Wydarzenia


Ekipa forum
Dynia na parę
AutorWiadomość
Dynia na parę [odnośnik]29.04.16 12:26
First topic message reminder :

Dynia na parę

★★
Do budynku prowadzi spokojna wiejska dróżka zaczarowana magią, która odstrasza mugoli. Trudno pomylić go z jakimkolwiek innym, już na zewnątrz da się zauważyć olbrzymie zapasy wielkich pękatych dyni.
Wewnątrz restauracji można dostać właściwie wszystko, co można zrobić z dynią: od ponczu, poprzez ciasto i smakołyki, na zupach i wykwintnych daniach skończywszy. Dania z dyni cieszą się niesłabnącą popularnością wśród czarodziejów, a co ważne - oprócz restauracji w Świecie Dyni znajduje się również sklep, w którym można zakupić dla siebie nie tylko słodycze oraz konfitury, ale nawet ozdoby wykonane z tego wyjątkowego dla czarodziejów owocu.
Szczególnie tłoczno jest tutaj w okolicach Nocy Duchów, ale dyniowe smakołyki smakują równie dobrze przez cały rok.
Wnętrze utrzymane jest w schludnej estetyce przydrożnej gospody, a choć ceny nie należą do najniższych, ruch nie słabnie już od niemal stu lat istnienia tego miejsca.
Miejsce to nawiedziły anomalie, które niedawno przetoczyły się przez cały kraj. Przed Nocą Duchów 1956 r., po ustabilizowaniu tego miejsca, nadano mu nowe życie i nową nazwę. "Dynia na parę" została wybrana przez zwycięzców konkursu na dyniowy lampion, Josepha Wrighta i Florence Fortescue. Od tamtej pory też rolę kelnera pełni Chłopiec, Który Był Kiedyś Strachem Na Wróble imieniem Heath - został ożywiony przez dziecięcą magię anomalii.
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.


[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:52, w całości zmieniany 3 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dynia na parę - Page 5 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Dynia na parę [odnośnik]03.08.18 19:04
Sigrun nie potrzebowała pretekstu, aby wyruszyć ku zabawie i przetańczyć całą noc, aż do świtu, lecz lepiej go mieć, niż nie; Festiwal Lata właśnie nim był, miała wspaniałą wymówkę - przed samą sobą, bo przed innymi nie zwykła się tłumaczyć, a przynajmniej przez ostatnie lata, do momentu dołączenia do Rycerzy Walpurgii. W tamtej chwili zaakceptowała panującą weń hierarchię, przysięgła służyć swą różdżką Czarnemu Panu, a co się z tym wiązało - jeśli mieli tego od niej zażądać, zamierzała to zrobić.
Nie uważała, by tańce wokół ogniska i plecenie wianków urągało jej godności, czy odbierało powagi; to święto na angielskich ziemiach obchodzono od stuleci, to tradycja, a tradycja zawsze jest częścią ich czarodziejskiej tożsamości, kultury. Jeśli pragnęli powrócić do tego, co było kiedyś - do świata, który nie trzymał czarodziejów na smyczy kodeksem tajności, a ich krew nie mieszała się z mugolską, musieli je kultywować. Choć gdyby wypowiedziałaby te słowa na głos, najpewniej zabrzmiałoby to dość śmiesznie - lubiła przecież występować na przekór tradycji.
Nie musiał potwierdzać, ani zaprzeczać; wystarczył ton dużo bardziej oschły niż zazwyczaj, ściągnięte w wąską kreskę usta, trzask kostek w palcach. Miała nadzieję, że osiągnęła swój cel i to jej wystarczyło.
Chciała osiągnąć także inny - po stokroć ważniejszy. Ujarzmienie anomalii okazało się jednak znów ponad ich siły. Choć skupiali na niej swe myśli, wytężali magiczną moc, próbując skierować jej strumień na źródło anomalii - to wciąż było na nic. Popełniali błędy, albo byli zbyt słabi. Musieli wycofać się oboje, gdy powietrze zgęstniało w znajomy sposób - i czuła, że lada chwila, a nie wyjdą stąd o własnych siłach.
Wybiegli z przybytku specjalizującego się w dyniach; marsowa mina szpeciła blade lico Sigrun, czoło zrosiły krople potu, zarówno z wysiłku, jak i upalnej nocy. Czuła wściekłość; głównie na samą siebie. Wracali polną drogą w milczeniu do miejsca, gdzie oboje ukryli miotły. Sigrun uniosła drżącą z emocji dłoń do twarzy, rozmasowując skronie i próbując się uspokoić.
- Nie wiem dlaczego tak się dzieje - burknęła niezadowolona; nie winiła Caelana, raczej siebie. Myśl, że byli zbyt słabi piekła boleśnie. - Ale musimy iść dalej.

| zt x2


She tastes like every

dark thought I've ever had
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Dynia na parę [odnośnik]20.08.18 0:41
jakoś koniec sierpnia
Misja w Nurmengardzie wciąż utrzymywała się z tyłu jej głowy. Skubała skronie w toksycznej pożądliwości zranionej kochanki. Chciała być wspominana, analizowana, dotykana tyle razy, ile tylko wymagał tego czas. Wiedziała, że to przejdzie, że Porażka odpłynie w otchłań podświadomości i zaledwie kilka razy do roku będzie brała paniczny oddech, by na chwilę pokazać się na powierzchni morza i niemal natychmiast pod nią zniknąć. Ale póki wciąż czuła jej oddech na karku, musiała jednocześnie przyciągać ją do siebie i odpychać, żeby zachować zdolność trzeźwego pomyślunku.
Kiedy wysyłała Brendanowi Kluskę z propozycją, żeby spróbowali okiełznać anomalię szalejącą w Świecie Dyni, sądziła, że to dobry pretekst do łagodnego odciągnięcia miękkich dłoni Zawodu od swojego umysłu i oczyszczenie go na rzecz skupienia się na aktualnym zadaniu. Siłowała się z myślą, kreśląc trzecią z kolei, krótką notkę, że chcąc pozbawić się jednej, drążącej korytarze w jej głowie idei, odda miejsce następnej. Bo felerny dzień, w którym puściła ten przeklęty wianek, wciąż tkwił w jej umyśle paskudną zadrą. Zobaczyła go wtedy przy innej i zapłonęła w niej zazdrość – nieproszony gość, którego od zawsze unikała, ale gdy przychodził, nie potrafiła tak łatwo się go pozbyć, próbując jednocześnie utrzymać mury oklumencji we właściwym miejscu.
Kluska jednak przyleciała z powrotem, oddając swojej właścicielkę nóżkę z wiadomością zwrotną, w której zgoda na krwawy bój z zaklętymi dyniami była jasna i klarowna. Sama rzucała sobie kłody pod nogi, sama wybierała trudną do przeprawy ścieżkę. I właśnie to wydawało jej się logicznym rozwiązaniem.
Maść z wodnej gwiazdy podskakiwała w sakiewce przytroczonej do pasa szaty, gdy pewnym krokiem szła w stronę jednego z wielu lokali dotkniętych przez rozregulowaną magię. Z opowieści kilku osób, których znajomi trafili do Munga z powodu obrażeń uzyskanych przez atak krwiożerczych warzyw, wiedziała, że dynie były bardzo zmyślne i jak tylko ktoś pojawiał się na horyzoncie, atakowały. Poczekała więc na Brena w strategicznym, osłoniętym miejscu, nie chcąc zaczynać samej. Jeśli robiło się gorąco, dobrze było mieć wsparcie. Nawet takie, o które było się cholernie zazdrosnym.
Komiczne, nie uważasz? – spytała w ramach przywitania, gdy tylko zobaczyła, jak się zbliża w jej kierunku. Nie traciła czasu, ruszyła do przodu. – Może wyczuły, że zbliża się Noc Duchów. Confringo! – krzyknęła, gdy tylko pierwsza fala dyni pognała w ich kierunku.



pora, żebyś ty powstał i biegł, chociaż ty nie wiesz,
gdzie jest cel i brzeg,
ty widzisz tylko, że
ogień świat pali
Jackie Rineheart
Jackie Rineheart
Zawód : auror
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
only now do i see the big picture
but i swear that
these scars are
fine
OPCM : 25+3
UROKI : 10+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Czarownica
Dynia na parę - Page 5 7sLa9Lq
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5414-jackie-rineheart#122455 https://www.morsmordre.net/t5418-kluska-jackie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-opoka-przy-rzece-wye-walia https://www.morsmordre.net/t5423-skrytka-bankowa-nr-1349 https://www.morsmordre.net/t5424-jackie-rineheart
Re: Dynia na parę [odnośnik]20.08.18 0:41
The member 'Jackie Rineheart' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 59

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Dynia na parę - Page 5 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dynia na parę - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Dynia na parę [odnośnik]20.08.18 2:08
Dzień za dniem - anomalie nie odpuszczały. Walczył z nimi, wkładając w tę walkę całe swoje serce, nie tylko dlatego, że jako gwardzista musiał, a przede wszystkim dlatego, że wierzył, że ta beznadziejna walka, prędzej czy później, zagłuszy przeraźliwie dudniące wyrzuty sumienia. Był - osobiście był - za to wszystko odpowiedzialny. A ta świadomość zakłócała jego rytm co dnia. Sowa Jackie, która pojawiła się wraz z propozycją współpracy na obrzeżach miasta, nie musiała długo czekać na odpowiedź - takim prośbom nie odmawiał nigdy. Nigdy wcześniej nie był też w tym miejscu - i może był to błąd, bo właściwie całkiem przepadał za dynią. Choć może niekoniecznie wtedy, kiedy ta próbowała go zabić. W zasadzie nie było to nowością, Brendan nie znał wielu lokali w Anglii, nie znał wielu lokalów w ogóle - bywał od lat w tych samych knajpach, w których jadał obiady w te rzadkie dni, w które nie robiła ich Neala - a które poznał na wylot zanim się do niego sprowadziła. Czasem, w chwilach zadumy takich jak ta, miał wrażenie, że coś go w życiu omijało.
Zaskoczywszy z miotły opodal Jackie oparł ją o pobliskie drzewo, witając się z aurorką skinięciem głowy.
- Jeśli to żart, to wyjątkowo mało śmieszny - odparł, unosząc spojrzenie na zdewastowany lokal znajdujący się tak blisko. Nie chciał nawet myśleć o bolączce jego właściciela, rachunek za te wszystkie zniszczenia musiał być zbyt wysoki - nie wspominając już o zaufaniu klientów. Miał nadzieję, że w tym miejscu przynajmniej nikt nie zginął. Jeszcze nie - chyba byłoby o tym głośno, gdyby sytuacja okazała się odwrotna. - Do listopada jeszcze dwa miesiące - wzruszył lekko ramieniem, ruszając za Jackie  - nieopacznie pozostając krok za nią. Dlatego też miał doskonały widok na wznoszące się ku górze owoce, które - drżąc złowieszczo - salwą zwróciły się przeciwko im. Jego towarzyszka wykazała się jednak refleksem, który pozwolił zamienić krwiożercze dynie na sok - lub galaretę - nim te uczyniły im krzywdę. Ściągnął dłonią dyniowe rozbryzgi z wierzchu szaty, po wybuchu miały szeroki zasięg rażenia. Ale to przynajmniej były dynie - nic bardziej... problematycznego. Dynie ładnie pachniały. - Ale jeśli chciałaś je przerobić na halloweenową rzeźbę, to musisz jeszcze nad tym popracować - dodał bez ogródek, nie było po nich czego zbierać. Pękły - rozsadziły się. - Ćwiczyłaś? - Nie rzeźbę, walkę. Dobry refleks, Jackie.


we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3635-brendan-weasley https://www.morsmordre.net/t3926-victoria#74245 https://www.morsmordre.net/t12222-brendan-weasley#376277 https://www.morsmordre.net/f171-devon-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t3924-skrytka-nr-786#74241 https://www.morsmordre.net/t3925-brendan-weasley#74242
Re: Dynia na parę [odnośnik]21.08.18 23:54
Anomalie obudzone w takich lokalach były szczególnie niebezpieczne. Jeśli ktoś był w środku w trakcie pierwszego wybuchu i ataku ożywionych dyni, na pewno wylądował w Mungu z poważnymi obrażeniami. Wydrążone w warzywie zęby, dodatkowo wzmocnione niestabilną i niebezpieczną magią, nagle mogły stać się narzędziem zbrodni. Słyszała o zgłoszeniach ze Świata Dyni, ale nie wgłębiała się w nie, wiedząc, że każde z nich znajduje się pod opieką o wiele bardziej doświadczonych aurorów niż ona. I na pewno są pod kontrolą.
Jak bardzo zdziwiona było, gdy sprawy wyglądały zupełnie inaczej, niż podejrzewała.
Szkody w martwych, stawianych z cegieł budynkach mogły zostać szybko naprawione, ściany odbudowane, a meble poustawiane na swoich miejscach. Szkód w ludziach nigdy nie można było uzupełnić w podobny sposób.
Kiedy prowadziła nadgarstek, który z kolei władał różdżką, pomyślała o nich. O ludziach, którzy powinni się tu spotykać, kiedy tylko mieli na to ochotę. Ona nie miała zamiaru tu przychodzić, słodkie kawiarenki i swobodne spotkania nigdy nie leżały w zakresie jej usług, na horyzoncie jaśniała już łuna wojny, nie było miejsca na podobne rozrywki. Ale powinni dać wybór tym, którzy na owej wojnie głównie cierpieli. Cholera.
Zdążyła zasłonić ramieniem swoją twarz, kiedy nastąpił wybuch, a dyniowe wnętrzności oblepiły jej szatę. Spojrzała na siebie i otrzepała półpłynny oranż z rękawa.
Nurmengard był doskonałym polem do ćwiczeń – odparła niechętnie, wciąż czując gorycz czającą się we wspomnieniach wyniesionych z bułgarskiego więzienia. Nie mogła przełknąć tego, że nie zdążyli się nawet rozejrzeć za kamieniem. Musiała jeszcze raz umówić się z Selwynem, przeanalizować wspólnie z nim błędy, zdobyć informacje, które sam wydobył wtedy ze strażnika. Może wiedział więcej. – Nigdy nie byłam dobra w rzeźbiarstwie – odparła, głosem już nieco zmienionym. Jakby wspomnienie o walce wyzwoliło w niej odrobinę toksyny, która zaczęła truć jej krew. – Razem?
Spojrzała na niego, unosząc różdżkę, żeby przygotować się do próby okiełznania magii wciąż wyczuwalnej w powietrzu. Ciężkiej, opadającej na ramiona lepkim płaszczem. Niemal czuła opór skóry, gdy włoski unosiły się pod wpływem dreszczy. Zerknęła na Brendana, żeby sprawdzić, czy również sobie radził, kiedy wpadł jej w oko pewien szczegół. Widywała go często w Biurze, przeważnie przelotnie, ale podobne niuanse w ubiorze udawało jej się wyłapywać.
Gustowny pas – skinęła na niego brodą i uśmiechnęła się ledwo zauważalnie pod nosem.
Weasley modniś, któż by podejrzewał.



pora, żebyś ty powstał i biegł, chociaż ty nie wiesz,
gdzie jest cel i brzeg,
ty widzisz tylko, że
ogień świat pali
Jackie Rineheart
Jackie Rineheart
Zawód : auror
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
only now do i see the big picture
but i swear that
these scars are
fine
OPCM : 25+3
UROKI : 10+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Czarownica
Dynia na parę - Page 5 7sLa9Lq
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5414-jackie-rineheart#122455 https://www.morsmordre.net/t5418-kluska-jackie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-opoka-przy-rzece-wye-walia https://www.morsmordre.net/t5423-skrytka-bankowa-nr-1349 https://www.morsmordre.net/t5424-jackie-rineheart
Re: Dynia na parę [odnośnik]21.08.18 23:54
The member 'Jackie Rineheart' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 23
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dynia na parę - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Dynia na parę [odnośnik]22.08.18 0:45
Kiedy usłyszał nazwę Nurmengardu, bardzo szybko pożałował. Zdawał sobie sprawę z tego, że dawno skończyły się czasy, kiedy na pytanie cześć, co u ciebie odpowiadało się nic nowego, ale wciąż trudno było pogodzić się z następstwami tych zmian. Jeszcze niedawno więzienie  Grindelwalda wypełnione było jego przeciwnikami, dziś było tylko twierdza jakich wiele. Większą od innych, być może bardziej przerażająca od nich, ale pusta, zimna i nijaka. Podróż tam wciąż wydawała się cholernie niebezpieczna - dlatego nie odpowiedział od razu, błądząc spojrzeniem gdzieś na boku twarzy Jackie - jak czuła się po opuszczenia tak strasznego miejsca?
- Jak wam poszło? - zapytał, odkładając na bok troskę, Jackie jej nie chciała - a on nie potrafił o niej mówić. Skupił się więc na celu, to on był przecież najważniejszy - wiedział, czego tam szukali. Gdzieś między wierszami czaiło się pytanie o trudności, ale nie zostało wypowiedziane. Nie mógł nie usłyszeć nagłej zmiany jej głosu - temat zapewne nie bez powodu nie był dla niej prosty. - Próbowałaś? - zdziwił się, wolnym krokiem ruszając już z wolna przed siebie - oczyszczoną przez aurorkę ścieżką. Byli bezpieczni, ale anomalia wciąż pozostawała w tym miejscu żywa: musieli ją okiełznać. - Ojciec usiłował zachęcić cię do rzeźbienia w drewnie? - Dużo wiedział o drewnie - miał okazję się o tym przekonać w trakcie prac nad starą chatą. Rzadko spotykana wiedza zawsze mu imponowała, odznaczała ludzi interesujących - toteż zapamiętał.
- Razem - przytaknął, unosząc także swoją różdżkę - koordynując swoje ruchy z ruchami Jackie, wspominając w pamięci metodykę wypracowaną przez panią Bagshot - wystrzygając się przed choćby najlichszym błędem. Tutaj - nie było miejsca błędy. Popełnili już wszystkie, które można było wybaczyć, a nawet więcej, wywołując chaos, któremu teraz usiłowali stawić czoła. Czy udolnie?
- Dobrze chroni - odparł, w odpowiedzi na komplement odnośnie elementu odzieży, pas był dobrze skrojony, ale Brendan rzadko zwracał uwagę na wygląd swoich ubrań ponad stopniem niezbędnym, by uchodzić za człowieka raczej kulturalnego. Liczyła się dla niego zwłaszcza użyteczność, a tę rolę spełniał znakomicie - zgodnie z zapewnieniami handlarza. - Nie powinnaś chodzić odsłonięta - zauważył, powracając spojrzeniem ku swojej różdżce - to na niej, na jej mocy, musiał się skoncentrować. Wyczuwał wibracje powietrza, czarnej magii zajadle kąsającej powietrze - to ich musieli się pozbyć, oczyszczając to miejsce spod wpływu czarnoksięskich mocy.

muszę rzucić 36


we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3635-brendan-weasley https://www.morsmordre.net/t3926-victoria#74245 https://www.morsmordre.net/t12222-brendan-weasley#376277 https://www.morsmordre.net/f171-devon-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t3924-skrytka-nr-786#74241 https://www.morsmordre.net/t3925-brendan-weasley#74242
Re: Dynia na parę [odnośnik]22.08.18 0:45
The member 'Brendan Weasley' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 64
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dynia na parę - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Dynia na parę [odnośnik]23.08.18 2:01
| (23 + 23 * 1) + (64 + 29 * 2) = 46 + 122 = 168 --> udało się nam!

Ona też żałowała. Żałowała, że uciekła, chociaż zdrowy rozsądek podpowiadał jej, że podjęta przez nią decyzja była tą właściwą. Przyszła wojna, a na wojnie się walczyło – dezerterzy kończyli swój bój z obciętymi głowami. Przeniosła wzrok na Brendana, jakby za pomocą jednego spojrzenia chciała przekazać mu wszystko, co stało się wtedy w Nurmengardzie.
Pojawiły się trudności – nie czytała mu w myślach. Przeszkody były naturalnymi konsekwencjami nieprzemyślanych działań. Nie mieli mapy więzienia, nie wiedzieli nic o strażnikach, ich liczbie i wyekwipowaniu. Nie wiedzieli nic. Błądzili jak dzieci we mgle. Dosłownie. – Był tam… pewien czarnoksiężnik. Właściwie dwaj, jednego poznałam, to jeden z oprawców z cmentarza – jej głos był ciemny, ciężki. Nie patrzyła na Weasleya, skupiała się przede wszystkim na drgającym od magii powietrzu, na stosowaniu się do zaleceń profesor Bagshot, na zastosowaniu teorii okiełznywania anomalii w praktyce. – O drugim więcej powie ci Selwyn, kojarzy go bardziej niż ja. O ile Thomasa Vane’a spetryfikowałam i chyba uciął sobie komara w samym środku walki, o tyle ten drugi był bardziej niebezpieczny. Rzucił w nas dwoma fiolkami z gazem trującym – na pewno wiesz, o czym mówię, Bren, oboje przeszliśmy kurs. Przestrzegano przed nim wszystkich młodych, niedoświadczonych aurorów. – Zamknął Protego Kletva i tyle było po walce. Prawie się tam udusiliśmy.i uciekliśmy.
Tego można było się już domyślić.
Wzruszyła ramionami. Poruszał newralgiczne, licho upięte struny jej duszy. Nie wierzyła, że świadomie, cholera, ale czuła to coraz mocniej, gdy w pamięci wciąż miała felerny Festiwal Lata.
Kiedy byłam młodsza, tak – wspomnienia o Vincencie nie należały do tych, które wspominało się z rozrzewnieniem. – Mojemu bratu szło to znacznie lepiej, mnie nie bardzo. Strasznie byłam o niego wtedy zazdrosna. Słyszałam, że razem z ojcem układaliście dach – zeszła z tematu połowicznie świadomie. Nie chciała mówić o starszym bracie więcej niż było to konieczne. Mimowolnie zaczynała przejmować ojcowską wolę wycięcia pierworodnego ze swojego życia. Choć wciąż się o niego bała.
Uśmiechnęła się kątem ust – nie wiadomo, czy na słowa Brena, czy z powodu odczuwalnej różnicy atmosfery dookoła nich. Zrobiło się chłodniej, powietrze nie ciążyło na płucach. Z wnętrza lokalu wciąż jeszcze dochodziły dziwne dźwięki.
Pragmatyzm w tej sytuacji jest nawet wskazany, bo jeszcze posądziłabym cię o zaczytywanie się w rubryce modowej Czarownicy – dowcip wyszedł tak suchy i bezbarwny, że niemal sama się zdziwiła. Niemal, bo nigdy zacięcia do żartów nie miała. – Chodźmy – ruszyła w stronę obcych odgłosów, które nie zwiastowały niczego dobrego. – Odsłonięta? Co masz na myśli?
Widok, który ukazał się ich oczom, nie był zbyt zachwycający. Jackie rozpoczęła szybką analizę, rozglądając się po pomieszczeniu. Nie mogli użyć swoich różdżek – jeśli wyszliby z taką myślą, szła o zakład, że Świat Dyni by tego nie przeżył. Co innego wybuchające na zewnątrz dynie, a co innego wybuchające wewnątrz pojemniki z wrzącym w środku ciastem. Wzrok padł na drewniane tace z zaokrąglonymi tacami. Przy kipiącym mleku wystarczyło zdjąć garnuszek z pieca i podmuchać na niego zimnym powietrzem, żeby biały kożuch opadł. Może i teraz to by podziałało?
Spróbuję czegoś – rzuciła tylko, po czym chwyciła pierwszą z brzegu drewnianą tacę i zaczęła intensywnie wachlować kipiące pod pokrywkami ciasto.

| gotowanie na I



pora, żebyś ty powstał i biegł, chociaż ty nie wiesz,
gdzie jest cel i brzeg,
ty widzisz tylko, że
ogień świat pali
Jackie Rineheart
Jackie Rineheart
Zawód : auror
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
only now do i see the big picture
but i swear that
these scars are
fine
OPCM : 25+3
UROKI : 10+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Czarownica
Dynia na parę - Page 5 7sLa9Lq
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5414-jackie-rineheart#122455 https://www.morsmordre.net/t5418-kluska-jackie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-opoka-przy-rzece-wye-walia https://www.morsmordre.net/t5423-skrytka-bankowa-nr-1349 https://www.morsmordre.net/t5424-jackie-rineheart
Re: Dynia na parę [odnośnik]23.08.18 2:01
The member 'Jackie Rineheart' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 79
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dynia na parę - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Dynia na parę [odnośnik]23.08.18 7:36
Od tej pory to ustabilizowane miejsce staje się terenem sprzyjającym rzucaniem czarów przez wszystkich członków Zakonu Feniksa. Sukces zagwarantował im bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów podczas kolejnych gier w tej lokacji. Chwała wam za to, pewnego dnia świat za to podziękuje.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dynia na parę - Page 5 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Dynia na parę [odnośnik]06.10.18 12:49
Jego usta nie drgnęły na wspomnienie Czarownicy - pas, który nosił, nie był oznaką modowego wyczucia stylu.
- Odsłonięta - jucht dobrze chroni tak przed chłodem, jak i ogniem i większością zaklęć rozcinających skórę. Dziś nawet wyjście na spacer przestało być bezpieczne, a my mamy jeszcze dużo do zrobienia. - I nie chodziło o to, że bał się śmierci - chodziło o to, że na co dzień nie był na nią odpowiedni moment. Zakon go potrzebował. Zakon potrzebował też Jackie - wśród nich coraz mniej było czarodziejów, którzy byli gotowi do walki - i coraz więcej takich, którzy rozmyślali nad dezercją. I właśnie dlatego: byli potrzebni. Zapobiegliwość, ochrona, odpowiedzialne myślenie stało się ich obowiązkiem. Skinął jednak głową - i ruszył za Jackie, nieufnie rozglądając się po zaminowanej dyniami okolicy. Przynajmniej przez miesiąc nie napije się soku dyniowego. Nie od razu zorientował się, co dzieje się w środku - podążył za ruchami aurorki; w środku coś się gotowało - tknięte anomalią znalazło się poza czyjąkolwiek kontrolą. Przerośnięte ciasto gotowe byłoby rozsadzić całe to miejsce - razem z nimi w środku.
- Mogę pomóc - rzucił nerwowo, kiedy Jackie jego towarzyszka znalazła się przy rondlu z mlekiem - tylko powiedz mi, co robić - w kuchni był łamagą, jednak wnioskując po zachowaniu Jackie obniżenie temperatury i dostęp do powietrza mógł pomóc; niewiele myśląc runął do pobliskich okien i pootwierał kolejne, wpuszczając do pomieszczenia chłód. - To działa, udało ci się - dodał, wciąż niespokojne, rozglądając się po wnętrzu - poszukując dalszych oznak nieprawidłowości. Wszystko wyglądało jednak na to, że chaos został okiełznany: że anomalia w tym miejscu została uspokojona. Opadł na jedno z pobliskich krzeseł, przy stoliku dla gości, zasłużyli na moment odpoczynku.
- Wyobrażasz sobie, co się stanie, jeśli anomalia się rozrośnie? Jeśli takie rzeczy zaczną się dziać w każdym domu. - Nie możemy się teleportować - czy niemożność gotowania, czynności tak prozaicznej i potrzebnej zarazem, mogła stać się zakazana? - To bagno, Jackie - mruknął z rezygnacją - a my próbujemy osuszyć bagno - wielu uważało, że to niemożliwe. Ale dziś - poczynili krok na przód, właściciele tego miejsca mogli wrócić do swojego dobytku. Dopiero teraz, kiedy niebezpieczeństwo zostało zażegnane, powrócił do jej słów.
Wieść o tym, że Jackie spotkała oprawcę z cmentarza w Nurmengardzie była bardziej niż niepokojąca. Świadczyła o tym, że rycerze, jak się dumnie nazwali, wcale nie próżnują. Co gorsza - depczą im po piętach i coś kombinują, co gorsza, nie wiedzieli co. Czy też szukali kamienia wskrzeszenia? Po co - był tworem najjaśniejszej magii. Czy to oni dążyli do jego unicestwienia? Srogi wyraz na jego twarzy był wywołany niepokojem, mijały miesiące, a oni wciąż tak mało wiedzieli o swoim przeciwniku. Coraz bardziej śmiałym.
- Thomas Vane - powtórzył za nią imię i nazwisko, może chcąc je zapamiętać, a może rzucając w jego kierunku groźbę, której usłyszeć wszak i tak nie mógł. - Myślisz, że zastawili na was zasadzkę? - Tak to brzmiało. Zamknęli ich zatrutych gazem i uciekli - czy wyruszyli do Nurmengardu tylko po to, by podążyć śladem Jackie i Alexandra? To by znaczyło, że byli ku temu niesamowicie zdeterminowani - nie mieli na miejscu swojego celu? Na pewno zapyta Alexandra o drugiego z mężczyzn. - Jak udało wam się uciec? - Zmyślna pułapka pokonałaby niejednego - ale gwardzista z aurorką musieli sobie poradzić.
- Nieczęsto wspominasz brata - zauważył, wizja ich dwojga strugających w drewnie pod okiem Kierana wydawała się odrealniona i nierzeczywista, ale przecież sam dobrze wiedział, jak dorosłe życie może poróżnić rodzinę - trudno było mu wyrzucić z głowy twarz Samanthy - odeszła zmyta z grzechu, ale, wciąż, odeszła z jego różdżki. Nie powiedział jednak więcej, nie chcąc naciskać na aurorkę - zostawiając jej przestrzeń, z której mogła się tak wycofać, jak i zrobić krok w przód. Nie potrafił pozostać obojętny - nie po tym, co stało się z jego kuzynką; paralelność doświadczeń była oczywista, ale zbyt trudna do werbalizacji. - Tak, pracowaliśmy na dachem - Oderwał się od tych myśli, powracając do sprawy - na jego dłoni wciąż były pęcherze pozostawione przez wzmożony wysiłek sprawniejszej ręki, ale ciężka praca ani jej konsekwencje nigdy go nie przerażały - wśród mozaikę zgrubiałych blizn i tak wydawały się niemal niewidoczne. - Nasza kwatera będzie gotowa lada dzień - stwierdził, bez entuzjazmu, nie musieliby jej odbudowywać, gdyby wcześniej jej nie zniszczyli. Naprawa błędów szła powoli. - Oby na czas, Josie i Alex powinni mieć teraz miejsce, w którym mogą poczuć się bezpiecznie.  - Echo ostatnich zdarzeń nie przestawało się odbijać, mieli potężnych wrogów - ale nie mogli zachowywać czujności całą dobę. Znużenie nie było im przyjacielem. - Twój ojciec jest w tym dobry - dodał, tonem pogawędki, bo to Kieran kierował pracami - Brendan w zasadzie jedynie wykonywał jego polecenia.


we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3635-brendan-weasley https://www.morsmordre.net/t3926-victoria#74245 https://www.morsmordre.net/t12222-brendan-weasley#376277 https://www.morsmordre.net/f171-devon-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t3924-skrytka-nr-786#74241 https://www.morsmordre.net/t3925-brendan-weasley#74242
Re: Dynia na parę [odnośnik]10.11.18 19:42
Była świadoma tego, że nie chodziło mu tylko o ubiór – czasami posiadając nawet i smoczą łuskę pod szatą, a będąc rozkojarzonym, było się odsłoniętym i to w pełnym tego słowa znaczeniu. Po porażkach łapała siebie na tym, że traciła dawną kontrolę nad sobą, nad swoim umysłem – zamkniętym przed łapami niechcianych gości.
Straszne czasy przyszły – nawet niepozorny spacer to jak zaproszenie do walki – spojrzała na Brena, przyznając mu tym rację. – Pomyślę o tym, jak mogłabym się lepiej zabezpieczyć. Na razie różdżka i oklumencja muszą mi wystarczyć.
Jej pomysł, co do ochłodzenia skaczących garnków i wylewającego się spod gorących pokrywek ciasta, wydawał się nieco absurdalny, ale podziałał i po wpuszczeniu do pomieszczenia zimnego powietrza razem z wprowadzeniem małego huraganu z pomocą tacy – anomalia opadła. Razem z masą tężejącą w żeliwnych naczyniach. Przedramieniem otarła czoło z opadających kosmyków włosów.
Ich natura jest taka… niestała. Potrafią zrobić niesamowitą krzywdę, a jednocześnie można je ugasić zwykłym skumulowaniem zimnego powietrza. Niekiedy wyskakują z dziur zwierzęta, których nigdy nie widuje się nawet w czasie akcji, a innym razem wystarczy popisać się wiedzą z numerologii. – skrzyżowała ramiona na piersi, gryząc zewnętrzny kącik ust. – Objęły wszystkie aspekty naszego życia, dlatego są tak przerażające – burknęła, spojrzenie znów powędrowało w stronę Brendana. – Masz rację, to bagno.
Zakon Feniksa, z tego, co wiedziała nie tylko ze spotkań ugrupowania, ale też i z opowiastek znajomych zakonników, prężnie działał w rejonie anomalii – niektóre udawało im się uciszyć, inne wciąż pozostawały aktywne i wzburzone, choć próbowano nad nimi zapanować. Tym razem dopięli swego, dołożyli cegiełkę do oczyszczenia tego świata ze zła. Ta myśl przyświecała jej, odkąd tylko pamiętała. To ojciec ją zaszczepił, siłą wcisnął kiełkujące nasiono na podatny grunt.
Sięgnęła dłonią do ciasta, które wylało się poza garnek. Dotknęła go palcem, uświadamiając sobie w mig, że nie wygląda jak pospolita tarta dyniowa, którą często robiła ciotka Sara. Mimo to skubnęła odrobinę i wsunęła do ust. Masa była w połowie surowa, ale słodka. Pokiwała głową. Cały czas go słuchała. Jego głosu, który ciął powietrze jak ostry sztylet, pewnie i skrupulatnie.
Myślałam o tym, ale… – zmarszczyła mocniej brwi. – Skąd mogliby wiedzieć, że akurat tego dnia i o tej godzinie będziemy w bułgarskim więzieniu? To pytanie kazało mi myśleć, że to absurd. Bardziej stawiałabym na tym, że pojawili się tam przypadkiem, ale to też nie do końca ma sens. A może Rycerze Walpurgii też szukają okruchów Kamienia Wskrzeszenia? – im mocniej nad tym myślała, tym więcej natrętnych myśli pojawiało się w jej głowie. Zawód aurora nauczył ją szukać, wąchać, natarczywie podążać każdym tropem. – Jeśli tak, oby go wtedy nie znaleźli. Tak jak my go nie znaleźliśmy. Lepiej, żeby zginął pod gruzami niż został przechwycony przez te kanalie – wysyczała ostatnie słowo, wygryzła po irlandzku. – Mieliśmy świstoklik od profesor Bagshot. Wylądowaliśmy na Szmaragdowej Strzyży.
Vincent wciąż był żywy w jej umyśle i chociaż bardzo nie chciała tego przyznawać, martwiła się o niego. W przeciwieństwie do ojca.
Vincent uciekł z domu po zakończeniu Hogwartu. Nie radził sobie z nadziejami, które pokładał w nim ojciec. Miał zostać aurorem, po jego ewakuacji zajęłam jego miejsce. Ojciec traktuje go jak dezertera. Rineheartowie nigdy nie uciekają – oparła dłoń na blacie stołu i zacisnęła ją w pięść, kiedy mówiła. Ufała mu, dlatego ostatecznie uchyliła przed nim rąbek swojej wielkiej tajemnicy. – Ty też nieczęsto wspominasz o Neali. – chciałaby o niej usłyszeć, ale jednocześnie nie zamierzała go do tego zmuszać. Oboje pozostawili w tej kwestii bezpieczny margines, by ostatecznie móc się z niego wycofać.
Czasami wydawało jej się, że wiedziała o nim więcej niż powinna, ale o Neali nie wiedziała zbyt wiele. Musiała być bardzo charyzmatyczną dziewczyną. Tak ją sobie przynajmniej wyobrażała.
Pokiwała powoli głową. Odbudowa Starej Chaty po tych wszystkich porażkach brzmiała jak dobra rekompensata – rekompensata, nad którą pracowali wszyscy. Odeszła od stołu i podeszła bliżej, do Brena. Dłonie opuściła do kieszeni płaszcza i wyjęła z prawej swoją różdżkę. Drewno afromosii było chłodne, jakby uśpione, ale kiedy machnęła nim w stronę bałaganu, delikatnie zaiskrzyło w nim ciepło.
Chłoszczyść – zawołała, jakby chciała zmobilizować do porządków całe pomieszczenia. – W remontach? Przekażę mu, doceni komplement. Dobrze się dogadujecie?



pora, żebyś ty powstał i biegł, chociaż ty nie wiesz,
gdzie jest cel i brzeg,
ty widzisz tylko, że
ogień świat pali
Jackie Rineheart
Jackie Rineheart
Zawód : auror
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
only now do i see the big picture
but i swear that
these scars are
fine
OPCM : 25+3
UROKI : 10+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Czarownica
Dynia na parę - Page 5 7sLa9Lq
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5414-jackie-rineheart#122455 https://www.morsmordre.net/t5418-kluska-jackie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-opoka-przy-rzece-wye-walia https://www.morsmordre.net/t5423-skrytka-bankowa-nr-1349 https://www.morsmordre.net/t5424-jackie-rineheart
Re: Dynia na parę [odnośnik]10.11.18 19:42
The member 'Jackie Rineheart' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - CZ' :
Dynia na parę - Page 5 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dynia na parę - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Dynia na parę [odnośnik]30.11.18 1:35
Słuchał jej w ponurym milczeniu. Natura anomalii była przerażająca, a krótki wywód Jackie jedynie to podkreślał - wywołując u niego kolejną falę wyrzutów sumienia. Niestałość. Nieprzewidywalność. Nieposkromiona potęga. Przecież to przepis na murowany kataklizm  - dlaczego weszli w tę pułapkę jak dzieci?
- Jeśli to prawda, jeśli rycerze też szukają okruchów… Powinniśmy to wziąć za dobrą monetę – stwierdził w końcu, zakładając ręce na piersi – z zastanowieniem wpatrując się w garnek pełen ciasta. – Mam na myśli, nie jesteśmy pewni, czy te okruchy cokolwiek znaczą, tak? Czy skoro kamień nie jest już w całości, dalej zachował swoją moc. Jeśli nasz wróg też chce dostać te drobiny – one najpewniej wciąż są silne. Możemy mieć nadzieję. Możemy wierzyć. – To niewiele i wiele jednocześnie, ciąg ich działać składał się z pytań i niewypowiedzianych odpowiedzi. Potencjalnie wygodne były bardziej cenne, niż początkowo sądził. – Byłoby prościej, gdybyśmy z pewnością wiedzieli, jak duży był ten kamień. Moglibyśmy wówczas porównań odłamki z jego rzeczywistą masą. – Ale tego nie wiedzieli. Błądził ten, kto uznał niewiedzę za błogosławieństwo. Uśmiechnął się – lekko – nie pytał o znaczenie inwektywy rzuconej w obcym mu języku, domyślał się, że nią była. Zastanawiało go coś jeszcze - zadane przez nią pytanie. W swoim wydźwięku okrutnym, jeśli zastanowić się nad nim wystarczająco długo. - Zakon już raz został zdradzony - zauważył, a może przypomniał, nie chciał ani nie lubił rzucać czczych oskarżeń, jednak minione spotkanie pozostawiło w nim ogromny niesmak, którego nie potrafił tak po prostu zignorować. Nie miał pewności, czy wszyscy grali dla tej samej drużyny - być może podobny chaos komuś z nich był na rękę. - Nikt nie wiedział, o której się tam pojawicie? Nikt z Zakonu? - Musieli chronić się nawzajem, nie wiedząc nawet, od której strony prawdziwe niebezpieczeństwo mogło nadejść. Nie ufał wszystkim Zakonnikom - już nie - i nie zamierzał się z tym kryć.
W milczeniu wysłuchał opowieści o Vincencie; choć pamiętał go ze szkoły, wspomnienia nie były żywe - był od nich dużo, jak na szkolne lata, starszy. Cichy, zamknięty w sobie krukon, ta go pamiętał, choć odniesione przez niego wrażenie mogło być mylne.
- Lepiej tak, niż gdyby zrezygnował w trakcie kariery, narażając na szwank prowadzone śledztwo - Do bycia aurorem trzeba było mieć powołanie, nie każdy się do tego nadawał - i nie każdy powinien na siłę próbować nim zostać. Szkolił rekrutów, wielu z nich chętnie odesłałby do domu po pierwszych zajęciach - choć nie miał takiej mocy, musząc poprzestać jedynie na często ignorowanych sugestiach. - Mówisz, że ojciec traktuje go jak dezertera - zauważył, przenosząc spojrzenie ku jej twarzy - a ty? kim jest dla ciebie? - Nie mógł nie pomyśleć o własnych krewnych. O Barrym, o Samancie, sprzeniewierzyli się najważniejszym wartościom - ale wciąż byli rodziną. Byli, dzisiejszego dnia nie dożyło żadne spośród nich.
- Naprawdę? - może faktycznie się zdziwił, a może zwyczajnie przeciągał odpowiedź, niewiele mówił o Neali, podobnie jak niewiele mówił w ogóle o sobie. Z jednej strony nie chciał, z drugiej nie potrafił. - Przeważnie to ona mówi za nas dwoje, może to dlatego - Uśmiech na jego twarzy wydawał się nieco wymuszony. Od pewnego czasu bił się z myślami - odkąd Grindelwald został wreszcie przepędzony z Hogwartu, Neala powinna była tam wrócić. Ale czy był sens wprowadzać ją w szkolną rutynę tylko na ostatni rok? Czasem brakowało mu rodziców - a w chwilach takich jak ta, kiedy miał okazję zasięgnąć porady, plując sobie w brodę wypowiadał inne słowa: - Niejaki lord Titus Ollivander jakiś czas temu uświadomił ją, że staje się zdatna - Nie użyłby tego sformułowania przy innej kobiecie, lecz cała gama męskich zachowań Jackie pozwoliła mu poczuć się swobodniej. - Więc wyjaśniła mu, że zdatne mogą stać się grzyby w occie - Był z niej dumny. Neala rosła na dojrzałą, mądra kobietę, która wiedziała, czego chce od życia - nawet, jeśli wciąż się w nim nieco gubiła. Miała silne wartości, a przecież to było najważniejsze.
Obserwował ruch jej różdżki, narzędzia lewitujące ku swoim miejscom i rozpętany harmider: ostatni już, jaki miał mieć miejsce w tym lokalu. Właściciele powinni być zadowoleni - mogli wrócić i próbować ocalić upadły biznes. - Zdolności remontowe też macie zatem rodzinne - zauważył lekko. - Nie nazwałbym tego w ten sposób - odparł, wydarty z zamyślenia. Zatrzymał spojrzenie znów na jej twarzy, myślami krążąc wokół zadanego przez nią pytania, wcale nie było oczywiste. Nie dogadujemy się, bo mało rozmawiamy. Ale jest w tym kontakcie coś ważnego - dla mnie. - Chyba się po prostu rozumiemy - odparł szczerze, nie bez zawahania, nie mógł mieć pojęcia, jaki stosunek do niego miał starszy Rineheart. Brendan go szanował, w pewien sposób podziwiał, zauważał też między nimi liczne podobieństwa - a te musiały przekuć się na zrozumienie.


we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3635-brendan-weasley https://www.morsmordre.net/t3926-victoria#74245 https://www.morsmordre.net/t12222-brendan-weasley#376277 https://www.morsmordre.net/f171-devon-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t3924-skrytka-nr-786#74241 https://www.morsmordre.net/t3925-brendan-weasley#74242

Strona 5 z 20 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 12 ... 20  Next

Dynia na parę
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach