Sala balowa
Każdy sabat u lady Adelaide Nott słynie ze swojego przepychu, którego nie mogło zabraknąć i w wyborze alkoholi czekających na spragnionych dobrej zabawy czarodziejów. Złote tace lewitowały po sali, pokryte szkłem różnej maści, w którym kryły się rozmaite rodzaje trunków. W tym roku, ze względu na skrywane za maskami tożsamości gości, koktajle kryły w sobie dodatkowe magiczne efekty czyniące całun tajemnicy okrywający całą zabawę jeszcze grubszym.
Aby pochwycić kieliszek z przelatującej obok tacy, należy w pierwszym poście na wydarzeniu wykonać rzut k20, a następnie zinterpretować go zgodnie z poniższą rozpiską.
- Wybór kieliszka:
- 1. Goblin
Ten koktajl z soku jabłkowego, szampana oraz rozpuszczonego marcepanu podaje się w wysokim kieliszku, którego rant zamoczony w wódce obsypano cukrem. Smak jabłek delikatnie przebija się przez bąbelki i już jeden łyk wystarcza, by magiczny napój zadziałał, obdarzając Cię skrzekliwym głosem. Odnosisz wrażenie, jakby twój wzrost rzeczywiście pasował do standardów goblinów.
2. Wróżka
Migoczący od samego początku kieliszek wypełniony jest skrzacim winem oraz lekkim, owocowym musem nadającym koktajlowi nieco gęstszej konsystencji. Już po pierwszym łyku dostrzegasz, jak otaczający cię z każdej strony brokat osiada na Twojej szacie, sprawiając, że mieni się jeszcze bardziej, a głos brzmi nieco piskliwie, jakby należał do maleńkiego skrzydlatego elfa.
3. Celestyna
Już pierwszy łyk zaskakuje cię unikalnym połączeniem cytrusów oraz słodkiego wina doprawionego mocnym aromatem pieczonych kasztanów. Dopada cię błogi, piosenkarski nastrój godny samej Celestyny Warbeck, która nagle staje się twoją idolką. Nie możesz oprzeć się chęci zanucenia jej najlepszych hitów do spółki z tanecznym krokiem piosenkarki, zyskując także nieco z jej pięknego głosu.
4. Troll
Gorzkiej woni unoszącej się znad kryształowego kielicha towarzyszy równie identyczny smak absyntu. Na dnie unosi się kilka listków piołunu, które jedynie podbijają kwaskowatość. Język piecze niemal do samego końca, kiedy spływa na Ciebie nuta słodkiego, nierozpuszczonego w pełni cukru, a głos brzmi bardziej charcząco, jakby coś w gardle utrudniało Ci mówienie.
5. Eteryczna formuła
Charakterystyczny biały dym unosi się znad kieliszka niczym z wrzącego kociołka. Delikatne szkło jest ciepłe, a jego zawartość smakuje doskonałym i jedynym w swoim rodzaju szampanem zmieszanym z sokiem żurawinowym oraz sokiem z cytrusów.
Raptem kilka niewielkich łyków, które pomieścił w sobie smukły kieliszek, wprowadziło cię w głębokie przemyślenia, iście eteryczne tyrady o czasie, przestrzeni, nieskończonym ogromie kosmosu, którego fragmentu dostrzegasz w suficie wysoko ponad tobą. Twój ton głosu brzmi wzniośle, iście filozoficznie.
6. Błazen
Mieszanka ciemnego ale oraz whiskey skropiona dodatkiem słodkiego koziego mleka budzi w tobie rozbawienie. Każdy kolejny łyk przybliża Cię do śmielszych chichotów, które jesteś w stanie powstrzymać z niemałym trudem. Wesoła atmosfera wieczoru udziela Ci się znacznie szybciej niż pozostałym gościom.
7. Oddech smoka
Tylko wprawny alchemik poczuje, że w tej kompozycji ciężkiej whiskey przesiąkniętej zapachem dębowej beczki znajdują się ogniste nasiona. Jeden łyk wystarcza, aby Twój głos zniżył swoją barwę do przytłaczającego słuch basu. W miarę opróżniania kielicha czujesz coraz mocniejszy, siarkowy zapach oraz dym wypuszczany przez nozdrza lub usta z każdym oddechem. Wypicie do ostatniej kropli prowadzi do zionięcia ogniem i tymczasowego osmolenia własnej szaty. Koktajl pozostawia po sobie palący posmak oraz pragnienie.
8. Kapitan
Mieszanka najlepszego rumu bogata w sok z najlepszych cytrusów z dodatkiem imbiru zaostrzającego smak. Raptem kilka łyków wystarcza, by Twój głos obniżył swoją barwę i stał się przyzwoicie melodyjny, a przy tym dostatecznie przekonujący i pewny siebie dla słuchacza.
9. Trzecie oko
Biała zawartość kieliszka jest nieco mętna, gęsta. Smakuje egzotycznym mlekiem kokosowym, białą czekoladą oraz wytrawnym winem. Każdy łyk sprawia, że odsuwasz się nieco od otaczającej Ciebie rzeczywistości. Chwilami odnosisz wrażenie, jakby sprawy doczesne nie miały najmniejszego znaczenia, a jedyny interesujący zbieg wydarzeń znajduje się w bliżej nieokreślonej przyszłości.
10. Mantra
Ziołowy zapach amaro pozostawia po sobie gorzki posmak na języku, który przełamuje mus z kandyzowanych owoców. Od pierwszego łyku wiesz, że Twoje słowa stają się nieco cichsze, a krzyk jest wręcz nieosiągalny. Towarzyszy Ci błogi spokój, opanowanie. Nawet największa awantura nie jest w stanie wykrzesać z Ciebie upustu przygaszonych emocji.
11. Creme de la creme
Likier porzeczkowy pozostawia po sobie niezapomniane wrażenie w połączeniu z gorzką czekoladą. Smak zostaje z Tobą na dłużej, podobnie jak zapach kakao. Czujesz lekkie otumanienie i to za sprawą już pierwszego drinka. Przyjemne uczucie lekkiej głowy i wolności towarzyszy Ci od pierwszego zamoczenia ust w napoju. Masz wrażenie, że wszystkie troski odchodzą w niepamięć i chcesz zatrzymać tę chwilę na dłuższy czas.
12. Gorący kociołek
Smak ginu z tonikiem jest znany każdemu, kto choć raz pojawił się na przyjęciu z dobrze zaopatrzonym barem. Gorycz ciągnie się wzdłuż języka, powoli, niemalże boleśnie wypalana przez gin. Twoje gardło po wypiciu kilku łyków nienaturalnie ściska się, a głos powoli wybrzmiewa niższe tony. W miarę upływu czasu staje się także coraz bardziej zachrypnięty, jakby Twoje ciało trawiła choroba albo, co gorsza, wspólny wieczór spędzony przy wyśpiewywaniu największych hitów Celestyny Warbeck.
13. Błękitna Laguna
Przyjemne połączenie wódki, pomarańczowego likieru Blue Curracao oraz lekko gazowanej wody cytrynowej podawane w wysokim kieliszku z plastrem cytryny umieszczonym na jego brzegu. Ogarnia Cię błogość i lekkość, jakbyś unosił się na przejrzystych wodach błękitnej laguny. Barwa głosu zmienia się na wysoką, aczkolwiek jasną o średniej sile dźwięków. Przypominają Ci się wizyty w operze, gdzie najwspanialsze diwy wyśpiewują swoje arie, a teraz czujesz, że możesz być jedną z nich i zachwycić towarzyszy ariettą najwyższej klasy.
14. Królowa Śniegu
Intensywność smaku imbiru doprawiona tonikiem i kruszonym lodem, serwowana z ćwiartką pomarańczy. Orzeźwiające, niezbyt słodkie połączenie niemal od razu wywołuje gęsią skórkę i ogarniające Cię zewsząd uczucie chłodu. Oddech zmienią się w typową dla chłodu parę, w której wesoło wirują płatki śniegu. Pomimo zimna ogarnia Cię rozluźnienie, przypominają Ci się dziecięce lata, kiedy bawiłeś się wśród śniegu, a samo wspomnienie wywołuje przyjemne uczucie dziecięcej radości.
15. Grzywa aetonana
Alkohol w kieliszku jest gęsty i mleczny, spieniony u góry. Jest słodki: wśród aksamitnego jak grzywa aetonana mleka wyczuwasz orzechowy likier i rozgrzewające nuty kawy i czekolady. Przyjemne uczucie rozlewa się za twoim mostkiem, zaś twój głos zyskuje niższe, lecz lekkie i ciepłe brzmienie, od którego słuchania nie można się oderwać.
16. Erato
Kołyszący się w wysokim szkle alkohol ma ciemnoczerwony kolor. Po jego spróbowaniu czujesz rozpływający się na języku musujący smak granatu i cytryny, cierpkość ginu i delikatną nutę mięty. Masz wrażenie, jakby światło stało się nieco bardziej różowe, a twoja głowa nic nie ważyła, choć zdecydowanie nie jest to stan upojenia alkoholowego. Twoje myśli stają się niezwykle lotne, przez co ciężko jest ci dokończyć jeden wątek w konwersacji: nieustannie wpadają ci do głowy kolejne dygresje do wtrącenia.
17. Egzaltacja
Najwyższej jakości burbon oraz mocny earl grey stanowią połączenie znane przez każdego, szanującego się Brytyjczyka; podobno. Smak alkoholu podsyca rozpuszczony miód, którego gęsta struktura pozostaje wyczuwalna na języku. Ciebie zaś ogarnia nieprzerwane deklamowanie każdego słowa. Nadajesz mu barwę, dodatkowe emocje. Napotykasz trudność w oparciu się poczuciu przemawiania o wydarzeniach ważnych, istotnych, a przede wszystkim wygranej wojnie o czystość krwi.
18. Burleska
Słynny francuski Calvados, którego jabłkowy bukiet przebija się w każdym łyku, doprawione cynamonem, wanilią i odrobiną gorzkiego amaretto przełamującego wyraźną słodycz. Także i Twój głos nabrał wyraźnej, wręcz uwodzącej głębi. Pozostajesz w przekonaniu, że jedno wypowiedziane słowo rozplątuje cudze języki i skłania ku powierzeniu najgłębszych sekretów.
19. Pożoga
Intensywna czerwień soku malinowego w efektowny sposób łączy się z kolorem soku pomarańczowego, a ostrości dodaje czysta wódka zawierająca w sobie drobinki brokatu. Przyjemnie chłodzony kruszonym lodem drink podawany jest w szkle sprawiającym wrażenie płonącego. Skład wzbogacono o składnik wywołujący intensywne, silne wzruszenie, które wraz z ostatnią kroplą drinka przemienia się w niewyobrażalny zachwyt.
20. Łyk niewinności
Z pozoru lekkie wino niosące posmak prawdziwego Toujour Pur skrywa w sobie niewielką ilość pikanterii dość mocno palącej w gardło. Szybko ogarnia Cię poczucie młodzieńczej niewinności, chęć cofnięcia się z powrotem do szkolnej ławy i płatania figli. Poczucie zabawy towarzyszy Ci w każdym kroku. Twój głos przyjmuje barwę o kilka tonów wyższą.
Według tradycji gałązki jemioły wieszane są w domach przy suficie lub nad drzwiami w czasie Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Jemioła ma przynieść domowi i jej mieszkańcom spokój, pomyślność i szczęście w zbliżającym się czasie. Jest także symbolem odnowy, która ma odstraszać złe i niechciane moce, a zapraszać te niosące przychylność i dostatek.
Istnieje tradycja, według której każdy gość przekraczający próg posiadłości powinien zerwać jedną z jagód jemioły i zabrać ją ze sobą. Ma to symbolizować pokój między rodami, wspólną sprawę, a także chęć dzielenia się szczęściem. Zerwanie jagody należy zgłosić w komponentach z zaznaczeniem, iż przekazanie dokonało się na sabacie celem dopisania składnika alchemicznego do ekwipunku obdarowanej kobiety oraz odpisania jagody z wybranego tematu.
Nie można jednak zapomnieć o najważniejszej cesze tej symbolicznej rośliny. Każda para, która znajdzie się pod jemiołą, powinna się pocałować. Jemioła symbolizuje płodność i witalność, a także wpływa na jakość pożycia małżeńskiego. Czarodzieje niejednokrotnie przekonali się już, jak wielki wpływ na życie może mieć świadome omijanie tradycji i wiedzą, że nie należy tego robić.
Pozostały 0/3 jagody.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 12.08.21 21:21, w całości zmieniany 9 razy
'k20' : 15
Mam na sobie taką suknię i taką maskę.
'k20' : 6
in wine and flowers
go hand in hand
'k20' : 16
Przywdział na siebie czarną szatę, elegancką, odświętną i perfekcyjnie skrojoną, uszytą jeszcze przez cudowną Solene, nim ich drogi się rozeszły. Zawsze dbała o jego prezencję, nawet wtedy kiedy on nie przykładał do tego żadnej wagi. Strój przez nią uszyty uznał za dobry wybór; znała się na tym. Znała się na nim i jak nikt wiedziała w czym prezentował się najlepiej. Nie zakładał jej często — pamiętał jedno wydarzenie, na które ją założył it o niedługo po tym, jak wyszła spod zręcznych palców panny Baudelaire. Elegancka szata była w kolorze połyskującej w świetle, eleganckiej czerni. Kołnierzyk, podobnie jak i mankiety wykonane były z tkaniny o płóciennym, drobnym splocie. Odznaczała się na nich faktura winorośli wyszyta znacznie jaśniejszym, srebrzystym haftem. Na szyi, tuż pod grdyką, kołnierzyk spięty był połyskującą srebrną szpilką, która na tle całokształtu była jedynym silnie wyróżniającym się elementem. Twarz przykrywała częściowo Colombina wykonana z czarnego atłasu, zapleciona z tyłu czarną wstążką. Nie była matowa — połyskiwała drobinami diamentowego pyłu, którego zdobycie nie stanowiło dla niego żadnego problemu. Maska bez trudu zdradzała jego tożsamość — choć raz, dla odmiany. Zwykle ta, którą nosił doskonale ukrywała jego oblicze.
Po przybyciu nie pchał się w tłum, ale nie zamierzał stać całkiem na uboczu. Rozejrzał się po najbliższym otoczeniu, wyszukując wzrokiem osobę, która mogłaby stać się na chwilę lub dwie odpowiednim towarzystwem. Kobieta w masce volto okazała się być dość intrygującą, by stawić jej czoła. Biorąc po drodze kielich z lewitującej tacy, ruszył w jej stronę nonszalanckim krokiem. Damy powinny trzymać się swych lordów — kobieta, która trzymała się z boku nie mogła nią być w żadnym stopniu. W przeciwieństwie do nich wyglądała tak, jakby nie chciała być rozpoznana, a to sprawiło, że chciał znaleźć się tuż obok.
— Osobliwa maska — rzekł, przystając obok. Wokół niech roznosił się zapach tytoniu, ale i wody kolońskiej na bazie cytrusów, skóry i piżma. Patrzył przed siebie, na pojawiających się gości. I choć wzrok przeczesywał jednostki z przodu, jego uwaga koncentrowała się na kobiecie obok.— Kryjące się za nią piękno nie zasługuje nawet w niewielkiej części na to, by być przedstawione światu? — Uniósł jedną brew, a kąciki ust mu zadrżały. Maski na maskaradach dodawały tajemniczości, ale rzadko miały być czymś, co całkowicie pozwoli gościom zniknąć, wtopić się w tłum.
| rzucam na opętanie i drinka
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
#1 'k100' : 27
--------------------------------
#2 'k20' : 5
-Tak jak wspominałam, mam dla ciebie prezent - to mówiąc podała mu zdobiony krawat, wykonany z tego samego materiału, co jej suknia. - Będziemy do siebie doskonale pasować.
Pomysł wspólnego przybycia na sabat zrodził się w sumie ledwie kilka dni wcześniej, od razu jednak stwierdzili, że i bez masek byłby on całkiem zabawny, z nimi natomiast ich mała gra nabierała rumieńców. Dobrze było mieć u swego boku kogoś, kto potrafił dołączyć w ucieczce przed skostnieniem i arystokratyczną nudą.
Oddawszy okrycia na wejściu przeszli dalej prezentując balowe stroje i maski w pełnej krasie. Octavia po ostatnim wyskoku postanowiła trzymać się jak najbardziej poprawnego kroju, na ten wieczór wybierając koronkową górę z długim rękawem i gorsetem z delikatną kolorową nicią oraz rozkloszowany dół z lamówką u dołu. Do tego pasująca maska z materiału, z którego zrobiona była suknia wraz z koronką o kolorze jej wyszyć i dolnej lamówki. Całości dopełniały rozsiane, drobne diamenciki oraz wróżkowy pyłek. Włosy miała puszczone luźno z wpiętymi kilkoma błyskotkami, na ustach królowała nieodłączna dla niej czerwień, a za nią niosły się perfumy z nutą bursztynu, ambry i kadzidła. Gdy zostali dostrzeżeni przez kilka zgromadzonych już matron rozpoczęło się komentowanie ich strojów, powstał jednak drobny zgrzyt i nieporozumienie, zerkały one chyba bowiem na dwie różne osoby, jedne mówiły o czarnej kreacji, kiedy kilka omawiało kompletnie białą.
Patrząc na ilość zebranych trafili zapewne gdzieś w środku długiej kolejki gości, dzięki czemu można było przynajmniej rozejrzeć się jeszcze spokojnie po sali i zgarnąć co ciekawsze drinki. Bo tak jak jedni przybyli poplotkować, inni potańczyć, jeszcze inni zabłysnąć, tak ta konkretna dwójka miała bardzo konkretne oczekiwania.
Octavia ma na sobie taką suknię, acz z bardziej zakrytymi ramionami oraz taką maskę. Na komplet rzucono odpowiednie zaklęcie i tak 1/3 zgromadzonych widzi, jak gdyby były one białe ze złotymi dodatkami, pozostałe 2/3 są przekonani, że to czerń z dodatkiem srebra.
'k20' : 11
Spoglądając w lustro, nie mogła powstrzymać uśmiechu, który cisnął się na wargi, podkreślone już pomadką w kolorze burgundowym. Ciemnozielony materiał sukni zdawał się wpadać w czerń, lecz wystarczyła odrobina światła, aby wyciągnąć z niego zielony refleks, rozchodzący się po całości. Tym razem uciekła przed odważnymi dekoltami, wybierając coś całkowicie odwrotnego; półprzeźroczysty materiał, rozciągnięty, aż do zdobienia na szyi i dalej na ręce, tworząc delikatne rękawy przylegające do ciała. Piękne hafty z wszytymi drobnymi kamieniami szlachetnymi, nadawały odrobiny blasku, którego potrzebowała i ciągnęły się w dół, wzdłuż dekoltu. Dwa pasy równie ciemnego materiału, podkreślały górną część kreacji, opadając miękko na ramiona. Sięgający do ziemi, dół sukni nie został bez dodatków, specjalnie wykonane przeszycia, wizualnie nadawał potrzebnej objętości i podkreślały identyczne hafty, ciągnące się aż do połowy długości w równych odstępach. Nic nie było w tym przypadkowego. Widząc całość, nie żałowała żadnego wydanego galeona i prośby skierowanej ku głowie rodziny Blythe. Nigdy nie sądziła, że znów poprosi o cokolwiek, tego, który w garści trzymał jubilerski biznes rodziny, a któremu nawet jej brat podlegał. Jednak tylko on miał dostęp do drogich kruszców, kamieni, jakie chciała w tej sukni. Nie odmówił niczego, dlatego była mu wdzięczna, jak nigdy. Odsuwając się od rodziny, przestała czerpać korzyści z ich znajomości, ale najwyraźniej nie stanowiło to problemu i w oczach bliskich nie skreślało jej całkiem. Dobrała do tego maskę, klasyczna colombina wydawała się idealnym wyborem. W kolorze czerni, ozdobiona ciemnozieloną obwódką na krawędziach i pięknym wzorem podobnym do tego, który miała przy szyi. Również tutaj znalazło się miejsce na parę kamieni, nadających blasku, ale nie przytłaczającymi. Przyciemniła oko, aby współgrało z kolorem maski, a tym samym wyciągnęło brąz jej tęczówek. Włosy upięła w elegancki i klasyczny kok, aby gęste fale nie okrywały karku. Nie byłoby to zbyt wygodne na dłuższy czas. Wiedziała, co robi oraz wiedziała, jak by finalnie wszystko było idealnie tak, jak chciała.
Docierając na miejsce, spojrzała uważniej na towarzyszącego jej mężczyznę. W jego spokoju szukała własnego, który wraz z przekroczeniem progów Hampton Court, rozszedł się po ciele. Cichy odgłos obcasów pozwolił rozluźnić sylwetkę i pozbyć się do końca widocznego spięcia. Łagodny i ledwie widoczny uśmiech na moment pojawił się na jej ustach, kiedy znalazła się na sali, wśród wszystkich, którzy oczekiwali na rozpoczęcie sabatu. Pochwyciła jeden z kieliszków, kiedy srebrna taca pojawiła się obok. Drugą dłonią musnęła ramię Macnaira, tuż nad łokciem, zerkając na niego po to, by podchwycić spojrzenie ciemnych oczu, jednak nie zdecydowała się odezwać, chociażby słowem. Nauczyła się czerpać więcej z milczenia, a zwłaszcza teraz.
|sukienka, rozcięcie dekoltu nie sięga tak nisko i kończy się mniej więcej w połowie, ale zdobienie ciągnie się dalej.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Belvina Blythe dnia 15.08.21 3:06, w całości zmieniany 2 razy
W nocy
Bez nikogo
'k20' : 6
Ostatecznie uległ namowom lady Lestrange (które wcale nie były jakoś szczególnie długie; miał bowiem słabość do przyjaciółki, mimo, że jej pomysły doprowadzały go czasem do białej gorączki) i postanowił dołączyć do planowanego przez nią w tym roku żartu.
Miał na sobie czarną szatę, elegancką w swej prostocie, tradycyjną przez swój krój, lecz przy okazji nowoczesną dzięki krawatowi (wykonanego z tego samego materiału, co suknia Octavii, zamówionego u tego samego twórcy), który zastępował klasyczny żabot. — Nie zdziwiłbym się, gdyby był różowy i tylko ja widziałbym go jako czarny — rzucił z rozbawieniem, dając jej przy tym znak, aby sprawdziła, czy przy zakładaniu ozdoby nie odgiął przypadkiem kołnierzyka czarnej koszuli. Długą drogę musiał przebyć Perseus, aby stawić się na sabacie w towarzystwie przyjaciółki — z Londynu do Thorness Manor i z powrotem, co nie umknęło uwadze bliskich. Spodziewał się zatem, że wkrótce czeka go poważna rozmowa.
Porcelanowa maska w stylu Volto (choć Perseus preferował jej inną nazwę — Larva, czyli duch), której wykonanie zlecił zaraz po otrzymaniu zaproszenia od lady Nott i krótkiej wymianie korespondencji z Octavią, była bezpiecznym schronieniem przed ciekawskimi spojrzeniami, dawała względne poczucie anonimowości. Podobnie jak krawat, maska również była zaczarowana, w związku z czym dla jednych jawiła się jako biała ze złotymi ornamentami, podczas gdy drudzy widzieli ją jako czarną ze srebrnymi zdobieniami.
Wreszcie dotarli do Hampton Court, a Perseusa ogarnął zachwyt; nie tylko samymi dekoracjami i atrakcjami przygotowanymi po to, aby umilić towarzystwu wieczór, ale także kolorowymi strojami, muzyką, grą świateł. Tak bardzo przywykł do szpitalnej skromności i szarości, że arystokratyczny przepych mocno na niego oddziaływał.
Kiedy jednak wszyscy wokół przywdziali maski, aby stać się kimś innym, Perseus pozostał tym, kim zawsze był — cichym obserwatorem, cieniem u boku lady Lestrange, wspierającym przyjacielem. Jedynym, co mogło stanowić dla gości szanownej lady Nott podpowiedź odnośnie jego tożsamości, były wykonane z białego złota spinki do mankietów z herbem Blacków. Ledwie zauważalny detal, dyskretny uśmiech w stronę spostrzegawczego rozmówcy.
— Liczysz, ile już razy powiedziałem ci, że wyglądasz zjawiskowo? — zapytał z uśmiechem, który wprawdzie był niewidoczny pod maską, lecz objawiał się w błyszczących oczach lorda Blacka. — Bo chciałbym znów to powiedzieć. Naprawdę, jestem w szoku, że możesz wyglądać jak... kobieta. Dama.
Następnie przeniósł wzrok w stronę kilku sędziwych dam, wśród których najwyraźniej panowało jakieś poruszenie. Najwidoczniej plan Octavii zadziałał, skoro tak żywo dyskutowano o kolorze ich strojów. W jednym jednak musiały być zgodne; wraz z Perseusem pasowali do siebie, co z kolei mogło stanowić, że tę dwójkę łączyło coś więcej niż wymieniane na przyjęciach uprzejmości.
Chwycił zaraz za pierwszy z brzegu drink na mijającej go latającej tacy i już miał unosić go do ust, gdy przypomniał sobie o masce. Cóż, przyjaciółka nie musiała widzieć jego twarzy, by wiedzieć, jaką miał teraz minę. Czy to kara od losu za ten mały, koleżeński przytyk sprzed kilku chwil?
Rzucam na drinka.
[bylobrzydkobedzieladnie]
même temps une excellente raison de
Ostatnio zmieniony przez Perseus Black dnia 15.08.21 10:50, w całości zmieniany 1 raz
'k20' : 18
Luksusowy przepych zapierał dech w piersiach, a ilość piękna, skrzącego się na każdym metrze kwadratowym, zarówno pod postacią ozdób, jak i otumaniających dekoracyjnością strojów czarodziejów, przytłaczał nawet zajmującą się na co dzień artyzmem Deirdre. Owszem, spodziewała się efektownych wnętrz oraz dopracowanych do perfekcji atrakcji, lecz to, co napotkała w Hampton Court, przerosło nawet najodważniejsze oczekiwania. Madame Mericourt była wprost oczarowana, a to zdarzało się niezwykle rzadko. Bywała przecież na francuskich salonach, odwiedzała modne galerie sztuki, brała udział w wernisażach wysokiej klasy, obracała się w towarzystwie ludzi ceniących kunszt i powab, mistrzów wielu sztuk, lecz do tej pory nie doświadczyła czegoś tak kompletnego, dopracowanego, przypominającego o tym, że magia nie miała granic nie tylko w zadawaniu bólu, ale i tworzeniu niewyobrażalnego piękna. Każdy detal przyciągał wzrok, zapadając na stale w pamięć. Droga ku posiadłości, urozmaicana ognistymi występami, przytłaczający majestat głównego holu, szemrzący gwar rozmów skrytych za maskami czarodziejów w kreacjach zapierajacych dech w piersiach, girlandy kwiatów, zaczarowane płatki śniegu, marmury i cała architektura, oraz magiczna aura, unosząca się w powietrzu razem z najwspanialszym zapachem - wszystko to nie zlewało się w jedno, a stanowiło barwny korowód, pieszczący wymagające zmysły Deirdre. Nigdy wcześniej nie doświadczała tak głęboko, przejęta w ten prawie dziecięcy sposób; przekroczenie progu Hampton Court mogło równać się tylko z pierwszym pojawieniem się w Hogwarcie, gdy stała się wręcz upojona zamkiem, jego sekretami, potencjałem i rozpoczęciem się nowego etapu.
Sylwestrowa noc niosła podobny ciężar. Żegnała ubiegły rok, debiutowała w nowym, w wyjątkowy sposób, zostawiając za sobą najgorsze miesiące. Rok temu nie łudziłaby się, że przetrwa poród, że zostawi przy sobie dzieci, że przetrwa stawiane przed nią wyzwania, że stanie się jeszcze potężniejsza - i że zapadnie się jeszcze mocniej w nienawistno-miłosny mrok, stale pochłaniający część myśli. Starała się jednak nie skupiać na tym, czy go rozpozna - i czy znów poczuje palące ukłucie zazdrości, widząc u jego boku półwilę, przyciągającą wzrok nawet mimo twarzy skrytej za maską - a po prostu czerpać pełnymi garściami z tej wyjątkowej nocy, by choć na kilka godzin zapomnieć o ciężarze odpowiedzialności, wojennych planach i ofiarach, jakie musiała ponieść.
W Hampton Court pojawiła się jednym z powozów Averych, towarzysząc Elaine; rozdzieliły się dopiero przy wejściu, tak widocznie musiało być, lecz Deirdre nie czuła lęku. Przyjęła wskazówki arystokratki, zresztą, przesłonięte twarze dawały poczucie bezpieczeństwa, komfortowej anonimowości, dzięki której nie czuła się wystawiona na surowe oceny. Swobodnie ruszyła ku sali balowej, rada, że jej wręcz niewinnie zachwycony wyraz twarzy skryty jest za złoconą maską colombiną, mistrzowsko wykonaną z jubilerskich okuć, precyzyjnie oddających kwietno-wężowe motywy. Wróżkowy pył dodawał masce blasku, a spięta z tyłu aksamitna, czarna tasiemka podkreślała wysoko upięte włosy. Już nie w egzotyczny kok i nie w krótką, orientalną fryzurę madame Mericourt. Część włosów upięto tuż nad karkiem w dwa finezyjne koki, ozdobione złotymi wsuwkami, a twarz okalały pojedyncze kosmyki, podkreślające detale maski. Tylko krwistoczerwone usta pozostały bez zmian - i kolorystyka stroju, utrzymanego w głębokiej czerni. Długa suknia ściśle opinała talię, rozszerzając się swobodnie ku dołowi, bez koła ani gorsetu, a materiał sięgał aż do szyi, choć od pasa w górę został utkany z koronki i ozdobiony złotymi przeszyciami. Ręce ponad łokcie skrywały czarne rękawiczki z drogiej, miękkiej skóry, a suknia odsłaniała jedynie ramiona w orientalnym odcieniu kości słoniowej. Głębokie rozcięcie sukni odsłaniałoby długą nogę, lecz tylko przy gwałtowniejszym ruchu: na razie, w kontraście z barwnymi kreacjami arystokratek, prezentowała się dość skromnie, choć cały urok kreacji polegał na jej zmysłowym kroju. I na pewności, z jaką Deirdre znalazła się już wśród gości, machinalnie odbierając z tacy jeden z kielichów, ciągle nie mogąc wyjść z podziwu oraz pozbyć się niesamowitego wrażenia, jakie zrobił na niej Sabat - a ten przecież dopiero się zaczynał.
sukienka (inne buty, ofc, niewidoczne spod materiału) i maska; rzut na locus nihil i rzut na alkohol
seven deadly sins
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
#1 'k100' : 89
--------------------------------
#2 'k20' : 9