Wejście do dworku
Strona 1 z 2 • 1, 2
AutorWiadomość
Wejście do dworku
Już z oddali wszystkich przybywających do Hampton Court witają lwy z dumnie uniesionymi głowami. Do majestatycznego wejścia prowadzą z obu stron szerokie kamienne schody, które łączą się tuż pod drzwiami. Należy jednak uważać, szczególnie zimą, gdyż stopnie są niezwykle śliskie, a nieostrożne stąpanie po nich może grozić upadkiem. Z ich szczytu doskonale widać drogę widniejącą od bram posiadłości, południowe ogrody wokół niej, a także niewielki las nieopodal — widoki z pewnością umilą czas wszystkim gościom.
Zimowy BalDegustacja win
Po wszystkich pomieszczeniach Hampton Court krążą elegancko ubrani kelnerzy oferujący gościom degustację najlepszych win świata. Na lewitującej tacy można dojrzeć kieliszki różniące się zawartością, zarówno ze względu na jej kolor, ale także gęstość, którą można dostrzec na ściankach, jak i ilością lub brakiem bąbelków. Aby skosztować wina należy rzucić kością k20 i odczytać poniższy wynik.
Czarodziejskie Koktajle
W Hampton Court, prócz kelnerów roznoszących wino można natknąć się na kelnerów z kolorowymi koktajlami. Kuszą swoim kolorem, a także zapachem. Aby skosztować jednego z interesująco wyglądających drinków należy rzucić kością k10 i odczytać poniższy wynik. Jeśli postać spożyje pięć koktajli lub więcej należy się skontaktować z Mistrzem Gry.
Degustacja
Po wszystkich pomieszczeniach Hampton Court krążą elegancko ubrani kelnerzy oferujący gościom degustację najlepszych win świata. Na lewitującej tacy można dojrzeć kieliszki różniące się zawartością, zarówno ze względu na jej kolor, ale także gęstość, którą można dostrzec na ściankach, jak i ilością lub brakiem bąbelków. Aby skosztować wina należy rzucić kością k20 i odczytać poniższy wynik.
- Spoiler:
1. Barolo 1956 - To czerwone wino z Piemontu to niewątpliwie jedno z najbardziej uznanych i rozpoznawalnych włoskich win na świecie. Jego ojcem jest mąż stanu, hrabia Camillo Benso Cavour. Dojrzewa w małych barrique z dębu francuskiego, otrzymując dzięki nim nieco bordowskiego charakteru. Otrzymywane w 100% z winorośli nebbiolo o ciemnej skórce. Szlachetne o łagodnej taninie. W bukiecie można odnaleźć nutę skóry i pieprzu.
2. Clos Mazeyres - Francuskie czerwone wino z Pomerolu. Składają się na nie szczepy Cabernet Sauvignon, Cabernet Franc i Merlot. Doskonałe do jagnięciny i dziczyzny. Posiada ciemno rubinowo-fioletowe odcienie. Bogaty bukiet czarnych i czerwonych owoców zachwyca i zadowala najbardziej wytrawne podniebienia. Niezwykłością jest nieco waniliowa końcówka, która w trakcie degustacji utrzymuje się na podniebieniu.
3. Chateau Vray Canon Boyer 1954 - To doskonale starzejące się wytrawne wino z Canon-Fronsac. Łatwo wyczuwalny aromat suszonych jagód o bogatym smaku wzbogaca mocne taniny i wytrawne wykończenie. Posiada piękny burgundowy odcień. Winne wykończenie jest przyjemne i długie. Doskonałe Bordeaux.
4. Chateau La Tour de Marbuzet 1953 - Wyjątkowe wytrawne wino pochodzące z winnicy o bogatej historii. Pierwotnie była częścią wielkiej posiadłości Château MacCarthy, podzielonej i sprzedanej w 1854 r. Panu Laurentowi Mathé, jednemu z najznakomitszych francuskich winiarzy. Ręczne, niemagiczne zbiory umożliwiają kontrolowany wybór winogron. Wino Tour de Marbuzet jest przechowywane w jednej czwartej w nowych beczkach, a trzy czwartej w drewnianych kadziach. Posiada bogaty i pikantny aromat o mocnej budowie. La Tour de Marbuzet to mieszanka 40% Cabernet Sauvignon, 40% Merlot i 20% Cabernet Franc. Nos jest typowy dla win wytwarzanych z dojrzałych winogron Bordeaux, w których dominują pikantne aromaty lukrecji, gałki muszkatołowej, wanilii i dojrzałych jagód. W ustach wydaje się doskonale skomponowane, proste, gładkie, gęste.
5. Chateau Marienlyst 1952 - Wino wytrawne, o głębokiej rubinowo-fioletowej barwie i owocowych aromatach, w szczególności wiśniowych z delikatną nutą przypraw. W ustach stabilne, o dobrej owocowości i gładkich taninach z delikatnym akcentem przypraw na finiszu.
6. Chateau le Cauze 1955 - Klasyczne, dobrze wykonane wino oferujące intensywny aromat owoców i trufli. Jest wyrafinowane i dobrze wyważone na podniebieniu. Posiada głęboki rubinowy kolor, nuty czarne o średniej intensywności: śliwki, czarnej wiśni, dębu, cedru, tostów, tytoniu, kawy. Na podniebieniu jest średnio kwasowe.
7. Chateau Lyonnat 1954 - Czerwone, wytrawne wino z Saint-Émilion, Bordeaux. Charakteryzują je eleganckie wysoko skoncentrowane taniny owocowe, jędrne - pełne i gęste z mnóstwem aromatów owocowych i dużych tanin.
8. Château Clos Mansio Blaye Côtes de Bordeaux - Czerwone, wytrawne wino z winogron Malbec i Merlot. Pochodzi z winiarni Château Cailleteau Bergeron w Bordeaux. Wyczuwa się w nim duży i wyraźny wyraz jeżyn, suszonych śliwek i ziaren kawy. Ciekawy smak o przyzwoitej długości, z lekkimi, bardzo dobrze wyważonymi taninami i utrzymującym się nieco kwaśnym wykończeniem.
9. Blaye Côtes de Bordeaux Rouge - Czerwone wytrawne wino z Blaye Côtes de Bordeaux. Ma dobrze zrównoważony smak z ciemną dominacją owoców i pieprzu, tak jak powinien. Ciemno bogaty owoc merlot. Z łatwością można wyczuć jeżyny. Dość miękkie i owocowe. Subtelne taniny i ładne średnie wykończenie z dobrym ciepłem i trwałością.
10. Chateau Monbrison - Wytrawne wino w intensywnym rubinowym kolorze. Posiada intensywne i złożone aromaty, począwszy od kwiecistych aromatów fiołka i róży z nutami owocowymi z czarnej porzeczki aż po borówki, maliny i ciemne wiśnie, a następnie lekko miętową nutę balsamiczną. Smak dość zbudowany o miękkich i jedwabistych taninach które świetnie łączą się ze świeżością, czyniąc je doskonale zrównoważonym.
11. Chateau Le Fournas Bernadotte - Bernadotte ma stałe cechy doskonałego wina o niepowtarzalnym smaku, który jest doceniany przez znawców. Bernadotte oferuje głęboki rubinowy kolor. Nos uwalnia aromaty czerwonych owoców z nutami przypraw; bukiet jest wyrazisty i trwały. Na podniebieniu jego hojność potwierdza się, jest świeże, o subtelnych taninach, a jego wykończenie długie i miękkie.
12. Moscato Giallo 1900 - To białe, włoskie wino z Południowego Turolu, specjalnie sprowadzone dla Adalaide Nott przez znakomitego włoskiego konesera win. Posiada intensywny bukiet słodkich owoców, jest lekkie, kwiatowe o lekkich taninach.
13. Chateau Lamanceau - Francuskie czerwone wytrawne wino z Blaye. Ma dobrze wyważony, choć początkowo wyjątkowo niepozorny smak. Posiada lekko owocową nutę i doskonałe, ciężkie zakończenie.
14. Chateau Larose-Bayard - Czerwone, francuskie, półwytrawne. Wino jest relatywnie lekkiej budowy, a w kieliszku prezentuje piękną, ciemno-rubinową barwę. W nosie dominują aromaty owocowe i roślinne. Wyczuwalne są śliwki, porzeczki i fiołki. Całość wieńczy długi i czysty finisz.
15. Wino Chateau de Serame Corbieres - Czerwone, wytrawne wino z Langwedocji. Chateau de Serame Corbieres to wino łączące owoce jagód z ziołowymi i pieprznymi tonami. Średnio intensywne wino ze zbalansowaną kwasowością i miękkimi taninami. Idealnie komponuje się z dziczyzną.
16. Chateau Peyrou - Pochodzące z Castillon - Côtes de Bordeaux czerwone i wytrawne. Niezwykle ciemne wino, składające się głównie ze szczepów Merlot i Cabernet Franc. Na podniebieniu czuć ciemne owoce leśne i porzeczki. Cechuje się doskonałą równowagą między kwaskowatością, a słodyczą. Posiada lekkie taniny i doskonałe, wyraziste zakończenie.
17. Mouton - Cadet - Mouton Cadet to wino stworzone przez legendarnego plantatora winorośli i poetę Barona Philippe de Rothschild w 1930 roku. Wino o głębokiej rubinowej barwie, intensywnym bukiecie dojrzałych czerwonych owoców, o łagodnych taninach. Powstaje z winogron szczepu Cabernet Sauvignon, Merlot i Cabernet Franc zbieranych ręcznie w parcelach z apelacji Bordeaux. Wino zrównoważone, znakomite do dań obiadowych na bazie czerwonego mięsa i warzyw w sosie, do twardych serów; cechuje się wysokim potencjałem starzenia.
18. Rioja - Białe hiszpańskie wino z prowincji La Rioja. Stworzone ze szczepów Chardonnay, Sauvignon Blanc i Verdejo. To wino wysokiej jakości, które leżakuje co najmniej cztery lata w dębowych beczkach. Posiada bladożółty odcień z zielonkawym akcentem. W nosie błyskawicznie wyczuć eksplozję egotycznych owoców z mieszanką ziół i kopru. Jest świeże, eleganckie z dobrą kwasowością, co zawdzięcza uprawom na dużej wysokości w atlantyckim klimacie.
19. S'Emilion L'Angelus 1955 - Wytrawne wino czerwone o lekko cierpkim smaku, które niezmiennie od dekady jest doceniane przez koneserów. Klasyczne Bordeaux pełne aromatów ciemnych owoców. W smaku jest łagodne i czyste, z lekkimi taninami. Idealnie pasuje do czerwonego mięsa.
20. Senorio de los LLanos - Czerwone hiszpańskie wytrawne wino i ciemnym i intensywnym kolorze z niuansami terakoty. Posiada złożony zapach, z lekkimi i dojrzałymi akcentami kawy i kakao. Struktura smaku jest klarowna i elegancka. Wyczuwalna jest za to obecność głębokich tanin. Pochodzi z regionu La Mancha.
W Hampton Court, prócz kelnerów roznoszących wino można natknąć się na kelnerów z kolorowymi koktajlami. Kuszą swoim kolorem, a także zapachem. Aby skosztować jednego z interesująco wyglądających drinków należy rzucić kością k10 i odczytać poniższy wynik. Jeśli postać spożyje pięć koktajli lub więcej należy się skontaktować z Mistrzem Gry.
- Spoiler:
1. Kanał La Manche - to niezwykle mocny, wytrawny drink, który przepływa przez gardło z olbrzymim trudem z powodu swojej gęstości — jest bardzo zimny, a po wypiciu długo go czuć na języku, podniebieniu i gardle. Ma słodkawy posmak, choć przeważają nuty egzotyki — pomarańczy, cytryn, ananasa i marakui. Wyraźny smak cytrusów sprawia, że po jego wypiciu czujesz się pobudzony do działania, zachęcony do tańców, żartów. Rozbawia, ale także szybko i na długo upija. Największym zaskoczeniem koktajlu jest jednak jego niesamowita siła przyciągania myślami — nim go skończysz kelner natychmiast pojawia się u twojego boku i oferuje kolejny do degustacji.
2. Big Ben - to bardzo słodki koktajl na bazie wermutu, wódki waniliowej i syropu z marakui. Jest relatywnie słaby, rozcieńczony wodą sodowaną, ale przez swoją słodycz dla miłośników brutów wydaje się nie do wypicia. Owocowy aromat odurza i hipnotyzuje. Jego picie wywołuje mrowiące uczucie niepewności. Masz wrażenie, że jesteś ja językach wszystkich. Jeśli lubisz słodkie alkohole, czujesz się dobrze z tym — napewno mówią o tobie dobrze. Masz ochotę na kolejnego drinka. Jeśli wolisz wytrawne alkohole, masz przeczucie że jesteś obmawiany za plecami, co wywołuje chwilowe rozdrażnienie. Czujesz potrzebę opuszczenia tej sali.
3. Egzekutor - to koktajl bez litości. Mocny, orzeźwiający, w dużych ilościach zabójczy. Tequila, wódka, likier galliano i przypalony rozmaryn. Ma zielonkawy kolor i dymi się odrobinkę. Zachęca do podejmowania ryzyka, ośmiela i podbija pewność siebie. Nie lubisz tańczyć? Egzekutor sprawi, że będziesz pierwszy na parkiecie. Nie lubisz owoców morza? Ten drink sprawi, że czym prędzej sięgniesz po afrodyzjaki, za którymi nie przepadałeś. A może towarzyszy ci ktoś, kogo nie darzyłeś sympatią? Prawdopodobnie nagle odkryjesz w nim zupełnie nowego człowieka.
4. Wesoła Szelma - to mieszanka ciemnego karaibskiego rumu z sokiem z limonki, kostką lodu i kostką cukru. Błyskawicznie poprawia nastrój. Sprawia, że uśmiech staje się bardziej czarujący, a oczy stają się błyszczące. W małych ilościach nie uderza szybko do głowy, ale ze względu na swoją ciężkość nadmiar przyprawia o potworny ból następnego dnia. Wyostrza humor — w trakcie picia Szelmy jesteś bardziej skłonny do żartowania, ale także niezobowiązującego flirtu.
5. Veritaserum - to wyjątkowy koktajl szybko uderzający do głowy. Działa błyskawicznie i mocno, ale równie szybko mijają jego efekty uboczne. Od wody różni go niezwykła ilość musujących bąbelków, od szampana zaś niemalże przezroczysty kolor. Ma wytrawny smak, ale pozbawiony jest goryczki przez, co szczególnie umiłowany jest przez kobiety. Pije się go szybko i często sięga po kolejny. Jego wyskokowa natura rozwiązuje język z łatwością i skłania do wyjawiania sekretów i zmniejszania dystansu. Rozwiązująca język moc alkoholu zachęca do plotkowania o innych, komentowania ich wyglądu, a także zwiększa pragnienie wyciągania tajemnic od innych.
6. Antidotum Sour - to lekki koktajl z wódką i sokiem czarnego bzu. Słodki, ale nieprzesadnie, dzięki puszystej jak chmura piance pływającej na powierzchni. Wprowadza w przyjemny nastrój, spokój, błogość. Wywołuje też uczucie zmęczenia i senność. Pobudza apetyt na tyle, że szybko decydujesz się na degustację oferowanych przez kuchnię dań i przystawek.
7. Tradycyjny - Słodko-gorzki koktajl z ginem to prawdziwy klasyk na salonach. Wyraźne nuty korzenne i ziołowe pobudzają, ale jednocześnie otulają. Ciężkość w smaku sprawia, że jest to koktajl pity raczej powoli z dużą ilością lodu. Odrobinę się dymi i połyskuje. Ma kolor złota. Aromat goździków, cynamonu, imbiru i anyżu kojarzy się ze świętami. Spożyty w dużych ilościach może skutkować dolegliwościami żołądkowymi, ale w niewielkich jest doskonały na trawienie. Sprawia też, że rozmówcy wydają się pijącemu przyjemniejszy, sympatyczniejsi, ciekawsi. Pozwala przełamać granice i dystans nawet z nowopoznanym osobami, niosąc uczucie bycia w domu, przy kominku w towarzystwie najbliższych.
8. Mandragora - to nowatorska i nietypowa mieszanka wina musującego, wermutu, ginu i soku z czarnej pożeczki. To drink ostry, intensywny w smaku i zapachu. Pobudza, ale także w dużych ilościach wywołuje frustracje, a szczypta chili, potęguje działanie alkoholu. Może wywoływać zdenerwowanie, irytację i gniew, które jednak łatwo jest opanować, przepędzić i przekuć w coś innego — jak pożądanie, jeśli tylko jest ku temu okazja.
9. Ogniste Serum - to klasyk na bazie najlepszej szkockiej whisky. Wyczuwalny smak tropikalnych owoców, ale też miodu, wanilii i karmelu, a także drewna sprawia, że jest to idealny towarzyszysz tytoniu i wszelakich kadzideł. Kolor jest bursztynowy, przejrzysty i wyraźny. Skutkiem ubocznym jego picia jest wzmożona potrzeba stymulacji bodźców, przede wszystkim dotyku. Kiedy alkohol zbyt długo trzymany jest w dłoni traci barwę na słomkowożółtą i staje się niesmaczny.
10. Klątwa czarnoksiężnika - to koktajl na bazie palonego rumu, kawy i likieru. Jest lekko słodkawy, dymny, intensywny i orzechowy w smaku. Ma niemalże całkiem czarny kolor. Jego wypicie nastraja pozytywnie, dodaje odwagi, wzmacnia poczucie wartości, uczucie dumy i satysfakcji. Jeśli dręczą cię wątpliwości — mijają natychmiastowo. Jeśli coś spędza ci sen z powiek, mija, pozwalając ci cieszyć się chwilą i momentem. Osoba, która ci towarzyszy staje się najważniejsza i najbardziej błyskotliwa ze wszystkich, które cię otaczają.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 29.11.24 18:14, w całości zmieniany 3 razy
| po rozmowie z Morgothem, przed północą
Po zakończeniu rozmowy z młodym Yaxleyem Lyra oddaliła się korytarzem, zamierzając powrócić do poszukiwań Glaucusa. Przesuwała się samotnie okazałymi korytarzami pełnymi portretów i innych ozdób, czując się tutaj niemal jak w bardziej zdobionej wersji Hogwartu. Nie ulegało wątpliwości, że lady Nott potrafiła wywrzeć wrażenie na swoich gościach już samym wystrojem posiadłości, nie tylko organizowanymi w niej wydarzeniami.
Od czasu do czasu rozglądała się. Parę razy się zgubiła, dwa razy przechodząc przez ten sam korytarz lub klatkę schodową. Naprawdę można się było tu zgubić. Kilka razy napotkała też różne znajome i nieznajome osoby, każdego grzecznie witając (a przynajmniej tych, którzy ją zauważyli i nie wyglądali na bardzo zajętych sobą), aż w końcu trafiła do głównego holu. Do północy było jeszcze trochę czasu, choć coraz mniej, więc niektórzy goście powoli już zbierali się w dworku. Wymijając czarodziejów, Lyra rozglądała się mężem, aż w końcu wydawało jej się, że przy drzwiach wejściowych dostrzegła charakterystyczną, wysoką sylwetkę i zmierzwione, ciemne włosy.
Dogoniła mężczyznę, odkrywając, że tym razem to naprawdę był jej mąż.
- Glaucusie! – przywitała go, wyraźnie zadowolona, że poszukiwania przyniosły wreszcie jakiś rezultat. – Wszędzie cię szukałam. Gdzie byłeś? – zapytała, obserwując go uważnie, doszukując się po nim oznak, ile alkoholu wypił będąc w kasynie. – Och, mam nadzieję, że bawiłeś się dobrze. Przejdziemy się kawałeczek? – zerknęła na otwarte drzwi, za którymi było widać schody, zwieńczone na kolumnach rzeźbami lwów. Miała nadzieję, że Travers zgodzi się na chociaż krótką przechadzkę.
Po zakończeniu rozmowy z młodym Yaxleyem Lyra oddaliła się korytarzem, zamierzając powrócić do poszukiwań Glaucusa. Przesuwała się samotnie okazałymi korytarzami pełnymi portretów i innych ozdób, czując się tutaj niemal jak w bardziej zdobionej wersji Hogwartu. Nie ulegało wątpliwości, że lady Nott potrafiła wywrzeć wrażenie na swoich gościach już samym wystrojem posiadłości, nie tylko organizowanymi w niej wydarzeniami.
Od czasu do czasu rozglądała się. Parę razy się zgubiła, dwa razy przechodząc przez ten sam korytarz lub klatkę schodową. Naprawdę można się było tu zgubić. Kilka razy napotkała też różne znajome i nieznajome osoby, każdego grzecznie witając (a przynajmniej tych, którzy ją zauważyli i nie wyglądali na bardzo zajętych sobą), aż w końcu trafiła do głównego holu. Do północy było jeszcze trochę czasu, choć coraz mniej, więc niektórzy goście powoli już zbierali się w dworku. Wymijając czarodziejów, Lyra rozglądała się mężem, aż w końcu wydawało jej się, że przy drzwiach wejściowych dostrzegła charakterystyczną, wysoką sylwetkę i zmierzwione, ciemne włosy.
Dogoniła mężczyznę, odkrywając, że tym razem to naprawdę był jej mąż.
- Glaucusie! – przywitała go, wyraźnie zadowolona, że poszukiwania przyniosły wreszcie jakiś rezultat. – Wszędzie cię szukałam. Gdzie byłeś? – zapytała, obserwując go uważnie, doszukując się po nim oznak, ile alkoholu wypił będąc w kasynie. – Och, mam nadzieję, że bawiłeś się dobrze. Przejdziemy się kawałeczek? – zerknęła na otwarte drzwi, za którymi było widać schody, zwieńczone na kolumnach rzeźbami lwów. Miała nadzieję, że Travers zgodzi się na chociaż krótką przechadzkę.
come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Było wesoło. Alkohol, szczątki konwersacji, miłe spotkanie. Pożegnawszy każdego, kogo mogłem pożegnać, dotknąłem goblińskiej monety i przeniosłem się do Hampton Court. Śnieg miło oprószał krajobraz, w oddali migały sylwetki innych czarodziei. Uśmiechałem się do siebie dość głupio, przełykając głośno ślinę chcąc w ten sposób zatrzymać odruch wymiotny. Nie czułem się wcale najlepiej, ale najgorzej też nie. Głównie trzymał się mnie dobry humor. Tylko nie miałem się nim z kim podzielić. Chodziłem dookoła domu lady Nott zastanawiając się, czy może Lyra nie wyszła na spacer na świeże powietrze. Nie dojrzawszy jej w żadnym zakątku ogrodu wzruszyłem ramionami i wszedłem do środka. Od progu uderzyło we mnie ciepłe powietrze, któremu postanowiłem zawierzyć zdejmując okrycie idealnie sprasowanej szaty. Która pozostała taka bez względu na rzeczy dziejące się w kasynie. Widocznie matka rzuciła na nią jakieś zaklęcie, kiedy jeszcze nie miałem jej na sobie. Kto jak kto, ale ona dobrze mnie znała i wiedziała, że ubrania na mnie nie wyglądają dobrze zbyt długo. Uśmiechnąłem się na tą myśl i wtopiłem się w tłum. Spotkałem jednego z moich przyjaciół, z którym wdałem się w żarliwą dyskusję na temat nieszczęsnej polityki, będącej kością niezgody między nami. W rezultacie trochę się posprzeczaliśmy (jutro i tak o tym zapomnimy), dlatego znów ubrałem się do wyjścia i krążyłem po podwórzu chcąc się uspokoić.
Po kilkunastu minutach zacząłem wracać, a wtedy też zobaczyłem Lyrę. Uśmiechnąłem się do niej i nachylając nad nią cmoknąłem ją krótko w piegowaty, zarumieniony policzek.
- A wiesz, to tu, to tam – odparłem tajemniczo, nie kryjąc rozbawienia, typowego dla mojej osoby. – Szczerze mówiąc to było całkiem drętwo, chociaż alkohol serwowali dobry. No i gra całkiem ciekawa – wyjaśniłem, podając jej swoje ramię. – Tak naprawdę to trochę już tu pozwiedzałem, ale chętnie się z tobą przespaceruję – dodałem, kierując nas w stronę ogrodu. – A wy, co robiłyście? Tylko nie mów, że urządziłyście konkurs na najładniejszą sukienkę – powiedziałem, może odrobinę kpiąco, ale jednocześnie z nadzieją, że lady Nott zadbała o ciekawszą rozrywkę dam.
Po kilkunastu minutach zacząłem wracać, a wtedy też zobaczyłem Lyrę. Uśmiechnąłem się do niej i nachylając nad nią cmoknąłem ją krótko w piegowaty, zarumieniony policzek.
- A wiesz, to tu, to tam – odparłem tajemniczo, nie kryjąc rozbawienia, typowego dla mojej osoby. – Szczerze mówiąc to było całkiem drętwo, chociaż alkohol serwowali dobry. No i gra całkiem ciekawa – wyjaśniłem, podając jej swoje ramię. – Tak naprawdę to trochę już tu pozwiedzałem, ale chętnie się z tobą przespaceruję – dodałem, kierując nas w stronę ogrodu. – A wy, co robiłyście? Tylko nie mów, że urządziłyście konkurs na najładniejszą sukienkę – powiedziałem, może odrobinę kpiąco, ale jednocześnie z nadzieją, że lady Nott zadbała o ciekawszą rozrywkę dam.
i'm a storm with skin
Glaucus Travers
Zawód : żeglarz
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Kiedy rum zaszumi w głowie cały świat nabiera treści, wtedy chętniej słucha człowiek morskich opowieści!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Wielkie posiadłości (a ta była sporo większa niż ich dworek w Norfolk, w którym od kilku dni mieszkali) miały to do siebie, że łatwo było się w nich zgubić i trudno szukać. Mogliby tak jeszcze kilka godzin błądzić, mogliby nawet odnaleźć się dopiero o północy w sali balowej, jednak jakiś szczęśliwy przypadek sprawił, że udało im się znaleźć wcześniej.
Lyra zbliżyła się do męża z wyraźną ufnością i zadowoleniem z jego widoku, wspinając się lekko na palce, gdy musnął ustami jej nakrapiany policzek. Chwyciła go pod ramię, razem z nim idąc w kierunku drzwi i schodów ze wspaniale rzeźbionymi balustradami. Na zewnątrz znowu poczuła chłód, jednak otuliła się lekko ciepłym płaszczem, który okrywał delikatny materiał granatowej sukni.
- W takim razie cieszę się, że jesteś zadowolony. Dotarły mnie słuchy, że spędziłeś sporo czasu z moim bratem – zauważyła, choć bez żadnego wyrzutu. Po prostu wciąż była nieco tym zaskoczona, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, jak Barry zachowywał się wobec niej, gdy spotkali się po raz ostatni. Kompletnie nie rozumiała jego zachowania ani intencji. – Też zwiedzałam, szukając cię. Ale to nie to samo, co wspólny spacer, chociaż rozmawiałam też po drodze z kilkoma osobami. Nawet mój przyjaciel, Alex, pojawił się tutaj, a tak dawno nie mieliśmy okazji spokojnie porozmawiać!
Powinna mężowi powiedzieć o pewnych sprawach, które wypłynęły znowu podczas rozmowy z Selwynem, ale na to przyjdzie czas później, w końcu, mieszkając razem, będą się widywać codziennie. Nie musiała teraz mącić ich wspólnej przechadzki, która miała być miła i pozbawiona nieprzyjemnych spraw.
- Och, lady Nott urządziła nam mały sprawdzian wiedzy. Każda z nas musiała odpowiadać na pytania, w większości związane z historią magicznych rodów – wyjaśniła, gdy zeszli już po schodach i powoli zaczęli okrążać dworek. – Za błędną odpowiedź należało wypić kieliszek wina... Chociaż spodziewam się, że wy, mężczyźni, piliście więcej. To widać po twarzach niektórych czarodziejów, których mijałam, idąc tu.
Nie miała do Glaucusa żadnych pretensji, że także się bawił, uczestnicząc w grze. Najważniejsze, że teraz już mogli spędzić resztę wieczoru i nocy razem.
Lyra zbliżyła się do męża z wyraźną ufnością i zadowoleniem z jego widoku, wspinając się lekko na palce, gdy musnął ustami jej nakrapiany policzek. Chwyciła go pod ramię, razem z nim idąc w kierunku drzwi i schodów ze wspaniale rzeźbionymi balustradami. Na zewnątrz znowu poczuła chłód, jednak otuliła się lekko ciepłym płaszczem, który okrywał delikatny materiał granatowej sukni.
- W takim razie cieszę się, że jesteś zadowolony. Dotarły mnie słuchy, że spędziłeś sporo czasu z moim bratem – zauważyła, choć bez żadnego wyrzutu. Po prostu wciąż była nieco tym zaskoczona, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, jak Barry zachowywał się wobec niej, gdy spotkali się po raz ostatni. Kompletnie nie rozumiała jego zachowania ani intencji. – Też zwiedzałam, szukając cię. Ale to nie to samo, co wspólny spacer, chociaż rozmawiałam też po drodze z kilkoma osobami. Nawet mój przyjaciel, Alex, pojawił się tutaj, a tak dawno nie mieliśmy okazji spokojnie porozmawiać!
Powinna mężowi powiedzieć o pewnych sprawach, które wypłynęły znowu podczas rozmowy z Selwynem, ale na to przyjdzie czas później, w końcu, mieszkając razem, będą się widywać codziennie. Nie musiała teraz mącić ich wspólnej przechadzki, która miała być miła i pozbawiona nieprzyjemnych spraw.
- Och, lady Nott urządziła nam mały sprawdzian wiedzy. Każda z nas musiała odpowiadać na pytania, w większości związane z historią magicznych rodów – wyjaśniła, gdy zeszli już po schodach i powoli zaczęli okrążać dworek. – Za błędną odpowiedź należało wypić kieliszek wina... Chociaż spodziewam się, że wy, mężczyźni, piliście więcej. To widać po twarzach niektórych czarodziejów, których mijałam, idąc tu.
Nie miała do Glaucusa żadnych pretensji, że także się bawił, uczestnicząc w grze. Najważniejsze, że teraz już mogli spędzić resztę wieczoru i nocy razem.
come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Nie przywiązywałem już większej uwagi do posiadłości, z zewnątrz zdążyłem ją obejrzeć bardzo dokładnie. Skupiłem się na żonie prowadzonej pod ramię po skrzypiącym pod nogami śniegu. Powietrze było mroźne, ale jednocześnie nadawało rześkości, która w przypadku upitych dam i gentlemanów mogła mieć na nich zbawienny wpływ. Na mnie miała, chociaż dobry humor nadal mi dopisywał, jakbym zupełnie zapomniał o wcześniejszej kłótni. Szedłem sobie spokojnie obok Lyry i przez większość czasu patrzyłem pod nogi nie chcąc się w żadnym wypadku wywrócić. Obawiam się, że wtedy polecielibyśmy oboje na śliską taflę lodu, a to z pewnością zabolałoby!
Zaśmiałem się na wzmiankę spędzenia wieczora z Barrym. To był udany czas, tylko w moim mniemaniu Weasley zdecydowanie za mało pił!
- Ach, tak, to prawda. Byliśmy najprawdopodobniej jednymi z najmniej skwaszonych i spiętych mężczyzn w kasynie, dlatego odnaleźliśmy wspólny język – przyznałem z rozbawieniem, od czasu do czasu rzucając spojrzenie drodze przed nami. Mijając mniej lub bardziej znanych czarodziei witałem ich skinieniem głowy. – Twój przyjaciel Alex… – rzuciłem, niby w posępnym zamyśleniu. – Dużo masz przyjaciół wśród mężczyzn? – kontynuowałem w tym samym tonie, bardzo się starając, żeby się nie roześmiać. Było trudno, usta mi drżały.
- Konkurs wiedzy? To podchodzi pod znęcanie. Nasza gra polegała na łucie szczęścia i dlatego mogliśmy się odprężyć. I tak powinno być, a nie jeszcze główkować pod wpływem! – zaprotestowałem lekko oburzony, ale cóż. Nieodgadnione są myśli lady Nott.
Zaśmiałem się na wzmiankę spędzenia wieczora z Barrym. To był udany czas, tylko w moim mniemaniu Weasley zdecydowanie za mało pił!
- Ach, tak, to prawda. Byliśmy najprawdopodobniej jednymi z najmniej skwaszonych i spiętych mężczyzn w kasynie, dlatego odnaleźliśmy wspólny język – przyznałem z rozbawieniem, od czasu do czasu rzucając spojrzenie drodze przed nami. Mijając mniej lub bardziej znanych czarodziei witałem ich skinieniem głowy. – Twój przyjaciel Alex… – rzuciłem, niby w posępnym zamyśleniu. – Dużo masz przyjaciół wśród mężczyzn? – kontynuowałem w tym samym tonie, bardzo się starając, żeby się nie roześmiać. Było trudno, usta mi drżały.
- Konkurs wiedzy? To podchodzi pod znęcanie. Nasza gra polegała na łucie szczęścia i dlatego mogliśmy się odprężyć. I tak powinno być, a nie jeszcze główkować pod wpływem! – zaprotestowałem lekko oburzony, ale cóż. Nieodgadnione są myśli lady Nott.
i'm a storm with skin
Glaucus Travers
Zawód : żeglarz
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Kiedy rum zaszumi w głowie cały świat nabiera treści, wtedy chętniej słucha człowiek morskich opowieści!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Lyra także czuła się lepiej na zewnątrz, a dzięki temu, że trochę już wcześniej spacerowała, prawie już nie odczuwała wpływu wina na swoje samopoczucie. Może tylko w tym, że miała lżejszy nastrój, bardziej pogodny i mniej skłonny do zamartwiania się o sprawy, które ciążyły jej w ostatnich tygodniach. W dodatku sama obecność Glaucusa ukoiła jej nerwy i sprawiła, że zmartwienia znowu zeszły na dalszy plan.
Tym bardziej, że idąc obok siebie musieli uważać, by nie potknąć się na oblodzonych stopniach ani zaśnieżonej ścieżce.
- W takim razie, to miłe z jego strony – powiedziała. – Wobec mnie ostatnio ciągle jest skwaszony. – Wspomniała przelotnie spotkanie w Mungu u Garretta na początku grudnia, ślub, a nawet dzisiejszą sytuację na balkonie, gdzie brat nawet jej nie przywitał, a jedynie oboje uciekali przed sobą wzrokiem do momentu, aż Lyra oddaliła się stamtąd. – Ale naprawdę nie wiem, o co mu chodzi.
Westchnęła i umilkła na dłuższą chwilę. Tęskniła za swoimi dawnymi relacjami z braćmi.
- Z Alexem poznaliśmy się, kiedy po swoim wypadku trafiłam do Munga. Przychodził do mnie, gdy byłam sama, a i później pomógł mi... w pewnej sprawie – wyjaśniła. Nie chciałaby, żeby Glaucus odebrał ich znajomość jako coś niewłaściwego, to zawsze były wyłącznie przyjacielskie stosunki. Musiała również przygotować go na to, że Alexander może wkrótce pojawić się w ich domu, że będzie pomagał Lyrze w odzyskaniu jej utraconych wspomnień z lipca.
- To my nie miałyśmy tak łatwo – uśmiechnęła się do męża. – Przyznaję, że czasami miałam problem przypomnieć sobie niektóre fakty. Pytania bywały podchwytliwe – Tym bardziej, że jej wiedza nie była tak dobra, jak innych dziewcząt, bo jej szlacheckie wychowanie miało spore luki, ale chyba mimo wszystko wyszła z tego sprawdzianu obronną ręką, bez rażących kompromitacji. – Ale wino było całkiem dobre... Choć wolałabym chyba nie pić go aż tyle. – W tym momencie potknęła się i pewnie by upadła gdyby nie silne ramię Glaucusa, którego się trzymała. – W każdym razie, teraz tylko zostaje czekanie na północ. Jestem ciekawa, co zaplanowała lady Nott...
Żadne z nich nie podejrzewało jeszcze, co zamiast planowanej zabawy czekało na nich w sali balowej.
Tym bardziej, że idąc obok siebie musieli uważać, by nie potknąć się na oblodzonych stopniach ani zaśnieżonej ścieżce.
- W takim razie, to miłe z jego strony – powiedziała. – Wobec mnie ostatnio ciągle jest skwaszony. – Wspomniała przelotnie spotkanie w Mungu u Garretta na początku grudnia, ślub, a nawet dzisiejszą sytuację na balkonie, gdzie brat nawet jej nie przywitał, a jedynie oboje uciekali przed sobą wzrokiem do momentu, aż Lyra oddaliła się stamtąd. – Ale naprawdę nie wiem, o co mu chodzi.
Westchnęła i umilkła na dłuższą chwilę. Tęskniła za swoimi dawnymi relacjami z braćmi.
- Z Alexem poznaliśmy się, kiedy po swoim wypadku trafiłam do Munga. Przychodził do mnie, gdy byłam sama, a i później pomógł mi... w pewnej sprawie – wyjaśniła. Nie chciałaby, żeby Glaucus odebrał ich znajomość jako coś niewłaściwego, to zawsze były wyłącznie przyjacielskie stosunki. Musiała również przygotować go na to, że Alexander może wkrótce pojawić się w ich domu, że będzie pomagał Lyrze w odzyskaniu jej utraconych wspomnień z lipca.
- To my nie miałyśmy tak łatwo – uśmiechnęła się do męża. – Przyznaję, że czasami miałam problem przypomnieć sobie niektóre fakty. Pytania bywały podchwytliwe – Tym bardziej, że jej wiedza nie była tak dobra, jak innych dziewcząt, bo jej szlacheckie wychowanie miało spore luki, ale chyba mimo wszystko wyszła z tego sprawdzianu obronną ręką, bez rażących kompromitacji. – Ale wino było całkiem dobre... Choć wolałabym chyba nie pić go aż tyle. – W tym momencie potknęła się i pewnie by upadła gdyby nie silne ramię Glaucusa, którego się trzymała. – W każdym razie, teraz tylko zostaje czekanie na północ. Jestem ciekawa, co zaplanowała lady Nott...
Żadne z nich nie podejrzewało jeszcze, co zamiast planowanej zabawy czekało na nich w sali balowej.
come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Wielu rzeczy nie byłem świadomy. Zbyt wielu. Teraz i tak nie potrafiłbym ich przywołać na myśl, bo w mojej głowie szumiał wesoło alkohol tańczący też w żyłach. Nie mogłem się nie uśmiechać, nie żartować. Czułem się całkiem odprężony. Widocznie taki cel miała lady Nott kiedy postanowiła nas upić. To było pokrzepiające, że być może ten Sabat nie będzie aż taki sztywny jak inne przyjęcia szlacheckie. Naprawdę nie spodziewałem się, że nowy rok przyniesie aż taką makabrę.
- Skwaszony? – spytałem zdziwiony. Barry może nie był w kasynie duszą towarzystwa, ale zrzuciłem to na kwestię tego, że otaczaliśmy się bardzo dużą grupą osób nielubiących Weasleyów. I że to tak naprawdę psuło mu w jakiejś części humor. – Pokłóciliście się? – spytałem. Nic nie wiedziałem na temat relacji Lyry z braćmi, jak się okazuje. Może nie powinienem się wtrącać. – Skoro nie wiesz… – dodałem, jak gdyby ta informacja dotarła do mnie z opóźnieniem. Westchnąłem ciężko i dalej przedzierałem nogami szlak ze śniegu.
Co za strata, że jestem taki niedoinformowany. Co za strata, że nie widziałem się z własnym rodzeństwem. Wreszcie co za strata, że rudzielec nie dał się nabrać.
- W jakiej sprawie? – spytałem niemal machinalnie. Moja świeżo upieczona żona zadawała mi zbyt wiele zagadek do rozwiązania. Nie byłem w tym mocny. W tajemnicach. Jestem typowym facetem, który wykłada kawę na ławę i oczekuje tego samego. Skrajnie niedomyślny.
- Ciekawe skąd taki pomysł na zabawę. Szukała odpowiednio mądrych, odpornych na alkohol żon dla Nottów? – zadałem kolejne podczas tego krótkiego spaceru pytanie. To tym razem miało być pewną formą żartu. Nigdy chyba nie zrozumiem toku myślenia kobiet. – Sądząc po tym wstępie… teraz my zagramy na pieniądze, żeby zorganizowanie Sabatu się zwróciło, a wy dostaniecie do napisania testy – zaśmiałem się z idiotyczności własnych pomysłów. Trwało to tylko chwilę, bo musiałem mocniej przytrzymać niestabilną Lyrę. Co ten lód robi z człowiekiem.
- Skwaszony? – spytałem zdziwiony. Barry może nie był w kasynie duszą towarzystwa, ale zrzuciłem to na kwestię tego, że otaczaliśmy się bardzo dużą grupą osób nielubiących Weasleyów. I że to tak naprawdę psuło mu w jakiejś części humor. – Pokłóciliście się? – spytałem. Nic nie wiedziałem na temat relacji Lyry z braćmi, jak się okazuje. Może nie powinienem się wtrącać. – Skoro nie wiesz… – dodałem, jak gdyby ta informacja dotarła do mnie z opóźnieniem. Westchnąłem ciężko i dalej przedzierałem nogami szlak ze śniegu.
Co za strata, że jestem taki niedoinformowany. Co za strata, że nie widziałem się z własnym rodzeństwem. Wreszcie co za strata, że rudzielec nie dał się nabrać.
- W jakiej sprawie? – spytałem niemal machinalnie. Moja świeżo upieczona żona zadawała mi zbyt wiele zagadek do rozwiązania. Nie byłem w tym mocny. W tajemnicach. Jestem typowym facetem, który wykłada kawę na ławę i oczekuje tego samego. Skrajnie niedomyślny.
- Ciekawe skąd taki pomysł na zabawę. Szukała odpowiednio mądrych, odpornych na alkohol żon dla Nottów? – zadałem kolejne podczas tego krótkiego spaceru pytanie. To tym razem miało być pewną formą żartu. Nigdy chyba nie zrozumiem toku myślenia kobiet. – Sądząc po tym wstępie… teraz my zagramy na pieniądze, żeby zorganizowanie Sabatu się zwróciło, a wy dostaniecie do napisania testy – zaśmiałem się z idiotyczności własnych pomysłów. Trwało to tylko chwilę, bo musiałem mocniej przytrzymać niestabilną Lyrę. Co ten lód robi z człowiekiem.
i'm a storm with skin
Glaucus Travers
Zawód : żeglarz
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Kiedy rum zaszumi w głowie cały świat nabiera treści, wtedy chętniej słucha człowiek morskich opowieści!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Prawdopodobnie nadchodził czas, kiedy będzie trzeba wyjaśnić mężowi kilka spraw. Byli w końcu zaledwie cztery dni po ślubie, więc jeszcze nie mieli ku temu okazji, zajęci zwiedzaniem posiadłości, wdrażaniem w nowe życie i przygotowaniami do sabatu. Musiała jednak opowiedzieć mu o sytuacji z braćmi i o planie Alexandra dotyczącym wydobycia z niej zniszczonych wspomnień za pomocą hipnozy. Musiała zwierzyć się, że od dwóch miesięcy uczyła się oklumencji. Dobre małżeństwo powinno opierać się na szczerości i zaufaniu, które oboje musieli wobec siebie mieć.
- Tak – przytaknęła, krzywiąc się. – Dziś widziałam go tylko przez chwilę, ale... wydawał się mnie ignorować. To takie... dziwne i smutne, Glaucusie. Brakuje mi naszych dawnych relacji.
Umilkła jednak, nie czując się jeszcze gotowa na rozmowę o braciach. Szczególnie o Garretcie, kłótnia z nim wciąż rozdzierała jej serce, pozostawiła ją z dławiącym żalem i niemożnością z pogodzenia się z tym, co się tam wydarzyło. Dlatego też szybko zmieniła temat, z ulgą powitała fakt, że Glaucus zaciekawił się tematem Alexa. Nawet kwestia lipca wydawała się dużo łatwiejsza niż sprawa braci, bo godziła tylko w nią samą.
- Nie wiem, czy kiedyś ci o tym wspominałam, ale w lipcu... Wydarzyło się coś dziwnego, coś, czego nie pamiętam, bo ktoś usunął mi wspomnienia. Alex ma zamiar je odzyskać i dowiedzieć się, kto uszkodził ten fragment mojej pamięci i jak wpływa to na moje koszmary – wyjaśniła ściszonym głosem, opuszczając wzrok na czubki swoich butów, bo bała się, że Glaucus znów uzna ją za wadliwą, ale przecież to nie była jej wina, to ktoś zaatakował ją tamtego dnia, usunął pamięć i porzucił ją samą w parku, nie bacząc na to, jak wpłynie to na psychikę wrażliwej dziewczyny. – Przepraszam, ale musiałam ci to powiedzieć. Powinieneś o tym wiedzieć. – Niezależnie od tego, że Alex wymógł na niej obietnicę, że wtajemniczy we wszystko swojego męża. – Gdy będziemy wiedzieli coś więcej... także ci powiem. Już bez ukrywania.
Zakończyła bladym, niepewnym uśmiechem i mocniej ścisnęła jego ramię, jednocześnie z niepokojem czekając na reakcję. Mieli się przecież dobrze bawić i rozluźnić, a tymczasem z rozmowy wyniknęło parę niezbyt łatwych tematów, które trzeba było możliwie szybko zbyć i zakończyć. Skupić się na byciu razem na pierwszym sabacie, gdzie występowali jako małżeństwo.
- Możliwe. Ale chyba większość z nas nie przeszłaby tego testu, niewiele dziewcząt oparło się działaniu wina – przyznała. – Niedługo się przekonamy, co będzie dalej. Och, mam nadzieję, że będziemy mieli okazję razem zatańczyć – dodała jeszcze, pragnąc, by inne dziewczęta mogły zobaczyć ją u boku męża, by przekonały się, że była jedną z nich, chociaż cena, jaką za to zapłaciła, była bardzo wysoka.
Niestety, dziś nikt nie zobaczy nikogo wirującego w tańcu, dziś wszyscy mieli pogrążyć się w smutku i niemocy, o czym jeszcze nie mieli pojęcia, chwytając ostatnie chwile beztroskiej zabawy.
- Tak – przytaknęła, krzywiąc się. – Dziś widziałam go tylko przez chwilę, ale... wydawał się mnie ignorować. To takie... dziwne i smutne, Glaucusie. Brakuje mi naszych dawnych relacji.
Umilkła jednak, nie czując się jeszcze gotowa na rozmowę o braciach. Szczególnie o Garretcie, kłótnia z nim wciąż rozdzierała jej serce, pozostawiła ją z dławiącym żalem i niemożnością z pogodzenia się z tym, co się tam wydarzyło. Dlatego też szybko zmieniła temat, z ulgą powitała fakt, że Glaucus zaciekawił się tematem Alexa. Nawet kwestia lipca wydawała się dużo łatwiejsza niż sprawa braci, bo godziła tylko w nią samą.
- Nie wiem, czy kiedyś ci o tym wspominałam, ale w lipcu... Wydarzyło się coś dziwnego, coś, czego nie pamiętam, bo ktoś usunął mi wspomnienia. Alex ma zamiar je odzyskać i dowiedzieć się, kto uszkodził ten fragment mojej pamięci i jak wpływa to na moje koszmary – wyjaśniła ściszonym głosem, opuszczając wzrok na czubki swoich butów, bo bała się, że Glaucus znów uzna ją za wadliwą, ale przecież to nie była jej wina, to ktoś zaatakował ją tamtego dnia, usunął pamięć i porzucił ją samą w parku, nie bacząc na to, jak wpłynie to na psychikę wrażliwej dziewczyny. – Przepraszam, ale musiałam ci to powiedzieć. Powinieneś o tym wiedzieć. – Niezależnie od tego, że Alex wymógł na niej obietnicę, że wtajemniczy we wszystko swojego męża. – Gdy będziemy wiedzieli coś więcej... także ci powiem. Już bez ukrywania.
Zakończyła bladym, niepewnym uśmiechem i mocniej ścisnęła jego ramię, jednocześnie z niepokojem czekając na reakcję. Mieli się przecież dobrze bawić i rozluźnić, a tymczasem z rozmowy wyniknęło parę niezbyt łatwych tematów, które trzeba było możliwie szybko zbyć i zakończyć. Skupić się na byciu razem na pierwszym sabacie, gdzie występowali jako małżeństwo.
- Możliwe. Ale chyba większość z nas nie przeszłaby tego testu, niewiele dziewcząt oparło się działaniu wina – przyznała. – Niedługo się przekonamy, co będzie dalej. Och, mam nadzieję, że będziemy mieli okazję razem zatańczyć – dodała jeszcze, pragnąc, by inne dziewczęta mogły zobaczyć ją u boku męża, by przekonały się, że była jedną z nich, chociaż cena, jaką za to zapłaciła, była bardzo wysoka.
Niestety, dziś nikt nie zobaczy nikogo wirującego w tańcu, dziś wszyscy mieli pogrążyć się w smutku i niemocy, o czym jeszcze nie mieli pojęcia, chwytając ostatnie chwile beztroskiej zabawy.
come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Nie rozumiałem. Nie wiedziałem o przyczynie konfliktu między Lyrą a Barrym (a potem, jak się okaże, także między Garrettem), ale trochę mi się to nie podobało. Uważałem Weasleya za mężczyznę, starszego niż jego siostra, dlaczego tak absurdalnie się zachowywał w stosunku do niej? Moim zdaniem rodzina była ważniejsza niż wszystko inne (pomijam milczeniem moje zbłądzenie ponad rok temu), a oni tracili czas na kłótnie. Barry powinien wykazać więcej rozsądku i nie wdawać się w żadne konflikty, ale widocznie to musiało być czymś poważnym. Nie uwierzę, że tak się dzieje z powodu rzeczy nieważnych.
- Dlaczego? Żałuję, że nie wiedziałem o tym wcześniej, porozmawiałbym z nim na ten temat – stwierdziłem. Znów nic nie wiedziałem. Odczucie to pogłębiło się kiedy Lyra zaczęła mówić o Alexie i wydarzeniach z lipca. O których również nie wiedziałem. Skrzywiłem się, zmarszczyłem brwi i przystanąłem, czując jakąś dziwną niemoc.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi tego wcześniej? – spytałem, próbując ukryć wyrzuty kierowane do niej, ale mogły lekko pobrzmiewać w moim głosie. – Poza tym… ja rozumiem, że to twój przyjaciel, ale czy on ma jakieś kwalifikacje do tego? Certyfikaty? Nawet jeżeli, to nie wygląda mi na kogoś z doświadczeniem. Przecież on jest niewiele starszy od ciebie, gdzie zdobył praktykę? – zalała mnie fala wątpliwości. Nie miałem nic do Selwyna, wydawał się być naprawdę w porządku człowiekiem, ale bałem się. Bałem się, że coś pójdzie nie tak i będzie jeszcze gorzej niż było. Wolałbym zostawić teraz-już-żonę w rękach naprawdę znakomitego specjalisty. Nie wiedziałem, czy Alex się do takich zaliczał. Może alkohol przeszkadzał mi w racjonalnym myśleniu.
Odetchnąłem ciężko i ponownie ruszyliśmy z miejsca, na chwilę zmieniając temat na konkurs wiedzy zorganizowany przez gospodynię Sabatu.
- No cóż, musi próbować do skutku – próbowałem żartować, ale to nie było już takie proste jak jeszcze parę chwil temu. – Też mam taką nadzieję. Połączoną z tym, że nie będę cię deptać przez umiarkowaną trzeźwość – dodałem.
- Dlaczego? Żałuję, że nie wiedziałem o tym wcześniej, porozmawiałbym z nim na ten temat – stwierdziłem. Znów nic nie wiedziałem. Odczucie to pogłębiło się kiedy Lyra zaczęła mówić o Alexie i wydarzeniach z lipca. O których również nie wiedziałem. Skrzywiłem się, zmarszczyłem brwi i przystanąłem, czując jakąś dziwną niemoc.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi tego wcześniej? – spytałem, próbując ukryć wyrzuty kierowane do niej, ale mogły lekko pobrzmiewać w moim głosie. – Poza tym… ja rozumiem, że to twój przyjaciel, ale czy on ma jakieś kwalifikacje do tego? Certyfikaty? Nawet jeżeli, to nie wygląda mi na kogoś z doświadczeniem. Przecież on jest niewiele starszy od ciebie, gdzie zdobył praktykę? – zalała mnie fala wątpliwości. Nie miałem nic do Selwyna, wydawał się być naprawdę w porządku człowiekiem, ale bałem się. Bałem się, że coś pójdzie nie tak i będzie jeszcze gorzej niż było. Wolałbym zostawić teraz-już-żonę w rękach naprawdę znakomitego specjalisty. Nie wiedziałem, czy Alex się do takich zaliczał. Może alkohol przeszkadzał mi w racjonalnym myśleniu.
Odetchnąłem ciężko i ponownie ruszyliśmy z miejsca, na chwilę zmieniając temat na konkurs wiedzy zorganizowany przez gospodynię Sabatu.
- No cóż, musi próbować do skutku – próbowałem żartować, ale to nie było już takie proste jak jeszcze parę chwil temu. – Też mam taką nadzieję. Połączoną z tym, że nie będę cię deptać przez umiarkowaną trzeźwość – dodałem.
i'm a storm with skin
Glaucus Travers
Zawód : żeglarz
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Kiedy rum zaszumi w głowie cały świat nabiera treści, wtedy chętniej słucha człowiek morskich opowieści!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
O ile pobudki Garretta były dla niej bardziej jasne, bo otwarcie i dobitnie pokazał jej swoje poglądy, tak kwestia Barry’ego nadal pozostawała zagadką. Nie zrobiła przecież nic, co usprawiedliwiałoby jego opryskliwość (w końcu wymazał jej wspomnienie tamtego dnia, kiedy odkryła jego życie na Nokturnie i powiązania z narkotykami), więc uznała po prostu, że to Garrett przeciągnął go już na swoją drogę. I tym sposobem obaj wylądowali po przeciwnej stronie barykady niż Lyra, grzeczna i wierna zasadom Lyra, która wybrała ślub z Glaucusem, wierząc, że przyczynia się do dobra własnego rodu.
- Sama nie wiedziałam, że dzisiejsze spotkanie będzie tak wyglądać – powiedziała smutno, spuszczając wzrok, gdy chwilę później zmarszczył brwi i obrzucił ją zawiedzionym spojrzeniem. – Nie byłam pewna, kiedy Alex wróci ze swojej podróży i czy w ogóle będzie chciał zajmować się tą sprawą – wyjaśniła, a na jej twarzy znowu wykwitły rumieńce, gdy tak skurczyła się w sobie pod spojrzeniem męża. – Alex przechodzi staż na uzdrowiciela, a w Ameryce uczył się sztuki hipnozy, której ma zamiar użyć, żeby odnaleźć moje uszkodzone wspomnienia i pomóc mi przypomnieć sobie, co się wydarzyło. Nie wiem, kto inny mógłby mi pomóc, jeśli nie on. – Black? Kategorycznie odpadał, Lyra do tej pory myślała o tym uzdrowicielu w negatywny sposób i szczerze współczuła Rosalie zaręczyn z nim. Avery? Również odpadał, Lyra czuła strach na sam jego widok, nie wiedząc nawet, że tak naprawdę to on odpowiadał za lipcowy incydent. Innych uzdrowicieli nie kojarzyła zbytnio, więc siłą rzeczy pokładała zaufanie w swoim młodym, ale ambitnym przyjacielu. – Będzie dobrze, jakoś damy sobie z tym radę – uścisnęła znowu rękę męża, chcąc mu pokazać, że wcale się nie boi, choć tak naprawdę bała się, co Selwyn może znaleźć w jej głowie. Może jakieś wspomnienie o Melanie Karkarov, która również w lipcu podszywała się pod nią podczas ukrywania na Nokturnie? Skądś ta kobieta musiała wziąć jej włosy, by zrobić zapas eliksiru wielosokowego.
Powoli okrążali już dworek, wciąż idąc po śniegu i rozmawiając, a Lyra nawet zaczęła żałować, że wyciągnęła temat lipca teraz, zamiast poczekać na jakiś lepszy moment.
- Tak, Glaucusie. Może to wydarzenie zakończy się dla nas lepiej niż bal u Averych? – zapytała, jeszcze nie wiedząc, że będzie tylko gorzej i to przyjęcie również opuści nieprzytomna, na rękach Traversa.
- Sama nie wiedziałam, że dzisiejsze spotkanie będzie tak wyglądać – powiedziała smutno, spuszczając wzrok, gdy chwilę później zmarszczył brwi i obrzucił ją zawiedzionym spojrzeniem. – Nie byłam pewna, kiedy Alex wróci ze swojej podróży i czy w ogóle będzie chciał zajmować się tą sprawą – wyjaśniła, a na jej twarzy znowu wykwitły rumieńce, gdy tak skurczyła się w sobie pod spojrzeniem męża. – Alex przechodzi staż na uzdrowiciela, a w Ameryce uczył się sztuki hipnozy, której ma zamiar użyć, żeby odnaleźć moje uszkodzone wspomnienia i pomóc mi przypomnieć sobie, co się wydarzyło. Nie wiem, kto inny mógłby mi pomóc, jeśli nie on. – Black? Kategorycznie odpadał, Lyra do tej pory myślała o tym uzdrowicielu w negatywny sposób i szczerze współczuła Rosalie zaręczyn z nim. Avery? Również odpadał, Lyra czuła strach na sam jego widok, nie wiedząc nawet, że tak naprawdę to on odpowiadał za lipcowy incydent. Innych uzdrowicieli nie kojarzyła zbytnio, więc siłą rzeczy pokładała zaufanie w swoim młodym, ale ambitnym przyjacielu. – Będzie dobrze, jakoś damy sobie z tym radę – uścisnęła znowu rękę męża, chcąc mu pokazać, że wcale się nie boi, choć tak naprawdę bała się, co Selwyn może znaleźć w jej głowie. Może jakieś wspomnienie o Melanie Karkarov, która również w lipcu podszywała się pod nią podczas ukrywania na Nokturnie? Skądś ta kobieta musiała wziąć jej włosy, by zrobić zapas eliksiru wielosokowego.
Powoli okrążali już dworek, wciąż idąc po śniegu i rozmawiając, a Lyra nawet zaczęła żałować, że wyciągnęła temat lipca teraz, zamiast poczekać na jakiś lepszy moment.
- Tak, Glaucusie. Może to wydarzenie zakończy się dla nas lepiej niż bal u Averych? – zapytała, jeszcze nie wiedząc, że będzie tylko gorzej i to przyjęcie również opuści nieprzytomna, na rękach Traversa.
come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
To było trudne. Ta niewiedza. Wśród której musiałem się obracać. Lyra przekazywała mi tylko strzępy informacji. Nie mogłem uwierzyć, że nie wiedziała nic więcej. Nie chciałem też nalegać. Może kiedyś mi zaufa i powie coś więcej? A może nie. Sam też miałem trochę tajemnic, tylko moje nie wychodziły w urywkach na światło dzienne. Nie musiała więc się mnie o nic dopytywać. Ja nie mogłem przejść obok tego, co widziałem i słyszałem, po prostu nie potrafiłem. Martwiłem się i żałowałem, że nie wiedziałem wcześniej. Na pewno porozmawiałbym z Barrym chcąc się dowiedzieć co się stało i jak temu zaradzić. Nie chciałem przecież, żeby rodzeństwo było tak mocno pokłócone. Przez chwilę zastanawiałem się czy to moja wina, ale gdyby tak było, to czy Weasley rozmawiałby ze mną w kasynie tak swobodnie? Chyba, że udawał, nie chcąc dać niczego po sobie poznać. Sam już nie wiedziałem.
- Rozumiem. To znaczy, nie rozumiem, ale powiedzmy, że przyswoiłem – powiedziałem jedynie, później słuchając już wywodu na temat Alexa. Nie podobało mi się to wszystko; mógłbym wyrazić swój dobitny sprzeciw, ale nie chciałem być jak ci wszyscy szlachcice, co swoim żonom jedynie rozkazują. Oczywiście, gdy nie będzie innego wyjścia to będę musiał zastosować taką metodę, ale liczyłem, że można tego uniknąć. Nie chciałem wzbudzać nienawiści u Lyry, ceniłem ją sobie.
- Ile się jej uczył? Kto go nadzorował? Ma z tego jakieś zaświadczenie? Pomógł już komuś? Nie chcę, żebyś była królikiem doświadczalnym. Wolałbym, żeby testował swoje umiejętności na kimś innym. To przecież może uszkodzić twoją pamięć. Nieodwracalnie. Wierzę, że znaleźlibyśmy doświadczonego uzdrowiciela gdybyśmy wnikliwie poszukali – wyjaśniłem. To naprawdę nic osobistego, martwię się, zwyczajnie się martwię. – Co na to Garrett albo twoja mama? – spytałem jeszcze. Może oni o niczym nie wiedzą? Pochwalają to? Zbyt dużo wątpliwości.
- Nie obraziłbym się – powiedziałem na koniec, uśmiechając się lekko na wspomnienie tego balu. Wtedy to było straszne, teraz podchodziłem do tego z rezerwą. Odetchnąłem głęboko chłodnym powietrzem stawiając kolejne kroki na posiadłości lady Nott. Nie przeczuwając żadnego zagrożenia.
- Rozumiem. To znaczy, nie rozumiem, ale powiedzmy, że przyswoiłem – powiedziałem jedynie, później słuchając już wywodu na temat Alexa. Nie podobało mi się to wszystko; mógłbym wyrazić swój dobitny sprzeciw, ale nie chciałem być jak ci wszyscy szlachcice, co swoim żonom jedynie rozkazują. Oczywiście, gdy nie będzie innego wyjścia to będę musiał zastosować taką metodę, ale liczyłem, że można tego uniknąć. Nie chciałem wzbudzać nienawiści u Lyry, ceniłem ją sobie.
- Ile się jej uczył? Kto go nadzorował? Ma z tego jakieś zaświadczenie? Pomógł już komuś? Nie chcę, żebyś była królikiem doświadczalnym. Wolałbym, żeby testował swoje umiejętności na kimś innym. To przecież może uszkodzić twoją pamięć. Nieodwracalnie. Wierzę, że znaleźlibyśmy doświadczonego uzdrowiciela gdybyśmy wnikliwie poszukali – wyjaśniłem. To naprawdę nic osobistego, martwię się, zwyczajnie się martwię. – Co na to Garrett albo twoja mama? – spytałem jeszcze. Może oni o niczym nie wiedzą? Pochwalają to? Zbyt dużo wątpliwości.
- Nie obraziłbym się – powiedziałem na koniec, uśmiechając się lekko na wspomnienie tego balu. Wtedy to było straszne, teraz podchodziłem do tego z rezerwą. Odetchnąłem głęboko chłodnym powietrzem stawiając kolejne kroki na posiadłości lady Nott. Nie przeczuwając żadnego zagrożenia.
i'm a storm with skin
Glaucus Travers
Zawód : żeglarz
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Kiedy rum zaszumi w głowie cały świat nabiera treści, wtedy chętniej słucha człowiek morskich opowieści!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Lyra miała do Glaucusa sporo zaufania, ale jednak były tematy, o których ciężko było mówić komukolwiek, na przykład owiana tajemnicą sprawa lipca. Mężowi była jednak winna zdradzenie przynajmniej tego, co sama wie na ten moment. Nie była pewna, czy nawet Garrett wie o wszystkim, bo o pewnych aspektach tej sprawy mu nie powiedziała. Całkowicie pominęła incydent na pomoście przy plaży w Weymouth oraz tamten dzień, kiedy podczas nauki oklumencji znowu doświadczyła omamów, gdy tylko legilimenta dotknął uszkodzonych wspomnień. Ale mężowi będzie musiała opowiedzieć o tym wszystkim, żeby był przygotowany na to, co jeszcze ją czeka w związku z tą sprawą.
Jednak słysząc grad pytań padających z ust męża pokręciła tylko głową, sama nie wiedząc, co odpowiedzieć, bo tak naprawdę sam Alex bardzo niewiele jej zdradził na temat tego, jak ma zamiar użyć swoich umiejętności w celu wydostania z jej umysłu zniszczonych wspomnień. Nie wiedziała, jak to wygląda i czy już używał tego na kimś.
- Przyznaję, że... nie mam pojęcia. Nie zdradził mi wiele, na razie tylko zarysował, że coś takiego w ogóle jest możliwe – powiedziała. – Od rozmowy z nim nie minęło więcej niż godzinę, Garrett i mama jeszcze nic nie wiedzą. Jesteś pierwszą osobą, której o tym mówię. – Ale wątpiła, by w obecnych okolicznościach to w ogóle interesowało Garretta. A matka... Nie musiała wiedzieć, tak, jak nie wiedziała o innych sprawach mających miejsce po przeprowadzce córki do Londynu, miała wystarczająco zmartwień w związku z ojcem, więc Lyra postanowiła oszczędzić jej też własnych.
- Chciałabym, żeby tak było – rzekła, ściskając ufnie jego rękę. Było jej coraz bardziej zimno nawet mimo płaszcza i ciepłych bucików, nowiutkich, nie poprzecieranych i przeciekających, jak te, które nosiła przed ślubem. – Może wracajmy już powoli? Coraz bliżej do północy – zaproponowała po chwili, mając nadzieję, że sprawa Alexa jest dostatecznie wyjaśniona, przynajmniej do momentu, kiedy Selwyn faktycznie będzie próbował majstrować przy jej wspomnieniach, a nie wiedziała, kiedy to nastąpi.
Jednak słysząc grad pytań padających z ust męża pokręciła tylko głową, sama nie wiedząc, co odpowiedzieć, bo tak naprawdę sam Alex bardzo niewiele jej zdradził na temat tego, jak ma zamiar użyć swoich umiejętności w celu wydostania z jej umysłu zniszczonych wspomnień. Nie wiedziała, jak to wygląda i czy już używał tego na kimś.
- Przyznaję, że... nie mam pojęcia. Nie zdradził mi wiele, na razie tylko zarysował, że coś takiego w ogóle jest możliwe – powiedziała. – Od rozmowy z nim nie minęło więcej niż godzinę, Garrett i mama jeszcze nic nie wiedzą. Jesteś pierwszą osobą, której o tym mówię. – Ale wątpiła, by w obecnych okolicznościach to w ogóle interesowało Garretta. A matka... Nie musiała wiedzieć, tak, jak nie wiedziała o innych sprawach mających miejsce po przeprowadzce córki do Londynu, miała wystarczająco zmartwień w związku z ojcem, więc Lyra postanowiła oszczędzić jej też własnych.
- Chciałabym, żeby tak było – rzekła, ściskając ufnie jego rękę. Było jej coraz bardziej zimno nawet mimo płaszcza i ciepłych bucików, nowiutkich, nie poprzecieranych i przeciekających, jak te, które nosiła przed ślubem. – Może wracajmy już powoli? Coraz bliżej do północy – zaproponowała po chwili, mając nadzieję, że sprawa Alexa jest dostatecznie wyjaśniona, przynajmniej do momentu, kiedy Selwyn faktycznie będzie próbował majstrować przy jej wspomnieniach, a nie wiedziała, kiedy to nastąpi.
come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Nic, nie wiedziałem kompletnie nic. Widocznie to rzeczywiście była świeża sprawa, skoro nawet Lyra nie potrafiła udzielić mi wyczerpujących wyjaśnień. Westchnąłem, czując jak zimne powietrze na nowo wypełnia moje płuca. Rzeczywiście robiło się coraz zimniej. Coraz więcej osób uciekało do środka dworku, my zataczaliśmy koło. Rundka wokół posągów i roślin misternie rozplanowanych. Nurtowała mnie sprawa z Alexem, bo naprawdę nie byłem w stanie sobie tego wyobrazić. Nie podobało mi się to wszystko. Nie zamierzałem też łatwo ulegać.
- W takim razie… – zacząłem, chcąc zebrać myśli. – Musisz mi obiecać, że to dokładnie przemyślimy. Razem, nie osobno. I że powiesz rodzinie – dodałem stanowczo. Miałem nadzieję, że Lyra nie będzie się stawiać, tylko po prostu się zgodzi. Byłoby to zresztą bardzo głupie postanawiać coś tak ważnego w kilkadziesiąt minut. To nie decyzja czy pójść na łyżwy czy nie pójść, jak by nie patrzeć to ingerencja w umysł. Kruchy umysł. Koszmary nie wzięły się znikąd. – Nawet nie chcę słyszeć o olewczym stosunku do tego tematu – zastrzegłem, w razie wątpliwości. Wracaliśmy, już nawet przed jej prośbą. Śnieg miękko ugniatał się pod stopami, byliśmy już praktycznie przy wejściu.
- Na pewno będzie dobrze – zapewniłem. Nie będąc świadomym, jak duży błąd popełniam. Ucałowałem lekko jej dłoń, uśmiechnąłem się delikatnie i podałem jej ramię, kiedy wchodziliśmy do środka. Ciepłego, nienoszącego jeszcze znamion tragedii.
z/t dla obojga
- W takim razie… – zacząłem, chcąc zebrać myśli. – Musisz mi obiecać, że to dokładnie przemyślimy. Razem, nie osobno. I że powiesz rodzinie – dodałem stanowczo. Miałem nadzieję, że Lyra nie będzie się stawiać, tylko po prostu się zgodzi. Byłoby to zresztą bardzo głupie postanawiać coś tak ważnego w kilkadziesiąt minut. To nie decyzja czy pójść na łyżwy czy nie pójść, jak by nie patrzeć to ingerencja w umysł. Kruchy umysł. Koszmary nie wzięły się znikąd. – Nawet nie chcę słyszeć o olewczym stosunku do tego tematu – zastrzegłem, w razie wątpliwości. Wracaliśmy, już nawet przed jej prośbą. Śnieg miękko ugniatał się pod stopami, byliśmy już praktycznie przy wejściu.
- Na pewno będzie dobrze – zapewniłem. Nie będąc świadomym, jak duży błąd popełniam. Ucałowałem lekko jej dłoń, uśmiechnąłem się delikatnie i podałem jej ramię, kiedy wchodziliśmy do środka. Ciepłego, nienoszącego jeszcze znamion tragedii.
z/t dla obojga
i'm a storm with skin
Glaucus Travers
Zawód : żeglarz
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Kiedy rum zaszumi w głowie cały świat nabiera treści, wtedy chętniej słucha człowiek morskich opowieści!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
W okresie zimowym tradycyjnie w domach wiesza się gałązki jemioły, która ma strzec tak samo miejsce, jak i jego domowników, przed klątwami i urokami. Bukiet miał zapewnić zgodę, szczęście, pomyślność. Co istotniejsze, jego obecność daje przyzwolenie na wymienianie się publicznymi pocałunkami.
Chcąc skorzystać z przywileju jemioły, mężczyzna winien zerwać białą jagodę i wręczyć ją kobiecie. Przyjmując jagodę kobieta godzi się na pocałunek. Zgodnie z tradycją mężczyzna, który zerwie z bukietu ostatnią z jagód, zostanie obdarowany darem płodności i wkrótce spłodzi syna.
Zerwanie jagody należy zgłosić w aktualizacjach celem dopisania składnika alchemicznego do ekwipunku obdarowanej kobiety.
31 XII 1956, Sabat - po rozmowie z Cressidą
Odetchnęła głęboko, pozwalając by jej płuca wypełniły się mroźnym, świeżym powietrzem. Lekki, grudniowy wiatr smagał jej policzki mimo maski, która przyozdabiała jej twarz, już od momentu, w którym zdecydowała się przekroczyć próg ogromnych drzwi. Jej strój daleki był od adekwatnego odzienia na zimową pogodę, na zewnątrz nie planowała więc pozostać długo. Wolnym krokiem ruszyła w stronę kamiennych schodów, u szczytu których znajdowały się rzeźbione lwy. Wspaniała panorama na okoliczne tereny, przynosiła ukojenie jej oczom, zmęczonym już nieco widokiem rażącego złota i mieniących się, kryształowych ornamentów. Skupiła wzrok na południowych ogrodach i niewielkim lasku mieszczącym się w pobliżu posiadłości. Nasłuchiwała uważnie, ale do jej uszu nie dobiegły żadne dźwięki - nic, poza stłumionymi odgłosami trwającego balu. Cisza. Choć upajała się atmosferą dzisiejszego sabatu, nawet ją ten dający się odczuć zewsząd zgiełk, przyprawiał czasem o zawrót głowy. Jako Flintówna, przywykła do ciszy lasu, wypełnianej co jakiś czas skrzekiem ptaków i stukotem kopyt.
Jeszcze do niedawna, gdy anomalie wciąż siały zniszczenie w całej Wielkiej Brytanii, myśli o rodzinnej posiadłości przepełniał niepokój. Dziś ze spokojem spoglądała w rozgwieżdżone niebo. Zgromadzeni w Hampton Court czarodzieje, posiadali tego wieczoru wiele sposobności ku temu, by świętować. Trzymana zwykle z dala od polityki Persephone, nie mogła wiedzieć, ile prawdy kryje się za opiewającymi czyny Ministerstwa Magii słowami, ile szczerości jest w skierowanych pod adresem lorda Malfoya pochlebstwach. Nie zwykła powtarzać zasłyszanych prawd i twierdzeń, toteż od tematu anomalii trzymała się w swych grzecznościowych konwersacjach z daleka. Podobnież czyniła, gdy wystrojone w piórka damy, świergotały żywo o dostojnych lordach i zamążpójściu, niechętna do zwierzeń rozentuzjazmowanym młódkom, kryjącym się za maskami. Jej ojciec nie szczędził na jej dzisiejszym stroju, licząc zapewne, że swym nienagannym wyglądem przyciągnie pretendentów do jej ręki. Widząc, jak jego niezamężna córka skrywa się teraz wśród posągów, z dala od bawiącej się szlachty, byłby co najmniej zawiedziony. Na samą myśl, odwróciła się, jakby zlękniona, ale zdaje się, była tu całkiem sama, z dala od ciekawskich oczu.
Ośmielona brakiem towarzystwa, zawędrowała kawałek dalej i przystanęła na stopniu schodów, mieszącym się najbliżej jednego z rzeźbionych lwów. Przyglądała się z uwagą jego dumnej postawie, gdy kwiecista ozdoba postanowiła przystroić podnóże jego stóp. To nie tak, że prezentowała się tam źle, Persephone wolała jednak, by należący do niej kwiat wrócił na swoje właściwe miejsce. Drobną dłoń wyciągnęła w stronę posągu, jednocześnie stając na palcach, by dodać sobie tych kilku potrzebnych centymetrów. Opuszkami musnęła już płatki kwiatu, gdy zza rzeźby zupełnie niespodziewanie dobiegł ją odgłos kroków. Zaaferowana swoim poczynaniem, musiała nie zauważyć zbliżającego się w jej stronę osobnika. Choć nie czyniła nic złego, chyba, prędko cofnęła dłoń i postąpiła krok w tył. Nie była niezdarną panienką, ale utrzymanie równowagi na oblodzonych stopniach okazało się być nie lada wyzwaniem, któremu, nieszczęśliwie nie podołała. Po raz pierwszy tego wieczoru, czuła się naprawdę szczęśliwa, że jej twarz skryta jest teraz przed spojrzeniami postronnych. Nie pragnęła zasłynąć jako lady, która spadła ze schodów podczas noworocznego sabatu, choć nie wizerunek powinien być teraz jej największym zmartwieniem.
Długa do ziemi suknia, okazała się być wysoce niepomocna w usilnych próbach uratowania się od upadku oraz, najpewniej, utraty godności. Młoda czarownica zachwiała się niebezpiecznie, gdy jej stopa ześlizgnęła się z kamiennego schodka i poczuła, jak niewidzialna siła ciągnie jej ciało w dół.
Odetchnęła głęboko, pozwalając by jej płuca wypełniły się mroźnym, świeżym powietrzem. Lekki, grudniowy wiatr smagał jej policzki mimo maski, która przyozdabiała jej twarz, już od momentu, w którym zdecydowała się przekroczyć próg ogromnych drzwi. Jej strój daleki był od adekwatnego odzienia na zimową pogodę, na zewnątrz nie planowała więc pozostać długo. Wolnym krokiem ruszyła w stronę kamiennych schodów, u szczytu których znajdowały się rzeźbione lwy. Wspaniała panorama na okoliczne tereny, przynosiła ukojenie jej oczom, zmęczonym już nieco widokiem rażącego złota i mieniących się, kryształowych ornamentów. Skupiła wzrok na południowych ogrodach i niewielkim lasku mieszczącym się w pobliżu posiadłości. Nasłuchiwała uważnie, ale do jej uszu nie dobiegły żadne dźwięki - nic, poza stłumionymi odgłosami trwającego balu. Cisza. Choć upajała się atmosferą dzisiejszego sabatu, nawet ją ten dający się odczuć zewsząd zgiełk, przyprawiał czasem o zawrót głowy. Jako Flintówna, przywykła do ciszy lasu, wypełnianej co jakiś czas skrzekiem ptaków i stukotem kopyt.
Jeszcze do niedawna, gdy anomalie wciąż siały zniszczenie w całej Wielkiej Brytanii, myśli o rodzinnej posiadłości przepełniał niepokój. Dziś ze spokojem spoglądała w rozgwieżdżone niebo. Zgromadzeni w Hampton Court czarodzieje, posiadali tego wieczoru wiele sposobności ku temu, by świętować. Trzymana zwykle z dala od polityki Persephone, nie mogła wiedzieć, ile prawdy kryje się za opiewającymi czyny Ministerstwa Magii słowami, ile szczerości jest w skierowanych pod adresem lorda Malfoya pochlebstwach. Nie zwykła powtarzać zasłyszanych prawd i twierdzeń, toteż od tematu anomalii trzymała się w swych grzecznościowych konwersacjach z daleka. Podobnież czyniła, gdy wystrojone w piórka damy, świergotały żywo o dostojnych lordach i zamążpójściu, niechętna do zwierzeń rozentuzjazmowanym młódkom, kryjącym się za maskami. Jej ojciec nie szczędził na jej dzisiejszym stroju, licząc zapewne, że swym nienagannym wyglądem przyciągnie pretendentów do jej ręki. Widząc, jak jego niezamężna córka skrywa się teraz wśród posągów, z dala od bawiącej się szlachty, byłby co najmniej zawiedziony. Na samą myśl, odwróciła się, jakby zlękniona, ale zdaje się, była tu całkiem sama, z dala od ciekawskich oczu.
Ośmielona brakiem towarzystwa, zawędrowała kawałek dalej i przystanęła na stopniu schodów, mieszącym się najbliżej jednego z rzeźbionych lwów. Przyglądała się z uwagą jego dumnej postawie, gdy kwiecista ozdoba postanowiła przystroić podnóże jego stóp. To nie tak, że prezentowała się tam źle, Persephone wolała jednak, by należący do niej kwiat wrócił na swoje właściwe miejsce. Drobną dłoń wyciągnęła w stronę posągu, jednocześnie stając na palcach, by dodać sobie tych kilku potrzebnych centymetrów. Opuszkami musnęła już płatki kwiatu, gdy zza rzeźby zupełnie niespodziewanie dobiegł ją odgłos kroków. Zaaferowana swoim poczynaniem, musiała nie zauważyć zbliżającego się w jej stronę osobnika. Choć nie czyniła nic złego, chyba, prędko cofnęła dłoń i postąpiła krok w tył. Nie była niezdarną panienką, ale utrzymanie równowagi na oblodzonych stopniach okazało się być nie lada wyzwaniem, któremu, nieszczęśliwie nie podołała. Po raz pierwszy tego wieczoru, czuła się naprawdę szczęśliwa, że jej twarz skryta jest teraz przed spojrzeniami postronnych. Nie pragnęła zasłynąć jako lady, która spadła ze schodów podczas noworocznego sabatu, choć nie wizerunek powinien być teraz jej największym zmartwieniem.
Długa do ziemi suknia, okazała się być wysoce niepomocna w usilnych próbach uratowania się od upadku oraz, najpewniej, utraty godności. Młoda czarownica zachwiała się niebezpiecznie, gdy jej stopa ześlizgnęła się z kamiennego schodka i poczuła, jak niewidzialna siła ciągnie jej ciało w dół.
Gość
Gość
Strona 1 z 2 • 1, 2
Wejście do dworku
Szybka odpowiedź