Wydarzenia


Ekipa forum
Sala balowa
AutorWiadomość
Sala balowa [odnośnik]06.07.16 0:36
First topic message reminder :

Sala balowa

Okazała sala balowa w rezydencji Lady Adelaide Nott gościła niejeden sabat. To jedno z ważniejszych miejsc dla młodych szlachciców, bowiem każdy, kto pragnie zaistnieć w świecie arystokracji musi choć raz zatańczyć na marmurach Hampton Court. Sala jest bardzo jasna, z akcentami kolorystycznymi charakterystycznymi dla rodu Nottów; na podwyższeniu w jednym z rogów sali stoją instrumenty gotowe zagrać najpiękniejszą muzykę do tańca, znajdująca się na półpiętrze arkada, na którą prowadzą szerokie i kręte marmurowe schody umożliwia dogodne obserwowanie parkietu, a gdzie nie gdzie pod ścianami stoją sofy o skórzanych obiciach, zapraszające zmęczonych tancerzy do chwili wypoczynku. Jednak zdecydowanie najbardziej kunsztowny element wystroju stanowią bogate żyrandole, mieniące się tysiącami kryształów umieszczonych na ramionach ze szczerego złota.



Zimowy Bal

Izolda


W najbardziej zdobionej części sali balowej ustawiono specjalne podium, na którym ma się rozegrać dramat, którego aktorami zostali wszyscy uczestnicy balu. Dopóki jednak sztuka trwa, główne miejsce zajmuje nie kto inny jak sama Izolda odgrywana przez uroczą gospodynię balu, lady Adelaide Nott. Siedzi na zdobionym krześle, przypominającym tron, a jej jasny strój przywodzi na myśl suknię ślubną. Ustawiony nieopodal stolik ugina się od herbatników i imbryków z herbatą. Nieopodal, umożliwiając odbycie z nią krótkiej pogawędki postawiony został wyściełany taborecik. Wygodny, choć celowo niezachęcający do spędzania na nim zbyt wiele czasu. Każdy bowiem zasługuje na odrobinę uwagi Lady Nott, nie więcej, nie mniej.

Stojące nieco dalej, wygodniejsze i większe krzesła zajęte są zazwyczaj przez Lorda Cronusa Malfoya przyjmującego rolę rycerza Tristana oraz Lorda Voldemorta jako króla Marka. Panowie co jakiś czas jednak przypisane im miejsca opuszczają, a ich pilnowanie przed zajęciem przez nieroztropnego gościa przypada ożywionym zaklęciem zbrojom, których głośne dzwonienie oznajmia każdy ruch, wywołując przy tym grymas niezadowolenia na twarzy gospodyni.

Z Adelaide Nott można oczywiście porozmawiać. Dobre maniery wręcz wymagają podziękowania gospodyni za zaproszenie. Zależnie od jej dostępności, możliwe są następujące interakcje z Izoldą. Żeby poznać odpowiednią, należy na zakończenie posta, w którym postać podejdzie przywitać się z Lady Nott, rzucić kością k3. Wynik określa interakcję z gospodynią.

1. Taniec z Lady Nott (dla mężczyzn)

Orkiestra zagrała właśnie jeden z ulubionych kawałków uroczej gospodyni. Zanim więc udaje ci się zająć niewygodny taborecik, ta podrywa się z miejsca i ciągnąc cię pod ramię prowadzi w kierunku parkietu. Bawisz się świetnie, Lady Nott okazuje się wyśmienitą partnerką do tańca. Niestety, nie masz możliwości przeprowadzić z nią dłuższej rozmowy.

1. Herbatka z Lady Nott (dla kobiet)

Gospodyni wydaje się być nieco zmęczona intensywnym wieczorem, ale oczywiście, że ma dla ciebie czas. Częstuje cię twoją ulubioną herbatą i herbatnikiem w tym czasie oglądając bawiących się na balu gości, korzystając z odrobiny odpoczynku. Niestety, poza krótkim powitaniem nie udaje ci się wymienić z nią więcej słów, Lady Nott zasłuchała się bowiem w swoją ulubioną melodię.

2. Wymiana plotek z Lady Nott

Udaje ci się złapać Lady Nott w nastroju do plotek. Ledwie przychodzisz się przywitać, a ona każe ci pospiesznie usiąść i znad filiżanki herbaty dzieli się z tobą niezwykle ciekawą informacją. Teraz twoja kolej na odpowiedzenie tym samym. Tego wymaga niepisana etykieta Sabatów!
Zgłoś się do Mistrza Gry po interwencję.

3. Mijasz się z Lady Nott

Niestety, masz pecha. Podchodzisz do miejsca, które zajmuje gospodyni, ale ta właśnie gdzieś zniknęła. Masz szansę przywitać się za to z rycerzem Tristanem i królem Markiem. Na nic poza grzecznościowe wymienienie pozdrowień nie możesz jednak liczyć. Musisz wrócić kiedy indziej.


[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 29.11.24 18:24, w całości zmieniany 10 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sala balowa - Page 33 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Sala balowa [odnośnik]05.01.25 21:44
31 grudnia 1958
po pierwszym tańcu

Ledwie kątem oka widziała, wysoką, otoczoną zielenią i złotem materiałów, szczupłą sylwetkę lorda Avery, zdążyła jeszcze posłać w jego kierunku przepraszający uśmiech, gdy jej dłoń ujęta została w zapraszającym geście przez większą, silniejszą dłoń lorda, który pokonał pozostałych pretendentów do pierwszego tańca młodej lady Crouch. Miała nadzieję, że ten przykry splot okoliczności nie doprowadzi lorda Avery do zniechęcenia, że wyczekiwać on będzie okazji dogodniejszej; sama bowiem wiedziała, że gdy tylko zechce zaprosić ją do tańca, ona mu go nie odmówi. Nie tylko z obowiązku, nie tylko przez wzgląd na to, że był jej znany, jak znani mogą być znajomi starszego brata. Przede wszystkim była go ciekawa. Sprawiał wrażenie ponurego, chmurnego, ale czy na pewno taki był? Czy stało za tym wychowanie, a może po prostu poza, jaką przyjął względem ich świata? Och, było tyle niewiadomych, tyle informacji, do których mogłaby dzisiaj sięgnąć.
W tańcu jednak myślała wyłącznie o swym partnerze, zaraz po jego zakończeniu, z drobnym, bladym rumieńcem na bladej twarzy odnajdując przy stoliku Bartemiusa. To był najlepszy moment na wspólne odwiedzenie lady Nott, lady Izoldy, podziękowanie jej za wystosowane zaproszenia. Początkowa niepewność i nerwy, które towarzyszyły Hypatii przed dotarciem do Hampton Court stopniowo ulatywały. Gdy uśmiechnięta, szczerze, bez przybranej na okoliczność pozy, trafiła znów w najbliższe otoczenie brata, stąpała pewna siebie, choć bez arogancji, świadoma swojej roli i wciąż jeszcze zachwycona światem dorosłych, do którego wreszcie ją dopuszczono. Po prawdzie wdzięczna była, że nie stało się to wcześniej — dopiero teraz, była przekonana, posiadała zdolność odczuwania wszystkiego, co działo się wokół najpełniej i najpiękniej. Jej uwadze nie umykał symbolizm, który wyzierał — wydawać by się mogło — z każdego zakamarku pałacu, atrakcji było wiele, czasu natomiast, jak w życiu, wiecznie za mało.
— Barty, jak się czułeś, gdy pierwszy raz pojawiłeś się w tym miejscu? — spytała ściszonym szeptem, choć nie patrzyła na niego; jej uwagę przykuwało, od samego początku, specjalne podium ustawione w najważniejszej części sali balowej. Bartemius mógł dostrzec nieobecny wzrok siostry, wyczuć subtelną zmianę tematu, którą lubiła stosować, aby odwrócić uwagę od siebie, od tego, co widziała. Dreszcz ekscytacji przeszedł przez jej ciało, opuściła na moment wzrok w dół, na parkiet, lecz widziała tylko opalizujacy materiał jej sukni i czubek zdobionych pantofelków. — Och, poczekasz na mnie chwilę? Pójdę się przywitać — a ty musisz pozwolić mi pójść pierwszą, mówiły jej oczy, niemal chochliczy błysk w zielonym spojrzeniu. Musiał, była jego siostrą, młodszą, debiutantką. Gdyby podeszli do lady Izoldy oboje, popełniliby nie tylko duże faux pas, ale jeszcze osaczyliby gwiazdę wieczoru. Płynnie wysunęła ramię spod ręki brata, aby miękkim krokiem ruszyć w kierunku podestu. Niestety, gdy tylko zbliżyła się do niego na dobrą odległość, lady Nott musiała udać się w inną przestrzeń Hampton Court — jej miejsce pozostawało puste, podobnie jak taborecik, wyjątkowo niewygodny, jeżeli miałaby oceniać wyłącznie na podstawie swojego domysłu. Niestety, brak Izoldy okazał się oczywisty dopiero w momencie, w którym nie miała już szansy na wycofanie się, przynajmniej nie z gracją. Przed nią pozostawało jeszcze dwóch mężczyzn — znany jej, choćby z wyglądu, lord Malfoy w roli Tristana i będący dotychczas zagadką czarodziej znany jako Czarny Pan, występujący w roli króla Marka. Mogła być zła na to, co uczyniono jej rodowi — za afront w postaci pani Mericourt, mogłaby ostentacyjnie odwrócić się na pięcie i udać w przeciwnym kierunku, ale była na to zdecydowanie zbyt mądra. Rodowa duma była jej tarczą i mieczem — ale dziś była damą. Nie wojowniczką. A uprzejmość była przecież zbroją damy. Nie była również dzieckiem, już nie. Czas na dziecięcą urazę przeminął z momentem przekroczenia progu Hampton Court. Była dorosła. Rozsądniejsza. Była Crouchem, przede wszystkim.
Skierowała się więc do zajętych, strzeżonych przez zbroje krzeseł.
— Lordzie, Panie — dygnęła, nisko, zgodnie z protokołem, który wskazywał na poziom szacunku, który młoda dama powinna okazać najważniejszej — de iure — osobie w państwie, powitanie rozciągając na obydwu mężczyzn. W dziewczęcym uroku próżno było szukać miejsca na służalcze poddaństwo, choć już z daleka wyczuwalny był bezbrzeżny szacunek do jednego i drugiego. — Sir, Królu — dodała później, głosem melodyjnym w swej słodyczy, korzystając z tytułów odpowiednich nie tylko poza salą balową, ale również na niej. — Z zapartym tchem oczekuję wyniku starań waszych stronnictw. Wierzę, że będziecie dumni ze swych stronników — oczywiście nie mogła zdradzić się ze swoją afiliacją. Dygnęła raz jeszcze — już na pożegnanie, aby niedługo później udać się w podróż powrotną do oczekującego ją Bartemiusa. Będzie musiała zwracać uwagę na powracającą lady Izoldę.

| rzut


These things that you're after, they can't be controlled.
This beast that you're after will eat you alive
And spit out your bones

Hypatia Crouch
Hypatia Crouch
Zawód : debiutantka
Wiek : 18 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
divinity will stain your fingers and mouth like a pomegranate. it will swallow you whole and spit you out,
wine-dark and wanting.
OPCM : 5 +2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2
CZARNA MAGIA : 2 +3
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Wieszczka

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12296-hypatia-crescentia-crouch#377992 https://www.morsmordre.net/t12301-nuntius#378115 https://www.morsmordre.net/t12332-hypatia-crouch#379076 https://www.morsmordre.net/f243-city-of-london-pallas-manor-siedziba-rodu-crouch https://www.morsmordre.net/t12303-skrytka-nr-2626#378117 https://www.morsmordre.net/t12302-hypatia-crouch#378116
Re: Sala balowa [odnośnik]05.01.25 23:12
Setki zgubionych spojrzeń, każdy pragnął odnaleźć tę właściwą rolę swojego występu, które choć spisane były na otrzymanych listach, to nie gwarantowały spełnienia artystycznego. Cały kunszt tkwił wszakże w sztuce ułudy, jaką całe przedsięwzięcie stanowiło, a jakiej częścią była, krocząc z mężem u boku w kierunku powitania gości. O dziwo, cieszyła się z jego obecności bardziej niż sądziła przed tygodniami, teraz w sile męskiego ramienia odnajdując pewność własnych kroków.
Powinniśmy podziękować lady Nott — zaczęła, chociaż spojrzenie wypowiadało to, co nie wypowiedziała słowami w kierunku męża. Oby nie. Tak bardzo nie chciała tych uprzejmości, pytań o małżeństwo, ślub, Merlin wie co jeszcze. Tak bardzo nie chciała większej ilości spojrzeń na nią skierowanych, kolejnych zapytań i zdziwień czy kalkulacji. Wszakże — przeliczano. Ona robiła to tyle lat, teraz przyszedł czas i na przeliczenie jej wartości, czego walutą był noszony na dłoni pierścień. Jak cenna, a może jak bezwartościowa była, idąc ramię w ramię z lordem Yaxley'em? Czy była w stanie to przekalkulować sama, czy może inni poinformują ją o tym w nadchodzących plotkach, które zawsze wybuchały po przeżytych sabatach?
Och, mój drogi, spójrz! — Zwróciwszy uwagę na przestrzeń przed lady Nott, ścisnęła mocniej ramię męża, pewnym krokiem kierując się w jej stronę. Nim jednak zaczęłaby rozmowę, uwaga starej Nottównej — ola boga — spoczęła na jej mężu.
Lady, Izoldo — zaczęła, lekko skinąwszy głową w stronę lady Nott, by chwilę później zauważyć, jak jej spojrzenie ledwie opiewa kobietę wzrokiem, odwzajemniając powitanie, acz pełną uwagę skupiając na Efremie.
Z jednej strony ukłócie obaw rozkwitło w jej trzewiach, z drugiej odetchnęła z ulgą. Przeczuwała, że to jest ostatnia osoba do konspiracyjnych plotek, acz skoro lady Nott czuła w sobie moc do wyciągnięcia z jej męża pikantnych szczególików, to Imogen zgodnie z przeczuciem wycofała się, spoglądając na scenerię z lekkim zdziwieniem, ale i uroczym rozbawieniem. Może powinna ratować męża z tarapatów, a może pozostawić go na pożarcie piranii?
Wycofawszy się, spojrzała na będących obok mężczyzn, których powitawszy lekkim ukłonem, obdarowała także flagowym wprost uśmiechem. Nie witała się bardziej, wszakże nie wypadało wychodzić przed szereg męża, a uprzejmości i dobre słowo pozostawiała jemu, grzecznie tkwiąc w roli młodej, skrytej za plecami męża żony. Ten moment oczekiwania, gdy lada moment miała w istocie zabłyszczeć, był swoistą gehenną. Mimo wieloletnich awersji, taniec dalej pozostawał formą przyjemności i ucieczki od rozmów oraz oceny, podczas gdy skupić mogła się jedynie na obecności partnera. Może to nie pierwszy raz, gdy oddać się mają w ramiona muzyki, ale to pierwszy moment prawdziwego, swoistego debiutu jako małżeństwo. Oczekiwała więc, a pierwsze brzmienia zapowiadały to, co i unosząca się w dumie broda i wysunięta do męża ręka, gdy ten powróciły z rozmowy z lady Nott.
Z dumą, mój drogi.

| Rzut I i II


ogień, morze i kobieta - trzy nieszczęścia.
Imogen Yaxley
Imogen Yaxley
Zawód : dama, bywalczyni salonów, tłumaczka języka rosyjskiego
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
rozpalasz ogień, niech płonie
nie mógłby żaden z nich temu
zapobiec
OPCM : 2
UROKI : 2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2
TRANSMUTACJA : 9 +8
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Półwila
Sala balowa - Page 33 9b9460febe0feea080b5193ea4ea6c2b
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11409-imogen-travers https://www.morsmordre.net/t11423-rusalka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t11713p15-komnaty-imogen#375795 https://www.morsmordre.net/t11714-skrytka-bankowa-2490#362359 https://www.morsmordre.net/t11457-imogen-n-travers
Re: Sala balowa [odnośnik]06.01.25 16:00
W odpowiednim towarzystwie zapomnienie przychodziło złudnie prosto, lecz nigdy nie miało prawo osadzić się w jego głowie. Prowadził czarujące rozmowy, a Evandra była wspaniałą wspólniczką wszelkich niecnych planów. Krokiem zawsze idealnie dopasowanym, nigdy nie wyprzedzającym, ale pozwalającym całemu stoliku błyszczeć. Śpiewali pod melodię nadaną przez młodych arystokratów. Nigdy jednak nie zapomniał, gdzie się znajdował i jakie powinności na nim spoczywały. Nawet wśród muzyki, alkoholu i nagannej zabawy istniał protokół, który winni wypełnić. Wręcz automatycznie wpleciony w ich ciała, przejmujący ruchy nad spiętymi mięśniami. Dlatego oczekiwał pojawienie się siostry po pierwszym tańcu, gdyż ona również przesiąknięta była latami edukacji crouchowskiego dziecka. Nie miała prawa zapomnieć.
Udali się w kierunku najbardziej zdobnej części sali. Tam, na podwyższeniu czekali oni, dostojni bohaterowie całego wydarzenia.
Może Cię zaskoczę, gdy zdradzę, że byłem zdumiony tym miejscem. Myślałem, że rozumiem czym jest gra, lecz wielkość przedstawienia zaskoczyła nawet mnie – zwierzył się Hypatii, nie oczekując odpowiedzi. Jej wzrok ponownie był oddalony od niego, od ich ciał i materii. Co widziała? Gdzie zawiodło ją spojrzenie, które mogło dostrzegać świat poza ograniczeniami biologii. – Miałem jednak starszą siostrą obok mnie. Ona zawsze sprawia, że wszystko wydaje prostsze.
Miał nadzieje, że dodawał jej podobnej otuchy, będąc jej ramieniem i głosem wsparcia. Przewodnikiem wśród meandrów rozgrywki, światłem wśród cieni, które szeptają o wielkich i małych rzeczach. Niewidoczna dla wielu miała miejsce gra o wiele brutalniejsza i cenniejsza niż pojedynek Tristana i Marka. Wiekowy, wręcz równie stary jak brytyjskie rody, taniec o obecnej Anglii. Zbliżyli się do najważniejszej części, lecz niektóre ścieżki trzeba było przebyć samemu. Obserwował ją, ich i całą scenę, która miała miejsce przed jego hardym wzrokiem.
Pamiętaj kim jesteś
Słowa dziadka nie opuszczały jego myśli, były mu wartą i symbolem. Ostoją, wśród rzadkich niepewności, ale i wiecznym zobowiązaniem. Z wielkim nazwiskiem, zdobywa się znakomite przywileje, ale i fundamentalne przyrzeczenia. Jego siostra poradziła sobie doskonale, osiemnaście lat przygotowań do tego momentu zostały spełnione w tej krótkiej chwili. Od tego momentu Hypatia zacznie kroczyć własną drogą, lecz ściśle określoną przez politykę rodową i konwenanse, które służyły im za przewodnik od wieków. Zazna wolności, lecz szybko zrozumie również ograniczenia – w ich świecie nie mogła oczekiwać niczego więcej. Gdy wróciła na miejsce obok niego, nadeszła jego kolej, by czynić honory i dostąpić zaszczytu stanięcia przed obliczem tych wielkich tego wieczoru.
Lordzie, Panie – powtórzył słowa siostry, zgodnie z protokołem kierując swój ukłon i słowa wpierw w kierunku Ministra Magii Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej. Następnie identyczny szacunek skierował w stronę Czarnego Pana. Jego głos był spokojny, ruchy wyuczone, a twarz ozdobił majestatyczną maską – szacunkiem lorda Croucha. Nie myślał o Londynie, o pani Mericourt i upokorzeniach, których zaznali w ostatnim czasie. Pamiętał, gdzie był i kim był, nigdy nie zapominał. Nawet jeśli niektórzy, by sobie tego zażyczyli. – To zaszczyt świętować dzisiejszy wieczór w tak znakomitym gronie. Pamiętając o sukcesach zeszłego roku, dzięki Waszemu wybitnemu przywództwu możemy z pewnością i nadzieją patrzeć w przyszłość.
Skłonił się ponownie, nie chcąc zabierając czasu ani atencji kolejnych gościom. Jego wzrok skierował się damę i królową tego wieczoru, gospodynie i najważniejszą kobietę tego wydarzenia. Wróciła właśnie z jednej z swych podróży, oczekiwała go w swym pełnym majestacie. W jej wzroku zaczynał dostrzegać niecierpliwość, przewidywał dla siebie zaszczytną rozmowę.
Lady Nott, każda mijająca chwila dodaje lady blasku i uroku – rozpoczął, obdarzając ją uśmiechem i ukłonem, wszystko dla wspaniałej damy. – Pragnę złożyć w Pani ręce podziękowania za organizacje tak wspaniałe wydarzenia, którego piękno i kunszt będą omawiane przez najbliższe stulecia. W imieniu rodu Crouch składam również gratulacje i życzenia, aby każdy koniec roku był wspólnie świętowany.
Czuł w jej spojrzeniu, że ten krótki moment wieczoru zostanie przedłużony. Lady Nott była znakomitą gospodynią w swoim domostwie, to ona wyznaczała zasady i decydowała zgodnie ze swoim życzeniem. Miał jednak wrażenie, że mieli sobie wiele do powiedzenia.

Rzut
Bartemius Crouch
Bartemius Crouch
Zawód : Aspirujący filozof, przyszły znawca prawa, stażysta w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
To uśmiech młodego mężczyzny, który wiedział, że niezależnie od jej prawdy, jego własna była ważniejsza.
OPCM : 10
UROKI : 12 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 8 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11933-bartemius-crouch https://www.morsmordre.net/t11959-apate https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12145-skrytka-bankowa-2587
Re: Sala balowa [odnośnik]06.01.25 21:53
|| Po odejściu ze stolika numer 6 i odbyciu pierwszego tańca wieczoru

Po wystawnej kolacji Leonhard zdecydował się opuścić na parę chwil salę uczt z zamiarem oddania pierwszego tańca swojej towarzyszce wieczoru, a następnie skierował swoje kroki do sali balowej z zamiarem przywitania się z gospodynią noworocznego sabatu, Lady Adelaidę Nott wcielającą się w rolę czekającej na swojego wybranka nadobnej Izoldy. Poza powitaniem czarownicy i odgrywanego przez Czarnego Pana króla Marka oraz przez Lorda Malfoya, będącego teraz rycerzem Tristanem, liczył, że Lady Izolda wyświadczy mu ten zaszczyt i poświęci mu jeden taniec. Stając przed ich obliczem, ułożył lewą rękę na wysokości swojego brzucha, podczas gdy prawą nieznacznie schował za plecami. Następnie, utrzymując kontakt wzrokowy, pochylił się w pasie w wyważonym, pełnym godności ukłonie.
Królu. Sir Tristanie. — Rozpoczął, pochylając głowę w wyrazie szacunku. Przez swoje uczestnictwo w tym spektaklu postanowił ściśle przestrzegać ceremoniału, uznając Czarnego Pana za stojącego wyżej w hierarchii. Obaj czarodzieje zasługiwali na należyty szacunek. — To dla mnie zaszczyt móc stanąć przed waszym obliczem. — Mimo powściągliwego tonu w jego głosie dało się wyczuć szczerość. Nie zwykł uciekać się do fałszywych pochlebstw, by wkupić się w czyjeś łaski. Jako sojusznik otwarcie popierał Rycerzy Walpurgii, lecz pozostawał daleki od fanatyzmu. Następnie zwrócił się ku gospodyni sabatu:
Lady Izoldo, to dla mnie prawdziwy zaszczyt powitać Panią, której elegancja nigdy nie przestaje wzbudzać podziwu. — Powiedział, składając ukłon w pełnym szacunku geście. — Dzisiejszy wieczór jest świadectwem Pani niezrównanego smaku i umiejętności. Proszę przyjąć moje podziękowania za zaszczyt uczestnictwa w tym wydarzeniu. Składam również życzenia, by nadchodzące lata przynosiły Lady równie wyjątkowe chwile. — Zakończył swoją wypowiedź z wyważonym uśmiechem, nie spuszczając wzroku z gospodyni wieczoru, mając na celu zatańczenie z nią. Na ten wieczór miał wiele planów, które będzie starał się w większym lub mniejszym stopniu zrealizować. Taniec z lady Izoldą stanowił jeden z nich i chociaż sam przykładał znacznie mniejszą wagę do umiejętności tanecznych, tak doskonale rozumiał że podczas tego rodzaju wydarzeń taniec nie pozostawał bez znaczenia.

Wylosowałem niewygodne krzesło, gorące plotki i herbatę[bylobrzydkobedzieladnie]


When they turn down the lights
I hear my battle symphony
All the world in front of me
If my armor breaks
I'll fuse it back together


Ostatnio zmieniony przez Leonhard Rowle dnia 13.01.25 19:02, w całości zmieniany 2 razy
Leonhard Rowle
Leonhard Rowle
Zawód : Spirytysta, wróżbita
Wiek : 39
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
So what if you can see the darkest side of me?
No one will ever change this animal I have become
OPCM : 10 +4
UROKI : 0
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5 +1
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Wieszcz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t12505-leonhard-rowle#385039 https://www.morsmordre.net/t12514-skade#385250 https://www.morsmordre.net/t12682-leonhard-rowle-w-budowie#389751 https://www.morsmordre.net/f361-cheshire-beeston-castle https://www.morsmordre.net/t12516-skrytka-bankowa-nr-2672 https://www.morsmordre.net/t12515-leonhard-rowle#385254
Re: Sala balowa [odnośnik]06.01.25 23:15
Lady Nott przyglądała się z uśmiechem przybywającym do niej tłumnie arystokratom i Rycerzom, swoją uwagę dzieląc między nich i dwóch dystyngowanych dżentelmenów towarzyszących jej w obecnej zabawie. Czasami tylko, jak to bywa podczas przyjęć, jako ich główna organizatorka, znikała z widoku swoim gościom. Z taką sytuacją zmierzyć musiała się Deirdre, której pierwsza wizyta przy stoliku pozwoliła w zamian skłonić się przed Czarnym Panem i Ministrem Magii. Obaj odpowiedzieli na pozdrowienie Namiestniczki zanim wrócili do rozmowy, w której byli pogrążeni. Podobnej reakcji doświadczył Lucius, który odchodząc poczuł nagłe ukłucie w środku głowy. Gdy obrócił się, natknął się na zimne spojrzenie Lorda Voldemorta, w którym pobłyskiwało coś, co można było określić jedynie mianem rozbawienia. Czarny Pan nie poświęcił mu jednak więcej uwagi. Przywitał się krótko z Hypatią, na której życzenia szerokim uśmiechem odpowiedział Cronus Malfoy, dziękując jej głośno i opuszczając na chwilę zajęte miejsce. Hałasujące zbroje zastąpiły drogę do jego krzesła, a Lord Voldemort został na podwyższeniu sam. Jak król obserwujący swoich poddanych. Przynajmniej dopóki Lady Nott i Lord Malfoy nie powrócili na swoje miejsca. To na ten moment trafiła akurat Imogen, która pomimo chęci przywitania się z gospodynią nie dostrzegła jej nigdzie w okolicy, za Adelaidę biorąc jej wierną służkę i powiernicę, panią Smith.

Więcej szczęścia miała Colette, która trafiła na Lady Nott w bardzo dobrym humorze. Starsza czarownica śledziła czujnym wzrokiem krążące po parkiecie pary zanim obróciła się w kierunku młodej debiutantki.
- Ach, Colette - przywitała ją serdecznie, gestem dłoni zapraszając do stolika. - Cieszę się, że udało mi się złapać cię na chwilę. To twój pierwszy sabat, jak się odnajdujesz? Czy któryś z lordów był już uprzejmy zaoferować ci swoją pomoc w stawianiu pierwszych, sabatowych kroków? Jeśli żaden się nie znalazł, zaraz przypomnę im o obowiązkach, jakie mają wobec młodych dam - Lady Nott spoglądała uważnie, a nawet odrobinę groźnie znad filiżanki herbaty dając Colette dokładnie trzy sekundy na odpowiedź zanim bezceremonialnie jej przerwała, uciekając wzrokiem do kogoś, kto właśnie przykuł jej uwagę.
- Już wiele widziałam - zaczęła ze zmarszczonym czołem - ale żeby u Burke'ów nikt wcześniej nie wpadł na to, że Primrose wystarczy obciąć tę paskudną grzywkę i ubrać w sukienkę, która nie jest starsza od niej samej, by zaczęła przyciągać wzrok lordów. I to w dodatku Parkinsonów! Jej ojciec nigdy nie należał do najbystrzejszych, ale przecież nie jest chyba aż tak ślepy... Tak, tak, Bradford zdaje się być całkiem oczarowany. Jak mówią, niezbadane są wyroki kupidynka. Chociaż nasza droga Primrose jeszcze musi sobie przypomnieć, jak nosić te piękne kreacje, widzisz jak garbi ramiona? Przy Bradfordzie na pewno rozkwitnie. Może będziemy oglądać ją częściej na balach i porzuci na dobre ten pozbawiony klasy i stylu Nokturn. Mathilde pewnie sama o to zadba.
Adelaide popijając herbatę wpatrywała się w Colette, czekając tym razem znacznie dłużej na jej odpowiedź.

Kolejnym szczęśliwcem, który trafił na plotkarski nastrój lady Nott był Wilhelm.
- Lordzie Avery - przywitała mężczyznę z uśmiechem - jak zwykle nienaganne maniery, Wilhelmie. Usiądź, proszę. Jak twoja praca w rezerwacie trolli? Bez większych trudności, mam nadzieję? Zamknięcie granic nie wpłynęło negatywnie na rodowe interesy? - Adelaide odczekała tyle, ile zajęło upicie jej herbaty, dając czas Wilhelmowi na grzeczną odpowiedź. - Słyszałam, że Rosierowie przymierzali się do sfinalizowania transakcji ze smoczym rezerwatem z Rumunii, miało to być związane nawet z oddaniem im ręki młodej Colette, z którą chwilę wcześniej się minęliście. Nie wątpię, że lorda Rosiera nawet zamknięte granice nie powstrzymają przed sprowadzeniem upatrzonego smoka, Tristan zawsze miał do nich słabość... Ale o trollach, przyznaję się, wiem niewiele, utrzymujecie w ogóle jakieś stosunki biznesowe z innymi, europejskimi rezerwatami w obecnych, trudnych czasach? Mam nadzieję, że nie jesteście tak chętni do oddawania naszych pięknych kwiatów za granicę? A może tobie wpadło w oko coś bardziej egzotycznego, hm?
Adelaide Nott wpatrywała się w Wilhelma z uwagą, której nie umknęłoby nawet najdrobniejsze drżenie mięśnia twarzy, ale z uprzejmym uśmiechem. Przynajmniej tak długo, jak długo wierzyła w szczerość młodego lorda siedzącego naprzeciwko niej.

Zanim Bartemius zdążył dosiąść się do plotkarskiego stoliczka, zapracowane skrzaty wymieniły całą zastawę na świeżą. Crouch poczuć mógł zapach świeżo zaparzonej herbaty.
- Och, Bartemiusie, to niezwykle uprzejme z twojej strony, ale usiądź ze mną na chwilę - Lady Nott skinęła na zwolnione przy stoliczku miejsce zagryzając przy tym rozmoczony w herbacie biszkopt. - Powiedz mi jak się miewasz? Zdarzyło ci się rozmawiać może ostatnio z Xavierem Burke? Podobno odwiedziła go ostatnio lady Avery, młodziutka Vivienne. Nie znasz może jakichś szczegółów? Osobiście uważam, że stanowiliby uroczą parę, pasują do siebie. Nie każda lady nadaje się do zimnych ścian Luldow Castle, wiem, co mówię, ale Vivienne... Wiem, że z tobą można porozmawiać o tak delikatnych tematach bezpośrednio, nie musimy udawać, prawda Barty? To powiedz przy okazji, jak miewa się twoja siostra? Mam nadzieję, że jej debiut będzie równie udany co twój. A może pomagasz w debiucie innej szlachciance tego wieczoru?
Lady Nott uniosła brwi czekając na odpowiedź ponownie biorąc niewielki gryz rozmoczonego biszkopta i popijając rozcieńczoną mlekiem herbatą jak na prawdziwą damę przystało.

Dla Leonharda Lady Nott miała zarezerwowany jeden ze swoich życzliwszych uśmiechów.
- Lordzie Rowle, dziękuję za miłe słowa, mam nadzieję, że przygotowane atrakcje będą dla ciebie stanowiły interesującą rozrywkę. Może nie umywają się do ekscytacji towarzyszącej polowaniom, ale myślę, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Herbaty? - Adelaide Nott wskazała na wystawione na stoliku imbryczki, pozwalając skrzatowi, który pojawił się znikąd poczęstować przybysza preferowanym napojem. - Niewiele dociera do mnie wiadomości z Cheshire, trzeba przyznać, że rodzina Rowle'ów od zawsze trzymała się raczej na uboczu. Mam nadzieję, że brak informacji, to jak zwykle dobra informacja? Musisz wiedzieć, Leonhardzie, że bardzo szanuję waszą umiejętność utrzymania życia prywatnego dla siebie. Spójrz chociaż na Malfoyów. Rodzina równie szanowana, a ostatnimi czasy nie schodzi z okładki Czarownicy. Kilka lat temu młody Lucius rozbijał się miotłą w nielegalnych wyścigach, a teraz Armand traci oko w potyczce z rebeliantami. Przynajmniej taka jest oficjalna wersja, sama słyszałam ich już jednak przynajmniej pięć. Spotkałeś jakichś rebeliantów ostatnio? To prawda, że atakują oczy?
Szczęk zbroi z tyłu wywołał grymas na twarzy gospodyni, jednak nie odwróciła ona wzroku od Leonharda wyraźnie czekając na odpowiedź. Pozory mogły mylić, Lady Nott zdawała się w realiach wojennych orientować zaskakująco dobrze, okłamanie jej mogło okazać się zadaniem wcale niełatwym.

Mistrz Gry przypomina o konieczności odgrywania wylosowanych interakcji. Należy traktować je na równi z okolicznościami opisywanymi przez Mistrza Gry. Uporczywe ignorowanie nakreślanych okoliczności wiązać może się z konsekwencjami fabularnymi, a także utratą punktów doświadczenia.

Jednocześnie Mistrz Gry zwraca się z prośbą o aktualizowanie linków w szafce zniknięć do postów, po ich napisaniu. Znacząco ułatwia to reagowanie na wylosowane zdarzenia, które prowadzący Mistrzowie Gry śledzą z ukrycia.

Imogen, drugi link do rzutu dotyczy tańca, który powinien odbywać się w innej lokacji. W niniejszym temacie taniec nie wymaga rzutów, można odgrywać go w oparciu o posiadane biegłości.

Ignotus Mulciber
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sala balowa - Page 33 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sala balowa [odnośnik]07.01.25 9:00
Musiałem nieco ochłonąć po rozmowie przy stoliku, więc wykorzystałem pretekst do tego, aby jak najszybciej od niego odejść. Oficjalne przywitanie się z ciotką i jej honorowymi gośćmi wydawało mi się dość dobrą wymówką, więc gdy tylko nadarzyła się okazja, ruszyłem w stronę podwyższenia, na którym siedzieli. Wymiana grzecznościowych skinień głowy zajęła chwilę, uprzejmości padające z naszych ust doskonale wpisały się w litanię hymnów pochwalnych, które rozbrzmiewały z każdej strony. Lord Minister i Lord Voldemort, wciąż nie do końca byłem przekonany o właściwości jego tytulatury, interesowali mnie jednak zdecydowanie mniej, niż własna ciotka, którą z uroczym uśmiechem poprosiłem do tańca. Czułem podskórnie, że gdybym wymigał się od tego zadania, nie dałaby mi żyć przez kolejną dekadę.
Musiałem ją tylko przegadać i nie dopuścić do głosu przez najbliższe pięć minut. Była to jedyna szansa, aby uniknąć jej pytań i drążenia, przynajmniej dzisiaj, bo nie miałem wątpliwości, że przy kolejnym rodzinnym spotkaniu weźmie mnie w ich krzyżowy ogień. Ciotka potrafiła mieć silniejsze działanie niż Veritaserum, ale niestety nigdy nie zgodziła się na oddanie choćby odrobiny swojego włosa, bym mógł na nim eksperymentować i stworzyć wywar prawdy silniejszy od tego właśnie eliksiru.
- Lady Burke, droga ciociu, naprawdę świetna decyzja, by posadzić nas razem – zacząłem, gdy tylko wykonaliśmy niezbędne ukłony, a muzyka rozbrzmiała w sali, zachęcając tancerzy do pierwszych kroków. - Bardzo wiele nas łączy, mamy podobny gust do win i zdaje się, że niechęć do tych samych obcych elementów. Nie mogła się nachwalić efektu końcowego sabatu, a ja oczywiście jak najbardziej się z nią zgadzam. Droga ciociu, przeszłaś samą siebie, a te jemioły porozwieszane wszędzie? Świetny zabieg, by skusić co bardziej niemrawe towarzystwo do nieco większej inicjatywy. W końcu nasze cudowne debiutantki i inne młode, jak i dojrzalsze damy mają prawo do odrobiny zabawy w tak cudownych okolicznościach. Widziałem też rzeźby w ogrodzie, są fantastyczne. Och, skoro już o rzeźbach mowa – zawirowaliśmy na krótką chwilę osobno, więc dokończyłem, gdy tylko wróciliśmy do pary – zamówiłem projekt własnej u mojego przyjaciela. Nie, nie, posłuchaj, nie wystawimy jej oczywiście na przyszłym sabacie, bo do tego czasu mam nadzieję znaleźć już żonę, a niezręcznością byłoby widzieć, jak mrowie dam wzdycha do mojego posągu, gdy u boku mam małżonkę... Myślisz, że któraś z tu obecnych się nadaje? Byłoby łatwiej, gdyby po prostu był z nimi jakiś sklep, wiesz, jak w starożytności, gdy niewolników kupowało się na targach – uściśliłem, zanim dotarło do mnie, że może trochę za bardzo wybiegam w swoich dywagacjach, na szczęście muzyka znów wymusiła na nas zmianę figury i kiedy ponownie ująłem dłoń ciotki i obdarzyłem ją czarującym uśmiechem niepoprawnego młodzieńca. - Wracając do lady Burke, muszę ci podziękować za jej towarzystwo. Jej oczywiście również, ale widziałem, że znika gdzieś z tym całym lordem Parkinsonem na schodach, więc chwilowo zdany byłem przy stoliku na obecność pozostałych gości. Deirdre Mericourt, ciociu, naprawdę? Wiesz, jak nie lubię wszystkiego co francuskie po tym, jak... - przyciszyłem głos, bo para tańcząca obok podeszła zdecydowanie za blisko – musiałem tam spędzić tyle czasu. - Odważyłem się nawet rzucić jej nieco urażone spojrzenie, które tyle razy ćwiczyłem w rodowej rezydencji, gdy tylko coś szło nie po mojej myśli. Muzyka powoli wchodziła w moment szybszych tonów, co sugerowało, że zbliża się do końca; tak jak moja wizja niedopuszczenia ciotki do głosu.
- Polecasz kaczkę na główne danie? - zapytałem, ponownie zmieniając temat i odliczając w myślach płynące sekundy. - Ach, ciociu! - przypomniałem sobie nagle. - Moja kuzynka ze strony matki, młoda lady Avery, ta która zaręczyła się z lordem Burke, jak zapewne wiesz. Czy zwróciłaś uwagę na jej włosy? Jest spokrewniona z Malfoyami, łatwo zauważyć, ha! - roześmiałem się nieco zbyt perliście jak na szlachcica, ale zaczynałem się robić nerwowy; uciekały mi kolejne tematy do rozmowy, a muzyka trwała i trwała. Miałem szczerą nadzieję, że ciotka nie zbiera sił na to, by mi odpowiedzieć. Może nawet zaczynała mnie brać za szaleńca, ale nawet to nie było złą opcją w kontekście jej świdrującego wzroku i wypytywania. - Powiesz mi, czy to jej przypadło przebranie Łososia Mądrości? - szepnąłem podstępnie, niemal z wypiekami na twarzy, lecz w tej samej chwili orkiestra zagrała ostatnią nutę, a dłoń lady Nott puściła moją. Wydawało mi się, że rzuciła mi pobłażliwe spojrzenie, zanim rozdzielił nas tłum par ustawiających się do kolejnego tańca, ale równie dobrze mogła to być zakamuflowana groźba.

rzut na taniec z ciocią
Gawain Nott
Gawain Nott
Zawód : Alchemik
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 0
UROKI : 2 +3
ALCHEMIA : 25
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5 +2
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12477-gawain-nott https://www.morsmordre.net/t12627-kay#387904 https://www.morsmordre.net/f245-hampton-court https://www.morsmordre.net/t12640-skrytka-bankowa-nr-2665 https://www.morsmordre.net/t12672-gawain-nott#389546
Re: Sala balowa [odnośnik]07.01.25 13:28
Po uczcie Corinne postanowiła odnaleźć swojego małżonka, usadzonego przy innym stoliku, i zaproponowała mu pójście do lady Nott. Było to w końcu w dobrym tonie, aby się przywitać i podziękować za zaproszenie. Na ten sam pomysł wpadło jednak wielu innych, więc Corinne musiała poczekać na swoją kolej. Nawet jej własny brat mignął jej gdzieś w kolejce do gospodyni, uniosła lekko brwi na widok jego przebrania, może później nadarzy się okazja do rozmowy i wymiany wrażeniami, na to przynajmniej liczyła.
Czas oczekiwania mogła spożytkować właśnie na przyglądanie się innym i ich strojom, i próbom odgadnięcia, za kogo mogli być przebrani. Jej małżonek nie był zbyt rozmowny, kiedy próbowała go zagadywać, najczęściej odpowiadał lakonicznie i wydawał się pochłonięty swoimi myślami. No cóż, dobrze że przynajmniej w ogóle tu z nią przyszedł, że nie musiała przybywać na sabat samotnie, bo byłby to wielki wstyd, że jest od pół roku mężatką a przychodzi na wielki bal sama i podpiera ściany. Tak źle na szczęście nie było, Mathieu nie uchylił się od obowiązku i tym samym ocalił ją od wstydu i plotek.
Gdy nadeszła jej kolej, podeszła do lady Nott przebraną za Izoldę i uprzejmie dygnęła, tak jak uczono ją od dziecka.
- Uroczystość jest wspaniała, droga lady Nott, wszystko jak zawsze dopracowane w najmniejszych szczegółach. Dziękuję za zaproszenie, jest naprawdę cudownie – odezwała się, przyglądając się gospodyni, która mimo swojego zaawansowanego wieku wyglądała naprawdę dobrze i wciąż była w dość dobrej formie, by z rozmachem organizować podobne wydarzenia. Corinne w głębi duszy przerażała wizja siebie starej i pomarszczonej, pragnęła jak najdłużej zachować młodość i urodę. Zawsze przykładała o wiele większą wagę do swojego wyglądu i prezencji niż do wiedzy naukowej czy umiejętności magicznych, była przecież tylko kobietą, jej rolą było dobrze wyglądać u boku męża, nie zaś być mądrzejszą i zdolniejszą od niego. Była ozdobą, a jako ozdoba musiała zachować urodę jak najdłużej.
Kiedy lady Nott zaprosiła ją na herbatkę, Corinne zasiadła naprzeciw niej na niezbyt wygodnym stołku. Poprawiła materiał sukni, by dobrze się układała; z ciążowym brzuchem nie było to jednak łatwe zadanie, a miało być przecież jeszcze gorzej… Niestety nie udało im się pokonwersować dłużej, ponieważ lady Nott wydawała się już chyba zmęczona nadmiarem rozmów (a przynajmniej takie sprawiała wrażenie) i zasłuchała się w grającą akurat melodię. Corinne pożegnała się z nią z pewnym żalem, liczyła na więcej uwagi, może nawet jakieś interesujące plotki? Lady Nott na pewno znała ich wiele, skoro od lat zajmowała się organizowaniem sabatów i pod jej dachem z pewnością zawsze działo się wiele ciekawych rzeczy. Nim odeszła całkowicie, przywitała jeszcze uprzejmie mężczyzn przebranych za Tristana i króla Marka; szczególnie ten drugi wydawał jej się niepokojący, co sprawiło, że młódka wolała nie przebywać w jego pobliżu zbyt długo. Pociągnęła męża za rękę.
- Chodź, zatańczymy… - szepnęła do małżonka, po czym udali się na parkiet, by zatańczyć pośród innych tańczących par.

| rzut
Corinne Rosier
Corinne Rosier
Zawód : dama
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
To nie miłość jest najważniejsza, lecz obowiązek wobec rodu.
OPCM : 4 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 8 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11795-corinne-rosier-avery https://www.morsmordre.net/t11797-listy-do-corinne https://www.morsmordre.net/t12113-corinne-rosier https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t11798-corinne-rosier
Re: Sala balowa [odnośnik]07.01.25 20:36
| odpowiedź na post mg

   Najpiękniejszą ze sztuk jest mowa i ni jeden milczek, czy nieśmiałek nie może zaprzeczyć tej prawdzie starej jak świat. Najpewniej dlatego, że słowa nie garną im się do ust, pozostają na języku jak wijące się robale, rozpierzchają się po podniebieniu, by móc umknąć wprost w dół gardła, gdzie przełknąć będą musieli gorycz własnej nieudolności, osłaniając się próżną dumą mędrca co nie chce zdań na darmo na wiatr rzucać. Bo pięknie jest przecież mówić, a lady Colette Albertine Rosier mówić potrafiła najśliczniej jak to tylko możliwe. Rozsmakowywała się w zgłoskach jak w najsoczystszym owocu brzoskwini, ze smukłego paluszka zlizując krople metafor przemykające po jasnej skórze i uśmiechała się rozkosznie, kiedy feeria smaków podsycana była przez odrobinę pikanterii złośliwostek, bo czy to nie oznaczało, że teraz jej kolej? Ale teraz, tutaj podczas własnego debiutu miała szansę doświadczyć dań dotąd dla niej zupełnie niedostępnych, skomplikowanych przepisów składających się na ludzką naturę oraz losy osób brylujących na samych salonach. Och, jakaż była podekscytowana, jaka była szczęśliwa! Opuszki palców drobnych dłoni łączą się ze sobą, kiedy przytyka je do roześmianych ust, nim przysiądzie się na taboreciku wygodnym na tyle, by nie skrzywiła się ni na sekundę, acz zamiarem szanownej gospodyni nie zamierzała okupywać go zbyt długo.
   — Wierzę, iż odnaleźć się przychodzi mi bez trudu lady, lecz ocenić to mogą tylko bardziej doświadczone oczy. Pozwalam sobie na podobną śmiałość, wiedząc, iż wasz bratanek lord Gawain zaoferował swoją nieocenioną pomoc zapewniając, iż jest gotów nieba przychylić debiutantkom, byleby tylko czuły się komfortowo... — pozwala ostatnim literkom wybrzmieć, jakby miała dodać coś jeszcze, lecz nie taki jest zamysł Lettie. W tym tańcu towarzyskich niuansów to Adelaide Nott prowadziła, nadając rytm rozmowie i najmłodsza pośród róż podążała za nią wdzięcznie, zgrabnie balansując między nadmierną wylewnością a zwięzłością myśli. Nie oburza się więc wcale, gdy starsza czarownica jej przerywa, zamiast tego upija łyk herbatki wsłuchując się w jakże trafne przytyki ubrane w całkiem imponujące pochlebstwa jak na opinie, które zdążyły krążyć o lady Burke, a z którymi zapoznała się pilnie. Ktoś naiwny mógłby rzec, iż sabat polegał jedynie na ładnych figurach w walcu oraz dobieraniu odpowiednich widelczyków podczas uroczystej kolacji, lecz to plotki rządziły salonami a panienka Colette musiała być świadoma nawet najdrobniejszej z nich.
   — Uważam, że to wspaniałe, iż rozkwit lady Primrose ma miejsce na pierwszym sabacie, w którym przyszło mi wziąć udział. Jednocześnie czuję odrobinę żalu, że nie stało się to odrobinę wcześniej, zanim moja droga znajoma Marjorie Flint postanowiła sobie zafundować podobną grzywkę, jaką nosiła lady Burke. Nie można jednak mieć jej tego za złe, jako że została całkowicie zauroczona przez młodego lorda Black na tyle, iż by przykuć jego uwagę na premierze Damy Kameliowej w La Fantasmagorie zdecydowała się czytać książkę w pierwszym rzędzie. Jest to całkiem imponujące biorąc pod uwagę, iż wszystkie światła skierowane były na scenę. Czy miała lady przyjemność zobaczyć już samo przedstawienie? Gwarantuję, że jest absolutnie zachwycające — odzywa się gładko Colette, jakże intrygującą anegdotkę przywołując tonem, jakby właśnie chwaliła wyrazistość pitej herbatki. Z uczuciem oraz lekkością, jakby wcale nie pogrążała swojej rzekomej koleżanki we wstydzie. Młodziutka dama unosi spojrzenie znad filiżanki, obdarowując gospodynie promiennym uśmiechem, nim pozwoli sobie na ciche westchnienie.
   — Lady Nott, wiem, że nie powinnam zabierać więcej lady cennego czasu, zwłaszcza w obliczu tak przejmującej bitwy obu stronnictw, lecz muszę zdać się na wasze doświadczenie, tak bardzo bowiem lękam się błędu w swojej ocenie — nieśmiałość ogarnia brąz tęczówek, kiedy w swej niewinności odrobinę przekręca głowę na bok. Nie jak niemądra papużka, czy próżna trzpiotka, lecz jak zatroskana młoda dama wahająca się wyraźnie nad kolejnym zdaniem — Jak lady wspomniała, lord Bradford jest oczarowany lady Primrose, czy oznacza to, że jego myśli są całkowicie przez nią pochłonięte? Zdradzę lady w zaufaniu, iż moja najlepsza przyjaciółka lady Ursula Fawley, jedna z bardziej czarujących debiutantek tego wieczoru odczuwa głęboki podziw wobec talentu i poczucia stylu lorda Parkinsona, a także jego wrażliwości wobec detali — nie wspominając o jego szerokich barkach, umięśnionych ramionach oraz zalotnym loczku opadającym na czoło — Zawsze była czuła na piękno, szczególnie to tkwiące wewnątrz, pozwoliła więc sobie mieć nieśmiałą nadzieję, iż lord Parkinson zechciałby poświęcić jej przynajmniej jeden taniec. Ach, jakże byłaby ucieszona możliwością spędzenia tych kilku minut w jego towarzystwie, przecież ogłada i szarmancja, z jakiej słynie jest szeroko omawiana w gronie młodych panien — milknie, przygryzając dolną wargę, jakby nie do końca wiedziała, czy powinna mówić więcej — Czy powinnam ją odwieść od podobnych marzeń? Tak bardzo lękam się, iż może poczuć się skrzywdzona. Proszę mi wierzyć lady Nott, drugiej tak słodkiej duszy nie sposób spotkać — zapewnia ją gorąco, pochylając się odrobinę do przodu, aby udowodnić szczerość swych opinii. Cofa się zaraz w zawstydzeniu niewielkim, jednak nadzieja widniejąca na ślicznej buzi każe sądzić, iż słowa Adelaidy spijać będzie niczym najprzedniejsze wino jej ofiarowane.

| kokieteria II, kłamstwo II — wije się jak ten piskorz, byleby zdobyć sympatię lady Nott. Tragiczna fryzura rzeczonej lady Flint opisana jest w tym liście, tragikomiczne próby zwrócenia na siebie uwagi opisywane są w tym poście (wątek wciąż trwa, jednak rzeczona sytuacja jest dla niego ledwie tłem), natomiast zauroczenie Ursuli lordem Parkinsonem poparte jest tym listem (proszę szczególnie podziwiać niewątpliwie mądry plan lady Fawley!).



bad, bad news. one of us is gonna lose
i'm the powder, you're the fuse
just add some friction
Colette Rosier
Colette Rosier
Zawód : debiutantka
Wiek : 18
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
it's my right to taste the riches of the earth
OPCM : 1+1
UROKI : 2+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 7+2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12491-colette-rosier#384615 https://www.morsmordre.net/t12498-jean#384731 https://www.morsmordre.net/t12619-colette-rosier#387737 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t12636-skrytka-bankowa-2675#388532 https://www.morsmordre.net/t12499-colette-rosier#384776
Re: Sala balowa [odnośnik]08.01.25 1:44
| Odpowiedź na pytania lady Nott

Chcąc czy nie chcąc, zmuszony był do niepisanej grzeczności, o której suszono mu głowę, nie w rodowych konwenansach, a dżentelmeńskich poradach rówieśników. Dobrze wiedział, że wiedza to informacja, a ta niesiona była różnymi ścieżkami — nawet tymi najmniej w jego oczach prawymi, jak plotki. Niejednokrotnie słyszał, że w każdej pogłosce jest źdźbło prawdy, i tak jak nie wierzył w takie przesądy, grzecznościowa forma początkowych zapytań zbiła go z tropu. W końcu kobieta, będąc kobietą, powinna pytać o rzeczy błahe, niezależnie od tego, jak mu się to widziało. Wychowany w silnej wierze do tradycji, wiedział, że otrzymując podarek w postaci kilku słów od gospodyni przyjęcia, powinien być rad za otrzymany czas i tak też zrobił skłoniwszy się głęboko przed damą, przysiadł się.
To zaszczyt, dziękuję lady. Działalność kwitnie wraz z biegiem nieprzewidywalnych zdarzeń. Dzięki mądremu zarządzaniu mego Pana Ojca i wielu innych zaangażowanych z rodu Avery jesteśmy w stanie odpowiednio ukierunkować działania, skupiając się na innych obszarach niż dotychczas, co pozwala na ciągły rozwój. – odpowiedział grzecznie, zgodnie ze swoją wiedzą, bo być może zamknięcie granic spowodowało pewien przestój w handlu międzynarodowym, lecz tak napędziło handel wewnętrzny i pozwoliło skupić się na dotychczasowych brakach kadrowych związanych z tresurą trolli. Hodowla przecież nie istniała tylko z powodów rozrodczych, ale również była znana z tresury, gdzie pochodzenie oraz ostatnie wydarzenia związane z wojną wpłynęły na liczbę osób zatrudnionych w rezerwacie. Wilhelm domyślał się, że niedługo to on będzie jednym ze szczęśliwców zmuszonych działać z nimi. Żadna praca nie była wstydem, a jednak spędzony czas za biurkiem i w akademickich warunkach sprawił, że miał co do tego obiekcje, które nawet nie przemknęły mu przez głowę przy lady Nott. Wystarczająco stresował się tematem, który powinien z nią poruszyć, bo w głowie miał pustkę, poza grzecznościowymi frazesami. Dlatego niezmiernie ucieszył się, że dama podjęła pierwsze kroki. Kiedy już był przekonany, że będzie to byle błahostka, usłyszał coś, co poruszyło jego patriotycznego ducha. Lady Colette sprzedana jakiemuś Rumunowi???
Nie było to wielce widoczne, a jednak coś drgnęło na twarzy Wilhelma, który, gdyby nie odpowiednie opanowanie i przede wszystkim wychowanie, zapowietrzyłby się z wrażenia. Nie wyobrażał sobie tak haniebnego czynu, jednocześnie był świadom tego, że w świecie interesów wszystko działało nieco inaczej. Z zaciśniętymi ustami w prostą linię i ściągniętymi brwiami w zamyśleniu słuchał słów lady Nott do samego końca.
Nie jest to do pomyślenia, aby kwiaty i diamenty koronne naszego wspaniałego kraju wyjeżdżały bez uprzednich prób na najlepszym spośród wszystkich dworów. Jestem przekonany, że każdy zdołał zauważyć, jaką uwagę wokół siebie przyciąga lady Colette Rosier, której debiut wydaje się wysoce udany z uwagi na zainteresowanie, jakie sobą wzbudziła pośród dwóch lordów z rodu Malfoy. Nieprawdopodobne wydaje się, aby ktokolwiek mógł pozwolić sobie na myśl o utraceniu tak dumnej przedstawicielki naszego wspaniałego kraju poza granicę. Lord Armand zbyt wiele czasu poświęcał w trakcie wesela Namiestnika Macnaira wraz z lady Colette, aby mogła ona zostać… oddana w ręce kogoś spoza naszego społeczeństwa. Nawet nie wyobrażam sobie takiej możliwości. – dokończył niemal stanowczym i niemal oburzonym tonem, bo w głowie mu się nie mieściło, jakoby mogli przehandlować rękę debiutantki, która z uwagi na swoje pochodzenie miała duże znaczenie na arenie brytyjskiej. Nie był romantykiem, a tym bardziej zagorzałym kibicem jakiegokolwiek stronnictwa, jednak uważał, że brytyjskie rody powinny trzymać się pewnych tradycji i utrzymywać należyte relacje rodowe. Właśnie dlatego sam chciał poprosić wcześniej debiutantkę Hypatię Crouch do tańca, z czystej przyzwoitości oraz pamięci względem obyczajów.
Proszę uwierzyć, lady Nott, że moje oczy są w pełni skupione na brytyjskiej arenie. Zarówno narodowe interesy, piękne kobiety, jak i wykwintna kuchnia są tym, co w naszym kraju należy szanować najbardziej. – stwierdził surowo, w pełni wierząc w swoje słowa i postulaty, bo o swoim zdaniu należało mówić wyraźnie. Nie zostawiał półsłówek, jednocześnie nie narzucając swojej opinii, a wyrażając to, co sam uważał za najistotniejsze. Naturalnie przez myśl mu nie przeszło, że może to zostać odebrane jako obraza menu balu, ponieważ mówił jedynie o swoich codziennych preferencjach jako młodego patrioty do kwadratowego calu.
Wierzę, że lady jest usatysfakcjonowana Sabatem, który jest tak udany w debiuty? Sam nie zdążyłem poprosić o pierwszy taniec lady Hypatii Crouch, stąd śmiem wnioskować, że mamy okazję zobaczyć dzisiejszego wieczoru wiele rozchwytywanych pierwszych wystąpień. – zauważył sucho, choć grzecznie, szukając potwierdzenia w swoich obserwacjach u lady Nott, bo choć brał udział w balach od tylko kilku lat, to nie uszło jego uwadze, że dziś wyczuwalne było poruszenie. Możliwe było również, że to był jedynie jego osąd, na który wpływały znane mu postronnie zaangażowane osoby. Z pewnością gospodyni przyjęcia była w stanie sama najlepiej to ocenić i w tym przypadku był nawet gotów posłuchać kobiety, która zdecydowanie wiedziała, o czym mówi.

| Słowa o zainteresowaniu przez dwóch lordów Malfoy lady Colette zauważone we wcześniejszym poście + zainteresowanie i próba tańca z Hypatią C. (podkreślenie + 2 kolejne zdania po ostatnim podkreśleniu); mówię samą prawdę na Perswazja I, a jak przypadkiem kłamię to nieświadomie z Kłamstwo II, bo ja szczery chłopak jestem i kraj swój kocham
Wilhelm Avery
Wilhelm Avery
Zawód : Asystent zarządcy rodowej hodowli trolli w Ironbridge
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Fate is not a mere inheritance; it is the road we walk, built from the choices we embrace.
OPCM : 9 +2
UROKI : 6 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t12697-wilhelm-avery https://www.morsmordre.net/t12702-wilhelmina#390406 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f230-shropshire-ludlow-castle https://www.morsmordre.net/t12703-skrytka-bankowa-nr-2704#390408 https://www.morsmordre.net/t12704-wilhelm-avery#390412
Re: Sala balowa [odnośnik]08.01.25 4:12
|| Odpowiadam na post Mistrza Gry

Leonhard, w nienachalnym oczekiwaniu na odpowiedź wcielającej się w Izoldę Lady Nott, zachował swój wyważony uśmiech. Okazywanie nadmiernego entuzjazmu nie należało do dobrego tonu, podobnie jak całkowite maskowanie emocji, zwłaszcza w obecności gospodyni noworocznego Sabatu.
Twoje starania z pewnością przyniosą zamierzony efekt, Lady. Nie wątpię, że przygotowane atrakcje będą miały swój własny urok, równie niezapomniany jak emocje, których dostarczają polowania. Jeśli mogę sobie na to pozwolić, Lady, to chętnie przyjmę twoją propozycję. — Zasiadając na wyściełanym taborecie, Leonhard postanowił podtrzymać rozmowę z Lady Nott, zachowując wyważony ton. Herbata była napojem, który spożywał raczej rzadko, choć jej fusy, spoczywające na dnie filiżanki, często potrafiły zdradzić cenne wskazówki. Nie był jednak pewien, czy Lady Nott życzyłaby sobie takiej interpretacji w tej chwili. Przyjął filiżankę czarnej herbaty z odrobiną mleka, z lekkim skinieniem głowy w geście wdzięczności.
Nie będzie bezpodstawnym stwierdzenie, że nasze miejsce jest w Beeston. — Jako Rowle’owie nie żyli już całkowicie w izolacji, jednak nie przestali trzymać się na uboczu. Leonhard swoją obecność na noworocznym Sabacie motywował tym, że w Hampton Court, w otoczeniu arystokracji należało się pojawić. Postrzegał to jako jeden z obowiązków, wynikających z arystokratycznego pochodzenia. Spędzenie parę godzin na dworze Lady Nott mogło również okazać się korzystne dla jego planów. Ostatecznie, gdy uzna to za stosowne, opuści tę posiadłość i powróci do Beeston. Przysunął filiżankę z herbatą do ust, bezgłośnie upijając kolejny łyk tego naparu.
Lady Nott, cisza bywa najlepszym zwiastunem. Dyskrecja to cnota, która warta jest pielęgnowania, a twoje zrozumienie w tej kwestii jest dla nas prawdziwym wyróżnieniem. — Za wypowiedzianymi przez niego słowami kryło się to, że jako ród niechętnie dzielili się wszystkimi swoimi sekretami, pozostawali nieufni, wrogo nastawieni wobec obcych. Prawo gościnności nie dopuszczało podniesienia ręki na gospodynię i jakiekolwiek z zaproszonych przez nią gości.
Nie bez znaczenia pozostaje dyscyplina, którą każdy ojciec winien wpoić swoim synom. Nielegalne wyścigi miotlarskie nie przystają lordom, niezależnie od ich wieku. Rebelianci stali się naprawdę zuchwali, skoro napadają na arystokratów. Jeśli to naprawdę oficjalna wersja zdarzeń. Jako ród dokładamy wszelkich starań, aby rebelianci nie gromadzili się na naszych ziemiach. Intruz, na którego natrafiłem jesienią, nie krył się swoimi powiązaniami z ich przywódcą. Nie okazał się godnym przeciwnikiem. Oślepienie czarodzieja nie jest honorowym czynem, jednak z racji toczenia wojny jest niezwykle skuteczne. Taki czarodziej nie jest w stanie się obronić i stanowi łatwy cel dla rebeliantów. — Leonhard, pomimo odwoływania się do własnych doświadczeń z czasów dzieciństwa, pobierania edukacji w Durmstrangu i bycia ojcem dwóch synów, w żaden sposób nie zakwestionował tego jak Malfoyowie wychowują swoje dzieci. Lordowie Cheshire wychowywali swoje dzieci surowo, przykładając ogromną wagę do dyscypliny i aktywności takich, jak jeździectwo, szermierka i polowania.
Nie zwykł rzucać słów na wiatr. Hospes, hostis. Każdy obcy to wróg. Rebelianci byli wrogiem, dla którego nie miał litości. Cechowała go agresja, brutalność, tak typowa dla członków rodu, którego jest dziedzicem. Lady Nott, pomimo swojej znajomości wojennych realiów, nie powinna usłyszeć tego, że zakatował tamtą dziewczynę, którą znalazł w opuszczonej katedrze i że prawie schwytał rebelianta. Zamierzał dokończyć to, co zaczął. Aby skutecznie walczyć z wrogiem, należało go poznać. Wojna nie była szlachetna, nie była honorowa i dlatego sam dopuściłby się podobnych czynów, jakich mogliby się dopuścić rebelianci. Czasem o wygranej nie decydowała siła czy liczebność, ale przebiegłość.


When they turn down the lights
I hear my battle symphony
All the world in front of me
If my armor breaks
I'll fuse it back together
Leonhard Rowle
Leonhard Rowle
Zawód : Spirytysta, wróżbita
Wiek : 39
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
So what if you can see the darkest side of me?
No one will ever change this animal I have become
OPCM : 10 +4
UROKI : 0
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5 +1
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Wieszcz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t12505-leonhard-rowle#385039 https://www.morsmordre.net/t12514-skade#385250 https://www.morsmordre.net/t12682-leonhard-rowle-w-budowie#389751 https://www.morsmordre.net/f361-cheshire-beeston-castle https://www.morsmordre.net/t12516-skrytka-bankowa-nr-2672 https://www.morsmordre.net/t12515-leonhard-rowle#385254
Re: Sala balowa [odnośnik]08.01.25 19:47
| Po tańcu z narzeczonym. Rzuty: raz, dwa, trzy

Serce wciąż biło mi szybciej po tańcu z moim nowym narzeczonym, Lordem Burke. Jego silne dłonie i pewne prowadzenie sprawiły, że przez kilka chwil czułam się, jakbym naprawdę unosiła się nad ziemią. Wiedziałam jednak, że ten moment muszę zostawić za sobą – obowiązki wzywały. Poprawiłam złote ornamenty na mojej zielonej sukni, upewniając się, że każdy detal jest na swoim miejscu, po czym ruszyłam w stronę głównej sali balowej. Kiedy przekroczyłam próg, wciągnęłam głęboko powietrze. Widok zapierał dech w piersiach. Każda z sal była piękna, każde pomieszczenie przytłaczało zdobieniem, ale sala balowa przekraczała granice. Była olśniewająca, niemal nierealna w swojej doskonałości. Setki unoszących się świec rozświetlały przestrzeń ciepłym, złotawym blaskiem, odbijając się w kryształowych żyrandolach, które lśniły niczym gwiazdy na nocnym niebie. Moje emocje były mieszanką niegasnącej euforii po tańcu i rosnącego podekscytowania na myśl o rozmowie z Lady Nott i jej gośćmi. Wiedziałam, że w tym momencie każdy gest, każde słowo mogło mieć znaczenie.
Przechodząc przez salę, czułam na sobie spojrzenia gości – niektórzy z ciekawością spoglądali na mnie, inni tylko szeptali coś po cichu, ukrywając uśmiechy za kielichami wypełnionymi winem. Wiedziałam już, że nasze nazwiska były dzisiejszego wieczoru tematem gorących rozmów. Plotki docierały do moich uszu. Starałam się skupić na zadaniu przede mną. Spotkanie z Lady Nott nie było czymś, co można było potraktować lekkomyślnie. Jednocześnie myśli o jej gościach – Ministrze Magii i samym Czarnym Panu – sprawiały, że w moim żołądku rodziło się napięcie. To nie była tylko formalność, to była szansa, by pokazać się z najlepszej strony. Wzięłam głęboki wdech i poprawiłam delikatnie włosy, ozdobione złotą dekoracją w kształcie liści i zielonych kamieni, po czym z uśmiechem zbliżyłam się do Lady Nott, gotowa podjąć tę wyjątkową okazję. Stanęłam w kolejce, gdyż nie byłam pierwsza ani też ostatnia, która chciała się z gospodynią przywitać. Kiedy w końcu przyszła moja kolej, by podejść do Lady Nott, zorientowałam się, że jej miejsce było puste. Rozejrzałam się dyskretnie, z nadzieją, że dostrzegę jej charakterystyczną sylwetkę, ale nigdzie jej nie było. Byłam lekko zawiedziona – przygotowałam się na tę rozmowę z taką starannością, jednak starałam się nie okazywać swoich emocji. W końcu sabat był pełen innych wybitnych gości, z którymi również należało porozmawiać.
Postanowiłam skupić swoją uwagę na Ministrze Magii, lordzie Malfoyu, który siedział nieopodal. Jego przebranie natychmiast przykuło moją uwagę – wcielił się w rolę Tristana, bohatera słynnej legendy, co podkreślały eleganckie szaty, ozdobione symbolami rycerskimi. Wiedziałam, że nasze więzy krwi, ponieważ moja matka pochodziła z rodu Malfoy, dawały mi pretekst do rozmowy, choć w tak oficjalnej atmosferze każde słowo musiało być starannie dobrane. Skłoniłam się lekko przed Ministrem, wyrażając swój szacunek.
Lordzie Malfoy, Tristanie – powiedziałam z uśmiechem, nawiązując do jego roli – Życzę powodzenia w walce o rękę pięknej Izoldy, sir.
Następnie przeniosłam swoją uwagę na kolejnego niezwykłego gościa, który przyciągał spojrzenia wszystkich wokół – Czarnego Pana. Wcielił się w rolę króla Marka, co było równie symboliczne, co wymowne. Jego szaty emanowały majestatem i władzą. Jego obecność sprawiała, że powietrze wokół zdawało się gęstnieć. Skłoniłam się głęboko przed nim, czując na sobie jego przenikliwe spojrzenie.
Panie, królu – zaczęłam, dbając o to, by w moim głosie brzmiała odpowiednia dawka szacunku – Ogromny to zaszczyt. Niewątpliwie każdy, kto stanie przeciw tobie, nie ma szans, sir.
Następnie wycofałam się dyskretnie, by nie zajmować zbyt wiele czasu. Nie mogłam pozbyć się poczucia niedosytu, że nie udało mi się zamienić choćby kilku słów z Lady Nott. Po krótkiej rozmowie z jedną z lady wróciłam do sali balowej, by sprawdzić, czy Lady Nott wróciła na swoje miejsce. Niestety, jej krzesło przy stole nadal pozostawało puste. Westchnęłam cicho, zerkając na krzątaninę służby i wirujące na parkiecie pary. Po raz drugi tego wieczoru podjęłam próbę odszukania Lady Nott, wracając do sali balowej po przerwie, w której odwiedziłam inne części posiadłości. Jednak i tym razem los mi nie sprzyjał – albo znów zniknęła, albo w ogóle nie wróciła na swoje miejsce od czasu, gdy je opuściła.
Gdy opuszczałam salę balową zastanawiałam się, czy powinnam jeszcze raz spróbować wrócić do sali balowej w nadziei, że Lady Nott w końcu się pojawi. Z drugiej strony, coraz bardziej przekonywałam samą siebie, że może rozsądniej będzie podziękować jej w inny sposób. Sowa złożona z podziękowaniami za zaproszenie i wyrażeniem mojego zachwytu nad jej wizjonerskim sabatem mogłaby być równie właściwym rozwiązaniem – szczególnie, jeśli napiszę ją z odpowiednią starannością.

zt
Vivienne Avery
Vivienne Avery
Zawód : Badaczka historii magii, run
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 7 +3
UROKI : 5
ALCHEMIA : 3 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 13
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12664-vivienne-avery#389346 https://www.morsmordre.net/t12679-thoth#389682 https://www.morsmordre.net/t12684-vivienne-avery https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12678-skrytka-bankowa-2702#389681 https://www.morsmordre.net/t12677-vivienne-avery#389678
Re: Sala balowa [odnośnik]10.01.25 22:27
| Odpowiedź na pytanie lady Nott

Niewielu mogło pochwalić się równym talentem i kunsztem, co lady Nott. Słowem i uchem rządziła całym przedstawieniem, złudnym dobrodziejstwem zdobywała kolejne amunicje. Pod obrazem dobrodusznej, starszej kobiety skrywany był wiecznie głodny informacji gracz. To uśmiechem, to komplementem czy ruchem – przesuwała piony na szachownicy. Często małe, nieistotne, lecz ten kto tylko kocha gra rozumiał istotność pionów. Przysiadł na taboreciku specjalnie przygotowanym dla rozmówców, wygodnym, lecz doskonale zdawał sobie sprawę, że nie powinien za długo na nim zastać. Niewskazane i niebezpiecznie, choć czuł, że rozmowa z lady Nott będzie wyjątkowo czarująca. Bacząc na słowa, lecz zarazem z miłością do nich. One poprowadzą i były jedyną bezpieczną przystanią w tej sztuce. Odpowiednio dobrać figury i może istniała szansa na zysk, choć miał przed sobą doświadczonego gracza.
Miewam się doskonale, zwłaszcza w tak uroczystych okolicznościach. Był to wymagający rok, jednak jestem przekonany, że nadchodzą lepsze czasy – rozpoczął dyplomatycznie, wręcz ostrożnie. Trudno było o gorszą sytuacje niż obecnie mieli w Surrey, nie wspominając o utracie Londynu. Musiało być lepiej, gdyż niewiele gorszych rzeczy mogło ich spotkać. Meteoryt, powódź, pożar – taka była kolejność zdarzeń w ciągu jednej nocy. Jego towarzyszka nie chciała jednak wspominać mroki ubiegłych miesięcy, pragnęła ekscytacji, plotek i słodkich informacji. Nawet z tak prostych rzeczy potrafiła uwikłać swoją sieć. – Zgadzam się całkowicie, lady Vivienne i lord Burke stanowią przepiękną parę. Z dostępnych mi informacji wynika, że owa unia jest już oficjalna i będziemy mogli podziwiać ich razem na salonach przez długie lata. Xavier Burke nie będzie młodszy, chciałbym zauważyć skoro rozmawiamy bezpośrednio.
Zrobił pierwszy łyk herbaty, nie stanowiącej wyjątkowej przyjemności w tym momencie. Jego głos był ciepły, wręcz ociekający tonem małej rozmówki o samych przyjemnościach. Nie miał jeszcze okazji porozmawiać z Xavierem na temat zbliżających się zmian, lecz jego kuzyn zawsze był osobą twardo stąpającą po połaciach ziemi. Świadom swoich obowiązków i przywilejów, nawet swojego wieku. Miał syna, lecz stanowiłby zbyt dobrą partię, by samotność towarzyszyła mu w jego długim żywocie. Lady Avery pamiętał ze szkoły, choć nigdy nie byli sobie bliscy. Wyróżniała się bielą, urodą tak wyjątkową, że niemożliwą do pominięcia.
Ja osobiście mam nadzieje, że jej debiut będzie nawet lepszy niż mój. Muszę przyznać, że promienie i spełnia wszelkie oczekiwania, jakie stawiane były przed nią tego wieczoru. Staram się pomóc jej tego wieczoru, jak na brata przystało – czy wyczuła w jego głosie dumę? Tę nutę podziwu, która zarezerwowana była dla wyjątkowych okazji i występów. Dotychczas Hypatia nie popełniła żadnego błędu i ani razu nie potknęła się w tak trudnym środowisku. Noc była jednak młoda, alkohol będzie intensywnie rozlewany, a emocje wśród młodych potrafiły wyrwać się spod mocnej kontroli konwenansów. Powinna uważać, zwłaszcza w tak ważnym dniu. Wiedziała jednak o tym lepiej niż ktokolwiek, że małe błędy mogą odbić się na całej ocenie wieczoru.
Nie byłby jednak sobą, gdyby nie spróbował wykorzystać okazji. Życie jest sztuką wyczekiwania na moment, teraz przyszła jego porą.
Jako młody patriotę muszę zdradzić również swój niepokój – na niektóre rolę czeka się całe życie, wręcz naturalne odruchy przejęły we władanie jego ciało. – Notowania lorda Blacka ostatnio spadają, również on sam nie wygląda za dobrze. Któż by się spodziewał takiej postawy przyjaciół ze Francji.
Maska powagi spowiła jego twarz, wręcz namacalna zaduma młodego, zmartwionego losem ojczyzny mężczyzny. Byłoby mu jej żal o wiele mocniej, gdyby zarazem najbardziej winnym tej sytuacji nie był jego szef i tak znamienity sąsiad. Był to o wiele poważniejszy kaliber informacji niż urokliwe ploteczki o małżeństwach i awanturach. Lady Nott jednakże zawsze potrafiła obracać słowem, był również pewien, że będzie wiedziała, co z tą wiadomością zrobić. Najlepiej, aby rozesłała ją dalej, niech Londyn huczy od wieści.

| Perswazja II, kłamstwo II – stawiam w większości na szczerość z odpowiednią dozą kłamstwa w celu wyolbrzymienia niewygodnych dla przeciwników informacji i zarazem krystalizacji własnej osoby. Lord Black to oczywiście Pollux Black, a sytuacja z Francją opisana była w artykule i poruszana również w tym opowiadaniu.
Bartemius Crouch
Bartemius Crouch
Zawód : Aspirujący filozof, przyszły znawca prawa, stażysta w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
To uśmiech młodego mężczyzny, który wiedział, że niezależnie od jej prawdy, jego własna była ważniejsza.
OPCM : 10
UROKI : 12 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 8 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11933-bartemius-crouch https://www.morsmordre.net/t11959-apate https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12145-skrytka-bankowa-2587
Re: Sala balowa [odnośnik]12.01.25 3:49
Adelaide była wdzięczną partnerką do tańca, co dla Gawaina nie powinno być szczególnym zdziwieniem, ciotkę znał wszak nie od dzisiaj.
- Sza, Gawainie, bo nie słyszę muzyki, a to wymagający walc - skwitowała potok słów krewnego, których zdawała się nie słyszeć przez resztę wspólnie spędzonego czasu.
- Teraz obrót - dodała jeszcze tylko jakby niepewna czy próba podtrzymania rozmowy nie rozkojarzyła bratanka za bardzo. Wybrzmiały jednak ostatnie dźwięki utworu i Adelaide Nott ukłoniła się swojemu partnerowi z gracją, pozwalając mu odprowadzić się na miejsce.
- Jeżeli wstawisz mi tu jakiekolwiek nieautoryzowane rzeźby, targ niewolników będzie najmniejszym z twoich zmartwień - zapewniła klepiąc Gawaina po ramieniu i odchodząc na swoje miejsce.

Lady Nott nieco zmęczona po tańcu nie miała zbyt wiele do powiedzenia Corinne. Podziękowała jej jednak uprzejmie za miłe słowa, odwdzięczając się skomplementowaniem stroju młodej lady Rosier.

Szczęście jak się okazało sprzyja wytrwałym. Po powitaniu z Ministrem oraz Lordem Voldemortem, na które obaj odpowiedzieli uprzejmymi skinieniami głowy, Vivienne krążyła szukając Lady Nott. Po drugiej, nieudanej próbie zawitania do stolika, gospodyni znalazła ją jednak sama.
- Vivienne - lady Avery usłyszała znajomy głos za plecami - przepięknie prezentujecie się z lordem Xavierem. Muszę przyznać, że miałam pewne obiekcje, ale zupełnie nieuzasadnione na to wygląda.
Lady Nott sięgnęła po dłoń Vivienne, przytrzymując ją serdecznie pomiędzy swoimi.
- Ale przede wszystkim gratuluję - uśmiech starszej czarownicy wydawał się być całkowicie szczery.
Po tej krótkiej wymianie zdań, Adelaide wróciła na swoje miejsce.

Lady Nott wysłuchała uważnie wszystkiego, co miała jej do przekazania Colette, niewątpliwie w głowie zapisując każde, nowe słowo.
- Oczywiście, oczarowanie Bradfordem Parkinsonem jest całkowicie zrozumiałe, to wyjątkowy czarodziej - Adelaide pokiwała głową z łagodnym uśmiechem - ale młodziutka Ursula z pewnością może liczyć na zainteresowanie wielu kawalerów. I to w bliższym jej wieku. Którzy nie są przy tym wdowcami z dwójką dzieci... Taniec z tak doświadczonym mężczyzną z pewnością jej nie zaszkodzi, ale serce nie powinno mieć z tym zbyt wiele wspólnego.
Z tymi słowy Lady Adelaide poklepała Colette po dłoni, odprawiając ją tym samym z zajmowanego miejsca.

Wilhelmowi gospodyni odpowiedziała z nienagannym uśmiechem.
- Lord Armand - powtórzyła z błyskiem w oku, szybkim spojrzeniem wyławiając w tłumie najpierw młodego Malfoya, a po chwili lady Rosier i pokiwała głową.
- Ach, tak, nawet nie wyobrażasz sobie Wilhelmie, jak trudno przygotować podobną uroczystość w trakcie wojny. Przysługi, które musiałam zaciągnąć i długi, których wreszcie zażądałam spłaty, żeby doprowadzić to przyjęcie do takiego stanu... Dla tych debiutów było jednak warto - uśmiechnęła się szeroko i z lekką dumą. - Nie będę cię jednak dłużej zatrzymywać, idź, tańcz, baw się.
Na niewygodnym taboreciku coraz trudniej było znaleźć znośną chociażby pozycję do siedzenia, co tylko zachęcało do sprawnego opuszczenia zajmowanego miejsca.

Słuchając o rebeliantach Adelaide Nott pokiwała poważnie głową, z ledwo dostrzegalnym tylko wzdrygnięciem w odpowiednim momencie opowieści Leonharda.
- Cieszę się, że ludzie tacy jak ty, Leonhardzie, stoją na straży naszej społeczności - zwróciła się do lorda z uśmiechem. - Dziękuję za tę pouczającą rozmowę.
Gospodyni upiła łyka herbaty, kończąc tym samym rozmowę.

Uważne spojrzenie Lady Nott wyłowiło z tłumu po kolei każdą z przywoływanych w rozmowie z Bartemiusem osób.
- Blackowie nie mają ostatnio lekkiego życia - Adelaide odparła z uśmiechem - ale któż ma na wojnie?
Gospodyni wydawała się jednak nieco zamyślona przez kilka sekund.
- Dziękuję ci za szczerość, Bartemiusie, ale nie będę cię zabierała innym damom, które z pewnością wyczekują twojego towarzystwa - miły uśmiech nie maskował faktu, że była to odprawa. Choć uprzejma. Lord Crouch jednak z ulgą zapewne opuścił niewygodny taborecik.

Mistrz Gry nie kontynuuje powyższych interakcji, ale będzie krążył i wraz z gospodynią pojawiał się w różnych miejscach i momentach zabawy.

Vivienne, masz okazję wymienić z Lady Nott przywitania. Jeśli na Twojej karteczce znalazło się zadanie z tym związane, zostanie ono zaliczone.

Ignotus Mulciber
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sala balowa - Page 33 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sala balowa [odnośnik]12.01.25 13:03
Skoro została tu zaproszona i mogła wziąć udział w takiej zabawie, to w dobrym tonie było przywitanie się z gospodynią i podziękowanie jej za zaproszenie. Tak przynajmniej jej się wydawało, że powinna tak uczynić. Ustawiła się więc w kolejce czarodziejów i czarownic w różnobarwnych strojach, którzy najwyraźniej mieli zamiar zrobić to samo. Dla większości z nich zapewne to wszystko co się wokół działo było normalne i naturalne, natomiast Yana została niejako wrzucona na głęboką wodę, w środowisko które było jej w gruncie rzeczy obce, bo przecież nie wychowała się na dworze. Tyle tu było reguł, z których większości nie znała, i zapewne nawet nieświadomie popełniała różnego rodzaju potknięcia, choć starała się zachowywać jak najbardziej poprawny, a nie jak jakiś nieobyty dzikus.
Gdy nadeszła jej kolej, zbliżyła się do miejsca, gdzie zasiadała przebrana za Izoldę lady Nott, mimo wieku wyglądająca naprawdę dobrze. Choć Yana jako osoba z zewnątrz nie znała jej legendy, nawet ona mogła wyczuć, że ma do czynienia z czarownicą, która wiele już widziała i posiada ogromne doświadczenie w obchodzeniu się z bywalcami salonów. Budziła w niej mimowolny respekt, wiedziała, że nie miała do czynienia z jakąś głupiutką młodą damulką jak te, które miała okazję poznać w Hogwarcie. Lady Nott była kobietą wiekową i doświadczoną, choć wyglądała też na nieco zmęczoną, zapewne miała już za sobą wiele takich rozmów dzisiejszego wieczora.
- Lady Nott, bardzo dziękuję za zaproszenie na tę znakomitą uroczystość, to dla mnie wielki zaszczyt, że mogłam znaleźć się w takim miejscu i w takim towarzystwie – powiedziała, okazując czarownicy swój szacunek, a ta zaproponowała jej poczęstunek herbatką. Yana usiadła naprzeciw niej. – Lady posiadłość jest naprawdę niezwykła, podobnie jak całe wydarzenie, i jestem niezmiernie ciekawa, co przyniosą kolejne godziny.
Była bardzo ciekawa dalszego przebiegu uroczystości i tego, co będzie się podczas niej działo i kogo podczas niej pozna. Było to dla niej nowe, prawdopodobnie cenne doświadczenie, któremu musiała sprostać. Lady Nott wydawała się jednak nie mieć dla niej zbyt wiele czasu, być może przez zmęczenie, a może akurat spodobała jej się słyszana akurat melodia. Yana podziękowała jej więc raz jeszcze, a nim odeszła, skinęła także uprzejmie czarodziejom, którzy zasiadali za nią, a potem oddaliła się, robiąc miejsce innym, którzy chcieli podziękować za zaproszenie na sabat.

| rzut
Yana Blythe
Yana Blythe
Zawód : początkująca twórczyni talizmanów i biżuterii
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jeśli plan "A" nie wypali, to pamiętaj, że alfabet ma jeszcze 25 liter!
OPCM : 8 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 15 +3
UZDRAWIANIE : 0 +3
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t11890-yana-blythe https://www.morsmordre.net/t11970-poczta-yany https://www.morsmordre.net/t12090-yana-blythe#372680 https://www.morsmordre.net/f451-suffolk-obrzeza-blythburga-dom-rodziny-blythe https://www.morsmordre.net/t11975-skrytka-nr-2584 https://www.morsmordre.net/t11973-yana-blythe
Re: Sala balowa [odnośnik]12.01.25 19:45
|po kolacji

Sztywno przemierzałem piękne sale Hampton Court w stroju, który był tak bardzo nie mój, jak tylko może być jasna szata na istocie stworzonej do ukrywania się w mroku, wśród blasku, który sprawiał, że wyglądałem jak przypadkowo doklejony cień, plama na pięknej laurce. Nie czułem się swobodnie w roli, którą nakazano mi przywdziać na okazję sabatu, zabawy arystokratów, dworskich konwenansów i uszczypliwości. Ale niewiele mogłem z tym faktem obecnie zrobić. Byłem już na miejscu, czy podobało mi się to, czy też nie. Na szczęście lata bycia dla siebie jedynym towarzystwem wyrobiły we mnie całkowitą niewrażliwość na cudze spojrzenia i potencjalne myśli. Nie pragnąłem tu nigdy przychodzić, ale mimo wszystko zaproszenie otrzymałem. I o ile szanowałem tradycje i zwyczaje, nie zamierzałem podporządkowywać im samego siebie i prostować tam, gdzie pozostawałem kanciasty. Przeżyłem już zbyt wiele lat, żeby martwić się podobnymi rzeczami. Niemniej, niezależnie od wszystkich ociekających zmęczeniem i rezygnacją myśli, które przychodziły mi do głowy, zdawałem sobie sprawę z pewnych wymogów świadczących o kulturze. Gospodarzowi zawsze należało podziękować za zaproszenie. A mój akurat siedział na przesadnie zdobionym krześle, w samym centrum sali balowej, plotkując z podchodzącymi do niej ludźmi. Westchnąłem w duchu, twarz utrzymując w naturalnym mi już braku wyrazu i skierowałem się do Adelaide Nott. Nie mogłem nie dostrzec Czarnego Pana, zajętego rozmową z Ministrem Magii, ale choć ucisk w żołądku kazał mi zwrócić się w jego kierunku, paść przed nim na kolana i zapewnić o swojej lojalności, nie zrobiłem żadnej z tych rzeczy. Nie mogłem mieć pewności czy mnie nie widział, czy moja obecność była mu całkowicie obojętna, ale narzucanie mu się ze swoim towarzystwem nieproszonym było jeszcze gorszym pomysłem niż wzajemne go ignorowanie. O ile coś takiego jak zignorowanie Lorda Voldemorta w ogóle było możliwe.
Zbliżyłem się do stolika lady Nott, kłaniając się jej w najbardziej żołnierski sposób, jaki potrafiłem.
- Niezmiernie dziękuję za zaproszenie, lady Nott - nawet uśmiechnąłem się, starając się wyglądać jakby obecność na balu, na którym nie powinno mnie być rzeczywiście sprawiała mi przyjemność. Może przejrzała moje kłamstwo. Może zwyczajnie mnie nie polubiła. A może była zbyt głupia, by zrozumieć, że człowiek o mojej posturze i historii niekoniecznie odnajduje przyjemność w tańcu, ale niezależnie od tego, co nią kierowało, po chwili znaleźliśmy się razem na parkiecie. Pozwoliłem się poinstruować i ułożyć moje ręce w odpowiednio eleganckiej pozie, o której moje ciało zupełnie nie pamiętało. Jako młody człowiek może zdołałbym skutecznie udawać, że potrafię tańczyć. Teraz mogłem co najwyżej kiwać się nieznacznie, drobiąc kroki i uważać by nie podeptać mojej partnerki, która zdawała się, co było zaskakująco uprzejme z jej strony, całkowicie nie zwracać uwagi na moją niezgrabność.
- To zaszczyt móc z tobą zatańczyć, lady - wycedziłem spomiędzy zębów w ostatniej, rozpaczliwej próbie uniknięcia kompromitacji - ale z pewnością znajdziesz wielu, lepszych partnerów ode mnie.
Oczywiście na niewiele się to zdało. Musiałem dotrwać do końca utworu, pozwalając Adelaide Nott przejąć prowadzenie, starając się nie zepsuć go do reszty swoimi pokracznymi ruchami. Równie sztywno jak tańczyłem, ukłoniłem się jej dziękując za walca, czy też jego marną imitację, a potem odszedłem, zbierając resztki swojej godności i nie oglądając się na wszelki wypadek na Czarnego Pana, który, miałem nadzieję, nie wybrał sobie akurat tego momentu, by zauważyć moją obecność.

z/t
wylosowałem upokorzenie taniec



Beware that, when fighting monsters, you yourself do not become a monster... for when you gaze long into the abyss.  The abyss gazes also into you.

Ignotus Mulciber
Ignotus Mulciber
Zawód : pośrednik nielegalnych transakcji
Wiek : 53
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You’ll find my crown on the head of a creature
And my name on the lips of the dead
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 35 +3
ZWINNOŚĆ : 3
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sala balowa - Page 33 B3e8d48ddeaf7e46b947b02738129a68
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t1112-ignotus-mulciber https://www.morsmordre.net/t1438-listy-ignacego-vitkowskiego#12506 https://www.morsmordre.net/t12718-ignotus-mulciber https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t4270-skrytka-bankowa-nr-324 https://www.morsmordre.net/t4143-ignotus-mulciber#82512

Strona 33 z 34 Previous  1 ... 18 ... 32, 33, 34  Next

Sala balowa
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach