Wydarzenia


Ekipa forum
Rzeka Severn
AutorWiadomość
Rzeka Severn [odnośnik]31.10.15 15:30
First topic message reminder :

Rzeka Severn

Rzeka Severn jest najdłuższą rzeką Wielkiej Brytanii. Jej koryto wije się przez setki kilometrów zarówno tworząc miejsca przystępne, doskonałe do letniej kąpieli, zimowej jazdy na łyżwach, jak i te całkowicie niedostępne, zarośnięte chaszczami, bardzo głębokie, unikane przez mugoli. Jej brzegi łączy wiele, najczęściej żeliwnych mostów. Jednakże w tej części biegu rzeki nie uświadczy się żadnego z nich w promieniu wielu kilometrów. Choć rzeka traci na przystępności podczas roztopów, w trakcie suchego lata jej nurt jest spokojny, mało rwący, przynajmniej na tyle, by nie utonąć. W tej części dorzecza nie pojawia się zbyt wiele osób, być może jest to spowodowane działaniem zaklęć antymugolskich, a może związane jest to z położeniem miejsca na terenach należących do rodu Averych, którzy słyną z przetrzymywania na swoich terenach groźnych trolli rzecznych. Mówi się, że przy odrobinie pecha można je tutaj spotkać. Dlatego, by uniknąć nieproszonych gości, pewne części rzeki i pobliskich lasów chronią przed czarodziejami zaklęciami uniemożliwiającymi teleportację. 

W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Rycerzy Walpurgii i +10 dla Śmierciożerców.

[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 08.01.19 7:45, w całości zmieniany 3 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Rzeka Severn - Page 28 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Rzeka Severn [odnośnik]08.02.22 10:51
Nie mógł mieć pewności, że i Amalia udała się w kierunku domostwa, dopóki nie ujrzał jej sylwetki przekraczającej próg. Płaszcz, jasne włosy wystające spod toczka i znajomy chód. Zniknęła za otwartymi w połowie drzwiami i zmusiła Vanity do przyspieszenia kroku. Wiedział, jakie widoki zostawiają za sobą Szmalcownicy, był to widok bólu, śmierci i brutalności. Nieuzasadnionej jakby, ale mniejsza o to – obejrzenie się za zakrwawionymi sylwetkami dwójki mężczyzn, ujrzenie skrętów z tytoniem miedzy ich palcami i wniosek, że widocznie taka postawa społeczna się opłaca. On obecnie nie był w stanie wywalczyć nigdzie papierosów dla matki, której w lepszych czasach zdarzało się popalać. Przypomniał sobie czym zajmował się w Berlinie, że chociaż sam rzadko dopuszczał się wydawania wyroków śmierci, tak często je obserwował… I przeliczał monety cięższe niż dzisiaj za koncert w mniej prestiżowym miejscu. Tworzenie sztuki było bardziej moralne, a jako artysta rozumiał doskonale, że nie wszystko w tym świecie robiło się dla pieniędzy, jednak nie był już młodzikiem – myślał o przyszłości jego, jego rodziny, możliwej żony (jeżeli Amelia wreszcie się zdecyduje) lub o środkach na możliwą ucieczkę, gdyby nagle okazało się, że sytuacja polityczna drastycznie się zmieni. Może powinien na nowo stać się… Bardziej obrotny? Złapać za rąbek płaszcza kogoś bardziej wpływowego i zbliżyć się do niego?
Nie zbezcześci już swojego imienia do tego stopnia, by zostać kolejnym szmalcownikiem na terenie Shropshire, pewnie był na to już zbyt stary i artystycznie – zbyt wpływowy, jednak chęć powiększenia majątku pchała jego i tak nieuporządkowane w dziwacznych kierunkach. Bez Franza i Stefana i tak nie byłby w stanie zarabiać tak wiele jak kiedyś.
- Nie wchodź, nie – próbował powiedzieć do Eberhart, jednak ta nie miała prawa go usłyszeć; znajdował się zbyt daleko. O ile jakiś czas temu mógł odczuć już, że Amelia pozostawała psychicznie przystosowana do widoku śmierci czy zakazanej magii – wątpił, by widok opisywany werbalnie jako „Tobie to się może podobało bo nie wlazłeś pierwszy” był prosty dla jakiejkolwiek kobiety. Gdyby urodziła się w złym domu, w złym czasie i w złym miejscu – mogłaby podzielić los Szlamy i nigdy nie dożyć wieku, w którym obecnie się znajdowała. Rozpiął płaszcz, by przemieszczać się szybciej, a drżące na guzikach ręce uspokoiły się dopiero, gdy przenikliwe zimno przedostało się przez materiał otulającego ciało swetra w intensywnym kolorze.
Dobiegł wręcz do progu, opierając się o niego dłonią, kiedy wejrzał do środka. W tym czasie Amelia przykładała już dłoń do oczu ofiary, jakby zrażona i przerażona widokiem. Widokiem, który i jego przyprawił o dreszcz, dziwne swędzenie mięśni nóg, które mogłyby ugiąć się, gdyby nie fakt, że teraz to on był mężczyzną. Musiał być silny dla kobiety, nawet jeżeli ta nazywała go niewdzięcznikiem i palantem.
- Nie patrz. Nie powinnaś tego oglądać – powiedział pewnie, chociaż maniera ta zniknęła przy kolejnym oddechu. Radził sobie ze smrodem krwi wypełniającym pomieszczenie, ten mieszając się z chłodem powietrza sprawiał w końcu, że określenie źródła mogło być zaburzone – wolał myśleć, że to jego naczynka popękały, pchając juchę do gardła. – Odejdź od trupa, Amelia – powiedział, a chociaż zdeterminowanym wzrokiem patrzył ku niej – spojrzenie co chwilę uciekało ku zakrwawionej szacie kobiety… Nastolatki, która pomiędzy nogami lepiła się od juchy. Dreszcze, ból, bezradność.
- Wyjdź z budynku, idź do konia, proszę Amelia, proszę – odsunął na bok ich wszelkie, wcześniejsze nieporozumienia. Wiedział, że pewnie ta wolała udać się jednak do swojego wymarzonego właściciela chlewni, jednak na ten moment… Pozostawał jedynym w zasięgu wzroku. Był gotowy podać jej dłoń i wyprowadzić ją za drzwi. Sam też nie czuł się dobrze w pomieszczeniu cuchnącym gwałtem i śmiercią. – Posprzątam to, skoro oni nie potrafili. Zaraz do ciebie przyjdę… – obiecał, jednak jeżeli ta nie odniosłaby się go jego prośby, musiałby pewnie przystać na jej pozostanie w pomieszczeniu. Na możliwą chęć pomocy.
Przeszedł w głąb pomieszczenia i mijając wygięte w nienaturalny sposób kończyny dziewczyny, począł ukłucie pod sercem. I jego żołądek zawiązał się na supeł, kiedy zupełnym przypadkiem spojrzał na wyrwany ze stawu nadgarstek. Dłoń ustawiona pod niebezpiecznym kątem, wspomnienie posłyszanego kiedyś pisku w bólu. Wspomnienie zatarło się, a oddech chociaż spłycił, nie ugrzązł w piersi. Przejechanie dłonią po blacie, pobłądzenie palcami wśród przedmiotów, które niegdyś poukładane, widocznie strącone zostały w trakcie obrony. Nie mieszkała tu sama – jej rodzina miała albo szczęście, albo pecha. Gdyby tu byli, być może ona by żyła… A może nie byłaby jedynym trupem.
Wyjął różdżkę, zawirował jej czubkiem w powietrzu i przeniósł pobitą misę na blat, widocznie nie chcąc przypadkiem wdepnąć w ostrą krawędź, ryzykując przebiciem podeszwy. Był gotowy posprzątać wszystko tak, by dom wyglądał jak… Opuszczony. Nienasączony śmiercią. Szkoda, że nie potrafił zadbać o własny pokój.
- Chłoszczyść – wypowiedział, a przedmioty poczęły układać się w odpowiednim porządku. Jedynie pojedyncza koperta z listem, wykonana wyraźnie z mugolską manierą, nieprzygotowana pod transport sową… Ona zwróciła jego uwagę. Palce pomknęły ku listowi, pieczęć bez symbolu została złamana w palcach, a treść dopiero miała ukazać się jego oczom. Podobno była u ciotki, podobno ta była chora, umierająca, podobno trzeba było jej pomóc. Nastolatka miała na imię Agnes, a wątek ciotki sprawił, że Septimus rozejrzał się po pomieszczeniu. Skoro umierała, to gdzie była? Czy znajdować się mogła gdzieś tutaj, kiedy dziewczyna biorąca ją w opiekę była traktowana tak… Nieludzko? Zadrżał na samą myśl.


Dear,

I never want to fall asleep, within our dreams the weight we saw. Not all the answers are the same, yet we still play thе game
Septimus Vanity
Septimus Vanity
Zawód : Profesjonalny muzyk - dyrygent
Wiek : 43 lata
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Masseduction
I can't turn off what turns me on
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 Without dreams of hope and pride a man will die
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10925-septimus-vanity https://www.morsmordre.net/t10951-looney https://www.morsmordre.net/t10952-septimus-vanity https://www.morsmordre.net/f409-shropshire-caynham-dom-rodziny-vanity https://www.morsmordre.net/t10950-skrytka-bankowa-2384 https://www.morsmordre.net/t10953-septimus-vanity
Re: Rzeka Severn [odnośnik]08.02.22 21:14
Dopiero kiedy sam przekroczył próg mieszkania i przerwał ciszę brzmieniem swojego głosu, Amelia zorientowała się, że wcale nie chciała widzieć tu Septimusa. Nie dlatego, że jego towarzystwo - mimo grubiańskiej odmowy na jej propozycję poznania kawałka świata, w którym obracała się na co dzień - stało się nagle niewygodne, a dlatego, że mężczyźni rzadko kiedy reagowali na podobne widoki odpowiednio. Tylko czym był ów odpowiedni sposób? Spleciony nierozerwalną więzią przyjaźni z Sallowem nie mógł postrzegać kobiet o nieczystej krwi jako wartościowych, nie robił tego Rzecznik Ministerstwa, nie zrobi tego także uprzywilejowany godną pozycją dyrygent operowy oddany opinii bardziej dominującego towarzysza, nasączony rosą jego poglądów, oderwany od podstawowej empatii, gdy do głosu dochodziło dobro Shropshire. Dłoń Amelii nie drgnęła jednak od razu; na moment zamknęła oczy i westchnęła ciężko, wypuszczała powietrze spomiędzy rozchylonych warg powoli i metodycznie, aż policzki zaróżowiły się od braku tlenu, po który nie sięgnęła od razu. Opuszki palców przesunęły się wzdłuż linii rzęs dziewczyny jeszcze pozbawionej imienia, zamrożonej w wiecznym bezruchu; za jej fatum nie odpowiadały kołkogonki, a podła ludzka natura. Ile jeszcze niewinnych istnień miało zostać straconych przez dwójkę szmalcowników spaczonych krwawą żądzą wymuszonego zbliżenia? A przede wszystkim - jeśli te, które nazywali szlamami, faktycznie były dla nich tak odrażające, jakim sposobem wciąż i wciąż sięgali po kolejne młode ciała, rozrywając je od środka ku własnej uciesze? Czy to nie czyniło ich równie zbrukanymi?
- To nie pierwszy raz - odezwała się blado, bezbarwnym, lekko drżącym głosem, kiedy pozwoliła sobie wreszcie zaczerpnąć oddechu. Wypełnił ją od środka do granicy wytrzymałości, otulił płuca jak ciepła pierzyna po godzinach stania na zimowym mrozie, oddech, podstawowe dobrodziejstwo, jakiego nigdy nie poczuje nastolatka porzucona na stoliku we własnym salonie. W miejscu, w którym zapewne czuła się spokojnie. - Shropshire pełne jest takich trupów, Septimusie. Ostrzeżeń pozostawionych ku przestrodze innych mugoli i mugolaków, terrorystów, rebeliantów, spójrz tylko na nią. Dzięki jej śmierci granice hrabstwa na pewno staną się bezpieczniejsze - mówiła kwaśno, ostrzem wycelowanym nie w niego, a całą szmalcowniczą instytucję, która w praktyce okazała się tak obrzydliwa. Wcześniej, gdy jeszcze nie tak często opuszczała Londyn, wychodziła z zaszczepionego w niej założenia, że spisywali się oni w tropieniu zagrożeń i przytargiwaniu ich przed oblicze Wizengamotu, wypełniając więzienne sale ścierwem prawdziwych kryminalistów.
Ledwo czuła własną dłoń przy cofnięciu ją do swego boku; palce wydawały się sztywne, zziębnięte, knykcie pobolewały, choć wcale nie zacisnęła pięści, może uderzyła nimi przy wcześniejszym cofnięciu się do ściany? Powinna dzięki temu czuć, że żyje, dziękować Merlinowi za każde ukłucie dyskomfortu, jednak nie potrafiła teraz się na to zdobyć. Vanity znał ją jak nikt inny. Jego przyzwyczajone do obserwacji oczy niewątpliwie przedarłyby się przez woal jej reakcji z wprawą, gdyby tylko spróbował bliżej przestudiować Amelię, wybadać, zrozumieć; widok zmaltretowanej kobiety poruszył ją o wiele bardziej niż śmierć kilkorga mężczyzn w Wenlock Edge, których tamtego dnia własnoręcznie zamordował. Tęczówki jakby zaszły jej mgłą. Tliło się tam obrzydzenie, wzburzenie tańczące z paradoksalną apatią, może właśnie dlatego nie spojrzała na niego przy chwilowym zatrzymaniu się obok mężczyzny, najwyraźniej zmierzająca do wyjścia zgodnie z jego prośbą.
- Mogłaby być naszą córką - podkreśliła Amelia. Nie moją, nie twoją, naszą. Dzieckiem, którego tragiczną, brutalną śmierć opłakiwaliby do końca swoich dni, jeśli te nie nadeszłyby w równym tempie. - W świecie, w którym nie mielibyśmy tyle szczęścia - a po tym wyszła za drzwi, z powrotem do przedpokoju, z którego do wiatrołapu dzieliło ją już tylko kilka kroków... Ale nie zdecydowała się udać do Galahada, tak jak nakazał czarodziej. Zamiast tego Eberhart zatrzymała się tuż za rogiem, z plecami znów przyciśniętymi do ściany, z palcami błądzącymi u zapięcia toczka, które potem kliknęło cicho i pozwoliło zsunąć nakrycie głowy, ująć je w dłonie, byle tylko czymś je zająć. Jeśli jej wizyty w Shropshire w ten sposób miały wyglądać już zawsze, jeśli za każdym rogiem czekał na nią widok zbezczeszczonej kobiety niebędącej bezpośrednią częścią prowadzonej wojny... Zaczynała poddawać w wątpliwość to, czy jej rozważania na temat faktycznego poślubienia Septimusa były uzasadnione. Czy chciałaby sprowadzić się w jego rodzinne strony, gdzie już niebawem rozmięknie śnieg, zastąpiony za to przez litry krwi wsiąkającej w ziemię, na której miejscu pewnego dnia wyrosną wyjątkowo smutne kwiaty. Podczas Bezksiężycowej Nocy nie było jej w stolicy. Nie widziała na własne oczy stosów ciał usuwanych z ulic, zaklęć czyszczących odejmujących karminu spomiędzy wnęk w płytach chodnikowych, a nawet jeśli masakry nie były jej obce przez to, co stało się tyle lat temu w Grecji, to nie znaczyło, że pojedyncze śmierci znosiła lepiej. Nie takie. Nie podkreślające, jaką niesprawiedliwością odznaczała się kobieca egzystencja; od zawsze na przegranej pozycji, na zawsze upodlona męską niemożliwością opanowania szaleńczych żądz; żołądek nagle zacisnął się jeszcze mocniej, gardło zalał nieprzyjemnie pulsujący ognik zdławienia, kiedy zazwyczaj opanowana Amelia cisnęła toczkiem w przeciwległą ścianę. Czarne nakrycie głowy uderzyło wprost w oszklony obrazek z namalowanym psem, który spadł na podłogę, szybkę roztrzaskując w drobny mak. Autentyczność wypełzała spod maski wyrachowanego spokoju; do głosu dochodziły odruchy, coś, co gniotło w podbrzuszu i piekło pod powiekami, drażniąc je jak dym. Kiedy sama osunęła się na podłogę i usiadła, żeby jakkolwiek poczuć pod sobą stabilność rzeczywistości, powrócić do niej myślami, tylko na moment odwróciła głowę w bok: a tam dostrzegła wystającą stopę kolejnego ciała, ktoś leżał bezwładnie w pokoju zza otwartych drzwi przypominającym jadalnię, ktoś o starej, pomarszczonej skórze.
- Do jasnej cholery... - wściekle jęknęła Amelia, po czym mocno zacisnęła powieki i oparła czoło o złożone dłonie, podtrzymywane na podciągniętych ku górze kolanach. Ciotka nie przeżyła. Najwyraźniej próbując pomóc swojej młodziutkiej krewniaczce - dobiegła aż tutaj, zanim serce nie wytrzymało.


i won't be afraid. hesitation got me against the wall,
but no more mistakes like i made before.
Amelia Eberhart
Amelia Eberhart
Zawód : Magizoolog w Departamencie Kontroli nad Magicznymi Stworzeniami, w Wydziale Zwierząt
Wiek : 37
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
if you were a woman and i was a man
would it be so hard to understand?
OPCM : 8 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 7 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 12
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10932-amelia-eberhart#333340 https://www.morsmordre.net/t10966-wolfgang#334285 https://www.morsmordre.net/t10969-amelia-e#334298 https://www.morsmordre.net/f410-borough-of-islington-eden-grove-12 https://www.morsmordre.net/t10967-skrytka-nr-2394#334286 https://www.morsmordre.net/t10968-amelia-eberhart#334288
Re: Rzeka Severn [odnośnik]16.02.22 10:51
Septimusowi na rękę było myśleć, że wojna wszystko to usprawiedliwiała. Myślał tak od lat, starając się trzymać swój i tak pogmatwany umysł w jakichkolwiek ryzach. Gdyby nagle nabrał większych wątpliwości, które co jakiś czas próbowały dobić się do bram jego umysłu, mógłby nagle stracić wiarę w słuszność wszystkiego, co wyznawał od lat. Scenariusz ten był zbyt groźny – dla niego, dla jego rodziny, dla jego kariery – trzymanie z Rycerzami opłacało się im. Ktoś częściej uśmiechał się do Septimusa i do braci – matka była traktowana lepiej, a ich dom naturalnie omijany. Nikt nie grzebał im w rzeczach, nie doszukiwał się podstępu, groźby dla rządu w ich działaniach… Mogli skupić się na tym, w czym byli najlepsi. Muzyka była wszystkim co mieli, dążyli do sławy, poważania – konieczność ukrywania się czy tworzenia do szuflady nie leżała w duchu ich działalności. Kolejnym powodem dla którego nie mógł wątpić był Cornelius, drogi Cornelius, przyszły szwagier z Ministerstwa – zawiódłby go, gdyby po raz kolejny to zrobił, gdyby zawahał się, a i dyrygent pewnie sam by sobie nie wybaczył. Nie chciał widzieć na jego twarzy tych paskudnych emocji, tego zawodu, który swego czasu pchnął mu do oczu łzy.
Nawet, jeżeli Amelia miała rację, Septimus nie mógł dopuścić tego do wiadomości. Stało się tak, jak musiało się stać. Wojna nie znała półśrodków, nie było na nie miejsca. To nie było ostrzeżenie, to była czystka. Nie powinni jej gwałcić, to prawda, powinni zwyczajnie ich pomordować, jednak ilu było takich, którzy gotowi byli wykonywać obowiązki szmalcowników? Septimus mógłby, przyzwyczaił się już do śmierci, chociaż nigdy nie lubił jej zadawać, ale wolał wierzyć, że był stworzony do rzeczy większych. Ojciec i Stefan tak sądzili. Ojciec gdyby żył, też by się wahał. Stefan sam mordowałby mugoli… Psia krew. Psia krew.
Dłonie upuściły list na podłogę. Jedna z nich powędrowała ku ustom, by zewnętrzną częścią zasłonić je i skupić się na zapachu skóry. Zapachu szarego mydła, słodyczy kwiatów w nim zatopionych. Dopiero teraz, kiedy dotarł do niego nieprzyjemny swąd płynów ustrojowych innych od krwi czy potu. Czaszka wydawała się pulsować, ale Septimus musiał pozostać niewzruszony, nawet jeżeli gardło wydawało się wypełniać kwasem. Nie mógł zwymiotować. Powinien był rzucić zaklęcie w ich plecy, kiedy oddalali się od domostwa. Przemówić im do rozsądku. Zastraszyć.
Kopnął list, a ten wylądował w miejscu, w którym krew wsiąkała w posadzkę. Powinien zajrzeć do pokoju obok, powinien sprawdzić co dzieje się z ciotką. Zamiast tego nabawił się jednak innych zmartwień. Huk toczka uderzającego w obrazek, a potem brzęk samego obrazka uderzającego o podłogę.
- Evanesco – zaklęcie rzucone automatycznie wręcz, bez skupienia – poznane na wylot i stosowane swego czasu dzień w dzień, noc w noc – pozbywał się nim krwi z bruku, płytek, drewna. Alkoholu z pościeli. Szminki z kołnierza koszuli. Przyspieszył kroku, nie patrząc już ku zwłokom. Uwagę odda im dopiero, kiedy przyjdzie do ich detronizacji. Musieli pozbyć się zwłok. Ktoś kiedyś może tu przecież zamieszkać…
Ciężkie kroki w kierunku źródła dźwięku, oparcie jednej dłoni na przylizanej fryzurze, gdy druga ściskała mocno drewno jego różdżki. Nie wiedział czego powinien się spodziewać. Nie sądził, że będzie świadkiem takiej reakcji Amelii. Na co? Tak bardzo poruszył ją gwałt, tak sadził. Powinna wiedzieć, że nigdy nie pozwoliłby nikomu jej skrzywdzić. Powinna posłuchać go. Powinna wyjść z pomieszczeń przesączonych śmiercią i krzywdą. Dopiero kiedy stanął nad nią, rozbieganym spojrzeniem mierząc drżącą w nagłej reakcji sylwetkę, poczuł nagłą bezradność. Kiedy Eberhart opuszczały zmysły, a w pobliżu nie było nikogo innego, kto powiedziałby mu co powinien zrobić… Cóż, musiał kierować się intuicją, a nie rozsądkiem. Emocjonalną intuicją czynnego artysty.
- Posłuchaj mnie, proszę. Proszę. Jesteś mi potrzebna. Bez ciebie sobie-e nie poradzę – głos zadrżał, kiedy przykucnął w pobliżu. Nie widział jej twarzy, nie mógł wiedzieć czy z oczu jej płyną łzy, mógł jednak wyciągnąć trzęsącą się dłoń w kierunku jej włosów, by zacząć gładzić je ruchem z początku niespokojnym, jednak później, z każdym kolejnym milimetrem, coraz bardziej miarowym. Kiedyś pociągnął nauczycielkę za włosy, kiedy nachylała się by udzielić mu reprymendy. Skąd nagle te wspomnienie?
Na ten moment Septimus wydawał się nie widzieć tego, co doprowadzało Amelię do szaleństwa. Nie skupił się na tym co za drzwiami. Nie ujrzał stopy. Przysiadł się jedynie tuż obok niej, próbując nagłe opanować drżenie mięśni całej twarzy. Czuł się słaby, palce nie chciały współpracować – różdżka został upuszczona na podłogę gdzieś obok jego nóg. Brudna, pokryta pisakiem podłoga szpeciła niechlujny płaszcz. Na ten moment wizerunkowy pedantyzm odszedł jednak wyraźnie w kąt.
Stykając się ramię w ramię z Amelią nie był w stanie nawet objąć jej ramieniem. Nie płakał, nie krzyczał – wydawał się spokojny. Szkoda tylko, że ciało nagle struchlało. Chociaż oblewane kolejnymi falami ciepła – wydawało się być niezdolne do żadnych ruchów. Nawet uzyskanie miarowego i zdrowego oddechu wydawało się na ten moment niemożliwe.


Dear,

I never want to fall asleep, within our dreams the weight we saw. Not all the answers are the same, yet we still play thе game
Septimus Vanity
Septimus Vanity
Zawód : Profesjonalny muzyk - dyrygent
Wiek : 43 lata
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Masseduction
I can't turn off what turns me on
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 Without dreams of hope and pride a man will die
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10925-septimus-vanity https://www.morsmordre.net/t10951-looney https://www.morsmordre.net/t10952-septimus-vanity https://www.morsmordre.net/f409-shropshire-caynham-dom-rodziny-vanity https://www.morsmordre.net/t10950-skrytka-bankowa-2384 https://www.morsmordre.net/t10953-septimus-vanity
Re: Rzeka Severn [odnośnik]25.02.22 21:52
Bez ciebie sobie nie poradzę. Coś w niej zastyga na dźwięk tych słów, wybudza z uśpienia, coś sprawia, że na moment jej wzrok staje się pusty; też tak mówiłeś, Mathiasie, kiedy okoliczności stawały się dla ciebie zbyt trudne; szeptałeś mi do ucha prawie bezdźwięczną prośbę tuż po tym, jak uchodziły z ciebie siły męskiej sprawczości, godności, przedsiębiorczości. Pogrzebana w greckich piaskach przeszłość uderzyła nagle, niespodziewanie, z pewnością wzniecona przez rozmowę z Hectorem. Poruszyli wtedy zbyt wiele wątków, przyznali do zbyt wielu grzechów, by przeszła bez echa czy konsekwencji, Amelia jedynie naiwnie sądziła, że nie objawią się one w obecności Septimusa, tego, który nagle zlał się w jedność z obrazem poturbowanego narzeczonego. Zawsze wszystko muszę robić za was. Ale przecież wiedziała o tym, znała zasady charakterologicznego układu, kiedy dobierała sobie partnerów, jednego, drugiego, trzeciego, potem kolejnych i kolejnych, wiążąca ich do siebie uzależnieniem i opiekuńczą wygodą, nie tylko w intymności mieli znajdować się pod nią, szukać ciepła, podporządkowania, toksyczny nawyk przeradzał ich w nieporadne istoty błądzące we mgle, jakim ona nadawała kierunek; mam czego chciałam, mam to, czego sobie życzyłam. Mathias był żałosny - ale Septimus nie jest, musi o tym pamiętać, właściwie przypomina sobie to dopiero po odwróceniu głowy w jego kierunku, po tym, jak spojrzenie gotowe było surowo ocenić jego ekspresję, a usta wytknąć indolencję, nie, nie robi tego, zastygła za to na chwilę, zamarły płuca, natomiast w uszach dudnił tylko nieznośny dźwięk krwi rozbijającej się o żyły jak fale zwykły rozbijać się o ściany stromych klifów, Mathias był żałosny, ale Septimus nie jest.
Nie wsiadł dla niej na konia, fakt. Nie zapytał jak minął jej wczorajszy dzień w pracy, fakt. Nie podziękował za przygotowaną dla niego niespodziankę, fakt. Nie docenił jej, fakt. Ale nie mógł ponosić za to konsekwencji teraz: w obliczu zetknięcia z brutalną śmiercią nieletniej dziewczynki, nieświadomy kolejnego trupa za jego plecami, wyraźnie zagubiony w zatęchłej od krwistego zapachu rzeczywistości; dłoń Amelii nie zadrżała, w porównaniu do jego głosu, kiedy sięgnęła męskiego policzka. Nie w uderzeniu, a w krótkim potwierdzeniu, że jest. Że go nie zostawiła. Choć jej wzrok wciąż zdawał się ostry i chłodny, czarownica - paradoksalnie odnajdująca ulgę, nie rozdrażnienie, w dłoni gładzącej jej włosy - przechyliła się w kierunku Vanity, drugą rękę zacisnęła na jego ramieniu, mocno, zdecydowanie, po to, żeby nie odpłynął w odmęty własnych myśli, które częściej niż rzadziej okazywały się dla niego destrukcyjne.
- Już dobrze, uspokój się - wymagała chrapliwie; uspokójmy się oboje, ty i ja, choć pozwalam ci myśleć, że w przejęciu kontroli odnajduję drogę do wewnętrznej harmonii. Nie pierwszy raz miałaby nadwyrężyć się w podobny sposób - z Corneliusem faktycznie mogła skupić się na pracy, lecz w samotnym przyrzecznym domu miała tylko trupy, nic, co mogłoby zogniskować jej uwagę na znajomym bezpieczeństwie. - Masz oddychać głęboko. W pomieszczeniu za tobą jest... Jest jeszcze jedno ciało, prawdopodobnie starszej osoby, drugiej kobiety, ale nie jestem pewna. Zajmę się nimi obiema - zdecydowała bladą, wypraną z kolorów melodią głosu. Podwójne morderstwo z daleka od frontu, w imieniu zaspokojenia próżnych żądz, czuła się pusta, a jednocześnie z każdego kąta zalewała ją bezsilna złość; nie tak powinno wyglądać budowanie nowego jutra. Nie ponowiła jednak zarzutu wobec szmalcowników panoszących się po Shropshire, nie mogłaby tego zrobić na widok potrzebującego jej Septimusa przywodzącego na myśl przestraszone szczenię; to on próbował ją chronić, udolnie czy nieudolnie - to bez znaczenia, pamiętała jedynie jak wspominał o okropieństwach z Berlina i okolicznościach nauki czarnej magii, a to, co dojrzała w nim ostatnim razem przy wymierzaniu sprawiedliwości trójce rebeliantów wydawało się odległą ułudą. Czyżby też tak mocno poruszyła go śmierć tej dziewczyny, wbrew cynicznej ocenie Amelii, że jako mężczyzna nie odniósłby się do tego z empatią? - W tym czasie wyjdziesz z domu i umieścisz nad dachem płomienny napis za pomocą flagrate. Coś, z czego Cornelius byłby zadowolony: precz ze szlamami, czystokrwiste Shropshire, co tylko chcesz. Nie wrócisz już do środka - a ja znowu stanę twarzą w twarz ze zbezczeszczonym ciałem, spojrzę w zastygłe oczy starszej schorowanej ciotce tej nieszczęśniczki, wezmę na siebie ciężar doprowadzenia tego do końca, tak jak kiedyś wzięłam ciężar pogrzebu Mathiasa i jego rodziny.
Cofnęła dłonie i odsunęła się od Septimusa, by wstać na równe nogi, nieuważna na rachitycznie miękkie kolana oraz boleśnie zaciśnięty żołądek. Z kieszeni bryczesów wyciągnęła różdżkę. Bez ciebie sobie nie poradzę - zajmę się nimi obiema - nie docenił jej - bez ciebie sobie nie poradzę; oddech wyślizgujący się z jej piersi jest duszny, niemal za gęsty, by wydostać się przez rozchylone usta, jednak Eberhart zmusza ciało do posłuszeństwa, w myślach warczy na swoje rozchwianie. Nie jestem bez serca, powiedziała niedawno Hectorowi; byłby z niej dumny na wiadomość o tym, jak ludzkimi odruchami wykazywała się w tej sytuacji?
- Ułożę je tak, żeby były łatwe do odnalezienia, więc jeśli ktoś po nie wróci... będzie mógł je pochować - jak na to zasłużyły, przemknęło jej przez myśl, a policzki zapiekły bezwolną, wciąż gniewną czerwienią. Jakby każda sekunda odbierała oddech. Smagała gorączką. Chciała już tylko wrócić do domu, zapomnieć, zagrzebać się pod pierzyną tytoniu i kojącego alkoholu. - Wyjdź, Septimusie - Amelia nakazała stanowczo, ale nie spojrzała na niego, z palcami zaciśniętymi na rękojeści różdżki wymijająca go i ruszająca w kierunku połączonej z kuchnią jadalni, gdzie miała odnaleźć drugą z ofiar. Poradzę sobie, to nie pierwsza śmierć. Poradzę sobie, to nie ostatnia śmierć.


i won't be afraid. hesitation got me against the wall,
but no more mistakes like i made before.
Amelia Eberhart
Amelia Eberhart
Zawód : Magizoolog w Departamencie Kontroli nad Magicznymi Stworzeniami, w Wydziale Zwierząt
Wiek : 37
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
if you were a woman and i was a man
would it be so hard to understand?
OPCM : 8 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 7 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 12
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10932-amelia-eberhart#333340 https://www.morsmordre.net/t10966-wolfgang#334285 https://www.morsmordre.net/t10969-amelia-e#334298 https://www.morsmordre.net/f410-borough-of-islington-eden-grove-12 https://www.morsmordre.net/t10967-skrytka-nr-2394#334286 https://www.morsmordre.net/t10968-amelia-eberhart#334288
Re: Rzeka Severn [odnośnik]28.02.22 15:13
Drżenie oddechu brzmiało mu w głowie jakby głośniej, jakby ponad nawet jej pokrzepiającym słowom. Mógłby rozkleić się, popłakać, oddać całkowicie niezadowoleniu z tego, co widzieć im przyszło na własne oczy. Septimusa guzik obchodziły te szlamy – wiedział jednak, że tacy jak oni, cholerni szmalcownicy wyciągający łapy nawet po sąsiadów, o ile ktoś wystosuje odpowiednią sumkę, rzadko pytali. Rzadko upewniali się. Rzadko dawali czas na wytłumaczenie się.
Gdyby Amelia znalazła się w złym miejscu, o złym czasie, też mogłaby ucierpieć. Ktoś ogłuszyłby ją, nim zdążyłaby wykrzyczeć dla kogo pracuje. Nie była tu tak popularna jak on – tutaj każdy kojarzył Vanity z Caynham, jednak nikt nie wpadł na pomysł by rozpoznawać Eberhart z Berlina. Gdyby była jego żoną, zadbałby przecież o to, by każdy tutaj znał ją i odpowiednio respektował. Bezsilność wyrzuciła mu z dłoni różdżkę, jednak teraz, kiedy Amelia spróbowała podnieść go na duchu, chwilę później dobijając informacją o kolejnym ciele za ścianą – głowy nie zaprzątała już niemoc – teraz czuł prędzej ożywienie – wiedział kim byłą kobieta. Chciał wiedzieć gdzie obecnie jest. A teraz już wiedział.
- Wiem kim jest – powiedział, a drżąca dłoń poczęła wymacywać podłogę, na której siedzieli, w poszukiwaniu drewna różdżki. Teraz palce zdecydowały się już na współpracę, a tym samym Septimus ponownie posiadł swój czarowny instrument. Wysłuchiwał słów Amelii, chociaż właściwie się z nimi nie zgadzał. Nie, nie zajmie się nimi obiema. – Zajmiemy się, chciałaś powiedzieć. Wiem co robić. Wiem, co powinnaś zrobić ty. Co ja.
Mówiąc to, zaciskał już zęby. Mówił przez to mniej wyraźnie, jednak chyba zdecydowanie. Chyba, bo mimika zdradzała zawahanie. Widział już tyle martwych ciał, mniej czy bardziej młodych – może nawet dziecięcych, może nawet ciężarnych. Teraz jednak, kiedy świadom był wysokiej samodzielności Amelii i jej możliwości poruszania się po hrabstwie absolutnie luzem, bez kontroli – nie chciał jej nawet uspokajać. Niech uważa, że jest tu niebezpiecznie. Niech nigdy nie przemieszcza się po hrabstwie samodzielnie. Niech nie próbuje ratować świata od słych decyzji Ministerstwa.
- Nie będzie żadnego napisu, Amelia. Nie – powiedział, wstając już z podłogi, jakby nieco chwiejnie. Cornelius byłby zadowolony – w porządku, jednak zadziałałoby to na Septimusa tylko wtedy, gdy sam Sallow stałby przed nim i nakazał mu to zrobić. Vanity postawiłby pojedynczy opór, nie widząc sensu podobnego zabiegu, jednak uległby – przyjaciel był w końcu bystry, wiedział co robić zawsze. Zawsze. Doszedł w końcu tak daleko. Był Rzecznikiem Ministerstwa. Ale Corneliusa tu nie było, byłą tylko Amelia, która nie wysprzątała tyle mieszkań co on. – Nikt ich nie pochowa. Nie mogą ich znaleźć, dom musi być czysty. Ma być czysty. Jakby zniknęli, jakby nigdy ich nie było – denerwował się, przechadzając nieco w bok, potem w przeciwny, potem w tył, przód, aż wreszcie zdecydował się – zacisnął zęby, zamrugał powiekami i z impetem wkroczył do pomieszczenia w którym znajdowała się Amelia i ciotka młodej. Zabiedzona, ubrana w piżamę, chora kobieta. Plamy starcze na policzkach i sine kończyny. Masa popękanych naczynek.
Szok odebrał ją światu. Biedna musiała paść na serce.
Septimusa nie obrzydzało to już. Bywał rozchwiany, jednak nie w obliczu samej śmierci. Widział jej zbyt wiele.
- Przeniesiemy ciała na zewnątrz, a ty zamienisz je w cień. Potem wrócę i posprzątam wszystko. Proszę, posłuchaj mnie, tak będzie najlepiej… – powiedział, wciąż patrząc w kierunku spoczywającej na podłodze sylwetki. Nie był medykiem – gdyby dało się ją odratować, z całą pewnością nie wiedziałby nawet jak to zrobić. – Robiłem to tyle razy, zaufaj mi.


Dear,

I never want to fall asleep, within our dreams the weight we saw. Not all the answers are the same, yet we still play thе game
Septimus Vanity
Septimus Vanity
Zawód : Profesjonalny muzyk - dyrygent
Wiek : 43 lata
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Masseduction
I can't turn off what turns me on
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 Without dreams of hope and pride a man will die
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10925-septimus-vanity https://www.morsmordre.net/t10951-looney https://www.morsmordre.net/t10952-septimus-vanity https://www.morsmordre.net/f409-shropshire-caynham-dom-rodziny-vanity https://www.morsmordre.net/t10950-skrytka-bankowa-2384 https://www.morsmordre.net/t10953-septimus-vanity
Re: Rzeka Severn [odnośnik]28.02.22 22:06
Każde jego kolejne słowo szokowało mocniej. Stanowczość, jaką ociekał głos, zamroziła Amelię w połowie ruchu, kobieta zatrzymała się nieopodal framugi uchylonych drzwi jeszcze zanim zdążyła powieść spojrzeniem w kierunku kolejnej denatki, zamiast tego obróciwszy głowę w jego stronę, obrzuciwszy Septimusa pełnym niezrozumienia spojrzeniem. Skąd ta nagła zmiana? Jeszcze moment temu wydawał się rozchwiany, pogubiony w nowym zetknięciu się ze śmiercią w tak krótkim czasie, z kolei teraz przejmował inicjatywę, prostował ciało i poprawiał dłoń na uchwycie różdżki, gotów do działania. Bez ciebie sobie nie poradzę. Czy właśnie tego potrzebował? Bodźca wymuszającego sprzeciw, oddającego mu batutę w ponowne władanie? Wzrok Amelii wyostrzył się odruchowo i gwałtownie; nie tylko nie przywykła do tak bezkompromisowych narzuceń ze strony mężczyzny, ale gdyby chociaż te miały znikomy sens w przesłaniu... Niestety - z żadnym z dyrygenckich słów nie mogła się zgodzić.
- O czym ty mówisz? - jej pytanie wybrzmiało surowiej, niż zamierzała. Powieki zadrżały w jeszcze silniejszym zwężeniu, tęczówki natomiast błysnęły nieprzychylnie, jakby coś w jego sugestii zafundowało jej personalną urazę. Może tak było? Może przeceniła go, sądząc, że dostrzegał w tym wszystkim element nieuzasadnionego bestialstwa? Przecież w przebłysku niezachwianej decyzyjności nie uwzględnił już nawet Corneliusa, któremu mógłby później pochwalić się dokonaniem. - Dlaczego ma być czysty? Chcesz odebrać im prawo do jakiegokolwiek pochówku? Wolisz, żeby rozkładały się w słońcu i deszczu, gniły jako cienie, obok których będą przebiegać nieświadome niczego dzieci z hrabstwa? - odparowała sykliwie, przez moment rozważając, czy nie powinna podejść bliżej i znów nim potrząsnąć, sprawić, by dostrzegł niezasadność bzdurnego pomysłu, lecz ostatecznie nie ruszyła się z miejsca, zastygła za to jak posąg w przejściu do kuchniojadalni; uchyliła się tylko, kiedy Septimus wparował do pomieszczenia. Przypominał taran, którego nie zatrzymałyby nawet najmasywniejsze wrota, a ona - masywną wcale nie była. Wątłe ramię przy spotkaniu z pobudzonym adrenaliną dyrygentem mogłoby pokryć się siniakiem i nawet jeśli sądziła, że może coś by tym gestem udowodniła, tak nie zamierzała ryzykować własnym zdrowiem tylko po to, by wbić mu do głowy trochę oleju. Nie była jego matką.
Dopiero teraz, gdy czarodziej znalazł się w środku, Amelia podążyła za nim spojrzeniem i odnalazła zastygłą w bezruchu twarz starszej kobiety. Leżała na ziemi z nieskładnie wykręconymi kończynami, upadek musiał nastąpić nagle, serce poddało się w ułamku kilku sekund; mimowolnie zastanowiła się nad tym, jak mięśnie tej pokrytej zmarszczkami twarzy musiały wyglądać w konwulsjach przerażonego grymasu, kiedy słuchała wrzasków swojej podopiecznej, wpuszczała do serca płaczliwe błaganie o litość, każdy odgłos bólu, jaki rozrywał ją od środka za sprawą okrucieństwa dwójki barbarzyńców... I znów zakręciło się jej w głowie. Tyle brutalności. Tyle toksyny wwiercającej się w cudzą godność. Kiedy to wszystko miało się skończyć? Wojna trwała długo, zdawałoby się, że przybyła tu za nią z Berlina, pasażerka w tym samym pociągu, gęsta, szara chmura gradowa wisząca nad brytyjskim niebem.
- Nie zakłamiesz tego, do czego tu doszło, nawet jeśli oboje udamy, że po prostu zniknęły... - ponowiła więc próbę dyskusji z Vanity, tym razem już słabiej, a plecy znów gruchnęły o drewnianą framugę, zanim odzyskała rezon i uspokoiła kwas cisnący się do przełyku. Ilse Schaefer wyglądałaby dzisiaj podobnie, byłaby w równym kobiecie wieku; teraz obie miały gnić w śmiertelnym niebycie. - Wymażmy je i to wszystko pójdzie na marne - nie wiedziała już czy bardziej dotknęła ją konotacja z matką Mathiasa, czy fakt, że Septimus wydawał się teraz niemożliwie wręcz ociężały umysłowo, ale Amelia machnęła dłonią w kierunku ciała, dłonią wolną od różdżki. - Shropshire straci doskonały obrazek propagandowy, a one: resztkę godności również w śmierci, właśnie tego chcesz? Po co? To samo powiesz czarodziejom, którzy się tu wprowadzą, że nic nie miało tu miejsca? Do stu pieprzonych gargulców, Septimusie... - warknęła bezsilnie, ale zanim ten zdążyłby odpowiedzieć na jej zarzut, Eberhart już wycofała się z kuchni. Nie chciała go słuchać. Robiłem to tyle razy, fakt, może w zmywaniu krwi z drewnianej podłogi i wersalki w kwiaty miał więcej doświadczenia, lecz nie mogła, po prostu nie mogła nadziwić się temu, jak bardzo problem chciał zamieść pod dywan w imię własnej - wygody? Oddech w płucach parzył nieprzyjaźnie gdy znalazła się w salonie, znów zetknęła z trupem młodej dziewczyny, nakierowując na nią drewnem dzikiego bzu. Zaufaj mi, proszę bardzo, skoro tak mu na tym zależało, niech będzie. - Mobilicorpus - burknęła Amelia, a potem pociągnęła nosem, czująca, jak do głowy powracała migrena. Tyle właśnie miała otrzymać za chęć sprawienia Vanity przyjemności wspólną przejażdżką, podzieleniem się swoim hobby; ciało poderwało się kilka centymetrów ku górze, zawisło nad stołem, nim czarownica poprowadziła ją w kierunku korytarza, z którego kilka kroków dzieliło je od wyjścia na zewnątrz, jak zażyczył sobie dyrygent, w którego kierunku nie posłała już ani jednego spojrzenia, oburzona, ale i chyba zwyczajnie rozczarowana jego postawą. Nie musiał żałować tych kobiet. Nie musiał za nimi płakać. Ale mógł chociaż nie wymazywać ich z historii.
Po drodze sięgnęła jeszcze po toczek, ale nie zarzuciła go na głowę, skoncentrowana na uważnym przenoszeniu truchła nastolatki przez połacie zakrwawionego mieszkania, z wciąż drżącymi kolanami pod materiałem przylegających bryczesów, z pobielałymi knykciami dominującej dłoni, w której mocno, zbyt mocno trzymała różdżkę. Frustracja za frustracją. Rozżalenie skryte za racjonalnym gniewem. Chciała już wrócić do domu. Ale zamiast tego - wraz z Septimusem uprzątnęli mieszkanie, tak jak zarządził, raz po raz przecinając ciszę kolejną sekwencją emocjonalnej dyskusji o tym, co było lepsze, co było mądrzejsze, wyniesione z domostwa ciała znikły pod wpływem transmutacyjnego zaklęcia i przeobraziły się w cień, Vanity doprowadził wnętrze do nieskazitelnej używalności - by finalnie mogli rozstać się w zrozumiale wciąż napiętej atmosferze. Amelia odjechała na Galahadzie, nie rozglądając się nawet na boki, być może w obawie, że w każdej chwili mogłaby dostrzec tych samych szmalcowników wychodzących z innego nadbrzeżnego domu, jakich multum mijała po drodze. Pomogli im dziś z Vanity. Zatarli ślady ich teatralnej krwawości, ukryli niestosowną przemoc, dali poczucie, że pozostawali bezkarni - i tak właściwie było. Mogła się temu dziwić? Zmiany nigdy nie nadchodziły w ciszy i pokoju. A oni, z Septimusem, oni sobie poradzą: przecież nie byli pierwszym - czym? związkiem? partnerstwem? -, które mimo różnic i starć miało przetrwać w wybranej niedoli u boku siebie nawzajem. Chyba.

zt x2


i won't be afraid. hesitation got me against the wall,
but no more mistakes like i made before.
Amelia Eberhart
Amelia Eberhart
Zawód : Magizoolog w Departamencie Kontroli nad Magicznymi Stworzeniami, w Wydziale Zwierząt
Wiek : 37
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
if you were a woman and i was a man
would it be so hard to understand?
OPCM : 8 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 7 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 12
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10932-amelia-eberhart#333340 https://www.morsmordre.net/t10966-wolfgang#334285 https://www.morsmordre.net/t10969-amelia-e#334298 https://www.morsmordre.net/f410-borough-of-islington-eden-grove-12 https://www.morsmordre.net/t10967-skrytka-nr-2394#334286 https://www.morsmordre.net/t10968-amelia-eberhart#334288
Re: Rzeka Severn [odnośnik]16.04.22 16:51
Rzeka Severn

Najdłuższa rzeka Wielkiej Brytanii od zawsze była nie tylko niebezpieczna, ale również istotna z uwagi na możliwość transportowania przez nią surowców. Punkt, który Was interesuje, może pomóc Wam kontrolować przepływające przez nią zaopatrzenie.

Lokacja znajduje się pod kontrolą Rycerzy Walpurgii.


poziom II
Etap I
Na lokację zostały nałożone zabezpieczenia.

Możliwe jest rzucenie carpiene w szafce zniknięć i ustosunkowanie się do rzutu już w pisanym poście (a zatem przekazanie informacji o wykrytych pułapkach drugiej postaci w tym samym poście, w którym carpiene zostało rzucone).

Udane carpiene z mocą 75 oczek pozwala dostrzec: Bubonem, Tenuistis, a udane carpiene z mocą 85 oczek: Zawieruchę, Błyskotka, Oczobłysk, Ostatnie tango. Po rozpoznaniu pułapek można przejść do ich przełamywania zgodnie z obowiązującą mechaniką. Jako ostatnią należy przełamać Zawieruchę.

Aktywacja Bubonem skutkuje działaniem jak w opisie zabezpieczenia.

Tenuistis ma działanie ciągłe, nie wymaga aktywacji - do momentu zdjęcia zabezpieczenia niemożliwa jest teleportacja.

Aktywacja Zawieruchy wywołuje efekt jak w opisie zabezpieczenia.

Aktywacja Błyskotka oślepia postaci wkraczające na fragment brzegu aż do momentu pozbycia się brokatu z oka. Oczyszczeni oczu zajmuje 1 turę całkowitego skupienia na tej czynności (bez rzucania zaklęcia) albo 2 tury (w przypadku rzucania zaklęcia). W przypadku czarowania w sytuacji pozbawionej widoczności (całkowite pozbawienie zmysłu wzroku, całkowita ciemność, niewidzialny przeciwnik, który w jakiś sposób zdradza się obecnością, np. dźwiękiem kroku lub promieniem rzuconego zaklęcia) postać otrzymuje karę -80 do rzutu. Karę tę niweluje bonus przysługujący z biegłości spostrzegawczości.

Aktywacja Oczobłysku wywołuje efekt jak w opisie zabezpieczenia. Oślepieniu ulegają wszystkie postacie obecne w wątku.

Aktywacja Ostatniego tanga wywołuje efekt jak w opisie zabezpieczenia i dotyczy wszystkich postaci obecnych w wątku.

Etap II
Ścieżka pokojowa
WYKLUCZONA

Ścieżka wojenna
Zakon Feniksa: Rzekę można przejąć tylko siłą. Zadanie nie jest jednak proste. Po dotarciu na miejsce, okazuje się, że punkt kontrolny został zabezpieczony przez czujnych Czarodziejów działających z polecenia Rycerzy Walpurgii.

Walka: Postać, która napisze jako pierwsza, kieruje czarodziejem A, postać, która napisze jako druga, kieruje czarodziejem B.

Rolę czarodziejów broniących portu może przejąć również dowolny rycerz przy pomocy lusterka; wówczas walczy z Zakonnikami bez udziału mistrza gry, zgodnie ze statystykami rozpisanymi poniżej, ale bez ograniczeń co do kolejności oraz wyboru rzucanych zaklęć.

Czarodziej A (OPCM 20, uroki 30, żywotność 90) będzie atakował kolejno zaklęciami: Scabbio, Ignitio, Everte Stati oraz bronił się zawsze wtedy, kiedy wymaga od niego tego sytuacja.
Czarodziej A (OPCM 20, uroki 20, żywotność 90) będzie atakował kolejno zaklęciami: Aeris, Commotio, Glacius oraz bronił się zawsze wtedy, kiedy wymaga od niego tego sytuacja.

Gracz nie ma prawa zmienić woli postaci broniącej lokacji, jedyne, co robi, to rzuca za nią kością i opisuje jej działania w sposób fabularny.

Etap III
Aby przejść do etapu III, należy odczekać 48 godzin, w trakcie których para (grupa) może zostać zaatakowana przez przeciwną organizację.

Etap IV
Postaci mają 2 tury na nałożenie zabezpieczeń, pułapek lub klątw oraz wydanie dyspozycji strażnikom należącym do organizacji.


Gra w tej lokacji jest dozwolona.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Rzeka Severn - Page 28 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 28 z 28 Previous  1 ... 15 ... 26, 27, 28

Rzeka Severn
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach