[sen] The sun rising on the skyline
AutorWiadomość
I used to dream about the other side
The sun rising on the skyline
Jarvis & Everett
The sun rising on the skyline
Jarvis & Everett
Tu-dum, tu-dum, tu-dum. Serce przyspieszało swój rytm, kiedy Jarvis piął się pod górę. Policzki poróżowiały mu z zimna, a na rzęsach osiadły niewielkie drobinki śniegu. Skórzany plecak coraz bardziej ciążył, ale trzymał w nim zbyt wiele cennych rzeczy, żeby zdecydować się na zostawienie go za sobą. Mroźny wiatr hulał pomiędzy drzewami, co i rusz zsuwając chłopcu kaptur z głowy. – Przestań – mruknął niezadowolony, nasuwając go z powrotem, tym razem jeszcze mocniej naciągając sznurki pod brodą. Stos drobnych gałązek nieopodal wesoło zawirował w odpowiedzi. – Lepiej byś mi pomógł. – Ledwie wypowiedział te słowa, kiedy poczuł jak wiatr zaczyna wiać mu w plecy. Wiało coraz mocniej i mocniej, aż w końcu przestał ruszać nogami, pozwalając by przyjemny prąd zaniósł go na samą górę.
Widok, który tam spotkał, zapierał dech w piersiach. Połać śniegu rozciągała się aż po horyzont, podzielona na pół szeroką rzeką. Słońce zdążyło już się schować, ale księżyc dzielnie je zastępował, rozświetlając drobinki lodu nieśmiałym blaskiem. Świerki ubrane w śnieżne płaszcze przypominały stwory nie z tego świata. To tu Jarvis postanowił spędzić noc przed wyruszeniem w dalszą drogę. Zrzucił z pleców ciężki bagaż, po czym zaczął wygniatać w śniegu dość duże koło – bazę pod igloo, które miało mu dać dzisiejszej nocy schronienie. Następnie zabrał się za przygotowanie cegieł, a obserwujący go z boku mógłby odnieść wrażenie, że robi to nie pierwszy raz. Krok za krokiem, cegła za cegłą, igloo nabierało kształtów.
Jarvis wcisnął się do środka, ciągnąc za sobą plecak. Dopiero wtedy pozwolił sobie na poczucie wyczerpania, które śledziło go już od jakiegoś czasu. Położył się na wznak, szeroko rozkładając ręce. Pewnie zasnąłby w tej pozycji, gdyby w jego plecaku coś nie zaczęło się niecierpliwie wiercić. Chłopiec otworzył klapę, skąd od razu wyskoczył nieduży smok. Czubek jego ogona przyjemnie się tlił, dzięki czemu wewnątrz igloo zrobiło się jaśniej i cieplej. – Możemy zjeść jutro? Bardzo chce mi się spać – Pan Płomyk spojrzał na Jarvisa spode łba. Ten westchnął przeciągle i wyjął z plecaka pudełeczko kolorowych pralinek, które momentalnie zostało opróżnione przez głodne zwierzę. Chłopiec w międzyczasie odpiął miękką poduszkę i przygotował się do snu – już ledwie widział na oczy i marzył tylko o tym, żeby się położyć. Ziemia o dziwo nie była aż taka zimna, a śnieg pozostawał miękki i wygodny. Jarvis zwinął się w kłębek, a po kilku minutach przytulił się do niego Pan Płomyk, rozgrzewając go jak najlepszy termofor. Wiatr wygwizdywał na zewnątrz kojącą kołysankę.
Jarvis jeszcze nie wiedział, że przez las przedzierał się ktoś jeszcze.
[sen] The sun rising on the skyline
Szybka odpowiedź