Stara baszta pasterska
AutorWiadomość

Stara baszta pasterska
Znajdująca się na północnej linii brzegowej Upper Lake wieża już od ponad wieku nie pełni swojej funkcji. Zapomniana przez mieszkańców Killarney niegdyś służyła jako punkt obserwacyjny dla Mulgrave Barracks — antycznego zamku, który popadł w ruinę. Później baszta przeszła w ręce miejscowych pasterzy. Najprawdopodobniej należała do mugolskiej rodziny, która utraciła prawa ziemskie w czasach wielkiego głodu.
[bylobrzydkobedzieladnie]
he's the hero world deserves, but not the one it needs right now. they'll hunt him. he can take it. he's a silent guardian, a watchful protector. A DARK KNIGHT.
Ostatnio zmieniony przez Jayden Vane dnia 10.04.22 16:55, w całości zmieniany 2 razy
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : 43
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 12
Genetyka : Czarodziej

Neutralni


31 marca 1958
« Osiągnięcie celu jest punktem startowym do osiągnięcia kolejnego. »

Gwizdnął przeciągle, wyciągając ramię w bok i po chwili osiadł tam granatowo ubarwiony sokół. Jayden uśmiechnął się szeroko i sięgnął do kieszeni po przysmak, który Steve z chęcią pochwycił, by ponownie wzbić się w powietrze i krążyć wysoko nad głową swojego właściciela. Mężczyzna jakiś czas wpatrywał się w stworzenie, jednak nie trwało to długo, gdy poczuł miękkie futro pod swoimi palcami. Biały łeb żądał uwagi, którą zaraz też dostał, gdy ludzka dłoń przedostała się za wilcze ucho, pieszcząc ulubione miejsce. - Nie musisz być taka zaborcza - mruknął, a delikatny uśmiech zaczaił się w kącikach jego ust, zupełnie jakby nie mierzył się z niesprawiedliwością oraz zniszczeniem dziejącym się po drugiej stronie Morza Irlandzkiego. Zupełnie jakby nie to widniało w tym obrazie aktualnej rzeczywistości. Był tego świadomy, ale było mu łatwiej. Sęk w tym, że pomimo braku zmian na zewnętrznej żerdzi, w wewnętrznej zmieniło się wszystko. Wciąż czuł ciężar czoła Roselyn opartego na jego klatce piersiowej, a wspomnienie tego uczucia sprawiło, że przyjemne dreszcze promieniowały po całym męskim ciele, nasycając go nową porcją witalności. Znów czuł, że przestał być zagubiony. Że jakaś część jego samego, potrzebowała kolejnego czynnika, by poczuć się... Pełniej? Nie spodziewał się tego, bo i jak? Zaraz jednak przestał trwać w miejscu oraz własnych myślach, bo dostrzegł to, czego szukał. Przetarł czoło oraz zmrużył oczy, wpatrując się w budowlę na horyzoncie. Zatopiona w mlecznym krajobrazie nie wyróżniała się zbytecznie — w oparach parującej wilgoci zlewała się z tłem, a niezbyt wysoka strzelistość nie przyciągała wzroku. Vane poklepał po głowie swojego czworonożnego towarzysza i ruszył dalej, schodząc ze wzgórza, by zerknąć po kilku krokach przez ramię na niewzruszoną wilczycę. - No, chodź - rzucił w jej stronę, ale nie poczekał na nią, tylko kontynuował swoją wyprawę. W końcu wiedział, dokąd zmierzał. Wiedział, jakie współrzędne go interesowały. I co wiązało się z miejscem, którego szukał. Znalezione w starych pokojach zapiski historii ziem wilczej rodziny poruszyły umysł profesora, na nowo zapalając ideę. Dokładny opis wysokiej, ośmiobocznej wieży, skorupy średniowiecznej baszty, która została zbudowana pierwej jako pokuta za kradzież wina ze statku handlowego, który osiadł na mieliźnie, wydawał się być niezwykle barwny. Uratowano ładunek stu siedemdziesięciu czterech beczek z Księstwa Akwitanii Edwarda II we Francji, a większość wina trafiła w ręce Waltera Breathnach, który był bogatym właścicielem ziemskim w Portmagee. Oskarżony o nielegalne odbieranie wina, skierowany do Ministra Spraw Zagranicznych, został skazany na wysoką grzywnę i prawie ekskomunikowany z własnego otoczenia. Aby zadośćuczynić za swój grzech, Walter zbudował wieżę strażniczą dla Mulgrave Barracks. Punkt później miał przestać pełnić swoją rolę, gdy sam zamek popadł w ruinę, a basztę przejęli miejscowi pasterze. Gdy dotarł do wieży, Vane zadarł głowę, by ocenić wysokość. Musiała mieć z jedenaście metrów wysokości, a ośmioboczny dach przypominał kształtem piramidę. Wejście nie miało drzwi, dlatego gdy profesor wszedł do środka, poczuł ciąg powietrza biegnący z nagiego czuba. Dłoń ukryta w rękawiczce przesunęła się po szorstkim, nieregularnym wykończeniu kamiennej ściany. Jak stara była? Sądząc po wyjątkowo kanciastym ociosaniu kamieni, powstała zdecydowanie wcześniej przed aktualną wersją Theach Fael. Mógł się jednak prędko dowiedzieć. Różdżka znalazła się więc dość szybko w palcach czarodzieja, a ciche Aetio przecięło powietrze, by ujawnić prawdę.
Sześćset trzydzieści lat. Silne fundamenty zbudowane za kradzież wina. I chociaż wydawać się to mogło lekkomyślne, czarodziej wiedział, że trafił w odpowiednie miejsce.
zt
he's the hero world deserves, but not the one it needs right now. they'll hunt him. he can take it. he's a silent guardian, a watchful protector. A DARK KNIGHT.
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : 43
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 12
Genetyka : Czarodziej

Neutralni


6 kwietnia 1958
« Osiągnięcie celu jest punktem startowym do osiągnięcia kolejnego. »

Kwaśny sok z pigwy w herbacie przywrócił go na ziemię.
Chwila odpoczynku oraz skupienia się musiała się zakończyć. Wiedział, że miał od tego momentu na wykonanie zadania niecałe półtorej godziny przed wschodem słońca i przebudzeniem się domowników, z jego dziećmi na czele. Wiedział, że powinny znajdować się aktualnie w stanie najgłębszego snu, z którego nic — względnie — nie powinno ich wybudzić. Ścigał się więc z czasem, ale wcale mu to nie przeszkadzało. Sam sobie narzucił czas, aby wysilić swój umysł. Aby się sprawdzić. Aby badać własne granice. Wcześniej się nie przemęczał — Muffliato oraz Repello Mugoletum były podstawowymi i najprostszymi zabezpieczeniami. Nie zajęły dłużej aniżeli pół godziny, jednak Jayden nie bagatelizował ich działania. Znał ich wartość, dlatego nie zamierzał ich pomijać przy trosce o basztę. Następne w kolejce były Cave Inimicum, Strach na gremliny oraz Szklane domy. Akurat półtorej godziny miało wystarczyć aż z nawiązką. I chociaż mogło się to wydawać paranoiczne, Vane nie zamierzał podejmować zbędnego ryzyka. Różdżka zatrzymała się, palce silniej ją ujęły, a umysł czarodzieja skupił się na każdy zaklęciu oddzielnie. Z oczyszczonym umysłem, wyprostowaną sylwetką i zatopieniu się w momencie. Tkał sieć magiczną, wyczuwając drobne drżenie numerologiczne, które przy okazji rozgrzewało trzymane przez niego jarzębinowe drwo. Nie wymagało to od niego tak długiego czasu, jak w przypadku innych zaklęć, ale i tak czuł ciężar. Tym razem było mu łatwiej fizycznie ponieść go niż wcześniej. Jego plecy zdecydowanie stały się mocniejsze, a powoli podstawowe ćwiczenia spełniały swoje zadanie. Poranne i wieczorne pompki, rozciągniecie spiętego kręgosłupa, przysiady... Czuł się zdrowiej przy każdym kolejnym razie. Nie mógł też w jakimś stopniu nie przyznać się do faktu, że poczuł silniejszą motywację do dbania o siebie nie tylko poprzez myślenie o chłopcach, własnej wydajności fizycznej czy zwyczajnemu przygotowaniu na wojenne reperkusje.
Cień uśmiechu przemknął przez twarz profesora.
Kolejne zaklęcie, kolejne piętnaście minut. Mimo że robił to już wcześniej, pogłębiał temat, chcąc jeszcze lepiej zrozumieć naturę tego, czym się właśnie zajmował. Przygotowywał się do tego, aby z tych prostszych, przejść do trudniejszych. I jak na razie czuł się pewnie, ale nie bagatelizował poziomu zaawansowania. Po powrocie czekało go przeszukiwanie półek, wertowanie książek i doczytywanie gdzieś między przewijaniem pieluchy jednego syna, drugiego i trzeciego. Ale w żaden sposób go to nie zamartwiało. Wręcz przeciwnie — mimo że męczyło bycie samotnym ojcem, nie znał już niczego innego, odnajdując motywację tam, gdzie zdawać mogło się, że nic nie ma. A przecież było. Było tak wiele. Jego synowie.
zt
he's the hero world deserves, but not the one it needs right now. they'll hunt him. he can take it. he's a silent guardian, a watchful protector. A DARK KNIGHT.
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : 43
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 12
Genetyka : Czarodziej

Neutralni


10 kwietnia 1958
« Osiągnięcie celu jest punktem startowym do osiągnięcia kolejnego. »

Czy i on miał dość w tym momencie? Zdecydowanie nie. Chociaż jego ciało poddawało się słabościom i potrzebowało wytchnienia, znał ten stan. Bo czym jak nie przekraczaniem własnych granic była oklumencja, dzięki której mógł osiągnąć upragniony stan umysłu? Czemu z ciałem miało być inaczej? W końcu więc podniósł się na drżących nogach z wyraźnym trudem. W dalszych planach miał Nigdziebądź, którego tkanie miało być nie mniejszym wyzwaniem, co Zawieruchy. Czy przesadzał? Na pewno, ale w pewnym sensie... Sprawiało mu to masochistyczną przyjemność. Dlatego też gdy po kolejnych godzinach astronom opadł na chłodną posadzkę starodawnej baszty, zdawało mu się, że nie miał w sobie już nic z życia. Jak przy pierwszym zaklęciu nie miał siły, tak tutaj był bezwładny. Znieczulony. Musiał odzyskać chociaż odrobinę sił witalnych, by chociażby wyjść poza granice wieży i aktywować świstoklik mający zanieść go z powrotem do domu. Nie. W takim stanie nie mógł wrócić tam pieszo. Gdy dyszał, walcząc o każdy oddech, w pewnym momencie poczuł na języku metaliczny posmak. Skąd się brał? Ze zmarszczonymi brwiami Jayden podniósł drżącą wciąż dłoń do ust, by spojrzeć po chwili na swoje palce. Krwawił. Uśmiechnął się w wyczerpanym grymasie satysfakcji. - Cena za magię, hm? - mruknął do siebie, po czym kaszlnął i skrzywił się boleśnie. Tak. Zdecydowanie przesadził.
zt
he's the hero world deserves, but not the one it needs right now. they'll hunt him. he can take it. he's a silent guardian, a watchful protector. A DARK KNIGHT.
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : 43
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 12
Genetyka : Czarodziej

Neutralni


Stara baszta pasterska
Szybka odpowiedź
W tym miejscu możesz przelogować się na inne konto i przesłać wiadomość. Pamiętaj, że treść posta zapisywana jest w obrębie danego konta. Aby uniknąć ewentualnej straty, pamiętaj o skopiowaniu treści posta przed przelogowaniem się.
Obecnie zalogowany jako:
Zmień konto