Wydarzenia


Ekipa forum
Wnętrze sklepu
AutorWiadomość
Wnętrze sklepu [odnośnik]10.03.12 22:50
First topic message reminder :

Wnętrze sklepu

-
Sklep aktualnie jest zamknięty.
Jednym ze sklepów, które od wieków kontynuują swą działalność niezależnie od wszystkiego, jest sklep rodziny Ollivanderów. Podniszczony, zaniedbany, bardziej przypominający budynki ze Śmiertelnego Nokturnu, niźli z Pokątnej. Ulicy będącej jeszcze do niedawna tętniącym życiem sercem czarodziejskiej społeczności, teraz trochę cichszej z powodu obaw przed parszywcami wszelkiej maści, jacy pojawili się po śmierci Dumbledore'a i przejęciu władzy w Hogwarcie przez Grindewalda. Co najważniejsze - przybytek Ollivanderów nieustannie służy młodym czarodziejom. Skrzypiące, obdarzone dzwoneczkiem drzwi prowadzą do wnętrza małego, zakurzonego pomieszczenia, zapełnionego wieloma regałami wypełnionymi po brzegi drobnymi, ale jakże cennymi pudełeczkami.
Plotka mówi, iż różdżkarnia obłożona została dziesiątkami zaklęć obronnych, antywłamaniowych oraz alarmujących. Jednak jaka jest prawda...  


Lokal zamknięty

Podchodzicie do drzwi wejściowych i dostrzegacie panującą wewnątrz pustkę. Dopiero po chwili odszukujecie spojrzeniem brzydki napis spisany w pośpiechu zamknięte. Domyślacie się, że wojna musiała zmusić właścicieli do wycofania się z prowadzenia biznesu. I kto wie? Może również ucieczki?


Lokal został zamknięty do odwołania. Można jednak prowadzić rozgrywki mające miejsce przed budynkiem.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wnętrze sklepu - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]23.08.16 21:22
The member 'Titus F. Ollivander' has done the following action : rzut kością


'k100' : 90
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wnętrze sklepu - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]23.08.16 22:33
- Szkoda. Ale skoro ktoś kupił wozaka, może i na nią znajdzie się chętny.
Westchnęła, choć uśmiechnęła się lekko. Nawet z takimi niesfornymi zwierzętami łapała kontakt. Lubiła ich temperamentność, charaktery. Choć w takie dni jak ten bywały męczące i zdecydowanie nie lubiła, kiedy w sklepie pojawiało się takich na raz zbyt wiele.
Nie dane im było za długo porozmawiać. Zamilkła, kiedy chłopak skupił się na zaklęciu, nie chcąc mu przeszkadzać. Cieszyła się, że on czy to uważając się za odpowiedzialnego za sklep, czy to chcąc ją wyręczyć jako przedstawicielkę płci pięknej, czy po prostu chcąc być miłym sam postanowił obezwładnić zwierzę i Charlie nie musiała nijak wyjaśniać, że właściwie to jest tylko niemagiczną małolatą, której... powiedzmy, że się za mocno w życiu nie poszczęściło.
Tym razem z resztą zaklęcie się udało, więc nie musiała nawet poczuć się w obowiązku łapać za różdżkę. Uśmiechnęła się patrząc, jak zwierzę opada na podłogę nieprzytomne, lub uśpione. Nie zmartwiła się o jego życie, bo i nie wyglądało na to, żeby chłopak chciał zabić Katastrofę. Podeszła po prostu do ptaka.
- Tak, znam się. I uwielbiam. Nawet takie przypadki. To praca życia. - przyznała całkiem szczerze, podnosząc zwierzaka z podłogi. - I pewnie, wpadaj. Poza świętami i walentynkami nie mamy wielkiego ruchu, więc fajnie porozmawiać z człowiekiem. Ludzie są mniej wulgarni od niektórych zwierząt. - normalnie Lotta tyle nie mówiła. W sklepie owszem, ale to rola jaką musiała przyjąć. Na co dzień było w niej coś, co wywoływało niejasną barierę i niejako utrudniało jej tego typu otwarte pogaduszki z nieznajomymi. Więc co jest inaczej? Może zmęczenie, może po prostu potrzebuje się do kogoś odezwać po cięższym dniu? Albo to jakiś taki entuzjazm nieznajomego? Nie ważne z resztą.
- Do tego pani Pickle zawsze dba o to, żeby zapas gorącej czekolady nigdy się nie skończył, więc mam do czego zapraszać. - mówiąc to zaczęła się kierować do wyjścia. Ollivander też pewnie chce już zamykać. A ona nie wie ile to zaklęcie będzie trzymało, musi ptaka odnieść do klatki.


One day
the Grave-Digger had been approached by the stranger, who asked the way to town. He seemed strangely familiar, although they had never met.
Charlotte Moore
Charlotte Moore
Zawód : Pracownica sklepu ze zwierzętami
Wiek : 16
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Altruiści i idioci umierają młodo.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak
Wnętrze sklepu - Page 4 Tumblr_mkp6pdRTLW1qbxi45o8_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3142-charlotte-moore-budowa https://www.morsmordre.net/t3147-poe#51864 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f287-smiertelny-nokturn-13-12 https://www.morsmordre.net/t3187-charlotte-moore#53052
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]23.08.16 23:14
- Są różne gusta, śmiem twierdzić, że niektórzy mogliby ją nawet polubić. - wzruszył ramionami. Mało to dziwaków chodziło po tym świecie? Cała masa i Titus doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Niektórzy pewnie nawet mogliby uznać, że takie rozgadane zwierze jest całkiem inspirujące.
Kiedy zaklęcie sięgnęło celu, a zwierz padł uśpiony na podłogę Titus wyszczerzył zęby w uśmiechu. Uniósł różdżkę dmuchając w jej koniec, po czym wsadził patyk w szlufkę pasa, na poprzednie miejsce.
- Fantastycznie! W takim razie już wiem kogo prosić o pomoc w wyborze sowy! Oczywiście jak już się zdecyduję na zakup. - pokiwał głową. Miło było słyszeć, że ktoś lubi swoją pracę - on miał zresztą podobnie. Różdżkarstwo było w końcu jego największą pasją - Nie ma nic lepszego niż kubek gorącej czekolady przed zamknięciem. - pokiwał głową, machnąwszy ku niej jednym palcem, a gdy zaczęła kierować się do wyjścia Ollivander obrócił się wraz z nią, wsparł dłonie na biodrach i delikatnie zmarszczył brwi.
- Eeeej, miałaś pomóc z różdżkami! - przypomniał. Znowu wyszczerzył się jak głupi do serca. Nie to, żeby sam był leniwym śmierdzielem, któremu nie chce się podnieść kilku pudełek (chociaż to trochę też, z Barrym wiecznie toczyli batalie o to kto będzie wycierał kurz z pułek), po prostu dobrze rozmawiało mu się z rudą Lottie, a perspektywa chodzenia po drabinie w jedną i drugą stronę nie wyglądała zbyt zachęcająco. We dwójkę uwiną się raz dwa - on wskoczy na szczebel, a ona będzie mu podawać różdżki. Oczywiście po tym jak sprawdzą czy żadna nie ucierpiała.
Wszedł za ladę schylając się po pierwszy egzemplarz, który po zderzeniu z podłogą wyskoczył z pudełka, przesunął palcami po wypolerowanej różdżce i dokładnie się jej przyjrzał sprawdzając czy na powierzchni nie powstały żadne pęknięcia lub inne skazy - wyglądała w porządku, więc umieścił ją w odpowiednim opakowaniu i począł wspinać się na drabinę, by wsunąć pudełko na poprzednie miejsce.


Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,

why not us?

Titus F. Ollivander
Titus F. Ollivander
Zawód : uczy się różdżkarstwa
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
first learn the rules,
then break them
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3427-tytus-flawiusz-w-budowie#59470 https://www.morsmordre.net/t3451-poczta-titusa#59932 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f240-lancashire-holcot-dworek-ollivanderow https://www.morsmordre.net/t3485-t-f-ollivander#60769
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]24.08.16 0:03
- Sama go w sumie lubię.
Stwierdziła, patrząc na zwierzę. Czasami żałowała, że nie może mieć żadnego. Ale jednak to by nie było dobre dla nikogo, a już na pewno nie dla pierzaka/futrzaka. Jej dom nie nadawał się do opieki nad zwierzętami, a strach pomyśleć, co jej "rodzinka" zrobiłaby zwierzętom. Trudno. Na pewno, kiedy już wyniesie się z Nokturnu i wyjdzie na prostą (ciekawe, jak zamierzasz to zrobić, Lotta), będzie miała dom i pewnie jakąś normalną, przyzwoitą rodzinę (zabawne), kupi jakiegoś zwierzaka. Albo i kilka. Będą tymi bardziej charakternymi, jak choćby to ptaszysko i będą jej działać na nerwy, ale nie będzie się dało ich nie kochać.
- Kiedykolwiek wpadniesz, sowy zawsze mamy. To w sumie najbardziej chodliwy towar. - przyznała. Rodzice muszą mieć kontakt z dziećmi w szkole! Ale też czarodzieje lubią się dzięki nim komunikować, a wynajmowane sowy to nie to samo jednak, więcej zachodu.
I już miała wyjść, kiedy nowy znajomy ją upomniał. Faktycznie - obiecała przecież! Cała ta sprawa z ptakiem zawróciła jej w głowie. Ale odłożyła zwierzę na podłogę, upewniając się, że to śpi spokojnie.
- No dobra, dobra. Przyznaj się, że chcesz odczekać, aż Katastrofa się obudzi, żeby jednak nie dała się złapać, żebyś mógł tu ją podstępem zachować. - stwierdziła, starając się, by jej ton zabrzmiał poważnie. Zaraz jednak zobaczyła, jak uważnie Titus przygląda się różdżkom. Podniosła opakowanie.
- Too... jest cała? - spytała, zbliżając się, żeby pooglądać magiczny patyk. - Możesz mi o nich powiedzieć. Bo w sumie to poza tym, że nie wolno ich łamać za wiele nie wiem. A z tego co widzę, ma nie tylko nie być połamana.
Była ciekawa. Lubiła się uczyć o magii. Nie chodziła w końcu do Hogwartu, miała więc znacznie większą wiedzę o czymkolwiek magicznym niż jej rówieśnicy i nie chcąc wychodzić na głupią, łapała się okazji, żeby móc wiedzieć coś jeszcze. A to wydawało się fajne. Samego Titusa jakoś dziwnie chyba-polubiła. Choć to wiele powiedziane, ledwie go zna.
Ale dziwnie swobodnie się czuła.
Zaraz jednak odsunęła się i zaczęła zbierać te różdżki, które upadły na ziemię z pudełkami.


One day
the Grave-Digger had been approached by the stranger, who asked the way to town. He seemed strangely familiar, although they had never met.
Charlotte Moore
Charlotte Moore
Zawód : Pracownica sklepu ze zwierzętami
Wiek : 16
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Altruiści i idioci umierają młodo.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak
Wnętrze sklepu - Page 4 Tumblr_mkp6pdRTLW1qbxi45o8_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3142-charlotte-moore-budowa https://www.morsmordre.net/t3147-poe#51864 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f287-smiertelny-nokturn-13-12 https://www.morsmordre.net/t3187-charlotte-moore#53052
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]24.08.16 0:38
Skoro mieli sowy, to może nawet dostanie jakąś zniżkę? Tak po znajomości, jak już bliżnej pozna Lottę, a to z pewnością się stanie, skoro znali już swoje imiona i pracowali w sąsiedztwie.
- Masz mnie! - rozłożył ramiona w geście kapitualcji, a później głośno się roześmiał. Oj, nie chciałby tutaj takiego ptaszyska... Choć może bardziej wuj Garrick byłby wściekły gdyby jutro z rana przywitał go niespodziewany gość.
- Mhm, ta jest cała. - pokiwał głową - Wiesz, wszystko zależy od różdżki - jedne są bardziej wytrzymałe, innym wystarczy mała ryska by zaczęły szaleć. - wszedł szczebel wyżej, po czym wyciągnął jedną rękę do Charlotty, by podała mu pudełka, które zebrała z podłogi. Drugą dłoń zaciskał na drabinie, nie chciał przecież zlecieć w razie gdyby za bardzo się wchylił - Wydaje się, że powinno to zależeć od twardości drewna, rozumiesz, heban na przykład to jedno z najtwardszych drewien, rzeźbienie w nim graniczy z cudem, ale jeśli połączyć je z łuską popiełka, to nabiera wrażliwości. Chodzi o to, że jeśli drewno przyjmie rdzeń, a rdzeń przyjmie drewno to już nie jest rdzeniem i drewnem tylko całością, jednością. Jest po prostu różdżką... Rany, strasznie to pogmatwałem. - jego radosny śmiech na nowo rozszedł się po eterze. Układał pudełka jedno na drugim, do każdego uprzednio zaglądając by sprawdzić czy wszystko jest na swoim miejscu - Zresztą... Z nimi jest trochę jak z ludźmi - wiadomo, że jak się połamiesz to koniec, ale jak się obijesz albo zadrapiesz to też nie jesteś tak do końca sprawna. Zdarza się nawet, że niektóre po prostu są kapryśne i czasem odmawiają współpracy. Nie wszyscy wiedzą, że trzeba o nie dbać, polerować i czyścić i w ogóle. - wzruszył ramionami, zerkając w dół, na swoją towarzyszkę. Przez myśl mu przeszło, że może nie powienien jej tego mówić? To już zdradzanie rodowych sekretów, czy tylko kilka informacji, które można wyczytać z książek?...


Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,

why not us?

Titus F. Ollivander
Titus F. Ollivander
Zawód : uczy się różdżkarstwa
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
first learn the rules,
then break them
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3427-tytus-flawiusz-w-budowie#59470 https://www.morsmordre.net/t3451-poczta-titusa#59932 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f240-lancashire-holcot-dworek-ollivanderow https://www.morsmordre.net/t3485-t-f-ollivander#60769
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]24.08.16 0:56
Podobało jej się słuchanie Titusa. Nie znała wielu osób, które faktycznie miałyby jakąś pasję i żyły z nią do tego stopnia, żeby można było dosłyszeć jej przyjemne brzmienie w głosie, w trakcie podobnej opowieści. A dla większości czarodziejów to w końcu tylko patyk. Narzędzie, dzięki któremu mogą czarować i tyle.
- Nie pogmatwałeś, to w sumie dosyć logiczne. - stwierdziła po chwili namysłu, kiedy poukładała sobie w głowie wszystko, co jej powiedział. Właściwie to Titus nie powiedział niczego, czego nie możnaby się domyśleć, a jednak są to rzeczy o jakich mało kto myśli, nawet czarodzieje i gdyby spytać, pewnie mało kto odpowiedziałby na starcie. - Pracujesz w bardzo niezwykłym miejscu.
Dodała po chwili, bo faktycznie tak było. Tutaj magia była właściwie wszędzie. Podawała mu różdżki i czasami unosiła wieko pudełka, żeby zerknąć do środka, zobaczyć jak wygląda kolejna i kolejna różdżka. Zawsze bardzo kusiły ją te przedmioty.
- Jak rozumiem, twoja jest zwyczajnie wredna i kapryśna i nie miała ochoty za szybko unieruchamiać ptaszyny. - oh, musiała go zaczepić w związku z nieudanym zaklęciem. Uśmiechnęła się przy tym wesoło, bo przez chwilę to było takie normalne, przecież obracają się w tym samym środowisku, przecież on pewnie myśli, że i ona mogła to zrobić, a ona nie musi mówić, że wcale nie zrobiłaby tego za pierwszym razem. Czy, że nie zrobiłaby tego wcale. Jaką by to zrobiło różnicę? - Albo po prostu ty chciałeś mnie tu dłużej zatrzymać.
Puściła mu oczko, podając kolejne pudełko. Niezły bajzel droga Katastrofa narobiła, trzeba to przyznać.


One day
the Grave-Digger had been approached by the stranger, who asked the way to town. He seemed strangely familiar, although they had never met.
Charlotte Moore
Charlotte Moore
Zawód : Pracownica sklepu ze zwierzętami
Wiek : 16
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Altruiści i idioci umierają młodo.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak
Wnętrze sklepu - Page 4 Tumblr_mkp6pdRTLW1qbxi45o8_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3142-charlotte-moore-budowa https://www.morsmordre.net/t3147-poe#51864 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f287-smiertelny-nokturn-13-12 https://www.morsmordre.net/t3187-charlotte-moore#53052
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]24.08.16 1:17
- Mhm, sklep jest fantastyczny, ale warsztat! Warsztat jest prawdziwie niesamowity! - te wszystkie dłuta - cieniutkie jak igiełka i grubsze, płaskie, skośne oraz zaokrąglone, trójkątne lub kwadratowe, a do tego wszędzie porozrzucane kawałki drewna czekające na oporządzenie i wreszcie serce każdej różdżki - magiczny rdzeń. Niby niepozorny, a jednak najważniejszy. Jak już zamknął się w warsztacie to siedział tam całymi godzinami, niezależnie od tego czy tworzył, czy jedynie czekał, obserwując egzemplarze, które wkrótce miały trafić do pudełek a później na półki.
- Ha-ha. - pokręcił głową, odwracając twarz ku dziewczynie, ale szybko odwzajemnił jej uśmiech - Moja jest najlepsza, tylko czasem lubi sobie ze mnie zażartować. - stwierdził. Zgodnie zresztą z prawdą - dobra do psikusów, lubiła płatać figle czy to z właścicielem czy właśnie właścicielowi. Jeśli Titus nie dostarczał jej odpowiedniej ilości rozrywki to sama musiała o to zadbać, a kiedy opuścił Hogwart i zaczął swoje dorosłe życie, to oczywiście trochę spoważniał... Nie, wcale nie, po prostu poza murami zamku nie miał tylu okazji do wszelkich swawoli. Kolejne słowa Lottie sprawiły, że... jakby trochę się zarumienił? Przez chwilę milczał, powoli wsuwając kolejne pudeło prawie pod sam sufit, a później znowu się odwrócił odbierając kolejne opakowanie.
- Może. - stwierdził. Coś w tym było, skoro chciał by mu pomogła, a czy czas nie leciał szybciej gdy było z kim pogadać? Czy nie przyjemnie im się współpracowało, nawet jeśli owa współpraca ograniczyła się do upolowania ptaka i pozbierania kilku pudełek?
- Dużo jeszcze ich tam zostało? - zapytał, poprawiając się na drabinie.
Titus F. Ollivander
Titus F. Ollivander
Zawód : uczy się różdżkarstwa
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
first learn the rules,
then break them
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3427-tytus-flawiusz-w-budowie#59470 https://www.morsmordre.net/t3451-poczta-titusa#59932 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f240-lancashire-holcot-dworek-ollivanderow https://www.morsmordre.net/t3485-t-f-ollivander#60769
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]24.08.16 2:25
Podnosiła kolejne pudełka, czasem zerkała, ale zaraz podawała je chłopakowi. Katastrofa nie wyrządziła szkód, żadna różdżka nie okazała się zniszczona, a cały porządkowanie wychodziło im wspólnie bardzo sprawnie.
Coraz bardziej podobało jej się to miejsce i towarzystwo, więc i na sam koniec trochę się ociągała, przyglądając się różdżkom trochę dłużej, uważniej się im przyglądając i nie spiesząc się z sięganiem po kolejną - zamiast tego słuchając co takiego Titus Ollivander ma do powiedzenia.
Kiedy chłopak się zarumienił, przez chwilę mu się przyglądała, a dziwnie napięta atmosfera kazała jej wrócić do zbierania pudełek. I znów lekko się uśmiechnąć, choć uśmiech był jakby trochę inny.
- To już ostatnie. - stwierdziła jedynie i rozejrzała się po podłodze i blacie, żeby upewnić się, że niczego nie przegapili. - Wygląda na to, że skończyliśmy. A ja muszę iść do sklepu, zanim ten pierzasty potwór się obudzi i zechce jeszcze trochę ze mnie ponabijać. Chyba zakolegowałby się z twoją różdżką.
Podeszła do miejsca w którym zostawiła ptaka i wzięła go znów na ręce. W jaki sposób ona teraz zamknie tę klatkę? Będzie ją kleić na taśmę, albo czymś zwiąże, w każdym razie musi się upewnić, że Katastrofa nie opuści swojego "małego domu" dopóki nie przyjdzie na to właściwy moment.
- W takim razie do zobaczenia niedługo. - dodała w drzwiach, spoglądając na niego. Była ciekawa, czy faktycznie przyjdzie, jak zapowiedział. Zaraz jednak po prostu wyszła, by przebiec odległość dzielącą ją od sklepu (teraz już serio żałowała, że nie wzięła wychodząc swojego płaszcza, jakikolwiek on nie był) i zaraz schronić się w nim przy szukaniu najlepszego sposobu na utrzymanie wrednego ptaka w klatce.

zt x 2


One day
the Grave-Digger had been approached by the stranger, who asked the way to town. He seemed strangely familiar, although they had never met.
Charlotte Moore
Charlotte Moore
Zawód : Pracownica sklepu ze zwierzętami
Wiek : 16
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Altruiści i idioci umierają młodo.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak
Wnętrze sklepu - Page 4 Tumblr_mkp6pdRTLW1qbxi45o8_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3142-charlotte-moore-budowa https://www.morsmordre.net/t3147-poe#51864 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f287-smiertelny-nokturn-13-12 https://www.morsmordre.net/t3187-charlotte-moore#53052
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]29.08.16 13:38
| 14 luty

Tak, niby dzień zakochanych, kiedy to powinien spędzić czas z Marcelyn pośród kwiatów, jezior i pocałunków, a zamiast tego udał się tego ranka do sklepu Ollivandera. Nieco markotnie spojrzał na szyld, który przewrócił dając znać, że sklep został właśnie otworzony dla potencjalnych klientów. nieco zniechęcony ruszył wśród regałów. Sprawdzał, czy w każdym pudełku była różdżka, która powinna być, sprawdzał czy leży w odpowiednim miejscu, bo czasem się zdarza, że w popłochu odłoży się w złe miejsce. Nie chcesz wolnego? Powinieneś spędzić ten czas ze swoją narzeczoną. Rudzielec bił się z myślami po wczorajszej rozmowie z Ollivanderem, który chciał podarować jemu dzień wolny na spędzenie z narzeczoną. Mówił, że w razie czego zastąpi jego Titus, lecz rudzielec nie chciał spędzać tego dnia samotnie. Grzecznie odmówił mówiąc, że narzeczona cały czas siedzi w Norwegii i woli siedzieć w sklepie. No i tak się wpakował dziś w całodzienny dyżur, gdzie myślami wspominał swoją narzeczoną. Czemu nie może teraz wrócić? Co jej szkodzi na chwilę wyrwać się z samotni i ten jeden dzień spędzić tutaj,w  Londynie? Rudzielec tego nie pojmował.
Trzask. Rudzielec pogubiony we własnych myślach przypadkiem zwalił jedno pudełeczko. Wiśnia, włos jendorożca, 9 cali, sztywna - tak głosiła nalepka, na którą rudzielec po chwili oprzytomnienia zerknął na nią. Nie miał pojęcia, kto mógłby ją dostać, lecz miał nadzieję, że ta osoba zadba o tę różdżkę. Że każdy zadba o swój  magiczny patyk. Otworzył wieko - na szczęście nie połamał jej, na co odetchnął z ulgą. Zamknął zaraz pudełeczko i odłożył je na miejsce.
Dzyń dzyń dzyń. Rudzielec zaraz spojrzał w stronę lady i zjawił się przed klientem, czy raczej przed klientką, która położyła na blat swój połamany patyk - bo już chyba nie łączy się rdzeń.
- Witam, w czym mogę pomóc? - zabrzmiał łagodny głos rudzielca, który zaraz zaczął - dla swej pewności - badać różdżkę. Drewno ... sosna, przynajmniej miał takie wrażenie. Szkoda, że nie ma tu Titusa, bo by z pewnością więcej powiedział.
- Nie wiem co się stało, doprawdy. Miałam przez chwilę różdżkę w dłoni i schowałam ją do torebki i nagle coś trzasnęło. Spojrzałam i ujrzałam połamaną różdżkę. Niechże coś pan temu zaradzi. Może reparo zadziała? - usłyszał dosyć szybkie streszczenie od kobiety, która była zarówno spanikowana, jak i zdenerwowana. Rudzielec przeniósł na chwilę spojrzenie na kobietę kiedy ta jeszcze mówiła, a potem znów spojrzał na różdżkę. Reparo? Raczej nic tu nie zadziała, skoro różdżka jest w dwóch kawałkach. Czasem nieroztropność kobiet jest zadziwiająca.
- Niestety - z tego co ja tu widzę żadne zaklęcie nie pomoże. jedyne co mogę zaproponować, to kupno nowej różdżki. - zdążył łagodnym tonem wyjaśnić jej sytuację, gdy drzwi gwałtownie się otworzyły. rudzielec spojrzał w stronę przybysza, który za nic chyba miał drzwi, którymi zaraz trzasnął porządnie. Co za klient!
- Proszę nie trzaskać drzwiami. Nie jest tutaj pan sam. - rudzielec upomniał mężczyznę, który teraz na niego spojrzał. Barry widział w jego oczach złość, czy nawet i chęć mordu, lecz nie rozumiał dlaczego. Zaraz wrócił swym spojrzeniem na klientkę. - To co, idę po nową różdżkę. - powiedział starając przywrócić na twarz pogodną minę, lecz gdy zrobił tylko jeden krok w stronę regałów, usłyszał, jak facet popycha kobietę. Jak tak można traktować kobiety! Barry zaraz ruszył jej pomóc wstać.
- Hej ty, ty tu pracujesz, nie? Dawaj mi nową różdżkę. Ona poczeka. - usłyszał niebezpieczny ton w jego głosie. Barry przez chwilę stał przy kobiecie i posadził ją na krześle, a sam zaczął gorączkowo bić się z myślami. - Ta pani była pierwsza. Musi pan poczekać. - rzucił tylko tyle w stronę nieznajomego, który zdenerwował się tymi słowami i podszedł do rudzielca, którego złapał za fraki.
- Czy ja mówię NIEWYRAŹNIE? Może mam powtórzyć? - usłyszał rudzielec. Próbował ocenić sytuację, która nie wychodziła na jego korzyść. - Nie trzeba. - powiedziawszy poczuł, jak uścisk się luzuje, a on zrobił wydech. - Mógłbym wpierw zobaczyć pańską różdżkę? - powiedział zerkając na chwilę na klientkę. nie wyglądała źle, ale chyba będzie lepiej dla nich, jak wpierw obsłuży tego niewychowanego gbura.
- A po co ci ona? Dawaj jakąś pierwszą lepszą z regału. - powiedział nie chcąc pokazać swej różdżki. Barry nic nie zareagował, tylko posłusznie udał się do regału i wziął kilka pierwszych lepszych pudełek z różdżkami. Położył je na blacie, lecz ten nicpoń zaraz swoją ręką zaczął otwierać je i brał każdą do ręki. Na jego niekorzyść żadna nie chciała się jego słuchać. A ostatnią piątą wycelował w rudzielca.
- Co to mają być za banaluki? czy ja proszę o zbyt wiele? Dawaj różdżkę, albo zobaczymy, co się z nią stanie. - mówiąc skierował różdżkę w stronę klientki, która spojrzała przestraszona na rudzielca. Barry aż przełknął ślinę. Nie chciał, by komukolwiek stała się tutaj krzywda, a też nie wiedział, ile zajmie czasu na znalezienie dobrej różdżki.
- To proszę wpierw pokazać swoją różdżkę. Bez tego będziemy tutaj godzinami błądzić. - zażądał udając spokojnego i pewnego siebie rudzielca. Jeśli ten facet chce nowej różdżki - niech pokaże swoją poprzednią.
i tak po chwili milczenia się stało. Wyjął z kieszeni różdżkę, złamaną na pół, lecz w inny sposób. Rudzielec zaraz obejrzał złamanie i nabrał pewnych przypuszczeń. Takie złamanie nie występuje normalnie w różdżkach, chyba że się było karanym za uprawianie czarnej magii. - proszę poczekać, zaraz wrócę z paroma propozycjami. - rzuciłem zerkając ukradkiem na kobietę chcąc jej dać nieco otuchy. Facet skierował różdżkę na kobietę, lecz nic nie wykonał. - Masz pięć minut. Pięć minut na powrót. rudzielec usłyszał warunki, na które skinął głową i udał się czym prędzej na zaplecze. Musiał się z kimś skonsultować, bo sam nie był pewny. Zaraz ujrzał znajomą głowę Titusa.
- O, jesteś. Powiedz mi, jak wyglądają różdżki kiedy Ministerstwo je łamie. Mają gładkie złamanie, czy są jakieś ząbki na brzegu? - zapytał się i zaraz usłyszał odpowiedź, która potwierdziła jego obawy. - Słuchaj, mam tutaj takiego jednego na sali. Zbytnio miły nie jest, a ja muszę tam zaraz wrócić. Wezwij jakieś służby, dobra? - szybko wyjaśnił zaraz całą sytuację, a czas niemiłosiernie się skracał. Rudzielec kiwając głową w stronę swego druha zaraz wrócił do lady - biorąc wcześniej trzy pudełeczka. Wiedział, że żadna nie zadziała, że póki rdzeń nie jest zerwany, to ten facet nie będzie mógł mieć nowej różdżki, ale musiał improwizować dla dobra kobiety. Miał nadzieję w Titusie, że szybko znajdzie jakąś pomoc. Barry wolał nie patyczkować się z osobami, które umieją władać czarną magią dosyć dobrze. Co innego klub pojedynków, a co innego takie spotkanie, oko w oko z cyklonem.
- Proszę, któraś powinna być dobra. - powiedział rudzielec zwracając się do faceta, który widząc nowe różdżki na blacie, zainteresował się nimi. Wziął jedną do ręki i skierował w stronę lustra - pękło natychmiast z piskiem. Barry niepewnie spojrzał w stronę kobiety, która bała się wstać. nic dziwnego, skoro następną różdżką facet skierował na jej nogi. Barry nie wiedział, co chciał zrobić, ale z pewnością zamiast tego nogi zostały związane mocną liną. cholera przeklął w myślach.
- Oj, chyba się nie postarałeś. A może jednak? Zaraz sprawdzimy na niej. Módl się, by zadziałało. - usłyszał rudzielec głos przepełniony pogardy, a wzrok uchwycił, jak mężczyzna łapie ostatnią - trzecią różdżkę. Barry nie mógł pozwolić na bierność - dlatego zaraz stanął przed kobietą zasłaniając ją własną piersią. W ostatniej chwili, bo zaraz różdżka stwierdziła, że zrobi rudzielcowi ranę na barku. Nieco skrzywił się z bólu, lecz nie krzyknął. Za to wyjął swoją różdżkę i rzucił zwykłe zaklęcie rozbrajające, które powiodło się. Barry nie zdążył złapać różdżki, lecz kobieta będąca za nim to zrobiła. Weasley nie miał czasu na sprawdzenie, czy różdżka ocalała, bo zaraz mężczyzna rzucił się na niego z pięściami.
Alohomora, Drętwota zaraz oba zaklęcia poleciały wpierw w stronę drzwi sklepu, a potem w stronę faceta, który trzymał w dłoni różdżkę rudzielca. Różdżka wyleciała jemu z dłoni i upadła na pierś rudzielca, który leżał na podłodze posiniaczony. okazało się, że dwójka funkcjonariuszy, którzy byli tuż niedaleko usłyszała od Titusa, co się dzieje i zaraz tu przybiegli. Zabrali faceta do aresztu w Tower za napaść, a Titus pomógł rudzielcowi wstać.
- Wiesz co, ja chyba jednak wezmę wolne. - powiedział krzywiąc się przy wstawaniu i zaraz spojrzał na klientkę. - Wszystko w porządku? - zadał jej pytanie, bo mimo wszystko stanął w jej obronie. - Titek, jej nogi.- rzucił w stronę druha, który widząc związane nogi kobiety - zaraz usunął zbędne liny. Kobiecie na szczęście nic poważnego się nie stało, a nawet oddała w ręce rudzielca różdżkę, którą to on przekazał Titusowi. Weasley spojrzał na swój bark, który zaczął nieprzyjemnie bolec.
- Jestem ci winna podziękowania. Gdyby nie ty, to pewnie by to mnie spotkało. Może pójdziesz ze mną do Munga - pracuję tam i raz dwa mogę cię uleczyć. Tylko potrzebuję różdżki. - wdzięczny głos kobiety wywoła na rudzielcu delikatny uśmiech. Barry chciał odmówić, lecz widząc spojrzenie Titusa stwierdził, że chyba będzie lepiej, jak rzeczywiście uda się do Munga, by się uleczyć.
Rudzielec nie chciał oddać Titusowi tego, co zaczął, więc z bólem, ale jednak ruszył w stronę regałów. Wiedział czego szukać, a przynajmniej w której części. Po kilku minutach przyszedł z pięcioma pudełkami. Na jego szczęście za trzecim razem było trafienie i obserwował radość kobiety, która cieszyła się z nowej różdżki. Rudzielec otrzymując zapłacę za różdżkę schował pieniądze do kasetki, swe obowiązki na dzisiejszy dzień przekazał Titusowi, a sam udał się za kobietą do Munga, by doprowadzić się do dobrego stanu. Stamtąd popołudniu wrócił do swego pokoju i z lodem na twarzy zaczął przeglądać listy od Marcelyn. Takich walentynek nawet w najgorszym scenariuszu się nie spodziewał.

z.t
Barry Weasley
Barry Weasley
Zawód : sprzedawca u Ollivandera
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Well someday love is gonna lead you back to me
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Wnętrze sklepu - Page 4 Tumblr_n6gnr2EdcK1tq9875o1_400
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1134-barry-weasley#7558 https://www.morsmordre.net/t1142-zjadacz-mebli https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-smiertelny-nokturn-19-4 https://www.morsmordre.net/t3342-skrytka-bankowa-nr-330#56362 https://www.morsmordre.net/t1144-barry-weasley#7771
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]01.11.16 11:35
| 6 marca po wyjściu ze szpitala, tuż przed wizytą u Sorena

Poruszanie się o własnych siłach po raz pierwszy sprawiało mu problem. Zastałe mięśnie bolały, złamana noga doskwierała, wciąż widział w nieco monochromatycznej skali barw i czuł się jak bezbronny kaleka. Prócz zwyczajowej pewności brakowało mu również ciepła głogowego drewna różdżki pod palcami; miał wrażenie, że przechadza się wśród ludzi kompletnie nagi. Wzmagało się uczucie drętwego niepokoju, paraliżujące nieposłuszne ciało, potęgował się chaos w myślach, kreujących najczarniejsze scenariusze. Avery cały czas rozglądał się podejrzliwie wokoło, wręcz natrętnie, obawiając się nagłego ataku, przed którym nie mógłby się obronić. Nie obchodził do dekret stetryczałej Tuft - istniało grono osób, mających go w głębokim poważaniu - a paranoicznie zaczął postrzegać się w kategorii celu. Zwłaszcza, że był nieuzbrojony i zupełnie nieprzygotowany na pojedynek. Z ulgą witał znajome witryny Pokątnej, rozpoznając, że zbliża się do celu. Im bliżej sklepiku Ollivandera się znajdował, tym lżej oddychał, przekonany, iż tam niezawodnie idealna różdżka go wybierze. Potrzebował tego przekonania, głębokiego zaczerpnięcia oddechu, przeświadczenia, że niedługo znowu poczuje się silny i że w jego ręce powróci moc sprawcza. Klucząc między zaułkami niestety miał wrażenie wyobcowania oraz bezradności: bez różdżki był nikim i nie mógł zrobić niczego. Drobne upośledzenie? Powinien to przemyśleć?
Gdy Avery przekroczył próg sklepiku (trzeci raz w życiu), dzwoneczek u drzwi lekko zadźwięczał, zwiastując nieobecnemu sklepikarzowi jego obecność. Samael nie zniecierpliwił się, bacznie rozglądając się po wnętrzu, które w ogóle się nie zmieniło. Ciasna przestrzeń, powietrze przesycone kurzem i magią, setki wąskich pudełek poupychanych na wielkim regale. Każde kryło w sobie moc, a Avery wkrótce miał stać się właścicielem jednego z tych wyjątkowych przedmiotów. W jednej chwili zniknęła cała nerwowość: nie zauważył nawet przybycia Titusa, z fascynacją przypatrując się różdżkom ukrytym w zamkniętych futerałach.


And when my heart began to bleed,
'Twas death and death indeed.
Samael Avery
Samael Avery
Zawód : ordynator oddziału magiipsychiatrii
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Szalony, niech ukocha swe samotne ściany
I nie targa łańcucha, by nie draźnić rany
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Doskonała rozpusta wymaga doskonałego odprężenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t631-samael-marcolf-avery#1801 https://www.morsmordre.net/t1443-samaelowa-skrzynka-z-pogrozkami#12562 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f119-shropshire-peace-street-102 https://www.morsmordre.net/t2798-skrytka-bankowa-nr-160#45281 https://www.morsmordre.net/t972-ten-lepszy-avery
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]01.11.16 18:46
Titus czuł się jakby połknął go wozak i wypluł wraz z kolejnym przekleństwem - czyli fatalnie. Nie pamiętał kiedy ostatnio miał takiego potwornego kaca - bolał go każdy mięsień, miał migrenę i taką suszę w ustach, że suchsza była chyba tylko pustynia. W dodatku spał ledwie kilka godzin, bo wrócił z przyjęcia nad ranem, a o siódmej znów był na nogach. Dziesięć po ósmej otwierał już sklep na Pokątnej, bo przecież ktoś musiał to zrobić, a on, pomimo beznadziejnego humoru, był profesjonalistą! Ach, w tym momencie oddałby nerkę za to, żeby pojawiła się tu Lotta ze słoikiem rosołu, bo żaden eliksir nie działał na kaca tak dobrze jak tłusty, domowy rosołek! Lubił zresztą jej kuchnię - wpadał czasem na obiad, czasem na kolację, a czasem na ciasteczka. Nawet jak go częstowała zakalcem to się uśmiechał i mówił, że jest najlepszy na świecie...
Ale dzwoneczek przy drzwiach obwieścił przyjście innego gościa. Gościa, którego oczekiwał od początku marca. Titus pojawił się znikąd - nawet jeśli nie był stereotypowym przedstawicielem swojego rodu, to umiejętność pojawiania się znikąd miał we krwi, tak jak reszta Ollivanderów.
- Dzień dobry, lordzie Avery. - ukłonił się jak na młodego szlachcica przystało - Przejdźmy od razu do rzeczy. - poprosił. Widział, że Samael jest jakiś taki... chory? Zmęczony? Nie pytał, bo pewnie i tak by mu nie powiedział - Może pan opowiedzieć o swojej poprzedniej różdżce? W sensie co to był za egzemplarz? - może to go trochę naprowadzi na właściwie tory i nie będą musieli spędzić tu kilku godzin - Która ręka ma moc? Proszę ją wyciągnąć przed siebie. - poprosił, chwytając za metr schowany pod ladą. Musiał zrobić pomiary, żeby dopasować długość - to akurat był najmniejszy problem. Cała zabawa zaczynała się później, jak już trzeba było dobrać drewno i rdzeń, ale Titus zawsze bawił się przy tym świetnie! Tylko dzisiaj był totalnie wymięty i pozbawiony swojego naturalnego entuzjazmu.


Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,

why not us?

Titus F. Ollivander
Titus F. Ollivander
Zawód : uczy się różdżkarstwa
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
first learn the rules,
then break them
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3427-tytus-flawiusz-w-budowie#59470 https://www.morsmordre.net/t3451-poczta-titusa#59932 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f240-lancashire-holcot-dworek-ollivanderow https://www.morsmordre.net/t3485-t-f-ollivander#60769
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]02.11.16 10:07
Zadziwiające, ileż magii krążyło w tym niepozornym sklepiku. Tradycja Ollivanderów trwała wieki, a nadal im ufano, czarodzieje z różnych zakątków świata przybywali do Londynu, aby objąć w posiadanie różdżkę sygnowaną ich nazwiskiem. Nie marka, lecz renoma - zasługiwali na nią bez dwóch zdań, choć Avery miał okazję się przekonać, ile warta jest nawet najlepsza różdżka w starciu z czarną magią. Zniszczenie pierwszej zabolało niezwykle, aczkolwiek wtedy nie przyłożył do tego tak dużej wagi. Dzisiaj zaś tęsknił, boleśnie odczuwając brak znajomego (choć nikłego) ciężaru za pazuchą szaty. Musiał natychmiast zaopatrzyć się w nową różdżkę, chociaż mierził go nieco irracjonalny opór przed zaakceptowaniem kolejnej. Kwestia przyzwyczajenia oraz przywiązania, przez lata zdołał oswoić swoją różdżkę, nauczyć się kiełznać jej kaprysy.
Z zamyślenia wyrwał Avery'ego znajomy głos młodzieńca. Odpowiedział na powitanie, lustrując Titusa uważnym wzrokiem, raczej testując swój zmysł wzroku, aniżeli prześwietlając chłopaka. Kontury odrobinę się rozmywały, acz obraz był stabilny - Ollivander był stałą sylwetką, w niczym nie przypominającą ulotnego ducha. Jedynie podejrzanie blade policzki mogły świadczyć o nieprzynależeniu Titusa do tego świata, ale Avery nie był pewny, czy to aby nie psota jego wymagających odpoczynku oczu.
Kiwnął głową, automatycznie zgadzając się na niezwlekanie z doborem różdżki. Zależało mu na czasie, lecz w tym konkretnym sklepie nie zamierzał go skąpić.
-Drewno głogowe, jad bazyliszka, trzynastocalowa. Posługiwałem się nią dziewiętnaście lat - odparł, bardzo konkretnie, wyciągając przed siebie prawą rękę i czekając cierpliwie, aż Titus zakończy mechaniczne czynności, skupiając się na najważniejszym.


And when my heart began to bleed,
'Twas death and death indeed.
Samael Avery
Samael Avery
Zawód : ordynator oddziału magiipsychiatrii
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Szalony, niech ukocha swe samotne ściany
I nie targa łańcucha, by nie draźnić rany
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Doskonała rozpusta wymaga doskonałego odprężenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t631-samael-marcolf-avery#1801 https://www.morsmordre.net/t1443-samaelowa-skrzynka-z-pogrozkami#12562 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f119-shropshire-peace-street-102 https://www.morsmordre.net/t2798-skrytka-bankowa-nr-160#45281 https://www.morsmordre.net/t972-ten-lepszy-avery
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]02.11.16 11:15
- Dziewiętnaście lat! To musiała być wielka strata... - westchnął. On sam dzierżył swoją od niespełna ośmiu i chyba by się popłakał gdyby coś się z nią stało. Jasne, zdarzało się, że nie chciała go słuchać, ale taką już miała naturę - niesforną, zupełnie zresztą jak właściciel.
- Jad bazyliszka i drewno głogowe... - powtórzył, w międzyczasie zdejmując pomiary - zmierzył długość ręki od nadgarstka do ramienia, od łokcia do najdłuższego palca, zmierzył obwód dłoni i wysokość całej sylwetki lorda Averego, a zanim Samael zdążył się obejrzeć, mógł zauważyć, że to już nie Titus mierzy długość każdego kolejnego palca, tylko sam metr - Bardzo kapryśne drewno musi pan mieć naprawdę silną rękę... A ten rdzeń... - już miał ochotę rzucić bardzo nieprzyjemny, ale na szczęście ugryzł się w język - Bardzo rzadki. - pokiwał głową. Pokaż mi swoją różdżkę, a powiem ci jakim jesteś człowiekiem, tak, tutaj sprawdzało się to w stu procentach.
- Hm, niech no pomyślę, niech no pomyślę... - mruknął sam do siebie, zmierzając w kierunku wysokich półek i drapiąc się dwoma palcami po brodzie. Zmarszczył brwi, mierząc spojrzeniem wąskie pudełka. W końcu sięgnął po jedno, wracając do swojego klienta.
- Dość! - rzucił, a metr opadł bezwładnie na podłogę. Ollivander uchylił wieko - Łuska kappy, cis, dwanaście cali, sztywna. Bardzo duża moc. Silna i niebezpieczna, w nieodpowiednich rękach mogłaby doprowadzić do tragedii, ale myślę, że pan będzie w stanie ją okiełznać.. - podsunął mu niezwykle elegancki egzemplarz z prostą rękojeścią bez żadnych niepotrzebnych zdobień. Mógłby wiele powiedzieć o tej różdżce, ale trochę się obawiał, że zostałby źle zrozumiany. To był jeden z tych magicznych patyków, których Titus nie chciałby dzierżyć i które niezbyt dobrze świadczyły o właścicielu.


Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,

why not us?

Titus F. Ollivander
Titus F. Ollivander
Zawód : uczy się różdżkarstwa
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
first learn the rules,
then break them
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3427-tytus-flawiusz-w-budowie#59470 https://www.morsmordre.net/t3451-poczta-titusa#59932 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f240-lancashire-holcot-dworek-ollivanderow https://www.morsmordre.net/t3485-t-f-ollivander#60769
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]02.11.16 22:13
Titus mówił zbyt dużo, lecz paradoksalnie pomagało to Avery'emu w ukryciu swego zafrasowania. Praktycznie blaknął w gąszczu słów wyrzuconych z ust Ollivandera, stając się niemalże nieistotnym dodatkiem, tłem dla atmosfery stworzonej przez różdżkarza, jego zaaferowania, skupienia, fascynacji oraz zaangażowania. Na szczęście, nie czuł się zobowiązany do udzielenia artykułowanej odpowiedzi, ba, nie zamierzał się zwierzać z rzeczywistej przykrości, jaka go spotkała w związku z utratą różdżki.
A właściwie jej bestialskim zniszczeniem. Przez ułamek sekundy zawahał się, czy aby jednak nie podzielić się tym z Titusem, ciekaw reakcji młodzieńca na podobne świętokradztwo. W porę zadźwięczał ostrzegawczy dzwoneczek, alarmując przed pochopnym udzieleniem zbyt poufnej informacji. Mógł oczywiście dopisać historię, rzucając idealnie dobraną retoryką, lecz milczenie było bezpieczniejsze, swobodniejsze i znajome. Słowa znowu miały wagę złota, a Avery szczerze nie znosił marnotrawstwa.
Pozwolił zmierzyć każdą niezbędną długość, z lekkim już rozbawieniem - Julie na pewno by się spodobało - przyglądając się, jak magiczny metr samodzielnie wyznacza długość małego palca u jego prawej dłoni. Myśl o córeczce sprawiła jednocześnie, że jego serce nieco się ścisnęło: mała już wystarczająco długo była sama, powinien natychmiast do niej wrócić, zamiast tracić(?) czas na dobranie właściwej różdżki. Miał nadzieję, że cały proces pójdzie sprawnie i bez wahania ujął w dłoń egzemplarz zaproponowany mu przez Titusa. Niestety wraz z chwilą, kiedy ją pochwycił i machnął, zamiast wyczarować snop iskier, różdżka rozgrzała się do czerwoności, a Avery syknął cicho i instynktownie wypuścił ją z ręki. Po wewnętrznej stronie jego dłoni widać było delikatny rumieniec oparzenia; mężczyzna podniósł różdżkę z ziemi i trzymając ją przez szatę podał Titusowi.
-Tej się nie podobam - stwierdził oczywistość, zerkając na Ollivandera wyczekująco. Co jeszcze dla niego przygotował?


And when my heart began to bleed,
'Twas death and death indeed.
Samael Avery
Samael Avery
Zawód : ordynator oddziału magiipsychiatrii
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Szalony, niech ukocha swe samotne ściany
I nie targa łańcucha, by nie draźnić rany
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Doskonała rozpusta wymaga doskonałego odprężenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t631-samael-marcolf-avery#1801 https://www.morsmordre.net/t1443-samaelowa-skrzynka-z-pogrozkami#12562 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f119-shropshire-peace-street-102 https://www.morsmordre.net/t2798-skrytka-bankowa-nr-160#45281 https://www.morsmordre.net/t972-ten-lepszy-avery
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]11.11.16 1:06
Wciągnął w płuca powietrze, ciekaw reakcji samego lorda Averego, ale także różdżki, bo to przecież nie czarodziej wybierał, a był wybierany. Jęknął gdy magiczny patyk uderzył o podłogę - trochę pewnie dlatego, że dłoń Samaela nosiła ślady poparzenia, a trochę dlatego, że różdżka wylądowała na ziemi. Odebrał ją od Averego, ściągnął wargi i energicznie pokręcił głową, w międzyczasie odkładając pierwszy egzemplarz na blat lady.
- Nie, nie, nie, bardzo zły wybór, proszę mi wybaczyć. - delikatnie się uśmiechnął. Może źle ocenił stojącego tutaj czarownika? Może powinien był pójść w nieco innym kierunku? Przez krótką chwilę mruczał coś do siebie samego, przechadzając się pomiędzy regałami i ściągając zeń kolejne pudełko, którego zawartość już za moment zaproponował swojemu klientowi.
- Tarnina i pazur nundu, trzynaście cali. Tarnina to niezwykłe drewno, bardzo wojownicze, a pazur nundu!... Ha! Chyba nie ma w tym sklepie różdżki, która byłaby bardziej wyjątkowa od tej tutaj. Proszę spojrzeć na te zdobienia, piękne, prawda? - przesunął palcem po rączce, po falistych rzeźbieniach płynących od jednej gładkiej obręczy do drugiej, znajdującej się na samym końcu rękojeści. Wpatrywał się w Samaela z niemałym zainteresowaniem, bardzo podekscytowany faktem, że może pomóc mu w doborze nowej różdżki. Jak on kochał swoją pracę!... Chyba, że musiał akurat sprzątać zaplecze, wymiatać kurz spod lady albo układać pudełka... To akurat było niezwykle nudne, ale chyba było warto, skoro kiedyś to on będzie miał tutaj swojego pomagiera. Oby.


Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,

why not us?

Titus F. Ollivander
Titus F. Ollivander
Zawód : uczy się różdżkarstwa
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
first learn the rules,
then break them
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3427-tytus-flawiusz-w-budowie#59470 https://www.morsmordre.net/t3451-poczta-titusa#59932 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f240-lancashire-holcot-dworek-ollivanderow https://www.morsmordre.net/t3485-t-f-ollivander#60769

Strona 4 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Wnętrze sklepu
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach