Wydarzenia


Ekipa forum
Karczma "U Bobby'ego"
AutorWiadomość
Karczma "U Bobby'ego" [odnośnik]10.03.12 23:15
First topic message reminder :

Karczma "U Bobby'ego"

Karczma ta znajduje się w samym środku gęstego lasu na obrzeżach Londynu, słynącego z ogromnej ilości grzybów, które w nim rosną. Jest to nieco obskurny budynek z zapadającym się dachem, zbudowany z kamieni i drewna, otoczony gęstą ścianą drzew, która skrywa go przed niepowołanymi oczami. Jego wnętrze jest jasne, swojskie i duszne, zwykle zadymione papierosami lub zasnute dymem wydobywającym się z kominka. Na prawo od wejścia, przy pokrytej boazerią ścianie, stoi stara szafa grająca. Bójki, śpiewy, tańce i krzyki są tu już niemalże tradycją, acz mimo wszystko trudno oprzeć się uroczej atmosferze panującej dookoła, nieco mrocznej, jakby z westernu.
Karczma to istna kopalnia wszelkich informacji - bywają tu bowiem zwolennicy przeciwstawnych stron konfliktu, jak i pracownicy wszelakich instytucji, gazet, a nawet przedstawicie prawa, wszyscy oczywiście pod przebraniem, w ukryciu. To tutaj rozkwita czarnomagiczny interes, to tutaj można kupić truciznę, zakazaną księgę lub smocze jajo. Nigdy nie wiadomo, co tutaj znajdziesz, ta karczma stanowi prawdziwy moralny rynsztok, więc miej to na uwadze.
Kominek podpięty jest do Sieci Fiuu.

Możliwość gry w kościanego pokera
[bylobrzydkobedzieladnie]
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Karczma "U Bobby'ego" - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Karczma "U Bobby'ego" [odnośnik]01.03.16 20:58
Cassian był zbyt struty alkoholem dzień wcześniej (jak i większość innych dni wolnych od pracy), żeby od razu domyślać się, co jakieś pióro robiło na jego poduszce od razu po przebudzeniu. Szczęśliwie, kiedy już zmrużył oczy prawie do wąskich kresek i odsunął od siebie pióro kilka razy, machając nim w powietrzu w przód i w tył, zastanawiając się co w ogóle ten kształt mu przypomina i dlaczego kojarzy go z dziwnym snem, jaki pamiętał jakoś bardzo chaotycznie przez mgłę, w końcu dostrzegł tam napis. Karczma. Nieważne skąd pióro znalazło się na jego poduszce i kto tak naprawdę je podrzucił, ale upojony jeszcze kilka godzin temu alkoholem umysł zdecydował, ze skoro ktoś rozdaje darmowy alkohol, to na pewno nie zaszkodzi w takiej karczmie na prywatne zaproszenie się znaleźć. Dopiero po kilku porządnych prysznicach i przewietrzeniu się, kiedy już mózg zaczął mu normalnie funkcjonować, zaczął interpretować poprawnie dane mu wskazówki. Pióro pozostawione w jego mieszkaniu i zaproszenie do miejsca, do którego dzisiaj zmierzał nieśpiesznym krokiem wydawało mu się tak samo niepokojące, jak podnoszące poziom podniecenia. Krew pulsowała mu szybciej we łbie, w końcu jakby odnajdując poprawny tryb myślenia – skoncentrowany, kiedy zbliżał się do wejścia do karczmy. Zanim tam wkroczył, obszedł budynek ze wszystkich stron, z dystansu obserwując czy nikt nie znajduje się przed nim, oglądając się wokół na wszelkie strony w końcu zdecydował, że przestrzeń jest jakaś pusta. Wyłonił się więc z cienia zaułku i w końcu jednak przekroczył próg karczmy, we wnętrzu szukając osób, które ewentualnie mogłyby mu się wydać podejrzane. Nie był sto procent przekonany do zjawienia się w miejscu gnany przez kogoś, kto nie chciał mu się przedstawić, ale nic nie mogło powstrzymać jego ciekawości. Dlatego wszedł tu niczym standardowy klient, siadając przy barze, zamawiając wódkę z lodem, zapłacił nawet za nią, próbując szczególnie nie rzucać się w oczy. A w jego własne gały nic znaczącego mu się nie rzuciło. Dlatego kilka godzin później, kiedy już napoił się właściwemu mężczyźnie po godzinach pracy trunkiem, udał się do wyjścia. Tam potrącił Bogu winną blondynkę (a były trzy, jak nie cztery, choć Cassian wcale by się nie zdziwił, gdyby to była jedna, tylko powielała mu się w oczach). Zataczając się już lekko, był tak skupiony na złapaniu równowagi, że dopiero później rzucił mu się w oczy rudy łeb. Garrett otoczony jakimś wianuszkiem dziewcząt, blondynek, czyżby jakiś fetysz? Przez chwilę przysłuchując się z niewielkiego dystansu prowadzonej niedaleko rozmowie, zmarszczył skonfundowany brwi. Dopiero wyłapując kilka istotnych kwetii, Cash chrząknął niewyraźnie, dostrzegając teraz dopiero dziwny pobłysk z ramienia Weasleya i przeklął (bo to znak, ze za dużo wypił). W jakiś swój nieogarnięty sposób dopiero później kojarząc ten kolor z piórem ulokowanym w kieszeni jego własnej kurtki, powlekł się w kierunku znajomego czarodzieja z bardzo żałosną miną, bo na żadne orgie się nie pisał, a rudy najwyraźniej na jedną z nich go zapraszał.
Przystanął przy ścianie obok, korzystając z niezastąpionej pomocy równego muru za swoimi plecami, kiedy się o niego wsparł. Słysząc o posiadaniu piór, które najwyraźniej uprawniały obecnych tu ludzi do dziwnych planowanych ekscesów, zakaszlał, próbując pokazać tym swoją dezaprobatę dla takich zabaw w miejscach publicznych. Wybaczcie męskiemu umysłowi, alkohol podsuwał mu najbardziej REALNE możliwości.
Weasley… — kiwnął mu głową nieprzekonany — Ciekawe masz światło… — burknął, mając oczywiście na myśli zarówno padający od niego blask, jak i towarzystwo pięknych pań. Głowę przechylił na bo bardzo niedyskretnym gardłowym szeptem rzucając do jego ucha — co tu się odpierdala? Narzeczona Ci się znudziła?
Co oczywiście wszyscy mogli usłyszeć. Dopiero później uniósł wzrok do reszty pań, posyłając im krzywy uśmiech. No... najbardziej przekonywujący to on w tym nie był.


I don't want to understand this horror
There's a weight in your eyes

I can't admit

Everybody ends up here in bottles



Cassian Morisson
Cassian Morisson
Zawód : UZDROWICIEL ODDZ. URAZÓW POZAKLĘCIOWYCH
Wiek : 33 LATA
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Wdowiec
I will not budge for no man’s pleasure, I
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t2183-cassian-t-morisson#33199 https://www.morsmordre.net/t2797-whisky#45280 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f225-blackhorse-lane-13-5 https://www.morsmordre.net/t3257-skrytka-bankowa-nr-618#55081 https://www.morsmordre.net/t2795-cassian-tobias-morisson#45256
Re: Karczma "U Bobby'ego" [odnośnik]02.03.16 17:26
Znacie to uczucie? Jak jakaś nieistotna melodia wejdzie wam do głowy, a później wierci dziurę, irytując i nie dając spokoju? Przypominając o sobie w najmniej istotnych chwilach? Moja frustracja sięgała zenitu. Cztery dni. Przez tyle czasu nie mogłem skupić się na niczym, bo pieśń feniksa powracała jak bumerang. Ilekroć zostawiłem gdzieś czerwone pióro, zawsze znajdywałem je w swojej kieszeni. To było niepokojące i intrygujące zarazem, a posiadając naturę dzikiego zwierzęcia po prostu musiałem dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodziło. Tak realne sny nie zdarzały się wszystkim czarodziejom. Bardzo chciałem z kimś o tym porozmawiać i w zasadzie nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego ciągle wychodziło mi to z głowy, kiedy nadarzała się okazja.
Nie, nie wiedziałem, że to takie czary.
W pierwszej chwili wydawało mi się, że ktoś robił sobie żarty z faktu, iż byłem niedoszłym Gryfonem. Złoto i czerwień, odważni druhowie. Dość pompatyczna śpiewka. A może to była zasadzka? Może dowiedziałem się o czymś, o czym wiedzieć nie powinienem? Cokolwiek było rzeczywistą przyczyną wywleczenia mnie w środku nocy na obrzeża Londynu okazało się skuteczne. Upewniając się, że nikt mnie nie śledzi, przemierzałem las w czarnym płaszczu pod twarzą na oko dwudziestoletniego młodziana. Włosy miałem ciemne i jakby przetłuszczone, sięgające do ramion, nos haczykowaty, a cerę ziemistą. Karczmę u Bobby'ego znałem z kilku wizyt – no zgadnijcie, kogo biuro aurorów najchętniej wysyłało w takie miejsca, jak nie metamorfomaga?  Nie było to moje ulubione miejsce, w zasadzie nie różniło się wiele od Nokturnu – może poza większym zagęszczeniem liczby ludzi z nieczystym sumieniem na metrze kwadratowym.
I że niby tutaj miałem znaleźć tych prawych i odważnych? Ktoś tu został obdarzony poczuciem humoru na moim poziomie.
Przemierzając gęsty las z daleka mogłem dostrzec światła migoczące z wnętrza karczmy, chociaż przez chwilę wydawało mi się, że nie widzę blasku bijącego z okien, a rubinową łunę o opływowym kształcie. Dziwne, jednak im mniejszy dystans dzielił mnie od budynku, tym łuna coraz bardziej przypominała skrzydło feniksa. W końcu znalazłem się w miejscu, będącym źródłem owego przedziwnego blasku, z zaskoczeniem stwierdzając, że bił on od... Garretta?
- Płomienna rudość właśnie nabrała nowego znaczenia. - Zaśmiałem się z Weasley'a. - To nie żart, prawda? - Bardziej stwierdziłem, niż zapytałem, kręcąc mu przed nosem czerwonym piórkiem. Powoli zlustrowałem twarze pozostałych. Kojarzyłem mężczyznę, który roztaczał wokół siebie alkoholową woń (Cassian) – zdaje się, że przemknął mi kilkakrotnie gdzieś w korytarzach Szpitala Świętego Munga. Znajomo wyglądała także jedna z blondynek (Margaux), którą trudno było przeoczyć w labiryncie Ministerstwa. Dwie młodo wyglądające panny (Minnie i Lilith) były mi zupełnie obce, choć może po prostu nie skupiłem się zbytnio na ich aparycji, kiedy w półmroku rozpoznałem...
- Cynthia! - Niemal rzuciłem się jej w ramiona, zupełnie zapominając o tym, że nadal posiadałem twarz, która nijak wyglądała znajomo. - Przepraszam... - Wymamrotałem pospiesznie, widząc jej przerażoną minę. - To ja. - W sekundzie pozbyłem się kamuflażu, prezentując znane jej dobrze oblicze rozpromienionego Lisa. Skoro Garrett i Cynthia uczestniczyli w tym żarcie, wszystko wskazywało na to, że reszta również była godna zaufania – choć cokolwiek nie wisiało w powietrzu, raczej nie miało za wiele wspólnego z żartami.


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Karczma "U Bobby'ego" - Page 8 Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856
Re: Karczma "U Bobby'ego" [odnośnik]06.03.16 11:38
Sen, to był tylko sen. Kilka obrazów nie pozwoliło się Keirze skupić, a gdy tylko chciała go opowiedzieć... Puff, nie pamiętała, co ją trapiło. Tak działo się za każdym razem. Jej skuteczność w pracy prawie spadła do zera. Ludzie wybijali ją z myśli i nie pozwalali się skupić. Tik, tok, tik, tok. Nie wiedziała, o czym już śniła. Trzymając piórko, obracała je w dłoniach, zastanawiając się skąd, je ma. Czy znalazła je w jednej z książek jako zakładka? Wszystko wokół traciło ostrość, gdy próbowała to wszystko zrozumieć. Pióro odkryło swoją tajemnice, a Keira powoli odliczała do piątego listopada. Trudno było jej jeszcze poruszać się po nieznanych obrzeżach Londynu. Wszak jej życie ograniczało się prawie do księgarni i Starożytnych Run. Niepewna swoich przyszłych działań ani tego, czy w ogóle dobrze robi, jak zaczarowana udała się do Karczmy. Nie spędzała za wiele czasu w takich miejscach. Trudno było tu dotrzeć, a co dopiero od razu poczuć się komfortowo w takiej spelunie. Jeszcze nie zdążyła wejść do środka, gdy zatrzymała się przed drzwiami i coś nią szarpnęło. Czy nie tylko ona otrzymała piórko? Dlaczego jeden ze zebranych marzł na dworze z taką dziwną czerwoną poświatą? Chrząknęła, poprawiając kosmyki włosów, wystających zza czapki. Nie była w tym sama, a ta myśl ją od razu wprawiła w nieco lepszy nastrój.
- Ja... chyba... Dzień dobry? - wyszeptała, speszona, nie wiedząc ani po co tu jest ani dlaczego tyle ludzi zebrało się w jednym miejscu wokół rudego mężczyzny. - Nie wiem, czy dobrze trafiłam - dodała po chwili, trzymając swoje piórko w dłoni.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Karczma "U Bobby'ego" [odnośnik]07.03.16 2:21
Tytoniowy dym rozpływał się w ciemności, a Garrett regularnie spoglądał na zegarek, choć w panującym mroku ciężko było cokolwiek dostrzec. Czas odmierzał więc w wydychanych ciężkich oddechach i w tym, ile razy otworzyły się i zamknęły drzwi prowadzące do karczmy, z której wysypywali się potencjalni kryminaliści. A choć starał się nie zwracać na siebie uwagi, trudno było ominąć spojrzeniem zakapturzonego mężczyznę, który od dłuższego czasu praktycznie nie rusza się z miejsca i odpala właśnie trzeciego papierosa.
A wtedy na horyzoncie zamajaczyła postać, która nie przypominała nikogo, kto dotąd zjawiał się U Bobby'ego - nawet w krokach jawiło się delikatne zagubienie, jakby niepewność, może powściągliwość? Mimo to Garry nawet nie drgnął, zachowując pozory, a gdy kobieta podeszła bliżej, uniósł szybko spojrzenie i nagle poczuł, jak zalewa go fala chłodu, która bardziej przypominała tsunami niż wiatr delikatnie mącący powierzchnię wody.
- Margaux, co ty tu... - robisz? - ale to przecież było oczywiste, choć nie zmieniało faktu, że nie podobało mu się w najmniejszym nawet stopniu. - Wszystko wytłumaczę, tylko nie tutaj - dodał zaraz, już ciszej, patrząc na nią... jakby przepraszająco? Choć sam nie wiedział, za co chciałby przeprosić. Potencjalnych powodów nazbierało się jednak już tyle, że mógł w nich dowolnie przebierać.
Nie przyszło mu jednak brnąć w dalsze wyjaśnienia, bo zaraz obok pojawiła się kolejna osoba: kobieta, której twarz również skądś znał, ale z jakiegoś powodu nie potrafił połączyć jej z nazwiskiem.
- Nie, nie jestem - uśmiechnął się, dyskretnie sięgając do kieszeni po pióro. Złote, nie czerwone, tak jak to należące do Cynthii. - Ale też takie dostałem - dodał lekko, pokazując wyłącznie kawałek pióra, by zaraz znów schować je w płaszczu. Zerknął na Margaux, jej też wysłał słaby i zmęczony, lecz ciepły uśmiech, choć (bezpodstawne?) wyrzuty sumienia sprawiały, że coś przewracało mu się w okolicy żołądka.
- Tak, teraz też pamiętam. - Skupiony na potwierdzaniu przypuszczeń Cynthii nie dostrzegł nawet, że tuż obok pojawiła się kolejna znajoma postać. - Lilith - rzucił w formie powitania, starając się ukryć zdziwienie - dotychczasowe doświadczenia związane z zakonem nauczyły go jednak, by przybierać dobrą minę do złej gry i udawać, że wie więcej niż w rzeczywistości. Bez osoby, która (choćby wyłącznie pozornie) będzie trzymała to w ryzach, wszystko rozleci się w pył. - Wyjaśnię to, tylko musisz jeszcze chwilę poczekać - bo choć nie miał pojęcia, ile osób ma się zjawić, wierzył, że więcej niż trzy.
Nie mylił się - wkrótce pojawiła się kolejna duszyczka, tym razem o wiele młodsza; na jej widok łagodny uśmiech właściwie sam wpłynął mu na usta.
- I masz rację - oznajmił Minerwie dość powściągliwie, bojąc się mówić coś więcej i otwarcie poruszać temat zakonu. Szczególnie w tak paskudnym miejscu.
A to, że Cassian zaraz zmaterializował się obok kompletnie pijany, sprawiło, że wszelaki uśmiech wyparował z twarzy Garretta. Poruszenie dość drażliwego tematu narzeczonej - drażliwego z wielu powodów, głównie tego, że zaledwie kilka dni wcześniej dość oficjalnie potwierdzono jej zaginięcie - również nie było najmądrzejszym posunięciem.
- Przestań, Morisson - niemalże warknął, nie panując nad własnym głosem. - I zbierz się do kupy, zanim postanowię zostawić cię w jednym z przydrożnych rowów.
Zapewne powiedziałby coś więcej - coś, czego żałowałby po otrząśnięciu się ze złości - ale zaraz podeszła do nich kolejna postać.
- To nie żart - przytaknął, wciąż nie mogąc całkiem wyzbyć się zdenerwowania, do którego sprowokował go Cassian. Pojawiająca się nagle twarz Lisa pozwoliła mu jednak o tym zapomnieć. Chociaż na krótką chwilę. - Frederick, mogłem się spodziewać - pewnie zaśmiałby się, gdyby słowa Morissona wciąż nie obijały mu się echem po głowie. Nie zbierały się w stosy wyrzutów sumienia. Nie masakrowały myśli. Jak to możliwe, że tak bezmyślnie rzucone (bo w pijackim letargu) słowa z łatwością wytrąciły go z równowagi?
- Dobrze trafiłaś - rzucił krótko do nowo przybyłej, młodej dziewczyny, a potem zlustrował spojrzeniem okolicę. Nie zapowiadało się na to, żeby zaraz miał zjawić się ktoś jeszcze, a takie zgromadzenie przy wejściu do karczmy o nie najlepszej reputacji musiało wyglądać cokolwiek podejrzanie. Czas zarządzić natychmiastową ewakuację.
- Jestem Garrett - palnął na start; nie ma to jak wprawne zdobywanie zaufania nieznajomych! Pierwsze wrażenie było w końcu najważniejsze, prawda? - I niestety to jedyna rzecz, którą mogę wam tutaj powiedzieć. - Świetnie, brzmisz bardzo przekonująco. - Wszyscy macie pióra, prawda? Miejsce, do którego musimy się udać, znajduje się nieopodal. Tam wam wszystko wyjaśnię. Proszę, chodźcie za mną. - Popatrzył na Margaux, Freda i Lilith, by w razie kryzysu zaufania pomogli mu przekonać pozostałych, że nie jest seryjnym mordercą, który poluje na ich organy - a potem rozejrzał się ostatni raz i bezpretensjonalnie ruszył z miejsca. Zajrzał jeszcze szybko przez ramię. - Musimy się pospieszyć.


a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

Garrett Weasley
Garrett Weasley
Zawód : auror
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
żyjąc - pomimo
żyjąc - przeciw
wyrzucam sobie grzech niepamięci
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Karczma "U Bobby'ego" - Page 8 Tumblr_o0qetnbY2m1rob81ao9_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t597-garrett-weasley https://www.morsmordre.net/t627-barney#1770 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f112-st-martin-s-lane-45-3 https://www.morsmordre.net/t2785-skrytka-bankowa-nr-122#44963 https://www.morsmordre.net/t975-garrett-weasley#5311
Re: Karczma "U Bobby'ego" [odnośnik]07.03.16 20:42
- Albo kolejna fałszywa twarz. - Zaśmiałem się z uśpionej, aurorskiej czujności Weasley'a, jednak swoje słowa zwieńczyłem charakterystycznym znakiem rozpoznawczym, który z całej gromady zebranych osób był możliwy do rozpoznania tylko przez niego. Niemniej Garrett wydawał mi się dziwnie rozdrażniony, nie mogłem jednak wiedzieć, że powodem tego były słowa, jakie padły tuż przed moim przybyciem z ust Morrisona.
Po chwili pojawiła się kolejna młodo wyglądająca pannica, a ja zacząłem się zastanawiać, cóż to za sprawa zrzesza ludzi z różnych pokoleń. Dwójka aurorów, trójka uzdrowicieli i trzy niewiasty, może jakieś szukające schronienia panny na wydaniu, które nie miały zamiaru poddawać się wolom swych jakże szlachetnych ojców? Żadne sensowne wyjaśnienie nie przychodziło mi do głowy; przez moment pożałowałem nawet, że odkryłem przed wszystkimi swoją tożsamość, ale nie było już odwrotu. I pomyśleć, że to z winy Cynthii!
Przez chwilę przyglądałem się uważnie Garrettowi, próbując wyczytać z jego twarzy jakieś wskazówki - zdawał się być bardziej doinformowany ode mnie, jednak jedyne, co zauważyłem, to oczy co chwila niepewnie zerkające w stronę Margaux.
- Cóż to za tajna sprawa, o której nie możemy mówić... - rzuciłem raczej w eter, nie oczekując odpowiedzi. - I cóż to za sekretne miejsce? Nie ma co, Garrett, wiesz, jak przekonać do siebie ludzi. - Zażartowałem, jednak bez zastanowienia ruszyłem za Weasley'em zastanawiając się, czy taki Morrison będzie w stanie gdziekolwiek się dowlec. - Idziecie? - obejrzałem się na resztę.

| nie bardzo wiedziałam, co mam napisać, sorki


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Karczma "U Bobby'ego" - Page 8 Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856
Re: Karczma "U Bobby'ego" [odnośnik]08.03.16 1:34
Kiwnęłam tylko głową, przygryzając przy tym nerwowo wargę i rozglądając się po pozostałych. Garrett wyglądała na zaniepokojonego(?) jego nerwowy ton głosu, brak wytłumaczenia i wieczne rozglądanie się na boki, wcale nie sprawiały, że czułam się pewnie ale nie chciałam zadawać mu więcej pytań. Skoro powiedział, że wszystko wytłumaczy, to tak zrobi. Po chwili dołączyła do nas kolejna osóbka, mała, drobna, dobrze mi znana z czasów szkolnych.
- Minnie, dobrze Cię widzieć - w tych dziwnych okolicznościach. Posłałam jej więc ciepły uśmiech, odsuwając się lekko, by zrobić jej trochę miejsca. Widziałam, że jest nieco zdezorientowana, z resztą jak wszyscy, jednak widok mojej osoby zdawał się ją lekko uspokajać. Szkoda tylko, że ja sama u licha nie miałam pojęcia co tu robię. Następny osobnik, okazał się być kompletnie pijany. Woń jaką rozsiewał, była wystarczająco ostra by móc stwierdzić, że jest po kilku głębszych. Wywróciłam teatralnie oczami. Co to za cyrk, jakaś grupa wsparcia dla skrzywionych życiowo? Jeszcze dobrze nie zdążyłam się przyjrzeć Cassianowi, kiedy obok mnie jak spod ziemi wyrósł kolejny mężczyzna, który zdradził nam swój dar równie szybko co się pojawił. Zlustrowałam go z góry na dół, był dziwnie spokojny jak na te okoliczności. Może gdybym znała Pana Weasleya równie dobrze co on, też bym była. Zaraz potem dołączyła do nas ostatnia osoba, jakaś młoda kobieta której twarzy za nic w świecie nie mogłam rozpoznać.
Wysłuchałam, krótkiej przemowy Garretta, w międzyczasie łapiąc jego spojrzenie na które odpowiedziałam uśmiechem. Spojrzałam więc na Minnie, gestem podbródka wskazując w stronę dwójki idących już aurorów. - Chodźmy. - Rzuciłam lekko, pokładając całe swoje zaufanie w mężczyźnie z rudą czupryną. Ruszyłam we wskazaną stronę, chwilę później doganiając krokiem Fredericka tak, że teraz znajdowałam się tuż obok niego. Posłałam mu łobuzerski uśmiech, w tym samym momencie zmieniając swój kolor włosów na intensywny róż. Dwoje metamorfomagów w jednym miejscu to dopiero coś.




And on purpose,
I choose you.

.
Lilith Greengrass
Lilith Greengrass
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Don't mistake my kindness for weakness,
I'll choke you with the same hands I fed you with.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Find someone who knows how to calm your storms.
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1807-lilith-black https://www.morsmordre.net/t2158-sow#32631 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2288-lilith-greengrass
Re: Karczma "U Bobby'ego" [odnośnik]08.03.16 13:10
Kiedy inni próbowali oswoić się z sytuacją, z obecnością innych osób, obdarzeniem zaufania wobec wszystkich wokół, a zwłaszcza Garretta, który ich tu zgromadził, Cassian nie miał takich problemów, wsparty o ścianę obok Weasleya przyłożył obie dłonie do twarzy, przeciągając po niej ciężko, przecierając oczy i warknął. Sam na siebie, bo chociaż nie czuł się już tak senny, jak moment temu, szumiało mu we łbie i dudniło, tym bardziej, kiedy Gary darł się na niego bez powodu. Jako jedyny spytał o zdrowie jego narzeczonej! A przynajmniej tak to zapamiętał. Kto pomyślał, żeby za to otrzymywać reprymendę. Z wielkim, pijackim żalem, otaksował Aurora spojrzeniem, dodając już w swoim impertynenckim zapale:
A będziesz coś chciał, jak się znów poharatasz to będziesz szukał innego Uzdrowi… hyk! — czknął w pół wypowiedzi, przez co ta zabrzmiała możliwie jeszcze mnie wiarygodnie. Cassian zbierał swoje myśli do kupy, kiedy inni martwili się swoimi piórkami i powodem spotkania. Nie był tak wcięty, jak wtedy, kiedy ostatni raz widzieli się z Garettem, ale sam był pewien, ze potrzebował jakiegoś czynnika, który sprowadzi go na ziemię. Twardo, bo teraz zdawała się mu falować nieco pod nogami, mimo starań, żeby jednak temu zapobiec. Odsunął się od ściany, był w stanie egzystować w tym stanie, nawet iść dumnie, jak na pijanego, prosto – praktyka czyni mistrzem, tego, czego jednak nie mógł, to myśleć logicznie. Nawet jeśli język mu się nie plątał, alkohol tłumił zdrowy rozsadek, którego i na trzeźwo miał w sobie niewiele.
Garrett! — podniósł ton, nie dlatego, że poczuł się urażony jego naganą, a po prostu poruszył się wprzód i na chwilę w tej ciemności stracił orientację, gdzie ten Weasley stoi. Instynktownie znalazł ten rudy łeb, ale zanim to zrobił, wpadł na kogoś — Och, przepraszam panią — odezwał się do Fredericka, w naturalny sposób zakładając, że był kobietą, bo odnotowane miał jeszcze z opóźnieniem w głowie, że powitała ich tylko płeć piękna, nie wliczając Gary’ego, bo jakkolwiek uroczy nie był kiedy się złościł to do piękności nie należał.
Mam pomysł. Weź mi przyłóż — podzielił się z nim całą swoją jasnością umysłu, jaka mu jeszcze została, dodając — to zwykle otrzeźwia — i polazł za nim, najpewniej ignorując wszystkich wokół. Garrett znów stał się centrum jego wrażeń i doświadczeń. Nic dziwnego, skoro ta czerwona czupryna w tych egipskich, nocnych ciemnościach rzucała się najbardziej w oczy.
Ejejej, jeśli będzie Ci łatwiej, możesz mi po prostu… oddać — mówiąc to zamachnął się na nieszczęsnego Garretta, a choć normalnie miałby w tym może nawet i więcej siły od mężczyzny, w ty momencie, lekko podpity tracił na sile. Z zawodem stwierdził, że nie zwalił rudego z nóg – może to i lepiej, takie wrażenie wolałby robić na kobietach, a co poniektórym w tym momencie może i mogłyby zmięknąć nogi, że ze strachu, a nie z zachwytu, to już tylko drobny szczegół.
Ooo… w sumie to już nie trzeba. Już czuje się lepiej — wstrząsnął ręką, rzeczywiście czując nagły przepływ adrenaliny, niwelujący siłę oddziaływania spożytych procentów i zaraz poklepał pokrzepiająco Weasleya po ramieniu — Prawdziwy z Ciebie druh, bracie — i zarechotał głupio.
To gdzie idziemy?


I don't want to understand this horror
There's a weight in your eyes

I can't admit

Everybody ends up here in bottles



Cassian Morisson
Cassian Morisson
Zawód : UZDROWICIEL ODDZ. URAZÓW POZAKLĘCIOWYCH
Wiek : 33 LATA
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Wdowiec
I will not budge for no man’s pleasure, I
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t2183-cassian-t-morisson#33199 https://www.morsmordre.net/t2797-whisky#45280 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f225-blackhorse-lane-13-5 https://www.morsmordre.net/t3257-skrytka-bankowa-nr-618#55081 https://www.morsmordre.net/t2795-cassian-tobias-morisson#45256
Re: Karczma "U Bobby'ego" [odnośnik]12.03.16 2:02
Z hukiem tuż przed karczmą aportowała się grupa pięciu policjantów z różdżkami w dłoniach. Zanim ktokolwiek zdążył zareagować, wszyscy złapali osoby, które pierwsze nawinęły im się pod ręce. Przykrego losu uniknęli jedynie Garrett, Minnie i Cynthia. Uchwyty policjantów były mocne, a ich palce boleśnie wpijały się w wasze przedramiona.
- Zgodnie z dekretem Minister Magii z dnia piątego listopada o nierejestrowanych zgromadzeniach jesteście aresztowani za jego złamanie. Zostaniecie przetransportowani do Tower of London, gdzie dowiecie się, co was dalej. Macie prawo zachować milczenie. Wszystko, co powiecie może zostać wykorzystane przeciwko wam.
Nie mieliście zbyt wielkiego wyboru. Policjanci nie znali waszych tożsamości, mogliście im z łatwością uciec, szczególnie, że nie trzymali was wcale mocno.

|ST wyrwania się wynosi 25 punktów, osoby, które nie zostały pochwycone i tak rzucają kością na ucieczkę, nie mają jednak minimalnej wartości, którą są zmuszone wyrzucić, na odpis macie 48 godzin
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Karczma "U Bobby'ego" - Page 8 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Karczma "U Bobby'ego" [odnośnik]12.03.16 12:33
- Przykro mi, stary, ale rzeczywistość na trzeźwo jest mniej kolorowa. - Zaśmiałem się z Cassiana, który najwyraźniej nie ogarniał za bardzo, co się wokół niego dzieje. Chciałem go nawet poklepać po plecach, ale uznałem, że lepiej tego nie robić, bo jeszcze na dobre straci równowagę.
Kiedy już podążyłem za Weasleyem, kroku dorównała mi jedna z trzech młodych dziewcząt, która najwyraźniej przejawiała podobną wyjątkowość, co ja. Co prawda w nikłym świetle nie mogłem dostrzec, co za kolor pojawił się na jej włosach, ale w momencie zrobiły się zdecydowanie ciemniejsze. Odpowiedziałem jej zdawkowym uśmiechem, po czym zamieniłem swoją czuprynę w bujne afro.
Zabawy metamorfonamgów.
I zapewne zbyt zajęty przekomarzaniem się z nieznajomą nie zareagowałem w porę, kiedy znikąd pojawiła się magiczna policja. Garrett, będący na przodzie pochodu, uniknął schwytania. Oczywiście pierwszym, co nawinęło mi się na myśl było słowo zasadzka ale cóż, posiadałem taką nieznośną i naiwną wadę, że pewnym jednostkom po prostu ufałem. Po chwili jednak, słysząc powód aresztowania, przypomniałem sobie o niedawnych łapankach na Pokątnej, skąd przecież zgarnięto Leandrę oraz moją siostrę.
Coś mi mówiło, że źle się działo w państwie brytyjskim.
- Co te dekrety ostatnio, pojawiają się jak grzyby po deszczu... - Rzuciłem z przekąsem, nie potrafiąc utrzymać języka za zębami. Czując, jak palce policjanta coraz mocniej zaciskają się na moich ramionach, nie pozostawało mi nic innego, jak poddać się zwierzęcemu instynktowi. A ten podpowiadał wyraźnie.
Wiać.


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Karczma "U Bobby'ego" - Page 8 Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856
Re: Karczma "U Bobby'ego" [odnośnik]12.03.16 12:33
The member 'Frederick Fox' has done the following action : rzut kością


'k100' : 21
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Karczma "U Bobby'ego" - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Karczma "U Bobby'ego" [odnośnik]12.03.16 12:50
Wywróciłam teatralnie oczami, w jedynym geście reakcji na śmiałe poczynanie Cassiana. Może powinnam fuknąć w jego stronę, by trochę się uciszył gdyż jego pijackie krzyki dość wyraźnie zwracały na nas uwagę, ale pouczanie osób pod wpływem czegokolwiek, zazwyczaj jest marne w skutkach. Postanowiłam więc odpuścić, choć przez chwilę myślałam nad oblaniem go wiadrem zimnej wody. Przeniosłam więc wzrok z powrotem na Fredericka i niemal natychmiast z moich ust wydobył się cichy chichot, natychmiast stłumiony dłonią.
- Pasuje Ci. - Stwierdziłam, nie kryjąc swojego rozbawienia. Pomimo panującej ciemności, można było dostrzec kształt jego fryzury jak i jaskrawy kolor moich włosów. Przywróciłam im ich naturalną barwę, w międzyczasie szykując się do kolejnej demonstracji kiedy nagle, zupełnie niespodziewanie, wokół nas pojawiło się pięciu policjantów, zaciskając swe palce na naszych ramionach. Nie bardzo przykładałam uwagę do wypowiadanych przez nich słów. Dekret... Zgromadzenie... Tower... No na pewno dam się zamknąć w jakiejś ohydnej celi. Obrzuciłam resztę szybkim spojrzeniem. Wyglądało na to, że metamorfomag wpadł na ten sam (głupi?) pomysł co ja. Szarpnęłam się więc mocno, chcąc się wyrwać z uścisku mężczyzny i jak najszybciej uciekać z tego miejsca.




And on purpose,
I choose you.

.
Lilith Greengrass
Lilith Greengrass
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Don't mistake my kindness for weakness,
I'll choke you with the same hands I fed you with.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Find someone who knows how to calm your storms.
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1807-lilith-black https://www.morsmordre.net/t2158-sow#32631 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2288-lilith-greengrass
Re: Karczma "U Bobby'ego" [odnośnik]12.03.16 12:50
The member 'Lilith Greengrass' has done the following action : rzut kością


'k100' : 30
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Karczma "U Bobby'ego" - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Karczma "U Bobby'ego" [odnośnik]12.03.16 15:33
Keira powoli traciła wszystkie wątki. Nie rozumiała, dlaczego ma pióro i skąd nagle ma je tyle samo ludzi. Do głowy przychodziły jej przeróżne rzeczy, o których naczytała się w książkach. Jednak była tak zestresowana, że jedynie zdążyła wybąkać swoje imię, aby z kolejnych rozmów wyłuskać jakieś dane o zebranych. Wciąż myliło jej się kto jest kim. Nie potrafiła pojąć nawet, gdzie powinni się spieszyć. A może to znów był tylko sen? To tłumaczyłoby ten dziwny klimat przedmieść Londynu, do których nie zwykła się zapuszczać. Panna Moore była niezwykle grzeczną dziewczyną, która niechętnie wychylała swój nos zza książki. Mimo wszystko, przywitała się ze wszystkimi, powtarzając za nimi ich imiona. To naprawdę było dziwne spotkanie. Jaki był w nim cel? Czy tylko ona biedna o tym nie wiedziała? Nagle akcja zdecydowanie przybrała zupełnie inny obrót, przyjacielską atmosferę trafił szlag. Keira odskoczyła ze strachu, ale zanim zorientowała się, co się w ogóle dzieje, z jej ust padło jakieś tuzinkowe przekleństwo. Policjant już chciał ją chwycić, ale Keira, słysząć o jakimś tam dekrecie, tower i zapewne publicznym procesie, próbowała rzucić się w wir ucieczki.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Karczma "U Bobby'ego" [odnośnik]12.03.16 15:33
The member 'Keira Moore' has done the following action : rzut kością


'k100' : 34
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Karczma "U Bobby'ego" - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Karczma "U Bobby'ego" [odnośnik]12.03.16 21:57
Cassian szedł uparcie za Garrettem, ale że jego perspektyw była teraz zachwiana przez spożyty alkohol, mógł źle wymierzać odległości. I nie tylko je. Zmarszczył nieco skonfundowany brwi słysząc z ust pięknej pani jakiś wyjątkowo miękki ton i dopiero wtedy mrużąc oczy rozpoznał w kobiecie jednak mężczyznę. Westchnął. Jak znów kolorowo? Wszędzie było ciemno. Była noc. Oczywiście, że brakowało kolorów. O czym ten mężczyzna w ogóle do niego mówił.
—  Przecież ja jestem trzeźwy — oburzył się tylko w tej kwestii, psiocząc coś pod nosem i zwolnił, nie trzymając się jednak tak blisko tyłka Garetta, bo jeszcze go o coś posądzą! W końcu był facetem. No! Trzeźwym w dodatku, przynajmniej jak na siebie. Po pracy zdarzało mu się upijać bardziej niż w tym momencie. Musiał więc sprostować. Bardziej trzeźwy już być nie mógł. Chyba, że ktoś chciał posadzić przy nim Weasleya, który w trosce o swoje mieszkanie i sąsiadów dałby Morissonowi szlaban na picie. Cassian mógłby się czuć niepocieszony. W podobnym stopniu w jakim się taki czuł złapany przez kogoś za ramię.
Hejże, ale ja nie potrzebuję obstawy! — obruszył się wyciągając łapsko w górę, zdążając przyłożyć nieznajomemu osobnikowi z łokcia w nos, kiedy ten przechwycił jego ramię. Wszystko to zanim zwrócił uwagę, że a do czynienia z funkcjonariuszem policji.
Panie, ale za nietrzeźwość to jeszcze nie zamykają w areszcie! — odezwał się najbardziej odkrywczo, bardziej niż wszyscy tutaj wcale niezdziwieni faktem, ze policja uchwytuje ich jak króliki… zupełnie bez powodu. Czy tylko on tutaj był TRZEŹWY? Znaczy... trzeźwo myślący, dla ironii.


I don't want to understand this horror
There's a weight in your eyes

I can't admit

Everybody ends up here in bottles



Cassian Morisson
Cassian Morisson
Zawód : UZDROWICIEL ODDZ. URAZÓW POZAKLĘCIOWYCH
Wiek : 33 LATA
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Wdowiec
I will not budge for no man’s pleasure, I
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t2183-cassian-t-morisson#33199 https://www.morsmordre.net/t2797-whisky#45280 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f225-blackhorse-lane-13-5 https://www.morsmordre.net/t3257-skrytka-bankowa-nr-618#55081 https://www.morsmordre.net/t2795-cassian-tobias-morisson#45256

Strona 8 z 17 Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 12 ... 17  Next

Karczma "U Bobby'ego"
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach