Wydarzenia


Ekipa forum
Targ w Cromer
AutorWiadomość
Targ w Cromer [odnośnik]28.03.20 21:21

Targ w Cromer

★★
Targ w Cromer mimo swojej niepozorności, pełen jest cennych perełek. Można kupić tu niemal wszystko: od przypraw i alkoholi przez materiały i ceramikę aż po egzotyczne ptaki, trzymane w zmyślnych klatkach. Po targu przechadzają się wyznaczeni pracownicy portu, bowiem nie toleruje się tu złodziejaszków. Między stoiskami roznoszą się zapachy z dalekich stron, nie raz mieszające się w ostre mieszanki, trudnych do odgadnięcia woni. Wiele stoisk oferuje atrakcyjne ceny.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:37, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Targ w Cromer Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Targ w Cromer [odnośnik]12.05.20 18:26
30. kwiecień

Biuro Aurorów swoją siedzibę miało w Londynie i tam też spędzałem mnóstwo czasu, zwłaszcza, kiedy byłem kursantem i początkującym żółtodziobem, na którego barki najczęściej spychano papierkową, brudną robotę (po latach nie miałem tego swoim starszym kolegom za złe, nie teraz, skoro sam nie raz zachowywałem się podobnie, oczywiście, kiedy jeszcze miałem pracę), jednakże nabrawszy doświadczenia coraz więcej czasu spędzałem w terenie. Rozmaite, prowadzone przeze mnie śledztwa gnały mnie w najróżniejsze kąty Wielkiej Brytanii, nie ograniczały się wyłącznie do Anglii i Walii, nierzadko odwiedzałem także odległą, zimną Szkocję i zieloną Irlandię. W Norfolk, portowym miasteczku Cromer, także pojawiłem się nie po raz pierwszy. Tym razem jednak nie sprowadziło mnie tutaj prowadzone z ramienia Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów Śledztwo.
Wciąż czułem się z tym dziwnie. Ze świadomością, że tak właściwie zostałem pozbawiony pracy i mogłem określić się niechlubnym mianem bezrobotnego. Biuro Aurorów wciąż działało, jednakże formalnie zatrudnienia i źródła zarobku nie posiadałem, dlatego przez ostatnie tygodnie chwytałem się tego, czego mogłem, by nie stracić dochodów. Kto mógł wiedzieć co będzie dalej? Miałem oszczędności, ale prawdziwie czarna godzina mogła jeszcze nie nadejść.
Pomocy wdowie po moim starym znajomym z Biura nie potrafiłem zaś odmówić. Znałem Veronicę przez jej męża, który zginął, dawniej miałem z nim okazję pracować i żałowałem, że los odebrał tak dobrego aurora i silnego czarodzieja. O niej, naturalnie, wiedziałem znacznie mniej, zwłaszcza teraz, kiedy od czasu śmierci Findlaya nasz kontakt był bardzo sporadyczny.
- Czego tu właściwie szukasz, jeśli mogę spytać? - zwróciłem się do czarownicy, gdy spotkaliśmy się już w przystani Cromer późnym popołudniem ostatniego dnia kwietnia, kiedy targ zdążył już nieco opustoszeć. Pojawiłem się na miejscu kilka minut przed czasem, w prostej, ciemnobrązowej szacie. Znów nie zdążyłem się ogolić i moją twarz pokrywał już gęsty zarost, co było do mnie dość niepodobne.
Przemierzając kręte labirynty targu dostrzegałem uliczki prowadzące do okalających targ kamienic, w których mogło kryć się coś znacznie ciekawszego.
Nie spodziewałem się usłyszeć zbyt wiele, ale rozumiałem to. Skoro pracowała dla Wiedźmiej Straży, to obowiązywała ją tajemnica. - Oculus - mruknąłem, wykonując przy tym odpowiedni ruch różdżką, by wyczarować sobie trzecie oko, które mogłoby wznieść się wyżej i obserwować to, co działo się na targu ze znacznie szerszej perspektywy.


when injustice
becomes law
resistance
becomes duty



Cedric Dearborn
Cedric Dearborn
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
anger makes you stupid

stupid gets you killed
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Targ w Cromer Hss7
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t7241-cedric-dearborn https://www.morsmordre.net/t7249-nike#195067 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f238-oaza-chata-nr-30 https://www.morsmordre.net/t7248-skrytka-bankowa-nr-1776#195061 https://www.morsmordre.net/t7247-cedric-dearborn#195054
Re: Targ w Cromer [odnośnik]12.05.20 18:26
The member 'Cedric Dearborn' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 29
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Targ w Cromer Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Targ w Cromer [odnośnik]21.05.20 23:11
Tym razem nie mogła się mylić. Kolejno odkrywane ścieżki dotarcia do niejakiego Raymonda do tej pory kończyły się ślepym zaułkiem. czarodziej zdawał się zapaść pod ziemię, chociaż jego działalność wciąż działała. Jeśli nie on - ktoś musiał kierować całą działalnością. Co prawda, nie bardzo interesowało ją - czym szczegółowo owa działalność się trudniła, ale nie musiała wiedzieć. Przynajmniej w torii. Ją interesował Raymond. I całkiem przyjemna kwota, jaką już otrzymała i otrzymać miała od mocno zatroskanej siostry. Jedni bogacili się na wojennej zawierusze, inni... za to płacili.
Ryzyko było wpisane w aktualne zajęcie. Cichociemne sprawki, którymi wcześniej zajmował się poszukiwany świadczyły, że umiał zadbać o swoje bezpieczeństwo. A jednak, zniknął z pola widzenia, zostawiając i rodzimy interes i zrozpaczoną (po fachu) rodzinę. Zadaniem Findlay było dowiedzieć się, czy zaginiony rzeczywiście miał objąć status zmarłego, czy też tajemnicze znikniecie było ukrytą formą ucieczki. Problemy miewał każdy - większe i mniejsze, ale większość radziła sobie z nimi bardziej bezpośrednio.
Wspomniane wcześniej ryzyko, sugerowało jednak, że podążając za tropem i chęcią uzyskania odpowiedzi na obrzeżach pustoszejącego norfolkowego targu, potrzebowała czegoś więcej niż własnego cienia. Wahała się, czy powinna prosić o przysługę Cerdica, ale wciąż pamiętała jego relację z jej mężem. Nie miałaby skrupułów pytając o to mniej związanych z jej prywatnym życiem, ale - tego była pewna - Anthony ufał Dearbornowi. I Veronica postanowiła podążyć za tym głosem. A mając u boku doświadczonego (byłego)aurora mogła obstawiać większe szanse na powodzenie misji. Nie chciała wystawić się niepotrzebnie na niebezpieczeństwo, ale jeśli była blisko celu - ów - mógł chcieć się jej pozbyć. Niezależnie czy był to sam poszukiwany, czy zamieszani w jego zaginięcie - Początkowo zakładałam, że informację - odpowiedziała mężczyźnie, który zdążył posłać wprawne zaklęcie, gwarantując im dodatkowe oczy - ale być może także problemów, wybacz - dodała ciszej, chwytając drobnymi palcami brzeg szaty ex-aurora i pociągając bliżej siebie, wskazując na jedno ze stanowisk targowych z niezwykłej barwy materiałami - Zobacz, będzie mi pasować? - mówiła głośno spoglądając na swego towarzysza, wkładając na usta zamyślony uśmiech, jakby szukała uwagi u niego. Miała nadzieję, że nie zaskoczyła go i sama wystarczająco sprawnie zadbała o szczegóły improwizowanego przedstawienia. Palce wciąż lekko oplatały materiał szaty. Dopiero wiele ciszej, nachylając się do męskiego ramienia, z tym samym, przyklejonym do ust uśmiechem skierowała słowa do Cerdica - Na lewo, przy tym straganie, który zamykają. Trzech mężczyzn - wspomnieni, nie bez zainteresowania obserwowali mijających ich przechodniów, także spoglądając na stojącą przy straganie parę. Zdecydowanie szukali kogoś, albo czegoś. A Findlay rozpoznała w jednym człowieka, który podobno zniknął razem z zaginionym. Widocznie niewystarczająco skutecznie. Tylko czy zdążyli zauważyć w nich coś więcej?

Tutaj turlam na udawanie


As a child you would wait
And watch from far away
But you always knew that you'd be the one
That work while they all play



Ostatnio zmieniony przez Veronica Findlay dnia 02.06.20 20:57, w całości zmieniany 2 razy
Veronica Findlay
Veronica Findlay
Zawód : Szuka informacji
Wiek : 38
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
Potrzeba wielkiego talentu i umiejętności, by ukryć swój talent i umiejętności
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8274-veronica-findlay#240381 https://www.morsmordre.net/t8327-verito#240939 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f161-dolina-godryka-17 https://www.morsmordre.net/t8330-skrytka-bankowa-1990#241107 https://www.morsmordre.net/t8326-veronica-findlay#240930
Re: Targ w Cromer [odnośnik]02.06.20 20:40
- Możesz powiedzieć mi o nim coś więcej? - spytałem beznamiętnie, krocząc labiryntem targu swobodnie, jakby od niechcenia spoglądając to na jeden stragan, to na drugi. Findlay niewiele mi zdradziła o tym mężczyźnie i powodzie dla którego go szukała. Opisała mi go, bym wiedział jak wygląda, skoro potrzebowała mojej obecności obok, to był też niebezpieczny. Wolałbym wiedzieć więcej, jednakże wiedziałem, że mogła zwyczajnie nie móc mi tego zdradzić. Jako auror respektowałem konieczność dotrzymywania tajemnic zawodowych. Nawet jeśli chwilowo Biuro Aurorów zostało rozwiązane. Wierzyłem, że to jedynie kwestia czasu i pewnego dnia wrócimy na swoje miejsce, do Ministerstwa Magii, choć do tego jeszcze daleka droga. Lord Voldemort wciąż poszerzał i umacniał swoje wpływy. Coraz trudniej będzie z nim walczyć. A tymczasem światek przestępczy wykorzystywał tę sytuację - i działał coraz prężniej.
- Szukanie kłopotów do moja specjalność - odpowiedziałem równie cicho. Moje usta rozciągnęły się w uśmiechu jakbyśmy byli narzeczeństwem, może już małżeństwem, które szepce między sobą słowa należące jedynie do nich. Skąd mogliśmy wiedzieć kto na nas patrzył? Veronica prędko weszła w rolę zainteresowanej zakupami czarownicy, poszedłem więc jej śladem i starałem się nie przyciągać do siebie uwagi. Nie rozglądać wokół zbyt nachalnie. Dyskretnie manewrowałem okiem, które sunęło ponad dachami. Sam nie spojrzałem w opisanym przez Findlay kierunku, gdy nachyliła się ku mnie, by znów coś wyszeptać. Uparcie przyglądałem się innym chustom, wybierając pierwszą lepszą i zbliżając do jej twarzy, jakbym chciał ocenić, czy będzie pasować. - Ten kolor lepiej pasuje ci do oczu - wypaliłem bez zastanowienia, podając kobiecie chustę, by sama to sprawdziła. Sam skupiłem się na obrazie w mojej głowie, widzianym przez wyczarowane oko, na trzech mężczyznach przy jednym ze straganów, którzy rzeczywiście się zamykał. Jeden z nich przywodził mi na myśl mężczyznę, jakiego opisała mi wcześniej Veronica, na razie trwali w miejscu i nie mieli zamiaru się ruszyć. - Czekaj. Poszukaj jeszcze - poradziłem jej cicho. Musieliśmy być cierpliwi. W przypadku kobiet przebieranie w fatałaszkach było zdecydowanie bardziej przekonujące, a Veronice udawanie zainteresowanej straganami wychodziło tak naturalnie, że gdybym nie wiedział kim jest i dlaczego się tu znalazła, to sam nie zwróciłbym na nią najmniej uwagi. Ja nie potrafiłem grać aż tak dobrze. - Teraz - powiedziałem, wciąż nie patrząc wprost w tamtą stronę, obserwując ich jedynie przy pomocy Oculus. Mogliśmy odczekać chwilę, by nie zrywać się od razu za nimi, lecz ani ja, ani Veronica nie chcieliśmy stracić ich z oczu.


when injustice
becomes law
resistance
becomes duty



Cedric Dearborn
Cedric Dearborn
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
anger makes you stupid

stupid gets you killed
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Targ w Cromer Hss7
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t7241-cedric-dearborn https://www.morsmordre.net/t7249-nike#195067 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f238-oaza-chata-nr-30 https://www.morsmordre.net/t7248-skrytka-bankowa-nr-1776#195061 https://www.morsmordre.net/t7247-cedric-dearborn#195054
Re: Targ w Cromer [odnośnik]13.06.20 23:10
Rzeczowe pytania, kolejne, skuteczne gesty i bardzo czujna obserwacja otoczenia - tego mogła spodziewać się po aurorskiej profesji i z każdym kolejnym krokiem (także tym postępowym w sprawie), czuła niemą satysfakcję z podjętej decyzji o dodatkowym towarzystwie. Dearborn się nie patyczkował, szybko przechodził do konkretów, rezygnując z milczenia. Działał, angażując nie tylko bezpośrednią konfrontację. Czy była to cecha każdego aurora, czy tylko wybranych - nie wiedziała.
Co prawda - nie mogła zdradzić wszystkiego, ale jeśli miał dziś jej pomóc, potrzebował wiedzieć więcej niż kilka wstępnych informacji, które mu przekazała prosząc o towarzystwo - Ktoś, kto ma nieco za uszami, ale prowadził całkiem opłacalny interes, który porzucił - przerwała na moment, przesuwając dłonią po skroni i chowając włosy z upięcia - Tak przynajmniej brzmi oficjalna wersja - wszystko mówiła naturalnie, bez zbędnego przejęcia, niemal lekko, zupełnie, jakby opowiadała własnie o pogodzie, albo... zakupach, które miała zrobić na targu. W końcu była kobietą, prawda? - runista - dopowiedziała jeszcze, bardziej znacząco. Dla kogoś biegłego w temacie, ta informacja mogła wiązać się z niepokojącym znaczeniem - klątw. Ale tej kwestii nie poruszała, skupiając się obserwacji.
Obdarzyła aurora uśmiechem, który zlał się z dalszą, już odgrywaną rolą. Tego akurat mogła się domyślić, chociaż miała wrażenie, że większość łowców czarnoksiężników cechowała się tą konkretną zdolnością - bywa przydatne - zdążyła jeszcze skwitować, nim ujęła materiał w palce. Długo uczyła się - właściwie wciąż praktykując, że konieczność bardzo szybkiej zmiany roli, w jaką się wcielało, czy chociaż mimicznej metamorfozy potrafi uratować skórę. Tym trudniejsze zadanie, gdy przeciwnik wywoływał skrajne emocje. Tym jednak razem miała do czynienie z kimś obcym, kimś kogo poznawała z powielonych opowieści, zdjęć i zebranych informacji. Nie spodziewała się też, że zdoła natrafić na ślad prowadzący głębiej do poszukiwanego. Wszystkie znaki mówiły, że jego śmierć była faktem. A jednak kilka nieścisłości doprowadziły ją aż tutaj. I musiała mieć pewność, że nie pcha się sama w paszczę mantykory - Doprawdy? - odpowiedziała, wplatając w głos ciekawość i coś na kształt kokieterii. Ta rozpływała się jednak na kolejne wyrazy. Z westchnieniem wróciła do straganu, przekładając kolejna próbkę materiału. Sklepikarz w gruncie rzeczy pomagał, wyrażenie zainteresowany klientami, podsuwał jej pod palce kolejne kolory. Pozwoliła, by to Cerdic wyłapał właściwy moment, chociaż sama nie pozwoliła sobie na rozkojarzenie. Wysunęła jeszcze lusterko przyglądając się odbiciu i... chwytając także fragment obrazu za sobą.
Wystarczyło jedno, krótkie słowo towarzysza, by uśmiech zniknął z rozciągniętych do tej pory warg, cichym, dziękuje zakończyła "zakupy" i zamknęła lusterko, które zniknęło w kieszeni. Ruszyła korytarzem pustoszejących straganów. Pozostawała wciąż obok Cerdicka, widokowo pozostając w obranej roli, ale skupienie wędrowało za upatrzonym towarzystwem, którzy też nie wydawali się beztroskimi klientami. Co właściwie robili na targu i kogo lub czego szukali? Starała się zachować odpowiedni dystans, od czasu do czasu przystając, lub usuwając się z niepotrzebnego widoku. Nie było zbyt wielu przechodniów, ale wydawało się, że pozostawali niezauważeni. Przynajmniej do czasu, gdyż trójki, za którą podążali - zostało tylko dwoje - Brakuje jednego - szepnęła do aurora - widziałeś gdzie i kiedy zniknął? - magiczny oculus miał szansę wyłapać to, czego nie była w stanie dostrzec sama, ale podskórnie czuła, że święci się coś nie do końca oczekiwanego. Znaleźli się w jednej z odnóg uliczek. zatrzymała się, nie dając się - prawdopodobnie zapędzić w jakiś róg, ale wciąż liczyła się z nieprzyjemnościami.

Tutaj sobie turlam na ukrywanie


As a child you would wait
And watch from far away
But you always knew that you'd be the one
That work while they all play

Veronica Findlay
Veronica Findlay
Zawód : Szuka informacji
Wiek : 38
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
Potrzeba wielkiego talentu i umiejętności, by ukryć swój talent i umiejętności
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8274-veronica-findlay#240381 https://www.morsmordre.net/t8327-verito#240939 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f161-dolina-godryka-17 https://www.morsmordre.net/t8330-skrytka-bankowa-1990#241107 https://www.morsmordre.net/t8326-veronica-findlay#240930
Re: Targ w Cromer [odnośnik]14.07.20 20:48
Czujność, z jaką zazwyczaj obserwowałem otoczenie, nie była wyuczona, przychodziła mimowolnie, zawsze, nie zastanawiałem się nawet nad tym. Stanowiła po prostu część mojej natury - obserwatora właśnie. Tego raczej nie dało się nauczyć z biegiem czasu, z tym trzeba było się urodzić, a takie predyspozycje ułatwiały dostanie się na kurs aurorski - poza wybitnymi wynikami z obrony przed czarną magią i uroków podczas Okropnie Wyczerpujących Testów Magicznych, końcowych egzaminów w Hogwarcie, dlatego cecha ta mogła uchodzić za aurorską, choć właściwie Wiedźmi Strażnicy uchodzili za jeszcze lepszych obserwatorów. Nikt tak jak oni nie potrafili doskonale wtopić się w otoczenie, działać pod przykrywką, kłamać tak dobrze, że nawet ja nie zdołałbym się zorientować. Takich umiejętności pozostawało mi jedynie pozazdrościć, gdybym potrafił opuścić swoje własne ja, porzucić swoje sztywne zachowanie choć na trochę, to może ułatwiłoby mi to działanie w terenie, zdobywanie dowodów, rozmowy z podejrzanymi, ale nie jako auror. Cóż, to jednak musiało poczekać, bo w chwili obecnej to Biuro Aurorów nie istniało oficjalnie. I nie miałem pewności, czy kiedykolwiek powróci do Ministerstwa Magii i będzie jak dawniej. Odsunąłem od siebie te myśli, skupiając się na tym, po co tu przyszliśmy. Veronica liczyła na moją pomoc i zamierzałem dać z siebie wszystko, by jej nie zawieść - jak zwykle.
Zmarszczyłem brwi w zamyśleniu, wykrzywiając jednocześnie lekko usta, bo to, co Findlay zdążyła mi dotychczas i nowe informacje, rzucały dla mnie inne światło na tych, których śledziła. Nieczyste interesy i runy niestety zbyt często wiązały się z czarną magią, klątwami, plugastwem, a to zawsze wzbudzało we mnie podejrzliwość i obrzydzenie jednocześnie. Starożytne runy były mi bliskie, zaś wykorzystywanie ich w takich celach... Zawsze jeszcze bardziej motywowało mnie do działania, by sprawcy przeszkodzić.
- Mhm... - wysiliłem się na uśmiech, może niezbyt naturalny, lecz włożyłem w to wysiłek, kiedy Veronica przymierzała kolejne chusty, wyginając się przy tym kokieteryjnie. Gdybym jej nie znał i nie wiedział po co się tu znaleźliśmy, byłbym w stanie uwierzyć, że może pragnie zwrócić moją uwagę jako mężczyzny i zapewne spojrzałbym na nią wówczas inaczej, była przecież piękną kobietą, ale świadomość kim jest, fakt, że była żoną mojego dobrego znajomego, na to nie pozwalał. Dobra z niej aktorka, to należało przyznać.
Kiedy ruszyliśmy za mężczyznami, których obserwowaliśmy, uważałem, aby wraz z Veronicą czasami się zatrzymać przy jednym ze straganów, odejść w bok, usuwając się z widoku, jednocześnie kierując magicznym okiem nisko, tuż przy dachach straganów, by nie rzucało się w oczy. Dzięki niemu widziałem więcej. Widziałem jak jeden z nich skręca w inną odnogę labiryntu targowiska, znikając nam z oczu, dlatego to właśnie tam pokierowałem Oculus.
- Owszem - odparłem cicho. - Przeszedł naokoło do tamtego budynku - wskazałem brodą na kamienicę z czerwonej cegły, sąsiadującą z tą, przy której staliśmy. - Zamknął drzwi, okna były zamknięte, nie mogłem przedostać się dalej. Spróbuję sprawdzić, czy mógł przejść do tego... Homenum Revelio.


when injustice
becomes law
resistance
becomes duty



Cedric Dearborn
Cedric Dearborn
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
anger makes you stupid

stupid gets you killed
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Targ w Cromer Hss7
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t7241-cedric-dearborn https://www.morsmordre.net/t7249-nike#195067 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f238-oaza-chata-nr-30 https://www.morsmordre.net/t7248-skrytka-bankowa-nr-1776#195061 https://www.morsmordre.net/t7247-cedric-dearborn#195054
Re: Targ w Cromer [odnośnik]14.07.20 20:48
The member 'Cedric Dearborn' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 18
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Targ w Cromer Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Targ w Cromer [odnośnik]29.07.20 22:52
W gruncie rzeczy, im dłużej działa w jednej roli i zadaniu, tym łatwiej było pozbyć jej się napięcia, które pompowało niepotrzebną rozproszenie. Potrzebowała skupienia. Tak w odgrywanych rolach i błądzących na ustach kłamstwach, jak i możliwie cichej formie śledzenia dostrzeżonych celów. Komfortem była obecność byłego aurora i jego ofensywnych umiejętności. Jeśli dzisiejsza misja miała chociaż w połowie zakończyć się sukcesem, nie mogła polegać tylko na sobie. Tym bardziej, że zdecydowała się na oferowane ryzyko z pełną świadomością, że zbyt wiele rzeczy mogło pójść nie tak. Przykładowo, potknąć na próbie ukrycia swojej obecności. Musiała jednak wybierać. Będąc samą, śledzenie byłoby ułatwione pod postacią animagiczną. Była jednak świadoma swoich słabości, gdyby przyszło do bezpośredniej konfrontacji, a taką dziś przewidywała. I tutaj, wchodził na scenę Cedric. Musiała przyznać, że obecność aurora działała na nią w jakiś sposób kojąco. Nie potrafiła jednak odnaleźć realnego źródła kiełkującej emocji. Czy był to fakt, że przyjaźnił się kiedyś z jej zmarłym mężem i odnajdowała niewidzialne powiązania? Czy może z faktu, że ktoś - nawet jeśli w formie zarobkowej - troszczył się o nią. Oczywistym było, że nigdy nie przyznałaby się głośno do takich myśli. Przecież zawsze radziła sobie sama. Musiała. Chciała.
Wędrówka między wąskimi uliczkami targu nie była skomplikowana. A jednak wyglądało na to, że ich cele radzili sobie jeszcze lepiej. Chociaż ciężko było rozpoznać zamiary, obserwując plecy trójki mężczyzn, kilka dostrzeżonych nieścisłości alarmowało równie skutecznie. próba ukrywania swojej obecności, powoli traciła większy sens, a Findlay niemal czuła na skórze nieprzyjemnie wędrujący po kręgosłupie dreszcz, jak palce niechcianego kochanka. Podążyła więc za gestem i cichym szeptem Cedrica - Chcą się na nas zasadzić? - właściwie, pytanie zadała samej sobie, marszcząc przy tym brwi w skupieniu. Odczekała moment, aż auror wypowie formułę zaklęcia i chociaż nie widziała efektu, drgnęła, gdy dokłądnie ze strony, którą wskazał towarzysz, popłynęła formuła zaklęcia, rozbijająca się o framugę jednego z budynków - I to tyle z naszego ukrywania - wykrzywiła usta na wydechu. W tym samym czasie, dwójka śledzonych mężczyzn odwróciła się się i już bez zbędnych prób zachowania pozorów niezainteresowania, wyciągnęli różdżki - Chyba sobie długo porozmawiamy - nieco chropowaty głos wcale nie zapowiadał miłej konwersacji. Wręcz przeciwnie. A czarownica nie miała najmniejszego zamiaru odpowiadać na żadne pytania. I zanim pierwsze inkantacje popłynęły w jej kierunku, to Veronica machnęła różdżką. Być może nie była najlepsza w ofensywie, ale przynajmniej mogła utrudnić czarowanie przecinkom. Nie zastanawiając się, wskazała różdżce miejsce pomiędzy dwójką oddalonych od mężczyzn - Crassitudo - różowa wiązka zaklęcia - w wąskiej uliczce - mogła zdziałać bardzo wiele.

szafka zniknięć


As a child you would wait
And watch from far away
But you always knew that you'd be the one
That work while they all play

Veronica Findlay
Veronica Findlay
Zawód : Szuka informacji
Wiek : 38
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
Potrzeba wielkiego talentu i umiejętności, by ukryć swój talent i umiejętności
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8274-veronica-findlay#240381 https://www.morsmordre.net/t8327-verito#240939 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f161-dolina-godryka-17 https://www.morsmordre.net/t8330-skrytka-bankowa-1990#241107 https://www.morsmordre.net/t8326-veronica-findlay#240930
Re: Targ w Cromer [odnośnik]29.07.20 22:52
The member 'Veronica Findlay' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 24
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Targ w Cromer Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Targ w Cromer [odnośnik]12.09.20 22:41
Veronica poprosiła mnie o pomoc, towarzystwo na targu, podczas śledzenia trzech obcych mi mężczyzn, na wypadek nieprzewidzianych trudności, komplikacji, gdyby doszło do potyczki. Liczyłem, że tak się nie stanie, że wdowa po moim współpracowniku dowie się tego, czego chciała, jednocześnie pozostając bezpieczną - jednak jeśli coś może pójść nie tak, to pewnie właśnie tak będzie. Mężczyźni zniknęli nam z oczu, by pojawić się znienacka i zaatakować. Nie byli głupi. Zorientowali się, że są śledzeni. Udało nam się jednak odeprzeć ataki, odpowiedzieć i szybko zdobyć przewagę. Czary Veronici zrobiły na mnie wrażenie. Zawsze wiedziałem, że jest nieprzeciętnie utalentowaną czarownicą, lecz nie spodziewałem się, że dziś będę świadkiem tak silnych czarów z dziedziny transmutacji.
Wszystko to trwało w rzeczywistości bardzo krótko, choć wydawało mi się, że sekundy się przeciągały. Dwójka czarodziejów została uwięziona przez Findlay w wielkiej, różowej galarecie, natomiast trzeci, który się od nich odłączył tkwił w pułapce z magicznych więzów. Żadne zaklęcie nie miało szans przez nią przeniknąć i odwrotnie. To jednak wystarczyło, aby go zatrzymać w miejscu, jeśli wiedźmia strażniczka chciała z nim porozmawiać.
Zagwizdałem cicho, z podziwem, kiedy uświadomiła mnie jak miało zadziałać jej zaklęcie. Rzeczywiście, poczułem to, świat jakby odrobinę zwolnił, ja zaś byłem o wiele szybszy. Przy czarodzieju, który próbował uciekać przy pomocy Abesio, znalazłem się trzykrotnie szybciej. Z podziwem spojrzałem na Veronicę, przemieniającą się w ptaka, by po chwili znaleźć się obok. Sztuka animagii, z tego co wiedziałem, była cholernie trudna. Niełatwa do opanowania. Wymagała wysokich umiejętności z dziedziny transmutacji i zawsze wiedziałem, że leżała poza moim zasięgiem.
- Będzie cię słyszał, uważaj jednak, na wszelki wypadek - ostrzegłem ją. Nie znałem możliwości tego człowieka. Może posiadał umiejętności o jakich nie wiedzieliśmy, choć trudno było mi sobie wyobrazić jak miałby się uwolnić, skoro był rozszczepiony. Mógł próbować Finite, lecz sam czar był potężny, przełamanie go to nie lada wyzwanie - zwłaszcza dla kogoś, kto był osłabiony nieudaną próbą teleportacji.
- Lepiej nie próbuj sztuczek - powiedziałem głośno, by mieć pewność, że mnie usłyszał. - Zajmę się tamtymi, chyba, że są ci jeszcze potrzebni - skupiłem na Veronice pytające spojrzenie.


when injustice
becomes law
resistance
becomes duty



Cedric Dearborn
Cedric Dearborn
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
anger makes you stupid

stupid gets you killed
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Targ w Cromer Hss7
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t7241-cedric-dearborn https://www.morsmordre.net/t7249-nike#195067 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f238-oaza-chata-nr-30 https://www.morsmordre.net/t7248-skrytka-bankowa-nr-1776#195061 https://www.morsmordre.net/t7247-cedric-dearborn#195054
Re: Targ w Cromer [odnośnik]18.09.20 23:16
Nie lubiła bezpośrednich starć. Oczywistym było, że nie mogła zawsze ich unikać, ale nie specjalizowała się w ofensywie twarzą w twarz. Wolała działać w cieniu. Nie tylko w perspektywie cichej ingerencji i pokonania wroga nieczystymi sztuczkami - takie jej się zdarzały. Ale i zwycięstwo nie oświetlało jej sukcesem, właśnie przez pryzmat unikania rozgłosu. Tego nauczyła się w pracy i nigdy nie liczyła na większą uwagę. Miała cel i go wykonywała. Ale - podziwiała tych, którzy potrafili walczyć w bezpośrednim kontakcie. Jak Cedric. W jakiś sposób przypominał jej męża, chociaż nie było w tym nic dziwnego. auror. Były Auror. Tak - była pewna - jak byłby Anthony. Ale ona nim nie była i realizowała cele w zupełnie innym wymiarze i formie. Czasem jednak sięgając bo bardziej znaczące środki, jak przy aktualnym zleceniu.
Nie chciała przewidywać, jak skończyłaby się potyczka, gdyby jednak zdecydowała się na samotne działanie. Poszukiwany, nie tylko okazywał się całkiem żywy, co przygotowany i skutecznie posługujący się magią. Bez pomocy Dearborna, to prawdopodobnie ona leżałaby ranna i bez większego wyjścia, jak odpowiadanie na zadawane pytania. Przynajmniej - jeśli udałoby się im ją złapać.  Tymczasem, to ona pochylała się nad spętanym mężczyzną, który nie wyglądał już na tak skorego do dyskusji, jak na początku - Zawsze uważam - kiwnęła jednak głową czarodziejowi ze zgodą, doskonale wiedząc, że jego spostrzeżenia były celne i nie bez przyczyny wypowiadane. Był biegły  w chwytaniu czarnoksięskich szczurów, a ten unieruchomiony, właśnie do takich należał. Wiedział czego się spodziewać dużo skuteczniej niż ona - Kiedyś mógłbyś mnie pouczyć takich czarów - dodała nieco ciszej, tak, by usłyszał ją tylko Cedric, jeszcze nim skierował kroki ku pozostawionej w wąskim przejściu dwójki - Nie są. Rób, co uznasz za słuszne - dodała głosowi pewnej satysfakcji, oferując dowolność w zajęciu się problemem. W końcu, miała przy sobie specjalistę.
- A teraz, jak się domyślasz. Będę potrzebowała kilku, bardzo konkretnych odpowiedzi.. - nachyliła się lekko, wciąż jednak niewystarczająco, by przekroczyła pewne granice bezpieczeństwa. Różdżka wciąż tkwiła w jej dłoni i wystarczyło kilka, drobnych gestów, by użyła cisnących się w myśli inkantacji. Ostatecznie, otrzymała to, czego oczekiwała. Potwierdzenia na kilka pytań i niedopowiedzenia, która ze stron właściwie poszukiwała kogo. I co zamierzała z tym faktem zrobić. Veronica nie miała najmniejszego zamiaru mieszać się w rodzinne spory. Zajęła się powierzonym zdaniem, a co już jej "pracodawcy" mieli z tym z zrobić, było inną rzeczywistością.
Podniosła się do pionku, czując jak pulsuje w jej głowie opadające napięcie. Jeszcze tylko jedno zaklęcie, czyszczące pamięć z jej i Cedrica obecności w całym tym zamieszaniu. Mieli być tylko obcymi. Odnalazła ex-aurora niedaleko. Nie spodziewała się, by miał problem z zadbaniem o dwójkę napastników - Dostałam to, czego chciałam - przynajmniej częściowo, ale czarodziej nie musiał wiedzieć szczegółów - Chodźmy. Obiecaną wdzięczność otrzymasz w mniej jaskrawych okolicznościach - nim więcej osób zainteresuje się walką i jej pozostałościami na ulicy.


As a child you would wait
And watch from far away
But you always knew that you'd be the one
That work while they all play

Veronica Findlay
Veronica Findlay
Zawód : Szuka informacji
Wiek : 38
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
Potrzeba wielkiego talentu i umiejętności, by ukryć swój talent i umiejętności
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8274-veronica-findlay#240381 https://www.morsmordre.net/t8327-verito#240939 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f161-dolina-godryka-17 https://www.morsmordre.net/t8330-skrytka-bankowa-1990#241107 https://www.morsmordre.net/t8326-veronica-findlay#240930
Re: Targ w Cromer [odnośnik]17.10.20 18:39
Jeśli miałem być szczery, to zawsze wołałem w pierwszej kolejności spróbować podejść wroga podstępem. Sprytnie zagonić w kozi róg i pułapkę, gdzie był już bez szans na ucieczkę, czy zwycięstwo. Gdybym mógł, to ograniczyłbym otwarte starcia, pojedynki z czarnoksiężnikami do minimum. Nie dało się przecież ukryć, że to potężna magia, zadająca wiele bólu, nie walczyło się z nią łatwo. Przyznawałem to z niechęcią, lecz nie parał się nią byle kto, półgłówek, czy byle idiota z zamiłowaniem do przestępczości. Jako auror musiałem mierzyć się z silnymi czarodziejami, bezwzględnymi i okrutnymi. Nie unikałem tych otwartych, bezpośrednich starć, nie mogłem i nie zamierzałem, lecz jeśli miałem wybór - w pierwszej kolejności próbowałem ich przechytrzyć. Wciąż pracowałem nad magią ofensywną, teraz o wiele intensywniej, gdy miałem świadomość, że spacyfikowanie wroga i pochwycenie, aby odprowadzić go do Azkabanu nie wystarczy.
Uśmiechnąłem się lekko, skinąwszy jedynie głową w odpowiedzi na zapewnienie Veronici, że zawsze uważa. Nie wątpiłem w to. Od lat pracowała jako Wiedźmia Strażniczka, musiała być dobra w swoim fachu, a to równało się zachowaniu odpowiedniego balansu pomiędzy podejmowaniem ryzyka, a ostrożnością, uważaniem, aby się nie zdradzić i nie dać zranić, ale mimo wszystko czułem się w obowiązku, by ją przestrzec. Może przez to, że wiedziałem o jej stracie, śmierci męża, z którym współpracowałem, patrzyłem na nią trochę inaczej. Bardziej troskliwie. Została sama z nastoletnim synem w tym trudnym świecie - i to w taki paskudny czas, kiedy wojna zacisnęła nasz kraj w swej żelaznej pięści. Nikomu nie było lekko, lecz samotnej matce musiało być jeszcze ciężej. Nie wiedziałem jak mogłem jej pomóc poza odpowiedzią na taką prośbę jak dziś.
- Pouczę. Daj jedynie znać kiedy - odparłem równie cicho, uśmiechając się kącikiem ust, mile połechtany tym komplementem - choć miałem świadomość, że wciąż miałem przed sobą wiele nauki i ciężkiej pracy. Nieustannie czułem głód wiedzy i pragnąłem sięgać po coraz trudniejsze i silniejsze czary, w obecne sytuacji sądziłem wręcz, że to mój obowiązek. Pomoc w nauce Veronice będzie jedynie okazją do ćwiczeń, a ich nigdy za wiele.
- W porządku - powiedziałem jedynie, po czym zostawiłem Findlay z czarodziejem, którego chciała przesłuchać.
Nie odszedłem daleko. Cały czas miałem ją na oku, lecz nie słyszałem o czym rozmawiała z tamtym mężczyzną. Skupiłem się na tym, aby wyczyścić pamięć pozostałej dwójce - tak byśmy mogli odejść ze świadomością, że tak naprawdę nigdy nas tu nie było. Przynajmniej dla tej czwórki.
- Cieszę się. Choć mam nadzieję, że nieczęsto musi do czegoś takiego dojść - odparłem na słowa czarownicy, gdy wróciła i zaczęliśmy się wspólnie oddalać. Zanim zniknęliśmy za zakrętem machnąłem krótko różdżką, aby cofnąć działanie zaklęcia pętającego.
- Daj spokój z tą wdzięcznością. Wystarczy, że obiecasz mi kilka odpowiedzi, jeśli kiedyś będę ich potrzebował.
Nie potrzebowałem zapłaty, ani wylewnych podziękować. Veronica była wdową po moim dobrym koledze, uważałem, że byliśmy jej winni pomoc. Wierzyłem jednocześnie, że będę mógł liczyć na jej pomoc, gdyby zaszła taka potrzeba.

| zt


when injustice
becomes law
resistance
becomes duty



Cedric Dearborn
Cedric Dearborn
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
anger makes you stupid

stupid gets you killed
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Targ w Cromer Hss7
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t7241-cedric-dearborn https://www.morsmordre.net/t7249-nike#195067 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f238-oaza-chata-nr-30 https://www.morsmordre.net/t7248-skrytka-bankowa-nr-1776#195061 https://www.morsmordre.net/t7247-cedric-dearborn#195054
Re: Targ w Cromer [odnośnik]14.01.21 20:20
Targ w Cromer

Targowisko tylko z pozoru wydaje się niepozorne. Gdy tylko poświęci się choćby chwilę, znajdzie się wiele cennych perełek z przeróżnych sfer czarodziejskiego życia. Natrafić więc można na niewinne świecidełka, jak i te z przeszłością. Doszły Was słuchy, że na targu znajduje się czarodziej handlujący talizmanami mogącymi zwiększyć siłę Waszych sojuszników. Dobrze mieć kogoś takiego po swojej stronie.



poziom I
Etap I
Postać rozpatruje wszelkie zabezpieczenia pozostawione przez poprzednią grupę (najpierw pułapki oraz klątwy, później ew. strażników pozostawionych przez przeciwną organizację). Jeżeli grupa jest pierwszą, która zdobywa dany teren, należy pominąć ten etap.

Etap II
Ścieżka pokojowa
Ścieżka pokojowa jest niemożliwa.

Ścieżka wojenna
Zakon Feniksa/Rycerze Walpurgii: Targ można przejąć tylko siłą. Nie będzie to jednak takie proste. Gdy zjawiacie się na miejscu, dostrzegacie, że grupa Wam przeciwna już dorwała się do biednego handlarza. Musicie ich przepędzić, aby przekonać mężczyznę do swoich racji oraz namówić go do współpracy. Gdy żywotność Waszych przeciwników spadnie poniżej 30%, uciekną, porzucając swoje pierwotne zamiary. Zabicie przeciwników sprawi, że handlarz mocno się wystraszy i odmówi całkowicie współpracy.

Walka: Postać, która napisze w wątku jako pierwsza, rzuca kością za czarodzieja A; postać, która napisze jako druga, wykonuje rzuty za czarodzieja B.

Czarodziej A (OPCM 20, uroki 20, żywotność 80) będzie atakował kolejno zaklęciami: Lancea, Ignitio, Everte Stati oraz bronił się zawsze wtedy, kiedy wymaga od niego tego sytuacja.
Czarodziej B (OPCM 15, transmutacja 25, żywotność 80) będzie atakował kolejno zaklęciami: Crassitudo, Siccitasio, Deserpes (chyba że wszystkie postacie w wątku znajdą się pod wpływem tych zaklęć) oraz bronił się zawsze wtedy, kiedy wymaga od niego tego sytuacja.

Gracz nie ma prawa zmienić woli postaci broniącej lokacji, jedyne, co robi, to rzuca za nią kością i opisuje jej działania w sposób fabularny.

Etap III
Aby przejść do etapu III należy odczekać 48 godzin, w trakcie których para (grupa) może zostać zaatakowana przez przeciwną organizację.

Etap IV
Postaci mają 2 tury na nałożenie zabezpieczeń, pułapek lub klątw oraz wydanie dyspozycji strażnikom należącym do organizacji.

Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Targ w Cromer Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Targ w Cromer [odnośnik]05.03.21 20:57
przychodzimy stąd

Lucinda nie spodziewała się, że ta misja okaże się tak absorbująca. Nie zdołali jeszcze dotrzeć na targ, a już zdążyli zmierzyć się z dwójką zasługujących na to czarodziei. Blondynce ciężko było przechodzić obok takich sytuacji obojętnie. Może i przez te wszystkie lata zdążyła się przyzwyczaić do obecności cierpienia i śmierci w jej życiu. Świat nie szedł ku dobremu i w jakimś stopniu trzeba było do tego przywyknąć. Nikt nie był w stanie chronić ulic od nocy aż po świt. Była to prawda, która naprawdę potrafiła zaboleć. Hensley jednak nie bez powodu wstąpiła do Zakonu. Nie byłaby sobą, gdyby nie zareagowała na tak jawną profanacje. Mężczyźni stali na środku placu kościelnego i wyśmiewali się z kobiety, którą chwile wcześniej zamordowali. Licytowali się, który z nich doprowadził ją do wydobycia ostatniego tchnienia i zaczęła się zastanawiać jak w ogóle do tego doszło. Kim trzeba być, aby tak bardzo wyzbyć się człowieczeństwa? Kim trzeba być by z taką łatwością obracać czyimś życiem? Takich sytuacji było jednak więcej i cieszyła się, że mieli szanse by pokazać im, że nie ma na to przyzwolenia. Zdążyli uciec zanim właściwie mogli się z nimi rozprawić. Tchórze. Nic więcej.
- Dobrze, że znaleźliśmy ten list – zaczęła spoglądając na przyjaciela z troską wymalowaną na twarzy. Zastanawiała się jak się czuł chociaż wolała go o to nie pytać. Nie teraz, gdy mieli wciąż zadanie do wypełnienia. Znała go i wiedziała, że sam się nie przyzna nawet, gdyby słaniał się na nogach. Tak czy inaczej nie zrezygnowałby z tego co zaplanowali. Ona też wciąż odczuwała skutki czarnomagicznego zaklęcia. Miała wrażenie, że w jej brzuchu zalegają kamienie. Utrudniało jej to poruszanie się, ale ona też nie potrafiła sobie odpuścić. Wiedziała, że da radę, że musi dać. – Ile osób żyje jedynie nadzieją na powrót bliskich? – puściła to pytanie w eter, ale nie potrzebowała na nie odpowiedzi. Doskonale wiedzieli, że takich ludzi jest mnóstwo.
Kiedy dotarli na targ z łatwością udało im się dostrzec odpowiedni stragan. Nie dlatego, że mężczyzna tak bardzo wyróżniał się z tłumu, ale dlatego, że trafili na idealny moment. Nad sprzedawcą talizmanów sterczało dwóch mężczyzn. Byli niczym sępy, a różdżki w ich dłoniach zwiastowały jedno. Kiedy podeszli bliżej wszystko rozpoczęło się od początku. Blondynka uniosła różdżkę i bez zastanowienia posłała zaklęcie w stronę czarodziei.

idziemy do szafki


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Panna
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Targ w Cromer Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539

Strona 1 z 7 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Targ w Cromer
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach