Wydarzenia


Ekipa forum
Biblioteka - Piętro
AutorWiadomość
Biblioteka - Piętro [odnośnik]12.08.15 22:12

Biblioteka

Najciemniejsze pomieszczenie w całej rezydencji. W powietrzu czuć zapach kurzu, świec i starych ksiąg, a także woń zielonych jabłek. Najprawdopodobniej nikt do końca nie wie, jakie pozycje znajdują się w prywatnych księgozbiorach Selwynów. Można jednak być pewnym jednego - wiele tajników wiedzy czeka w tym pomieszczeniu, by zostały odkryte przez otwarty umysł.
Na bibliotekę nałożone jest zaklęcie Tenebris
[bylobrzydkobedzieladnie]




Ostatnio zmieniony przez Alexander Selwyn dnia 08.08.17 0:48, w całości zmieniany 1 raz
Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Biblioteka - Piętro 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Biblioteka - Piętro [odnośnik]15.05.17 14:32
Na przestrzeni ostatnich czterech miesięcy
|Styczeń

Bezsenne godziny nocnego przewracania się pod pierzyną były mordęgą. Otóż, gdy w końcu udało mu się w pewien sposób dzięki nawracającym koszmarom zmaksymalizować ilość czasu, w jakim był w stanie funkcjonować okazało się, iż ma go zbyt wiele. Nie mógł wiecznie być w pracy, bowiem nawet w Szpitalu Świętego Munga mieli pewne - tak czy siak dość daleko posunięte - granice przyzwoitości co do wymiaru godzin spędzonych w murach domu uzdrowicieli. Potrzebował pożywki dla mózgu, zajęcia dla myśli, odskoczni od realnie biegnącego czasu i niesionych wraz z nim zmian. Księgi o magipsychiatrii zaczęły go z lekka nużyć w ostatnich dniach, bowiem powoli zaczynał już butnie wierzyć w to, iż na obecną chwilę nie znajdzie nic nowego, o czym by już nie słyszał. W pierwszych tygodniach stycznia tkwił wciąż w szoku, a wszechobecna samotność krzycząca do niego z każdego zakamarka pustej rezydencji (jako iż jego ojciec znów wyjechał w delegacji) sprawiała, że czuł się jeszcze gorzej. Pewnej księżycowej nocy Alexander odrzucił kołdrę i postawił bose stopy na parkiecie z ciemnego drewna. Chwycił w dłoń różdżkę i wyszedł z własnego pokoju, ruszając na wędrówkę po rezydencji. Porażała go cisza panująca we wnętrzu, przerywana jedynie odgłosem jego mniej uważnych kroków, kiedy zaszurał podeszwą stopy po materiale miękkiego dywanu wyścielającego podłogi korytarzy. Nie zatrzymywał się - uczynił to dopiero przed drzwiami skrywającymi za sobą przestrzenie biblioteki. Nie namyślając się zbyt długo złapał za gałkę i przekręcił ją, wchodząc do środka. Owionęły go dobrze znane mu zapachy, starości, kurzu i zielonych jabłek. Odetchnął pełną piersią pozwalając, by przebiegł go dreszcz. Zamknął za sobą drzwi, nie wiedząc czemu czując się w ten sposób bezpieczniejszym - co przecież było niejako absurdalne, bowiem nie licząc skrzatów znajdował się w posiadłości zupełnie sam. Machnięciem różdżki rozpalił wszystkie świece w pomieszczeniu i ruszył wzdłuż regałów, przyglądając się tytułom wyciśniętym na grzbietach. Parę razy zawahał się, czy nie wziąć tomiszcza i wrócić do sypialni, jednakże miał jakieś dziwne przeczucie, że przyszedł tu po coś innego. Wspiął się więc krętymi schodkami na biblioteczne półpiętro, schylając głowę by nie uderzyć nią w podstawy stopni wyżej. Żyrafi wzrost miał niestety swoje duże wady.
Selwyn podjął na nowo wędrówkę pośród półek, gdy wtem w jednym z najdalej wysuniętych zakamarków biblioteki odnalazł księgę, której tytuł przykleił doń spojrzenie młodego uzdrowiciela. Alexander sięgnął po tomiszcze i przetarł je ręką upewniając się, czy to aby na pewno to, co ujrzał, czy przypadkiem wzrok nie spłatał mu figla. Tytuł jednakże się nie zmienił. Mens diffusus, umysł ekspansywny. Odłożył na moment różdżkę na półkę i otworzył księgę, kartkując jej treści.
Legilimens.
Słowo krzyczało do niego ze strony, na której się zatrzymał. Znieruchomiał, przypominając przez chwilę posąg, gdy w jego głowie wykiełkowała myśl. Wpierw dość abstrakcyjna, którą prawie by zdusił w zarodku, traktując pomysł jak chwast, który należało wytępić. Jednakże nie zrobił tego. Zawahał się, a to był pierwszy krok ku realizacji szalonej idei. Jednakże czy aby a pewno takiej szalonej? Przypomniał sobie rozmowę z Garrettem, która miała miejsce już chyba wieki temu. Kiedyś wzgardziłby choćby urywkiem myśli o tym, by nauczyć się sztuki bezpośredniego zgłębiania ludzkich umysłów. Była to napaść mentalna, pogwałcenie praw naturalnych. Jednakże... czasy się zmieniały, a wraz z nimi i ludzie. Alexander chciał im pomagać, nieprawdaż? Przecież legilimencja nie niosła ze sobą tylko i wyłącznie zagrożeń. Gdyby został legilimentą mógłby o wiele skuteczniej pomagać przy odzyskiwaniu przez czarodziejów pamięci, nie tylko wspomagając proces samo przypominania indukowaniem hipnozy. Mógłby wykorzystać ją dla dobra pacjentów i naprawdę być w stanie im skutecznie pomóc. Zamknął księgę, chwycił różdżkę i szybkim krokiem opuścił bibliotekę, gasząc za sobą wszystkie świece. Gdy znalazł się na powrót w łóżku wahał się jeszcze przez chwilę. Lecz była to tylko chwila. Otworzył tomiszcze i słowo po słowie zaczął wgłębiać się w lekturę.

| Luty

Mens diffusus szybko przestało mu wystarczać. Po kilkukrotnym przeczytaniu całej księgi i opanowaniu teorii - która na szczęście po przyswojeniu technik oczyszczania umysłu przy okazji kursu hipnotycznego była odrobinę łatwiejsza - przyszedł czas na dalsze kroki. Przeszukał bibliotekę już nie raz i nie dwa, znajdując jeszcze zaledwie jedną księgę traktującą o interesującym go temacie. Miał pewne podejrzenia, że bardziej owocne jego poszukiwania byłyby, gdyby zagłębił się w pokoje swego ojca. Tego jednakże młody Selwyn unikał jak ognia, na samą myśl przejmował go strach przed ojcem i konsekwencjami naruszenia jego sfery sacrum; to nie było opcją.
Alexander był już w stanie cytować niektóre długie na stronę albo i lepiej fragmenty "Ekspansywnego umysłu", w dalszym ciągu jednakże nie odważył się przejść do praktyki. Znajdował sobie wymówki w postaci chęci jeszcze dokładniejszego przygotowania. Udało mu się zdobyć dostęp do szerszego księgozbioru korzystając ze swojego statusu adepta sztuki magipsychiatrycznej, jednakże brakowało mu wciąż kogoś, u kogo mógłby zasięgnąć porady. Jedynym legilimentą, o którym wiedział, był Avery - do niego jednakże nie zamierzał przyjść po pomoc. Wpuszczenie Samaela do własnego umysłu byłoby wręcz katastrofalne w skutkach, co ostatecznie pozostawiło Selwyna samego sobie.
Był piątek późnym wieczorem, gdy Alexander zamknął się w bibliotece, sam na sam z książkami o legilimencji. Postanowił przebić się przez nie raz jeszcze, w dzienniku zapisując raz na jakiś czas kolejne wskazówki. Ostatecznie udało mu się pokonać największą trudność dotyczącą rozciągania własnej jaźni poza obręb swojego ciała. Wizualizacja nie była bowiem najgorsza, wsłuchiwanie się we własną aurę i zgłębianie siebie opanował dość szybko, będąc w stanie sprawnie zapaść się we własne wnętrze, w metaforyczne cztery ściany własnej głowy. Siedział oparty plecami o regał, z rozrzuconymi wokół siebie książkami, każda otwarta w innym miejscu. Rzucił okiem jeszcze raz na rycinę w Mens diffusus, po czym odetchnął głęboko i zamknął oczy. Próbował wyzbyć się wszelkich ocierających do jego ciała bodźców, skupiając się tylko i wyłącznie na swoim wnętrzu. Wizualizował sobie własnego ducha, krążącą w nim magię jako wewnętrzną, plastyczną, nie do końca materialną masę - o ile jakakolwiek masa mogła być jednocześnie niematerialna. Czuł ją i widział oczyma wyobraźni, starając zobrazować sobie, jak wszystko się w nim kłębi, gotowe tylko na jego znak. Miał nad tym kontrolę, jego wola była tu vis superior. Naparł na własny umysł czując, jak ten dostosowuje się do niego i nagina. Alexander odetchnął i powoli otworzył oczy czując, że jest już gotowy.

| Marzec

- Legilimens - powtórzył po raz kolejny, czując lekką irytację. Coś w dalszym ciągu mu nie pasowało, mimo iż jak na razie nawet nie chwycił jeszcze różdżki w dłoń. Ćwiczył już wcześniej ruch ręki, dość nieznaczny co prawda, lecz był już nauczony, że wcale nie trzeba wykonywać zamaszystych ruchów przy jej pomocy, by rzucane zaklęcie było niezwykle potężne w skutkach - weźmy na przykład takie Obliviate. W jego przypadku wystarczyło jedynie odrobinę kręcić rotacyjnie przedramię w ruchu odwracania, by być w stanie całkowicie zmodyfikować dane wspomnienie. - Legilimens - to słowo było dla niego w dniu dzisiejszym niczym mantra. powtarzana w kółko i do znudzenia. Miał dzień wolny i wreszcie podjął decyzję o tym, że spróbuje. Nie będzie się już przymierzał tylko, marnując kolejny tydzień. Zaczynał czuć fascynację, że jest w stanie ze swym umysłem zrobić coś, co jak do tej pory wydawało mu się poza granicami własnych możliwości. Nigdy jakoś wybitnie w siebie nie wierzył, raczej starał się racjonalnie mierzyć swe własne siły na zamiary. Ostatnio może i był podłamany, ale nauka czegoś nowego była w stanie zmobilizować resztki tego, co z dawnego Alexandra jeszcze pozostało. Był skonfliktowany, dlatego też nie był w stanie odpowiednio wypowiedzieć inkantacji. Same wskazówki co do poprawnego rzucania zaklęcia były nieco rozbieżne w kilku pozycjach bibliotecznych, jakie udało mu się przestudiować. Odchrząknął i wyprostował się, obrzucił spojrzeniem wnętrze domowej biblioteki, nim nie zatrzymał się wzrokiem na swojej różdżce. - Ostatni raz - mruknął do siebie i wziął oddech. Wtedy jednakże coś go pchnęło ku temu, by chwycić za różdżkę. - Legilimens - powiedział i... poczuł to. Jakby jego jaźń rozszerzyła się na chwilę, pokonując bariery wyznaczane jej przez ciało arystokraty. Na ustach młodzieńca pojawił się niewielki uśmiech tryumfu. Może nie było to jeszcze pełne ukazanie na czym polega legilimencja, jednakże było to już zdecydowanie coś.

| Kwiecień, początek

Znajdował się sam w gabinecie Avery'ego, przy swoim własnym biureczku stojącym w kącie pomieszczenia. Był zdecydowany, że nadszedł czas na to, aby się sprawdzić. Serce w nim się tłukło, a ręka miarowo zaciskała i rozluźniała chwyt zamykający w palcach hebanową różdżkę Selwyna. W jednej chwili uniósł się z zajmowanego krzesła i wyszedł z gabinetu, swoje kroki kierując w stronę izolatki. Przełknął ślinę i biorąc głęboki, wyciszający wszelkie myśli oddech wszedł do środka. Chciał tylko sprawdzić, czy jest w stanie wyczuć cudzą jaźń i sięgnąć ku niej. Nie zamierzał wchodzić w umysł mężczyzny i zagłębiać się w jego wspomnienia. Obrzucił spojrzeniem sylwetkę zapiętą pasami bezpieczeństwa, choć zwróconą ku niemu tyłem to wnioskując po spokojnym oddechu - śpiącą. Specjalnie wyczekał pory, kiedy podawane o określonej porze uspokajające eliksiry osiągną maksimum swego zadania. Wyciągnął przed siebie dłoń z różdżką, oczyścił umysł i wizualizował własną jaźń.
- Legilimens - powiedział, wykonując nieznaczny ruch dłonią. Poczuł macki swej świadomości wypełzające w przód, ku leżącemu na łóżku mężczyźnie, dokładnie tam, gdzie...
Tak.
Alexander wycofał się szybko, gdy napotkał na swojej drodze pogrążoną w spoczynku świadomość czarodzieja zamieszkującego izolatkę. Wiedział, że nie miałby problemu w przedostaniem się dalej, nie wyczuł praktycznie żadnego oporu w otępionym umyśle pensjonariusza. Nie zamierzał jednakże pójść ani o krok dalej. Sprawdził to, co chciał. Z mieszaniną satysfakcji i niepewności co do tego co ze sobą uczynił opuścił izolatkę.
Udało mu się.

| zt


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Biblioteka - Piętro 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Biblioteka - Piętro
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach