Wydarzenia


Ekipa forum
Francja, 18.07-25.07.56
AutorWiadomość
Francja, 18.07-25.07.56 [odnośnik]16.10.18 22:49
Francja
Bojczuk przekonał kapitana, by zabrać na statek dzieciaka: pokazać mu jak wygląda życie na statku i praca na nim, a przy okazji zorganizować mu wycieczkę. Płyną w krótką trasę, jedynie do Francji gdzie spędzą zaledwie chwilę i wrócą do Anglii.18.07-25.07.56
Jonathan Bojczuk, Oscar Reid

płacę


I show not your face but your heart's desire


Ostatnio zmieniony przez Ain Eingarp dnia 11.11.19 1:13, w całości zmieniany 1 raz
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Francja, 18.07-25.07.56 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Francja, 18.07-25.07.56 [odnośnik]18.10.18 23:25
Cieszył się na tę podróż jak nigdy na nic chyba! Tryskał entuzjazmem takim, że aż dziw iż Fox niczego się nie domyślił, nic nie zauważył. Tym lepiej jednak. Może z resztą auror był pochłonięty swoimi sprawami zawodowymi, jak dość często się to zdarzało. Nieistotne z resztą, w każdym razie wyjście z domu z psem i plecakiem i pozostawienie za sobą listu było tym łatwiejsze iż tego dnia Lisa nawet nie było w domu. Cokolwiek robił, a prawie nigdy nie chciał za wiele opowiadać.
Tak czy inaczej prawie biegł i na miejscu zjawił się zdecydowanie przed czasem. Od razu zaczął się rozglądać, a w tłumie dorosłych trochę trudno mu było Johna odnaleźć, tak się jednak w końcu stało. Trzymając nadal Orloka na krótkiej smyczy podbiegł do tegoż z szerokim uśmiechem, w pełni gotowości do działania.
Kiedy wchodził na statek czuł się podekscytowany jak kilkulatek który pierwszy raz widzi wodę. Rozglądał się dookoła, ale trzymał Bojczuka, który miał mu pokazać co ma robić, gdzie być, czego nie robić i wszelkie inne bzdury. I że ma pilnować psa, ale to dosyć oczywiste.
- To jest genialne. - oznajmił jedynie, kiedy patrzył jak wielkie żagle stają na maszcie i statek odbija się od portu. Patrzył na oddalający się tłum, a uśmiech na jego twarzy już dawno nie był równie szeroki i równie beztroski.
Słony zapach, wiatr we włosach, krzyki dookoła. Jego też zagonili zaraz do jakiejś prostej roboty, ale to tylko dodawało wszystkiemu atrakcyjności. Wieczorem kiedy i on i Bojczuk mieli spokój, stanął przy nim i przyglądał się zachodowi. Samo opadające słońce nie poruszało go wybitnie, jednak pustka jaka znajdowała się wszędzie dookoła nich - to było coś szczególnego. Niesamowita, olbrzymia przestrzeń i świadomość podobnej przestrzeni pod nimi - to uczucie było niesamowite.
- Chyba rozumiem, czemu tak cię to ciągnie.
Nigdy nie porównałby tego uczucia ze staniem na scenie, to całkowicie inna kategoria, na pewno jednak można powiedzieć że był tym zauroczony.


Oscar Reid
Oscar Reid
Zawód : n/d
Wiek : 13
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : n/d
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4896-oscar-reid https://www.morsmordre.net/t5425-poczta-oscara#129109 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6228-oscar-reid#153621
Re: Francja, 18.07-25.07.56 [odnośnik]25.10.18 21:33
To był dla mnie ważny dzień; wreszcie mogłem wypłynąć na głębokie wody, spędzić trochę czasu na statku, a w dodatku miałem zabrać ze sobą pewnego młodzika, dla którego ten rejs był chyba jeszcze bardziej ekscytujący niż dla mnie. Spotkaliśmy się z Oskim w wyznaczonym miejscu, o wyznaczonej godzinie i od razu mu pokrótce opowiedziałem jak to się właściwie stało, że w ogóle miał dziś postawić stopy na pokładzie. Otóż... namówienie kapitana żeby wziął ze sobą smarka to nie była taka prosta sprawa! Ale wcisnąłem mu ckliwą historyjkę o tym, że Oscar jest moim młodszym bratem, mamy na tym smutnym, szarym świecie tylko siebie i nie mogę go przecież tak zostawić na pastwę losu! To obrotny chłopak, bardzo pracowity, ma już piętnaście lat na karku i na bank nie będzie zawadzał, a może nawet się przydać. Każdy kiedyś stawiał pierwsze kroki w wyprawach za horyzont i to jest właśnie szansa dla młodego, żeby zobaczył jak wygląda życie na statku. Ufałem, że jako młodociany aktor, chłopiec poradzi sobie z rolą młodszego Bojczuka.
Pokrótce opowiedziałem mu o żeglarskich zasadach, pokazałem co i jak, odesłałem do jakiejś niezbyt ciężkiej roboty, sam natomiast wziąłem się za swoją. Wkrótce odbiliśmy od brzegu, zostawiając za sobą malejące statki przycumowane do portu - duże fregaty i potężne galeony. Nasza mała pinka była niepozorna w porównaniu do tych gigantów, ale robiła niemałe wrażenie. Ciemne drewno lśniło od mieniących się w słońcu kropelek wody, postać umięśnionego mężczyzny, brodatego Posejdona, ozdobionego tylko jednym, aczkolwiek całkiem drogim okiem, sprawiała wrażenie, jakby śledziła każdy twój ruch. Miała czuwać nad całą załogą i samym statkiem.
Zachód zabarwił niebo soczystym szkarłatem, a ja stałem oparty o barierkę, skrobiąc coś w swoim niewielkim szkicowniku.
- Uczucie jedyne w swoim rodzaju, co? Podoba ci się? Praca nie jest za ciężka? - pytam, zerkając na Oscara kątem oka. Jeśli podobało mu się teraz, to pokocha statek po zmroku - kiedy słońce całkowicie skryje się za horyzontem, kapitan przestanie być taki czujny i da swojej załodze trochę luzu. A żeglarze potrafią być naprawdę wyluzowanymi gośćmi! - Zobaczysz co się będzie działo po zmroku. - kiwam głową, uśmiechając się lekko i mrugam jednym okiem do Reida... znaczy do młodego Bojczuka.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Francja, 18.07-25.07.56 [odnośnik]28.10.18 14:24
Nie był pewien czy przejdzie podniesienie mu wieku. Już jako trzynastolatek, Reid był dość mocno niski i chudy, można powiedzieć że bez trudu znikał w tłumie rówieśników jeśli nie przepchnął się do pierwszego rzędu. Może jednak udawać piętnastoletniego karzełka, może Jonathan uprzedził że jego biedny brat jest do tego wzrostu kucającego psa i tym bardziej wywołał w kapitanie litość? Bez znaczenia z resztą, bo się udało, a rola brata Jonathana jakoś całkiem dobrze mu pasowała. Szczególnie, że on zawsze chciał mieć starszego brata! I to właśnie takiego fajnego, co by go zabierał ze sobą w fajne miejsca których mu normalni dorośli zabraniają, bo kto to widział dzieciak na statku.
W każdym razie robił co mu kazano i zgodnie z zaleceniami uważał na liny, dość szybko z resztą zrozumiał, że poważnie trzeba tu na nie uważać. I patrzył na wszystko z fascynacją i nawet powtarzanie prostych, monotonnych robót wcale go nie nudziło kiedy mógł obserwować wszystko dookoła.
Aż do wieczora, kiedy stali sobie na deskach. Wiatr we włosach, na twarzy, w sumie to wszędzie. Było wilgotno i niewygodnie, ale jednocześnie jakoś tak przyjemnie. Zerknął w szkic starszego Bojczuka i obserwował jak jego ołówek zostawia ślady na papierze. Obserwowanie jak powstają rysunki, obrazy czy inne artystyczne formy zawsze go pociągało. Nie aż tak jak teatr, teatr jest jego miłością, jednak sztuka w ogóle - to także jest coś.
- Mhmm. Jest super.
Przyznał szczerze oczarowany.
- Nie dziwię się że jesteś artysta skoro masz statek i takie widoki od czasu do czasu. - przyznał jeszcze. Bo to musiało poruszać każdego, co nie? Oscar jakoś nie mógł uwierzyć że może istnieć człowiek na którego to wszystko nie działałoby w jakiś sposób emocjonalnie, człowiek którego duszy nie dotykałyby takie obrazy, czy ten wiatr który tutaj nabiera całkowicie innego znaczenia.
Żeglarze z resztą powoli schodzili ze swoich wart - ci którzy mogli rzecz jasna, dookoła robiło się spokojnie, zaczynała narastać wrzawa jakby byli małym miastem na środku oceanu. Zaczynali się śmiać, gdzieś pojawił się rum. Nawet on dostał trochę, wyglądało na to, że jego obecność bawiła innych obecnych na statku i co niektórzy chętnie by mu lali, jednak Johny go pilnował i chyba dobrze. Na pewno dobrze, jednak Oscar pewnie to zrozumie dopiero za jakiś czas oczywiście. Choć i teraz nie wyglądał jakby zamierzał na cokolwiek narzekać, kręcił się dookoła, rozmawiał, podpytywał i po prostu cieszył się nocnym niebem które wyglądało jeszcze piękniej niż kiedykolwiek z tej perspektywy, daleko od jakichkolwiek sztucznych świateł. Im bardziej wesoło i chaotycznie robiło się dookoła tym fajniej!


Oscar Reid
Oscar Reid
Zawód : n/d
Wiek : 13
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : n/d
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4896-oscar-reid https://www.morsmordre.net/t5425-poczta-oscara#129109 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6228-oscar-reid#153621
Re: Francja, 18.07-25.07.56 [odnośnik]29.10.18 12:55
- Niestety tylko od czasu do czasu. - uśmiecham się smutno - Kiedyś pływałem ciągle. - kiwam głową. Ech, no, kiedyś to było, to były czasy! Teraz to nie ma czasów, a jak wypływam to tylko na marne kilka dni. Wzdycham przeciągle i zamykam mały szkicownik, wciskając go do obszernych kieszeni płaszcza, razem zresztą z ołówkiem, ostruganym już do połowy. Przez jakiś czas patrzyliśmy jak horyzont połyka czerwoną kulę słońca, zaś gdy wreszcie zaczęło zmierzchać, a świat wokół przybrał nieco mroczniejszych barw, poklepałem Oscara po plecach.
- Dobra, pora zobaczyć co się wyprawia pod pokładem. - a co się tam działo, to ło panie! Rum lał się już strumieniami i chociaż sam waliłem każdą kolejkę, z czasem zaczynając odczuwać zbawienne skutki upojenia, to Oscarowi polewałem tylko troszeczkę - niech spróbuje, ale się nie spije za bardzo. Kac to nic przyjemnego, a on był jeszcze młody, niewinny... Rządny przygód i nowości, ale wciąż ledwie trzynastoletni. Nie wiedziałem nawet czy próbował kiedykolwiek piwa kremowego, a co dopiero takich mocnych alkoholi! Inni wydawali się bardzo podekscytowani obecnością mojego młodszego brata - chętnie z nim rozmawiali, śmiali się i podpytywali o różne rzeczy; mniemam, że przynajmniej połowa z obecnych trochę widziała w nim swoje dawne ja. Było gwarno i wesoło - graliśmy w karty (każdy oszukiwał, serio, ale walutą były śledzie, guziki i korki od rumu), piliśmy, śpiewaliśmy w głos o najpiękniejszych dziewczynach na głębokich wodach, ci, którzy potrafili muzykowali; mieliśmy tu gościa z banjo i kolesia z harmonijką ustną, który mi nawet pokazał jak w to dmuchać żeby wydawać czyste dźwięki. Świetna sprawa, jak tylko dobijemy do lądu to chyba sobie taką kupię. Nauka nie może być nader trudna! W końcu przyszedł czas na opowieści - najróżniejsze; historie z odległych portów, przygodny z nieznanych krajów, niezbyt cenzuralne anegdoty, w których głównymi bohaterkami były zwykle portowe panny lekkich obyczajów. Normalnie to bym nie dał młodemu słuchać takich rzeczy, ale byłem już lekko podpity, więc po prostu sam dolałem oliwy do ognia... Bajaliśmy prawie do rana, aż kapitan nie zawitał pod pokład by rozgonić towarzystwo. Ostatecznie każdy padł gdzie stał, albo gdzie mu się udało wejść.
Promienie słońca wkradające się przez dziury pomiędzy deskami, zbudziły mnie względnie wcześnie. Łeb mi pękał, ale wiedziałem jak temu zaradzić. Klinem. To walnąłem klina na rozruch i od razu mi się zrobiło lepiej.
- Oscar, Oscar! Wstawaj!... - szturcham młodego, a jak tylko otwiera na mnie jedno oko, to się uśmiecham szeroko - Wstawaj! Widać już port na horyzoncie! - razem wybiegamy na pokład i podchodzę do jednej z burt, wskazując palcem widok w oddali - Widzisz? To port w Calais. Został zniszczony podczas mugolskiej wojny, ale powoli staje na nogi. - kiwam głową, wbijając spojrzenie w barwny pas, przy którym stacjonowały zakotwiczone statki. Już tutaj, z oddali, do uszu dochodził przyjemny gwar. Kilka budynków wystawało ponad okręty, a ludzie, malutcy jak mróweczki włóczyli się w jedną i drugą - My płyniemy o tam. - tym razem kieruję palec na konkretną część portu, która przy pierwszym wrażeniu wygląda na... kompletnie zniszczoną. Wymarłe miasto. Zrujnowane budowle, przerażające wraki statków, pilnujące linii brzegu, lekka mgiełka stojąca tuż nad powierzchnią wody. Zerkam na Oscara i spieszę z wyjaśnieniami.
- To magiczny port. Z oddali wygląda na całkiem zniszczony, żeby mugole się tam nie zapuszczali. Widzisz tę mgłę? Jak jakiś niemagiczny statek w nią wpłynie, to robi się gęsta jak mleko i trzeba zawracać, ale jak my przekroczymy magiczną granicę, to dopiero zobaczysz jaki jest wspaniały!... - chciałem mu zdradzić kilka szczegółów, ale wtem na pokładzie pojawił się sam kapitan, który głosem mocnym jak dzwon, zagonił wszystkich do pracy.
Czas leciał w zastraszającym tempie, kiedy człowiek miał ręce pełne roboty i faktycznie zanim się obejrzeliśmy dobijaliśmy już do portu; kotwica brodziła po dnie, rzucaliśmy cumy, a okręt zatrzymywał się w miejscu, jeno lekko bujając na falach. Magiczny port zapierał dech w piersiach; feeria barw atakowała oczy, uszy radosny gwar złożony z słów w różnych językach, ale dopiero gdy zejdziemy na ląd, będzie można obejrzeć go w pełnej krasie. Załoga zaczęła się przygotowywać do rozładunku.
- Dobra, bierzmy się za to, im szybciej się uwiniemy, tym szybciej będziemy wolni. - no, logiczne! Macham na Oscara ręką, bo trzeba było te wszystkie skrzynie, pudła, kolby materiałów i inne pierdy znieść na brzeg, gdzie czekały już powozy. Jedni ufali sile własnych mięśni, inni od razu sięgali po różdżki - nic dziwnego, że wkrótce wokół zapanował kompletny chaos i trzeba było uważać by nie powalić kogoś lewitującym przedmiotem, lub, co gorsza, samemu nie zostać powalonym! Mnie niespecjalnie się chciało dźwigać, więc tym razem zdecydowałem się na czary.
- Wingardium Leviosa. - wypowiedziałem inkantację, kierując koniec różdżki na jedną z potężnych beczek.

zabawimy się trochę kośćmi! oczywiście rzucając zaklęcie, normalnie rzucamy na powodzenie k100, przypominam, że anomalie nie dotknęły Francji! dodatkowo rzucamy k6, a swoje rzuty interpretujemy w następujący sposób
1 - uwijasz się jak mróweczka, kolejne skrzynie lądują na powozach, nic więc dziwnego, że zajęty ciężką harówką nie dostrzegasz beczki, która wpada w ciebie z impetem; lądujesz w środku, pośród śmierdzących, solonych śledzi, przetaczasz się przez cały pokład i zatrzymujesz dopiero na jednym z masztów! Wszyscy mają ubaw, a niezbyt przyjemny zapach utrzyma się przynajmniej przez kilka godzin.
2 - nie zauważyłeś, że zbliża się do ciebie pokaźnych rozmiarów kolba owinięta drapiącą, szorstką wełną, zanim ktoś zdążył cię ostrzec, zostałeś powalony, a gryzący materiał owinął się ciasno wokół twojego ciała, ktoś tu chyba potrzebuje pomocy!
3 - kątem oka zauważyłeś jedną z beczek, lewitującą nad tobą niebezpiecznie nisko, schylasz się, ale niefortunnie potykasz o nierówny grunt - twoja skrzynia wypada ci z rąk i rozbija się, a ty lądujesz w tym, co po niej zostało; miałeś sporo szczęścia, we wnętrzu znajdowały się miękkie poduchy oraz tony błyszczących cekinów.
4 - wszystko wydaje się iść po twojej myśli - jesteś uważny i ostrożny, ale marynarze lubią żarty; jeden z nich wyskakuje na ciebie zza stosu skrzyń, a to co aktualnie transportujesz (nieważne czy za pomocą siły czy magii) wystrzeliwuje wysoko w górę - śledzisz lot i z przerażeniem zauważasz, że za sekundę znokautuje jednego z żeglarzy!
5 - radzisz sobie wyśmienicie! To znaczy głównie obijasz się z kąta w kąt, coś tam przełożysz, coś przesuniesz, a co najważniejsze, inni w ogóle nie zwracają na to uwagi. No tak to można pracować!
6 - wszystko idzie gładko jak nóż w masło! Zręcznie odnajdujesz się w całym tym chaosie, a kapitan spogląda na ciebie z zadowoleniem; chyba dostaniesz kilka dodatkowych monet do swojej dzisiejszej doli!




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Francja, 18.07-25.07.56 [odnośnik]29.10.18 12:55
The member 'Johnatan Bojczuk' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 64

--------------------------------

#2 'k6' : 4
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Francja, 18.07-25.07.56 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Francja, 18.07-25.07.56 [odnośnik]01.11.18 22:16
W sumie trudno powiedzieć czy rum mu jakoś wybitnie smakował. Z początku w sumie to nie podobało mu się uczucie parzenia w gardle i jakiejś takiej dziwnej gorzkości która potem uciekała nosem. Nikt wcześniej nigdy nie dał mu żadnego alkoholu, nic więc dziwnego że mimo to z ciewkawością przyjmował kolejne porcje, wcale jakoś szczególnie się nie martwiąc tym że są dużo mniejsze od innych. W sumie cały ten stan badał z typową dla siebie ciekawością i jakiegoś rodzaju fascynacją. Zauważał, że szum dookoła jakoś tak bardziej się zlewał, a on jakoś tak bardziej fokusował się na konkretnych osobach czy rozmowach. W sumie to się z niego śmiali ale było i tak wesoło, jakoś tak nienaturalnie wesoło ale jednocześnie na prawdę fajnie.
No i widział dookoła osoby które przesadziły z alkoholem i to też było doznanie jednak dość nowe, w jego domu nikt za bardzo nie pił. Patrzył więc z ciekawością,
Poszedł też spać dużo szybciej niż inni, jednak był zmęczony i ten alkohol to chyba też męczył tak w ogóle. Położył się do jednego z takich hamaków jakie tu były porozwieszane, nie bardzo pytał czy któryś jest czyj ale też nikt go nie budził że ma spadać więc chyba było okej, no nie?
Wstawanie było ciężkie, był jakiś taki strasznie zmęczony i w ogóle to śmierdziało tu potwornie i trochę mu było niedobrze też. Może i nie był pijany, ale troszeczkę wypił, a jednak tylko dzieciakiem był! No ale zwlekł się z "łóżka i dał wyciągnąć na górę gdzie już było dużo przyjemniej i dostał też wodę, a po chwili zobaczył port i aż wytrzeszczył oczy. Było to takie super ekscytujące, poza tym znowu poczuć wiatr na twarzy - i zapominał o jakichkolwiek zmartwieniach!
Port wyglądał jakby jeszcze był zniszczony. W sumie to Oscar niewiele mógł zobaczyć śladów wojny choć znał historie dziadków i mamy. Chyba lubił te historie, w jakiś sposób były fascynujące, choć niekiedy jednocześnie strasznie i smutne kiedy człowiek myślał o tym jak wiele zła ludzie mogą wyrządzić sami sobie.
Ale teraz nie na takie refleksje miał głowę, zaledwie chwilę pomyślał o domu ale patrzył na port i nie chciał ominąć ani jednej chwilki, nawet sekundy, patrzył i czekał aż wszystko się zmienia.
- Czasem na prawdę się cieszę, że jestem tym czarodziejem, wiesz? - nie zawsze to było oczywiste, magia to wiele minusów, przerażający podział świata, grupy które się wywyższają i tak dalej. Ale to wszystko znika gdzieś w tle, kiedy takie wspaniałe, chwytające za serce rzeczy nagle się pojawiają i to wszystko jest prawdą.
I faktycznie przepłynęli przez magiczną barierę. Ta nawet w jakiś sposób była odczuwalna, dziwnie rześka. I wziął się do pracy jaką mu dali by zaraz jak tylko się dało wyskoczyć na deski portu i rozglądać się. Słychać było dookoła mieszankę angielskiego, głównie od nich i francuskiego którego do tej pory Oscar nie słyszał.
Trzeba było się jednak brać za robotę i oczywiście też wyjął różdżkę. Znaczy jak nikt nie patrzył to spróbował podnieść pudło, ale było absolutnie za ciężkie.
I chciał naśladować czar Jonathana, kiedy jakiś kretyn zza niego wyskoczył. Dobrze że koleś który stał niedaleko się zdążył odsunąć bo skrzynia pełna słojów z ingrediencjami totalnie by go zgniotła!
Cóż jednak i Oscar zabrał się za robotę.
- Wingardium Leviosa.
Wypowiedział ciesząc się brakiem anomalii. Tylko oby czar się udał bo on serio nie chce dźwigać!


Oscar Reid
Oscar Reid
Zawód : n/d
Wiek : 13
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : n/d
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4896-oscar-reid https://www.morsmordre.net/t5425-poczta-oscara#129109 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6228-oscar-reid#153621
Re: Francja, 18.07-25.07.56 [odnośnik]01.11.18 22:16
The member 'Oscar Reid' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 3

--------------------------------

#2 'k6' : 5
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Francja, 18.07-25.07.56 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Francja, 18.07-25.07.56 [odnośnik]15.01.19 1:48
- A niech to w mordę wozaka!! - krzyczę, kiedy jakiś wariat wyskakuje na mnie nagle nie wiadomo skąd, a skrzynia, co ją właśnie transportuję nagle mi się wyrywa i ulatuje gdzieś hen wysoko, zmierzając prosto w jednego z żeglarzy. Kolejny krzyk wypada spomiędzy moich warg, na szczęście na tyle szybko, by tamten zdążył się odsunąć. Ufff! Obydwoje mieliśmy sporo szczęścia, bo naprawdę, NAPRAWDĘ, nie chciałbym zbierać go z pokładu. Kręcę głową z politowaniem na tego głupka, co właśnie pęka ze śmiechu. Wziąłby się do roboty, a nie!...
Ostatnie skrzynie lądują na wozie, a my po kolei odbieramy swoją marynarską dolę, bo będziemy koczować w Calais przynajmniej kilka dni, zanim przywiozą nam kolejne beczki, zanim na nowo załadujemy je na statek i odpłyniemy ku wybrzeżom Wielkiej Brytanii. Raz jeszcze liczę monety, czekając na młodego przy trapie, a gdy się pojawia obok to szczerzę w uśmiechu dwa rzędy zębów.
- To co? Gotowy na podbój Francji?... - puszczam do niego oczko. Mijają nas inni marynarze, a jeden z nich zatrzymuje się klepiąc mnie po ramieniu - Co tak stoicie? Pokażesz bratu Łaźnię, Bojczuk? - śmieje się rubasznie, zerkając przelotem na Oscara, a ja... ja aż się robię rumiany na samo wspomnienie tego legendarnego miejsca. Odpowiadam tylko krótkim śmiechem i dopiero gdy znika gdzieś w tłumie, a my z chłopakiem schodzimy wreszcie na ląd, to wbijam w niego spojrzenie.
- Totalnie musisz odwiedzić Łaźnię, obowiązkowe miejsce na mapie Calais, mówię ci, zakochasz się. - nie wiem czy nie był za młody, ale te myśli zginęły gdzieś w tłumie, gdy zaczęliśmy się przez niego przedzierać. I dopiero teraz mogliśmy podziwiać port w pełnej krasie - pachniało tu morzem, rybami i przetrawionym alkoholem. Za to widoki zapierały dech w piersiach, a przyjemny gwar, połączenie różnych języków, wciąż atakował uszy. Jeżeli chciałeś coś nabyć, mogłeś być pewien, że tutaj nabędziesz wszystko czego dusza zapragnie. Kupcy rozkładali się ze swoimi straganami wszędzie gdzie okiem sięgnąć, a każde kolejne stoisko barwniejsze od poprzedniego. Szlachetne kamienie! Niespotykane ingrediencje! Preparaty na łysienie! Alkohol każdego rodzaju!... Długo by wymieniać. Gdzieś w całym tym chaosie docierała do nas muzyka, wygrywana przez ulicznych artystów, bo i tych były tu dziesiątki. Muzycy i malarze. Kuglarze i mimowie. Ogromne, kolorowe bańki leniwie sunęły w powietrzu ponad naszymi głowami. Prawdziwy festiwal kolorów i dźwięków!
- Tylko się nie zgub! - śmieję się do Oscara, gdy mijamy kolejne stare budowle umieszczone przy linii brzegu - karczmy oraz kamienice. I to właśnie przy jednej takiej starej kamienicy w końcu się zatrzymuję. Z zewnątrz wygląda niepozornie - odrapane ściany, surowe cegły, drewniane drzwi. W oknach wisiały urocze firanki. Zaś szyld ozdobiony wielką wanną głosił, że oto właśnie znajdujemy się przed Łaźnią.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Francja, 18.07-25.07.56 [odnośnik]10.02.19 19:36
Trochę się różdżką namachał, zanim mu wyszło i nawet w sumie było mu głupio, bo wszyscy inni nosili zaklęciami pudła bez problemu, ale nie zamierzał przejmować się jakoś bardzo i próbował po raz kolejny i kolejny, aż się udało. A jak się udało raz to potem i drugi i trzeci w sumie to coraz lżej. Normalnie, potrenuje tutaj zaklęcie, patrzcie państwo jakie pożyteczne wakacje!
- A... co tam się dzieje? - zmarszczył lekko brwi, bo jakoś nie wiedział co myśleć trochę na to, że Bojczuk się w sumie cały czerwony zrobił na zagadanie tamtego człowieka, który z resztą mówił o tych całych łaźniach w jakiś taki bardzo typowy sposób. Mąci mu w głowie ten wyjazd, nie ma co, ale dobrze że tamten facet poszedł bo pewnie by się teraz zaczął z niego nabijać.
I patrzył na Bojczuka, jednak ten po prostu ruszył przed sobą. Łaźnie w sumie z historii, jeszcze z mugolskiej szkoły kojarzyły mu się z Grecją, z jakimiś takimi publicznymi miejscami do kąpieli, ale w sumie to w magicznym świecie wszystko jest inne, zobaczy się z resztą.
Szli dalej, a on zatrzymywał się dość często i pewnie Bojczuk mógłby go zgubić bez trudu, bo on to by wysłuchał każdej piosenki, każdej melodii, pooglądał każdy taniec, a potem podotykał rzeczy na stoiskach, bo nie musiał kupować, ale oglądać i brać w ręce te pierdołki to w sumie lubił.
- W sensie to coś jak basen ale z ciepłą wodą? - dopytał, przechylając głowę. W sumie to nie wiedział czy czarodzieje też mają coś takiego jak basen, nigdy nic takiego nie słyszał w Hogwarcie, ale w sumie to on jeszcze wielu rzeczy o czarodziejskim świecie nie wiedział. - Nie mam stroju.
Dodał zaraz. No, a jeśli to takie łaźnie jak w Grecji to w sumie nie rozumiał radości tamtego-kogoś ani zachowania Bojczuka, on sam jakoś nie cieszył się na łażenie z bandą nagich chłopów, ale w sumie może ta woda jest jakaś super, czy coś. Z resztą jak Johnny tak mocno poleca to chyba trzeba iść, nie?


Oscar Reid
Oscar Reid
Zawód : n/d
Wiek : 13
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : n/d
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4896-oscar-reid https://www.morsmordre.net/t5425-poczta-oscara#129109 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6228-oscar-reid#153621
Re: Francja, 18.07-25.07.56 [odnośnik]24.03.19 21:26
- Nooo... powiedzmy, że coś jakby basen. - kiwam głową, chociaż to tak nie do końca, ale zresztą zobaczy później - Strój nie będzie ci potrzebny. - mówię, po czym sięgam do drzwi naciskając na klamkę; cichy dźwięk dzwonka obwieszcza zebranym nasze przyjście, a sama Łaźnia na pierwszy rzut oka wygląda trochę jak pensjonat, bo oto mamy uroczą recepcję i schody prowadzące na górę. Za ladą jeszcze bardziej uroczą recepcjonistkę, do której podchodzę, wspierając się nonszalancko o blat. Wita mnie lekkim dygnięciem, szczerym uśmiechem i krótkim bonżur, a ja odpłacam się jej tym samym, po czym zaczynam gadać dalej, bo przecież znamy się nie od dziś.
- Och, słodka Chantal, za każdym razem jesteś piękniejsza, nie wiem jak ty to robisz. Gdybym mógł to wziąłbym cię ze sobą do Anglii, żebyś została moją żoną. - tak jej mówię, a ona coś szczebiocze po francusku, spoglądając to na mnie to na Oscara - Nie mam pojęcia co mówisz. - śmieję się, zaś dziewczyna z rozbawieniem kręci głową i przechodzi na angielski, podszyty jednak mocnym, francuskim akcentem.
- Mówię, że zawsze to powtarzasz, Johny. Lepiej zdradź kim jest twój mały przyjaciel? Pierwszy raz na morzu? Kiedy przypłynęliście? - pyta, posyłając chłopakowi przesłodki uśmiech.
- Bo to prawda. - mrugam doń jednym okiem - To jest mój brat, Oscar. Tak, pierwszy raz. Dzisiaj dobiliśmy do portu... - opowiedziałem jej trochę o samej podróży, a później, żeby nie przeciągać zażyczyłem sobie full serwis zarówno dla mnie jak i młodego.
Ruszyliśmy w górę schodów, na półpiętro, gdzie przystanęliśmy przy zdobionym wejściu do windy; pozłacane kraty gdzieniegdzie poprzetykane były kolorowymi kamieniami, skrytymi w rzeźbionych główkach kwiatów. Nie musieliśmy długo na nią czekać; jak tylko drzwi rozchyliły się z cichym skrzypnięciem to wlazłem do środka. Nie było tu żadnych guzików, po prostu w pewnym momencie zaczęliśmy jechać w górę budynku.
- No dobra, myślę, że mogę ci pokrótce wytłumaczyć o co w tym wszystkim chodzi, nie chcę jednak zdradzać za wiele, żeby ci nie psuć zabawy. W każdym razie rozchodzi się o to, że Łaźnia to takie miejsce, gdzie czekają cię różne atrakcje. Takie atrakcje, które powiedzmy, marynarze lubią najbardziej i które są jak jebany miód na jebane chore gardło, szczególnie jak jesteś w podróży przez całe tygodnie. Zaczynasz od samej góry i idziesz niżej i niżej, a jak wyjdziesz to się czujesz jak młody bóg, rozumiesz? - tłumaczę pokrótce, a gdy drzwiczki rozchylają się na najwyższym piętrze, naszym oczom ukazuje się pomieszczenie zbudowane na kształt łazienki - duże, obłożone marmurami, z wielką, okrągłą wanną w centrum i wieloma złotymi kranikami. Na pierwszy rzut oka wyglądało trochę jak hogwarcka łazienka prefektów, ale nie wiedziałem czy Oski kiedykolwiek z niej korzystał. Ja czasem korzystałem, chociaż nawet nie byłem prefektem. Powietrze było wilgotne i ciepłe, wokół unosiły się przyjemne zapachy, a gdy tylko przekroczyliśmy próg, winda ruszyła w dół, zaś z kranów zaczęły sączyć się ciecze - woda, olejki zapachowe, piana, mydło i różne takie, kolorowe sprawy. Wokół zatańczyły pojedyncze bąbelki.
- Etap pierwszy - odmoczenie. - teraz może nie sprawiało to aż takiego wrażenia, ale jak matkę kocham, jak się schodziło na ląd po kilkutygodniowej tułaczce, to człowiek marzył tylko o tym, żeby odmięknąć. Zrzucam ciuchy bez żadnego skrępowania, bo nie mam się czego wstydzić, hehe, i wbijam do wanny, rozkładając się w niej wygodnie.
- Ale cieplutko, ale fajnie... - mruczę do siebie, przymykając z rozkoszą oczęta - O, a tamten dzwoneczek widzisz? Póki co jesteśmy tu sami, ale jak zadzwonisz to przyjdą dziewczyny, przyniosą wino i cygara, umyją ci plecy i uraczą rozmową. Jak się wstydzisz to możemy sobie to podarować.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Francja, 18.07-25.07.56
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach