Sala balowa
Każdy sabat u lady Adelaide Nott słynie ze swojego przepychu, którego nie mogło zabraknąć i w wyborze alkoholi czekających na spragnionych dobrej zabawy czarodziejów. Złote tace lewitowały po sali, pokryte szkłem różnej maści, w którym kryły się rozmaite rodzaje trunków. W tym roku, ze względu na skrywane za maskami tożsamości gości, koktajle kryły w sobie dodatkowe magiczne efekty czyniące całun tajemnicy okrywający całą zabawę jeszcze grubszym.
Aby pochwycić kieliszek z przelatującej obok tacy, należy w pierwszym poście na wydarzeniu wykonać rzut k20, a następnie zinterpretować go zgodnie z poniższą rozpiską.
- Wybór kieliszka:
- 1. Goblin
Ten koktajl z soku jabłkowego, szampana oraz rozpuszczonego marcepanu podaje się w wysokim kieliszku, którego rant zamoczony w wódce obsypano cukrem. Smak jabłek delikatnie przebija się przez bąbelki i już jeden łyk wystarcza, by magiczny napój zadziałał, obdarzając Cię skrzekliwym głosem. Odnosisz wrażenie, jakby twój wzrost rzeczywiście pasował do standardów goblinów.
2. Wróżka
Migoczący od samego początku kieliszek wypełniony jest skrzacim winem oraz lekkim, owocowym musem nadającym koktajlowi nieco gęstszej konsystencji. Już po pierwszym łyku dostrzegasz, jak otaczający cię z każdej strony brokat osiada na Twojej szacie, sprawiając, że mieni się jeszcze bardziej, a głos brzmi nieco piskliwie, jakby należał do maleńkiego skrzydlatego elfa.
3. Celestyna
Już pierwszy łyk zaskakuje cię unikalnym połączeniem cytrusów oraz słodkiego wina doprawionego mocnym aromatem pieczonych kasztanów. Dopada cię błogi, piosenkarski nastrój godny samej Celestyny Warbeck, która nagle staje się twoją idolką. Nie możesz oprzeć się chęci zanucenia jej najlepszych hitów do spółki z tanecznym krokiem piosenkarki, zyskując także nieco z jej pięknego głosu.
4. Troll
Gorzkiej woni unoszącej się znad kryształowego kielicha towarzyszy równie identyczny smak absyntu. Na dnie unosi się kilka listków piołunu, które jedynie podbijają kwaskowatość. Język piecze niemal do samego końca, kiedy spływa na Ciebie nuta słodkiego, nierozpuszczonego w pełni cukru, a głos brzmi bardziej charcząco, jakby coś w gardle utrudniało Ci mówienie.
5. Eteryczna formuła
Charakterystyczny biały dym unosi się znad kieliszka niczym z wrzącego kociołka. Delikatne szkło jest ciepłe, a jego zawartość smakuje doskonałym i jedynym w swoim rodzaju szampanem zmieszanym z sokiem żurawinowym oraz sokiem z cytrusów.
Raptem kilka niewielkich łyków, które pomieścił w sobie smukły kieliszek, wprowadziło cię w głębokie przemyślenia, iście eteryczne tyrady o czasie, przestrzeni, nieskończonym ogromie kosmosu, którego fragmentu dostrzegasz w suficie wysoko ponad tobą. Twój ton głosu brzmi wzniośle, iście filozoficznie.
6. Błazen
Mieszanka ciemnego ale oraz whiskey skropiona dodatkiem słodkiego koziego mleka budzi w tobie rozbawienie. Każdy kolejny łyk przybliża Cię do śmielszych chichotów, które jesteś w stanie powstrzymać z niemałym trudem. Wesoła atmosfera wieczoru udziela Ci się znacznie szybciej niż pozostałym gościom.
7. Oddech smoka
Tylko wprawny alchemik poczuje, że w tej kompozycji ciężkiej whiskey przesiąkniętej zapachem dębowej beczki znajdują się ogniste nasiona. Jeden łyk wystarcza, aby Twój głos zniżył swoją barwę do przytłaczającego słuch basu. W miarę opróżniania kielicha czujesz coraz mocniejszy, siarkowy zapach oraz dym wypuszczany przez nozdrza lub usta z każdym oddechem. Wypicie do ostatniej kropli prowadzi do zionięcia ogniem i tymczasowego osmolenia własnej szaty. Koktajl pozostawia po sobie palący posmak oraz pragnienie.
8. Kapitan
Mieszanka najlepszego rumu bogata w sok z najlepszych cytrusów z dodatkiem imbiru zaostrzającego smak. Raptem kilka łyków wystarcza, by Twój głos obniżył swoją barwę i stał się przyzwoicie melodyjny, a przy tym dostatecznie przekonujący i pewny siebie dla słuchacza.
9. Trzecie oko
Biała zawartość kieliszka jest nieco mętna, gęsta. Smakuje egzotycznym mlekiem kokosowym, białą czekoladą oraz wytrawnym winem. Każdy łyk sprawia, że odsuwasz się nieco od otaczającej Ciebie rzeczywistości. Chwilami odnosisz wrażenie, jakby sprawy doczesne nie miały najmniejszego znaczenia, a jedyny interesujący zbieg wydarzeń znajduje się w bliżej nieokreślonej przyszłości.
10. Mantra
Ziołowy zapach amaro pozostawia po sobie gorzki posmak na języku, który przełamuje mus z kandyzowanych owoców. Od pierwszego łyku wiesz, że Twoje słowa stają się nieco cichsze, a krzyk jest wręcz nieosiągalny. Towarzyszy Ci błogi spokój, opanowanie. Nawet największa awantura nie jest w stanie wykrzesać z Ciebie upustu przygaszonych emocji.
11. Creme de la creme
Likier porzeczkowy pozostawia po sobie niezapomniane wrażenie w połączeniu z gorzką czekoladą. Smak zostaje z Tobą na dłużej, podobnie jak zapach kakao. Czujesz lekkie otumanienie i to za sprawą już pierwszego drinka. Przyjemne uczucie lekkiej głowy i wolności towarzyszy Ci od pierwszego zamoczenia ust w napoju. Masz wrażenie, że wszystkie troski odchodzą w niepamięć i chcesz zatrzymać tę chwilę na dłuższy czas.
12. Gorący kociołek
Smak ginu z tonikiem jest znany każdemu, kto choć raz pojawił się na przyjęciu z dobrze zaopatrzonym barem. Gorycz ciągnie się wzdłuż języka, powoli, niemalże boleśnie wypalana przez gin. Twoje gardło po wypiciu kilku łyków nienaturalnie ściska się, a głos powoli wybrzmiewa niższe tony. W miarę upływu czasu staje się także coraz bardziej zachrypnięty, jakby Twoje ciało trawiła choroba albo, co gorsza, wspólny wieczór spędzony przy wyśpiewywaniu największych hitów Celestyny Warbeck.
13. Błękitna Laguna
Przyjemne połączenie wódki, pomarańczowego likieru Blue Curracao oraz lekko gazowanej wody cytrynowej podawane w wysokim kieliszku z plastrem cytryny umieszczonym na jego brzegu. Ogarnia Cię błogość i lekkość, jakbyś unosił się na przejrzystych wodach błękitnej laguny. Barwa głosu zmienia się na wysoką, aczkolwiek jasną o średniej sile dźwięków. Przypominają Ci się wizyty w operze, gdzie najwspanialsze diwy wyśpiewują swoje arie, a teraz czujesz, że możesz być jedną z nich i zachwycić towarzyszy ariettą najwyższej klasy.
14. Królowa Śniegu
Intensywność smaku imbiru doprawiona tonikiem i kruszonym lodem, serwowana z ćwiartką pomarańczy. Orzeźwiające, niezbyt słodkie połączenie niemal od razu wywołuje gęsią skórkę i ogarniające Cię zewsząd uczucie chłodu. Oddech zmienią się w typową dla chłodu parę, w której wesoło wirują płatki śniegu. Pomimo zimna ogarnia Cię rozluźnienie, przypominają Ci się dziecięce lata, kiedy bawiłeś się wśród śniegu, a samo wspomnienie wywołuje przyjemne uczucie dziecięcej radości.
15. Grzywa aetonana
Alkohol w kieliszku jest gęsty i mleczny, spieniony u góry. Jest słodki: wśród aksamitnego jak grzywa aetonana mleka wyczuwasz orzechowy likier i rozgrzewające nuty kawy i czekolady. Przyjemne uczucie rozlewa się za twoim mostkiem, zaś twój głos zyskuje niższe, lecz lekkie i ciepłe brzmienie, od którego słuchania nie można się oderwać.
16. Erato
Kołyszący się w wysokim szkle alkohol ma ciemnoczerwony kolor. Po jego spróbowaniu czujesz rozpływający się na języku musujący smak granatu i cytryny, cierpkość ginu i delikatną nutę mięty. Masz wrażenie, jakby światło stało się nieco bardziej różowe, a twoja głowa nic nie ważyła, choć zdecydowanie nie jest to stan upojenia alkoholowego. Twoje myśli stają się niezwykle lotne, przez co ciężko jest ci dokończyć jeden wątek w konwersacji: nieustannie wpadają ci do głowy kolejne dygresje do wtrącenia.
17. Egzaltacja
Najwyższej jakości burbon oraz mocny earl grey stanowią połączenie znane przez każdego, szanującego się Brytyjczyka; podobno. Smak alkoholu podsyca rozpuszczony miód, którego gęsta struktura pozostaje wyczuwalna na języku. Ciebie zaś ogarnia nieprzerwane deklamowanie każdego słowa. Nadajesz mu barwę, dodatkowe emocje. Napotykasz trudność w oparciu się poczuciu przemawiania o wydarzeniach ważnych, istotnych, a przede wszystkim wygranej wojnie o czystość krwi.
18. Burleska
Słynny francuski Calvados, którego jabłkowy bukiet przebija się w każdym łyku, doprawione cynamonem, wanilią i odrobiną gorzkiego amaretto przełamującego wyraźną słodycz. Także i Twój głos nabrał wyraźnej, wręcz uwodzącej głębi. Pozostajesz w przekonaniu, że jedno wypowiedziane słowo rozplątuje cudze języki i skłania ku powierzeniu najgłębszych sekretów.
19. Pożoga
Intensywna czerwień soku malinowego w efektowny sposób łączy się z kolorem soku pomarańczowego, a ostrości dodaje czysta wódka zawierająca w sobie drobinki brokatu. Przyjemnie chłodzony kruszonym lodem drink podawany jest w szkle sprawiającym wrażenie płonącego. Skład wzbogacono o składnik wywołujący intensywne, silne wzruszenie, które wraz z ostatnią kroplą drinka przemienia się w niewyobrażalny zachwyt.
20. Łyk niewinności
Z pozoru lekkie wino niosące posmak prawdziwego Toujour Pur skrywa w sobie niewielką ilość pikanterii dość mocno palącej w gardło. Szybko ogarnia Cię poczucie młodzieńczej niewinności, chęć cofnięcia się z powrotem do szkolnej ławy i płatania figli. Poczucie zabawy towarzyszy Ci w każdym kroku. Twój głos przyjmuje barwę o kilka tonów wyższą.
Według tradycji gałązki jemioły wieszane są w domach przy suficie lub nad drzwiami w czasie Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Jemioła ma przynieść domowi i jej mieszkańcom spokój, pomyślność i szczęście w zbliżającym się czasie. Jest także symbolem odnowy, która ma odstraszać złe i niechciane moce, a zapraszać te niosące przychylność i dostatek.
Istnieje tradycja, według której każdy gość przekraczający próg posiadłości powinien zerwać jedną z jagód jemioły i zabrać ją ze sobą. Ma to symbolizować pokój między rodami, wspólną sprawę, a także chęć dzielenia się szczęściem. Zerwanie jagody należy zgłosić w komponentach z zaznaczeniem, iż przekazanie dokonało się na sabacie celem dopisania składnika alchemicznego do ekwipunku obdarowanej kobiety oraz odpisania jagody z wybranego tematu.
Nie można jednak zapomnieć o najważniejszej cesze tej symbolicznej rośliny. Każda para, która znajdzie się pod jemiołą, powinna się pocałować. Jemioła symbolizuje płodność i witalność, a także wpływa na jakość pożycia małżeńskiego. Czarodzieje niejednokrotnie przekonali się już, jak wielki wpływ na życie może mieć świadome omijanie tradycji i wiedzą, że nie należy tego robić.
Pozostały 0/3 jagody.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 12.08.21 21:21, w całości zmieniany 9 razy
'k20' : 20
Po części z tego powodu dołożyła wszelkich starań, by wypaść jak należy. Twarz skryła za subtelną maską typu colombina, malowaną na srebrną barwę, z własnoręcznie wykutymi w stopie zdobieniami roślinnymi - paproci, mięty i jodły. Przysłaniała wyłącznie oczy, podkreślając ich kształt, i górną część nosa. Prawą krawędź maski ozdobiła świeża gałązka lubczyku, wschodnim zwyczajem trzymana przy twarzy, darzona uzasadnionym przekonaniem o sile przyciągania. Usta barwiła intensywna czerwień, ciężkie powieki czerniły się węgielkiem, gęsty wachlarz rzęs pozwalał na dłuższe spojrzenia. Sypki puder przysłonił niedoskonałości zmęczonej cery, dziś nie mogła pozwolić sobie na żaden błąd.
Nie miała ubrań odpowiednich na okazję taką jak ta, sprawiło to, że schowała dumę do kieszeni i nawiedziła własną matkę, zwracając się do niej z prośbą o pomoc. Ta podarowała jej własną suknię, wymagała kilku przeróbek, dopasowania, z tymi jednak była sobie w stanie poradzić sama. Długa kreacja z delikatnego lejącego się ciemnofioletowego materiału została zaczarowana tak, by spowijała ją subtelna skrząca mgła, podążająca za każdym najdrobniejszym ruchem tkaniny. Spódnica rozszerzała się nieznacznie od pasa w dół, znacznie ciekawszej budowy była część gorsetowa, zarówno od przodu, jak i tyłu, wychodząc trójkątnym wycięciem z ciemniejszym obszyciem. O ile faktura materiału spódnicy wydawała się gładka i lśniąca, tak wyżej kreację tworzyła tkanina z haftem wierzbowych gałązek. Na piersi suknia została rozcięta, nie ukazywała jednak nagiego ciała a subtelne, choć wciąż odważne tiulowe podszycie. Suknia nie miała tradycyjnych rękawów, zamiast nich wokół ramion ciągnęły się pasy miękkiego materiału odchodzącego od sięgającego szyi dekoltu. Nonszalancko niedbale upięte włosy spinały dwie srebrne spinki, szyję zdobił błyszczący wisior z ametystem. Czarne buciki na niewysokim obcasie dodawały jej pewności siebie przy każdym odbijającym się echem przestronnych korytarzy stuknięciem. Spowijał ją ciężki drzewny zapach, przez który dało się wyczuć słodki zapach żywicy i miodu. Rozglądała się wokół, dobrze wiedząc czego - lub kogo - szukała, lekkim ruchem dłoni porywając z tac jeden z błyszczących w półmroku kieliszków, powoli racząc się poczęstunkiem. Mijali ją przystojni mężczyźni i piękne kobiety, najwyższy już czas rozpocząć tę maskaradę.
inspiracja sukienkowa, bo jak wszyscy to i ja
prządką
'k20' : 9
Już nie bądź taki podekscytowany.
Głos Rhysanda mówiącego po francusku nie spowodował, że Rian odwrócił spojrzenie od matki. A przynajmniej nie do momentu, w którym całkowicie zniknęła w Hampton Court. Dopiero wówczas zobaczył, czający się na twarzy drugiego Selwyna uśmiech — tak charakterystyczny i tak irytujący dla Riordana, ale tak niesamowity dla innych. Znał jego każdą odsłonę, tak jak znał każdą emocję władającą bratem. Nie odpowiedział mu na słowa związane z ogniem, kończąc jedynie w ciszy zapalonego wcześniej papierosa, zbywając werbalną i pozawerbalną ekscytację milczeniem. W końcu jednak i ambasador owleczony w złoto ruszył przodem, zostawiając go, chociaż Rian wcale nie miał mu tego za złe. Wszystko szło zgodnie z planem, a plan nie uwzględniał kręcącego się przy nim Rhysanda. Plan uwzględniał Rhysanda robiącego to, co umiał najlepiej. Czarodziej odprowadził więc starszego z rodzeństwa wzrokiem i odrzucił w połowie spalonego papierosa. Dopiero przed samym wejściem do środka, nasunął na twarz maskę. Bauta, którą wybrał, różniła się w szczegółach od tradycyjnej wersji maski, lecz nie odbiegała od niej w żaden gwałtowny sposób. Wpasowana kolorystycznie do stroju prezentowała od pierwszych chwil marsowe czoło oraz nieprzystępny, wrogi wręcz wygląd właściciela. Czarne obwódki oczodołów zaciemniały również okolice oczu mężczyzny, chociaż jego równie czarne tęczówki zatapiały się w ich cieniu. Nie zdecydował się na wybitne dodatki, preferując — tak, jak ze strojem — rozwiązanie najprostsze i najmniej ekspansywne. Wiedział, jakie było jego zadanie. Ominął alkoholowe entrée, nie podnosząc kieliszka, woląc skupić się całkowicie na tym, co działo się już na sali balowej. Nie podchodził więc do nikogo, pozostając w dalszej części sali balowej, momentalnie znajdując też wzrokiem brata, czarującego już jedną z kobiet. Tak przewidywalny, ale dzięki temu niezawodny. Rian przeszedł więc dalej, nie zastanawiając się wcale nad atrakcjami czy przepychem. Do tego był przyzwyczajony od zawsze — jeśli miał wyciągnąć coś z tego nudnego spędu, to przynajmniej liczył na coś... Interesującego.
maska
Hear the wolves at the door
Grab a piece if you're able
Silver bullets on the floor
Pod delikatnymi warstwami tiulu lejący materiał podkreślał długie nogi Lady Carrow, wszystko utrzymała w barwach bladego różu, co podkreśliła delikatną złotą biżuterią. Włosy luźno puściła po plecach, tak, że blond pukle opadały delikatnie na jasne obojczyki. Na czas dotarcia na maskaradę ubrała jasny płaszczyk, obszyty delikatnym futerkiem. Ale najbardziej ekscytującą częścią wieczoru i tak była maska — wszystko nabierało dzięki temu nieco tajemniczego wydźwięku. Do jej przygotowania przyłożyła się jeszcze bardziej — Maska w typie Colombiana, którą Lady Carrow udekorowała samodzielnie — porcelanka pomalowana została jedynie złotą farbą — odcień pasował idealnie do noszonej przez Lady biżuterii, pojedyncze, acz zdobne pióro zdobiło jeden z profili, całość zdawała się muśnięta złotym pyłem lub mgiełką. Każdy, kto znał zamiłowanie Calypso do takiego, stylu mógłby ją rozpoznać. Ale nikomu tego zadania nie zamierzała również ułatwiać.
Na bal przyjechała razem z bratem. Jej zdaniem Ares prezentował się wybornie — każdy, kto miałby ku temu wątpliwości, najpewniej nie śledził nowości modowych — wszystko bowiem co Ares na siebie włożył, prezentowało się na nim niczym na modelu z największych domów mody. Miała nadzieję jednak, a może przy okazji, że jego strój, chociaż nieco zdradzi, kim jest. Że będzie to podpowiedzią dla pewnego lorda, którego miała nadzieję dzisiaj spotkać.
Ich spotkania w ostatnim czasie przybrały na sile, chociaż na dobrą sprawę można powiedzieć, że w zasadzie dopiero się rozpoczynały. Wchodząc do sali, przytrzymała drobną dłonią lekki połać sukni. Była kobietą, więc pomimo całej odwagi, jaką posiadała, zachowywała się z ogładą i taktem, posyłając ukłony głowy mijanym damom i lordom. Pełne usta uniesione w delikatnym uśmiechu, tylko czekały, żeby móc rozciągnąć się w prawdziwym szczęściu na widok tych jednych szczególnych oczu, które miała nadzieję dostrzec spod maski.
Jej brat rzecz jasna momentalnie odnalazł towarzystwo dla siebie, a ona, na razie stała nieco z boku, odpowiadając na powitania i ewentualne pytania. Gdy kelner z tacą przechodził obok, zaoferował jej jeden z drinków, który Calypso ujęła w dłoń. Była to kolejna okazja, by móc się rozejrzeć nieco wokół. Przez chwilę wydawało jej się, że widzi znajomą posturę, jednak sylwetka zaraz zniknęła jej w tłumie. I chociaż Calypso już dawno nie była na żadnym balu i nieco brakowało jej towarzystwa, to w tym momencie miała nadzieję, że gości byłoby nieco mniej, ale jedynie po to, by mogła zamienić kilka słów z obiektem swoich westchnień.
Suknia w takim kolorze. Maska jak na avatarze, tylko zakładana na twarz, a nie trzymana.
should never crave the rose
You can't keep me quiet
Won't tremble when you try it
All I know is I won't go speechless
'k20' : 7
Adeline starannie dobrała strój na dzisiejszą okazję, doskonale zdając sobie sprawę z praw jakimi rządziły się takie uroczystości. Czarna maska w stylu colombina zrobiła twarz lady Burke, która ozdobiona była małymi kamieniami. Sukienka kolorystycznie dopasowana została do szaty wyjściowej Edgara. Materiał sukni zakończony czarną koronką ciągnął się za Adeline, która do Sali balowej weszła wsparta na ramieniu swego męża – jakżeby inaczej. Patrząc w lustrzane odbicie, Adeline nie mogła nie zauważyć, z nutką rozbawienia, że nawet wygląd podkreślał jak różnymi od siebie ludźmi z charakteru są lord nestor i lady doyenne. Niemniej jednak prezentowali swoją spójność, nie tylko strojem, o którego nienaganną prezencję dbała podczas każdego wyjścia, ale także postawą.
Burkowie licznie pojawili się dzisiejszego wieczoru, mimo swej naturalnej niechęci do podobnych uroczystości, podczas których Adeline czuła się niczym ryba w wodzie. Jasnoniebieskie oczy odbijające się na tle czarnej maski obserwowały twarze ukryte również za misternie ozdobionymi dziełami sztuki. Maskarada uwidoczniała jedynie codzienność arystokratycznej socjety. Teraz jednak zamiast starannie dobranych uśmiechów, skrywania emocji za spokojem i obojętnością mieli skrywające ich emocje materiały. Jednakże podobnie zarówno jedne jak i drugie maski nie chroniły przed czujnym wzrokiem zgromadzonych. Zatem nadal każdy podlegał wszelkim zasadom, dlatego też delikatny, wyważony uśmiech nie znikał z ust Adeline. Sięgnęła po jednej z kieliszków, które oferowane były gościom.
/ rzucam kością na drineczka, zaraz wpadnie inspiracja
suknia i tutaj maska
Ostatnio zmieniony przez Adeline Burke dnia 17.08.21 11:33, w całości zmieniany 1 raz
is how she is calm
in the storm and
anxious in the quiet
'k20' : 11
Naturalnie, Craig nie odstępował swoim ubiorem od innych gości na sabacie. Dołożył starań aby tego wieczora prezentować się jak najlepiej. Krawcowie spędzili długie godziny dopracowując jego kreację. Nie można było nazwać ją przesadnie ozdobną, wręcz przeciwnie. Swoją prezencją bardzo pasowała do osoby, która ją przywdziała, jako że ponad niezliczone hafty, Craig preferował surową elegancję. Tego wieczora Burke ubrał się w czarne, materiałowe spodnie bez mankietów. Na górę przywdział białą koszulę oraz dopasowaną skórzaną, czarną kurtę zapinaną pod szyję na kryształowe guziki. Finalnie, jedno z rąk zasłonięta była długą, ciągnącą się do ziemi peleryną. Peleryna ta zabezpieczona była przed zsuwaniem się z jego ramienia za pomocą pasa materiału przechodzącego pod pachą z drugiej strony. Początkowo zastanawiał się, czy nie przypiąć do kurty rodowej broszy. Koniec końców, zrezygnował, uznając, że wielki, sygnowany srebrem mak zrujnuje całą zabawę i otoczkę tajemniczości oraz anonimowości, o którą poniekąd przecież chodziło i którą miały zapewnić maski. A, właśnie. Maska. Jego wybór padł na taką, która skrywała w całości jego oblicze - volto. W przeciwieństwie do brata, postanowił postawić na kolory zdecydowanie jaśniejsze. Wybrana przez niego maska wystylizowana była tak, jakby jego twarz zakryta była tylko w okolicach oczu. Tam skupiały się wszystkie zdobienia - srebrna koronka oraz florystyczne ryciny koncentrujące się na policzkach, mostku nosa i nad otworami na oczy. Reszta maski była gładka, swoim kształtem oraz powierzchnią przypominać miała skórę - z tym wyjątkiem, że pokryta była mlecznobiałą macicą perłową i odbijała światło z każdym jego ruchem. Usta maski pomalowano na czarno, a całości dopełniał pióropusz w kolorze srebra, bieli i czerni.
Stracił już właściwie rachubę ile razy gościł w Hampton Court. Za każdym razem bale były co prawda inne, różnice nie były jednak znaczące. Gdy razem z rodziną Burke zjawił się w progu wielkiej sali.
- Spokojnie, Prim - dodał kuzynce otuchy. Wiedział, że pobyt tu mógł wiązać się z pewnymi nieprzyjemnościami, była jednak wśród swoich. Wszyscy tu byli pod wrażeniem jej grudniowego koncertu. - Po prostu bawmy się dobrze - dodał jeszcze po bracie. Mrugnąłby jeszcze do kuzynki porozumiewawczo, nie dostrzegłaby jednak tego gestu pod maską, którą przywdział, więc zrezygnował. Idąc w ślady za rodziną, on także poczęstował się alkoholem z tacy, która akurat znalazła się w pobliżu. Pora pożegnać stary rok z przytupem i zwrócić swój wzrok ku nowemu, pełnemu nowych szans i obietnic.
Strój i inspiracja maski - ta, którą ma Craig zamiast złota ma srebro, "skóra" jest z macicy perłowej, usta są czarne, a pióra czarne, białe i srebrne.
k20 drink
k100 opętanie
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
#1 'k20' : 12
--------------------------------
#2 'k100' : 68
Tak przygotowany pośpieszył na uroczystość, na którą już trochę był spóźniony, dlatego postarał się przemknąć po cichu bocznymi drzwiami tylko po to, by nie zwrócić na siebie niczyjej uwagi. Zwłaszcza jego ojca. Gdy tylko wszedł na salę balową szybko wmieszał się w wirujący tłum gości i chwycił za drinka ze złotej patery, gdy obsługa przeszła obok niego.
Pokręcił się chwilę dokoła, próbując rozpoznać kogokolwiek spod tych wszystkich masek, miał wrażenie, że gdzieś w oddali widzi swego ojca, więc szybko skierował swoje kroki w drugą stronę i tym sposobem natknął się na Lady Rosier i jej męża Lorda Tristana Rosier.
- Lady - ukłonił się swej kuzynce nisko, bo po ich rozmowie w pierwszy dzień świąteczny, nie miał chwili by chociaż wysłać do niej sowę z zapytaniem jak się miewa, po czym zwrócił się do jej męża: - Lordzie Rosier. Miło Lorda widzieć - przywitał się jak przystało w tych okolicznościach i pozwolił sobie dołączyć do ich grona w sali balowej.
- Ciekawość mnie zżera od wewnątrz na to co przygotowała Lady Nott w tę noc, ciekawe czy uda się jej przebić zeszłoroczny sabat? - zwrócił się z komentarzem w stronę małżeństwa. I choć byli rodziną, to Gaspard nie mógł powiedzieć, że miał bliskie kontakty z kuzynką i Tristanem, owszem był w ich posiadłości na balu zaledwie w zeszłym tygodniu, to mógłby policzyć na palcach jednej ręki ile razy miał okazję rozmawiać z Evandrą ubiegającego właśnie roku.
[bylobrzydkobedzieladnie]
of what one does,
Ostatnio zmieniony przez Gaspard Lestrange dnia 16.08.21 23:48, w całości zmieniany 2 razy
'k20' : 18
Dopiero wysiadłszy z powozu, który dowiózł Shafiqa do posiadłości w Hampton Court, w wieczornym blasku płomieni oraz zimowego, nocnego nieba, poczuł, że biała szata, spodnie i kaftan zapięty pod szyję obłożone w złote nici i zdobienia, oraz lekki płaszcz w tak nieoczekiwanej dla Zachary'ego różowej barwie, elegancko zwisający z ramienia dawały mu odpowiedni majestat oraz prezencję. Pochwały ze strony wiernego sługi nie dawały tego. Mógł otrzymać je o każdej porze dnia i nocy, a tak naprawdę potrzebował jedynie nikłego spojrzenia zainteresowania, być może rozpoznania, kto zjawił się na balu w ostatnim dniu roku.
Bauta, którą nosił dzisiaj nosił, zdawała się ciężka. Surowa i prosta, w dużej mierze pokryta warstwą kości słoniowej, by oddać naturalną biel tkanki. Spękana w swej większości od żuchwy po prawej stronie ku policzkowi, zdobienie ze złota przechodziło przez nos prosto na lewe oko. I tylko ten fragment, zdawać się mogło, iż uszkodzony, lśnił i odbijał się w świetle. Cała reszta, włącznie z wystającym do przodu podbródkiem oraz ustami, zachowała swoją niezmienioną, matową barwę. Semper Fidelis rzucone dla pewności jeszcze raz w powozie działało. Co do tego nie miał wątpliwości, gdy dumnie unosił głowę, wchodząc pod schodkach do dworku lady Nott. Bilecik z zaproszeniem wręczył jednemu z pilnujących porządku pracowników, zachowując całkowitą ciszę nawet wtedy, gdy gestem dłoni zaproszono go do środka. Skinął uprzejmym ruchem głowy i wkroczył do środka, starając się podążać za odgłosami obecnych już gości, aż wkroczył w ciemniejącą salę balową. Z jednej z lewitujących tac zgarnął kieliszek z alkoholem, czyniąc podobnie jak grupka gości tuż przed nim, uśmiechając się pod maską, że zdecydował się na coś, co nie sprawiało trudności z jedzeniem oraz piciem. Podążając wolno za innymi, rozglądał się, wszędzie dostrzegając maski, za którymi z całą pewnością skrywali się przyjaciele. Nie było miejsca dla wrogów jedynego słusznego porządku. Różdżka pod kaftanu zakuła Zachary'ego w żebro, gdy lekko nachylił się, z ulgą odczuwając jej obecność. Przez krótką, ulotną chwilę dopadła go myśl, że została w powozie albo wypadła w trakcie wędrówki tutaj. Pewność, iż miał ją przy sobie, uspokoiła go, podobnie jak ciepło w sali balowej, które utrzymywało nadwyrężone i obolałe stawy we względnym, kojącym odczuciu.
inspiracja dla maski
I don't care about
the in-crowd
'k20' : 11
Elegancka, prosta i prawdziwie aksamitna Colombina osłaniała oczy, a wcięcie wyraźnie odcinało i uwydatniało kształt nosa. Niewielkie koronki – naciągnięte na równie małe okucia – były dostrzegalne jedynie z bliska i po uważnym przyjrzeniu się cieniu, który opadał na twarz ze zdobnego kapelusza. Duże rondo było pofalowane, taśma połyskiwała ciemną zielenią w blasku świec i przyciągało uwagę podobnie jak misterne zdobienia na kamizelce, pod którą znikał pas smokingowy podtrzymujących dopasowane spodnie. Częścią ze swej kreacji podzielił się z Odettą i wierzył, że zdoła go rozpoznać, tak jak jemu przyjdzie rozpoznanie części z gości, którzy szaty na maskaradę zamówili właśnie u Edwarda. Był pewien, że pękali z dumy i zachwytu, mogąc nosić unikalne i spersonalizowane dzieła – nie potrafił inaczej nazwać stworzonych przez siebie stroi.
Kilka minut przed dziewiątą zastukał o stopień laską trzymaną dość nerwowo w lewej dłoni i jako jedynej skrytej pod skórzaną rękawiczką. Pierwszy krok postawił ostrożnie, powoli wyłaniając się z cienia. Po kilku kolejnych zatrzymał się, wciąż zachowując bezpieczną odległość i powoli przykuwając uwagę tych, którzy jeszcze docierali na otwarcie wieczoru. Po chwili miarowe stukanie wznowił i towarzyszyło Edwardowi w każdym kroku aż do samych drzwi do sali balowej, gdzie stanął w progu, przybrawszy na twarz swój najbardziej czarujący uśmiech. Chciał, by na niego patrzyli, nawet jeśli nie był główną atrakcją wieczoru. Zamierzał uczynić wszystko, by jak najlepiej zostać zapamiętanym w towarzystwie, wkraczając tym samym na cienką linę, z której łatwo było spaść i zniszczyć misterne przygotowania lady Adalaide. Tak bardzo nie chciał jej zawieść! Wierzył, że pokładała w nim, pierworodnym Edwardzie Parkinsonie, ogromne nadzieje i zapewne równie mocno denerwowała się, skryta gdzieś po drugiej stronie sali balowej. Raptem kilka minut nerwowego oczekiwania, które wzmogło się z pierwszym krokiem oraz stuknięciem zdobionej laski na parkiecie. Błyszczące spojrzenie wodziło po zgromadzonych gościach. Uśmiech padał w każdą stronę; nawet na tacę, z której prawą ręką ściągnął kieliszek. niezmiennie eleganckim krokiem przecierając szlaki w stronę swojej ukochanej siostry. Przystanął raptem krok przed Odettą, z uśmiechem przyglądając się sukni, którą włożyła. I jeszcze bardziej pęczniał w środku, zbliżając się niebezpiecznie do granicy, w której lada moment mógł nastąpić wybuch.