Wydarzenia


Ekipa forum
Salon na piętrze
AutorWiadomość
Salon na piętrze [odnośnik]12.08.15 22:19

Salon na piętrze

Blablabla
Na salon nałożone jest zaklęcie Tenebris
[bylobrzydkobedzieladnie]




Ostatnio zmieniony przez Alexander Selwyn dnia 09.09.17 10:51, w całości zmieniany 10 razy
Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Salon na piętrze 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Salon na piętrze [odnośnik]03.08.16 23:03
|5 stycznia

To był jakiś istny koszmar. Sam nie wiedział, skąd się brała u niego ta motywacja, ta chęć do zaprzestania kontynuacji życia w nałogu. Czy sam specjalnie nastawił na siebie pułapkę, w którą dał się złapać i krążył wokół niej? Dlaczego nie potrafił przejść obojętnie przy listach od brata, które co chwila stukały brutalnie w jego zaczerniony umysł? Dlaczego zamiast spalić tych listów i sięgnąć po swój nałóg, swoją zgubę, ostatecznie przeklina samego siebie i prze gryzuje paznokcie? Jak ma dać radę pozbyć się tego głodu, który coraz gorzej tłumi w sobie? Już nawet nie zerkał w lustro wiedząc, że zastałby osobę z zaczerwionymi oczyma. W pracy wziął dwa dni temu wolne na tydzień czasu. I chyba dobrze, bo teraz nie wychodził z pokoju, chyba że na posiłki, lecz i tak niczego nie tykał, jeśli tego chciał. Był słaby, głodny, wściekły, rozdrażniony. I jeszcze ma się spotkać z jakimś Selwynem. Chyba wtedy jeszcze był w pełni władz umysłowych, skoro do niego napisał i zaproponował spotkanie. Teraz na pewno by już tego nie zrobił. Ale już się zjawi, skoro dostał zgodę.
Zbytnio nie przejmując się faktem, że zszedł na parter Dziurawego Kotła we wczorajszym stroju, które nie dawało ani grama świeżości, a były za to zmiętolone na jego chudym wręcz ciele, wszedł do kominka. Skorzystał z sieci fiuu, gdyż obawiał się rozszczepienia w jego stanie. Ledwo co siebie kontrolował, swój głód, który rósł. Nie mógł przeznaczyć siły na coś innego, bo zaraz by przepadł. Wychodząc z kominka nieco zwilżył spierzchnięte wargi i rozejrzał się wzrokiem po pomieszczeniu. Zaraz potem ujrzał Selwyna, który badał go swoim wzrokiem.
- Selwyn, powiedz, że to jest uleczalne, bo inaczej nie opanuję swojego głodu.- rzucił nieco zgorzkniałe słowa na przywitanie. Chciałby móc inaczej się przywitać, z ciepłym głosem, serdecznością i wdzięcznością, lecz przez jego ciało przemawiało przede wszystkim rosnący głód i zgorzknienie.
Barry Weasley
Barry Weasley
Zawód : sprzedawca u Ollivandera
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Well someday love is gonna lead you back to me
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Salon na piętrze Tumblr_n6gnr2EdcK1tq9875o1_400
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1134-barry-weasley#7558 https://www.morsmordre.net/t1142-zjadacz-mebli https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-smiertelny-nokturn-19-4 https://www.morsmordre.net/t3342-skrytka-bankowa-nr-330#56362 https://www.morsmordre.net/t1144-barry-weasley#7771
Re: Salon na piętrze [odnośnik]05.08.16 19:33
Alexander jeszcze wcześniej nie miał okazji do używania swojej pracowni w tym celu, do którego została stworzona. Ledwo co właściwie ją ukończył - zaledwie dwa dni wcześniej przecież wieszał tu ostatnią grubą, haftowaną zasłonę, która w razie czego jednym machnięciem różdżki mogła skutecznie zaciemnić główną część pomieszczenia - tę do sesji. Druga była zaś swoistym łącznikiem z rezydencją, jednak nikt tamtędy nie przechodził - za wyłączeniem młodego Selwyna, oczywiście.
Umówiony z Barrym na konkretną godzinę zadbał o to, by być wtedy w domu: nie zaspać, nie wyrabiać nadgodzin w pracy, nie użalać się nad sobą tępo patrząc w sufit. Nie, Selwyn założył czarną koszulę, równie czarne spodnie i wypastowane buty (doprawdy, dziwne uczucie - gdy ojca nie było w rezydencji pozwalał sobie na chodzenie w skarpetach) i czekał, od kwadrans już, na moment, w którym w kominku zapłoną zielone płomienie i wyłoni się w nich ruda czupryna młodszego z Weasleyów. Szybkim spojrzeniem objął całą figurę, która przed nim stała i chcąc nie chcąc porównał jego stan ze swoim - Barry'ego wyżerał głód nałogu, jego zaś głód... czego? Czego głodem jest samotność po stracie bliskich? Ich odzyskania? A może miłości? Ciemne cienie już zaczynały rysowań się pod jego oczami, które teraz bacznie obserwowały gościa. Podniósł się powoli i unosząc się z zajmowanego w rogu niebieskiego krzesła odparł spokojnym tonem na to, bądź co bądź, oryginalne powitanie:
- Mi również miło cię widzieć, Barry.
Założył ręce na piersi i raz jeszcze przyjrzał się twarzy przybysza, zastanawiając się, co mu tak właściwie powiedzieć. Chyba wypadało prawdę.
- Nie będę Cię okłamywał, Barry. Jedynym sposobem, jaki jest obecnie znany na leczenie uzależnień to odwyk. W Mungu albo ludzie z niego wychodzą i po pewnym czasie do nas wracają, albo w międzyczasie wypadają przez okno - powiedział tonem dość poważnym, mimo, że dla nich na magipsychiatrii żarty o "lotnikach" były na porządku dziennym. - Kiedy zacząłeś brać? I ile już jesteś na głodzie?- zapytał, obawiając się odpowiedzi.
Garrett nie powiedział mu wiele, nakreślił jedynie sytuację, a Alex nie dopytywał. To była bowiem rzecz, z którą walczyć musiał Barry. Od początku, do końca. Niech się tłumaczy, może po drodze coś zrozumie.


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Salon na piętrze 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Salon na piętrze [odnośnik]06.08.16 9:19
Rudzielec może nie wyglądał jak i nie zachowywał się najlepiej, ale gdyby był w innym stanie, to z pewnością powitanie wyglądałoby całkiem inaczej. Lecz teraz już nie cofnie czasu, ani też nie przeprosi za zachowanie, gdyż nie to chodziło mu po głowie. Ścisnął kłykcie, by powstrzymać się od wypowiedzenia pewnych słów, które z pewnością zraniłyby Alexandra. I jeszcze zaczął mówić o jakimś odwyku... Co to u diabła jest? I co w związku z tym ma wypadanie z okna? To jakiś element odwyku?
- Co to jest odwyk? Jakaś forma latania?- rzucił zarówno zdziwiony, jak i zniechęcony. Jak będzie musiał latać, to chyba zrezygnuje z odwyku. Aż spojrzał w stronę kominka myśląc, jak łatwo można wrócić do swego pokoju, jak łatwo może powstrzymać ten głód w jeden wieczór.
Zaraz jednak usłyszał pytanie, które go nieco rozdrażniło. A co go obchodzi ile lat już bierze narkotyki? Niech leczy, skoro zna się na tym. - Od połowy grudnia.- odpowiedział na te drugie pytanie, lecz zaraz jego wzrok nieco się zmienił na zmęczonego i wygłodniałego na sfrustrowanego i zniecierpliwionego. - No już, ulecz mnie jakąś formułką i już znikam.- rzucił. Przecież nie będzie wiecznie stać w tym dziwnym pokoju. A Alex jest magomedykiem, niech rzuci jakieś zaklęcie i będzie po problemie. Niczego innego po nim się nie spodziewał jak właśnie tego.
Barry Weasley
Barry Weasley
Zawód : sprzedawca u Ollivandera
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Well someday love is gonna lead you back to me
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Salon na piętrze Tumblr_n6gnr2EdcK1tq9875o1_400
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1134-barry-weasley#7558 https://www.morsmordre.net/t1142-zjadacz-mebli https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-smiertelny-nokturn-19-4 https://www.morsmordre.net/t3342-skrytka-bankowa-nr-330#56362 https://www.morsmordre.net/t1144-barry-weasley#7771
Re: Salon na piętrze [odnośnik]06.08.16 14:25
Trochę nie wierzył w to, co słyszał. Obrzucił więc przybysza jeszcze jednym badawczym spojrzeniem - tym razem także z nutą zastanowienia - i powoli, wyraźnie wyartykułował to, co chciał powiedzieć.
- Odwyk. Pewien okres czasu, który spędza się bez zażywania tego, od czego jest się uzależnionym. Przebywa się w czasie jego trwania w zamkniętym zakładzie, czyli w Mungu. Odwyk, Weasley - dodał, jakby chcąc wbić to do tej rudej łepetyny. - Niektórzy nie wytrzymują bez alkoholu czy narkotyków i czasem wyskakują nam z okna, bo wolą się zabić niż żyć bez nałogu. Dlatego mamy zamontowane kraty  - dodał, nadal mówiąc bardzo spokojnie.
Odpowiedź Barry'ego go nie usatysfakcjonowała. Wiedział, że "od połowy grudnia" to informacja, o której wyjawienie prosił w drugim pytaniu. Nie zmienił jednak wyrazu twarzy, nadal zachowując łagodną maskę opanowania. Kurs hipnotyzerski pomógł młodemu Selwynowi opanować choć częściowo jego temperament - co przydawało się w takich momentach jak ten. Wcześniej, gdy dodał dwa do dwóch, czyli uzależnienie młodszego z rudowłosych braci i narkotyczny przypadek Lyry sprzed paru miesięcy naszła go ochota by ukręcić Barry'emu łeb, załatwiając kłopot od razu. Selwyn miał dość nowych problemów, by jeszcze teraz rozgrzebywać te stare. Jednak gdy Garrett prosił o pomoc nie wypadało mordować mu brata.
- Chodź, usiądź - powiedział, wykonując ruch ręką oznaczający, że może spocząć gdziekolwiek. przywołał skrzata i zarządził mu zrobienie herbaty. Zanim go jednak odesłał, zapytał się jeszcze gościa:
- Masz ochotę coś zjeść?
Po uzyskaniu odpowiedzi skrzat zniknął, a Alexander opadł na wcześniej zajmowane miejsce i skupił się całkowicie na drugim czarodzieju.
- Jeżeli mam Ci pomóc, Barry, muszę wiedzieć wszystko. Jak długo się odurzasz, jak się zaczęło, co stosujesz, w jaki sposób, jakie masz symptomy po odstawieniu. Nikt nie leczy uzależnień poza szpitalami. Nikt nie wie, jak skutecznie się ich wyzbyć. Wasza prośba to dużo, bardzo dużo, jednak chcę ci pomóc i spróbować. Nie utrudniaj więc tego i współpracuj, bo będzie na pewno łatwiej, zarówno mnie, jak i tobie. Nie chcesz przecież po raz kolejny kogokolwiek skrzywdzić, Barry - powiedział, mając nadzieję, że jego rozmówca jest jeszcze na tyle przy zdrowych zmysłach, by to zrozumieć. Wierzył w to - bowiem przecież do niego przyszedł, a to już był krok w dobrą stronę.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Salon na piętrze 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Salon na piętrze [odnośnik]06.08.16 15:11
Nie interesował się tym, co się dzieje w medycynie, więc nie miał bladego pojęcia o odwyku. Lecz sama definicja tego, co Selwyn powiedzial, nie zachwycała rudzielca. Wręcz przeciwnie, nieco nawet wkurzył się. On tu przyszedł z nadzieją, że raz dwa zostanie uleczony, a z tego wynika, że nie dość że będzie pod stałym nadzorem, to jeszcze tak szybko nie pozbędzie się tego nałogu. Skrzywił się z niezadowolenia, lecz nic nie oznajmił.
- I co, mnie też zamkniesz w pokoju z kratami? - rzucił kąśliwie, mimo iż nie miał pojęcia, jak będzie wyglądało jego własne leczenie. Czy on będzie spędzał tutaj całe dnie, czy będzie mógł gdzieś wychodzić?  Po chwili milczenia zajął wskazane przez magomedyka miejsce.
- Nie masz tego w swoim jadłospisie. - odpowiedział zerkając na chwilę na skrzata, póki ten nie opuścił pomieszczenia. Od kilku dni zbytnio nie jadł, lecz i tak nie miał ochoty na zwykłe jedzenie. Tak więc nic nie powiedział, mimo iż jego mizerny wygląd mówił co innego.
- Nie chcę - rzucił cicho i rozejrzał się po pracowni. W ten sposób chciał namyśleć, czy powinien mówić, czy nie. Obiecał bratu, że wyjdzie z nałogu, ale droga wygląda wręcz skomplikowanie z wieloma dziurami. Postanowił zaryzykować, mimo iż się po prostu bał.
- Co się dzieje, to widać. Jestem rozdrażniony, nic nie jem, nie piję, mało sypiam, jeśli w ogóle śpię, nie mogę przestać myśleć o narkotykach, ciężko mi jest utrzymać zarówno dystans do nich, jak i spokój. - mówiąc przypomniał sobie naukę Bucco, kiedy pozwolił tej mrocznej stronie przedostać się na parę chwil. Co, jeśli będzie gorzej? Jeśli głód zaćmi dobroć i pozwoli wyjść mrokowi? Obawiał się tego, co mógłby wtedy uczynić. - Co brałem? Głównie od czterech i pół roku złotą rybkę i opium, lecz od połowy września, czy może ciut wcześniej - nie wiem - brałem też śnieżkę. Kilka razy sam próbowałem rzucić, lecz nie wytrzymywałem głodu i po paru dniach poddawałem się. Teraz od sylwestra jestem na głodzie i czuję, że wkrótce stracę nad sobą panowanie. - mówił, kiedy to jego ręce na koniec lekko zadrżały. Nie wytrzyma tego odwyku. - Jak długo to będzie trwać? - dodał po chwili. Ile jeszcze będzie musiał mierzyć się z nałogiem?
Barry Weasley
Barry Weasley
Zawód : sprzedawca u Ollivandera
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Well someday love is gonna lead you back to me
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Salon na piętrze Tumblr_n6gnr2EdcK1tq9875o1_400
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1134-barry-weasley#7558 https://www.morsmordre.net/t1142-zjadacz-mebli https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-smiertelny-nokturn-19-4 https://www.morsmordre.net/t3342-skrytka-bankowa-nr-330#56362 https://www.morsmordre.net/t1144-barry-weasley#7771
Re: Salon na piętrze [odnośnik]29.04.17 1:43
Cholerstwo! Kiedy się zaczęło, było nawet-nawet śmiesznie. Męczyła go ta czkawka i przeskakiwał z miejsca w miejsce, nie mogąc nad sobą do końca zapanować, nawet rodzina się trochę pośmiała ha-ha, Harry ma czkawkę i tak dalej. Tylko problem się zaczął robić, kiedy czkawka się uspokoiła i wydawało się, że to koniec... ona jednak zbierała cholerne siły! Bum! Wylądował GDZIEŚ. I Merlin jeden raczy wiedzieć, gdzie to było, być może jak się dowie, wpadnie tam na wakacje, bo okolica piękna, jednak bez przygotowania raczej nie miał ochoty na nagły pobyt na całkowitym ODLUDZIU.
I wszystko byłoby pięknie, może nawet by to odludzie docenił, gdyby nie zaatakował go cholerny błotoryj! A za nim kolejny i kolejny wyłaniający się z cholernego bajora zaraz obok. Tak go te cholerne istoty wystraszyły (a jeden nawet ugryzł w łydkę!), że już zaraz znów dostał czkawki i znów wylądował... no właśnie, co to za miejsce?!
- Super, wylądowałem w jakimś pieprzonym pałacu, zaraz mnie oskarżą o włamanie jeszcze najlepiej. Więcej nie pijesz, Hieronimie Hikks, już widzę jak mi jędza zacznie truć, jak właduję się w kłopoty! - średniego wzrostu mężczyzna w okolicy pięćdziesiątego roku życia zaczął marudzić wcale nie starając się być cicho, nie zamierzając w końcu zgrywać intruza, kiedy przechadzał się korytarzem w poszukiwaniu wyjścia.
- I co się gapisz, ciekawe czy lepiej byś wyglądał po spotkaniu ze stadem krwiożerczych błotoryjów! - prychnął na widocznie zniesmaczoną minę mężczyzny na jednym z obrazów wiszących na korytarzu, nie zamierzając omawiać błotnistych plam jakie pozostawiał na dywanie za sobą z jakimś portretem. On walczył o życie!
Odetchnął niechętnie, rozglądając się dookoła. Przyszło mu do głowy, żeby spróbować teleportacji, ale w tej chwili obawiał się jaki efekt może osiągnąć. Zrezygnowany pokręcił głową, przetrzepując kieszenie w poszukiwaniu jakichkolwiek monet, które mógłby wydać na Błędnego Rycerza, jednak kiedy nic nie znalazł, postanowił inaczej rozwiązać ten problem - i znaleźć tu kogoś, kto zaprowadzi go do kominka!


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Salon na piętrze 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Salon na piętrze [odnośnik]29.04.17 17:10
Pokręcił tylko przecząco głową, nie spoglądając na Weasleya.
- Nie zamierzam, chyba że mnie do tego zmusisz - oznajmił całkowicie zgodnie z prawdą, bowiem nie zamierzał pozwolić Barry'emu na jakiekolwiek odstępstwa od tego, co mu za parę chwil zaproponuje.
Kiedy gość odmówił jakiegokolwiek jadła Selwyn odprawił skrzata i jął przysłuchiwać się odpowiedzi na swoje pytanie, lecz niestety - odpowiedzi były niezbyt satysfakcjonujące, a rokowania Weasleya z każdym wypowiedzianym przezeń zdaniem przybierały barw coraz ciemniejszych. Nie przerywał mu, nie poruszył się, obserwując interesanta. Jego przypadek był już wręcz beznadziejny. Alexander potarł brodę, gdy Barry ostatecznie zamilkł.
- To co powiem może ci się niestety nie spodobać, ale taka jest prawda. Musimy bowiem skupić się tylko i wyłącznie na prawdzie. Ani ja nie będę okłamywał ciebie, ani tym szczególniej ty nie będziesz niczego zatajał przede mną - oznajmił dobitnie, nakreślając już pierwszą cechę ich wzajemnej relacji. - Przed chwilą powiedziałeś, że nie brałeś od połowy grudnia, a teraz, że od sylwestra - powiedział dobitnie, nieugięte spojrzenie wciąż wbijając w rudzielca. - Po tak długim czasie zażywania nielegalnych substancji efekty odstawienia są i będą silne, zwłaszcza na początku. To, czy będziesz w stanie pozostawić ten etap życia za sobą zależy tylko i wyłącznie od ciebie - podkreślił i zamilkł na chwilę, nim nie powiedział na głos najgorszej części. - Głód będzie trwał, dopóki się na niego nie uodpornisz. Nie wiem, kiedy to nastąpi i czy w ogóle. A jeśli ci się uda to do końca życia nie będziesz mógł tknąć narkotyków. Nie pozbywasz się nałogu, on będzie cały czas przy tobie, tyle że uśpiony. Obudzenie go może skończyć się dla ciebie tak, jak dla wszystkich którzy rzekomo zostali wyleczeni - powiedział, pozostawiając jednakże niedomówienie na końcu. było ono jednakże wystarczająco oczywiste, by nie musiał dokańczać zdania ni go uzupełniać kolejnym.
Chciał znów się odezwać, gdy do jego uszu dobiegł tajemniczy hałas dobiegający z korytarza.
- Zaczekaj tu, proszę - powiedział marszcząc brwi i łapiąc w dłoń różdżkę. Podniósł się z fotela, ruszając w kierunku źródła dźwięku. Znalazł je dość szybko - gdy tylko opuścił salon na piętrze i wszedł na wyłożony dywanem korytarz ujrzał nieznanego mu mężczyznę, niesamowicie umorusanego błotem, wędrującego po jego korytarzu.
- W czym mógłbym panu pomóc? - Selwyn zapytał intruza jak najbardziej obojętnym tonem, unosząc pytająco brew, z różdżką nadal w dłoni.[bylobrzydkobedzieladnie]




Ostatnio zmieniony przez Alexander Selwyn dnia 02.05.17 10:43, w całości zmieniany 1 raz
Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Salon na piętrze 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Salon na piętrze [odnośnik]02.05.17 0:26
Szedł przed siebie odprowadzony niechętnymi spojrzeniami (a nawet czasem uwagami!) obrazów. Prychał przy tym ze złości na beznadziejny wypadek, nie pierwszy taki z resztą w jego życiu, niestety czkawka do niego powracała zawzięta zołza nawet co roku kiedy miał szczególnego pecha właśnie w tej formie!
- Cześć, kochanie, czy możesz proszę nie unosić głosu bo właśnie stoczyłem walkę z błotoryjami, przeniosłem się do jakiegoś pałacu z powieści o wampirach jakie czytają mugole i wciąż się boję, że TO znowu wróci? - mruknął sam do siebie. - Bzdura, i tak zacznie się drzeć. Baby zawsze się drą, człowiek nic nie poradzi, nijak nie zadowoli, nigdy nie dadzą wyjaśnić.
Zajęty własnym marudzeniem nawet nie dosłyszał kroków niedaleko.
- Ciekawe, czy ktoś tu w ogóle mieszka. Co to za pomysł, taki dom wielki, a taki pusty. - pokręcił głową i dopiero przy tym kręceniu trafił wzrokiem na sylwetkę obok, która zaraz z resztą się odezwała. Przystanął może trochę speszony faktem, iż ktoś nakrył go mówiącego do siebie. Cóż, dodawało mu to otuchy kiedy nie czuł się najpewniej, w tej chwili jednak jednocześnie wprowadziło w zakłopotanie.
- Mógłbym skorzystać z tutejszego kominka? Mam dzisiaj koszmarne przygody z czkawką. - odpowiedział, wykonując dłonią bliżej nieokreślony, acz dość nerwowy ruch mający najpewniej nakreślić szalony charakter owej czkawki. - Wolę się nie teleportować, bo kto wie gdzie mnie wyrzuci.
Objaśnił jeszcze, nie chcąc zostać uznanym za złodzieja, czy włamywacza, choć nie wątpił aby prezentował się jak taki, szczególnie idąc środkiem korytarza, pozostawiając za sobą błotniste ślady i gadając do siebie. Wolał jednak nie kusić losu, szczególnie iż nie uszło jego uwadze, że jego rozmówca trzyma w ręku różdżkę najwidoczniej gotów do ataku.
- To nie będzie konieczne, chętnie wyjdę z własnej woli. - dodał spokojnie, nie sięgając po własną różdżkę, choć w pierwszej chwili musiał pohamować odruch. Kiedy druga osoba byłą uzbrojona, lepiej czułby się także trzymając różdżkę. -Jak to w ogóle możliwe, że takie miejsce nie ma zabezpieczeń przeciw teleportowaniu się w nie?
Najwidoczniej nie mógł powstrzymać tego pytania, szczerze tym faktem zdziwiony.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Salon na piętrze 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Salon na piętrze [odnośnik]02.05.17 11:19
Alexander obrzucił jegomościa spojrzeniem od stóp do głów, marszcząc brwi gdy doszedł do jego ubłoconych nóg i tak samo błotnistych śladów, które ten pozostawiał za sobą na miękkim dywanie. Dostrzegł drgnięcie wiodącej ręki tamtego, dającej delikatny sygnał, że był uzbrojony.
- Czkawką? - powtórzył, w lot pojmując jednakże o co chodzi. Mało było bowiem wytłumaczeń które pasowały do aktualnie zaistniałej sytuacji. - W takim razie proszę za mną - schował różdżkę i gestem wskazał mężczyźnie, by ten szedł za nim. - Alexander Selwyn, młodszy uzdrowiciel - przedstawił się zwięźle, jako iż był odpowiednie nauczony manier. - Od jak dawna ma pan objawy? I czy jest pan w stanie określić, na jakie odległości przenosiła pana czkawka? Proszę wybaczyć tę bezpośredniość, ale jeśli zbiorę wywiad teraz to znacznie ułatwię moim kolegom pracę, a czas jest tu dość ważny. Właśnie - dodał jeszcze, jednocześnie rzucając ostrzegawcze spojrzenie portretowi praprababki ciotecznej Bernardette, która jak zwykle mruczała coś pod nosem. - Czy jest dla pana możliwym podanie w przybliżeniu ile czasu mija pomiędzy poszczególnymi czknięciami? - zapytał jeszcze, nim nie poprowadził dalej niespodziewanego gościa dalej wyłożonym dywanem korytarzem. Samo jego pojawienie się było dla Selwyna tak dużym zaskoczeniem, że nawet nie zapytał, gdzie czarodziej znajdował się wcześniej. Można było wywnioskować z jego ogólnego wyglądu, że najprawdopodobniej były to pewnego rodzaju moczary, albo bagna. Pytanie czarodzieja sprawiło, ze Alexander nieomal się nie zatrzymał w miejscu.
- Szczerze, to nie mam pojęcia, panie...? - zapytał, uświadamiając sobie z lekkim zmieszaniem, że nie ma pojęcia z kim tak właściwie rozmawia. Przystanął w końcu przed drzwiami prowadzącymi do jednego z pustych, niezamieszkanych przez nikogo pokojów, który znajdował się dość blisko prywatnej sypialni młodego lorda. - Jestem jednakże pewien, że ta sytuacja będzie zarówno pierwszą, jak i ostatnią tego typu, serdecznie dziękuję za uświadomienie mi tej luki - skinął mężczyźnie głową, zapraszając go do pustego wnętrza, w którym jedynym obiektem był kominek wraz z miseczką proszku Fiuu.


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Salon na piętrze 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Salon na piętrze [odnośnik]10.05.17 16:38
Widząc, że jego rozmówca odkłada różdżkę, i on się trochę rozluźnił. Nadal był widocznie poddenerwowany zaistniałą sytuacją, nic jednak nie może na nią poradzić, a fakt, że najwidoczniej otrzyma pomoc był bardzo pocieszający.
-Hieronim Hikks. Miło poznać. - najpewniej rozpoznał nazwisko Sewlyn, trudno w końcu żyć w magicznym świecie i nie znać szlacheckich nazwisk, jednak nie dał po sobie znać, żeby zrobiło to na nim wrażenie. Mógł z resztą się tego domyśleć sądząc już po samym budynku, czy wystroju wnętrza. -Jakieś pięć minut temu spędziłem kwadrans... właściwie nie wiem gdzie. Daleko od miasta, nad wodą, przy stadzie błotoryjów. Ale czy była to jeszcze Anglia, nie mam pojęcia. - odpowiedział na tyle na ile potrafił. Mówił dość uprzejmie, choć w jego tonie nadal wyraźna była nuta poddenerwowania związanego z całą tą sytuacją.
- Mam nadzieję, że to był ostatni napad. - dodał, wzdychając dość ciężko, choć wcale nie mógł być pewien, czy tak właśnie będzie.
Szedł za Sewlynem, nie rozglądając się nadmiernie, raczej chcąc już opuścić to miejsce i najpewniej po prostu wrócić do swojego domu po tym, co już zdążył dzisiaj przeżyć. Dopiero uwaga rozmówcy faktycznie zwróciła jego uwagę. Spojrzał na profil Alexandra z lekkim niedowierzaniem, do głowy wpadło mu jedynie, że szlacheckie rodziny chyba zbyt mocno wierzą w swoją renomę, jeśli myślą, że są aż do tego stopnia bezpieczne. Szczególnie w takich czasach!
Nie była to jednak jego sprawa i nie sądził, by ktokolwiek tutaj miał ochotę na pouczenia z jego strony, przemilczał więc sprawę pewien,że jego rozmówca i tak postara się o to, by dom został odpowiednio zabezpieczony od tej chwili. W końcu i on musiał być świadom, że zamiast niego, mógł to być dosłownie ktokolwiek, choćby ktoś, kto chciałby skorzystać z okazji i ukraść coś cennego.
Zaraz znaleźli się w pomieszczeniu z kominkiem. Wziął więc garść proszku i skinął lekko Sewlynowi na pożegnanie.
- Dziękuję za pomoc i do widzenia. I przepraszam za dywan, mam nadzieję, że po zaklęciach oczyszczających nie zostaną ślady. - dodał, po czym rzucił proszek, wymawiając odpowiedni adres, by przenieść się najpewniej do swojego domu.

zt


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Salon na piętrze 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Salon na piętrze [odnośnik]13.05.17 12:40
Skinął mężczyźnie głową, gdy ten się przedstawił. Wysłuchał jego opowieści o błotoryjach, unosząc w lekkim zdziwieniu brwi. Dziwił się może nie tyle temu, że mężczyzna wylądował na kompletnym odludziu w jakiejś dzikszej części Wysp Brytyjskich co temu, że udało mu się przeżyć i jeszcze trafić w - mimo wszystko - dość bezpieczne miejsce jakim był dom Selwyna.
- Miał pan niezwykle dużo szczęścia, panie Hikks - przyznał mężczyźnie zamyślonym głosem, rozważając gdzie też przed chwilą mógł znajdować się jego rozmówca. Bodmin Moor brzmiało dla młodego Selwyna mimo wszystko dość sensownie, choć równie dobrze mogły to być rozlewiska Cumberland. Cóż, gdzie by Hieronim Hikks nie był wcześniej teraz znajdował się w Hylands, wyraźnie zaznaczając swoją obecność błotnistymi śladami na dywanie. Jednakże Alexander przestał zwracać na nie uwagę, rozważając informacje podane mu przez czarodzieja.
- Wydaje mi się, że z pana czkawką powinno być już tylko lepiej, choć niestety to pewnie nie koniec. Kiedyś siostra mego ojca po dwóch dniach od ustania czknięć dostała kolejnego napadu. Nie uwierzy pan, jakie wtedy było poruszenie - pokręcił głową, podążając za mężczyzną do pustego pokoju z kominkiem.
- Niech o dywan się pan nie martwi, to drobnostka - machnął tylko ręką, obserwując jak Hikks sięga po gagrść proszku Fiuu. - Do widzenia, panie Hikks. Mam nadzieję, że pańska czkawka już nie będzie przysparzać kłopotów. Sugerowałbym mimo wszystko zajrzeć do Świętego Munga, może byliby w stanie jakoś pomóc - uśmiechnął się jeszcze nieznacznie, a gdy mężczyzna zniknął w fali zielonych płomieni ciężko westchnął. Miał jeszcze w salonie trudny przypadek Weasleya do obsłużenia. Trudny, bowiem nie zapowiadało się, by terapia Barry'ego zakończyła się sukcesem. Nie zamierzał jednak łatwo się poddać - ba, nie zamierzał w ogóle się poddawać. Pytanie jednakże brzmiało, na ile silny będzie jego pacjent. Wyszedł z pokoju, w myślach jeszcza zapamiętując, by przy najbliższej okazji porozmawiać ze specjalistą od nakładania zaklęć. Sytuacja z dzisiaj nie mogła się bowiem już więcej powtórzyć.

| zt


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Salon na piętrze 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Salon na piętrze
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach