Wydarzenia


Ekipa forum
[SEN] kiedy ty to ja, a ja to ty
AutorWiadomość
[SEN] kiedy ty to ja, a ja to ty [odnośnik]18.07.22 16:45


Trzynaste urodziny nadchodzą wielkimi krokami. To już drugie święto, jakie odbyć ma się w murach Hogwartu. Wedle planu wszystko jest już dopięte na ostatni guzik: gotowa lista gości, rozesłane zaproszenia, zamówione słodkości oraz dekoracje do ozdoby sali. Złotowłosa wchodzi do dormitorium z owiniętą kolorowym papierem paczką - finalny element przygotowań - kreacja! Drobne dłonie zsuwają papier, odsłaniając błękit materiału. Na dziewczęcej twarzy wykwita szeroki uśmiech.
- Witam, najpiękniejsza! - woła śpiewnym głosem do sukienki, zaraz porywając miękkość tkaniny i przyciskając do piersi w zachwycie. Kreacja została wybrana jeszcze podczas wakacji, gdy wraz z szanowną pani matką udały się do domu mody, by ściągnąć miarę. Zwiewność materiału i bogata pasmanteria zostały dopasowane tak, by subtelnie podkreślać każdy atut urody. Najwyższy kunszt sztuki krawieckiej, nie ma w świecie lepszej urodzinowej sukienki! Prędko zdejmuje szkolny mundurek i nakłada sukienkę. Szybkim ruchem różdżki zapina perłowe, osadzone wzdłuż pleców guziki i podchodzi do lustra przy umywalce. Kurtyna gęstych rzęs trzepocze kilka razy, a czerń źrenic rośnie gwałtownie, chłonąc zastany obraz.
- Nie, to nie może być prawda… - Poruszają się jej usta, a wydostający się zeń głos wcale nie pasuje do lady Lestrange. Czarownica prędko pociera oczy palcami, czując jak serce gwałtownie przyspiesza swoje bicie. Kolejne spojrzenie w lustrzaną taflę przynosi tylko rozczarowanie. - Oh nie, jak ja wyglądam?!
Jasne włosy to jedyna cecha, jaka zdaje się być na miejscu. Drobna postura ani rysy twarzy nie mają w sobie nic ze szlachetności. Nawet w spojrzeniu błyszczy zieleń, znienawidzona, szpetna tęczówka, która zawsze spoglądała na nią zjadliwie, tym razem miała być… jej własną?! Drżącymi dłońmi dotyka twarzy, szczypie policzki i ciągnie za skórę.
- To nie może być prawda! - Znacznie głośniej rozciąga się paniczny jęk zdradzający panikę. Jak to możliwe, by sukienka tak bardzo ją zmieniła? Jak to możliwe, by w jednej chwili tak bardzo zbrzydła? Jak to możliwe, by nagle stała się Calypso Carrow?
Chwyta leżącą na komodzie szczotkę o pozłacanej rączce o gęstym, miękkim włosiu. Ciska nią w szklaną taflę, a trzask tłuczonego lustra niesie się głośnym echem po kamiennych ścianach umywalni. W żaden sposób nie zmienia to jednak sytuacji; w leżących na podłodze odłamkach odbija się wciąż ta sama, okropna twarz.
Pospiesznie wybiega z sali, szalejące w piersi serce wyrywa się w przestrachu. Nigdzie wokół nie widzi pomocy. Opustoszałe szkolne korytarze nigdy nie były równie straszne. Pędzi przed siebie, ile sił w krótkich, dziecięcych nogach - w górę po schodach, na kolejne piętro i… Zatrzymuje się nagle, oczy powiększają się do rozmiarów złotych galeonów, a różowe usteczka rozchylają w zdumieniu.
- K-kim ty jesteś?! - wyrzuca wreszcie z siebie, czując nadchodzące wielkimi krokami omdlenie. Tak wielkiego szoku jeszcze nie doznała, a już na pewno nie w przededniu swoich urodzin! Stojąca przed nią sylwetka była znajoma, do bólu rzeczywista, a mimo to w umyśle dziewczyny wciąż tkwiło przeświadczenie, że nie może to być prawda.




show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: [SEN] kiedy ty to ja, a ja to ty [odnośnik]18.07.22 21:09
Lekkość i kruchość. To właśnie poczuła, gdy po południowej drzemce podniosła się z łóżka. Aż taką ulgę przyniósłby jej odpoczynek? Chociaż czy uczucie, które niespodziewanie wypełniło jej ciało, to rzeczywiście była ulga?
Uniosła się na łokciu, szukając wsparcia w swoich własnych przedramionach, ale zadrżały, jakby niespodziewanie nie miały w sobie ani krzty siły. Przez głowę przeszło jej, że dopadło ją najpewniej przeziębienie — to ono zwykło osłabiać jej siłę. Przecież w takim stanie nie byłaby w stanie utrzymać się na siodle, a o prowadzeniu lejcy nie wspominając. Paskudna pogoda w ostatnich dniach z pewnością dawała o sobie znać. A na dokładkę jeszcze atmosfera w szkole, również dodawała swoje trzy knuty. Plotkowano o urodzinach panny Lastrange, które miały być sporym wydarzeniem. Oczywiście powinna się tam pojawić — ona z grzeczności zaproszenie otrzymała, także więc jako panna z dobrego domu, na takowym przyjęciu powinna się zjawić. Chociaż jeśli miałaby być zupełnie szczera, najchętniej wylałaby poncz na urodzinową kreację. Wiedziała jednak, że bardziej tym sobie może zaszkodzić, niż dokonać czegoś złego, tej wiotkiej witce miotłowej.
Zsunęła blade nogi za krawędź łóżka — naprawdę musiało ją coś rozkładać. W życiu nie była taka blada. Powędrowała dłonią ku włosom i teraz naprawdę się przeraziła — cudowna burza jasnych pukli zmieniła się w ulizaną i w jej mniemaniu przetłuszczoną taflę. Gorączka i zimne poty?
Uznała, że nie ma co zwlekać — czym prędzej musiała znaleźć się u szkolnej pielęgniarki. Nie będzie czekać na żadne powikłania!
Ale nogi ledwie dźwignęły impakt, który nań zrzuciła. A przynajmniej siła była inna, niepodobna do tego, co czuła przez wszystkie wcześniejsze lata życia. I już miała narzucić na szatę, gdy kątem oka uchwyciła odbicie w szybie i prawie krzyknęła z oburzenia. Uniosła dłoń, by głośno zaprotestować na obecność wywłoki w jej własnym dormitorium — jeszcze tu ją przybyła prześladować, ale wtedy zauważyła, że i tamta uniosła dłoń. I gdy Calypso otwierała usta, tamta również. I gdy w niemalże niemym przerażeniu dotknęła swojej twarzy, tak naprawdę dotykała twarzy przeklętej Evandry.
- Nie… Nie… Nienienienienie… - Powtarzała, gdy twarz ślizgała się po niemalże porcelanowej cerze. Tyle że zamiast zachwytu, budziła odrazę w młodej carrowównie. Cofnęła się i czym prędzej zapragnęła osłonić twarz. By nikt jej takiej nie oglądał. By nikt nie zobaczył, jak okropną osobą się stała.
Wypadła za drzwi i czym prędzej ruszyła korytarzem — nie było na korytarzach nikogo, ale i tak twarz kryła za podniesionym kołnierzem szkolnej koszuli. Nie, żeby zdało się to na wiele, ale zawsze dawało jako takie poczucie bezpieczeństwa. Bo jako przeklęta wila nie czuła się ani trochę dobrze. Zupełnie jakby nie miała siły oprzeć się silnemu przeciągowi dmącemu z korytarza.
I nagle dostrzegła siebie, ale biegnącą z przeciwnej strony — czy to kolejne odbicie, tym razem to słuszne i prawdziwe? Może z gorączki majaczyła i teraz dochodzi do siebie?
Ale nie. “Ona” sama odzywa się, chociaż Calypso przecież nie odzywa się wcale.
- Co ty zrobiłaś? - Spytała nie swoim głosem, oskarżycielsko wyciągając palec w stronę samej siebie. - Odkręć to natychmiast! - Zaczęła domagać się, postępując krok. Ale co ona może? Taką ręką, jak zapałką, trudno byłoby wymierzyć nawet porządnie dumny policzek.



Calypso Carrow


But he that dares not grasp the thorn
should never crave the rose

Calypso Carrow
Calypso Carrow
Zawód : Malarka, Arystokratka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
I won't be silenced
You can't keep me quiet
Won't tremble when you try it
All I know is I won't go speechless

OPCM : 10
UROKI : 5 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9571-calypso-carrow https://www.morsmordre.net/t9765-tea#296315 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t10558-skrytka-bankowa-2196#319978 https://www.morsmordre.net/t10406-c-carrow#314672
Re: [SEN] kiedy ty to ja, a ja to ty [odnośnik]16.08.22 14:10
Wydyma policzki i mruga kilkakrotnie, nie potrafiąc zrozumieć zaistniałej sytuacji. Błękit sukienki nijak ma się do ciepłych odcieni skóry Calypso, w blasku odbijających się w korytarzu świec jawi się burą, zgniłą zielenią, lecz tego Evandra (Calypso?) już nie widzi.
- Ja?! Co TY zrobiłaś?! - Tembr głosu łamie się naraz, nie oddając w pełni dramaturgii ani powagi sytuacji. - Czy ty masz świadomość, że dziś wszystko powinno pójść zgodnie z planem? Brak ci wyobraźni, to sabotaż, jawna niesubordynacja! - cedzi wyraźnie ulubione słowa, wylewając na dziewczynę swój żal.
- Co to ma znaczyć? - wybrzmiewa nagle w przestrzeni korytarza kobiecy głos. Odwraca się zdziwiona, szukając wzrokiem źródła dźwięku i naraz znów wybałusza mocno oczy na widok postawnej czarownicy o głębokim granacie sukni i wysoko upiętych kasztanowych włosach.
- C-ciociu Eliano… - odzywa się doń z przerażeniem, nawet nie myśląc skąd kobieta znalazła się tu, w Hogwarcie, skoro powinna być w Wight. Za bardzo ogarnia ją strach, biegnące wzdłuż pleców dreszcze zdają się znaczyć zimnym potem materiał sukienki. Ciotka bywa nieprzyjemna. Ma swoje zdanie wyrobione na każdy z możliwych tematów i nie krępuje się, by mówić o nim głośno. Także o Evandrze ma mocną opinię, nie należąc do grona osób ogarniętych jej niezwykłym, dziewczęcym urokiem. Stale szuka powodu, którego może użyć do przytyku, najczęściej wyolbrzymiając zaistniały problem - a to źle zawiązany kołnierzyk, fałszywie wybrzmiewająca nuta, nazbyt wystające zęby w szerokim uśmiechu. To oczywiste, że bierze oskarżenie Carrow za prawdziwe, nie doszukując się prawdy, ta wcale jej nie interesuje. Teraz w Evandrze budzi się silne poczucie niesprawiedliwości, wszak to nie jej wina, to całe oburzające zajście - to Calypso! Ale lady Eliana już jej nie słucha, odwraca się na pięcie i odchodzi rozczarowana, nie mówiąc nic więcej. Głos półwili grzęźnie w gardle i żadne słowo nie opuszcza jej ułożonych w podkówkę usteczek. Odwraca się na powrót do nielubianej koleżanki, już też wcale nie dziwiąc się, że ta przybiera jej twarz.
- Jesteś beznadziejna, zawsze wszystko musisz zepsuć! - prycha w oburzeniu, wspierając ręce na wąskich biodrach. Chce teatralnie odrzucić włosy na plecy, ale te nie mają znanej jej delikatności i sprężystości, wpadają do oczu i ust, więc odgarnia je pospiesznie dłonią, czując jak ogarniająca ją złość wcale nie maleje. - Wychodzę! Mam już ciebie serdecznie dość! - deklaruje dumnie i nie oglądając się na dziewczynę rusza przed siebie z wysoko uniesioną brodą. Chce wyjść na zewnątrz, uciec byle dalej, ale już po kilku krokach dostrzega, że za strzelistym zamkowym oknem rozpościera się ciemność. - Oh nie… - jęczy przeciągle, szczerze zrozpaczona. Przyjęcie powinno zaraz się zacząć, a ona nadal nie miała pewności, że wszystko jest przygotowane. Co z przekąskami, pod którymi uginać się miały stoły? Co z dekoracjami, bez których nie obędzie się żadna impreza - co z girlandami, wstęgami, skrzącym się z sufitu brokatem? Co z tortem z niespodzianką i co z orkiestrą fok, której występ miał uświetnić ten wieczór? Młoda czarownica kryje twarz w dłoniach i zalewa się rzewnymi łzami.



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: [SEN] kiedy ty to ja, a ja to ty [odnośnik]22.12.22 18:08
Jerome Zabini pojawił się znikąd - obecności wysokiego, postawnego młodzieńca, dawnego kolegi z Domu Węża, nie zaanonsował ani trzask teleportacji, ani blask zaklęcia ani nawet tupot butów. W jednej chwili Evandra wpatrywała się w ciemne lustro okna, za którym zaczynały błyszczeć już gwiazdy, w drugiej, w odbiciu tuż nad jej ramieniem, zauważyła znajomą twarz. Ostre rysy, niezwykle jasne oczy, w odcieniu spranego błękitu lub porannej mgły. Wąskie usta, zawsze wykrzywione w irytująco cwaniackim uśmieszku. No i nos, przyciągający uwagę - często tą niechcianą - nie tylko swymi gabarytami, ale przede wszystkim wykrzywieniem. Złamany podczas pamiętnego, nieoficjalnego meczu Quidditcha z Gryfonami nigdy nie wrócił do pełni uroku, nadawał też tonowi głosu chłopaka nosowego pomruku.
- Calypso, gdzie tak pędzisz? - spytał od razu tonem nie znoszącym sprzeciwu, niecierpliwym i prawie poganiającym. Dłonie trzymał w kieszeniach eleganckiej szaty, barkiem opierał się o zewnętrzną ścianę schodów - wąskiej klatki schodowej prowadzącej do Pokoju Wspólnego. Jak się tu znaleźli? Uwięzieni pomiędzy głównym lochem Ślizgonów a dormitoriami? Nieistotne, sen tłumił racjonalność. - Mieliśmy spotkać się przed przyjęciem tej naszej zadufanej w sobie ślicznotki - zawiesił głos, mrugając do Calypso zawadiacko, nieco prowokująco, jakby nie obawiał się, jak arystokratka zareaguje na jego natarczywość. - Musimy dokończyć to, co zaczęliśmy na ostatnim spacerze w Hogsmeade. Pamiętasz, jak trzymałem cię za rękę? I co działo się potem? - zniżył głos do romantycznego szeptu i wszedł schodek wyżej, teraz stojąc już tuż przy Calypso. Śmiało sięgnął po jej drżąca dłoń i zacisnął na niej mocno swoje palce, stanowczo, twardo. - Napisałem do ciebie tyle listów, podrzucałem je pod drzwi dormitorium, ale nie odpisywałaś, ignorowałaś mnie na zaklęciach, nieładnie tak zwodzić adoratora - kontynuował ściszonym głosem, a gdy pochylał się nad Calypso, Evandra mogła poczuć woń szampana, lukru, dymu ze świeczek i różanego tortu. Pachniał jak urodziny. - Jesteś zazdrosna? O to, co mówiłem o Evandrze? Nie dąsaj się, wiesz, kim ona jest... - dorzucił, drugą ręką odgarniając kosmyk włosów z twarzy arystokratki.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
[SEN] kiedy ty to ja, a ja to ty 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: [SEN] kiedy ty to ja, a ja to ty [odnośnik]30.12.22 9:19
Zegarowy dzwon wybija sądną godzinę, zwiastując nadchodzącą porę przyjęcia. Kotłujący się w Evandrze strach rozlewa się po całym jej drobnym, dwunastoletnim ciele. Trzęsie się już ze stresu, a przed oczami wyobraźni przebiegają wszystkie te niedopracowane elementy - nieprzycięte wstążki, nieudekorowane ciastka, nierozpylone w powietrzu drobinki błyszczącego srebra, które opadające na włosy nadają iście bajecznego charakteru. Wraz z ostatnim biciem dzwonu młoda czarownica chowa na moment twarz w dłoniach, powstrzymując wzbierający się lament. To nie tak, to wszystko nie tak, zdaje się być mantrą, jaką Evandra powtarza na każdym swoim kroku. Jak to możliwe, by tak dokładnie i ostrożnie stworzony plan miał nie wypalić? Nie chciała przyzwyczajać się do tej myśli, do świadomości niedoskonałości. Wszystko należało zmienić, poprawić, naprawić, odkręcić - byle już! W ramach potwierdzenia postanowienia szczupłe palce przecierają policzki, wycierając wyimaginowane łzy - te nie płyną przecież, by nie naznaczyć bladej skóry wstrętnymi smugami. Dociera doń chłopięcy głos, jaki zdaje się być bliskim, lecz nie kojarzy się z nikim konkretnym. Odbity w szybie profil prędko rozwiewa wątpliwości.
- Zabini? Ty z nią- ze mną rozmawiasz? - poprawia się od razu, słysząc że chłopak zwraca się do niej imieniem Carrow. Bezwiednie oddaje mu swoją dłoń, próbuje powstrzymać jej drżenie i ogląda się za siebie, jakby chcąc zobaczyć czy Calypso vel Evandra nadal tu jest - po tej jednak ślad zaginął. Sam fakt, że jeszcze przed momentem znajdowała się na piętrze, przy wysokich oknach i przejściu prowadzącym na zewnątrz, nie budzi już wątpliwości. Przyjmuje to jako naturalną kolej rzeczy, jak rządzące tym światem prawo. I dopiero wtedy dociera do dziewczęcia sens słów Zabiniego. Jerome jest zaproszony na przyjęcie, bo tak wypada, a nie dlatego, że pała do niego wielką sympatią. Wybałusza na niego błękitne oczy, ze zdumieniem słuchając co też on wygaduje, niedyskretnie i jednoznacznie nawiązując do romansu - ale że z Carrow?!
- Evandra… Ona jest niezwykle miłą i sympatyczną dziewczyną - rzuca ze ściągniętymi mocno brwiami i wyrywa dłoń z jego uścisku. - Wypluj więc zaraz swoje słowa, bo pożałujesz! - Nie zastanawia się nawet co też Jerome mógł Calypso na jej temat nagadać, pewnie same bzdury! Zbiera się w niej gwałtowna złość, a urządzanie przyjęcia schodzi na dalszy plan. Nie myśli też o tym, że Zabini prędko rozpozna, że Calypso wcale nie jest Calypso, ale i to nie jest istotne. Bronić zamierza swego, Evandrowego, honoru, choćby miała wyzwać go na pojedynek. I wtedy w dziewczęcej dłoni pojawia się różdżka, którą wymierza w pierś Ślizgona. - Odwołaj to!



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: [SEN] kiedy ty to ja, a ja to ty [odnośnik]30.12.22 9:55
Calypso wydawała się jakaś dziwna. Przejęta. Zdenerwowana. I zupełnie nie na miejscu. Dosłownie i w przenośni, lecz tym głębszym aspektem aury lady Carrow Zabini w ogóle się nie przejmował, dalej świdrując ją intensywnym spojrzeniem.
- Dlaczego miałbym nie rozmawiać? - uniósł lekko brwi, tylko odrobinę zdezorientowany. Biorąc pod uwagę ich ostatnie spotkanie oraz napięcie, jakie towarzyszyło im po romantycznym spacerze w Hogsmeade, drżące pytanie Cally miało właściciwie sens. Żachnął się lekko i drugą dłonią odgarnął niesforny kosmyk włosów - z własnego, wysokiego czoła. - Bo złamałaś mi serce milczeniem? Jestem dumny, Calypso, ale gdy moje serce bije tak mocno, jestem gotów schować tę dumę do kieszeni. Wiem, że czarownice mają swoje humory... - kontynuował wspaniałomyślnie, uśmiechając się lekko. Gotów był kontynuować ten niegroźny flirt, zdobywając po raz kolejny uwagę oraz zainteresowanie lady Carrow, lecz ulotna, romantyczna chwila znów została zniszczona. Szlachcianka wyrwała swą delikatną dłoń z jego uścisku z zadziwiającą siłą, lecz to nie ten gwałtowny gest zdziwił Jerome'a najmocniej - to słowa, które padły chwilę poźniej z ust Calypso wywołały na jego twarzy niezbyt atrakcyjny wyraz całkowitego zdziwienia.
- Co...co ty mówisz? - wymamrotał, marszcząc jasne brwi. - Miłą? Naprawdę? Ostatni raz mówiłaś o niej, że jest... - ciągnął niepewnie, urywając w kulminacyjnym momencie. Tym razem zdziwienie ustąpiło miejsca szokowi, nie spodziewał się, by Cally tak zaciekle broniła akurat panienki Lestrange. - Wszystko w porządku, Calypso? Wybacz, nie sądziłem, że nagle się zaprzyjaźniłyście, byłaś przecież o nią piekielnie zazdrosna i podejrzewałaś, że ja w niej jest... - kontynuował coraz szybciej, po raz kolejny zabrakło mu jednak i tchu, i słów, bowiem jego droga sympatia wyciągnęła przed siebie różdżkę. Zabini zdębiał, mrugając przez kilkanaście sekund w całkowitym osłupieniu. W ciągu tych kilku sennych chwil przeszedł przez więcej stanów zdziwienia niż w całym swoim nastoletnim życiu. - Co mam odwołać? To, co ty sama o niej mówiłaś? Na Merlina, Calypso! - jęknął, robiąc chwiejny krok do tyłu. Odruchowo, nerwowo; do razu zawstydził się tego gestu, odchrząknął więc, by tym męskim sposobem dodać sobie animuszu. - Co w ciebie wstąpiło? Nieładnie ci, jak się złościsz, moja matka powtarza, że od gniewu tworzą się zmarszczki... - dorzucił łagodniej, chcąc załagodzić sytuację, wszak nie istniało dla szlachcianki nic ważniejszego niż uroda, prawda? Na pewno to uspokoi Calypso, bez wątpienia.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
[SEN] kiedy ty to ja, a ja to ty 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: [SEN] kiedy ty to ja, a ja to ty [odnośnik]30.12.22 10:53
Płomienie nie mogły zatańczyć między palcami szlachcianki. Nie jest już półwilą, która w nagłej złości może przynieść na obiekt swego gniewu zgubę. Magia w tym śnie rządzi się własnymi prawami, a jak nie można sięgnąć po znane sobie rozwiązania, należy skupić się na tym, co jest pod ręką. Pojedynki nie są w Evandrowej naturze, zanim zacznie uczyć się pilniej uroków czy obrony przed czarną magią, minie jeszcze parę lat. O ile nie zginie w tym nieszczęsnym ciele…
- Zazdrosna? - dziwi się nagle i waha. Różdżka drży w jej dłoni, a w głowie kłębią sprzeczne myśli. - Nigdy się z nią nie zaprzyjaźnię - gubi się już w zeznaniach, mówiąc raz jako Calypso, a raz jako ona sama. Nie istnieje przecież siła, która pozwoli im zawiązać nić porozumienia. Carrow ma w sobie tyle głupiej dumy - oraz zazdrości! - że nie potrafi sięgnąć po logikę i spojrzeć trzeźwo na swe czyny.
Dziewczę prostuje się zaraz, lecz nie opuszcza różdżki. Towarzyszy jej wojowniczy nastrój, pędzi już w jej żyłach, nakazując obronę własnego imienia. Nie przejmuje się swym wyglądem, że tak naprawdę wygląda jak swój największy wróg, który nigdy w życiu dobrego słowa by o niej nie powiedział. To idealny moment, by potwierdzić swoją prawdomówność oraz dobroć, pokazując, że nawet Calypso Carrow może się co do niej przekonać.
- Co ja o niej mówiłam? - pyta podejrzliwie, choć sili się na neutralny, nieprzywodzący wątpliwości głos. Jest ciekawa co tak naprawdę Krukonka mówi o niej za plecami, a w co najwidoczniej wierzą inni. Nie mogą to być żadne dobre, ani tym bardziej prawdziwie rzeczy, skoro Jerome wysnuwa na ich podstawie tak krzywdzący wniosek. - Myliłam się. To osoba pełna pasji i wrażliwa na piękno - zaznacza głośno i wyraźnie, potrząsając głową, by jasne kosmyki przestały zasłaniać jej widoczność zdumionego Zabiniego. - Jest też mądra i utalentowana, szkoda, że tego nie dostrzegasz. - Tak, jak i Calypso, dopowiada sobie w myśli, pełna rozczarowania. - Nawet nie próbuj z nią rozmawiać, skoro nie potrafisz tego docenić. Zresztą i ona nie będzie chciała cię widzieć. Tak jak i ja! - mówi wyzywającym, piskliwie dziewczęcym tonem. Kiedy chłopak się odsuwa, przestępuje krok przed siebie, unosząc wyżej różdżkę. - Drętwota!



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: [SEN] kiedy ty to ja, a ja to ty [odnośnik]30.12.22 13:07
Jerome czuł się jak odurzony zaklęciem Confundusa. Cały jego misterny plan, mający doprowadzić do pogodzenia się z Calypso i skradnięcia kolejnego pocałunku, spalił na panewce, a dym porażki tylko gęstniał, utrudniając zrozumienie chwiejnych nastrojów arystokratki. Chłopak wiedział, że czarownice są inne, a burze hormonów i wyładowania w magicznej aurze znacząco ograniczają ich zdolności umysłowe, lecz na Merlina, nie sądził, że tak szybko stanie się świadkiem kobiecego szaleństwa. I to u lady Carrow, która wydawała się względnie rozsądna.
- To dlaczego jej bronisz? - spytał zdezorientowany, zaplatając dłonie na piersi, w geście tyleż obronnym, co zdradzającym rosnące oburzenie. - No, wiesz, że jest niezbyt lotna umysłowo i że jedyne co ma, to ładną buzię. I mówiłaś, że Gabrielle zdradziła ci, że na nogach rosną jej pióra... - przypomniał delikatnie zasłyszane plotki, marszcząc brwi. - I jeszcze o tym, że widać, że pochodzi z Wyspy Wight, bo tam mieszkają sami szaleńcy - dodał odkrywczo, jakby przypomniał sobie kolejny istotny detal. Mógłby opowiadać tak godzinami, Calypso wyjęta ze snu najwidoczniej nie powściągała języka, jeśli chodziło o osobę Evandry.
Tym większe zdumienie ogarniało Zabiniego, gdy z ust lady Carrow padały tak hojne w serdeczności wyznania, rzucające zupełnie inne światło na przywary półwilej arystokratki. Chłopiec zdębiał. Nie mógł już dopytywać o samopoczucie Cally ani o to, czy się nie przesłyszał, nie było wątpliwości, że dziewczyna mówiła szczerze, z pasją i zacięciem, o jakie nigdy jej nie podejrzewał.
- Właśnie dostrzegałem - bąknął tylko słabo, o to się przecież pokłócili, o jego uwagi odnośnie piękna Evandry. Nic już z tego nie rozumiał, gdzieś za plecami zegar głośno wybił kolejną godzinę, a głuche echo rozniosło się po coraz węższej klatce schodowej. Zbliżające się powoli kamienne ściany uniemożliwiły Zabiniemu obronę, zresztą, zapewne nie zdołałby i tak wyciągnąć różdżki. Nawet zszokowane przekleństwo, chcące roztopić się na jego ustach, nie uleciało w powietrze. Zaskakująco mocna - jak na Calypso Carrow - Drętwota uderzyła go prosto w pierś, spychając go w dół kręcących się schodów, wciągając go niczym wir. Wir, z którego dobiegał tylko przerażający krzyk, przeczący prawom magii.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
[SEN] kiedy ty to ja, a ja to ty 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: [SEN] kiedy ty to ja, a ja to ty [odnośnik]03.01.23 18:32
Wybałusza na niego oczy i kręci głową z niedowierzaniem, no bo jak to na nogach pióra?! Czy ci wszyscy ludzie naprawdę powariowali?
- Ty wstrętny, podły i okrutny…. - cedzi słowa w złości, próbując nie wybuchnąć, bo czuje już, że wystarczy krótka chwila, żeby głowa jej eksplodowała. Na nic zdają się tłumaczenia Zabiniego, zdezorientowane spojrzenie nie spotyka się ze zrozumieniem. - Już ja ci pokażę szaleństwo! - Trafiony zaklęciem Jerome leci jak długi w dół schodów, a jego krzyk niesie się echem, jaki coraz słabiej dociera do uszu czarownicy. Kąciki jej ust unoszą się w przepełnionym wściekłością triumfie. Łomoczące w piersi serce tylko na krótki moment ma okazję, by zwolnić swego tempa, kiedy zaraz okazuje się, że Evandra wcale nie jest w korytarzu sama.
- Co ty wyprawiasz?! - Dosięga ją wzburzony okrzyk i zlękniona odwraca się od razu, przyłapana na gorącym uczynku. Zewsząd zbierają się inni, rówieśnicy z Hogwartu, którzy z wymalowanym zaskoczeniem na twarzach zatrzymują się przy niej, otaczając wokół ciasnym wianuszkiem.
- J-ja? N-nic przecież - wypada z ust jasnowłosej, a głos jej nie brzmi już jak słowa Calypso Carrow, a jej własne. Czy to prawda?! Czy znów stała się sobą?! Evandra nie ma okazji, by się przekonać, przejrzeć w lusterku, bo wzrokiem sięga ku zawiedzionym twarzom.
- Jak możesz być taka podła?
- Bezduszna!
- I bez serca!
- Taka z ciebie przyjaciółka?!
Evandra opuszcza różdżkę i od razu potrząsa głową, chcąc wszystkiemu zaprzeczyć i wszystkiego się wyprzeć, lecz nadal zbliżające się ku niej twarze zdają się być głuche na jej słowa. Na domiar wszystkiego po raz kolejny wybija zegar, oznajmiając sromotne spóźnienie na własne przyjęcie. Tylko dokąd ma się udać, skoro wszyscy zaproszeni są tu wraz z nią?
Czarownica przeciska się między wyciągniętymi, próbującymi pochwycić ją rękami. Z łutem szczęścia umyka im i puszcza się biegiem, chcąc umknąć przed ich wzrokiem. W dłoni nadal kurczowo trzyma różdżkę, a poły błękitnej, urodzinowej sukienki łopoczą w szaleńczym pędzie. Biec chce ile sił w nogach, ale prędko orientuje się, że mimo każdego stawianego coraz dalej kroku, wcale się nie porusza, a stoi w miejscu. Już nie ucieknie. Dopadli ją.

Evandra zbudziła się nagle, gwałtownie nabierając oddech w płuca. Rozejrzała się pospiesznie, jakby chcąc się upewnić, że szkolne lata, zamiana miejsc i piętrzące się oskarżenia nie są prawdziwe. Potarła dłońmi twarz i w blasku chylącego się ku zachodowi księżyca ułożyła z powrotem w pościeli. Głupi sen. Przynajmniej wreszcie coś, co nie jest Justine Tonks…

| zt wszyscy



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
[SEN] kiedy ty to ja, a ja to ty
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach