Wydarzenia


Ekipa forum
Newmarket
AutorWiadomość
Newmarket [odnośnik]23.07.21 16:01
First topic message reminder :

Newmarket

Niewielkie miasteczko na granicy hrabstwa. Słynie z otaczających go terenów, na których nie brak boisk do polo, i torów służących wyścigom konnym. Sama miejscowość nie liczy zbyt wielu mieszkańców, obfituje za to w hotele o różnym standardzie i sklepy, szczególnie specjalistyczne - jeździeckie i pamiątkowe. W samym centrum mieści się niewielki, wybrukowany ryneczek, po którym jeżdżą tramwaje. Osiedle domków przy Drinkwater jest jedynym miejscem w Newmarket zamieszkiwanym wyłącznie przez czarodziejów.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Newmarket - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Newmarket [odnośnik]20.11.22 11:27
Poświęcenie, któremu wspólnie z Mathieu oddawali się dzisiaj, było czymś, na co nie pozwalali sobie zbyt często. Nie zamierzali przecież porzucać szlacheckiego stanu i okrywać własnych rodów hańbą, porzucając wszelkie obowiązki i przywileje, by zbratać się z pospólstwem. Musieli jednak pojawiać się pośród nich, a nawet celowo tłumić to, kim byli, aby choć trochę stać się mniej zauważalnymi. Samo to, jak bardzo odróżniali się od nich w zwykłych czynnościach, było dla Zachary'ego niemałym wyzwaniem, choć każdego dnia obcował z niżej urodzonymi. Odebrane wychowanie zbudowało to kim był i nie mógł z siebie wyrzucić wszystkich nawyków czy reakcji. Nie wątpił, że z podobnym problemem zmagał się jego najdroższy przyjaciel, gdy obaj moczyli usta w kuflach wypełnionych pomyjami szumnie nazywanym lokalnym piwem. Przymykanie oczu, by zniwelować smak niewiele pomagało. Zachary powstrzymywał naturalne odruchy wobec czegoś tak niesmacznego, a jedynym odciągającym uwagę elementem, poza próbami wsłuchania się w gwar rozmów, było dalsze toczenie rozmowy w obranym przez nich kierunku.
Służba uzdrowiciela nie ma końca — odparł bez cienia wątpliwości w głosie. — Wiem, na co się pisałem — dodał, choć w stwierdzeniu tym nie było krzty prawdy. Ścieżka uzdrowiciela została mu wyznaczona przez innych, a on jedynie godnie i z podniesioną brodą kroczył nią, aż pozostał na niej sam, nie znając niczego innego. Dopiero z biegiem lat, a szczególnie w upływie ostatnich miesięcy, odnajdywał inne drogi, którymi mógłby kroczyć i zupełnie inaczej toczyć własne życie. Nie potrafił, a przede wszystkim nie chciał rezygnować z tego, co potrafił i co robił najlepiej. Zapewniał bezpieczeństwo innym w sposób, który nie każdemu był dany, choć każdy był w stanie opanować kilka, kilkanaście użytecznych zaklęć leczniczych. To, co wyróżniało Zachary'ego na tle innych (poza oczywistym atrybutami rodowymi i szlacheckimi) było oddanie oraz doświadczanie uzdrowicielstwa przez całe swoje życie. Nie każdy miał szansę stykać się z tym światem tak intensywnie jak on; przewaga, którą dzięki temu budował stanowiła niepodważalny atut, którym operował na co dzień i z trudem zmieniał temat konwersacji na inny.
Może powinniśmy do niej wstąpić? — Zapytał, unosząc kufel, by wznieść mały toast. Nim upił łyk, lekko przechylił głowę w stronę gwaru, sugerując Mathieu, aby zrobił to samo. Mnogość głosów wprawdzie nie służyła wyciągnięciu jak największej ilości informacji. Zachary, siedząc tyłem do większości zgromadzenia, nie miał szans obserwować, co się działo; ta sprawa pozostawała w rękach Rosiera. Miał jednak sposobność zasłyszeć co nieco z rozmów. — dzieje się za miastem... — przymknął na krótką chwilę powieki, skupiając się na dalszym urywku rozmowy — pod Bury St Edmunds, nie słyszałeś? Moulton było po drodze, nie? — Raptem kilka sekund na wyrwanie strzępków informacji. Czy i one znaczyły coś dla Rosiera? Nie wątpił, że nieco lepiej orientował się w terenie, lecz czy i na to zwrócił uwagę. Zachary'emu przede wszystkim wpadały w ucho nazwy, o których miał okazję słyszeć. Większość nazwisk ani zwrotów niewiele mu mówiła, toteż i nie wyciągnął wielu informacji. Jedynie zmrużył oczy, gdy Mathieu rzucił mało eleganckim i wyrafinowanym żartem, nie zamierzając brnąć w ten temat. — Zielarka robiła co może... A ten uzdro- nie, nie żyje. Dopadli go jak wracał z Cambridge — Przysłuchał się kolejnym strzępkom innej rozmowy; temu, na czym skupił dotychczas swoją uwagę.
To gdzie ta twoja ciotka mieszka tak dokładnie? — Zapytał, podejmując rozmowę z przyjacielem. Przedłużające się milczenie nie sprzyjało ich wyjątkowo nieprofesjonalnemu wmieszaniu się w tłum.




Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about

the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Newmarket - Page 2 MaPFNWM
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5831-zachary-shafiq#137692 https://www.morsmordre.net/t5852-ammun#138411 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f145-wyspa-man-siedziba-rodu-shafiq https://www.morsmordre.net/t5866-skrytka-bankowa-nr-1444#138736 https://www.morsmordre.net/t5865-zachary-shafiq#138732
Re: Newmarket [odnośnik]30.11.22 18:34
Obecność w tym wątpliwej jakości miejscu, w towarzystwie podchmielonego pospólstwa, które za nic miało dobry gust i smak było w zasadzie uwłaczające, więc fakt, mogli to nazwać pełnym poświęceniem, którego wymagała od nich sytuacja. Z własnej, dobrej i zupełnie nieprzymuszonej woli noga Rosiera nie przekroczyłaby progu tego miejsca. Nie przepadał za lepiącymi się do siebie mężczyznami, od których alkoholem zionęło na kilometr, a którzy w takich miejscach organizowali sobie czas. Na szczęście umiejętności robienia dobrej miny i przepięknie wymalowanego kłamstwa na twarzy mieli opanowane, przynajmniej Mathieu mówił sam za siebie, bo kłamanie przychodziło mu niezmiernie łatwo.
Zachary był wyjątkowo dobry w tym co robił i Mathieu nigdy nie ująłby jego umiejętnościom, szczególnie, że te niejednokrotnie wywabiały go z opresji zwanej życiem. Chyba tylko Shafiq widział go w najgorszym stanie, kiedy jego ciało zdobiło wiele ran, ubrania nasiąkały krwią, a on w zasadzie jedną nogą był na tamtym świecie. Musiał obcować z tego typu problemami każdego dnia, co nie było rzeczą łatwą. Na pewno obserwowanie cierpienia, bólu i trudów własnych pacjentów nie było łatwe. Mathieu nie nadawałby się do takiej pracy, brak mu było empatii i współczucia, nie obchodziły go problemy maluczkich. Pewnie wiele osób nazwałaby go człowiekiem bez duszy, a jego po prostu pochłonął mrok i wolał przy tym zostać, tak było bezpieczniej i wygodniej dla niego. Może też dlatego nie była mu pisana wspólna droga z Primrose, nie potrafił zrozumieć tego jej pragnienia zmienienia świata i ratowania wszystkich, albo poczucia wstydu z powodu tego, że ona ma więcej od nich. Zdusił tę myśl w krótkim momencie, nachylając się w stronę gwaru, musieli coś usłyszeć, to nie koleżeński wypad na piwo, a celowe działania.
- Może… – mruknął nasłuchując słów. Bury St Edmunds, Moulton… Może nie do końca były to jego okolice, ale kojarzył mniej więcej tereny, na których się znajdowali. Nie wspominając, że wcześniej zapoznał się z informacjami o większych miejscowościach, które znajdują się w pobliżu Newmarket, aby mieli jakąś podstawę do działania i w razie co wiedzieli, go powinni uderzyć. Zamoczył usta w piwie, krzywiąc się przy tym nieznacznie. Wszystko można było znieść, no może poza fatalnym smakiem rozwodnionego piwa na dłuższą metę.
- Ostatnio mieszkała w Risby, ale po tym co działo się w Bury St Edmunds przeprowadziła się do domu swojej babki, tutaj niedaleko… – powiedział spokojnie wzruszając lekko ramionami. – W Risby zrobiło się nieciekawie, wiesz… Ciągle jakieś problemy. Ale nic nie poradzisz, nie? Takie ciężkie czasy. – dodał rozkładając ręce, mówił swobodnie, jakby ta utkana z kłamstwa historyjka była zupełną prawdą. – Chociaż nie wiem czy na zachód od Newmarket, w Bottisham jest spokojniej. Sam słyszysz, jak już zabijają ludzi wracających z Cambridge. – stwierdził ciszej, a mężczyzna, który przed chwilą mówił o zabiciu uzdrowiciela spojrzał prosto na nich.
- Lepiej się tam nie zapuszczać! - rzucił do Mathieu i Zachary'ego i uniósł kufel ku górze, a później opróżnił go na raz. Obrzucające. Na samą myśl o wypiciu na raz tej miernej imitacji robiło mu się niedobrze, ale uniósł kufel i sam zrobił kilka łyków.



Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : 30
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0 +3
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 33 +2
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier
Re: Newmarket [odnośnik]19.02.23 14:32
Kartografia nie była mocną stroną Zachary'ego. Nazwy padających miasteczek, wsi rozsianych po całym hrabstwie nie przemawiały do wyobraźni. Nie wiedział, jakiego rodzaju ruchy mogli wykonać, jeśli nie mieli pełnego obrazu terenu. Same informacje o działaniach w poszczególnych miejscach stanowiły istotne wskazówki, lecz były na nic, jeśli nie istniała możliwość umiejscowienia ich na właściwych płaszczyznach; tych kartograficznych także. Shafiq musiał więc nadrobić pewne zaległości w tej dziedzinie i jedynie posłał spojrzenie przyjacielowi, lekko głową dając znak, by przysłuchiwał się rozmowom odbijającymi się o ściany baru. W międzyczasie sięgnął po kufel z piwem. Upił niewielki łyk, przełykając gorycz z pełnym zachowaniem obojętnego wyrazu twarzy. Zapach ran, eliksirów, ropni i innych płynów ze szpitala istotnie wpłynął na kubki smakowe Shafiqa. Niewrażliwość na tak okropne smaki była kwestią doświadczenia, z którego mógł skorzystać nawet i teraz.
Nachylił się nad stołem ku Mathieu i ściszył głos:
Zanim cokolwiek zaczniemy robić, przydałoby się zorganizować wszystko na jakiejś mapie — zaproponował, po czym wziął kolejny, niewielki łyk popłuczyn i odchylił się, unosząc kąciki ust ku górze. — To co? Odwiedzimy twoją ciotkę? Jak jej było? — Zapytał, zerkając z wolna ku drzwiom prowadzącym zewnątrz. Wrzawa okolicznych mieszkańców wcale nie służyła im efektywnemu zbieraniu informacji. Wprawdzie czegoś dowiedzieli się, lecz na pierwszy rzut oka żadna z pozyskanych wieści nie służyła dalszym działaniom incognito. Potrzebowali lepszego zorganizowania, być może i większych zasobów, by działać. W panującej wokół wrzawie nie potrafił właściwie zebrać myśli ani przeanalizować tego, czego się dowiedział.
Ciężko rannych zostawiają przy drodze, a nawet jak dotrą do zielarza czy innego konowała, to nie mają czym zapłacić. Nikt za darmo pomagać nie chce jak wszystkiego braknie i ledwo koniec z końcem wiąże — przysłuchał się kolejnemu stwierdzeniu z sąsiedniego stolika. Ściągnął brwi w grymasie niezadowolenia i dość gwałtownie odstawił kufel na brudny stół.
Idziemy — zdecydował, rzucając obok kufli kilka galeonów. Nie czekał na Rosiera; poprawił jedynie abaję i wyszedł przed knajpę, by tam na niego poczekać. Ulica zdawała się cichsza, a przede wszystkim nie zionęła zapachem taniego piwa, które musiał pić w środku.




Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about

the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Newmarket - Page 2 MaPFNWM
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5831-zachary-shafiq#137692 https://www.morsmordre.net/t5852-ammun#138411 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f145-wyspa-man-siedziba-rodu-shafiq https://www.morsmordre.net/t5866-skrytka-bankowa-nr-1444#138736 https://www.morsmordre.net/t5865-zachary-shafiq#138732
Re: Newmarket [odnośnik]26.02.23 22:57
Zanim zjawił się na tym spotkaniu zorientował się mniej więcej jakie miejscowości leżą w pobliżu Newmarket. Jeśli mieli przeprowadzić swoiste rozpoznanie, powinni działać w tym kierunku i mieć choć blade pojęcie o tym, co robią. Nie lubił być nieprzygotowanym. Z reguły wszystko układał sobie przed wyprawą czy konkretnym zadaniem, nawet jeśli miało opierać się na wypiciu kufla piwa wątpliwej jakości, w odzieniu zdartym z Kennetha i zwyczajnej rozmowie. Szczególnie, że ostatni czas nie był dla niego ani miły, ani lekki, ani tym bardziej przyjemny. Może to jedno z ostatnich tak wspaniałych wyjść? Niebawem dojdą mu zupełnie nowe obowiązki, już za kilka dni. Na samą myśl robiło mu się gorzej, wieczne kawalerstwo nie mogło… trwać wiecznie. Upił łyk alkoholu, odciągając te myśli od siebie, gdzieś daleko.
- Ciotka Edith. – rzucił pierwsze lepsze imię, jakie właśnie przyszło mu do głowy. Improwizowanie w towarzystwie spiętego przyjaciela było średnie, nie mogli jednak nadmiernie rzucać się w oczy, ani tym bardziej wychylać przed szereg. Nie taka była idea działania rozpoznawczego. Może jak kilkukrotnie dadzą się zauważyć w towarzystwie, ludzie stąd nabiorą do nich pewnego rodzaju zaufania. Powiódł wzrokiem za galeonami rzuconymi przez Shafiqa na stół. Dobrze, że nie wyjął z kieszeni sakwy wypchanej momentami, wtenczas na pewno wzbudziłby jeszcze większe podejrzenie. Wywrócił oczami, słysząc jego rozporządzenie. Zrobił jeszcze łyk napoju chmielowego i zostawił resztkę o nijakim smaku w kuflu. Zebrał się i podążył za przyjacielem na zewnątrz knajpy.
- Nie jesteś w najlepszym humorze… – stwierdził tylko, stając obok niego i poprawiając klapę wierzchniego odzienia. Nie przepadał za tak miernym wyglądem, ale nie mógł rzucać się w oczy. Spoufalanie się z nieprzyjemnymi typami też nie było najlepszym pomysłem, ale jeśli chcieli uzyskać jakiekolwiek informacje, musieli poświęcić pewne sprawy, na rzecz większego dobra. – W dzisiejszych czasach ciężko o zaufanie, nowe twarze zawsze wydają się być bardziej podejrzane. Nie ważne jak bardzo będziemy starać się wpasować w tłum, nie jesteśmy… tacy jak oni. I nigdy nie będziemy. – stwierdził, rozglądając się wokół, a ciemne tęczówki błysnęły w świetle ulicznej lampy. Przeniósł spojrzenie na Zachary’ego. – To co teraz? Spacer w świetle księżyca? – spytał z lekkim rozbawieniem.



Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : 30
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0 +3
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 33 +2
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier
Re: Newmarket [odnośnik]27.02.23 20:33
Myśli Zachary'ego zdawały się niespójne. Jeden, z reguły niezmienny przepływ został zaburzony; nadmiar dźwięków w barze, wątpliwej jakości jak i równie wątpliwego smaku popłuczyny zwane lokalnym browarem, niedobór informacji, które zdobyli przysłuchując się skrawkom rozmów w atmosferze. Jeśli mieli cokolwiek zdziałać dalej w tym rejonie i w tym temacie, musieli szukać dalej. Nie było powodu, by dłużej przesiadywali w jednym miejscu.
Jestem po prostu zmęczony — stwierdził lakonicznie, nie wdając się w szczegóły w obecności tak drogiego mu przyjaciela. Mathieu wiedział z resztą najwięcej i to jemu Zachary ufał na tyle mocno, by podzielić się największymi tajemnicami, które chował przed całym światem. Nie zamierzał tego robić publicznie ani w chwili zwątpienia czy słabości. Dawno nie było ku temu sposobności i nie sądził, aby wkrótce taka nadeszła.
Poruszył barkami, markując niezręczne poczucie bycia obserwowanym. Oddał spojrzenie. Jasne tęczówki obejmowały twarz przyjaciela, lecz nie błyszczały w zwolna zapadającej nocy. Podobnie do przyjaciela błysnęły w sztucznym świetle, po czym Zachary chwycił Mathieu za ramię i poprowadził ulicą. — Ktoś może nas obserwować — wymamrotał, potykając się o nierówność w podłożu, jednocześnie odczuwając, że nawet tak mdły i niesmaczny alkohol wywierał swój wpływ na organizmie. Każdy kolejny krok zdawał się udowadniać utraconą równowagę, lecz parł naprzód. Nie zatrzymywał się, starał utrzymać równe, dość powolne tempo. — Nie, nie będziemy spacerować — stwierdził, wolną dłonią sięgając ku różdżce schowaj w fałdach letniej abai, palcami próbując wsunąć ją w rękaw równie lekkiej i przewiewnej koszuli.
Twoja ciotka nie będzie miała nam za złe, że odwiedzamy ją tak późno? — Zapytał głośniej, nieco podnosząc ton, doznając dziwnego uczucia, iż głos wydobywając się z jego ust nie należał do niego. Nachylił się do przyjaciela, niemal opierając głowę na jego barku. — Mogę nas stąd teleportować, ale nie daję gwarancji, że pójdzie gładko. Czuję się tak, jak by ktoś podał mi jakąś truciznę. — Jął półszeptem, próbując w myślach związanych z pobytem w barze odnaleźć moment, w którym mogłoby się coś takiego wydarzyć. Nie potrafił zidentyfikować tego, lecz bez wahania był w stanie rozpoznać próbę zatrucia. Jeśli jednak nie zadziałało właściwie, musiało zostać wykonane przez amatora, który nie przewidział, że źle odmierzona dawka mogła zareagować z rozpuszczalnikiem.
Chodźmy tędy — szarpnął ramieniem przyjaciela, chcąc, by podążył za nim w kierunku wąskiej odnogi od głównej ulicy. Dopiero po przekroczeniu kolejnych kilkudziesięciu kroków zatrzymał się i oparł o chłodny mur budynku. — Niewiele się dowiedzieliśmy... i potencjalnie w mieście grasuje amator trucizn albo to piwo przeleżało w spleśniałej beczce. Dobrze się czujesz? — Ostatnie pytanie postawił tonem pełnym troski, kolejnym tak obcym wyrażeniem w jego ustach, podczas gdy cała reszta zionęła zwyczajową obojętnością. Utkwił wzrok w przyjacielu, zastanawiając się, czy to wszystko miało sens.




Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about

the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Newmarket - Page 2 MaPFNWM
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5831-zachary-shafiq#137692 https://www.morsmordre.net/t5852-ammun#138411 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f145-wyspa-man-siedziba-rodu-shafiq https://www.morsmordre.net/t5866-skrytka-bankowa-nr-1444#138736 https://www.morsmordre.net/t5865-zachary-shafiq#138732
Re: Newmarket [odnośnik]27.02.23 22:49
Spojrzał na przyjaciela uważnie, przez moment zastanawiając się czy aby na pewno wszystko jest w normie. Ciężko mówić w dzisiejszych czasach o dobrym stanie, szczególnie, że ostatnie miesiące dały im ostro w kość. Przemęczenie było naturalnym stanem rzeczy, biorąc pod uwagę intensywność ich życia i ciężar obowiązków ciążących na ich barkach. Zachary zajmował się zgoła innymi czynnościami niż Mathieu, ale ten podziwiał jego zdolności lecznice, którym sam zawdzięczał naprawdę wiele. Łączyło ich wiele, poza przyjaźnią mierzyli się razem ze wspólnym wrogiem.
Skinął głową. Nie zamierzał ciągnąć go za język, biorąc pod uwagę fakt, że rzeczywiście nie wyglądał najlepiej. Przekręcił głowę w bok, zastanawiając się nad tym, czy dobrym pomysłem była cała ta wyprawa i podjęcie próby pozyskania informacji. Shafiq wyglądał słabo, a Rosier nawet nie rozważał możliwości, w której byłoby to efektem dodania czegoś do napoju alkoholowego, a raczej rozcieńczonego piwa, które przed chwilą spożyli. Nie czuł się ani gorzej, ani inaczej. Przynajmniej tak mu się wydawało. Za to Zachary zrobił się nerwowy, nie umknęło to jego uwadze. Upewnił się, że różdżka znajduje się pod ręką, aby w razie niespodziewanych okoliczności móc zareagować odpowiednio szybko.
- Nie, dlaczego? Jej dom jest gościnny, bez względu na porę. – rzucił tak, aby jego słowa były wyraźnie słyszalne. Miał za to wrażenie, że Zachary powiedział swoje słowa o wiele głośniej niż powinien. A może to jedynie złudzenie, gdy słowa odbijały się od ścian budynku dziwnym echem. Wziął głęboki oddech, kiedy Zach zaproponował teleportację. – Za kilka dni biorę ślub, wolałbym… dotrzeć na niego w całości. – stwierdził, unosząc lekko brew ku górze, bacznie obserwując przyjaciela. – Truciznę? – spytał, zwalniając lekko kroku. Nie chciał popadać w paranoję, ale dałby słowo, że niewiele w jego stanie zmieniło to wątpliwej jakości piwo. Może Zachary jednak wyróżniał się bardziej od niego? Abaja nie była typowym brytyjskim odzieniem. Pewnie ktoś mógł uznać go za kupca lub handlarza, który zapędził się tutaj w poszukiwaniu zysków i pewnie miał przy sobie sakwę wypchaną złotem.
- Nic mi nie jest. Za to Ty wyglądasz dość słabo. Trzeba Ci podać antidotum, na wszelki wypadek. – mruknął. Nie miał przy sobie akurat żadnych specyfików, w jego zasobach znajdowało się antidotum podstawowe, ale kompletnie nie pomyślał o tym, żeby zabierać je ze sobą na wyprawę. – Zbieramy się, do Ciebie. – zadecydował, nie zamierzał zostawiać go samego w przypadku słabego samopoczucia lub ewentualnego otrucia.



Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : 30
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0 +3
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 33 +2
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier
Re: Newmarket [odnośnik]28.02.23 21:36
Każda kolejna sekunda bycia trawionym przez dobrze znane uczucie bycia nieudolnie otrutym albo po prostu nadwrażliwym na tak miernej jakości popłuczyny zawierające alkohol stawała się coraz dłuższa. Nie wiedział, nie miał pewności, czy zachowywał się racjonalnie w tym wszystkim. Mógł jednak powierzyć swój niepewny stan w ręce przyjaciela, choć zawsze bywało zupełnie inaczej.
Może — odparł krótko, wziąwszy głębszy wdech tylko po to, by poczuć suchość w gardle dwa razy mocniej niż wcześniej. — Nie ma potrzeby się nad tym rozczulać. Czymkolwiek jest to świństwo, jeszcze mnie nie powaliło. — Stwierdził, chcąc upewnić przyjaciela, że miał do czynienia z człowiekiem przytomnym i świadomym na tyle, na ile ciało potraktowane nieznanym specyfikiem pozwalało. — Przejdziemy się jeszcze kawałek? Za miasto? Nie chcę nas teleportować z tego miejsca. Byłoby to zbyt oczywiste. — Zasugerował, ponownie podejmując marsz dość niemrawym tempem, w którym opierając ciężar własnego ciała o Mathieu, nie stanowił najlepszego widoku dla postronnych. Szczęśliwie nikt nie wykrzykiwał nazwiska żadnego z nich i nie zaczepiał. Może i przebrania zadziałały, chociaż dla Shafiqa miało się to skończyć niedyspozycją dnia następnego.
Anubisie, prowadź — wymamrotał do siebie, przez krótką chwilę doznając wyraźnego zmętnienia spojrzenia. Po kilku krokach wszystko wróciło do normy, lecz nie czuł się dobrze. — Kiedy tu wrócimy, musimy być lepiej przygotowani. Znacznie lepiej. — Odezwał się wreszcie, gdy ulice Newmarket wyciszyły się i pogrążyły w nocnym odpoczynku. Światła ulicznych lamp migotały niemrawo do chwili, aż wszystkie znalazły się za ich plecami, a granice miasteczka poza zasięgiem stóp.
Stanął w miejscu, zatrzymując także i Rosiera. Przez cały ten czas trzymał go za ramię, nieodzownie czując ciepło drugiego ciała, nie do końca rejestrując fakt, że być może robił to za mocno, a przyjacielowi po tym wszystkim zostaną siniaki. Nie myślał o tym, mając w głowie jedynie fakt, że podjęta decyzja stawiała go w dość trudnym położeniu. Była jednak najlepszą i w zasadzie jedyną z możliwych, jeśli chcieli szybko przenieść na Wyspę.
Już mi lepiej, ale daj mi chwilę. Muszę się skupić — powiedział, wyciągając niemrawo różdżkę z rękawa koszuli. Upewnił się całą świadmością, że obejmował Mathieu lewą ręką, a prawą zaciskał na wokół akacjowej rączki. Ile tak stał w milczeniu, nie potrafił określić. W pewnym momencie świat wokół nich uległ zakrzywieniu, a oni zniknęli z charakterystycznym trzaskiem deportacji niosącym się milknącym echem.

z/t x2




Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about

the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Newmarket - Page 2 MaPFNWM
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5831-zachary-shafiq#137692 https://www.morsmordre.net/t5852-ammun#138411 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f145-wyspa-man-siedziba-rodu-shafiq https://www.morsmordre.net/t5866-skrytka-bankowa-nr-1444#138736 https://www.morsmordre.net/t5865-zachary-shafiq#138732

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Newmarket
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach