Wydarzenia


Ekipa forum
Wnętrze pubu
AutorWiadomość
Wnętrze pubu [odnośnik]10.03.12 22:55
First topic message reminder :

Wnętrze pubu

★★
Jest to najpopularniejszy magiczny pub w Londynie. W całej Anglii nie ma chyba ani jednego czarodzieja, który nie słyszałby o tym specyficznym miejscu. Barmanem Dziurawego Kotła od lat niezmiennie pozostaje Tom, mężczyzna całkowicie łysy, bezzębny i pomarszczony niczym orzech włoski, jednak na swój sposób sympatyczny i zawsze służący pomocą - czy to za sprawą szklaneczki czegoś mocniejszego, czy dyskrecji, na przykład podczas udzielania schronienia w jednym z pokojów znajdujących się na pierwszym piętrze.
Sam pub nie zachęca swoim wyglądem - jest to niewątpliwie miejsce ciemne, obskurne i nieprzytulne, mimo to od lat cieszy się sporą popularnością. Podczas piątkowych wieczorów ciężko o kilka wolnych krzeseł, gdy pomieszczenie zamienia się w prawdziwe centrum towarzysko-handlowe. Zawsze panuje to tłok i gwar, słychać ciche śmiechy, podniecone szepty, stukot szklanic, skwierczenie piekących się na palenisku kiełbasek oraz szelesty monet, gazet i kart. Niemal co chwilę do środka wchodzi jakiś jegomość: czy to po to, aby skosztować przepyszną sherry, czy też jedynie w celach komunikacyjnych - na tyłach pubu umiejscowiono bowiem magiczne przejście prowadzące do świata czarodziejów, a dokładniej ulicy Pokątnej, która krzyżuje się z Nokturnem. Stąd, jak nietrudno się domyślić, w Dziurawym Kotle bywają zarówno zwykli, pospolici obywatele czarodziejskiego społeczeństwa, jak i ci spod ciemnej gwiazdy. Okna Dziurawego Kotła wychodzą na brudną, zatłoczoną ulicę z rzędami identycznych, maleńkich sklepików: od księgarni po sklepy z płytami gramofonowymi. Tuż obok dębowej lady umiejscowione są drzwi prowadzące do małego zamkniętego podwórka z magicznym przejściem, zaś naprzeciw kominka znajdują się schody na pierwsze piętro, gdzie ulokowano kilka pokojów gościnnych.

Możliwość gry w czarodziejskie oczko, darta, gargulki, kościanego pokera
[bylobrzydkobedzieladnie]
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wnętrze pubu - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Wnętrze pubu [odnośnik]31.08.16 22:50
The member 'Eileen Wilde' has done the following action : rzut kością


'k6' : 3
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wnętrze pubu - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wnętrze pubu [odnośnik]02.09.16 21:54
Słowa Eileen jakoś z łoskotem obiły mu się po czaszce, ale Garrett zdołał powstrzymać się od widocznej reakcji - nie zadrżały mu dłonie, nie zmarszczył brwi w zastanowieniu i nie westchnął ciężko, snując rozważania o swoim ciężkim żywocie. Coraz rzadziej pozwalał sobie na okazywanie słabości. Pomagała oklumencja, pomagała też świadomość, że nie stać go było na błąd - ten zadziałałby jak pierwsza z płytek domina pociągająca za sobą całą lawinę konsekwencji. Sama myśl o tym sprawiła, że ponownie sięgnął po szklankę Ognistej (jego dłoń wędrowała tam dzisiaj ze zdecydowanie zbyt dużą częstotliwością, wyrzuty kotłowały się niemal boleśnie, chciał je odgonić), a mocny trunek wypalił mu dziurę nie tylko w gardle, ale też w poczuciu, że zawodzi.
- Jeszcze jedna szklaneczka i dekadentyzm przerodzi się w weltschmerz - zagroził ni to z rozbawieniem, ni to z wielką powagą, ale wciąż słyszał wcześniejsze słowa powtarzane jak chorobliwą mantrę - trzymajmy się tego, trzymajmy się, zwłaszcza w tych czasach. Już we wszystkim dostrzegał kasandryczną zapowiedź końca, szczególnie teraz, gdy alkohol rozgrzewał mu umysł i nakłaniał do snucia kolejnych teorii spiskowych. Odganiał bezpodstawne myśli, ale te wracały, zupełnie jakby nieświadomie przywoływał je zaklęciem; dlaczego dalej o tym myślisz, Garrett? dlaczego nawet w tak beztroskiej chwili? dlaczego nie odsuniesz tego na później, żeby zatruwać myśli dopiero w samotności?
Uśmiechnął się, bo wiedział, że właśnie to powinien zrobić. Wziął kolejny łyk, uniósł wyżej kąciki ust, skupił się (jeszcze niedawno ćwiczył odcinanie się od emocji - czemu wtedy było to prostsze?) i wszystko wróciło do normy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Kobieta, sukienka, Malkin? O czym mówiłaś, Eileen?
- A białej sukni na swój nie będziesz potrzebować? - odparował dziwnie lekko, nie chciał mówić o sobie. Był za to ciekaw, jak układały się prywatne potyczki jego kuzynki; pragnął posłuchać o jej życiu, skupić się na zwiewnej, zabarwionej humorystycznie opowieści, na którą pewnie żadne z nich nie miało nastroju, a której oboje potrzebowali.
- To raczej miłość o długiej historii, kiedyś... - to nie było dawno, a czuł się, jakby minęły wieki - kiedyś miałem już kota. - Ale jego mugolscy sąsiedzi nadgorliwie polowali trutkami na szczury i skończyło się to tragicznie. - Przyda mi się towarzystwo, zaadoptuję jeszcze trzy i zostanę kocim ojcem. Nawet mi to odpowiada - zaśmiał się, dobierając kolejną kartę do swej beznadziejnej kolekcji skazanej na klęskę. - Ale nie martw się, wychowam go w pełnym szacunku do niezależnych królików, nie będzie zagrożeniem.
[bylobrzydkobedzieladnie]


a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych



Ostatnio zmieniony przez Garrett Weasley dnia 11.09.16 15:14, w całości zmieniany 1 raz
Garrett Weasley
Garrett Weasley
Zawód : auror
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
żyjąc - pomimo
żyjąc - przeciw
wyrzucam sobie grzech niepamięci
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wnętrze pubu - Page 8 Tumblr_o0qetnbY2m1rob81ao9_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t597-garrett-weasley https://www.morsmordre.net/t627-barney#1770 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f112-st-martin-s-lane-45-3 https://www.morsmordre.net/t2785-skrytka-bankowa-nr-122#44963 https://www.morsmordre.net/t975-garrett-weasley#5311
Re: Wnętrze pubu [odnośnik]02.09.16 21:54
The member 'Garrett Weasley' has done the following action : rzut kością


'k6' : 3
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wnętrze pubu - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wnętrze pubu [odnośnik]06.09.16 22:21
Daleko było jej do weltschmerzu, chociaż... cóż, Garrett mógł mieć rację. Alkohol zbliżał do dna. Był liną, po której można było spuścić się wprost do gardła pochłoniętej przez ciemności jaskini. Niedawno przecież doskonale się o tym przekonała, zwiedzając ową jaskinię w towarzystwie swojej najlepszej przyjaciółki - samotności. W towarzystwie Weasleya ciemna postać ulatniała się, gasnąc w huku śmiechów i rozmów o niczym ważnym, paradoksalnie będąc tymi najważniejszymi.
- Mój ślub? - zdziwienie uciszyła ostatnimi kroplami ognistej, które wypiła ze szklanki. Uniosła się odrobinę, lekkim gestem dłoni prosząc Toma o kolejne dwie szklanki. Miała nadzieję, że kuzyn nie posądzi jej o nałogowe pijaństwo. Dwie szklaneczki to jeszcze nic, prawda? Ah, weltschmerz... - Nie zapowiada się na to, żeby mój ślub nastąpił w niedalekim czasie. Chociaż! - jej palec wystrzelił ku górze, furtka do niepowstrzymanych fal wyobraźni została otwarta przez bursztynowe płomienie. - Próbuję sobie wmówić, że coś da się wysupłać z tej garstki uczuć, które do kogoś żywię. Wiesz, on jest rudy i w jakimś stopniu przypomina mi ciebie. Macie bardzo podobne poczucie humoru! - śmiech, tym razem całkiem melodyjny, bo nieco zduszony, zakłócił wizję spokoju unoszącą się nad ich stolikiem. Żeby owy śmiech nie przerodził się w coś gorszego, przysłoniła usta wierzchem dłoni. Nagle wizja żartującego Herewarda wydała jej się okrutnie zabawna. Jakby jeszcze do tego zaczął żonglować, oh, cóż by to był za pokaz! - W gruncie rzeczy to bardzo miły człowiek. Miły i kulturalny. I... sama nie wiem. Ma taki śmieszny zwyczaj, wyobrażasz sobie? Aportuje się kawałek od miejsca spotkania, żeby się przejść i zapalić papierosa. Zrobił tak na nocy spadających gwiazd i złapał zadyszkę, a potem tak przezabawnie mnie przepraszał! - chichot nabrał mocy. Króliczej, niekontrolowanej. Zgasł dopiero po dłuższej chwili. - Cudowny czarodziej.
Pokręciła głową, wcale nie dziwiąc się swoim przemyśleniom, a raczej z ulgą przyjmując tę nagłą chęć dania upustu swoim własnym tajemnicom, odłożonym na bok uczuciom, które przecież wciąż były żywe i szczere.
- Nie potrzebujesz trzech, Garry. Wystarczy jeden do kompletu i wiosna. W ostatecznym rozrachunku będziesz miał ich całe mnóstwo! - nagle szeroki uśmiech został zastąpiony mocno zmarszczonymi brwiami. Chwila, chwila. Na mandragorę był jej kolejny walet? To jakaś aluzja do tego, że w życiu nie miała żadnego mężczyzny, a na małych, papierowych prostokątach ma ich aż dwóch? - Dziękuję. Przyda się. Musisz je tylko jeszcze nauczyć, żeby lubiły psy, bo Grindelwald się przestraszy i ucieknie.
Parsknęła śmiechem. Znów. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, jak to komicznie brzmi. Grindelwald się przestraszy i ucieknie.
- I na pewno będzie szczekał - parsknięcie to już było za mało, nie zakłócił go nawet ruch dłoni w kierunku kart.


Ja nie przeczuwałam, tyś nie odgadł, że

Nasze serca świecą w mroku

Eileen Bartius
Eileen Bartius
Zawód : Magibotanik
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
didn't i show i cared?
i do
oh, i do

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Wnętrze pubu - Page 8 1hKUbRW
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1515-eileen-wilde https://www.morsmordre.net/t1553-krolicza-poczta#14938 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f222-hogsmeade-134-dom-bartiusow https://www.morsmordre.net/t3930-skrytka-bankowa-nr-429#74545 https://www.morsmordre.net/t1578-eileen-wilde#15736
Re: Wnętrze pubu [odnośnik]06.09.16 22:21
The member 'Eileen Wilde' has done the following action : rzut kością


'k6' : 3
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wnętrze pubu - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wnętrze pubu [odnośnik]15.09.16 16:19
Łączenie informacji wypadających z ust Eileen razem z faktami, które już znał, przychodziło mu nad wyraz ciężko; zdążył upić trzy łyki Ognistej, zanim dodał dwa do dwóch i imię jego przyjaciela rozżarzyło mu się w głowie niczym jaśniejące wskutek zaklęcia Periculum, czerwone fajerwerki.
- Chwila - rzucił ze zdziwieniem, zanim zdążył powiedzieć, że jeżeli ów mężczyzna ma podobne do niego poczucie humoru, to musi być bardzo smutnym, bardzo przykrym i bardzo gorzkim człowiekiem. I ostrzec Eileen, żeby uciekała, póki może. - Czy właśnie przepowiadasz sobie ślub z naszym wspólnym znajomym? - Poczuł się jakoś dziwnie stary i postanowił zamordować to wybitnie nieprzyjemne uczucie olbrzymim łykiem Ognistej. - Uduszę go kiedyś. Własnymi rękoma - pokręcił z niedowierzaniem głową - bo nawet słowem mi nie wspomniał.
No, chyba że sam Hereward o tym nie wiedział. Szczerze mówiąc, nie zdziwiłoby to Garry'ego w najmniejszym nawet stopniu.
Przyjrzał się przelotem swoim cokolwiek różnorodnym kartom - dziewiątka, as, król, walet; liczył punkty w pamięci, błagając w duchu Merlina, aby kolejny papierowy prostokąt ozdobiony był wizerunkiem króla - a potem powrócił spojrzeniem do kuzynki, zamierzając bezczelnie skorzystać z faktu, że alkohol zaczynał rozwiązywać im języki.
- Długo już to trwa? - Czymkolwiek to było - jednostronnym zauroczeniem? Burzliwym romansem? Budowanym w tajemnicy związkiem, o którym Barty nie raczył nawet napomknąć ulotnym półsłówkiem swojemu najlepszemu przyjacielowi? - I czemu jak zwykle o niczym nie wiem?
Dumając nad tym, że właściwie nie powinien upominać się o informacje, skoro sam zgrabnie unikał poruszania tematu własnej miłosnej sinusoidy, sięgnął po kolejną kartę z malejącej w oczach kupki.
- Nie, hodowli kotów nie mam zamiaru otwierać - zaśmiał się, nawet nie próbując wyobrazić sobie całej kolekcji puszystych kulek zapełniających każdy metr kwadratowy jego mieszkania. Odrapane meble, kocie futro fruwające w powietrzu i przyczepiające się do powierzchni czarnych ubrań zalegających w wiecznie otwartych szafach - nie, nie było to to, czego potrzebował w życiu najbardziej.
A potem Eileen użyła imienia, na dźwięk którego jak zwykle coś przewróciło się w okolicach żołądka Garretta, choć w tym kontekście brzmiało ono raczej... niespotykanie.
- Zaraz, co? - rzucił, widocznie zbity z tropu. Szczekający Grindelwald?


a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

Garrett Weasley
Garrett Weasley
Zawód : auror
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
żyjąc - pomimo
żyjąc - przeciw
wyrzucam sobie grzech niepamięci
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wnętrze pubu - Page 8 Tumblr_o0qetnbY2m1rob81ao9_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t597-garrett-weasley https://www.morsmordre.net/t627-barney#1770 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f112-st-martin-s-lane-45-3 https://www.morsmordre.net/t2785-skrytka-bankowa-nr-122#44963 https://www.morsmordre.net/t975-garrett-weasley#5311
Re: Wnętrze pubu [odnośnik]15.09.16 16:19
The member 'Garrett Weasley' has done the following action : rzut kością


'k6' : 3
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wnętrze pubu - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wnętrze pubu [odnośnik]17.09.16 18:48
Dopiero po fakcie zdała sobie sprawę z tego, że wcale nie musiała mu o tym mówić. Alkohol spełnił rolę loży szyderców, śmiejąc jej się w twarz. Zaczęła też odrobinę panikować, bo całkiem zapomniała (ah ten magiczny confundus), że Barty i Garrett tak naprawdę doskonale się znają. Musiała jednak zachować twarz. Może już nie pokerową, ale chociaż taką, na której drukowanymi literami nie byłoby napisane, że jest ochotniczką do zapadnięcie się pod ziemię ze wstydu.
Odchrząknęła i sięgnęła po nowo przybyłą szklankę. Najlepszą obroną jest atak, więc spróbujmy pogrążyć się jeszcze bardziej.
- Nie przepowiadam, na przebrzydłe gumochłony - odparła burkliwie i nieco bardziej wojowniczo niż tego chciała. - Po prostu... mam takie małe marze... nie, nie, nie, to zaszło za daleko. - zabębniła opuszkami palców po zewnętrznej, pokrytej granatowo-zieloną kratką stronie kart. Dodatkowo niemal zachłysnęła się nabieranym w płuca powietrzem, kiedy kuzyn przedstawił plan zagłady jej rudego świata. - Garretcie Weasley, ani mi się waż podnosić na niego ręki! On o niczym nie wie. I mam nadzieję, że tak pozostanie.
Oczywiście, że zdawała sobie sprawę z tego, że cała ta maskarada jest niedorzeczna. Niedorzeczna i infantylna. Jaka mądra kobieta, mająca na karku już dwadzieścia dziewięć lat, sama, z własnej woli wplątuje swoje serce w coś tak głupiego? Żadna. A jeśli już, to są to autentycznie okazy jednostkowe, niedobitki, absolutnie pomyłki. Straciła zapał, który niemal gotował się w niej jeszcze przed kilkoma chwilami. Westchnęła głośno i oparła policzek na dłoni. Już dawno przestała przejmować się tym, że nie zachowuje się tak, jak damie przystało. Ojciec by ją zrugał.
Gdyby miała tylko kilka lat mniej.
- Nie mów mu o niczym, naprawdę - głos, który wypływał z jej gardło, ledwo mieścił się między na siłę rozchylanymi ustami. - Ja się z tego wyleczę, tylko... tylko ciężko mi na razie to idzie. Ah, na gacie Merlina, wszystko zepsułam...
Titanic uderzył już w górę lodową i chyba powoli słychać dźwięk schodzącego na dno metalu. Bul, bul. Miłość odpływa na drewnianej tratwie, a Eileen schodzi na dno. Bul, bul.
Sięgnęła dłonią do stosiku kart, ale wcześniej zerknęła jeszcze na to, co trzymała w drugiej dłoni. Siedemnaście punktów. Trzy walety. Jeśli wyciągnie jeszcze jednego, pójdzie do Barty'ego i wykrzyczy mu w twarz, że zrudził jej serce już na zawsze i nikt tego nie odkręci.
- Grindelwald to mój pies. Znaczy Ogga, byłego gajowego, który niedawno porzucił piastowane stanowisko - odpowiedziała, prostując się na krześle. Wypadało jednak zachować resztki honoru i przykryć żałość uśmiechem numer cztery. - Nazwała go tak ponoć jego bratanica, pies zapamiętał i już się nie chce oduczyć. No więc Grindelwald szczeka i macha ogonem. Tylko to sobie wyobraź.
Oby nikt nie podsłuchiwał. I oby zaraz nikt nie wysłał ich do Tower za znieważanie imienia dyktatora.


Ja nie przeczuwałam, tyś nie odgadł, że

Nasze serca świecą w mroku

Eileen Bartius
Eileen Bartius
Zawód : Magibotanik
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
didn't i show i cared?
i do
oh, i do

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Wnętrze pubu - Page 8 1hKUbRW
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1515-eileen-wilde https://www.morsmordre.net/t1553-krolicza-poczta#14938 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f222-hogsmeade-134-dom-bartiusow https://www.morsmordre.net/t3930-skrytka-bankowa-nr-429#74545 https://www.morsmordre.net/t1578-eileen-wilde#15736
Re: Wnętrze pubu [odnośnik]17.09.16 18:48
The member 'Eileen Wilde' has done the following action : rzut kością


'k6' : 5
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wnętrze pubu - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wnętrze pubu [odnośnik]25.09.16 17:02
Z jakiegoś powodu - czy przyczyną był alkohol? szczere rozbawienie? a może po prostu olbrzymie niedowierzanie? - teatralnie oburzona reakcja Garretta przeobraziła się w parsknięcie niekontrolowanym śmiechem. Na jego nieszczęście Eileen zaczęła pogrążać się właśnie wtedy, gdy brał kolejny łyk Ognistej, więc brutalnie się nim zakrztusił i zaczął się śmiać jeszcze mocniej, czemu akompaniowały próby odkaszlnięcia. Minęła krótka chwila, zanim zdołał się całkiem uspokoić, a jego oczy z tego wszystkiego zaszły zasłoną łez.
- Wszystko w porządku - rzucił zapobiegawczo, wciąż nie mogąc w pełni opanować niewyobrażalnie wielkiego rozbawienia. - Po prostu... - po prostu zdążyłem się już leciutko upić?, rozważał, czy nie powiedzieć - to jest tak abstrakcyjne - ciągnął, nagle nie mogąc przypomnieć sobie (kto wie, może tylko zawodziła go pamięć?) sytuacji, w której Barty opowiadał mu, że kiedykolwiek był tak naprawdę z kobietą; Garrett musiał odchrząknąć, żeby nie położyć się na stole i na nowo nie zakrztusić się własnym chichotem. Po minie Eileen domyślał się jednak, że była to sprawa poważna i wyłącznie dlatego zdecydował się opanować - wziął jeden oddech, potem drugi, upił łyk alkoholu i postanowił mówić dalej. - Ale macie moje pełne błogosławieństwo, a Barty młodszy nie będzie, wypadałoby się ustatkować - skwitował filozoficznie, rozważając już, w jaki sposób popchnąć przyjaciela prosto w ramiona swojej dalekiej kuzynki.
Pokręcił lekko głową, a w jego spojrzeniu rozjaśniało coś bratersko-mentorskiego.
- Nie musisz się z tego wyleczyć - powiedział dziwnie łagodnie, zupełnie jakby przed paroma minutami wcale nie pokładał się po stole ze śmiechu. - Nigdy nie wiesz, co z tego wyniknie, a oboje macie pełne prawo do szczęścia. Może warto spróbować? - ciągnął, dopiero po chwili zastanawiając się, do czego to musiało dojść, skoro to właśnie on zaczął wygłaszać miłosne porady, podczas gdy jeszcze niedawno jego życie uczuciowe bardziej przypominało pogorzelisko niż cokolwiek trwałego.
Wciąż nie mógł uwierzyć w to, że wszystko zaczynało się układać. Mniej lub więcej.
Nie wiedząc jeszcze, że właśnie przegrał tę rundę w karty, beztrosko sięgnął dłonią po kolejną kartę; potrącił małym palcem kupkę, przez co rozsunęła się po sporym fragmencie stołu. Marszcząc brwi, znów ułożył ją w całość, nie szczędząc sobie pod nosem cichego, choć średnio eleganckiego przekleństwa.
- Jeżeli tak nazwał psa, to nie zdziwiłbym się, gdyby jednak nie porzucił swojego stanowiska dobrowolnie - rzucił z powagą, ale potem przed oczami zatańczył mu obraz gajowego na całe gardło krzyczącego Grindelwald, do nogi! i Gellerta miotającego zaklęciem niewybaczalnym z okna najwyższej wieży. Nie była to najradośniejsza wizja, ale i tak parsknął mimowolnym śmiechem. - Może znajdź mu jakiś nieszkodliwy pseudonim? Wald? Waldie? Rind? - I przy tym uważaj na siebie, żeby nie podzielić losu wrogów tego tyrana - przeszło mu przez myśl, ale tego już nie powiedział na głos.


a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

Garrett Weasley
Garrett Weasley
Zawód : auror
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
żyjąc - pomimo
żyjąc - przeciw
wyrzucam sobie grzech niepamięci
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wnętrze pubu - Page 8 Tumblr_o0qetnbY2m1rob81ao9_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t597-garrett-weasley https://www.morsmordre.net/t627-barney#1770 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f112-st-martin-s-lane-45-3 https://www.morsmordre.net/t2785-skrytka-bankowa-nr-122#44963 https://www.morsmordre.net/t975-garrett-weasley#5311
Re: Wnętrze pubu [odnośnik]25.09.16 17:02
The member 'Garrett Weasley' has done the following action : rzut kością


'k6' : 6
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wnętrze pubu - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wnętrze pubu [odnośnik]28.09.16 18:48
W pierwszym momencie śmiech Garretta wydał jej się odrobinę nie na miejscu, bo przecież jak on mógł śmiać się z jej poczynań miłosnych (lub raczej ich braku), ale już po chwili śmiała się razem z nim, nie szczędząc sobie huśtawki emocjonalnej i resztkami silnej woli hamując w sobie chęć wybuchnięcia płaczem. Od początku wiedziała, że alkohol to nie będzie dobry pomysł, ale kto by się przejmował rozumem!
Świat nabrał koloru malin, poprzednie wątpliwości pękły niczym mydlana bańka, odstępując miejsca dodatkowej porcji odwagi. Nie wylosowała co prawda waleta, tylko króla, ale to wciąż była karta przedstawiająca postać męską. As, trzy walety i król. Wylosowała samych facetów. To chyba znak. To, cholera, musi być znak.
- Twoje błogosławieństwo? Jeśli tak, to chyba faktycznie warto spróbować! - wstrzymaj lejce, Eileen, bo za daleko kopytkujesz na tych swoich króliczych łapkach. - Wyślę mu list. Tak, tak, list to doskonały pomysł! Napiszę mu miłosny list i skropię go perfumami, to świetny pomysł! To musi być świetny pomysł!
Oh, na litość Merlina, niech ktoś zabierze jej tę szklankę pełną ognistej, bo za chwilę Eileen Wilde będzie gotowa stawić czoła bazyliszkowi, będąc w posiadaniu tylko i wyłącznie wykałaczki! Bo wyznanie miłości to jedno, ale wyznanie miłości w sposób tak niesamowicie durny... to już inna sprawa.
Wracając jednak do kart. Zajęta swoim życiem uczuciowym Eileen nie zauważyła nawet, że suma oczek na jej kartach wynosi równiutkie dwadzieścia jeden. Nie zdawała sobie z tego sprawy, dopóki nie sięgnęła dłonią w kierunku karcianej kupki. Dopiero wtedy jej zamglony alkoholem zdrowy rozsądek podsunął jej tę niezaprzeczalnie mądrą myśl policzenia punktów.
- Ogg był naprawdę dobrym, szanowanym gajowym. Często go odwiedzałam, kiedy jeszcze zajmował chatkę przy Zakazanym Lesie. O, Waldie to świetny pomysł. Rind też mi się podoba. Albo Walrind. Brzmi dumnie, co? - uśmiech nie spływał jej z ust. Świetne pomysły nie opuszczały jej umysłu choćby na chwilę. Dłonie panny Wilde ułożyły na środku stołu karty, prezentując je w ich całej okazałości, po czym chwyciły za szklankę i uniosły po raz ostatni do ust. - Wygrałam.
Czknięcie było niczym zwieńczenie ostatniego koncertu operowego Mafildy Złotopiórej w londyńskiej filharmonii.


Ja nie przeczuwałam, tyś nie odgadł, że

Nasze serca świecą w mroku

Eileen Bartius
Eileen Bartius
Zawód : Magibotanik
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
didn't i show i cared?
i do
oh, i do

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Wnętrze pubu - Page 8 1hKUbRW
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1515-eileen-wilde https://www.morsmordre.net/t1553-krolicza-poczta#14938 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f222-hogsmeade-134-dom-bartiusow https://www.morsmordre.net/t3930-skrytka-bankowa-nr-429#74545 https://www.morsmordre.net/t1578-eileen-wilde#15736
Re: Wnętrze pubu [odnośnik]28.10.16 20:42
Mimowolnie zmarszczył brwi, bo jak echo powracały do niego resztki gaszonego wcześniej rozsądku - z niezrozumiałego powodu trzeźwiał szybciej niż był w stanie dostarczyć do organizmu kolejne dawki alkoholu, lecz choć martwiło go to niezmiernie, miało też swoje dobre strony. Na przykład takie, że był w stanie zdobyć się na protest; pokręcił lekko, acz z zaangażowaniem głową, wpatrując się w najdroższą kuzynkę z hybrydą powątpiewania i dobrej woli. A dobra wola podpowiadała mu cichym podszeptem, żeby powstrzymać Eileen, zanim jeszcze nie porwała między palce gęsiego pióra.
- Nie musi - rzucił nagle, zanim zdążył zastanowić się, jak dyplomatycznie odwieść ją od tego pomysłu. - Szczerze mówiąc, to nie jest świetny pomysł. Ani nawet dobry. Bo wiesz, Barty jest jak taki... - jak co, Garrett, jak co? - jak taki... - i kolejna chwila zastanowienia, marszczące się czoło, cierpiętniczy błysk człowieka rozumnego w oku - baranek. Ma duszę wrażliwca - spieszył z wyjaśnieniami, a choć w głosie pobrzmiewała mu kpina, to była to kpina najserdeczniejsza w swej prostocie. - Musisz uważać, żeby go nie spłoszyć, bo nadmierne stresy sprawią, że zamknie się w tej swojej wieży w Hogwarcie i nie wychyli z niej nawet koniuszka nosa. - Skwitował z nadmierną, teatralną powagą, sięgając zaraz po szklankę bursztynowego alkoholu - zabawa w teatr kontrastów zawsze pomagała mu walczyć z demonami, dawała chwilę, by złapać oddech. W świecie pulsującym od majestatu czasem dobrze pozwolić sobie na beztroski, głupkowaty uśmiech.
- Może i był dobry, ale jego zasługi wyblakły przy takiej manifestacji braku szacunku - wzruszył ramionami, a pogoda znów umknęła mu z twarzy, pozostawiając po sobie tylko dziwną posępność. Nieco martwił go fakt, że był w stanie zrozumieć, jak w obliczu takiej zniewagi poczuł się tyran - sam miał tendencję do psychopatii czy jego empatia osiągnęła tak absurdalnie wysoki poziom?
Sięgał akurat po kartę, gdy z ust Eileen padło to jedno nieszczęsne słowo; jak to, tak po prostu przegrał? Porażka zatańczyła goryczą po jego języku (a może to wciąż posmak Ognistej?), ale i tak się uśmiechnął, tłumiąc w ten sposób irracjonalne niezadowolenie. Bo to przecież głupie, że urągała go wizja nieznaczącej nic przegranej.
Po prostu nie lubił ponosić klęsk, nawet jeśli dotykały tak błahych płaszczyzn. Sprawiały, że myślał o tym, jak wielkie konsekwencje przyniosłyby błędy dotyczące spraw o wiele ważniejszych, poważniejszych, drastyczniejszych.
- Wygrałaś - potwierdził, znów przywołując na twarz uśmiech. - Jak myślisz, za karę obrosnę w piórka czy zostanę żabą? - dodał żartobliwie, choć była to prawda - zdawał sobie sprawę z brutalnych rezultatów przegranej w czarodziejskie oczko.
Może to dlatego tak bardzo nie lubił porażek?
Niezależnie od tego, czy na czole pojawiła mu się wysypka, twarz umorusała się różaną mazią czy włosy zabarwiły mu się fioletem, nie tracił woli walki - nie tracił jej przecież nigdy, zawsze gotów podjąć dalsze batalie. Dlatego wyciągnął dłoń po talię kart i przetasował je (ręcznie, nie za pomocą magii; ta pozwalała przecież na oszustwa, a je chciał wykluczyć), po czym wysłał kuzynce prowokujące spojrzenie.
- To co, rewanż?

| zt <3


a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

Garrett Weasley
Garrett Weasley
Zawód : auror
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
żyjąc - pomimo
żyjąc - przeciw
wyrzucam sobie grzech niepamięci
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wnętrze pubu - Page 8 Tumblr_o0qetnbY2m1rob81ao9_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t597-garrett-weasley https://www.morsmordre.net/t627-barney#1770 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f112-st-martin-s-lane-45-3 https://www.morsmordre.net/t2785-skrytka-bankowa-nr-122#44963 https://www.morsmordre.net/t975-garrett-weasley#5311
Re: Wnętrze pubu [odnośnik]05.11.16 12:15
/ 20 marca, ze sklepu zielarskiego

Kiedy Peony wylądowała w pubie nie miała kompletnie pojęcia co się właśnie stało. Nigdy jej się to nie zdarzyło. Nigdy nie miała problemu z niekontrolowaną teleportacją. Teraz jak widać całkowicie nad nią nie panowała. Bo jak to tak? Przenieść się w środku zakupów do Dziurawego Kotła, w którym była może dwa razy w życiu? Nie pomyślała o tym miejscu, nawet nie wiedziała czy to miejsce nadal istnieje, a tu nagle bum. Wzrok siedzących przy stolikach czarodziei był tak samo zdezorientowany jak jej. Raczej mało kto ma w zwyczaju przeniesienie się prosto do wnętrza. Ba! Myślę, że to nawet jest zakazane. Rozejrzała się po pomieszczeniu i widząc, że obok niej stoi krzesło usiadła chcąc sobie to wszystko poukładać i się uspokoić. - Podać coś? - usłyszała obok głos kelnerki. Nie wiedziała ile czasu minęło zanim spojrzała na kobietę. Pokręciła głową bojąc się, że jeżeli coś powie to po prostu znowu zniknie. - Jeżeli chce Pani siedzieć przy stoliku musi Pani coś zamówić. - odparła kelnerka żując kawałek ołówka w ustach. Peony nie zaszczyciła już jej spojrzeniem. Po prostu nie zdążyła. Czknęła znowu i zniknęła.

z.t


do not cry because it is over
smile because it happened

Peony Sprout
Peony Sprout
Zawód : własna hodowla Mandragor & warzenie eliksirów
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
nie widziałam cię już od miesiąca. nic.

jes­tem może bledsza,

trochę śpiąca, trochę bar­dziej milcząca, lecz wi­dać można żyć bez powietrza.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3392-peony-sprout https://www.morsmordre.net/t3422-zafir#59251 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f105-west-country-dolina-godryka-73 https://www.morsmordre.net/t4139-skrytka-bankowa-nr-856#82343 https://www.morsmordre.net/t3742-peony-sprout
Re: Wnętrze pubu [odnośnik]24.12.16 22:40
| 27 marca

W Dziurawym Kotle nigdy jeszcze nie było tak pusto. I tak cicho. I jeszcze nigdy alkohol nie lał się z tak wielkim echem odbijającym się od ścian, bez akompaniamentu gromkich śmiechów i głośnych huknięć kufli o siebie. Poza tym nigdy w Kotle nie było tak samotnie. Puste stoliki, puste talerzyki i puste szklanki po kremowym piwie wyglądały niezwykle... smutno.
- Dziurawy czy nie Dziurawy - ktoś jednak zdawał się nadrabiać cały ten żal swoim pijackim bełkotem, który najwyraźniej ze wszystkich sił próbował zamienić w poezję... niekoniecznie śpiewaną. - Oczywiście, że dziurawy, Maggie. Nie widziałaś tej dziury na górze?
Bursztynowy płyn spłynął z butelki, zapełniając szklankę niemal po samą krawędź. Czarownicy zupełnie nie przeszkodziło to, że alkohol wylał się na blat. Pomyślała, że w taki sam sposób z głowy Cuthberta wylał się mózg. Wygięła usta w podkówkę.
- Za Cuthberta! Niech mu ziemia lekką będzie - szklanka nagle została uniesiona ku górze, w kierunku... nikogo. Mogłaby sobie dać różdżkę połamać, że ten nikt odpowiedział jej tym samym i już po chwili razem opróżniali swoje kieliszki. - Jak to, co powiem Frankowi? Oczywiście, że powiem mu prawdę. Powiem, że... że przyleciały szalone jednorożce i zażądały całego zapasu szkockiej, ale ja się postawiłam i im jej nie dałam, ale zostawiły za karę gigantyczną dziurę w ścianie! Tak mu powiem! Jeszcze szklaneczkę? To najrozys... najmądryj... na Merlina, to dobre rozwiązanie.
Zbawienie dzisiejszego dnia znów zapełniło szkło po brzegi oczekując kolejnych doskonałych pomysłów żony właściciela tego szanownego przybytku. Miała mocną głowę, od sześciu lat codziennie wdychała w Kotle tę samą, jak i nie większą, ilość alkoholowych oparów, ale... ale wciąż, jak każdy, miała swój limit. Przekraczanie go zawsze wiązało się z pewnymi konsekwencjami. Wyimaginowani współrozmówcy plasowali się gdzieś między pomysłami nowych, szalonych wynalazków a śmiercią zgonową pod stołem.
- Tak sądziłam! - zawołała dumnie do miłego jegomościa i natychmiast opróżniła kieliszek. - Oczywiście, że mi uwierzy! Jednorożce wpadające do Dziurawego Kotła to jak najbardziej wiarygodna wersja wydarzeń!
Dlaczego się upiła? Ze stresu. Inni go zajadają, jeszcze inni chwytają się opcji ruchu na świeżym powietrzu. Maggie po prostu swój stres zapijała..
Gość
Anonymous
Gość

Strona 8 z 13 Previous  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 11, 12, 13  Next

Wnętrze pubu
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach