Wydarzenia


Ekipa forum
Lisbeth Borgin
AutorWiadomość
Lisbeth Borgin [odnośnik]06.10.19 22:32

Lisbeth Ava Borgin

Data urodzenia: 21 marca 1936 roku
Nazwisko matki: Blythe
Miejsce zamieszkania: ulica Śmiertelnego Nokturnu
Czystość krwi: czysta ze skazą
Status majątkowy: średniozamożna
Zawód: nieoficjalnie złamie i nałoży klątwy, lecz nie opowie o tym głośno – musisz bowiem zasłyszeć plotki odbijające się echem po ulicach Nokturnu; oficjalnie piastuje pieczę nad pędzlem, który sunie po delikatnym płótnie.
Wzrost: sto sześćdziesiąt dwa centymetry
Waga: czterdzieści siedem kilogramów
Kolor włosów: ciemny blond
Kolor oczu: orzechowe skąpane kroplą szarozielonej głębi
Znaki szczególne: lubuje się w biżuterii, która zdobi jej smukłą szyję, kruche nadgarstki i długie palce. Skóra niejednokrotnie przesiąka wonią tempery, akrylu i oleju, lecz tę skutecznie maskuje lawendowym zapachem perfum. Zdarza się, że skrywa swe tajemnice w otoczce delikatnych sukni – zawsze - w odcieniu kontrastującej do bladości skóry, czerni.



Pośrodku życia bywa że śmierć przychodzi:
bierze miarę z człowieka. O tej wizycie
zapomina się, życie trwa. Lecz garnitur
szyje się cichcem.
______________________________________________________________

Alea iacta est

Cienka struga światła przedzierała się przez kotary zasłoniętych okiennic, jak gdyby sugerując nastanie nowego dnia, w którego brzasku ustała przepowiednia paraliżująca drobne, kobiece ciało. Zdaniem Gustava – jego żona - była szalona. Narodziny najmłodszej latorośli uśpiły ów przekonanie, którym mężczyzna zawierzył całą swą wiedzę o przekleństwie, jakim skąpana była podświadomość pani Borgin.
A może ufnie pokładał wiarę w tym, co było wygodne? (Nie. To słowa – po stokroć przysięgał – słowa odciskały piętno na duszy.)
Na świat przyszła ona; dziecię o różanych polikach i jaśniutkich oczętach wlepionych w rodzicieli. Ciche łkanie budziło ich sporadycznie, choć w fantazmacie matki nie miała prawa się narodzić. Fikcyjne twory wyobraźni skazały ją na śmierć; niebywale okrutną, wszak w darze jasnowidztwa, Constance Blythe ujrzała także własny koniec.
Dni przeradzały się w miesiące, zaś te swym tchnieniem dodawały lat dziewczynce, której śmiech odbijał się echem w czterech ścianach zbyt dużego mieszkania. Z biegiem czasu ustała radość, podobnie jak niespożyta energia, gdyż słaby organizm coraz częściej pętało widmo chorób, odbierających siłę jasnowłosej istocie. Majaki na jawie bywały w swej prostej strukturze bolesne, tylko czasem zaspokajając wyobraźnie dziecka, które doświadczało dualnych omamów. Widok zszarzałej skóry ukochanej mamy nosił znamiona bólu i cierpienia, lecz pamięć nieświadomie pozostawała nienaruszona w konstrukcie młodej psychiki, która wyplewiała smutek, zastępując go bardziej radosnymi obrazami. Ramiona kobiety wydawały się być zatem ukojeniem, gdy wreszcie wracała do okraszonej enigmą codzienności; był to tylko kolejny, zły sen – bezwartościowy jak wszystkie inne. (Na pewno?)
Ona wiedziała, że Lisbeth przejęła dar posiadania trzeciego oka, przez co tym bardziej czuwała nad jej snami, by poprowadzić ją przez trudy zrozumienia hermetycznych kreacji umysłu. W dobroci serca, zadbała o swobodę i dojrzałość, która zezwoliłaby na sentencje złożone z wyjaśnień.  Gustav natomiast nie zdawał sobie jeszcze sprawy, że żona przekazała ten pierwiastek jedynej córce, która już od najmłodszych lat ujawniała zbyt intensywnie zdolności magiczne. Magomedycy usprawiedliwiali to krótkotrwałymi niedyspozycjami, podczas których magia płynącą w ścieżkach żył stawała się wyraźniejsza i niekontrolowana. Ramki z malowidłami wielokrotnie zrywały się ze ścian, filiżanki rozbijały o podłogę, gdy ustawała lewitacja, zaś książki upadały z łoskotem na drewnianą podłogę, co budziło w panience Borgin niebywałą ciekawość. Dopiero z kolejną jesienią młodociana czarownica pod dyktandem ojca starała się panować nad mocą, która zdawała się być nieokiełznaną. Mężczyzna był jednak autorytetem, któremu bezwzględnie pozostawała posłuszna, przez co każda porażka, każde potknięcie – kiedy spotykało się z jego dezaprobatą – rzeźbiło w niej rysę i manię bycia dla niego doskonałą. Nie przypuszczała bowiem, że w kłótni, podczas burzowej nocy, Constance wyjawiła mężowi skrywany głęboko sekret, dotyczący dziedzicznej zdolności. Nie wierzył, nie potrafił pogodzić się z myślą o ciążącym nad jego rodziną fatum. Nagły dystans sprawił, że Lisbeth dociekała, nie odpuszczając choćby przez chwilę, dopóki krzykiem nie karcił winowajczyni. Skruszona chowała się w atłasie pościeli. Odtrącał, odpychał; świadomość, kim była (nie z własnego wyboru) - ukształtowała w nim chłód i obojętność względem córki, która tak ufnie wyciągała ku niemu drobne dłonie.

W korytarzach mieszkania podążała zawsze za ukochanym bratem, którego jasne tęczówki odnajdywały, gdy wychylał się z pokoju i pojawiał na moment czy dwa. Nie odpuszczała mu, zawzięcie chcąc bawić się, zagarniać jego czas, lecz im więcej emocji w niej się skrywało; negatywnych i tych zakrawających o nutę pozytywną, tym częściej doświadczała niezrozumiałych widzeń. Nie potrafiła opisać przebytych wizji, nie pamiętając momentu pogrążenia się w otchłani iluzji. Przyszedł jednak dzień, w którym musiała poznać prawdę, ta zaś jawiła się jak prześmiewczy żart ludzkiego żywota.  
Gustav coraz bardziej się oddalał, nie reagując na wołanie, nie chcąc zaakceptować parszywej ułomności.
W głębi serca bał się. Bał się także stracić ją;
tę, która winna przynosić mu spokój duszy.



Ad perpetuam rei memoriam

bywała nieznośna w swym nieposłuszeństwie
karcąc ją – chełpił się w swej władzy

Wielokrotnie podkreślała swą niezależność, choć była jeszcze taka młoda, tak niedoświadczona, tak pogrążona we własnych wyobrażeniach egzystencji, którą przelewała na śnieżnobiałe kartki. Grafit sunął po fakturze papieru, tworząc nieco krzywe i niedoskonałe linie, a dzieła musiała chować głęboko w szufladzie, pośród ubrań, byle ojciec nie zdołał ich odnaleźć. Nienawidził jej – doskonale to wiedziała. Poświęcała się więc nauce, księgom, które kazał jej czytać (wszystkie w języku norweskim), nim wyruszy w dalszą podróż po czarodziejskim świecie. Mężczyzna oczekiwał, że dołączy do niewiele starszego brata – do Instytutu Magii Durmastrang, gdzie to trafiali potomkowie Borginów od zawsze, choć czy nie było to celowym zabiegiem? Lojalni wobec tradycji, od których niegdyś zostali zmuszeni odejść.
Apodyktyczność Gustava, podobnie jak jego despotyzm dręczyły Lisbeth. Wymagał niemożliwego, nie godząc się na porażkę ze strony córki, gdy ta przekroczy próg szkoły; nie byli wszak normalną rodziną, jak gdyby nie znali ów pojęcia. Przyobleczone w cudaczność liter słowo było dalekie od podstawowego słownika rodziny Borgin, stąd też pan domu nie potrafił zaakceptować odmienności, jaka cechowała jego córkę – zbyt podobną do swej szalonej matki.
Zerwanie ich więzi miało być pierwszym krokiem do wykreowania właściwej postaci dziewczęcia. Posłuszeństwo względem nazwiska było jedynym, czego pragnął.

Ciernie tęsknoty zaciskały się na wolno tłukącym się sercu, którego echo odbijało się od więzienia żeber. Odczuwała więcej, aniżeli powinna, przez co absurdalne sny pojawiały się nader często. Ustawały z czasem, gdy coraz bardziej uciekała od feerii skomplikowanych emocji, stąd  będąc pod opieką najstarszego brata, podjęła się próby przekształcenia wartości, na te które były istotne dla ojca. Gotowość do przewertowania odczuć, uczyniły z niej w Instytucie istotę o niebywałej potrzebie odcięcia od ludzi, jak gdyby w ich towarzystwie usychała niczym kwiaty pozbawione życiodajnej wody. Biblioteka, tak samo jak runiczne księgi były dla niej oderwaniem od natłoku obowiązków. Zgłębiała informacje zawarte na pergaminach, byleby zrozumieć sens skryty w specyficznym alfabecie, tak  ważnym w zaklinaniu przedmiotów, z którymi być może zwiąże się w przyszłości – na zawsze.
Nie.
To kłamstwo – nie była przecież taka sama, może podobna, lecz nie identyczna.
Winna wierzyć, że wpasuje się w kanon wykreowany w myślach rodziciela.
(A co, jeżeli jej los przypominać miał ten matczyny?)
Czarna magia, podobnie jak sztuka pojedynków, która kształtowała młodocianych czarodziejów w murach skandynawskiej szkoły była nader obca, mimo iż różdżka doskonale leżała w dłoni, a uprawianie czarów nie sprawiało jasnowłosej dziewczynce problemu. Ten odłam wypalał w niej jednak pustkę, przez co przypominała marionetkę na sznurkach – wypełniającą rozkazy odgórne, nie podlegające próbie rozmów uargumentowanych.  Pomoc ze strony Leifa była zatem nieocenioną lekcją utkaną na kartach życia, dlatego też czerpała z jego słów jak najwięcej. To on – krew z krwi, brat którego respektowała ponad miarę, zdołał zaabsorbować ją w dziedzinach, które wcześniej przypominały jedynie element znośny. W tamtym czasie stały się nierozerwalną częścią zakorzeniających się w podświadomości roszczeń względem nieznanych terytoriów czarodziejskiego świata. Lisbeth mimo delikatności, mimo przekonań, którym zawierzyła jeszcze jako dziecko – rzuciła się w wir czarnej magii, pragnąc dorównać założeniom ojca. Uważała także, że najważniejszym zastosowaniem zaklęć jest ich cel – w meandrach dziewczęcych myśli nie istniał podział na dobrą i złą magię.
W szkole, najchętniej zbliżała się do tajemnic ksiąg i pergaminów związanych z historią magii, wróżbiarstwem, transmutacją czy malarstwem, ale obrana wcześniej ścieżka, przysłoniła zdrowy rozsądek dojrzewającej pannicy Borgin, która w bezkresie zgłębiała tajniki czarnomagicznych inkantacji. To był jeden z powodów, dla których uczęszczała na starożytne runy, coraz bardziej wdzierając się do otchłani skomplikowanych sekwencji nieoczywistych znaków i symboli. Kolaboracja tych dwóch przeciwstawnych zdolności, miały pozwolić na związanie duszy z dziedziną nakładania i ściągania klątw.
Dopuszczała do siebie jak najszerszy wachlarz zainteresowań, z którymi zapragnęła obyć się choć na krótki moment, by w przyszłości nie przynosić wstydu swej rodzinie. Jazda konna pozostawała w sferze chwilowych zachcianek, choć w siodle trzymała się nader dobrze, podobnie było też z tańcem; chciała ofiarować rodzicielom namiastkę nikłego uczucia radości z tego - jakim człowiekiem się stała. Nie potrafiła mieszać się w konflikty, w ściśle określone zasady, jak gdyby w przyszłości winna zespolić się z tradycjami Borginów, stąd wolała trzymać się na uboczu, pozostając jedynie obserwatorem zdarzeń, które dzieliły świat czarodziejów. Polityczna przyszłość nie była tą przypisaną do scenariusza jej istnienia.

Nawet matka przestała poznawać córkę, gdy wracała wraz z Lejfem na krótkie okresy. Stała się zdystansowana, daleka od dziecka, które z ciekawością wysłuchiwało kolejnych baśni przenoszących do fantazyjnych krajobrazów. Wyciszona, skryta i posłuszna ideom – tylko czasami przelewała swe emocje na papier, ciągle morusając skórę farbami. Bałagan w pokoju jasnowłosej spowodowany stertą malowideł frustrował Gustava, który za wszelką cenę chciał wyplewić z córki fanaberyczną manię bycia niezdolną do godnego reprezentowania rodziny. Niejednokrotnie targał na jej oczach malunki, łamał pędzle, by ostatecznie różdżką wymierzać ciosy na delikatnej skórze dłoni. Szydził z niej, tak jak szydził z żony; niezdolna, pogrążona w mrzonce, bezużyteczna.
Lisbeth wbrew raniącym sentencjom, wbrew uwagom taty – dążyła do tego, by pewnego dnia zdołał spojrzeć jej w oczy, w których tliłaby się radość, zaś serce biłoby donośnie na dźwięk słów: jestem z ciebie dumny. Rozłąki jednak bywały dodatkiem do jego niechęci względem córki, która narastała z kolejnymi dniami, gdy choroba pani Borgin pogłębiała się coraz bardziej, zaś w jego podświadomości kształtowała się opowieść, gdzie to jedyna córka przejmie wszelkie cechy po swej matce.



Ad quas res aptissimi erimus, in iis potissimum elaborabimus

Zawsze, gdy miała powrócić do szkoły, Lejf w swej zawziętości doszkalał zdolności magiczne siostry, która bez wątpienia pozostawała butną, nieposłuszną, a zarazem lojalną swym zasadom, które zaszczepiły w jej wnętrzu truciznę. Kwas przelewał się przez żyły, zaś ona po wyjeździe z kolejnych wakacji do Instytutu, tym razem bez niego, podjęła się próby objęcia stanowiska prefekta, by w kolejnych miesiącach przejąć odznakę prefekta naczelnego, dzięki czemu zawierzała, iż Gustav zdoła docenić wszelkie starania (nie)pokornej latorośli. Próby bywały rozległe, nieukierunkowane w jedną stronę, choć to igranie z czarną magią odciskało na niej największe piętno, przez co nigdy nie zdołała wyczarować pełnej formy patronusa. Wspomnienia z dzieciństwa nie były dostatecznie silne i szczęśliwe, stąd nie próbowała, ba – nie siliła się na przełamanie ekstatycznych sytuacji, dzięki którym sczezłaby z bezsilności. Na tę, wydawała się być zbyt silna, zbyt zaangażowana w iluzorycznym transie doskonałości.  
Zakłamanie zrodzone w umyśle, kreowało obrazy w trakcie coraz to silniejszych napadów. Wizje bywały niemal namacalne, realne do granic możliwości. Ból powoli rozciągał się po kończynach, wypełniając zakamarki kruchego ciała, by na nowo zapadała w wielogodzinny sen z wyczerpania. Każde zetknięcie z czarną magią tworzyło w niej głębokie wyrwy, coraz to głębiej wypalając ślady na duszy, która skażona była przez feerię negatywnych odczuć. Strach. Paraliżująca niepewność, względem landszaftów, których doświadczała na jawie, gdy to tęczówki stawały się przesiąknięte pustoszejącą bielą, zaś ona przenosiła się do alternatywnej rzeczywistości, mieszającej przeszłość z przyszłością.
Jak wiele szczerości było w zniekształconych fragmentach?
Ile prawdy zawierały fanaberyczne malowidła umysłu?

Pustka.
Pustka wypełniała wnętrze dziewczęcia, które poszukiwało odpowiedzi na niewypowiedziane pytania. Starała się odnaleźć własną drogę w filozofii czystości krwi; czarodzieje w tym samym wieku, podobni jej ojcu, byli wyzbyci z empatii względem niżej urodzonych i mugoli. Przejawiali skłonności sadystyczne, lecz nigdy nie stanęłaby im na drodze, wszak dla niej dzieci niemagicznych były niezdolne do funkcjonowania w ich świecie. Niegodne obcowania z tymi, w których krwi płynął pierwiastek magii (nawet tej subtelnie skażonej).
Znała formuły. Potrafiła ich użyć.
Czy była jednak gotowa, by spomiędzy bladych warg wypłynęły konfiguracje zaklęć godzące w ciało bezużytecznych?
N i e.



Ad futuram rei memoriam

Ukończyła szkołę. Spełniła powinność względem nazwiska. Ojciec sprawiał wrażenie bardziej dumnego, bardziej uradowanego z przemiany jaką przez lata przeszła córka, wszak oddalona od przewodniczki z dzieciństwa, stała się bardziej chłodna, zdystansowana i zamknięta w sobie. Emocje nie rozbudzały w niej porywczości, codzienność stała się bardziej mroczna, zaś Lisbeth Borgin przypominała na nikłe podobieństwo swego ojca, który w swym fanatyzmie nie wyjawił tajemnic zdrowotnych matki. Samotna, zamknięta w pokoju, trzymana na uboczu, by nie krzyżować wzniosłych planów męża. Jasnowłosa jednak potrafiła wkraść się do sypialni rodzicielki, by zamienić z nią kilka słów, przez co wiara w ojca została zachwiana. Dlaczego nie wydukał kilku fraz prawdy? Z przekory? A może ze strachu? Obawa przed utratą kreacji najmłodszego dziecka była silniejsza, gdyż doskonale wiedział, że widok schorowanej Constance rozerwie serce kobiety na pół i roznieci w niej butność z okresu dzieciństwa. Naiwnie sądził, że te nie mają ze sobą styczności, wszak zakazane schadzki miały miejsce tylko w płaszczu nocy.
Ciekawość nie zdołała przeminąć, dlatego też w kolejnych tygodniach, gdy powoli wprowadzano ją w nieznane tereny nakładania i ściągania klątw – zaczynała drążyć, ułatwiającą przedarcie się przez wysoki mur ograniczeń, dziurę. Dziurę, dzięki której  zmusiła Gustava do wypowiedzenia kilku słów szczerości na temat jedynej, ukochanej kobiety w jej życiu. Cierpliwość i przebiegłość pozwoliła na wykreowanie nietypowej gry, która doprowadziła ją na skraj przepaści, gdyż ojciec nadal nie ofiarował jej szczerości. Doprawdy była tak ciężko chora? Niewiedza na nowo rozpalała w Lisbeth ukryte pod grubą warstwą zasad emocje, które z każdym momentem zaczynały od nowa wypełniać tunele żylne. Noce usłane koszmarami, tak jak i dnie coraz bardziej przypominały okres Durmstrangu. Wyciszone omamy dostawały kolejne porcje pożywnych odczuć, na które reagowały swą niekontrolowaną siłą.
Ostatniej nocy, gdy zakradła się pod osłoną mroku była nieuważna. Nie spał, światło nadal pozostawało zapalone, zaś jego kroki nasilały się, na co obie kobiety nie reagowały; pozostawały głuche, ciesząc się swą obecnością. Ironiczna gra stawała się nużąca, stąd gdy dostrzegły męską postać w progu zakazanej sypialni, Lisbeth zastygła w bezruchu. Krzyk rozniósł się echem po czterech ścianach, a następnego dnia Constance już nie było, jakby nigdy nie istniała. Lejf zdradził matactwa rodziciela, dzięki czemu siostra otrzymała od losu szansę, by odwiedzać mamę w zamkniętym oddziale szpitala. Magomedycy mieli ją w opiece, lecz serce dziecka rozrywała rozpacz.

Młoda dziewczyna w złości, gniewie i tlącej się pasji, musiała odzyskać zaufanie Gustava, kreując wyobrażenie, że wszystko jest takie jak niegdyś. Kłamstwo haniebną jest cechą, lecz w tamtym okresie nie pozostawało nic innego. Gęstniejąca wśród czarodziejów atmosfera, napięte stosunku między przyjaciółmi i wrogami odciskały na niej swe wpływy, na które bywała podatna. Umysł wystawiony na próbę pozostawał pogrążony w skupieniu, które objawiało się coraz ciężej, wszak rozszyfrowanie sekretów zaklinania było nader trudne. Nierealne(?).
Ból przeszył ciało Lisbeth, podczas jednej z prób nakładania klątwy na srebrną bransoletę. Proste zlecenie od człowieka, który jawił się jak wypaczona enigma; kara za zdradę. Dłonie zaciskały się na powierzchni delikatnej ozdoby, zaś tęczówki raz jeszcze pokryły się białym odcieniem nicości. Walczyła z tym ponad miarę, jakby nie potrafiąc zezwolić jasnowidztwu na zdewastowanie ciężkiej pracy, którą wkładała w  zaklęcie przedmiotu, lecz szczupłe palce coraz bardziej wyginały się, a kończyny ogarniał paraliż.
Przegrała tę walkę, odnajdując w fantasmagorii schorowaną matkę, która tkwiła (teraz czy niegdyś?) na jednej ze szpitalnych prycz. Samotna, pozostawiona na pastwę przekornego losu, będącego jedynie dodatkiem do zbrukanej przez los podświadomości. Cichy głos szeptał: pomóż mi, pomóż, na co tortura cielesna w trakcie wizji stawała się jeszcze silniejsza.
Upadła, rujnując dni swej pracy.
Musiała odnaleźć Constance, by uzyskać od niej wyjaśnienie na pytanie – dlaczego Gustav tak bardzo nienawidził je za przekleństwo, którym obdarzyła je fortuna życia.

Nie zdążyła.
Kobieta odeszła zbyt młoda, zaś Lisbeth pogrążona w niemej żałobie uciekła w artystyczny trans. Tworzyła skomplikowane linie obrazów; pejzaże, martwa natura i cierpienie, którym wypełniona była jej postać. Przestała być zdolna do wysłuchiwania porad, sugestii związanych ze ściąganiem klątw, jakby nie chcąc uczestniczyć w życiu brata i ojca. Musiała pozostać sama, zaszywając swą duszę subtelnością ciszy, pogrążając się w marazmie i bezsilności.
Wir myśli doprowadził pannę Borgin do rozłamu, nadając jej tym samym charakter wyniosłej, pochłoniętej przez introwertyczną aurę – kobiety. Chaos utrwalił się po wypadku związanym z Ministerstwem Magii, co zrodziło w niej niepokój. Dusiła się w deszczowym Londynie, w którym nie umiała odnaleźć bezpiecznego azylu, co pchało ją w ramiona zmyślnej ucieczki. Zaczynała tracić zmysły? Czy tego szaleństwa lękał się Gustav? – pytała, lecz nie odnajdywała odpowiedzi.
Była wyciszona, pozostawiona odległym myślom, snując się po ulicach Nokturnu stała się niemal niezauważalna, a skrywając w muzeach czy bibliotekach przestawała nosić nazwisko.

Bezimienna zjawa, której nie zapamiętywano.





Patronus: nie potrafi.


Statystyki i biegłości
StatystykaWartośćBonus
OPCM: 10 Brak
Zaklęcia i uroki: 10 +1 z różdżki
Czarna magia: 10 +2 z różdżki
Magia lecznicza: 0 Brak
Transmutacja: 5 +2 z różdżki
Eliksiry: 0 Brak
Sprawność: 0 Brak
Zwinność: 5 Brak
JęzykWartośćWydane punkty
Język ojczysty: angielski II0
Język dodatkowy: norweskiII2
Biegłości podstawoweWartośćWydane punkty
Historia MagiiI2
KłamstwoI2
Starożytne RunyIII25
SpostrzegawczośćI2
PerswazjaI2
Biegłości specjalneWartośćWydane punkty
Nazwa  biegłościzależnezależne
Nazwa  biegłościzależnezależne
Biegłości fabularneWartośćWydane punkty
Brak -0
Sztuka i rzemiosłoWartośćWydane punkty
WróżbiarstwoI½
Malarstwo (tworzenie)III25
Malarstwo (wiedza)I½
AktywnośćWartośćWydane punkty
JeździectwoI½
PływanieI½
Taniec WspółczesnyI½
GenetykaWartośćWydane punkty
Jasnowidz-7
Reszta: 0,5

Wyposażenie

Sowa, różdżka

[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Lisbeth Borgin dnia 10.10.19 22:02, w całości zmieniany 3 razy
Lisbeth Borgin
Lisbeth Borgin
Zawód : zaklęta w mroku Nokturnu
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Actus hominis, non dignitas iudicetur
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7869-lisbeth-borgin https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/
Re: Lisbeth Borgin [odnośnik]01.11.19 15:24

Witamy wśród Morsów

Twoja karta została zaakceptowana

INFORMACJE
Przed rozpoczęciem rozgrywki prosimy o uzupełnienie obowiązkowych pól w profilu. Zachęcamy także do przeczytania przewodnika, który znajduje się w twojej skrzynce pocztowej, szczególnie zwracając uwagę na opis lat 50., w których osadzona jest fabuła, charakterystykę świata magicznego, mechanikę rozgrywek, a także regulamin forum. Powyższe opisy pomogą Ci odnaleźć się na forum, jednakże w razie jakichkolwiek pytań, wątpliwości, a także propozycji nie obawiaj się wysłać nam pw lub skorzystać z działu przeznaczonego dla użytkownika. Jeszcze raz witamy na forum Morsmordre i mamy nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej!
 STAN ZDROWIA
Fizyczne
Pełnia zdrowia.
Psychiczne
Pełnia zdrowia.
UMIEJĘTNOŚCI
Brak

Kartę sprawdzał: Percival Blake
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Lisbeth Borgin Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Lisbeth Borgin [odnośnik]01.11.19 15:24
WYPOSAŻENIE
Różdżka [R], sowa

ELIKSIRY- Nazwa (X porcje, stat. x)

INGREDIENCJEposiadane: -

BIEGŁOŚCI-

HISTORIA ROZWOJU[09.10.19] Karta postaci, -50 PD
[25.04.20] Rejestracja różdżki
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Lisbeth Borgin Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Lisbeth Borgin
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach