Wydarzenia


Ekipa forum
Kraina Jezior
AutorWiadomość
Kraina Jezior [odnośnik]08.04.16 14:38
First topic message reminder :

Kraina Jezior

Kraina Jezior to jedno z najlepszych miejsc w Anglii na spędzenie wakacji, oderwania się od przytłaczającej codzienności. Tuż pod granicami ze Szkocją, praktycznie odludnych terenach można odpocząć od hałasu samochodów, widoku drapaczy chmur czy ludzi wciąż ze sobą rywalizujących, skupionych na własnej karierze i sprawach doczesnych. Osoby obdarzone choć odrobiną artystycznej duszy z pewnością docenią uroki Lakes, wszak zbiorowisko akwenów znajduje się na włościach Fawleyów, jednych z najbardziej rozmiłowanych w sztuce i potrafiących docenić piękno magicznych rodów. Nic w tym dziwnego, gdy potomkowie dorastają na takich terenach! Kraina Jezior to nie tylko wszechobecna woda i malownicze lasy pełne dębów i sosen. Tutaj niewinne niziny, łąki osiągają rozmiary potężnych oraz stromych szczytów, które przyciągają miłośników górskiej wspinaczki i aktywnego wypoczynku; pasjonaci niższych terenów na pewno zachwycą się bezkresnymi wrzosowiskami. Niezależnie od pory roku woda w jeziorach ulokowanych w głębokich kotlinach jest lodowata. Choć zdecydowana większość wypoczywających ogranicza się do plażowania tuż poniżej zboczy, na których wypasane są owce, pozostała część zażywa niezapomnianych kąpieli. Wieczorami czarodzieje powracają do namiotów, przy których biwakują, a w rytm celtyckich melodii wyśpiewywane są historie o Pani z Jeziora, umilające czas przy ogniskach.
Na mniej zatłoczonych częściach można napotkać spokojne konie dziesiątkami przebiegające przez wody Krainy Jezior lub pasące się tuż przy zboczach w pobliżu brzegu. Niech to jednak nie zmyli nierozważnych śmiałków! Pomimo licznych ostrzeżeń i informacji wciąż zdarzają się przypadki porwania przez kelpie w głębokie tonie, gdy tylko zdejmie się magiczne wędzidła okiełzujące te zapierające dech w piersi stworzenia.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kraina Jezior - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Kraina Jezior [odnośnik]11.11.16 21:01
- Większość, co mnie spotkało ze strony czarodziejów było bardzo przykre. Można powiedzieć, że ty i kilka, może ze cztery osoby wyrównujecie bilans. - odpowiedziała mu trochę gorzkim tonem, powalająco jak na cały ten czas i jak na siebie szczerze, zaciskając przy tym swoją dłoń mocniej na jego.
Przywykła do tego, że Titus nie pyta. To było bardzo wygodne. W ten sposób w ciągu miesiąca nie dowiedział się o niej niczego. Ledwie dwa tygodnie temu usłyszał, że przeniosła się na Pokątną, a nawet nie miał pojęcia skąd. Nie wiedział o niej właściwie nic, poza kilkoma kłamstwami i tym, gdzie pracuje. I tym, jaka jest, bo przecież w zachowaniu nie można kłamać? Choć przy nim stała się trochę inna. I teraz cała się spięła na pytanie, choć chyba trochę na nie czekała. Chciała mu wszystko wyjaśnić, ale w pewnej chwili zabrakło okazji. I czekała na dobrą chwilę, a kiedy ta nastała, pojawiły się lęki. Stanęła, kiedy Titus ruszył szybciej i spojrzała mu w oczy.
- Nie ma dla ciebie znaczenia, jakiej jestem krwi. Mam rację? Nie spytałeś o to nawet. - przygryzła wargę. I znów ruszyła, choć już trochę wolniej. Trochę chyba chciała przed nim uciec, a jednak cały czas trzymała jego rękę. - Pamiętasz? Dopiero pytałeś, co znaczy, że sama nie wiem. Bo ja właściwie nie wiem.
Spuściła głowę, wbijając wzrok we własne buty. I tak były stare i poniszczone, a teraz porysowały się jeszcze kamieniami. Pomyślała sobie, jakie to wszystko jest żałosne. Czy charłak w ogóle jest jakiejkolwiek krwi? Czy to, ilu ma czarodziejów w rodzinie ma jakiekolwiek znaczenie? On mówił o zwalnianiu, a ona miała ochotę biec. Też była zmęczona, ale miała w sobie za dużo emocji, za bardzo nie wiedziała, co robić.
Otworzyła usta, żeby powiedzieć to wszystko wprost, ale jakoś żadne słowo nie przecisnęło się jej przez gardło. Spróbowała znowu i właściwie nie wiedziała, jak mu to powiedzieć.
- Powinnam ci to powiedzieć, powinieneś o mnie trochę wiedzieć, ale... za informacje o sobie, zazwyczaj dostaję albo litość albo pogardę. A to... to strasznie irytujące, wiesz? Nienawidzę tego. Dlatego nie lubię pytań. Ale... przecież nie musisz o mnie wiedzieć, wiesz kim jestem bez tego, prawda?
Uniosła twarz, żeby spojrzeć mu w oczy. Domyśli się? Czy będzie musiała to powiedzieć? Czuła się koszmarnie żałośnie tak stojąc i czekając na to, co on jej powie, jak zareaguje.


One day
the Grave-Digger had been approached by the stranger, who asked the way to town. He seemed strangely familiar, although they had never met.
Charlotte Moore
Charlotte Moore
Zawód : Pracownica sklepu ze zwierzętami
Wiek : 16
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Altruiści i idioci umierają młodo.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak
Kraina Jezior - Page 3 Tumblr_mkp6pdRTLW1qbxi45o8_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3142-charlotte-moore-budowa https://www.morsmordre.net/t3147-poe#51864 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f287-smiertelny-nokturn-13-12 https://www.morsmordre.net/t3187-charlotte-moore#53052
Re: Kraina Jezior [odnośnik]12.11.16 0:14
W jednej chwili atmosfera zrobiła się jakaś taka... cięższa i jakby poważna. Zdawało mu się, że nawet słońce na chwilę zniknęło za jednym z obłoków, sunących leniwie po bezkresnym błękicie nieba. Milczał, bo co miał jej powiedzieć? Że źli ludzie zdarzają się wszędzie niezależnie od tego czy posiadają magiczne umiejętności czy nie? To brzmiało głupio nawet w jego głowie, a co dopiero gdyby wypowiedział to głośno! Zatrzymał się kiedy i ona przystanęła, wciąż nie spuszczając z niej spojrzenia i nieco mocniej zaciskając palce na jej drobnej dłoni. Przytaknął - krew nie miała znaczenia, kiedy wpatrzony był w nią jak w obrazek i każda minuta z dala od tej rudej istotki wlokła się niemiłosiernie.
- Nic nie rozumiem, Lotta. - przyznał, zgodnie zresztą z prawdą, choć gdzieś w odmętach umysłu wykiełkowała pewna niepokojąca myśl... Szedł powoli, trochę zbity z tropu i już nie tak rozpromieniony jak jeszcze chwilę temu, kiedy gawędzili sobie jak zwykle, mając w nosie opinię publiczną i właściwie wszystko co działo się wokół.
- Co to znaczy? Co chcesz mi powiedzieć? Wyduś to z siebie. - rzucił, a ton jego głosu zmienił się diametralnie - zwykle był radosny i miękki, teraz to nawet nie była prośba, a uścisk znacząco się rozluźnił. Właściwie już nawet nie zaciskał palców na jej dłoni, a pozostawały splecione tylko dlatego, że panna Moore tego pilnowała. Zatrzymał się również w miejscu, tym samym i ją do tego zmuszając, wbijając świdrujące spojrzenie w jej wielkie ślepia.


Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,

why not us?

Titus F. Ollivander
Titus F. Ollivander
Zawód : uczy się różdżkarstwa
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
first learn the rules,
then break them
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3427-tytus-flawiusz-w-budowie#59470 https://www.morsmordre.net/t3451-poczta-titusa#59932 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f240-lancashire-holcot-dworek-ollivanderow https://www.morsmordre.net/t3485-t-f-ollivander#60769
Re: Kraina Jezior [odnośnik]12.11.16 0:30
I nagle wszystko stało się inne. Czuła, jak puszcza jej dłoń i to ją chyba przeraziło. Podobnie, jak ton jego głosu i to wwiercające się w nią spojrzenie. To ma znaczenie. Wszystko ma znaczenie. Uśmiechnęła się, choć wcale nie wyglądała wesoło.
- Nie byłam Puchonką. Nawet nie wiem, jak wygląda Hogwart. Kiedy miałam jedenaście lat, sowa po prostu do mnie nie przyleciała. - powiedziała wreszcie, choć jej gardło się ścisnęło. Czuła, jak łzy cisnął jej się do oczu. Nie chciała płakać nad przeszłością, już dawno przestała, teraz jedynie bała się tego, co za chwilę się stanie. Bała się stracić swoją bajkę i mocniej zacisnęła swoją dłoń na jego.
- Nie mówię o tym, bo... bo wtedy ludzie inaczej na mnie patrzą. Nienawidzę tego. Nienawidzę być słabym, żałosnym charłakiem. Nienawidzę, kiedy każdy może zrobić ze mną, co tylko zechce, Titus. Albo, kiedy się lituje. I... i tak przywykłam, że ludzie albo nie pytają, albo słyszą to. A... a potem się okazało, że zaczęło mi na tobie zależeć. I chciałam ci powiedzieć, ale jakoś... jakoś nie było jak, nie umiałam.
Wiele wysiłku kosztowało ją, żeby znowu na niego spojrzeć. Prosto w jego oczy z całą swoją obawą, z całym lękiem przed porzuceniem. W ciągu tego miesiąca wiele w jej życiu się zmieniło. Ona sama się zmieniła. On jej w tym pomógł. Przy nim była wesoła, nagle potrafiła ufać i rozmawiać, nagle wszystko było bardziej kolorowe.
- Skoro nie miało znaczenia, jakiej jestem krwi, to czy czaruję chyba też nie ma? - bała się jego postawy. Przysunęła się do niego, przytuliła i o niczym nie marzyła w tej chwili mocniej, niż żeby ją po prostu przytulił. Tylko on jeden. Niech cały świat ją odrzuci, niech tylko ta jedna osoba przy niej będzie, a będzie dobrze.


One day
the Grave-Digger had been approached by the stranger, who asked the way to town. He seemed strangely familiar, although they had never met.
Charlotte Moore
Charlotte Moore
Zawód : Pracownica sklepu ze zwierzętami
Wiek : 16
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Altruiści i idioci umierają młodo.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak
Kraina Jezior - Page 3 Tumblr_mkp6pdRTLW1qbxi45o8_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3142-charlotte-moore-budowa https://www.morsmordre.net/t3147-poe#51864 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f287-smiertelny-nokturn-13-12 https://www.morsmordre.net/t3187-charlotte-moore#53052
Re: Kraina Jezior [odnośnik]12.11.16 18:12
I nagle dotarło do niego, że nigdy nie widział jak czaruje, chociaż on często decydował się na trochę magii w jej towarzystwie, że jak poprosił ją kiedyś o różdżkę, to przyznała, że nie mam jej przy sobie. Jak czarodziej mógł nie mieć przy sobie różdżki? Bez różdżki to jak bez ręki! Skrzywił się, nie dlatego, że smutna prawda wyszła na jaw, a dlatego, że całą swoją znajomość opierali na kłamstwie... I to jednostronnym, bo on przecież opowiedział jej o sobie wszystko - wiedziała o przykrości, której doświadczył gdy Tiara Przydziału umieściła go w Gryffindorze, wiedziała o skomplikowanych relacjach z ojcem, doskonale znała jego rodzinę, o której wiecznie opowiadał, zabrał ją nawet do warsztatu, chociaż wstęp mieli tam tylko Ollivanderowie. Jakby ktoś się o tym dowiedział to miałby jeszcze większe problemy. Poczuł się oszukany i to totalnie, a nie znosił kłamstwa! Matka od zawsze powtarzała mu, że kłamstwo ma krótkie nogi, a prawda zawsze wyjdzie na jaw. Karciła małego Titusa, który raczył ją historiami wyssanymi z palca, wpajała wartości Abbottów, szczerość stawiając ponad wszystkim. Raz nawet, jeszcze zanim skończył jedenaście lat, kiedy kompletnie jej nakłamał to z powagą stwierdziła, że już go wcale nie kocha - tak to nim wstrząsnęło, iż momentalnie zrozumiał, że nic nie rani bardziej niźli nawet drobne kłamstewka. Od tej pory gardził kłamczuchami. Wychodzi więc na to, że w tym momencie gardził także stojącą obok panną.
- Jakby naprawdę ci na mnie zależało to byś mi powiedziała od razu. Teraz to ja już nie wiem kiedy kłamiesz, a kiedy mówisz prawdę. - stwierdził, może trochę zbyt oschle, a jak się w niego wtuliła to przez chwile miał ochotę odwzajemnić uścisk, jednak zamiast tego wcisnął dłonie w kieszenie.
- Masz rację, to nie ma znaczenia. - kiwnął głową. Przynajmniej dla niego nie miało, bo wiedział doskonale, że jej charłactwo jeszcze bardziej komplikowało i tak już wyjątkowo skomplikowaną sprawę ich związku - Ale wiesz co ma znaczenie? To, że mnie okłamałaś. Nie chcę się widywać z kimś, kto nie potrafi się zdobyć na trochę szczerości. - był zły. Nie, był wściekły! To po to mu była ta melisa, na której suchym liściu zacisnął palce, gniotąc go w drobny pył. Odsunął się od panny Moore, chociaż dla niego było to równie trudne co dla niej.
- Straciłem ochotę na góry, wracam do Londynu. - zakomunikował, jakby jednak chciała się zabrać z nim, a nie wracać na własną rękę i szybkim krokiem ruszył w kierunku miasteczka.


Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,

why not us?

Titus F. Ollivander
Titus F. Ollivander
Zawód : uczy się różdżkarstwa
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
first learn the rules,
then break them
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3427-tytus-flawiusz-w-budowie#59470 https://www.morsmordre.net/t3451-poczta-titusa#59932 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f240-lancashire-holcot-dworek-ollivanderow https://www.morsmordre.net/t3485-t-f-ollivander#60769
Re: Kraina Jezior [odnośnik]12.11.16 18:41
Był inny. Całkowicie inny, w jednej chwili. Odsunęła się, kiedy wsadził ręce do kieszeni i nie wiedziała, co robić. Odsunęła się, kiedy wsadził ręce do kieszeni zamiast ją przytulić. Przerażał ją taki wściekły. Jakby zaraz miał wyjąć różdżkę i skierować ją w jej stronę. Bała się, że zaraz powie, że to koniec, czuła jak robi się jej ciężko na sercu, a pod gardło podchodzi olbrzymia gula. I powiedział to. A po jej twarzy popłynęły łzy i nie dała mu odejść daleko, objęła go od tyłu i wtuliła twarz w jego plecy. Cała dygotała, nadal nie potrafiła zebrać się w sobie, starała się powiedzieć cokolwiek.
- Mówię ci o tym teraz, bo mi zależy! Kiedy miałam? Spróbuj... spróbuj zrozumieć. - Nie zostawiaj mnie. Nie możesz mnie zostawić. Po prostu nie możesz. Zmieniłeś wszystko, całkowicie wywróciłeś do góry nogami, nie można tak wejść do czyjegoś dnia, namieszać w nim i zniknąć!
Nienawidziła płakać. Nienawidziła być słaba, a w tej chwili czuła się najsłabszym człowiekiem pod słońcem, próbując wyprosić odrobinę ciepła, jeden uśmiech, łagodne spojrzenie, cokolwiek, co tylko powie jej, że nie została porzucona. Nie chciała go puścić, pozwolić mu odejść. Nie potrafiła.
- Kiedy mówiłam prawdę, wszystko było koszmarne. Zaczęłam kłamać i... i nagle zaczęło być dobrze. Chciałam być dla kogoś ważna. Opowiem ci, co tylko chcesz, tylko mnie nie zostawiaj. Nie możesz. Proszę.
On stał się ważny dla niej. Bardzo szybko się przywiązała, ale czego oczekiwać? Nie miała wielu bliskich osób i dla Titusa bardzo szybko znalazła wyjątkowe miejsce w swoim sercu i potwornie się bała, że on postanowi się wyrwać. Właśnie to robił. A ona tylko żałośnie chciała go zatrzymać.


One day
the Grave-Digger had been approached by the stranger, who asked the way to town. He seemed strangely familiar, although they had never met.
Charlotte Moore
Charlotte Moore
Zawód : Pracownica sklepu ze zwierzętami
Wiek : 16
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Altruiści i idioci umierają młodo.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak
Kraina Jezior - Page 3 Tumblr_mkp6pdRTLW1qbxi45o8_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3142-charlotte-moore-budowa https://www.morsmordre.net/t3147-poe#51864 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f287-smiertelny-nokturn-13-12 https://www.morsmordre.net/t3187-charlotte-moore#53052
Re: Kraina Jezior [odnośnik]12.11.16 20:14
Zatrzymał się, czując jej chude ramiona na swoim ciele. Opuścił głowę i wyciągnął ręce z kieszeni, wspierając dłonie na jej splecionych palcach. Przez chwilę sunął kciukiem po wierzchu jej dłoni, ostatecznie zaciskając nań palce by wyrwać się z uścisku i odwrócić w kierunku zapłakanego dziewczęcia. Na Godryka! Sam ledwie powstrzymywał łzy, a serce tak mu się ścisnęło, że miał wrażenie, iż w ogóle przestało bić.
- Od razu! - krzyknął, ale zaraz głęboko odetchnął, dwoma palcami ściskając kąciki oczu - Po co mi w ogóle wmawiałaś, że byłaś Puchonką? A ja głupi ci wierzyłem! I jeszcze ci wszystko o sobie powiedziałem... - pokręcił głową z dezaprobatą. Powinien był od razu skojarzyć, że przecież winni znać się ze szkoły - ostatecznie nie była przecież wiele młodsza od niego. Wbijał w nią spojrzenie, w końcu ponownie kiwając łbem.
- Dobrze, w takim razie chcę wiedzieć tylko jedno - innym też wciskałaś ten kit? Duncanowi? Może pani Pickle też myśli, że zatrudnia czarownicę? - zmarszczył brwi. Ciekaw był, czy innym też mydliła oczy czy tylko on doświadczył tego zaszczytu? Obawiał się także, że zna odpowiedź na to pytanie i raczej nie jest ona satysfakcjonująca.


Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,

why not us?

Titus F. Ollivander
Titus F. Ollivander
Zawód : uczy się różdżkarstwa
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
first learn the rules,
then break them
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3427-tytus-flawiusz-w-budowie#59470 https://www.morsmordre.net/t3451-poczta-titusa#59932 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f240-lancashire-holcot-dworek-ollivanderow https://www.morsmordre.net/t3485-t-f-ollivander#60769
Re: Kraina Jezior [odnośnik]12.11.16 22:23
- Bo się bałam, że mnie zostawisz. - odpowiedziała mu. - Ty nie masz się czego wstydzić, Titus. Na moim miejscu też byś się nie przechwalał. Lubię o tobie słuchać. Słuchać, jak mówisz. Opowiadasz.
Otarła twarz, ale nie potrafiła się uspokoić. On na prawdę ją zostawi? Tak po prostu? Porzuci i odejdzie, zniknie z jej życia, przestanie przychodzić do sklepu? Wszystko znowu ma się stać takie szare i zwyczajne? Trudno jej było w to uwierzyć.
- Znają mnie, odkąd byłam mała. Duncan... nie miałabym czego mu wmówić. Widział za dużo. - przerwała na chwilę. Mówiła szybko, nerwowo, przez łzy. Usiłowała się uspokoić, nie chciała taka być, tak wyglądać, nienawidziła płakać i prawie nigdy tego nie robiła. A jednak nie potrafiła w tej chwili się uspokoić. - Pani Pickle w jakiś sposób mnie uratowała, dając tę pracę, jestem w tym sklepie od pięciu lat. Ale tak. - spojrzała na niego, przerwała na chwilę. - Jak byłam mała, mówiłam, że jestem młodsza, niż wyglądam tym, którzy pytali, a teraz mówię, że skończyłam Hogwart.
Kłamała, kiedy to miało sens cokolwiek dać. Są osoby, jak Bonnie, pani Pickle, Duncan, czy Ben, które znały ją od takiego czasu, czy przynajmniej widywały na ulicach, że nigdy by nie uwierzyły, że kiedykolwiek była w szkole. W takim wypadku nie było sensu wymyślać.
- I wiesz? I Duncan i pani Pickle nie potrafią się nie litować. Tak już mają. Są... po prostu inni. I ty jesteś trochę, jak oni. Byłabym dla ciebie tym, czym dla nich, biednym dzieciakiem któremu trzeba pomóc. Chciałam, żebyś mnie poznał jako kogoś takiego zwyczajnego, jak wszyscy. Nie chciałam cię oszukiwać, ale to było zbyt... to była moja bajka.
Mówiła coraz szybciej i bardziej nerwowo, aż zaczynało brakować jej tchu. Nie próbowała znowu go łapać. Patrzyła na niego tylko i czekała. I miała nadzieję, że nie odejdzie, ale przecież widziała, że to zrobi. I jakoś nie mogła w to uwierzyć.


One day
the Grave-Digger had been approached by the stranger, who asked the way to town. He seemed strangely familiar, although they had never met.
Charlotte Moore
Charlotte Moore
Zawód : Pracownica sklepu ze zwierzętami
Wiek : 16
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Altruiści i idioci umierają młodo.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak
Kraina Jezior - Page 3 Tumblr_mkp6pdRTLW1qbxi45o8_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3142-charlotte-moore-budowa https://www.morsmordre.net/t3147-poe#51864 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f287-smiertelny-nokturn-13-12 https://www.morsmordre.net/t3187-charlotte-moore#53052
Re: Kraina Jezior [odnośnik]12.11.16 23:41
Przesunął palcami po czole - od tego wszystkiego rozbolała go głowa. Tyle myśli kłębiło mu się pod kopułą, że miał wrażenie, że zaraz rozsadzi mu łeb! Tak byłoby w sumie nawet wygodniej.
- Nie wiem co o tym myśleć. - rozmasował dwoma palcami skronie, na moment zamykając oczy - Czuję się jak ostatni debil, jak kompletny kretyn. Beznadziejne uczucie, całkiem do dupy. - ponownie wcisnął dłonie w kieszenie i z wolna ruszył w stronę miasteczka - w góry i tak już nie zamierzał iść, bo jakby stanął na szczycie to chyba by się z niego rzucił, taki miał podły nastrój.
- Musze to sobie wszystko poukładać w głowie, kawałek po kawałku... - mruczał, bardziej nawet do siebie niż panny Moore. Chciałby ją zrozumieć, ale naprawdę czuł się koszmarnie z myślą, że mu tak bezczelnie kłamała w żywe oczy, a on, durny, wierzył w każde jej słowo. Co będzie jak znowu go okłamie, bo tak jej będzie wygodniej? Czuł, że to też trochę jego wina, bo zamiast pytać to milczał i w końcu doszło do tego, że tak na dobrą sprawę nie wiedział o niej nic, a tych kilka faktów okazało się całkowicie wyssanych z palca.
- Żałuję, że to ptaszysko wpadło wtedy do różdżkarni, a ty razem z nim. Wszystko byłoby prostsze, gdybyśmy się nigdy nie spotkali. - już nawet na nią patrzył, bo bolało go strasznie, że był taki naiwny, a jeszcze bardziej, że płakała - Nie wiem czy ci mogę jeszcze wierzyć, Lotta, ja teraz już nawet nie wiem czy znam ciebie czy tą Puchonkę, za którą cię miałem. Chyba zaraz oszaleję.


Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,

why not us?

Titus F. Ollivander
Titus F. Ollivander
Zawód : uczy się różdżkarstwa
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
first learn the rules,
then break them
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3427-tytus-flawiusz-w-budowie#59470 https://www.morsmordre.net/t3451-poczta-titusa#59932 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f240-lancashire-holcot-dworek-ollivanderow https://www.morsmordre.net/t3485-t-f-ollivander#60769
Re: Kraina Jezior [odnośnik]12.11.16 23:57
- Mnie. To cały czas byłam ja. Różnica polega na tym, że tamta ja spędziła siedem lat od jedenastych urodzin w szkole, ja pięć lat w sklepie. To wszystko.
Zaczynała rozumieć, że go nie zatrzyma. Nie szła za nim. Nie wyobrażała sobie tej podróży. Nie chciała, żeby patrzył, jak ona płacze, nie chciała patrzeć na jego wyrzuty i złość. Stała tak po prostu i patrzyła, jak bardzo go traci. Nie zastanawiała się jeszcze, jak wróci. Może tamta kobieta ma kominek. Bo to chyba na prawdę była czarownica i na prawdę widziała przyszłość.
- Daj mi tylko szansę. Opowiem ci wszystko. Poczekaj. I zobaczysz, że to cały czas ja. Nie odchodź. - poprosiła po raz ostatni, wpatrując się w jego plecy. Ale nie szła dalej. Nie potrafiła. Serce tłukło jej w piersi jak szalone, bolało, łamało się w pół. A ona po prostu stała i patrzyła, jak on odchodzi i wszystko znowu staje się szare.


One day
the Grave-Digger had been approached by the stranger, who asked the way to town. He seemed strangely familiar, although they had never met.
Charlotte Moore
Charlotte Moore
Zawód : Pracownica sklepu ze zwierzętami
Wiek : 16
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Altruiści i idioci umierają młodo.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak
Kraina Jezior - Page 3 Tumblr_mkp6pdRTLW1qbxi45o8_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3142-charlotte-moore-budowa https://www.morsmordre.net/t3147-poe#51864 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f287-smiertelny-nokturn-13-12 https://www.morsmordre.net/t3187-charlotte-moore#53052
Re: Kraina Jezior [odnośnik]13.11.16 0:41
Znowu przeciągle odetchnął i na moment przystanął, żeby obejrzeć się na Lottę i kiwnąć na nią głową, bo chociaż był zły jak diabli to przecież nie mógł jej tu zostawić! Nawet jeśli ta podróż będzie najgorszą, jaką obydwoje mogli sobie wyobrazić, to jakoś będą musieli wytrzymać.
- Wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze? Że ta znajomość nie ma żadnej przyszłości, Lotta, ja się nie powinienem był z tobą spotykać jak myślałem, że jesteś czarownicą, a teraz? Teraz to nawet nie powinienem oddychać tym samym powietrzem co ty! Jak ty sobie to wyobrażasz? Przecież gdyby któryś Ollivander się o nas dowiedział to bym wyleciał z rodziny zanim bym zdążył powiedzieć różdżka. - to było przykre i Titus doskonale zdawał sobie sprawę z faktu, że jeszcze długo się nie zmieni, a każdy przejaw fascynacji czymś zakazanym będzie tłamszony w zarodku nawet przez rody teoretycznie neutralnie nastawione do niemagicznych, tak jak Ollivanderowie. Szlachta rządziła się swoimi prawami i były one Titusowi wyjątkowo nie na rękę.
- Mów, mamy dużo czasu, obiecałem pani Pickle, że odstawię cię na Pokątną całą i zdrową i zamierzam dotrzymać słowa. - powoli ruszył dalej, wlepiając spojrzenie w swoje własne buty.


Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,

why not us?

Titus F. Ollivander
Titus F. Ollivander
Zawód : uczy się różdżkarstwa
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
first learn the rules,
then break them
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3427-tytus-flawiusz-w-budowie#59470 https://www.morsmordre.net/t3451-poczta-titusa#59932 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f240-lancashire-holcot-dworek-ollivanderow https://www.morsmordre.net/t3485-t-f-ollivander#60769
Re: Kraina Jezior [odnośnik]13.11.16 0:52
Nie musiał mówić więcej. I ona nic więcej mówić nie musi. Nie ma powodu, żeby mu się spowiadała ze swojego życia, bo cokolwiek nie powie, on już jej nie zechce. Nie powinien był jej chcieć już wcześniej wiedząc, że nie jest czystej krwi. Ma za wiele do stracenia. Tak, mniej więcej całe swoje życie.
- Masz rację. Przepraszam.
Poczuła, jak opuszczają ją jakiekolwiek siły i nie mówiła już nic. Gdyby mu o tym powiedziała na początku, nawet by na nią nie spojrzał. Wiedziałby, że nie może, bo są z różnych światów i to nie jest bajka, w której byle plebs okazuje się księżniczką, która wyjdzie za księcia. Jej miejsce jest wśród takich jak ona. Tylko... co to właściwie znaczy?
Póki co nawet nie chciała o tym myśleć. Po prostu ruszyła za nim, nie odzywając się już ani słowem. A była to cholernie długa droga. Myślała o tym, jak było dobrze, bo nie umiała o tym nie myśleć. O tym, jak dobrze się bawili, o tym jak go poznała, o wieczornych spacerach. O ich pierwszej randce i pierwszym pocałunku. O chwili, kiedy zrozumiała, że chyba jest dla niego ważna. I nie umiała nie płakać. Ale w aucie wsiadła do tyłu, żeby na nią nie patrzył i otuliła się kocem. I wcale nie czuła już ekscytacji związanej z lotem. Raczej bała się chwili, w której będzie musiała opuścić samochód.


One day
the Grave-Digger had been approached by the stranger, who asked the way to town. He seemed strangely familiar, although they had never met.
Charlotte Moore
Charlotte Moore
Zawód : Pracownica sklepu ze zwierzętami
Wiek : 16
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Altruiści i idioci umierają młodo.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak
Kraina Jezior - Page 3 Tumblr_mkp6pdRTLW1qbxi45o8_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3142-charlotte-moore-budowa https://www.morsmordre.net/t3147-poe#51864 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f287-smiertelny-nokturn-13-12 https://www.morsmordre.net/t3187-charlotte-moore#53052
Re: Kraina Jezior [odnośnik]13.11.16 1:15
Każda minuta wlokła się w nieskończoność, sekunda goniła sekundę i wcale nie mogła jej dogonić. Miał wrażenie, że minęły całe wieki zanim znaleźli się przed chatką pani zielarki, a później w aucie. W ogóle się nie mógł skupić na jeździe, już nie mówiąc o locie! Jeśli wcześniej samochodem bujało na wszystkie strony, to teraz mało brakło a kręciliby w powietrzu młynki. Milczał, bo wszystko już zostało powiedziane, a każde kolejne słowo wbijałoby się w serce jak ostra szpila. O! Ile by dał żeby ktoś trzasnął go teraz zaklęciem zapomnienia! Przynajmniej nie musiałby się męczyć, bo jak tylko pomyślał o tym, że nie zobaczą się jutro, ani pojutrze, ani najlepiej już nigdy w życiu, to bolało go wszystko - każdy mięsień i każda kość. W życiu nie czuł się tak podle!
Było już całkiem ciemno kiedy dotarli do Londynu i kiedy zatrzymał samochód, parkując w okolicach Dziurawego Kotła. Zgasił silnik, ale jeszcze przez chwilę zaciskał dłonie na kierownicy, tak mocno, że w końcu zdrętwiały mu palce.
- Jesteśmy na miejscu. - rzucił, dopiero po tych słowach odwracając się do tyłu, przechylając przez oparcie żeby złapać ją za rękę zanim opuści auto i zniknie z jego życia - Zaczekaj... - zawahał się - Pocałuj mnie ostatni raz.


Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,

why not us?

Titus F. Ollivander
Titus F. Ollivander
Zawód : uczy się różdżkarstwa
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
first learn the rules,
then break them
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3427-tytus-flawiusz-w-budowie#59470 https://www.morsmordre.net/t3451-poczta-titusa#59932 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f240-lancashire-holcot-dworek-ollivanderow https://www.morsmordre.net/t3485-t-f-ollivander#60769
Re: Kraina Jezior [odnośnik]13.11.16 10:12
Nie chciała, żeby dolecieli. Siedziała i myślała, jak było dobrze i coś w niej liczyło, że może tak jeszcze być, że to może wrócić, że może go odzyska. Nie wyobrażała sobie, że będą mijać się na Pokątnej. Że któregoś razu usłyszy o ślubie Ollivandera z jakąś szlachcianką. Że będzie go mijała na ulicy z inną. Nie potrafiła o tym nie myśleć, nie była w stanie się nie nakręcać. Ale wiedziała już, że go nie odzyska. Nie chodziło już tylko o kłamstwa. Szlachcic nie może być z charłakiem. Powiedział to jasno, a ona o tym wiedziała. Wiedziała od samego początku, ale nie chciała o tym myśleć, wypychała to ze swoich myśli.
A jednak, kiedy się zatrzymali, złapał ją za rękę i spojrzała na niego i chyba miała jeszcze resztki nadziei do chwili w której się odezwał. Ostatni raz. Aż zrobiło jej się niedobrze na samą myśl.
- Przepraszam. Byłam egoistką. - dodała cicho. Bo należało mu się to, prawda? Nie był jak wszyscy. Nawet, jeśli był właśnie taki, bo o niczym nie wiedział, chciała wierzyć, że gdyby nie to, czemu musi się podporządkować i, gdyby zaczęli inaczej, umiałby widzieć ją, nie żałosnego charłaka. - Sprawiłeś, że przez chwilę wszystko było kolorowe.
Przysunęła się trochę, kładąc mu dłoń na policzku. I bardzo nie chciała tej dłoni zabierać, ale przecież nie ma do tego prawa. Spojrzała mu w oczy, ale za chwilę ktoś inny będzie to robił. Ktoś wybrany przez niego, ale odpowiedni albo wskazany mu przez nestora.
- Dziękuję.
Dokończyła więc ostatnie słowa, ale nie pocałowała go. To byłby najgorszy pocałunek świata, a ona chciała, żeby pamiętał te dobre, te za którymi ona sama będzie tęskniła.
I wiele siły potrzebowała, żeby pociągnąć za klamkę i wyjść. I czekała, aż on odjedzie, patrząc za nim na ulicy. Nie obchodziło jej, jak to wygląda pijakom wychodzącym z Kotła. Nic jej nie obchodziło. Po prostu jakoś... nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Czuła się dziwnie nie na miejscu. Ruszyła w stronę Nokturnu.

zt


One day
the Grave-Digger had been approached by the stranger, who asked the way to town. He seemed strangely familiar, although they had never met.
Charlotte Moore
Charlotte Moore
Zawód : Pracownica sklepu ze zwierzętami
Wiek : 16
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Altruiści i idioci umierają młodo.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak
Kraina Jezior - Page 3 Tumblr_mkp6pdRTLW1qbxi45o8_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3142-charlotte-moore-budowa https://www.morsmordre.net/t3147-poe#51864 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f287-smiertelny-nokturn-13-12 https://www.morsmordre.net/t3187-charlotte-moore#53052
Re: Kraina Jezior [odnośnik]08.11.17 14:19
| 14 maja

Rodzicom zawsze było najtrudniej nadać żywą barwę myślom, które mówiły, że ich dzieci są winne – kiedy Jackie wysnuwała tę tezę, patrzyła na kościste dłonie, na bladą, zatroskaną twarz i przygaśnięte oczy kobiety w średnim wieku, czarownicy półkrwi, jak ustaliła wcześniej, Normy Tremaine, matki Anthony’ego Tremaine, który w aktualnej sytuacji nie znajdował się w najlepszym położeniu. Obróciła się na pięcie i przyjrzała dokładnie stojącym w gablocie pucharom. Zdolny gówniarz, osądziła go w myślach, wczytując się w tytuły zasług, jakie ktoś wyrył całkiem zręcznymi ruchami swoich dłoni. Złote, srebrne, zdobione, za pierwsze miejsce w międzymiastowych zawodach w Quidditchu, medal za rozgrywki szkolne. Takich najłatwiej było osaczyć, zakraść się do ich umysłów i zasiać w nich ziarno pożądania potęgi i jeszcze większej siły. Osiągnąłeś tak wiele, osiągnij jeszcze więcej i zajmij się czymś, co uczyni cię silniejszym jeszcze szybciej. Banialuki. Jak można było w to wierzyć? Do sukcesów dochodziło się własnymi rękami, własnym potem i krwią, nigdy drogą na skróty. Myśląc o tym, i jednocześnie słuchając odgłosów dochodzących zza siebie, przejechała językiem po zębach, żeby upewnić się, że nie zostało między nimi nic z zapiekanki, którą zabrała Hani. Musiała powiedzieć, żeby następnym razem dodała trochę ostrej papryki.
Obróciła się znów w stronę stołu jadalnianego, przy którym siedział jej dzisiejszy partner, Rest Woods, razem z wcześniej wspomnianą kobietą. Znowu miała nieodparte wrażenie, że Tremaine zrobi wszystko, żeby tylko uchronić syna przed wiszącą nad nim pięścią sprawiedliwości. Zacznie kłamać zanim Jackie zdąży policzyć do dwudziestu.
Wszystko rozchodziło się o pewną sprawę sprzed miesiąca, która dopiero teraz – w maju – nabrała niepokojącego rozpędu. Jackie, po raz kolejny zarywając w ministerialnym archiwum nockę, natrafiła na oczywiste połączenie śladów, którego wcześniej nikt nie dostrzegł – na pewno nie specjalnie, z niedopatrzenia, chociaż i nad tym Rineheart wywracała z irytacją oczami. Sprawa dotyczyła symptomów dotyczących nielegalnych transakcji przeprowadzanych nie na Nokturnie, a w najgłębszych czeluściach londyńskich doków, gdzie w jednej z tamtejszych obskurnych knajp nastąpił niekontrolowany wybuch kilku czarnomagicznych pieczęci. Jeden ze świadków powiedział, że widział wybiegającego wtedy tylnym wyjściem „tego młodzika sławnego, co w Quidditcha gra, jak on ma, Tramway, czy jakoś”. Nikt wtedy nie pokwapił się, żeby sprawdzić wszystkie znane drużyny i poszukać choćby najmniejszych skojarzeń; żeby w ogóle mu uwierzyć. Sama się do tego zabrała. Tremaine grał na pozycji szukającego w Kawkach z Oxfordu. Kilka razy oskarżony o konszachty z niewłaściwymi personami i o współpracę z nimi, kilka razy siedzący na dołku za napaść z użyciem różdżki. Pod latarnią zawsze najciemniej.
- Więc, pani Tremaine – gdzieś z tyłu głowy znowu parsknęła śmiechem z powodu brzmienia tego bzdurnego nazwiska. Tramway. – Mówiła pani, że Anthony ostatnio wpadł w niezdrowe towarzystwo?
Podniosła wzrok, jakby wzbudzona z drzemki, w jaką z najwyższą przyjemnością wpadała co chwila. Spojrzała do filiżanki, poruszyła ustami. Jackie obserwowała ją wzrokiem bacznym, ale nie miała zamiaru wywiercić jej dziurę w głowie; źrenice wodziły od detalu do detalu, zmarszczone brwi dodawały im jednak ponurego charakteru. Matka bała się o syna. Wiedziała coś?
- To nie tak, Tony to dobry chłopiec – stara śpiewka. Czemu matki to sobie robiły? Kłamstwa zawsze wychodziły na jaw. – Zawsze się starał, miał takie dobre noty w szkole. Proponowano mu nawet, żeby został prefektem naczelnym, ale wolał skupić się na Quidditchu.
Nie obchodziło ją to. Oni zawsze byli dobrzy i ułożeni. Nawet jeśli wieczorami po pijaku rzucali na mugoli fantazyjne cruritus.
- Pytałam o towarzystwo pani syna, pani Tremaine, nie o jego hobby – zerknęła na Resta. Notował coś w tym swoim dzienniku, ale kiedy poczuł na sobie jej wzrok, podchwycił go z niewypowiedzianą zgodnością.
Pani Tremaine zaczęła się widocznie stresować.
- On cały czas z tymi swoimi kolegami z drużyny chodzi. A to na kremowe piwo do Hogsmeade się wybierają, w zeszłym tygodniu na przykład. A to na Pokątną. A to…
Drzwi skrzypnęły, w holu usłyszeli skrobanie i miękki szelest ściąganego z siebie płaszcza.
- Wróciłem!
Wysoki brunet odważnym krokiem ruszył ku nim, ale zatrzymał się w progu, blednąc nagle, kiedy spojrzenie napotkało nieznajome sylwetki. Na chwilę wszyscy wstrzymali oddech. Cała jadalnia, składająca się wtedy z trzech par oczu, wlepiła je w młodzieńca. Jackie, jeszcze zanim zaczęła się pogoń za nim, doszła do wniosku, że w życiu by go o nic nie podejrzewała. Słodki chłopiec o błękitnych ślepiach przestraszonego szczeniaka.

Bieg. Krew tętni w uszach, oddech zaczyna świszczeć, ale nogi słuchają się go, poddają działanie mięśni jego woli. Zielony promień zaklęcia błysnął tuż obok, wybuchła kora dorodnego, starego drzewa. Nie radził sobie jeszcze z czarną magią. Za młody był na takie sztuczki, zbyt narwany i strachliwy. Wybrali sobie kiepskiego kozła ofiarnego.
Stopa za stopą, liście ślizgały się pod butami, ale nie mogła teraz pokazać słabości. Płaszcz zgubiła już dawno temu, ale różdżka nadal mocno tkwiła w dłoni. Szybki był, cholera.
Zza ściany drzew czekała na nich otwarta przestrzeń – niewielka łąka porośnięta kłującą, suchą trawą i zgniłą, miałką roślinnością, która nie przetrwała próby szalejącej w maju pogody, za nią znów zaczynała się kolejna ściana drzew. Biegli dalej, goniąc tego, który zaciekle przed nimi uciekał. Jego ręka szarpnęła do tyłu, zaklęcie wypełzło z różdżki niczym spuszczony z łańcuchów ogar. Mknęło zbyt szybko w jej kierunku, nie zdążyłaby zareagować, więc odskoczyła w bok, amortyzując upadek barkiem. Zapiekło, zabolało, spomiędzy ust wyrwał się syk, ale jej partner zareagował w porę.
– Pullus! – usłyszała tylko.
Błękitnawe światło sięgnęło sylwetki, trzepot białych piór zmiął się ze skrzeczącym gęganiem. Jackie podniosła się z ziemi tak szybko jak tylko mogła i pobiegła za Restem. Gęś doleciała nieporadnie do drzew, ale szybko straciła między nimi tor właściwego lotu, straciła zgrabność i upadła na ziemię, gęgając jak oszalała. Biegli za nią cały czas, straszyli zwierzęta, wdzierając się z trzaskiem grubymi podeszwami w leśne podszycie. Spłoszona, ogromna sarna przecięła ścieżkę z gęsią – zderzyły się ze sobą, ale parzystokopytna znacznie szybciej stanęła na nogi i uciekła w długich podskokach. Ptak leżał, wciąż żywy, na miękkim mchu. Długa szyja nastroszyła pióra, różdżka wypadła z pomarańczowego dzioba tuż po zderzeniu.
Jackie i Rest zdążyli podejść do niej spokojnie, dysząc wciąż, ale nie opuszczając różdżek. Wycelowała swoją w białą sylwetkę chłopaka. Wyglądał przeuroczo. Zamiast ciskać klątwami, udowadniał, że Anglicy nie gęsi, swój język mają.
– Finite Incantatem – drewno lekko zadrgało, poczuła jak włosy na jej prawym ramieniu stają dęba, jak skóra zaczyna rozszerzać się niczym guma balonowa.
Pieprzone anomalie. Pieprzony wybuch magii, który wszystko zepsuł.
Leżał przed nimi człowiek. Chciał krzyknąć, ale zamiast jego głosu, z gardło znów wydobyło się gęganie. Jakie to było denerwujące. Nogi prędko zaczęły szurać po podłożu, miał zamiar uciec. Z impetem wbiła mu płaski obcas w piszczel. Wrzasnął z bólu. Gdyby tego nie zrobił, na pewno usłyszeliby miękkie mlaśnięcie miażdżonych mięśni i niedostatecznie mocny chrupot kości. Gdyby więcej ćwiczyła, chrupot zamieniłby się w trzask.
– Esposas – szybkie szarpnięcie, kolejne ciarki na rękach. Musiała szybko złapać się zimną dłonią za kark, bo pieczenie przez długą chwilę było nie do wytrzymania. Wciąż to dyszenie. Bieg był wyczerpujący.
Jego nadgarstki złączyły się pod nim, to samo stało się z kostkami.
– Złapaliście nie tego, co trzeba! To nie ja!
– Przecież o nic cię jeszcze nie oskarżyliśmy – odparła drwiącym tonem. – Chyba że doskonale znasz zarzuty. I przy okazji przedstaw nam kolegę, który podjął się współpracy.
Ukucnęła przed nim, uśmiechając się lekko, w swoim mniemaniu nawet pogodnie, ale wiecznie marszczone brwi psuły cały efekt. Splunął jej w twarz, a przynajmniej chciał – trafił w białą koszulę.
– Oh, litości, Anthony. Myślałam, że próbujesz się ratować – wstała, ale plwocin nie zmyła. Niech patrzy, jakim jest kretynem, że nawet w twarz nie trafił. – To jak? O co cię oskarżamy?
Anthony Tremaine, uzdolniony szukający Kawek z Oxfordu patrzył na nich; Jaqueline Rineheart i Rest Woods patrzyli na niego. Z góry, żeby pokazać, że to oni mają nad nim władzę.
– Nie jesteś już gęsią, no gadaj – ponagliła go, czubkiem buta kopiąc go w piszczel.
Znów usłyszeli jęk, tym razem zduszony przez puchnącą dumę. A może jednak się nad nim znęcała.
Cisza. Sarna uciekająca gdzieś w oddali. Wciąż biegła.
Rest sięgnął do jego łokcia i poderwał go z ziemi. Spięte kostki utrudniały mu chód, więc zaczął go za sobą ciągnąć. Jackie ruszyła za nim, wciąż w jej mniemaniu, uśmiechając się nawet pogodnie. Ojciec powtarzał jej, że aurorzy nie zaliczają się do podrzędnych poziomów łańcucha pokarmowego – nigdy nie byli ofiarami ani nawet drapieżnikami. Lubił nazywać ich łowczymi, tymi stojącymi najwyżej, mającymi dostęp do wszystkiego, co się porusza i co mogą pożreć, sycąc swoje pragnienia. To zawsze brzmiało strasznie w jej głowie. Jesteś krwiożerczą istotą, Jackie, mówiła sobie, kiedy jeszcze kontynuowała kurs aurorski, masz w swoich dłoniach władzę nad swoim i nad ich losem. Tych złych. Tych najgorszych. To oni są chorobą.
Teleportowali się w trójkę na polanie, na otwartej przestrzeni, gdzie było znacznie… bezpieczniej. Zanim żołądek skurczył się do rozmiarów pięści, między drzewami zobaczyła matkę chłopaka.
Dobrze, że ona miała tylko ojca.

| zt



pora, żebyś ty powstał i biegł, chociaż ty nie wiesz,
gdzie jest cel i brzeg,
ty widzisz tylko, że
ogień świat pali
Jackie Rineheart
Jackie Rineheart
Zawód : auror
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
only now do i see the big picture
but i swear that
these scars are
fine
OPCM : 25+3
UROKI : 10+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Czarownica
Kraina Jezior - Page 3 7sLa9Lq
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5414-jackie-rineheart#122455 https://www.morsmordre.net/t5418-kluska-jackie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-opoka-przy-rzece-wye-walia https://www.morsmordre.net/t5423-skrytka-bankowa-nr-1349 https://www.morsmordre.net/t5424-jackie-rineheart
Re: Kraina Jezior [odnośnik]11.02.18 0:45
6. maja
Randka w ich słowniku miała przedziwne znaczenie. Na tyle, że gdyby ktoś podsunął Ollivanderowi ten zlepek sześciu liter w kontekście najbliższego spotkania z lady Prewett, wydałby z siebie powątpiewający dźwięk rozbawienia, uzupełniony o niedowierzające uniesienie brwi. Nie tak dawno mieli okazję rozmawiać na temat niewielkich, zdaje się, planów Julii, nie sądził jednak, że do ich realizacji kobieta postanowi przystąpić tak szybko. Swoim zwyczajem milczał, nie krytykował jej decyzji, dostrzegając tylko oczywiste argumenty przemawiające przeciw. Najbardziej solidnym i aktualnym były anomalie, wykręcające magię na wszystkie strony, sprawiające, że dziczała i nie dawała się okiełznać tak łatwo, jak zazwyczaj. W ciągu kilku ostatnich dni zdążył wysłuchać wielu pretensji od roszczeniowych klientów - ich zdaniem, jako różdżkarz, powinien poradzić coś - coś, bo przecież to on się znał - na problemy z zaklęciami. Pech chciał, że mógł w tym temacie niewiele, sam znacznie ograniczał używanie czarów i nie rozstawał się z niewielkim zapasem eliksirów, które w razie potrzeby mogły zaoszczędzić paskudnego ataku klątwy Ondyny. Nie inaczej było tego dnia; pieczołowicie uzupełnił zapas, znając ryzyko, a przynajmniej kalkulując je mniej więcej na własną logikę. Ich spotkanie nie miało przypominać spokojnego popołudnia, nie mieli ślicznego, plecionego koszyka z kokardkami ani miękkiego koca, idealnego na majową posiadówkę nad jeziorem. W żadnym wypadku mu to nie przeszkadzało. Miał tylko wrażenie, że mają z Julią nieco inne spojrzenie na dopracowanie tego planu, ale tłumaczył się przed sobą, że może zwyczajnie wie zbyt mało i ocenia pewne rzeczy zbyt pochopnie.
Absurdalnie, lecz gdyby nie anomalie i pokomplikowana część świata, nie czułby się tak swobodnie - ani w obliczu Julii, ani całej sytuacji; teraz czuł niewielką ulgę - móc oderwać się w miejsce, które nie przesiąknęło tak bardzo ludzkimi tragediami. Nie było tu pracy, hałasu, tłumu, pośpiechu. Swoim zwyczajem pojawił się na miejscu wcześniej, nie tylko ze względu na czas, ale i na prostą ciekawość. Okazji do obserwacji, jak natura reaguje na nieprawidłowości miał niewiele - a przynajmniej o wiele mniej niż pragnął. Wybrał się na krótki spacer, z pozorną obojętnością przyjmując pochylone drzewa, kłaniające się pod wpływem niszczycielskiej siły, jaka musiała tędy przejść parę dni wcześniej, nie oszczędzając nawet odludzia. Woda wydawała się przy tym krajobrazie prawie niezmącona, spokojna toń jeziora nie zdradzała, co działo się pod lekko falowaną taflą. Może pierwsze, świeże zamieszanie zostało już opanowane, tak jak w jego domu. Cisza przed burzą, o jakiej nie miał jeszcze pojęcia, a która tak sprawnie kryła się tuż za linią horyzontu. Los podsyłał pod nogi coraz więcej rzeczy, z którymi trzeba było sobie radzić, niechęć miała niewiele do gadania.
Czekał chwilę, nie trudząc się zerkaniem na zegarek, aż w końcu trzask poniósł się echem po otoczeniu. Jakiś ptak uciekł z drzewa, trzepocząc skrzydłami. Było spokojnie. Może nawet zbyt spokojnie. Cisza zabłądziła między nimi na chwilę, ale przerwał ją, opuściwszy pień drzewa, o które się opierał. Powitanie pozostawił w domyśle, co stanowiło dla niego dosyć charakterystyczną cechę - lubił kontynuować wątki, łączyć spotkania i relacje w jedną całość, zamiast dzielić je na kawałki. Dystans wciąż dzielił ich, nawet jeśli był odrobinę mniejszy niż ostatnio. Widocznie aktywności im sprzyjały.
- Wszelkie wskazówki mile widziane - to Julia była dowódcą ich skromnej ekspedycji naukowej.


psithurism (n.)
the sound of rustling leaves or wind in the trees
Ulysses Ollivander
Ulysses Ollivander
Zawód : mistrz różdżkarstwa, numerolog, nestor
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty

and somehow
the solitude just found me there

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kraina Jezior - Page 3 Ez2Nklo
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4176-ulysses-francis-ollivander https://www.morsmordre.net/t4228-nebula#86429 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f240-lancashire-lancaster-castle https://www.morsmordre.net/t4227-skrytka-bankowa-nr-1059#86421 https://www.morsmordre.net/t4229-ulysses-francis-ollivander#86432

Strona 3 z 12 Previous  1, 2, 3, 4 ... 10, 11, 12  Next

Kraina Jezior
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach