Wydarzenia


Ekipa forum
Korytarz na parterze
AutorWiadomość
Korytarz na parterze [odnośnik]22.06.16 21:10

Korytarz na parterze

Miejsce do bitew pomiędzy dwoma lofkami na rodowe wazy i inne cenne zabytki.

[bylobrzydkobedzieladnie]




And on purpose,
I choose you.

.


Ostatnio zmieniony przez Lilith Greengrass dnia 23.06.16 1:16, w całości zmieniany 3 razy
Lilith Greengrass
Lilith Greengrass
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Don't mistake my kindness for weakness,
I'll choke you with the same hands I fed you with.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Find someone who knows how to calm your storms.
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1807-lilith-black https://www.morsmordre.net/t2158-sow#32631 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2288-lilith-greengrass
Re: Korytarz na parterze [odnośnik]22.06.16 21:12
Będąc dokładnie na czwartym stopniu marmurowych schodów, odwrócił się na pięcie. Krew w jego żyłach gotowała się ze złości, ale i tak nie potrafił wzbić się na takie wyżyny ignorancji i braku kultury, by zignorować Lilith. Wszystkich byłby w stanie potraktować na równi ze szlamami niewartymi ani grama uwagi, dosłownie wszystkich, tylko nie ją. Nie krył jednak niezadowolenia, odmalowującego się na jego twarzy pełną swoją gamą, gdy wbił w lady Greengrass roziskrzone spojrzenie.
- Na górę, tam, dokąd prowadzą te schody - odpowiedział, zaciskając palce na ozdobnej balustradzie tak mocno, że aż zbielały mu knykcie. Przesunął spojrzeniem po włosach Lilith przechodzących z pełnego słońca złocistego koloru do barw rubinowych, lecz zmiana ta nie wywołała na nim większego wrażenia, widział ją przecież nie po raz pierwszy. A może wręcz rozzłościła go jeszcze bardziej, gdy pełne pretensji słowa eks-blondynki uderzyły go z pełną siłą wraz z naocznymi dowodami na jej wzburzenie, które powinien odczuwać tylko on? To nie panna Greengrass wodzona była za nos. - Ja gram w gierki? Czy na pewno byliśmy świadkami tego samego zdarzenia? - prychnął z niedowierzaniem, momentalnie zeskakując ze stopni i sprężystym krokiem zbliżając się w stronę Lilith. - Jak długo zwodzisz Fawleya, że uzurpował sobie prawo przybycia tu nieproszonym z samego rana i twoje odzienie nie skrępowało go ani trochę? Ilu jeszcze szlachciców wpadło w twoje sidła, tak z czystej ciekawości, nim po raz kolejny spędzisz uroczy wieczór z moimi rodzicami, pozwalając im wierzyć, że jesteśmy na tej samej stopie, kiedy najwyraźniej jest wprost przeciwnie? - wypluwał z siebie kolejne pytania wraz z każdym następnym krokiem. Mógł oszukiwać wszystkich, ale nie ją; miewał ataki niepohamowanej złości i chociaż wiedziała o tym doskonale, jeszcze nigdy sama nie była ich źródłem ani celem. - Straciłem apetyt - wyjaśnił głosem wibrującym z absurdalnej wściekłości. Nie rozumiał sam, co tak bardzo wytrąciło go z równowagi, ani dlaczego tak się stało, wszystko wszak winno spłynąć po nim jak po kaczce, a kolejne wybujałe wizje i teorie wkręcały się coraz głębiej w jego psychikę, przynosząc na język kwas w ilościach hurtowych. I może właśnie z powodu tego niezrozumienia własnej pokrętnej logiki (lub raczej jej braku), żądanie wyjaśnienia tylko dodatkowo go wzburzyło. Żadnego wyjaśnienia nie było. A przynajmniej nie takiego, jakim chciałby się dzielić właśnie w tym momencie.


stars, hide your fires:
  let not light see my black and deep desires.
 
Perseus Avery
Perseus Avery
Zawód : wiedźmia straż
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
vicious
vengeful
victorious
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nothing good ever stays with me
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1103-perseus-julius-avery https://www.morsmordre.net/t1235-persowa-poczta#9205 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2783-skrytka-bankowa-nr-318#44957 https://www.morsmordre.net/t1181-perseus-avery#8549
Re: Korytarz na parterze [odnośnik]23.06.16 1:02
Jeśli jeszcze, złość nie zalała całego mojego ciała, to teraz był do tego idealny - w każdym calu - moment.  Naprawdę Perseusu? Zamierzałeś zachowywać się w tak dziecinny sposób? Schody prowadzą do góry? Coś podobnego, dziękuję za tą olśniewającą i tłumaczącą każdy Twój ruch odpowiedź, naprawdę, nie obyłoby się. Powoli, zaczynałam kipieć ze wściekłości. Gdybym tylko potrafiła przeistoczyć się we wszystkie emocje jakie mną targały - nie tylko włosy płonęłyby krwistą czerwienią. Posłałam mu więc pełne wyrzutu spojrzenie.
- Jak śmiesz... - Wycharczałam a moja prawa dłoń zadziałała niczym specjalnie nastrojony do tego typu sytuacji mechanizm, wymierzając - niemal natychmiastowo - młodemu szlachcicowi siarczysty policzek. - Jak śmiesz zarzucać mi coś podobnego. - Mój głos łamał się zapewne w pół słowa, lecz twarz trwała w tym samym grymasie, co na początku. To nic, że przechodziły mnie dreszcze a serce drżało na samą myśl, że Perseus mógłby przez zupełne nieporozumienie przekreślić wszystko to co nas łączyło. Nawet przez myśl mi nie przeszło, by zgiąć przed nim choćby jedno kolano. Byłam zbyt dumna. Zbyt uparta na to by paść do jego stóp i błagać o przebaczenie. Lecz gdybym tylko była w stanie, czy aby na pewno powinnam? Najwyższym, na co było mnie stać, byłby potok tłumaczeń lecz w obecnej sytuacji nie byłam pewna, czy choćby na ten gest (dobrej woli) zasługuje mój przyjaciel.
Patrzyłam na niego a w moich mętnych od łez oczach szalał istny huragan. Czy ten kretyn w ogóle zdawał sobie sprawę z wagi wypowiedzianych przez siebie słów? Czyżby chwilowa nieznajomość sytuacji, skłoniła go do tak skrajnych i lekkomyślnych zachowań? Ha! Niech mnie licho poniesie, jeśli moje przepuszczenia są błędne! Znów ego porwało Cie na wyżyny samolubności Perseusu.
- Jesteś niesprawiedliwy... - Wydusiłam z siebie w końcu, z trudem powstrzymując napływające łzy. Nie chciałam się przed nim odsłaniać (jakbym nie robiła tego nigdy przedtem), nie chciałam uchodzić za słabą. - Nie wiem nawet czy chcę się tłumaczyć z tego całego nieporozumienia... - Dodałam, ściągając wargi w wąską linię. - Jeśli więc za sprawą jednego pajaca ubiegającego się o moje względy jesteś w stanie przekreślić całą naszą dziewiętnastoletnią znajomość i fakt że Cie kocham... - Nie miałam zamiaru dłużej ukrywać swoich uczuć, czy grać w te wszystkie napompowane arystokratyczne gierki. - Jeśli chcesz dać się ponieść emocjom wyhodowanym na przypadkowym obrazku proszę bardzo, drzwi stoją otworem a już na pewno nikt Cię tu wbrew Twojej woli więził nie będzie... - Warknęłam, a warkot ten przepełniony był nie tylko złością ale też goryczą. Miałam dość. Miałam serdecznie dość tego wszystkiego i nie mogłam uwierzyć, że kłócę się z miłością mojego życia o coś równie błahego. W świetle ostatnich wydarzeń, to co własnie wyczynialiśmy było niczym chwilowy kaprys, nastoletnich arystokratów.
- Wiedz jednak, że nie mam zamiaru tracić już nikogo więcej - Gdybyś tylko wiedział o tym co się stało. - więc jeśli zechcesz poświęcić mi odrobinę cennego czasu i zechciał wytłumaczyć całe zajście, zapraszam na górę. - Mówiąc to rzuciłam mu ostanie spojrzenie, po czym  zrobiłam krok w celu wyminięcia go i udania się do sypialni. Ja również straciłam już apetyt.




And on purpose,
I choose you.

.
Lilith Greengrass
Lilith Greengrass
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Don't mistake my kindness for weakness,
I'll choke you with the same hands I fed you with.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Find someone who knows how to calm your storms.
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1807-lilith-black https://www.morsmordre.net/t2158-sow#32631 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2288-lilith-greengrass
Re: Korytarz na parterze [odnośnik]23.06.16 23:43
Czy jego stalowoszare tęczówki ciskały już błyskawice? Avery wbijał spojrzenie w filigranową osóbkę tuż przed swoim nosem i nie rozumiał zupełnie jak to się stało, że zamiast spędzać kolejny szczęśliwy dzień w oderwaniu od rzeczywistości, toczyli regularną bitwę. A potem echem po korytarzu rozeszło się donośne plaśnięcie, które szlachcic mimo wszystko bardziej poczuł na swojej twarzy niż usłyszał. Policzek momentalnie go zapiekł, lecz to było niczym w porównaniu z ugodzoną dumą. Niemalże automatycznie pochwycił nadgarstek wciąż znajdującej się blisko ręki Lilith i zacisnął na nim palce, mocno, pewnie mocniej, niż wymagała tego sytuacja.
- Sama się prosisz - wycedził przez zęby, wciąż nie wypuszczając jej przegubu z uścisku i wciąż nie łagodząc swojego spojrzenia. Nie zasłużył sobie na to, ani na wysłuchiwanie poleceń pod swoim adresem, ani na rozstawianie po kątach, ani na karcenie. Ani na uniemożliwianie powrotu do domu i próby wejścia mu na sumienie. Sumienie. Rozluźnił palce, pozwolił swojej ręce opaść wzdłuż tułowia, tak samo zresztą ręce lady Greengrass. Jej łzy gromadzące się coraz bardziej ochoczo w rozeźlonych oczach tylko dodatkowo wytrącały go z równowagi. - Nie tłumacz się - tylko winni się tłumaczą, a przecież chcę wierzyć w to, że do tego mało zacnego grona nie należysz. Słuchał jej tyrady, zaciskając usta w wąską linię, ale słuchał, a to był przełom na skalę światową. I dobrze, że nie odwrócił się na pięcie, by odmaszerować w przeciwnym kierunku, bo może wtedy umknęłoby mu wyznanie, które sprawiło, że coś w nim drgnęło, lecz wciąż, niewystarczająco mocno, by złamał się momentalnie. Podświadomie potarł dłonią zaczerwieniony policzek, ważąc każde kolejne słowo. - Powiedz mi po prostu, że się mylę. Powiedz mi, że to tylko tak wygląda - nie, nie potrafił tak po prostu odrzucić wszystkiego na bok i wyskakiwać z podobnym kalibrem czułych słów. Nie był typem wylewnym ani uczuciowym, lecz właściwie wszystko, co mógłby powiedzieć, mieściło się między wierszami. Każdego innego człowieka skreśliłby bez chwili zastanowienia, a teraz właśnie on, Avery lubujący się w ostracyzmie, dawał tej szopce drugą szansę na lepsze zakończenie, niż je dotychczas napisali. - Nie chcę, by to zajście, czymkolwiek by nie było, stanęło nam na drodze - oznajmił już odrobinę spokojniej, na tyle, na ile pozwalał mu ciągle rozbuchany złością oddech i burzowa nuta rozbrzmiewająca w głosie. - ale muszę wiedzieć, że wciąż pragniemy tego samego - dokończył, cofając się o krok, by zrobić Lilith przejście. Po tym wszystkim wciąż instynktownie reagował na jej gesty i ta myśl na ułamek sekundy rozbłysła w jego głowie niczym alarmowa flara. Wypuścił powietrze z płuc z cichym świstem i ponownie ruszył w kierunku schodów.


stars, hide your fires:
  let not light see my black and deep desires.
 
Perseus Avery
Perseus Avery
Zawód : wiedźmia straż
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
vicious
vengeful
victorious
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nothing good ever stays with me
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1103-perseus-julius-avery https://www.morsmordre.net/t1235-persowa-poczta#9205 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2783-skrytka-bankowa-nr-318#44957 https://www.morsmordre.net/t1181-perseus-avery#8549
Re: Korytarz na parterze [odnośnik]24.06.16 2:12
Odwróciłam się do niego powoli, zastygając na chwilę w miejscu gdzieś pomiędzy trzecim a czwartym stopniem, tak na wpół kroku. Sięgnęłam lewą dłonią do prawego nadgarstka, zbyt długo i zbyt mocno więzionego w stalowym uścisku Perseusa. Nie zamierzałam jednak skomleć, że ała, że za mocno, że boli i że nie powinien. Oczywiście, że powinien. Właśnie takiej reakcji oczekiwałam. I nie chodziło mi tu o jakiekolwiek zaznaczanie siłą swych racji, lecz o reakcję poświadczającą słowom, że mu na mnie zależy. Obrócenie się na pięcie z fochem godnym pięciolatka z pewnością mówiłoby zupełnie co innego. Zacisnęłam zęby, delikatnie rozmasowując miejsce w którym odbiły się palce mężczyzny, z czystego odruchu raczej niż z chęci pozbycia się bólu. Nie byłam porcelanową laleczką a jeśli już, to tylko z wyglądu. Ostatnimi czasy nie oszczędzałam się na treningach, nie raz później lądując na kozetce w szpitalu św. Munga - och, zupełnie tak, jakbym całe wcześniejsze życie spędziła pod kloszem. Przez ten cały czas zastanawiałam się co powinnam teraz uczynić, co powiedzieć, zrobić. Każde moje poprzednie działanie zdawało się odnosić proporcjonalnie odwrotne skutki do tych zamierzonych.
- A uwierzysz? Uwierzysz mi bez przedstawienia historii tej, bądź co bądź, pogmatwanej znajomości? Uwierzysz mi na słowo, kiedy powiem że obrazek ten tylko tak wygląda a Ty spojrzałeś na niego pod złym kątem, gdyż w rzeczywistości maluje się w całkiem innych barwach? - Spytałam, unosząc jedną z brwi ku górze. Byłam ciekawa jego odpowiedzi. Naprawdę da radę, nie znając zupełnie szczegółów relacji ja-Colin, opanować swój gniew jedynie za pomocą krótkiego przyznania, że to wszystko zupełnie nie tak, że nic nas (mnie i Colina) nie łączy a nasza pogmatwana znajomość jest jedynie znajomością? Co musiałam zrobić, co powiedzieć, żeby w końcu uwierzył w szczerość mojego uczucia.
- Jesteś pewien, że tak krótkie oświadczenie z mojej strony zapewni Ci wewnętrzny spokój? Że gdy spotkasz Colina po raz kolejny a znów on wypali z jakimś przyrównywanie dzikim i opisanym według swojego poglądu na naszą znajomość, komentarzem, będziesz w stanie machnąć na to ręką, nie zdenerwować się, nie położyć na ostrzu noża nas bo kiedyś powiedziałam, że nic dla mnie nie znaczy? - Bo nie znaczy i do cholery kto jak kto ale Ty powinieneś wiedzieć, na kim tak naprawdę mi zależy. W moich oczach nie było już cienia złości, a słowa wypływające z moich ust nie przypominały już krótkich warknięć, niczym u poirytowanego psidwaka.
- Nie wiem co takiego mogłabym jeszcze uczynić, by w końcu dotarł do Ciebie fakt, że to Ty - Przerwałam, by delikatnie ująć jego twarz w dłonie i spojrzeć mu prostu w oczy. - Ty i nikt inny, jesteś dla mnie najważniejszy. - W moim głosie pobrzmiewała nuta smutku? Nie, raczej zawodu. Topiłam swój wzrok jeszcze przez chwilę, w ciemnych tęczówkach arystokraty, po czym opuściłam ręce, przybierając zrezygnowany wyraz twarzy. Było mi zwyczajnie przykro; przykro że zwątpił.




And on purpose,
I choose you.

.
Lilith Greengrass
Lilith Greengrass
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Don't mistake my kindness for weakness,
I'll choke you with the same hands I fed you with.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Find someone who knows how to calm your storms.
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1807-lilith-black https://www.morsmordre.net/t2158-sow#32631 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2288-lilith-greengrass
Re: Korytarz na parterze [odnośnik]27.06.16 0:47
Roziskrzonym spojrzeniem śledził uważnie każdy jej ruch, każdy gest, każde pół kroku, każdą zmianę mimiki i mimo że wiedział, że jego palce zaciśnięte były dookoła nadgarstka Lilith zbyt długo i zbyt mocno, lecz jedyne, na co mógł się zdobyć, to zaciśnięcie szczęk. To, jak dużą wytrzymałością mogła się szczycić szlachcianka czy też to, jak bardzo w kość dawały jej czasem kursy aurorskie, nie było absolutnie żadnym wytłumaczeniem ani usprawiedliwieniem, a fakt pozostawał faktem - tracił nad sobą panowanie, a jego złość obracała go przeciwko jedynej osobie, która nigdy nie powinna być ofiarą jego wybuchu, nawet jeśli ten był na razie w mikroskali. Liczył się gest.
- Tobie uwierzę - bardziej niż swoim oczom, bardziej niż instynktowi i kto wie, może jeszcze przyjdzie mi za to gorzko zapłacić? - Tobie chcę wierzyć - nie tylko teraz, nie tylko dzisiaj, nie wystawiaj więc więcej mojego zaufania na próbę. - Po prostu spójrz mi prosto w twarz i powiedz, że jestem w błędzie - będę czytać w twojej twarzy jak w otwartej księdze, dlatego też nie ociągaj się zbyt długo, spójrz mi prosto w twarz i zatrzymaj przy sobie prawdą lub odepchnij na zawsze kłamstwem. Zamkniemy kolejny rozdział, w ten czy inny sposób.
- Tyle mi wystarczy - zmiął w ustach odruchową odpowiedź. Od kiedy to Avery, który chłonął informacje razem z powietrzem, miałby się dobrowolnie ograniczyć do zdawkowego komunikatu? To już nie rozdział się kończył, a cała era. - Nie jestem ci w stanie tego obiecać - zaprzeczył jednak kolejnemu jej pytaniu, nie potrafiąc udawać, że zamierza już do końca życia krztusić się poprawnością. - Za to, jak na ciebie patrzył, powinienem mu wydłubać oczy łyżeczką. Postaram się tego nie zrobić w najbliższym czasie, ale jeśli jeszcze kiedykolwiek wypluje niewybredny komentarz na twój temat, nie ręczę za to, że nie zarządzę rozwodu Colina i jego plugawego języka - wyklarował swoje wcześniejsze oświadczenie, lecz nawet znaczne zniżenie tonu nie było w stanie całkowicie wyciszyć jadu wypływającego z poszczególnych słów. Nie miało znaczenia to, ile razy pili z Fawleyem ani ile razy dyskutowali na tematy wszelakie; niedawno odbyta wspólna misja również nie odgrywała żadnej roli, tym bardziej, że została całkowicie wymazana z pamięci arystokraty, który tego dnia w oczach Perseusa przekraczał granice nieprzekraczalne. Pierwszy i ostatni raz w życiu.
Milczał. Czy dotarło już do niego to, jak ogromną porażką był ten poranek? Ta rozmowa? Nigdy nie był fanem wyznań, zwykł wierzyć w to, że gesty przemawiają najgłośniej - lecz wielkie słowa, które padały dzisiejszego dnia w Derbyshire, winny padać w zupełnie innych okolicznościach. Świadomość ta gryzła arystokratę, gdy smukłe dłonie Lilith ujmowały jego twarz, tak dobrze znane mu oczy wpatrywały się prosto w jego tęczówki, a on sam nie mógł się zdobyć na powiedzenie czegokolwiek sensownego. Uniósł więc tylko rękę, by ponownie chwycić jej przedramię, tym razem jednak powoli i delikatnie, jakby jej kości były ze szkła. Marszcząc brwi podświadomie, prześlizgiwał się spojrzeniem po zaczerwienionych śladach, jakby nie rozumiał zupełnie, jakim cudem miał cokolwiek wspólnego z wykwitającymi zasinieniami odcinającymi się barwą od alabastrowej skóry.
- Przepraszam - za ból, za złość, za scenę, za ten dzień, za wszelkie krzywdy faktyczne i urojone. Przepraszał szeptem, przyciskając chłodne wargi do jej nadgarstka, jakby jego usta mogły zmazać wszystko.


stars, hide your fires:
  let not light see my black and deep desires.
 
Perseus Avery
Perseus Avery
Zawód : wiedźmia straż
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
vicious
vengeful
victorious
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nothing good ever stays with me
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1103-perseus-julius-avery https://www.morsmordre.net/t1235-persowa-poczta#9205 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2783-skrytka-bankowa-nr-318#44957 https://www.morsmordre.net/t1181-perseus-avery#8549
Re: Korytarz na parterze [odnośnik]28.06.16 2:12
Zaczynałam żałować, że ten cholerny poranek miał w ogóle miejsce. Żałowałam, że zeszłam na dół zamiast odprawić bez słowa składającego niezapowiedzianą wizytę wtedyjeszczeniewiedziaałamże Colina. W końcu zaczęłam żałować, że w ogóle zaprosiłam do dworku Perseusa, by o ironio, w spokoju mógł dochodzić do zdrowia. Gdyby choć jedna z tych rzeczy się nie wydarzyła, pomiędzy mną a moim przyjacielem wszystko grałoby w rytm ułożonej dwudziestego piątego listopada muzyki. Oczywiście z moim szczęściem i tendencją do stawiania nie tylko siebie ale i innych (najczęściej tych najważniejszych) osób, ów dźwięk naszej beztroski musiał w końcu zostać przerwany. Szkoda, że akurat w tak brutalny sposób, który nie tylko wprowadzał ciszę ale też pełno dwuznacznych niejasności.
Odwróciłam wzrok od Perseusa, zastanawiając się nadal czy jakiekolwiek słowo powinno jeszcze opuścić moje usta. Zaczynałam rozumieć jego złość. Dotarła do mnie beznadziejność sytuacji w jakiej się znalazł, przekraczając próg salonu. Zupełnie nieumyślnie wystawiłam jego zaufanie i cierpliwość na próbę. Wtedy też jedno z tych słów, które Perseusowi rzadko przechodzą przez gardło, przeszyły powietrze, powodując u mnie niemałe zdziwienie. Przepraszał? On? Czułam jak jego zimne wargi przesuwają się wzdłuż miejsca, w którym przed chwilą ze złością zaciskał palce, powodując serię dreszczy delikatnie przechodzących przez moje ciało. W międzyczasie zastanawiałam się, czy aby słowo to padło naprawę. Czy mój słuch nie płata mi figli, wywołanych zbyt długą ciszą pomiędzy naszą dwójką.
Zażenowanie, złość, żal... Wszystkie te emocje zdawały się odejść w niepamięć, niepozostawiająca przy tym żadnych śladów swego istnienia. Wpatrywałam się w niego z czułością, kiedy składał pieczołowite pocałunki na mojej skórze, jakby chciał nimi zatuszować wydarzenia nieszczęsnego poranka. Gorzkie słowa, ciężkie gesty. To wszystko powoli schodziło na drugi plan a w powietrzu ponownie zaczynała grać nasza melodia. Posłałam mu słaby uśmiech, jedyny na jaki było mnie teraz stać, po czym chwytając w wolną dłoń jego ostrą szczękę, oderwałam go od swojej ręki a przybliżyłam do ust.
- Ja również przepraszam... - Wyszeptałam, przymykając na chwilę powieki, następnie składając na ustach arystokraty przepełniony czułością pocałunek. Zupełnie tak jakbym i ja swoje przeprosiny chciała przelać przez ten niewielki gest.




And on purpose,
I choose you.

.
Lilith Greengrass
Lilith Greengrass
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Don't mistake my kindness for weakness,
I'll choke you with the same hands I fed you with.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Find someone who knows how to calm your storms.
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1807-lilith-black https://www.morsmordre.net/t2158-sow#32631 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2288-lilith-greengrass
Re: Korytarz na parterze [odnośnik]30.06.16 16:42
Nigdy nie miał zbyt wiele poszanowania dla relacji międzyludzkich, dostrzegając w nich więcej problemów niż faktycznych korzyści - ludzie przecież zwykli być niestabilnymi jednostkami, częściej rozczarowującymi niż zachwycającymi, profanującymi w jego oczach wszystko, co miało jakąkolwiek wartość, nie uznającymi żadnego sacrum. Jedynymi więzami, o jakie należało zabiegać, były więzy krwi, lecz te nigdy nie wygasały do końca. Cała reszta nie miała większego znaczenia - na miejsce każdej znajomości, której okres ważności minął, można było nawiązać nową, lepszą, lżejszą, bezproblemową, a gdy i ta zacznie być kłopotliwa, cały cykl zacząć od początku i prezentować maksymalnie konsumpcyjne podejście do każdej sfery życia. Nie ma przecież rzeczy niezastąpionych.
A może Avery ze zbytnią łatwością burzył coś, nad czym należało popracować? Może przez te wszystkie lata zbyt ochoczo odrzucał na bok coś, co tylko wydawało się być stracone? Może chodziło właśnie o to, by w kluczowym momencie przeprosić i zdobyć się na gest dobrej woli? Perseus uśmiechnął się krótko, lecz bez śladów wesołości, gdy Lilith po raz pierwszy tego poranka zamilkła w odpowiedzi na jego słowa, zamiast raczyć go kolejną bojową ripostą. Czy to nie śmieszne, że wystarczy coś robić wystarczająco rzadko, by stało się nieomal tajną bronią? Kto by pomyślał, że ukorzenie się i postawienie teoretycznie na niższej pozycji, może wybić drugiej stronie argument z ręki i odzyskać panowanie nad konwersacją. Pokręcił głową przecząco, jakby chciał powiedzieć, żeby nie przepraszała, że to wszystko jest po prostu tragicznym, źle zinterpretowanym nieporozumieniem, za które nie powinna ponosić winy - lecz słowa ponownie utknęły mu w gardle, gdy Lilith po tym wszystkim, co wydarzyło się w Derbyshire, całowała go w sposób, na jaki nie zasługiwał. Nie, kiedy głowę wciąż wypełniały mu upiorne myśli, które miały nigdy nie zostać wypowiedziane. Odsunął się od jej ust tylko po to, by zamknąć jej filigranowe ciało w szczelnym uścisku.
- Nie żartowałem wcześniej, naprawdę wracam jutro do pracy - oznajmił przyciszonym głosem, wciąż nie wypuszczając jej z objęć. Miał już przecież wszystko zaplanowane, teraz musiał wrócić do pracy, by zamknąć parę spraw przed planowanym urlopem w okresie świąteczno-sylwestrowym. Wtedy spędzą razem więcej czasu, a przynajmniej na to liczył. - Chodź, zjemy w końcu to cholerne śniadanie - rzucił propozycję lekkim tonem, zmieniając nastrój o sto osiemdziesiąt stopni. Przesunął palcami w dół ramienia blondynki, by ująć jej dłoń i sprowadzić ponownie w dół schodów. Gdy prowadził ją do kuchni, z której roztaczał się zapach, o którym już zapomniał, nie powiedział Lilith wcale o planowanej na tej dzień rozmowie z nestorami. Nie widział sensu we wzbudzaniu w niej nadziei planami rysowanymi palcem na wodzie, chociaż może był to błąd - jeden z kolejnych, do których nie zechciałby się przyznać nawet przed samym sobą.

| zt x 2


stars, hide your fires:
  let not light see my black and deep desires.
 
Perseus Avery
Perseus Avery
Zawód : wiedźmia straż
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
vicious
vengeful
victorious
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nothing good ever stays with me
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1103-perseus-julius-avery https://www.morsmordre.net/t1235-persowa-poczta#9205 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2783-skrytka-bankowa-nr-318#44957 https://www.morsmordre.net/t1181-perseus-avery#8549
Korytarz na parterze
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach