Sklep z truciznami
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
AutorWiadomość
First topic message reminder :
★★ [bylobrzydkobedzieladnie]
Sklep z truciznami
Niedaleko zakładu Borgina i Burkesa, praktycznie na przeciwko niego, znaleźć można wąskie, skrzypiące przy każdym ruchu, niepozorne drzwiczki prowadzące do wnętrza sklepiku o kwadratowej, całkiem przestronnej izbie, będącego istnym arsenałem broni. Półki zajmujące całą powierzchnię ścian zastawione są butelkami i fiolkami eliksirów czy wywarów wszelkiego rodzaju. Jak zachwala, stojący za zastawioną świecami ladą podstarzały, sprzedawca - znaleźć tu można płynny ratunek z każdej opresji. Uciążliwy sąsiad, gderliwa teściowa, rodzina doprowadzająca do szału, restrykcyjny przełożony - to wszystko może minąć, zginąć i przepaść. Oczywiście, za odpowiednią cenę.
Wnętrze sklepu pogrążone jest w półmroku, na dodatek wiecznie panuje w nim przejmujący, jeżący włos na głowie chłód. Jednak trudno określić, czy to jedynie jego zasługa, czy może raczej świadomości spoczywającej w eliksirach śmiercionośnej potęgi.
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Rycerzy Walpurgii i +10 dla Śmierciożerców.Wnętrze sklepu pogrążone jest w półmroku, na dodatek wiecznie panuje w nim przejmujący, jeżący włos na głowie chłód. Jednak trudno określić, czy to jedynie jego zasługa, czy może raczej świadomości spoczywającej w eliksirach śmiercionośnej potęgi.
The member 'Edgar Burke' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 89
'k100' : 89
Zmrużył oczy - nie jak kot, domagający się pieszczot (to już było za nim), lecz jak drapieżnik, upewniający się, że jego ofiara faktycznie się już więcej nie poruszy. Koniec na dziś, drżąca magia ponownie została sprasowana i ułożona. Wygodnie mu było w tej roli profesora tudzież wykładowcy, różdżka w dłoni równała się batu u poskramiacza magicznych bestii. Wielki powrót antycznej metafory zmiany znaczenia, przypadło mu to do gustu, więc z wyciągniętym cisowym drewnem zrobił jeszcze kilka kroków wgłąb pokoju. Cichego, spokojnego - złowrogie brzęcznie anomalii, przypominające szelest skrzydeł tysiąca obrzydliwych owadów skończył się - tak po prostu.
-Wyśmienicie - podjął, rozglądając się po zrujnowanym pomieszczeniu - masz przy sobie coś na szczęście, Edgarze? - zagadnął, na poły kpiąco, na poły żartobliwie. Doceniał zaangażowanie Burke'a oraz jego pomoc, koniecznym było, aby i pozostali Rycerze zechcieli przyłączyć się do podobnych eskapad - myślisz, o oddaniu Mu czegoś więcej? - spytał nagle, odwracając się gwałtownie w stronę mężczyzny, mierząc go chłodnym, uważnym spojrzeniem. Powstrzymywał się od osądu, chociaż dla niego wybór jaki mu pozstawiono, był oczywisty. Magnus także dostrzegał srebrzenie się skroni, miał rodzinę, póki co kompletną. Dwie karty przetargowe i brzemienną żonę, noszącą pod sercem przyszłego dziedzica; ani krew, ani miłość nie mogły go jednak powstrzymać. Intrygowała go zachowawczość Edgara oraz powody, bo przecież nic nie działo się bez przyczny. Zwlekał dla kogoś, czy był jeszcze zbyt słaby, by zdecydować się na poświęcenie totalne?
-Wydaje mi się, że powinieneś na to zerknąć - niezależnie od przyszłości, mieli biznes do dokończenia. Wywiązanie się umowy nie świadczyło o przyzwoitości, o jej braku mówiło się dopiero w wyniku niespełnienia warunków. Magnus odsunął się od sekretarzyka, by zrobić miejsce Edgarowi, sam nie wyczytałby wiele z runicznego kamienia. Zostawił to specjaliście, nie zamierzając udawać, że jest mądrzejszy niż w rzeczywistości.
-Wyśmienicie - podjął, rozglądając się po zrujnowanym pomieszczeniu - masz przy sobie coś na szczęście, Edgarze? - zagadnął, na poły kpiąco, na poły żartobliwie. Doceniał zaangażowanie Burke'a oraz jego pomoc, koniecznym było, aby i pozostali Rycerze zechcieli przyłączyć się do podobnych eskapad - myślisz, o oddaniu Mu czegoś więcej? - spytał nagle, odwracając się gwałtownie w stronę mężczyzny, mierząc go chłodnym, uważnym spojrzeniem. Powstrzymywał się od osądu, chociaż dla niego wybór jaki mu pozstawiono, był oczywisty. Magnus także dostrzegał srebrzenie się skroni, miał rodzinę, póki co kompletną. Dwie karty przetargowe i brzemienną żonę, noszącą pod sercem przyszłego dziedzica; ani krew, ani miłość nie mogły go jednak powstrzymać. Intrygowała go zachowawczość Edgara oraz powody, bo przecież nic nie działo się bez przyczny. Zwlekał dla kogoś, czy był jeszcze zbyt słaby, by zdecydować się na poświęcenie totalne?
-Wydaje mi się, że powinieneś na to zerknąć - niezależnie od przyszłości, mieli biznes do dokończenia. Wywiązanie się umowy nie świadczyło o przyzwoitości, o jej braku mówiło się dopiero w wyniku niespełnienia warunków. Magnus odsunął się od sekretarzyka, by zrobić miejsce Edgarowi, sam nie wyczytałby wiele z runicznego kamienia. Zostawił to specjaliście, nie zamierzając udawać, że jest mądrzejszy niż w rzeczywistości.
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Edgar od razu wyczuł zmianę w szalejącej przed chwilą magii. Ich zaklęcie się powiodło, a kolejna anomalia została poskromiona. Odpowiadało mu to również na poziomie osobistym - zionące czarną magią pomieszczenie z latającymi fiolkami nieco odstraszało klientów i po prostu denerwowało Edgara. Całe szczęście, że to samo nie wydarzyło się w jego sklepie. Nawet nie chciał myśleć co by się stało gdyby te wszystkie zgromadzone przez lata artefakty zaczęły rozbijać się o ściany. Czy w tym wypadku nie powinien skorzystać ze swojego szczęścia i lepiej je zabezpieczyć na taką ewentualność? Chyba tak.
- Nie wierzę w zbawienną moc amuletów - dających szczęście, oczywiście. Nie miał na myśli wszystkich rodzajów talizmanów, które chroniły przed złem tudzież pomagały w czymś konkretnym. Szczęście czy pech - to już było dla niego bez znaczenia. Prawdopodobnie wymysł jakichś jasnowidzów: albo się coś udało albo nie, nie było sensu tłumaczyć tego siłą wyższą.
Rozejrzał się czujnie po sklepie, próbując zauważyć kolejną niepasującą do całości część, ale żadna fiolka nawet nie drgnęła. W tym wypadku pozwolił sobie na leniwy spacer po pomieszczeniu, poszukując czegoś interesującego i godnego jego uwagi. Zatrzymał się, kiedy usłyszał jego pytanie. Nie spodziewał się go, chociaż z drugiej strony mógł je przewidzieć. Zwlekał z dołączeniem do Śmierciożerców, bo jeszcze nie był na to gotowy. Nie lubił pochopnych i nieprzemyślanych decyzji - musiał najpierw rozejrzeć się po organizacji, zrozumieć jej działanie, mniej więcej poznać członków. Niemniej czuł, że podjęcie tego kroku jest w jego przypadku nieuniknione. - Tak - odpowiedział na jego pytanie i chłodne spojrzenie, ale nie zamierzał ciągnąć tego tematu. Rowle nie był na tyle ważną osobą żeby go w tej kwestii popędzać. Zrobi to, kiedy będzie gotowy. Jeszcze się taki nie czuł.
Podszedł do towarzysza, spoglądając z ciekawością na to co znalazł. Wprawione oko od razu zauważyłoby pewną różnicę w postawie Edgara - uwielbiał tego typu tajemnice, co chyba wypił z mlekiem matki. - Słyszałem już o nim - wokół tego niepozornego kamienia krążyło na Nokturnie wiele legend, ale jeszcze nie miał okazji wziąć go do ręki i samemu się przekonać, która z nich jest prawdziwa. Tak więc zrobił to teraz - delikatnie ujął go w dłonie, żeby dokładniej mu się przyjrzeć.
| runy III
[bylobrzydkobedzieladnie]
- Nie wierzę w zbawienną moc amuletów - dających szczęście, oczywiście. Nie miał na myśli wszystkich rodzajów talizmanów, które chroniły przed złem tudzież pomagały w czymś konkretnym. Szczęście czy pech - to już było dla niego bez znaczenia. Prawdopodobnie wymysł jakichś jasnowidzów: albo się coś udało albo nie, nie było sensu tłumaczyć tego siłą wyższą.
Rozejrzał się czujnie po sklepie, próbując zauważyć kolejną niepasującą do całości część, ale żadna fiolka nawet nie drgnęła. W tym wypadku pozwolił sobie na leniwy spacer po pomieszczeniu, poszukując czegoś interesującego i godnego jego uwagi. Zatrzymał się, kiedy usłyszał jego pytanie. Nie spodziewał się go, chociaż z drugiej strony mógł je przewidzieć. Zwlekał z dołączeniem do Śmierciożerców, bo jeszcze nie był na to gotowy. Nie lubił pochopnych i nieprzemyślanych decyzji - musiał najpierw rozejrzeć się po organizacji, zrozumieć jej działanie, mniej więcej poznać członków. Niemniej czuł, że podjęcie tego kroku jest w jego przypadku nieuniknione. - Tak - odpowiedział na jego pytanie i chłodne spojrzenie, ale nie zamierzał ciągnąć tego tematu. Rowle nie był na tyle ważną osobą żeby go w tej kwestii popędzać. Zrobi to, kiedy będzie gotowy. Jeszcze się taki nie czuł.
Podszedł do towarzysza, spoglądając z ciekawością na to co znalazł. Wprawione oko od razu zauważyłoby pewną różnicę w postawie Edgara - uwielbiał tego typu tajemnice, co chyba wypił z mlekiem matki. - Słyszałem już o nim - wokół tego niepozornego kamienia krążyło na Nokturnie wiele legend, ale jeszcze nie miał okazji wziąć go do ręki i samemu się przekonać, która z nich jest prawdziwa. Tak więc zrobił to teraz - delikatnie ujął go w dłonie, żeby dokładniej mu się przyjrzeć.
| runy III
[bylobrzydkobedzieladnie]
We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens
kings and queens
Ostatnio zmieniony przez Edgar Burke dnia 04.07.18 7:45, w całości zmieniany 1 raz
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Edgar Burke' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 5
'k100' : 5
Niemalże namacalne skurcze magii szczerze fascynowały Magnusa. Pierwszy raz ufizycznioną energię ujrzał głęboko pod ziemią w pieczarze pod zniszczoną elektrownią, lecz wówczas daleki był od zachwytu, czy nawet przerażenia. Działał mechanicznie, wedle wskazówek Czarnego Pana, na drugi plan odsuwając zarówno lęk, jak i podziw dla majestatu anomalii. Za trzecim razem (liczba boskiej doskonałości) Magnus nieco sobie pofolgował, z niekłamaną satysfkacją obserwując jej źródło, wprawiające w drżenie całe pomieszczenie. Skumulowana siła mogła być ich, miała być ich i stała się ich - zapracowali na to przejęcie należycie. Szczęście zostawiając głupcom; absolutnie wystarczyły im talenty. Choć takie słowa z ust Edgara nieco zaskoczyły Magnusa, który z niedowierzaniem uniósł brew, barwiąc ton głosu subtelnym rozbawieniem.
-I mówi to dziedzic rodu Burke - wspomniał, wszak ich rodzinny sklep był pełen zaklętych przedmiotów. Znacznie częściej - szkodzących, lecz każda różdżka ma wszak dwa końce. Tak, jak i wypalony na bladej skórze Znak niósł ze sobą powinności i względy. Pierwsze były oczywiste, zgodne z przekonaniami Magnusa i każdą cząstką jego wiary, zaś drugie pozostały nieocenione. Coraz większa moc, coraz bliższa potęga, rosnący apetyt na kolejne kęsy uzależniającego posiłku. Edgar też miał na niego ochotę - znakomicie. Skinął głową po tym lakonicznym wyznaniu i tak aż nazbyt wylewnym, jak na enigmatyczność lorda Burke'a. Naciskanie, cóż, może i było w jego stylu, lecz nawet przodując w popełnianiu towarzyskich faux pas (tłumaczonych - lub nie - wychowaniem, w którego pojęciu nie występuje niewyparzony język), tym razem pasował, zadowalając się krótką deklaracją. Bez wątpienia zapamiętaną.
-I co? - spytał niecierpliwie, gdy Edgar ujął w dłonie kamień. Mężczyzna stał do niego tyłem, więc Rowle obszedł go dokoła, by nie zaglądać mu bezpośrednio przez ramię, a jedynie nabrać innej perspektywy i obserwować z boku, jak ten obraca artefakt na wszystkie strony i z wyrazem najwyższego skupienia odczytuje wyryte na nim symbole.
-I mówi to dziedzic rodu Burke - wspomniał, wszak ich rodzinny sklep był pełen zaklętych przedmiotów. Znacznie częściej - szkodzących, lecz każda różdżka ma wszak dwa końce. Tak, jak i wypalony na bladej skórze Znak niósł ze sobą powinności i względy. Pierwsze były oczywiste, zgodne z przekonaniami Magnusa i każdą cząstką jego wiary, zaś drugie pozostały nieocenione. Coraz większa moc, coraz bliższa potęga, rosnący apetyt na kolejne kęsy uzależniającego posiłku. Edgar też miał na niego ochotę - znakomicie. Skinął głową po tym lakonicznym wyznaniu i tak aż nazbyt wylewnym, jak na enigmatyczność lorda Burke'a. Naciskanie, cóż, może i było w jego stylu, lecz nawet przodując w popełnianiu towarzyskich faux pas (tłumaczonych - lub nie - wychowaniem, w którego pojęciu nie występuje niewyparzony język), tym razem pasował, zadowalając się krótką deklaracją. Bez wątpienia zapamiętaną.
-I co? - spytał niecierpliwie, gdy Edgar ujął w dłonie kamień. Mężczyzna stał do niego tyłem, więc Rowle obszedł go dokoła, by nie zaglądać mu bezpośrednio przez ramię, a jedynie nabrać innej perspektywy i obserwować z boku, jak ten obraca artefakt na wszystkie strony i z wyrazem najwyższego skupienia odczytuje wyryte na nim symbole.
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
- Amuletów dających szczęście. Takie nie istnieją - wytłumaczył pokrótce, bo jego słowa faktycznie mogły zabrzmieć dość dziwnie. Wszak jego rodzina przede wszystkim kojarzy się z różnego rodzaju zaklętymi przedmiotami: niektóre miały pomagać, ale zdecydowana większość szkodziła. Czarna magia była bardziej pociągająca, a oglądanie cudzego cierpienia o wiele bardziej fascynujące. Wiedział o tym każdy Burke, niejednokrotnie przekonując się o tym na własnej skórze w ciemnych piwnicach zamku Durham. Te mury widziały niejedno, może to i lepiej, że nie mogły mówić. Chociaż Rowle powinien to zrozumieć, podobnie patrzył na świat.
- Ten kamień ma rzadką moc - stwierdził, przybliżając go do oczu, chcąc zauważyć nawet najmniejsze żłobienia. Bez magicznej lupy to nie było możliwe, przynajmniej nie przy tak słabym świetle, ale niepohamowana ciekawość nie pozwalała mu nie spróbować. - Osłabia rzucane zaklęcia - rozejrzał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu czegoś w co mógłby schować znaleziony artefakt. Nie powinien tak leżeć na widoku - co prawda sklep wydawał się już bezpieczny, ale Edgar wolał nie ryzykować. - Dziwne, że tak szybko udało nam się opanować anomalię - stwierdził, wstając i podchodząc do lady, na której stało parę pudełek i kuferków. Zaczął otwierać szuflady w poszukiwaniu skrawka materiału, w końcu natykając się na szmaragdową szmatkę. Owinął w nią kamień, po czym wyrzucił zawartość jednego z drewnianych kuferków i włożył go do środka. Tak powinno być bezpiecznie, przynajmniej przez chwilę - musiałby dokładniej mu się przyjrzeć, żeby zdecydować jak go unieszkodliwić. Łamanie klątw nie jest czynnością ani bezpieczną, ani prostą, ani szybką. Do tego potrzeba dużo czasu, cierpliwości i uwagi. - Teraz powinno być w porządku - mruknął, zastanawiając się czy zostawić kamień na miejscu, ale ostatecznie postanowił zabrać go ze sobą. Ponownie ciekawość wygrała - musiał go dokładniej zbadać i zrozumieć. Wcześniej nie miał ku temu okazji: legendy krążyły, ale właściciel nigdy nie powiedział czy słusznie. Teraz właściciela nie było, a Edgar mógł się porządzić.
- Ten kamień ma rzadką moc - stwierdził, przybliżając go do oczu, chcąc zauważyć nawet najmniejsze żłobienia. Bez magicznej lupy to nie było możliwe, przynajmniej nie przy tak słabym świetle, ale niepohamowana ciekawość nie pozwalała mu nie spróbować. - Osłabia rzucane zaklęcia - rozejrzał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu czegoś w co mógłby schować znaleziony artefakt. Nie powinien tak leżeć na widoku - co prawda sklep wydawał się już bezpieczny, ale Edgar wolał nie ryzykować. - Dziwne, że tak szybko udało nam się opanować anomalię - stwierdził, wstając i podchodząc do lady, na której stało parę pudełek i kuferków. Zaczął otwierać szuflady w poszukiwaniu skrawka materiału, w końcu natykając się na szmaragdową szmatkę. Owinął w nią kamień, po czym wyrzucił zawartość jednego z drewnianych kuferków i włożył go do środka. Tak powinno być bezpiecznie, przynajmniej przez chwilę - musiałby dokładniej mu się przyjrzeć, żeby zdecydować jak go unieszkodliwić. Łamanie klątw nie jest czynnością ani bezpieczną, ani prostą, ani szybką. Do tego potrzeba dużo czasu, cierpliwości i uwagi. - Teraz powinno być w porządku - mruknął, zastanawiając się czy zostawić kamień na miejscu, ale ostatecznie postanowił zabrać go ze sobą. Ponownie ciekawość wygrała - musiał go dokładniej zbadać i zrozumieć. Wcześniej nie miał ku temu okazji: legendy krążyły, ale właściciel nigdy nie powiedział czy słusznie. Teraz właściciela nie było, a Edgar mógł się porządzić.
We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens
kings and queens
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
-Królice łapki to tylko mit? - zadrwił, bo ostatnie co podejrzewał o nakręcanie Losu w robieniu dobrze, były spreparowane kończyny jakiegokolwiek zwierzęcia. Skurczone główki sprawdził, ich jedynym zastosowaniem okazał się paskudny, odstręczający wygląd, ale etap fascynacji nieprzydatnymi gadżetami oficjalnie zawiesił po ukończeniu Durmstrangu. Minimalizm zamknął w swym gabinecie, bo co do reszty, musiał się dostosować, choć skłamałby mówiąc, że luksus mu przeszkadza. Zdarzało się, że uwierał, lecz okazałby się niewdzięcznikiem narzekając na złote klamki i perskie dywany, drażniące bose stopy szorstkimi splotami barwionych włókien.
Przesunął wzrok z poznaczonej zmarszczkami twarzy Edgara na kamień, zupełnie niepozorny, już ujarzmiony przez łamacza klątw - a jednocześnie wciąż skrywający w sobie silny magiczny potencjał.
-Czarny Pan może się nim zainteresować. Zbadaj go pod kątem czerpania mocy, pożywki jaką pobiera z czarów, sposobów ich magazynowania - polecił luźno, przypuszczając, że Burke aż pali się do sprawdzenia artefaktu, o którym od lat krążyły legendy, a mimo to pozostał nieuchwytny dla jego rodziny i wspólników - wesprę cię, jeśli będziesz potrzebował podparcia historycznego. Poczytam księgi, zasięgnę języka - zaoferował, obaj mieli wkład w zdobycie kamienia oraz poskromienie anomalii. Nie zwykł składać ze swych barek obowiązków, tak jak zazwyczaj nie wysługiwał się innymi.
-Mi to na rękę - odparł, a na jego wąskie wargi powoli wpełznął rozleniwiony uśmiech - obyłem się bez zimnego prysznica - zakpił ze swego niefortunnego wypadku, jakiego zdecydowanie wolałby nie ponawiać. Woda Tamizy była brudna jak ścieki, brudna jak szlamy, bezkarnie chadzające sobie jej brzegami wśród prawdziwych czarodziejów. Ryzykował zapadnięciem na świerzb, lecz na całe szczęście, jego skóra nadal pozostawała nieskazitelna, a myśli wartkie i bystre. Dość, by zapanować nad czarnomagiczną próżnią i założyć jej kaganiec posłuszeństwa wobec nich, wobec Rycerzy i Śmierciożerców.
-Jeszcze jedno - zwrócił się do Edgara, chcąc zatrzymać go na moment - Lara Dolohov. Przemyśl ją sobie - rzekł cicho, względnie neutralnie, Burke nie był mu wrogiem. Nim rozmył się w strzępach czarnej mgły, uścisnął mu dłoń zamiast zwyczajowego skinięca głową. Dobrze się spisali, trzecią anomalię będą świętować inaczej.
zt Magnus
Przesunął wzrok z poznaczonej zmarszczkami twarzy Edgara na kamień, zupełnie niepozorny, już ujarzmiony przez łamacza klątw - a jednocześnie wciąż skrywający w sobie silny magiczny potencjał.
-Czarny Pan może się nim zainteresować. Zbadaj go pod kątem czerpania mocy, pożywki jaką pobiera z czarów, sposobów ich magazynowania - polecił luźno, przypuszczając, że Burke aż pali się do sprawdzenia artefaktu, o którym od lat krążyły legendy, a mimo to pozostał nieuchwytny dla jego rodziny i wspólników - wesprę cię, jeśli będziesz potrzebował podparcia historycznego. Poczytam księgi, zasięgnę języka - zaoferował, obaj mieli wkład w zdobycie kamienia oraz poskromienie anomalii. Nie zwykł składać ze swych barek obowiązków, tak jak zazwyczaj nie wysługiwał się innymi.
-Mi to na rękę - odparł, a na jego wąskie wargi powoli wpełznął rozleniwiony uśmiech - obyłem się bez zimnego prysznica - zakpił ze swego niefortunnego wypadku, jakiego zdecydowanie wolałby nie ponawiać. Woda Tamizy była brudna jak ścieki, brudna jak szlamy, bezkarnie chadzające sobie jej brzegami wśród prawdziwych czarodziejów. Ryzykował zapadnięciem na świerzb, lecz na całe szczęście, jego skóra nadal pozostawała nieskazitelna, a myśli wartkie i bystre. Dość, by zapanować nad czarnomagiczną próżnią i założyć jej kaganiec posłuszeństwa wobec nich, wobec Rycerzy i Śmierciożerców.
-Jeszcze jedno - zwrócił się do Edgara, chcąc zatrzymać go na moment - Lara Dolohov. Przemyśl ją sobie - rzekł cicho, względnie neutralnie, Burke nie był mu wrogiem. Nim rozmył się w strzępach czarnej mgły, uścisnął mu dłoń zamiast zwyczajowego skinięca głową. Dobrze się spisali, trzecią anomalię będą świętować inaczej.
zt Magnus
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Każda dziedzina nauki posiada swojego Graala. Legendy, o których opowiadają sobie wszyscy zainteresowani tematem. Przekazują sobie tajemnicze podania z ust do ust, niejednokrotnie przerysowując prawdziwą historie i w ten sposób tworząc z niej po prostu śmieszną bajkę. Nie wiadomo dlaczego wśród klątw istnieje mnóstwo podobnych historyjek i jeszcze więcej bezsensownych przesądów. To była ta znacząca różnica pomiędzy prawdziwym zaklętym amuletem, a jakąś tanią podróbą sprzedawaną na jarmarkach. Nie chciało mu się wierzyć, że Magnus korzysta z podobnych przedmiotów, raczej sprawiał wrażenie inteligentnego czarodzieja. - Tak - odpowiedział w typowy dla siebie lakoniczny sposób, ale nawet nie chciało mu się strzępić języka na taki temat. - Nie należy mylić klątw z przesądami - dodał dla zakończenia, na dobrą sprawę jeszcze nie rozpoczętej, dyskusji. Królicza łapka nie dawała żadnych szczególnych mocy, ot, działała bardziej jak placebo. Czarodziej może i mógł zdziałać dzięki niej więcej, ale tylko dlatego, że nie brakowało mu pewności siebie. Przynajmniej Edgar zawsze tak widział ten temat i raczej trudno mu będzie zmienić zdanie.
- Taki mam plan - mruknął, starając się zamaskować rosnące zdenerwowanie, ale nigdy nie lubił kiedy ktoś tak nim zarządzał. Zresztą od początku było widać, że zainteresował się tym magicznym kamieniem. Oczywistym było, że nie zabiera go ze sobą tylko po to, żeby ładnie wyglądał na zakurzonej półce. - Będę pamiętał - dodał odnośnie oferowanej pomocy, kiwając głową w podzięce. Co prawda rzadko z niej korzystał, ale nigdy nie wiadomo jaką napotka trudność. Bo jakąś spotka na pewno - to była zbyt rozległa i skomplikowana dziedzina, żeby było inaczej.
- Zimne prysznice bywają przydatne - stwierdził, może odrobinę złośliwie, chociaż nigdy nie spotykały go ze strony Magnusa żadne przykrości. Niemniej fakt faktem, tym razem poszło im sprawniej niż ostatnio. Czy za trzecim faktycznie wyniknie sztuka?
Schował zapakowany kamień do wewnętrznej kieszeni płaszcza, pomału kierując się do wyjścia, jednak niemalże w progu zatrzymał go jeszcze Rowle. Spojrzał na niego z dość obojętną miną, jednak brwi nieznacznie powędrowały ku górze, kiedy usłyszał jego uwagę. Lara Dolohov. Skąd Magnus w ogóle ją znał? Dlaczego powiedział o niej właśnie teraz? Edgar nie odpowiedział, uścisnął mu jedynie dłoń i powędrował z powrotem do rodzinnego sklepu. Jednak ta niewinna uwaga nie dawała mu spokoju do końca wieczoru.
zt
- Taki mam plan - mruknął, starając się zamaskować rosnące zdenerwowanie, ale nigdy nie lubił kiedy ktoś tak nim zarządzał. Zresztą od początku było widać, że zainteresował się tym magicznym kamieniem. Oczywistym było, że nie zabiera go ze sobą tylko po to, żeby ładnie wyglądał na zakurzonej półce. - Będę pamiętał - dodał odnośnie oferowanej pomocy, kiwając głową w podzięce. Co prawda rzadko z niej korzystał, ale nigdy nie wiadomo jaką napotka trudność. Bo jakąś spotka na pewno - to była zbyt rozległa i skomplikowana dziedzina, żeby było inaczej.
- Zimne prysznice bywają przydatne - stwierdził, może odrobinę złośliwie, chociaż nigdy nie spotykały go ze strony Magnusa żadne przykrości. Niemniej fakt faktem, tym razem poszło im sprawniej niż ostatnio. Czy za trzecim faktycznie wyniknie sztuka?
Schował zapakowany kamień do wewnętrznej kieszeni płaszcza, pomału kierując się do wyjścia, jednak niemalże w progu zatrzymał go jeszcze Rowle. Spojrzał na niego z dość obojętną miną, jednak brwi nieznacznie powędrowały ku górze, kiedy usłyszał jego uwagę. Lara Dolohov. Skąd Magnus w ogóle ją znał? Dlaczego powiedział o niej właśnie teraz? Edgar nie odpowiedział, uścisnął mu jedynie dłoń i powędrował z powrotem do rodzinnego sklepu. Jednak ta niewinna uwaga nie dawała mu spokoju do końca wieczoru.
zt
We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens
kings and queens
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Od tej pory to ustabilizowane za pomocą czarnej magii miejsce staje się terenem sprzyjającym rzucaniem czarów przez wszystkich Rycerzy Walpurgii. Sukces zagwarantował wszystkim poplecznikom Czarnego Pana bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Rycerzy Walpurgii i +10 dla Śmierciożerców podczas kolejnych gier w tej lokacji. Zostanie wam to zapamiętane.
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Sklep z truciznami
Szybka odpowiedź