Wydarzenia


Ekipa forum
Stolik 6
AutorWiadomość
Stolik 6 [odnośnik]17.12.24 14:08

Stolik 6

Goście:
Drew Macnair, Evandra Rosier, Magdalene Selwyn, Leonhard Rowle, Bartemius Crouch

Sala zapełniona była okrągłymi stołami okrytymi białymi obrusami, z pięknym złotym haftem u podstawy, tuż nad ziemią. Zielone obicia krzeseł kontrastowały z porcelanową zastawą i złotymi sztućcami. Przy każdym miejscu stały kryształowe kieliszki, a także karafki i popielniczki. Na środku w wysokich wazonach znajdowały się świeże kwiaty w różnych odcieniach bieli, beżu, a także zieleni i popielu. Przy każdym ze stolików znajdowała się wizytówka z imieniem i nazwiskiem zaproszonego gościa.

Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stolik 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stolik 6 [odnośnik]29.12.24 18:06
Było coś parszywego w obfitości dań serwowanych na stołach. Głównie było to wariacja na temat kuchni francuskiej, z wiodącą rolą cebuli i masła. Każde wyglądało znakomicie, przykuwało barwą i zapachem. Konkurowały ze sobą majestatem, można było zapomnieć o nieprzyjemnościach wojny. Nottowie musieli znaleźć sposób na obejście ostatniego zakazu handlu, możliwe, że była to bezpośrednia zgoda samego ministra. Raczej nie odważyliby się zaserwować dań z nieświeżych produktów, byłoby to wyjątkowo niefortunne rozwiązanie wieczoru. Wtedy wielka bitwa między Markiem i Tristanem o rękę dostojnej Izoldy nie byłaby głównym tematem, o którym rozprawialiby postronni. Nie mogli sobie na to pozwolić, na taką niesławę i obelgę w myślach licznych. Nagle z najważniejszego wydarzenia sezonu, mieliby największą porażkę. Nie, Lady Nott na pewno na to, by nie pozwoliła. To właśnie sabat był największą promocją, metodą wywierania wpływu i zdobywania uznania. Nottowie aktywnie walczyli, by żadna konkurencja nie tworzyła podobnej skali balu. To tutaj odbywać miały się rozmowy, dogadywane miały być umowy i wystawiane oceny. Zaprezentowanie debiutantek, liczne dyskusje, które działy się w pokojach. Wszystko to było częścią ekosystemu społecznego, który rządził Anglią od tysiąca lat. Elity ustalały ład społeczny, a następnie opijały utrzymanie się na szczycie.
Z pozycji stolika obserwował wkroczenie na sale Igora i Tatiany, przebranych we pozorowane role. Oficjalnie zaręczeni, zjednoczeni w trumfie komedii i fraszki. Poświęcił im sekundę uwagi, lekko poczucie rozbawienia i wyraźne zaciekawienie. Jakąż przeszli drogę, jeszcze w listopadzie Igor wydawał się swawolnym kawalerem. W ich świecie momenty napędzają bieg historii, jakby zaraz świat miał się skończyć. A przecież to tylko kolejna katastrofa, kolejny meteoryt, powódź czy inne zjawisko atmosferyczne, które nawiedzały kraj z uporczywą stanowczością. Podobnie przeniósł wzrok na stolik, który będzie mu areną, sceną i podium w tym samym momencie. Wszyscy aktorzy byli mu znani z nazwiska, nieliczni z personalnego przedstawienia. Wszyscy starsi, choć Evandra o zaledwie kilka miesięcy, przekraczający etap młodzieńczych lat. Niektórzy godni zauważenia, prześledzenia czynników wpływających na ich jednostkę; inni będący tylko przyjemną rozmową w czasie kolacji. Miał nadzieje, że przyjemną, nawet jeśli nie nowatorską i zmieniającą spojrzenie na świat. Nie miał zbyt wiele oczekiwań, nie był to jego pierwszy sabat. Maska neutralności została przywdziana, żadnej oceny i opinii.
Namiestniku – smakował to obco brzmiące słowo, częściej kojarzone z koroną hiszpańską niż dumą angielską. Brytania miała wicekróli, gubernatorów i obecnie namiestników. Nowe słowa, nowe czasy i nowe zasady. – Moje gratulację z powodu zaślubin. Słyszałem wiele znakomitych słów na temat ceremonii.
Właściwie to nie słyszał prawie nic, lecz na pewno było to skutkiem braku zainteresowania z jego strony. Słyszał za to wiele na temat samego faktu małżeństwa Drew Macnaira, sławetnego generała, który przeszedł drogę z nizin społecznych do namiestnictwa oraz Lucindy Macnair, której twarz okalała każdą ścianę z listem gończym. Sprawili wiele przyjemności największym plotkarskim osobistością w kraju. Skandaliczne, burzliwe i aferalne – zawsze będzie im to towarzyszyć.
Lordzie Rowle – zwrócił się do następnego mężczyzny, o wiele rzadziej pojawiającego się w plotkarskich uwagach i okładkach gazet. Nie był nawet pewien jaką profesją parał się szlachcic, nigdy nie widział go w ministerstwie ani nie słyszał o jego biznesie, a miał w zwyczaju wiedzieć wszystko o interesujących ruchach na rynku, nowych możliwościach. Może był synem swego ojca, wyjątkowo zajętym zarządcą majątku. – Kim jest zniewalająca dama, która Panu towarzyszy?
Nie była brytyjską arystokratką, nie znaną gwiazdą estrady. Możliwe, że zagranicznym gościem, którego Rowle chciał zaprezentować. Może jedną z wielu nowych z ich świecie, o wiele ciekawszym niż mógł sądzić. Kierowało nim ludzkie zainteresowanie, czasem zbyt niesforne w swej żądzy odpowiedzi. Jego wzrok spoczął na bardziej znanej mu twarzy, lecz nadal stosunkowo dalekiej.
Lady Selwyn, wygląda lady zachwycająco – po latach małżeństwa musiała być przyzwyczajona do tego tytułu. Dawna panna Greengrass, które była jedną z nielicznych przedstawicielek tych rodów. Tych wielce nieobecnych, których miejsce zajmowali w szarży kolejne zastępy. Czy czuła się samotna? Sama wśród tych wszelkich zieleni, a może odnalazła swój pokój? Człowiek był gotów zaakceptować wszelkie skrajności z czystej woli przetrwania. – Dawno nie widziałem Blaise’a w murach ministerstwa. Mam nadzieje, że znajduję go w dobrym zdrowiu?
Departament przez długi czas zajęty był przygotowaniami do szczytu w Stonehenge, który był umiarkowanym sukcesem. Wymusiło to pracę w zespołach, fragmentacje działań i złożenie odpowiedzialności za poszczególne delegacje. Na końcu zwrócił się do jedynej znanej mu duszy; jedynej, którą miał prawo uznać, że zna, a przynajmniej był moment w historii, gdy mógł tak orzec.
Evandro, doskonale wiesz, że przyćmiewasz wszystkie gwiazdy – i ta wiedza była jej znana od bardzo dawna i często wykorzystywana. Niebezpieczna, świadoma swych atutów i mocy, które szły nie tylko jej krwi, ale i pozycji, którą posiadała. Gdy był nastolatkiem była najpiękniejszą ze wszystkich, dla prawie wszystkich chłopców z Hogwartu. – Zacznę od gratulacji z nowego członka rodziny. Cieszę się również z Twojego szybkiego powrotu do zdrowia.
Był to pierwszy raz, gdy widział ją od czasu informacji o pojawieniu się nowego Rosiera na świecie. Cała i zdrowa, piękna jak zawsze. Ruchem ręki zawołał kelnera, który całkiem szybko zrozumiał jego potrzeby. Butelka ginu wylądowała w jego dłoni, a następnie rozpoczął dolewanie alkoholu do każdego kieliszka szampana na stole. Nie pytał o zdanie, z młodzieńczą rozwagą zdecydował za nich.
Mamy wiele powodów do świętowania na koniec roku. – rozpoczął, podchwycając w dłoń nowo przygotowanego drinka – Złóżmy toast za nowy etap życia, jak i za nowego członka rodu Rosier.
Wpierw skierował swe słowa na Macnaira, by ostatnie słowa skierować już do Evandry. To był początek wieczoru, o wiele więcej czekało na nich w międzyczasie. Pozytywne początki i huczne starty, uważał tegoroczny sabat za oficjalnie rozpoczęty.
Bartemius Crouch
Bartemius Crouch
Zawód : Aspirujący filozof, przyszły znawca prawa, stażysta w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
To uśmiech młodego mężczyzny, który wiedział, że niezależnie od jej prawdy, jego własna była ważniejsza.
OPCM : 10
UROKI : 12 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 8 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11933-bartemius-crouch https://www.morsmordre.net/t11959-apate https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12145-skrytka-bankowa-2587
Re: Stolik 6 [odnośnik]06.01.25 10:07
Każdego siedzącego już, bądź przysiadającego się do stolika wita serdecznym uśmiechem i należnym tytułem, z sięgnięciem po kieliszek czekając na ostatnich gości. Cierpliwość to cecha, którą lady doyenne obiera wybiórczo, teraz swoją ekscytację trzymając w ryzach. To pierwszy raz od kilku miesięcy, kiedy ma okazję, by wreszcie dać się sobie ponieść i nadrobić wszelkie cierpienia, zaczynając od szampana i dań z owocami morza, jakich musiała sobie odmawiać przez cały okres noszenia Estelle pod sercem.
Lord Crouch jako pierwszy sięga po pałeczkę uprzejmości, zagadując do kolejnych gości. Półwila nie ma temu nic przeciwko, chętnie przenosząc wzrok na Macnaira. Z powodu swojego stanu nie mogła być obecna na ceremonii jego zaślubin, do czynienia honorów wysyłając męża i najmłodszą szwagierkę.
- Zawsze zachwycam się, kiedy dwie dusze odnajdują się w świecie, łącząc pięknym uczuciem. - Przyjęcie zaczyna się od drobnych naciągnięć, bo nie dość, że silną miłością łączyć można więcej, niż dwie osoby, tak i związek Drew i Lucindy niewiele ma w sobie z uczucia, lecz niejedna fatalna romantyczka, zaczytująca się w łzawych powieściach byłaby zachwycona z kochanka, który opętuje ją magią i traktuje jako obiekt badawczy, by mimo wszystko na ślubnym kobiercu złożyć kilka mało ważnych przysiąg.
Kiedy tylko Bartemius zwraca się do Leonharda, pytając o jego towarzyszkę, Evandra kryje uśmiech, lekko zaciskając wargi, by unieść wreszcie wzrok na lorda Rowle. Jeszcze nim wszyscy rozeszli się do swoich stolików, dostrzegła go w tłumie ze znaną sobie blondynką. Daruje sobie komentarz o nadziei, że Sigrun Rookwood zdążyła nauczyć się poruszać w towarzystwie. Podczas spotkania Rycerzy była tą, która podkreślała zasady panującej tam etykiety, czy na sabacie okaże się być równie gorliwą zwolenniczką?
- Mam nadzieję, że nie będzie cię zajmować przez cały wieczór, lordzie Rowle. Doszły mnie słuchy, że jesteś wspaniałym tancerzem - z zagadkowym uśmiechem częstuje siedzącego obok czarodzieja dwoma kłamstwami, o których zresztą Leonhard wie, skoro sam się nimi podzielił w kadzidlanych oparach. Aluzja nie jest ani trochę subtelna, lecz sam Rowle przyznał, że nie wypada odmawiać tańca. Podczas ostatniego spotkania starli się w różnicach zdań, których do tej pory nie mieli okazji omówić. Czy dziś będzie miejsce na zderzenie opinii, a może powrócą do dyskusji spod letniego nieboskłonu?
O ile siedzący przy tym stoliku mężczyźni są jej mniej lub bardziej znani, tak siedząca naprzeciwko Magdalene pozostaje tajemnicą. Wprawdzie dzieli je zaledwie rok różnicy wieku, tak w Hogwarcie ich ścieżki się nazbyt nie krzyżowały. Typowa Krukonka i kujonka, acz zupełnie różna od Primrose, czy Rigela, którzy stali się bliscy jej sercu. Jakie życie prowadzi trzymająca się na uboczu czarownica? Nie sprawia wrażenia kogoś, kto będzie się świetnie bawił wśród tego towarzystwa, więc dlaczego lady Nott zdecydowała się ją umieścić akurat przy tym stoliku?
- A ty jak zawsze czarujący - stwierdza z malującym się na twarzy rozbawieniem, przelotnym gestem kładąc dłoń na jego ramieniu. Bartemius to czarodziej, w którego towarzystwie zawsze lubiła przebywać. Idealny rozmówca do filozoficznych dysput, w które chętnie się wdawała, bo tematy poruszane przez rówieśników zwykły ograniczać się do szkolnych zagadnień (co za rozczarowanie!). - Dziękuję, narodziny dziecka, to jeden z najpiękniejszych momentów w życiu. - Jeden z, wybrzmiewa podkreślone, bo Evandra jest w stanie z łatwością wymienić kilka kolejnych, a o których nie wypada wspominać w (tym konkretnym) towarzystwie. Od tego, czy zacznie o nich opowiadać, zależy ilość przyjętych procentów, a które to znajdują się właśnie we władaniu Croucha, dbającego o ich dobrą zabawę. Ostatnim razem, kiedy miała (wątpliwą?) przyjemność kosztowania ginu, brała udział w konkursie tanecznym w piwnicznym klubie jazzowym i miotała zaklęciami w nieletniego złodzieja - jak tym razem przejawi się podsycana alkoholem kreatywność?
- Za ubiegły i nadchodzący rok. - przytakuje w kwestii toastu, podejmując swój kieliszek, ciesząc się, że oto nadszedł moment, w którym naprawdę może odpocząć. - By dzisiejszy wieczór okazał się dla nas wszystkich świeżym startem. - Ten zaś niech każdy interpretuje po swojemu.
Kiedy tylko za ich plecami przesuwa się kelner, lady Rosier zerka na swój talerz z przystawką i stara się nie rozpłynąć z rozmarzenia. Do tej pory mogła tylko tęsknie wodzić wzrokiem za ślimakami, a teraz sięga po złote szczypce i wąski widelec, by wyjąć z gorącej muszli maślaną masę.
- Nie miałam jeszcze okazji usłyszeć relacji z twoich ust, Bartemiusie - zwraca się do młodego mężczyzny z zaciekawieniem. - Jak udała się wyprawa do Stanów Zjednoczonych? Twoja siostra Hypatia była pełna emocji, gdy opowiadała mi o planach podróży. Czy różnice kulturowe nie okazały się przytłaczające? - Głód za wyprawami był dla półwili bardziej dotkliwy, gdy wraz z pierwszym gnieżdżącym się w niej dziecku znacząco podupadła na zdrowiu, co momentalnie przekreśliło wszelkie szanse na eksplorację świata. Tak bardzo skupiła się na odbudowie Anglii, że na powrót zatęskniła za wojażami po powrocie z Rumunii. Teraz kiedy granice kraju pozostają zamknięte, trudno będzie się wymknąć na wakacje, więc jedyne, co pozostaje, to wspomnienia innych.



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: Stolik 6 [odnośnik]06.01.25 18:47
Po podejściu do stolika powiódł spojrzeniem po twarzach zasiadających przy nim czarodziejów i czarownic. Zwrócił także uwagę na wystrój stolika, doskonale oddający cały blichtr tego wydarzenia. Pozostawał zdania, że Nottowie nigdy nie zawodzili w roli gospodarzy jednych z najważniejszych, cyklicznych wydarzeń w socjecie.
Lady Rosier. Lady Selwyn. — Postanowił powitać jako pierwsze kobiety, jak przystało postąpić w sytuacjach towarzyskich. Nie bez znaczenia pozostawała kolejność, w jakiej powitał towarzyszące im szlachetnie urodzone damy. Lady Rosier pozostawała żoną jego kuzyna od strony matki nieboszczki. Bezsprzecznie wyglądała olśniewająco, przyciągając na dłużej jego spojrzenie. Przez wzgląd na ich spotkanie na Festiwalu Lata i odbytą przez nich konwersację podczas ostatniego spotkania Rycerzy, liczył na równie zajmującą rozmowę.
Drugą kobietę, lady Selwyn, Leonhard powitał równie taktownie, choć przez wzgląd na stosunki pomiędzy ich rodzinami, nie żywił jakiejkolwiek nadziei odnośnie konwersacji z tą czarownicą. Na reputacji rodu Selwyn kładły się ogromnym cieniem zdrady jego członków.
Namiestniku. W ostatnim czasie nie mieliśmy sposobności do odbycia dłuższej rozmowy. Teraz nadarzyła się ku temu odpowiednia okazja. — Czarodziej, którego powitał, zasługiwał na szacunek należny jego pozycji. Leonhard uważał, że ten mężczyzna naraził na szwank swoją reputację, pojmując za żonę zdrajczynię krwi z rodu Selwyn. Nie stanowiło to awansu społecznego dla samego Macnaira, natomiast pozostająca na cenzurowanym Lucinda znalazła dla siebie dodatkowy powód, aby być witaną na salonach z niechęcią. Pozostawał świadom, że ten ruch miał propagandowy charakter, a w pozostałych aspektach nie różniło się to od zaaranżowania małżeństw.
Lordzie Crouch. — Odparł na te słowa młodzieńca, którego wiek oceniał na zbliżony do wieku swoich synów. Neutralność, jaką przejawiał wobec Crouchów, dawała wiele możliwości. Nie zamierzał wyrażać głośno swojego stanowiska odnośnie tego konfliktu pomiędzy Crouchami i Blackami. Nie sposób zaprzeczyć temu, że przez swoją bezczynność wobec wojny przegapili swoją szansę. Londyn pozostawał w odpowiednich rękach. — Towarzysząca mi dama to pani Sigrun Rookwood. — Przedstawił młodzieńcowi swoją partnerkę na noworoczny sabat, przez moment spoglądając ku pierwszemu stołowi. Powrócił wzrokiem do Evandry.
Nie wypada spędzić całego wieczoru z jedną osobą, lady Rosier. W istocie, te pogłoski nie są przesadzone. — Przyznał zgodnie ze swoim przekonaniem, uśmiechając się kącikiem ust. Na chwilę obecną obiecał Sigrun jeden taniec. Nie zaprzeczył słowom blondynki, nawet jak sam doskonale wiedział, ile w nich było prawdy – do tańców przykładał znacznie mniejszą wagę, niż do szermierki i jazdy konnej.
Lady Rosier, teraz mogę pogratulować ci osobiście, a nie tylko listownie jak to uczyniłem początkiem grudnia w liście do twojego męża. — Zwrócił się do czarownicy, obok której siedział przy tym stole. Początkiem grudnia, wraz z gratulacjami i zaproszeniem dla Tristana na polowanie, zawarł w swoim liście portret numerologiczny dla ich niedawno narodzonej córki.
Jego uwadze również nie uszło to, że lord Crouch postanowił sprofanować szampana nieakceptowalną dolewką ginu, dlatego instynktownie zasłonił wyprostowaną dłonią swój kieliszek – to powinno stanowić wyraźny sygnał, że nie życzy sobie tego trunku w swoim szampanie. Posłane temu młodzieńcowi chłodne spojrzenie powinno ostudzić jego zapał. Leonhard również nie życzył sobie tego, aby gin rozlał się po jego dłoni.
Za nowy, pełen nowych możliwości rok. Za to, co przed nami. — Sięgając po swój kieliszek, sam dodał od siebie coś w kwestii toastu. Nawet dla jasnowidza w takiej chwili jak ta przyszłość wydawała się niejasna. Potrzebowali świeżego startu i nowych możliwości.
Leonhard również zdecydował się na przystawkę złożoną ze ślimaków, które trafiły na jego talerz. Przytrzymując w złotych szczypcach muszlę, sam posługując się złotym widelcem wydobył pierwszego ślimaka w maśle.
Lordzie Crouch, Stany Zjednoczone są warte zwiedzenia? — Postanowił zaangażować się w tę rozmowę, nawet jak tak naprawdę nie ciągnęło go ku zagranicznym wojażom. Nie miało to związku z tym, że granice ich kraju pozostawały w dalszym ciągu zamknięte.


When they turn down the lights
I hear my battle symphony
All the world in front of me
If my armor breaks
I'll fuse it back together
Leonhard Rowle
Leonhard Rowle
Zawód : Spirytysta, wróżbita
Wiek : 39
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
So what if you can see the darkest side of me?
No one will ever change this animal I have become
OPCM : 10 +4
UROKI : 0
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5 +1
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Wieszcz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t12505-leonhard-rowle#385039 https://www.morsmordre.net/t12514-skade#385250 https://www.morsmordre.net/t12682-leonhard-rowle-w-budowie#389751 https://www.morsmordre.net/f361-cheshire-beeston-castle https://www.morsmordre.net/t12516-skrytka-bankowa-nr-2672 https://www.morsmordre.net/t12515-leonhard-rowle#385254
Re: Stolik 6 [odnośnik]07.01.25 13:36
Nie zwlekała długo przed zajęciem miejsca przy stoliku, który został jej wskazany. Wielu z gości poświęcało jeszcze minuty przed uroczystą kolacją na wymianę plotek i komplementów, lecz ona nie była fanką takich rozmów i uczestniczyła w nich jedynie wówczas, gdy z grzeczności nie mogła im odmówić. Nie chciała też zbyt długo zajmować Blaise'owi miejsca na ramieniu, bo spodziewała się, że okazję taką jak ta wolał wykorzystać na bliższe poznanie się z innymi kobietami. Gdzieś pośród nieznanych socjecie twarzy spostrzegła starczą sylwetkę pani Iriny Macnair. Obdarzyła ją zimnym spojrzeniem i sztywnym skinięciem powitania, nie decydując się na więcej, bo nie była warta jej słów. Plotki dotarły też do niej, musiały, zwłaszcza, że dotyczyły jej samej, choć Merlin jeden wiedział, że była pewna, iż nie wymieniała czułości z Blaisem podczas letnich celebracji; robili to z rzadka. Musiała dotrzeć do sedna i zrobiła to, a choć nie była o Blaise'a zazdrosna, przestała być już lata temu, uraziło ją, iż uznano, że są do siebie podobne. Nie były.
Szczęśliwie, mądra lady Nott nie popełniłaby nietaktu posadzenia tej kobiety obok jej męża, sama więc ze spokojem zajęła miejsce, racząc każdego z obecnych ciepłym uśmiechem. Nuta ostrożnej oceny wisząca w powietrzu towarzyszyła jej gdziekolwiek się udała jak uparta chmura perfum, więc zwyczajnie ją zignorowała.
- Lady Rosier, nie miałam jeszcze okazji osobiście pogratulować narodzin dziecka. To radość, widzieć dziś lady w dobrym zdrowiu - powitała wpierw kobietę, gładko pozbywając się z krawędzi wspomnień widoku męża tej kobiety nad sobą i w jej ciele, tej nieszczęsnej przysięgi, którą sobie złożyli. Nawet się nie zarumieniła. Mogła to być najbardziej pełna pasji noc w jej życiu, ale była też największym błędem, którego wstydziła się, ilekroć Blaise odwiedzał ją w jej w komnatach. - Lordzie Crouch. Dziękuję, miło mi to słyszeć - powitała czarującego mężczyznę słodko, gdy przykuł jej uwagę pytaniem. Podziwiała jego elokwencję już kiedy byli w szkole, po cichu może nawet liczyła, że to jego wybierze ojciec, choć wcale tak nie wypadało, bo ich rody nigdy nie łączyła sympatia, a poza tym Bartemius był młodszy. - Szczęśliwie, mój drogi mąż pozostaje zdrowy. W ostatnim czasie poświęca się obowiązkom wobec rodu i kraju w niemniejszym stopniu niż obowiązkom zawodowym - odparła enigmatycznie, bo Blaise wcale nie dzielił się z nią informacjami o tym co robi w wolnym czasie, gdy opuszcza pałac i nie trafia do pracy. Nie dopytywała, bo gdy zwykła to robić, i tak nie objawiał jej prawdy. Być może się kurwi, pomyślała zawistnie, ale nigdy nie skalała swoich ust takimi słowami i nie zamierzała tego zmieniać. - Lordzie Rowle - powitała także Leonharda, przyglądając mu się uważnie, z pewną milczącą dezaprobatą, gdy powiedział, że za swoją partnerkę obrał kobietę z gminu.
Uśmiech zbladł jej nieco, gdy Evandra oświadczyła, że narodziny dziecka są jednym z najpiękniejszych momentów w życiu. W życiu kobiety, pozostawało niedopowiedziane, i w żołądku ścisnęło ją boleśnie. Jej własny poród, krwawy i żałośliwy, poród martwego noworodka, był zdecydowanie najgorszym w jej życiu, a choć minęło tyle czasu wciąż skóra jej cierpła, gdy o tym myślała. Zajęła więc myśli czymś innym, pozwalając lordowi Crouchowi dolać sobie ginu i wznosząc toast za zeszły rok oraz pomyślność kolejnego. Na przystawkę także wybrała owoce morze, głównie dlatego, że w Essex rzadko miała okazję się nimi delektować; w ostatnim roku wyłącznie podczas większych celebracji.
- Panie Macnair - zwróciła się życzliwie do mężczyzny, gdy tylko do nich dołączył, choć jej spojrzenie pozostawało nieco odległe. - Dobrze widzieć moją dobrą siostrę promieniejącą szczęściem po niedawnych zaślubinach. Pragnę dodać, że zawsze będziemy z Blaisem gotowi gościć was w Bealieu - Choć zjawiła się na ślubie w towarzystwie męża, wciąż gryzł ją nieco fakt, że Lucinda wyszła za mąż w takim pośpiechu po powrocie na łono rodziny, zanim jeszcze tak naprawdę naprawiła rozdarte relacje. Nie widywała jej w Essex często, kobieta trzymała się raczej Suffolk i tej ponurej warowni. O jej wielkiej miłości do Drew również nie słyszała nigdy wcześniej; być może była sekretna. A być może była w ciąży i nie miała więcej czasu do stracenia. Tak czy owak, cieszyłaby się mogąc zdobyć choć jedną więcej przyjaciółkę w tych niesprzyjających czasach.


woman

Nie widziałam cię już od miesiąca
I nic, jestem może bledsza
Trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca
Lecz widać można żyć bez powietrza

Magdalene Selwyn
Magdalene Selwyn
Zawód : Dama, żona, pisarka
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
If I don't make a sound
does it even hurt?
OPCM : 5 +2
UROKI : 6 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarownica
good children get nothing
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12193-magdalene-selwyn#375375 https://www.morsmordre.net/t12208-belisama#375845 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t12209-skrytka-bankowa-nr-2615#375846 https://www.morsmordre.net/t12210-magdalene-selwyn#375850
Re: Stolik 6 [odnośnik]08.01.25 0:06
W Hampton Court na próżno było szukać spoczywającego na naszych barkach kryzysu i dłużącego się wewnętrznego konfliktu, który podzielił już nie tylko angielską ludność. Roztaczający się przepych zdawał się temu zaprzeczać, jakoby katastrofa i wojna były ledwie dalekim wspomnieniem, echem rozmów, które nigdy nie zabrzmiały wystarczająco głośno, by przeniknąć przez te mury. Wszystko było fasadą, kunsztownie utkanym obrazem, w którym nie było miejsca na rzeczywistość. Lecz czy jednocześnie było to czymś złym? Czymś przeczącym zasadom i moralności? Osobiście nie potrzebowałem wystawnych przyjęć okraszonych niekiedy wręcz karykaturalną uprzejmością, lecz zdawałem sobie sprawę, jak takowe mocno zakorzenione były w tradycjach błękitnokrwistej socjety. Przyjmując najwyższe zaszczyty podpisałem niemy pakt – zobowiązanie, z którego musiałem się wywiązywać dbając nie tylko o własne, dobre imię, ale przede wszystkim istotę sprawy, w jaką z zupełnie nieznanych mi powodów, wielu wciąż nie potrafiło lub nie miało odwagi zaangażować się w pełni. Tytuły nie były mym priorytetem, liczył się cel, liczyła potęga tego, który zasiadał dziś z nami w jednej sali - budząc respekt, a zarazem trudną do opisania grozę. Był milczącym przypomnieniem lojalności.
Nie sposób było nie wyrazić uznania względem wyjątkowo prezentującej się sali balowej, a także bogato zastawionych stołów, o których prezencje zadbano w najmniejszym detalu. Lady Nott, niezmiennie, dołożyła wszelkich starań, aby goście zostali przyjęci z najwyższymi honorami, a ich niewybredne podniebienia zaspokojone w sposób, który nie pozostawiał miejsca na najmniejsze choćby niedopatrzenia.
Z należytą grzecznością i uwzględnieniem tytułów – szczególnie koncentrując uwagę na lady Rosier, co z pewnością nie umknęło jej uwadze – przywitałem gości zgromadzonych przy stoliku, na którym znajdowała się winietka z moim nazwiskiem. Następnie zająłem miejsce, obdarzając towarzystwo lekkim, acz charakterystycznym dla siebie uśmiechem. Osoby, które mnie nie znały mogły uznać go za kpiący, lecz nic bardziej mylnego; po prostu taki miałem wyraz twarzy i nieszczególnie zależało mi, aby tłumić go sztuczną powagą. -Pozostaje mi jedynie być rad, że wspomina się je w samych superlatywach- skinąłem lordowi głową w ramach uprzejmego gestu. Na całe szczęście w porę udało mi się usłyszeć jego nazwisko, bowiem nie miałem zielonego pojęcia kim był ów młodzieniec. -Ciekawość nie pozwala mi nie spytać cóż takiego opowiada się w kuluarach?- uniosłem pytająco brew wciąż mając w pamięci ten wyjątkowy dzień. Obfitował on bowiem w wiele różnorodnych sytuacji – od stonowanej powagi zakańczającej oficjalną część, po momenty, które nigdy nie powinny przedrzeć się poza mury Przeklętej Warowni. -Wciąż żałuję, że nie mogła lady zaszczycić nas swą obecnością- odparłem przenosząc spojrzenie na Evandrę. -Niemniej, powód nad wyraz istotny i niepodważalny. Proszę przyjąć moje gratulacje, nowy członek rodziny z pewnością napawa rodziców dumną. Jestem przekonany, że urodę odziedziczyła po lady- dodałem wyginając wargi w lekkim uśmiechu.
-Ostatnie wydarzenia nie pozostawiały zbyt wiele przestrzeni na oddech, a zatem liczę, że dziś wykorzystamy tę okazję. Jednak obawiam się, iż lady Rosier nie pozwoli nam nacieszyć się zbyt długo lorda obecnością, skoro z lorda równie wspaniały tancerz- odparłem żartobliwym tonem słysząc komentarz na temat jego tanecznych umiejętności. Sam nie odnajdowałem się nader dobrze na parkiecie. Gdy wybrzmiało imię Sigrun, jako towarzyszącej mu kobiecie, uniosłem brew nieco zaskoczony obrotem sprawy. Znaliśmy się doskonale; zwykliśmy pijać ognistą w piwnicach Przeklętej Warowni, przekomarzać się i zadawać kompletnie niestosowne pytania, a mimo to nigdy z jej ust nie padło jego nazwisko. Coś się zmieniło? Czy była to zaledwie spontaniczna decyzja?
-Z pewnością skorzystamy z tego zaproszenia lady Selwyn. Myślę, że moja droga małżonka ma wiele do nadrobienia- skinąłem uprzejmie głową Magdalene. Liczyłem, iż Lucinda na nowo znajdzie z rodziną wspólny język i będzie ich łączyć coś więcej niżeli korzenia oraz widmo zdrady. Ta, choć niezaprzeczalna, miała zostać ledwie mętnym wspomnieniem na kartach jej historii. Czekało ją dużo pracy, o wiele więcej niżeli wszystkich tu obecnych, aczkolwiek widząc jej zaangażowanie byłem pełen optymizmu; może nieco dziecięcego, okraszonego czymś ponad propagandowy pierwiastek. -Rzecz jasna i dla was bramy Przeklętej Warowni pozostają zawsze otwarte- dodałem przenosząc spojrzenie Bartemiusa, który postanowił nie tylko uzupełnić nasze kielichy dodatkową porcją ginu, ale i wnieść toast. Zdecydowanie było mi to na rękę, bowiem ileż można było siedzieć wyłącznie o pysznej tarcie? -Koneser ginu, czy wola przypadku?- zerknąłem na mężczyznę wyginając wargi w uśmiechu. -Za pomyślność i nadzieję, że kolejne lata przyjdzie nam witać nie tylko w tym samym, ale i większym gronie- oddanych zwolenników Czarnego Pana; dodałem do toastu, po czym upiłem trunku.
Nigdy nie miałem okazji zawitać w Stanach Zjednoczonych, dlatego ciekaw byłem relacji młodego lorda i to właśnie na nim skupiłem swą uwagę. Słyszałem już sporo od swego kuzyna, jednakże każdy mógł mieć inny punkt widzenia.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Stolik 6 [odnośnik]12.01.25 16:18
Sztuką było zachowanie płynności komunikacji. Rozmowa powinna przebiegać w odpowiednim tempie, przyśpieszając przy aktywności dyskusji i zwalniając, gdy strony rozmowy zaczynały odczuwać zmęczenie. Winno moderować się dyskusje dostosowując jej oblicze do uczestników. Choć sabat był wysoce politycznym wydarzeniem i wiele decyzji mających wpływy na działania rodów będą podejmowane dzisiaj, to kolacja nie była wskazanym miejscem na takie zdarzenia. Obecnie mieli do czynienia ze wstępem, wręcz relaksującym początkiem dla wszystkich. Powinni poruszać temat nie ograniczające przez płeć i pozycje, nawet nie wybiegać w kierunku wiedzy specjalistycznej. Dobry moderator zapewni, że nikt kto opuści ten stół nie poczuje się urażony, głupi lub w jakiś sposób zgorszony. Chyba, że którekolwiek z tych odczuć będzie celem i to całkowicie zmieniało działania operacyjne, które będą podejmowane.
Prześledził tysiące takich rozmów w swoim stosunkowo krótkim życiu, zarówno mniejsze spotkania odbywające się w rodzinnym andronie, jak i większe kolacje serwowane dla wyróżniających się polityków. Oglądał spektakl jednego aktora, który zabierał wszelką uwagę (co również dobrze nie poświadczało o moderatorze), jak i kłótnie, które przysłaniały zdrowy rozsądek. Podziwiał najwspanialszych oratorów brytyjskich, którzy słowem zdobywali oddanie i posłuch. Ze niesmakiem odnotowywał pogarszające się wykształcenie szlacheckich jednostek, których edukacja została zaniedbywana przez rodziny. Przy ich stoliku zgromadziło się czterech szlachciców oraz jeden przedstawiciel nowych elit, które wyrosły na zgliszczach wojny. Każdy z nich reprezentował swoje nazwisko i personę, a gdy ostatnie pieśni ustaną, zostanie im wystawiona ocena.
Czyż goście nie wystarczająco podziękowali w postaci pochwał i komplementów? – zapytał z odpowiednią dozą humoru, kierując się w stronę zaczepnego żartu. Nie podzieli się ze Macnairem swoją opinią na temat tego ślubu, decyzji politycznie kontrowersyjnej i wyjątkowo burzliwej dla niektórych. Crouch dostrzegał w tym najczęściej zmarnowany potencjał, lecz tylko historia oceni słuszność kroków podejmowanych przez nich wszystkich. Nie czas, nie miejsce i brak powodów, by zabrudzać atmosferę jakże nieprzyjemnym tematem. – W kuluarach wspominają o wspaniałych daniach, nowatorskości serwowanych drinków i wyjątkowej oprawie muzycznej, która towarzyszyła wydarzeniu. Najwięcej jednak ciepłych słów kierowanych jest w stronę młodej pary, która ujęła w tym dniu wszystkich gości.
Przez brak jakiejkolwiek wiedzy na temat omawianego wesela, nie mógł ocenić prawdziwości własnych słów. Były to jednak poglądy, które chciałby usłyszeć każdy organizator wydarzenia i które dobrze było usłyszeć, nawet jeśli dalekie były od całkowitej szczerości. Wielu świętobliwych negatywnie oceniało kłamstwa, lecz jeśli sprawiają one minimalną radość, przynajmniej zadowolenie i nie szkodzą przy tym w żaden sposób, to wtedy wręcz stawały się etyczne. On akurat nie potrzebował owej ostatniej przesłanki, aby z nich korzystać. Naturalnie nawiedzały jego język, odpowiednio mieszając prawdę i nieprawdę, aby uzyskać odpowiedni efekt.
Sigrun Rokwood – powtórzył spokojnie, przywołując w pamięci wszelkie wspomnienia ze związanym nazwiskiem. Było ich niewiele, lecz wystarczająco istotne, że odnalazł je w szufladach umysłu – Nazwisko, które ostatnimi czasy słychać na korytarzach Ministerstwa. Zrozumiałe, niewiele kobiet sięga tak wysokich pozycji w jego szeregach.
I była to dla niego interesująca informacja, gdyż najczęściej spodziewał się po przedstawicielach rodu Rowle o wiele bardziej tradycjonalistycznego podejścia w sprawach kobiet, lecz może zmiany zachodziły szybciej niż sądził. Nie wspominając o jej pochodzeniu klasowym, na pewno była imponującą czarownicą o silnym charakterze i dużym talencie. Wspólne przyjście było pewnym ogłoszeniem intencji, zwłaszcza na tak ważne wydarzenia jak sabat.
Przyjął tłumaczenie lady Selwyn ze skinieniem głowy, choć nie oferowało więcej niż puste frazy językowe. Nie miał jednak zamiaru wyjątkowo błądzić w nieznanej mu relacji między małżonkami, gdyż nie taka była jego rola. Zamiast spróbował pierwszego z dań, lecz szybko pozostawił je na rzec prowadzenia rozmowy. Zwłaszcza, że jego rozmówczynią było Evandra i dla niej mógłby znosić wszelki głód.
Czy powinienem Ci w takim razie życzyć wielu tych momentów? – zapytał ją niesfornie, pozwalając sobie w jej stronę na rozluźnienie, które tylko lata znajomości potrafi stworzyć między ludźmi. W tych krótkim momentach ponownie byli w pokoju wspólnym w Hogwarcie, mieli naście lat i tak wielkie plany, że ledwo mieściły się w murach zamku. Odnotował w głowie, że lord Rowle nie będzie skłaniał się mocniejszych drinków, jednak samemu delektując się mocniejszym trunkiem wraz z innymi gośćmi.
Decyzja lady Nott, jej podważać nie można nigdy – odparł do namiestnika, spoglądając w bok na butelkę, która spoczywała blisko niego. Wysoce procentowe trunki zawsze były przygotowane, gotowe do podania przy prośbie, którą wystawi stolik. Gin również dobrze komponował się z szampanem, tworząc ciekawą, lecz zdecydowanie rzadko spotykaną mieszankę. Uśmiechnął się szerzej na wzmiankę o Stanach, które nadal wspominał, choć powoli zaczynały ulatniać się z połaci pamięci. Pamiętał emocje, które czuł, od podziwu przez zdegustowanie, aż po za częste odczucie zazdrości.
Jest to na pewno wielki i wspaniały kraj, może wręcz przytłaczać osoby, które znają tylko naszą małą wyspę – rozpoczął od tych samych odczuć, które zastał witając się z kontynentem amerykańskim. Ze swoimi preriami, wielkimi metropoliami i zróżnicowaniem natury. – Widać również bogacenie się społeczeństwa. Istnieją tam możliwości, które obawiam się, że mogą wymykać się naszemu potencjałowi i zdolnościom. Pozostają jednak Anglosasami, rozwijając nasz język i promując naszą kulturę.
Były to delikatne słowa, nie podzielił się pełnią gorzkością uczuć, które często nawiedzały jego myśli. Teraz mówił „rozwijają” i „promują”, wtedy myślał, że przejmują i niszczą. Bawił się w słodkości, omamiał pozytywniejszym obrazem. Pozostawał jednak zdania, że sukces Stanów Zjednoczonych Ameryki był również ich zasługą i to oni dali podwaliny pod tamtą potęgę.
Bartemius Crouch
Bartemius Crouch
Zawód : Aspirujący filozof, przyszły znawca prawa, stażysta w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
To uśmiech młodego mężczyzny, który wiedział, że niezależnie od jej prawdy, jego własna była ważniejsza.
OPCM : 10
UROKI : 12 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 8 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11933-bartemius-crouch https://www.morsmordre.net/t11959-apate https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12145-skrytka-bankowa-2587
Re: Stolik 6 [odnośnik]12.01.25 17:40
Kelnerzy uwijali się podając zamawiane potrawy z każdego dostępnego zestawu. Pomiędzy nimi jednak do stolika numer sześć, z charakterystyczną jej gracją przybyła także sama Adelaide Nott, uśmiechem obdarzając wszystkich siedzących przy nim czarodziejów.
- Evandro - przywitała wilę jako pierwszą - gratuluję kolejnych, udanych narodzin, jak się czujesz, moja droga?
W głosie gospodyni brzmiała prawdziwa serdeczność, gdy ułożyła dłoń na ramieniu lady Rosier, ściskając je nieznacznie, jakby zapewniając o szczerości wypowiadanych słów. Mimo wielu dworskich gier pozorów, które Adelaide Nott opanowała w swoim życiu do perfekcji, troska o kobiece zdrowie wystawione na szczególną próbę przez ciążę nigdy nie była przez nią udawana.
- I ciebie także dobrze widzieć wśród gości, Magdalene - uśmiech lady Nott pozostał ciepły, choć kolejne słowa zabrzmiały nieco chłodniej. - Cieszę się, że Morgana miała dość siły by sprawić, że wspaniały ród Selwyn wrócił na należne mu miejsce. Pomyśleć, co by się wydarzyły gdyby nie zainterweniowała na czas...
Z tymi słowy, jej wzrok skierował się w stronę Drew.
- Namiestniku - powitała go głosem pełnym szacunku zanim kontynuowała - tobie zaś jesteśmy wdzięczni wrócenia nam Lucindy. Gratuluję i mam nadzieję, że wasze małżeństwo będzie równie udane, co niedawne wesele. Cieszę się, że mogę was oboje dzisiaj gościć.
Tym razem trudno było rozpoznać, na ile słowa gospodyni są szczere, nie miało to jednak znaczenia. Miejsce Macnaira przy stole nie podlegało dyskusji i Lady Nott dbała, by kwestia ta nie pozostawiała żadnych niedomówień, niezależnie od prywatnych opinii i własnych uczuć, które dla większości socjety pozostawały tajemnicą.
Wzrok Adelaide płynnie przesunął się na Leonharda, który miał już wcześniej przyjemność wymienić się z nią uprzejmościami.
- Nie wątpię, że znajdziesz lordzie wiele wspólnych tematów z Namiestnikiem - skinęła raz głową do Rowle'a - żałuję, że nie mogę przysłuchać się wielu fascynującym rozmowom, które bez wątpienia odbędziecie, jednak obowiązki wzywają - uśmiechnęła się przepraszająco, nie oddaliła się jednak jeszcze od stolika, jej uwaga przeskoczyła na Bartemiusa, gdy kontynuowała płynnie - ale wiem, że zostawiam was w dobrych rękach lorda Croucha.
Spojrzała na uzupełnione alkoholem szklanki i butelkę ginu, którą niedawno tak sprawnie operował młody polityk, a potem uśmiechnęła się do niego nieco szerzej.
- Bartemiusowi można zaufać nie tylko w kwestii Stanów Zjednoczonych, ale także, a dzisiaj nawet przede wszystkim, jeśli chodzi o dobrą zabawę, prawda? - Nie wypadało nie zgodzić się z takim komplementem.
Lady Nott nie dosiadała się do stolika, obowiązki gospodyni wymagały od niej odwiedzenia jeszcze pozostałych gości, wasz stolik był jednak pierwszym na jej długiej liście miejsc, które tego wieczora zaszczyciła swoją obecnością.

Mistrz Gry serdecznie gratuluje skompletowania swojego stolika jako pierwszego. Adelaide po wymienieniu uprzejmości, opuści Was, by krążyć dalej wśród pozostałych gości. Jeżeli na Waszych bilecikach pojawiło się zadanie związane z przywitaniem Izoldy, możecie wykorzystać do jego realizacji niniejszą interwencję.

Mistrz Gry nie kontynuuje interwencji w wątku, możecie założyć, że Lady Nott odpowie uprzejmie na pozdrowienia i oddali się w swoją stronę.

Ignotus Mulciber
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stolik 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Stolik 6
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach