Wydarzenia


Ekipa forum
Główne schody
AutorWiadomość
Główne schody [odnośnik]03.07.16 23:48
First topic message reminder :

Schody

Główne schody prowadzą prosto do sali balowej oraz pobocznych pomieszczeń, wewnątrz których w których odbywają się bardziej kameralne przyjęcia. Łączą wnętrza z dziedzińcem oraz najbardziej reprezentacyjnymi częściami ogrodów, niemal zawsze przyozdobione świeżymi kwiatami witają gości z honorami - a ich balkony mogą stanowić ucieczkę od bardziej zatłoczonych sal. Schody są wysokie, lecz za sprawą magii uwieszonych na nich gargulców przesuwają się samoistnie, podążając za myślami gości.


Zimowy Bal

Degustacja

Degustacja win

Po wszystkich pomieszczeniach Hampton Court krążą elegancko ubrani kelnerzy oferujący gościom degustację najlepszych win świata. Na lewitującej tacy można dojrzeć kieliszki różniące się zawartością, zarówno ze względu na jej kolor, ale także gęstość, którą można dostrzec na ściankach, jak i ilością lub brakiem bąbelków. Aby skosztować wina należy rzucić kością k20 i odczytać poniższy wynik.

Spoiler:



Czarodziejskie Koktajle

W Hampton Court, prócz kelnerów roznoszących wino można natknąć się na kelnerów z kolorowymi koktajlami. Kuszą swoim kolorem, a także zapachem. Aby skosztować jednego z interesująco wyglądających drinków należy rzucić kością k10 i odczytać poniższy wynik. Jeśli postać spożyje pięć koktajli lub więcej należy się skontaktować z Mistrzem Gry.

Spoiler:




[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 29.11.24 18:14, w całości zmieniany 3 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Główne schody - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Główne schody [odnośnik]20.01.22 1:19
Tym razem nawet nie starał się pohamować uśmiechu. Ptasia maska skutecznie go ukrywała, a pod dziobem Cornelius czuł się bardziej sobą niż podczas wszystkich innych spotkań towarzyskich. Może i Sabat onieśmielał, ale przynajmniej nie musiał ukrywać własnej mimiki.
Wszyscy kłamią! - wrzeszczało coś w jego sercu i może chciał mu to wykrzyczeć, nie bądź naiwny, młody lordzie, ale nad słowami panował z jeszcze większą łatwością niż nad mimiką. Był ich panem. Oratorem, lizusem, kłamcą, legilimentą.
-Są sposoby, by przekonać się o ich prawdomówności. Zawsze i wszędzie, ilekroć w zasięgu dłoni jest różdżka. Najwięksi o tym pamiętali. - legilimencja nie mogła uchronić od sztyletu w plecy wbitego znienacka, ale mogła chociaż pomóc się na niego przygotować. Dlatego z usług Corneliusa korzystali lordowie, dlatego najbrutalniejsi panowie Shropshire cenili srebrne języki i zakazane talenty swoich wasali.
-Ludzie dają nam pozycję, ale staramy się dla siebie. - wzruszył lekko ramionami, jakby to było oczywiste. -Są ludzie, którzy nie doceniają nawet... najpiękniejszego skarbu. - dodał ciszej. Ojcowie, którzy wybierają syna łowcę przygód nad poważnego polityka. Ojcowie, którzy wyrzekają się własnych dzieci. Dzieci, które nie chcą uciekać z kraju.
-Naukowcem? - jak kotwicy, chwycił się przyjemniejszego tematu. -Jaką nauką lord się zajmuje? - dopytał, starannie modułując ton w pozory sympatii i ciekawości. Jego zainteresowanie było zgoła bardziej pragmatyczne - poszukiwał naukowców o odpowiednich poglądach, tub propagandy w świecie naukowym, a ktoś goszczący w progach Hampton Court z pewnością miał odpowiednie poglądy.
-Słucham? - zmarszczył lekko brwi, słysząc butne, oskarżycielskie słowa. -Skąd takie podejrzenie? - westchnął.
-Odnoszę się tylko do motta mojej rodziny, sir. Drzewo niesmagane wiatrem nie wyrasta silne i zdrowe. - skłonił się lekko, świadom, że właśnie obnażył swoje nieszlacheckie pochodzenie. -Sam fakt, że tu jestem, jest dla mnie zaszczytem i dowodem na to, że świat ma radosną stronę, w której docenia się... polityków o zasługach dla kraju. - uśmiechnął się lekko, nieskromnie.
Zerknął na posąg. Nie miał więcej pytań, ale...
-...a o co lord spytałby filozofa? - zagaił łagodniej. Usłyszawszy odpowiedź pomnika, pożegnał się z lordem i ruszył w stronę sali balowej.
Nikt, poza Rigelem, nie domyślał się jego tożsamości - uważał przecieź i na słowa i na ludzi kryjących się w kątach, a przy większym towarzystwie zachowywałby się inaczej niż na osobności.

/zt


Słowa palą,

więc pali się słowa. Nikt o treści popiołów nie pyta.

Cornelius Sallow
Cornelius Sallow
Zawód : Szef Biura Informacji, propagandzista
Wiek : 44
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda

OPCM : 8 +3
UROKI : 38 +8
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1 +3
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Główne schody - Page 4 Tumblr_p5310i9EoI1v05izqo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8992-cornelius-sallow https://www.morsmordre.net/t9022-gaius https://www.morsmordre.net/t12143-cornelius-sallow#373480 https://www.morsmordre.net/f146-chelsea-mallord-street-31 https://www.morsmordre.net/t9021-skrytka-bankowa-nr-2119#271390 https://www.morsmordre.net/t9123-cornelius-sallow#275155
Re: Główne schody [odnośnik]14.10.22 1:11
Brwi Rigela lekko drgnęły, lecz ten drobny ruch skutecznie ukryła kocia maska. Osobiście uważał, że jakiekolwiek ofensywne działania magiczne są ostatecznością. Nie, żeby specjalnie obawiał się magii i skutków z niej płynącej. Black zwyczajnie brzydził się przemocą, dlatego zawsze starał się sięgać po subtelniejsze rozwiązania i zwyczajny dialog.
-Gorzej, kiedy nie ma się różdżki na wyciągnięcie ręki. - Takie sytuacje zdarzały się w jego życiu nieczęsto, ale wiedząc, jak niespokojne są to czasy, oraz że nie jest wybitnym mistrzem pojedynków, młodszy czarodziej musiał być przygotowany na chwilę, kiedy jego jedynym orężem będzie uważne oko i język. A wtedy próby rozpoznania, czy ktoś próbuje go oszukać, będą czymś zupełnie innym - o wiele bardziej szczerym, niż niespodziewany atak i krzywda ze strony kogoś bardzo bliskiego.
Na Merlina… jak to jest, że zawsze wszelkie teoretyczne rozważania sprowadzam do ekstremalnych przykładów?
Czarodziej mógłby pozazdrościć innym, którzy przede wszystkim starali się i walczyli o szacunek dla własnej przyjemności. On, niestety, w wielu sytuacjach nie potrafił tego zrobić. Zależało mu bardzo, by ktoś go zauważył i docenił. Nie chodziło nawet o pracę - tam czuł się dobrze. Blackowi bardzo brakowało pochwały, akceptacji ze strony surowej rodziny, która na każdym kroku wymagała od niego coraz więcej.
-Do momentu aż ten skarb stracą - dodał równie cicho, co jego towarzysz. Rigel pamiętał, że i jego brat nie zawsze dogadywał się z ojcem, a kiedy zginął, w końcu zaczął dla starego Polluxa coś znaczyć. Ale czy to była dokładnie ta sytuacja? Czy tak zwana bohaterska śmierć syna przyniosła nestorowi więcej, niż gdyby Alphard nadal żył? Rigel nie pozwolił tej teorii rozwijać się dalej, besztając siebie w myślach, że jak w ogóle śmiał pomyśleć takie okropieństwa o swoim własnym ojcu.
-Hm, jeśli podsumować, to badam to, w jaki sposób poszczególne eliksiry i rośliny wpływają na człowieka. Przede wszystkim na jego umysł - odpowiedział gładko. Właśnie tym zajmował się w czasie wolnym od pracy, a już w samym Departamencie Tajemnic… no cóż. Tam podejmował się najróżniejszych prac naukowych. Ale o tym, jak wiadomo, nie miał prawa mówić. - A Pana co interesuje najbardziej na świecie?
Młodego lorda mocno zdziwiła reakcja mężczyzny na wypowiedziane słowa. Odruchowo zrobił krok w tył, czując, że uderzył w jakiś bolesny punkt rozmówcy. Zrobiło mu się niemiłosiernie głupio. Jak mógł dopuścić się podobnego nietaktu?
-Proszę wybaczyć. Nie chciałem w żaden sposób Pana urazić, panie Sallow. - Black nie miał problemów, by rozpoznać oblicze, które przez cały ten czas, skrywało się pod maską. Nie śpieszył się, by pozbyć się swojej. - Po prostu…
Westchnął.
-To, co Pan powiedział, zabrzmiało dokładnie tak, jakby próbował Pan usprawiedliwiać te wszystkie przykrości, z którymi musiał się Pan mierzyć. A mówię to, gdyż, kiedyś myślałem podobne myśli - przyznał szczerze, po czym dodał, trochę żywszym tonem. - Tylko że z zielarskiego punktu widzenia, żeby drzewo dało bogaty plon, trzeba o nie dbać. Leczyć, kiedy jest chore, przygotować je na zimę, jeśli tego potrzebuje. Liczę, że teraz, tutaj czuje się pan odpowiednio otoczony opieką i zauważony, by zacząć wierzyć w cuda.
Młody lord przekrzywił lekko głowę, po czym skierował spojrzenie na rzeźbę.
-No cóż, możemy zostać przy tym temacie - powiedział cicho, chyba bardziej do siebie, a następnie już głośniej, zadał swoje pytanie. - Filozofie, powiedz, proszę, jak być szczęśliwym w życiu?


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?


Ostatnio zmieniony przez Rigel Black dnia 14.10.22 1:13, w całości zmieniany 2 razy
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Główne schody [odnośnik]14.10.22 1:11
The member 'Rigel Black' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 6
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Główne schody - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Główne schody [odnośnik]04.11.22 21:40

Stał oparty niedbale o filar. Ubrany w ciemny, burgundowy surdut prezentował się niezwykle szlachetnie, trochę awangardowo z połyskującymi, granatowymi butami wiązanymi nad kostkę. Przyglądał się rzeźbom, które odpowiadały na pytania zebranych wokół nich ludzi, kłaniały się, patrzyły i zbywały swoich rozmówców odpowiedziami, które miały coś znaczyć. Od niechcenia podrzucał pomarańczę niczym piłkę w dłoni, a spod kociej maski połyskiwała para, jasnych niczym akwamaryn oczu.
Zaśmiał się cicho słysząc odpowiedź filozofa.
-Natura pełna jest nieskończonych rzeczy, niedostępnych doświadczeniu. - Powtórzył za filozofem i niespiesznym krokiem podszedł do Rigela. Kocia maska intrygowała, dawała sygnał. Dawała zaproszenie, które przyjął od razu. Zasłonięte twarze dawały anonimowości, chociaż można było się domyślać, kto jest po drugiej stronie. Wargi wykrzywił grymas leniwego uśmiechu, gdy zaczął obierać pomarańczę, a jej słodkawy zapach od razu owinął się wokół nich. -Jak to jest być szczęśliwym w życiu? - Przystanął obok, dalej skubiąc pomarańczę z jej skórki. -Szczęśliwym się bywa, momentami w życiu przesyconymi smakami, zapachami i emocjami, tak gorącymi, że sprawiają iż krew kipi w żyłach. - Z tymi słowami oderwał cząstkę soczystego owocu i włożył między wargi. Skosztował słodkiego soku. -Doświadczył pan kiedyś czegoś podobnego?
Zerkał na czarodzieja z intrygującym błyskiem w oczach. Całą swoją postawą pokazując, że nie ma zamiaru bawić się w uprzejmości. Nie po to nosili maski, choć pan Sallow uznał, że na chwilę zdradzi kim jest. Jaki miał w tym cel, ciężko stwierdzić, ale na pewno tak wprawny polityk wiedział co robi. Takim nie wchodzi się w paradę, chyba, że życie było dla kogoś zbyt nudne. Dla nieznajomego w ogóle. Widział w nim ciągłą pasję i możliwości, z których korzystał jak tylko nadarzyła się okazja. -Kamienna rzeźba nie da odpowiedzi na pytania. Życie zaś jest najlepszą odpowiedzią. - Oderwał kolejny kawałek i przez chwilę bawił się nim między palcami nim ponownie kawałek zniknął w ustach zamaskowanego mężczyzny.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Główne schody - Page 4 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Główne schody [odnośnik]29.01.23 1:33
Wzrok Rigela momentalnie skierował się w stronę źródła dźwięcznego śmiechu, który wybrzmiał w pomieszczeniu. Nieznany mu mężczyzna, zalotnie bawiący się dojrzałym owocem przyciągał wzrok, hipnotyzował. Arystokrata postarał się skupić, by po tonie jego głosu spróbować rozpoznać, z kim mógłby mieć do czynienia, lecz nie na wiele to się zdało - tożsamość nieznajomego pozostała słodką tajemnicą. Pewnie czarodziej nie byłby aż tak bardzo zainteresowany tą osobą, jeśli by nie… kocia maska i te jasne oczy, które przeszywały na wskroś, zaglądały w dusze.
Wypowiedziane słowa sprawiły, że po plecach Blacka przeszedł dreszcz, a spojrzenie podążyło za kropelką soku, spływającą po dłoni nieznajomego.
-Oczywiście - odpowiedział krótko, uśmiechając się uprzejmie, czując przy tym nieprzyjemną suchość w gardle. Widział zaproszenie, jakie oferował mu nieznajomy, wręcz czuł je namacalnie na swojej skórze. I pewnie by z niego skorzystał, gdyby spotkali się gdzie indziej. W innym życiu, gdy jeszcze był samotny. Ale jego serce już zostało oddane komu innemu, a Lord Black nie należał do tego typu mężczyzn, którzy zabawiają się z innymi na boku. W tym akurat był bardzo podobny do swojego ojca, który, mimo iż był politykiem, potrafił kłamać i manipulować, był wierny jak pies swojej żonie. Wielu próbowało szukać na niego różnych brudów, kochanek, które mógłby powiedzieć coś więcej… jednak żadnej nigdy nie znaleziono. I to nie dlatego, że miały wymazaną pamięć, czy nie żyły. Nie. Stary Pollux Black przez te wszystkie lata zawsze wolał zasypiać w ramionach swojej ukochanej Irmy.
-Nie mogę się z tym nie zgodzić - przyznał. - Życie jest najlepszym nauczycielem. Poddaje nas również najróżniejszym próbom, zastawia pułapki, by sprawdzić siłę naszego charakteru.
Z tymi słowami skrzyżował swoje spojrzenie z zamaskowanym mężczyzną. Niestety, będzie on musiał wybrać sobie kogo innego, by spędzić tę niesamowitą noc.
-Panie Sallow. - Skinieniem głowy pożegnał się z politykiem, a następnie z nieznajomym mężczyzną, po czym szybkim krokiem ruszył do jednej z sal balowych, mając nadzieję, że maska skutecznie ukryje zdradliwy rumieniec.

/zt


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Główne schody [odnośnik]29.11.24 18:14
Zimowy Bal

Degustacja

Degustacja win

Po wszystkich pomieszczeniach Hampton Court krążą elegancko ubrani kelnerzy oferujący gościom degustację najlepszych win świata. Na lewitującej tacy można dojrzeć kieliszki różniące się zawartością, zarówno ze względu na jej kolor, ale także gęstość, którą można dostrzec na ściankach, jak i ilością lub brakiem bąbelków. Aby skosztować wina należy rzucić kością k20 i odczytać poniższy wynik.

Spoiler:



Czarodziejskie Koktajle

W Hampton Court, prócz kelnerów roznoszących wino można natknąć się na kelnerów z kolorowymi koktajlami. Kuszą swoim kolorem, a także zapachem. Aby skosztować jednego z interesująco wyglądających drinków należy rzucić kością k10 i odczytać poniższy wynik. Jeśli postać spożyje pięć koktajli lub więcej należy się skontaktować z Mistrzem Gry.

Spoiler:


Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Główne schody - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Główne schody [odnośnik]10.01.25 14:54
/ 31 grudnia '58

dla Igora


Jako dziecko zawsze uwielbiała tematyczne przyjęcia. Było w tym coś niezwykłego – jakiś urok, jakaś magia. Ludzie zakładali przebrania, by choć na jeden wieczór stać się kimś zupełnie innym. Zasady były jasne: niedostosowanie się do prośby gospodyni nie wchodziło w grę. Ta niepisana powaga całego wydarzenia odbierała wszystkim wybór, tworząc niemal teatralną atmosferę. Uwielbiała obserwować ludzi – ich zachowania, mimikę, drobne gesty. Najbardziej fascynowało ją to, jak bardzo ich własne charaktery i nawyki przebijały się przez misternie dobrane maski i kostiumy. Niezależnie od tego, jak bardzo starali się ukryć swoje prawdziwe „ja”, zawsze zdradzał ich jakiś detal – sposób, w jaki się poruszali, ton głosu czy spojrzenie. Sama podniosłość przyjęcia jej nie odpowiadała. Tak było właściwie od zawsze. Czuła się sztucznie, zmuszona do noszenia na twarzy przyklejonego uśmiechu i odgrywania roli, w której głównymi rekwizytami były elokwentne odpowiedzi i nienaganne maniery. Było to wyczerpujące, a jednocześnie nieuniknione. Była w stanie przeboleć ten jeden wieczór, choć podejrzewała, że podobnych okazji do ubrania eleganckiej kreacji będzie teraz więcej. Znalazła się w takim kręgu – a może zwyczajnie wróciła na jego łono – i nie mogła, a nawet nie chciała tego zmieniać. W gruncie rzeczy czuła pewien rodzaj fascynacji tą rzeczywistością. Znała jej reguły, wiedziała, jak się w niej poruszać, choć czasami miała wrażenie, że chodzi po cienkiej linie. Nie oznaczało to, że ją to w pełni satysfakcjonowało, ale było czymś znajomym. To było jak jedzenie znienawidzonego posiłku po kilkunastu latach przerwy – z jednej strony wciąż czuła ten sam niesmak, ale z drugiej powracały wspomnienia, które mimo wszystko miały w sobie coś nostalgicznego. Przypomnienie.
Główna część przyjęcia na szczęście dobiegła końca, a choć mogła pozostać przy przydzielonym jej stoliku, uprzejmie prowadząc rozmowy, czuła, że potrzebuje chwili oddechu. Chciała zrzucić na moment tę maskę odpowiedzialności, wyprostować się i uwolnić od napięcia. Stan błogosławiony, choć na pierwszy rzut oka zupełnie niewidoczny, dawał jej się we znaki. Subtelne, lecz nieustanne objawy przypominały jej o zmianach, które działy się w jej ciele. Dziwne, że ludzie nazywają ten czas cudem. Cud wydawał się odległy wobec porannych mdłości, zmęczenia, które zdawało się trwać cały dzień, i tej nieustannej gry hormonów, która potrafiła zmieniać jej nastrój jak w kalejdoskopie. Nauczyła się już czerpać pojedyncze chwile radości, ale czasem nie dostrzegała ich wcale.
Świeże powietrze przyniosło jej upragnioną ulgę, pozwalając na chwilę zapomnieć o gwarze i sztuczności panującej w sali balowej. Stała na balkonie, opierając dłonie o chłodną balustradę i przez moment mogła udawać, że świat dookoła to tylko to co w zasięgu jej wzroku. Wiedziała jednak, że jej obecność była w środku wymagana – samotne przebywanie na balkonie podczas trwającego przyjęcia było nie tylko nietaktem, ale i potencjalnym tematem do szeptów.
Wróciła do środka, a ciepło pomieszczenia niemal natychmiast ogarnęło jej ciało, choć głowa wciąż była chłodna od nocnego powietrza. Już miała ruszyć w kierunku sali, gdy nagle jej wzrok przykuła znajoma sylwetka. Przez chwilę stała nieruchomo, przyglądając się mężczyźnie, a następnie uśmiechnęła się szeroko, ruszając w jego stronę. – Pan mi wybaczy, ale przez chwilę rozpoznałam w Panu kogoś znajomego – zaczęła, a na jej ustach wciąż połyskiwał cień uśmiechu. Głos miała spokojny, choć niepozbawiony subtelnej nuty żartu. – Zmylił mnie ten pochmurny wyraz twarzy... choć muszę przyznać, że szyk i elegancja w pełni to rekompensują. – dodała w lekkiej kpinie, choć była to forma jej poczucia humoru, a nie prawdziwy przytyk. Dobrze było dostrzec kogoś znajomego. Od początku miał dla niej wiele życzliwości, a przynajmniej takie miała wrażenie. – Dobrze się bawisz? – zapytała akcentując ostatnie słowo. Zabawa była tu pojęciem względnym co sama odczuwała po sobie.


The world will try to shape you into what it thinks you should be. It will tell you to blend in, to quiet your voice, to conform to its standards. But you were not born to fit into the mold of others. You were born to break it. To stand tall in your truth, even when the ground beneath you shakes. To fight for the life you believe in, even when the world tells you it’s impossible. Never apologize for being the
fire in a world full of ashes.
Lucinda Macnair
Lucinda Macnair
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zamężna
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Główne schody - Page 4 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Główne schody [odnośnik]15.01.25 1:53
| po wątku z Prim

Po rozmowie z Primrose wróciła do posiadłości. Na zewnątrz było zimno, zdążyła więc zmarznąć i zapragnęła się ogrzać. Wypite wino wprawiło ją w przyjemny nastrój, naprawdę wspaniale było móc skosztować takiego dobrego jedzenia i wina, które na co dzień były dla niej niedostępne. I choć zdecydowanie nie zazdrościła szlacheckim kobietom mnogości ograniczeń, tak mogła pozazdrościć im luksusów, bogactw oraz dostępu do wielu rzeczy, o których zwykli obywatele mogli tylko pomarzyć. Nigdy nie myślała że sama się w takim miejscu znajdzie, bo choć miała czystą krew, to była to krew posiadająca skazę, przynajmniej według twórcy Skorowidzu Czystości Krwi, który nie uwzględnił Blythe’ów w swoim spisie. Cóż, może gdyby przed wiekami dzieje jej rodziny potoczyły się inaczej… Tak czy siak, dziś była tu, ona, Yana Blythe, wśród znakomitej śmietanki towarzyskiej. Sama, bez wsparcia rodziny noszącej to samo nazwisko, ale z podniesioną głową przyjmująca wyzwanie, jakim było przebywanie w tym, jakby nie patrzeć, gnieździe żmij, gdzie każdy jej krok mógł być oceniany i gdzie niektórzy wręcz czekali na jakieś jej potknięcie i udowodnienie, że salony to nie miejsce dla gminu.
Gdy jednak weszła na schody, spotkało ją potknięcie w sensie dosłownym. Szła szybko, wino wypite w ogrodach dodawało jej krokom animuszu, ale niestety, nie dodało gracji. A jako że Yana nie była przyzwyczajona do noszenia strojnych sukni balowych ani tak wysokich obcasów, to wręcz prosiło się o wpadkę. Jeden ze stopni był śliski, być może ktoś niechcący rozlał tam jakiś trunek. Yana zapomniała podnieść do góry suknię i przydepnęła jej rąbek, po czym straciła równowagę, bo pantofelek na obcasie ujechał na materiale, a materiał na mokrym stopniu, zaś Yana jak długa runęła do tyłu, i byłaby spadła na zimną posadzkę, gdyby nie to, że za nią znajdował się jakiś wysoki jegomość w średnim wieku. Wpadła więc na niego, w pierwszym odruchu przytrzymując się go, żeby nie upaść.
- Przepraszam…! – wydyszała, a gdy tylko odzyskała równowagę, natychmiast cofnęła dłoń i przytrzymała się poręczy, zaś spojrzenie przeniosła na twarz mężczyzny. Nie spotkała go dotąd, była tego pewna, ale było w nim coś bardzo znajomego, zupełnie jakby gdzieś kiedyś widziała to oblicze, i to całkiem niedawno. To musiało być niedawno, co do tego była przekonana. Był klientem ojca, jednym z tych którzy przychodzili osobiście? Nie, raczej nie, wtedy na pewno pamiętałaby go dużo lepiej i wiedziałaby przynajmniej pobieżnie, kim był. – Jeszcze raz bardzo przepraszam za moją niezdarność, ktoś chyba rozlał coś na schodach… Ale… czy my się już gdzieś spotkaliśmy? – zapytała, lekko mrużąc oczy i prostując się. Było jej głupio że na niego tak wpadła, nie wiedziała nawet kim był, ale próbowała sobie przypomnieć, gdzie mogła widzieć tę twarz, bo na pewno ją widziała, tylko nie na żywo… Ale kilka dni temu przekopywała strych w poszukiwaniu starych rodzinnych pamiątek, znalazła tam kufer z dużą ilością ruchomych fotografii, których sporo mogło pamiętać nawet czasy jej dziadków. Znalazła między innymi ślubną fotografię dziadków, na którym jej babka wyglądała niemal jak jej bliźniaczka, z tą tylko różnicą że oczy miała szare a nie brązowozielone, takie miał jej dziadek. Znalazła tam też sporo twarzy których nie znała ze swojego codziennego życia, a więc wiele potencjalnych zagadek, które dopiero czekały na poznanie. A może tylko jej się wydawało, że twarz tego mężczyzny mignęła jej na którymś ze zdjęć? Były w końcu stare, a oświetlenie na strychu nie należało do najlepszych, może po prostu umysł ją zwodził i zwyczajnie się pomyliła, i teraz tylko robiła z siebie głupka przed jakimś statecznym czarodziejem, na którego w dodatku chwilę temu wpadła jak ostatnia niezdara.
Yana Blythe
Yana Blythe
Zawód : początkująca twórczyni talizmanów i biżuterii
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jeśli plan "A" nie wypali, to pamiętaj, że alfabet ma jeszcze 25 liter!
OPCM : 8 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 15 +3
UZDRAWIANIE : 0 +3
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t11890-yana-blythe https://www.morsmordre.net/t11970-poczta-yany https://www.morsmordre.net/t12090-yana-blythe#372680 https://www.morsmordre.net/f451-suffolk-obrzeza-blythburga-dom-rodziny-blythe https://www.morsmordre.net/t11975-skrytka-nr-2584 https://www.morsmordre.net/t11973-yana-blythe

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Główne schody
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach