[Misja] 4.04.1958, Senna Dolina
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Westmorland 
Senna Dolina 4.04.1958
Misja Herberta Greya, odbicie punktu od Szmalcowników i uratowanie uwzięionych tam czarodziejów, którzy próbowali uciec z ziem objętych przez Rycerzy Walpurgii.
Uczestnicy:
Herbert Grey,
Thalia Wellers,
Volans Moore,
Aurora Sprout,
Lucinda Hensley,
Aurelia Moore,
Vincent Rineheart,
Roratio J. Prewett
Szafka zniknięć

Misja Herberta Greya, odbicie punktu od Szmalcowników i uratowanie uwzięionych tam czarodziejów, którzy próbowali uciec z ziem objętych przez Rycerzy Walpurgii.
Uczestnicy:
Herbert Grey,
Thalia Wellers,
Volans Moore,
Aurora Sprout,
Lucinda Hensley,
Aurelia Moore,
Vincent Rineheart,
Roratio J. Prewett
Szafka zniknięć

Ostatnio zmieniony przez Ain Eingarp dnia 02.05.22 12:37, w całości zmieniany 1 raz
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
Genetyka : Metamorfomag
![[Misja] 4.04.1958, Senna Dolina - Page 12 3baJg9W](https://i.imgur.com/3baJg9W.gif)
Konta specjalne


The member 'Roratio J. Prewett' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 2
'k100' : 2
Zawód : Mistrz gry
Wiek : ∞
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : 99
UROKI : 99
ALCHEMIA : 99
UZDRAWIANIE : 99
TRANSMUTACJA : 99
CZARNA MAGIA : 99
ZWINNOŚĆ : 0
SPRAWNOŚĆ : 0
Genetyka : Czarodziej
![[Misja] 4.04.1958, Senna Dolina - Page 12 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500](https://2img.net/h/33.media.tumblr.com/tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500.gif)
Konta specjalne


Aurelia, przywołana wiązką czerwonych iskier, ruszyła w stronę pola walki, ale nim zdążyłaby uważniej się rozejrzeć, jej pole widzenia również pochłonęły ciemności; zmierzając w stronę Volansa, potknęła się o fragment nierównego terenu i upadła na kolana, w ostatniej chwili zdążając oprzeć ciężar ciała na wyciągniętych ramionach. Tępy ból przeszył jej nogi i dłonie, była jednak w stanie wstać – choć straciła orientację w terenie, zdolna do podążania wyłącznie za otaczającymi ją dźwiękami.
Nawarstwiające się szepty coraz bardziej was dezorientowały, wdzierając się wam do uszu, chwilami brzmiąc tak, jakby rozlegały się w waszych czaszkach – a momentami dźwięcząc dziwnie znajomo, odzywając się gdzieś obok, dając mylne wrażenie, jakby wypowiedział je któryś z waszych sojuszników. Otaczająca was ciemność również nie rzedła, oblepiając was szczelnie; próbująca rzucić zaklęcia Thalia dostrzegła zaledwie słabe, gasnące szybko mignięcia na końcu swojej różdżki, a chociaż kula światła, którą przywołała Lucinda, na parę sekund zawisła nad waszymi głowami, to nagle również zgasła – pochłonięta otaczającym wszystko mrokiem. Mrokiem, którego – jak się wydawało – nic nie było w stanie rozgonić – a przynajmniej dopóki Lucinda nie sięgnęła po drugie zaklęcie. Wypowiedziana inkantacja i szczęśliwe wspomnienie sprawiły, że drewno rozgrzało się przyjemnie pod palcami czarownicy, a chwilę później z końca różdżki wydobyło się błękitnawe światło; szepty wokół niej odrobinę przycichły, zrobiło jej się cieplej, spokojniej – a chociaż ciemności nie rozrzedziły się całkowicie, to świetlisty puszczyk, który rozłożywszy skrzydła, zaczął krążyć wokół Zakonniczki, promieniował blaskiem, który odrobinę je rozjaśniał – jak dryfujący w powietrzu lampion podążał wszędzie tam, gdzie kroki skierowała Lucinda.
Aurora, która znalazła się na polu walki znacznie wcześniej niż Aurelia, nawet w ciemnościach była w stanie ruszyć w kierunku, w którym po raz ostatni widziała Volansa; potykając się, dotarła do leżącego na plecach Zakonnika, a chociaż nie mogła dokładnie ocenić rozległości jego ran – to na podstawie ilości przesiąkającej przez ubranie krwi była w stanie odgadnąć, że cięcia musiały być głębokie i poważne. Polegając wyłącznie na dotyku, skierowała różdżkę w miejsce, które wydawało jej się właściwe, ale ledwie wypowiedziała ostatnie sylaby znajomego zaklęcia, zorientowała się bez trudu, że coś poszło nie tak. Z rany trysnęła krew – ciepłe krople zatrzymały się na kobiecym nadgarstku i ramieniu, a ledwie zetknęły się ze skórą, zaczęły parzyć; ciecz stała się lepka, prawie smolista, Aurora miała wrażenie, że oplata jej nadgarstek i przedramię niczym siatka stworzona z cienkich rzemieni, wżerając się we wrażliwe tkanki z niemożliwym do zignorowania pieczeniem. Substancji nie dało się zetrzeć, po paru sekundach wyparowała sama – pozostawiając jednak po sobie siatkę czarnych, wijących się wzdłuż przedramienia blizn.
Volans nadal słabł; słyszał nad sobą głos Aurory, ale ten zdawał się dobiegać z daleka. Jego kończyny wydawały mu się niemożliwie wręcz ciężkie, robił się też coraz bardziej senny – jego ciało się poddawało, a wizja zamknięcia oczu i odpłynięcia w sen stała się wyjątkowo kusząca.
Roratio zareagował szybko, odkręcając butelkę z eliksirem i rozlewając ją wokół siebie i Vincenta; srebrzysta ciecz niemal natychmiast stała się niewidoczna, ale utworzyła wokół Zakonników ochronną barierę – i wyglądało na to, że w samą porę. Ledwie krąg się zamknął, obaj – Roratio i Vincent – usłyszeli tuż obok siebie głośne warczenie, a później poczuli, jak potężny kształt przemyka tuż obok nich. Szmalcownik stojący naprzeciwko wrzasnął w przerażeniu i uniósł różdżkę. – Protego maxima! – krzyknął; po tym wszyscy mogliście zobaczyć, jak tuż przed mężczyzną wyrasta świetlista tarcza, na moment rozjaśniając jego przerażoną twarz – dopóki nie uderzył w nią cień; biała magia zatrzymała czarną, istota cofnęła się, ale szmalcownik upadł. Zaklęcie tarczy zdradziło jego pozycję, wiedzieliście, w którym miejscu się znajdował.
Obecność istoty wyczuł również Herbert; pierwsze z rzuconych przez niego zaklęć zadziałało od razu, sprawiając, że ogarnął go niepokój; poczucie zagrożenia było wszechobecne, jednak skupiając się na nim, Herbert był w stanie określić, skąd mniej-więcej mógł nadejść atak – co dawało mu pojęcie na temat przybliżonego położenia istoty.
Aurora, na skutek wyrzucenia krytycznej porażki otrzymujesz 10 punktów obrażeń od poparzeń. Kontakt z nieznaną magią, która zadała Volansowi ranę, pozostawił po sobie czarną bliznę, ciągnącą się od wierzchu dłoni, przez nadgarstek, po łokieć – przypominającą nieregularny wzór z cienkich, wijących się linii. Blizna zblednie i zniknie po upływie fabularnego miesiąca, ale każdy kolejny kontakt z czarną magią będzie powodował jej ponowne ujawnienie się.
Lucinda, towarzyszący ci patronus sprawia, że wszystkie zaklęcia rzucone w twoim kierunku nie są obłożone karą do celowania. Kara jest zniwelowana również dla zaklęć rzucanych przez ciebie, o ile twój cel znajduje się w odległości nie dalszej niż 3 metry.
Herbert, dzięki działaniu zaklęcia otrzymujesz bonus +10 do wszystkich zaklęć rzucanych w stronę cienia (również protego i jego odmian).
Volans, stracisz przytomność po upływie dwóch tur.
Cień w tej turze atakował szmalcownika 6 (rzuty), szmalcownik obronił się przed atakiem (rzut). Szmalcownik zdradził swoją pozycję - atakowanie go nie jest obłożone karą do celowania.
Ciemności trwają jeszcze przez kolejną turę.
Nawarstwiające się szepty coraz bardziej was dezorientowały, wdzierając się wam do uszu, chwilami brzmiąc tak, jakby rozlegały się w waszych czaszkach – a momentami dźwięcząc dziwnie znajomo, odzywając się gdzieś obok, dając mylne wrażenie, jakby wypowiedział je któryś z waszych sojuszników. Otaczająca was ciemność również nie rzedła, oblepiając was szczelnie; próbująca rzucić zaklęcia Thalia dostrzegła zaledwie słabe, gasnące szybko mignięcia na końcu swojej różdżki, a chociaż kula światła, którą przywołała Lucinda, na parę sekund zawisła nad waszymi głowami, to nagle również zgasła – pochłonięta otaczającym wszystko mrokiem. Mrokiem, którego – jak się wydawało – nic nie było w stanie rozgonić – a przynajmniej dopóki Lucinda nie sięgnęła po drugie zaklęcie. Wypowiedziana inkantacja i szczęśliwe wspomnienie sprawiły, że drewno rozgrzało się przyjemnie pod palcami czarownicy, a chwilę później z końca różdżki wydobyło się błękitnawe światło; szepty wokół niej odrobinę przycichły, zrobiło jej się cieplej, spokojniej – a chociaż ciemności nie rozrzedziły się całkowicie, to świetlisty puszczyk, który rozłożywszy skrzydła, zaczął krążyć wokół Zakonniczki, promieniował blaskiem, który odrobinę je rozjaśniał – jak dryfujący w powietrzu lampion podążał wszędzie tam, gdzie kroki skierowała Lucinda.
Aurora, która znalazła się na polu walki znacznie wcześniej niż Aurelia, nawet w ciemnościach była w stanie ruszyć w kierunku, w którym po raz ostatni widziała Volansa; potykając się, dotarła do leżącego na plecach Zakonnika, a chociaż nie mogła dokładnie ocenić rozległości jego ran – to na podstawie ilości przesiąkającej przez ubranie krwi była w stanie odgadnąć, że cięcia musiały być głębokie i poważne. Polegając wyłącznie na dotyku, skierowała różdżkę w miejsce, które wydawało jej się właściwe, ale ledwie wypowiedziała ostatnie sylaby znajomego zaklęcia, zorientowała się bez trudu, że coś poszło nie tak. Z rany trysnęła krew – ciepłe krople zatrzymały się na kobiecym nadgarstku i ramieniu, a ledwie zetknęły się ze skórą, zaczęły parzyć; ciecz stała się lepka, prawie smolista, Aurora miała wrażenie, że oplata jej nadgarstek i przedramię niczym siatka stworzona z cienkich rzemieni, wżerając się we wrażliwe tkanki z niemożliwym do zignorowania pieczeniem. Substancji nie dało się zetrzeć, po paru sekundach wyparowała sama – pozostawiając jednak po sobie siatkę czarnych, wijących się wzdłuż przedramienia blizn.
Volans nadal słabł; słyszał nad sobą głos Aurory, ale ten zdawał się dobiegać z daleka. Jego kończyny wydawały mu się niemożliwie wręcz ciężkie, robił się też coraz bardziej senny – jego ciało się poddawało, a wizja zamknięcia oczu i odpłynięcia w sen stała się wyjątkowo kusząca.
Roratio zareagował szybko, odkręcając butelkę z eliksirem i rozlewając ją wokół siebie i Vincenta; srebrzysta ciecz niemal natychmiast stała się niewidoczna, ale utworzyła wokół Zakonników ochronną barierę – i wyglądało na to, że w samą porę. Ledwie krąg się zamknął, obaj – Roratio i Vincent – usłyszeli tuż obok siebie głośne warczenie, a później poczuli, jak potężny kształt przemyka tuż obok nich. Szmalcownik stojący naprzeciwko wrzasnął w przerażeniu i uniósł różdżkę. – Protego maxima! – krzyknął; po tym wszyscy mogliście zobaczyć, jak tuż przed mężczyzną wyrasta świetlista tarcza, na moment rozjaśniając jego przerażoną twarz – dopóki nie uderzył w nią cień; biała magia zatrzymała czarną, istota cofnęła się, ale szmalcownik upadł. Zaklęcie tarczy zdradziło jego pozycję, wiedzieliście, w którym miejscu się znajdował.
Obecność istoty wyczuł również Herbert; pierwsze z rzuconych przez niego zaklęć zadziałało od razu, sprawiając, że ogarnął go niepokój; poczucie zagrożenia było wszechobecne, jednak skupiając się na nim, Herbert był w stanie określić, skąd mniej-więcej mógł nadejść atak – co dawało mu pojęcie na temat przybliżonego położenia istoty.
Lucinda, towarzyszący ci patronus sprawia, że wszystkie zaklęcia rzucone w twoim kierunku nie są obłożone karą do celowania. Kara jest zniwelowana również dla zaklęć rzucanych przez ciebie, o ile twój cel znajduje się w odległości nie dalszej niż 3 metry.
Herbert, dzięki działaniu zaklęcia otrzymujesz bonus +10 do wszystkich zaklęć rzucanych w stronę cienia (również protego i jego odmian).
Volans, stracisz przytomność po upływie dwóch tur.
Cień w tej turze atakował szmalcownika 6 (rzuty), szmalcownik obronił się przed atakiem (rzut). Szmalcownik zdradził swoją pozycję - atakowanie go nie jest obłożone karą do celowania.
Ciemności trwają jeszcze przez kolejną turę.
Zawód : naczelny mąciciel
Wiek : odwieczny
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : 99
UROKI : 99
ALCHEMIA : 99
UZDRAWIANIE : 99
TRANSMUTACJA : 99
CZARNA MAGIA : 99
ZWINNOŚĆ : 0
SPRAWNOŚĆ : 0
Genetyka : Czarodziej
![[Misja] 4.04.1958, Senna Dolina - Page 12 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500](https://2img.net/h/33.media.tumblr.com/tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500.gif)
Konta specjalne


[Misja] 4.04.1958, Senna Dolina
Szybka odpowiedź
W tym miejscu możesz przelogować się na inne konto i przesłać wiadomość. Pamiętaj, że treść posta zapisywana jest w obrębie danego konta. Aby uniknąć ewentualnej straty, pamiętaj o skopiowaniu treści posta przed przelogowaniem się.
Obecnie zalogowany jako:
Zmień konto