Wydarzenia


Ekipa forum
Sala Planet
AutorWiadomość
Sala Planet [odnośnik]21.06.15 19:21

Sala Planet

Sala ta nie skrywa wielkich sekretów, które wymagają jak najpilniejszego rozwiązania. Niewymowni, specjalizujący się w astronomii, badają wpływ planet na takie błahostki jak ważenie eliksirów, kończąc na rzeczach istotniejszych, jakimi są przewidywanie wydarzeń na podstawie obserwacji, a także analizie zaistniałych wydarzeń w oparciu o ruch planet. Kto wie, może właśnie w taki sposób najlepiej uda się przewidywać przyszłość?
Wchodząc do sali planet, poczujesz się jakbyś dryfował w kosmosie. Przez ciemność nie jest możliwe dostrzeżenie czegokolwiek innego poza planetami unoszącymi się w powietrzu. Prawdopodobnie wśród mgławic, mlecznych dróg łatwo stracić orientację w terenie, a co dopiero odnaleźć drogę powrotną, dlatego przemyśl rozsądnie zagłębienie się w te rejony departamentu.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sala Planet Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sala Planet [odnośnik]09.04.17 22:19
tło muzyczne
20 IV


W Sali Planet panowała wieczna noc.
Przestrzeń była czarna, lecz roziskrzona blaskiem gwiazd i planet, łączących się w konstelacje, układy i galaktyki. Niektóre z nich były maleńkie, oddalone o miliony lat świetlnych, migotały zaledwie, inne zaś lśniły niczym rozsypane okruchy diamentów. Daphne nigdy nie dotarła do końca tej Sali, być może wcale go nie miała. Tak jak wszechświat zdawała się być nieskończoną kulą, której środek jest wszędzie, a powierzchnia nigdzie.
Nigdy nie mogła oprzeć się wrażeniu groźnego piękna i harmonii, z jaką zbudowany był wszechświat. To, co najbardziej weń uderzało, to istnienie ukrytego, matematycznego porządku magii. Czy można było przyjąć, że tak finezyjnie zaaranżowany, tak subtelny i trafny układ rzeczywistości jako zwyczajny fakt, jako zbiór właściwości,  które po prostu się zdarzyły? Czy stała za tym chaotyczna magia, czy co więcej?
Nie wiedziała. Lubiła krążyć pośród mgławic i gwiazd, najchętniej tu właśnie pracowała przy alchemicznym stole, zawsze bowiem panowała tutaj cisza, tak jak teraz. Niczym niezmącona, doskonała cisza – czy tak właśnie było poza planetą, po której rzeczywiście stąpała?
Po środku nicości, z dala od drzwi stał wielki stół. Stół alchemiczny, pełen fiolek najróżniejszych kształtów i rozmiarów, połączonych szklanymi rurkami o finezyjnych kształtach. Obok płonęło palenisko, a nad nim kołysał się kociołek. Na miejsce to padał srebrny blask tak jasny, że wszystko zdawało się tak wyraźnie jak za dnia. Światło nienaturalnie dużego księżyca, okrągłego jak tarcza zegara, który wisiał gdzieś na wprost, w trudnym do określenia miejscu.
Przy stanowisku tym stała czarownica: Daphne Rowle, która zdawała się mieć to księżycowe światło zaklęte w długich, pięknych włosach. Biała szata czyniła z niej najjaśniejszy punkt w przestrzeni zaraz za  naturalnym satelitą Ziemi. Pochylała się nad starą księgą, z namaszczeniem dotykając starych, zakurzonych kart, z nienaturalną wręcz ostrożnią.
Nie pracowała nad głównym projektem Departamentu Tajemnic. Nie był to eksperyment o najwyższym priorytecie, jego powodzenie nie było jednym z ważnych celów Ministerstwa, lecz Daphne uważała go za interesujący. Godny uwagi.
-Załóżmy, że każdej nocy mógłbyś wyśnić sobie dowolny sen jakiego kiedykolwiek pragnąłeś.
Głos Daphne, kobiecy i przyjemny dla ucha, zmącił ciszę, lecz nie był skierowany w niebyt: z ciemności wyłonił się mężczyzna. Wysoki i smukły, w ciemnej szacie i oczach, przywodzących na myśl dwie, głębokie studnie.
-Oczywiście, Twa przygoda zaczęłaby się od wyśnienia pragnień, o których zawsze marzyłeś. Spełniłyby się wszystkie twoje życzenia.
Alchemiczka wyprostowała się godnie, niczym na swym pierwszym sabacie, z dumą unosząc brodę i odrzucając długie włosy na plecy. W kilku szybkich ruchach splotła je w warkocz, by srebrzyte kosmyki nie przeszkadzały jej w pracy.
Ujęła w drobną dłoń srebrną łyżkę, którą ostrożnie zanurzyła w srebrnym pyle: mienił się niczym diament. Obrócony w drobinki kamień księżycowy skupił błękitne spojrzenie na dłuższy moment. Bezbarwna ciesz cichuteńko bulgotała w kotle, pod którym ogień wzniecał czarodziej.
-Tak, to byłoby cudowne, czyż nie? Prędko jednak zapragnąłbyś czegoś więcej.  Niespodzianki, elementu zaskoczenia. Snu, którego nie mógłbyś kontrolować. Zacząłbyś ryzykować, by zobaczyć, co Cię spotka. Może znalazłbyś się w nim właśnie tutaj?
Pył z kamienia księżycowego wylądował w kotle, natychmiast zmieniając barwę cieczy na srebrzystą, a jego konsystencję na rzadszą, jakby utkaną z materii lżejszej od powietrza. Eksperymentalny, niedopracowany wciąż eliksir emanował bladym blaskiem.
-Białe pociąga jednak za sobą czarne – wyrzekła lady Rowle, przypatrując się z zadowoleniem zawartości kociołka.
Czy eksperyment ten miał szanse powodzenia? Nie wiedziała, lecz czyż nie w tym tkwił urok i piękno pracy w Departamencie Tajemnic? Muskała opuszkami palców wielkiej niewiadomej, nieznanego. Czas spędzony tutaj upływał na poszukiwaniu tego, czego nie dało się ująć w słowa, o czym nie wolno było mówić jej głośno. Świat skrywał jeszcze wiele sekretów, o których czarodziejski świat nie miał pojęcia. Tajemnic mrocznych, bądź pełnych świata. Miał w sobie matematyczny, doskonały porządek i magiczny chaos.
Daphne pragnęła zgłębić jednak tajemnicę bardziej przyziemną, która zdawała się już rozpracowana, doskonale znana. Śnił przecież każdy, codziennie. Niezależnie od krwi, czy nacji. Śnić mogły nawet zwierzęta, Daphne niejednokrotnie widziała swego Wilczaka spoczywającego w kącie komnaty i podczas snu zrywającego się do biegu, wciąż w pozycji leżącej.
Powiadali, że sen imituje śmierć, Daphne nie wiedziała, czy się z tym zgadza. Wierzyła, że kraina mar sennych to zwierciadło rzeczywistości. Czy to, co było po śmierci, również takie było?
Nikt wciąż nie znał na to odpowiedzi, lecz powszechnie wiadomo, że coś na pewno tam na człeka czekało. Życie pośmiertne jednak nie było tematem prowadzonych obecnie w Sali Planet badań, lecz ocean, w który człek zanurza się co noc.
-Gdyby dać czarodziejom taką możliwość, to czy nie zaczęliby żyć snem? Czy chcieliby się obudzić? Magia i świat rzeczywisty nakłada ją na nas ograniczenia, a w snach by one nie istniały.
Daphne śniła każdej nocy. Zwykle spała krótko, długo bowiem czytała przy świecach, a wstała wraz z brzaskiem, lecz po przebudzeniu wciąż miała w głowie obrazy i wizje, jakie jawiły się w jej jaźni, gdy kołysała ją głębia marzeń sennych. W snach tych nie było czasu, ani przestrzeni. Czasami nawiedzała ją wizja głębokiej, zimnej wody, która ją przerażała, która pochłaniała jej istnienie, lecz nie wyrywała z piersi powietrza. Nigdy nie śniła o tym, co powszechnie uważa się za dobre. Nie była w snach szczęśliwa, na jawie także nie: Daphne nie wiedziała do końca, czym jest szczęście: a właściwie jaką definicję ma jej własne szczęście.
Ludzie byli zazwyczaj dość prości. Wystarczyły im pieniądze na godne życie, bezpieczeństwo, dach nad głową, zdrowie, miłość i ciepła obecność najbliższych. Tyle wystarczyło, by wyzbyć się ambicji i pragnień, snów o czymś więcej, czego nie dało się zamknąć w słowach.
-A gdybyśmy tak mogli kontrolować czyjeś sny? Sprawić, by w ich umysłach jawiło się wyłącznie to, czego my pragniemy?  Doskonałe narzędzie kształtowania myśli…
Kontrola to potęga. Kontrola równała się tu z wolnością i anarchią. Wysoka, smukła alchemiczka zamieszała chochlą w kociołku tak delikatnie jak tylko mogła. Trzy razy w lewo i dwa razy w prawo. Księżyc lśnił w pełni, był więc w odpowiedniej fazie, by nasączyć miksturę snu swą mocą. Daphne wierzyła we wpływ jego faz na ważenie eliksirów.
-Jeśli kontrolowalibyśmy cudze sny, kształtowalibyśmy ich myśli. Żyjemy wszak, tak jak śnimy. Byliby wówczas posłuszni naszej…. Woli ministerstwa. Zapanowałby porządek.
-W jaki sposób byłyby kształtowane sny? – mężczyzna w końcu zdecydował się odezwać, nie oderwał jednak spojrzenia od wielobarwnej mgławicy, majaczącej gdzieś w oddali.
-Tak jak czynimy wszystko – odparła zawiedziona pytaniem Daphne – Siłą woli. Nasze umysły mają ogromną moc, lecz mało kto wykorzystuje w pełni ich potencjał.
Nie była pewna… chociaż nie. Była tego pewna, gdyby im się powiodło, gdyby dostąpiła tajemnicy i wiedzy jak kontrolować czyjeś sny i marzenia senne, to wykorzystałaby to. Tak jak powinna, tak jak tego pragnęła w duszy:  do zadawania bólu. Jej wrogowie pogrążyliby się w wieczny koszmarze, tej zimnej, lodowatej wręcz toni, z której nie szło się uwolnić. Głębi, która utkana byłaby z rozpaczy i cierpienia. Doprowadziłaby do tego, by budzili się z piekącymi od łez oczami, przepełnieni goryczą i zmęczeni do cna. Nie wiedziała, czy byliby w stanie walczyć z tym snem, lecz nie to było najistotniejsze: pragnęła stworzyć najdoskonalsze narzędzie tortur.
Narzędzie, które tworzyło indywidualne, nieznośne dla człowieka piekło. Ciemną otchłań, która doprowadzi do szaleństwa, obłędu i agonii – lecz nie śmierci. Śmierć mogłaby być wybawienie, a alchemiczka nie należała do osób łaskawych.
Ogień trzaskał pod kotłem, który kołysał się delikatnie, choć nie było tu wiatru, choćby najlżejszego podmuchu. Czekało ich wciąż wiele pracy i badań. Czy wszechświat im sprzyjał? Wątpiła. Pozostawał milczący, nieruchomy i w tej obojętności tak piękny, jak można był tylko wyśnić.
Czarodziej machnął różdżką, cicho wypowiadając inkantację, a kociołek uniósł się wyżej i lewitował w powietrzu, posłuszny rozkazom. Daphne poprawiła białą szatę i ruszyła w stronę wyjścia… a raczej w jego poszukiwaniu, gestem nakazując mężczyźnie by podążył za nią.
To nie był koniec na dziś, lecz obiekt ich badań przygotowywany był gdzieś indziej. Czegóż bowiem nie czyni się dla nauki? Dla zgłębienia tajemnicy życia i śmierci?
Czyż nie nad tym właśnie pracowali Niewymowni?[/b]


here in the forest, dark and deep,
I offer you eternal sleep

Daphne Rowle
Daphne Rowle
Zawód : Niewymowna, alchemiczka i trucicielka
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
jeśli przeżyje choć jeden wilk,
owce nigdy nie będą bezpieczne
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
królowa zimy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t652-daphne-rowle https://www.morsmordre.net/t707-safona#2367 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f222-cheshire-zamek-beeston https://www.morsmordre.net/t4669-skrytka-bankowa-nr-107#100262 https://www.morsmordre.net/t4308-daphne-h-rowle#90966
Sala Planet
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach