Komnaty Odetty
Strona 2 z 2 •
1, 2

AutorWiadomość
First topic message reminder :


Komnaty Odetty
Komnaty Odetty znajdują się w górnej części wieży Broadway – udekorowane w barwach rodowej zieleni, elegancją i wykwintnością nie odstają od reszty wnętrz w siedzibie rodu Parkinson. Szerokie łoże zajmuje przestrzeń po prawej, jednak na samo życzenie panny Parkinson jest oddzielane małym parawanem, tak samo jak rozległa szafa. W głównej części znajdują się też toaletka i sekretarzyk, a także dekoracje uświetniające wnętrze. Na ścianach można znaleźć różne obrazy, zmieniane co jakiś czas ale wciąż pasujące do wnętrza. Od pomieszczenia odchodzi mały korytarzyk którym dojść można do saloniku połączonego z pokojem – w tym miejscu również znajduje się stanowisko alchemiczne, w którym Odetta pracuje nad eliksirami, poza tym jednak stanowi idealne miejsce na dyskretną herbatę w bardziej zaufanym gronie.
Zawód : naczelny mąciciel
Wiek : odwieczny
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Konta specjalne


Zastanawiało ją, czy gdyby ktoś pojawił się w pomieszczeniu, musiałyby przerwać. Czy cała ta urokliwa sceneria układająca się w dość senne i nierealne chwile zniknęłaby pod naporem konwenansów, zasad, słów kogoś z góry. Doskonale wiedziała, że arystokratki tylko pozornie dzierżyły pewną władzę, a ich wolność okupowana była pewnym poświęceniem – mogły pozwolić sobie na wiele, zakupić coś pod wpływem kaprysu, wymyślić sobie najdziwniejszą aktywność mającą służyć tylko ich przyjemności – ale kiedy coś stykało się bezpośrednio z tym co wypadało, a nie wypadało robić, ta ulotna liberalność magicznie znikała.
Czy gdyby ktoś je przyłapał, bo w takich kategoriach należało rozpatrywać tą doskonale urokliwą scenkę, miałyby kłopoty? Jak ktoś z zewnątrz zareagowałby na widok półnagiej lady czeszącej włosy kobiecie o niższym statusie?
Wszystko to wydawało jej się teraz całkowicie nieważne, zostawione gdzieś na skraju świadomości; powoli zapominała o dolegliwościach teleportacyjnych, pozwalając samej sobie zanurzyć się w tej nierealnej, subtelnej chwili wypełnionej miękkim dotykiem i zapachem intensywnych pachnideł. Zmierzch za oknem pozwalał odpocząć spojrzeniu, kojące słowa przynosiły ulgę, nawet jeśli wciąż do tej pory nie potrafiła pojąć specyfiki tej sytuacji – postanowiła w nią wsiąknąć, zniknąć w jej naturze.
Spoglądała na swoje odbicie w tafli lustra, obserwując jak Odetta rozczesuje włosy, zaplata je, spina, tworząc misterne choć wciąż delikatne dekoracje z ciemnych pukli – nagle nieład zmienił się w zamierzoną fryzurę, elegancką i przykuwającą spojrzenie, co Dolohov podsumowała szerokim uśmiechem.
Kiedy ta część ich pielęgnacji była gotowa, odwróciła się przodem do lady Parkinson, plecami do lustra, z zaciekawieniem spoglądając na pudełeczko, które pojawiło się w dłoniach kobiety. Faktura kremu wydawała się ciekawa, połyskiwała srebrem, a właściwości o których wspomniała Odetta również intrygowały.
– Przydatny wynalazek – podsumowała z uśmiechem, a kiedy arystokratka wspomniała o całym ciele, Dolohov jedynie delikatnie wzniosła brew, posyłając swojej towarzyszce nieco wyzywający uśmiech. Była obcą kobietą, nie kimś z jej otoczenia, nie służką a bywalczynią salonów, choć nie o błękitnej krwi, wciąż konszachtującą ściśle ze szlachcicami - a to, co właśnie robiły było niczym innym jak spoufalaniem w społecznych kategoriach. Siedziała przed nią z nagimi piersiami, z lekkim uśmiechem, proponując jej dotyk – co, jeśli ktoś by je przyłapał?
Nieistotne.
Tatiana zdawała się być zaaferowana daną chwilą, rozbawiona i dziwacznie oderwana od rzeczywistości; na tyle, by zgodzić się na propozycję lady Parkinson. Przejęła od niej pudełeczko z kremem, samej podnosząc się z taborecika, by zaraz później wskazać Odetcie łóżko pokryte satynową pościelą; tam chyba najłatwiej byłoby jej nałożyć krem na całe jej ciało.
– Skóra musi być po tym niebywale miękka – stwierdziła, nabierając na dwa palce smugę jasnego kremu, oczekując aż Odetta zajmie wskazane przezeń miejsce – I chyba błyszcząca, prawda? – krem miał w sobie perlisty połysk, a skoro charakteryzowały go magiczne właściwości, musiał także dodawać blasku.
Po raz kolejny skrzyżowała spojrzenie z arystokratką, nieco pytająco, nie tracąc jednak dość prowokującego uśmiechu. Nim jednak dłoniom Dolohov było dane spotkać się z fakturą ciała lady Parkinson, wirowanie w głowie powróciło – z cichym, zduszonym westchnieniem czknęła, a później rozmyła się w powietrzu, ot tak, jak gdyby faktycznie była tylko senną marą, cichą fantazją przychodzącą o zmierzchu.
Hep!
zt
Czy gdyby ktoś je przyłapał, bo w takich kategoriach należało rozpatrywać tą doskonale urokliwą scenkę, miałyby kłopoty? Jak ktoś z zewnątrz zareagowałby na widok półnagiej lady czeszącej włosy kobiecie o niższym statusie?
Wszystko to wydawało jej się teraz całkowicie nieważne, zostawione gdzieś na skraju świadomości; powoli zapominała o dolegliwościach teleportacyjnych, pozwalając samej sobie zanurzyć się w tej nierealnej, subtelnej chwili wypełnionej miękkim dotykiem i zapachem intensywnych pachnideł. Zmierzch za oknem pozwalał odpocząć spojrzeniu, kojące słowa przynosiły ulgę, nawet jeśli wciąż do tej pory nie potrafiła pojąć specyfiki tej sytuacji – postanowiła w nią wsiąknąć, zniknąć w jej naturze.
Spoglądała na swoje odbicie w tafli lustra, obserwując jak Odetta rozczesuje włosy, zaplata je, spina, tworząc misterne choć wciąż delikatne dekoracje z ciemnych pukli – nagle nieład zmienił się w zamierzoną fryzurę, elegancką i przykuwającą spojrzenie, co Dolohov podsumowała szerokim uśmiechem.
Kiedy ta część ich pielęgnacji była gotowa, odwróciła się przodem do lady Parkinson, plecami do lustra, z zaciekawieniem spoglądając na pudełeczko, które pojawiło się w dłoniach kobiety. Faktura kremu wydawała się ciekawa, połyskiwała srebrem, a właściwości o których wspomniała Odetta również intrygowały.
– Przydatny wynalazek – podsumowała z uśmiechem, a kiedy arystokratka wspomniała o całym ciele, Dolohov jedynie delikatnie wzniosła brew, posyłając swojej towarzyszce nieco wyzywający uśmiech. Była obcą kobietą, nie kimś z jej otoczenia, nie służką a bywalczynią salonów, choć nie o błękitnej krwi, wciąż konszachtującą ściśle ze szlachcicami - a to, co właśnie robiły było niczym innym jak spoufalaniem w społecznych kategoriach. Siedziała przed nią z nagimi piersiami, z lekkim uśmiechem, proponując jej dotyk – co, jeśli ktoś by je przyłapał?
Nieistotne.
Tatiana zdawała się być zaaferowana daną chwilą, rozbawiona i dziwacznie oderwana od rzeczywistości; na tyle, by zgodzić się na propozycję lady Parkinson. Przejęła od niej pudełeczko z kremem, samej podnosząc się z taborecika, by zaraz później wskazać Odetcie łóżko pokryte satynową pościelą; tam chyba najłatwiej byłoby jej nałożyć krem na całe jej ciało.
– Skóra musi być po tym niebywale miękka – stwierdziła, nabierając na dwa palce smugę jasnego kremu, oczekując aż Odetta zajmie wskazane przezeń miejsce – I chyba błyszcząca, prawda? – krem miał w sobie perlisty połysk, a skoro charakteryzowały go magiczne właściwości, musiał także dodawać blasku.
Po raz kolejny skrzyżowała spojrzenie z arystokratką, nieco pytająco, nie tracąc jednak dość prowokującego uśmiechu. Nim jednak dłoniom Dolohov było dane spotkać się z fakturą ciała lady Parkinson, wirowanie w głowie powróciło – z cichym, zduszonym westchnieniem czknęła, a później rozmyła się w powietrzu, ot tak, jak gdyby faktycznie była tylko senną marą, cichą fantazją przychodzącą o zmierzchu.
Hep!
zt


will the hunger ever stop?
can we simply starve this s i n?
can we simply starve this s i n?
Zawód : emigrantka, pozowana dama
Wiek : lat 23
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczona
wanderess, one night stand
don't belong to no city, don't belong to no man
I'm the violence in the pouring rain
don't belong to no city, don't belong to no man
I'm the violence in the pouring rain
OPCM : 15
UROKI : 11 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5 +3
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica

Rycerze Walpurgii


Strona 2 z 2 • 1, 2
Komnaty Odetty
Szybka odpowiedź