Eugene Sauveterre
AutorWiadomość
I'm feeling rather small in here
Wartość żywotności postaci: 205
żywotność | zabronione | kara | wartość |
81-90% | brak | -5 | 166 - 184 |
71-80% | brak | -10 | 145 - 165 |
61-70% | brak | -15 | 125 - 144 |
51-60% | potężne ciosy w walce wręcz | -20 | 104 - 124 |
41-50% | silne ciosy w walce wręcz | -30 | 84 - 103 |
31-40% | kontratak, blokowanie ciosów w walce wręcz | -40 | 63 - 83 |
21-30% | uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 90 | -50 | 43 - 62 |
≤ 20% | teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja, metamorfomagia, animagia, odskoki w walce wręcz | -60 | ≤ 42 |
10 PŻ | Postać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury). | -70 | 1 - 10 |
0 | Utrata przytomności |
Animagia
(pole opcjonalne - możesz je usunąć)
Nazwa 1
postać krętogłowa przyjmowana przez czarodzieja podczas użycia animagii
Nazwa 2
(pole opcjonalne - możesz je usunąć)
Eugene Sauveterre
Zawód : Twórca magicznych zabawek
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Feed me promises, keep my heart well
I'll sing you songs until the darkness does recede
I'll sing you songs until the darkness does recede
OPCM : 5 +1
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 20 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Neutralni
1954 | Popołudnie | Riana | Londyn
Deszczowa Anglia nie była jego ulubionym miejscem na świecie do znalezienia się - Francja, rześkie powietrze, muskające skórę słońce były mu bliższe. Podobnie do rozmów z Anglikami, do rozmów na temat interesów. Dlaczego to nie jego siostra miała przejąć biznes rodzinny, dlaczego nie ona miała zająć się całym zapleczem i rozmową z tymi, od których potrzebowali ewentualnej pomocy?
Eugene Sauveterre
Zawód : Twórca magicznych zabawek
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Feed me promises, keep my heart well
I'll sing you songs until the darkness does recede
I'll sing you songs until the darkness does recede
OPCM : 5 +1
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 20 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Neutralni
3.12 58' popołudnie | Gawain | Czarne moczary
Czy gdyby miał klientów, spotkania umówione tego dnia, odwołałby je z podobną łatwością jak zmienił swoje plany? Plany na rozejrzenie się po lokalnych dostawach, na uprzątnięcie dokładniejsze niewielkiego warsztatu w Londynie, może na próbę sprowadzenia w życie reklamy własnego biznesu. Prawdopodobnie tak.
3.12 58', wieczór | Jayden | Gwiezdna Piramida
Potrzebował tego lotu, choć przez truchło ptaka jeszcze sprzed kilku godzin, był bardziej niż ostrożny, starając unikać się nie tylko potencjalnych ludzi w dole, ale i wydawania większych dźwięków. Nie chciał trafić się celem, na którym ktoś wyżyłby swoją frustrację. Uderzający o ziemię martwy ptak - ten dźwięk wciąż dudnił mu w uszach. Nie potrafił o nim zapomnieć, czując że było to skierowane w jego stronę - głuche ostrzeżenie, o którym miał pamiętać i zachowywać się odpowiednio. Nie, aby było potrzebne. Nie miał nikczemnych zamiarów przecież...
6.12 58' popołudnie | Riana | Zajazd "pod Gruszą"
Niezależnie, gdzie i o jakim czasie życzyłaby sobie, aby się pojawił - zrobiłby to. Nawet bez zastanowienia się czy miał wystarczająco czasu czy oszczędności, tak jak zrobił to z wyprowadzką do wojennej Anglii.
Co jeśli zapyta o jego biznes, zwątpi w jego poczytalność, słysząc o zabawkach? O magicznych przedmiotach, pracowni na Pokątnej? Stresował się bardziej niż podczas innych spotkań z ludźmi, których znał - bardziej niż podczas pierwszych spotkań i rozmów z Anglikami, na które wysłał go ojciec, mimo że w tej chwili nie mógł być bardziej przygotowany do tego spotkania. A może przygotowanie było tylko jego nadzieją, może po prostu się oszukiwał?
Co jeśli zapyta o jego biznes, zwątpi w jego poczytalność, słysząc o zabawkach? O magicznych przedmiotach, pracowni na Pokątnej? Stresował się bardziej niż podczas innych spotkań z ludźmi, których znał - bardziej niż podczas pierwszych spotkań i rozmów z Anglikami, na które wysłał go ojciec, mimo że w tej chwili nie mógł być bardziej przygotowany do tego spotkania. A może przygotowanie było tylko jego nadzieją, może po prostu się oszukiwał?
7.12 58' ranek | Riana | Sala oczekiwań
Sam potrzebował poprzedniego dnia momentu odpoczynku - adrenalina pchała go całą drogę z Lanarkshire do Plymouth, a później opuściła jego ciało, kiedy Riana była już w otoczeniu uzdrowicieli. Było mu wstyd, że dorzucił pracy uzdrowicielom, przepraszając sanitariuszy cichym bełkotem o tym, że to było tylko jego winą. Wiedział, jak reagował na widok krwi, i możliwe że gdyby miał do czynienia z kimkolwiek innym, może by go zostawił...
8.12 58' popołudnie | Yana | Pasaż Laverne de Montmorency
Przedmioty piękne przykuwały jego uwagę, ale szukał również materiałów do pracy - wzoru, tego co przyciągało brytyjskie oczy. Może właśnie dlatego tak lubił wychodzić na ulice Londynu, zapuszczać się między stragany, aby dowiedzieć się nieco więcej zarówno o tym miejscu jak i o ludziach, którzy żyli w tym mieście. Gusta francuskie w końcu mogły się różnić od tych angielskich.
8.12 58' wieczór | Deirdre | Gabinet karmazynowy
Ciche wymiany zdań, brzdęk szkła i zapach alkoholu, inni czarodzieje wymieniający się spostrzeżeniami na temat baletu - wykonania i muzyki, efektów które towarzyszyły tancerzom na scenie, ale i przesłaniu, które za sobą niosła. Rekomendacja, którą otrzymał od poznanej w Londynie tancerki, okazała się doskonałą - i z pewnością tym, czego potrzebował po przeprowadzce za granicę, do Anglii i Londynu, które nie były mu aż tak bliskie jak sama Francja. Wciąż zimny i deszczowy, często szary Londyn, nie dorównywał przecież zieleni jego rodzinnego miasta - nie dorównywał również Alpom, które odwiedzał z zachwytem.
9.12 58' popołudnie | Maria | Piekarnia z czekoladziarnią
- Oh, naprawdę, nalegam. W ramach podziękowania, spadła mi pani naprawdę ze swoją pomocą jak anioł z nieba! Pogoda również jest chłodna, warto napić czegoś cieplejszego. I nie mogę ukrywać, że doskonale jest móc rozmawiać z kimś po francusku, zamiast angielskiego. Proszę, nalegam. Napije się pani kawy, herbaty, może gorącej czekolady? - zapytał, wchodząc razem z panienką, która okazała się dla niego ratunkiem jeszcze kilkanaście minut wcześniej w samym sklepie, do lokalu który wyglądał jak zwyczajna kawiarenka, choć zastanawiająco opustoszała.
10.12 58' poranek | Diane | Hol wejściowy
Dzień miał być całkiem spokojny - jak każdy inny od momentu przybycia do Anglii. Ostatnie szlify w samej pracowni, powolne zaczynanie przyjmowania zleceń. Nawet jeśli zdarzały się dni, w których sypiał mniej, nie było to wcale problematyczne. Od lat marzył o zamknięciu się we własnej pracowni, o oddaniu tylko sztuce tworzenia... I nawet jeśli tutaj niekoniecznie mógł wyłącznie zamknąć się w tej pracowni, wciąż doceniał te momenty.
10.12 58' popołudnie | Corinne | Pracownia rzemieślnicza pana Sauveterre
Stukot narzędzi, gdyby nie cicha i radosna melodia dochodząca prawdopodobnie z jednej z zabawek na wystawie, wypełniałby cały sklep, co miało przecież i swoje zalety, bo mówiło o pracowitości właściciela, który się w nim znajdował. Nawet, jeśli często przychodził dopiero w godzinach zbliżonych tych popołudniowych - było to wyłącznie za sprawą spędzania długich godzin w nocy na pracy, którą zabierał do pokoju w kamienicy - z dwojga złego, wolał w końcu wracać do kamienicy, aby przypadkiem nie narobić kłopotów pani Pappalardo. Jeszcze zostałby oskarżony o niestosowanie się do ciszy, gdyby został przez noc w warsztacie, pracując - a co jeśli gospodyni kamienicy miałaby przez to jakieś nieprzyjemności? Może dlatego też rozgraniczał sobie głośniejszą pracę od tej cichszej.
12.12 58' wieczór | Vesna | Między kamienicami
Ubrał się w pośpiechu, opuszczając swój pokój, a później i kamienicę, niedługo po tym jak skreślił kilka prędkich słów, wysyłając do... do kogo? Zapomniał o obietnicy? Vesna, dlaczego to imię nie przywodziło żadnych wspomnień? Nie znał go, nie tak do końca... Zapomniał? Zapomniał! Był tego pewny, że zapomniał o czymś zaskakująco potrzebnym i istotnym, o obietnicy! Może o klientce, może o przyjaciółce z dawnych lat? Do której nie napisał, do której dotarło pocztą pantoflową, że pojawił się w Londynie - co za hańba, żeby kogoś istotnego pominąć, komu obiecywało się pomoc i ochronę!
13.12 58' poranek | Kenneth | Zrujnowany plac
Nie miał wielu okazji obserwować sztormy - miał nadzieję na natchnienie jeszcze przed wizytą u lady Travers, jeszcze o poranku, aby móc lepiej wyrazić wizję, o którą poprosiła. Prezent dla przyjaciółki lady - prawdopodobnie również innej lady, bo i dla kogo innego? Coś, co musiało być piękne w swoim niebezpieczeństwu, bo i czyż nie taki był sztorm? Piękny, ale sprowadzał na żeglarzy niebezpieczeństwo - siła natury, która oczarowywała swoją destrukcyjną siłą. Nie miała litości, w chwili pochłaniając statki i nieszczęśników, aby po tym uspokoić się jak gdyby nigdy nic nie nastało.
14.12 58' | Gawain | Biblioteka
Pojawiając się w rezydencji czuł się nerwowo, bardziej nie będąc pewnym, czego powinien się spodziewać. I czy wypadało na coś się zagapić - na rzeźbę, na obraz, na cokolwiek. Gawain w końcu wspominał o sztuce, zresztą, czy większość wyższych sfer i osób szlachetnie urodzonych nie lubowała się w sztuce? W ich różnej interpretacji, różnym wymiarze... Czasem różnej estetyce.
17.12 58', poranek | Evelyn | Główna część pokoju
Szelest czegoś za plecami początkowo nie oderwał go od pracy nad obrazem. Był skierowany tyłem do pokoju, wiedząc co miał na dzisiaj zaplanowane - szkice miały zazwyczaj pierwszeństwo, z racji że były podkładem pod dalszą pracę. Te dotyczące rzeźby Gawaina już były skończone - potrzebowały głównie zawarcia bardziej teoretycznej części, aby wprowadzić praktyczne zastosowanie magii. Ożywienie i zaklęcie elementów mogło być wyzwaniem, które mogło jawić się zadowalającym.
17.12 58', wieczór | Gawain | Pracownia rzemieślnicza Sauveterre
Praca z wynajmowanego pokoju tego dnia okazała się już wystarczająco uprzykrzająca - może dlatego, prędko po uregulowaniu sytuacji z niezapowiedzianą i nagłą wizytą, wyszedł do pracowni, w której zaczął bardziej przykładać się do technicznego wykonania samej rzeźby. Wciąż nie zdecydował o materiałach, których powinien użyć - czy glina była wystarczająca? Na pewno do samej praktyki - do szybkiego narzucenia kształtów. Była jednak równie nietrwała.
W samym pomieszczeniu panował chaos - kiedy Eugene w ferworze pracy nie spoglądał na czas, który mijał. Szkice, ale i zerkanie do ksiąg, w które się zaopatrzył. Przygotowanie materiałów - magiczne konstrukcje rzeczywiście mogły być odpowiedzią dla większych rzeźb i konstrukcji, mogły ułatwić sam proces, choć znów potrzebowały znacznie większego przygotowania w postaci past czy proszków. Jak wiele mógł z tego wykorzystać również przy mniejszych przedmiotach? Jak duża moc kryła się w słowach, o których czytał. Tak jak magiczne pigmenty nadawały obrazom ich właściwości, tak samo sprawa miała się pośród konstrukcji magicznych. Zmieniała właściwości, pomagała utrzymać magię i przedłużyć jej działanie, w pewien sposób była zamykania w samym przedmiocie.
W samym pomieszczeniu panował chaos - kiedy Eugene w ferworze pracy nie spoglądał na czas, który mijał. Szkice, ale i zerkanie do ksiąg, w które się zaopatrzył. Przygotowanie materiałów - magiczne konstrukcje rzeczywiście mogły być odpowiedzią dla większych rzeźb i konstrukcji, mogły ułatwić sam proces, choć znów potrzebowały znacznie większego przygotowania w postaci past czy proszków. Jak wiele mógł z tego wykorzystać również przy mniejszych przedmiotach? Jak duża moc kryła się w słowach, o których czytał. Tak jak magiczne pigmenty nadawały obrazom ich właściwości, tak samo sprawa miała się pośród konstrukcji magicznych. Zmieniała właściwości, pomagała utrzymać magię i przedłużyć jej działanie, w pewien sposób była zamykania w samym przedmiocie.
27.12 58' | Gawain | Pracownia alchemika
Praca wydawała się nie kończyć - a to w jaki sposób Nott opuścił pracownię rzemieślniczą, wcale nie pomagało. Znów. Popełnił jakiś błąd - którego nie był pewny. Starał się skupić, ale zamiast tego było tylko gorzej. Nie potrafił znaleźć odpowiednich słów - mimo myśli, które mu się kotłowały pod czaszką, żadne nie wyglądały odpowiednio przy próbie napisania listu. Miał przeprosić, ale w jaki sposób? Miał przeprosić, ale… za to jak podszedł do niego? Że był zmęczony? Powinien… Wyraźnie to było problemem. Brał w ostatnim czasie na siebie ogrom pracy, za sprawą grudnia i niepewności, jakie na niego czekały w nadchodzących miesiącach. Nie powinien tego dawać tak po sobie odczuć - powinien maskować to zmęczenie, a nie zanudzać nim Gawaina. Przecież nie interesowało go to. Interesował go efekt rzeźby i proces, skoro sam był zainteresowany wizytą w jego pracowni. Choć z drugiej strony…
28.12 58', ranek | Bradford | Szwalnie
Zamieszanie było wybitne w tym miejscu - nie spodziewał się, zagubiony i zmieszany, chętny do kontaktu z… kimkolwiek w rzeczywistości. To był głupi impuls, który sprawiał że działał zanim zastanowił się dwukrotnie nad tym w jaki sposób powinien postąpić. Był pewny, że po prostu się zbłaźni!
A jednak zamieszanie, które panowało w tej chwili było bardziej niż na jego korzyść, kiedy został niemalże przegnany po pojawieniu się w holu wejściowym z pudłem, do szwalni - jakby miał dostawę, wyraźnie pilną. Był pewny, że przedświąteczny czas był najbardziej zajmującym dla biznesów, ale może dotyczyło to również i końca roku? Celebracji z nadchodzącym nowym?
A jednak zamieszanie, które panowało w tej chwili było bardziej niż na jego korzyść, kiedy został niemalże przegnany po pojawieniu się w holu wejściowym z pudłem, do szwalni - jakby miał dostawę, wyraźnie pilną. Był pewny, że przedświąteczny czas był najbardziej zajmującym dla biznesów, ale może dotyczyło to również i końca roku? Celebracji z nadchodzącym nowym?
28.12 58', popołudnie | Riana | Pracownia rzemieślnicza Sauveterre
Rzeźba wciąż potrzebowała detali, nad którymi starał się pracować w wolnych chwilach - w wolnych chwilach, których nie miał. Naprawdę zastanawiał się czy planując kolejne kroki i rozbudowę, nie powinien pomyśleć o miejscu do spania w samej pracowni. Pomogłoby mu to w organizacji czasu. Może…
A może nie? Może byłby to jedynie zbędny wydatek? Zbędne ulokowanie galeonów, kiedy mógł wciąż wynajmować pokój pod Ramorami i nie musieć martwić się codziennymi obowiązkami. W końcu to było łatwiejsze dla niego, kiedy mógł skupić się na biznesie, który stawiał swoje trudności.
A może nie? Może byłby to jedynie zbędny wydatek? Zbędne ulokowanie galeonów, kiedy mógł wciąż wynajmować pokój pod Ramorami i nie musieć martwić się codziennymi obowiązkami. W końcu to było łatwiejsze dla niego, kiedy mógł skupić się na biznesie, który stawiał swoje trudności.
28.12 58', wieczór | Gawain | Klub Dżentelmenów
Nie mówił, ile miał pracy. Nie wspomniał, ile obowiązków na niego czekało, jakby nauczony doświadczeniem, które spotkało go przecież nie tak dawno temu - starał się balansować po tej dobrej stronie lorda. W końcu… rozumiał z czym mogło się to wiązać.
Nie tylko nie chciał tworzyć sobie wrogów, kiedy znajdywał się w Anglii - nie tylko chciał móc polegać na relacjach i znajomościach, tak nielicznych na obcych ziemiach, ale również byli przyjaciółmi. Powinien wiedzieć lepiej niż obarczanie Gawaina takimi przyziemnymi rzeczami jak to, że musiał pracować - że musiał wkładać wysiłek w to, aby zbudować własny biznes i renomę, zupełnie od zera. W końcu to był jego wybór, powinien wiedzieć na co się pisał. Może dlatego nie miał oporów przed wyjściem z Nottem? Tym bardziej, że czuł jak bardzo krucha w tej chwili była jego przychylność - jak inna wydawała się być sama natura tej relacji, tutaj w Anglii, a nie we Francji.
Nie tylko nie chciał tworzyć sobie wrogów, kiedy znajdywał się w Anglii - nie tylko chciał móc polegać na relacjach i znajomościach, tak nielicznych na obcych ziemiach, ale również byli przyjaciółmi. Powinien wiedzieć lepiej niż obarczanie Gawaina takimi przyziemnymi rzeczami jak to, że musiał pracować - że musiał wkładać wysiłek w to, aby zbudować własny biznes i renomę, zupełnie od zera. W końcu to był jego wybór, powinien wiedzieć na co się pisał. Może dlatego nie miał oporów przed wyjściem z Nottem? Tym bardziej, że czuł jak bardzo krucha w tej chwili była jego przychylność - jak inna wydawała się być sama natura tej relacji, tutaj w Anglii, a nie we Francji.
Eugene Sauveterre
Zawód : Twórca magicznych zabawek
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Feed me promises, keep my heart well
I'll sing you songs until the darkness does recede
I'll sing you songs until the darkness does recede
OPCM : 5 +1
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 20 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Neutralni
Eugene Sauveterre
Szybka odpowiedź