Wydarzenia


Ekipa forum
Salon
AutorWiadomość
Salon [odnośnik]12.08.15 13:50
First topic message reminder :

Salon

Główny salon w domu rodziny Yaxley’ów. Umeblowany jest w pałacowym stylu (widać, że zajmowała się tym kobieca ręka), tak jak i reszta pomieszczeń w całym dworku. Rodzina spędza tu wspólnie czas i przyjmuje gości. Specjalnie dla panny Rosalie zostało wprowadzone pianino, na którym przygrywa dla swojego ojca. Kominek podłączony jest do sieci fiuu, pojawienie się gości nie umknie uwadze domowników. Do pomieszczenia prowadzą wielkie drzwi z głównego holu, które zazwyczaj są otwarte. Znajduje się tu wiele miejsc do siedzenia, dwie kanapy, pufy i fotele, na których z przyjemnością można się rozłożyć i odpocząć


Obraz matki

W salonie, tuż nad kominkiem wisi obraz matki Rosalie i Liliany, oraz zmarłej żony Fortinbrasa - Elise. Obraz został zrobiony tutaj, na bagnach. Dziewczęta zawsze przyglądały się matce, była ona dla nich najpiękniejszą kobietą na świecie. Z biegiem czasu zdecydowanie zaczęły ją przypominać.
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Salon - Page 4 DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley

Re: Salon [odnośnik]01.03.17 0:49
Liliana jeszcze niczego się nie domyślała, ale już niedługo, już niedługo Cyneric miał jej wszystko powiedzieć. Patrzyłam na niego sama jeszcze nie wierząc do końca w to, co się właśnie przed chwilą wydarzyło i, że na moim palcu spoczywał tak piękny pierścionek, który w zależności od kąta spod którego się na niego patrzyło, zmieniał swoje zabarwienie. Pobieramy się zabrzmiało w mojej głowie na tyle mocno, że ze szczęścia aż zakręciło mi się w głowie, jednak wspierając się na Lilianie nie chciałam dać po sobie poznać, że coś takiego się wydarzyło. Starałam się ciągle uśmiechać, co zresztą nie było takie trudne, w końcu byłam najszczęśliwszą panną w całym czarodziejskim świecie.
Mocno wierzyłam w to, że u boku kuzyna będzie mi dane spędzić w szczęściu resztę swojego życia. Teraz już nie pamiętałam o żadnych nieprzyjemnościach jakie kiedykolwiek mnie trapiły, wszystko co było kiedyś straciło sens, a ja zdobywałam nowe, lepsze, życie.
- Tak - przytaknęłam, potwierdzając jego słowa. - Cyneric właśnie wręczył mi pierścionek, a ojciec zgodził się na jego propozycję.
To słowo ojca było tu najważniejsze, dlatego nie mogłam go pominąć, jeśli chciałam zabrać się za wyjaśnienia dotyczące mojego aktualnego stanu. Byłam teraz narzeczoną swojego kuzyna, co nadal było dla mnie całkowicie abstrakcyjne. Nie mogłam się przekonać, że to wszystko to naprawdę prawda, a nie sen, który mi się śni. W końcu wszystko było takie realne, moje odczucia, zapach włosów Liliany, a ja ciągle miałam wrażenie, że marzę.
Perspektywa braku zmiany nazwiska, nadal w końcu miałam być lady Yaxley; braku zmiany zamieszkania, wierzyłam bowiem, że zostaniemy w Yaxley’s Hall była bardzo optymistyczna, a wszystko to, o czym tak bardzo marzyłam, już za kilka miesięcy miało się spełnić.
Chwytając siostrę za ramię podeszłam do swojego narzeczonego, do swojego lorda i spoglądając na niego, uśmiechnęłam się radośnie.
- Ciągle mam wrażenie, że śnię - wyszeptałam w końcu, sama nie wiem do kogo skierowany był ten szept, do Lili, Cynerica, czy mówiłam sama do siebie.
Ten dzień był tak bardzo zwariowany, wszystko przeszło moje najśmielsze marzenia i ostatnią rzeczą jaka się dla mnie dzisiaj liczyła to była reakcja Liliany na całe zajście. Bardzo chciałam, aby i ona zaakceptowała mój związek z Yaxley’em. Bardzo mi na tym zależało.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Salon - Page 4 DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Salon [odnośnik]20.03.17 15:04
Słowa Cynerica były całkiem nierealne i żeby je sprawdzić, musiałam spojrzeć na dłoń Rosalie. A tam, rzeczywiście błyszczał pierścionek. Na początku skłonna byłam uwierzyć, że może to taki zbieg okoliczności, że zarówno kuzyn jak i siostra znaleźli sobie przyszłych partnerów w tym samym czasie. Czasem w końcu kuzynostwo, nawet tak bliskie, pobierało się miedzy sobą, ale i tak wydało mi się to trochę dziwne. Zupełnie jakby Morgoth miał zostać moim mężem, to by było zupełnie nie do wyobrażenia. Spojrzałam więc teraz na nich w inny sposób, jak to patrzy się na zakochanych. Od razu widziałam, że do siebie pasują, w końcu obydwoje byli Yaxleyami. A jakie będą piękne dzieci - trochę urody po Rosie, a trochę typowej postury Yaxleyów po Cynericu.
- Och! - wykrzyknęłam zupełnie zaskoczona tą nowiną, chociaż rzeczowe wyjaśnienia Rosalie brzmiały bardzo przekonująco, to wciąż ciężko było w to uwierzyć. Wiedziałam jak wyglądały poszukiwania męża dla niej i jakoś nigdy nie wydawała mieć się w tym szczęścia. Na jednych nie zgadzał się ojciec, a inni umierali przed ołtarzem. A tutaj coś takiego, czy mogło być lepiej niż zostanie ze swoim nazwiskiem nawet po ślubie, brak konieczności noszenia sukien w jakiś okropnych, ciemnych barwach, no i przede wszystkim możliwość spędzenia życia z kimś, kogo już się dobrze znało? Uśmiechnęłam się, zadowolona z ich szczęścia. Czy i ja kiedyś kogoś takiego znajdę? - To cudownie. - Widziałam jak się cieszyli, nawet Cyneric się uśmiechał, co wcale nie było u niego częstym widokiem.
- Zostaniecie tutaj? - spytałam. Chodziło mi oczywiście o to, czy będą tutaj mieszkać po ślubie, chociaż przez to całe zaskoczenie nie do końca jasno się wysławiałam. Kiedyś bym się tym nie przejmowała, ale jak niedawno, tuż przed ślubem z Blackiem myślałam, że zostanę w posiadłości prawie zupełnie sama, to było mi jakoś smutno. - Na pewno będziecie tacy szczęśliwi! - stwierdziłam z pełnym przekonaniem, chociaż pewnie już sami to wiedzieli. Podeszłam razem z Rosalie do Cynerica i uściskałam go, chociaż sam utrzymywał taki dystans, że pewnie nigdy nie przyszłoby mu go głowy, żeby to zrobić. Dopiero po chwili zorientowałam się, że przecież całe ubranie miał brudne i teraz ja również byłam trochę upaćkana błotem. Spojrzałam na parę plam na mojej sukience.
- A gdzie wy byliście, kąpaliście się w bagnach? - roześmiałam się. Po mojej siostrze nie widać było, żeby oddawała się takim przyjemnościom, ale kto wie, może już zdążyła się wyczyścić?
Liliana Yaxley
Liliana Yaxley
Zawód : -
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Ciężko było przestać wierzyć, że kwiat może być piękny bez celu, ciężko przyjąć, że można tańczyć w ciemnościach.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3066-liliana-yaxley#50362 https://www.morsmordre.net/t3091-ares#50606 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3506-liliana-yaxley#61144
Re: Salon [odnośnik]01.04.17 18:52
Chociaż w ich przypadku więzy krwi były dość rozrzedzone przez odrębną gałąź pokrewieństwa, to mentalnie faktycznie byli sobie bliscy. Cyneric urodził się w Yaxley's Hall i to właśnie tu się wychowywał, często dokuczając obu swoim kuzynkom oraz spędzając z nimi trochę czasu jako mały lord - w granicach możliwości, oczywiście. Arystokraci mieli wiele innych obowiązków, a od mężczyzn wymagało się jednak więcej, dlatego ten kontakt nie wyglądał jak u innych czarodziejów ze sobą spokrewnionych. Sytuacja nie była też niespotykana - raczej normalna. Dopuszczano do małżeństw nawet między bliższymi krewnymi, lecz z drugiej strony - cóż za hipokryzja - to akurat wydawało mu się być przesadą. Obecny stan go cieszył, czego dowodzić miał uśmiech widniejący na jego twarzy. Nie przejmował się absolutnie niczym, czując buzujące we krwi endorfiny skutecznie hamujące sceptycyzm oraz obawy o ich wspólną przyszłość. W teraźniejszości wszystko zdawało się być idealne, a on sam… miał szansę przestać się czuć wewnętrznie samotny, nawet jeśli to uczucie pozornie sprawiało wrażenie niczym nieuzasadnionego.
Z zainteresowaniem obserwował zarówno pokaz pierścionka jak i reakcję Liliany na te rewelacje. Co jedynie pogłębiło jego dobry nastrój, jednak nie powiedział nic więcej. Po prostu stał, co jakiś czas znajdując nowe miejsce dla własnych rąk - kieszenie, wzdłuż tułowia, na karku. Nie wiedział jak sam powinien się zachować w zaistniałej sytuacji - wszakże był w niej pierwszy raz w życiu. Nie potrafił - i nie chciał - niczym kobieta ekscytować się całym tym procederem małżeńskim. Był on najzupełniej naturalny, a jednocześnie przyprawiał o dobry humor, kiedy spełniały się marzenia. Świadomość spędzenia reszty życia z osobą, którą darzy się uczuciem - zamiast z zupełnie obcą lub nielubianą - nie mogła stanowić przykrej perspektywy. Nie był również bezduszny oraz wyprany z emocji.
Pytanie młodszej z kuzynek było niespodziewane. Cyneric nie mógł powiedzieć, że wcale nie zastanawiał się nad tym - coś tam w jego umyśle się niedawno przewijało - jednakże nigdy nie dał się tej myśli rozwinąć z powodu niepewności co do przyszłości wysuniętej przez niego propozycji. Nie mógł być pewien, że ojciec panien Yaxley oraz ich nestor na pewno się zgodzą. Dlatego tak dalekie plany odkładał raczej na bok.
- Jeszcze nie wiem. Zastanowię się nad tym - odpowiedział zatem. To on powinien podjąć decyzję i tak zamierzał zrobić. Lubił ten dwór, te bagna, lecz może w osobnym lokum byliby mniej skrępowani dużą ilością osób chodzących po korytarzach oraz znajdujących się w miejscach, gdzie mogli pobyć zwyczajnie sami? Najchętniej przeniósłby się gdzieś niedaleko, żeby można było pieszo podejść do Yaxley's Hall. Tak, musiał rozeznać się w sytuacji, to na pewno. Na chwilę nawet trochę spoważniał, lecz ostatnie pytanie Liliany nie mogło pozostać bez skwitowania go uśmiechem.
- Tylko ja. I tylko do połowy. Bieganie po drzewach już mnie znudziło - rzucił luźno, tym razem zakładając ręce za plecy. Rzadko, bo rzadko, lecz zdarzało się, że Cyneric odkrywał w sobie duszę dziecka na nowo.



Sanguinem et ferrum potentia immitis.

Cyneric Yaxley
Cyneric Yaxley
Zawód : treser trolli
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
There is a garden in her eyes, where roses and white lilies flow.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3851-cyneric-yaxley https://www.morsmordre.net/t3906-bagienna-poczta#73780 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3907-skrytka-nr-974#73782 https://www.morsmordre.net/t3908-cyneric-yaxley#73784
Re: Salon [odnośnik]01.04.17 19:25
Niezwykle ucieszył mnie fakt, że Liliana tak pozytywnie odebrała nasze zaręczyny. Widziałam jej uśmiech, błysk w oku i to z jaką radością spoglądała to na mnie, to na mojego narzeczonego. Ona również chyba nie mogła uwierzyć w to, co się dzieje. A ja się tak bardzo cieszyłam, tak ogromnie, że nawet nie potrafiłabym tego wyrazić żadnymi słowami. Coś rozpierało mnie od środka, nakazywało uśmiechać się szeroko, od ucha do ucha.
Nie wiem czy go kochałam, nie byłam w stanie póki co tego stwierdzić. Był tu od zawsze, a ja jeszcze jakiś czas temu nigdy nie pomyślałabym o Cynericu jako o swoim partnerze. Ale to on pomógł mi stanąć na nogi, bez względu na to co się stało i co do kogo czułam był przy mnie, rozmawiał ze mną, wspierał i myślę, że przynajmniej z mojej strony, to wtedy to wszystko się zaczęło. To wtedy zaczęłam patrzeć na niego inaczej niż normalnie, wdychać zapach jego perfum, gdy mnie mijał, w ciszy obserwować go przy posiłku. Czy było widać? Czy widział to ojciec, siostra, sam Cyneric? Nic nie powiedzieli, więc może dobrze się kryłam? Myślałam przez jakiś czas, że to coś złego, ale jak zwykle pozwoliłam, aby to uczucia wzięły nade mną władzę, rozum ponownie spychając gdzieś na bok. Co było moją zaletą ale i przekleństwem.
Reakcja Liliany była naturalna, na pewno bardzo interesowało ją to, czy zostaniemy w Yaxley’s Hall. Ja bardzo tego pragnęłam, po tym jak dekorowałam posiadłość Black’ów zdałam sobie sprawę, że to tu chcę mieszkać, tu urodzić dziecko, tutaj je wychować.
- Ta… - zaczęłam.
Szybko jednak zamknełam usta, spoglądając na narzeczonego, który odpowiedział za nas i to w formie jednoosobowej. Najpierw spojrzałam na niego trochę zaskoczona, nie przyzwyczajona do tego, że znowu w moim życiu pojawił się mężczyzna, który miał podejmować za mnie decyzje. Od którego moje życie miało zależeć. Ale absolutnie nie byłam zła! To było naturalne, a ja wiedziałam, że jakiekolwiek decyzje nie podejmie wobec mojej osoby, będą one podyktowane tylko i wyłącznie dbaniem o moje dobro. Uśmiechnęłam się więc delikatnie, lekko kiwając głową i spoglądając z powrotem na siostrę.
- Tak, chyba jest jeszcze za wcześnie, aby podejmować taką decyzję - przytaknęłam.
Musiałam jakoś wybrnąć ze swojego wyrwania się z odpowiedzią i miałam nadzieję, że mi się udało. Absolutnie nie chciałam wchodzić w jego kompetencje. Oczywiście, nie chciałam biernie podążać za jego słowami, również chciałam mieć możliwość wygłoszenia własnej opinii, wysłuchania i aby wziął ją pod uwagę. Wiedziałam jednak, że to on miał mieć ostatnie zdanie, a ja nie miałam zamiaru tego negować.
- Też chciałam - jęknęłam rozbawiona. - Ale mi nie pozwolił.
Nie wspomniałam jednak, że niósł mnie od samej kryjówki aż do progu, że postawił mnie dopiero w holu, ani tego, jak przyjemnie było być tak bez skrępowania przytulona do jego ramienia. Miałam ogromną nadzieję, że Liliana już niedługo sama się przekona, jak to cudownie jest być zaręczoną panną z ukochanym mężczyzną.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Salon - Page 4 DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Salon [odnośnik]02.04.17 0:35
Nie byłyśmy z Rosalie jeszcze na tym etapie, na którym są przyjaciółki, kiedy potrafią bezbłędnie odczytywać swoje zachowanie. Odgadywać wręcz myśli, czasem nawet nim ta druga uświadomiła sobie o ich istnieniu. Nic więc dziwnego, że nic nie zauważyłam i byłam wszystkim zaskoczona tak samo jak sama Rosie. Pamiętałam o jej urodzinach, cieszyłam się jej szczęściem, to były powolne kroki ale w całkiem dobrą stronę.
Z Cynericem stojącym tutaj jako jej narzeczony było z jednej strony dziwnie (na pewno nigdy nie wyobrażałam sobie go w ten sposób), ale z drugiej też najlepiej jak chyba mogło być, bo nie pojawiał się nikt nowy i musiało być im razem dobrze. Nigdy nie zastanawiałam się nad tymi wszystkim rodowym co wypada, na co nestor pozwoli, a na co nie - jeszcze nie musiałam. Patrząc na tę dwójkę, myślałam po prostu, że mają szczęście, że się znaleźli. Bo to chyba nie mogły być tylko formalności? Z logicznego punktu wiedzenia, jakie korzyści mogło przynieść wydanie Yaxleya za Yaxleya? Och, tu na pewno musiało chodzić o coś więcej - o miłość. Już zaczęłam sobie wyobrażać, że taką historię można by spisać w książce i na mojej twarzy pojawił się rozmarzony wyraz.
Cyneric za to jakby spoważniał, a całkiem nietypowy uśmiech, który jeszcze przed chwilą zdobił jego twarzy, gdzieś się zapodział. Spojrzałam na Rosalie, wydawało mi się, jakby chciała coś powiedzieć ale zrezygnowała, bo na moje pytanie opowiedział jej narzeczony (!). Trochę posmutniałam, na pewno nie takiej odpowiedzi się spodziewałam. Bardziej wyobrażałam sobie, że będzie to pełne entuzjazmu oświadczenie, że nigdzie się nie wybierają.
Nie zauważyłam (czy może nie chciałam zauważać) ich chwilowego zmieszania i nie zastanowiłam się czy ciągnięcie tematu było niegrzeczne. Chciałam po prostu wiedzieć więcej.
- Dlaczego mielibyście mieszkać gdzie indziej? - spytałam więc. - Yaxley's Hall jest takie duże... i tak smutno będzie bez was - powiedziałam, spoglądając tym razem na kuzyna. Ja na pewno nie znajdę sobie męża Yaxleya i prędzej czy później będę musiała się stad wyprowadzić. Nie chciałam nawet o tym myśleć, bo cała ta wizja mnie przerażała. Znalezienie miłości jak z romansu na pewno nie mogło być w prawdziwym świecie tak proste, gdyby tak było, wszystkie zamężne szlachcianki chodziłoby szczęśliwe, a jak im się wnikliwiej przyglądało, to wcale tak nie było.
- Oo nie, nie pozwolił? Jak mogłeś, Cynericu? - Znowu się zaśmiałam. - To chyba musi być świetna zabawa? Nie wiedziałam, że nadal biegasz po drzewach - dodałam, wcale sobie tego nie wyobrażając, dlatego ta myśl okazała się bardzo zabawna.
- Może się czegoś napijemy? - zaproponowałam, nie mogliśmy przecież tak ciągle stać. Nie wiedziałam za bardzo co by bardziej wypadało z takiej okazji - szampan czy może herbata, ale ostatecznie zawołałam skrzata i kazałam przynieść kawę i herbatę. Okazja może i była wyjątkowa, ale czase raczej nieodpowiedni. Spojrzałam niby to ukradkiem na cynericowe spodnie, które wyjątkowo nie pasowały do czystego salonu, ale przecież nie mogłam mu powiedzieć, żeby je zmienił, bo jeszcze by się rozzłościł.
Liliana Yaxley
Liliana Yaxley
Zawód : -
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Ciężko było przestać wierzyć, że kwiat może być piękny bez celu, ciężko przyjąć, że można tańczyć w ciemnościach.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3066-liliana-yaxley#50362 https://www.morsmordre.net/t3091-ares#50606 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3506-liliana-yaxley#61144
Re: Salon [odnośnik]15.04.17 12:52
Nie wszystko kręciło się wokół pieniędzy. Yaxley'owie nie narzekali na ich brak - ich hodowla trolli rozrastała się prężnie, klientów nie brakowało. Nadchodziły nieprzyjemne czasy, dużo czarodziejów ceniło sobie tak potężnych ochroniarzy, którzy wzbudzali respekt samą swoją posturą. Nieudane narzeczeństwa Rosalie oraz jej podupadanie na zdrowiu spowodowało, że wszyscy uznali niniejsze rozwiązanie sytuacji za najwłaściwsze. Obecność na bagnach Fenland powinna jej służyć - z kolei ojciec będzie mógł mieć na nią oko nawet jeśli odda już swoją córkę pod protekcję innego mężczyzny. Niektóre korzyści wydawały się być niewidoczne dla oczu, lecz istniały wciąż, nieprzerwanie. Takie zdanie miał Cyneric i wszystko wskazywało na to, że nestor oraz ojciec dwóch młodych sióstr również posiadali identyczny pogląd na tę sprawę. Czy mogło być lepiej? Odczuwał zadowolenie, emocje powoli opadały. To był ciężki dzień pod tym względem. Nie żałował jednak ani jednej podjętej decyzji oraz działania.
Yaxley wysłuchał oczywiście zdania Liliany, lecz nie wziął go do siebie. Pokiwał ledwo widocznie głową, zerkając przelotnie na swoją narzeczoną. Tak naprawdę nie musiał się ich radzić, nie musiał też pytać o opinię. Przyswoił ją, lecz sam zadecyduje o ich dalszych losach. Być może usłyszy od seniora rodu, że bezwzględnie mają zostać w Yaxley's Hall, a żadna inna posiadłość nie zostanie im udostępniona - wtedy pogodzi się z tym zarządzeniem. Dopóki nic takiego nie będzie mieć miejsca, będzie trzymać się własnego zdania. Nad którym jeszcze poważnie się zastanowi - co spowodowało, że nie odpowiedział na to pytanie.
Dopiero kolejne zawróciło jego myśli z obszarów mniej optymistycznych niż same zaręczyny. Ponownie uśmiechnął się delikatnie; kolejny raz spojrzał na starszą z sióstr.
- Nie jesteśmy już dziećmi. Poza tym rycerz winien dbać o damę swojego serca i nie powinien narażać jej na ubrudzenie sukni - odparł, połowicznie poważnie, a połowicznie żartobliwie. Ścisnął swoje palce, spojrzał w dół na swoje spodnie, które wyglądały opłakanie. Nie przejął się tym wcale. Pomimo bycia arystokratą brud nie był dla niego niczym nowym lub przerażającym. Wyjął z kieszeni różdżkę, zaklęciem osuszając nieco swoje ubrania.
- Dobrze, ale tylko chwilkę. Nie wypada mi w tak zacnym towarzystwie siedzieć w mocno nieeleganckim stroju - przytaknął. Jeszcze jakiś czas temu jego ubiór należał do miana eleganckich, lecz teraz z brunatnymi plamami zasłaniającymi niemal cały materiał nie nadawał się na spotkania z kimkolwiek poza trollami.



Sanguinem et ferrum potentia immitis.

Cyneric Yaxley
Cyneric Yaxley
Zawód : treser trolli
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
There is a garden in her eyes, where roses and white lilies flow.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3851-cyneric-yaxley https://www.morsmordre.net/t3906-bagienna-poczta#73780 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3907-skrytka-nr-974#73782 https://www.morsmordre.net/t3908-cyneric-yaxley#73784
Re: Salon [odnośnik]17.04.17 19:00
Liliana drążyła temat, a ja nie miałam serca powiedzieć jej, że jakkolwiek moim marzeniem było teraz, abyśmy zostali w Yaxley’s Hall i aby moje dzieci w tej posiadłości się wychowywały, to moje miejsce było tam gdzie mojego męża i jeśli zdecyduje, że chciałby mieszkać gdzieś indziej, to nie mogłam zaprotestować. Również nie mogłam wyobrazić sobie wyprowadzki, nawet jeśli mielibyśmy zamieszkać kawałek dalej, już raz dekorowałam posiadłość, która miała stać się moim domem, a potem wydarzyło się to, co się wydarzyło i nie chciałam ponownie tego czynić, aby przypadkiem historia nie zatoczyła koła. Kochałam to miejsce, tu się czułam najbezpieczniej i tu byłam bezpieczna, pod okiem Cynerica oraz ojca, sama mając na oku Lilianę. Uśmiechnęłam się do niej ciepło, chwytając za dłoń.
- Spokojnie, jeszcze daleka droga, a Cyneric na pewno rozważy wszystkie za i przeciw i podejmie najlepszą dla nas decyzję - skwitowałam, mając dziwne wrażenie, że mój narzeczony wpatruje się we mnie uważnie. - Swoją drogą, Liliano, ty również nie będziesz mieszkała tutaj wiecznie…
Nawet jeśli mielibyśmy z Cynerickiem tutaj zostać, co zresztą byłoby niezwykle wygodne, sypialni nie brakowało, znana nam służba, do której mieliśmy zaufanie, to jestem pewna, że Liliana sama niedługo wyfrunie z rodzinnego gniazdka i zostawi nas. Wtedy jednak na pewno nie byłoby tak pusto jak w momencie, kiedy to my byśmy się wyprowadzili, liczę na to, że po korytarzach roznosiłby się słodki płacz mojego dziecka. Gdyby nie poważny ton narzeczonego, zapewne poleciałabym marzeniami w tę stronę, którą na razie nie miałam ochoty się dzielić. Spojrzałam na niego delikatnie kiwając głową, chociaż informacja o tym, że dorastamy jakoś niespecjalnie chciała do mnie dotrzeć. Ciągle w głowie miałam obrazy sprzed kilku lat, gdy po raz pierwszy pojawiłam się na swoim sabacie, a potem gdy rok później dołączyła do mnie Liliana. Przez ostatnie lata tyle się wydarzyło i tyle się zmieniło, że mój umysł nie chciał tego wszystkiego przyswoić, tym bardziej teraz, gdy ciągle miałam wrażenie, że śnię.
- Nie musiałeś się tak poświęcać - odpowiedziałam jedynie.
Ale wiedziałam, że była to walka jak z wiatrakami, a Cyneric i tak miał swoje zdanie na ten temat. Za to ochoczo przytaknęłam na chęć napicia się czegoś. Ruszyłam za siostrą do salonu, gdzie spokojnie usiedliśmy na siedzeniach, a skrzaty podały nam gorącą herbatę. Mój narzeczony zdawał się nie być zadowolony z faktu, że musi paradować przy nas w takim stroju, wchodząc do tej brudnej wody chyba nie zdawał sobie sprawy, że jego plany zostaną tak pokręcone przez moją młodszą siostrę. Więc na jego słowa tylko zaśmiałam się lekko.
- Cynericu, możesz mi wierzyć lub nie, ale dzisiejszego dnia twój ubiór nie stanowi dla mnie żadnego problemu, więc proszę, nie przejmuj się tym - poprosiłam.
Naprawdę nie chciałam by cokolwiek zaprzątało mu głowę, nie teraz. Chciałam by się rozluźnił, odprężył i poddał razem z nami delektacji herbaty oraz przyjemnej rozmowy na niezbyt zobowiązujące tematy. Bo chyba tylko to nam zostało, ja się musiałam troszeczkę uspokoić, aby później w nocy móc zasnąć. Oh, gdybym wiedziała, że to wcale nie będzie takie łatwe, a wczesnym rankiem urządzę sobie wycieczkę kominkiem do Dover, to nawet bym nie próbowała.
- Liliano, wiesz może czy ojciec gdzieś wychodził po tym jak wyszłam z domu? - zwróciłam się do siostry. - Chyba powinnam mu podziękować, za to, że przystał na twoją propozycję, Cynericu. To naprawdę dużo dla mnie znaczy.
Już nawet nie chciałam dodawać, że i przeprosić, że ostatnio miał ze mną same problemy oraz obiecać, że teraz już na pewno wszystko będzie dobrze. A może przy okazji wypytać, czy nie znalazł kogoś odpowiedniego dla Liliany? W mojej głowie idealnym układem byłoby gdyby wraz ze swoim bratem połączyli ją z Morgothem, z tego co wiem to bardzo dobrze się dogadywali. Ale czy to nie byłoby zbyt piękne? Spojrzałam na nią zaciekawiona, a potem chwyciłam za dłoń.
- Lili, teraz czekamy na ciebie - powiedziałam radośnie.
Nie chciałam pytać, czy ma jakiegoś lorda na oku, aby jej nie krępować w obecności naszego kuzyna. Ale mniej więcej to miałam na myśli.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Salon - Page 4 DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Salon [odnośnik]23.04.17 23:21
Ciężko było mi nie zauważyć, że Cyneric się nie odzywa, zaś Rosalie popiera jego decyzje. Czy tak właśnie miało być, kiedy kobieta stawała się własnością mężczyzny? Nie chciałam o tym myśleć tak krytycznie, bo żadne z nich nie było mi przecież obce, a odkąd pogodziłyśmy się z siostrą, negatywne myśli pod jej adresem coraz rzadziej pojawiały się w mojej głowie. Nie umiałam jednak zignorować tego, co wyraźnie widziałam. Miałam więc tylko nadzieję, że zachowują się tak jedynie w moim towarzystwie, aby uchodzić za idealną parę, a kiedy są sami, mogą ze sobą szczerze porozmawiać. Bo chyba tak wyglądała miłość?
Że też temat musiał zostać zmieniony akurat na taki! Coraz częściej słyszałam te głosy, chociaż moim zdaniem byłam jeszcze na tyle młoda, że mogłam spokojnie czekać na wybranka. Oczywiście, były panny, które wychodziły za mąż zaraz po skończeniu Hogwartu ale ja (na szczęście!) nie byłam jedną z nich.
- Och, Rosalie, oby to nie było zbyt szybko - odparłam, uśmiechając się lekko dla niepoznaki. Nie mówiłam o tym nic więcej, żeby jeszcze się nie okazało, że coś wiedzą, ale mi nie mówią. Wolałam chyba żyć w błogiej nieświadomości tak długo, jak to było możliwe. Patrzyłam jak Rosie i Cyneric się do siebie uśmiechają, to było trochę smutne, że rzeczywiście nie byliśmy już dziećmi i niektórych rzeczy nie wypadało. Kiedyś było łatwiej, nawet jeśli zawsze jakieś zasad wisiały nam nad głową. Przewróciłam trochę oczami, bo byłam jednak innego zdania jeśli chodzi o cynericowe brudne spodnie, ale miło z jego strony, że w ogóle to zaważył. Często widziałam, że odbiega wyglądem od wiecznie eleganckich innych lordów, z szatami poprzycinanymi na wymiar tuż przed tym jak pojawili się w towarzystwie, ale chyba taki był urok mężczyzn o nazwisku Yaxley.
- Nie widziałam, żeby gdzieś wychodził - powiedziałam kiedy już nalałam do filiżanki pięknie pachnącej kawy. - Nie zdziwiłabym się jednak, gdybym nie zauważyła, taka byłam zaczytana. Dopiero wasze przybycie zdołało mnie oderwać od lektury.
Chyba miłosna historia na horyzoncie musiała tak zwrócić moją uwagę. Spojrzałam ukradkiem na kuzyna z rozbawionym błyskiem w oku, nim powiedziałam kolejne słowa.
- To prawdziwe szczęście, że nie będziesz musiała zmieniać barw swojej garderoby, tak ci do twarzy w naszych fioletach i zieleniach. Mi zresztą też - dodałam nieskromnie. - Czy to nie straszne, że większość rodów utożsamia się z kolorami bliższymi szarości? - spytałam, myśląc też o tym jak Rosalie prawie została Blackiem. Nie licząc przeprowadzki i obecności u boku mężczyzny, który nie zawsze był tym wymarzonym, to również było ciężką zmianą. W końcu odpowiedni ubiór, w dodatku taki, w którym czuło się swobodnie, był bardzo ważny dla ogólne prezencji. - A tacy chociażby Rowle'owie?
Liliana Yaxley
Liliana Yaxley
Zawód : -
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Ciężko było przestać wierzyć, że kwiat może być piękny bez celu, ciężko przyjąć, że można tańczyć w ciemnościach.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3066-liliana-yaxley#50362 https://www.morsmordre.net/t3091-ares#50606 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3506-liliana-yaxley#61144
Re: Salon [odnośnik]05.05.17 0:44
Nie odczuwał, żeby istniał dalszy sens rozprawiania na temat miejsca zamieszkania, dlatego nie kontynuował go. Z uwagą słuchał sióstr Yaxley co miały w tej sprawie do powiedzenia, lecz nie poświęcał temu konkretniejszych myśli. Kwestia wyboru przyszłego lokum małżeństwa nie zależała jedynie od niego - może w większym stopniu niż od samej Rosalie, lecz jego sprawność decyzyjna nie równała się władzy nestora. Postanowił tylko, że rozezna się w tej sprawie. Sam nie miał żadnych konkretnych odczuć z tym związanych - uwielbiał ten dwór, wychował się w nim - chociaż doskonale pamiętał los swoich rodziców. Wbrew pozorom nie skreślał tego rozwiązania od razu, musiałby być głupcem, żeby pozwolić podejmować decyzje swojej przeszłości; w ten sposób powinien od razu zrezygnować z całego Fenland, widząc w nich miejsca śmierci swojej matki. W życiu rzadko kierował się sentymentalizmem bądź uczuciami - pierwszy raz od dłuższego czasu zachłysnął się nimi właśnie teraz, podczas postanowienia wzięcia za żonę Rosie. Stojąc tutaj wraz z tymi dwiema, pięknymi kobietami utwierdzał się w słuszności swojego wyboru. Przede wszystkim odnosił wrażenie, że był w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie, w dodatku z najodpowiedniejszą kobietą. Jedyną, której pragnął i która - może jeszcze oprócz Liliany! - wydawała mu się być najbardziej idealną arystokratką. Być może każdy to widział inaczej mając własne definicje perfekcji, lecz Cyneric nie uznawał w żaden sposób wyższości osądów innych ponad swoje własne. Jedyną osobą, z której zdaniem musiał się liczyć, był tak naprawdę lord Leon. I tego się trzymał.
- Na szczęście masz jeszcze trochę czasu - powiedział do siostry swojej narzeczonej, starając się ją na swój sposób pocieszyć. To była kwestia - niedługiego - czasu, kiedy młodsza lady Yaxley zostanie oddana jednemu z lordów. Można było zauważyć wzrost znaczenia władców Cambridgeshire oraz potomkinie wil szczególnie cieszyły się powodzeniem wśród lubującej estetykę szlacheckiej socjety, dlatego na pewno jej zaręczyny nie będą odwlekane w żaden sposób. Tego jednak nie wypowiedział na głos, nie chciał psuć przyjemnej atmosfery tego spotkania.
- Jak sobie życzysz, moja pani - odparł odnośnie własnego stroju udając, że ten mu w ogóle nie przeszkadza, co nie było do końca prawdą. Zamiast tego poszedł wraz z nimi do salonu, a kiedy te zasiadły przy stole, sam również zajął swoje miejsce. Dostawszy herbatę upił z niej kilka łyków, nie przeszkadzając paniom w konwersacji. Uśmiechnął się tylko lekko, krótko, podczas całej tej rozmowie, koncentrując się bardziej na napoju oraz swoich własnych myślach.
Tak samo jak nie porwała go tematyka barw rodowych, chociaż oczywiście uważnie wszystkiego słuchał.
- Rowle'owie mają akurat dość jasną oraz żywą kolorystykę - dorzucił swoje trzy grosze. Przynajmniej ich czerń przełamana jest chociażby fioletami oraz różami, niektórzy natomiast jak przykładowo Blackowie mieli jeszcze bardziej ponure barwy. Nie oceniał, każdy ród miał swoje dziedzictwo, które winien pielęgnować.



Sanguinem et ferrum potentia immitis.

Cyneric Yaxley
Cyneric Yaxley
Zawód : treser trolli
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
There is a garden in her eyes, where roses and white lilies flow.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3851-cyneric-yaxley https://www.morsmordre.net/t3906-bagienna-poczta#73780 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3907-skrytka-nr-974#73782 https://www.morsmordre.net/t3908-cyneric-yaxley#73784
Re: Salon [odnośnik]06.05.17 12:58
Zarumieniłam słysząc słowa swojego narzeczonego. Nie wiem, czy kiedykolwiek nadał mnie ktoś swoją panią, dlatego nie było w tym nic dziwnego, że moje policzki zaczerwieniły się uroczo, a ja sama speszona spojrzałam lekko w dół. To co robił, to co mówił było jak miód na moje serce, było jak nowe, niczym nie skrzywdzone, bez żadnych rys czy zadrapań. Tak chyba to działało, że w obecności drugiej osoby zapominało się o wszystkim co złe wydarzyło się w naszym dotychczasowym życiu.
To dobrze, że ojciec był w domu. Naprawdę czułam obowiązek, aby do niego podejść i porozmawiać, miałam wrażenie, że byłby zadowolony, gdybym tak właśnie zrobiła. On i nestor robili mi ogromną przysługę pozwalając zachować nazwisko, pozwalając zostać w Fenland, blisko domu i ojca, czyli osoby dotychczas dla mnie najważniejszej, o największym autorytecie. Teraz miało się to trochę zmienić, zaczynałam należeć do Cynerica i to on powinien stać na pierwszym miejscu mojej hierarchii. I stał, i bardzo łatwo udało mu się tam wskoczyć. Nie broniłam się zupełnie, ba!, otworzyłam dla niego swoje serce ogromnie licząc na to, że nigdy więcej go nie opuści.
Spojrzałam na Lilianę lekko karcącym wzrokiem. Nie kolorystyka rodu się liczyła, kobiecie zawsze najpiękniej było w barwach reprezentujących ród jej męża i z tym absolutnie nie było jak dyskutować. Nawet jakby Liliana miała przybrać czernie, musiałaby się z tym pogodzić i zaakceptować. Taka jest rola kobiety, to też symbol zmiany jej rodu i należenia teraz do rodziny męża. Dywagowanie na temat kolorystyki było nie na miejscu.
- Rowle to nie tylko czerń, ale i purpura, sądzę nawet, że ich kolorystyka jest jaśniejsza od naszej. Nasze fiolety i róże nie są stricte naszym kolorem, gdyby nie lilia w naszym herbie, to te kolory nie byłyby zbyt dobrze widziane, a ty musiałabyś zakładać same zielenie i czernie, które u nas również występują - mówiłam spokojnie.
Każdy kolor był ważny, każdy coś sobą reprezentował i opowiadał pewną historię, a wspólnie połączone bardzo dużo mówiły o członkach rodu. Nie można było wybrzydzać, czy krytykować jakiś ród tylko dlatego, że miał barwy, które nam się do końca nie podobały. Uznałam jednak, że Liliana po prostu zapędziła się lekko ze swoimi rozmyślaniami i żeby nie poczuła się za bardzo zganiona, uśmiechnęłam się do niej ciepło. W między czasie sięgnęłam również po swoją filiżankę, aby upić z niej kilka łyków. Przerzuciłam swoje spojrzenie na Cynerica.
- Pójdę do gabinetu ojca, czy zechciałbyś mnie odprowadzić? - zapytałam, zaraz zwracając się do Liliany. - Wrócę do ciebie po rozmowie i dokończymy herbatę, chyba że masz coś w planach? Nie krępuj się wtedy, zdążymy jeszcze spokojnie porozmawiać.
Wstałam i odwróciłam się w stronę narzeczonego, jakby czekając na jego decyzję.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Salon - Page 4 DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Salon [odnośnik]15.06.17 11:45
Spodziewałam się raczej, że to Cyneric wytknie mi moje niestosowne słowa. Ten jednak mało co się odzywał, może znudzony tym o czym mówiłyśmy, a może po prostu oddzielając kobiece szczebiotanie od męskich, poważnych spraw.
- Prawda? Właśnie to mam na myśli, ich barwy są naprawdę bardzo przyjemne. Wyglądałabym w nich niemal tak samo dobrze, jak w naszych - powiedziałam, rzeczy jasna ani trochę nie poważnie, nawet jeśli tak to brzmiało. Uśmiechnęłam się do kuzyna, tak samo zresztą do siostry, starając się nie przyjmować do siebie jej karcącego wzroku. Och, czy musiała podchodzić do tego tak bardzo poważnie? Być może gdyby nie te wszystkie lata przez które wcale ze sobą nie rozmawiałyśmy, umiałybyśmy to teraz robić inaczej - jakoś tak lepiej. Nawet jeśli nie świeciłam przykładem damy w każdej sytuacji, a przynajmniej w tych z rodzaju bardziej prywatnych, znałam swój obowiązek wobec rodu i nie miałam w planach, postawiona przed swoich przyszłym narzeczonym, marudzić "ależ ojcze, przecież on się nosi na granatowo, jak jak będę wyglądać w takiej sukni?".
- Właściwie, nawet chyba preferuję zielenie - odparłam jakby niezrażona, chociaż w rzeczywistości trochę mi przeszła chęć do podobnych rozważań. W każdym razie, dzięki Slytherinowi za lilię, która tak dobrze wpasowywała się do naszego herbu. Kto wie, może gdyby nie ona, moje imię brzmiałoby zupełnie inaczej. Mimo wszystko widziałam po uśmiechu Rosalie, że chciała być miła, więc odwzajemniłam uśmiech i nie mówiłam więcej rzeczy, których pewnie nie wypadało, żeby nie musiała się już denerwować.
Chwila rozmowy szybko się skończyła, a może po prostu Rosalie nie mogła się doczekać, aż pójdzie porozmawiać z ojcem. Zostałam na fotelu z filiżanką w dłoni, patrząc jak ta dwójka wychodziła.
- Nie mam w planach nich więcej, poza dalszym czytaniem - odparłam. - Jeśli tylko masz ochotę, możesz wrócić. Nie kłopocz się jednak, jeśli chcieliście spędzić więcej czasu razem.
Wyobrażałam sobie, że skoro dopiero się zaręczyli, wcale nie mieli ochoty się od razu rozstawać. Może w innej rzeczywistości, gdyby siostra była moją przyjaciółką, a nie tylko siostrą, zechciałaby opowiedzieć mi szczerze o swoich uczuciach, bez względu na to, jakie by one nie były. Takim rozmowom na pewno sprzyjałoby przebywanie bez Cynerica. Nie miałam jednak złudzeń, że to nie miało zadziałać w przypadku nas, a przynajmniej nie w najbliższej przyszłości. Spojrzałam na nich, myśląc sobie, że może to wcale nie byłoby tak źle mieć swojego narzeczonego, który wszędzie odprowadzał i po prostu był. Zatopiłam się w przerwanym romansie, wyobrażając sobie scenariusze swojego życia, które zapewne wcale nie miały się wydarzyć.

zt wszyscy
Liliana Yaxley
Liliana Yaxley
Zawód : -
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Ciężko było przestać wierzyć, że kwiat może być piękny bez celu, ciężko przyjąć, że można tańczyć w ciemnościach.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3066-liliana-yaxley#50362 https://www.morsmordre.net/t3091-ares#50606 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3506-liliana-yaxley#61144

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Salon
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach