Wydarzenia


Ekipa forum
1954 | Deszczowy dzień
AutorWiadomość
1954 | Deszczowy dzień [odnośnik]13.12.24 0:16
Deszczowa Anglia nie była jego ulubionym miejscem na świecie do znalezienia się - Francja, rześkie powietrze, muskające skórę słońce były mu bliższe. Podobnie do rozmów z Anglikami, do rozmów na temat interesów. Dlaczego to nie jego siostra miała przejąć biznes rodzinny, dlaczego nie ona miała zająć się całym zapleczem i rozmową z tymi, od których potrzebowali ewentualnej pomocy?
Wolał zaszyć się w pracowni, skupić na pracy zamiast stawiać kolejne kroki na mokrej ścieżce, zamiast gubić się między uliczkami, będąc już wystarczająco zmarzniętym, ale również i niechętnym do próby poproszenia kogoś o pomoc, zapytania o drogę. Angielski przychodził mu wciąż z trudem, wciąż nie chciał się go uczyć - wciąż nie widział sensu w używaniu go, w wyprawach do Anglii, które podobno miały poszerzyć jego horyzonty i nauczyć prowadzenia biznesu.
Dlaczego ktoś inny nie mógł się tym zająć?!
W końcu trafił, w końcu znalazł odpowiednie drzwi - choć wcale nie był zachwycony wizją znalezienia się na umówionym spotkaniu spóźnionym, nawet jeśli zaledwie kilka minut. Czuł, że miało to być jedynie przybiciem jego farsy. Spóźniony, w ulewie, jeszcze brakowało mu, aby człowiek z którym to przecież jego ojciec uzgadniał szczegóły spotkania, po prostu nie otworzył mu drzwi!
Nie zdziwiłoby go to nawet. A może właśnie na to liczył? Na fakt, że obejdzie się bez spotkania - że nie będzie w stanie zasięgnąć porady w projekcie, nad którym pracować miał między innymi właśnie on..?
- Przepraszam za spóźnienie pani... - zaczął angielskim z silnym akcentem, podnosząc na moment wzrok na rozmówcę - na człowieka, z którym był umówiony tego deszczowego dnia. - Vane - dodał pośpiesznie po tej krótkiej ciszy, odchrząkając. - Eugene Sauveterre. Wierzę, że ojciec kontaktował się z panią w sprawie konsultacji... - powiedział, wahając się jednak przez moment - jakby angielski sprawiał mu problem, co nie było dalekim od prawdy, jednocześnie nie było również pełnym obrazem. W końcu... czy miał rozmawiać z czarownicą, czy nie miał rozmawiać z mężczyzną? Vane, pamiętał nazwisko. Imię..? Rian..? Może jednak Riana? Może drzwi otworzyła mu po prostu pani domu? Przesunął spojrzeniem po kobiecie - mogła być żoną, nie zdawała się być zaledwie nastolatką. Młode małżeństwo?
- Konsultacji. W sprawie przedmiotu magicznego - powiedział, jakby chcąc się poprawić - jakby nie wiedząc wciąż jak wiele mógł powiedzieć, a może nie potrafią znaleźć po prostu słów w języku, który wyraźnie nie był dla niego ojczystym.
Ale czy nie powinna tego wiedzieć? Jeśli to z nią miał rozmawiać? Choć jego ojciec posługiwał się angielskim znacznie lepiej od niego - a mimo to, to właśnie jemu przypadł wątpliwy zaszczyt osobistego zjawiania się właśnie w Anglii. Dlaczego nie gdzieś na ich ojczyźnie, dlaczego nie mogli właśnie tam zasięgnąć porady? Podróże uczyły, rozwijały? Poszerzały horyzonty? To ostatnie, czego chciał i potrzebował w tej chwili.
Był pewny, że inny czarodziej mógł się tym zająć. To był jedynie pretekst, aby zmusić go wyjść gdzieś dalej, do innego kraju - szok, że jeszcze nie na inny kontynent! A przecież przedmiot, w którego sprawie miał się zjawić, był zaledwie zabawką pozwalającą na monitorowanie wcześniej zaklętego pomieszczenia, poprzez proste zerknięcie do niewielkiego słoiczka noszonego przy sobie, zupełnie jakby ktoś nosił przy sobie miniaturowy domek dla lalek, którym mógł manipulować w dowolnym momencie na odległość.
Może też pojawiała się w nim niewielka frustracja w stosunku własnej osoby, że nie potrafił rozwiązać tak nikłego problemu?
Eugene Sauveterre
Eugene Sauveterre
Zawód : Twórca magicznych zabawek
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Feed me promises, keep my heart well
I'll sing you songs until the darkness does recede
OPCM : 5 +1
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 20 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12628-eugene-sauveterre#387955 https://www.morsmordre.net/t12637-nasturcja https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f487-city-of-london-kamienica-pod-ramorami-pokoj-numer-5 https://www.morsmordre.net/t12639-skrytka-bankowa-nr-2692#388621 https://www.morsmordre.net/t12638-eugene-sauveterre#388618
Re: 1954 | Deszczowy dzień [odnośnik]13.12.24 1:28
Ciężko było walczyć o swoje. Za kilka lat prawdopodobnie okres ten będzie wspominać z nostalgią i pobłażaniem do swojego młodszego ja, lecz dziś każdy dzień wydawał się walką. Pomimo onieśmielającej wiedzy teoretycznej oraz pasji wiąż była młoda jak na zawodowego numerologa. Rozczarowanie klientów co do jej wyglądu łagodziła cenami usług. To też nie było proste. Zbyt niska opłata mogła wydawać się oszukańcza, zbyt wysoka - mało konkurencyjna. Musiała rozpychać się łokciami i walczyć o uwagę jak dzikie zwierzę co o dziwo nie było znów takie nienaturalne dla wyposażonej w upór i pewność siebie wiedźmę. Przykładowo dziś była z siebie całkiem dumna. Trudno powiedzieć jak tego dokonała (prawdopodobnie za sprawą pączkującej opinii o fenomenie jej umiejętności. Na pewno!) ale udało jej się pochwycić na klienta będącego zagranicznym producentem zabawek. Vane nie wiedziała, iż ten nie myślał w ogóle o ekspansji, a wizyta miała być jednorazową konsultacją dlatego nie przeszkadzało jej to w snuciu pewnych nadziei co do przyszłości.
Niedawno zakupiona chata w Lancashire nie nadawała się do spotkań biznesowych. Wizytację zorganizowała więc w wynajętej na tę okazję niewielkiej pracowni w Londynie o prostym wnętrzu. Ubrana była w schludną, dość formalną szatę wydającą się zbyt poważną do szarych, przepełnionych ekscytacją oczu. Ta nieco przygasła, kiedy zaproszony gość nie pojawił się w drzwiach o wyznaczonej porze. Zacmokała z dezaprobatą patrząc przez okno na deszczowy krajobraz ulicy. To właśnie na niej po pewnym czasie dostrzegła sylwetkę, którą wprosiła do wnętrza.
Na twarzy czarownicy odmalowało się zaskoczenie. Nie przypuszczała, że przyjdzie jej prowadzić rozmowy z tak młodym człowiekiem. Zdziwienie było najwyraźniej obustronne. Vane szybko dostosowała jednak swoje emocje postanawiając nie mierzyć człowieka przed nią tą samą miarą, którą mierzono ją na co dzień.
- Tak, zgadza się: Riana Vane, numerolog. Korespondowałam z Pańskim ojcem i liczę na owocna współpracę - uśmiechnęła się serdecznie wyciągając ku czarodziejowi dłoń z zamiarem złożenia biznesowego uścisku - Proszę usiąść. Przygotowałam kilka koncepcji zaklęcia przedmiotu - zachęciła prowadząc młodego człowieka do stolika przy którym było przygotowane kilka teczek oraz rulonów pergaminu - Pragnę zaznaczyć jednak, że opis zabawki i jej funkcjonalności nie były dla mnie w pełni czytelne więc chciałabym by przedstawił mi go Pan teraz własnymi słowami. Proszę śmiało mówić o oczekiwanych funkcjonalnościach - moją praca jest ocenienie, czy ich zaimplementowanie będzie możliwe. Jeżeli nie zaproponuję podobną alternatywę. Proszę też mnie źle nie zrozumieć - mam przygotowane rozwiązania ale chcę mieć pewność, że rozmawiamy o tym samym produkcie. Jeżeli nie to dostosuję wszystko w locie - była wyjątkowo pewna tego, że da radę. Improwizacja rozwiązań była jej mocną stroną - Napije się Pan herbaty Sveterre...? - zapytała nieznacznie przekręcając nazwisko i najwyraźniej nie zdając sobie z tego sprawy - Ach, zastanawiam się też jakie Pan wiąże oczekiwania z tym produktem. Czy to obecnie prototyp? Czy planowana będzie masowa produkcja i jeżeli to drugie to jaki koszt produkcji za sztukę Pan przewiduje i ile z tej kwoty jest Pan wstanie poświęcić na zaklęcie zabawki? - To było istotne pytanie dzięki któremu mogła już na wstępie wykreślić pewne rozwiązania. Jak łatwo było się domyślić istniały tańsze oraz droższe. Riana utrzymywała rzeczowy ton wpatrując się w gościa z pewnymi oczekiwaniami.



Sometimes it's the people no one imagines anything of who do the things that no one can imagine
Riana Vane
Riana Vane
Zawód : Naukowiec
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Czasem trzeba zamknąć drzwi i otworzyć okno
OPCM : 2
UROKI : 1 +1
ALCHEMIA : 3
UZDRAWIANIE : 9 +2
TRANSMUTACJA : 20 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
 Nie cofa się, kto się związał z gwiazdami.
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12235-riana-vane https://www.morsmordre.net/t12242-herezja https://www.morsmordre.net/t12549-riana-vane https://www.morsmordre.net/f463-lancashire-forest-of-bowland-magiczna-pracownia-rezonans https://www.morsmordre.net/t12244-skrytka-bankowa-nr-2629#376857 https://www.morsmordre.net/t12243-riana-vane#376856
Re: 1954 | Deszczowy dzień [odnośnik]13.12.24 11:04
Uścisk dłoni, wejście do wnętrza i zalew słów, przy których aż rozbolała go głowa, bo część zlewała się że sobą w jeden bełkot bez znaczenia. Znajomość języków może ci się przydać w biznesie, powtarzał ojciec, tylko że sam Eugene bardziej chciał uporać się ze sprawami zawierzonymi przez niego i wracać do swojej bezpiecznej pracowni - nawet jeśli miał jeszcze kilka przystanków w samej Anglii, potwierdzeń do odebrania, czegoś do przesłania. Wszystko, czym jego ojciec nie chciał się zajmować.
Nawet nie zastanawiał się do końca nad tym, że ojciec wybrał do konsultacji kobietę - chociaż po dorastaniu z własną bliźniaczką, nie tyle był zrażony do nich, co ostrożny. Wybuchy histerii, z którymi miał do czynienia przez większość życia nauczyły go, że najlepszym rozwiązaniem na nie, jest ugoda, nawet jeśli wbrew własnemu życzeniu.
Usiadł przy stoliku, przesuwając spojrzeniem po przygotowanych pergaminach. Niewiele z tego rozumiał na pierwszy rzut oka, choć po bliższej inspekcji, zaczynało to nabierać nieco więcej sensu.
Wrócił spojrzeniem do kobiety znów. Zdawał się skupiać na niej, kiedy zarzucała go znów potokiem słów, jakby z trudem go łapał aby zrozumieć.
Herbata.
- Nie, dziękuję. Sauveterre - powiedział, a po tym powoli sięgnął do torby, z której rzeczywiście wyciągnął trzy słoiczki. Jeden okrągły, w której środku znajdował się kociołek; jeden dość duży, w którego obrazie spał gdzieś psidwak; ostatni przypominający bardziej podłużną butelkę, w której przewijał się obraz jadalni.
- Prototyp... W tej chwili. Planujemy wytwarzać je na zamówienia. Początek roku szkolnego, dla dzieci bywa ciężki. Psidwaki czy młodsze rodzeństwo, ale też alchemicy mogą z tego skorzystać. Produkcja będzie ceną... Dla każdego z osobna - mówił powoli, jakby słowa przychodziły mu z trudem - jakby jego głowa była ciężka od myślenia nad tym, jakich słów musi użyć. Jakich musiał..? Jakich powinien? Skupiał się na kobiece podczas jej słuchania, jakby ruch jej warg miał mu ułatwić jej zrozumienie. Chociaż nawet jeśli słowa mu umykały był podświadomie spokojniejszy o sam produkt. Mówiła dużo i prędko, jakby ktoś zapytał ją o ukochane zajęcie.
Riana Vane. Numerolog. Pani, panna..?
- Nasi klienci ufają nazwisku, kiedy składają zamówienia, a my chcemy im zapewnić wybór... Dla niektórych będzie potrzeba ingerencji w przedmiot zamknięty - mówił, podsuwając kobiecie niewielki słoik, w którego wnętrzu znajdował się kociołek. - Mieszanie... A może karmienie stworzenia, może przestawienie czegoś - wyjaśnił, a po bliższej inspekcji słoika można było dostrzec jak obraz z łatwością się zaburzał przy najmniejszymi poruszeniu. Nie był stabilny, jakby zajmował się tym ktoś, kto nie miał aż tak dużej wprawy w tej dziedzinie i stawiał ściął pierwsze kroki.
Eugene Sauveterre
Eugene Sauveterre
Zawód : Twórca magicznych zabawek
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Feed me promises, keep my heart well
I'll sing you songs until the darkness does recede
OPCM : 5 +1
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 20 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12628-eugene-sauveterre#387955 https://www.morsmordre.net/t12637-nasturcja https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f487-city-of-london-kamienica-pod-ramorami-pokoj-numer-5 https://www.morsmordre.net/t12639-skrytka-bankowa-nr-2692#388621 https://www.morsmordre.net/t12638-eugene-sauveterre#388618
Re: 1954 | Deszczowy dzień [odnośnik]13.12.24 15:07
Vane była przykładną uczennicą i takim samym pracownikiem gdy dorosła - skrzętnie odrobiła swoją prace domową przygotowując się do spotkania. Nie była krótkowzroczna. Zapoznała się pobieżnie z rynkiem zabawek. Prowadząc własny interes też doskonale zdawała sobie sprawę z tego czym był koszt, zysk i marża. Chcąc doradzić najlepsze rozwiązanie musiała kompleksowo ocenić wszystkie czynniki. Zadawała więc pytania. Dużo pytań. Nie myślała o tym, że druga strona mogła poczuć się przytłoczona lub czegoś nie zrozumieć. W końcu nie zwrócono jej uwagi by mówiła wolniej bądź prostszymi słowami. Nie było w niej za wiele powściągliwości. Dlatego miedzy innymi, kierdy gość zrezygnował z poczestunku ona sama sobie nie odmówiła. Poruszyła różdżką, a filiżanka została wypęłniona mocnym naparem czarnej hebaty, hlupnęły do niej trzy kostki cukru i kapka mleka. Riana stukała łyżeczką o krawędzie słuchając klienta od poczatku do końca.
- Na zamówienie... Więc produkt będzie raczej droższy niż tańszy... - odstawiła filiżankę na blat stołu po to by pochwycić okrągły słoik z kociołkiem. Każda zabawka najwyraźniej miała być indywidualnym wytworem. Jedynym w swoim rodzaju. Odbiorcą miała być zatem klasa średnio-wyższa i lepiej niż przeciętny Smith. To pozostawiało szerokie pole manewru.
- Domyślnie planuje Pan używać szkła czy kryształu? - zastukała paznokciem w powierzchnię, lecz nie była wstanie odgadnąć surowca. Przetarła pokrywkę bębniąc w nią palcem i wywierając nacisk na jej środek by sprawdzić czy wnętrze znajduje się pod ciśnieniem, czy też prztyka jak niedokręcony słoik pikli. Potem podniosła zabawkę nad głowę próbując dostrzec wygląd wieczka od dołu. Manipulując naczyniem nie uszła jej uwadze niestabilność zaklętego obrazu wewnątrz - Czy obraz bazuje na zaklęciu iluzji? - potrząsnęła nieco mocniej wywołując ponownie widzianą anomalię - To chyba iluzja. Wyznaczana była domena grawitacyjna wewnątrz? Mogłoby tu ustabilizować statyczność sceny chociaż jeżeli to iluzja radziłabym się zastanowić nad rzeźbami, które można byłoby zakląć do ruchu. Najlepiej przy wykorzystaniu drewna magnoli - jest miękkie, elastyczne i bardzo chłonne na magię. Właściwie potrafi wchłonąć dość absurdalne jej natężenie co pozostawi naprawdę szerokie pole manewru do ewentualnej kastomizacji zamówień. A i można rzeźbić w nim runy. Ruchomy obraz też by się tu sprawdził. Co prawda nie zawsze pod każdym kątem wyglądałby zadowalająco ale malarze potrafią tworzyć iluzję głębi, a technologia zaklinania do ruchu farby jest bardzo dojrzała. Rozważał już Pan wszystkie te opcje...? - nie wiedziała, czy już poddano w eksperyment różne techniki i jeżeli tak - nie znała powodu ich odrzucenia i wyboru właśnie tej wykorzystanej do prototypu - Co się stanie jak tym mocniej potrząsnę? Mogę tym potrząść...? - jeżeli była to zabawka wątpiła by dzieci obchodziły się z nią delikatnie. Widząc lekkie zaburzenia w obrazie kiedy słoik był w ruchu kusiło ją sprawdzenie co się stanie gdy intencjonalnie narobiłaby w nim bałaganu.



Sometimes it's the people no one imagines anything of who do the things that no one can imagine
Riana Vane
Riana Vane
Zawód : Naukowiec
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Czasem trzeba zamknąć drzwi i otworzyć okno
OPCM : 2
UROKI : 1 +1
ALCHEMIA : 3
UZDRAWIANIE : 9 +2
TRANSMUTACJA : 20 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
 Nie cofa się, kto się związał z gwiazdami.
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12235-riana-vane https://www.morsmordre.net/t12242-herezja https://www.morsmordre.net/t12549-riana-vane https://www.morsmordre.net/f463-lancashire-forest-of-bowland-magiczna-pracownia-rezonans https://www.morsmordre.net/t12244-skrytka-bankowa-nr-2629#376857 https://www.morsmordre.net/t12243-riana-vane#376856
Re: 1954 | Deszczowy dzień [odnośnik]14.12.24 1:03
- Sztuka nie jest dla każdego - powiedział zgodnie, bo w końcu w jego opinii tym było to co sprzedawali. Nie szukali klienteli najuboższej, nie oferowali wyłącznie podstawowych przedmiotów, zabawek czy mebli - oferowali sztukę, coś co miało pozostać i cieszyć oko, coś nad czym ludzie spędzali dnie i lata swojego życia, aby opanować umiejętności, a po tym przekuć je w przedmioty niepowtarzalne. Szukali klientów, których było na to stać, a nie tych co byleby kupili cokolwiek.
- Szkła - powiedział krótko, bo nie wiedział jak skonstruować zdanie - jak wyjaśnić powód? Że jest wytrzymalsze, że jest mniej podatne na zarysowania, że choć kryształ pięknie odbija światło to nadaje się lepiej do przedmiotów, które miały zdobić stałe miejsca niż te, które miałyby być często przenoszone? Docelowo zabawki miały zarówno być właśnie tym, prostymi zabawkami - ale potencjalnie i przydatnymi przedmiotami magicznymi. Może mogły zmienić swoją funckję z czasem?
- Iluzja - potwierdził znów szczędząc słów, bo i nie musiał sięgać po więcej, bardziej słuchając. Uważnie, starając się wyłapać sens jej słów, ale również i zrozumieć powód, dla którego to właśnie do niej skierował się ojciec - doświadczony, uważny...
Domena grawitacyjna.
Mówiła o wszystkim. Brała pod uwagę tak dużo - z różnych dziedzin.
Zaklinanie.
Czy to on był ograniczony? Praktyczne zastosowania, ani teoria nie przychodziły mu z taką łatwością.
Magnolia.
Drewno, które dobrze znał - z którym tak długo pracował. Choć było zdradliwe. Ile razy okazywało się znaleźć w nim zbyt wiele, a ile nie wystarczająco , magii?
Runy.
Kolejna osoba, której potrzebowałby pomocy. Kolejny ktoś, z kim musiałby się skontaktować. Choć czy ojciec nie znał kogoś? Znał tyle osób, tyle potencjalnych kontaktów...
Obrazy.
- Zajmuje się pani również sztuką? - zapytał, jakby wcale nie było tematem zlecenie, w sprawie którego przybył z kontynentu na wyspę, nie odrywając wzroku od kobiety. Miękkie spojrzenie, w pewien sposób wyrażające również podziw. To nie było nigdy jego mocną stroną, aby znać się na wielu rzeczach - aby znać się na czymś. Gdyby mógł, przez całe życie jedynie by rzeźbił, zamknięty w jednym pokoju, może z kilkoma wyjątkami na szukanie inspiracji.
Prosta suknia była niczym rama, która podkreślała, że osoba w nią odziana była wystarczającym dziełem, nie potrzebującym innych ozdobników. Fascynacja, żywe zainteresowanie...
- Proszę, nawet spróbować rozbić - powiedział, podsuwając również i pozostałe magiczne prototypy, których iluzja na ten ruch się rozpłynęła i dopiero po dłuższej chwili wróciła do swojej normy. - To tylko próba. Mogę naprawić zawsze - dodał, znając w końcu dokonale w jaki sposób zostało to stworzone. Może po prostu wciąż nie dopracował własnej wizji? Może tworzenie piękna nie było tak jednowymiarowe, jak do tego podchodził? Czegoś mu wciąż brakowało... Tylko czego? Jakiego zmysłu, jakiego kawałka informacji? Coś mu umykało, co nie umykało naukowczyni przed nim?
Choć zamiast zazdrości rósł w nim podziw. Nawet jeśli potok słów gdzieś się gubił - uciekał, nie układał się w pełni na swoim miejscu, nie każde słowo odbijało się ze zrozumiałym echem w jego głowie czy przez akcent kobiety, czy przez jego ograniczone umiejętności językowe. Nie chciał znaleźć się w jej miejscu, z jej wiedzą - chciał zrozumieć sposób, w jaki myślała. Tak wiele rozwiązań...
- Ta... sceneria farbą. Tło. Wtedy przedmioty... Jak kociołek o tutaj - mówiąc wskazując na odpowiedni słoik. - Mogę wyrzeźbić. Dotychczas... nie rozważałem - dodał nieco ciszej, jakby w pewnym sensie przyznając własne braki. Powinien znać te rozwiązania - powinien o nich pomyśleć, wpaść na nie prędzej. Dlaczego tego nie zrobił?
- Domena grawitacyjna pomoże tylko w iluzji? Czy w utrzymaniu poziomu magii? O runach wiem... nic.


1954 | Deszczowy dzień AM9AFt5
Eugene Sauveterre
Eugene Sauveterre
Zawód : Twórca magicznych zabawek
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Feed me promises, keep my heart well
I'll sing you songs until the darkness does recede
OPCM : 5 +1
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 20 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12628-eugene-sauveterre#387955 https://www.morsmordre.net/t12637-nasturcja https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f487-city-of-london-kamienica-pod-ramorami-pokoj-numer-5 https://www.morsmordre.net/t12639-skrytka-bankowa-nr-2692#388621 https://www.morsmordre.net/t12638-eugene-sauveterre#388618
Re: 1954 | Deszczowy dzień [odnośnik]16.12.24 0:45
- Szkło. Dobrze - mruknęła z uznaniem - Pewnie i tak powierzchnia zostanie zaklęta zaklęciem wzmacniającym ale tak tylko wspomnę, że kryształ ma tendencję do reflektowania magii. Gdyby ktoś zdolny rozbił kryształowy słoik w którym zaklęta była magia  to mogłoby się to skończyć dość... niebezpiecznie - począwszy od odbijania wokół tej samej magii której wykorzystano do zaklinania wnętrza, a skończywszy na możliwym wybuchu. Gdyby jakiś klient upierał się przy podobnym rozwiązaniu, dobrze go zniechęcić - jeżeli przedmiot miał być produkowany pod preferencje klienta, Vane czuła konieczność uczulenia na ten fakt młodego czarodzieja. Warto by wiedział, gdzie postawić klientowi granicę by nie musieć później znosić konsekwencji. Praca z klientem była mimo wszystko... pracą z klientem. Riana miała okazję kilkukrotnie przeżyć te mniej zachwycające chwile z nią związane. Na samą myśl westchnęła. Po dostosowaniu swojego temperamentu wróciła do głównego wątku skupiając się na przyglądaniu się prototypowi i wykonywaniu wywiadu. Nie przeszkadzała jej zdawkowość młodszego od niej czarodzieja tak długo, jak przekazywał jej kluczowe informacje - a robił to w sposób... cóż, wyjątkowo zwięzły. Była przyzwyczajona do monologowania i nie czuła się w żaden sposób skrępowana. W końcu płacono jej między innymi za doradztwo i wyrażanie opinii więc każda myśl i pomysł krzątający się w jej głowie musiał wybrzmieć. Przyglądała się cal po calu szukając wad i myśląc o tym, jak można byłoby je rozwiązać. Po kolei. Od powłoki zewnętrznej do wnętrza.
- Sztuką? - uniosła brwi będąc zaskoczoną. Pytanie wybiło ją z rytmu. Później poczuła się nieco rozbawioną i uśmiechnęła się - Nie, nie zajmuję się sztuką. Tylko nauką. Tą praktyczną jej gałęzią. Czasem pomagam artystom w zaklinaniu tworów ale sama jestem pewnego rodzaju ignorantką w tej materii - nie potrafiła zachwycać się obrazem, tak jak numerologiczną budową zaklęcia - Chociaż jakby się zastanowić to artyści i naukowcy mają tendencję do tworzenia czegoś z niczego więc kto wie, może? Wszystko zależy trochę od tego, jak Pan definiuje sztukę, Panie Savter - odpowiedziała w lekko żartobliwym tonie i uprzejmości czując się pochlebiona podziwem połyskującym w oczach mężczyzny co do, jak uważała, wiedzy jaką przedstawiła.
Riana poczuła się poważnie kuszona propozycją potłuczenia trzymanego słoika. Prototypy należało w końcu testować w różnych warunkach. Odpowiedzi na pytania wymagały eksperymentów. Z drugiej strony byłoby to dość nierozważne - szkło i magia mogło rozsypać się wszędzie, a miejsce to wynajęła. Tę wewnętrzną walkę toczyła w ciszy przez pięć uderzeń serca w ciszy.
- Może... przy kolejnej konsultacji, kiedy prototyp będzie bliższy finalnemu produktowi w bardziej kontrolowanych warunkach. Na chwilę obecną, postaram się po-trzą-snąć! - pobrzmiewał w niej pewien żal wymuszony rozsądkiem. Potem jednak zaangażowała się i wykonała kilka gwałtownych ruchów patrząc jak zburzony słoikowy świat powoli się odbudowuje. Efekt ten bardzo jej się podobał. Właściwie bardziej niż statyczna wersja - Mhm, to świetny pomysł by połączyć obie techniki. Właściwie bardzo mi się podoba ten efekt niszczenia i odbudowy - ekscytacja nie była udawana. Mogłaby to robić cały dzień w ramach relaksu po pracy - Zakląć wyrzeźbione elementy tak by efekt niszczenia był bardziej losowy i nieprzewidywalny. Może być to wyjątkowo kuszące przy kociołku. Przy stole jadalnym fruwające na szkło potrawy. Za każdym razem inne. A buda... cóż, tam gdzie miałyby się pojawiać istoty imitujące żywe nie implementowałabym tego. To mogłoby być nieco zbyt kontrowersyjne i wywołać nieprzyjemny szum. Zwłaszcza wśród obrońców praw magicznych istot - na czole pojawiła się zmarszczka głębokiego zamyślenia, kiedy odstawiła słoik z kociołkiem na miejsce - I tak, można na spokojnie też wykorzystać. Przykładowo w tych słoikach z żywymi istotami mogłoby być ono silniejsze by ewentualny świat wewnątrz był kompletnie statyczny niezależnie od pozycji, czy zewnętrznej ingerencji - przytaknęła przenosząc w pełni swoją uwagę na Francusa - To, że Pan nie wie nic to nie problem. Sama też nie wiem. Gdyby każdy wiedział wszystko to nie spotkalibyśmy się tutaj ponieważ by mnie Pan nie potrzebował. Ważne jest po prostu znać możliwości, uchwycić perspektywę. - jak by to ująć? - Na dzisiejszym spotkaniu mogę powiedzieć Panu o tym, jak numerologia może pomóc w zaklinaniu. Dam Panu kilka rozwiązań, pomysłów. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie by potem skonsultował się Pan z runistą by wtajemniczył Pana w alternatywy lub zaproponował inne możliwości. Jeżeli nie zna Pan żadnego zaufanego mogę polecić Panu porządnego z rozsądnymi stawkami. Spotkanie z innym numerologiem też nie jest złe. Nawet zaczepienie jakiegoś rodzica z pociechą i wymienienie opinie jest rozsądne. Ile czarodziejów tyle pomysłów. I dwa razy tyle rozwiązań - to nie była wiara, a przekonanie. Każdy w końcu myślał inaczej, miał inne doświadczenia, różną wiedzę, priorytetowa różne rozwiązania - tańsze, droższe, te bardziej praktyczne, te efekciarskie... To był temat rzeka



Sometimes it's the people no one imagines anything of who do the things that no one can imagine


Ostatnio zmieniony przez Riana Vane dnia 17.12.24 1:02, w całości zmieniany 1 raz
Riana Vane
Riana Vane
Zawód : Naukowiec
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Czasem trzeba zamknąć drzwi i otworzyć okno
OPCM : 2
UROKI : 1 +1
ALCHEMIA : 3
UZDRAWIANIE : 9 +2
TRANSMUTACJA : 20 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
 Nie cofa się, kto się związał z gwiazdami.
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12235-riana-vane https://www.morsmordre.net/t12242-herezja https://www.morsmordre.net/t12549-riana-vane https://www.morsmordre.net/f463-lancashire-forest-of-bowland-magiczna-pracownia-rezonans https://www.morsmordre.net/t12244-skrytka-bankowa-nr-2629#376857 https://www.morsmordre.net/t12243-riana-vane#376856
Re: 1954 | Deszczowy dzień [odnośnik]17.12.24 0:54
Pracę z klientem traktował jak przykry obowiązek, jak nieprzyjemny i uciskający go kamień w bucie, którego chętnie by się pozbył, ale którego nie potrafił znaleźć. Współprace, konsultacje - nie planował przecież rozwijać własnej filii rodzinnej działalności, chciał po prostu tworzyć.
Choć może polubienie tej znienawidzonej części pracy mogłoby mu pomóc w samym tworzeniu..? W byciu bardziej niezależnym?
- Szkło również... Jest twardsze..? - zawahał się, marszcząc brwi. Twardsze? Wytrzymalsze. Słowo po angielsku, jak mógł...
- Przepraszam, wytrzymalsze - poprawił się, choć wiedział że piękno kryształu kryło się właśnie w tych magicznych odbiciach i grze światła - w niektórych konstrukcjach, przy niektórych magicznych rzeźbach warto było z tego korzystać. Choć to miało do czynienia z przedmiotami, które miały jedynie stać i pięknie wyglądać.
Nie takie, które miały być użytkowane - które miały być gdzieś zabierane, miały służyć jako pamiątka.
Nie mógł powstrzymać uśmiechu, widząc ten jej - czy nauka nie była również sztuką? Trudną do opanowania, wymagającą lat praktyki i poświęcania, prób i błędów. Zależności które można było dostrzec, również były piękne - również mogły być poruszające. Czy to nie właśnie o to chodziło w sztuce? Coś, co miało poruszać i wywoływać emocje, różne. Ekscytację i radość - było w końcu w niej widać fascynację, kiedy opowiadała.
- Sztuka budzi emocje. Jest... Czymś innym dla każdego - mówił, obserwując ją. Czy była, jak to określała, ignorantką? Zdawało się, że świat magii i jej zastosowań był jej prawdziwym placem zabaw, na którym czuła się niczym mała dziewczynka, rozważająca każdą możliwą zabawę i zaglądając w każdy zakamarek. Trudno było pielęgnować, tym bardziej u dorosłych, tę prostą radość i fascynację, jakby sama wiedza była nagrodą.
Zastanowił się czy mógł zaoferować jakąś pomoc w roztrząsaniu, zabezpieczenie zaklęciem... Mógłby polegać na swojej reakcji, odbić zaklęcie, ale nie był nigdy typem radzącym sobie dobrze w tak nagłych sytuacjach...
Widział również jej fascynację zabawką. Prostą i dziecięcą - czy nie to było celem samym w sobie? Radość innych, zachwyt nad małymi rzeczami, który pomagał w regeneracyjnym odpoczynku.
Sam musiał również brać pod uwagę jak inni reagowali na jego dzieła. Zapominał o tym? Błędnie skupiał się na samym procesie, na odcięciu się od tych mniej przyjemnych obowiązków, tylko ze względu na to, że uznawał je za mniej kreatywne. Powinien szukać czegoś innego, może rozmowy? Natchnienia, opinii? Choć cały czas było to dla niego... po prostu nie interesujące. Może to były uroki pracy?
- Nie, ludzie nie chcieliby widzieć swoich zwierząt tak... znikających. Szczególnie dzieci... - przyznał, choć mógł powoli - ale więcej i więcej, jakby coraz bardziej się starając - bo i rosła w nim potrzeba rozmowy z tą kobietą. Może nawet przyjemnie brzmiała obietnica kolejnych spotkań - nawet jeśli jedynie biznesowych, mogła opowiadać i rozważać na głos, pokazując zupełnie inny rodzaj piękna, kiedy postrzegała świat na swój własny sposób. Ta część, ta dziedzina nauki nigdy nie była jego mocną stroną i spędził lata na jej praktyce - podobnie do magii. Czy czarownica przed nim posiadała talent, ale i pasję o nauk? Do eksperymentów? Wspomniała o praktycznej stronie nauki w końcu.
Nie czuł zazdrości, kiedy widział, że kobieta posiadała coś czego jemu było mu brak - bardziej podziw. Przywykł do swojej roli obserwatora, do podziwiania cudzych osiągnięć i czerpania z nich inspiracji.
Kolejne konsultacje, nawet w ustach pani Vane brzmiały niczym obowiązek. Trudny, wciąż ciążący nad jego głową - a jednak mogły zaowocować w przyszłości, w jego biznesie, w tym jak prowadził rozmowy...
Chociaż kiedy już wspomniała o stawkach. Zmarszczył na moment brwi, zastanawiając się o wytycznych które otrzymał. Czy stawki były poprawne, te które podał mu ojciec? Był niemalże pewny, że nie - w końcu już nie raz rozmawiał ze specjalistami, którzy wiedzieli mniej od pani numerolog, a którzy życzyli sobie większych pieniędzy za uścisk dłoni, nie mówiąc już o samej pomocy. Nie takiej faktycznej.
- Z runistą na pewno będę rozmawiał jeszcze. Chociaż po pani opinii na temat numerologii nie będzie potrzebne spotkanie z kolejnym - przyznał na głos, bo w końcu już teraz dostrzegał więcej nowych opcji niż po jakichkolwiek innych konsultacjach. - Numerologia wciąż sprawia mi... kłopot. Będzie łatwiej wskazać moje błędy przy konstrukcji jeśli zaprezentuję tworzenie zabawki? Mam przy sobie gotowe elementy - wyjaśnił, szczerze przeklinając w tej chwili wszystkie swoje lata niechęci do angielskiego i upartości w posługiwaniu się wyłącznie francuskim. Chciał się porozumieć, chciał opowiedzieć jej... Ale mógł jedynie zaprezentować.


1954 | Deszczowy dzień AM9AFt5
Eugene Sauveterre
Eugene Sauveterre
Zawód : Twórca magicznych zabawek
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Feed me promises, keep my heart well
I'll sing you songs until the darkness does recede
OPCM : 5 +1
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 20 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12628-eugene-sauveterre#387955 https://www.morsmordre.net/t12637-nasturcja https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f487-city-of-london-kamienica-pod-ramorami-pokoj-numer-5 https://www.morsmordre.net/t12639-skrytka-bankowa-nr-2692#388621 https://www.morsmordre.net/t12638-eugene-sauveterre#388618
Re: 1954 | Deszczowy dzień [odnośnik]17.12.24 18:11
Uniosła brwi, a drobna zmarszczka pojawiła się na jej czole, kiedy próbowała zrozumieć kontekst. Nie od razu klarowne było dla niej, że drugiej stronie chodzi o wytrzymałość.
- Ach, szkło jest wytrzymalsze. Jednak tworząc magiczny przedmiot bardziej martwiłabym się o to, jak surowce reagują na magię. Takie cechy jak wytrzymałość, temperatura spalania, zamarzania, plastyczność... to wszystko można zmodyfikować tak długo, jak samo tworzywo przyjmuje magię. W tym przypadku zdecydowałabym się na szkło dla zwykłej przezorności. Kryształ ma tendencję do reflektowania magii. Wydaje się bezpieczniejsze. Zwłaszcza, jeżeli produktem ma być zabawka. - wyjaśniła podkreślając powód dla którego dociekała. Wyjaśniła go, jak uważała, tym razem w sposób bardziej oczywisty.
Na temat samej sztuki nie wypowiadała się. Nie chciała wpaść do filozoficznej, króliczej nory zatytułowanej "czym jest sztuka". Na samą myśl o tym uśmiech stał się sztywniejszy. Nie lubiła takich płonnych dyskusji. Donikąd nie prowadziły ponieważ, jak zostało już zauważone, dla każdego było to coś innego. Riana nie była zaś ciekawa czym taka sztuka była dla czarodzieja przed nią. Taktycznie nie kontynuowała tego kierując rozmowę z powrotem na odpowiedni tor.
Być może nie do końca była dobrym człowiekiem ponieważ czuła lekkie rozbawienie słysząc, jak wątpliwą angielszczyzną młodszy czarodziej przyznawał jej z powagą rację odnośnie potencjalnej reakcji nieletnich odbiorców zabawki, gdyby zwierzętami w słoikach dało się potrząsać.
Riana lekko zadzierała głowę czując wlepione w nią oczy pełne podziwu. Vane nie była specjalnie spostrzegawcza, lecz nie miało to znaczenia przy Eugene, który był dość ekspresywny. Czy zdawał sobie z tego sprawę, czy nie to była kwestia drugorzędna. Faktem było, że Vane czuła jak jej ego było przyjemnie połechtane. Miło było słuchać, że ktoś uważał jej opinię za wystarczającą i kluczową. Chociaż zastanawiając się nad tym, bez wątpienia znaleźliby się bardziej doświadczeni stażem numerologowie tak jednak słuchać pochlebstw lubiła i nie wyprowadzała swojego klienta z błędu.
- Tak, jak najbardziej byłoby to łatwiejsze. Teoria na papierze zawsze jest teorią. Praca na prototypach i faktycznych materiałach jest zdecydowanie efektywniejsza. - przyznała - Ach, i tak myślałam. Wspomniał Pan o tym, że rozważa Pan dodanie interaktywnych elementów. Zastanawiałam się, jak można było by je dodać tak, by nie potrzeba było różdżki i by można było je względnie naturalnie wywołać i tak właściwie... czemu by nie wykorzystać wieczka? Zastukanie w wieczko w odpowiedni sposób mogłoby uruchamiać sekwencję. Mogłoby to działać jak zaklęcie Proteusza tylko można byłoby je wykrzywić by interakcja na przedmiot, w tym przypadku wieczko, powodowało zmianę w drugim przedmiocie - zaklętej wewnątrz słoika rzeźbie.



Sometimes it's the people no one imagines anything of who do the things that no one can imagine
Riana Vane
Riana Vane
Zawód : Naukowiec
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Czasem trzeba zamknąć drzwi i otworzyć okno
OPCM : 2
UROKI : 1 +1
ALCHEMIA : 3
UZDRAWIANIE : 9 +2
TRANSMUTACJA : 20 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
 Nie cofa się, kto się związał z gwiazdami.
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12235-riana-vane https://www.morsmordre.net/t12242-herezja https://www.morsmordre.net/t12549-riana-vane https://www.morsmordre.net/f463-lancashire-forest-of-bowland-magiczna-pracownia-rezonans https://www.morsmordre.net/t12244-skrytka-bankowa-nr-2629#376857 https://www.morsmordre.net/t12243-riana-vane#376856
Re: 1954 | Deszczowy dzień [odnośnik]17.12.24 21:58
Kłamstwo przychodziło mu z ogromnym trudem - nie potrafił ukrywać emocji czy myśli, te przejmowały nad nim zupełnie. Mówił prędko i dużo, choć nie czując się tak dobrze w angielskim, nie natrafiał na problem słowotoku i zagalopowania się we własnych opowieściach.
Może jedynie te braki w pełni powstrzymywały go przed zasypaniem pani Vane jeszcze większą ilością komplementów. Brak tej elastyczności w słowach, w wyrażaniu się płynnie - czuł pierwszy raz ciążenie swoich braków. Może pierwszy raz poczuł, że mógł się bardziej przyłożyć? Że powinien, szczególnie jeśli mieli nawiązać dłuższą współpracę...
Szybki ruch, sięgając po torbę z której jeszcze wcześniej wyciągał prototypy, a już po chwili na blacie i planach zaczęły pojawiać się kolejne przedmioty, których zazwyczaj używał podczas tworzenia zabawek - narzędzia, kawałki materiałów, nieco farb, kawałki drewna, ale przede wszystkim dwa słoiczki, podobne wielkością do tych pokazywanych poprzednio. Wszystko w dość prędkim tempie pojawiało się na stole, jakby w pewien sposób Eugene chciał również zabłysnąć, pokazać jak dokładnie pracował, chociaż... czy nie popełniał wciąż wielu błędów? Porywał się na sztukę, w której brakowało mu talentów - właściwie czy w czymkolwiek je posiadał? Nauka przychodziła mu z trudem, początki były katorgą, niezależnie czy sięgał po magię, po naukę, po sztukę. Może to ostatnie sprawiało, że chciał tworzyć więcej... ale oprócz tego? Te wspomnienia były katorgą.
Choć zdawały się lżejszą, kiedy widział jej zapał. Powinien włożyć więcej pracy tam, gdzie dostrzegał swoje braki...
- Drewno, można łatwo dopasować... jeśli będziemy zaklinać nakrętkę, można użyć magnolii... - powiedział, składając gotowe elementy ze skupieniem, kiedy sięgał tylko na moment po różdżkę czy dodał do środka jednego z pigmentów, które zaczynały połyskiwać we wnętrzu. Kolejne zaklęcie, kolejne nagięcie... do tego nakrętka, o której wspomniała Riana.
A jednak na razie starał się zająć czymś innym - podjął próby wydzielenia bardziej dokładnego schematu pomieszczenia, w którym teraz się znajdowali. Tak mogło być łatwiej - później mogli podjąć eksperymenty na meblach. Później, a może przy kolejnym spotkaniu?
Kontrolować przedmioty w środku...
Będzie musiał zastanowić się nad tym. Było widać w jego procesie jak bardzo był chaotyczny - jak bardzo jego umiejętnościom brakowało wyuczonych podstaw, jak nie do końca znał układy zaklęć, którymi starał się manipulować na poziomie samej numerologii. Widać było jak na dłoni, dlaczego obraz z taką łatwością się zaburzał, choć samo wykonanie było z pewnością staranne, jego części magicznej brakowało szlifów i intencjonalności. Błądził niczym dziecko we mgle, choć starał się przedstawić tę tułaczkę pani Vane najlepiej jak potrafił, pozwalając jej obserwować swój proces. Tak było mu łatwiej niż opisując angielskimi słowami - jeśli mogła dostrzec, mogłaby mu pomóc... Może nakierować? W końcu po to się tutaj znajdował.
W końcu podsunął do kobiety zamknięty słoiczek, który bardziej przypominał szkic pokoju w którym się znajdowali. Obraz wydawał się być nieco bardziej stabilny, choć wciąż pozostawiał dużo do życzenia przy większych ruchach naczynia.
On sam spoglądał na naczynie ze srogą miną, oceniając samego siebie. Nie był zadowolony, wciąż. Oczekiwał więcej, w jego głowie było to bardziej dopracowane.
- Przepraszam, łatwiej jest mi... pokazać proces. Angielskie słowa wciąż przychodzą mi momentami z trudem... - wyjaśnił, jakby nie było to wciąż jasne, jakby poczuł się w obowiązku wytłumaczyć tę kwestię dopiero w tej chwili, czekając na werdykt i krytykę ze strony kobiety, tak samo jak i potok słów, który mógł przyprawić go o migrenę, kiedy spróbuje na raz przyswoić jego znaczenie.


1954 | Deszczowy dzień AM9AFt5
Eugene Sauveterre
Eugene Sauveterre
Zawód : Twórca magicznych zabawek
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Feed me promises, keep my heart well
I'll sing you songs until the darkness does recede
OPCM : 5 +1
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 20 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12628-eugene-sauveterre#387955 https://www.morsmordre.net/t12637-nasturcja https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f487-city-of-london-kamienica-pod-ramorami-pokoj-numer-5 https://www.morsmordre.net/t12639-skrytka-bankowa-nr-2692#388621 https://www.morsmordre.net/t12638-eugene-sauveterre#388618
Re: 1954 | Deszczowy dzień [odnośnik]22.12.24 22:11
Widząc wręcz książkowe przygotowanie czarodzieja do spotkania nie przejawiała żadnego pośpiechu, czy niecierpliwości. Tworzenie magicznego przedmiotu, bez względu na to czy to była zabawka, czy też artefakt, nie było proste. Wymagało przygotowań, doboru odpowiednich ingrediencji, planu... to był cały proces. Ponadto ona sama została zatrudniona do zweryfikowania go, skonsultowania i znalezienie miejsc na jego poprawę. To była jej praca. Bacznie przyglądała i badała surowce, a następnie sam proces zaklinania nie przerywając żadnego momentu i na ten moment odpuszczając jakikolwiek komentarz pozwalając twórcy działać. Jako ktoś z większym doświadczeniem i umiejętnościami widziała się jako cichego mentora, a nie krytyka. Nie wytykała więc niedociągnięć. Kiedy nadejdzie pora odpowiednio zwróci na nie uwagę później, lecz również nie eksponując ich przesadnie. Ludzie w końcu nie szukali surowej krytyki, a taktownych sugestii - przynajmniej chętniej płacili za to drugie.
- W porządku. Podoba mi się ten sposób pracy. Jest mi też łatwiej - zakomunikowała szczerze obejmując dłońmi nowo wytworzony prototyp - Spiszmy cały proces który zaprezentowałeś. Odnotuję moje sugestie dotyczące poprawy i ewentualne modyfikacje, które może Pan rozważyć. Myślę, że korzystne będzie jeżeli będzie Pan miał taki konspekt. Jeżeli język mówiony jest problemem, będzie mógł Pan szczegółowiej przyjrzeć się pisanemu. Przemyśli Pan, spisze swoje pytania oraz oczekiwania i umówimy się na kolejne spotkanie - uznała, że to będzie rozsądne. W tym momencie rozmawiali dość ogólnie. Nadszedł czas by przeszli do faktycznego działania. Riana i tak zamierzała go zostawić z odpowiednią dokumentacją. Teraz zaś w naturalny sposób zwróci uwagę by była zapisana prostym angielskim i odpowiednio szczegółowa - Potencjalne problemy wynikające z danych rozwiązań zapisze atramentem o czerwonym tuszu - informowała dopijając herbatę, a potem rozciągając kilka czystych pergaminów na stole, przygotowując pióro i kilka butelek z atramentów. Obraz pokoju zaklęty w słoik migotał na stoliku przed nimi robiąc teraz za dość interesujący przycisk do papieru. Zachęciła czarodzieja by usiadł obok. Prawdziwa dyskusja i konsultacja tak naprawdę dopiero się zaczynała.

zt x2



Sometimes it's the people no one imagines anything of who do the things that no one can imagine
Riana Vane
Riana Vane
Zawód : Naukowiec
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Czasem trzeba zamknąć drzwi i otworzyć okno
OPCM : 2
UROKI : 1 +1
ALCHEMIA : 3
UZDRAWIANIE : 9 +2
TRANSMUTACJA : 20 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
 Nie cofa się, kto się związał z gwiazdami.
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12235-riana-vane https://www.morsmordre.net/t12242-herezja https://www.morsmordre.net/t12549-riana-vane https://www.morsmordre.net/f463-lancashire-forest-of-bowland-magiczna-pracownia-rezonans https://www.morsmordre.net/t12244-skrytka-bankowa-nr-2629#376857 https://www.morsmordre.net/t12243-riana-vane#376856
1954 | Deszczowy dzień
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach