Wydarzenia


Ekipa forum
Kuchnia
AutorWiadomość
Kuchnia [odnośnik]07.05.18 23:30

Kuchnia

★★
Obszerne pomieszczenie, wewnątrz którego niemal zawsze delikatnym płomieniem żarzy się palenisko pod żeliwnym kociołkiem. Większość półek jest otwartych, w słoikach, buteleczkach i drewnianych skrzynkach znajdują się produkty spożywcze różnego pochodzenia. Wewnątrz pachnie mieszaniną ziół specyficzną dla całej lecznicy, wzmocnionej niedźwiedzim czosnkiem przewieszonym wstęgą nad przeważnie odchylonym oknem - w formie ochronnego amuletu. Ustawiony pośrodku dębowy stół nierzadko służy za dodatkowe łóżko, a cztery krzesła, którymi go otoczono, bynajmniej nie są przeznaczone dla domowników - chorzy muszą nabrać sił. Podwieszone pod sufitem grzyby i owoce pachną suszem, wystrój wydaje się surowy, pozbawiony zbędnych ozdób. Kiedy na zewnątrz panuje ciemność, w kuchni mrok rozprasza blask paleniska oraz świece palone na stole. Gliniane naczynko w kącie pomieszczenia przeważnie wypełnione mlekiem wskazuje na obecność kociego łowcy.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:03, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia [odnośnik]08.05.18 10:20
26 VI 1956, po pojedynku na cmentarzu

To była najdłuższa droga, jaką przyszło mu w życiu pokonać i to bynajmniej nie ze względu na odległość, która dzieliła ich od Nokturnu i lecznicy Cassandry. Podróż Rycerzem zdawała się trwać wieczność, a jednym, co trzymało go w przytomnej kondycji była prawdopodobnie świadomość, że Apollinare jest w stanie znacznie gorszym, a co za tym idzie, Vane nie może pozwolić sobie na stracenie czujności. Wiedział, że najpewniej tylko pogorszył rany towarzysza, ale wydawało się to i tak lepszym wyjściem, niż zostawienie go na cmentarzu, gdzie wybudzony żmijoptak mógłby bardzo szybko poradzić sobie z nieprzytomnym mężczyzną. Zaciskając zęby z bólu, zbyt osłabiony, by chociaż spróbować ulżyć sobie jakimś małym zaklęciem w cierpieniu, wsparł na sobie wciąż nieprzytomnego Sauveterra. Miał jeszcze kawałek do przejścia, wszak nie mógł zwyczajnie poprosić o przystanek na Nokturnie. Dlatego chwiejnie i powoli, aczkolwiek cierpliwie i sukcesywnie parł do przodu, wlokąc za sobą Apollinare, który w najlepszym wypadku i ciemnościach wyglądał, jakby po prostu się spił i wynikła konieczność dotransportowania go do domu. Zresztą o tej porze trudno było uświadczyć wielu przechodniów, mimo to pocieszającym było, że mieli taką wymówkę. Bardzo łatwo byłoby ją odeprzeć, wystarczyło się im przyjrzeć i wyczuć swąd spalenizny, który musiał się za nimi ciągnąć, bo oblepił ich nadpalone szaty zupełnie, jakby ktoś postanowił go tam umieścić przy pomocy zaklęcia.
Odetchnął nieznacznie, kiedy już znalazł się na Nokturnie. Kiedyś to miejsce przyprawiało go o ciarki, odkąd jednak wcielił się w szeregi Rycerzy, bardziej doceniał cichy i wątpliwie legalny charakter tego miejsca. A choć miał niezliczone znajomości w Mungu uznał, że tym razem bezpieczniej będzie udać się jednak do sprawdzonej Cassandry, którą znał już z czasów szkoły. Skorzystanie ze szpitala wiązało się z niewygodnymi pytaniami, poza tym nie chciałby się natknąć na kobietę, która po ucieczce z cmentarza byłaby ich w stanie bez trudu rozpoznać, a zapewne również tam wylądowała, biorąc pod uwagę rany które zadał jej Apollinare. Mogliby oczywiście utrzymywać, że ucierpieli we wczorajszym pożarze, ale ryzyko było za duże, by próbować je podejmować. Już raz to dzisiaj zrobili i nie wyszli na tym najlepiej. Niewątpliwym plusem było to, że on przynajmniej był w stanie utrzymać się na nogach, przeciwnie pewnie spaliliby się tam żywcem.
Ostatkiem sił przekroczył próg lecznicy, zakołatawszy wcześniej w drzwi, które o tej porze zapewne były już zaryglowane. Nie czekał by zobaczyć, kto im otworzy, bo wiedział, że dosłownie sekunda dzieli go od upuszczenia taszczonego od kilku minut mężczyzny. Adrenalina powoli go opuszczała, a oparzenia dawały o sobie znać ze zdwojoną siłą. Skóra na dłoniach mu popękała, były poparzone, a musiał przecież jakoś trzymać nieprzytomnego. Starał się zatem nie zwracać na to uwagi, ale aż westchnął z ulgą, kiedy zrzucił ciężar z barków na kuchenny stół, o który po chwili oparł się, dysząc ciężko. Dopiero wtedy zauważył, jak dotkliwie ma poparzoną skórę i pomyślał, że to w gruncie rzeczy niezła nauczka na przyszłość. O innych konsekwencjach tego pojedynku nawet nie chciał jeszcze myśleć, nie kiedy w głowie wciąż tliła się uporczywa migrena, a ciało aż pulsowało.
Chyba tylko pogorszyłem sprawę, ale musiałem go tu jakoś przywlec — odezwał się w końcu, opadając na krzesło. Dopiero teraz pozwolił sobie na zmęczenie, nawet nie chcąc się zastanawiać, jak fatalnie muszą wyglądać jego rany, sądząc po przejmującym bólu, który promieniował z każdego zakamarka jego ciała liźniętego przez płomień wybuchu.


I'll tell you my sins and you can sharpen your knife and offer me that deathless death
Thomas Vane
Thomas Vane
Zawód : opiekun testrali, były amnezjator
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
when you can't beat the odds
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5889-thomas-vane https://www.morsmordre.net/t5923-prospero#140353 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t5934-skrytka-bankowa-nr-1473#140565 https://www.morsmordre.net/t5922-thomas-vane#140351
Re: Kuchnia [odnośnik]12.06.18 0:32
Apolinaire: -1/214 (20 - migrena, 20 - rozszczepienie, 75 - tłuczone, 100 - poparzenia)
Thomas: 86/216 (20 - migrena, 5 - osłabienie, 5 - tłuczone, 100 - poparzenia)

Kołatanie w drzwi zwiastowało nadejście kolejnych rannych, właściwie od momentu pożaru w Wywernie - a to było już kilka miesięcy - do jej lecznicy pukał ktoś cały czas. Najpierw tamta tragedia - popis lorda Voldemorta - potem anomalie, które swoim zasięgiem objęły cały kraj, a które czyniły spustoszenie tak wielkie, że Cassandra traciła czas na sen. Kiedy pchnęła drzwi, uniosła lekko brew - spodziewała by się wiele, ale Savuterre tak naprawdę dopiero co opuścił jej lecznicę, trafiwszy w stanie nawet gorszym. Musiał zatrzymać swoje eskapady - prędzej czy później odbiją się na jego zdrowiu w sposób trwały.
Dopiero po chwili uniosła spojrzenie na Thomasa, wyłapując jego twarz  - skinęła mu głową na powitanie, wycofując się wgłąb ciemnego korytarza, robiąc przejście dla obojga. Vane musiał wnieść do środka swojego towarzysza, podczas gdy sam wyglądał na znacznie osłabionego, nie zamierzała mu tego utrudniać.
- Wejdźcie - mruknęła cicho, ostrożnie zamykając za nimi drzwi, kiedy obydwoje znaleźli się już w środku. Uniosła dłoń w uspokajającym geście, uciszając i uspokajając nieufnego trolla mającego swoje legowisku w przedsionku mijanym od progu; bestia czaiła się w ciemnościach i taksowała spojrzeniem każdego, kto przekraczał próg tego miejsca. Taka była jego rola, był wszak strażnikiem lecznicy. - Spokojnie, Umhra - mruknęła, wodząc spojrzeniem za napiętymi mięśniami Thomasa, który nie bez wysiłku poszedł dalej - nie powinien się tak przemęczać w tym stanie, wydawał się trzymać niewiele lepiej niż Apoilianire. - Tamte drzwi - pokierowała ich z tyłu, krocząc tuż za nimi - na lewo - wciąż czas spędzało u niej kilku rycerzy zmęczonych po eskapadzie do Azkabanu, oprócz tego - wciąż miała mnóstwo pacjentów. Przyjęcie pacjentów w kuchni było przykrą koniecznością, czuła zresztą, że mogła okazać się konieczna potrzeba większej dyskrecji - zamknęła drzwi pomieszczenia. Brakowało jej Lysandry, która przeważnie pomagała w podobnych chwilach - bez niej ten kataklizm był jeszcze trudniejszy do zniesienia, jednak nie mogła ryzykować zbliżania się wrażliwego na anomalie dziecka do potrzebujących pacjentów. Ostrożnie, wciąż w milczeniu, podeszła do stołu, przejmując Savuetera od Vane'a - przekręcając go z boku na plecy i powoli rozpinając poły jego szaty.
- Dobrze zrobiłeś - zaoponowała, przeniesienie rannego wydawało się w tym momencie mniejszym złem, tak czy inaczej musieliby go tutaj przetransportować. - A on źle wygląda - uzupełniła, bez dotyku obserwując jego poparzony tors - spomiędzy fałd długiej, czarnej spódnicy wyjęła różdżkę, ostrożnie układając ją w dłoniach. - Co się wydarzyło? - zwróciła się do Thomasa, nie odejmując jednak spojrzenia od ciała bardziej rannego. - Nie wyglądasz lepiej od Apolinaire'a. Jak się czujesz? - Pytania padały z jej ust bez dekoncentracji, Cassandra przeciągnęła różdżką wzdłuż jego torsu, cicho wypowiadając formułę zaklęcia - musiała jak najprędzej wziąć się do pracy: - Cauma Sanavi Horribilis - wyrecytowała ostrożnie, zataczając nad jego ciałem powolny, precyzyjny krąg.




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Kuchnia [odnośnik]12.06.18 0:32
The member 'Cassandra Vablatsky' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 100

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Kuchnia HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia [odnośnik]12.06.18 1:00
Późna pora i znużenie leczeniem poszkodowanych końcem czerwca Rycerzy, nie były w stanie podważyć doświadczenia i umiejętności Cassandry: zaklęcie leczące poparzenia spłynęło z jej ust i palców w postaci silnej, promieniującej niebieskawym blaskiem energii, otulając klatkę piersiową rannego mężczyzny i sprawniej niż zazwyczaj regenerując podrażnione, opuchnięte tkanki. Po zaleczeniu najpoważniejszych obrażeń nie rozproszyło się jednak w powietrzu, zamiast tego utrzymując się jeszcze wzdłuż poparzeń jak strzępki srebrzystej mgły.

Zaklęcie (rzucone z mocą 130 oczek i krytycznym sukcesem) wyleczyło 15 + 2*30 + 15 = 90 obrażeń. Jego efekty będą utrzymywać się jeszcze przez 3 tury, przywracając rannemu 5 PŻ/turę, a okres pełnej regeneracji blizn po poparzeniach będzie o połowę krótszy, niż miałoby to miejsce w innych okolicznościach.

Jest to tylko interpretacja rzutu, Mistrz Gry nie kontynuuje z Wami rozgrywki.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia [odnośnik]02.07.18 10:29
Prawdą było, że mieli i tak ogrom szczęścia. Gdyby stracili przytomność oboje, kto wie, gdzie przyszłoby im ją odzyskać. Adrenalina schodziła, tętno się uspokajało, a ból się nasilał; być może na szczęście dla Sauveterra, był nieprzytomny. Do Thomasa docierało coraz więcej bodźców, nie tylko tych oczywistych, zewnętrznych, dotyczących bólu. Smród spalonej skóry wbijał mu się w nozdrza, dla własnego spokoju ducha nawet nie zamierzał szczególnie przyglądać się pęcherzom, które z pewnością gdzieś już na skórze wykwitły. Cieszył się jedynie, że są tu bezpieczni i wyszli z opresji w miarę cało. Wright mógł ich oddać w ręce sprawiedliwości, a choć mieli dość mocną linię obrony, wszak i jego nie powinno tam być, święty spokój wydawał się w tej chwili nieoceniony. Dopiero teraz pozwolił sobie na rozejrzenie się po wnętrzu lecznicy, starając się skupić na czymkolwiek poza nieznośnym pieczeniem poparzonej skóry. Przypuszczał, że Cassandra nie próżnowała - od czasu wybuchu anomalii, na pewno nie narzekała na brak pacjentów. Tym bardziej tych, którzy chcieli się z ów anomaliami uporać, tak jak oni z Apollinare dzisiaj. Niestety bezskutecznie; dobre chęci można było wyrzucić do kosza, liczyły się efekty, a te nie były na pewno spektakularne. Starał się ruszać jak najmniej, bo każde otarcie skóry o materiał powodowało ból. Z wysiłkiem pozbył się śmierdzącego spalenizną płaszcza.
Anomalia eksplodowała, ciężko stwierdzić. Natrafiliśmy na ludzi, którzy też chcieli ją opanować, wywiązał się pojedynek. Jedną przeciwniczkę unieszkodliwiliśmy, ale ten drugi... — Vane machnął ręką. Ben okazał się trudnym przeciwnikiem, przede wszystkim wytrzymałym. Poza tym moc patronusa, tak silna, jakiej jeszcze dotąd nie widział, zastanawiała. Mogła przeciwstawić się nawet jemu najsilniejszemu zaklęciu, a zwykły patronus przecież tego nie potrafił. Thomasa ogarnęło zmęczenie, jednak ból skutecznie odwodził go od pomysłu przyśnięcia. Ciekawe która była w ogóle godzina. Rozejrzał się po kuchni, by w końcu zaniechać. Nie miało to w tej chwili większego znaczenia. Był zły na własną słabość, z perspektywy czasu wiele ruchów wykonałby inaczej, a przede wszystkim nie dałby się tak łatwo unieszkodliwić. Nie było jednak co płakać nad rozlanym mlekiem.
W każdym razie trochę to trwało. Szło nam nieźle, ale w końcu Apollinare padł, zaraz potem i mnie spetryfikował. A potem był już tylko wybuch — dokończył. Niezbyt pomocna ta jego opowieść, ale ze względu na to, że właściwie leżał na ziemi, miał raczej ograniczone pole widzenia. Przypomniało mu się natomiast o obecności żmijoptaka, który prawdopodobnie wciąż leżał tam, oszołomiony. Oby oszołomiony.
Bywało lepiej — mruknął, spoglądając na towarzysza. Wyglądał paskudnie; skoro kobieta wspomniała, że nie wyglądał lepiej, dla własnego bezpieczeństwa chyba wolał się nie oglądać, a przynajmniej nie dopóty dopóki najgorsze rany zostaną zaleczone. Czekał jednak cierpliwie na swoją kolej, wszak Cassandra się nie rozdwoi, a z ich dwójki to Apollinare wymagał natychmiastowej opieki. Wytrzymał tyle, to wytrzyma i jeszcze trochę; ból przynajmniej był namacalny, miła odskocznia od całkowitego zdrętwienia. W zamyśleniu poruszył palcami dłoni; atak choroby zaskoczył go na cmentarzu, cud, że nie upuścił różdżki. — Co z nim, zostaną blizny? — Zapytał po chwili. Z reguły milczał; nie chciał uzdrowicielce przeszkadzać czczą paplaniną, ale czuł się w jakiś sposób odpowiedzialny za stan Sauveterra, nic zatem dziwnego, że takie pytanie w końcu padło.


I'll tell you my sins and you can sharpen your knife and offer me that deathless death
Thomas Vane
Thomas Vane
Zawód : opiekun testrali, były amnezjator
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
when you can't beat the odds
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5889-thomas-vane https://www.morsmordre.net/t5923-prospero#140353 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t5934-skrytka-bankowa-nr-1473#140565 https://www.morsmordre.net/t5922-thomas-vane#140351
Re: Kuchnia [odnośnik]13.07.18 0:10
Świadomość wróciła do niego powoli, choć paradoksalnie i nagle. Po całym ciele rozniósł się ból, który otrzeźwił jego zmysły przynosząc jedną, ważną informację - żył. Pierś uniosła się i opadła. Nie otwierał jeszcze powiek, badając na razie otoczenie innymi zmysłami. Zapach eliksirów i nietuzinkowy zapach znaczący pobytem trolla niósł tylko jedną odpowiedź. Mógł się jednak mylić. Możliwe, że znajdował się w kompletnie innymi miejscu niż zakładał, a jego własny umysł płatał mu figle.
Zacisnął dłonie, prawą wędrował wzdłuż ciała próbując natrafić palcami na różdżkę, bezskutecznie. Ból znów przeciągnął się po jego ciele, wykrzywiając wargi. To wyjście miało przebieg zdecydowanie inny od tego, który planował. Mieli naprawić anomalię, zyskać przewagę dla nich, dla Czernego Pana, a pozwolili by nadmuchany osiłek bez większego rozumu rozłożył ich dwójkę na łopatki.
Czym do jasnej Roweny był jego patronus? Skąd posiadał taką siłę. Z pewnością nie uczono tego w Hogwarcie - czy też w żadnej innej szkole Magii, które znajdowała się na świecie. Nigdy nie natknął się na informacje, by patronusy potrafiły wchłaniać zaklęcia. A ten Wirghta robił to aż nadto dobrze robiąc z niego przeciwnika trudnego do trafienia. I - skoro on znał ten sekret, dlaczego nie znała go jego towarzyszka?
Nie wiedział.
- Blizny dodają męskości. - mruknął ochrypłym głosem, zaschnięte gardło odmawiało całkowitej współpracy. Uchylił powieki z trudem, ciesząc się, że otacza ich nikłe światło rozpraszające mrok, nie zaś słońce, które z pewnością przyprawiłoby go ból głowy. Zerknął w kobietę pochylając się nad nim, światło roztaczało się nad ciemnymi włosami tworząc swojego rodzaju aureolę. Może nie była święta, ale z pewnością dla niego była jedną z tych mitycznych stworzeń. Była cudotwórczynią, jedyną w swoim rodzaju znawczynią zaklęć leczniczych, jej cierpliwość nie miała sobie granic - przynajmniej, jeśli szło o stawianie go raz po raz na nogi. Wszak ledwie dziś rano wyszedł z jej lecznicy - o własnych siłach. By wieczorem zostać tu przyciągniętym przez Thomasa. Uniósł dłoń, poparzoną, z resztkami zaschniętej krwi, pewnie jego, na twarz własną twarz, którą przetarł. Spojrzał w jej stronę, wiedząc, że i jej wzrok na kilka chwil skupi się na jego spojrzeniu. Kilka sekund, w którym zapyta o wszystko i wszystko będzie wiedzieć - bez znaczenia, czy skutku czy też wpływu, na jej pracę.
- Tęskniłaś? - zapytał, lekko wyczuwalny francuski akcent nadal wkradał się w jego wypowiedzi. Mimo lat spędzonych w Londynie nie wyzbył się całkowicie akcentu, który był z nim od urodzenia.


Just wait and see, what am I capable of

Apollinare Sauveterre
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4149-apollinare-sauveterre https://www.morsmordre.net/t4299-rembrandt#90382 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f208-horizont-alley-21-3 https://www.morsmordre.net/t4239-skrytka-bankowa-nr-1066#86886 https://www.morsmordre.net/t4236-apollinare-sauveterre#86874
Re: Kuchnia [odnośnik]22.07.18 17:32
Apolinaire: 94/214 (20 - migrena, 20 - rozszczepienie, 75 - tłuczone, 5 - poparzenia)
Thomas: 86/216 (20 - migrena, 5 - osłabienie, 5 - tłuczone, 100 - poparzenia)

Skinęła głową z lekkim westchnieniem, zaostrzający się konflikt wyrażony w coraz częstszych spotkaniach przy anomaliach był jej w niesmak, lgnęła do bezpieczeństwa i stabilności, nie lubiła ryzyka, rzadko się na nie porywała, ale sama wizja istnienia tego ryzyka i konieczność liczenia się z nim wywoływały u niej poczucie głębokiego dyskomfortu. - Nie rozpoznaliście ich? - zapytała bez przekonania, niepewna, czy rzeczywiście chce wiedzieć, kto stoi po drugiej stronie. Przewijające się znajome imiona, śmierć Cornelii, nie rozumiała, po co czarodzieje stawali w opozycji do silniejszych. - Petryfikusy nie pozostawiają poważniejszych śladów - mruknęła bardziej do siebie, niż do nich, odnotowując zaklęcie w pamięci. - Co z waszymi przeciwnikami? - Też stali się ofiarami eksplozji?
Jej usta drgnęły lekko, kiedy Apolinaire sam odpowiedział na pytanie Thomasa; jej zaklęcie zadziałało niezwykle skutecznie i poparzenia drażniące jego skórę najpewniej nie będą już wymagały interwencji. Mogła zająć się sińcami - wydawały się niewiele mniej poważne, potłuczenia sino-fioletowymi wzorami zdobiły całe jego ciało.
- Tylko blizny po tryumfie - sprostowała słowa Sauveterre'a, dopiero co półżywy opuścił jej lecznicę - i już powracał do niej w podobnym stanie. Przywołała ku sobie wiadro z wodą, w którym zanurzyła ręcznik i podała go Apoilinaire'owi, przecierając twarz ręką jedynie mocniej rozmazywał na skórze krew. Nim to jednak uczynił, pomogła mu zdjąć koszulę całkiem z zamiarem dotarcia do wszystkich ran. - Jeszcze chwila i pomyślę, że robisz to tylko po to, żeby znowu mnie zobaczyć - odparła wymijająco, obrzucając go powłóczystym spojrzeniem - jeśli następnym razem najdzie cię ochota na moje towarzystwo, zamiast odrąbanej nogi weź ze sobą butelkę wina - zaproponowała, przenosząc spojrzenie na Vane'a. - Za tobą są szklanki, w dzbanku jest czysta woda. Rozlejesz ją dla was? Powinniście się nawodnić - Uniosła lekko ramię Sauveterre'a, odkrywając kolejne ślady na wewnętrznej części jego ręki - wyszeptała formułę zaklęcia:
- Episkey Maxima - wyszeptała spokojnie, opanowanym głosem, ostrożnie manewrując różdżką nad jego ciałem. Lada moment powinien wrócić do siebie - przynajmniej częściowo. - Byliście w pobliżu anomalii - przypomniała, kontynuując wywiad - trudne do zwalczenia migreny w jej rejonach zaczynały wchodzić w lekarską rutynę. - Czujecie bóle, zawroty głowy? Wymioty? Nagłe osłabienie lub otępienie któregoś zmysłu? - Im więcej wiedziała o ich stanie zdrowia, tym skuteczniej mogła im pomóc bez konieczności wykonywania kolejnych czasochłonnych badań.




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Kuchnia [odnośnik]22.07.18 17:32
The member 'Cassandra Vablatsky' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 63

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Kuchnia HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia [odnośnik]17.08.18 19:39
Głosy docierały z początku jakby przez mgłę, czy bardziej może, jakby ktoś rozmawiał za drzwiami, niby wyraźnie, a jednak nie do końca. Nie lubił tego uczucia, wiedział jednak, że nie zajmie wiele, jak słuch znów powróci do swojej wcześniejszej sprawności.
Widział, jak jej usta drgnęły lekko gdy się odezwał. Obserwował jej twarz jeszcze poszukującym ostrości spojrzeniem. Czuł się źle - choć było to jedynie łagodne określenie jego rzeczywistego czasu. Wiedział jednak, że Casandra postawi go na nogi - robiła to za każdym razem. W tej konkretnej sprawie ufał jej bezgranicznie i niechętnie korzystał z pomocy innych uzdrowicieli. Robił to tylko wtedy, gdy musiał. Nieliczne wyjątki. Widziała już chyba go całego, wraz z świeżymi ranami, jak i długimi pociągłymi pasami czarodziejskiego bicza, które zostawił na jego plecach dziadek lata temu. Spróbował wywrócić oczami, jednak gest wyszedł szybciej niż zawsze.
- Szczegóły. - skomentował jej krótkie sprostowanie, w oku błysnął ognik, odbijający się od światła padającego zza niej. Spokojnie przyjął ręcznik, odkrywając że zanurzony w zimnej wodzie przynosił przyjemne ochłodzenie. Uniósł się lekko, czując ból w mięśniach i pozwolił pozbawić się całkowicie koszuli. Zaśmiał się lekko, cicho i gardłowo na jej kolejne słowa. - Może bardziej, nie boję się obrażeń, wiedząc, że na wszystkie masz sposób. Ale postaram się - postaram nie obiecuję, kto wie, co spotka mnie jutro -  odwiedzić cię kiedyś przynosząc karton dobrego wina w wyrazie wdzięczności. - odebrał szklankę napełnioną wodą i upił z niej trochę. Zaschnięte gardło łaknęło płynu, jednak i tak doszedł do wniosku, że od wody lesze jest wino. Pokręcił głową przecząco. - Osłabienie, ale zakładam że to sprawa obrażeń. I trochę mi szumi w głowie.- udzielił spokojnej odpowiedzi. Nigdy jej nie okłamywał - zwłaszcza, jeśli chodziło o leczenie. Nie było sensu zatajać odczuwanych dolegliwości chcąc zaprezentować się lepiej, skoro mogło to jedynie przeszkodzić. Znów zawiesił spojrzenie na jej twarzy, gdy ze spokojem i łagodnością oglądała jego dłoń i szeptała lecznicze zaklęcia. Nie wiedział skąd brała to opanowanie, rzetelne fachowe określanie problemów i wybieranie odpowiednich zaklęć. Zdawać by się mogło, że widok uszkodzonych ciał nie odstręczał jej, ani nie przerażał. Przypomniał sobie wcześniejsze kwestie. - Anomalia. - zamyślił się na kilka chwil. Przeniósł spojrzenie na Thomasa - Nie wiem kim była kobieta, ale znam mężczyznę. - zmarszczył lekko brwi, nie wypowiadając jego nazwiska. Jeśli zapyta, nawet chwilę nie zawaha się wypowiadając nazwisko Wrighta. Pokręcił lekko głową wracając myślami do pojedynku. Potężna biała magia - był tego niemal pewien. Patronu, którego przywoływał posiadał właściwości o których nigdy wcześniej nie słyszał. Jak je poznał i co jeszcze potrafił? Nie wiedział. - Ty też, prawda? Co z tą ciemnowłosą? - pamiętał dokładnie, jak Wright krzyczał ich imiona i nazwiska - prawdopodobnie po to, by przekazać je towarzyszącej mu kobiecie. Może postanawiał że to on zostanie z nimi jako ostatni, dawał jej radę. A może zwyczajnie lubił dźwięk w który zestawiały się zgłoski które nosił na ramionach od dnia urodzin.


Just wait and see, what am I capable of

Apollinare Sauveterre
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4149-apollinare-sauveterre https://www.morsmordre.net/t4299-rembrandt#90382 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f208-horizont-alley-21-3 https://www.morsmordre.net/t4239-skrytka-bankowa-nr-1066#86886 https://www.morsmordre.net/t4236-apollinare-sauveterre#86874
Re: Kuchnia [odnośnik]19.08.18 23:11
Apolinaire: 94/214 (20 - migrena, 20 - rozszczepienie, 35 - tłuczone, 5 - poparzenia)
Thomas: 86/216 (20 - migrena, 5 - osłabienie, 5 - tłuczone, 100 - poparzenia)

W dziedzinie swoich zdolności leczniczych bywała nieskromna. Zawsze była. Nie puszyła się nimi jak paw, nie przeceniała swoich umiejętności, ale też nie próbowała nigdy kryć się za fałszywą skromnością - była doskonale świadoma tego, że była dobra. Po prostu dobra. Lubiła też, kiedy inni to wiedzieli - bo była kobietą próżną. Ale próżnością gardziła, przyznając tę cechę kobietom innym niż ona, więc nie dała tego też po sobie poznać.
- Będę czekać. Lepiej dla ciebie, żeby było dobre, od tego zależy twoje kolejne znieczulenie - Mdły uśmiech na jej ustach zdradzał rozbawienie, bynajmniej nie zamierzała przeprowadzać zabiegów medycznych bez znieczulenia na Apolinairze, ale zwykle nie powstrzymywała się od drobnych złośliwości, jeśli tylko miała ku nim sposobność. - Nie czujesz bólu? - dopytała dla pewności, krytycznym okiem obrzucając jego czaszkę - zupełnie jakby była w stanie przejrzeć ją na wskroś. Kątem oka obrzuciła Thomasa, oceniając, czy wciąż był mniej potrzebujący od Sauveterre'a - ale obaj byli w stanie ustać na nogach. Mniej lub bardziej pewnie. - Szum minie, musisz nabrać sił. Uzupełnić krew - Przyjrzała się odsłoniętej ranie na jego klatce piersiowej, powoli, bez pewności kręcąc głową. - To rozszczepienie - Bardziej stwierdziła, niż zapytała, unosząc spojrzenie na twarz czarodzieja. - Próbowałeś ewakuować się z walki? - Ściągnęła brew, mężczyźni byli jak dzieci - równie lekkomyślni i beztroscy.
- Kim był? - ciągnęła, z zadartą brodą wodząc różdżką nad raną, wykonując odpowiedni gest i szepcząc formułę zaklęcia: - Curatio Vulnera Maxima - zamierzając zagoić ranę pozostawioną przez nieudaną teleportację. Nie wiedziała, że pytała o mężczyznę, którego znała, a z którym wspólnie jedli kolację u Aarona - ale Sauveterre z pewnością pamiętał, że się znali. - Postaraj się nie ruszać - poprosiła krótko, uważnie spoglądając na magiczny ślad pozostawiony przez promień zaklęcia.
- Może tym razem powinieneś zostać u mnie nieco dłużej - zaproponowała, przyglądając się jego twarzy - nabierającej kolorów. Czarodzieje z wolna wracali do zdrowia, ale czekało ją jeszcze dużo pracy.




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Kuchnia [odnośnik]19.08.18 23:11
The member 'Cassandra Vablatsky' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 38

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Kuchnia HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia [odnośnik]20.08.18 0:02
Cieszyło go, że nigdy nie skrywała się za utkanej z kłamstwo skromności - zwłaszcza, jeśli chodziło jej zdolności. Nigdy nie szczędził jej pochlebstw, wiedząc doskonale, że nie są to jedynie puste słowa, a bardziej określone w ładny sposób fakty. Nie znał lepszego uzdrowiciela i choć pewnie Szpital Świętego Munga w swoich szeregach posiadał osoby o wysokich zdolnościach, żadnej nie ufał tak mocno jak jej. I nie krył tego, a każdy inny uzdrowiciel budził w nim ostrożność. Przynajmniej tutaj, w Anglii. Francja skrywała drugiego, któremu ufał niemal równako, choć od obeności starcza zdecydowanie wolał towarzystwo Cassandry.
- A więc postanowione - zgodził się, skinając lekko głową. Zaśmiał się lekko na kolejny ciąg słów dobywający się z jej ust. - Chyba nie sądzisz, że mógłby podarować ci jakieś, któremu bliżej do sklepowego sikacza, niźli prawdziwego trunku? - zapytał tylko z pozoru poważnie. Wątpił, by rzeczywiście tak myślała. Niektórzy dowcipkowali sobie z jego zamiłowania do win - zwłaszcza dobrych. Nigdy jednak nie zaprzeczał, iż różnorodne bukiety smaków mocniej przemawiały ku niemu, niż ognista whisky. - Nie. - odpowiedział na kolejne z pytań zgodnie z prawdą. Nic nie czuł i wątpił, by kiedykolwiek miała pozwolić mu go odczuwać. No, chyba że zaszedłby jej za skórę. Wolał nie spotkać złej Cassandry. Wiedział dokładnie, jak straszne potrafią być kobiety - zwłaszcza te zranione.
- Nie. - zaprzeczył na kolejne pytanie, kręcąc przecząco głową. - Chciałem umknąć przed atakiem, jednocześnie zyskując przewagę i znikając sprzed wzroku przeciwnika. - wyjaśnił spokojnie. Nie często sięgał po ucieczkę, uznawał ją za ostateczność. Wolał zyskać kolejną szansę na ponowny atak - przegrupowanie sił, niż zamknięcie czy też śmierć.
- Benjamin Wright. - odpowiedział na jej pytanie bez zawahania. - Z pewnością pamiętasz go z kolacji u Aarona, którą zdecydowanie rozruszała przepowiednia twojej mniejszej wersji. - uniósł w rozbawieniu brew ku górze, do której dołączył kącik ust. Odciągnął spojrzenie i zerknął na sufit. Nada czuł ciężkość powiek i parszywość samopoczucia, gdy wracał myślami do głupich błędów, które popełnili.
- Jeśli to twoje zalecenie. - zgodził się po raz kolejny bez żadnych oporów. Wiedział, że musiał nabrać ponownie sił. Może wyszedł za wcześnie, albo zbyt szybko rzucił się ponownie w wir walki, chcąc udowodnić swoją przydatność. Może rozbijało się o wiele różnych możliwości. Przymknął lekko powieki.


Just wait and see, what am I capable of

Apollinare Sauveterre
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4149-apollinare-sauveterre https://www.morsmordre.net/t4299-rembrandt#90382 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f208-horizont-alley-21-3 https://www.morsmordre.net/t4239-skrytka-bankowa-nr-1066#86886 https://www.morsmordre.net/t4236-apollinare-sauveterre#86874
Re: Kuchnia [odnośnik]20.08.18 0:44
Apolinaire: 94/214 (20 - migrena, 35 - tłuczone, 5 - poparzenia)
Thomas: 86/216 (20 - migrena, 5 - osłabienie, 5 - tłuczone, 100 - poparzenia)


Czasem jej tego brakowało - kultury. Musiała przyznać, że Apolinaire jak niewielu jej gości wykazywał się najlepszymi manierami - nawet w stanie bliskim omdlenia, lubiła go za to gościć, zawsze szarmanckiego, dobrze wychowanego. Było to naprawdę miłą odmianą po tych wszystkich pozbawionych pozbawionych ogłady czarodziejach, którzy tłumnie nachodzili ją zwłaszcza w ostatnich dniach - i nie miała na myśli wyłącznie bawiących się w leśne strachy Mulciberów. Nawet dobór trunku podkreślał jego maniery - znacznie częściej widywała mężczyzn, którym zasadniczo obojętna była tak nazwa, jak pochodzenie pitych przez nich alkoholi.
- Skądże - odparła więc gładko, równie gładko wchodząc w tę przekomarzankę. Sauveterre miał tak dobrego nosa do wina, jak Aaron do herbaty -  a Aaron miał naprawdę rzadki talent. - Wierzę, że to będzie wieczór pełen przyjemności - dodała lekko, obserwując jak rany na jego ciele zaczynają się zasklepiać. Zaklęcie zadziałało zgodnie z zamierzeniem i zaleczyło ślad po rozszczepieniu. Kiwnęła głową na znak, że rozumie, przechodząc do uwidocznionego na jego ciele poparzenia.
- Zbędna brawura - skwitowała jego słowa, oceniając jego działania przynajmniej tak swobodnie, jakby o walce wiedziała cokolwiek. Nie wiedziała, ale widywała wystarczająco wiele obrażeń po stoczonych pojedynkach, zarówno tych magicznych, jak i tych, które prowadzili czarodzieje, którym zawieruszyły się różdżki, że przyznawała sobie do tych słów prawo. - Nie powinieneś narażać swojego zdrowia wciąż będąc w okresie rehabilitacji - Nie była nadgorliwą uzdrowicielką, jeśli wobec kogokolwiek przejawiała nadopiekuńczość, to była to wyłącznie jej córka. Jeśli ganiła pacjentów - to tylko kierując się zdrowym rozsądkiem.
Na jego dalsze słowa - drgnęła, ściągając brew. Przez chwilę wpatrywała się przez siebie, w niewidoczny punkt, którym były wspomnienia jej dotychczasowego życia - Cornelia, Benjamin, jak wielu jeszcze stanęło po niewłaściwej stronie? Ben zawsze był głupi - porywczy - zapewne podniósł tę chorągiew, która pierwsza do niego dotarła. Tak naprawdę - czy sama nie uczyniła podobnie? Czasy, które nadchodziły, miały się okazać trudniejsze, niż jej się początkowo wydawało - nie mogła już wiedzieć, komu ufać.
- Tak - mruknęła nieco nieobecnie - pamiętam - dodała, unosząc lekko różdżkę nad raną, ponownie wywołując inkantację - najprostszą: - Cauma Sanavi - mruknęła - Lysandra bardzo się nudziła.


kontynuuję leczenie w szafce




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Kuchnia [odnośnik]20.08.18 0:44
The member 'Cassandra Vablatsky' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 28

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Kuchnia HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 1 z 7 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Kuchnia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach