Wydarzenia


Ekipa forum
Zamek w Warwick
AutorWiadomość
Zamek w Warwick [odnośnik]01.11.21 12:36
First topic message reminder :

Zamek w Warwick

W mugolskich kręgach powszechną wiedzą jest, że okazały zamek w centrum Warwick stanowił historyczną twierdzę Warwickshire, albowiem w średniowieczu odbywały się tam jedne z najkrwawszych, a przy tym niezwykle jednostronnych bitew. Władający nim hrabia dzielnie odpierał liczne ataki nie musząc ubiegać się o pomoc swych sojuszników, albowiem położenie budowli, murów oraz w części otaczająca go rzeka pozwalała im skutecznie rozprawiać się z agresorami. Straty w ludziach zniechęcały do kolejnych napadów, które z czasem zupełnie zanikły pochłaniając za sobą najlepszych, wojennych strategów. Wieloletni spokój oraz rzekome zawieszenie broni uśpiło czujność rodu, który to zawierzył jednemu z najbardziej zaufanych i najwyżej postawionych dowódców, jakoby hrabia został otruty podczas wystawnego przyjęcia w sąsiednim hrabstwie. Po latach okazało się to kłamstwem mającym jedynie zmusić do walki na otwartej przestrzeni, którą niezaprawieni w boju wojownicy przegrali z kretesem.
Mieszkańcy zamku już nigdy nie zaznali tej samej stabilności i poczucia bezpieczeństwa, a licznie zmieniający się władcy nieuchronnie doprowadzali twierdzę do ruiny. Zdrady, egzekucje, pragnienie zawłaszczenia ziem na dobre zmieniły losy tego niegdyś wyjątkowego miejsca, które z czasem zostało okrzyknięte jako przeklęte i goszczące jedynie śmierć. Negatywne odczucia wzmocniły nowe fortyfikacje wybudowane w trakcie wojny stuletniej, a także późniejsze przekształcenie części zamku na więzienie dla politycznych jeńców.
Obecnie tajemnicą jest, co dzieje się za murami zamku. Plotki jedynie podsycały ciekawość, lecz każdy kto próbował je zweryfikować wkrótce zostawał uznany za zaginionego w niejasnych okolicznościach.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zamek w Warwick - Page 7 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Zamek w Warwick [odnośnik]17.12.21 18:12
Elvira
Zaklęcie Kameleona spłynęło z ramion Elviry tak płynnie jak mogłaby spłynąć jedwabna peleryna; czuła pełznące po kręgosłupie ciepło, nie musiała się sobie przyglądać. Coraz częściej zerkała za to na Maghnusa i wzbierającą w jego dłoni krew, której nie był w stanie powstrzymać przed plamieniem podłogi. Nie spodobał jej się słaby głos, jakim wypowiedział zaklęcie.
Przynajmniej zdołała zniszczyć broń i nie musieli obawiać się kolejnego niekształtnego pocisku.
- Uciekaj, prochu marny - wypowiedziała cicho za pierzchnącym żołnierzem. Nie obawiał się ich? Był przygotowany? Odepchnęła w tył świadomości niepokojące myśli i uniosła wyżej brodę, by przypomnieć sobie, że powinna być zbyt dumna na okazywanie lęku. - Godzina sądu nadejdzie, choć się jej nie spodziewano. Odliczaj minuty - Nie rzuciła już za skurwysynem żadnego zaklęcia.
Jej uwagę przykuła wrzawa na dziedzińcu, płonące pochodnie, ciężkie kroki, krzyki; szlag, nie byli już niewidzialni.
- Ręka do piersi, Magnus - powiedziała szeptem, chwytając go za łokieć i lekko sugerując, żeby docisnął krwawiącą ranę do płaszcza; materiał będzie nasiąkał, ale nie zostawią za sobą jednoznacznego śladu kropel. Nie było czasu na sprzątanie, musieli się stąd zabrać.
Cicho weszła na schody, zatrzymując się na półpiętrze i wskazując Maghnusowi, by do niej podszedł. Chowali się przed wzrokiem niepowołanych na dziedzińcu, mając teraz przed sobą, kilka stopni wyżej, uchylone drzwi. Był to dobry moment na okiełznanie ran. Wskazała na dłoń Magnusa, a gdy ją wyciągnął, szybko złapała ją od spodu, brudząc sobie skórę krwią. Nie przejęła się, nad dziurą zaraz zawisła różdżka.
- Curatio Vulnera Horribilis - szepnęła, chcąc zasklepić rozszarpane tkanki, choćby i po to, by przestały krwawić.

Luca
Myślał, że awantura da mu okazję zbiec i dostać się do wnętrza zamku, ale przeliczył się bardziej niż jego starszy brat w kartach, kiedy przegrywał cały majątek. Zagryzł wargę i spojrzał zeźlonym wzrokiem na tych mugoli, którzy znajdowali się w zasięgu jego wzroku. Zbliżali się do niego, węszyli jak szczury, a skoro mieli za cel przeszukanie każdej szczeliny, to niedużo minie czasu zanim się na niego natkną. Niech by to szlag.
- Pavor veneno - szepnął, wskazując krótką różdżką na tę część dziedzińca, którą mógł zobaczyć. I nie czekał już na to, żeby spojrzeć, czy mu się udało. Jak działać to działać.
Maleńkimi kroczkami przy zimnej ścianie wycofał się do drzwi zamku, tam, gdzie wcześniej słyszał głos panienki Multon.

1. Curatio Vulnera Horribilis Elvira + k8
2. Pavor veneno Luca + k10
3. Skradanie Luca


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Zamek w Warwick [odnośnik]17.12.21 18:12
The member 'Elvira Multon' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 26

--------------------------------

#2 'k8' : 1, 1, 8, 1, 1, 5

--------------------------------

#3 'k100' : 49

--------------------------------

#4 'k10' : 10

--------------------------------

#5 'k100' : 79
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zamek w Warwick - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zamek w Warwick [odnośnik]18.12.21 13:42
Cham i prostak miał więcej szczęścia niż rozumu, jego płuca nie wypełniły się czarnym dymem, cały i zdrowy wymknął im się z rąk niezdolnych zareagować i Maghnusowi pozostawało tylko liczyć na to, że pozostali Rycerze obecni w zamku zdołali zrobić już wystarczająco dużo zamieszania, by siły wroga rozproszyły się, zamiast zjawić się za parę chwil tuż naprzeciwko nich; szczególnie teraz, gdy był niedysponowany. Nie bawił się w przepychanki słowne z gumochłonem, nie pragnął tracić cennej życiowej energii, gdy rozmówca na to najzwyczajniej na świecie nie zasługiwał.
- Ferula - wypowiedział inkantację, przytykając koniec różdżki bliżej paskudnej rany, pragnąc, by owinęły ją ściśle bandaże, które miałyby szansę przynajmniej trochę zminimalizować krwotok - bo chociaż pomysł dociśnięcia dłoni do płaszcza, by skapująca na posadzkę krew nie tworzyła tropu prowadzącego prosto do nich wydawał się być uzasadniony w partyzanckich warunkach, tak Bulstrode'a aż skręcało na myśl, że cały ten metaliczny zapach miałby wsiąkać w jego płaszcz, bez końca drażnić nozdrza i przywoływać wciąż i bez końca gorycz porażki na języku. Powiódł spojrzeniem przed siebie i w górę, po schodach, po których zaraz zaczął się wspinać, by dołączyć do Elviry i zbliżyć się do uchylonych drzwi w nadziei na to, że uzdrowicielka zdoła przywrócić mu przynajmniej część sił nim dotrą do dowództwa.


half gods are worshipped
in wine and flowers
real gods require blood


Maghnus Bulstrode
Maghnus Bulstrode
Zawód : badacz starożytnych run, były łamacz klątw, cień i ciężka ręka w Piórku Feniksa
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
gore and glory
go hand in hand
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 death before dishonor
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9868-maghnus-i-bulstrode https://www.morsmordre.net/t9891-helios#299311 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f377-gerrards-cross-bulstrode-park https://www.morsmordre.net/t9894-skrytka-bankowa-nr-2246#299355 https://www.morsmordre.net/t9896-maghnus-bulstrode#299374
Re: Zamek w Warwick [odnośnik]18.12.21 14:43
- Śmierć poniosą ci, którzy bezprawnie was uwięzili i skrzywdzili. Czarny Pan nie pozwoli, aby uszło im to płazem, dlatego będziemy się tu pojawiać do skutku - ciągnęła dalej Rookwood.
- Na Merlina, to mugole, damy sobie z nimi radę wspólnymi siłami. To Czarny Pan i my dzięki niemu mamy moc, o jakiej nawet nie śnili - mówiła dalej. Zdziwiła się na wspomnienie Cadana Goyle'a. Rycerzom Walpurgii nie było wiadomo, aby został tu wysłany. Działał sam? - Większość kraju obiecała mu już wierność. Całkowite zwycięstwo jest kwestią czasu. Opuście cele i chodźcie z nami, to przekonacie się o tym sami - wyrzekła głośno w nadziei, że przekona niechętnych więźniów. Więźniów, których trzeba było prosić, by dali się uwolnić. Naprawdę pomieszało im się w głowie, jeśli po tym wszystkim woleli tu zostać. - Odpłacą za wszystkie krzywdy jakie wam zadali, zapewniam - powiedziała poważnym tonem. Spojrzała ku kobiecie bez ręki, która powiedziała, że nie potrzebuje różdżki. - Taka postawa w niczym nam nie pomoże. Z różdżką będziesz w stanie się bronić.
Powiodła spojrzeniem za Zacharym, który ruszył w stronę kolejnego pomieszczenia, gdzie trzymano więźniów po przesłuchaniach.
- A skąd ich zabieraliście? Mów wszystko, co wiesz. Jak patrolujecie korytarze? Jesteś w stanie ominąć patrole? - wypytywała dalej mugola, który okazał się wyjątkowo oszczędny w słowach, a z pewnością wiedział więcej. - Jaki masz tu stopień? Nad kim masz władzę?
Nagle wokół zgęstniała atmosfera i zapadła całkowita ciemność. Niepokojące szepty przywodziły Sigrun na myśl poprzednie zebranie w Białej Wywernie, gdzie ujawniło się to, co uwolnili w podziemiach Banku Gringotta.
- Lumos maxima - wyszeptała, by rozgonić ciemność.


She tastes like every

dark thought I've ever had
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Zamek w Warwick [odnośnik]18.12.21 14:43
The member 'Sigrun Rookwood' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 98
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zamek w Warwick - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zamek w Warwick [odnośnik]18.12.21 20:42
Atmosfera i widok więziennej celi, które Zachary chłonął wszystkimi zmysłami były przytłaczające nawet dla jego opanowanych, spokojnych, z gruntu niewrażliwych myśli. Wysiłek podejmowany w przesączenie, odsianie wszystkiego co zbędne był duży, lecz nauczony doświadczeniem zdawał sobie sprawę z tego, jakich efektów u samego siebie oczekiwać; nawet u swoich pacjentów. Ci nimi nie byli, na długie obserwacje nie było czasu. Ten płynął nieubłaganie, mieli go coraz mniej na stanowcze reakcje, przemyślane i szybkie, także ze strony drugiej grupy. Dla spokoju sumienia nie zajmował się rozważaniami nad działaniami pozostałych. Wystarczająco zajmujące było to, co działo się wokół niego samego, a napięcie gromadziło się niezmiennie w mięśniach, w zmarzniętych stawach, które nieubłaganie próbował rozgrzać przy każdym, nawet najmniejszym ruchu. Dolegliwość, do której przyzwyczaił się przez ostatnie miesiące, i na którą nie zwracał uwagi; myśl ta też prowadziła do przyglądania się ofiarom przedziwnej mugolskiej i zdradzieckiej czarodziejskiej więźni rządzącej zamkiem. Nie mówił nic na głos. Własny upust opinii miał jedynie przed samym sobą, wędrując wzrokiem po kolejnych więźniach, na dłużej zatrzymując je na jednym z nich oraz na jego wybitych palcach. W milczeniu stał. Słuchał, mrużąc oczy w zastanowieniu, w braku całkowitego zaangażowania w choćby najmniejszą próbę ucieczki z miejsca kaźni. Brak wiary nie dziwił go, próba podważenia słów Rosiera czy nawet jego także nie. Potrzebowali dowodu i Zachary zamierzał go dać, podchodząc do więźnia z wybitymi palcami.
Przykucnął, nie wahając się z podjętą w samym sobie myślą. Wolną ręką podłożył pod nadgarstek, lekko unosząc dłoń. Koniec różdżki przytknął do jej wierzchu i przymknął oczy, mrucząc pod oczami kapłańskie modlitwy przodków. Potrzebował ich, nim postanowił rzucić zaklęcie.
Arcorecte maxima — padła formuła z ust Shafiqa, gdy począł kreślić gest tuż nad skórą. Powoli uwalniał magię, czuł grzejące się w dłoni akacjowe drewno, którego koniec przesuwał na kolejne palce, chcąc, by moc oplotła uszkodzone stawy i przywróciła im ich właściwe położenie uśmierzające dotkliwy ból. Kiedy uchylił powieki, nie oceniał efektu swojej pracy. Proste zaklęcie nie powinno sprawiać najmniejszych problemów, choć i tak było najpotężniejszym, z jakiego mógł w takiej sytuacji skorzystać.
Wstał, spoglądając na posiniaczoną twarz, nie doszukując się w niej choćby krzty wdzięczności. Nawykł do tego i nawet nie spodziewał się, że którykolwiek z osadzonych się na to zda. Nie było to też ani trochę ważne w tej sytuacji. Jeśli jakkolwiek miał wzbudzić choćby uncję zaufania i nadziei w nich, to tylko poprzez czynienie tego, czym zajmował się całe swoje życie.
Kolejna wizyta, którą podjął, miała miejsce u tego, który chciał jego krycia. Zaoferował je, lecz nie w takim celu. Z abają przewieszoną przez przedramię podszedł bliżej, brodząc w więziennym brudzie, lekko przechylając głowę. — Dostaniesz ją — potwierdził, nie wahając się. Nie było potrzeby brnąć w słowa, które odrzucali w przerażeniu, że mogli zaznać dawnego życia. — Jeśli chcesz spędzić tu resztę życia, nie zmuszę cię. Ale mogę przynajmniej obejrzeć twoje... wasze rany, jeśli to ma uprzyjemnić pobyt... tutaj. — Poziom niezręczności tych słów nie przerażał Zachary'ego. Skoro nie wierzyli... nie jego myśli, nie jego sprawa. Poruszył barkami. Wzrokiem powiódł do kobiety z dość osobliwą pewnością siebie w głosie, gdy do niego mówiła. — Rękę można odtworzyć w eliksirze i przyszyć. Nic straconego — odparł, lekko kręcąc głową w irracjonalnej uwadze dotyczącej utraty głowy. Tego jednego odtworzyć się nie dało. Żadna magia nie dawała takiej możliwości. Nie powiedział nic więcej. Sięgnięcie po moc kamienia Locus rozlało się. Zimny dreszcz spłynął wzdłuż kręgosłupa. Osiadł powoli gdzieś w trzewiach, gdy szepty wzmogły siejąc spustoszenie, zsyłając koszmar. Ciemność, która zapanowała wzmagała strach, ale nie u Zachary'ego. Wiedział, że to on i dzierżony przez niego odłamek były źródłem, lecz nie bał się. Już raz zmierzył się z druickimi mocami Locus Nihil.

Rzut kością w szafce zalinkowy.




Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about

the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Zamek w Warwick - Page 7 MaPFNWM
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5831-zachary-shafiq#137692 https://www.morsmordre.net/t5852-ammun#138411 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f145-wyspa-man-siedziba-rodu-shafiq https://www.morsmordre.net/t5866-skrytka-bankowa-nr-1444#138736 https://www.morsmordre.net/t5865-zachary-shafiq#138732
Re: Zamek w Warwick [odnośnik]18.12.21 21:35
Więźniowie byli zmęczeni swoją niedolą, stracili z pewnością nadzieję na wybawienie. Może ich poprzednicy podchodzili do tego w niewłaściwym sposób, może brak im było samozaparcia, a może brakowało im szaleństwa, o które ta trójka otarła się w Locus Nihil. Może jeszcze rok temu Rosier zastanowiłby się czy ich słowa powinien rozważać głębiej, zastanawiać się czy faktycznie mają szanse, czy jest możliwość, aby wyciągnęli ich z tego miejsca. Teraz było zupełnie inaczej. Byli tu we troje, on i Sigrun świetnie radzili sobie z magią, Zachary był wyjątkowym medykiem. Przyszli tutaj z konkretnym zadaniem, które musieli zrealizować i nie dopuszczał do siebie myśli, że mogłoby być inaczej.
- Ten wróg nie ma litości, my też nie. - odparł na słowa o mugolach, którzy byli powodem całej tej katastrofy. To nie próżne obietnice, bo choćby miał zamienić tą kupę scalonych kamieni w gruz, zrobi wszystko, aby wyciągnąć ich bezpiecznie poza teren tego cholernego zamku. Im dłużej energii i czasu zmarnują w tym momencie, tym gorzej dla nich. Wystarczająco deprymująca i dołująca była negatywna energia, która została uwolniona. Te dźwięki, te głosy. Wziął głęboki oddech i przełknął ślinę, dopiero po chwili otwierając oczy.
- Zach, spróbuj przenieść tych, którzy nie są w stanie poruszać się samodzielnie. - powiedział do przyjaciela, z pewnością ten wiedział o co mu chodzi. Shafiq miał możliwość, miał opcje zapewnienia im odpowiedniego transportu. Później Rosier podszedł bliżej Sigrun i zwrócił się w jej stronę. - Spróbuję stworzyć wyrwę w murze, przez którą wydostaniemy się na zewnątrz. Możemy... sprawić, że nie będą nas widzieć. - mruknął sugestywnie i spojrzał jej w oczy przez krótką chwilę. Musieli działać, teraz albo nigdy, a im dłużej tutaj stali, tym gorzej dla nich.
- Uwaga. - dodał, ustawiając się w odpowiednim miejscu i pilnując, aby nikt nie stał na linii jego zaklęcia. Celował w mur, przez który zaglądali do środka, a który umożliwił im rozpoznanie terenu. - Deprimo - wypowiedział zaklęcie, w całkowitym skupieniu na swoim celu. Musieli mieć drogę ewakuacji, musieli być gotowi. Spojrzał ponownie na kamień, może to odpowiedni czas, aby użyć tej mocy, którą oferowana im była przez pradawnych? Zacisnął palce na kamieniu, chciał tego, chciał jej użyć - pragnął, aby kamień otworzył im drogę.


Akcja 1: Deprimo rzut wykonano w szafce.
Akcja 2: Próbuję użyć mocy kamienia.



Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : 30
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0 +3
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 33 +2
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier
Re: Zamek w Warwick [odnośnik]18.12.21 21:35
The member 'Mathieu Rosier' has done the following action : Rzut kością


'LN: Splamienie' :
Zamek w Warwick - Page 7 IzIPU1C
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zamek w Warwick - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zamek w Warwick [odnośnik]19.12.21 16:47
W skrzyniach nie mogło być ludzi, nie była to ta waga, raczej nie były to też bronie typu tego, który trzymał przy sobie Tristan, cała skrzynia byłaby najpewniej cięższa. Nie była to również żywność, bo tę dostarczano z młyna - ciepłe ubrania, mundury, inne środki niezbędne na co dzień? Tak mu się wydawało początkowo, jednak im dłużej obserwował zamieszanie wokół całego transportu, gdy widział, skąd właściwie wieziono tę dostawę - najpierw załadowano tam czarodziejów, potem dopiero skrzynie - miał wrażenie, że umykało im coś istotnego, że nie przyłożyli do tego wystarczająco dużej wagi. Wydawało mu się, że powinni to sprawdzić. Jednak - był tutaj sam, Luca znajdował się już zbyt daleko, żeby się do niego cofnąć i wydać rozkaz, a czarodziejska krew na pace ustanowiła powzięty priorytet. Czarodziejska krew nie mogła brudzić mugolskiej ziemi. Była cenniejsza od szlamu. Próbował sobie przypomnieć, co w jaki sposób miejsce składu zostało opisane na mapie: ale w głowie miał pustkę. Czy pomieszczenia nie zostały opisane, czy po prostu tego nie pamiętał? Czy nie zostały opisane z konkretnego powodu? Cywil ubrany w fartuch wydawał się niepokojący. Nie przypominał w niczym medyków w limonkowych szatach, których znał, a jednak niepokojąco wróciły do niego doniesienia o eksperymentach w tej twierdzy. Czy to mogła być prawda? Czy te ciężkie drzwi mogły strzec zwyczajnych towarów?
Dźwięk łańcuchów zdradzał życie, konsternacja pozostałych nie interesowała go wcale, tak jak nie interesowali go oni cali. Stanowili tutaj przewagę, jak gniazdo meszek, które w chmarze mogły pogryźć zbyt dotkliwie, ale wciąż nie byli nikim istotnym. Trwali, a wkrótce musieli zgasnąć, a ich misja - musiała powieźć się sukcesem. Usilował chwycić się czegokolwiek, kiedy dziwaczna maszyna wpadła w poślizg, nie wiedział, nie rozumiał, co się dzieje, słyszał dalsze padające rozkazy: nie zatrzymywać się, medyka, przeszukać plac. Wypchnięty na zewnątrz obserwował dalszy ciąg zdarzeń, szóstkę ludzi - czarodziejów? - spiętych łańcuchami jak w niewoli - jakże rozrywał serce ten straszny widok, jak budził poczucie sprzeczności, niesprawiedliwości. Wiele razy mówił o mugolskim okrucieństwie, wiele razy z przekonaniem powtarzał w stronę tłumu jak straszni, jak brutalni, jak nieustępliwi potrafili być mugole, ale mimo zapalczywości w jego głosie, nie było w nim wiary: pogardzał mugolami na tyle, by lekceważyć ich możliwości i nie wierzyć w to, że faktycznie mogli stanowić zagrożenie, którego dziś, w tym momencie, stał się oto świadkiem. Bo oto mugole, szlamokrwiści, niemagiczni, ci, którzy nie dostąpili zaszczytu władania potęgą, mieli czelność zwracać się w ten sposób, bez szacunku, nie tylko do czarodziejów: ale do zaginionej służki Czarnego Pana. Co on chrzanił? Nową Pralinką?
I nagle zrobiło mu się niedobrze: czy rysunek na mapie, z którego kpił wcześniej, krągłe piersi dziewczyny niewątpliwie przyjmującej tych skurwysynów, tych śmieci ledwie, nic nieistotnych, mogły być ciałem pojmanej i pogardzanej w ten sposób czarownicy? Nie wzbudziła się w nim empatia, wzbudziła się groza: że oto świat, za który walczył, legł w gruzach przed okrucieństwem tych, o których wierzył, że nie mieli możliwości stanowić wobec nich zagrożenia. Że oto ściągnęli na kolana tych, którym powinni być podlegli. Zasługiwali na długą i bolesną śmierć, każdy z nich z osobna. Czarodzieje, bracia, siostry, co oni wam uczynili? Co z wami zrobili? Nowy świat powstanie na zgliszczach starego, grzebiąc pogardę tych nędzników. Jak sparaliżowany - patrzył na kolejny cios wymierzony w dziewczynę, w której ledwie moment później rozpoznał córkę Borginów.
Sanctimonia vincet semper, czysta krew zawsze u władzy.
Chciał wykorzystać ich do odbicia twierdzy, ale teraz widział już, że nie miało to żadnego sensu, byli zbyt słabi. Nie mogli ich bardziej narażać, musieli ich stąd zabrać. Antonia padła u jego stóp, nie czekał ni chwili - chwycił ją za ramię, ciągnąc w górę, gwałtownym i niedelikatnym gestem:
- Słyszałaś, tempo! Poleżysz sobie w środku! Ktoś tu jest, zabierzmy ich z widoku - zwrócił się do pozostałych żołnierzy, mając w pamięci słowa przesłuchiwanego, nie wszyscy w twierdzy wiedzieli o tym, kim byli. - Tam jest! W czarnym płaszczu - zawołał, wskazując bliżej niedookreśloną ciemność za samochodem, kierunek głównej bramy, który wydawał się pusty. Stał blisko więźniów, nie mógł odejść. - Żadnych sztuczek, bo inaczej... - syknął w jej stronę ciszej, nachylając się nad jej ramieniem po to, by ona tylko - ewentualnie czarodziej za nią - usłyszeć mogli jego szept:
- Nic nie dzieje się bez przyczyny i ty też nie jesteś tutaj bez powodu, przywiodła cię wola Czarnego Pana. Jesteś dziś jego ramieniem, które ocali naszych ludzi, skup się i zbierz siły, a trud w końcu się opłaci. Na mój znak: pobiegniecie przed siebie, do bramy w murze. Jest otwarta, choć na taką nie wygląda. Na górze nie ma strażnika. Będziecie biegnąć, aż znajdziecie się daleko stąd. Wyprowadzisz ich i zadbasz o ich bezpieczeństwo. Trzymajcie się z dala od ognia nad rzeką - Była tak słaba jak oni, jak daleko mogli uciec? Tak daleko, jak długo mogli ich zatrzymać w środku: palący się młyn odwracał uwagę od tej części twierdzy, nie powinni nikogo napotkać po drodze. - Taka jest wola Czarnego Pana - postanowił, mocniej ściskając jej ramię dłonią i szarpiąc konwój w przód. Miała zakrwawioną twarz. Ale musiała znaleźć w sobie siły. By przetrwać, by żyć, by walczyć. By zwyciężyć, nawet jeśli jej dzisiejsze zwycięstwo nie miało być doniosłe. Musiała.
On - on musiał być dzisiaj sprawiedliwością.
Odwróciwszy się przodem na czele konwoju i korzystając z zamieszania związanego z przewróconym pojazdem, poruszył różdżką, przywołując mgłę. Jej czerń miała zlać się z czernią nocy, rozpłynąć, przysłonić ten widok, jednocześnie przerzedzając ją między spiętymi łańcuchami czarodziejami - tak, by mogli ujrzeć siebie wzajemnie (przerzedzenie). Zostało już tylko oswobodzić ich z kajdan.

czarna mgła: 1k3 na tury, 2k6 na zasięg
wydaję rozkaz Antonii (dowódca)



the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n

Tristan Rosier
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Zamek w Warwick - Page 7 0a7fa580d649138e3b463d11570b940cc13967a2
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t633-tristan-rosier#1815 https://www.morsmordre.net/t639-vespasien https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-dover-upper-rd-13 https://www.morsmordre.net/t2784-skrytka-bankowa-nr-96 https://www.morsmordre.net/t977p15-tristan-rosier
Re: Zamek w Warwick [odnośnik]19.12.21 16:47
The member 'Tristan Rosier' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 51

--------------------------------

#2 'k3' : 2

--------------------------------

#3 'k6' : 4, 4
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zamek w Warwick - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zamek w Warwick [odnośnik]22.12.21 15:00
Tristan, Luca
Żołnierz ponownie skupił swój wzrok na Rosierze, a jego twarz wyglądała na skupioną, jakoby próbował sobie coś przypomnieć, być może zobrazować. W świecie czarodziejów jego wizerunek był rozpoznawalny, szlachcic z pewnością miał tego świadomość, podobnie jak nie umknął mu fakt, że mugolskie wojska wspierane były przez jednostki rebelianckie.
Szorstki głos rozszedł się wzdłuż placu, Tristan zwrócił swymi słowami uwagę dwóch mężczyzn, jacy zerknęli po sobie, a następnie od razu odwrócili się w kierunku głównej bramy. Niby nieprzydatna wiedza zamordowanego wartownika okazała się cenna, albowiem zaalarmowani wrogowie bez cienia zastanowienia ruszyli przed siebie z mocno zaciśniętymi dłońmi na broni. Najwyraźniej mężczyzna nie kłamał, nie wszyscy mieli pojęcie, co tak naprawdę działo się za murami twierdzy i nadrzędnym zadaniem było chronienie tajemnicy.
-Do środka, na dole już czekają- rzucił żołnierz, jakiego Tristan mógł zobaczyć dopiero na dziedzińcu.
Szarpnięcie kajdanami wywołało falę pomruków wśród więźniów, których zakneblowane usta nie zdołały wyrwać krzyku. Ból ich otępiał, a krew coraz bardziej brudziła niewielką pokrywę śnieżną. Antonia uniosła spojrzenie na swego domniemanego oprawce i od razu go rozpoznała, co skwitowała wysoko uniesionymi brwiami. Była zdziwiona i nagle w jej tęczówkach dało się dostrzec promyk nadziei, wiary, że nie wszystko było stracone. Wsłuchała się w słowa Rosiera, po czym skinęła lekko głową w ramach znaku, iż zrozumiała. -Przestań ją podrywać, jeszcze buzi daj na do widzenia- warknął mniej podejrzliwy żołnierz i uniósł broń na wysokość głowy kobiety. -Jazda- ponowił ponaglenie przenosząc tym razem wzrok na samego Tristana, którego wcześniej zbagatelizował na rzecz obserwacji więziennej kolumny. -Kim ty kurwa…- mruknął pod nosem, a jego lico zdawało się zbieleć, jakoby ujrzał ducha. Rozpoznał go, doskonale wiedział z kim miał do czynienia. -Wróg!- krzyknął nagle ile sił w gardle, po czym puścił karabin z dłoni i sięgnął do kieszeni płaszcza gdzie spoczywała różdżka. Chwycił ją w drżące palce i uniósł przed siebie mając na końcu języka inkantację, lecz wtem zapadła ciemność.
Utkany z kłębów czarnej mgły mrok zalał dziedziniec wzbudzając tym samym kolejny alarm wśród mugolskiego wojska. Wiedzieli już, że właśnie miało miejsce to, czego obawiali się najbardziej – wdarcia wroga do środka twierdzy. Wydawało im się, że była ona nie do zdobycia, a grube mury będą w stanie stłumić każdy opór. Zapanował chaos,  jednostki szturmem ruszyły w kierunku zamku, choć większość z nich nie miała tak naprawdę pojęcia z kim lub z czym walczyli. Kilka jednostek sparaliżowanych strachem gruchnęło o ziemię, co inni skwitowali lekkim uderzeniem kolbą w głowę. To nie był czas, ani miejsce na dezercję.
Kolejna mgła spowiła dziedziniec wzbudzając jeszcze większą falę niemocy i lęku. Luca perfekcyjnie rzucił zaklęcie, zyskał pewność, że ci najbliżej niego stali się na moment niegroźni, lecz nie wziął pod uwagę żołnierzy stacjonujących na wieżach obronnych. Już wcześniej mógł zrozumieć, że posiadany przez nich sprzęt wykraczał poza granice jego wyobraźni, czego wówczas dostał naoczny dowód. Tylko dzięki próbie ponownego ukrycia pocisk wystrzelony przez wyborowego strzelca świsnął tuż nad jego ramieniem. Nie wiedział gdzie ten się znajdował, ale pewność odnośnie sukcesu inkantacji sprawiła, że mógł zrozumieć jak wielka odległość ich dzieliła. Chybił, ale nie miał pewności, czy nie zaalarmował innych odnośnie jego obecności.
Popełnił kolejny błąd lub podjął samobójczą misję. Wkroczenie do środka zamku i przemknięcie przez jasne wnętrze, z którego chwilę wcześniej uciekli Elvira oraz Maghnus, nie umknęło uwadze żołnierzy, choć pierwsza linia niezdolna była do walki, co uchroniło go przed gradem strzałów.
Zaznajomiony z najmroczniejszą sztuką Tristan był zdolny manewrować cieniami, kształtować je wedle własnego uznania, dzięki czemu przerzedził je w celu ujrzenia sylwetek więźniów. W tej samej jednak chwili dopadła go nietypowa niemoc, strach zdawał się paraliżować, a głowę zajęły wizję rychłej śmierci jego oraz wszystkich, którzy przekroczyli mury twierdzy. Mgła wyczarowana przez Luce była naprawdę okazała i silna, ale Śmierciożerca mógł tylko się domyślać źródła nagłej zmiany nastawienia. -Jak mogłeś go nie rozpoznać ty skończony kretynie?- warknął czarodziej, który na oślep mknął przez kłęby mgły próbując odnaleźć wejście do zamku. -Miałem podejrzenia, ale nie byłem pewien- nie krzyczał, choć stwierdzenie padło głośno i wyraźnie. Rosier widział jak błądzili po omacku, wyraźnie zdenerwowani oraz… drżący ze strachu. Nie strzelali, choć mogli, albowiem mniej więcej wiedzieli, gdzie znajdowali się więźniowie. -Finite Incantatem- wyartykułował w myślach jeden z nich pragnąć pozbyć się natarczywego uczucia bezsilności, co udało mu się bezbłędnie. Był obeznany w magicznej sztuce i wiedział, czego była ona powodem. -Co to u licha jest, ta mgła- mruknął bardziej do siebie, po czym kraniec jego różdżki rozświetliła lumos maxima, lecz na nic się to zdało. Wszyscy pozostawali w mrocznych, nieprzeniknionych odmętach. -Strzelać na oślep- zawyrokował zdając sobie sprawę, że nic innego nie byli w stanie zrobić. -Zapewne nas nie widzą, bariera nas chroni- dodał nie mając pojęcia odnośnie umiejętności Tristana, jaka wykraczała znacznie dalej niżeli utkana bariera niewidzialności.
Luca tylko kątem oka mógł dostrzec, jak w jednym momencie wszyscy zebrani żołnierze unieśli karabiny. Trudno było ich policzyć, stacjonowały tam dziesiątki hełmów. Ranny mężczyzna przestał się ruszać.

Elvira, Maghnus
Dwójka Rycerzy zniknęła z holu i udała się schodami piętro wyżej, gdzie zgodnie ze zdobytymi informacjami miał znajdować się dowódca tutejszej armii. Szlachcic słusznie owinął swą dłoń w płaszcz, aby nie pozostawiać za sobą żadnych śladów, choć obydwoje mogli domyślać się, że ich obecność została wykryta i tylko minuty dzieliły od otwartej walki. Mimo wszystko nikt, poza pozostawionym samemu sobie żołnierzem, nie miał świadomości, co do ich obecności – nawet mężczyzna, którego ponaglił do wykonania zadania zaraz po tym jak oddał strzały. Cóż to mogło być za zadanie? Tego mogli się domyślać, podobnie jak o sytuacji Tristana oraz Luci, którzy wciąż do nich nie dołączyli. Rozkazy były jednak jasne.
Nieudane zaklęcie Elviry nie przyniosło ulgi Maghnusowi, który postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Za pomocą magii utkał bandaże, jakie przyległy do rany oraz skutecznie ją zabezpieczyły, co może i nie zmniejszyło bólu, lecz w pewnym stopniu zatrzymało krwawienie.
Gdy tylko zbliżyli się do uchylonych drzwi zyskali pewność, że ze środka nie dochodzą żadne dźwięki, a gdy zerknęli przez szparę upewnili się, iż pomieszczenie było puste.
-Wasza trójka do więzienia, Richard ruszasz ze mną do góry. Złapać ich, jeśli będzie konieczność to zabić- rozkazy żołnierza rozeszły się wzdłuż ścian, co nie umknęło Elvirze i Maghnusowi. Zyskali pewność, że wkrótce będą mieli towarzystwo.
Przekroczywszy próg gabinetu Majora ujrzeli bogato zdobione wnętrze z licznymi obrazami na ścianach, ręcznie zdobionymi, hebanowymi meblami w tym biurku nieopodal okna, które zasłaniały okraszone złotymi zdobieniami kotary. Przy ścianie znajdowały się dwie komody, a tuż obok nich drzwi prowadzące do kolejnego pomieszczenia. Jedna z nich miała otwarte drzwiczki, za jakimi Maghnus mógł dostrzec metalową skrzynię z pokrętłem otoczonym liczbami.
Na blacie biurka leżała nietypowa książka, a tuż pod nią ręcznie rozpisana tabela.

Zamek w Warwick - Page 7 1610

Sigrun, Mathieu, Zachary
Sigrun oraz Mathieu wciąż znajdowali się w pomieszczeniu, gdzie znajdowało się sześć klatek, a tuż przed nimi klęczący lub leżący więźniowie po przesłuchaniach, jacy nie byli w stanie wstać o własnych siłach. Majaczyli niezrozumiałe słowa pod nosem i starali się utrzymać głowy w pionie, ale i to zdawało się być ponad ich siły. Zachary bez zastanowienia ruszył do jednego z nich, po czym powołując się na zaklętą w sobie moc wypowiedział zaklęcie, jakie zadziałało właściwie od razu. Paliczki oraz kości śródręcza przemieściły się ponownie do stawów, co wpierw wywołało grymas bólu, a zaraz po tym ulgi. Mężczyzna próbował odnaleźć wzrokiem oczy szlachcica, aby w niemym geście podziękować za tę łaskę, lecz nim zdołał to uczynić ten powrócił do wciąż zamkniętych w celach więźniów, którzy prowadzili z Sigrun oraz Mathieu gorącą dyskusję. Być może niezrozumiała była dla Rycerzy ich niechęć oraz brak wiary w zwycięstwo, lecz tylko oni mogli wiedzieć, co tutaj naprawdę miało miejsce, a także przez co przyszło im przejść. Psychika człowieka, nawet tego w którego żyłach płynęła magiczna krew, miała kres swej wytrzymałości. Fakt, że nie spróbowali ich usłuchać, pociągnąć niby niewinnej dyskusji na temat cech, w których być może pokładali wielkie nadzieje, tylko wzmógł negatywne nastroje. Rycerze prawili z sensem i zapewne w innej sytuacji mogliby być przekonywujący, jednak w tej ich umiejętności perswazji po prostu zawiodły. Prawda nie zawsze bywała budująca, czasem o wiele lepsze korzyści przynosi kłamstwo.
Czarownica wychyliła się możliwie bardzo zza krat i pokręciła głową na słowa Sigrun. Nie wyobrażała sobie stanąć do walki, nie w tym stanie. Dopiero, kiedy Zachary zaproponował odtworzenie dłoni wykazała wyraźne zainteresowanie i zastukała palcami w metal. -To obietnica? Jeśli tak, to otwórzcie te cholerne kraty. Pójdę z wami, choć nie będę nikogo innego zmuszać- rzuciła. Jej słowa sprawiły, że z prowizorycznej pryczy poderwał się mężczyzna z trzeciej celi na lewo, który do tej pory nie wdawał się w żadne dyskusje z przybyłymi na ratunek. Uzdrowiciel zaobserwował, iż jego stan był znacznie lepszy niżeli czarownicy, posiadał wszystkie kończyny, a jedynymi obrażeniami były rozcięcia i zasinienia na twarzy. Wyglądał znacznie zdrowiej niżeli wszyscy inni i ponadto nie był równie chudy co reszta. -Ja też z wami pójdę- odezwał się w końcu i zacisnął dłonie na kratach, którymi potrząsnął. -Wypuśćcie mnie- jego głos daleki był od tego wyrażającego prośbę.
-Zajmij się ranami, ale najpierw dej mnie to wdzianko jak już taki miluśki jesteś- mruknął kolejny z pryczy, który już wcześniej zainteresował się odzieniem Zacharego.
-Głównie z terenów Warwickshire. Patrolujemy więzienie na zmianę, czterech tych samych żołnierzy. Właściwie już trzech- rzucił przenosząc spojrzenie na martwego towarzysza. -Co niedziele przybywają nowi pojmani- kontynuował wróg zgodnie z wolą Sigrun. -Na każdej wieży są strażnicy, jedyną wolną od wartowników bramą jest ta od strony rzeki Avon. Nie zdołam ominąć patroli, bo na powyższej kondygnacji zbierają się już posiłki. Przyjechał transport. Przez korytarze zamku nie uda nam się przejść niezauważonym, są zbyt wąskie. Jeśli pójdziemy wzdłuż więzienia dojdziemy do końca budynku, gdzie znajdują się schody prowadzące do kuchni, stamtąd jest wyjście na dziedziniec i do młyna- odpowiadał zgodnie z prawdą. Zachary mógł zobrazować sobie jego słowa – mężczyzna nawiązywał do nieoznakowanego pomieszczenia po prawej stronie od holu. Więziennych korytarzy nie było widać bezpośrednio na mapie. -Ja tylko wydaje rozkazy temu co już zionął ducha i dwóm kolejnym, którzy znajdują się w dalszym pomieszczeniu, za celami, o tam- wyciągnął ku góry dłoń, aby pokazać dokładny kierunek. Wskazywał drzwi znajdujące się na samym końcu wąskiego przejścia pomiędzy celami ze znacznie żwawszymi więźniami, jacy prowadzili dyskusje. Cała trójka mogła pamiętać, że było ono oznaczone na mapie, jako Krawat. Momentalnie, właśnie stamtąd, uszu wszystkich doszedł głośny huk strzału. O dziwo wcześniej nie zdradzili swej obecności nawet, kiedy zaatakowany czarodziej wzywał pomocy.  
Niezwykle skuteczne zaklęcie Rookwood rozgoniło ciemność.
W chwili, kiedy Mathieu cofnął się do pomieszczenia, przez które się tu dostali i uniósł różdżkę na wysokość muru, jego uszu doszedł dźwięk kroków. Spoglądnąwszy w tamtym kierunku ujrzał trzech żołnierzy, jacy kroczyli w dół zgodnie z rozkazem wydanym piętro wyżej. Wykrycie Maghnusa oraz Elviry, a także pozostawienie wroga samemu sobie sprawiło, że ten zdążył udać się po posiłki i zaalarmować o obecności intruzów. Bezbłędny czar rozbił mur; wielka rysa pojawiła się wzdłuż całej jego wysokości, a kilka sporych kawałków opadło na ziemię, lecz nie udało się przebić go na wylot. Był zbyt gruby, aby uporał się z nim tego rodzaju, pojedynczy czar. Zaraz po tym Mathieu sięgnął po moc kamienia, poczuł jak ten rozpala się w jego dłoni i emanuje czarnym blaskiem, przez które przebijały się złote promienie. Kątem oka dostrzegł, jak na nogach jednego z żołnierzy pojawiły się białe, paskudne larwy, które zaczęły boleśnie go kąsać. Zatrzymał się w miejscu próbując pozbyć robactwa. Przodujący z mundurowych dostrzegł Rosiera, uniósł broń i zapewne za pomocą niebywałego szczęścia posłał trzy celne pociski, które z ogromną prędkością pomknęły w jego kierunku.  


Rozpoczynamy turę numer 12
Czas na odpis: 23.12.2021 / 22:00
(czas nieco skrócony, ale jeśli uda Wam się odpisać, to jeszcze przed świętami zaczniemy kolejną turę)

Mistrz Gry w swoim stylu rzucił w szafce zniknięć, a nie w temacie z rzutami mg za co bardzo przeprasza. Zorientował się dopiero po napisaniu całości.

Czas trwania zaćmienia: 1/9

Każdemu przysługują dwie akcje.

Prastigiatio - ST przejrzenia iluzji przez czarodzieja: 39

Mapa:

Żywotność i EM:

Ekwipunek:

Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zamek w Warwick - Page 7 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zamek w Warwick [odnośnik]22.12.21 16:38
Kwestią czasu było pojawienie się żołnierzy. Nie mogli pozostawać niezauważonymi w nieskończoność. Mathieu podjął próbę zniszczenia muru, umożliwienia im ewentualnej drogi ucieczki, alternatywy. Niestety, pomimo udanego zaklęcia jedynie kilka sporych kawałków kamienia opadło na ziemię. Nie przeceniał swoich możliwości, sądził jednak, że podjęcie działania i próby było jedynym rozsądnym wyjściem z sytuacji. Usłyszał jednak kroki, nadchodził wróg, którego należało pokonać jak najszybciej. Musiał odebrać im możliwość dostania się do więźniów. Sigrun i Zachary byli przy nich, podczas gdy on musiał poradzić sobie z nimi osobiście. Jeden z nich podniósł broń przeciwko niemu. Cholerni mugole, nienawidził ich całym sobą, nie zasługiwali na nic co oferował im los. Ich broń... to jej właśnie bali się wszyscy, była śmiercionośna i brutalna, a jeden z nich - ten przodujący - wyciągnął nią w jego stronę. Nie mógł czekać, oni przecież też nie będą. - Protego - wypowiedział zaklęcie tarczy wyjątkowo głośno. wyraźnie i w pełnym skupieniu. Nie bez powodu wypowiadana inkantacja została wypowiedziała wyższym tonem, chciał, aby Sigrun i Zachary go usłyszeli, wszak to pewnego rodzaju ostrzeżenie. Zaraz po tym sięgnął po kolejny czas. - Sectumsempra - powiedział, chociaż może nazbyt rozproszony. Musiał ich pokonać, aby jego kompani na górze i więźniowie mieli większe szanse.

Protego, Sectumsempra
K10 na CM



Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : 30
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0 +3
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 33 +2
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier
Re: Zamek w Warwick [odnośnik]22.12.21 22:18
Elvira
Maghnus robił wszystko jak prosiła - to ona zawaliła, pozwalając aby stres i gniew sprzed chwili zaćmiły jej barwną wyobraźnię, rozproszyły i spartaczyły robotę. A rana krwawiła nadal, pewnie też sprawiała ohydny ból, choć arystokrata, jak to mężczyzna, maskował oczywiste objawy cierpienia. Nie mógł ukryć jedynie poszerzonych źrenic, potu na skroni i słabo dostrzegalnego drżenia mięśni. Z zaciśniętymi zębami pozwoliła mu samodzielnie zabandażować dłoń, ponieważ po korytarzach zamku echem poniosły się słowa któregoś z mugolskich żołnierzy.
Dopiero, gdy upewnili się, że gabinet na piętrze jest pusty i że mogą z cichym kliknięciem zamknąć za sobą drzwi, znów sięgnęła po różdżkę.
- Wybacz tamtą wpadkę. Pokaż. - Nie zamierzała głębiej się tłumaczyć ani zapewniać o tym, że jest w swoim fachu dobra. Zaświadczyć o tym miało Curatio Vulnera Maxima rzucone od razu po tym jak smukłymi palcami rozplątała dopiero co zawiązany bandaż, już przesiąknięty czerwienią. Zignorowała niechętne spojrzenie i uśmiechnęła się kątem ust, z napięciem, gdy rana postrzałowa zaczęła przejawiać oznaki zarastania się. Tkanka po tkance, ścięgno do ścięgna.
- Nie mamy wiele czasu - szepnęła, zerkając nieufnie na kolejne drzwi.
Nim podjęli decyzję o tym, co dalej, rozsądnie zdecydowali się przeszukać gabinet. Elvira wpierw natknęła się na leżącą na blacie książkę, ale przeglądając ją, z frustracją odkryła, że mimo doskonałej znajomości języka antycznego, niewiele rozumie z tego steku bzdur.
- To kpina, a nie książka. Moja łacina jest... - urwała i zbliżyła się do Maghnusa, gdy ten odkrył skrzynkę z pokrętłem, interesująco przypominającą sejf. - Może dałoby się ją otworzyć zaklęciem? - mruknęła z powątpiewaniem, przesuwając palcami po tabeli, którą ktoś odręcznie narysował i pozostawił przy otwartej księdze. - Myślisz, że to ma związek? Może mieć. Daj mi chwilę. Mam doświadczenie z szyframi - rzuciła nieskromnie, wspominając zgubną w skutkach wyprawę w odmęty Locus Nihil. Wtedy jej pomoc przy rozwiązaniu runicznych zagadek była znikoma, ponieważ jedynie w niewielkim stopniu znała się na tradycjach celtyckich i runach, ale nie zamierzała szczędzić sobie zasług za tamtą przerażającą noc. - P... L... G... Nie, to nie ma większego sensu. Musi być od drugiej strony - mamrotała sama do siebie, przechadzając się po gabinecie z przyzwyczajenia i nerwowo postukując stopą o nogę biurka. Dziwna książka drwiła z niej mnogością słów niemających znaczenia, kiedy jednak skupiła spojrzenie na numeracji stron, na długościach wersów i cyfry w tabeli, powoli uformowała się w jej głowie prosta, lecz zachęcająca myśl. Czy mugole skorzystaliby z czegoś tak nieskomplikowanego? Podeszła do regału, zajrzała na skrzynię, a potem jedną ręką chwyciła za pokrętło, w drugiej nadal dzierżąc książkę z tabelą.
- To próba - Skóra mrowiła ją, jakby spodziewała się klątwy. To mugolski gabinet, głupia.
Jeden - Trzy - Jeden - Dwa - Zero - Dziewięć.
Taki numer wykręciła, z namysłem zagryzając wargę.

Luca
Nie pamiętał, kiedy ostatnio udało mu się rzucić mgłę tak silną i rozbrykaną, że momentalnie uleciała z różdżki i okryła obszar tak rozległy, że sam miał problem stwierdzić, gdzie się kończył. Pocisk, który świsnął niedaleko jego ramienia wystraszył go, ale skupiony na zadaniu, nie dał wybić się z rytmu. Nie dadzą tym skurczybykom wygrać, nie ma lipy! Kto wie co jeszcze Luce i jego rodzinie zaoferują Rycerze, jeżeli okaże się ich godnym naśladowcą. Wbiegł do zamku, a słysząc za plecami krzyki, skupił się i rzucił ciche:
- Murusio.
A magia usłuchała, stawiając kamienny mur od jednej framugi wrót do drugiej, blokując przejście zupełnie, no chyba, że będą je chcieli wysadzić. Sukinsyny.
Rozejrzał się, nie dostrzegając nigdzie panienki Multon, ale i nie będąc na tyle tępym, żeby jej nawoływać. Zbliżył się do prowadzących wyżej schodów i oblizał suche usta. Podświadomie szykował się do bitki.


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Zamek w Warwick [odnośnik]22.12.21 22:52
W całej tej przedziwnej sytuacji Zachary pozostawał spokojny. Niebywale opanowany i niewzruszony, jak na uzdrowiciela, ba, ordynatora, przystało. Ile miało mu to dać? Nie wiedział. W swoim fachu, w tym jakże oryginalnym położeniu, był sam. I mógł liczyć tylko na własne, szlifowane przez całe życie umiejętności, bowiem te dawały miarodajne efekty i, prawdopodobnie, wzbudzały choć cień szansy u osadzonych na nieco dłuższe przeżycie. Konkretne działania, nie słowne utarczki, bolączki czy nadzieje, którym ufać nie mogli i nie potrafili.
Poruszył palcami. Różdżka tajała powoli, jego własna dłoń ogrzewała akacjowe drewno. Zadrżał, w przypływie chłodu, który otaczał go coraz mocniej, lecz nie zamierzał robić z tym nic. Nie teraz, kiedy w potrzebie udowodnienia, że mogli się stąd wydostać, tkwił bezgranicznie, w pełni świadomie poświęcając siebie jako jednostkę. Zadanie musiało zostać wykonane; musiał uratować tylu, ilu był w stanie, odsuwając własne wrażenia na bok, w całości poświęcając się uzdrowicielskim talentom Shafiqów.
To fakt. — Stwierdził krótko w odpowiedzi na słowa czarownicy. Nie wdawał się w dyskusję. Brakło czasu, brakło sposobu na prowadzenie jej w takich warunkach. Skinął ledwie głową, w milczeniu zgadzając się z podjętą przez nią decyzją. Tylko z własnej, wolnej i nieprzymuszonej woli mogli się stąd wydostać. Otwarcie cel przez opętanego niewybaczalną klątwą strażnika nie zmieniało absolutnie niczego, a jednocześnie zmieniało wszystko. Ot, paradoks, na który Zachary nie miał żadnej odpowiedzi.
Otwórz resztę cel — odezwał się głośno tak, aby być usłyszanym przez Rookwood i posłusznego jej mężczyznę. Miała w rękach klucz i musieli z niego skorzystać, i to prędzej niż później. Raptem kilka ulotnych chwil bezwolnych myśli, tyle sobie dał, czyniąc krok do tyłu, ku nieco większej przestrzeni. Wzrokiem powędrował do mężczyzny w trzeciej celi na lewo. Oceniał obrażenia, już w pierwszym momencie oznaczając je jako lekkie, dające do myślenia tylko tyle, iż osadzony musiał przebywać tutaj krótko. Porównując go do pozostałych, z pewnością był zdrowy. Na ile zrównoważony, pozostawało już zagadką, na którą nie było czasu. Bez cienia wahania przetknął abaję do celi tego, który jako jedyny jej chciał, gdy tylko przemierzył kolejne kroki przez pomieszczenie, by znaleźć się jak najbliżej. Pozbycie się ciepłego, wierzchniego okrycia nie miało dla Shafiqa żadnego znaczenia. Jako tako stanowiło jeden ze środków wyrazu, okazania wsparcia, którego udzielił i które najwyraźniej spotykało się z zauważalną aprobatą. Nie okazał nawet westchnienia, że drogi materiał prosto z Egiptu miał skończyć w tym okropnym miejscu. Odwrócił się z lekkim skinieniem głowy, chyba tylko i wyłącznie dla własnych myśli, które mknęły nieco szybciej. Przysłuchiwał się słowom strażnika. Wracał myślą do posiadanej mapy, wiedząc, które z pomieszczeń miał na myśli. To, w którym jeszcze nie byli.
Oderwał się od jego słów, wzrokiem omiatając kolejne cele. Szukał znaków, chęci takich samych jak u czarownicy, która otrzymała szansę na nową rękę i tego, który rwał się do wyjścia. Wrócił z powrotem do niego, przystanął przed kratami i przytknął różdżkę do poranionej twarzy. — Curatio Vulnera Horribilis — wypowiedział formułę ze znanym tylko sobie szacunkiem do magii leczniczej, powoli kreśląc ruchy w tak energii przepływającej przez ponownie rozgrzewające się drewno. Wolno przechodził od jednego zranienia do drugiego, wiedząc doskonale, że zaklęcie nie odniesie żadnego skutku wobec siniaków. Te zejdą same, w swoim czasie. Przywrócenie nieco sił najzdrowszemu z nich miało tylko podbudować resztę osadzonych. Żadnego innego efektu Zachary nie oczekiwał, zataczając kolejne koło wzrokiem po pomieszczeniu, jasnym, obojętnym spojrzeniem omiatając więźniów. I dokładnie w tym samym momencie huk, może wystrzał przepędził ciszę, w której tak dobrze się odnajdywał. Fakt, że nagły dźwięk doszedł zza drzwi prowadzących na Krawat, jedynie doprowadził do chwilowego spięcia mięśni, nad którymi przecież panował. Przechylił głowę raz w jedną, raz w drugą stronę, nieco rozciągając się, po czym utkwił wzrok w zamkniętych drzwiach prowadzących do kolejnego z pomieszczeń. Szlag. Krótka, niezobowiązująca myśl przerwała spokojny nurt, burząc go ledwie na moment, lecz na wystarczająco długi na tyle, aby bez większego wahania odwrócić się do celi, w której przebywała czarownica. Różdżką machnął w stronę zamka. — Sezam Materio — rzucił inkantację nieco żywiej. Nie było ani chwili do stracenia.

rzut w szafce na zaklęcie zalinkowany, abaja oddana w poprzednim poście, w tym tylko potwierdzam




Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about

the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Zamek w Warwick - Page 7 MaPFNWM
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5831-zachary-shafiq#137692 https://www.morsmordre.net/t5852-ammun#138411 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f145-wyspa-man-siedziba-rodu-shafiq https://www.morsmordre.net/t5866-skrytka-bankowa-nr-1444#138736 https://www.morsmordre.net/t5865-zachary-shafiq#138732
Re: Zamek w Warwick [odnośnik]22.12.21 22:52
The member 'Zachary Shafiq' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 84
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zamek w Warwick - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 7 z 14 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 10 ... 14  Next

Zamek w Warwick
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach