Wydarzenia


Ekipa forum
Amelia Bell
AutorWiadomość
Amelia Bell [odnośnik]28.11.17 14:32

Amelia Bell

Data urodzenia: 1 marca 1951
Nazwisko matki: Bell
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: mugolska
Wzrost: 106 cm
Waga: 16 kg
Kolor włosów:  jasny brąz, wpadający w miedziane
Kolor oczu: błękitnozielone
Znaki szczególne: piegi na nosku, cienka blizna na lewym kolanie


Powitało ją światło. Jasne, ale ciepłe, które nie raziło w otwierane dopiero, błękitnozielone oczka. Początkowa cisza była zwodnicza, bo gdy tylko dotknęły ją zimne dłonie uzdrowicielki, milczenie zerwało się w rozdzierającym płaczu. Łkanie uspokoiło sie dopiero w cieple, w otulających ją ramionach, w głosie miękkim, uspokajającym. I w zapachu przebiśniegów, którymi pachniała Mama.
Nie miało znaczenia, że obok na stoliku stały inne kwiaty. Drobne, różowe płatki opadały na nieduży stolik, ale nikt nie troskał sie ich sprzątnięciem. Nie, kiedy na świat, w małym pokoiku na poddaszu przyszła na świat Amelia



Imię nie było nadawane w pośpiechu. Młoda mama nawet nie próbowała kryć radości i rozczulenie na widok pary wpatrzonych w nią źrenic, niezmiennie przypominających kogoś zupełnie innego. Radość wprost proporcjonalnie odwrotna do chłodnej emocji, którą emanowała starsza kobieta, pryzmującą na świat nowo narodzoną dziewczynkę. Amelia miała na zawsze zapamiętać głębokie zmarszczki na kobiecym czole i wiecznie chmurne oblicze, gdy tylko przyszło jej zajmować się...wnuczką. Tym bardziej, gdy swoje pierwsze słowa złamała językową wadą, której nie potrafiła pozbyć się mimo opływających lat. A mała nigdy miała sie nie dowiedzieć, że źródłem niezadowolenia nie była ona sama, a ojciec, który różnił się w opowieściach mamy i babci. Zupełnie, jakby przedstawiano jej dwie, skrajnie różne sylwetki. Bohater i nikczemnik. Amelia kochała obu. Nawet, jeśli konfrontację wyobrażeń miała poznać dopiero kilka lat później



Zasypiała przy kołysance. Nucona melodia uspokajała dziewczynkę nawet podczas największego płaczu. Siłą rzeczy, nawet babcia nauczyła się niewyraźnie mruczeć znajomy ton, gdy tylko powietrze rozdzierało dziecięce łkanie. Z czasem, gdy tylko Amelia potrafiła zrozumieć co właściwie słyszy - sama podejmowała melodię, czy to bawiąc się na matczynym łóżku podarowaną lalką, czy to wdrapując się na zbyt dla niej duże krzesło, czy też klecąc pierwsze literki z ilustrowanej bajki.



Amelia żyła na pograniczu dwóch światów. Naturalnym dla niej był widok lewitujących chochli, które mieszały pachnące cynamonem ciasto, przyglądała się jasnej poświacie płynącej z maminej różdżki, gdy boleśnie rozdarła sobie kolano (do dziś ma podłużną bliznę). Czy też stawiając kroki na wymalowanych, ulicznych pasach, gdy akurat dziadek odprowadzał ją do Mamy. Opowiadał wtedy o samochodach i prostocie wykonania przedmiotów, które na co dzień używał. Był mugolem i prawdopodobnie cicho wierzył, że wnuczka pokocha i zostanie w jego świecie. Tak się nie stało, ale świadkiem ujawnienia mocy, była Camille.
Jako pełnoprawna uzdrowicielka, nie zawsze mogła pozwolić sobie na zostawienie córki z rodzicami. Zostawiła dziewczynkę w jednej z pustych sal, z książeczkami pełnymi ilustracji, z których przekazywała małej podstawową (chociaż dziecięcą) wiedzę z ludzkiej anatomii. Samej zajmowała się pacjentami, a gdy wróciła, zastała małą siedzącą na kozetce przy oknie z maleńkim wróblem w dłoniach - Jus zyje Mamo! - piszczała radośnie, a w ślad za umykającym stworzonkiem, pomknęła niekontrolowana i zdecydowanie magiczna kula światła.



Jak na dziecko, Amelia bardzo łatwo dostrzegała rysujące się w bliskich emocje. Nawet, gdy nie padały żadne słowa, a babcia odwracała się niezadowolona, gdy wnuczka niedokładnie wymawiała francuskie słówko. Czy była to zwykła fanaberia, czy większy plan i próby namówienia córki do wyjechania za granice kraju, do Europy. Uczyła języka wnuczkę, uczyła i Camille, chociaż żadna z uczennic nie wykazywała większych zapędów do przyswajania podobnej wiedzy.
To, czym bardziej interesowała się dziewczynka, to praca i mamy i babci. Uwielbiała też przeglądać ilustrowane księgi i opisane w nich magiczne stworzenia. Najbardziej zachwycały ją testrale, nic nie robiąc sobie z przytyków Kosciane koniki często pojawiały się w pierwszych rysunkach, nie rozumiejąc, dlaczego nie mogła ich zobaczyć. Nie lubiła tylko węży, reagując piskiem na widok obrazków, przerażona jeszcze bardziej, gdy nawiedzały ją koszmary.



Z przyjemnością też stawała na podstawionym specjalnie stołku, gdy rodzicielka mieszała w garnku zupę, czy zagniatała kruche ciasto na szarlotkę. Ale największą radość sprawiały jej zabawy na dworze. Biegała dużo i często. Jeszcze częściej wracając z podartą sukienką i dziurą w rajstopkach. Ileż radości miała, gdy po raz pierwszy dostała miotełkę i niemal zachłysnęła się własnym oddechem, pieczętując spektakularnym upadkiem. I tak wracała. Do dziś pamiętała pierwszy i jedyny mecz Quidditcha, na który zabrała ją mama. Obiecała milczenie, by przypadkiem nie pochwalić się dziadkom. Nawet jeśli nie rozumiała dlaczego - wierzyła Mamie na słowo. I nie żałowała. Zakochała się w widoku pędzących na miotłach sylwetek, za maleńkim zniczem, który tak trudno był złapać. Co prawda nie wiedziała, dlaczego Mama rozpłakała się na koniec, umykając nim grupa zawodników przeszła niedaleko barierek, po wygranej, ale...czuła dziecięcym serduszkiem, że było w tym coś ważnego.



Jej mały świat wywrócił sie do góry nogami, gdy zaczęto wytykać ją palcami. Ją, jej mamę, babcię i dziadka. Słyszała, że była brudna, raz nawet rzucając się w złości na jasnowłosą dziewczynkę. Wcale nie była brudna. Ani gorsza. Mama przecież była najpiękniejsza na świecie. Częściej zostawała w domu, częściej też panowała cisza, zamiast śmiechu. na pytania nie dostawała odpowiedzi, a wszystko upadło, gdy zginęli dziadkowie. Świat wybuchł i razem z dziadkowym domem, pochłonął także dwójkę staruszków. Nie była na pogrzebie. bała się, gdy pierwszy raz uderzyła mamę niekontrolowaną falą mocy. Amelia zamykała się w sobie bardziej, częściej milczała, już nie uczyła się tańczyć, gdy Camille wracała z pracy, a strach na stałe zagościł pośród ścian dwupokojowego mieszkania.



Z nocy 15 na 16 maja, stały się dwie rzeczy. Tragedia i marzenie splotło się ze sobą, wyrywając małą dziewczynkę i jej matkę z łóżek. Niekontrolowany wybuch anomalii, które dotknęło kamienicy mieszkalnej, w której mieszkała z Mamą. Czarna chmura zalała wszystko, bolesne ukłucie rozorało pierś dziewczynki, a gdy we łzach otworzyła oczy, znajdowała się w lesie. Cienie  wysokich drzew malowały się wokół, zapach liści, ziemi i krwi. Pochylała się nad nią Mama. Oczy miała podkrążone, była przerażone, przeraźliwe blada. Opierała się o szeroki pień starego drzewa, znacząc pień krwawą, wciąż sączącą się smugą. Jedną dłonią otulała ciało dziecka, drugą, bez ustanku poruszała nad dziewczynką, szepcząc słabo znajome zaklęcie.
Zasypiały razem. Obie poruszały wargami w nuconej melodii, ale na koniec, tylko kołysanka Amelii została. I tylko ona obudziła się, gdy świt uderzył w powieki. Wtedy też pierwszy raz zobaczył testrale. Kościany konik pochylał się nad jej głową, gdy otworzyła oczy. Napuchnięte od płaczu oczy rozpogodziły się, a stworzenie skubnęło sklejone od rosy włosy dziecka. Trwał przy niej długo i zniknął, gdy tylko a horyzoncie pojawiła się ludzka sylwetka.



Powiedzieli, że Mama zasnęła. Na bardzo długo. Nikt za bardzo nie chciał z nią rozmawiać ponad kilka tłumaczeń. Siedziała zazwyczaj w pustym pokoju, a dwa dni później miała przyjść na pogrzeb. Nikt nie pozwolił jej wrócić do małego mieszkania, ale starsza, milcząca pani przyniosła jej małą walizkę, w której znalazła kilka swoich rzeczy. Niebieski zeszyt, w którym trzymała jedyne zdjęcie z mamą, jakie miała, zasuszony między kartkami kwiat przebiśniegu, a między rzeczami także fałszoskop, chociaż nie znała jego znaczenia. Należał do Mamy.
To, co powiedzieli jej nim kominkiem przeprowadzono ją w okolice cmentarza, to, że zostanie zabrana. Miała poznać Tatę.

Pokochasz mnie tak jak Mama?

Patronus: Jeszcze nie potrafię




Statystyki i biegłości
StatystykaWartośćBonus
OPCM: 0 Brak
Zaklęcia i uroki: 0 Brak
Czarna magia: 0 Brak
Magia lecznicza: 0 Brak
Transmutacja: 0 Brak
Eliksiry: 0 Brak
Sprawność: 0 Brak
Zwinność: 5 Brak
JęzykWartośćWydane punkty
Język ojczysty: angielski II0
J. FrancuskiI1
Biegłości podstawoweWartośćWydane punkty
AnatomiaI2
ONMSI2
SpostrzegawczośćI2
Biegłości specjalneWartośćWydane punkty
MugoloznastwoII0
Nazwa  biegłościzależnezależne
Sztuka i rzemiosłoWartośćWydane punkty
MalowanieI½
Muzyka (śpiew)I½
AktywnośćWartośćWydane punkty
Latanie na miotełceI1
Taniec nowoczesnyI1
GenetykaWartośćWydane punkty
Genetyka (jasnowidz, półwila, wilkołak lub brak)-0
Reszta: 1/2


Wyposażenie

Miotła (dziecięca), Fałszoskop



Gość
Anonymous
Gość
Re: Amelia Bell [odnośnik]21.12.17 15:26

Witamy wśród Morsów

Twoja karta została zaakceptowana
INFORMACJE
Przed rozpoczęciem rozgrywki prosimy o uzupełnienie obowiązkowych pól w profilu. Zachęcamy także do przeczytania przewodnika, który znajduje się w twojej skrzynce pocztowej, szczególnie zwracając uwagę na opis lat 50., w których osadzona jest fabuła, charakterystykę świata magicznego, mechanikę rozgrywek, a także regulamin forum. Powyższe opisy pomogą Ci odnaleźć się na forum, jednakże w razie jakichkolwiek pytań, wątpliwości, a także propozycji nie obawiaj się wysłać nam pw lub skorzystać z działu przeznaczonego dla użytkownika. Jeszcze raz witamy na forum Morsmordre i mamy nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej!

Choć w życiu Amelii brakowało ojca, to z pewnością nie brakowało magii i miłości. Jej mama, a zarazem i ona sama, ze względu na status swej krwi, dla czarodziejskiego świata mogły być niczym, lecz dla siebie były całym światem. Poza ich dwupokojowym mieszkaniem mogło dziać się źle, lecz uśmiech jednej przeganiał troski i smutki drugiej. Trudno zresztą smucić się przy takiej dziewczynce jak Amelka, która zdaje się zamykać się więcej słodyczy, niż ma w sobie Miodowe Królestwo. Urocza i wrażliwa, była dla matki pociechą w trudnych chwilach, lecz tajemnicza postać ojca zawsze ją interesowała. On był jak znicz, którego jeszcze nie mogła złapać.
Życie potrafi być jednak bardziej okrutne, niż quidditch. Odebrał Amelii to, co w życiu dziecka najważniejsze - matkę, jej opiekunkę i przyjaciółkę. Czy jej świeżo upieczony ojciec zdoła sprawić, że na tę słodką buzię powróci szczęście?

OSIĄGNIĘCIA
Światełko
 STAN ZDROWIA
Fizyczne
Pełnia zdrowia.
Psychiczne
Pełnia zdrowia.
UMIEJĘTNOŚCI
Brak
Kartę sprawdzał: Ramsey Mulciber


[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 21.12.17 15:28, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Amelia Bell Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Amelia Bell [odnośnik]21.12.17 15:26
WYPOSAŻENIE
Miotełka dziecięca, fałszoskop, kanarek

ELIKSIRY -

INGREDIENCJEposiadane: -


BIEGŁOŚCI-

HISTORIA ROZWOJU[05.12.17] Karta postaci, -60PD
[14.01.18] Event saneczkowy, otrzymana nagroda: kanarek
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Amelia Bell Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Amelia Bell
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach