Wydarzenia


Ekipa forum
Sypialnia dla gości
AutorWiadomość
Sypialnia dla gości [odnośnik]19.08.17 21:04

Sypialnia dla gości

opis w trakcie ładowania... 99%


[bylobrzydkobedzieladnie]


Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning

Archibald Prewett
Archibald Prewett
Zawód : nestor toksykolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Britannia,
You’re so vane
You’ve gone insane
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4341-fluvius-archibald-prewett https://www.morsmordre.net/t4550-baldomero#96909 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4549-fluvius-archibald-prewett#96904
Re: Sypialnia dla gości [odnośnik]20.08.17 1:02
|02.05.56?

Macki w ciemności obłapiające jej szyję, mrożące krew w żyłach szepty, głosy ciemności, czy to ciemność ją atakowała? Nie mogąc nic zrobić walczyła o każdy oddech odbierany jej w rzeczywistości przez własną panikę, która niemal uosabiała się przed nią w postaci nieznanego demona, potwora, który miał skończyć jeden wielki koszmar w jakim się znalazła.
Chaos, krzyki, płacz, później odrobina światła, demon, znów głosy, potwór szepczący, niewyraźny, uderzenie. I znów ciemność, tym razem jednak pusta.


Budziła się, jednak nie miała odwagi otworzyć oczu. Nie miała odwagi nawet drgnąć. Powoli docierały do niej kolejne bodźce. Najpierw jasność uderzająca mimo zamkniętych oczu, zacisnęła je mocniej w odruchu. Zaciskała obie dłonie, jednak jedną na czymś, jakby materiale. Leżała na czymś miękkim.
W pierwszej chwili zesztywniała, chcąc udawać, że wcale się nie obudziła, może że śpi, może to coś ją pominie, może pomyśli, że nie żyje, może ją porzuci. Leżała tak długo, nie mając odwagi nawet otworzyć oczu, choć po jej twarzy znów płynęły łzy. Nasłuchiwała, jednak niczego nie słyszała.
Ile mijało czasu? Minuty? Godziny? Zanim w końcu powoli odważyła się otworzyć oczy. W pierwszej chwili znów je zamknęła rażona światłem, powoli jednak zaczęła się przyzwyczajać. Podniosła się do siadu osłabiona po kilku dobach spędzonych w bezruchu. Jej ciało znów drżało przez lęk. Rozglądała się dookoła niepewnie, choć to miejsce nie przypominało korytarzy w których błądziła z Justine.
Co z Justine?
Gdzie jest? Podniosła się bardzo powoli, zaskoczona silnym bólem lewej nogi którego źródła nie znała, cofnęła się od razu pod ścianę, oczekując czegoś strasznego dosłownie wszędzie, obawiając się, że cały ten koszmar trwa nadal, z tym że teraz jest w nim całkowicie sama. Znów zaczęła dopadać ją panika, oddech znów przyspieszał z każdą chwilą, kiedy jej myśli zaczynały krążyć szybciej. Widziała drzwi, jednak nie miała odwagi się do nich zbliżać. Nie miała odwagi próbować, nie miała odwagi walczyć, chciała tylko się schować, nie myśląc za wiele o tym, co będzie. Zaraz z resztą do jej uszu dotarły kroki zaraz za drzwiami, zrobiła więc jedyne, co była w stanie zrobić - w popłochu opadła na ziemię i wsunęła się pod łóżko, by tam mocno skulić w nadziei, że tam kolejny demon jej nie znajdzie. Dłoń przycisnęła do ust, nie chcąc by wydał ją głośny oddech i z przerażeniem odbijającym się na drżeniu całego ciała i łzach płynących po twarzy wpatrywała się w drzwi.
Znajdzie mnie. Znajdzie i zabije. Justine pewnie nie żyje.


Maybe I'm scared because you mean more to me than
any other person.

Lily MacDonald
Lily MacDonald
Zawód : Ex iluzjonistka, obecnie wytwórca i naprawiacz mebli.
Wiek : 26
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Creagan an fhithich!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3510-lily-macdonald#61296 https://www.morsmordre.net/t3545-kukulka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f102-fleet-street-187-9 https://www.morsmordre.net/t4801-skrytka-bankowa-nr-878#102962 https://www.morsmordre.net/t3580-lily-macdonald#64284
Re: Sypialnia dla gości [odnośnik]21.08.17 23:44
|Pasuje
Początek maja pozostawał dla Archibalda zagadką. Chciał dowiedzieć się czegoś o tych niezwykłych anomaliach, ale nawet nie miał czasu żeby się tym zająć. Część dnia spędzał w szpitalu, gdzie potrzebowano wszystkich uzdrowicieli jak jeszcze nigdy wcześniej, ale wyjątkowo starał się nie przebywać tam dłużej niż to konieczne. Wystarczająco dużo problemów czekało na niego w domu, a dokładniej trzy. Edwin, Miriam i Lily. Bez przerwy martwił się o swoje dzieci, z którymi stało się coś bardzo niepokojącego. Zdawało się, że drzemiąca w nich magia wezbrała na sile i już nie byli w stanie w żaden sposób jej kontrolować. Archibald obawiał się spuścić ich z oczu choćby na minutę, na szczęście dzielił to uczucie z Lorraine i pani Picks, dzięki czemu Miriam i Edwin nie zostawali bez opieki nawet podczas snu. Niekontrolowany rozrost włosów mógł wydawać się zabawny, ale igranie z ogniem było już niezwykle niebezpieczne. Zresztą same dzieci były zaniepokojone tymi incydentami, a Archibald w żaden sposób nie potrafił im pomóc. Nie mógł nawet wytłumaczyć skąd się wzięły.
Trzecim problemem była Lily, nieznajoma kobieta, którą wziął pod swoją opiekę po ratunku ocalałych w walijskich ruinach. Nie znał jej. Wiedział tylko, że w jej żyłach płynęła mugolska krew, a w dzisiejszych czasach ta informacja zaczynała być ostateczna. Oddał jej sypialnię dla gości, najmniejszą, ale równocześnie najbardziej przytulną. Poza tym znajdowała się w odpowiedniej części posiadłości - nie za daleko, by móc ją mieć na oku i nie za blisko, żeby przypadkiem nie wpadły tutaj rozbawione dzieci. Na szczęście kobieta była ruda, więc z Lorraine postanowili w razie wypadku zrobić z niej daleką krewną. Od kilku dni nie było z nią większego kontaktu. Pierwsze dwie doby przespała, odzyskując siły, w czym zresztą pomógł jej eliksir słodkiego snu. Następnie od czasu do czasu się przebudzała, ale wciąż nie na tyle, by móc przeprowadzić z nią normalną rozmowę. Mimo wszystko Archibald regularnie do niej zaglądał i sprawdzał czy wszystko w porządku. Właśnie szedł spokojnym krokiem po schodach, będąc obserwowanym przez obrazy przodków wiszące na ścianach. - Fluwiuszu, zajrzyj trochę snu! - powiedział jeden z nich, prapradziadek Antoniusz, znany ze swojego zamiłowania do domowej magomedycyny. Z wykształcenia był prawnikiem, ale nie przeszkadzało mu to w warzeniu tajemniczych eliksirów na niemalże każdą chorobę. Archibald zignorował jego zalecenie, choć faktycznie od kilku dni chodził niewyspany. Nie miał jednak czasu na coś tak błahego jak sen.
Otworzył delikatnie drzwi, zaglądając przez szparę do środka. Rozejrzał się po pomieszczeniu, skupiając swoją uwagę przede wszystkim na szerokim łożu, w którym... nikt nie leżał. Otworzył drzwi na oścież i wszedł do środka, odruchowo wyglądając przez okno. Uciekła? Nie chciało mu się w to wierzyć, nie miała jak stąd uciec, akurat tego dopilnował. Sam fakt trzymania jej w posiadłości był ryzykowny, co dopiero jej ucieczka i pałętanie się w okolicy. Szczególnie, kiedy jej stan zdrowia dawał wiele do życzenia.- Grusia! - Wezwał ostro skrzatkę, a ta pojawiła się w sypialni zaledwie pięć sekund później. - Przebudziła się? Widziałaś ją? - Zapytał, ale Grusia w odpowiedzi jedynie pokręciła energicznie głową. Archie kazał jej pokręcić się po posiadłości, samemu schylając się, żeby zawiązać poluzowaną sznurówkę. Czynność tak banalna, a jak przydatna w tym określonym momencie. Kucnął, a jego oczy napotkały coś pod łóżkiem. - Lily? - Zapytał z nutą niedowierzania, nie pomyślał o takim schowku. Na nic nie czekając, położył się na brzuchu, by móc porozmawiać na jej poziomie. Nie był z tego faktu zadowolony - najwidoczniej wciąż potrzebowała pomocy magipsychiatry. - Ja jestem Archie - przedstawił się, rezygnując z niepotrzebnej tytulatury, która zawsze wydawała mu się zbędna. - Archibald Prewett. Jestem uzdrowicielem - dodał, z doświadczenia wiedząc, że jego zawód zazwyczaj wzbudzał zaufanie. - Jesteś u mnie w domu, dochodzisz do siebie po przebytych urazach - kontynuował spokojnym głosem, wyćwiczonym przez wszystkie lata pracy w szpitalu. - Czy mogłabyś wyjść spod łóżka? - Poprosił na koniec, nie uważając takiej rozmowy na leżąco za postęp w jej leczeniu.


Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning

Archibald Prewett
Archibald Prewett
Zawód : nestor toksykolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Britannia,
You’re so vane
You’ve gone insane
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4341-fluvius-archibald-prewett https://www.morsmordre.net/t4550-baldomero#96909 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4549-fluvius-archibald-prewett#96904
Re: Sypialnia dla gości [odnośnik]23.08.17 17:16
Ile czasu leżała pod łóżkiem - nie miała pojęcia. Starała się jednak nie poruszać, zadbała, by żaden element jej garderoby - czy raczej nie jej, nie znała tej bluzki, ktoś ją przebierał?! Niewiele rozumiała, nie wiedziała jaki mogło mieć to cel, cokolwiek się tutaj działo, wszystko było dziwne, a samo to pomieszczenie w swoim poukładaniu i przytulności wydawało jej się jakąś przerażającą pułapką.
Nie mogła mieć pojęcia - i całe szczęście - o wszystkim, co jej się przytrafiło od chwili w której straciła przytomność. Nie wiedziała nic o wybuchu, nic o potworze który poszarpał jej ciało, z trudem pamiętała uderzenie - chyba uderzenie - które odebrało jej przytomność. Otoczona więc nową rzeczywistością, która w swojej przytulności wydawała się być irracjonalnym żartem była więc tylko bardziej przerażona.
Jej myśli nie skupiały się na niczym na dłużej. Przy każdym ruchu znów zerkała w kierunku nogi, źródła tego bólu także nie znała, tym bardziej był on przerażający. Eksperymenty. Chore eksperymenty. Badają mnie, robią coś, coś złego. Jak królik doświadczalny, to jakieś chore eksperymenty, co ze mną robią?
Rozglądała się tylko bardziej i bardziej czując, że za chwilę, już za sekundę ktoś szarpnie za jej nogi, za ręce, wyciągnie ją spod łóżka. Kruszenie kości. Książka o kruszeniu kości. Testują te zaklęcia? Kolejne myśli, kolejne lęki, zapętlające się coraz mocniej, coraz bardziej paniczne ruchy do chwili w której drzwi się otworzyły. Przycisnęła dłoń do ust w lęku, że jej oddech jest zbyt głośny. Widziała czyjeś nogi, tylko nogi. Po chwili głos i nogi skrzatki. Starała się nie poruszać, wstrzymała oddech, czekała. Głos wydawał się w pierwszej chwili surowy. Będą jej szukać. Nie pozwolą jej uciec, na pewno nie pozwolą. Nikt jej tu nie znajdzie i będą odprawiać na niej jakieś chore eksperymenty, aż nie będzie się nadawała nawet do tego, a wtedy pozbędą się zwłok. Tak, jak miałoby być inaczej, jak to wszystko miałoby się skończyć inaczej.
Obraz przed jej oczami rozmazywały łzy, z coraz większym trudem walczyła, starała się panować nad oddechem, jednak kiedy człowiek w pokoju klęknął, wydała z siebie pełen lęku jęk i cofnęła się jeszcze mocniej w stronę ściany na tyle na ile pozwalała jej mała przestrzeń pod łóżkiem.
Skąd zna moje imię?
- C-c-c-coo o z-zr-zro-bi-bili-i-i-i-ś-ście z Ju-u-just? - wyłkała cicho. Justine była jedynym, co dawało jej nadzieję. Była silna. Odważna. Nie uciekała, a szukała wyjścia, szukała rozwiązania. Jeśli z Justine Lily miała nikłe szanse na przetrwanie, bez niej nie miała ich wcale. Jeśli nie uda jej się ukryć gdzieś na długo, najlepiej na zawsze to ci ludzie zrobią z nią co tylko zechcą.
Patrzyła na zmęczoną twarz swojego rozmówcy, nie wiedząc czego się spodziewać.
Uzdrowiciel?
Miał miły głos. Wydawał się miły, jednak to nadal zbyt mało. Co miałby robić, jak ona miałaby się znaleźć w szpitalu? Poza tym to na pewno nie jest szpital. A jeśli uzdrowiciel prowadzi te eksperymenty?
Na wspomnienie o wyjściu spod łóżka cofnęła się jedynie mocniej o tych kilka centymetrów jakie dała radę jeszcze wymusić od małej przestrzeni jaką miała.
- C-c-co-co-o chce-e-eci-e m-m-mi zro-zro-zro-bić?
Nie chciała wiedzieć. Nie chciała słyszeć. Chciała tylko uciekać. Tylko nie ucieknie, kiedy ten człowiek tu jest, a łóżko nad nią dawało mikroskopijne poczucie bezpieczeństwa. Nieważne, że prostym zaklęciem możnaby ją stąd wyciągnąć.
- Pro-proszę, ja-j-ja-ja... t-to... - nie wiedziała właściwie jaką prośbę chce z siebie wyrzucić, jakie zdanie złożyć, choć przecież chciała jedyne czego chciała to bezpieczeństwo. Nie spuszczała spojrzenia z obcej twarzy.


Maybe I'm scared because you mean more to me than
any other person.

Lily MacDonald
Lily MacDonald
Zawód : Ex iluzjonistka, obecnie wytwórca i naprawiacz mebli.
Wiek : 26
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Creagan an fhithich!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3510-lily-macdonald#61296 https://www.morsmordre.net/t3545-kukulka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f102-fleet-street-187-9 https://www.morsmordre.net/t4801-skrytka-bankowa-nr-878#102962 https://www.morsmordre.net/t3580-lily-macdonald#64284
Re: Sypialnia dla gości [odnośnik]23.08.17 23:34
W domku ostatnio była dziwna atmosfera. I działy się dziwne rzeczy. I ze mną i z Miriam i nikt nam nie potrafił wytłumaczyć dlaczego tak się dzieje. Raz sprawiłem, że Grusi tak urosły uszy, że mógłbym się nimi owinąć trzy razy, innym razem mamę bardzo bolał przeze mnie brzuszek, a jeszcze innym tak bardzo urosły mi włosy, że aż moje loczki się wyprostowały. A to wszystko w ciągu jednego dnia! Bałem się wychodzić z mojego pokoju, mogłem przecież zrobić komuś krzywdę… albo sobie, albo Grusi, albo ptaszkom, albo swoim żabkom, albo swoim kwiatkom.
Akurat szedłem sobie korytarzem bo chciałem poszukać tatę, bo miałem wrażenie, że za bardzo boli mnie główka. A przynajmniej bardziej, niż bolała zazwyczaj, gdy usłyszałem jego krzyki i nawoływania Grusi z innej części naszego domku. Gdy już tam poszedłem, przecież chciałem go znaleźć, to oczywiste, że skierowałem się w tą stronę, skoro tato był moim celem. No w każdym razie, gdy już tam poszedłem, jego nawoływania ucichły, drzwi do jednego z pokoi były otwarte. Pomyślałem, że może tatuś jest w środku.
Nie do końca wiedziałem, że mamy gościa. Coś tam mi się obiło o uszy, że mamy tutaj nie przychodzić, ale, jednym uchem wpadło, a drugim wypadło, bo byłem wtedy zajęty rysowaniem pięknej laurki. Na tej laurce były kwiatki, nasz domek, słoneczko, ja, Miriam, Tata, Mama i nawet Grusia! Ale nie umiałem tak ładnie narysować Grusię, jej nos mi trochę nie wyszedł.
Stojąc pod drzwiami usłyszałem głosy taty i jakiejś pani. Ta pani brzmiała na bardzo wystraszoną, jakby działa jej się jakaś krzywda. A przecież była u nas w domku, u nas jest bezpiecznie! I mamy plaże i morze! Można iść na przyjemny spacer tym bardziej, gdy jest tak ciepło na dworzu. Ale ja jakoś nie miałem ochoty dzisiaj na spacer. Ciągle na zmianę była burza i deszcze, to zaraz znowu było słoneczko. A gdy tylko zagrzmiało, mimo strachu, wybiegałem z sypialni i z krzykiem biegłem ukryć się pod mamy spódnicą. Mamy spódnica była najlepszym miejscem ochrony!
Kucnąłem sobie i wychyliłem lekko główkę, aby spojrzeć co się tam dzieje. Uchyliłem usteczka widząc obcą mi panią leżącą na podłodze pod łóżkiem, a obok niej leżał tata, tylko tak poza łóżkiem i patrzył na nią. To ja też położyłem kolanka, a potem policzek przyłożyłem do zimnego drewna. Oh, jakie to było przyjemne przy tym moim bólu główki!
- Tatusiu, dlaczego leżysz z tą panią na podłodze? - zapytałem. - Was też boli główka? Ta podłoga jest taka fajna chłodna.
Popatrzyłem to na tatę, to na obcą mi panią. Był a ruda, tak samo ruda jak ja, mama, Miriam albo tata! Może była naszą rodziną? Może była moją ciocią i przyjechała nas odwiedzić? Na pewno wystraszyła się burzy, tak jak ja.
- Boi się pani burzy? Już nie ma piorunów. Ja się zawsze chowam u mamy pod spódnicą, tam jest bezpieczniej niż pod łóżkiem - powiedziałem w pełni przekonany, że to o czym mówię, to szczera prawda.


Jest gdzieś lecz nie wiadomo gdzieŚwiat, w którym baśń ta dzieje się
Malutki Edwin mieszka w nim
I wiedzie wśród czarodziejów prym

Edwin Prewett
Edwin Prewett
Zawód : Mały lord
Wiek : 6 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4363-edwin-prewett https://www.morsmordre.net/t4371-kremowka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f247-dorset-west-lulworth-posiadlosc-prewettow
Re: Sypialnia dla gości [odnośnik]23.08.17 23:34
The member 'Edwin Prewett' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
Sypialnia dla gości N2btFvL
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sypialnia dla gości Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sypialnia dla gości [odnośnik]24.08.17 21:12
Przez poprzednie miesiące problemy zdawały się pomału kumulować aż w końcu wybuchły wraz z nadejściem maja. Archibald praktycznie nie zmrużył oczu i czuł, że jeszcze minie długi czas zanim porządnie się wyśpi. Dookoła zbyt wiele się działo, by po prostu zalec na kanapie i pozwolić na przyjście drogocennego snu. Zakon miał coraz więcej zadań do wykonania, szpital pękał w szwach, a i dom nikogo nie oszczędzał. Szczególnie dzieci, które choć mogły stanowić zagrożenie dla innych, przede wszystkim stanowiły zagrożenie dla samych siebie. I to o nich Archibald nie mógł przestać myśleć, wciąż próbując wymyślić rozwiązanie, choć te próby bez przerwy kończyły się fiaskiem. Gdyby pojawiały się w określonym momencie, np. w trakcie snu czy stresu; gdyby pojawiały się regularnie co dwie godziny albo gdyby jedna przypominała drugą. Wtedy można by było na coś wpaść, ale anomalie pojawiały się w losowych momentach i każda z nich była inna. Raz wydawała się niegroźna, jak chociażby wtedy kiedy Winniemu nagle urosły włosy, ale innym potrafiła być naprawdę niebezpieczna. I najgorsze było to, że nie dało im się w żaden sposób ulżyć.
Mógł natomiast ulżyć Lily, przynajmniej tak mu się wydawało. - Justine jest już bezpieczna - powiedział, nie spuszczając kobiety z oczu, nawet nie chcąc sobie wyobrażać przez co musiała przejść. Jej powierzchowne obrażenia praktycznie zniknęły, pozostawiając parę większych i mniejszych blizn, ale to jej zdrowie psychiczne najbardziej niepokoiło Archibalda. On niewiele mógł zdziałać oprócz zapewnienia bezpieczeństwa i podawania eliksirów uspokajających czy wspomagających sen. Wydawało mu się, że bardziej pomogliby jej bliscy i miał nadzieję, że niedługo będzie mogła do nich trafić. Mógł bardzo się strać, choć niestety w obecnym czasie nie był w stanie poświęcić jej całej swojej uwagi, ale wciąż pozostawał obcym mężczyzną a nie bliską jej osobą. - Jest bezpieczna - powtórzył, żeby ta informacja na pewno do niej dotarła. Wydawała się nie mieć stuprocentowego kontaktu z rzeczywistością, za co nie mógł jej winić. - Nic ci nie zrobię - zapewnił po raz kolejny, czując, że powtarza się jak zdarta płyta, ale będzie powtarzał te słowa w nieskończoność jeżeli zajdzie taka potrzeba. - Zostałaś uratowana i teraz dochodzisz do siebie w moim domu w Dorset - dodał. - Znam Just - uznał, że ta informacja również może się okazać przydatna. Próbował wszystkiego, żeby zdobyć choć odrobinę jej zaufania. - Tłumaczy mi mugolskie rzeczy - zaśmiał się cicho, przypominając sobie jej załamanie jego niewiedzą. I wtedy do sypialni wpadł rudy huragan, co momentalnie starło z twarzy Archibalda ten niewielki uśmiech. - Edwin - rzadko korzystał z pełnej formy jego imienia, uważając je za zbyt poważne jak na jego wiek, lecz były takie momenty jak ten i Winnie już powinien się zreflektować, że zrobił coś źle. - Ile razy ci mówiłem, żebyś tutaj nie przychodził? - Zapytał, na chwilę spuszczając wzrok z kobiety, by móc przenieść je na swojego nieposłusznego syna. Już chciał go zganić i dać karę jak na porządnego ojca przystało, ale przez wzgląd na ostatnie anomalie nie potrafił się na niego za długo złościć. - Idź do pani Picks, zaradzi na ból głowy - powiedział, w zasadzie tylko po to, by stąd wyszedł - kobieta była już wystarczająco przytłoczona nowym otoczeniem - choć nie był to najlepszy powód, w końcu to on zajmował się ich każdą chorobą, nie pani Picks. Obawiał się, że ten ból głowy był spowodowany buzującą w nim magią, ale nie mógł stwierdzić tego na pewno. Westchnął cicho, ponownie skupiając się na przestraszonej kobiecie.


Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning

Archibald Prewett
Archibald Prewett
Zawód : nestor toksykolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Britannia,
You’re so vane
You’ve gone insane
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4341-fluvius-archibald-prewett https://www.morsmordre.net/t4550-baldomero#96909 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4549-fluvius-archibald-prewett#96904
Re: Sypialnia dla gości [odnośnik]26.08.17 17:49
Jest bezpieczna. Tylko ile pewności daje jej obcy człowiek w którego domu znalazła się w niejasnych okolicznościach niczego nie pamiętając? Z drugiej strony dlaczego oprawca miałby kłamać? Nie wiedziała. Nie miała pojęcia, jednak nie potrafiła uwierzyć tak po prostu. Dotarło już do niej, że nie musi rozumieć tego, co się działo, że prawdopodobnie nigdy do końca tego nie zrozumie. Rozumienie złych rzeczy nie było dla niej w jakikolwiek sposób istotne, a już na pewno nie teraz.
Chciała tylko być bezpieczna.
Nie odzywała się jednak. Mówił o Just. Przypomniała sobie, jak ona sama próbowała wyjaśnić Brendanowi mugolską pocztę. To było chyba całe wieki temu, uratował ją wtedy przed policją antymugolską. Lubiła opowiadać o świecie mugoli, podobały jej się różnice pomiędzy dwoma światami które - jak wtedy jeszcze myślała - mogą po prostu żyć obok siebie. Tylko czy ten człowiek mówi prawdę? Czemu miałby mówić coś takiego, gdyby to nie była prawda?
Just jest bezpieczna?
- G-g-gdzie jest? - wyrzuciła z siebie kolejne pytanie, nie zamierzając póki co ruszać się spod łóżka. Tutaj czuła się trochę bezpieczniej, mając łóżko nad sobą i ścianę za sobą nie musiała w kółko się oglądać, pozostawały tylko trzy strony po których ktoś lub coś złego mogło się zjawić.
Kiedy się odzywała, tym razem jej głos był znacznie bardziej cichy. Bała się zdenerwować rozmówcę. Bała się zirytować go swoją lękliwością, tym że mu nie ufa, tym że z nim nie współpracuje. Gdzieś w jej gestach była zwyczajna prośba o litość.
Zaraz z resztą w pomieszczeniu znalazło się dziecko. Przed oczami Lil w jednej chwili stanęły tamte, dziwne, wykonujące ruchy jakby mechanicznie, jakby nieobecne, pod wpływem jakiejś dziwnej hipnozy.
- Kryć się dzieci, zmykać z drogi... - szepnęła nie do końca świadoma tego, że słowa nie przeszły jedynie przez jej myśli, a na prawdę wydostały się z jej ust, szeptem zbyt spokojnym, zbyt płynnym, nie przerywanym jąkaniem, jakby nie do końca należącym do niej. Jednocześnie poruszyła się niepewnie, jej spojrzenie znów na chwilę stało się jakby nieobecne.
Walczyła ze sobą, myśli w jej głowie krążyły szybciej i szybciej. A jeśli to jedno z tamtych dzieci, jeśli coś im robią? To jego dziecko. Tylko czy to coś zmienia? To dziecko jest takie spokojne, takie zwyczajne... tylko co jeśli to jakaś sztuczka, co jeśli to dziecko samo nie wie, co się dzieje?
Zacisnęła dłonie na włosach, trochę za nie ciągnąc w starym odruchu, który po części pomagał jej trochę utrzymywać świadomość, nieznaczny ból trochę ją otrzeźwiał, nie zawsze jednak czasem się udawało, choć najpewniej nawet nie do końca była co do tego świadoma.
Głos mężczyzny zdradzał zdenerwowanie, jednak było w nim coś ciepłego. Nie wydawał się groźny.
Na prawdę jestem bezpieczna?
- Pio-piorunów?
Nie próbowała rozumieć. Nie wychylała się także spod łóżka. Jeszcze nie. Nadal była napięta, jakby gotowa do ucieczki, choć uciekanie spod łóżka, a później do drzwi raczej by jej się nie udała. Jej warga nadal drżała, jej spojrzenie nadal miało w sobie to coś, nie była do końca obecna, chyba nie chciała być, pozwalała emocjom nad sobą panować, bo była zbyt słaba na logiczne zachowania.
- Mo-moja mama-jest dalek-o.
Jej głos jakby nieznacznie i powoli się uspokajał, brzmiał też zdecydowanie bardziej naturalnie niż w chwili, kiedy nieświadomie powtórzyła wyliczankę. Daleko było jej do wyjścia z kryjówki, był to jednak krok w dobrą stronę.


Maybe I'm scared because you mean more to me than
any other person.

Lily MacDonald
Lily MacDonald
Zawód : Ex iluzjonistka, obecnie wytwórca i naprawiacz mebli.
Wiek : 26
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Creagan an fhithich!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3510-lily-macdonald#61296 https://www.morsmordre.net/t3545-kukulka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f102-fleet-street-187-9 https://www.morsmordre.net/t4801-skrytka-bankowa-nr-878#102962 https://www.morsmordre.net/t3580-lily-macdonald#64284
Re: Sypialnia dla gości [odnośnik]26.08.17 18:31
Nie wiedziałem, że tatuś się na mnie tak zezłości. Zawsze byłem Winnim, tylko jak zrobiłem coś złego byłem Edwinem. Ale przecież nie robiłem nic złego specjalnie. Tatuś zawsze pomagał na ból głowy i kazał do siebie przychodzić gdy coś nam dolega, no to przyszedłem. A teraz mi mówi, że miałem nie przychodzić? Nic z tego nie rozumiem. Nic a nic. Spojrzałem więc na niego miną zbitego psidwaka, usteczka wygięły mi się w podkówkę i zrobiło mi się tak bardzo przykro. Chciałem tylko, żeby tata użył jednego ze swoich zaklęć, które pomagają na wszystko i zabrał mój ból, bo ani ja, ani Oscar nie mieliśmy ochoty się nim przejmować. Tym bardziej, gdy mieliśmy inne problemy na głowie. Nie tylko te dziwne anomalie, jak to je dzisiaj pani Picks nazwała, ale też dziwne cienie na ścianach, które wyglądały jak potwory i mówiące kwiatki, które dodatkowo machały rękami. A przecież kwiatki nie mówiły i nie miały rąk, tak przynajmniej mi się wydawało. I nagle przestawały, jakby nic się nie wydarzyło. I nie wiedziałem w końcu, czy mi się te ruszające kwiatki śniły czy one naprawdę tak mają.
- Nie chcę pani Picks, chce ciebie - mruknąłem niezadowolony.
Już miałem wstawać i sobie iść, i bynajmniej nie do pani Picks, bo ona się mnie chyba dzisiaj bała. Chciałem iść się gdzieś ukryć, gdzieś daleko, gdzie nikt mnie nie znajdzie i będę mógł siedzieć sobie sam z Oscarem nie narażając go na ataki tych powrotów, kiedy ta pani spod łóżka się do mnie odezwała. Spojrzałem na nią z zaciekawieniem, kilkakrotnie mrugając oczami.
- Pioruny - powtórzyłem. - Pioruny są straszne.
Chyba wszyscy wiedzieli jak bardzo bałem się burzy. Burzy, ciemnych chmur, piorunów, deszczu. Wtedy na ziemię schodziły potwory, ogromne, wielkości trolli, które chciały mnie zabrać do siebie. Zawsze się bardzo bałem, krzyczałem i uciekałem. Tylko przy mamie czułem się bezpiecznie. Ale teraz nie grzmiało, teraz było bezpiecznie.
- Moja mamusia jest kochana, na pewno się zgodzi, abym pożyczył pani jej spódnicę, prawda tatusiu? - zapytałem.
Dla mnie to była oczywista oczywistość. Nie wiedziałem, że obecność obcej pani pod mamy spódnicą może być jakoś źle odebrana, że mamusia może nie chcieć, albo ta pani może nie chcieć. Ja mogłem, więc dla mnie inni też mogli. A pani wyglądała na bardzo wystraszoną, jeśli siedzenie pod mamy spódnicą ma ją uspokoić i jej pomóc, to mamusia na pewno się zgodzi! Była przecież taka dobra!
- Tatusiu boli mnie główka - jęknąłem, przecierając oczy.
Na chwilę, przed ich zamknięciem, taty głowa zaczęła wyglądać jak świński ryjek. Fuj, nie lubiłem świń tak samo jak tata! Ale gdy ponownie na niego spojrzałem był już normalny. Uff!


Jest gdzieś lecz nie wiadomo gdzieŚwiat, w którym baśń ta dzieje się
Malutki Edwin mieszka w nim
I wiedzie wśród czarodziejów prym

Edwin Prewett
Edwin Prewett
Zawód : Mały lord
Wiek : 6 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4363-edwin-prewett https://www.morsmordre.net/t4371-kremowka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f247-dorset-west-lulworth-posiadlosc-prewettow
Re: Sypialnia dla gości [odnośnik]26.08.17 18:31
The member 'Edwin Prewett' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
Sypialnia dla gości BAs31bM
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sypialnia dla gości Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sypialnia dla gości [odnośnik]01.09.17 0:41
- W bezpiecznym miejscu - odpowiedział spokojnie, uznając słowo bezpieczny za klucz do ich rozmowy. Niestety nie posiadał wszystkich informacji, w związku z czym nie był w stanie udzielić jej konkretnej odpowiedzi. Wiedział jedynie, że faktycznie przebywa teraz w bezpiecznym miejscu i nie miał powodu, żeby wątpić w tę informację. Chociaż zdawał sobie sprawę, że w tym momencie nigdzie nie jest bezpiecznie w stu procentach, te czasy minęły wraz z początkiem maja. A może jeszcze wcześniej, ale Archie wolał się nad tym nie zastanawiać. Co było to było, musiał skupić się na teraźniejszości.
Spojrzał zaniepokojony na nagłą zmianę w zachowaniu dziewczyny, upatrując jej powód w przybyciu Winniego. Nie miał jednak serca na siłę wyrzucać syna z pomieszczenia, szczególnie, że i dla niego ostatnie dni nie były proste. Spojrzał na niego, zastanawiając się, czy paradoksalnie to spotkanie nie pomoże Lily uporać się ze złymi wspomnieniami. Nie każde dziecko było niebezpieczne, choć od niedawna faktycznie przypominały tykające bomby. Oby tylko teraz nie stało się nic zadziwiającego. co mogłoby ją przestraszyć. - Obawiam się, że nie zmieściłbyś się pod spódnicą mamy razem z naszym gościem - powiedział, przywołując na twarz niewielki uśmiech. Lorraine załamałaby ręce słysząc jak jej syn zaprasza wszystkich przestraszonych ludzi pod jej spódnice. - Chciałbym ci podać eliksir wzmacniający - kontynuował, ponownie skupiając wzrok na kobiecie. - Dzięki niemu poczujesz się lepiej, noga też powinna się wtedy szybciej zagoić - dodał, chcąc wierzyć, że rudowłosa zaufała mu na tyle po tej krótkiej rozmowie, że da się napoić przygotowanym przez niego eliksirem. Nie miał czasu na całodniowe leżenie przy jej łóżku, musiał więc przejść do meritum. - Winnie... - zaczął, westchnąwszy cicho, jednak jedno spojrzenie na jego zmęczoną twarz wystarczyło, żeby porzucił swoje wcześniejsze słowa i pomógł mu uporać się z tym bólem głowy. - Długo cię boli? - Zapytał, podnosząc się do pozycji siedzącej. Wyjął z kieszeni różdżkę i przyłożył ją Edwinowi do głowy. - Decephalgo - mruknął, zaraz uświadamiając sobie lekkomyślność swojego czynu. Zdarzało mu się zapominać jak bardzo nie powinien ufać magii, miał więc ogromne szczęście, że teraz nie przydarzył się żaden nieszczęśliwy wypadek. Zestresowało go to, włożył więc swoją różdżkę od razu do kieszeni, obiecując sobie, że następnym razem zamiast korzystać z zaklęć leczniczych po prostu zaparzy mu odpowiednie zioła. - Lepiej? - Zapytał zaniepokojony, przyglądając się jego bledszej niż zwykle twarzy, kiedy nagle zaczęła się zmieniać. Archie mruknął kilkukrotnie, wydawało mu się, że to tylko skutek niewyspania. Ale nie, twarz Winniego wyraźnie traciła swoje rysy. Wydłużyła się, wychudła, utraciła wszystkie charakterystyczne piegi. Nos wydłużył się, kości policzkowe stały się zdecydowanie bardziej widoczne. Wreszcie włosy zaczęły się prostować i skracać aż w końcu Archibald nie miał wątpliwości, że patrzy na samego siebie. Zaniemówił, przyglądając się swojemu odbiciu. Naprawdę tak wyglądam? przemknęło mu przez myśl, kiedy podrapał się po niedawno ogolonej brodzie. - Winnie - zaczął, ale wszystkie słowa ugrzęzły mu w gardle. Nie wiedział czy się niepokoić czy roześmiać. Świat ostatnimi czasy bywał boleśnie tragikomiczny. Ostatecznie postawił na to drugie, nie chcąc przestraszyć ani swojego wrażliwego gościa ani małego syna - każde z nich miało już dość strachów na najbliższy czas. - Obejrzyj się w lustrze - powiedział, starając się nadać swojemu głosowi rozbawiony ton. - Tylko się nie martw, to na pewno niedługo minie - dodał. - Tłumaczyłem ci, że magia ostatnio się nikogo nie słucha - kontynuował, byle tylko Edwin nie dołączył zaraz do Lily pod łóżkiem. - Możesz pokazać się mamie albo Miriam, zdziwią się - zaśmiał się, zawieszając na chwilę wzrok na swoim synu, po czym ponownie skupił się na gościu. - Przepraszam. Ostatnio mamy urwanie głowy przez te anomalie - wytłumaczył, ponownie zniżając się do pozycji leżącej. Musiał przyznać, że całkiem przyjemny był ten dywan w dotyku.


Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning

Archibald Prewett
Archibald Prewett
Zawód : nestor toksykolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Britannia,
You’re so vane
You’ve gone insane
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4341-fluvius-archibald-prewett https://www.morsmordre.net/t4550-baldomero#96909 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4549-fluvius-archibald-prewett#96904
Re: Sypialnia dla gości [odnośnik]01.09.17 12:43
Lily znała wielu fanów czarnego humoru, sama jednak nie odnajdywała się w nim najlepiej. Możliwe, że była na to zbyt nadwrażliwa, w sytuacjach tragikomicznych skupiała się raczej na części trafi, zgadzając się na komizm tylko w konkretnych sytuacjach.
Teraz jednak było inaczej. Leżała przerażona, pełna lęku pod łóżkiem obcego domu. Nie wiedziała, co dalej, nie wiedziała kim jest siedzący przy łóżku człowiek, nie wiedziała jak się tutaj dostała. Łzy spływały po jej twarzy, rozmazując widok, ocierała je co chwila, aż dziw że wbiegający do pokoju chłopiec się nie wystraszył potwora pod łóżkiem.
Potwory...
Tamte dzieci bały się jakiegoś potwora. On tu jest?
Ten chłopiec był jednak inny. Taki zwyczajny. Marudził i śmiał się. Mówił głupie rzeczy jak to dzieci w słodki sposób sugerujący, że w jego główce to wszystko jest logiczne. Czy to normalny świat znów wyciąga ku niej ramiona? Jak to się stało?
- N-ni-nie rozu-miem... - odezwała się jedynie przez trochę silniejszy płacz nad którym nie mogła zapanować. Choć powoli pojawiała się w niej nadzieja. Dziwna radość z tej nadziei płynąca. Wszystko to może rzecz jasna pęknąć w każdej chwili jak bańka mydlana, może zniknąć, a jej rozmówca może okazać się sprytnym manipulatorem. Jednak w tej chwili MacDonald miała nadzieję, że cokolwiek się dzieje, to wszystko jest prawda. Że zabrali ją stamtąd, uratowali. Że Just jest bezpieczna. Że już jest po wszystkim.
I właściwie nie mogłaby powiedzieć, dlaczego to uczucie wywołało w niej jakby większą falę łez, czy ogólnego płaczu, czemu poczuła się od tego jakby jeszcze słabsza. Nie zastanawiała się nad tym z resztą, po prostu się temu poddała.
Obserwowała ich przy tym, choć nie bardzo docierało do niej to, co widzi. Czuła się trochę jak we śnie. Zwyczajna scena. Ojciec i syn. Patrzyła jak Archie przykłada różdżkę do głowy małego chłopca, wypowiada jakieś słowo. Nie znała tego zaklęcia, jednak chyba miało pomóc maluchowi. On na prawdę jest uzdrowicielem?
Uśmiechnęła się z całą ulgą jaką w sobie miała i z całym lękiem, jaki gromadziła w sobie. Sprzeczne emocje malujące się na jej twarzy, odbijające się w spojrzeniu napuchniętych łzami oczu jakby nutą szaleństwa, jakby zbyt szeroki uśmiech na wciąż czerwonej, zapłakanej twarzy. Wyglądała jak karykatura, nieudana scenografia horroru klasy F. Miała ochotę zacząć się śmiać i nawet nie do końca rozumiała dlaczego.
Obserwowała tę uroczą scenę i oczywiście to nic nie musiało znaczyć, nic nie musiało nic znaczyć, jednak z całych sił starała się nie zastanawiać głębiej.
- J-jak to-o-się stało?
Dlaczego jestem tu, nie tam, dlaczego żyję, dlaczego to mnie nie zabiło?
Wyjąkała cicho. Na słowa o eliksirze skinęła lekko głową. Niepewnie. Nie była pewna, czy powinna pić eliksir od tego człowieka. Niczego nie była pewna.
Była zagubiona.
- Anomalie?
Nie wiedziała o niczym. Nie rozumiała. Sądząc po tonie jej głosu, nawet nie starała się, zbyt wiele bodźców, myśli i lęków uderzyło w nią już w chwilę po przebudzeniu, by mogła skupić myśli na kolejnych rzeczach, jakich nie rozumie. Potrzebowała czasu.


Maybe I'm scared because you mean more to me than
any other person.

Lily MacDonald
Lily MacDonald
Zawód : Ex iluzjonistka, obecnie wytwórca i naprawiacz mebli.
Wiek : 26
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Creagan an fhithich!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3510-lily-macdonald#61296 https://www.morsmordre.net/t3545-kukulka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f102-fleet-street-187-9 https://www.morsmordre.net/t4801-skrytka-bankowa-nr-878#102962 https://www.morsmordre.net/t3580-lily-macdonald#64284
Re: Sypialnia dla gości [odnośnik]05.09.17 21:06
Wolałem by to tatuś zajął się moją główką. Wiedziałem, że wtedy na pewno będzie wszystko dobrze i już nic nie będzie mnie bolało. Na jego pytanie jedynie pokiwałem, bo w sumie nie wiedziałem jak długo - wystarczająco by tu przyjść i domagać się opieki i uwagi. Usiadłem na ziemi po turecku, wpatrując się w tatę jak wstaje i podchodzi do mnie. Gdy przystawił mi różdżkę do głowy mocno zacisnąłem oczka, a słysząc zaklęcie już tylko czekałem, aż ból sam odejdzie. I po chwili przestało mnie boleć, aż nagle odzyskałem siły. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, gdy popukałem się piąstką w głowę sprawdzając czy aby na pewno.
- Lepiej, tatusiu - odpowiedziałem uszczęśliwiony.
Już chciałem wstać i biec do Miriam krzycząc, żebyśmy się pobawili, kiedy zrobiło mi się nagle bardzo ciepło. Bardzo, bardzo ciepło. Czułem dziwne uczucie na twarzy, którego nie potrafiłem wytłumaczyć. Patrzyłem na tatę, który patrzył na mnie z przejęciem i dziwnym zdziwieniem. Zmarszczyłem brwi, nie wiedząc o co mu chodzi. Zaraz też przekręciłem głowę na dźwięk swojego imienia.
- Czemu mam się obejrzeć w lustrze? - zapytałem taty.
Uniosłem rączki i dotknąłem nimi swojej twarzy, ale ona była jakaś taka inna. Miałem dziwny nos i nie swoje policzki, włosy też mi gdzieś uciekły. Na początku się wystraszyłem, chociaż tata wyglądał na rozbawionego. Uśmiechnąłem się niepewnie, nie wiedząc czy się rozpłakać czy roześmiać. Wstałem szybciutko i podbiegłem do łóżka, nad kominkiem było lustro i nie sięgnąłbym do niego nie stojąc wyżej. Nie bacząc na nic wgramoliłem się na nie i stanąłem trzymając kolumny podtrzymującej baldachim. Otworzyłem szeroko usta patrząc na małego tatę w lustrze.
- ALE FAJNIE WYGLĄDAM!! JAK TATA!! - krzyknąłem podekscytowany.
Podskoczyłem kilka razy na łóżku, kompletnie zapominając o pani pod nim, ale gdy sobie przypomniałem, szybko pod nie zajrzałem. Spojrzałem na nią przepraszającym wzrokiem, a potem na tatę, żeby nie był zły, i potem znowu na kobietę.
- Przepraszam, ale wyglądanie jak tata jest takie ekscytowne! - wytłumaczyłem, nie zdając sobie sprawy, że przekręciłem słowo.
Zeskoczyłem z łóżka kierując się w stronę wyjścia, chciałem pobiec jak najszybciej do mamy pokazać jej jak wyglądam! Na pewno będzie szczęśliwa widząc mnie z buzi tatą! To chyba była najśmieszniejsza rzecz jaka mnie ostatnio spotkała.

zt


Jest gdzieś lecz nie wiadomo gdzieŚwiat, w którym baśń ta dzieje się
Malutki Edwin mieszka w nim
I wiedzie wśród czarodziejów prym



Ostatnio zmieniony przez Edwin Prewett dnia 05.09.17 21:07, w całości zmieniany 1 raz
Edwin Prewett
Edwin Prewett
Zawód : Mały lord
Wiek : 6 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4363-edwin-prewett https://www.morsmordre.net/t4371-kremowka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f247-dorset-west-lulworth-posiadlosc-prewettow
Re: Sypialnia dla gości [odnośnik]05.09.17 21:06
The member 'Edwin Prewett' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
Sypialnia dla gości N2btFvL
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sypialnia dla gości Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sypialnia dla gości [odnośnik]06.09.17 17:34
Nie mógł powstrzymać uśmiechu cisnącego mu się na usta, kiedy zobaczył jak Winnie entuzjastycznie zareagował na swoją nową twarz. - Uważaj! - Upomniał go tylko, kiedy postanowił wskoczyć na łóżko - z tych emocji zapomniał o lokatorze znajdującym się pod nim, ale Archie mógł mu to wybaczyć. Przynajmniej raz anomalia nie okazała się bolesna czy niebezpieczna dla niego i osób w najbliższym otoczeniu. - Eskcytujące - poprawił go dla zasady, kiedy wybiegał z pokoju. Nie, nie tak. - Ekscytujące! - Poprawił sam siebie, już samemu się gubiąc. Wstał i podszedł do drzwi, sprawdzając Winnie przez ten pośpiech nie spadł ze schodów, ale zauważył plamę rudych włosów bezpieczną na dole. Obiektywnie stwierdził, że chyba niepotrzebnie z końcem kwietnia się ogolił i będzie musiał zapuścić brodę jeszcze raz.
Początkowo zaskoczyło go jej pytanie o anomalie, ale potem przypomniał sobie, że ostatnie dni spędziła własnie w tej sypialni, więc nie mogła nic o nich wiedzieć. - Wczoraj stało się coś dziwnego z magią. W nocy była burza, nie wiem czy zwróciłaś na nią uwagę - zaczął, podchodząc do szafki obok łóżka. Otworzył ją za pomocą zaklęcia - zawsze trzymał eliksiry w zamknięciu - po czym wyjął z niej niewielki flakonik w kolorze wyblakłego różu i przelał połowę jego zawartości do pustej szklanki. - Po niej zaczęły się dziać dziwne rzeczy z magią, na razie nikt nie potrafi ich wyjaśnić. Odbija się to między innymi na dzieciach, które całkowicie przestały się kontrolować - dodał, kucając przy łóżku, by móc spojrzeć na swoją rozmówczynię. Było mu jej żal; musiała naprawdę wiele przejść skoro po tylu dniach cały czas się wszystkiego bała. Nie wiedział ile minie jeszcze czasu zanim dojdzie do siebie, ale wierzył, że już niewiele.- Co miałaś okazję zaobserwować - dodał, wzdychając cicho. Bez przerwy martwił się o Edwina i Miriam. Bał się spuścić ich z oczu, wyobrażając sobie każdy najgorszy scenariusz, który mógłby się wydarzyć pod jego nieobecność. Czy znowu coś wystrzelą? Czy żyrandol spadnie im na głowę? Obawiał się, że będą w stanie nawet się gdzieś teleportować. - Proszę, eliksir wzmacniający - powiedział, podając jej szklankę, ale tak, żeby musiała się wychylić ze swojej kryjówki w kącie pod łóżkiem. Jak trzeba będzie to do niej wejdzie, ale wolał, żeby ona wyszła do niego. - Nie ma smaku - dodał, czekając na jej reakcję. Miał wrażenie, że Julia lepiej by sobie z nią poradziła - znała się na spłoszonych zwierzętach, a Lily wyglądała właśnie jak jedno z nich. Lorraine pewnie też poszłoby lepiej, od niej aż emanowało ciepło, przez które wszyscy obdarzali ją zaufaniem. On nie posiadał żadnego z tych talentów i umiejętności, ale miał nadzieję, że Winnie wystarczająco poprawił jego wizerunek, by Lily przestała go brać za wroga.


Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning

Archibald Prewett
Archibald Prewett
Zawód : nestor toksykolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Britannia,
You’re so vane
You’ve gone insane
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4341-fluvius-archibald-prewett https://www.morsmordre.net/t4550-baldomero#96909 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4549-fluvius-archibald-prewett#96904

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Sypialnia dla gości
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach