Wydarzenia


Ekipa forum
Cmentarz
AutorWiadomość
Cmentarz [odnośnik]10.03.12 23:16
First topic message reminder :

Cmentarz

Cmentarz założony w erze wiktoriańskiej, bujnie porośnięty drzewami, krzakami oraz kwiatami i chwastami, które wyrosły tu wyłącznie w sposób naturalny. Otoczony jest kamiennym murkiem. Rzędy niezliczonych mogił ciągną się długimi sznurami przecinanymi alejkami, krzewami, żywopłotami i drzewami, podczas gdy zimna mgła przysłania niekiedy pole widzenia, mogłoby się zdawać, że cmentarz unosi się w powietrzu, gdzieś między chmurami, w tej ciszy, tym chłodzie. Niesamowite tło stanowią zapierające dech w piersiach widoki na panoramę Londynu, rozciągające się na południe od głównej stacji metra. Jest to jedno z największych i najstarszych miejsc pochowku w całej Wielkiej Brytanii. Architektura sięgająca dziewiętnastego wieku wzbudza ogromny podziw i jest inspiracją dla wielu artystów. Ta różnorodna sceneria od kilkunastu lat zaczęła powoli popadać w ruinę, zyskując jeszcze więcej na swym nietypowym uroku. W oddali, w jednym z zachodnich sektorów, znajduje się miejsce pochówku czarodziejów - osłonięte magią i rzędami brzóz, jeszcze cichsze i smutniejsze, z posągami aniołów, kamiennymi ławeczkami i wiecznie płonącymi ognikami.

W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Cmentarz - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Cmentarz [odnośnik]11.12.17 1:40
The member 'Billy Moore' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 5

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Cmentarz - Page 7 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Cmentarz - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Cmentarz [odnośnik]12.12.17 2:26
Tak, pogoda szalała i za nic nie chciała się uspokoić. Bertie przede wszystkim cieszył się, że już nie pada. W pierwszym porywie entuzjazmu nawet postawił solidnego bałwana przed Ruderą w przerwie między pracą i remontem i owy bałwan o dziwo trwał aż do teraz. Oczywiście młody Bott nie mógł znać prawdziwych przyczyn tego szaleństwa. Nawet nie próbował z resztą tego przed sobą tłumaczyć, raczej przyjął iż jest to coś czego nie pojmie, choćby stanął na głowie i wykręcił fikołka, nie ma więc sensu łamać sobie głowy ani karku, Bott nigdy nie miał naukowych ambicji i chyba za sprawą swojej osobowości i dość wybiórczego podejścia do nauki za czasów szkolnych (którego teraz niekiedy żałował) chyba pogodził się z tym, że nie wszystko dane mu będzie pojąć. A tego, że magia zaczyna zachowywać się jak samowolny, bardzo kapryśny byt nie pojmie chyba nigdy.
Skoro z resztą nie jest w stanie tego pojąć ani nic zrobić, może już tylko liczyć, że wszystko się unormuje - pogoda nie była z resztą ich największym problemem. Właściwie to w porównaniu do rzeczy na które mieli jednak szansę zaradzić, pogoda nie była problemem w ogóle.
Na słowa Zakonnika uśmiechnął się tylko pod nosem, poprawiając przy tym szalik którym opatulał się solidnie do jazdy, owy szalik był długi na trzy metry - można było nim solidnie zawinąć szyję, a koniec i tak zazwyczaj lądował gdzieś w kieszeni żeby nie zamajtał się w koła w trakcie jazdy lub lotu, ewentualnie nie przeszkadzał przy chodzeniu - i stanowił najlepszy prezent świąteczny jaki dostał od rodzicielki. No, najlepszy w ciągu kilku ostatnich lat, przez ostatnie zawieruchy szczególnie mocniej niż dotychczas doceniany.
Spojrzał w kierunku żmijoptaka, kiedy Billy powiedział o jego zdolnościach. Sam Bott skinął lekko głową, bo i słyszał podobne rzeczy i miał nadzieję, że ich nowy znajomy nie postanowi zaprezenrować im pełni swoich możliwości. Bertie nie wiedział wiele o magicznych stworzeniach, jednak po usłyszeniu plotek postanowił dowiedzieć się czegoś na temat tego, konkretnego stworzenia. Tak czy inaczej trzymał już w pogotowiu różdżkę trochę jakby oczekiwał, że zwierzę rzuci się na nich już teraz. Już z resztą się im przyglądało i sądząc po nerwowych ruchach, nie cieszyło się na towarzystwo.
- W takim razie lepiej nie dawać mu więcej miejsca.
Mówił trochę ciszej, kiedy przechodzili przez bramę, choć spytany o powód chyba nie potrafiłby tego wyjaśnić. Żmijoptak i tak już ich obserwował, a dookoła nie było żywej duszy. Coś jednak było w atmosferze całego miejsca, co kazało mu ściszyć ton, co mówiło że będzie to bardziej odpowiednie.
Zaraz znaleźli się więc na terenie cmentarza, zapach wilgotnej, zatęchłej, przekopanej ziemi stał się znacznie bardziej wyraźny.
Żmijoptak niemal od razu zwrócił na nich uwagę, a Bott wstrzymał na sekundę oddech, kiedy Billy spróbował rzucić czar, a z jego różdżki wydobył się zaledwie słaby snop iskier. Magia była szalenie kapryśna - ile razy ostatnimi czasy już przeszło mu to przez myśl? W innej sytuacji niewątpliwie nie darowałby sobie jakiejś zaczepki, teraz jednak czym prędzej uniósł własną różdżkę w nadziei iż uda mu się unieruchomić rozdrażnioną bestię, która już ruszyła w kierunku Billy'ego, najwidoczniej to jego uznając w tej chwili za większe zagrożenie.
- Drętwota.
Wypowiedział wyraźnie, poruszając przy tym różdżką, której koniec skierował w żmijoptaka.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Cmentarz - Page 7 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Cmentarz [odnośnik]12.12.17 2:26
The member 'Bertie Bott' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 7

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Cmentarz - Page 7 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Cmentarz - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Cmentarz [odnośnik]17.12.17 19:49
Nie był pewien, czy to była zasługa czarodziejskich umiejętności żmijoptaka, czy może jego własna wyobraźnia płatała mu figle, ale z bliska bestia wydawała się jeszcze większa niż normalnie. Zamarł na moment, wpatrując się w ostry dziób i wpatrzone prosto w niego ślepia – nie wiedział o tym gatunku wiele, ale wciąż nie zapomniał jeszcze jak łatwo przyszło mu zepchnięcie z toru pędzących sanek. Może dlatego właśnie dał się rozproszyć – coś na pewno musiało mu przeszkodzić, równie dobrze mogły to być nerwy, anomalie albo plączący się język – a z wyciągniętej różdżki wydobyło się jedynie kilka przecinających mroźne powietrze iskier. Niby nic, tlące się, orzechowe drewno przypominało bardziej zimne ognie niż cokolwiek innego, ale najwidoczniej to wystarczyło, żeby żmijoptak poczuł się zagrożony.
Billy cofnął się do tyłu, o jeden krok i drugi, dzięki wyostrzonym zmysłom szukającego zauważając atak, zanim jeszcze nadszedł, ale i tak okazał się zbyt wolny; ostro zakończony dziób wystrzelił w jego kierunku i zdążył jedynie osłonić twarz, zanim potknął się o wystający fragment nagrobka i padł jak długi w śnieg. Przedramię go zapiekło, gdy płaszcz (i skóra) rozdarły się w miejscu, w którym dosięgnęły ich pazury stworzenia, i zapewne skończyłby znacznie gorzej, gdyby jego błędu nie powtórzył Bertie. Nie od razu zrozumiał, co właściwie się stało i dlaczego żmijoptak nagle stracił nim zainteresowanie, ale wystarczyło, że podniósł ostrożnie głowę, by dostrzec, że i jego towarzysz znalazł się w tarapatach. – Hej! – krzyknął, zrywając się na równe nogi i starając się odwrócić uwagę drapieżnika od czarodzieja, a kiedy mu się to udało, rzucił się biegiem w jego kierunku, chwytając go mocno za rękaw szaty. – Z-z-zwijamy się! – wymamrotał, co przez pośpiech i trzęsącą się szczękę zabrzmiało bardziej jak zwmysię. Ale to nie było ważne; liczyło się głównie znalezienie daleko poza zasięgiem groźnych szponów – no i najlepiej jak najdalej od zapewne już zaalarmowanej jednostki Oddziału Kontroli Magicznej.
Wciąż ciągnął za sobą Bertiego, gdy przebiegli z powrotem przez cmentarną bramę (całe szczęście, że jej za sobą nie zamknęli) i zatrzymali się przy drzewach otaczających cmentarz. Odwrócił się przez ramię, sprawdzając kontrolnie, czy żmijoptak przypadkiem za nimi nie podążył, ale na szczęście pilnowanie jaj okazało się dla niego ważniejsze. Pochylił się, dysząc ciężko i próbując złapać oddech, jeszcze nie do końca świadomy, jak poważne było zranienie, którego się dorobił, bo ból wciąż hamowany był przez adrenalinę i przenikający chłód. Czuł jedynie metaliczny, rdzawy zapach krwi i pieczenie w płucach, ale niewiele więcej; uniósł głowę, odnajdując spojrzeniem Botta. – Ch-chodź – wydyszał, wskazując ręką w bliżej nieokreślonym kierunku, który oznaczał głównie Gdzieś Daleko Stąd. Gdzie – było mu właściwie wszystko jedno, o ile nie będzie tam zmutowanych, dotkniętych anomaliami żmijoptaków ani wysypujących się z grobów kości. Wzdrygnął się na samą myśl, po czym potrząsnął głową. – M-muszę się znaleźć gdzieś, g-g-gdzie nie ma t-trupów. P-polecę za tobą? – dodał, na wpół twierdząco, na wpół pytająco, przywołując zaklęciem własną miotłę, ale dając sobie chwilę na opanowanie drżenia dłoni. Wiedział, że za moment wszystko wróci do normalności – w powietrzu zawsze wracało – ale i tak cieszył się, że miał przy sobie podnoszącą na duchu osobę Bertiego.

| zt x2, przenosimy imprezę w jakieś żywsze miejsce!




I wish that I could say
I am a light that never goes out
but I flicker
from time to time

William Moore
William Moore
Zawód : lotnik, łącznik, szkoleniowiec
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
jeno odmień czas kaleki,
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył
OPCM : 30 +5
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30
SPRAWNOŚĆ : 25
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5432-william-moore https://www.morsmordre.net/t5459-bursztyn https://www.morsmordre.net/t12096-william-moore https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5461-skrytka-bankowa-nr-1345 https://www.morsmordre.net/t5460-billy-moore
Re: Cmentarz [odnośnik]02.01.18 18:29
19 czerwca

Odkąd tylko zdradziłem ci tajemnicę Zakonu, nie było dnia, w którym żałowałbym tej nocnej przeprawy przez morze trudów, wybuchów złości, goryczy i smutku. Szybko pojęłaś, że to dopiero początek. Że słowa nie mogły zastąpić czynów – a trawiące świat anomalia były świetnym pretekstem do tego, byś na własnej skórze przekonała się, czego byliśmy w stanie dokonać – i jakim niebezpieczeństwom musieliśmy stawić czoło, by nie pozwolić pochłonąć się ciemności.
Wiedziałem o tym miejscu od Skamandera, wiedziałem także od innych Zakonników, że Oddział Kontroli Magicznej nie był jedyną przeszkodą, którą mogliśmy napotkać – i wcale nie najgorszą. Dlatego kazałem ci pojawić się o milę od bram cmentarza, skąd mieliśmy już przebyć drogę pieszo, tym samym odpowiednio wcześniej upewniając się, że nikt nie siedzi nam na ogonach. Pod osłoną nocy snuliśmy się brukowaną aleją niczym dwa cienie, niewiele rozmawiając, choć milczenie – moje czy twoje – należało do zjawisk raczej niecodziennych. Nie było tu jednak miejsca na śmiech, na uszczypliwe żarty, czy nonszalancję. Występowaliśmy, choć w słusznej sprawie, przeciwko prawu, narażając własne skóry po to, aby jutro znów mogło wzejść Słońce.
Ale w tym właśnie specjalizował się Zakon Feniksa.
Odpowiednio wcześniej przekazałem ci instrukcje od profesor Bagshot, nie pytałem jednak, czy odrobiłaś pracę domową, uznając, że mogłabyś potraktować to jako brak zaufania; wierzyłem zresztą, że byłaś tak samo oddana naprawianiu tego przeklętego świata, jak ja sam.
A ja poświęciłem już w s z y s t k o.
- Jeśli chcemy doprowadzić ten teren do porządku, będziemy musieli wpierw unieszkodliwić żmijoptaka. - Oznajmiłem, kiedy już zbliżaliśmy się do bramy, przypominając sobie niedawne spotkanie ze zwierzęciem, z którego wyszedłem nie straciwszy włosa z głowy. Wiedziałem natomiast, że żmijoptak siejący spustoszenie na cmentarzu nie był równie pokojowo nastawiony – z prostej przyczyny. - Samica. Wysiaduje młode. - Dodałem, rzucając ci porozumiewawcze spojrzenie. Już z daleka dało się wyczuć pulsującą w żyłach ziemi magię, a im bliżej znajdowaliśmy się cmentarza, tym ziemia drżała coraz intensywniej, aż w końcu – pomimo ciemnego całuna skrywającego wiktoriańskie zgliszcza – ujrzałem ziemiste pogożelisko, ulegające nieustannym transformacjom. Cmentarz wyglądał, jakby ożył, wymierzając karę nieczystym duszom i mieląc bez końca rozkładające się zwłoki.
Spojrzałem kontrolnie w twoją stronę, choć nawet przez myśl mi nie przeszło, byś planowała dezercję.
Gdy odnaleźliśmy wejście, delikatnie, niemal z namaszczeniem, pchnąłem bramę, ta jednaj, wbrew moim staraniom, skrzypnęła donośnie, rozdzierając ciszę, która otulała cmentarz. Zaraz z drzew zerwały się ptaki, a łopot skrzydeł przywołał wspomnienie z wyprawy do przeklętej wieży. Pośród znajomego szumu ptactwa dało się jednak słyszeć coś jeszcze: ciężkie, zamaszyste ruchy, należące niewątpliwie do ptaka, ale znacznie cięższego, iż cmentarni lokatorzy. Ciemna plama przecięła nieboskłon, a ja błyskawicznie chwyciłem za różdżkę, celując jej końcem w żmijoptaka.
- Drętwota!

metoda zakonu


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Cmentarz - Page 7 Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856
Re: Cmentarz [odnośnik]02.01.18 18:29
The member 'Frederick Fox' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 27
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Cmentarz - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Cmentarz [odnośnik]02.01.18 23:58
The member 'Frederick Fox' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - CZ' :
Cmentarz - Page 7 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Cmentarz - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Cmentarz [odnośnik]04.01.18 10:18
Miała wrażenie, że od tamtej nocy całe jej życie uległo zmianie, choć nie zmieniło się w nim nic poza świadomością. Otaczali ją Ci sami ludzie, którzy co dzień powielali własne schematy działań i powtarzali rutynowe czynności. Patrzyli na nią tym samym wzrokiem — jedni przychylnym z towarzyszącym temu uśmiechem, inni łypali na nią, jakby jej obecność w ich otoczeniu ich najzwyczajniej obrzydzała. A jednak czuła się tak, jakby zamknęła stary rozdział swojej życiowej księgi i rozpoczynała nowy, o wiele uważniej kreśląc już we wstępie wszystkie słowa. Dla niej świat się zmienił, prawda otworzyła jej oczy i uświadomiła, że migocące światełko w mroku błyszczy o wiele intensywniej, lecz mało kto jest w stanie to dostrzec. Chciała przyczynić się do tego, by wreszcie rozgoniło ciemność, a to wszystko za jego sprawką. To on ostatecznie sfinalizował kwestię piętrzących się wątpliwości zrodzonych przez własnego brata, to on wyjawił jej tajemnice Zakonu Feniksa i wprowadził ją nagą i ślepą w krainę, w której sam tkwił od pewnego czasu. Prowadził ją za rękę i była mu za to wdzięczna, choć żadnym słowem i żadnym gestem nie zamierzała mu tego okazywać.
Czekała na niego w umówionym miejscu — przybyła wcześniej z obawy, że mógłby ruszyć bez niej; błądząc samotnie mogłaby zagubić drogę, ostatecznie nie docierając do Fredericka, choć obiecała — sobie i jemu, że pomoże. Była spięta, ale i podekscytowana, czując w żołądku przyjemny ścisk kojarzący jej się z tremą, odczuwaną przed każdym szkolnym meczem quidditcha. Wiedziała, że to już nie gra i nie zabawa, a zwyczajne życie, które przy popełnieniu najmniejszego błędu mogli stracić. Nie odzywała się, bo coś ściskało jej gardło, w głowie miała wiele pytań, ale żadnego z nich nie mogła nawet sformułować, więc zachowała chaotyczny zbitek myśli dla siebie, nim przerodziłby się w zwyczajny bełkot. Pokiwała energicznie głową, słysząc jego słowa, ale wciąż zaciskała mocno zęby, a wraz z nimi pięści. Nie brzmiało to zbyt optymistycznie — dlatego zmarszczyła brwi, spuszczając wzrok, skupiając się na wymyśleniu sposobu, w jaki mogłaby go pokonać. Unieszkodliwić — tak to przecież ujął Freddie. Rozluźniła mięśnie, dopiero kiedy znaleźli się na terenie cmentarza, cicho stawiając kroki pod materiałem długiej, ciężkiej spódnicy. Jej krańce zdążyły już lekko namoknąć, temperatura wydawała się być wyższa niż przed kilkoma dniami. Wyciągnęła różdżkę, zaciskając na niej długie, smukłe palce.
— Nie możemy jej po prostu przegonić?— Łudziła się, wiedziała przecież, że żadna normalna matka nie porzuci swoich dzieci. Będzie bronić ich choćby i do ostatniej kropli krwi, a przecież nie zjawili się tu, by ją krzywdzić. — Och— jęknęła w końcu cicho. Widok, jaki się przed nimi rozciągał wydawał się być jednym z tych koszmarów, z których człowiek chciał się obudzić jak najszybciej. To było dla niej nowe, ale od pierwszomajowego wybuchu nieustannie zmagała się z czymś, co do tej pory nawet jej się nie śniło i zamierzała stawić temu czoła. I przetrwać, a co najważniejsze wygrać. Nabrała powietrza w płuca, nie spoglądając już na Fredericka. Przecięte wielkimi skrzydłami powietrze doleciało do nich — mogłaby przysiąc, że tak się stało, że czuła jego podmuch. Uniosła wzrok wysoko, zaklęcie Foxa pomknęło w niebo, ale nie trafiło w przerażający cień. Idąc w ślad przyjaciela uniosła odruchowo różdżkę.
— Drętwota!— powtórzyła po nim zdecydowanie, krańcem różdżki wyprzedzając sylwetkę żmijoptaka o cale, zakładając, zupełnie jak w quidditchu, że kiedy zaklęcie wystrzeli akurat trafi w jego ścieżkę.


Here stands a man

With a bullet in his clenched right hand
Don't push him, son
For he's got the power to crush this land
Oh hear, hear him cry, boy
Hannah Moore
Hannah Moore
Zawód : Wiązacz mioteł
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna


take me back to the night we met


OPCM : 25 +8
UROKI : 15
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica
Cmentarz - Page 7 0a431e1c236e666d7f7630227cddec45ce81c082
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5207-hannah-wright https://www.morsmordre.net/t5219-poczta-hani https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t6218-skrytka-bankowa-nr-1286 https://www.morsmordre.net/t6213-h-wright
Re: Cmentarz [odnośnik]04.01.18 10:18
The member 'Hannah Wright' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 8

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Cmentarz - Page 7 YYilhva
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Cmentarz - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Cmentarz [odnośnik]06.01.18 0:18
- Wright z krwi i kości. Zawsze po linii najmniejszego oporu. - Zauważam, trochę z przekąsem, ale i uznaniem. Zdążyłem już przywyknąć do tego, że nierzadko, kiedy ze swoja tendencją do rozgrzebywania spraw obchodziłem ją coraz bardziej naokoło, nieoceniona okazwała się pomoc Jamiego, który moje piętrowo rozbudowane problemy rozwiązywał grzmotnięciem pięścią o stół lub siarczystym przekleństwem. A ja, pomimo upływu lat, nie potrafiłem przywyknąć do tego, że czasem mniej znaczy więcej. - Gdyby to było tak proste, zapewne już dawno ktoś uporałby się z tą anomalią.  - Tym razem jednak pójście na łatwiznę mogło okazać się ślepą uliczką. Czerwień, która ulotniła się z końca mojej różdżki rozjarzyła niebo, szybując gdzieś obok żmijoptaka. Ruchomy cel stanowił wyzwanie. Zwłaszcza wtedy, gdy była nim matka broniąca swoje młode. Nie chciałem krzywdzić stworzenia – jednak jeśli mieliśmy przywrócić to miejsce do porządku, potrzebowaliśmy spokoju. Drugi snop światła, posłany przez ciebie, również chybił – a zwierzę, najwyraźniej rozdrażnione zaklęciami, postanowiło wziąć odwet. Uniosłem różdżkę, by wznieść nad nami tarczę, kapryśna magia sprawiła jednak, że z jej końca wydobyły się jedynie watłe iskry, a żmijoptak z impetem odrzucił nas na ziemię, nie szczędząc na nas ostrych szponów – wystarczająco ostrych, by przebić się przez kilka warstw materiałów. Po chwili wzleciał ponad drzewa, rozdzierając cmentarną ciszę swoim krzykiem, a z oddali dało się słyszeć coś jeszcze. Urywane rozmowy, równy, przyspieszony krok. Spojrzałem na ciebie porozumiewawczo, podrywając się z ziemi jak oparzony.  
- Patrol.  - Rzuciłem bez wahania, wyciągając w twoją stronę dłoń i jednocześnie zwracając wzrok ku górze, by mieć na oku żmijoptaka. -  Zaraz tu będą. - Dodałem pospiesznie, pomagając ci wstać – nawet, jeśli zamierzałaś się tej pomocy opierać. Ja wiem, że świetnie radziłaś sobie sama, Hannah. Ale widzisz, Jamie zbiłby mnie na kwaśne jabłko, gdyby coś si się stało. Znaczy no, takie potłuczenia się nie liczą. Ale areszt zapewne nie obiłby się bez echa. - Wiem o jeszcze jednym miejscu, w którym możemy spróbować. Ale jeśli chcemy poradzić sobie z kapryśną magią i nie martwić się na zapas, że nasz wysiłek pójdzie na marne, powinniśmy nabrać sił. - Tłumaczyłem naprędce, powoli wycofując się do bram cmentarza; nie uważałem za zbyt rozważne teleportowanie się przy samym źródle anomalii. -  Mam nadzieję, że masz czas, żeby odwiedzić naszych znajmych w Mungu. Bo wierzę, że nie zamierzasz odpuszczać. Tym bardziej, że twój grafik bywa... napięty. - Nie byłbym sobą, gdybym nie zakończył wypowiedzi odrobiną nonszalancji i uśmiechem godnym szczwanego lisa. Tę noc, Hannah, zarezerwowałaś już sobie dla spraw większej wagi, niż twoje życie osobiste. I jeśli rzeczywiście zamierzałaś dłożyć swoją cegiełkę w odradzaniu się tego świata z popiołów, musiałaś powoli zacząć przyzwyczajać się do tego, że pewne sprawy wymagały priorytetowego działania.

zt x2


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Cmentarz - Page 7 Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856
Re: Cmentarz [odnośnik]06.01.18 2:21
17 Czerwca

Zbliżał się początek kalendarzowego lata, a Anthony właśnie poprawiał kołnierz swej szaty chcąc uchronić się przed śnieżną zawieją. Przedzierał się przy tym metodycznie przez zwały lodowego puchu sięgającego za kolana. Powiedzieć, że przemieszczanie się w tych warunkach było trudne to mało. Żeby jednak było jeszcze lepiej - to oboje z Sophią wybierali najdłuższe, nierzucające się w oczy ścieżki. Wszystko po to by dojść do celu niepostrzeżenie. By nie marnować szczęścia i czasu na ciągłe zacieranie koryta które ryli niestrudzenie w tych zaspach za sobą. Teren po którym się przemieszczali był w końcu zamknięty dla takich jak oni, a pomykające patrole tą okolicą patrole kontroli magicznej były wyczulone na intruzów. Poprzedni zakonnicy, którzy próbowali poradzić sobie z tutejszą anomalią często zwracali na to uwagę. Wystarczyło jedno potknięcie by się zbiegli jak hieny.
- Gdyby włożyli chociażby ułamek wysiłku w uporządkowanie tego chaosu który wkładają w stróżowanie nad nim... - świat byłby na pewno stabilniejszy, a przynajmniej lżejszy o jedną anomalię. To się właściwie Skamanderowi w głowienie mieściło w to, że organ mający zapewnić bezpieczeństwo czarodziejom, tak właściwie w momencie w którym należało działać wegetował udając, że ma wszystko pod kontrolą. Ciekawe tylko jak długo. Biorąc pod uwagę, że na cmentarzu, za bramą czaił się żmijoptak. Pół biedy gdyby to był po prostu żmijoptak, lecz to był żmijoptak, który złożył jaja. Tu nie wystarczyło tak po prostu zamknąć bramy. Nie wspominając już w ogóle o tym, jak anomalia profanowała groby tych, którym należał się na tej ziemi spoczynek. Wszystko falowało, drżało kojarząc się z osobliwym, niespokojnym morzem bądź kadzią pełną eliksiru, którego właściwości auror wolałby nie znać. Wyglądało to gorzej niż jak to wynikało z opowieści Sophie. Skamander dostrzegł kątem oka stworzenie. Jeszcze ich nie widziało. Prześwit pomiędzy uchyloną bramą, a framugą drzwi było zbyt wąskie. Anthony złapał porozumiewawcze spojrzenie ze swoją kuzynką i na niemy sygnał uchylił skrzydło szerzej celując w stworzenie
- Drętwota

|Metoda Zakonu tym razem się uda
Anthony Skamander
Anthony Skamander
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You don't need a weapon when you were born one
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5456-budowa#124328 https://www.morsmordre.net/t5494-hrabina#125516 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f256-bexley-high-street-27-4 https://www.morsmordre.net/t5495-skrytka-bankowa-nr-1354#125517 https://www.morsmordre.net/t5479-anthony-skamander#124933
Re: Cmentarz [odnośnik]06.01.18 2:21
The member 'Anthony Skamander' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 28

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Cmentarz - Page 7 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Cmentarz - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Cmentarz [odnośnik]06.01.18 12:04
Do trzech razy sztuka, mawiają niektórzy. Sophia wiedziała, że przy dwóch poprzednich naprawach magii zawaliła sprawę, ale wciąż była pełna uporu, by mimo ryzyka spróbować po raz kolejny. Zrehabilitować się. Zrobić coś dobrego dla świata i dla Zakonu, podejmując próbę naprawienia rozszalałej magii.
Czuła wyrzuty sumienia że poprzednim razem poległa. To godziło także w jej dumę, w końcu jako kobieta auror jeszcze bardziej pragnęła być dobra w tym co robi i nie lubiła ponosić porażek, zwłaszcza w sytuacjach, kiedy od powodzenia jej misji mogło zależeć bezpieczeństwo innych, w tym przypadku ludzi narażonych na działanie anomalii.
Teraz wybierała się na naprawę magii ze swoim kuzynem, Anthonym, również aurorem i Zakonnikiem. Jak przystało na aurorów oboje byli bardzo ostrożni, kiedy zbliżali się do cmentarza – według posiadanych przez nich informacji jednego z miejsc, gdzie szalała niestabilna magia.
- Można odnieść wrażenie, że może wcale im nie zależy żeby to szybko uporządkować, biorąc pod uwagę, że minęła połowa czerwca, dobrych sześć tygodni od wybuchu magii... A może to tylko ja doszukuję się na siłę spisku? – mruknęła pod nosem, tak, by usłyszał to tylko Anthony. Może ministerstwu faktycznie nie zależało, lub po prostu... nie potrafili opanować magii i nie chcieli się do tego przyznać społeczeństwu, by nie wyjść na nieudolnych? Sama wiedziała już, że naprawianie magii jest trudne i niebezpieczne, ale przecież ministerstwo miało pod sobą wielu specjalistów i naukowców.
Miała uszy i oczy dookoła głowy, wiedziała, że miejsce było pod obserwacją ministerstwa dlatego musieli postępować ostrożnie. Na szczęście kapryśna i zupełnie nieczerwcowa pogoda częściowo ukrywała ich poczynania. Sophia wątpiła, by wielu ludzi spacerowało tu podczas padającego śniegu i zimna, jakie nawet zimą nie były w tym kraju codziennością. Przynajmniej nie w Londynie. Ale ci z Oddziału Kontroli Magicznej zapewne i tak zareagowaliby natychmiast, gdyby wyczuli że ktoś majstruje przy anomalii.
- W każdym razie... teraz musimy bardzo uważać – szepnęła jeszcze, gdy dotarli do bram cmentarza, i odruchowo poprawiła kaptur ciemnego okrycia, który skrywał jej rude włosy i częściowo twarz. Zanim wyruszyli, opowiedziała Anthony’emu o tym, czego się dowiedziała podczas poprzednich dwóch prób okiełznania magii; druga z nich byłaby udana, gdyby nie to, że ostatnie podrygi magii pokonały ją i jej towarzysza. Starała się nie myśleć w ogóle o osobistych problemach, o tym, że miała zostać sama, bo jej brat postanowił wyjechać z powrotem do Ameryki. Teraz ważna była tylko próba dokonania naprawy.
Z cmentarzem działo się coś dziwnego. Podłoże drżało, w niektórych miejscach doprowadzając do otwarcia się grobów i wydostania się na zewnątrz starych kości dawno pochowanych tu ludzi, co wyglądało bardzo makabrycznie. W dodatku na obszarze cmentarza zalęgł się żmijoptak. Żeby w ogóle móc zacząć naprawę magii, najpierw musieli ogłuszyć magiczne stworzenie.
Odwzajemniła spojrzenie kuzyna i chwilę po nim także wycelowała różdżką w żmijoptaka.
- Drętwota – wypowiedziała starannie, mając nadzieję, że zaklęcie dosięgnie celu i oszołomi zwierzę, otwierając im drogę wolną na cmentarz.



Ne­ver fear
sha­dows, for
sha­dows on­ly
mean the­re is
a light shi­ning
so­mewhe­re near by.

Sophia Carter
Sophia Carter
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Świat nie jest czarno-biały. Jest szary i pomieszany.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3633-sophia-carter https://www.morsmordre.net/t3648-listy-do-sophii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3765-skrytka-bankowa-nr-925 https://www.morsmordre.net/t3647-sophia-carter
Re: Cmentarz [odnośnik]06.01.18 12:04
The member 'Sophia Carter' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 50

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Cmentarz - Page 7 Rsb7Clw
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Cmentarz - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Cmentarz [odnośnik]06.01.18 20:37
Uchylił skrzydło bramy prowadzącej na cmentarz. Nie trzeba było długo czekać na reakcję za niej. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że żmijoptaki były bardzo agresywnymi stworzeniami. Tym bardziej gdy pojawiało się widmo zagrożenia dla ich lęgu. Tym zagrożeniem w tym momencie był on i jego kuzynka - Sophie. Dokładnie też w takiej kolejności stali się też dla niego celem. Magiczne stworzenie sunęło po falującym gruncie. Wyglądało jakby unosiło się na tafli niecodziennej sadzawki, a potem wystrzeliło z niezwykłym pędem w stronę aurora. Skamander celował już w niego z różdżki, poruszył nadgarstkiem, usta wypowiedziały inkantację, lecz magia nie trafiła celu. Zwierze gwałtownie obróciło się, zawiło w powietrzu przemykając tuż pod promieniem roziskrzonego promienia różdżki. Nie zboczyło ze kursu - wciąż był nim auror. Swym dziobem ujęło w kleszczowy uścisk ramię Thonego mając w zamiarze je zmiażdżyć. Ten jednak w ostatniej chwili zdołał je wyszarpać z pyska z akceptowalnym uszczerbkiem. Porażkę można było jednak jeszcze przekuć w zwycięstwo. Odwrócona uwaga zwierzęcia działała na korzyść Sophie, która mogła wykorzystać tą chwilę i prawie się jej to udało. Prawie. Zwierze było niezwykle czujne. Tak jak poprzednio i tym razem umknęło magicznej wiązce momentalnie tracąc zainteresowanie jednymi intruzemi przerzucając je na kolejnego w tym momencie bardziej niebezpiecznego. T obyło już na nic. Nie mogli sobie pozwolić na kotłowanie się ze stworzeniem. Odgłosy jego niezadowolenia najpewniej już zaalarmowały okolicę.
- Wycofujemy się - syknął, niezadowolony z obrotu sprawy. I tak jak powiedział, tak też zrobili. Znaleźli się w przeciągu kilku kolejnych chwil za bramą. Zamknęli i zaryglowali ją sprawnie. Adrenalina sprawiała, że nie czuł jeszcze bólu w lewym ramieniu. Skrzywił się jak na razie na widok porwanego rękawa, a potem jeszcze mocniej na widok tlącego się w oddali bladego lumosa. Nie było czasu. Tak jak się spodziewał rumor zwierzęcia przyciągnął patrolujących z kontroli magicznej,którym możenie zależało na poradzeniu sobie z anomalią, lecz jakby nie było - bardzo wzięli sobie do serca konieczność jej ochrony. Nie zwlekając Anthony wraz z Sophią opuścili okolicę.

|zt x2


Find your wings


Anthony Skamander
Anthony Skamander
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You don't need a weapon when you were born one
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5456-budowa#124328 https://www.morsmordre.net/t5494-hrabina#125516 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f256-bexley-high-street-27-4 https://www.morsmordre.net/t5495-skrytka-bankowa-nr-1354#125517 https://www.morsmordre.net/t5479-anthony-skamander#124933

Strona 7 z 24 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 15 ... 24  Next

Cmentarz
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach