupiec
Dzielnica portowa, dokilato, 1944

Lato tego roku było gorące. Promienie słoneczne grzały odkryte ramiona szesnastoletniej pannicy, która za nic miała zasady jakimi powinny kierować się dobrze wychowane dziewczęta. Wszakże nie była ani dobrze wychowaną, ani tym bardziej dziewczęcą. Co prawda spodni nie nosiła, ale nie powiedziała by o sobie, że jest laleczką lubującą się w czytaniu poezji i graniu na fortepianie.   Zniszczone już buty pasowały do przybrudzonej i wygniecionej bordowej spódnicy, kremowa przyduża koszula niedbale wsunięta była pod pasek opinający jej talię, a rozpięte pierwsze guziki odkrywały jej obojczyki. Padało na nie nie tylko światło wysoko unoszącego się nad horyzontem słońca, ale także wzrok mężczyzn, których bez skrępowania mijała. W dokach była znana dzięki swoim wybrykom, kradzieżom i niewyparzonemu językowi, który nie przystoił młodej kobiecie w tamtym czasie, a także dzięki swojej matce dziwce, która spała chyba z każdym w tym pieprzonym porcie. Była jak swoja rodzicielka, bardzo ją przypominała i z wyglądu (chociaż oczy miała ponoć po ojcu) oraz z charakteru. Grube czarne loki opadały na jej ramiona, a butne spojrzenie jasnych oczu sprawiało, że wszyscy od razu wiedzieli, że mają do czynienia z buntowniczką, która nie da sobie w kaszę dmuchać. Nie raz i nie dwa słyszała, jak mówili „Ta dziewczyna to wykapana matka, stara Huxley była dokładnie taka sama w jej wieku. Tylko czekać aż i ona stanie na ulicy i rozłoży nogi, szkoda dziecka, szkoda”. Po tych wszystkich latach przyzwyczajona była także do gwizdów na ulicy w jej kierunku, prób zaciągnięcia w ciemną uliczkę i oskarżeń o kradzieże (które w większości przypadków były prawdziwe, ale nikt nie musiał o tym wiedzieć).
Młodzież nigdy nie wykazuje się mądrością, prawdę mówiąc dzieciaki żyjące na ulicy, bo to ulica tak naprawdę była domem Rain (w końcu spędzała tu większość swojego czasu podczas letnich wakacji), miały więcej szczęścia niż rozumu. Spryt i wiedza, ale nie mądrość. Można nawet powiedzieć, że cechowały się pewnego rodzaju głupotą. Uliczne dzieciaki nie czuły strachu, nie potrafiły przeciwstawić się chęci zrobienia czegoś niebezpiecznego, poczucia dreszczyku emocji, sprawdzenia co stanie się, gdy ponownie przekroczą niewidzialną linię. Alkohol i papierosy nie były dla nich już niczym szczególnym, zwinięcie paru butelek Ognistej Whisky nie stanowiło już wyzwania i nie sprawiało takiej przyjemności. Chciało się czegoś więcej, niekontrolowanego chaosu.
Sytuacja taka nadarzyła się pewnego gorącego popołudnia, kiedy Rain wraz ze swoim towarzyszem leżeli na pomoście nad Tamizą wypijając ostatnią butelkę niedawno skradzionego trunku. Kradzione zawsze smakuje najlepiej i nie ważne czy to alkohol, mugolskie papierosy czy zdobyte od jednego marynarza Diable Ziele. Chcieli zaszaleć, pokazać ludziom, że to oni tu rządzą. Ukarać tych, co stanęli na ich drodze i mieli czelność uprzykrzać im życie. Ona i Goyle stanowili wręcz duet idealny, odkąd się tylko poznali między nimi zdecydowanie zaiskrzyło, mimo że chłopak był od niej młodszy. Miał za to pieniądze i był równie szalony i zepsuty co młoda Huxley. Dogadywali się bez słów, wspólnie kradli, pili i bawili się.
Dzisiejszy dzień miał być tą datą, którą portowi ludzie będą w przyszłości wspominać jako moment największej demolki ostatnich lat. Największego zniszczenia. Gdzie wszyscy będą wiedzieć czyja to wina, ale nikt nie odważy się powiedzieć tego na głos w obawie o swój własny dobytek.
- Co ty na to, by ludzi Willsona naszczuć na tego przeklętego Habermanna? - zapytała, a w jej oczach zabłysły iskierki.
Sprawić by dwie załogi, które miały ze sobą na pieńku obiły sobie mordy nie było trudne. Tym bardziej jeśli chodziło o ludzi Habermanna, kapitana, który rzadko witał w Londyńskich portach i nie znał ani Rain ani Goyle’a. Mimo że on nie znał ich, to Huxley bardzo dużo wiedziała o nim i o jego statku. Wiedziała, że przewoził porwane wile i półwile, które chciał wywieźć na kontynent by sprzedać na Śnieżkę. Krótko trzymał swoich ludzi, ale nie dość krótko, a ona była w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie i z miłą chęcią sprzedała pozyskaną informację dalej. A jej kupcem mógł być Willson, który zakochał się niegdyś w pewnej wili, która została porwana przez takiego właśnie handlarza, jakim był Habermann. Czy to aż nie prosiło się o to, by zamaczać w tym swoje paluszki? Wystarczyło szepnąć słowo ludziom Willsona, by ci przekazali jemu, a w tym czasie pobiec do Habermanna i ostrzec go, że został zdradzony i zaraz będzie tu zgraja marynarzy chcąca odbić wile i pomścić śmierć ukochanej ich kapitana.
Takiego mordobicia Rain dawno nie widziała. Obserwowała to z ciemnej uliczki popijając whisky i śmiejąc się za każdym razem, gdy któryś z marynarzy oberwał w mordę tak mocno, że nie był w stanie wstać. W ruch szły pięści a także czarodziejskie różdżki, które w rękach pijanych marynarzy były niebezpieczną bronią. Zaraz do burdy dołączyli kolejni rośli mężczyźni, którzy nawet nie potrzebowali konkretnego powodu by się przyłączyć. Wystarczył fetor męskiego potu i krwi oraz rozlanego alkoholu, by ci potężni samce dołączyli do rozpierduchy.
- Podpalmy magazyn – usłyszała szept nad uchem.
Nie minęła chwila gdy oboje wpadli do składnicy. Rozbijali butelki z alkoholem, rozwalali skrzynie i rozrzucali asortyment. Wzniecili ogień, który z dużą prędkością zaczął rozprzestrzeniać się po całej hali. Huxley tańczyła wśród płomieni, które delikatnie łaskotały jej kostki, a od buchającego ciepła po czole spływały kropelki potu. Czuła się bosko, czuła się panią, władczynią, jakby cały świat stał u jej stóp. Woda była przekleństwem a ogień wybawieniem. Przed spaleniem żywcem uchronił ją Goyle, który ciągnąc za ramię wypędził z prawie całkowicie pochłoniętego ogniem budynku.
Obserwowali to widowisko z wysokości. Zapadał już zmrok, chociaż w dokach było jasno jak w ciągu dnia. I mimo że o tej godzinie powinien wiać przyjemny letni wiaterek chłodząc ich spoconą skórę, to tu u góry, na szczycie dachu, było gorąco jak w piekle. Śmiali się i podziwiali, nie potrafili wyjść z zachwytu tego w jaki sposób i co dokonali. Ludzie ciągle bili się po mordach, gdy inni próbowali ugasić palący się magazyn i, trochę nieskutecznie, nie doprowadzić do zajęcia ogniem kolejnych. Kapitan statku i pani kapitan ulicy dokonali czegoś niemożliwego, o czym opowiadać będą marynarze przez najbliższe miesiące, a może i nawet lata.
To czego dokonali można było uznać za głupie, za lekkomyślne i nieodpowiedzialne. Jednak to co zrobili było także i dobre. Wile uciekły, kapitan Habermann został zatrzymany za uprowadzenie i przemyt magicznych istot. Dla tych kobiet, którym udało się uniknąć śmierci, rozpoczynał się nowy etap. Wracały na ląd, wracały do swoich domostw, swoich mężczyzn i rodzin. Udało im się uniknąć najgorszego. W porcie spłonął za to jeden z największych magazynów przechowujący alkohol z importu, dzięki temu przez jakiś czas pobliskie knajpy musiały postawić na bardziej lokalny trunek, który na dłużej zagościł w portowych spelunach.
Rain natomiast, stojąc na dachu i pozwalając aby wiatr rozwiewał jej spódnicę, czuła się jak na statku. W tym momencie była kapitanem tego portu, zdawało się jakby miała władzę nad całym światem u jej stóp. Statkiem Rain był port. Jej wodą ulice. Jej załogą gwiazdy w ciemną noc, a przeciwnikami, piratami, nazywała kupców, których okradała. Ona tu była panią, ona tu wspinając się na najwyższe dachy patrzyła z góry na otaczający ją świat i wypatrywała łupów. Spódnica falowała na wietrze, stawiała stopę na krawędzi i to był jedyny statek, na którym mogła stanąć jej noga. Wszystkie krzywdy których doznała, wszystkie przykrości własne płonęły w ogniu u jej stóp. Widziała w tańczących płomieniach mężczyzn, którzy próbowali ją wykorzystać, uczniów którzy pluli pod jej nogi, matkę, która w dupie miała swoje dziecko. Jakby kończył się pewien etap, jakby zaczynała akceptować fakt gdzie żyje, jak żyje i się z tym godzić. Marzyła o tym, by wypłynąć w morze, by wyrwać się z tego świata. Nie mogła jednak na to liczyć, zaakceptowała więc swój los. To właśnie teraz, patrząc na palące się doki, w jej głowie kształtował się plan, aby w przyszłości być tu kimś. Kimś, kto będzie miał coś do powiedzenia, kto będzie mógł sam decydować o swoim życiu, w jaki sposób chce zarabiać i jak wykorzystywać swoje umiejętności.
Trzymając w dłoni kartę z głupca i słuchając wyjaśnienia jej istoty Huxley widziała tamten dzień, z pamięci przywoływała swoje głupie i nieodpowiedzialne zachowanie, dzięki któremu rozpoczęła nowy etap w swoim życiu. Wspominając tamte chwile wracały do niej emocje które wtedy odczuwała, podniecenie związane z doświadczeniem czegoś nowego, z kolejnym przekroczeniem granicy. Zrobieniem czegoś co ją wzbogaciło.
Odkładając kartę głupca na bok uśmiechała się lekko pod nosem. Dobrze wspominała swoje dzieciństwo. I chociaż jej życie nie było zbyt przyjemne, przecież nigdy nie zaznała domowego ciepła, prawdziwej miłości czy wsparcia przyjaciół, to teraz wraca do niego z sentymentem. Każde ważniejsze wspomnienie zachowane miała w fiolce i są momenty, kiedy wraca do nich w swojej myślodsiewni. Retrospekcja palącego się portu stanowiło jedno z najważniejszych wspomnień. Trzymała je z jednego konkretnego powodu – aby nigdy nie zapomnieć kim jest i dlaczego jest taką a nie inną osobą. Co ją ukształtowało, jakie wydarzenia i jacy ludzie stanęli na jej drodze. Wszystko co kiedyś zrobiła i nie ważne czy było to dobre czy złe, mądre bądź głupie, tak jak w przypadku spowodowania burdy i spalenia części portu, sprawiło, że dzisiaj mogła chodzić ulicami z dumnie uniesioną głową, była pogodzona ze swoim życiem i sama mogła o nim decydować.


Why you think that 'bout nude?
'Cause your view's so rude
Think outside the boxThen you'll like it
Rain Huxley
Rain Huxley
Zawód : Portowa dziwka, informatorka
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Królowa nigdy nie opuszcza swojego królestwa i płonie razem z nim.
OPCM : 9 +1
UROKI : 21 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t5603-rain-huxley https://www.morsmordre.net/t5628-poczta-rain#131770 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f121-dzielnica-portowa-welland-street-5-12 https://www.morsmordre.net/t5630-skrytka-bankowa-nr-1380#131776 https://www.morsmordre.net/t5629-rain-huxley#131774
Rain Huxley
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach