Wydarzenia


Ekipa forum
Składzik
AutorWiadomość
Składzik [odnośnik]23.05.22 21:37

Składzik

Część obrazów, ekwipunku do ucierania pigmentów, farb czy płócien i narzędzi malarskich znajduje się właśnie w tym, ulokowanym w korytarzy od wejścia, niewielkim i zagraconym składziku. Wszystkie przyrządy, również te przeznaczone do ucierania baz do klątw, znajdują się właśnie przechowywane w tym miejscu, wszystko mające własne przypisane miejsce.


I den skal Fienderne falde

Dalens sønner i skjiul ei krøb
Oyvind Borgin
Oyvind Borgin
Zawód : Pracownik Borgin and Burkes, specjalista od run nordyckich
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Hide away the proof that I had loved you
Never see the truth, that final breakthrough
OPCM : 7
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 9 +2
CZARNA MAGIA : 16 +3
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11114-oyvind-borgin#342285 https://www.morsmordre.net/t11189-frode https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f419-smiertelny-nokturn-10 https://www.morsmordre.net/t11191-skrytka-bankowa-nr-2433#344452 https://www.morsmordre.net/t11190-oyvind-borgin#344451
Re: Składzik [odnośnik]02.08.22 22:39
2 VI 1958

Hep!
I znów, i jeszcze raz, i po raz kolejny; charakterystyczne szarpnięcie w okolicy pępka zwiastowało kolejne wtargnięcie w wir nieokiełznanej, kapryśnej magii. Plotła, złośliwie i niezrozumiale, nakazując nagłą teleportację niezwiązaną z żadnym konkretnym miejscem, wydarzeniem czy powodem - po prostu bez zahamowań i ostrzeżeń, wraz z charakterystycznym czknięciem znikała, rozmywała się w powietrzu by zaraz potem sunąć w bezkresie wielobarwnych świateł do nowego miejsca.
Czego miała się spodziewać teraz?
Skroń pulsowała coraz bardziej, niemalże boleśnie, a irytacja wygrywała pierwsze nuty jej samopoczucia; była tym zmęczona, okrutnie rozżalona i coraz bardziej, krok po kroku, zwyczajnie wściekła; wściekła, że nie jest w stanie nad tym zapanować.
Świat się zatrzymał, wyrzucając ją w kolejną przestrzeń, tym razem ciemną, zakurzoną, z mętnym powietrzem i półmrokami panującymi w pomieszczeniu. Tym razem wylądowała na własnych nogach, bez zachwiania, oczy również oszczędzono i nie padało na nie ostre światło słońca. Wokół unosił się charakterystyczny zapach stęchlizny i jakiegoś specyfiku, czegoś co przypominało terpentynę lub niezwykle drażniący nozdrza eliksir - trafiła do jakieś pracowni?
Jedwabna, biała suknia opływająca ciało aż po kostki znów się przybrudziła, Dolohov jednak darowała sobie kolejną próbę usunięcia plam i pokonania zagnieceń - nie było sensu majstrować przy wyglądzie, kiedy po raz kolejny czkawka przerzucała ją z kąta w kąt. Jak długo to miało jeszcze trwać?
Nim tutaj trafiła, zdążyła wytrzeć usta ze smugi rozmazanej czerwieni szminki, na rozchylonych wargach została jednak poświata pozostałości po makijażu; podobnie z kreską na oku, a także w pokręconych włosach ułożonych w jakimś konkretnym stylu - nie pasowała do tej scenerii, niemalże wyjęta z przygotowań do jakiegoś wystawnego wieczoru, nienależąca do świata cieni i bałaganu.
Bo w pomieszczeniu właśnie on królował - rozejrzała się wokół pospiesznie, poprawiając rozwichrzone kosmyki włosów, które zdążyły przysłonić oczy. Całe szczęście miała przy sobie różdżkę; palcami oplatała jej trzon, by zaraz potem unieść ją ku górze i cichym Lumos rozświetlić pokój, w którym się znalazła; nieduży, zagracony, pełen farb, płócien i przyborów do malowania - czyżby trafiła na jakiegoś artystę?
Rozważyłaby nawet taką możliwość, gdyby nie krajobraz, który rozciągał się za oknem - Nokturn. A więc wróciła do domu. Ulga czy niepokój; pewność siebie czy dudniące w przestrachu serce? Bo choć była w miejscu, które znała, mogła równie dobrze trafić prosto do mieszkania jednego z szaleńców zamieszkujących Śmiertelną Aleję.
Tak czy siak - musiała stąd wyjść. Ruszyła więc w kierunku drzwi, a szpargały rozstawione na podłodze wydały głuchy łoskot akompaniując odgłosom jej kroków.



will the hunger ever stop?
can we simply starve this s i n?
Tatiana Dolohov
Tatiana Dolohov
Zawód : emigrantka, pozowana dama
Wiek : lat 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
wanderess, one night stand
don't belong to no city,
don't belong to no man
I'm the violence in the pouring rain
OPCM : 17
UROKI : 16 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 7 +3
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8945-tatiana-dolohov#267430 https://www.morsmordre.net/t8948-ivan#267594 https://www.morsmordre.net/f312-smiertelny-nokturn-9 https://www.morsmordre.net/t9019-skrytka-bankowa-2104#271324 https://www.morsmordre.net/t8959-t-dolohov#267756
Re: Składzik [odnośnik]14.09.22 21:04
To hałas zwrócił jego uwagę. Ull wyszedł na wieczorny spacer, kupić jeszcze składniki o których mówił, aby przygotować kolację - skoro tak go ciągnęło, nie miał nic przeciwko temu. Jego własny nastrój wcale się nie polepszał - zmęczenie po weselu wciąż mu towarzyszyło. Stanowczo przyda mu się odpoczynek. Teraz jednak nie było na niego czasu. Wciąż musiał poszukać farb, o których wspomniał bratu, że będzie mógł z nich korzystać. Może dlatego właśnie ruszył w stronę tego pomieszczenia? A może to cichy stukot przedmiotów nakierował jego ciało, aby właśnie tam ruszył.
Nie bał się, nie był zaniepokojony takimi odgłosami. W końcu wiedział, że jego żona go nawiedzała. Wiedział o tym, że mogła równie dobrze próbować coś zdemolować lub we wściekłości rozbijać rzeczy dookoła. Nie był pewny tylko czy rzeczywiście by czekała na to aż Ull opuści pomieszczenie.
Zacisnął dłoń na przedramieniu kobiety wychodzącej z pomieszczenia. Pierwszy znak, że jego pierwotny domysł okazał się błędny - choć widząc biel sukni był prawie pewny, że była to Freya. Nie było to jednak prawdą, kiedy podniósł wzrok wyżej.
Przez moment się zawahał, marszcząc brwi, ale również i poluzowując uścisk, aby w końcu móc całkiem puścić i zabrać dłoń od swojej sąsiadki.
- Jeśli potrzebowałaś cukru czy herbaty, mogłaś po prostu zapukać - skomentował, wątpiąc aby musiał podnosić większy alarm. Nie uważał w końcu panny Dolohov za zagrożenie - nie nastąpił w żaden sposób na jej odcisk w ostatnim czasie; nie, żeby mógł sobie przypomnieć aby kiedykolwiek czymkolwiek złym zasłużył sobie na złe traktowanie. Był najczęściej po prostu szczery. - Napijesz się herbaty, skoro już tutaj jesteś? Mam zagotowaną wodę - odpowiedział, otwierając bardziej drzwi składzika i wymijając w nim kobietę, aby móc podnieść tych kilka rzeczy, które się przewróciły. Złapał za pudełko farb akwarelowych i kilka pędzli, aby móc je później przekazać Ullowi. W końcu po nie tutaj przyszedł.
- Nie muszę raczej sprawdzać czy wszystko co powinno być, jest na miejscu, prawda? - zwrócił się do kobiety, przesuwając po niej swoje chłodne spojrzenie. Wątpił, aby Tatiana zechciała teraz wkradać się do mieszkań tylko po to, aby wynosić z nich przedmioty. Nie była złodziejką, nie zniżałaby się do podobnego zajęcia. Nie w takim celu - chciałaby ukraść farby, terpentynę? Może obrazy? Wiedział, że pigmenty nie były najtańsze, a produkcja farb, szczególnie w tych czasach, była lukratywną odnogą zarobków, ale przecież nie mogłaby wiedzieć, że to wszystko co kiedyś należało do jego żony, wciąż po tylu latach znajduje się w jego mieszkaniu.
Tym bardziej, że znała prawdę odnośnie śmierci Freyi - przynajmniej tę częściową.


I den skal Fienderne falde

Dalens sønner i skjiul ei krøb
Oyvind Borgin
Oyvind Borgin
Zawód : Pracownik Borgin and Burkes, specjalista od run nordyckich
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Hide away the proof that I had loved you
Never see the truth, that final breakthrough
OPCM : 7
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 9 +2
CZARNA MAGIA : 16 +3
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11114-oyvind-borgin#342285 https://www.morsmordre.net/t11189-frode https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f419-smiertelny-nokturn-10 https://www.morsmordre.net/t11191-skrytka-bankowa-nr-2433#344452 https://www.morsmordre.net/t11190-oyvind-borgin#344451
Re: Składzik [odnośnik]22.09.22 14:10
Pomieszczenie skryte było w półmroku, gdzieniegdzie dostrzegała dryfujące drobiny kurzu, choć głównym zmysłem nastawionym na odczuwanie był węch – zapach starej farby i terpentyny był mocny, niemal ostro wdzierał się w nozdrza, sprawiając, że Dolohov zabawnie marszczyła nos, różdżką kreśląc w powietrzu ruchy, który pozwoliły jej na rozświetlenie pokoju i zlokalizowanie własnego położenia. Spiżarnia, magazyn, jakiś składzik – nie była pewna, gdzie tak naprawdę wylądowała, choć krajobraz za oknem – smętny, szary i nad wyraz znajomy – od razu wskazywał na Nokturn. Dziwnie było trafić akurat tutaj, pod nos własnego domu, choć powinna się cieszyć, że tym razem czkawka nie wyrzuciła jej w drugi koniec Anglii.
Wciąż naburmuszona, wciąż z grymasem malującym się na bladym płótnie twarzy stawiała kroki ostrożnie, wymijając rupiecie i przybory do malowania rozstawione na podłodze, pomagając sobie magicznym światłem, które miało zagwarantować jej brak potknięcia się o coś zawadzającego na drodze.
Odwrócona tyłem do drzwi nie działała racjonalnie; nie kiedy dłoń spotkała się z jej ramieniem, palce oplotły kończynę, a ona gwałtownie odwróciła się w tył, gotowa użyć różdżki – niepotrzebnie, choć niespodziewane spotkanie z Borginem wywołało ciężkie westchnięcie.
– Wystraszyłeś mnie – burknęła, niemal z wyrzutem, jak gdyby wcale to nie ona wtargnęła bez zapowiedzi do jego mieszkania; bo to musiało być lokum należące do niego, patrząc na obecność jak i widok za oknem. Odchrząknęła cicho, marszcząc brwi i przez kilka następnych sekund normując oddech i przyspieszone tętno spowodowane nieoczekiwanym spotkaniem w ciemnym pomieszczeniu.
– To chyba czkawka – zawyrokowała szybko, smętnie, wciąż niezadowolona z faktu, że magia płatała jej figle i robiła co chciała, przerzucając ją z miejsca na miejsce bez ostrzeżenia. Nie spodziewała się pojawienia w budynku zaledwie naprzeciw własnego domu, ale ten zbieg okoliczności musiała traktować jako pozytywny, w porównaniu z innymi niechcianymi podróżami.
– Ta, może być – odparła chłodno na propozycję, wciąż dochodząc do siebie po dziwacznej teleportacji; brwi ściągnęły się jeszcze bardziej, kiedy Oyvind przeszedł w stronę obrazów, sugerując jej… kradzież? – Co? Oszalałeś? Po co by mi to było – wywróciła oczami znacznie, dopiero teraz zauważając faktyczne malowidła na płótnach, na puszki z farbami i słoiki akwareli – Daj spokój – mruknięcie wciąż brzmiało pochmurnie, w międzyczasie przeszła przez pomieszczenie w kierunku kuchni czy też jadalni, w której mogłaby się napić wspomnianej herbaty, zupełnie jak gdyby panoszyła się we własnym domu.



will the hunger ever stop?
can we simply starve this s i n?
Tatiana Dolohov
Tatiana Dolohov
Zawód : emigrantka, pozowana dama
Wiek : lat 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
wanderess, one night stand
don't belong to no city,
don't belong to no man
I'm the violence in the pouring rain
OPCM : 17
UROKI : 16 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 7 +3
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8945-tatiana-dolohov#267430 https://www.morsmordre.net/t8948-ivan#267594 https://www.morsmordre.net/f312-smiertelny-nokturn-9 https://www.morsmordre.net/t9019-skrytka-bankowa-2104#271324 https://www.morsmordre.net/t8959-t-dolohov#267756
Re: Składzik [odnośnik]15.03.23 10:57
Kołyszące się do taktu płozy bujanego fotela skrzypiały cicho przy każdym ruchu, szurając po starych, drewnianych deskach. Posępny palec pomarszczonego w starości mężczyzny poruszał się także w rytm, jakby sam przewodził niewidzialnej orkiestrze, będąc sławnym dyrygentem, proszonym na salony. Igła podstarzałego gramofonu trzeszczała na wysłużonej już płycie, co rusz zacinając się na refrenie.
Quand il me prend dans ses bras
Il me parle tout bas,
Je cois la vie en rose

roznosił się chropowaty głos Edith Piaf, wywołujący na przedramionach czarodzieja dreszcz, stawiający dęba przerzedzone włosy. Theodore Hopkirk ściągnął mocno siwe, krzaczaste brwi, a bruzdy na jego czole pogłębiły się od grymasu. Dochodzacy z korytarzu hałas zaburzał jedną z nielicznych chwil spokoju, w której mógł sobie pozwolić na odrobinę relaksu. Czyszczenie kufli w podrzędnym barze dalekie było od spełnienia młodzieńczych marzeń. Niegdyś pragnął być częścią orkiestry, sławnym pianistą, nieschodzącym z ust krytyków - w raczkującej karierze rozwinąć miał swoje skrzydła i niemal mu się udało.
To wojna odebrała mu wszystko, co kochał. Przed laty wylądował na Nokturnie z braku innych, przyjemniejszych opcji mieszkaniowych. Niegdyś miał piętrowy dom w eleganckiej dzielnicy na obrzeżach miasta, ogródek na tyłach, towarzystwo miłości swego życia. Stracił ukochaną, karierę, pieniądze, przyjaciół. O porażce każdego dnia przypominało mu lustrzane odbicie, kiedy sięgał mglistym wzrokiem na poparzoną część twarzy, sunął nim po ramieniu, nędznie zwisającym kikucie zamiast ręki. Choć starał się z sąsiadami żyć w zgodzie, zgorzknienie dawało się we znaki. Zwłaszcza w chwilach takich, jak ta, gdzie nie miał tolerancji dla bezczelności lokatorów.
Z trudem zerwał się z miejsca, bujany fotel kołysał się już sam. Theodore szarpnął za klamkę i wychylił się na ponury korytarz, łypiąc podejrzliwie w poszukiwaniu prowodyra zamieszania.
- Panie, co pan tak się tak drzesz?! - zawołał sam w zdenerwowaniu, unosząc jedyną zdrową rękę z zaciśniętą pięścią, jakby chciał się odgrażać. To wtedy wzrok czarodzieja padł na sylwetkę Tatiany, lustrując podejrzliwie pozostałości rozmytego makijażu na jej twarzy. Kojarzył skądś rysy pięknego lica, zupełnie jakby już ją gdzieś widział. Wniosek nasunął się sam, idealnie pasował do wyobrażenia Hopkirka na temat jego sąsiadów. - Panienki to się w burdlach odwiedza, nie sprowadza do domu! Tu mieszkają porządni ludzie, trochę szacunku! - grzmiał donośnym głosem, jaki nie pasował do sylwetki starszego, kalekiego mężczyzny. Jego brzmienie zdawało się sięgać pozostałych pięter budynku; jeszcze chwila, a zaalarmuje resztę mieszkańców. Na tym mu właśnie zależało - by każdy wiedział, co to za hultaj się tu zadomowił.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Składzik 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Składzik [odnośnik]19.03.23 17:52
Pomieszczenie dołączone do mieszkania miało swoje wejście w korytarzu; fakt, że w tamtym miejscu napotkała Borgina był albo błogosławieństwem, albo przekleństwem. Przyzwyczaiła się do mieszkańców Nokturnu, wiedziała czego się tutaj spodziewać, ale mimo tego, przebywanie z tymi ludźmi, pojawianie się w towarzystwie zniszczonych życiowo pijusów, czarnoksiężników lub niewybrednych złośliwców nie leżało w kręgu jej zainteresowań.
Aleja miała swoje plusy i minusy; na pierwszy rzut oka odrzucała wszystkich, dla których istotne było godziwe życie - ale pod latarnią bywało najciemniej, a ona w tej wylęgarni potrafiła znaleźć coś dla siebie. Kamienica z numerem dziesiątym znacznie różniła się od tej należącej do jej ojca. Obskurna, brudna, z charakterystycznym zapachem stęchlizny; Nikolaj nie należał do osób zbytnio pedantycznych, ale w mieszkaniu Dolohovów było widać coś więcej niż tylko popękane deski, odrapane ściany i smętne korytarze.
Marszczyła nos, kiedy ciężki zapach kurzu zmieszanego z terpentyną wsuwał się do nozdrzy, a Oyvindowi zachciało się idiotycznych żartów. Oczy zmęczone serią wrażeń niemal bolały, kiedy wywracała nimi ostentacyjnie.
- Może być nawet coś mocniejszego. To był dziwny dzień - teleportacja przyszła nagle, niespodziewana i niechciana. Nie miała pojęcia co zaburza magię, co powoduje, że raz po raz własna moc odwracała się przeciwko niej i posyłała jej sylwetkę gdzieś dalej. To, że jeszcze nie zdążyła się rozszczepić było jakimś pieprzonym cudem.
- Znasz jakieś sposoby? Na czkawkę? - zagadnęła, prawie wstępując do mieszkania Borgina, zapewne jak zwykle zagraconego i obskurnego, jakim jawiło się w jej głowie, kiedy głos z drugiego końca korytarza zaalarmował o obecności kogoś innego.
Cudownie.
Brakowało jej tylko zgryźliwych starców, dopełniających dzień fiasków. Jedwabna sukienka była wygnieciona i przybrudzona, włosy już dawno temu zapomniały o eleganckim upięciu. Rzeczywiście mogła wyglądać na tą, za którą wziął ją marudny sąsiad.
- Hola, wypraszam sobie! - odburknęła, teatralnym gestem machając ręką. Mogła to zignorować. Mogła znowu wywrócić ślepiami i dać sobie święty spokój; ale miarka przebrała się w momencie, kiedy wspomniał o burdelu, a Borgin, ze złośliwą obojętnością zniknął w środku mieszkania. Nie zamierzała iść za nim, nie zamierzała potwierdzać przypuszczeń starucha, nawet jeżeli absolutnie nie obchodziło jej zdanie obcego.
- Chyba się panu wzrok pogorszył - prychnęła, z palcem wymierzonym w zgarbioną sylwetkę, opierając ciężar ciała na jednym biodrze - Przecież mieszkam naprzeciw, do cholery!



will the hunger ever stop?
can we simply starve this s i n?
Tatiana Dolohov
Tatiana Dolohov
Zawód : emigrantka, pozowana dama
Wiek : lat 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
wanderess, one night stand
don't belong to no city,
don't belong to no man
I'm the violence in the pouring rain
OPCM : 17
UROKI : 16 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 7 +3
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8945-tatiana-dolohov#267430 https://www.morsmordre.net/t8948-ivan#267594 https://www.morsmordre.net/f312-smiertelny-nokturn-9 https://www.morsmordre.net/t9019-skrytka-bankowa-2104#271324 https://www.morsmordre.net/t8959-t-dolohov#267756
Re: Składzik [odnośnik]29.03.23 14:38
Życie na Nokturnie miało swoje plusy, jak i minusy. Specyfika tego miejsca wynikała ze swoistej mieszaniny osobowości mieszkających w okolicy czarodziejów. Każdy z nich niósł na ramionach życiowy bagaż, niechętnie i nieufnie podchodząc do obcych, ale też i sąsiadów, z jakimi żyło się ściana w ścianę przez paręnaście lat - dłużej raczej nikt nie wytrzymywał, gnijąc w swoich pieleszach, albo kończąc pod różdżką szmalcownika, czy w innym rowie. Theodore niegdyś wierzył, że z sąsiadami należy żyć w zgodzie, trzymać wzajemnie swoje plecy i nie dawać za wygraną, kiedy ktoś prawdziwie obcy zasiać chciał ferment i zburzyć spokój lokatorów. Rzeczywistość z czasem zrewidowała te wszystkie plany, brutalnie sprowadzając wszystkich do jednego, wspólnego poziomu - ciągłej nieufności.
Wojowniczy nastrój pozostał jednak w panu Hopkirku, nawet jeśli walka toczyć się miała nie o dobro całej kamienicy, a wyłącznie jego święty spokój. Nie opuszcza więc gardy, stojąc w korytarzu przy uchylonych drzwiach do mieszkania. Wymierzony w siebie palec wskazujący odbiera jako atak, od razu się zapowietrzając. Kobiecy głos wydaje mu się znajomy, lecz nie do końca potrafi dopasować go do nazwiska. Wyciągając szyję zmrużył oczy. Skrzywił się przy tym tak, że zmarszczki na twarzy dodały mu jeszcze paru lat.
- Panienka Dolohov… - wymamrotał tylko, rozumiejąc wreszcie z kim ma do czynienia. Dolohov urzędowała w kamienicy naprzeciwko, mając w swym władaniu cały budynek. Theodore zastanawiał się czasem, po co zamożnym czarodziejom domy w tak podłej dzielnicy. Gdyby sam miał pieniądze, wyniósłby się stąd w cholerę, a że skórzany mieszek już dawno nie poczuł ciężaru galeonów, były to tylko czcze życzenia. - A to przepraszam. - Może i był stary, może i mieszkał na Nokturnie, gdzie wśród zaśmierdziałych melin próżno szukać przejawów błyskotliwości oraz kultury, ale sam należał do tych, którzy zasady dobrego wychowania stosują w swym codziennym życiu. A przynajmniej próbują, coby kompletnie nie dać się pochłonąć bezczelności ulic. - Tyle się tu dzieje, że ciężko nadążyć! Nie ma co…. - Głos mężczyzny nieco się uspokoił, złagodniały także rysy twarzy staruszka, plecy wyprostowały w uroczystym, podniosłym geście. - Panienka wybaczy, że ja tak od razu z oburzeniem, sama panienka wie, jak to u nas wygląda. Nigdy nie wiadomo kto się zaczai, kto co zechce ukraść, nie można tak, że się nie reaguje, inaczej wszystkich by nas stąd już wynieśli… - próbuje się wytłumaczyć i załagodzić sprawę.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Składzik 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Składzik [odnośnik]03.04.23 19:02
Najprościej byłoby po prostu odwrócić się na pięcie i wyjść – bez słowa, bez wymówek i zbędnego tłumaczenia przed cholernymi sąsiadami, których zdanie w prawdzie niewiele ją obchodziło. Bez kolejnej próby ujarzmienia magii – ale w tym docelowo tkwił haczyk. Dolegliwość nie przechodziła sama z siebie, i choć teleportacyjna czkawka po raz kolejny wybrała miejsce blisko jej domu, nie miała pewności co będzie dalej. Dalej i jak długo, bo Dolohov traciła nadzieje, że wytrzyma kolejne szarpnięcie w okolicy żołądka, które najpewniej skończy się finiszem narastających nudności w stylu dalekim od teatralności; nie liczac czystej tragikomedii.
Plecy Borgina przemknęły przed jej oczami, później właściciel zniknął we wnętrzu mieszkania, najpewniej gotowy zaparzyć obiecaną herbatę, a może nawet poszperać w księgach, zapiskach, czy Merlin sam wiedział czym – miał dziwne sposoby, zwyczaje i jeszcze dziwaczniejsze pomysły, posyłane pomiędzy obcobrzmiącymi zgłoskami, nawet tymi wypowiadanymi rzekomo po norwesku, choć w taki sposób, że ledwo je rozumiała.
Od jego paplaniny – a raczej jej braku – ciekawszy był jednak jegomość wychodzący na korytarz, z dłonią wspartą o framugę, grymasem na twarzy i skrzeczącym głosem. W insynuacjach byłoby nawet coś odrobinę zabawnego, gdyby tylko miała czas i chęć, a przede wszystkim cierpliwość, by faktycznie dostrzec w oskarżeniach skierowanych w kierunku Oyvinda coś, z czego powodu można by chociażby wznieść kącik ust.
Zmrużone spojrzenie było pierwsze, później dołączyły ręce skrzyżowane na klatce piersiowej, a wszystko dopełniły oburzone słowa; przez jakiś czas myślała też nad sięgnięciem po różdżkę.
– Często sobie sprowadza? – weszła mu niemal w słowo, ledwo wybrzmiało wyczekiwane przepraszam. Borgin nie był w jej myślach chociażby potencjalnym entuzjastą spędzania czasu z paniami lekkich obyczajów, ale już dawno temu przekonała się, że to miejsce – i ci ludzie – zaskakiwali z dnia na dzień.
Sprowadzał je tutaj czy do tej pory wybywał nocą, wracam świtem, niosąc na sobie zapach ciężkich perfum, taniej sherry i lepkiego potu?
– Nieważne, czysta ciekawość – rzuciła zaraz potem, gdzieś pomiędzy tłumaczeniem starca, a własnym, kolejnym wywróceniem oczami. Różdżka w palcach uniosła się i opadła, zatoczyła obrót wokół własnej osi, aż spłynęła razem z ramieniem wzdłuż ciała – Czkawkę teleportacyjną pan zna?
Może chociaż do tego mógł się przydać, skoro taki wygadany?



will the hunger ever stop?
can we simply starve this s i n?
Tatiana Dolohov
Tatiana Dolohov
Zawód : emigrantka, pozowana dama
Wiek : lat 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
wanderess, one night stand
don't belong to no city,
don't belong to no man
I'm the violence in the pouring rain
OPCM : 17
UROKI : 16 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 7 +3
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8945-tatiana-dolohov#267430 https://www.morsmordre.net/t8948-ivan#267594 https://www.morsmordre.net/f312-smiertelny-nokturn-9 https://www.morsmordre.net/t9019-skrytka-bankowa-2104#271324 https://www.morsmordre.net/t8959-t-dolohov#267756
Re: Składzik [odnośnik]24.05.23 21:35
Słyszy stukot kroków, domyślając się, że sąsiad jest jednak u siebie, a nie, że Tatiana bezczelnie władowała się do lokalu, nie pytając właściciela. Starzec wyciąga krępą szyję, by sponad ramienia czarownicy sięgnąć wzrokiem krzątającego się we wnętrzu mieszkania Borgina - bezskutecznie.
Ciekawość Dolohov wzbudza zastanowienie. Zresztą - jej obecność budzi zastanowienie, bo jak to tak młoda panna, w dodatku z dobrego domu, prowadza się z takim Oyvindem. No i jeszcze ta biała suknia z tkaniny lśniącej, na pewno wyglądającej na drogą - czyżby miał oto przed sobą panią Borgin? Weseliska na Nokturnie się zdarzają, a jakże! Jednak teraz, w czasie wojny, mało kto ma czas czy w ogóle pieniądze, by się za takie przedsięwzięcia zabierać.
- Czy sobie sprowadza czy nie… Oto proszę sąsiada zapytać, ja nic nie wiem… - Kłamie w żywe oczy, od razu żałując, że w ogóle podejmuje ten temat. Zwykł przecież trzymać język za zębami, nie plotkować nadmiernie, bo i nie wie czy w przyszłości podszepty nie wrócą, obracając się przeciwko niemu. W dodatku jeśli ma do czynienia z obecną małżonką Borgina, tym lepiej nie ściągać na niego (i siebie) niepotrzebnych kłopotów.
Rozgląda się po korytarzu, chcąc podsłuchać, czy aby żaden z innych lokatorów nie nachyla się ku drzwiom, ostrożnie naciskając klamkę, by dowiedzieć się co też ten stary Hopkirk wygaduje. Jeszcze tego brakowało, by ktoś go oskarżył o rozsiewanie (nie) prawdziwych informacji.
Kolejne pytanie zbija go z pantałyku, głowi się moment w zastanowieniu, do czego też młoda kobieta pije.
- Czkawka teleportacyjna? A to nie jakaś bujda? - pyta skonfundowany, nigdy dotąd nie spotkawszy się z rzeczywistym efektem jej działania. Przypadki chodzą po ludziach, dotykają ich różne dolegliwości, to czyraki, czy świerzb, zgnilezna, czy brodawczak dymny. Ten ostatni jest zdaje się najczęstszą chorobą Nokturnu wśród parających się miksturami czarodziejów, zwłaszcza tych, co je warzą w mało kompetentny sposób.
- To ja już nie przeszkadzam, pani Borgin - rzuca z rozpędu, niejako chcąc potwierdzić swoje przypuszczenia. - No chyba że herbaty mogę zaproponować, świeżo zaparzona. To znaczy… mogę zaparzyć. - Pomarszczona twarz zmienia się dość upiornie, kiedy unosi kąciki ust w grzecznym uśmiechu. Rzadko kiedy miewa gości, zwłaszcza tak pięknych i przede wszystkim czystych, a z nową sąsiadką warto mieć dobre relacje.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Składzik 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Składzik [odnośnik]25.05.23 19:45
Otwarte drzwi i ta dziwaczna niemożność przejścia przez nie; patrzyła się w pustą framugę przez jakiś czas, wzrokiem omiatając zagraconą, ciemną przestrzeń, która tworzyła mieszkanie Borgina. Nie bywała tutaj często; w zasadzie, nigdy. Nie licząc kilku spotkań z Freyą, która opowiadała jej o tym, gdzie stała komoda, a w którym pomieszczeniu krzesło – w ramach pewnej inscenizacji wygrywanych w słowach wspomnień – nie wiedziała o tym miejscu nic. Wbrew wszystkiemu jednak kroki stawiała pewnie, zbyt pewnie jak na kogoś całkowicie wyjętego z obrazka obskurnej kamienicy; irytacja i zniecierpliwienie własną niemocą wobec kapryśnej magii przezwyciężało wiele schematów, w tym usuwało wszelką wątpliwość.
Choć nadal była pewna – tego, że chciała tylko napić się herbaty, z czymś elektryzującym w środku, mimochodem pozornie dolanym, i z tym, że najłatwiej byłoby ponarzekać, chwilę lub dwie, a później piechotą wrócić do domu, do budynku naprzeciw – mimo tego wszystkiego nadal stała w korytarzu, w wejściu, słuchając głupawych uwag starca, jakby miały jakkolwiek pomóc jej w rozwiązaniu irracjonalnego problemu.
– Nieważne, nie interesuje mnie to – sąsiada rzekomo też, choć w to wątpiła, chociażby ze względu na sam fakt, że wychylił nosa zza drzwi i zaczął węszyć; nagana czy sąsiedzka, głupia uwaga – nieistotne, kiedy wciąż tutaj stał i z nią rozmawiał. Co gorsza, ona z nim również.
Z ostentacyjnym westchnięciem, które dobitnie potwierdzało parszywy nastrój, znowu poprawiła włosy; fryzura misternie zniszczona przez wielokrotną teleportację, wiatr i zmienne warunki pogodowe – jedyne, czego potrzebowała, i o czym nader wszystko marzyła, to kąpiel. I święty spokój.
– Więc nie, nie zna pan – odpowiedziała samej sobie, z drobnym wywróceniem oczyma, kiedy słowo bujda padło w tak schematyczny dla osób jego pokroju tonie. Idiotycznym było wchodzenie z nim w jakąkolwiek polemikę, dopytywanie o zwyczaje jej drażniących sąsiadów, utwierdzanie starca w prawdziwych pobudkach jej niespodziewanej wizyty – kimkolwiek był, było jej całkowicie obojętne.
– Co? – powtórzyła jednak, w ślad za jego słowami, kiedy pani Borgin wymsknęło się spomiędzy jego ust – Głuchy pan, czy co? Powiedziałam przecież – jak się nazywa, choć na to akurat sam wpadł – przede wszystkim kim jednak była. Z Borginem łączyła ją tylko i wyłącznie ta sama ulica, ten sam rząd ciemnych budynków i przekorny los złośliwej magii.
– Nie chcę herbaty – warkliwy pomruk zdradzał kończące się pokłady cierpliwości, drżące zgłupiałżeś? miała już na końcu języka; zamiast polemiki ze starym gburem wybierając jednak krok w kierunku mieszkania. Krok, który miał przybliżyć ją do jakiegokolwiek rozwiązania, a znów – wbrew logice, wymaganiom i jej wycieńczeniu, znów wywołał niespodziewaną teleportację.
Chwilę później już jej nie było.
Hep!

zt x2



will the hunger ever stop?
can we simply starve this s i n?
Tatiana Dolohov
Tatiana Dolohov
Zawód : emigrantka, pozowana dama
Wiek : lat 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
wanderess, one night stand
don't belong to no city,
don't belong to no man
I'm the violence in the pouring rain
OPCM : 17
UROKI : 16 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 7 +3
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8945-tatiana-dolohov#267430 https://www.morsmordre.net/t8948-ivan#267594 https://www.morsmordre.net/f312-smiertelny-nokturn-9 https://www.morsmordre.net/t9019-skrytka-bankowa-2104#271324 https://www.morsmordre.net/t8959-t-dolohov#267756
Składzik
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach