Wydarzenia


Ekipa forum
Aurora Potter
AutorWiadomość
Aurora Potter [odnośnik]07.11.15 11:51

Aurora Potter

Data urodzenia: 21 marca 1930 roku
Nazwisko matki: Slughorn
Miejsce zamieszkania: Dolina Godryka
Czystość krwi: czysta ze skazą
Zawód: śpiewaczka operowa
Wzrost: 165 cm
Waga: 50 kg
Kolor włosów: kruczoczarne
Kolor oczu: gorzka czekolada
Znaki szczególne: dołeczki w policzkach; dolna warga pełniejsza od górnej i niewielka blizna na nadgarstku, pamiątka po upadku z drzewa


Dawno, dawno temu w odległej krainie zwaną Doliną Godryka na świat przyszła dziewczynka o bladych licach i oczach, z których biło ciepło potrafiące stopić nawet najbardziej zmrożone nienawiścią serce. Radosnym uśmiechem witała przekazujących ją sobie z rąk do rąk domowników. Krótką chwilę później maleńkie usteczka wygięły się w duże „o”, powieki zatrzepotały kilkakrotnie, a niewinne maleństwo usnęło snem długim i spokojnym.



- Auroro! Opanuj się, na Merlina!
- Patrz, mamo, jestem ptakiem!
- Auroro! Nie jesteś żadnym ptakiem, złaź z tego drzewa natychmiast!
- Zaraz Ci udowodnię, że jestem!
            …
- Rory, co Ci mówiłam?
- Żeniepowinnamwspinaćsiępodrzewach...
- Jeszcze raz, córeczko.
- Zabroniłaś mi chodzenia po drzewach.
- A dlaczego?
- Bo mogłabym spaść i zrobić sobie krzywdę...

~***~

Sarnie oczy wpatrywały się w małą trumienkę, jak gdyby nie do końca mogły pojąć, dlaczego starsza siostra się w niej znajduje. Przecież jeszcze wczoraj była taka promienna, taka szczęśliwa! Co się stało? Cichy płacz przywrócił młodziutką Aurorę do rzeczywistości. Podeszła do swojego ukochanego braciszka po czym mocno się w niego wtuliła, żeby nie tylko go pocieszyć, ale uciec przed tak groteskowym widokiem, jaki był widok Klary w trumnie.
- Nie płacz, Char, Klarcia będzie teraz z aniołkami i na pewno będzie tam szczęśliwa.

~***~

Drogi pamiętniku!
       Charlus nie chce się ze mną bawić! Twierdzi, że jestem smarkula, a on już jest za duży, żeby się ze mną ganiać. Przecież za rok idę do Hogwartu! Jak on może mówić mi takie rzeczy? Na dodatek mamusia zaczęła kupować mi coraz więcej sukienek, bo chce, żebym wyglądała na prawdziwą dziewczynkę. O co jej chodzi? Przecież to nie moja wina, że wpadłam w kałużę! Tak samo jak nie moja wina, że kotek porwał mi koszulkę. Był taki uroczy. Tatuś mówi, iż jestem jego najdroższą córeczką i kocha mnie taką, jaką jestem. Ha, i pozwolił mi latać na miotle, jak mama nie widzi! Ale tylko pod jego okiem. Ostatnio urządziłam przedstawienie dla swoich lalek, chyba im się podobało, skoro biły mi brawo. Jak będę duża to zostanę gwiazdą i wszystkim będę się podobać!

~ ***~

Kiedy sówka wleciała do domu państwa Potter, w jednym z pokoi rozległ się krzyk. Ogłuszający. Do tego stopnia, iż wszyscy domownicy zlecieli się do wyżej wspomnianego pomieszczenia, jak się okazało, pokoju Aury. Stała na samym środku, umazana farbą na buzi i rękach, gdyż najwyraźniej chwilę wcześniej zajmowała się tworzeniem najnowszego dzieła. (o którym zdążyła kilka dni wcześniej kilkanaście razy napomknąć zarówno swoim rodzicom, jak i bratu) Pomimo to jej twarz aż błyszczała ze szczęścia, ponieważ wreszcie nadszedł ten dzień, na który tyle czekała! List z Hogwartu, dowód (zdaniem Aurory), iż wreszcie dorosła! Gdy później ją pytano, dlaczego zaczęła krzyczeć, odpowiedziała z szelmowskim uśmieszkiem:
- Bo chciałam, żebyście wszyscy zobaczyli moją radość!

Ona z miękkości płatków i woni, na samej granicy życia... Zasnęła… Z marzeń wygnano ją światów, w duszy jej struny pozrywano śpiewne; dziś już nie pójdzie stawać ponad rzeką i puszczać oczu na fal tonie szmerne, aniby chciała lecieć gdzieś daleko w cisze niezmierne.



- Będziemy w jednym domu, braciszku, zobaczysz!
- Nie bądź taka pewna, może Tiara przeznaczy się do Ravenclawu!

Kiedy Tiara przydziału głośno i wyraźnie krzyknęła GRYFFINDOR, Aurora nie mogła się nie zaśmiać. Pierwsze, co zrobiła, to rzuciła się swojemu bratu na szyję, ignorując ciche chichoty gdzieś w tle.
- A mówiłam Ci, że będzie Gryffindor!

~***~
Młoda panienka Potter nie miała problemów w zawiązywaniu przyjaźni. Może nawet szło jej to za łatwo, zważywszy, iż początkowo wierzyła w każde słowo, jakie serwowali jej rówieśnicy. W końcu dlaczego ktokolwiek miałby ją nabierać? Nie potrafiła pojąć, że ktoś może oszukiwać, kiedy prawda jest taka cudowna! Aczkolwiek jak się wejdzie między wrony... Dlatego też po pewnym czasie i sama Aurora zaczęła stroić sobie żarty, ba, była w tej sztuce równie biegła, co Charlus. Jednakże w porównaniu do niego starała się nie przeciągać struny oraz przede wszystkim skupić się na nauce. Żadną tajemnicą nie było, iż pragnęła być l e p s z a od brata. I jeśli chodziło o oceny to zdecydowanie jej się to udawało. Gdyby ktoś w środku nocy wyrwał ją ze snu, pytając o ulubiony przedmiot, Aurora bez wahania odparłaby, że Zaklęcia. Natomiast wyraźnie krzywiła się, gdy ktoś tylko wspominał Eliksiry. Owszem, radziła sobie całkiem nieźle, aczkolwiek to nie był przedmiot jej marzeń. W wolnym czasie grywała w Czarodziejskie Szachy, prowadziła otwartą wojnę niemal z każdym Ślizgonem w szkole (no, większością!), gdyż nienawidziła, gdy ta banda czystokrwistych świrów poniżała tych nieurodzonych w rodzinach szlachetnych; a już w zupełny szał wpadała, gdy nadużywali określenia szlama. Dla niej nie istniały żadne podziały, a wszyscy byli sobie równi, niezależnie od tego, z jakiej rodzny się wywodzili. Nie dobierała sobie przyjaciół według ich statusu tylko charakteru. Lubiła ludzi wolnych, wesołych tak jak ona sama, co nie znaczy, iż nie próbowała zagadywać do tych wyciszonych introwertyków. Poza tym Aurora nigdy nie porzuciła marzeń o wielkiej scenie. Późnymi wieczorami ćwiczyła przed lustrem kwestie wyszukane w Czarownicy. Już w tak młodym wieku była pewna, co chce dalej robić w życiu. Przede wszystkim pragnęła występować przed dużą publicznością, uwielbiała, gdy bito jej brawa, gdy patrzyli na nią z podziwem. Pomimo tych pragnień nie była pyszna, wręcz przeciwnie, potrafiła przyznać się do błędu i kiedy trzeba - też przeprosić.
Kiedy wybuchnęła wojna z Grindelwaldem, dziewczyna była w jeszcze dosyć młodym wieku. Mocno jednak trzymała się poglądów wyznawanych przez swoją rodzinę; nigdy nie potrafiła zaakceptować polityki prowadzonej przez jednego z najpotężniejszych czarodziei, a na zbrodnie przez niego dokonywane patrzyła z obrzydzeniem - w gruncie rzeczy dla tego, iż nie potrafiła pojąć jego zapędów, a poza tym nigdy nie umiała obojętnie przejść obok krzywdy niewinnych.
Lata płynęły, wakacje przeplatały się z rokiem szkolnym, a Rory dorastała. Każdą wolną chwilę poświęcała na śpiew, całe szczęście, iż Hogwart miał swój mały chór, więc i w nim mogła szlifować swoje umiejętności. Naciągnęła (po długich dyskusjach) też rodziców na prywatnego nauczyciela, przekonując ich, że jest pewna jak własnego nazwiska, iż chce zostać śpiewaczką operową, a bez dodatkowych lekcji się nie obejdzie. Jej matka z dumą dostrzegała każdą zmianę zachodzącą w córce, bo niewątpliwie były to przemiany na lepsze. Panna Potter w domu poważniała, stawała się spokojniejsza oraz dostosowywała się do poleceń swoich rodziców. Pewnie Gracja złapałaby się za głowę, gdyby dowiedziała się, iż to wszystko było pod potrzeby roli, jaką sobie Aura wytypowała! Postanowiła w taki sposób ćwiczyć swoją grę aktorską, również niezbędną w karierze śpiewaczki - w szkole wciąż była tą samą Rory, co wcześniej - energiczną, dynamiczną oraz mało siedzącą w jednym miejscu. I niestałą w uczuciach. Zakochiwała się; odkochiwała i tak w kółko. Stale miała jakieś "ale" do swoich wybranków - ten za pyskaty, ten znowu za cichy, ten za mało ambitny, ten za perfekcyjny. Ot, typowe miłostki nastolatki! Dopiero po latach zrozumiała, że brakowało jej w nich tej drapieżności, za którą Aura tak przepadała - zagorzałe dyskusje na dany temat, ostra wymiana poglądów, a przede wszystkim pewność siebie.
Życie nie kończyło się jednak na samych przyjemnościach - wielkimi krokami zbliżały się egzaminy, a Rory chciała je zdać jak najlepiej. Ciężko jej było zrezygnować z niektórych rzeczy jak na przykład popołudniowe przechadzki na błonia, aby z lubością podziwiać zachodzące słońce, aczkolwiek nie miała innego wyboru. Na szczęście to poświęcenie opłaciło się, gdyż egzaminy zdała całkiem dobrze; tak naprawdę wcale nie musiała otrzymać jakichś wybitnych wyników, gdyż nie były jej potrzebne - tam, gdzie chciała złożyć papiery, liczył się talent. W każdym razie podczas nauki największą wagę przyłożyła do Zaklęć i Obrony Przed Czarną Magią, głównie dlatego, iż za tymi przedmiotami przepadała, a więc chodziło oczywiście o ambicję. Więcej czasu poświęcała przede wszystkim szlifowaniu swoich umiejętności wokalnych. Nie było dnia bez śpiewu, bowiem doskonale zdawała sobie sprawę, iż na Magiczną Akademię Muzyczną nie tak łatwo się dostać. A już trzęsła się jak osika na samą myśl o przesłuchaniach wstępnych! Co, jeśli jej głos zniknie w tłumie innych? Co, jeśli rzeczywiście jest przeciętna? Wszystkie te wątpliwości rozwiały się, gdy weszła na scenę. Miała ogromną tremę, ale nie mogła zaprzepaścić życiowej szansy. Przeszła pierwsze przesłuchanie, lecz to dopiero był początek! Po długim boju wreszcie została przyjęta, aczkolwiek jej ciężka droga dopiero się zaczynała. Podczas lat nauki często bywała przemęczona, bywały takie dni, kiedy spała marne kilka godzin, do tego dochodziła ostra krytyka ze strony wykładowców... Aurora miała w takich momentach dość. Ileż to razy chciała się poddać! Rodzina jednak mocno ją wspierała, dawała oparcie w trudnych chwilach i chyba to był jeden z wielu powodów, dzięki którym udało jej się po pięciu długich latach Magiczną Akademię Muzyczną skończyć. Już nie mogła się doczekać, aby wreszcie zacząć występować na większą skalę!

Znam Cię, spacerowałam z Tobą w pewnym śnie; znam Cię, to spojrzenie twoich oczu jest tak podobne do blasku i wiem, że to prawda, że wizje rzadko są takimi, na jakie wyglądają, ale jeśli Cię znam, wiem, co zrobisz - pokochasz mnie od razu, jak to zrobiłeś w pewnym śnie.



- Panie i Panowie, przed wami wystąpi... Roxanne!
- Rzeczywiście ma niewiarygodny głos...
- Podobno strasznie zadziera nosa...
- Naprawdę? Moja przyjaciółka mówiła, że jest niezwykle uprzejma.
- Och? A narzeczony mojej siostry opowiadał, iż...

~***~

Czy jej rodzice byli zdziwieni na wieść, jaką drogę życiową sobie obrała? Nie. Od samego początku przeczuwali, iż Rory nie wybierze pracy w Ministerstwie (Festus dostałby chyba zawału, jakby Aurora powiedziała, że chce zostać urzędniczką w jednym z wydziałów; w końcu znał swoje dziecko i był pewny, że życiową energią zmiotłaby gmach Ministerstwa na drugi koniec świata), a raczej będzie kierować się swoimi zdolnościami. (tak, Gracja w końcu zorientowała się, iż Rory wcale nie złagodniała, jak to początkowo sądziła) Bardzo mocno ją wspierali, za co młoda kobieta jest im wdzięczna po dzień dzisiejszy. Znalezienie pracy wcale nie było takie łatwe, jak początkowo sobie myślała. Często wędrowała po różnych operach, raz została zatrudniona na krótki okres czasu, ale szybko musiała zrezygnować z pracy, bo właściciel w ogóle nie szanował artystów, a kobieta mimo wszystko swoją dumę miała.  Aurora bardzo to przeżywała, dla kogoś o wielkich ambicjach było to niemal porównywalne do zderzenia z zimną ścianą zwaną szarą rzeczywistością. Nie poddawała się jednak; uparcie występowała wszędzie, gdzie się dało, czy to po lokalnych, londyńskich restauracjach (niejednokrotnie przygrywając na pianinie "do kotleta"), czy jak już wspominałam, na zwykłej zatłoczonej ulicy. Ostatecznie odnalazła miejsce dla siebie, w gruncie rzeczy to był zwykły łut szczęścia, na gwałt potrzebowali artystki, a ona miała przecież bardzo dobre referencje. Właściciel zaryzykował, obsadzając nieznaną śpiewaczkę w mniejszej roli i nie pożałował, bo się wykazała. Od premiery tamtej opery zaczynała robić się rozpoznawalna, więc mężczyzna zaczął ją obsadzać w coraz to poważniejszych rolach, aż w końcu można było ją uznać nawet za wschodzącą gwiazdę! Oczywiście, nadal pozostaje "świeżakiem" w artystycznym światku i chowa się przy wielkich artystach, których warsztat jest kilkanaście lat dłuższy niż jej. Przyciągała ludzi swoim oddaniem na scenie, a kiedy występowała w operach... Głosem hipnotyzowała. A sama Aurora? Nie mogła uwierzyć w to, co się wokół niej dzieje. Spełniła swoje największe marzenie z dzieciństwa! Wychodziła na scenę, rozpływała się świetle reflektorów i po prostu robiła to, co potrafiła najlepiej, czyli śpiewała.
Pod koniec jednego z występów jej uwagę przykuł m ę ż c z y z n a. Grała wtedy Violettę; bohaterkę "La Traviaty". "Umierała" właśnie w ramionach "Alfreda", kiedy jej spojrzenie poszybowało w stronę publiczności; rzadko kiedy przyglądała się zasiadającym tam ludziom - patrzyła, acz nie widziała. Jednak tym razem było inaczej, o n siedział tak blisko sceny, że nawet z niej widziała migające jasnoniebieskie oczy wpatrzone w n i ą. W tym spojrzeniu było wiele emocji, których nie rozumiała, nie miała też czasu, by się nad nimi zastanawiać - przecież występowała! I kiedy wreszcie "Violetta" wydała ostatnie tchnienie, a kurtyna opadła, Aurora odetchnęła. Z ulgą? Być może. Spotkała go jednak znowu; czy to było zrządzenie losu, iż pragnąć uniknąć ujrzenia przeszywających ją na wskroś oczu, wpadła prosto w jego objęcia? U r z e c z o n a, a przecież wcale go nie znała; to był obcy mężczyzna, przeszkoda w niefortunnej ucieczce. Sekundy przeciągają się w długie minuty, rozmawiają, choć Aurora już dawno powinna być w swoim mieszkaniu. Jednak jak mogłaby odejść, kiedy rozmawiają o temacie tak bliskim jej sercu, o sztuce? Toteż konwersacja trwa, wreszcie widząc, iż jest późno, ona decyduje się odejść, on, jak na dżentelmena przystało ją odprowadza. Dopiero po zamknięciu się drzwi Rory zdaje sobie sprawę, iż nawet nie wie, jak mężczyzna miał na imię. N i e z n a j o m y. I tu historia mogłaby się zakończyć, ale nie, ona trwa nadal, bo on znów siedzi blisko sceny, patrząc, jak panna Potter wciela się w kolejne postacie o wielu twarzach. Daniel. Tak właśnie miał na imię mężczyzna, który zwrócił coś więcej niż tylko jej uwagę.

Kiedy miłość jest na sprzedaż nie ma mowy o zaufaniu; bez zaufania nie ma miłości - wątpliwość, zazdrość, nieufność, obsesja, szał!




Drogi pamiętniku!
Znalazłam Cię po ponad 10 latach, więc myślę, iż warto napisać, co zmieniło się w moim życiu. Dostaję coraz więcej i więcej propozycji. Już od dwóch lat występuję dla szerszego grona odbiorców, a nie tak dawno przecież zaczynałam naukę na Magicznej Akademii Muzycznej! Chyba nigdy nie zapomnę tych pięciu spędzonych na niej lat. Realizuję się. Spełniam. Czuję się taka szczęśliwa! Ostatnio na moim występie zjawił się Charlus z żoną oraz z rodzicami i choć siedzieli w ostatnim rzędzie, byłam naprawdę im wdzięczna za pojawienie się. I wiesz co? Pomimo że cierpię na potworny brak czasu (niemal nie opuszczam murów opery; ciągle się jeszcze dokształcam, w końcu żadna ze mnie wielka gwiazda!) to nie mam powodów do narzekania. Jakiś czas temu pisałam o Danielu (miałam przecież nie wymawiać jego imienia, ech, głupia!), o którym chciałam jak najprędzej zapomnieć, teraz chciałabym wspomnieć o nowym mężczyźnie, jaki pojawił się w moim życiu. Ma na imię Ernst, poznaliśmy się po premierze mojej najnowszej opery; twierdził, iż wypadłam bardzo przekonywająco! Wydaje się być naprawdę miłym i uprzejmym człowiekiem. Och, a przede wszystkim kocha wszystko, co piękne, zupełnie jak ja! W pewnym sensie przypomina mi Daniela , jest bowiem równie wielkim dżentelmenem. Nie chcę nic na razie więcej pisać, bo sama nie wiem, co z tego wyniknie. Może zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi? Na razie wszystko zapowiada się świetnie. Do napisania!  

- To jak sądzisz, kim ona jest?
- Sama nie wiem, Alfredzie, artystki ciężko zdefiniować.
- Racja, w końcu głównie grają, ale ona...
- Tak?
- Wydaje się autentyczna i...
- Ciii, później porozmawiamy zaraz się zacznie!
- Zapraszamy Państwa na premierę opery... Śpiąca Królewna!

Po co ją było budzić, rycerzu?

Patronus: Antylopa od wieków symbolem jest delikatności, zgrabności i piękna, a Aurora, będąc miłośniczką wszelkiej formy sztuki, ma z tym zwierzęciem wiele wspólnego. Kiedy wychodzi na scenę, staje się lepszą wersją samej siebie - piękniejszą, mądrzejszą i wzbudzającą zainteresowanie. Podczas przywoływania patronusa jej myśli kotłują się wokół rodzinnego domu, kiedy to zwykła raczyć swoich bliskich autorskimi przedstawieniami; wspomina ciepło widoczne na twarzach brata i rodziców, a także uczucie pewności, jakie ją wówczas wypełniało.










 
9
2
8
2
0
0
3


Wyposażenie

różdżka, teleportacja, sowa i 9 punktów statystyk




[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Aurora Potter dnia 16.11.15 22:34, w całości zmieniany 8 razy
Gość
Anonymous
Gość
Re: Aurora Potter [odnośnik]14.11.15 18:16
Gotowa. Smile
Gość
Anonymous
Gość
Re: Aurora Potter [odnośnik]26.11.15 18:51

Witamy wśród Morsów

Twoja karta została zaakceptowana
INFORMACJE
Przed rozpoczęciem rozgrywki prosimy o uzupełnienie obowiązkowych pól w profilu. Zachęcamy także do przeczytania przewodnika, który znajduje się w twojej skrzynce pocztowej, szczególnie zwracając uwagę na opis lat 50., w których osadzona jest fabuła, charakterystykę świata magicznego, mechanikę rozgrywek, a także regulamin forum. Powyższe opisy pomogą Ci odnaleźć się na forum, jednakże w razie jakichkolwiek pytań, wątpliwości, a także propozycji nie obawiaj się wysłać nam pw lub skorzystać z działu przeznaczonego dla użytkownika. Jeszcze raz witamy na forum Morsmordre i mamy nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej!

Państwo Potter musieli mieć niemały problem z zaakceptowaniem decyzji Aurory, że zostanie śpiewaczką, lecz czy mogło to być dla nich zaskoczeniem? Panienka Potter od małego marzyła o karierze divy operowej, od zawsze walczyła o swoje, zaś teraz, kiedy udało jej się dopiąć swego... Czy niepokoje wstrząsające czarodziejskim światem nie zniweczą jej artystycznej bajki? Czy Charlus, będący przecież aurorem, ustrzeże ją przed wzrastającym niebezpieczeństwem? Przekonamy się niebawem!

OSIĄGNIĘCIA
Wschodząca gwiazda opery
STAN ZDROWIA
Fizyczne
Pełnia zdrowia.
Psychiczne
Pełnia zdrowia.
UMIEJĘTNOŚCI
Statystyki
Zaklęcia i uroki:9
Transmutacja:2
Obrona przed czarną magią:8
Eliksiry:2
Magia lecznicza:0
Czarna magia:0
Sprawność fizyczna:3
Inne
Teleportacja.
 WYPOSAŻENIE
różdżka, sowa
HISTORIA DOŚWIADCZENIA
[14.11] [link]

 
Evandra C. Rosier
Evandra C. Rosier
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Smile, because it confuses people. Smile, because it's easier than explaining what is killing you inside.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Aurora Potter  E0d6237c9360c8dc902b8a7987648526
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t578-evandra-lestrange https://www.morsmordre.net/t621-florentin#1749 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t1074-sypialnia-evandry#6552 https://www.morsmordre.net/t4210-skrytka-bankowa-nr-5#85655 https://www.morsmordre.net/t982-evandra-lestrange#5408
Aurora Potter
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach