Sala balowa
Każdy sabat u lady Adelaide Nott słynie ze swojego przepychu, którego nie mogło zabraknąć i w wyborze alkoholi czekających na spragnionych dobrej zabawy czarodziejów. Złote tace lewitowały po sali, pokryte szkłem różnej maści, w którym kryły się rozmaite rodzaje trunków. W tym roku, ze względu na skrywane za maskami tożsamości gości, koktajle kryły w sobie dodatkowe magiczne efekty czyniące całun tajemnicy okrywający całą zabawę jeszcze grubszym.
Aby pochwycić kieliszek z przelatującej obok tacy, należy w pierwszym poście na wydarzeniu wykonać rzut k20, a następnie zinterpretować go zgodnie z poniższą rozpiską.
- Wybór kieliszka:
- 1. Goblin
Ten koktajl z soku jabłkowego, szampana oraz rozpuszczonego marcepanu podaje się w wysokim kieliszku, którego rant zamoczony w wódce obsypano cukrem. Smak jabłek delikatnie przebija się przez bąbelki i już jeden łyk wystarcza, by magiczny napój zadziałał, obdarzając Cię skrzekliwym głosem. Odnosisz wrażenie, jakby twój wzrost rzeczywiście pasował do standardów goblinów.
2. Wróżka
Migoczący od samego początku kieliszek wypełniony jest skrzacim winem oraz lekkim, owocowym musem nadającym koktajlowi nieco gęstszej konsystencji. Już po pierwszym łyku dostrzegasz, jak otaczający cię z każdej strony brokat osiada na Twojej szacie, sprawiając, że mieni się jeszcze bardziej, a głos brzmi nieco piskliwie, jakby należał do maleńkiego skrzydlatego elfa.
3. Celestyna
Już pierwszy łyk zaskakuje cię unikalnym połączeniem cytrusów oraz słodkiego wina doprawionego mocnym aromatem pieczonych kasztanów. Dopada cię błogi, piosenkarski nastrój godny samej Celestyny Warbeck, która nagle staje się twoją idolką. Nie możesz oprzeć się chęci zanucenia jej najlepszych hitów do spółki z tanecznym krokiem piosenkarki, zyskując także nieco z jej pięknego głosu.
4. Troll
Gorzkiej woni unoszącej się znad kryształowego kielicha towarzyszy równie identyczny smak absyntu. Na dnie unosi się kilka listków piołunu, które jedynie podbijają kwaskowatość. Język piecze niemal do samego końca, kiedy spływa na Ciebie nuta słodkiego, nierozpuszczonego w pełni cukru, a głos brzmi bardziej charcząco, jakby coś w gardle utrudniało Ci mówienie.
5. Eteryczna formuła
Charakterystyczny biały dym unosi się znad kieliszka niczym z wrzącego kociołka. Delikatne szkło jest ciepłe, a jego zawartość smakuje doskonałym i jedynym w swoim rodzaju szampanem zmieszanym z sokiem żurawinowym oraz sokiem z cytrusów.
Raptem kilka niewielkich łyków, które pomieścił w sobie smukły kieliszek, wprowadziło cię w głębokie przemyślenia, iście eteryczne tyrady o czasie, przestrzeni, nieskończonym ogromie kosmosu, którego fragmentu dostrzegasz w suficie wysoko ponad tobą. Twój ton głosu brzmi wzniośle, iście filozoficznie.
6. Błazen
Mieszanka ciemnego ale oraz whiskey skropiona dodatkiem słodkiego koziego mleka budzi w tobie rozbawienie. Każdy kolejny łyk przybliża Cię do śmielszych chichotów, które jesteś w stanie powstrzymać z niemałym trudem. Wesoła atmosfera wieczoru udziela Ci się znacznie szybciej niż pozostałym gościom.
7. Oddech smoka
Tylko wprawny alchemik poczuje, że w tej kompozycji ciężkiej whiskey przesiąkniętej zapachem dębowej beczki znajdują się ogniste nasiona. Jeden łyk wystarcza, aby Twój głos zniżył swoją barwę do przytłaczającego słuch basu. W miarę opróżniania kielicha czujesz coraz mocniejszy, siarkowy zapach oraz dym wypuszczany przez nozdrza lub usta z każdym oddechem. Wypicie do ostatniej kropli prowadzi do zionięcia ogniem i tymczasowego osmolenia własnej szaty. Koktajl pozostawia po sobie palący posmak oraz pragnienie.
8. Kapitan
Mieszanka najlepszego rumu bogata w sok z najlepszych cytrusów z dodatkiem imbiru zaostrzającego smak. Raptem kilka łyków wystarcza, by Twój głos obniżył swoją barwę i stał się przyzwoicie melodyjny, a przy tym dostatecznie przekonujący i pewny siebie dla słuchacza.
9. Trzecie oko
Biała zawartość kieliszka jest nieco mętna, gęsta. Smakuje egzotycznym mlekiem kokosowym, białą czekoladą oraz wytrawnym winem. Każdy łyk sprawia, że odsuwasz się nieco od otaczającej Ciebie rzeczywistości. Chwilami odnosisz wrażenie, jakby sprawy doczesne nie miały najmniejszego znaczenia, a jedyny interesujący zbieg wydarzeń znajduje się w bliżej nieokreślonej przyszłości.
10. Mantra
Ziołowy zapach amaro pozostawia po sobie gorzki posmak na języku, który przełamuje mus z kandyzowanych owoców. Od pierwszego łyku wiesz, że Twoje słowa stają się nieco cichsze, a krzyk jest wręcz nieosiągalny. Towarzyszy Ci błogi spokój, opanowanie. Nawet największa awantura nie jest w stanie wykrzesać z Ciebie upustu przygaszonych emocji.
11. Creme de la creme
Likier porzeczkowy pozostawia po sobie niezapomniane wrażenie w połączeniu z gorzką czekoladą. Smak zostaje z Tobą na dłużej, podobnie jak zapach kakao. Czujesz lekkie otumanienie i to za sprawą już pierwszego drinka. Przyjemne uczucie lekkiej głowy i wolności towarzyszy Ci od pierwszego zamoczenia ust w napoju. Masz wrażenie, że wszystkie troski odchodzą w niepamięć i chcesz zatrzymać tę chwilę na dłuższy czas.
12. Gorący kociołek
Smak ginu z tonikiem jest znany każdemu, kto choć raz pojawił się na przyjęciu z dobrze zaopatrzonym barem. Gorycz ciągnie się wzdłuż języka, powoli, niemalże boleśnie wypalana przez gin. Twoje gardło po wypiciu kilku łyków nienaturalnie ściska się, a głos powoli wybrzmiewa niższe tony. W miarę upływu czasu staje się także coraz bardziej zachrypnięty, jakby Twoje ciało trawiła choroba albo, co gorsza, wspólny wieczór spędzony przy wyśpiewywaniu największych hitów Celestyny Warbeck.
13. Błękitna Laguna
Przyjemne połączenie wódki, pomarańczowego likieru Blue Curracao oraz lekko gazowanej wody cytrynowej podawane w wysokim kieliszku z plastrem cytryny umieszczonym na jego brzegu. Ogarnia Cię błogość i lekkość, jakbyś unosił się na przejrzystych wodach błękitnej laguny. Barwa głosu zmienia się na wysoką, aczkolwiek jasną o średniej sile dźwięków. Przypominają Ci się wizyty w operze, gdzie najwspanialsze diwy wyśpiewują swoje arie, a teraz czujesz, że możesz być jedną z nich i zachwycić towarzyszy ariettą najwyższej klasy.
14. Królowa Śniegu
Intensywność smaku imbiru doprawiona tonikiem i kruszonym lodem, serwowana z ćwiartką pomarańczy. Orzeźwiające, niezbyt słodkie połączenie niemal od razu wywołuje gęsią skórkę i ogarniające Cię zewsząd uczucie chłodu. Oddech zmienią się w typową dla chłodu parę, w której wesoło wirują płatki śniegu. Pomimo zimna ogarnia Cię rozluźnienie, przypominają Ci się dziecięce lata, kiedy bawiłeś się wśród śniegu, a samo wspomnienie wywołuje przyjemne uczucie dziecięcej radości.
15. Grzywa aetonana
Alkohol w kieliszku jest gęsty i mleczny, spieniony u góry. Jest słodki: wśród aksamitnego jak grzywa aetonana mleka wyczuwasz orzechowy likier i rozgrzewające nuty kawy i czekolady. Przyjemne uczucie rozlewa się za twoim mostkiem, zaś twój głos zyskuje niższe, lecz lekkie i ciepłe brzmienie, od którego słuchania nie można się oderwać.
16. Erato
Kołyszący się w wysokim szkle alkohol ma ciemnoczerwony kolor. Po jego spróbowaniu czujesz rozpływający się na języku musujący smak granatu i cytryny, cierpkość ginu i delikatną nutę mięty. Masz wrażenie, jakby światło stało się nieco bardziej różowe, a twoja głowa nic nie ważyła, choć zdecydowanie nie jest to stan upojenia alkoholowego. Twoje myśli stają się niezwykle lotne, przez co ciężko jest ci dokończyć jeden wątek w konwersacji: nieustannie wpadają ci do głowy kolejne dygresje do wtrącenia.
17. Egzaltacja
Najwyższej jakości burbon oraz mocny earl grey stanowią połączenie znane przez każdego, szanującego się Brytyjczyka; podobno. Smak alkoholu podsyca rozpuszczony miód, którego gęsta struktura pozostaje wyczuwalna na języku. Ciebie zaś ogarnia nieprzerwane deklamowanie każdego słowa. Nadajesz mu barwę, dodatkowe emocje. Napotykasz trudność w oparciu się poczuciu przemawiania o wydarzeniach ważnych, istotnych, a przede wszystkim wygranej wojnie o czystość krwi.
18. Burleska
Słynny francuski Calvados, którego jabłkowy bukiet przebija się w każdym łyku, doprawione cynamonem, wanilią i odrobiną gorzkiego amaretto przełamującego wyraźną słodycz. Także i Twój głos nabrał wyraźnej, wręcz uwodzącej głębi. Pozostajesz w przekonaniu, że jedno wypowiedziane słowo rozplątuje cudze języki i skłania ku powierzeniu najgłębszych sekretów.
19. Pożoga
Intensywna czerwień soku malinowego w efektowny sposób łączy się z kolorem soku pomarańczowego, a ostrości dodaje czysta wódka zawierająca w sobie drobinki brokatu. Przyjemnie chłodzony kruszonym lodem drink podawany jest w szkle sprawiającym wrażenie płonącego. Skład wzbogacono o składnik wywołujący intensywne, silne wzruszenie, które wraz z ostatnią kroplą drinka przemienia się w niewyobrażalny zachwyt.
20. Łyk niewinności
Z pozoru lekkie wino niosące posmak prawdziwego Toujour Pur skrywa w sobie niewielką ilość pikanterii dość mocno palącej w gardło. Szybko ogarnia Cię poczucie młodzieńczej niewinności, chęć cofnięcia się z powrotem do szkolnej ławy i płatania figli. Poczucie zabawy towarzyszy Ci w każdym kroku. Twój głos przyjmuje barwę o kilka tonów wyższą.
Według tradycji gałązki jemioły wieszane są w domach przy suficie lub nad drzwiami w czasie Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Jemioła ma przynieść domowi i jej mieszkańcom spokój, pomyślność i szczęście w zbliżającym się czasie. Jest także symbolem odnowy, która ma odstraszać złe i niechciane moce, a zapraszać te niosące przychylność i dostatek.
Istnieje tradycja, według której każdy gość przekraczający próg posiadłości powinien zerwać jedną z jagód jemioły i zabrać ją ze sobą. Ma to symbolizować pokój między rodami, wspólną sprawę, a także chęć dzielenia się szczęściem. Zerwanie jagody należy zgłosić w komponentach z zaznaczeniem, iż przekazanie dokonało się na sabacie celem dopisania składnika alchemicznego do ekwipunku obdarowanej kobiety oraz odpisania jagody z wybranego tematu.
Nie można jednak zapomnieć o najważniejszej cesze tej symbolicznej rośliny. Każda para, która znajdzie się pod jemiołą, powinna się pocałować. Jemioła symbolizuje płodność i witalność, a także wpływa na jakość pożycia małżeńskiego. Czarodzieje niejednokrotnie przekonali się już, jak wielki wpływ na życie może mieć świadome omijanie tradycji i wiedzą, że nie należy tego robić.
Pozostały 0/3 jagody.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 12.08.21 21:21, w całości zmieniany 9 razy
Wraz z braćmi miała niepisaną umowę, że gdy tylko znajdą się w sali balowej każde zniknie wśród tłumu. Jak mieli udawać, że dobrze się bawią, wiedząc, że stojąca obok nich osoba oddałaby pół swojego majątku, byleby jak najszybciej stąd uciec. Tak więc po kilku chwilach została całkiem sama. Spokojnym, zaskakująco pewnym siebie krokiem znalazła kont pod jedną ze ścian, gdzie miała zamiar przeczekać wszystkie konieczne przemówienia związane z rozpoczęciem sabatu. Gdy pojawiła się przed nią taca z alkoholem niepewnie sięgnęła po jeden z kieliszków. Zdawała sobie sprawę, że jak na Traversa miała bardzo słabą głowę i nawet jeden drink może skończyć się katastrofą. Z drugiej jednak strony może odrobina gorzkawego płynu spływająca po gardle sprawi, że w końcu zacznie dostrzegać niezaprzeczalny przepych i pięknego tego miejsca. Ujęła więc naczynie w dłoń i przez chwilę jeździła po jego krawędziach opuszkami palców. W myślach odliczała już sekundy do momentu, w którym będzie się mogła schować na jednym z balkonów i z bezpiecznej kryjówki obserwować wirujące w tańcu pary.
your queen summons you
Ostatnio zmieniony przez Junona Travers dnia 15.08.21 22:15, w całości zmieniany 2 razy
'k20' : 3
Sabat był czasem zabawy i swobody, kiedy nie obowiązywały sztywne ramy i zasady. Z założenia maski miały zapewnić im anonimowość, pozwolić sobie na większą śmiałość niż zwykle; przełamać lęki, schematy i pewne zasady, by dnia następnego niczego nie żałować. Pamiętała jednak rozmowę z Melisande, że lady Nott była bardzo niebezpieczną kobietą, która doskonale wiedziała co się dzieje w życiu każdego z nich i mogli mieć pewność, że na sabacie będą czujnie obserwowani, a każdy ruch zostanie zanotowany. Primrose również zamierzała być bardzo uważna w trakcie zabawy. Tłumy zwykle ją niepokoiły i choć była przyzwyczajona do takich spotkań, to zwykle wolała stać na uboczu i obserwować z cienia co się dzieje. Ludzkie gesty i zachowania zdradzały nieraz więcej niż słowa, a te przecież potrafiły zaklinać rzeczywistość. Jednak to mowa ciała zdradzała całą prawdę. Mało kto potrafił nad nią zapanować całkowicie, a ci którzy osiągnęli ową umiejętność byli mistrzami manipulacji.
-Czas rozpocząć grę. - Powiedziała do swojego odbicia w lustrze w Durham nim wraz z bratem, kuzynami i bratową udała się do powozu stojącego przed zamkiem. Pomachała dzieciom na pożegnanie, a z tego co zrozumiała one same też będą miały wspaniałą zabawę w tym samym czasie pod czujnym okiem guwernantki. Otulona ciepłym czarnym futrem siedziała wewnętrz powozu trzymając wcześniej przygotowaną maskę na kolanach. W końcu gdy zatrzymali się przed Hampton Court nałożyła na twarz maskę i z pomocą jednego z mężczyzn z rodu Burke wysiadła by wraz z nimi udać się wprost na salę balową. Oddając futro służbie ukazała się cała jej kreacja w pełnej krasie.
Granatowa, misterna i delikatna koronkowa góra była mocno zabudowana z przodu, by śmiało odsłaniać plecy z dekoltem w kształcie litery V. Od talii w dół suknia przechodziła w gładki, mieniący się, wręcz opalizujący materiał, a kilka jego warstw nałożono na siebie niczym na wzór płatków kwiatu tworząc z tyłu elegancki tren. Przy każdym ruchu tkanina falowała miękko sprawiając wrażenie, że kobieta lekko płynie, a nie kroczy na obcasach po kamiennej posadzce. Przy tak odważnej i zdobionej sukni Primrose zrezygnowała z biżuterii, a ciemne włosy zostały zebrane w misterny kok i spięte srebrzystą szpilką, zapewne autorstwa samej kobiety. Całości zaś dopełniała maska w stylu colombina, utrzymana w barach granatu i złota. Była dość nietypowa bowiem jedna jej połowa przedstawiała skrzydło motyla w złocie i z kamieniami szlachetnymi. Koronkowa robota, niezwykle delikatna ukazywała kunszt tego, kto ją wykonał i idealnie łączyła się w całość z resztą stroju. Czym więc była kobieta odziana w głęboki granat? Nocą, motylem czy kwiatem?
Przekroczyła próg sali tanecznej i pochwyciła drinka z tacy, która przelatywała właśnie obok niej. Pobieżnie przebiegła wzrokiem po zebranym już towarzystwie, a następnie zwróciła się jednego z kuzynów, którzy stali obok niej.
-Kurtyna w górę, przedstawienie czas zacząć. - Uśmiechnęła się przy tym delikatnie, choć jej głos świadczył o tym, że lekkie podenerwowanie nie jest teraz obce.
|suknia oraz maska
'cause I won't
'k20' : 11
Dzień dobry. Mam na sobie tę piękną suknię, która ma długie rękawy, maskę bauta, która wygląda jak ta (ale bardziej błyszczy), a także srebrny wisiorek z onyksem i srebrne kolczyki. Witam wszystkich serdecznie!
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Aquila Black dnia 13.08.21 23:20, w całości zmieniany 3 razy
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
'k20' : 20
Noworoczne sabaty lady Nott zawsze były wyjątkowe. Wciąż dobrze pamiętała ubiegłoroczny; ten sprzed dwóch lat musiała ominąć z powodu ciążowych dolegliwości, ale w zeszłym roku bawiła się naprawdę dobrze, choć były i smutne akcenty, jak choćby spotkanie z Cynthią, która już nie chciała się z nią przyjaźnić, a na wspomnienie Alpharda, który zmarł parę miesięcy temu, jej oczy leciutko zwilgotniały pod maską. Dzisiejszego dnia Cressida zdecydowała się na klasyczną colombinę zakrywającą jedynie oczy, nos oraz nakrapiane piegami kości policzkowe. Podobnie jak w zeszłym roku sama ozdobiła swoją maskę, cieniutkim pędzelkiem malując na niej misterne kwieciste wzory; wewnątrz środeczków kwiatów namalowanych przy skroniach znajdowały się maleńkie, lśniące kryształki dodające masce elegancji podobnie jak przebijający się w przestrzeniach między kwiatami delikatny, ale połyskliwy diamentowy pył. W zeszłym roku jej maska i suknia nawiązywały do memortka, ale w tym roku, skoro lady Nott nie wyznaczyła żadnego motywu przewodniego przebrania, zdecydowała się na coś innego, choć i tym razem dominującymi kolorami były odcienie niebieskiego. Podobnie jak maska, tak i wykonana z wysokiej jakości materiału suknia była pokryta delikatnymi i nienachalnymi kwiecistymi wzorami, choć te na kreacji były wyhaftowane; nie przez Cressidę jednak, gdyż jej umiejętności w zakresie haftu nie były aż tak imponujące. Niestety nawet maska nie mogła jej zapewnić pełni anonimowości, gdyż charakterystyczne ciemnorude włosy i tak wyróżniały ją z tłumu i dla każdego, kto ją znał, i tak będzie jasne, kto taki ukrywał się pod maską. Jeszcze przed wyruszeniem do Hampton Court jej wierna służka misternie upięła jej sięgające do połowy ud kosmyki w eleganckie, ale gustowne upięcie pasujące do całości stroju. Cała kreacja Cressidy była piękna, ale nieprzesadzona; dziewczątko nigdy nie lubiło nadmiaru ozdób, więc i tym razem nie ociekała nimi, decydując się na pewną prostotę.
Wraz z mężem wkroczyli do środka posiadłości w ślad za innymi gośćmi, a Cressida wciąż pamiętała tamten pierwszy raz, debiutancki sabat, który odbył się tuż po tym, jak powróciła ze szkoły po ostatnim roku nauki. Teraz przepych tego miejsca nie szokował jej już tak bardzo jak wtedy, choć musiała przyznać, że lady Nott z roku na rok przechodziła samą siebie, jeśli chodzi o zapewnianie gościom niezapomnianych wrażeń. Choć Cressida nigdy nie była salonową lwicą, była ciekawa, co zaplanowano dla nich na dzisiaj jako zwieńczenie tego niełatwego, ale przynajmniej wolnego od anomalii roku. Oby kolejny był lepszy i spokojniejszy.
Zielone oczy rozglądały się z ciekawością zza otworów maski. Była ciekawa, czy spotka kogoś znajomego; może gdzieś w tłumie odnajdzie swoją siostrę lub brata? Z tego co wiedziała jej rodzeństwo też wybierało się na sabat. Może spotka innych krewnych lub znajomych, z którymi mogłaby porozmawiać chwilę lub dwie w momentach, kiedy William nie będzie wyciągał jej na parkiet? W oczekiwaniu na rozpoczęcie sabatu jej mąż pierwszy sięgnął po jeden z kieliszków z unoszącej się najbliżej nich tacy, a Cressie za jego przykładem sięgnęła po swój, uważnie zerkając na jego zawartość.
można przywołać coś, co się utraciło i zachować to na zawsze.
'k20' : 1
Gładkie, sięgające za łokcie rękawiczki ściśle dopasowane do szczupłych rąk, w jednej z nich dzierżony był wachlarz z żeberek z rzeźbionej kości słoniowej i naciągniętego nań czerwonego jedwabiu malowanego ręcznie w kwiatowe wzory.
Sama suknia stworzona była z kilku różnych warstw. Bazę stanowił krepdeszyn w kolorze błękitu pruskiego z dodatkiem jedwabnego szyfonu w części stanika. Dekolt z przodu, jak i z tyłu sięgał ponad linię obojczyków, otulając delikatnie łabędzią szyję. Tradycyjne rękawy zastąpiono połaciami delikatnego materiału, spływającego wzdłuż rąk aż do ziemi. Typowe dla balowych kreacji wycięcia znalazły się w mniej konwencjonalnych miejscach, odsłaniając nagą skórę od pach do linii talii, skąd dalej prowadziły zwiewne aplikacje z przezroczystej siateczki i kwiatowej koronki w odcieniu karminu. Haft na sukni z daleka sprawiał wrażenie lekkiego, wszak poruszał się za sprawą magii, drżąc delikatnie jakby od powiewu wiatru, lecz gdy przyjrzeć się z bliska, u szczytu każdego z utkanych błyszczącą nicią kwiatów tkwił błyszczący szafir padparadscha, barwą przypominający kwiat lotosu i rajskie zachody słońca. Tych szlachetnych kamieni użyto także do krótkich, wiszących kolczyków, strojnego naszyjnika z motywem liści oraz wpiętych we włosy grzebyków. Włosy ufryzowane na coiffures de soirées, ściślej związane wokół głowy, gładko opadające na kark oraz plecy mogły przywodzić na myśl pewną nonszalancję. Suknia, nawet jeśli sięgająca ziemi, nie przesłaniała zjawiskowości obuwia. Przy każdym kroku spod zwiewności wierzchniej, koronkowej warstwy przebijała się czerwień ze złotym haftem.
Wąska Colombina, gładko przylegająca do twarzy dobrana była pod względem praktyczności, ale i dopasowania do reszty stroju, przesłaniała tradycyjnie nos oraz część oczu. Granatowy aksamit nadawał głębi, będąc mocą bazą dla korespondujących z suknią czerwonych haftów poprzetykanych subtelnymi, złotymi koralikami. Na tak ciemnym tle wyraźnie wybijały się błękitne tęczówki półwilich oczu, otoczonych mocno czernionymi rzęsami. Wzmocnione intensywnie czerwoną pomadką wargi unosiły się w uśmiechu, stojąc jednocześnie w mocnym kontraście z bladą cerą. Zapach jaśminowych perfum, jakimi skropiła nadgarstki, kark oraz dekolt, wybijał się nieznacznie na tle kwiatów, którymi przystrojono sale, lecz wyczuć mógł je tylko ten, kto stanął dostatecznie blisko.
Choć była obecna na każdym etapie planowania wystroju Hampton Court na czas sabatu, tak dopiero teraz miała okazję, by przyjrzeć się im wszystkim w jednym momencie. Wystrój zapierał dech w piersiach, przekraczając wręcz oczekiwania, co w przypadku Evandry nie było takie łatwe. Krytycznie podchodziła do swojej pracy, na każdym kroku poszukując czegoś, co mogłaby poprawić. Tym razem powściągnęła krytykę i skupiła się na niezaprzeczalnych zaletach. Obawy względem zbyt mrocznej ciemności zostały zażegnane, sypiące się srebrzyste płatki mieniły się delikatnym blaskiem, tylko dodatkowo podkreślając tajemniczy klimat przyjęcia - zgodnie z planem.
Od swego pierwszego sabatu nie opuściła żadnego z wydarzeń, za każdym razem spragniona eleganckiego tłoku, wybrzmiewających do rana melodii, gorących plotek i licznych komplementów. Tym razem miało być jednak inaczej, z mniejszym naciskiem na samą zabawę. Przystając z kieliszkiem wśród zbierających się w miarę mijającego czasu gości i oczekując na oficjalne rozpoczęcie przyjęcia, rozglądała się z zaciekawieniem po skrywanych za maskami twarzach. Niektórych nie dało się wręcz pomylić z nikim innym, ale kilka osób wyraźnie przykuło jej uwagę. Podczas tegorocznego sabatu chciała poznać i pomówić z jak największą liczbą osób. Rwące się już do tańca stopy podpowiadały, że parkiet jest idealnym miejscem do poznania kogoś nowego.
| tu sukienkowa inspiracja
and i'll show you
hands ready to
bleed
'k20' : 5
Kolejny dzień, kolejny dramat setek, jak nie tysięcy rodzin, podczas gdy na jej ustach niezmiennie pozostawał grymas niezadowolenia, ukryty po dłuższym wykończeniem Bauty. Ojciec śmiał nawet kpić, że gdyby wybrała inną maskę, odstraszyłaby absolutnie każdego chętnego do tańca kawalera.
Nie to, że specjalnie by narzekała, wszak każdy dzień wyuzdanych, arystokratycznych ceregieli to dla niej kolejne dozy fałszywości, manipulacji i kłamstw które, choć czyniła z rozkoszą, wymagały niemalże nadmiaru energii.
Kroki czyniła pewnie, wzrokiem odszukując bliskich i dalszych członków rodziny, witając się typowym dla niej, delikatnym skinieniem głowy. Prozaicznym, ubogim w środki - i emocje zapewne też, ale dziękować Merlinowi, pod maską tego nikt nie widział. Czarne poły sukienki wtapiały się pomiędzy wyjątkowe stroje braci i witanych po drodze kuzynów, zaś przechodzące od ciemnej wiśni po burgund koronki gorsetu i rękawach sukni prowadziły wprost do jedynych części ciała i ubioru, które miały skupiać uwagę. Złoty naszyjnik pokryty małymi fragmentami ametystu i rubinów wyszczuplał długą szyję, którą okalały lekko spięte, acz w większości rozpuszczone włosy. Ledwie widoczne, pojedyncze koraliki umiejscowione w odstępach od siebie na całej długości włosów, potęgowały rudawe refleksy połyskujące niemalże niczym drobne płomyki pomiędzy naturalnie kasztanowymi falami lady Bulstrode.
Wszystko, niemalże cała strojność uparta na wyjątkowej skromności, prowadziło do kluczowego elementu. Podstawy tego dnia, podstawy jej osoby i całego błękitu zgromadzonego w żyłach. Czarna bauta, wysadzana wzdłuż zarysowań żuchwy maleńkimi rubinami, cieniowana burgundem dopasowanym do odcienia sukienki od wysokości kości policzkowych aż po kącik ust. Górne zarysowanie maski pokryto płatkami złota, które delikatniejszym błyskiem niż w przypadku biżuterii, prowadziło wprost do ułożonych idealnie do maski kosmyków włosów. Na wysokości skroni, tuż za ucho, przylegając do utworzonej fryzury, przechodziły czarne, pawie pióra zakończone mniejszymi niż zwykle, skromniejszymi - bo i pasującymi do drobnej kobiety - złotymi pawimi oczkami.
Dłonie w koronkowych rękawiczkach pochwyciły kieliszek z tacy, zaś nim zdołała obejrzeć się po zgromadzonych, obok niej dotarł znany już dość dobrze głos. Ares Carrow, kto by się spodziewał.
- Może gdy śmierć zakłada maski kolejnym lordom, lady Nott poszukuje mariaży wśród... niżej urodzonych. - Wypowiedziała półszeptem z odpowiednią dozą kapryśności i sarkazmu goszcząca na końcu języka, gdy wreszcie błękitne spojrzenie powędrowało po reszcie ludzi. Kto jak kto, ale on potrafił ją zrozumieć. - Wydaje mi się jednak, że mimo tłoku, nie będzie to najszczęśliwszy bal.
Króciutko, bo urlop i rzucam na drina <3
Ostatnio zmieniony przez Vivienne Bulstrode dnia 14.08.21 15:09, w całości zmieniany 1 raz
and just in time
in the right place
suddenly I will play my ace
'k20' : 20
Czarny Pan i Minister Malfoy naprawdę otwierali wszystkie drzwi. Choć Sallowa zjadała lekka trema, to starał się nie myśleć o stresie. Wiedział przecież, jak zachowywać się w towarzystwie i na salonach. Musi jak najlepiej wykorzystać to zaproszenie. Politycznie - pomimo maski, pojawi się w arystokratycznych kręgach, zostanie zapamiętany jako gość Sabatu. Patriotycznie - weźmie udział w tworzeniu nowego świata, gdzie czysta krew patriotów jest traktowana niemalże na równi z błękitną (czy lady Nott zdawała sobie wagę z symboliki zaproszenia na bal osób spoza wąskiego kręgu arystokratów? Na pewno tak, była mądrą kobietą), gdzie powitają wspólnie Nowy Rok. Wreszcie, gdzieś z tyłu głowy, majaczyły mu pobudki czysto osobiste. Z jednej strony żałował, że przybył tu bez partnerki - polityk powinien mieć żonę - ale z drugiej… zawsze zazdrościł swojemu kuzynowi Faustusowi Crabbe, który zdobył żonę z rodu Black i awans społeczny. Był realistą - wątpił, by na razie jakakolwiek szlachetna panna była w jego zasięgu, ale… jaka okazja jest lepsza niż Sabat do rozeznania się na matrymonialnym rynku starych panien? Maski skryją brzydotę, ale może Cornelius zauważy chociaż te garbate.
Wykosztował się na srebrne dekoracje własnej, zrobionej na zamówienie maski. Nie zamierzał rywalizować z arystokratami pod względem przepychu, jego stosunkowo skromna maska Pantalone i strój miały podkreślać jego własne doświadczenie oraz wiekową historię rodziny Sallow. W bieli i zieleni czuł się bardziej Sallowem niż Corneliusem Sallowem - w odróżnieniu od większości krewniaków spędził młodość w krukońskich, a nie ślizgońskich barwach - ale uhonorowanie druidzkich początków rodziny wydawało się właściwe. Wielki dziób maski kojarzył się przynajmniej z krukiem i podkreślał, zgodnie z tradycją, doświadczenie samego Corneliusa, nie stwarzając fałszywych pozorów, że był młodym kawalerem. Może i Sabat był grą masek, a Cornelius Sallow nosił ich na co dzień wiele, ale nie zamierzał udawać dziś kogoś innego niż zazwyczaj.
Maska była ciemnozielonkawa, w ulubionym kolorze Sallowów, a ptasi dziób i czoło maski lśniły bielą. Do dekoracji użyto farb olejnych, a na bokach maski i wzdłuż ciemnych oczodołów przymocowano srebrne zdobienia w kształcie druidzkiej podwójnej spirali, które układały się w ozdobny ornament.
Szata - prosta, acz konserwatywna - pasowała do maski kolorystycznie. Biel przeplatała się z zielenią, a na kołnierzu i obszyciach rękawów lśniła srebrna nić.
W drodze na Sabat z niepokojem dostrzegł przez okno powozu cyrkowców i ogień (nienawidził ognia), ale w ciemności nie był w stanie rozpoznać zaproszonych wykonawców. Może to… jakiś inny cyrk niż ten w stolicy. Oby.
Przestąpiwszy próg sali, rozejrzał się uważnie po innych zamaskowanych twarzach, a następnie - widząc, że czynią to inni i wiedząc, że tak wypada - sięgnął po kieliszek wina.
savoir-vivre II, maska wygląda tak
'k20' : 19
Nie mógł więc zawieść ani Lady Nott, ani samego siebie. Naturalne dla niego było, że jego strój na ten wieczór musiał być elegancki, ale jednocześnie na swój sposób troszeczkę ekstrawagancji. Mieli wziąć udział w niesamowitym wydarzeniu, w maskaradzie, w balu, na którym przywdziane maski miały zapewnić im anonimowość…teoretycznie w każdym razie. Przecież osoby, które znają się dobrze z pewnością nie dadzą się zmylić maskom i przebraniom. Wystarczy chwila rozmowy, dokładne przyjrzenie się ruchom i z pewnością nie jedna osoba odnajdzie w tłumie swojego przyjaciela bądź przyjaciółkę.
Na dzisiejszy wieczór miał przygotowane coś specjalnego. Biorąc pod uwagę, że przed organizowanym przez siebie i Primrose koncertem korzystał z usług Domu Mody Parkinsonów, tym razem postanowił skorzystać z kogoś innego. Podczas jednej ze swoich podróży, kiedy zatrzymał się w Paryżu, poznał pewnego jegomościa, który niesamowicie władał igłą i nitką. To właśnie u niego zamówił swój strój na Noworoczny Bal. Nikt nie śmiał zatrzymywać przesyłek dla rodziny Burke, więc jego paczka przyszła bez zarzutów, idealnie na czas.
Kiedy zaledwie kilka minut przed wyjazdem oglądał się w lustrze był niesamowicie z siebie zadowolony. Coś w tym było, kiedy brat mu docinał, że jeszcze trochę i wpadnie w samo zachwyt. Chyba było już za późno.
Miał na sobie idealnie dopasowane, czarne, eleganckie spodnie bez mankietów, których to materiał lekko emanował w świetne niczym kamień Noc Kairu. Sam kamień był Xavierowi specjalnie bliski, gdyż emanował on pięknem, jak również nazywany był Kamieniem Czarnoksiężników. Ogólnie Xavier na dzisiejszy wieczór postawił właśnie na materiał emanujący blaskiem swojego ulubionego kamienia. W spodnie miał włożoną białą koszulę, a na niej czarną kamizelkę, w której kieszonkę miał naturalnie wsadzony kieszonkowy zegarek na srebrnym łańcuszku, którego końcówka była przymocowana pod guzikiem kamizelki. Na wierzch założył idealnie dopasowaną marynarkę o niestandardowej długości do połowy uda, a jej klapy na całej długości oraz fragment przy końcach rękawów był wyszywany piękną srebrną nitką w zawiłe wzory, które razem pięknie się prezentowały. Marynarka w zamyśle nie miała być zapinana chociaż po jednej stronie posiadała rząd szklanych guzików. Dopełnieniem stroju była również czarna peleryna z tego samego, mieniącego się materiału. Peleryna była długa, wręcz ciągnąca się lekko po ziemi, z eleganckim kołnierzykiem oraz rządem guzików po lewej stronie. Ciekawym aspektem peleryny było to, że w dolnej części była ona wyszywana w ten sposób srebrną i szarą nitką, że wyglądała niczym byłaby do połowy skąpana w srebrzystej mgle. Xavier postanowił tego wieczoru zrezygnować ze znaków rodowych, na rzecz teoretycznej anonimowości, którą dodatkowo miała mu zapewnić maska. Oj maska, tak, ona również była dla niego robiona na zamówienie, przez pewnego mistrza, którego poznał swojego czasu będąc przejazdem w Wenecji. Prawdziwa Wenecka maska w stylu Volto przybyła do niego kilka dni przez Sylwestrem. Jedyne co było widać to jego oczy, na około których w kolorze ciemnego granatu rysował się kształt odwróconych łez. Nos oraz okolice ust i policzki były skąpane w złocie, na około którego zaznaczone były wyraźniej, lekko odstając typowe weneckie wzory. Dodatkowo na jej samym szczycie, na środku czoła widniała piękna złota brożka z Nocą Kairu. Całość dopełniały pióra w kolorze bezchmurnego, nocnego nieba, które wygięte do przodu, okalały maskę od wysokości ucha przez czoło do drugiego ucha, a zamocowane były w złote ozdoby tworzące swego rodzaju koronę, ale to akurat zależało od interpretacji.
Razem z rodziną wybrał się do Hampton Court powozem. Najlepiej było żeby pojawili się wszyscy na raz, a nie osobą. Kiedy znaleźli się na miejscu jak zawsze podziwiał kunszt i pomysłowość Lady Nott. Wszystko było przemyślane i wyglądało fenomenalnie, cyrkowcy, ozdoby, Xavier był pod wrażeniem. Chwilę przed opuszczeniem środka transportu nałożył swoją maskę, po czym wysiadł. Użyczył kuzynce dłoni by mogła wyjść z powozu, po czym spokojnym krokiem weszli do środka. Xavier nie miał odzienia wierzchniego nie chcąc psuć albo nie daj Merlinie pognieść swojej peleryny.
- Proponuje podczas tego przedstawienia być w tym roku również aktorami, nie tylko widzami na widowni. Pokażmy im, że nasza rodzina również potrafi brylować w towarzystwie. – odparł na słowa Primrose, uśmiechając się pod maską sam do siebie.
Gdy w jego pobliżu pojawiła się taca z drinkami nie omieszkał do niej sięgnąć, by po chwili chwycić w dłoń szkło. Nie wiedział czego dokładnie za moment się napije, ale zdawał sobie sprawę, że z pewnością będzie to coś wyśmienitego.
Witam serdecznie wszystkich, poglądowo mój strój wygląda tak, moja peleryna wygląda mniej więcej tak, natomiast oto moja maska.
Z podziękowaniem dla cudnej Odetki <3