Morsmordre :: County of London :: Dalsze dzielnice :: Okolice :: Przedmieścia Londynu :: Hampton Court :: Stoliki
Stolik 1
AutorWiadomość
Stolik 1
Goście:
Tristan Rosier, Irina Macnair, Sigrun Rookwood, Idun Avery, Imogen Yaxley, Wilhelm Avery
Sala zapełniona była okrągłymi stołami okrytymi białymi obrusami, z pięknym złotym haftem u podstawy, tuż nad ziemią. Zielone obicia krzeseł kontrastowały z porcelanową zastawą i złotymi sztućcami. Przy każdym miejscu stały kryształowe kieliszki, a także karafki i popielniczki. Na środku w wysokich wazonach znajdowały się świeże kwiaty w różnych odcieniach bieli, beżu, a także zieleni i popielu. Przy każdym ze stolików znajdowała się wizytówka z imieniem i nazwiskiem zaproszonego gościa.
Tristan Rosier, Irina Macnair, Sigrun Rookwood, Idun Avery, Imogen Yaxley, Wilhelm Avery
Sala zapełniona była okrągłymi stołami okrytymi białymi obrusami, z pięknym złotym haftem u podstawy, tuż nad ziemią. Zielone obicia krzeseł kontrastowały z porcelanową zastawą i złotymi sztućcami. Przy każdym miejscu stały kryształowe kieliszki, a także karafki i popielniczki. Na środku w wysokich wazonach znajdowały się świeże kwiaty w różnych odcieniach bieli, beżu, a także zieleni i popielu. Przy każdym ze stolików znajdowała się wizytówka z imieniem i nazwiskiem zaproszonego gościa.
jakoś stąd
Wymęczony nie tylko bogato zdobionym strojem, ale także całym wysiłkiem społecznym, który należało włożyć, aby nie uchodzić za gbura, w końcu dotarł do stolika. Ze świadomością obecności, jaką miał spotkać przy stole tego wieczoru, zdołał wcześniej przygotować się mentalnie. Dobrze znał swój plan na najbliższy czas i nie zamierzał psuć go jakąkolwiek nieproszoną obecnością niezbyt znanych sobie dam w towarzystwie. Wiedział, że zdoła to znieść z godnością, szczególnie że przy stole miała zasiąść lady Idun Avery, która brylowała jako przykładna dama i darzona przez niego nie lada szacunkiem ciotka.
Witając wszystkich dotychczas zebranych odpowiednią kolejnością, tytułami oraz grzecznościowymi zwrotami, a także zwyczajowymi gestami, jak pokłon powitalny, muśnięcie dłoni ustami damy czy pomoc poprzez odsunięcie krzesła, usiadł na swoim miejscu. Każdy z tych wymaganych przez etykietę gestów wykonał niezależnie od statusu, a jedynie płci. Swoim wzrokiem ani nie zachęcał do rozmowy, ani tym bardziej ganił – po prostu, w znany sobie sposób, obserwował z powagą, która nie przystoiła tak młodemu dżentelmenowi. Obiecał sobie, że powstrzyma się od jakichkolwiek komentarzy, dlatego sprawnie przejrzał pozycje w menu, które uznał za nieakceptowalny format samej kuchni francuskiej. Nawet nie próbował zastanawiać się, czegóż takiego brakowało w kuchni brytyjskiej, że należało posiłkować się zagraniczną modą. Wpływy wschodu na salonach były mu zupełnie obojętne. Patrząc na wybór w menu, widział wszystko w rybach, nawet placek z ciasta chlebowego, którym potrafił zajadać się w rodowej posiadłości! Przygotowany do kolacji naturalnie ściągnął charaktrrystyczne rękawiczki o dwóch różnych akcentach. Dając się skusić na Pissaladière, stwierdził, że zdoła jakoś przegryźć znienawidzone czarne oliwki i anchois, na które nie miał ochoty tego wieczoru. Chociaż jedno danie, pomimo nieprzychylności w smaku, mogło w minimalnym stopniu dać choćby sekundę przyjemności, a przynajmniej tak się łudził. Nieprzyjemny smak kompletnie odebrał mu apetyt na jakąkolwiek pozycję spośród zup, toteż bez większych krępacji odmówił takowego dania. Zdecydowanie nie miał to być jego wieczór, choć wierzył, że wołowina po burgundzku zdoła jeszcze uratować jego opinię o daniach tego wieczoru. Przez cały ten czas nawet nie próbował cieszyć innych swoją osobą, a tym bardziej rozmową – oczywiście, poza drobnymi odpowiedziami, jakimi należało się podzielić z grzeczności. Nawet niespecjalnie przyglądał się ich strojom, choć zabawę uznał za nieco stymulującą i z pewnością wartą rozwagi dla panien, które potrzebowały takich bodźców.
Wymęczony nie tylko bogato zdobionym strojem, ale także całym wysiłkiem społecznym, który należało włożyć, aby nie uchodzić za gbura, w końcu dotarł do stolika. Ze świadomością obecności, jaką miał spotkać przy stole tego wieczoru, zdołał wcześniej przygotować się mentalnie. Dobrze znał swój plan na najbliższy czas i nie zamierzał psuć go jakąkolwiek nieproszoną obecnością niezbyt znanych sobie dam w towarzystwie. Wiedział, że zdoła to znieść z godnością, szczególnie że przy stole miała zasiąść lady Idun Avery, która brylowała jako przykładna dama i darzona przez niego nie lada szacunkiem ciotka.
Witając wszystkich dotychczas zebranych odpowiednią kolejnością, tytułami oraz grzecznościowymi zwrotami, a także zwyczajowymi gestami, jak pokłon powitalny, muśnięcie dłoni ustami damy czy pomoc poprzez odsunięcie krzesła, usiadł na swoim miejscu. Każdy z tych wymaganych przez etykietę gestów wykonał niezależnie od statusu, a jedynie płci. Swoim wzrokiem ani nie zachęcał do rozmowy, ani tym bardziej ganił – po prostu, w znany sobie sposób, obserwował z powagą, która nie przystoiła tak młodemu dżentelmenowi. Obiecał sobie, że powstrzyma się od jakichkolwiek komentarzy, dlatego sprawnie przejrzał pozycje w menu, które uznał za nieakceptowalny format samej kuchni francuskiej. Nawet nie próbował zastanawiać się, czegóż takiego brakowało w kuchni brytyjskiej, że należało posiłkować się zagraniczną modą. Wpływy wschodu na salonach były mu zupełnie obojętne. Patrząc na wybór w menu, widział wszystko w rybach, nawet placek z ciasta chlebowego, którym potrafił zajadać się w rodowej posiadłości! Przygotowany do kolacji naturalnie ściągnął charaktrrystyczne rękawiczki o dwóch różnych akcentach. Dając się skusić na Pissaladière, stwierdził, że zdoła jakoś przegryźć znienawidzone czarne oliwki i anchois, na które nie miał ochoty tego wieczoru. Chociaż jedno danie, pomimo nieprzychylności w smaku, mogło w minimalnym stopniu dać choćby sekundę przyjemności, a przynajmniej tak się łudził. Nieprzyjemny smak kompletnie odebrał mu apetyt na jakąkolwiek pozycję spośród zup, toteż bez większych krępacji odmówił takowego dania. Zdecydowanie nie miał to być jego wieczór, choć wierzył, że wołowina po burgundzku zdoła jeszcze uratować jego opinię o daniach tego wieczoru. Przez cały ten czas nawet nie próbował cieszyć innych swoją osobą, a tym bardziej rozmową – oczywiście, poza drobnymi odpowiedziami, jakimi należało się podzielić z grzeczności. Nawet niespecjalnie przyglądał się ich strojom, choć zabawę uznał za nieco stymulującą i z pewnością wartą rozwagi dla panien, które potrzebowały takich bodźców.
Wilhelm Avery
Zawód : Asystent zarządcy rodowej hodowli trolli w Ironbridge
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Fate is not a mere inheritance; it is the road we walk, built from the choices we embrace.
OPCM : 9 +2
UROKI : 6 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Stolik 1
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: County of London :: Dalsze dzielnice :: Okolice :: Przedmieścia Londynu :: Hampton Court :: Stoliki