Wydarzenia


Ekipa forum
Alejka nad brzegiem rzeki
AutorWiadomość
Alejka nad brzegiem rzeki [odnośnik]02.05.15 12:32
First topic message reminder :

Alejka nad brzegiem rzeki

Wiecznie zamglony spacerniak nad brzegiem Tamizy to dość ponure, ale klimatyczne miejsce. Drogę rozświetlają wysokie, bogato zdobione latarnie, a szum wód zagłusza zgiełk miasta. Przy mostku unosi się przypięta do brzegu barka. Choć jest to samo serce miasta, wydaje się tu być nieco ciszej, niż w innych rejonach City of London. Przestrzeni nie ożywia żadna roślinność, alejka ułożona jest z nierównych, kocich łbów. Odpowiednie miejsce na samotne spacery i dekadenckie rozważania. Roztacza się stąd bardzo dobry widok na wieżę Big Bena majaczącą ponad innymi wysokimi budynkami.  

W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Rycerzy Walpurgii i +10 dla Śmierciożerców.


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 27.08.18 15:11, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Alejka nad brzegiem rzeki - Page 7 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Alejka nad brzegiem rzeki [odnośnik]12.08.16 2:06
Szła za tym dziwnym człowiekiem przez śnieg. Bo i dlaczego nie? Właśnie nie chodziło o niego, a o kotka. A jak już było wspomniane, do zwierząt Charlie żywiła dużo większą sympatię, niż większości ludzi. Można nazywać to chorym, lub głupim, ale tak już było. W końcu w Zwierzyńcu czuła się najlepiej, prawda? To było jej najlepsze, wyjątkowe miejsce. A zwierzęta były cudowne i kochane. I kochały tak po prostu. Za wyjątkiem Samuela: Samuel nie oddałby serca nikomu, ma na to zbyt wielką klasę, żadna tam kobieta czy to kot, czy człowiek nie podbiłaby jego wspaniałego serca. Ale trzeba mu wybaczyć. Jest zbyt wspaniały, by tego nie zrobić.
- To nie jest wielka zbrodnia. - wzruszyła ramionami na obawy rudzielca. Nie dopytywała, jaka to praca. Może pracuje jak Duncan i powinien zajmować się utajaniem magii? Wtedy faktycznie nie byłoby fajnie, gdyby odkryto, że ją publicznie wykorzystuje. Choć nawet jej, niemagicznej Charlie ten zakaz wydawał się dziwny. Bo po co komu magia, skoro nie można jej używać? Nie wprost przed mugolami, to oczywiste, ale kiedy nikt nie patrzy...
to jednak nie Lotty rzecz. Możliwe, że magia wydaje jej się piękniejsza, bo jej nie ma. Wydaje się czymś potężnym, co mogłoby bardzo odmienić jej życie, całkowicie zmienić los, zmienić ją i sprawić, że wszystkie problemy by znalazły. Może, gdyby potrafiła czarować, wcale by tego nie doceniała i nie przeszkadzałoby jej, że czarować można w tak na prawdę niewielkiej części świata?
To jednak teraz nie jest ważne. Teraz ucieszyło ją, że jej rozmówca zgodził się wziąć kociaka, jeśli tylko uda im się go złapać. A musi się udać, bo nie zamierzała odpuścić. Nie zostawi małego, przemarzniętego zwierzęcia na pastwę mrozu.
- Naprawdę. Pracuję w sklepie ze zwierzętami na Pokątnej. Zwierzyniec Pani Pickle. Mogę tam przygotować wszelkie miski, jakiś drapak i co jeszcze będzie potrzebne. I karmę. I adres do dobrego weterynarza, bo kociaka lepiej zbadać. - stwierdziła. Ciekawe, jak długo marznie tutaj całkowicie sam. Miała nadzieję, że nic mu nie będzie i na prawdę znajdzie dobry dom u tego-kogoś. Choć skoro owy ktoś miał już kota i chciał kolejnego, choćby znajdę, powinien być dobrym opiekunem dla czworołapa.
Stanęła w miejscu, które jej wskazano - a raczej zaraz kucnęła, bo tak będzie łatwiej złapać zwierzę, jeśli to postanowi uciec. Jej rozmówca się nie mylił, kłębek futra faktycznie znajdował się w tym miejscu. Z czułością przyglądała się małej, wystraszonej kuleczce, która jeszcze nie wie, że te straszne, polujące na nią istoty chcą zabrać ją w lepsze miejsce i dać dobry dom. Przynajmniej jedna da dom. Ale to nie ważne w tej chwili.
- Nie ma się czego bać, maleńki. - powiedziała cicho i łagodnie zupełnie, jakby kot miał ją zrozumieć. Bo zwierzęta rozumieją o wiele więcej, niż większość ludzi sobie wyobraża. - Ten straszny ktoś zabierze cię zaraz w ciepłe miejsce.
Nie zbliżała się ani nie wyciągała rąk, nie chcąc spłoszyć kociaka. Uważała jedynie, żeby ten nie przebiegł koło niej. Ufała, że jej nowy znajomy da sobie radę z pochwyceniem go. Musiała przyznać, że szczególnie jak na dorosłego, zadziwiająco łatwo zdobył jej sympatię. Cóż, człowiek który kocha zwierzęta chyba nie może być człowiekiem złym. Tak jej się przynajmniej wydawało. Szczególnie, jeśli postanawia pomarznąć w śnieżną noc, żeby móc wziąć małego kociaka do siebie i się nim opiekować.


One day
the Grave-Digger had been approached by the stranger, who asked the way to town. He seemed strangely familiar, although they had never met.
Charlotte Moore
Charlotte Moore
Zawód : Pracownica sklepu ze zwierzętami
Wiek : 16
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Altruiści i idioci umierają młodo.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak
Alejka nad brzegiem rzeki - Page 7 Tumblr_mkp6pdRTLW1qbxi45o8_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3142-charlotte-moore-budowa https://www.morsmordre.net/t3147-poe#51864 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f287-smiertelny-nokturn-13-12 https://www.morsmordre.net/t3187-charlotte-moore#53052
Re: Alejka nad brzegiem rzeki [odnośnik]17.08.16 4:04
Poczuł się jak przed dwudziestu laty, kiedy uparcie utrzymywał, że niestraszne mu chłody, mrozy, zimy i inne lodowe zawieje. Ignorował prośby matki, jej krzywe spojrzenia i troskliwe komentarze, że jeszcze się rozchoruje, że wpadnie w zaspy i tyle będzie z jego wydumanego bohaterstwa. Ale wtedy Garrett unosił brodę jeszcze wyżej - w sposób bliźniaczy do tego, w jaki zdarzało mu się to robić do dzisiaj - twierdząc, że grube, ciepłe rękawice są tylko dla tchórzy i maluchów chowających się w fałdach maminej spódnicy. Dlatego nie ukrywał dłoni w wełnianym materiale, czego oczywiście zaczynał żałować dokładnie w tym samym momencie, w którym wkładał palce w śnieg, by ulepić z nich kulę. Nigdy nie wyrażał jednak swojej niepewności oraz żalu na głos - marzł, na psidwaczą mać, jak nigdy wcześniej, ale duma nie pozwalała mu wrócić do domu po rękawice.
Teraz szczerze żałował, że - choć minęło dwadzieścia lat - pozostał mu nawyk nieupychania tych przeklętych rękawic w kieszenie szerokiego płaszcza; lodowate powietrze kąsało mu palce i barwiło je raz szkarłatem, raz trupią bielą. Starał się nie wykonywać gwałtownych ruchów, żeby nie przestraszyć kota, ale nawet jakby chciał to zrobić, zapewne nie zdołałby bezboleśnie zgiąć zamarzniętych palców.
Niegdyś nimi pogardził, ale teraz oddałby całą swoją dumę z dziecięcych lat, żeby móc ukryć dłonie w grubym, wełnianym rękawiczkowym schronieniu.
Kiedy kucał przy ławce, przyglądając się puchatej, burej kulce, mógł poczuć, jak nie tylko jego buty i nogawki spodni, ale także dolna część płaszcza przesiąkają topiącym się śniegiem. - Szlag - mruknął sam do siebie, ale nie miał zbyt wiele czasu na kontemplację przemakającego odzienia; nie odrywając spojrzenia od kociaka, skinął lekko głową na słowa nieznajomej dziewczynki.
Bądź młodej kobiety - pracowała w końcu w sklepie, musiała więc ukończyć szkołę. Coś jednak mocno zgrzytało mu w tej historii; nie był to najlepszy czas, żeby rozkładać ją na czynniki pierwsze, więc obiecał sobie w duchu, że wróci do niej myślami.
- To bardzo miłe z twojej strony - przyznał, bo naprawdę nie spodziewał się, że tak mu się poszczęści - aż ciężko uwierzyć, że pierwsza napotkana przez niego osoba podzielała miłość do zwierząt i tak bardzo przejęła się marznącym puchowym stworzonkiem.
No i wciąż nie dowierzał, że on sam też tak mocno się tym przejął.
- Aż taki straszny chyba nie... - jestem?; ale nie zdążył dokończyć, bo bure kocię wydało z siebie piszcząco-miauczący dźwięk o żałosnym, przerażonym zabarwieniu, więc serce Garretta najpierw pękło na pół, a potem pokruszyło się w malutkie drobinki; jeżeli wcześniej miał jeszcze jakiekolwiek wątpliwości, to teraz rozwiały się one jak proch i pył na wietrze. Wciąż marząc o rękawiczkach, ostrożnie wyciągnął w stronę małego kota zziębnięte ręce. Nie mylił się wcześniej - zaraz stworzonko podjęło próbę ucieczki i czmychnięcia w przeciwnym kierunku, ale jego jedyną potencjalną drogę ewakuacji zagrodziła niespodziewana przeszkoda w postaci ludzkiej dziewczynki. Właśnie wtedy Garrett interweniował raz jeszcze; zacisnął palce na wątłym, malutkim ciałku szarawego kota, a potem bez większych problemów przyciągnął go bliżej siebie, ignorując drobne pazurki wbijające się w jego dłoń (i znowu - czemu nie wziął rękawiczek?) oraz żałosne kocie zawodzenie, jednocześnie mrucząc pod nosem coś na kształt mam cię.


a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

Garrett Weasley
Garrett Weasley
Zawód : auror
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
żyjąc - pomimo
żyjąc - przeciw
wyrzucam sobie grzech niepamięci
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Alejka nad brzegiem rzeki - Page 7 Tumblr_o0qetnbY2m1rob81ao9_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t597-garrett-weasley https://www.morsmordre.net/t627-barney#1770 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f112-st-martin-s-lane-45-3 https://www.morsmordre.net/t2785-skrytka-bankowa-nr-122#44963 https://www.morsmordre.net/t975-garrett-weasley#5311
Re: Alejka nad brzegiem rzeki [odnośnik]17.08.16 20:53
Nie odpowiedziała nic. Po prostu pilnowała, żeby kociak nie uciekł. Chyba nie darowałaby sobie, gdyby on uciekł i gdzieś zniknął, pewnie zamarzł gdzieś w zaspach. I, choć sama potwornie marzła w starych, niezbyt zimowych ubraniach, podobnie jak jej towarzysz z białymi, skostniałymi dłońmi, cały czas uparcie wpatrywała się w kociaka, który w tej chwili był najważniejszy. Maleńki i taki...
Już chciał uciekać i nie dziwne. Ten świat nie jest dobrym miejscem, kiedy jesteś małą, słabą istotą zdaną na łaskę i niełaskę silniejszych. To okropne, że każdy może zrobić z tobą, co tylko zechce. Może skrzywdzić i sprawić, że nie będziesz chciał dłużej być na tym świecie. Może też nic nie zrobić, zostawić Cię samego i zamarzniesz, bo jesteś za mały i za słaby, żeby po prostu sobie radzić. Okropne, prawda?
Ale może się też stać tak, że ta wielka, silna ręka należąca do jednego z tych strasznych ludzi, wobec których jesteś tak żałośnie słaby i bezsilny nie sięgnie po to, żeby zrobić ci krzywdę, ale może właśnie na odwrót. Wszystko może się zmienić.
Charlie uśmiechnęła się łagodnie patrząc, jak wystraszona kuleczka cała drży i miałczy w rękach kogoś, kto przecież chce zmienić jej życie. Zdjęła z siebie szalik, który przecież i tak musiałaby oddać - ona i tak nie była przyzwyczajona do podobnych luksusów - i podeszła bliżej, żeby otulić nim mokrego kociaka. Spojrzała na poranione dłonie, a jej uśmiech stał się na chwilę jakiś taki dziwnie ciepły.
- Raczej nie da rady zniszczyć szalika tymi małymi pazurkami. - stwierdziła i po chwili namysłu zabrała mu wiercące się maleństwo z rąk. Żeby chwilkę się przywitać i pożegnać, bo on pewnie zaraz teleportuje się z kociakiem i zniknie, a ona nawet się małej znajdzie nie przyjrzy. Przez chwilę wyglądała całkiem jak dziecko, kiedy uśmiechnęła się czule do kociaka i zaczepiała go palcem, próbowała pogłaskać i uspokoić, a na koniec szczelniej otuliła w materiale w nadziei, że ten zrozumie, że będzie mu ciepło, więc chcą dla niego dobrze.
- Ale jesteś wredny. - stwierdziła, kiedy mały pazurek wbił się w jej przemarznięty palec. Lekko drgnęła z zimna - zazwyczaj nie odczuwała braku szalika tak mocno, jak kiedy nagle go zdjęła z nagrzanego już trochę ciała. Jak wiele razy powtarzała Beckettowi, altruiści i idioci umierają młodo.
Nigdy nie miała się za altruistkę, więc uznajmy, że jest w drugiej grupie. Albo jest po prostu nieodpowiedzialnym dzieciakiem, którego serce poruszył mały kociak.
- Powinieneś mieć jakieś magiczne imię. - stwierdziła, bo przecież kotek idzie do czarodziejskiego domu i powinien tam czymkolwiek pasować! Ale znowu sięgnęła palcem za szalik, próbując kota podrapać pod bródką. Nie trwało to jednak długo, bo zaraz oddała malucha nowemu właścicielowi. Ostrożnie, żeby kocurek nie czmychnął i, żeby szalik się nie rozsunął za bardzo. Sama poprawiła swój płaszcz, otulając się nim mocniej, kiedy zawiało.
- Mogę jutro przygotować te rzeczy. Wpadnie pan tylko o którejkolwiek, będę tam siedzieć do siedemnastej co najmniej. - wróciła do tematu sklepu, spodziewając się, że jej rozmówca zaraz się przeniesie. Czemu właściwie tak po mugolsku tędy szedł?


One day
the Grave-Digger had been approached by the stranger, who asked the way to town. He seemed strangely familiar, although they had never met.
Charlotte Moore
Charlotte Moore
Zawód : Pracownica sklepu ze zwierzętami
Wiek : 16
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Altruiści i idioci umierają młodo.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak
Alejka nad brzegiem rzeki - Page 7 Tumblr_mkp6pdRTLW1qbxi45o8_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3142-charlotte-moore-budowa https://www.morsmordre.net/t3147-poe#51864 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f287-smiertelny-nokturn-13-12 https://www.morsmordre.net/t3187-charlotte-moore#53052
Re: Alejka nad brzegiem rzeki [odnośnik]23.08.16 0:12
Gdy przyciągnął kocię do siebie, uświadomił sobie, że było jeszcze mniejsze, niż pierwotnie mu się zdawało. Musiało przez wiele dni walczyć o przetrwanie wśród zimowych zasp śniegu - może ktoś nieludzki wyrzucił je z domu na mróz? - na co wskazywały wychudzone łapy, matowa, nieprzyjemna w dotyku sierść pełna zielonych igieł, pyłu i żwiru. Miękki puszek burego futerka zaczynał być wypierany przez koci podszerstek; może dzięki temu udało mu się przeżyć na śniegu i wśród zamieci.
Ale nie musisz już się bać, maleńki, od dzisiaj będziesz znać tylko ciepło.
- Nie doceniasz go - odparł, nie odrywając spojrzenia od zwierzęcia, bo musiał uchwycić je w inny sposób, tak by im obu było wygodniej. Spojrzał na Charlotte dopiero wtedy, gdy owinęła wokół kota otrzymany szalik - w jego oczach zamajaczyło coś na kształt protestu, wolałby, żeby dziewczynka zachowała go dla siebie, ale nie powiedział nic na głos.
Uśmiechnął się pod nosem, gdy kot wbił swój niewielki pazur w równie drobny palec nieznajomej, ale ta nieznaczna zmiana w mimice zaginęła w otaczającej ich ciemności. Garrett już wiedział, że zdołają się porozumieć; byli równie niepokorni i w równie niefortunny sposób wyrażali swój bunt.
I wreszcie jego potwornie puste mieszkanie zostanie zamieszkane przez coś więcej niż kurz piętrzący się na niebosiężnych stosach książek.
- Zasłużył na takie - zaśmiał się, choć mówił szczerze; nie każdy byłby przecież na tyle silny, by przebrnąć przez tak wiele przeciwności losu i mieć jeszcze siłę walczyć. To zadziwiające, jak wiele woli życia skrywało się w tym małym, okrytym futerkiem ciałku.
Kot po chwili zamarcia znów zaczął się wiercić, wydając z siebie ni to piszczące, ni to miauczące odgłosy kojarzące się z hybrydą strachu i zniecierpliwienia - nie rozumiał przecież, że wyrwanie się z łap wielkiego, trzymającego go stworzenia tak naprawdę byłoby największym błędem, jaki owe kocię mogłoby popełnić. A Garrett nie mógł na to pozwolić; zatopił zwierzę jeszcze głębiej w ciepłym szalu, przytulając je do własnej klatki piersiowej.
Trzymaj się jeszcze, mały, jeszcze tylko trochę.
- Najprawdopodobniej jutro nie zdołam się pojawić - rzucił, znów przenosząc spojrzenie ze zmarzniętego stworzenia na niewiele mniej zmarzniętą dziewczynę. Wysłał jej lekki uśmiech, w którym być może zadrgało coś przepraszającego. - Ale zrobię to rychło, mam nadzieję, że uda nam się wtedy spotkać. - Rzeczywiście, mówił prawdę; niegdyś miał zwyczaj podchodzić do ludzi z otwartym sercem, ostatnio nauczył się ostrożności i podejrzliwości, ale mimo to nie potrafił odgonić czystej sympatii, jaką zaczął darzyć Charlotte. - Nie marznij tu, wracaj już do domu - dodał na koniec głosem całkiem wyzbytym protekcjonalności. I znowu nieznacznie się uśmiechnął.
Nie strzępił języka na wylewne pożegnania.
- Dziękuję za pomoc. I do zobaczenia - powiedział tylko, kurtuazyjnie skinąwszy głową; nawet na chwilę nie opuszczał lekko uniesionych kącików ust. A potem oddalił się, przytrzymując popiskującą istotę i cicho szepcząc jej pocieszające słowa, których i tak kocię nie mogło zrozumieć. Niedługo potem wreszcie odnalazł zakątek, z którego bezpiecznie mógłby się teleportować do zagraconego mieszkania, żeby pokazać nowemu, miauczącemu lokatorowi jego nowy dom.

| zt <3


a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

Garrett Weasley
Garrett Weasley
Zawód : auror
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
żyjąc - pomimo
żyjąc - przeciw
wyrzucam sobie grzech niepamięci
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Alejka nad brzegiem rzeki - Page 7 Tumblr_o0qetnbY2m1rob81ao9_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t597-garrett-weasley https://www.morsmordre.net/t627-barney#1770 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f112-st-martin-s-lane-45-3 https://www.morsmordre.net/t2785-skrytka-bankowa-nr-122#44963 https://www.morsmordre.net/t975-garrett-weasley#5311
Re: Alejka nad brzegiem rzeki [odnośnik]03.09.16 13:13
|14.02.1956r

Skręcił nad rzekę uznając, że tam będzie trochę mniej ludzi i łatwiej będzie się przedzierać. Ta droga była z resztą trochę krótsza. A może tak mu się wydawało, bo zwykle chodził tędy, kiedy się spieszył? Nie ważne z resztą. Wciąż miał w dłoni różę - dało się je kupić dzisiaj dosłownie wszędzie, więc ledwie jakąś piękną panią obdarował, a zaraz kupował kolejną.
Czemu? Bo tak. Bo miał ochotę. Unikał jedynie czerwonych, bo te podobno powinno się dawać jedynie swojej miłości? Sam nie wiedział, a jednak znowu kupił herbacianą, bo takie podobały mu się najbardziej. Te i kolorowe, ale kolorowe są magiczne, więc je może rozdawać tylko w magicznej części, tu lepiej uważać.
Już spóźniony do pracy dobrych kilka minut - a w pracy pewnie w związku ze świętem zakochanych młyn, ale cóż on może poradzić? - a wypatrzył nową "ofiarę". Przyglądał się jej chwilę, a zaraz podszedł, jak poprzednim razem ciekaw, na kogo tym razem trafi.
Chyba nawet znał tę twarz. Może ze szkoły? Była trochę starsza od niego, nie da się zapamiętać wszystkich osób jakie przeminęły mu przed oczami w ciągu tych siedmiu lat, ale ją chyba w miarę pamiętał. Może nawet dałby radę odgadnąć imię - ale nie próbował, bo nie był pewien.
- Mam nadzieję, że mocno nie przeszkadzam, chciałem tylko życzyć wesołych walentynek. - powiedział jak zazwyczaj wesoło. Na prawdę lubił ten dzień. Nie obchodziło go, czy to święto, czy nie, nie miał zamiaru się o to kłócić. Lubił.
Wyciągnął różę, której kwiat chronił jak dotąd, osłaniając delikatnie dłonią przed śniegiem. Był ciekaw reakcji - szczególnie, że poprzedniej nieznajomej udało się go zaskoczyć.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Alejka nad brzegiem rzeki - Page 7 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Alejka nad brzegiem rzeki [odnośnik]03.09.16 18:26
Po pracy wybrała się na krótki spacer. Dzisiejszy dzień spędziła głównie w biurze, więc potrzebowała zażyć trochę świeżego powietrza i przy okazji odwiedzić parę miejsc po mugolskiej części Londynu. Zahaczyła o antykwariat z używanymi książkami, by rozejrzeć się za ciekawą lekturą na te zimowe wieczory, które udawało się spędzić w domu, a później trafiła nad rzekę. Wydawało się tam chłodniej, ale otuliła się ciaśniej płaszczem i niezrażona szła dalej, a rude włosy podskakiwały na ramionach przy każdym jej kroku. Patrząc na rzekę, przypominała sobie te chwile, kiedy w dzieciństwie bawiła się z dzieciakami z nadrzecznych dzielnic. To dopiero były czasy, kiedy mogła się z nimi ganiać w alejkach, wspinać na drzewa lub straszyć babcią-czarownicą, której kapelusz miał moc zmieniania w żaby, a wszyscy uważali po prostu, że ma bardzo bujną wyobraźnię. Teraz, z perspektywy dorosłości, często brakowało jej tej beztroski.
Nagle jednak tuż przed nią pojawił się mężczyzna. Młody, pewnie nawet młodszy od niej, ale z pewnością było w nim coś znajomego, tak jej się przynajmniej wydawało, że gdzieś już go spotkała. Zanim się obejrzała, wyciągnął w jej stronę herbacianą różę. Przez chwilę patrzyła na niego z uniesionymi brwiami, ale po chwili powoli wyciągnęła rękę po kwiat.
- Dziękuję – powiedziała, choć oczy lekko jej zwilgotniały, bo to James zawsze dawał jej kwiaty, więc siłą rzeczy to przypomniało jej o tragicznie zmarłym ukochanym, który lubił obdarowywać ją kwiatami i innymi drobiazgami, nawet bez poważnych okazji. Odwróciła na moment wzrok, zbierając się w sobie i nie rozumiejąc, dlaczego tak niewinna sytuacja przywołała te wspomnienia, chociaż odkąd wróciła do Anglii, już ponad 3 lata temu, robiła wszystko, by jak najmniej myśleć o Jamesie. Może wciąż była zbyt sentymentalna?
- Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że już się kiedyś spotkaliśmy – wypaliła nagle, by odwrócić uwagę od swojej wcześniejszej reakcji. Była jednak ciekawa, czy zna go ze świata mugoli, czy może tego magicznego.
Sophia Carter
Sophia Carter
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Świat nie jest czarno-biały. Jest szary i pomieszany.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3633-sophia-carter https://www.morsmordre.net/t3648-listy-do-sophii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3765-skrytka-bankowa-nr-925 https://www.morsmordre.net/t3647-sophia-carter
Re: Alejka nad brzegiem rzeki [odnośnik]16.09.16 0:22
Znów dziwna reakcja. A jednak podobało mu się to w całej tej zabawie z kwiatami. To dość nietypowe dostać cokolwiek od nieznajomego, więc też jest całkowicie naturalnym fakt, że każda kobieta zareaguje całkowicie inaczej. Szczególnie, że kobiety są z natury nieprzewidywalne! Trzeba przyznać, trochę zmartwiło go zachowanie Sophii, którą wydawało mu się, że znał. Na pewno nie blisko, a jednak był prawie pewien, że widział ją w Hogwarcie. Była bardziej w wieku Anastasii, niż jego. Ten sam rok, albo odrobinkę młodsza, nie był pewien.
- Mam nadzieję, że trochę poprawi dzień. - uśmiechnął się łagodnie, nie zamierzając pytać o przyczynę chyba niezbyt dobrego nastroju. A może jakimś zachowaniem wzbudził smutne wspomnienia rozmówczyni? Nie mógł tego wiedzieć, wiedział jedynie, że nie wypada pytać o tak prywatne sprawy nowo poznanych osób.
- Myślę, że w szkole. Właściwie to jestem prawie pewien, że przez kilka lat się widywaliśmy, tylko jestem młodszy. Bertie Bott. - przedstawił się. Dobrze wiedział, że większość osób w szkole go znała. Głównie z żartów, ludzie często się nabijali z jego fajtłapowatości. On sam z resztą też. Miał prawdziwą tendencję do ładowania się w kłopoty po części przez pociąg do brawury, po części brak instynktu samozachowawczego, trochę przez głupotę i wieczną chęć zabawy i bardzo przez niezwykłe zdolności upuszczania, potykania się, potrącania, psucia i generalnie jeśli słyszysz trzask to pewnie Bertie Bott właśnie zlatuje ze schodów. Oby z niczym cennym i kruchym.
- Chyba z resztą nie byliśmy w tym samym domu. - dodał po chwili. Był pewien, że pamięta te twarz. Nie mógł przypomnieć sobie imienia, więc pewnie nie rozmawiali wiele, jeśli w ogóle, ale samą twarz pamiętał, więc nie obawiał się wspomnieć o czymkolwiek więcej. Z resztą jeśli to mugolka, nie byłoby problemu z wykręceniem się i ucieczką.
- Gdzie pędzisz w taki mroźny poranek?
Spytał jeszcze. Domyślał się, że do pracy, bo i była to dość typowa pora, ale czym zajmuje się śliczna znajomo-nieznajoma?



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Alejka nad brzegiem rzeki - Page 7 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Alejka nad brzegiem rzeki [odnośnik]16.09.16 15:31
Po chwili Sophia znowu się uśmiechnęła. Bo przecież wiedziała, że to zupełnie inna sytuacja, kompletnie niezwiązana z jej przeszłością ani z Jamesem, chociaż dziwnym zbiegiem okoliczności było napotkanie kogoś, kogo mogła znać (mgliście, ale jednak) w tak dużym mieście, jak Londyn.
- Tak, dziękuję. To było... naprawdę miłe – przyznała, lekko zaciskając palce na sztywnej łodyżce kwiatu. – Bott... Znam to nazwisko – zauważyła; była na jej roku taka dziewczyna, Anastasia Bott. Miła, sympatyczna Krukonka z pasją do wróżbiarstwa, z którą Sophia uczęszczała na niektóre przedmioty. I miała chyba młodszego brata o imieniu zaczynającym się na literę „B”. Czy to możliwe, że spotkała właśnie jego? – Nie jesteś może rodziną Anastasii Bott? – zapytała więc, by rozwiać swoje wątpliwości. Jeśli chłopak był jednak mugolem, dziwnym trafem noszącym nazwisko znane jej z Hogwartu, pewnie spłoszy się i ucieknie... Chociaż nie, to, co mówił, wyraźnie sugerowało, że wiedział, czym jest Hogwart, że był czarodziejem. Prawdopodobieństwo wpadnięcia na innego czarodzieja na mugolskiej ulicy było relatywnie niskie, biorąc pod uwagę to, że byli znacznie mniej liczni niż mugole, i większość z nich wolała trzymać się magicznych obszarów, więc tym bardziej to wszystko było zaskakujące. – Jestem Sophia Carter – przedstawiła się, ciekawa, czy chłopak kojarzył to nazwisko. Jeśli był bratem Anastasii, to możliwe, że opowiadała mu coś o swoich koleżankach i kolegach z roku. – Byłam Puchonką.
Cofnęła się z pewną nostalgią do beztroskich i przyjemnych czasów Hogwartu, kiedy chodziła na zajęcia i uczyła się magii, grała w quidditcha, i snuła młodzieńcze marzenia, które okazały się nie do końca odpowiadać rzeczywistości. Te lekkie czasy, kiedy wszystko było takie proste i kolorowe.
- Korzystam z wolnej chwili i wałęsam się po Londynie – odparła. W końcu nawet aurorzy potrzebowali się czasem rozluźnić. Nawet tacy, którzy ostatnimi czasy cierpieli na pracoholizm i starali się przepracować swoje problemy, żeby mniej o nich myśleć.
Sophia Carter
Sophia Carter
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Świat nie jest czarno-biały. Jest szary i pomieszany.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3633-sophia-carter https://www.morsmordre.net/t3648-listy-do-sophii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3765-skrytka-bankowa-nr-925 https://www.morsmordre.net/t3647-sophia-carter
Re: Alejka nad brzegiem rzeki [odnośnik]17.09.16 11:54
Kiedy usłyszał imię swojej siostry, na krótką chwilę coś w jego twarzy się zmieniło. Przez chwilę nie był uśmiechniętym młodzikiem, a spojrzał na nią z dziwną mieszaniną powagi, smutku, może trochę niepewności.
- Tak, to moja siostra. Chyba cię pamiętam. Grałaś w quiddircha, prawda? - spytał, żeby się upewnić i jakoś dopiero teraz skojarzył jej nazwisko z nazwiskiem człowieka, który ma mu pomóc. Gdzieś w jego pamięci pewnie przez cały ten czas istniała Sophia Carter, choć należała raczej do tła, była jedną z koleżanek siostry, na okres szkolny dzieliła ich za duża różnica wieku, żeby mogli być bliższymi znajomymi, więc w jakiś sposób nie powiązał jej Raidenem.
- A Raiden Carter? Zbieżność nazwisk, czy rodzina? - spytał w takim razie. Po samym zachowaniu dziewczyny rozpoznał, że raczej nie wie ona o zaginięciu koleżanki. Raczej nie były w takim razie szczególnie blisko, a może wyjechała po szkole? To nie była głośna sprawa. Jedynie między jego i jej bliskimi, rodziną. Choć pewnie wiedziałaby, gdyby ktoś z jej rodziny zajmował się przez jakiś czas poszukiwaniem osoby, jaką znała. Tak mu się wydawało, stawiał więc na zbieżność nazwisk. A może nie? Możliwości jest masa.
- O tej porze? Chyba nie cierpisz na bezsenność? - spytał, uśmiechając się przy tym. Nigdy nie mógł pojąć, jak można zrezygnować z przespania ranka, jeśli tylko coś wybitnie pasjonującego i genialnego nie jest alternatywą. No, przecież... przecież! Sen! Czemu ludzie go nie doceniają? Czyżby Bertie na prawdę był patentowanym leniem?
Teraz już, kiedy się wybudził, walentynkowy poranek pochłonął go kompletnie, rozdawanie kwiatków było świetną zabawą, zaraz pójdzie do pracy którą lubi i jeszcze nawet nie wie, jak niesamowite rzeczy się tam wydarzą. A jednak z samego rana, kiedy nastał czas na wstanie z łóżka, zwleczenie się z miękkiego materaca i wywleczenie spod ciepłej kołdry było jak najokrutniejsza z tortur.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Alejka nad brzegiem rzeki - Page 7 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Alejka nad brzegiem rzeki [odnośnik]17.09.16 21:06
Sophia nie miała pojęcia, że sprawa Anastasii może być drażliwa, bo, jakby nie patrzeć, straciła z nią kontakt po ukończeniu Hogwartu i nie wiedziała, co działo się z nią później. Niewiele dawnych kontaktów przetrwało próbę czasu, chociaż ostatnio zadziwiająco często natykała się gdzieś na osoby znane jej z czasów w Hogwarcie.
- Więc dobrze mi się wydawało – rzekła. – Tak, grałam – potwierdziła po chwili; jeśli ktoś interesował się szkolnymi rozrywkami, mógł ją kojarzyć, gdy mknęła w żółtej szacie i z powiewającymi na wietrze rudymi włosami, by zdobywać punkty dla Puchonów. Sophia pamiętała to z sentymentem, w dorosłym życiu brakowało jej latania, a tak rzadko miała czas, żeby wziąć miotłę i polatać nad polami w jakiejś odludnej okolicy. Może w lato będzie lepiej?
- To mój brat – potwierdziła pytanie o Raidena, zaskoczona, skąd młody Bott mógł go znać, skoro ostatnie lata jej brat spędził w Stanach i powrócił do kraju dopiero w grudniu, po czym oddał się pracy. O jego życiu towarzyskim, jeśli jakieś posiadał poza pracą, na ten moment nie wiedziała nic. – Nie wiedziałam, że możecie się znać. – Bo Raiden ani słowem nie wspominał o żadnych Bottach. Ich relacje nadal były dość trudne, a Sophia nie wypytywała go nachalnie, postanawiając dać mu czas, i sobie też. Oboje potrzebowali ochłonąć.
- Cóż, chyba zdążyłam już przywyknąć do dziwnych por wstawania – powiedziała. Rzadko miała okazję pospać dłużej, chociaż nie można było powiedzieć, że tego nie lubiła. Chociaż w ostatnich miesiącach poranki w domu były smutne, bo bardzo ciche. Brak codziennej krzątaniny rodziców uświadamiał boleśnie, że oni nie wrócą. Tylko Raiden niedawno znowu wniósł trochę obecności w mury domu, ale i on mało tam bywał. Więc i Sophia szybko znikała, żeby nie musieć wsłuchiwać się w ciszę i pustkę, która rano i wieczorem była najbardziej dojmująca, bo chociaż była już dorosła i miała swoje życie, bardzo tęskniła za utraconymi bliskimi.
- Ale widzę, że i ciebie coś sprowadziło na ulice Londynu. Taka forma rozluźnienia się przed pracą? – zapytała go, zerkając na różę, którą jej wcześniej dał.
Sophia Carter
Sophia Carter
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Świat nie jest czarno-biały. Jest szary i pomieszany.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3633-sophia-carter https://www.morsmordre.net/t3648-listy-do-sophii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3765-skrytka-bankowa-nr-925 https://www.morsmordre.net/t3647-sophia-carter
Re: Alejka nad brzegiem rzeki [odnośnik]18.09.16 12:44
- Byliście super. Sam kilka razy próbowałem dostać się do drużyny Gryfonów, ale... no, ale nie wyszło. - uśmiechnął się wesoło na te wspomnienia, nie chwaląc się już, że nie wyszło, bo może i był szybki, ale kapitan doszedł do wniosku, że zanim Bott zechce latać, najpierw powinien nauczyć się chodzić i, że Pana Katastrofy lepiej nie dopuszczać do boiska, bo mogłaby z tego powstać niemała kraksa. Cóż, sam zainteresowany nawet się z tym nie kłócił, a jednak rok w rok próbował bardziej dla samej chwilowej rozrywki i próby, niż ze szczerych chęci dostania się do drużyny.
- Poznaliśmy się przypadkiem. - nie ciągnął tematu. Za każdym razem, kiedy mówił, że Anastasia zaginęła, to stawało się jakby bardziej realne. Na moment znowu jego twarz poważniała, na moment czuł się tak dziwnie, ale odpychał od siebie te myśli.
Starał się w tej chwili jednak o tym nie myśleć. Nauczył się już, że lepiej nie wyskakiwać z tym tak... po prostu to nie jest temat o jakim ludzie mają ochotę rozmawiać. I trzeba to zrozumieć. A on ogarnął się już na tyle.
- Zazdroszczę. Nie od tygodnia pracuję na ósmą, ale wstawanie, żeby dotrzeć do pracy na czas to wiecznie powtarzająca się katorga. - przyznał. - Dziś walentynki, a ja pracuję w cukierni. W robocie pewnie będzie niezły młyn. Nie, żeby coś, lubię to robić i pewnie będzie w porządku. Ale czemu nie urozmaicić sobie poranku? - uśmiechnął się znów. - Można powiedzieć, że wywoływanie kobiecych uśmiechów to moje ulubione zajęcie.
Puścił jej oczko i wcale nie kłamał. Uwielbiał kobiety. Po prostu. I możliwość zaskoczenia ich i może umilenia im dnia była po prostu przyjemna. Szczególnie, że przy okazji mógł wiele wspaniałych osób poznać!
Co z tego, że się spóźni w dzień, kiedy na prawdę nie powinien się spóźniać..? No dobrze, troszkę ma wyrzuty sumienia.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Alejka nad brzegiem rzeki - Page 7 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Alejka nad brzegiem rzeki [odnośnik]18.09.16 22:13
Sophia uśmiechnęła się. Wielu uczniów pragnęło dołączyć do drużyn domów, tylko nie każdy się do tego nadawał. Ona akurat miała dużo szczęścia, kiedy zaczynała trzeci rok, zwolniło się miejsce w drużynie, poszła na sprawdziany i okazała się na tyle dobra, że ją przyjęto. Od dziecka uwielbiała latać, miała nawet dziecięcą miotełkę, na której siała zamęt w domu ledwie nauczyła się jej dosiadać. Rodzice musieli przełknąć uszkodzenie kilku ich pamiątek i innych sprzętów, oraz samej Sophii, która ciągle chodziła poobijana, ale im była starsza, tym latała lepiej.
Bardziej niż temat szkolnej gry zaciekawiła ją w tej chwili kwestia znajomości Bertiego i Raidena. Oboje dość znacznie różnili się wiekiem, więc nie mogli poznać się w Hogwarcie, w grę wchodziła raczej praca, a o tej brat niewiele mówił.
- Naprawdę zaskakujący zbieg okoliczności – podsumowała więc. Spotkała kogoś, z czyją siostrą chodziła do szkoły... I kto, jak się okazało, miał jakieś sprawki z jej bratem. Dziwne, naprawdę dziwne było to wszystko. Musi kiedyś brata o to zapytać, o ile nie zapomni. – No wiesz, z tym całym spotkaniem i tym, że znasz mojego brata, a ja twoją siostrę... Anastasia dawno się nie odzywała, ani razu odkąd skończyłyśmy szkołę, ale mam nadzieję, że wszystko u niej w porządku.
Nie wiedziała, że popełnia duży nietakt, ale ostatecznie, nie wiedziała o zniknięciu dziewczyny i była ciekawa, co u niej słychać.
- W cukierni? Na Pokątnej, czy w jakimś innym miejscu? Chyba kiedyś muszę tam wpaść – zaciekawiła się; Sophia bardzo lubiła słodycze i ożywiała się na wzmiankę o nich, więc zapewne kiedyś odwiedzi Bertiego w pracy, w nadziei, że poleci jej coś dobrego do spróbowania.
Sophia Carter
Sophia Carter
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Świat nie jest czarno-biały. Jest szary i pomieszany.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3633-sophia-carter https://www.morsmordre.net/t3648-listy-do-sophii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3765-skrytka-bankowa-nr-925 https://www.morsmordre.net/t3647-sophia-carter
Re: Alejka nad brzegiem rzeki [odnośnik]18.09.16 23:14
Trochę się zmieszał. Spojrzał na rudowłosą jakoś tak inaczej. Nie miała kontaktu z Aną odkąd skończyły szkołę, więc już długie lata. Więc niczego nie wie. Nie miała pojęcia o tym, co się z nią działo. Anna w prawdziwe kłopoty wpadła już sporo po szkole. Więc czy jest sens odbierać wspomnienie o pięknej, bystrej Krukonce kolejnej osobie? Nawet, jeśli nie były blisko, myśl o zaginięciu zwykle jest przerażająca.
A Bertie chyba zwyczajnie nie chciał o tym dziś rozmawiać. Przez chwilę jakby opadł z niego cały uśmiech i radość. Wzruszył jednak ramionami. Pewnie brat jej powie, jeśli są w dobrych relacjach. Jeśli nie... na pewno nie zaszkodzi to jej wierze w świat, jeśli ją ma.
- Faktycznie dziwne. Chociaż odkrywam w sobie ostatnio szczególne zdolności do wyłapywania nowych znajomych, a świat jest w końcu całkiem mały. - uśmiechnął się znów lekko i spojrzał na zegarek.
- Serdecznie zapraszam do Słodkiej Próżności. Jestem już trochę spóźniony, więc muszę cię zostawić, może następnym razem spotkamy się przy ciastku mojej roboty. - puścił jej oczko i odsunął się, spoglądając w stronę, w którą zaraz musi ruszyć. Jak najorędzej.
- Do zobaczenia. - skinął jej jeszcze głową. Lubił większość znajomych Anastasii. Trzymała się przyjemnych osób. Sympatycznych, uprzejmych, ciepłych. Przynajmniej na początku szkoły. Później dopuszczała do siebie też osoby które Bertie uważał za dość dziwne, ale to teraz nie ważne. Cieszył się, że poznał Sophię. Nieświadomie wzbudziła w nim przykre myśli - ale do tego nie trzeba było wiele i nie było to jej winą. Była też przyjemnym wspomnieniem oglądanych meczy i beztroskich szkolnych czasów.
A może była kolejnym już znakiem, że powinien odezwać się do Cartera?
Teraz na pewno powinien się bardzo pospieszyć, bo inaczej Cynthia ukręci mu głowę.

zt



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Alejka nad brzegiem rzeki - Page 7 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Alejka nad brzegiem rzeki [odnośnik]18.09.16 23:32
Tak, takie myśli nigdy nie były przyjemne. Może i dawno nie miały kontaktu, ale to jednak koleżanka ze szkoły, z którą czasem siedziała na lekcjach i rozmawiała na korytarzach. Na pewno wieść o tym, że zaginęła, nie byłaby jej obojętna. Kto wie, może kiedyś się dowie? Póki co wciąż pamiętała Anastasię jako miłą dziewczynę z Ravenclawu i zakładała, że jakoś ułożyła sobie życie po Hogwarcie.
- Ja chyba też. Ale to raczej dobrze – przytaknęła. – Wobec tego postaram się pojawić, kiedy tylko znajdę jakąś wolną chwilę! – zapewniła, słysząc znaną sobie nazwę cukierni na ulicy Pokątnej, kiedyś już nawet tam była, chociaż musiała trafić na moment, kiedy akurat nie było Bertiego. – Do zobaczenia!
Pożegnała się z nim. Mimo wszystko cieszyła się z tego spotkania, krótkiej rozmowy z bratem dawnej koleżanki. Bertie wywarł na niej sympatyczne wrażenie i trochę poprawił jej humor w ten mroźny, lutowy poranek. Oddaliła się chodnikiem, wciąż ostrożnie ściskając w dłoni podarowaną jej różę i wróciła do własnych spraw.

| zt.
Sophia Carter
Sophia Carter
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Świat nie jest czarno-biały. Jest szary i pomieszany.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3633-sophia-carter https://www.morsmordre.net/t3648-listy-do-sophii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3765-skrytka-bankowa-nr-925 https://www.morsmordre.net/t3647-sophia-carter
Re: Alejka nad brzegiem rzeki [odnośnik]29.09.16 17:40
19 lutego?

Był to jeden z tych dni, kiedy znowu padał śnieg. Po deszczowym początku miesiąca, kiedy ulice były pełne szarej, wcale nie śnieg-podobnej brei, było to miłą odmianą. Na tyle przyjemną, że po skończonej pracy w ministerstwie, wybrałam się na krótki spacer. Płatki śniegu opadały na kosmyki włosów i futro z norek. Dosyć szybko rozpuszczały się pod wpływem ciepła, ale nie przejmowałam się tym. Zatrzymałam się przy murku, opierając na nim dłonie w skórzanych rękawiczkach. Podziwiałam widok po drugiej stronie rzeki, który wyglądał magicznie, nawet jeśli nie dało się wyraźnie go dostrzec przez natarczywe, białe gwiazdeczki. Myślałam tak - właściwie o niczym konkretnym - ciesząc się beztroską tego momentu.
Udawałam przed samą sobą, że niczego nie muszę się bać, chociaż wiedziałam, że niektórzy z moim bliskich nie byliby zachwyceni moimi samotnymi spacerami. Nie musieli o nich wiedzieć. Mogłam się spodziewać wszystkiego, ale zawsze wydawało mi się, że zagrożenie, jeśli już przyjdzie, to gdzieś z zewnątrz. Zdążyłam już zapomnieć, że moje własne ciało może zrobić mi niespodziankę, a ja przecież zupełnie zapomniałam pojawić się w Mungu na kontroli w tym miesiąc. Przecież nigdy nic się nie działo - a przynajmniej aż do teraz. Nagle zakręciło mi się w głowie i oblała mnie fala gorąca, zupełnie nie wiedziałam co się dzieje. Oparłam się na łokciach o murek w zupełnie nieeleganckiej pozie, żeby tylko nie upaść na ziemię. Wyglądało to trochę jakbym była bardzo zmęczona, a może odurzona, kiedy tak prawie przytknęłam czoło do ośnieżonej powierzchni. Widziałam coraz więcej dziwnych, tańczących plamek, ale bardzo nie chciałam zamykać oczu. Miałam wrażenie, że wtedy całkiem mnie pochłonie.
Liliana Yaxley
Liliana Yaxley
Zawód : -
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Ciężko było przestać wierzyć, że kwiat może być piękny bez celu, ciężko przyjąć, że można tańczyć w ciemnościach.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3066-liliana-yaxley#50362 https://www.morsmordre.net/t3091-ares#50606 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3506-liliana-yaxley#61144

Strona 7 z 31 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 19 ... 31  Next

Alejka nad brzegiem rzeki
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach