Imogen N. Travers
AutorWiadomość
- żywotność:
Wartość żywotności postaci: 192 (bazowa 227)żywotność zabronione kara wartość 81-90% brak -5 183 - 204 71-80% brak -10 161 - 182 61-70% brak -15 138 - 160 51-60% potężne ciosy w walce wręcz -20 115 - 137 41-50% silne ciosy w walce wręcz -30 93 - 114 31-40% kontratak, blokowanie ciosów w walce wręcz -40 70 - 92 21-30% uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 90 -50 47 - 69 ≤ 20% teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja, metamorfomagia, animagia, odskoki w walce wręcz -60 ≤ 46 10 PŻ Postać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury). -70 1 - 10 0 Utrata przytomności
مصر
Naukę innych języków zaczęła od ksiąg z półwyspu arabskiego, które otrzymała od brata. Choć trudno było wtedy o dobrego nauczyciela języka arabskiego, wielogodzinne lekcje w bibliotece były dla niej ucieczką wtedy, gdy braci nie było obok, a najbardziej ich potrzebowała. Do teraz wspomniane elementarze i albumy opisujące kulturę odległych krajów stanowią dla niej bardzo ważny element codzienności.
Deutschland
Nosi na lewej dłoni szmaragdowy pierścionek w oprawie z białego złota. Jest to prezent od babci, który otrzymała po pierwszej lekcji języka niemieckiego. Nie nosi go zbyt często, zakłada raczej na specjalne okazje, stosując niczym swoisty talizman, dający jej siłę i przypominający o latach nauk, które pobierała od lady Lestragne.
Россия
Pies w typie borzoja. Zoŗà zakupiona przez Imogen w lipcu 58 roku od jednej z mieszkanek Norfolk, podczas corocznego jarmarku. Wychudzone szczenię pod opieką damy nabrało masy i energii, przywiązując się i strzegąc swojej opiekunki, która ma do niej ogromną słabość.
Great Britain
Na środkowym palcu prawej dłoni nosi pierścień wykonany na życzenie Imogen przez Primrose. Cały projekt wzorowany był na wyjątkowym prezencie dziadka Lestrange dla babci dziewczyny. Po środku pierścienia znajduje się skruszona na mniejsze, nieregularne kształty róża piaskowa, wokół obleczona delikatnymi zapętleniami stopu złota i gobliniego srebra. Odkąd go otrzymała, pierścień codziennie widnieje na jej palcu.
- Ekwipunek:
- Różdżka, runa szczególnej krwi w postaci pierścienia (+4 do rzutów na k100, +2 do rzutów k10 na genetykę) elegancki szal (+6 do tańca, +1 do kokieterii, +4 do perswazji, kłamstwa i kokieterii, bardzo zwraca uwagę, olśniewa, podkreśla charyzmę, tuszuje braki w niewiedzy, zwracając uwagę na aparycję)
- listy:
Złote myśli
[bylobrzydkobedzieladnie]
ogień, morze i kobieta - trzy nieszczęścia.
Ostatnio zmieniony przez Imogen Travers dnia 08.01.24 1:54, w całości zmieniany 17 razy
Imogen Travers
Zawód : dama norfolku, poliglotka, tłumaczka języka rosyjskiego
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
rozpalasz ogień, niech płonie
nie mógłby żaden z nich temu
zapobiec
nie mógłby żaden z nich temu
zapobiec
OPCM : 2
UROKI : 2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2
TRANSMUTACJA : 9 +8
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Półwila
Neutralni
wspominam i śnię
gdy ty śnisz o mnie
grudzień '56 | barnabas | grzebiąc w duszy
Była święcie przekonana, że pachniał niczym iglasty las w letnim urwaniu chmury. Ucieczką i spokojem ćwierkających ptaków.
czerwiec '53 | elvira | mój umysł kryje klucz
W istocie coś w niej umarło. Rozkruszyło się na mniejsze fragmenty, rozsypało pomiędzy stertą oblekających skórę kości. Ból przypominał o krzywdzie, wstyd nakazywał milczenie a niemoc rozlewała się po trzęsącym nerwowo ciele. Miała wrażenie, że pod paznokciami dalej czuje jego skórę, a każdy zaczerpnięty oddech przypomina ten, gdy oprzytomniałe zmysły zrozumiały, co się dzieje - dokładnie tak, jak tamtej nocy, gdy każde kolejne słowo ulatywało w eter nieistotności.
śni o mnie | igor | i jestem marzeniem diabła
Gdy ciała opadały łagodnie na chłód wiosennego runa, nadchodził czas dobitny - materii - energii za nią idącej - stawało się zadość, zęby dobierały się do fałd skóry, naturalny instynkt pozwalał ukryć ciało w potrzebie dopełnienia kręgu życia; cichy ryk rozrywał bowiem leśną gęstwinę i niósł za sobą na powrót cierpienie, gdy jedność kilku ciał stawała się odrębna, by na powrót stworzyć materię zdolną do podziału, rozwoju i ewolucji w ramach przyporządkowanych sobie ról. Samce zbliżały się do stad gotowe na niesienie przypisanej im wartości, wrota możliwości otwierały się tylko wtedy, gdy szła za tym obopólna zgoda, w każdym innym przypadku kończąc się fiaskiem.
a ja o nim | igor | i pragnę, by świat był inny
W istocie kochał ją chyba od zawsze; w istocie bez skrępowania zwykła niekiedy wspominać pierwsze przejawy jego nieuzasadnionej zazdrości, pierwsze przejawy wewnętrznej batalii o przyszłość, którą niemo zażądał spętać jednorodną nicią. Ale czyniła to najpewniej tylko w geście bezgłosego uznania, dobitnie uradowana, że właśnie jego oglądała teraz w kwiecie dojrzałości zza szyby skromnego domostwa.
wiosna '58 | cardan | dlaczego mnie zostawiłeś?
I teraz pojawił się on, burząc idealny porządek świata. Pojawił się on, zastając ducha spowitego lodowatym marazmem. Dłonie zapłonęły na powrót, gdy zacisnęła je w pięści, ale płomień gasł wraz każdym krokiem poczynionym w jego stronę. Milczała, ale było to niewyobrażalnie wymowne - krzyczała bowiem całą sobą, gdy dłonie wyzbyte ognia, ale dalej niosące temperament, uderzyły go w pierś. Gdy ręce w geście dobijania się, uderzały miarowo w wyczuwalne - zdawać by się mogło - serce, a oczy zalepiały kolejnymi salwami łez.
lato '56 | roratio | pozwól mi porzucić lęk
Chciała podejść ten krok, nacieszyć się jego uśmiechem i budowanym od dzieciństwa, niegdyś na wpół braterskim spojrzeniem. Teraz był obcym, obcym, jak nigdy - stojącym boleśnie po drugiej strony barykady, zakazanym niczym owoc mugolskich przepowiedni. Tęsknota była tym silniejsza, im dłużej spoglądała na niego ze świadomością odchodzących chwil, których nigdy nie przyszło im odnaleźć od nowa. Dłoń próbowała odnaleźć szorstkość koszuli, wspomnienie psikusów sprawianych na szkolnych, lodowatych korytarzach. Teraz to oni byli lodowaci, opustoszeni z tego, co niegdyś oferowali.
Tęskno mi, trochę.
Tęskno mi, trochę.
[bylobrzydkobedzieladnie]
ogień, morze i kobieta - trzy nieszczęścia.
Ostatnio zmieniony przez Imogen Travers dnia 10.10.23 0:12, w całości zmieniany 8 razy
Imogen Travers
Zawód : dama norfolku, poliglotka, tłumaczka języka rosyjskiego
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
rozpalasz ogień, niech płonie
nie mógłby żaden z nich temu
zapobiec
nie mógłby żaden z nich temu
zapobiec
OPCM : 2
UROKI : 2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2
TRANSMUTACJA : 9 +8
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Półwila
Neutralni
kwiecień-maj-czerwiec
1958
14 V 58 | valerie | w otchłani brytyjskio-rosyjskiego kunsztu
[z] przekład był z roku na rok łagodniejszy - a ten tutaj, w delikatnym śpiewie i słodkiej urodzie głównej śpiewaczki - był ledwie skroplony oryginalnym cierpieniem, ale adekwatny do przesiąkniętego bólem wojny społeczeństwa.
20 V 58 | primrose | w słodkim zapachu pragnień i potęgi
[z] Wydawała się jej wyjątkowo pewna - łamiąc w pewien niepisany sposób tabu, w pełni świadoma tego, co chce i co powinna.
21 IV 58 | manannan | w wilgoci rodzimego zamczyska
Tylko on, on miał większe sprawy; jej pozostawał cień i przyziemie. Budowanie silnego gruntu pod śmiercionośne walki.
29 V 58 | varya | w oblepiających spojrzeniach przechodniów
[z] przerysowana czarną kreską na szarym papierze. Jakby tępy węgielek ołówka kreślił głębię czerni aż do tego momentu, gdy kartka przerwie szorstkość pergaminu. Spojrzenie owiane aurą buntu, tak charakterystycznego dla braci ze wschodu - butnych, walecznych, czasami przesadnie zakochanych w matce Rosji.
12 IV 58 | steffen | w grzęchoczącym bogactwie państwa
[z] to tylko jej stres, a może rzeczywiście o moment za długo rejestrował jej słowa. Może była gotowa na ten drobny był w oczach, chęć zaimponowania, a ona, jak przystało na dobrze wychowaną kobietę, musiała temu ulec.
29 VI 58 | arsentiy | pośród słuchających ścian i głuchych ludzi
[z] - Przecież, nie ma lepszego kompana niż umiejętnie prowadzona ułuda. - Bardziej poddanego, idącego własnym, czasami nieprzemyślanym krokiem. Obserwujesz jak się rozwija, stawia pierwsze kroki, kibicujesz, gdy przeprowadza ekspansję kolejnych terenów. Wreszcie, gdy dorasta, efekt domina sięga dalej i głębiej, niż zwykło się spodziewać. Staje się prawdą, gratuluję, stajesz się jak reszta.
[bylobrzydkobedzieladnie]
ogień, morze i kobieta - trzy nieszczęścia.
Ostatnio zmieniony przez Imogen Travers dnia 07.10.23 0:17, w całości zmieniany 3 razy
Imogen Travers
Zawód : dama norfolku, poliglotka, tłumaczka języka rosyjskiego
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
rozpalasz ogień, niech płonie
nie mógłby żaden z nich temu
zapobiec
nie mógłby żaden z nich temu
zapobiec
OPCM : 2
UROKI : 2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2
TRANSMUTACJA : 9 +8
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Półwila
Neutralni
lipiec i sierpień pięćdziesiątego ósmego roku
Słuchając Cardana | i prąc wbrew wodom | 01 VII
Opanowałeś powstawanie z martwych, bracie. Sądzisz, że przegrasz z jakimś szlamem, gdy wygrałeś z samą śmiercią? - W pólwilich oczach zagościło coś na kszałt oburzenia; słowa, choć bolesne i dobitne, wskazywały jednoznacznie. Mieli wszystko, by wygrać - władali wodą, władali ogniem drzemiącym w odziedziczonej po przodkiniach spuściźnie, mieli krew i dziedzictwo. Nikt ani nic - czy to pośród reszty szlachty, czy wśród społeczności globu - nie mógł powstrzymać ich przed sięgnięciem po to, na co zasługiwali.
ZAKOŃCZONA
ROZLICZONE
Z Zechariachem | przekraczam granice | 02 VII
Czy spodziewał się tego, by za chwilę usłyszeć lekko zniekształcone akcentem, acz przyjemnie delikatne głoski języka arabskiego. - Zależy, co wolisz. - A jednak padły, w końcu przydatne po latach walki z panią matką o naukę spowodowaną kaprysem. Czy mi zdradzisz?
ZAKOŃCZONA
ROZLICZONE
Prowadzę dysputę| o przyszłości | 02 VII
Usłyszawszy aprobatę skierowała słowa do służby, w cichej - słyszalnej tylko dla nich sugestii, a jedna osoba spośród nich udała się do zasugerowanej przez Irinę gospody. Pytanie Meli, a i odpowiedź Iriny wywołały na ustach Imogen delikatny uśmiech. Obserwowała to, chciała usłyszeć odpowiedź bratowej i ujrzeć w niej to, co sama nosiła w głębi serca - dumę. Ale czy dumę z rodziny, którą miała stworzyć? Z irracjonalnego powodu, wręcz kobiecego przeczucia, uważała, że nowa lady Travers nie czuła jeszcze na tyle przywiązania do rodziny, o której wydawała się mówić Irina. Była różą, tak jak i Imogen miała być zawsze córką mórz - nie bacząc czyje nazwisko będzie nosić, czy oblepi ją złoto, czy futro - i tego właśnie nauczyła ją matka, nosząc wypłowiały wprost odcień rodowego kobaltu, niemalże zarys wspomnień wyniesionego z Wight turkusu
trwa
NIEROZLICZONE
Z Valerie | pośród paniki gwiazd | 03 VII
Blond kosmyki otaczały delikatną twarz, chłodna barwa satyny podbudowywała jasność idealnej skóry - w pustym spojrzeniu coś pękało, krok po kroku, fragment po fragmencie; sięgało głębiej i dotkliwiej, rozrywało jednolitą strukturę tkanek. Niemalże słyszała żałosny rzęchot namalowanych na sklepieniu kruków, w jej własnych oczach stroszących pióra.
ZAKOŃCZONA
NIEROZLICZONE
Melisande | poznaje mnie i kunszt Norwegii | 04 VII
Ona, Travers, z zasady nie miała być posłuszną, prąc władnym, nieustępliwym, morskim prądem.
Ona, Mulciber, może nie dosięgała wielkości skrytego w chłodnych wodach krakena, ale stanowiła najdorodniejszego, najgroźniejszego drapieżnika syberyjskich lasów.
Ona, Mulciber, może nie dosięgała wielkości skrytego w chłodnych wodach krakena, ale stanowiła najdorodniejszego, najgroźniejszego drapieżnika syberyjskich lasów.
zakończone
ROZLICZONE
Wraz z Cordelią | Ćwierkam pomówienia | 06 VII
Była promyczkiem, który choć czasami tlił się w nieumiarkowanie silnym żarem, to przynosił coś na kształt nadziei - poczucia tęsknoty, ale i głębokiego zadowolenia, że ta cząstka dziewczęcości nieustannie w niej pozostawała. Była z tym urocza, choć zza kotar - gdzieś u podnóża znajomości, w cichych plotkach zasłyszanych wśród ułudnych, salonowych masek - podobno mianowano ją przesłodzoną.
ZAKOŃCZONE
NIEROZLICZONE
Nicholasa | Uwodzę z premedytacją | 07 VII
- Pietro Metastasio niegdyś, aktualnie przez sytuację w świecie Gabriele D’Annunzio i jego wybitny Trumf śmierci. Chociaż... - Ugryzła się w język, przypominając sobie wcześniejsze słowa mężczyzny, w których wydawało się, że celował w kobietę o łagodniejszej aparycji. Rozpamiętując to, nie chcąc powracać do tematu wojny a jednocześnie próbując odnaleźć dalszy, złoty środek w przyszłych słowach wypowiadanych pośród pomniejszych saloników towarzyskich, postanowiła postawić wszystko na jedną szalę.
TRWA
NIEROZLICZONE
Z Evandrą | współdzielę boleści | data
Zacisnęła mocniej zęby na wnętrzu policzków, spojrzenie utwkiła w spokojnej wędrówce smug światła na tafli wody - szukała w niej odpowiedzi, zawsze i po kres dni, tylko głębiny oceanu dawały upragniony spokój ducha i siłę, w której przemierzała dojmujące perypetie losu. Gdy wieści o prawdopodobnej utracie drugiego brata rozszarpywały Cobernic na strzępy żałoby, jej własna śmierć podtruwała tkanki powoli; rozkładała fragment po fragmencie - w ciszy, którą teraz pragnęła przerwać. Byłam, byłam - wysmykał się szept spomiędzy ust. Powietrze wypłynęło spomiędzy warg, ciężki oddech osiadł na złocistym piasku uroczyska.
- Ktoś mnie wtedy skrzywdził, Evandro.
- Ktoś mnie wtedy skrzywdził, Evandro.
TRWA
NIEROZLICZONE
Tatiana | syczy znaczące wspomnienia | 12 VII
Chłodny, lecz przyjemnie łagodny głos opadł wraz z momentem, gdy stukot butów rozniósł się ostatnią falą echa. Dzierżone w dłoni palto trafiło na wyprostowanej dłoni wprost przed jej rozmówczynię, obdarzając w tym samym momencie kobietę krótkim, na wpół troskliwym spojrzeniem. Wystarczył gest, by w istocie niepoprawnie, pomogła jej z narzuceniem materiału na obleczone w chłodzie ramiona.
zakończone
ROZLICZONE
Steffen| ukazuje mi co nieuchronne | 12 VII
Pozostawał jej więc Walczący Mag, ale i tego czytała pobieżnie, gdy pozostał na stoliku kawowym w salonie; chciała wiedzieć, co się dzieje, nie było jednak priorytetem pochłanianie stron ministralnej propagandy, która choć wkupowała się w jej łaski, to dalej pozostawała bardziej subiektywną w odczuciu Imogen. Wiadomości trafiały więc na sitko, skąd przecedzone, opadały na surowy grunt poglądów.
Delikatny uśmiech podkreślał subtelny makijaż, rumieńce wnosiły na piedestał bladość skóry - wbrew temu, co reprezentowała na co dzień, dzisiaj chciała wyglądać wyjątkowo dziewczęco. Wprost, w kanonie urody wyjętym z ich ram opinitwórstwa.
Delikatny uśmiech podkreślał subtelny makijaż, rumieńce wnosiły na piedestał bladość skóry - wbrew temu, co reprezentowała na co dzień, dzisiaj chciała wyglądać wyjątkowo dziewczęco. Wprost, w kanonie urody wyjętym z ich ram opinitwórstwa.
trwa
NIEROZLICZONE
U boku Maahesa| karmię się egzotyką | 13 VII
- Kreują subiektywne postrzeganie prawdy... nawet oni, uczeni, szukając faktów, odnajdują tylko to, co sami domniemują po swoich doświadczeniach. Ale czy bogowie znają prawdę, czy podejmują decyzje na szali chwilowych kaprysów i obserwują konsekwencje? - Odparła, zgadzając się z nim w ten skomplikowany dla logiki sposób, a jednak zrozumiały dla obu stron, bowiem oddany w tylko im słuszny ciąg słów, okalających wybitne umysły wykładu, zetknięcia dwóch odrębnych kultur i zainteresowanie, które powoli sobie wypracowywał w jej zmysłach. Każdy fragment dążył do własnej prawdy; tej, której nigdy nie miała poznać. Dlaczego ona?
zakończone
NIEROZLICZONE
Belvinę | ranię nieświadomie | 13 VII
Gorzki smak kiełkował coraz mocniej. Mocniej i mocniej. Parzący ból przechodził przez dłoń, potęgowany frustracją. Eteryczna postać w półmroku, wizja poetycka, można by się rozpisywać o pięknie, gniewie, wyniosłości. W tym wszystkim tkwiła jednak głęboka panika i ból życia, który doświadczyła przed laty, a który potęgował się w niej co rusz. Nie był to pierwszy raz, prawdopodobnie również nie ostatni, gdy unosiła się emocjami ponad logikę. Geny przodkiń o wiele częściej niosły jej zgubę niż pożytek, a przekonawszy się o tym po raz kolejny, utwierdzała się tylko w przekonaniu o niepoprawności płynącej weń krwi.
trwa
NIEROZLICZONE
Zadaję Igorowi | cios poniżej pasa | 14 VII
Chęć rywalizacji sięgała głębiej, obejmując mackami bijące w rozognieniu serce. Klatka niekiedy unosiła się miarowo, kiedy indziej wypychała delikatną skórę poza obręb sukni. Dzisiaj stopniowo, wręcz z lodowatym spokojem pozwalała materiałowi prostego stroju unosić się w rytm rosnącej, stopniowej irytacji. Ile jeszcze masochistycznej przyjemności było jej przyjąć, nim pojmie nauki niesione tą znajomością? Kiedy rdzawy posmak łańcucha zatrzyma usta w zgorzkniałych, kąśliwych, na wskroś przepełnionych insynuacją słowach?
Oglądaj. Podziwiaj.
Oglądaj. Podziwiaj.
zakończone
ROZLICZONE
Przy Melisande | pokazuję swoją rolę | 15 VII
To Melisande powinni jednak widzieć, to ją powinni upatrywać prawdziwą damą Norfolku. Na jej rękach spoczywały kolejne losy władców mórz, to ona miała pozostać z jej nazwiskiem do końca swojego życia, nosząc jak swoje, mianując je swoim. Głębokie zaczerpnięcie oddechu rozniosło się mocniej, zielonkawe spojrzenie powróciło na bratową z wyraźną tęsknotą.
- Porozmawiamy jeszcze z lokalnym hodowcą bydła. Ponoć przeżył ogromne straty. - Musiała o tym wiedzieć, doświadczyć i wysłuchać. Głębokie poczucie powinności pchnęło ją w troskliwość, która nie opadała jedynie na bezpieczeństwo Melisandre i łapanie biegajacych wokół dzieci przed upadkiem, ale również świadomość. Sytuacji i nastrojów. Nigdy jej tego nie odmawiano w murach Cobernic, gdy więc stawiała własne kroki, również nie powinna wiązać kajdan wokół wątłych nadgarstków.
- Porozmawiamy jeszcze z lokalnym hodowcą bydła. Ponoć przeżył ogromne straty. - Musiała o tym wiedzieć, doświadczyć i wysłuchać. Głębokie poczucie powinności pchnęło ją w troskliwość, która nie opadała jedynie na bezpieczeństwo Melisandre i łapanie biegajacych wokół dzieci przed upadkiem, ale również świadomość. Sytuacji i nastrojów. Nigdy jej tego nie odmawiano w murach Cobernic, gdy więc stawiała własne kroki, również nie powinna wiązać kajdan wokół wątłych nadgarstków.
trwa
nieROZLICZONE
Karmię Varyę | swoim życiem | 16 VII
Nie zważała na negacje, oburzone spojrzenia, niewdzięczność ponoć. Wolała, z dobroci serca przełamanej egoizmem, uprzedzić przyjaciółkę nim faux pas rozprysłoby pośród nieodpowiednich spojrzeń. Były sobie potrzebne, choć zdziczała natura drapieżników mogła podpowiadać, że to jedynie emocje uwikłane w szereg spotkań i wzajemnego szacunku. Jakżeby losy kraju miały się nie potoczyć, publiczne ujawienie swoich relacji potęgowało ziarno po ziarnie opinie, a te kształtowały rzeczywistość.
Nie jest się przecież takim, jakim zachowuje - a takim, jakim cię opisują.
Nie jest się przecież takim, jakim zachowuje - a takim, jakim cię opisują.
zakończone
ROZLICZONE
Marysia | zwiastuje mi ślub | 17 VII
Matki nowożeńców klaskały dumnie żałośnie, ojcowie prostowali ramiona dumni z interesu, a dwójka obcych ludzi ślubowała oddanie, które nie leżało w naturze takich relacji. A to tutaj, teraz przed nimi, było tak dogłębnie prawdziwe. Ciepłe, wypełnione emocjami prawdziwymi. Szczęśliwe mimo boleśni dnia codziennego, pełne mimo braków. Obserwowała to, pochłaniała każdy fragment, ucząc się w pewien sposób tejże kultury, która cechowała ludzi jej ziem. Odkrywała ich na nowo, widziała to, co widzieć chciała - moment odpoczynku od targanego wojną kraju.
zakończone
nieROZLICZONE
Thalia | pokazuje mi mój świat | 17 VII
Ponoć, gdyby to kobieca ręka sprawowała władzę, to świat objęłyby kaprysy momentów i wieczna destabilizacja. One tkwiły jednak w sprawczości, które wypracowały rozmową. Dłońmi splecionymi w uścisku zrozumienia, szacunku i dobra wspólnego, w którym obie upatrywały cel - nie bacząc na podziały, na krwawą granicę dwóch stronnictw. Ufały, honorowo.
trwa
nieROZLICZONE
Zdradzam Varyi | ułamek prawdy | 18 VII
Ona, Travers, z zasady nie miała być posłuszną, prąc władnym, nieustępliwym, morskim prądem.
Ona, Mulciber, może nie dosięgała wielkości skrytego w chłodnych wodach krakena, ale stanowiła najdorodniejszego, najgroźniejszego drapieżnika syberyjskich lasów.
Ona, Mulciber, może nie dosięgała wielkości skrytego w chłodnych wodach krakena, ale stanowiła najdorodniejszego, najgroźniejszego drapieżnika syberyjskich lasów.
zakończone
ROZLICZONE
Maahes | traci na mnie zmysły | 20 VIII
— Doprawdy istotni znajdują się w kuluarach, nieskorzy do ukazywania się szerszej publice. — Obróciła kota ogonem, doprawdy na takich spotkaniach ciężko było znaleźć nieistotnych, acz całym clou była wspomiana nauka, wielkopomnie zdobywana i kreowania wiedza, a jej prawdziwi twórcy zwykli znajdować się z dala od tych, których określano mianem interesnatów czy fundatorów. Obecni tutaj - badacze i podróżnicy - byli mówcami, charyzamtycznym liderami, którzy znaleźli czas na sprzedaż własnych poglądów i prowadzenie dysput nietyle niewnoszących nic, co często mało odkrywczych dla nich samych. Nie mniej, mogła się z nim po krótce zgodzić, nie jednak wystarczająco otwarcie, świadoma jego i tak doskonałej znajomości tego dzieła przypadku.
trwa
NIEROZLICZONE
Babcia | uświadamia mnie o moich błędach | 30 VII
Zieleń spojrzenia spotkała się błękitem odziedziczonych, zmyślnych tęczówek. Oparte nadgarstkami dłonie prostowały i zginały palce pianistki - po raz pierwszy nie bała się pożaru. Syk splótł się z iskierkami wysmykniętymi z palców.
— Spalę tę planszę, babciu. A to, co znajdę w zgliszczach, utopię.
— Spalę tę planszę, babciu. A to, co znajdę w zgliszczach, utopię.
zakończony
nieROZLICZONE
Zachary | staje się moim pożądaniem | 01 VIII
Trwała w tym, poddawała się z cichą akceptacją otaczającego ich rytuału - tego rysowanego pośród polany i tego, który rozpoczął się między nią, a mężczyzną, który jeszcze przed kilkoma tygodniami wydawał się obcy, odległy, nieistotny. Teraz tu był i był potrzebny, jak nigdy dotąd. Tak jakby rozmowy, walki spojrzeń, niewypowiedziane, acz świadomie współdzielone emocje były czymś naturalnym, koniecznym; niczym powietrze obdarte z obojętności, pachnące wiotkim zapachem kwiatów. + kontynuacja.
zakończone
NIEROZLICZONE
Sophos | wywraca i zagarnia mój świat | 02 VIII
Gdy podbrzusze wypełniało znajome sprzed lat wrażenie, nogi podkuliły się łagodnie i zacisnąwszy kolana, pozwoliły na wrażenia przechodzące wzdłuż pleców. Oczy, niezmiennie pozostające w obrębie tych drugich - w odcieniu słodkich karmelków z drugiej klasy i oprawy pamiętnika spisywanego w trakcie trzeciego roku - pokryła szklista poświata odległych frazesów i bliskich marin goszczących na ścianach jej sypialni. Chciała, by po prostu tu był, dalej i dalej, nie odchodził już nigdy, choć sama o to poprosiła. Imogen, ta tutaj, niosła bowiem większy ciężar niż ból rozgoryczonej duszy idący za niechcianym dotykiem, za niewyobrażalną krzywdą - musiała znieść utratę, której wcale nie chciała, a która była jedynym ratunkiem przed tym, by nie obarczać innych swoim własnym cierpieniem. — Wiosną również... i jesienią.
zakończone
NIEROZLICZONE
Z Melisande | poznaję przyszłość | 02 VIII
Powiew powietrza dotarł do lekko rozchylonych warg, gdy obserwowała przekraczającą próg bratową. Dłonie powzięły w uścisk materiał sukni, spoglądając jeszcze na moment w niewerbalnie określony cel. Mimowolnie usta wygięły się w uśmiech, a ten przerodził w perlisty śmiech, który napierawszy na drobne ciało, nie pozwalał odegnać się racjonalnością. Prawa dłoń opadła na usta, śmiech - delikatny, pełen szczerego szcześcia - dobierał się do trzewi, sprowadzając na szmaragd tęczówek poświatę łez. Pierwsza, druga, powoli wędrowały wzdłuż zgrabnego, lekko zadartego nosa. Trzecia, czwarta, opadły na wargi, gdy dłoń powędrowała je zakryć a ciało przykucnęło starając się powstrzymać od przesytu emocji. Myśli wracały - natrętnie, masochistycznie - do pytań, scen nocy poprzedniej i wszystkich nasuwanych wyobrażeń, by na powrót zwieścić falę niepowstrzymalnego śmiechu.
zakończone
NIEROZLICZONE
Primrose | pokazuję jej wartość | 04 VIII
Rozumiała, podziwiała i doceniała poświęcenie walk, tychże domyślnych w słowie, ale walka toczyła się codziennie. O życie. Pragnęła uświadomić, jak była prawdziwie postrzegana Prim; bo może nie zabiła setek mugoli, ale setkom czarodziejów podarowała szanse na życie. Mężczyźni byli wielcy, bo nieśli śmierć; kobiety niosły życie i to miała być ta słabość?
zakończone
NIEROZLICZONE
Sophosa | wybieram na swoją przyszłość | 04 VIII
Patrz na mnie tak jak teraz, gdy pozbywasz moje ciało ubrania, ale nie przekraczaj granic. Podaruj mi przyjemność i niech ona będzie twoją nagrodą. Nie teraz, nie dziś i nie jutro. Kiedyś, gdy wróci umęczony, oddany tylko jej i tylko dla niej napisany przez kaprysy bóstw. Oddany jedynej osobie, którą winien czcić w swoim życiu. Nie była kobietą, którą siłą brało się na moment, nie była zabawką. Już nie. Jak dobrze to rozumiał.
niezakończone
NIEROZLICZONE
Na Xavierze | złośliwie testuję swoje możliwości | 05 VIII
Słodził jej a ona przyjmowała to jak swoje. Delikatny rumieniec krył się pod pazuchą, twarz pozostawała niewzruszenie obleczona łagodnym, zaciekawionym spojrzeniem. Obserwowała ten spektakl, co rusz podobny, by karmić coś absolutnie niezrozumiałego wewnątrz siebie. Jakąś cząstkę, której cień tkwił od niedawna i koił strapiony, pragnący akceptacji umysł. Patrzył na nią z czymś, czego nie potrafiła wytłumaczyć, a co jednak powodowało zgęstiałe u samych korzeni odczucie dumy. Mów mi tak dalej.
zakończone
NIEROZLICZONE
Z Valerie | kreuję nowe pokolenia | 05 VIII
Otwierając nowe umysły na możliwości, na pragnienia dalsze, niż te narzucone stagnacją spowodowaną sytuacją polityczną, ale też poglądami - coraz głośniej wypowiadanymi, coraz wyraźniej pisanymi, ale również coraz silniej degradowanymi, gdy do głosu dochodziły wreszcie wydźwięki odwagi.
niezakończone
NIEROZLICZONE
Garska przyjaciół | umila mi czas | 08 VIII
Meandry rozkosznych skinień, lekkie uniesienie głowy i wszechowładniające przekonanie o głębokiej wyższości. Smak wszechobecnej próżności wskazywał, ze byli w dobrym - idealnym - miejscu. Wszyscy perfekcyjnie dopasowani, wprost wklejeni w marzenia o klarowności przekonań wobec kiełkującego ze zgliszczy świata. Gdy jedni prą w bród, dążą ku schyłku sił, ci tutaj tego nie potrzebowali - po prostu tacy byli.
niezakończone
NIEROZLICZONE
Igora | chciałabym nienawidzić | 12 VIII
Ponoć Szekspirowska postać Imogen inspirowana była po części Klitajmenstrą, której tragiczna śmierć niosła skazę twarzy wymalowanej w każdym objętym spojrzeniem przez Orestesa spojrzeniem. Matkobójstwo wybieliło postać wojującej manipulantki, nadało jej charakteru bohaterki w śmierci tragicznej, nie zważając na niedoścignione w historii zło, które trzymała w obrębach własnych decyzji. Wydaje się to absurdalne, bowiem samą Imogen Szekspir diametralnie wybielił, nadając jej swoiste cechy kobiety idealnej, a jednocześnie jedynej, autentycznej postaci pośród kukiełkowatych antybohaterów. Imogena zakochuje się w tymże bohaterze, ślepo zauroczona jego naiwną szlachetnością - wyjątkowo prawdziwa w tym uczuciu, jak na mężczyznę, który ją wykreował.
zakończone
NIEROZLICZONE
ogień, morze i kobieta - trzy nieszczęścia.
Imogen Travers
Zawód : dama norfolku, poliglotka, tłumaczka języka rosyjskiego
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
rozpalasz ogień, niech płonie
nie mógłby żaden z nich temu
zapobiec
nie mógłby żaden z nich temu
zapobiec
OPCM : 2
UROKI : 2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2
TRANSMUTACJA : 9 +8
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Półwila
Neutralni
sierpień - listopad pięćdziesiątego ósmego roku
ścieram pot z czoła | usilnie chcąc pomóc | poranek 15 VIII
Żółtawe barwy siniaków widniały na skórze odkrytej spod zawiniętych rękawów koszuli, gdzieniegdzie na palcach widniały barwy pojedynczych, maleńkich oparzeń — nie wstydziła się ich, wręcz przeciwnie, ukazywały one progres idący za każdym dniem i każdą nocą. Płacz trzymanych na rękach dzieci sięgał niepoznanej jej dotąd skali, przewyższając nawet lament syren, panika sięgała głębiej, gdy wreszcie ktoś jej wytłumaczył, że dzieci się trzyma w konkretny sposób i miała nieustanne wrażenie, że niemowlęca główka spada zbyt nisko.
trwa
nierozliczone
Igor | cierpi za innych | 19 VIII
Mógłbym dać ci wszystko, czego byś chciała, ale już nie chciała, dłonie w lodowatym poczuciu niemocy i niesprawiedliwości zacisnęła na wątłej szyi i poddusiła. Ponoć wtedy wargi rozchylają się mocniej, wołając w cichej prośbie do Erosa. Pierwsze wypełnienie płuc resztkami dymu spotęgowało wrażenia wyuzdanej, odtwórczej ekstazy młodego ciała. Powoli wypuściła dym spomiędzy warg, pustym spojrzeniem wędrując po zarysowaniach skrytego w czerni sufitu. Dopiero po dłuższej chwili od ostatnich słów rozpoczęła swoje.
— Wiesz, ile jestem warta, Igorze?
— Wiesz, ile jestem warta, Igorze?
trwa
nierozliczone
Z Bartemiusem | prowadzę dysputy i rozgoryczony flirt | 20 VIII
Teraz — wtórując archetypowi matki — i ona skrzyżowała dłonie, kołysząc łagodnie szklanką z alkoholem, głowę unosząc na malujący się szarością i miałkością krajobraz nieba. Niegdyś to oni byli tym niebem, teraz jednak ludność pogrążona w bólu i zachłanności, ocierała się o ich stopy, niezmiernie mierzwiąc perfekcyjny podział świata. W obliczu klęski podziały zanikały, ponoć to, a jednak oni siedzieli tutaj, w wieży północnej, zapijając zmęczenie kolejnymi łykami alkoholu.
trwa
nierozliczone
ogień, morze i kobieta - trzy nieszczęścia.
Imogen Travers
Zawód : dama norfolku, poliglotka, tłumaczka języka rosyjskiego
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
rozpalasz ogień, niech płonie
nie mógłby żaden z nich temu
zapobiec
nie mógłby żaden z nich temu
zapobiec
OPCM : 2
UROKI : 2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2
TRANSMUTACJA : 9 +8
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Półwila
Neutralni
Imogen N. Travers
Szybka odpowiedź