Wydarzenia


Ekipa forum
Teatr Palladium
AutorWiadomość
Teatr Palladium [odnośnik]29.04.16 1:32

The Palladium

★★★
Teatr Palladium powstał w 1910 r., to największy i najsłynniejszy teatr w Anglii albo i całej Wielkiej Brytanii. Aby znaleźć się w czarodziejskiej części teatru, należy przejść przez jedną z kotar mniejszych bocznych scen, które dla mugoli wydają się na tyle nudne, że ci instynktownie omijają to miejsce.
W teatrze występują gwiazdy najwyższego formatu, stałym gościem jest tutaj piękna Belle, niezwykle często goszczą artyści ze Stanów Zjednoczonych. Główna scena otoczona jest doprawdy imponującą widownią dodatkową upstrzoną wygodnymi kilkuosobowymi lożami balkonowymi.

W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Rycerzy Walpurgii i +10 dla Śmierciożerców.

[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:17, w całości zmieniany 3 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Teatr Palladium Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Teatr Palladium [odnośnik]27.06.16 16:06
Sztuka była romansem. Thibaud wziął bilety na ślepo, zawierzając rekomendacjom i nawet, jeśli jego osobowość nie do końca pojmowała sens scenicznych romansów, wizualnie i estetycznie musiał przyznać, że została wykonana i odegrana całkiem nieźle. Główna aktorka była ładna, aktor z przejęciem deklamował swoje frazy, a Thibaud mocniej, niż na akcji teatralnej, skupiał się na swojej towarzyszce. Wsparł łokcie na balustradzie samotnej loży, którą zarezerwował, przecierając w zamyśleniu brodę, kiedy zapach perfum Darcy przyciągał jego uwagę, a wzrok ukradkowo spozierał na kształt kolana przebijający się przez warstwy zdobionej sukni. W trakcie spektaklu milczał, lecz teraz, gdy magia rozświetliła półmrok unoszący się nad widownią, Thibaud obrócił głowę w stronę swojej towarzyszki. Między nimi leżała czerwona róża, którą przyniósł w podarunku dla niej. Z jej ogrodów, to oczywiste. Swoich tutaj nie miał, a róże Rosierów piękniejsze były od jakichkolwiek innych. Czy to kwiaty, czy kobiety. Jego wzrok niemal odruchowo dosięgał jej dłoni, poszukując na niej pierścienia w barwach Bulstrodów – boleśnie. Lorne na nią nie zasługiwał, ale ten wyścig dopiero się rozpoczynał. Martwił go cień na twarzy kuzynki.
- Cieszę się, że przyjęłaś moje zaproszenie – zaczął, w zamyśleniu przenosząc wzrok na rozciągającą się pod nimi widownię, kiedy zakończył wypowiedź słowem „zaproszenie”. Zbliżał się bal noworoczny, na który Thibaud nie miał z kim iść. I miał zamiar zaprosić tam Darcy, choć doskonale sobie zdawał, jak bardzo było to bezczelne, wiedział, że miała narzeczonego, któremu była winna ten zaszczyt. Ale czy to jego wina, że ten narzeczony był zwyczajnym głupcem?
- Jak ci się podoba sztuka? – zagadnął, pozornie obojętnie, panując nad emocjami. – Gra aktorska doskonała, ale scenariusz mógłby zostać dopracowany w paru momentach. Historia jest taka banalna, zwaśnione rody i zakazana miłość. Na końcu zginą w przedramatyzowany sposób? - Odszukał wzrokiem jej oczy, zastanawiając się, czy kiedyś w końcu zacznie więcej myśleć niż mówić. – Możemy wyjść na chwilę, jeśli chcesz zaczerpnąć świeżego powietrza, Darcy.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Teatr Palladium [odnośnik]27.06.16 17:37
Darcy przyjęła zaproszenie do teatru jeszcze wcześniej, w połowie listopada. Gdyby to od  niej zależało, wcale nie pojawiłaby się tu wraz z Thibaudem. Teraz nie wypadało jednak odmawiać, kiedy mężczyzna zorganizował już prywatną lożę i kupił bilety na nowo powstałą sztukę. Podczas premiery pojawiło się mnóstwo osób. Darcy, jak słusznie Thibaud zauważył nie była dzisiaj w nastroju. Ciężko byłoby go jednak okłamać, że na przykład, zdrowie jej nie dopisało, skoro mieszkali w jednej posiadłości. Mimo swojej niechęci, przywdziała jedną ze swoich najlepszych sukni, jaką miała okazję nosić po raz pierwszy. Gładki, miękki materiał spływał całą swoją długością w dół. Był prawie niedosłyszalny przy jej ruchu. Widać było kunszt jego wykonania. Ręcznie zdobiony czarną nicią haft przedstawiał rodowe róże. Mimo braku nawiązania kolorystyką sukni do nazwiska, haft idealnie oddawał charakter Rosierów. Nic dziwnego, że oczy Thibauda nie mogły się od niej oderwać. Mało panien, nawet podczas tego spektaklu, prezentowało się w takich kreacjach. Darcy dzisiaj była dość milcząca, nie droczyła się nawet ze swoim kuzynem. Sztukę obserwowała w milczeniu. Tak naprawdę nie zapamiętała żadnego jej fragmentu, zupełnie nieskupiona na fabule, pogrążona w swoich myślach.  Z nich wyrwał ją ton Thibauda. Nie miała pojęcia o czym mówił. Zaskakująco, zgodziła się z nim skinieniem głowy, chociaż połowy jego wypowiedzi nawet nie udało jej się odtworzyć:
Otaczają patosem i dramaturgią ludzi słabych i podatnych na coś, co osłabia ich i wyniszcza od środka,  a  co nie przynosi im żadnych korzyści. Ten układ – ta, jak to barwnie nazywasz, miłość – nie niósł ze sobą niczego dobrego, więc i nie mógł skończyć się dobrze.
Przez jej ton przemawiaa gorycz. Nawet układy przemyślane często kończyły się nieprzyjemnościami. Jej układ z Lorne popadał w ruinę, a ona razem z nim. Zrezygnowana, nie odpowiedziała Thibaudowi, odwróciła się, kierując się do wyjścia. Tłum, który wstał, żeby złożyć owacje po obejrzanej części spektaklu, drażnił ją. Możliwie bardziej niż wszystko inne, co zajmowało jej głowę.
Nie lubię oglądać historii głupców — zauważyła już w ogrodach teatru. Jej wzrok błądził gdzieś, nieobecny. Przyszła tu z Thibaudem, ale zdawała się myślami trwać przy czymś lub kimś innym.


Persuasion is often more effectual than force.


Darcy Rosier
Darcy Rosier
Zawód : hipnotyzerka w rodowym rezerwacie w Kent
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Jeśli ktoś uprawia ze znawstwem sztukę perswazji, powinien wpierw wzbudzić ciekawość, później połechtać próżność, by wreszcie odwołać się do sumienia lub dobroci.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2082-darcy-rosier https://www.morsmordre.net/t2119-arcobaleno#31733 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t3412-skrytka-bankowa-nr-594#59045 https://www.morsmordre.net/t2125-darcy-s-rosier#31823
Re: Teatr Palladium [odnośnik]11.08.16 13:50
Każde przedstawienie nawet znanej sztuki stanowiło wyzwanie dla aktora. Występ na żywo obfitował w stres, w niepotrzebne wpadki, na które nie mogła pozwolić sobie główna bohaterka sztuki. Gardziła zbiorowiskami, chciała zmienić pracę na coś bardziej wymagające. Potrafiła śpiewać, ale nie mogła konkurować ze śpiewaczkami operowymi. Potrzebowała pieniędzy, a scena teatru Palladium uwielbiała sławne aktorzyny, które są skłonne wiele zrobić, aby cały czas było o nich głośno. Dowodem na to była słodka Bella. To jej zazdrościła każda starsza aktorka. Podobno w tym zawodzie większość to był łut szczęścia, a reszta to tylko dobre umiejętności kłamstwa i manipulacji. Ona, Emilie Bottom, taka nie była. Wierzyła w dobry świat. Codziennie zmagała się z nim podczas prób i pokochała Londyn. Chociaż pochodziła ze Stanów Zjednoczonych, w jej akcencie nie widać było różnicy. Musiała nauczyć się brytyjskiego, idealnie wpasowując się do grupy teatralnej. Wyszła z teatru z kieliszkiem szampana, ciesząc się z udanego występu. W zwyczaju aktorzy, gdy poczekali jak wszyscy goście wyjdą, rozpoczynali swoje przyjęcie. Tani szampan był najskuteczniejszym środkiem rozluźniającym skołatane nerwy. Czekała na resztę grupy, gdy zobaczyła przed sobą parę.
- Lady Darcy Rosier? - pisnęła, podbiegając do niej i oglądając ją z każdej strony. Wmawiała sobie, że jej nazwisko jest prawie takie samo jak Longbottom i mogłaby być szlachcianką. Pomijając sprawę całego wychowania i manier...
- Och nie wierzę, oglądała mnie sama lady Darcy Rosier - chwyciła ją pod ramię, kradnąc nieznanemu mężczyźnie. - Słyszałam, że jest pani koneserką dobrej sztuki, jak się pani podało przedstawienie, a moja kreacja?- zaczęła zadawać pytania, a następnie podała jej nadpity kieliszek z szampanem - Czyż nie mamy powodów do świętowania? - dodała szybko rozentuzjazmowana, rozlewając część szampana na śnieg. - Ach, nie przedstawiłam się, Emilia Bottom, grałam główną rolę


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Teatr Palladium 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Teatr Palladium [odnośnik]23.08.16 12:36
Nie zdążyła dobrze rozwinąć swojej wypowiedzi, kiedy niewiadomo skąd, wyskoczyła jej aktorka, ponoć z głównej sceny i głównej roli. Darcy obserwowała jak dziewczę z wielkim rozentuzjazmowaniem otacza ją i osacza, jakby Rosier była okazem w magicznym zoo. Instynktownie cofnęła się krok od Thibauda, posyłając mu porozumiewawcze spojrzenie. Spojrzenie zaraz jednak zawiesiła na dziewczynie, jednak nie z własnej woli. Dziewczę samo wyskoczyło jej przed nosem, uniemożliwiając jej jakikolwiek kontakt wzrokowy z kuzynem.
Przepraszam.
Wychyliła się zza tej drobnej sylwetki rozbrykanej dziewuchy, kierując słowa do mężczyzny. Swoją uwagę na nowo zwróciła na nieznajomą, starając się nie wyglądać jakby patrzyła na poczwarkę pod swoimi stopami, którą właśnie chciała zdeptać. Dużo starań zajęło jej nie skrzywić się na dźwięk jej nazwiska. Nieczystokrwista, zbyt mało powściągliwa czarownica od razu zadziałała jej na nerwach. Darcy musiała jednak zachować klasę, uśmiechając się do niej przymilnie.
Z pewnością, pani Bottom — przyznała jej rację — jest to powód do świętowania. W gruncie rzeczy nie chciałabym pani zajmować czasu. Na pewno musi pani wznieść toast ze swoimi… — zawiesiła chwilowo ton, szukając odpowiednio mało obraźliwego słowa dla podrzędnych aktorzyn, który to zawód uważała za przydatny i godny poszanowania, aczkolwiek tylko dla wyznaczonych klas społecznych — … przyjaciółmi — dodała, bo oficjalnie przecież pochwalała i doceniała sztukę, chociaż akurat temu spektaklowi wcale się nie przyjrzała.
Na pewno na panią czekają — dodała wymownie, ale dziewczę już zdążyło się zapędzić dalej w rozmowę, wyraźnie za nic mając drobne sugestie panienki Rosier.
Na kreację proszę… uważać.
Ściszyła zrezygnowany ton, patrząc jak alkohol wylewa się na ziemię, bo sukni rzeczywiście byłoby szkoda. Darcy mimochodem przejęła kieliszek, który otrzymała, niewiele z nim robiąc, bo co powinna z nadpitym trunkiem? Spojrzała na szkło, szukając wzrokiem kogoś, kto zabierze od niej ten splamiony tą energią i nieczystością przedmiot. Rosier wolałaby się nie zarazić taką infantylnością od… ekhhem. Artystki? Czy teraz takich ludzi przyjmowano do teatru.
Może chciałaby pani usiąść?
Darcy wskazała głową na ławkę, w ogrodach przed teatrem, uznając, że skoro już, jak zdążyła łatwo zauważyć, nie pozbędzie się prosto tej dziewczyny, to lepiej było ją uziemić. Miała w sobie zbyt dużo irytującej, tryskającej energii, za wielu. Rosier nie była przystosowana do takiego wigoru ze strony dorosłej kobiety.
I może mi pani opowie o swoich wrażeniach.
Skoro już to było konieczne, Darcy wolała chociaż oszczędzić własne gardło. Miała przeczucie, ze dziewczę ma dużo do opowiedzenia.


Persuasion is often more effectual than force.


Darcy Rosier
Darcy Rosier
Zawód : hipnotyzerka w rodowym rezerwacie w Kent
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Jeśli ktoś uprawia ze znawstwem sztukę perswazji, powinien wpierw wzbudzić ciekawość, później połechtać próżność, by wreszcie odwołać się do sumienia lub dobroci.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2082-darcy-rosier https://www.morsmordre.net/t2119-arcobaleno#31733 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t3412-skrytka-bankowa-nr-594#59045 https://www.morsmordre.net/t2125-darcy-s-rosier#31823
Re: Teatr Palladium [odnośnik]24.08.16 15:30
Emilia nie przejmowała się, że może przeszkodzić w spotkaniu rodzinnym. Mężczyzna wydawał jej się kompletnie niezainteresowany rozmową, a ona bądź co bądź chciała sama poznać lady Rosier! O szlachcie zawsze wiele słyszała, ale ci przemykali jej przed nogami nim zdążyła w ogóle do nich podbiec. Rozpoznawała ich twarze na publiczności, gdy zasiadali w ławach i chwalili się swoim bogactwem. Jednak Emilia kochała grać, teatr stał się jej mężem, bo i w tych sprawach nie miała szczęścia. Ignorując całkowicie mężczyznę, porwała lady Rosier pod ramię.
- Absolutnie! Taka okazja się nie powtórzy! - machnęła ręką jakby wszystko inne przestało istnieć. Zdanie tak ważnych osób liczyło się najbardziej na świecie. W końcu to oni w dużej mierze finansowali teatr, czyż nie? Emilia nigdy nie była dobra z przedmiotów, które rządzą tym światem. Ona chciała tylko grać. I była w tym cholernie dobra! Zaśmiała się, machając ręką.
- Lady wie ile ta suknia przeżyła? Uratowaliśmy ją od moli i niech pani zobaczy, jak świetnie wygląda! Trochę gryzie mnie ten kołnierz, ale... Daję rade! - dodała rozemocjonowana i wpatrzona w Darcy. Nie szarpała jej za suknie, w ogóle bała się dotykać materiału. A co jakby go zniszczyła? Na pewno kosztował fortunę! Ona za występ ledwo dostawała pół galeona, a co dopiero takie zakupy...
- Ma pani dla mnie jakieś rady? Jakie pani lubi sztuki? Nasz opiekun chciał wystawiać Charliego w krainie jednorożców, ale czy widzi mnie pani z rogiem na głowie? - powiedziała trochę zrozpaczona, składając piąstki na twarzy, imitujące atrybuty tego zwierzęcia. Szybko zabrała kieliszek od szlachcianki, widząc jak wzgardziła trunkiem. Ona się chętnie napije, a co! Szybko usiadła na ławce, zarzucając nogę na nogę. Klasyczny błąd w towarzystwie szlachcianki?
- Och, nie jestem ich pewna, trudno oceniać samemu, nie staliśmy obok, ten stres, to wszystko, już nawet nie pamiętam, co się działo na scenie. - dodała szeptem, a szampana można było już wyczuć w oddechu.



I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Teatr Palladium 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Teatr Palladium [odnośnik]25.08.16 22:32
Spojrzała na Thibauda z nad ramienia dziewczyny zła na niego, ze jej nie ratował. Zamiast tego patrzył z odległości, jak ta kobieta katuje ją swoją obecnością. Nie trzeba było znać nazwiska dziewczęcia, żeby domyślić się, ze to było nieczystokrwiste. Jej brudną krew widać było w gestach, w słowach, w braku pohamowania emocji. Darcy wychowano w myśl większej zachowawczości. Chociaż czasami sama nie wstrzymywała się ze swoimi złośliwościami, dawkowała je odpowiednio. Ta dziewczyna z dawkowaniem miała wyraźny problem. Nie tylko w słowach, ale też w ilości spożywanego trunku. Rosier odchyliła się w tył, uciekając twarzą od nieprzyjemnego zapachu alkoholu, drażniącego jej nozdrza, kiedy Emilia Bottom uchylała usta żeby coś powiedzieć.
Tam siedzi mój kuzyn — przerwała jej, wcale niezainteresowana jej trajkotaniem. Wydawała się mimo tu uprzejma, nie podnosząc głosu, chociaż była rozdrażniona. Nie słuchała jej i chociaż miała ochotę kazać jej się zamknąć, powściągnęła język i zdecydowała się po prostu zmienić sytuację bardziej na swoją korzyść.
Rosier. Być może on mógłby powiedzieć pani więcej o tej sztuce. Właśnie słuchałam jak wychwalał pani grę aktorską i strój — dodała, posyłając kuzynowi kpiący nieco wyraz. Być może uda jej się namówić nieznajomą do rozmowy z Thibaudem, albo chociaż dziewczę da się oszukać, że jakikolwiek szlachcic mógłby na nią spojrzeć z zainteresowaniem. Zwłaszcza Rosier, który przyszedł tutaj raczej w celu rozmowy z Darcy niż w ramach podziwiania odprawianego spektaklu.
Wręcz przeciwnie… uważam, że byłaby pani idealna w roli jednorożca — dorzucila po momencie, zdziwiona, że w ogóle odnotowała cokolwiek z tego, co dziewczyna moment temu jej powiedziała — to bardzo szlachetne stworzenia.
Szlachetność młódkę tą chyba emocjonowała, a Darcy znalazła niewymowną przyjemność w przekonywaniu Emily Bottom do zrobienia z siebie całkowitego pośmiewiska. Nie sądziła by rola kobyły była dla kogoś satysfakcjonująca. Ale w końcu Emily poznawała zdanie prawdziwej szlachcianki. Kogo jak nie szlachtę panienka Bottom chciałaby zachwycać? Rosier uznała, że skoro już prowadzi tą jakże fascynującą rozmowę z aktorzyną, to przynajmniej mogłaby jej dla własnej satysfakcji uprzykrzyć życie. Żeby żadnemu półkrewkowi czy mugolskiemu pomiotowi nie żyło się za dobrze.
Dobrze się pani czuje? Wygląda pani na…wstawionąporuszoną. Może mój kuzyn powinien panią otoczyć swoją opieką?
Niech przynajmniej ten nieczuły drań dowie się jakie to babsko było udręką.


Persuasion is often more effectual than force.


Darcy Rosier
Darcy Rosier
Zawód : hipnotyzerka w rodowym rezerwacie w Kent
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Jeśli ktoś uprawia ze znawstwem sztukę perswazji, powinien wpierw wzbudzić ciekawość, później połechtać próżność, by wreszcie odwołać się do sumienia lub dobroci.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2082-darcy-rosier https://www.morsmordre.net/t2119-arcobaleno#31733 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t3412-skrytka-bankowa-nr-594#59045 https://www.morsmordre.net/t2125-darcy-s-rosier#31823
Re: Teatr Palladium [odnośnik]01.09.16 11:42
Co pannę Bottom miał obchodzić kuzyn? Nie kupowała Czarownicy, aby wiedzieć, że jest zgłoszony jako jeden z wielu kandydatów do orderu uśmiechu. Nie o nim plotkowały aktorki w szatni. Darcy miała wspaniały gust. Była niezależna, poznawała tajniki hipnozy i pokazywała siłę kobietom, które nie miały na tyle odwagi, aby wyjść z cienia. Aktorstwo było ciężkim zawodem. Porównywało się go z górnictwem, bo jeśli nie zapracuje się na swoje, umiera się powoli z głodu.
- Och, naprawdę? Cała rodzina mi lady jest taka uzdolniona? U nas w Ameryce sztuka jest bardziej wulgarna. Była tam lady kiedyś? – spytała, machając nogami jak mała dziewczynka. Wspominała te ożywione ulice Nowego Orleanu. Tam nie było zasad, mogła tańczyć chociażby nago i wiele osób by się do niej dołączyło. Tu mogła tylko grać i nie robiła tego bez przyczyny.
- Tam ważny jest kolor, och, wiele bym dała, żeby tam wrócić. Poznałam anglika, przeprowadziłam się razem z nim do Londynu, mamy małą córeczkę. Lubi róże i mówi wiele o pani. Chciała mieć taki warkocz jak pani, kiedyś zobaczyła to w gazecie. Chciałaby być taka jak pani – westchnęła ciężko, upijając taniego szampana. Nie mogła znaleźć wspólnego języka z córeczką. Nawet nie pozwalała do siebie mówić prawdziwym imieniem i reagowała tylko na „Darcy”. Nie chciała opowiadać szlachciance o swoich problemach, ale krążący w jej żyłach alkohol podpowiadał to, co najgorsze.
- Nie mam w sobie nic szlachetnego, mi lady. Nigdy w życiu nie widziałam jednorożca, a pani? – spytała, przenosząc na rozmówczynie wzrok. Interesowało ją to bogate życie arystokracji. Ona nie mogła o wielu rzeczach pomarzyć. Mąż zmienił się szybko po ślubie. Nie mogła być kochaną żoną, która robi mu obiadki i całuję córkę w czółko przed snem. Musiała zacząć zarabiać na nich. Nawet jeśli to było aktorstwo a nie śpiew.
- Nie, absolutnie, dziękuję, rozmawia z dyrektorem teatru, nie będziemy mu przeszkadzać – zaśmiała się, bo jak widać nie tylko na była wstawiona, a sam kierownik placówki.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Teatr Palladium 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Teatr Palladium [odnośnik]02.09.16 14:25
Biografia pani Bottom była dla Darcy co najmniej nieinteresująca. Lady Rosier nie słuchała jej ze skupieniem. Znaczna część jej wypowiedzi uciekała jej uwadze. Jedynie kwestia gloryfikowania jej osoby przypadła jej do gustu. Jeśli córka panny Bottom wzięła sobie za autorytet Darcy Rosier, to trzeba było pochwalić jej gust. Jednocześnie, była to dość smutna wizja, bo ktoś nieczystej krwi i córka panny łatwych obyczajów nie mogła osiągnąć tego samego statusu co córka Rosierów., Prostolinijność, bezpośredniość i wulgarność tej dziewczyny powoli zaczynała Darcy rozjaśniać z jakim typem osoby miała do czynienia i musiała przyznać, ze jej dzieciom nie wróżyło to najlepiej. Darcy uchylała już usta, żeby wypowiedzieć się w tej kwestii, najpewniej w niepochlebny sposób, ale uratował ją spęd ludzi, którzy nagle opuścili teatr całą falą, wszyscy wstawieni i większość zajmująca podobne niestosowne stanowisko, co pani Bottom. Dostrzegając znajomą twarz, cała grupa znajomych zbliżyła się do kobiet, otaczając je bardzo ciasno. Pani Bottom szybko opuściła przyjęcie koktajlowe (co nie wyjaśnia w jaki sposób w tak priorytetowym tempie zdążyła się upić), dlatego teraz cały tabun ludzi zmierzał do niej z kwiatami i kolejną butelką szampana. Podchodząc do nich, okrzyknęli.
Sukces! Emilka, sukces! Krytycy są zachwyceni! Widziałaś tą jędzę w trzecim rzędzie? Słyszeliśmy jak burczała, że będzie musiała nam wystawić dobrą recenzję!
Wręczyli Emilii kwiaty, obcałowując jej ręce i wszyscy, jak jeden mąż, bo zresztą sami mężczyźni zaszczycili ich obecność, spróbowali unieść Emilię w górę, w wiwacie, jednak…

Rzucę kością ‘k6’
…byłi zbyt pijani, unieśli Cię chwiejnie do góry, a zaraz upuścili, a ty potłukłaś sobie boleśnie kość ogonową i wylałaś na siebie końcówkę szampana; upadł na Ciebie jeden z mężczyzn, jeśli kość to:
1 – przygniótł Ci nogę i uderzył Cię w żołądek
2 – niespecjalnie chwycił Cię za biust, próbując się podeprzeć,
3 – swoim upadkiem uniósł Twoją suknię, odsłaniając Twoją bieliznę,
4 – uniósł suknię i odsłonił to co pod nią, ale tam nie było bielizny,
5 – upadając kopnął Darcy, obijając jej kostkę, za co ona rzuciła na was zaklęcie Belneo
6 – rozbił swój kieliszek na Twojej głowie, więc tracisz przytomność


Persuasion is often more effectual than force.


Darcy Rosier
Darcy Rosier
Zawód : hipnotyzerka w rodowym rezerwacie w Kent
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Jeśli ktoś uprawia ze znawstwem sztukę perswazji, powinien wpierw wzbudzić ciekawość, później połechtać próżność, by wreszcie odwołać się do sumienia lub dobroci.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2082-darcy-rosier https://www.morsmordre.net/t2119-arcobaleno#31733 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t3412-skrytka-bankowa-nr-594#59045 https://www.morsmordre.net/t2125-darcy-s-rosier#31823
Re: Teatr Palladium [odnośnik]02.09.16 14:25
The member 'Darcy Rosier' has done the following action : rzut kością


'k6' : 3
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Teatr Palladium Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Teatr Palladium [odnośnik]02.09.16 17:49
Niezainteresowana szlachcianka nie robiła na Emilii żadnego wrażenia, bo ta mogłaby gadać bez końca. Zaczęła opowiadać jej również o tym, jak się poznali i kiedy urodziła się ich wspaniała córeczka. Pijana niespecjalnie rozumiała, że nie powinna dzielić się takimi informacjami z obcą osobą, a już na pewno nie ze szlachetnie urodzoną damą. Nieświadoma nawet położyła dłoń na kolanie Darcy, aby okazać rosnącą między nimi zażyłość. Nie zdążyła jeszcze spytać o wiele rzeczy dotyczących życia szlachcianki. Jakieś rady jak powinna wychowywać córkę, aby nie popełniła jej błędów? Widząc tłum wiwatujących jej imię, pisnęła do ucha Darcy. Gwałtownie wstała z ławki i zaczęła niezgrabnie tańczyć  ze szczęścia.
- Patrzcie, Rosierowie też oceniali naszą sztukę! - Pokazała drobną sylwetkę Darcy palcem i przez przypadek rozlała na jej suknię resztkę szampana. Nim zdążyła się zorientować, Emilia już była w górze. Na początku chciała udawać ptaka, więc szeroko rozłożyła ramiona, krzycząc ze szczęścia. Potem okazało się, że los wcale jej nie sprzyjał i ześlizgnęła się na zmarzniętą ziemię. Obła sobie kość ogonową, a leżący na niej mężczyzna lubieżnie podciągnął jej sukienkę.
- O nie, nie, nie, ja mam męża - zaśmiała się, chcąc zepchnąć z siebie mężczyznę. Emilię pociągnęły koleżanki i miała chwilę, aby poprawić swoją sukienkę. Pomachała Darcy na pożegnanie, krzycząc coś o rozchodniaczku. Pijany mężczyzna zaczął tarzać się w śniegu. Jego stan znacznie utrudniał mu powrót do pozycji pionowej.

zt :pwease:

rzuć kostką k6 na "pozytywne" zakończenie wątku:
1 - mężczyzna zwymiotował prosto na Twoje buty i bełkocząc coś pod nosem, zasnął na śniegu
2 - skoro mężczyzna był na kolanach, to uznał, że wykorzysta tę okazję i zaczął nieudolnie prosić Cię o rękę
3 - mężczyzna przerzucił sobie Ciebie przez ramię i uznał, że siłą doprowadzi Cię na rozchodniaczka
4 - mężczyzna oddał Ci butelkę szampana i życzył miłego wieczoru z kuzynem
5 - mężczyzna swoim ciężarem rozwalił ławkę, na której siedziałaś, przez co zaliczyłaś bolesny upadek
6 - mężczyzna przeprosił za niezręczną sytuację i czym prędzej udał się do grupy świętujących aktorów


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Teatr Palladium 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Teatr Palladium [odnośnik]02.09.16 17:51
The member 'Ain Eingarp' has done the following action : rzut kością


'k6' : 6
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Teatr Palladium Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Teatr Palladium [odnośnik]11.09.16 19:44
Darcy z trudem nie skrzywiła się na słowa, jakimi przywitali jej obecność oraz jej kuzyna, aktorzy, którzy właśnie wyszli z budynku. Rosierowskiej krwi nie można było lekceważyć w ten sposób. Zachowała jednak godność, całkowicie ten fakt przemilczawszy. Zadarła jedynie nieco wyżej brodę, odnosząc wrażenie, że z tej pozycji patrzy na nich z wyższego poziomu. Nawet jeśli od niektórych aktorów pozostawała niższa. Mentalnie czuła się znacznie wyżej od nich. Dlatego mogła sobie pozwolić na traktowanie obecnych z takim politowaniem. Wycofała się krok w tył, z obrzydzeniem wypisanym w oczach, obserwując jak mężczyźni porywają Bottom w górę, a później, jak jeden z nich pada na ziemię, prosto na kobiecie, podwijając jej suknię w górę. Odwróciła spojrzenie, kontrolnie patrząc w kierunku Tristana. Ten, co dopiero teraz zdążyła zauważyć, męczony był przez innego osobnika ze sceny. Zajęty rozmową, widocznie nie zwrócił uwagi na całą sytuację, jaka miała miejsce niewiele dalej. Darcy Rosier, mając wielką wiarę w swojego kuzyna, wierzyła, że nawet gdyby sprawy miały się inaczej, miał w sobie na tyle rozsądku, żeby swoją uwagę poświęcać w większym stopniu damie, jaką miał przed sobą, niż prostackiemu pokazowi negliżu.
Rosier, wyprostowała się, jak struna, kiedy podszedł do niej mężczyzna, Merlin wie, co od niej chcąc. Zachowała dystans, na jego przeprosiny, skinąwszy tylko głową. Życzyła im powodzenia. Na pewno im się przyda, żeby ogarnać tak rozproszoną zgraję idiotów. Jej słowa nie miały jednak w sobie ani krzty szczerości. Wolałaby ich zakląć niż wybaczać im ich pruderyjność i niestosowność. Więcej już nie spojrzała na panią Bottom. Czym prędzej udała się do Thibauda, który wyłapując jej spojrzenie najpewniej, w jakiś sposób, w końcu pozbył się swojego towarzysza do rozmowy i najpewniej wyprowadził ją z całego tego burdelu spod Teatru. Bez wątpienia takie zachowania nie obejdą się bez oficjalnej skargi napisanej do władz instytucji.

| zt


Persuasion is often more effectual than force.


Darcy Rosier
Darcy Rosier
Zawód : hipnotyzerka w rodowym rezerwacie w Kent
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Jeśli ktoś uprawia ze znawstwem sztukę perswazji, powinien wpierw wzbudzić ciekawość, później połechtać próżność, by wreszcie odwołać się do sumienia lub dobroci.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2082-darcy-rosier https://www.morsmordre.net/t2119-arcobaleno#31733 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t3412-skrytka-bankowa-nr-594#59045 https://www.morsmordre.net/t2125-darcy-s-rosier#31823
Re: Teatr Palladium [odnośnik]27.09.16 17:23
13 marca
Wszystko się zmieniło. Morgoth również. Nigdy wcześniej nie czuł takiej nienawiści wewnątrz siebie. Kula wszystkich emocji jakby za długo siedziała wewnątrz niego, a chwila nad morzem uwypukliło lata krycia się z nimi. Czyżby Yaxley zawsze taki był, a jedynie chował się z uczuciami, czy po prostu tak się załamał? Wolał myśleć, że pierwszy powód był prawdziwy. Nie chciał się przyznać do tego, że dał się skrzywdzić kobiecie. Że możliwe że na kimś mu zależało – na kimś spoza rodziny. Teraz uważał się za głupca. Naiwnego i nieświadomego konsekwencji tej znajomości. Lub co gorsza – zdającego sobie z nich sprawę. Powinien od razu zareagować, gdy zaczęło dziać się coś nad czym nie miał kontroli. Ale zignorował głos rozsądku i wmawiał sobie, że chodzi o dobrego jego matki, a tak naprawdę dawał się zagarnąć czarownicy. Nie było wtedy dnia, by o niej nie myślał. Teraz żałował, że ją spotkał. A może powinien jej podziękować za to, że uczyniła go silniejszym? W końcu mógł dostrzec swoją ślepotę i to, że nigdy nie powinien ulegać. Tak... Powinien jej podziękować. Bo nie miał już sumienia.
Nie wiedział, co robił w tym teatrze. Może nie mógł znieść współczującego spojrzenia matki i ciągłych pytań Lei, co się stało. Nie chciał ich krzywdzić, jednak jego towarzystwo w ostatnim czasie było praktycznie nie do zniesienia. Jeśli oczywiście się widzieli. To nie jesteś ty. Co się stało? Synu. Morgoth. Odezwij się do mnie. W Peak District również pracował w samotności, teleportując się bez pożegnania ze współpracownikami. Yaxley, masz dla mnie czas? Znowu nie mogłem cię złapać. Musimy porozmawiać. Zostawiał ich, nie robiąc nic ponad swoje obowiązki. Stał się jeszcze bardziej zimny, chłodny, niedostępny. Nawet odesłał sowę Majesty z odmową spotkania, tłumacząc się innymi zobowiązaniami. Spędzał długie godziny w swoich pokojach i na samotnych wędrówkach po terenie posiadłości. Zajął się czytaniem książek, które kiedyś polecił mu ojciec, a były związane z czarną magią. Do tego analizował po raz kolejny swoje zbiory ukryte w kryjówkach gabinetu. Musiał się czymś zająć. Czymś pożytecznym.
Siedząc we wschodniej loży, nie obserwował sztuki. Mimo że patrzył w tamtą stronę, jego myśli zajmował plan jutrzejszej misji z Nicolasem. Nie zamierzał popełniać błędu. Nie przed Nottem. Nie przed Bartiusem. Nie przed samym sobą. Był perfekcjonistą. Nawet siedzące obok niego siostry Abbott, zaczepiały go od czasu do czasu, chwaląc grę aktorską, ale szybko zrezygnowały, widząc spojrzenie Morgotha. Starsze damy nie przestawały mówić, jednak nie przeszkadzało mu to – zwyczajnie nie zauważał ich obecności jak wszystkich w teatrze. A przynajmniej tak mu się wydawało. Nie miał pojęcia, dlaczego podniósł spojrzenia na przeciwległą lożę po drugiej stronie sali. Nagle zielone oczy Yaxley’a zatrzymały się gwałtownie na znajomej postaci. Niczym fala emocje z ostatniej nocy, podczas której się widzieli, wróciły. Bok jakby zapiekł na potwierdzenie tożsamości owej czarownicy. Prawa dłoń zacisnęła się instynktownie na ramieniu fotela. Morgoth poprawił się na siedzeniu, chociaż był to nieznaczny ruch. Dalej nie oderwał lewego palca wskazującego od górnej wargi, wpatrując się w osobę po drugiej stronie sceny. Wpatrywał się w zachodnią lożę jakby chciał dosłownie sprawić, by Lucinda poczuła kłucie.
Nic dla niego nie istniało. Teatr, lady Abbott po prawej i jej głośna siostra, aktorzy. Była tylko jego złość, rozgoryczenie i pewnie pewna doza żalu, do którego nie chciał się przyznać. Który najchętniej stłamsiłby jednym ruchem dłoni. Nie obchodziło go, czy ktoś zauważył jego oderwanie się od sztuki. Obserwował ją uważnie, jeżdżąc palcami po zaroście. Dlaczego to robił? Chyba po prostu to było silniejszego od niego. Przegrał – nie był na tyle silny, by ją zignorować, jednak nie obchodziło go to teraz. Zaraz jego spojrzenia padło również na człowieka przy jej lewym boku. Nie kojarzył jego twarzy. A skoro tak było nie był nikim ważnym czy godnym uwagi. Chociaż teraz Yaxley zaczął w to wątpić, skoro przykuł zainteresowanie Selwyn. Chcąc nie chcąc również i jego własne. Towarzyszący blondynce mężczyzna przechylił się, by powiedzieć jej coś do ucha, a Lucinda roześmiała się serdecznie i… Prawdziwie. Była szczęśliwa? Widząc grymas na jej twarzy, przypomniał sobie chwile, w których obdarzała go tym samym spojrzeniem i subtelnym gestem. Gdy po raz pierwszy złapała go za rękę, list, chwilę przed jej domem… Nie mógł sobie wmówić, że nic to dla niego nie znaczyło nawet po tym czasie. Chęć pozbycia się mężczyzny odezwała się w nim niczym nagły płomień, chociaż wyraz jego twarzy się nie zmienił.



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Teatr Palladium [odnośnik]27.09.16 18:29
Dawno temu, podczas wyprawy do Argentyny Lucinda podsłuchała rozmowę dwóch tamtejszych czarodziei. Debatowali zawzięcie o naturze człowieka. Jeden z nich wykłócał się, że nie można ludzi dzielić na dobrych i złych, bo każdy człowiek jest inny, a więc i motywy są inne. Drugi zaś słuchał w spokoju słów kolegi wyczekując puenty. Awanturnik nie szczędził przykładów. Mówił o tym jak wielu ludzi dopuszcza się kradzieży bo nie mają co jeść, albo, że zabicie człowieka w obronie własnej jest całkowicie normalne. Kiedy w końcu skończył, a resztę argumentów zmieścił do kufla po piwie odezwał się ten drugi. Masz rację. Nie ma ludzi dobrych ani ludzi złych. Są tylko dobre i złe wybory. Bo bez względu na to co tobą kieruje zawsze są dwa. Utknęło jej to w pamięci i przez ostatnie czternaście dni rozbrzmiewało w jej głowie niemalże codziennie. Pierwsze dni po ich spotkaniu Lynn spędziła w łóżku. Nie była w stanie się podnieść. Gdyby nie fakt, że była czarodziejką i za pomocą magii mogła chociażby zrobić sobie herbatę to pewnie już dawno umarłaby z głodu i odwodnienia. Czuła się okropnie. Spała pięć minut, budziła się przez koszmarne sny, znowu zasypiała i znowu cierpiała przez sen. Nie widziała jak wygląda i nawet bała się spojrzeć. Nawet podwójne dawki eliksirów nie potrafiły jej postawić na nogi. A to wszystko przez to co działo się w jej psychice. Najpierw ten koszmarny sen, którego echo słyszała jeszcze wiele nocy później. Wspomnienia z tej nocy. Obraz czarnoksiężnika w jej głowie. Jego martwe ciało spadające w toń oceanu. Później próba oszukiwania samej siebie. Czuła, że jest na to po prostu za słaba. Chciała widzieć to wszystko w tak ciemnych barwach, wolałaby o stokroć, żeby wszystko co powiedziała wtedy Morgo było prawdą. Chciała by ją zmanipulował, od początku okłamywał, chciała, żeby to wszystko było tylko w jej głowie. Nie mogła wiedzieć tego na pewno. Za to wiedziała jedno. Mężczyzna, którego naprawdę potrzebowała… w tym momencie, z nią, tutaj… był mordercą. A to oznaczało - wszystko.

Po oszukiwaniu samej siebie przyszedł czas na złość. Była wściekła, że ją zabrał do tej latarni, była wściekła, że nie powiedział jej co planuje i była wściekła na siebie, że pognała na sam szczyt latarni z myślą by go ratować. W pewnym momencie chciała nawet wysłać do niego sowę. Wykrzyczeć mentalnie jak bardzo nie może tego zrozumieć i jak bardzo ją to boli. Kolejny raz wmówiła sobie, że go to nie obchodzi.

Obwinianie się było kolejnym etapem. Nie bez powodu pojawiła się w jej głowie myśl o tym, że jest wszystkiemu winna. Pomyślała o tym jak o schemacie. Widocznie naiwność, którą w sobie miała wystarczyła dla wszystkich zainteresowanych. Pozwoliła sobie na wpuszczenie kogoś do swojego życia po raz kolejny. I po raz kolejny nie mogła żałować. Mogła tylko się obwiniać. Za łatwowierność, za głupotę, za wiarę w siebie. Była winna. Nie było co do tego wątpliwości.

Chciała tylko zostać w domu. Bała się, że jeśli wyjdzie do ludzi i zacznie z nimi rozmawiać to nie wytrzyma i pęknie. Rozpłacze się jak dziecko, przeklnie cały świat, bo tak naprawdę nic już jej nie obchodziło. I pewnie tak by właśnie było. Siedziałaby w domu z różdżką w dłoni próbując kolejny raz wyrzucić obraz śmierci z głowy. Przez myśl przeszło jej nawet by udać się do amnezjatora. Nie obchodziło ją to, że zajmowali się usuwaniem pamięci mugoli. Ona nie chciała tego pamiętać. I wtedy dostała list. Od przyjaciela, którego poznała podczas jednej ze swoich wypraw do Norwegii. Dawno temu obiecała mu, że kiedy odwiedzi w końcu Londyn zabierze go do najlepszej cukierni w mieście. Tylko, że ona nie chciała iść do cukierni, nie chciała się z nikim widzieć, nie chciała w ogóle rozmawiać. Chciała zamknąć się w domu. Nie pozwolił jej na to. Bo obietnica coś znaczyła. Kilka dni później wybrała bezpieczniejszą opcję. Teatr. Cokolwiek będą grać. Nie będzie musiała za dużo rozmawiać. Postarała się by podkrążone oczy wyglądały choć trochę naturalniej. Zrobiłaby wszystko by uniknąć zbędnych pytań o swój stan.

Sztuka nie była nudna choć ona nigdy za teatrem nie przepadała. Max, który dzielnie dotrzymywał jej towarzystwa ani razu nie poruszył tematu jej samopoczucia, które było przecież widoczne gołym okiem. - Spójrz.. - mruknął do niej między zmianą scen. - Myślę, że we włosach tej Pani znaleźlibyśmy ciekawe skarby – powiedział dotykając jej ramienia, a ona roześmiała się, bo przecież przed chwilą sama się nad tym zastanawiała. I wtedy po prostu poczuła, że ktoś się jej przygląda. Znasz to uczucie? To tak jakby ktoś wsadzał ci rękę pod żebra i krzyczał to ja, to ja! I pewnie spodziewała się spotkać dziś każdego, ale na pewno nie jego. Przez to zaskoczenie jej serce zaczęło bić gwałtownie, a ręka drgnęła chcąc pomachać mężczyźnie całkowicie zapominając o tym co się wydarzyło dwa tygodnie temu. Nie mogła oderwać od niego wzroku choć bardzo tego chciała. W tym momencie dziękowała za swoją chorobę, bo gdyby mogła zbladłaby jeszcze bardziej. - Wszystko w porządku? - usłyszała, ale się nie odwróciła. Nie wiem jaką zmianę chciała w nim zobaczyć. Minęły tylko dwa tygodnie, a ona czuła jakby minęły lata. Chciała, żeby minęły lata. Chciała, żeby jej serce przestało tak szybko bić. Max powtórzył pytanie, a Lynn tym razem zmusiła się by przenieść na niego wzrok. - Przepraszam. Zapatrzyłam się. Oczywiście wszystko w porządku. - powiedziała i zmusiła się do uśmiechu. Przedstawienie trwało, ale ona o przedstawieniu już nie myślała. Bała się znów spojrzeć w jego stronę. Bała się, że nie będzie w stanie przestać na niego patrzeć. Bała się, że podbiegnie do niego by powiedział, że to wszystko nie było prawdziwe. Że to tylko jej koszmar. Nie wiedziała, kiedy przedstawienie dobiegło końca. Wróciła do świadomości słysząc śmiech Max'a i prośbę by zaczekała na niego na dole. Nic nie powiedziała zastanawiając się co powinna teraz zrobić. Najchętniej teleportowałaby się prosto do domu. Jednak głupia spojrzała na niego ostatni raz. Kiedy spotkała jego wzrok ukłoniła się tylko tak jak powinna zważając na jej szlachecki obowiązek i wyszła. Nie byłaby w stanie zrobić tego drugi raz.


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Panna
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Teatr Palladium Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539

Strona 1 z 16 1, 2, 3 ... 8 ... 16  Next

Teatr Palladium
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach